BLISKA SOBIEJak zostać swoją przyjaciółką? - wywiad z Aleksandrą SileńskąDzisiaj mamy przyjemność zaprezentować wywiad, który przeprowadziłyśmy z Panią Aleksandrą Sileńską - psychoterapeutką, która od lat w swojej pracy towarzyszy innym ludziom w odnajdywaniu spokoju i spełnienia w życiu. Z Panią Aleksandrą rozmawiałyśmy o Jej najnowszej książce "Bliska sobie. Jak zostać swoją najlepszą przyjaciółką?". Psychologia przy kawie: Pani Aleksandro, napisała Pani w swojej najnowszej książce, że najbardziej fundamentalną relacją w Pani życiu jest relacja z samym sobą. Dlaczego jest ona taka ważna? Aleksandra Sileńska: Dlatego że jestem jedyną osobą, z którą spędzam całe swoje życie. Głęboko wierzę w to, że jeśli nasza relacja ze sobą będzie oparta na prawdzie, otwartości i zrozumieniu, to łatwiej będzie nam tworzyć bliskie relacje z innymi. Żyjemy w czasach, w których stwierdzenie „by kochać innych, potrzebujesz najpierw pokochać siebie” stało się nieco banalne. Jednak z mojego punktu widzenia, nie ma innej drogi do budowania bliskich relacji. Ppk: „Zawsze zaczynaj od siebie, a jeśli nie możesz zacząć, zawsze do siebie wróć”* - to słowa z Pani książki. Dlaczego ciężko jest nam zacząć od siebie? AS: Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to stwierdzenie, że „tak nie wolno” albo „tak nie wypada”. Te sformułowania mocno kojarzą mi się z okresem dzieciństwa i dorastania wielu kobiet z mojego pokolenia i wcześniejszych, w których często miałyśmy okazję słyszeć, co każda z nas robić powinna, a co nam nie przystoi. „Zaczynanie od siebie” nierzadko kojarzy się z postawą egoistyczną. Wiele razy w swoim gabinecie słyszałam słowa oburzenia ze strony kobiet, które utożsamiały bycie dla siebie numerem jeden z byciem egoistką. Jednak w zaczynaniu od siebie chodzi o coś zupełnie innego. Bo egoistka to osoba, która nie liczy się z innymi, nie zwraca uwagi na uczucia innych, tylko robi to, co jest ważne dla niej. Tymczasem ja zachęcam do tego, by po prostu o sobie pamiętać, być w kontakcie ze swoimi myślami i odczuciami czy dbać o własne potrzeby i wartości. Warto robić to po to, by mieć poczucie, że żyję po swojemu, ale też po to, by móc być dla innych ważnych dla nas osób. Ppk: A jak do siebie wrócić? AS: Powrót do siebie może wyglądać różnie. Dużo zależy od tego, na jakim etapie jest nasza znajomość samych siebie. Czasami ten powrót jest dłuższą i bardziej wymagającą drogą, związaną na przykład z podjęciem terapii czy zaciekawieniem się sobą poprzez czytanie książek rozwojowych lub uczestnictwo w warsztatach. Z czasem jednak te powroty do siebie stają się znacznie prostsze i szybsze. Niekiedy wystarczy po prostu pamiętać o tym, by zadać sobie pytania typu: „a co ja o tym myślę?”, „jak się teraz czuję?”, „czego potrzebuję?”. Ppk: Napisała Pani, że jest Pani bliska swoim potrzebom. Jak być blisko nich? AS: Na początek warto sprawdzić, czy my w ogóle potrafimy nazwać nasze potrzeby, bo choć wydaje się to bardzo proste, to w rzeczywistości często takie nie jest. A zwłaszcza na początku budowania świadomej relacji ze sobą. Trudność w tym temacie ma zazwyczaj swoje korzenie w naszym dzieciństwie, które przypadało na czasy, w których temat potrzeb właściwie nie istniał. Więcej się mówiło o powinnościach, zasadach, obowiązkach, karach i nagrodach niż potrzebach, konsekwencjach czy prawie do błędów. Dlatego na wstępie, warto sprawdzić, czy ja w ogóle potrafię nazwać swoje potrzeby, czy potrafię je komunikować otoczeniu, jak ja to robię, a także czy ja je zaspakajam. Na takim fundamencie rodzi się nasza bliskość z własnymi potrzebami. Ppk: Pani Aleksandro, czy można zapełnić worek pełen braków, z którym niejedna z nas wchodzi w dorosłe życie? AS: Ja bym raczej zachęcała do tego, żebyśmy uznały nasz worek braków i przekierowały uwagę na zapełnianie worka naszych zasobów. Do tego zachęcam w obu moich książkach. Niesamowicie przemawia do mnie myśl, że każdy człowiek jest kompletną całością, która składa się z zasobów i deficytów. Wszystko, co mamy w sobie, jest nam do czegoś potrzebne. Jeśli czujemy, że za bardzo skupiamy się na tym, czego nie mamy, czego nam nie dano, co nam zabrano, to znaczy, że my nie znamy całej siebie. Bo żadna z nas nie jest przecież sumą braków. Ppk: Wiele osób czuje się samotnych w dzisiejszym świecie. Czy uświadomienie sobie, ze „osamotnienie i radzenie sobie to awers i rewers tej samej monety”* może im pomóc? AS: Życzyłabym nam tego, żeby ta myśl była pomocna. Mnie to odkrycie bardzo wspierało w czasie, kiedy większość swoich dni spędzałam w towarzystwie moich malutkich córek. Czułam wtedy ogromne rozczarowanie ludźmi, zwłaszcza tymi z najbliższej rodziny. Miałam poczucie żalu, że nie ma ich przy mnie, choć wcześniej wiele razy obiecywali, że będą obecni. Choć to, co czułam, było uzasadnione, to widziałam że pławienie się w tych nieprzyjemnych emocjach nic nie zmienia w moim życiu. Nadal byłam sama, a w dodatku pełna złości, żalu i pretensji. Dlatego świadomie postanowiłam szukać plusów tej sytuacji i okazało się, że było ich niesowicie dużo. Dzięki temu, że byłam zdana na siebie, odkryłam, jak wiele potrafię, jak bardzo jestem zaradna, zaczęłam bardziej doceniać siebie, niesamowicie wzmocniła się moja relacja z córkami, odkryłam swój talent do pisania. Oczywiście pewnie gdybym mogła, wybrałabym mniej bolesny sposób odkrywania tych miłych prawd o sobie, ale życie nie dało mi możliwości wyboru. Mogłam za to wybrać, czy chcę żyć w żalu za tym, czego nie mam, czy iść ku spełnieniu, skupiając się na tym, co mam. Wybrałam to drugie i jestem sobie za to ogromnie wdzięczna. Ppk: „Kłujące poczucie winy może w końcu sprawić, że ostrze krytyki zwrócisz w swoją stronę.”* Czy Pani zdaniem wiele z nas ściąga w dół nasze poczucie winy? AS: Poczucie winy to wierny towarzysz macierzyństwa, a może nawet pokuszę się o stwierdzenie, że jest to towarzysz kobiecego życia. To uczucie bywa w nas tak silne, że faktycznie potrafi ściągnąć nas w emocjonalny dół i uniemożliwić realizowanie swoich planów, umniejszać nasze potrzeby i spychać to, co dla nas ważne, na boczny tor. Warto jednak pamiętać, że każde uczucie pojawia się w nas w jakimś celu. Jest zakodowaną informacją od nas dla nas. Taka perspektywa bardzo ułatwia nam radzenie sobie z nieprzyjemnymi odczuciami i może być bardzo pomocne w układaniu się z poczuciem winy. Warto bowiem pamiętać, że poczucie winy informuje nas o tym, że robimy coś nie tak, np. niezgodnie z naszymi wartościami czy przyjętymi zasadami. Warto się jednak na tym zatrzymywać, by stwierdzić, czy bardziej potrzebujemy w tej konkretnej sytuacji zmienić zachowanie, czy na przykład swoje zasady. Przykładowo - jeśli kobieta czuje się winna, bo wyjechała na samotny weekend, żeby złapać trochę oddechu od codzienności, to pojawienie się w niej tego uczucia wcale nie musi być potwierdzeniem, że zrobiła coś nie tak. Zdecydowanie bardziej warto byłoby skupić się na zmianie przekonania o tym, że mama musi cały czas być przy swoim dziecku i samotny wyjazd jest czymś złym. Ppk: Czym jest sztywna rama, o której można przeczytać w Pani książce? AS: Nie jestem pewna, o które rozumienie sztywnej ramy chodzi, ale najczęściej posługuję się tym terminem po to, by zachęcić do większej elastyczności myślenia i działania. Mam takie spostrzeżenie, że wiele kobiet wciąż działa w rytmie usztywniającej nas melodii „muszę - tak trzeba - powinnam”. Taki rytm funkcjonowania bardzo usztywnia nas w działaniu i umacnia w nas lęk. Tymczasem bardzo ważne jest to, by częściej wsłuchiwać się w głos swoich potrzeb, które trudno jest umieścić w sztywnych ramach. Podążanie za nimi pozwala nam przełamywać schematy, wprowadza więcej naturalności i pozwala zobaczyć prawdziwą siebie. Oczywiste jest, że zawsze prędzej czy później stajemy przed koniecznością zmierzenia się z powinnościami, ale najważniejsze jest to, by słowo „muszę” nie było najgłośniejsze w naszym życiu. Ppk: Niepokój… Ten, który, tak jak Pani napisała, „bywa, że przebija się wyraźniej i jak za dawnych lat blokuje…”* Czy pamięta Pani takie sytuacje ze swojego życia, gdy właśnie on stanął na drodze do jakiegoś celu? AS: Było ich całe mnóstwo. Na szczęście na różnych etapach życia miałam przy sobie wspaniałych ludzi, którzy zawsze wierzyli we mnie bardziej niż ja i to oni często pomagali mi zrobić pierwszy, najważniejszy krok ku celom. Przykładowo, mój chłopak, obecny mąż, pojechał złożyć za mnie dokumenty na studia, bo ja byłam święcie przekonana, że się nie dostanę i nie warto nawet próbować. To, co najbardziej utrudnił mi w życiu mój niepokój, to poznanie siebie. W okresie nastoletnim był tak silny, że nie potrafiłam znaleźć w sobie nic pozytywnego. Prawda jest taka, że dopiero rok po urodzeniu swojej córki udało mi się wejść na ścieżkę, która doprowadziła mnie do prawdziwej mnie. Teraz z perspektywy czasu mam dużo wdzięczności dla mojego niepokoju, bo wiem, przed czym mnie uchronił, jednak nigdy nie chciałabym, aby tak bardzo dominował w moim wnętrzu, jak właśnie wtedy, gdy byłam nastolatką. Ppk: Wraca Pani w swojej książce do początku zmian w swoim życiu. Do chwili, gdy siedziała Pani w zalanym deszczem samochodzie i wówczas podarowała Pani sobie wiarę w to, że jest Pani warta starań, że zasługuje na to, by myśleć o sobie inaczej. Co może stać się dla nas punktem zwrotnym? Jakie trudne momenty warto wykorzystać? AS: Szczerze? Każdy, nawet najbardziej parszywy moment naszego życia, jest warty tego, by został punktem zwrotnym. Każdy z nas ma jakąś swoją ścianę, do której czasami potrzebuje dojść, by powiedzieć sobie: „już więcej tak nie chcę, potrzebuję zmiany”. Dla mnie tą ścianą były właśnie te dwa słowa: „nienawidzę siebie”. Kiedy w końcu to nazwałam, poczułam, że ja nie chcę tak o sobie myśleć, że zasługuję na więcej i moja córka zasługuje na inaczej myślącą o sobie mamę. Pracowałam już wtedy w swoim zawodzie i wiedziałam, że mogę coś z tym zrobić. Dlatego sięgnęłam po pomoc. To była najlepsza decyzja w moim dorosłym życiu. Ppk: „Cokolwiek wydarzyło się w twoim życiu, cokolwiek dzieje się w nim teraz, TY zasługujesz na wszystko, co DLA CIEBIE najlepsze, a to, co najlepsze, tylko TY możesz sobie dać.”* To apel do osób, które być może dzisiaj czują się sponiewierane i przytłoczone przez życie, a może nawet odarte z godności. Co by Pani im powiedziała? AS: Po pierwsze, przypomniałabym, że nie są same w swoich trudnościach. Zawsze zachęcam do tego, żeby spróbować zobaczyć to zdanie oczami wyobraźni i zwizualizować sobie, że dokładnie w tym samym momencie, w jakimś innym domu ktoś płacze, bo stracił kogoś bliskiego, jakaś inna mama czuje się osamotniona, czy ktoś opiekuje się swoim chorym dzieckiem. Po drugie, zachęciłabym do tego, żeby zaciekawić się sobą. To piękny sposób, który może pomóc nam wcielić w życie słowa z tego cytatu. My bardzo często oceniamy siebie, myśląc sobie: „to zrobiłem dobrze, a to beznadziejnie”. Ja proponuję, żeby zamiast tego, zadać sobie pytania typu: „co się takiego stało, że zareagowałem tak, jak nie chcę reagować”, „co mogę następnym razem zrobić inaczej”, „czego w tej chwili potrzebuję”. Ciekawość zwiększa otwartość na siebie. A tego potrzebujemy zwłaszcza w momentach przytłoczenia i życiowego zagubienia. Ppk: Jaką iskierkę nadziei by Pani wlała w ich serca?\ AS: W czasie swojej 11-letniej pracy z ludźmi poznałam wiele historii. Niektóre z nich łamały serca, wywoływały łzy zdumienia albo powalały swoją mocą. Jednak moja praca i również moja osobista historia utwierdza mnie w tym, że dopóki jesteśmy, to zawsze coś możemy. Kluczowe jest jednak to, żeby skupiać się na tym, co daje nam siłę, nie tracić kontaktu z tym, co jest w nas i nieustannie szukać tego, co nam służy. Każdy z nas zasługuje na to, by przeżyć, a nie przetrwać swoje życie. Każdy z nas może to zrobić. Ppk: Pani Aleksandro, dziękuję za rozmowę i za wartościową książkę! AS: Bardzo dziękuję! *Dziękujemy Wydawnictwu RM za za możliwość zareklamowania tej ciekawej książki. **Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Aleksandry Sileńskiej "Bliska sobie. Jak zostać swoją przyjaciółką?|" POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|