MAŁE I WIELKIE TĘSKNOTY - ARTYKUŁ MAGIA ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA? Emocje związane z Bożym Narodzeniem Dzisiaj proponujemy wywiad, w którym podzieliłyśmy się naszą refleksją na temat emocji związanych ze Świętami Bożego Narodzenia. A dla kogo Święta mogą w ogóle nie być radosne? Pamiętam opowieść młodej kobiety - mamy, która niedługo przed Świętami Bożego Narodzenia urodziła dziecko z zespołem Downa. Opowiadała, że były to dla niej najsmutniejsze Święta w życiu. Przytłoczona swoimi bolesnymi emocjami musiała zmierzyć się z radosnym, świętującym światem wokół. Taki dysonans – przeżywanie rozpaczy, żalu, smutku wśród ogólnej radości - był dla niej szczególnie trudny. Na każdym kroku reklamy świąteczne, na nich kochające się rodziny, szczęśliwe biegające zdrowe dzieci, wspaniałe wystawy sklepowe, wszyscy ogarnięci szałem zakupów, pochłonięci przygotowywaniem dwunastu tradycyjnych potraw. Mówiła, że czuła się trochę jak w wielkiej bańce mydlanej. Wszystko docierało do niej, ale ona tak naprawdę była gdzie indziej. Więc i takie mogą być Święta. Jednak osób z takimi problemami i taką sytuacją nie jest dużo, to raczej wyjątek niż reguła. Wbrew pozorom sporo jest osób wśród nas, dla których Święta mogą być trudne. Wyobraźmy sobie kobietę, żonę, matkę czwórki dzieci, która dowiedziała się, że ma nowotwór i współczesna medycyna nie może jej pomóc, może zaproponować co najwyżej leczenie paliatywne. Inną kobietę, którą po 24 latach małżeństwa zostawił mąż. Kolejną, której kilka miesięcy wcześniej mąż zginął w wypadku samochodowym i została z małymi dziećmi sama. Wreszcie rodzinę, która walczy o życie ukochanego dziadka z nieoperacyjnym i niespotykanym nowotworem. To nie są wymyślone historie, to osoby z naszego otoczenia, realne, z krwi i kości. Faktycznie w takich sytuacjach Boże Narodzenie może być ciężkim przeżyciem. Otóż wiem, że przynajmniej dwie spośród tych osób podjęły świadomą decyzję, że będą przeżywać te Święta radośnie, pomimo wszystko, czy może na przekór wszystkiemu. To różnica w postrzeganiu świata, niektórzy widzą bowiem szklankę do połowy pełną, a nie pustą. Są to osoby, które potrafią w każdym, nawet najtrudniejszym doświadczeniu dostrzec prezent od losu. Co prawda jego cenna zawartość niewidoczna jest z danej perspektywy, ale oni wiedzą albo mocno wierzą w to, że opakowanie nie zawsze świadczy o jego zawartości. To, co otrzymują od świata, życia, losu, Pana Boga nie przypomina bowiem kolorowego pudełka z okazałą kokardą. Pomimo, iż z ludzką niekiedy niechęcią spoglądają w jego stronę i pozbyliby się tego podarunku w postaci bólu, smutku, tęsknoty, żalu, odosobnienia, czy żałoby, to przyjmują go z wiarą, że ma on jakąś ukrytą wartość. Potrafią spojrzeć na to doświadczenie z innej , szerszej perspektywy, dostrzegając w nim prezent z odroczonym momentem otwarcia. I jak się potem okazuje, to budzące naszą niechęć, parzące niekiedy w dłonie opakowanie ma niezwykłą zawartości. Po miesiącu, dwóch, czasami roku, a niekiedy pięciu latach ludzie ci odkrywają wartość podarunku, który przyniosły tamte bolesne Święta Bożego Narodzenia. Przykładem może być niepełnosprawne dziecko, które staje się drogim skarbem rodziców. Czy taka postawa związana jest z poziomem naszego optymizmu? Potocznie o nich mówimy „optymiści”. I to determinuje ich postrzeganie świata oraz w konsekwencji zachowanie. A może po prostu Ci ludzie potrafią kontrolować swoje emocje? Choć być może uczniowie Zygmunta Freuda powiedzieliby, że w tych trudnych życiowo sytuacjach uruchamiają się mechanizmy obronne: zaprzeczanie[1], czy wyparcie[2]. Niezależnie jaką koncepcją psychologiczną to wyjaśnimy, konsekwencja będzie ta sama: ludzie Ci odczuwać będą radość ze Świąt. Są jednak i inni ludzie, tacy których smutek i żal tak przepełnia, że nie pozwoli im dopuścić świątecznej radości. I także jest to zrozumiałe. Czy tylko tak dramatyczne zdarzenia odbierają nam radość ze Świąt? Nie potrzeba aż tak dramatycznych przeżyć, aby nie czuć się niekomfortowo w Święta. Brak bliskich (z różnych powodów), samotność, kłótnie i animozje w rodzinie, urazy, poczucie krzywdy, niemożność przebaczenia. Jak z tym wszystkim usiąść do wigilijnego stołu? No właśnie jak? Nie ma jednej prostej recepty dla wszystkich. Konflikty i problemy z przeszłości są różne, są to kwestie naprawdę poważne i istotne. Jeśli już w ogóle uda się przyjść na rodzinny wieczór, bo czasami jest to psychologicznie niemożliwe, warto pamiętać o kilku radach: „Twoje emocje zależą do Ciebie, powtarzaj sobie, że nie dasz się wyprowadzić z równowagi w tę Wigilię, odpuszczaj - tak naprawdę inni mają prawo wyrażać własne zdanie, pamiętaj, że to nie rana zadana Tobie, ale po prostu inny punkt widzenia, inna opinia. Postaw sobie za cel miłe spędzenie świątecznego czasu i unikaj wszelkich kłótni i sporów”. Ale czy te rady zawsze zadziałają, czy faktycznie uda się je wdrożyć w życie? Zrobiło się tak pesymistycznie, ale przecież Święta, to wspaniały, spokojny czas … Rzeczywiście według badań[3] Boże Narodzenie jest przede wszystkim źródłem satysfakcji i pozytywnych emocji. Na skali stresu stworzonej w latach 60’ przez T.Holmesa i R.Rahe’a, która określała wielkość stresu wynikającego z różnych zdarzeń, Święta Bożego Narodzenia zajęły jedną z najniższych pozycji z 12 punktami (0 oznaczało całkowity brak stresu, a 100 – jego maksymalny poziom). Więcej w nich szczęścia, niż stresu, choć i ten w czasie Świąt daje o sobie znać. Bardziej na stres uskarżają się kobiety, ale nie dziwi to, bo to przecież na ich barki spada głównie ciężar przygotowania Świąt: zakupy, prezenty, potrawy wigilijne, świąteczne porządki. Mniej zadowolone z Bożego Narodzenia są też osoby, które skupiają się na ich materialistycznym wymiarze – dla nich to przede wszystkim czas kupowania i otrzymywania prezentów. Autorzy badania T.Kasser i K.Sheldon radzą więc, abyśmy skupili się na rodzinnym i duchowym wymiarze Świąt, bo według badań, to właśnie gwarantuje odczuwanie większej satysfakcji z Bożego Narodzenia. Wymiar materialny bowiem często przysłania to, co najcenniejsze. Wydaje nam się, że Święta nie mogą istnieć bez dwunastu potraw, błyszczących i bogatych dekoracji, wymarzonych prezentów. Te atrybuty Świąt są ważne i dodają tym szczególnym dniom w roku niezwykle cennej oprawy, ale nie powinny przysłaniać tego, co najważniejsze. Najważniejsze byśmy byli razem i umieli cieszyć się tym, co mamy. W uszach w Święta zawsze dźwięczą mi słowa piosenki Gintrowskiego „Nie będzie klusek z makiem i kutii, będzie chleb i herbata.” Gintrowski śpiewał o Świętach spędzanych przez zesłańców na Syberii, gdzie pomimo tego, iż zabrakło grzybów w świątecznym barszczu i wszystkiego, co stanowi o zewnętrznym wymiarze tych szczególnych dni w roku, pomimo zewnętrznej niewoli, ludzie ci czuli się wewnętrznie wolni i cieszyli się swoją wzajemną obecnością. Dlatego kolejne słowa brzmiały: „Jesteśmy razem – czegóż chcieć jeszcze….” Cieszmy się więc i my, przede wszystkim swoją obecnością i wewnętrznym wymiarem tego niezwykłego czasu. Pozostańmy więc przy tych pozytywnych skojarzeniach. Często z rozczuleniem wspominamy nasze Boże Narodzenia z dzieciństwa. Czy można jakoś stworzyć ich namiastkę teraz, poczuć się tak jak wtedy? Pytanie tylko, czy dziś jako dorośli już ludzie tak samo ocenilibyśmy te Święta jako takie wspaniałe? Co prawda w okresie Świąt w większości z nas budzi się nasze wewnętrzne dziecko i przenosimy się w świat magii tamtego beztroskiego okresu, do którego z tęsknota wracamy. Ale te skrypty Świąt naszego dzieciństwa z jednej strony bardzo ważne, niekiedy ciążą i determinują to, co tu i teraz. Szczególnie przejście z jednego wymiaru Świąt spędzanych w domu rodzinnym w nowy wymiar, który dyktuje nasze dojrzałe życie, bywa bolesne. Jako dzieci mieliśmy inne doświadczenia (a w zasadzie z dzisiejszej perspektywy - ich brak), inne oczekiwania, potrzeby. Dzieci pamiętają inaczej, podobnie jak przedmioty, pomieszczenia wydawały nam się wówczas większe niż były w rzeczywistości. Ale wracając do tych pozytywnych wspomnień, bo temu nie da się zaprzeczyć, te wspomnienia takie są. Tak jak dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, tak nie da się tak samo przeżyć Świąt jak w wieku np. 5 lat. Warto jednak wiedzieć, że najnowsze badania mówią o niezwykłej roli zmysłu węchu w tworzeniu się wspomnień. Myślę, że pośrednio możemy wykorzystać te rezultaty. Ale w jaki sposób? Otóż powonienie silnie i podświadomie oddziaływuje na nasz mózg. Jest pierwotnym i prymitywnym zmysłem, który przetrwał na Ziemi miliardy lat. Obszar naszego mózgu odpowiedzialny za węch - kora gruszkowata - bezpośrednio sąsiaduje z rejonem odpowiadającym za pamięć i emocje. To dlatego nasze wspomnienia są mocno i nierozerwalnie związane z zapachami. Woń przypomina nam o emocjach towarzyszących jakiemuś doświadczeniu. Może przywołać, a nawet odtworzyć te uczucia. Warto wiedzieć, że niektóre zapachy są uważane za przyjemne na całym świecie, np. czekolada, czy wanilia. Bazując na tej wiedzy myślę sobie, że gdyby więc udało się nam w czasie tych Świąt odtworzyć np. zapach pasztecików do barszczu, które robiła nasza babcia, czy zapach kompotu z suszu – moglibyśmy przywołać nasze uczucia z przeszłości, byłoby choć trochę jak w dzieciństwie. Oczywiście wymaga to od nas chwili refleksji, zatrzymania się, wsłuchania w siebie. Mózg musi wydobyć w pamięci te wspomnienia. To także sugestia dla zabieganych współczesnych mam – warto, aby trochę tych wspaniałych świątecznych zapachów porozchodziło się w naszych kuchniach, aby nasze dzieci mogły tworzyć swoje wspomnienia wspaniałych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia. Niektórzy, właśnie ci zabiegani, o których wspominacie, zadają sobie często pytanie, czy szaleństwo przedświąteczne ma sens? Czy te dwa dni są warte tylu przygotowań? To prawda, iż przygotowania do Świąt pochłaniają nas bez reszty. Porządki, zakupy, gotowanie, szukanie prezentów. Ale te dwa dnia mają szczególną wartość. Jest to czas przymusowego wyhamowania, czas, który spędzamy z bliskimi, okazja do tego, by siąść z nimi do stołu, spojrzeć w ich oczy, porozmawiać. Ten świąteczny czas jest bezcenny, szczególnie w obecnej rzeczywistości, w której członkowie rodziny często mijają się w drzwiach. Maria Braun – Gałkowska porównała Święta do takiego momentu, gdy wychodząc z ciemnego pokoju otwieramy okna i spoglądamy na światło. Pomimo iż trwa to chwilę, na jakiś czas pod naszymi powiekami pozostaje poświata. Taką poświatę pozostawiają po sobie Święta i pomimo iż szybko przemijają, naładowują nas cudownymi emocjami na kolejne tygodnie codziennego życia. Dlatego właśnie warto. [1] zaprzeczanie - fałszowanie obrazu teraźniejszości poprzez nieprzyjmowanie do wiadomości realnych faktów, w celu odsunięcia negatywnych myśli i uczuć, które mogłyby się z tym wiązać. Spostrzeganie rzeczywistości zachodzi z unikaniem uświadomienia sobie jej przykrych aspektów. [2] wyparcie - usunięcie ze świadomości myśli, uczuć, wspomnień, impulsów, fantazji, pragnień itp., które przywołują bolesne skojarzenia lub w inny sposób zagrażają spójności osobowości danej jednostki [3] Badania T.Kasser i K.Sheldon „Journal of Happiness Studies”, 3/2002. * Wywiadu udzieliłyśmy Pani Jolancie Gromadzkiej - Anzelewicz i Dziennikowi Bałtyckiemu w grudniu 2015 roku. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
0 Comments
MAŁE I WIELKIE TĘSKNOTY - ARTYKUŁ Z MIŁOŚCI ZROBIŁABY WSZYSTKO Toksyczna miłość Baśka niechętnie mówi o przeszłości. Odkąd pamięta, zawsze z zazdrością patrzyła na rówieśników. Tak chętnie wracali ze szkoły do domu, tyle opowiadali, a ona… Nigdy nie czuła miłości. Dzisiaj wie, że rodzice albo byli nieporadni wychowawczo, albo mieli jakieś problemy natury psychicznej. Wchodząc w dorosłe życie, tak bardzo pragnęła mieć cudowny dom. Dom, o którym zawsze marzyła. A przede wszystkim tak bardzo chciała być kochana i kochać. Była spragniona miłości. Gdy poznała Bartka, świat zawirował przed jej oczyma, a w momencie, gdy ten wykazał zainteresowanie jej osobą, gotowa była za nim w ogień wskoczyć. Zrobiłaby wszystko, by dać mu miłość, ciepło - to, co zagwarantowałoby jej trwałość tej relacji. Tego uczucia, którym ją obdarzył była zgłodniała, dlatego pragnęła je odwzajemnić z nawiązką, bo przecież nie zasługiwała na miłość, skoro rodzice jej nie potrafili tego uczucia dać. Pamięta, jak bardzo bliskości i akceptacji pragnęła jako dziecko, potem jako nastolatka. I często zadawała sobie pytanie – co ze mną jest nie tak, skoro nie potrafią mnie kochać? Basia do czasu spotkania Bartka nie czuła, by była dla kogoś ważna. Dzisiaj wie, że każdy człowiek potrzebuje bliskości drugiej osoby. Dlatego miłość, którą została obdarzona potraktowała jako najcenniejszy skarb, którego za nic nie chciała stracić. Robiła wszystko, co było w jej mocy, by go uszczęśliwić, ale na swój sposób. Chciała niejako urządzić mu życie, zawładnąć nim. I tu pojawił się problem. Bartek tego nie chciał. Zaczął czuć się osaczony i zniewolony. A ona tego zrozumieć nie mogła. Ona o takiej miłości, jaką dawała Bartkowi zawsze marzyła. Zawsze pragnęła być dla kogoś tak ważna. Dlatego wyprzedzała jego marzenia, zgadywała, co czuje, chciała usunąć spod jego nóg każdą widzianą jej oczyma przeszkodę. A on chciał poznawać i smakować życie w całym jego wymiarze. Im bardziej Basia się starała, tym bardziej on się oddalał. Toksyczna miłość. Miłość polegająca na nieświadomej próbie zawładnięcia drugim człowiekiem. Bartek jako normalnie funkcjonujący człowiek nie chciał być zniewolony, a Basia nie rozumiała, dlaczego odrzuca jej dobre intencje. To spowodowało w niej pojawienie się znanego przez nią uczucia frustracji, które z kolei wywoływało w niej agresję. Agresja rodziła agresję i Bartek nie pozostawał dłużny, nie dochodziło co prawda do rękoczynów, ale była to agresja słowna, która prowadziła do tego, że powstawał między nimi mur. Bartek nie rozumiał pułapki, w jakiej się znalazł. Nie rozumiał przyczyn takiego zachowania. Dla niego miłość oznaczała zupełnie coś innego, aniżeli to, co prezentowała swoją postawą Basia. Tylko dzięki temu, że był osobą dojrzałą emocjonalnie, trwanie w toksycznym związku nie było dla niego sposobem na życie. Być może inna osoba trwałaby w związku, który stawałby się coraz bardziej destrukcyjny albo dawno odeszłaby w swoją stroną. Bartek szukał powodu zachowania Basi, które stało się problem w ich związku. Z czasem zrozumieli mechanizm, który nią kierował, a który pomimo jej dobrych intencji doprowadzał do zabijania uczucia. To, co Basia nazywała miłością, nie miało z nią nic wspólnego. Nie było to prawdziwe uczucie, które tylko w formie dojrzałej, a nie nerwicowej potrzeby, może być podstawą szczęśliwej relacji. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację prawdziwych osób. **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. ![]() Katarzyna Krakowska współautorka bloga Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
MAŁE I WIELKIE TĘSKNOTY - ARTYKUŁ NIGDY CI TEGO NIE ZAPOMNĘ Zdrada. Proces wybaczania Zosia: piękna, wysoka, szczupła blondynka. Inteligentna, wykształcona. Już po trzydziestce. Małe dziecko w domu, po urlopie macierzyńskim wraca do pracy. I w tym właśnie momencie dowiaduje się, że jej mąż zdradzą ją… od 6 lat, czyli w zasadzie od ślubu. To nie jeden romans, ale całe ich mnóstwo, przelotnych obcych kobiet w jego życiu i łóżku. Świat się wali. Życie, które wydawało się udane, przestaje istnieć w jednej sekundzie. Zosia wyprowadza się z córeczką do swoich rodziców. Próbuje się pozbierać. Zaczęłyśmy od zdrady, bo ta chyba boli w związku najbardziej. Albo odwrotnie: od wierności, a „z wiernością jest dokładnie jak ze zdrowiem. Póki jest, to nie cenimy go za bardzo” - pisze prof. B. Wojciszke w „Alfabecie miłości”. A jak reagujemy na zdradę? Okazuje się, że w przypadku zdrady kobiety są zazdrosne o uczucia, silniej reagują na zdradę emocjonalną, a mężczyźni o seks. I jest to zjawisko uniwersalne, występuje w kilkunastu, bardzo zróżnicowanych kulturach. W badaniach okazało się, że nawet wyobrażenie sobie, że partner wyjeżdża z kimś na weekend do hotelu, jedzą kolację przy świecach, idą na romantyczny spacer, a noc przegadują (bez konsumpcji) – bardziej „boli” kobiety, a zdrada seksualna (nawet wyobrażona) – wywołuje silniejszy gniew i cierpienie u mężczyzn. SPRÓBUJĘ WYBACZYĆ „Jak zaufać partnerowi, który zdradzał?” - to pytanie, które zadajecie nam wielokrotnie, to pytanie, które na naszej drodze zawodowej padało wiele razy z ust kobiet, które zostały zranione. Wybaczanie to proces. Co dzieję się z Zosi? Kłębowisko myśli, poczucia winy, gniewu, złości pomieszanej z żalem i rozpaczą. Oczywiście, że w takiej sytuacji emocje przeważają nad racjonalnym myśleniem! I to silne, negatywne. I nie ma w tym nic dziwnego. Osoba skrzywdzona nie może uciekać przed emocjami, nie może się ich wstydzić. Ma prawo być zła, wściekła, ma prawo w tym momencie nienawidzić. Doznała krzywdy, została upokorzona... O ile damy sobie przyzwolenie na pojawienie się emocji, po czasie, gdy one ucichną, do głosu będzie mógł dojść rozsądek. Są badania, które pokazują, że kobiety były bardziej skłonne wybaczyć zdradę po fakcie, niż im się wydawało przed zdradą. Czy należy do nich Zosia? Wiele kobiet jest gotowa ratować związek, mimo, że wydawało się im, że zdrada jest nie do wybaczenia. Badacze tłumaczą to tym, że przeszłość jest dla nas mniej warta od przyszłości, a poza tym dostrzegamy komplikacje naszego życia, wspólne mieszkanie, kredyt w banku, małe dzieci, znajomych itd. Zanim coś zrobimy lub powiemy, pamiętajmy, że odruchowe, nieprzemyślane, natychmiastowe reakcje zwykle są bardziej destrukcyjne. Nie podejmujmy żadnych decyzji w silnych emocjach. Poczekajmy! SPRÓBUJĘ ZAPOMNIEĆ „Wybaczyłam, ale nie potrafię przestać myśleć. To koszmar, który nie pozwala mi żyć. Wciąż widzę go objęciach tamtej. Jestem wściekła, zła, już sama nie wiem na kogo? Czujność zamieniłam na obsesję kontrolowania. To jest obłęd.” Taki jest ciąg dalszy rozmowy z kobietami, które wybaczyły, ale… I tu pojawi się kolejna strona procesu wybaczania – próba zapomnienia. Czy umiem dalej żyć z osobą, która mnie zraniła, czy potrafię nie wracać, nie rozdrapywać, nie wypominać? Nie jest to łatwe. Decyzja należy do osoby skrzywdzonej. Jak wybaczyć i zapomnieć 6 lat kłamstw, oszustw, zdrad? Nie wiemy, czy to możliwe i ile czasu może zająć? Jak duże jest zranienie Zosi? Ludzie są różni, mają różny próg pobudzenia, mówimy np. o niektórych potocznie, że mają „grubą skórę”. A są tacy, którzy podnosić się będą z tego długo. Będą się czuli ofiarą i może tak być latami. Ale nie musi. Mówi się, że niezbędne do wybaczenia jest próba zrozumienia zachowania, empatia, co nie znaczy absolutnie, że należy to zachowanie zaaprobować i usprawiedliwić. OCZEKUJĘ ZADOŚĆUCZYNIENIA Znamy wiele kobiet, które wybaczyły i po latach nie żałują tej decyzji. Paradoksalnie zdrada umocniła ich związek. Mąż widząc, ile mógł stracić, przez kolejne lata spłacał dług za ofiarowane mu wybaczenie i obdarzenie ponownie zaufaniem. Robił wszystko, by odpłacić wyrządzone krzywdy. Ale to jest właśnie trzecia i niezwykle ważna - niezależna od osoby zdradzanej - strona przebaczenia. Jest wiele kobiet, które wybaczają i wciąż uparcie wierzą, po jednej, drugiej, trzeciej i kolejnej krzywdzie im wyrządzonej, że w końcu partner się zmieni. „Wczoraj mnie wyzwał. Wrócił pijany. Ale już dzisiaj było dobrze. Przepraszał”. Wybaczenie powinno nieść ze sobą zadośćuczynienie. Osoba, która skrzywdziła, zdradziła winna wyciągnąć wnioski i ponieść konsekwencje. Niestety często akt wybaczenia daje przyzwolenie na kolejną krzywdę. „Skoro raz wybaczyła, wybaczy po raz kolejny, a potem następny”. W takich sytuacjach pomoc osób trzecich – bliskich, psychologa jest konieczna, by spojrzeć rozsądnie na sytuację i siebie jako człowieka, który zasługuje na szacunek. Zdrada to nie jedyny powód problemów w związku – o innych powodach i o tym, czy zawsze należy wybaczać - pisałyśmy już w „Granicach miłości” - zerknijcie. Dla niektórych pocieszającym będzie fakt, że wygląda na to, że według badań jesteśmy w stanie więcej wybaczyć bliskiej osobie niż innym. Holendrzy pokazywali badanym historie, w których bohaterom trzeba było wybaczać. Proszono badanych o deklarację, czy wybaczyliby, czy nie. Niektórym wyświetlano w trakcie historii podprogrowo imię partnera (badani nie byli tego świadomi, ale aktywizowało to postać partnera). Okazało się, że tym badanym było łatwiej wybaczać. Bliskim jesteśmy w stanie wybaczyć więcej. Współczujemy Zosi w dwójnasób, tego co ją spotkało, ale i konieczności podjęcia decyzji. Decyzja zawsze należy do osoby, bo ona będzie ponosić jej konsekwencje, a psycholog pomoże, ile będzie mógł, będzie wspierał, trzymał za rękę, ale on zawsze będzie tylko towarzyszem. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. * * Post ukazał się na blogu w 2016 roku Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
MAŁE I WIELKIE TĘSKNOTY - ARTYKUŁ STARE FOTOGRAFIE Choroby psychosomatyczne. Podświadomość Wysoka, szczupła blondynka o nietuzinkowej urodzie. Szczególną uwagę zwracają jej piękne , wyraziste oczy. Po pierwszych zdaniach, które wypowiada widać, że jest inteligentna, oczytana, niezwykle błyskotliwa. Z tego, co mówi można wywnioskować, że nie ma dla niej sytuacji bez wyjścia, drzwi niemożliwych do otwarcia. Konsekwencja w połączeniu z pracowitością doprowadziły ją do osiągnięcia tego, czego najbardziej w swoim życiu pragnęła. Praca przynosząca satysfakcję, dwoje cudownych chłopców, kochający mąż, ale… Nie umie czerpać radości, nie potrafi normalnie funkcjonować. Jej ciało odmawia posłuszeństwa… Szuka pomocy, bo nie chce tak dalej żyć, nie umie… Obrazy przesuwają się szybko, jak w niemym kinie. Obrazy, które jak stare fotografie ukryte na spodzie pudła, przywalone zdjęciami z trzydziestoletniego życia, nagle w najmniej oczekiwanym momencie wysypują się, przywołując niechciane wspomnienia. Przywołują uczucia, o których chciała zapomnieć, przywołują myśli, które wówczas nieomal nie doprowadziły jej do obłędu. To, co się wówczas wydarzyło, wtedy gdy miała dwanaście lat, przewróciło jej życie do góry nogami. Nigdy nie żyło im się dostatnio, ale miała dom, miała rodziców, siostrzyczki. Nagle została sama jak zabawka, którą ktoś wyrzucił, bo nie było dla niej miejsca. Obrazy z przeszłości ukryte zostały w zakamarkach, do których nie chciała wracać. Przysypywała je obrazami z życia, przez które szła z odwagą i chęcią pokazania, że da radę, że jest silna, że zasługiwała na miłość, której dla niej zabrakło… Pamięta strzępy rozmów rodziców, z których niewiele mogła wówczas pojąć. Praca…, perspektywy…, wyjazd… Wyjechali. Pewnego majowego dnia wyjechali, zabierając ze sobą jej dwie siostrzyczki bliźniaczki. Ona została z babcią. Obiecywali, że wrócą, że pewnych rzeczy nie jest w stanie zrozumieć w tej chwili, że robią to dla jej dobra… Trzęsienie ziemi, psychiczny ból, strach, tęsknota, bezsilność, złość… Natalia płacząc, przywołuje tamte wspomnienia. Te obrazy, które teraz wracają jak nieproszeni goście, gdy tylko zamyka oczy. Wyzwalaczem tych koszmarnych wspomnień byłe cudne córeczki kolegi męża. Gdy spotkali się w sklepie, grunt o mało nie zapadł się pod nogami Natalii. Serce waliło jak młot, miała problemy z oddychaniem. Nagle, w jednej chwili powrócił tamten obraz sprzed lat. Dwuletnie śliczne bliźniaczki i ich szczery dziecięcy śmiech, który splatał się z jej łzami. Śmiech dzieci, które nie rozumiały powagi sytuacji, które cieszyły się, bo czekała je podroż, które jeszcze wiele nie rozumiały. Boże, ten śmiech… Przez lata śmiech dzieci powodował, że serce zaczynało walić jej jak młot. W psychice człowieka są zaszyfrowane zapisy historii, często przykrych zdarzeń, o których chciałoby się zapomnieć. Upycha się tam bolesne doświadczenia, które z różnych powodów dają o sobie znać, tak jak w przypadku Natalii, w najmniej spodziewanym momencie i ciężko je zignorować. Natalia będąca osobą, która umiała dokonywać zmian w swoim życiu, która osiągnęła swoją pracą to, czego inni nie umieliby dokonać, została w pewnym momencie zniewolona przez emocje, które zaczęły nią targać. Kobieta, która szła przez życie, pokonując wiele przeszkód, nie bojąc się dokonywać zmian, w pewnym momencie została sparaliżowana przez to, co zaczęło dziać się z jej organizmem, a na co nie miała wpływu. Ona, która umiała przejąć wiele lat temu stery swojego życia, teraz widziała, że nie jest w stanie poradzić sobie z sygnałami wysyłanymi przez jej ciało. Zderzyła się ze ścianą. To był moment, gdy zdała sobie sprawę, że nie na wszystko w swoim życiu ma wpływ. Zrozumiała, że zmienić przeszłości, wspomnień się nie da, ale nie jest to sytuacja bez wyjścia. Można iść dalej, o ile z pomocą specjalisty doprowadzi się do konfrontacji siebie - człowieka dojrzałego z rzeczywistością sprzed lat po to, by przewietrzyć to, co zostało zepchnięte, nieuświadomione i nienazwane. Ten moment uświadomienia sobie emocji może być bardzo trudny. Często boimy się ich. Nie chcemy nazywać tego, co czujemy. Ale dopóki nie uświadomimy ich sobie i nie damy im wyrazu, nie przejmiemy nad nimi kontroli i będą wciąż w różnych formach, np. chorób psychosomatycznych, dawały o sobie znać. Taka zmiana jest możliwa, jest bolesna i niechciana, ale przynosi uwolnienie od brzemienia, które niesione latami odbiera radość z życia tu i teraz. Lucyna zrozumiała, że tylko od niej zależy, czy będzie umiała cieszyć się tym, do czego dzięki swojej determinacji doszła i co dał jej los – cudowną rodzinę, która widziała w niej osobę silną i kochającą, osobę dającą poczucie bezpieczeństwa, bo zdającą sobie sprawę, jakie jest ono ważne dla osób, które nas kochają. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację prawdziwych osób. ** Post ukazał się na blogu w 20017 roku. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
MAŁE I WIELKIE TĘSKNOTY - ARTYKUŁ "NIEGRZECZNI CHŁOPCY" PRZYCIĄGAJĄ NAS? Toksyczne związki. Zasada niedostępności Ewa raz jeszcze ze łzami w oczach czytała treść maila. „Jaka ja byłam głupia! Jaka naiwna!” Zawsze postrzegana jako osoba niedostępna i być może przez to otoczona grupą dobijających się do jej serca mężczyzn. „Być może działała ta nieszczęsna zasada niedostępności” – pomyślała. Dzisiaj tę zasadę doskonale zrozumiała, bo sama wpadła w jej pułapkę. Przez wiele lat samotność jej nie doskwierała. Psycholog tłumaczył, że nigdy nie przeżyła do końca żałoby po Karolu. Pozostał w jej sercu i tym samym nie zrobił miejsca dla kolejnego mężczyzny, do czasu… Wzrok Ewy znów padł na ekran komputera. „A więc od początku. Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z Tobą w windzie, właściwie byłaś jedynie koleżanką z biura, ale kiedy podeszłaś, prosząc mnie o konsultację, okazało się, że widzę w Tobie interesującą kobietę. Nie wiem, czy myślałem już wówczas o czymś więcej niż o zwykłej znajomości, ale chyba musiałem myśleć, proponując niezobowiązującą kawę. Kiedy zgodziłaś się, potraktowałem to jako naturalną zachętę. Pierwsze spotkania faktycznie sprawiły, że zaczęłaś mnie fascynować jako kobieta, a im bardziej stawiałaś ostre warunki, mówiłaś o barierach i granicach, których nie można przejść i przekroczyć, tym bardziej moja męska ambicja nakazywała mi spróbować Cię zdobyć. Co jak wiesz, w jakiś sposób się stało. Na podstawie tego, co mówiłaś, wiedziałem, że być może nigdy nie pójdziemy do łóżka, ale mimo to chciałem spróbować. Czy myślałem wówczas o czymś poza seksem? Chyba nie…” Mój Boże! Pamięta, jak broniła się przed tą znajomością, a potem przed uczuciem? Ewa przypominała sobie obrazy z ostatnich miesięcy. Przed oczyma miała wysokiego bruneta, który pracował w sąsiednim dziale. Pamięta, jak zdziwiła ją propozycja rzucona w windzie. „Może jakaś kawka po pracy?” Takich propozycji jak ta miała na pęczki, w związku z czym pamięta, że uśmiechnęła się i potraktowała słowa kolegi jako żart. Miesiąc później, gdy przełożony poprosił, aby skonsultowała z Danielem plan, nad którym pracowała, zobaczyła w jego oczach nieskrywaną radość. Wówczas pojawiła się kolejna propozycja i tym razem nie odmówiła. Dlaczego? Może zadziałała zasada wzajemności. Skoro przyszła z prośbą i on wyświadczył jej przysługę, źle by się czuła, odmawiając. Poszła… I tak się zaczęło. Niezobowiązująca kawa, podczas której Daniel sam zaczął opowiadać o swoim nieudanym małżeństwie, o związku, który był tylko formalnością, bo wspólne zobowiązania, kredyt… A w sercu pustka, smutek, żal… „Moje argumenty, wnioski skupiały się właściwe na tym, aby przekonać Cię, że warto poznać się bliżej i być może dlatego mówiłem o tym, że czasami w życiu człowieka są takie chwile, kiedy czuje się nieszczęśliwy, niekochany, niedopieszczony. Na pewno część z tych argumentów była prawdziwa, ale wiesz jak to jest w małżeństwie, czasami jest lepiej, innym razem jest mały kryzys, po którym następuje znowu super-okres i tak na zmianę i tak w kółko. Jak każdy miewam chwile, kiedy coś bym zmienił, ale patrząc obiektywnie, to, co uzyskałem w swoim życiu, co zdobyłem, biorąc pod uwagę rodzinę i pozycję, nie mam czego żałować, a właściwe mogę być tylko z tego dumny. Żona, której bezgranicznie ufam, wspaniałe dzieci. Czego jeszcze chcieć? I czasami myślę sobie, dlaczego chcę to zepsuć? A za chwilę znowu robię coś nierozsądnego i tak widzę dziś naszą znajomość. Powiedziałem Ci, że w pewnym momencie zacząłem zadawać sobie pytanie - po co mi to ryzyko? Czy mogę być szczęśliwszy? Zapewne myślisz teraz, że od samego początku myślałem tak samo i mówiłaś o tym, wiem. Ale kiedy byłem z Tobą, nie docierało to do mnie. Rozmawialiśmy kiedyś o miłości, o tym, że nie kochałem. Nie powiedziałem Ci jednak, że ja nie chcę kochać, ja nie chcę się zakochiwać i zrobię wszystko, aby nigdy do tego nie doszło" Tekst na ekranie rozmazywał się. Ocierała ściekające z policzków łzy. Ale żal mogła mieć tylko do siebie samej. „Wiem, że z pewnością chcesz mi jeszcze wiele powiedzieć i napisać. Wiem, że to co napisałem w wielu miejscach jest być może dla Ciebie niejasne i powiesz lub napiszesz, że myślałaś zupełnie inaczej. Wiem, że tak jest, ale dalsza pisanina niczego nie zmieni. Od jakiegoś czasu boję się, aby ktoś nie zauważył jakiegoś maila w mojej poczcie, bo czasami zostawiam komputer otwarty na stole, a jak pisałem, mam zbyt wiele do stracenia. Być może napisałem coś zbyt szczerze, być może coś Cię zabolało. Przepraszam za to, nigdy nie chciałem, abyś cierpiała i nie chcę, aby tak było. Czy możemy zostać przyjaciółmi? Może tak, a może dobrymi znajomymi? Nie chcę jednak szukać pretekstu, czy możliwości do spotkania. Jeśli się spotkamy, to mam nadzieję, że będziemy umieli rozmawiać normalnie jak znajomi. Pomimo tego co napisałem, dalej pragnę Cię jako kobiety, ale to są pragnienia, których nie będę się starał zrealizować …. Wiem, że tak będzie lepiej. Całuję i trzymam kciuki, abyś wróciła do równowagi i zwykłego codziennego szczęścia. ” Historia Ewy to zapewne historia wielu kobiet, które świadomie dają się złapać w związki od początku skazane na klęskę. Niejeden żonaty mężczyzna wykorzystuje naiwność młodych kobiet, które z grupy wolnych i cudownych mężczyzn rezygnują i idą za… no właśnie za tymi, którzy są zakazanym owocem, a on smakuje najlepiej, ale tylko do czasu. A może jest to kwestia wyjątkowego przyciągania nas przez tak zwanych „niegrzecznych chłopców” i ”femme fatale”, o czym pisałyśmy w poście „Pożądanie, feromony, femme fatale”? * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. ![]() Katarzyna Krakowska współautorka bloga Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
DLACZEGO ZABIEGASZ O MIŁOŚĆ? Cechy kobiet kochających za bardzo według Robin Norwood W wielu postach nawiązywałyśmy do tematu toksycznych związków. W „Psychologia przy kawie radzi” poruszony był problem kobiet, które kochają za bardzo. Kobiet, które żyją w ciągłym lęku, bojąc się samotności i odrzucenia. Pomimo, iż są niemal bez przerwy ranione, robią wszystko, by zabiegać o miłość. Dlaczego tak się dzieje? Otóż może to być wynikiem niskiej samooceny i braku pewności siebie, które mają swoje podłoże w dzieciństwie, o czym pisałyśmy w poście „Chory związek”. Dzisiaj prezentujmy listę cech charakterystycznych dla kobiet, które kochają za bardzo stworzoną przez Robin Norwood*: - opętanie związkiem uczuciowym - zaprzeczanie wymiarowi problemu - kłamstwa w celu ukrycia, co dzieje się z uczuciami - unikanie ludzi, by ukryć problemy w związku uczuciowym - powtarzanie prób zapanowania nad związkami uczuciowymi - niewytłumaczalne zmiany nastrojów - poczucie krzywdy - niemądre posunięcia - agresja - wypadki na skutek zaprzątnięcia kłopotami - samousprawiedliwianie - niedomagania fizyczne związane ze stresami psychicznymi - życie w ciągłym oczekiwaniu - niemożność skoncentrowania się na własnym rozwoju - zastój w pozostałych sferach życia, pełna koncentracja na związku - permanentne napięcie emocjonalne w całości zależne od partnera - lęk przed odrzuceniem / porzuceniem, włącznie z napadami lęku - ustawiczny brak poczucia bezpieczeństwa w związku - usprawiedliwianie krzywdzących zachowań partnera. * Robin Norwood „Kobiety, które kochają za bardzo” **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
MAŁE I WIELKIE TĘSKNOTY - ARTYKUŁ PRAGNĘ KOGOŚ INNEGO... |
|