Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Odważnym szczęście sprzyja

8/15/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Szczęście to nie błękit nieba

8/14/2016

0 Komentarze

 
Obraz

SZCZĘŚCIE TO NIE BŁĘKIT NIEBA

Artykuł naszej Czytelniczki

Ciekawa hipoteza… Dlaczego? Bo właśnie teraz, w samym sercu lata, my Polacy utożsamiamy szczęście z błękitnym niebem i słońcem, najlepiej od rana do wieczora przez 7 dni w tygodniu. Jeśli nie ma słońca to jest źle, jesteśmy nieszczęśliwi. Ale czyż można mieć „błękit nieba” zawsze?...
Czym bliżej przyglądać się będziemy pojęciu szczęścia, to wyda nam się, że ucieka ono jak ogon zwariowanego psa, który oddala się od niego tym szybciej, im szybciej on sam biegnie…
 
Wydaje się przecież, że podporządkowaliśmy cały nasz świat, żeby być szczęśliwymi. Wyrwaliśmy istnieniu, co tylko się dało. Okiełznaliśmy. Podbiliśmy. Ukształtowaliśmy. Poszliśmy w górę i w dół. Poznaliśmy zarówno wielkie jak i małe. Zagłębiliśmy się swoją wiedzą daleko - próbując rozwiązać zagadki nieskończonego kosmosu, galaktyk, poruszających się planet i gwiazd. Weszliśmy swoim "szkiełkiem i okiem" do samego środka i sedna materii, szukając w atomie najmniejszych cząstek i drobinek oraz odpowiedzi na nurtujące nas pytania. W atomie zaś odkryliśmy mnóstwo dodatkowych zagadek i więcej pytań niż odpowiedzi. Jedną z zagadek okazał się świadomy obserwator. Świadomość…
 
I chociaż podbiliśmy nasz świat zewnętrzny, szczęścia jak nie ma, tak nie ma… I cóż, wydaje się wręcz, że zamiast przybywać, wręcz zmniejsza się jego ilość. Świadczy o tym rosnąca ilość samobójstw i depresja, która swoimi lepkimi mackami oblepia ludzkie serca. Halo! Co się stało?
Harujemy, zarabiamy, wydajemy, konsumujemy, odpoczywamy w biegu, znów harujemy, znów zarabiamy i znów wydajemy. Po drodze lakoniczne spotkania z rodziną. Nie wgłębiamy się. Kto by na to miał czas? Płyniemy po powierzchni naszych relacji z przyjaciółmi, bardziej zajęci chęcią szybkiego wyplucia z nas jak największej ilości informacji o nas, w dużej mierze zbędnych dla słuchacza, niż prawdziwą rozmową. Bo do prawdziwego bycia z drugim człowiekiem potrzebne jest nie tylko aktywne słuchanie i czas, ale i chęć zrozumienia jego położenia, jego sytuacji. Bez względu na to, czy byłaby ona smutna czy radosna. Bez względu na to, czy przyjaciel coś stracił, czy coś zyskał.

​Ale po co?! Przecież to my chcemy być wysłuchani, to my chcemy być ukojeni, pokrzepieni, wspierani i zauważeni…
I w tym problem. Bo każdy gdzieś w pośpiechu przez życie, chciałby wszystko tylko ze swojej wąskiej perspektywy. Dla siebie. Czy jest w tym coś złego? Nie. Ale nie ma też nic dobrego w tym, że „obżarłeś się” do granic możliwości, wygadałeś do bólu gardła, nasyciłeś się tak, że siedzisz sobie wygodnie na tronie utkanym z siebie. I co? I nic. Bo stałeś się królem, ale w Państwie Nicości. Choćby nawet ta „nicość” była tylko metaforyczna. A z takiej perspektywy pojęcie szczęścia jest już nie tyle, że ulotne, ale dosłownie uleciało z ostatnią ludzką istotą, z którą miałeś prawdziwą styczność…
Myślisz, że masz święty spokój?...
Rozglądasz się wokół. A tu ani spokoju, ani Świętego.
Co na temat mówi psychologia pozytywna?
Co jest nam do szczęścia potrzebne?
No więc kochani, do szczęścia niezbędne niczym tlen są dobre relacje z innymi ludźmi.

Czytaj więcej
0 Komentarze

Człowiek dopiero docenia szczęście...

8/14/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Jest na świecie szczęście, ale w poczciwej...

8/13/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

... wtedy będę szczęśliwy!

8/13/2016

2 Komentarze

 
Obraz

... WTEDY BĘDĘ SZCZĘŚLIWY!

Złudzenie postępu hedonistycznego. Mity na temat szczęścia

Upalny lipcowy dzień. Piękne słońce, bezchmurne niebo. Wydawałoby się idylla, nic tylko zalec na leżaku i odpoczywać. Nikomu nie wydaje się, że w taki dzień można tak łatwo i po prostu – umrzeć. I że wystarczy do tego krótka chwila. Paweł leżał na korcie. Rakieta tenisowa wypadła mu bezwładnie z ręki. Nie udało się go uratować, nie odzyskał przytomności. Rozległy zawał serca w wieku 41 lat. Przerwane życie, plany, a chciał przecież jeszcze tak wiele zrobić i osiągnąć. No właśnie – osiągnąć. Paweł osiągał całe życie. „Osiąganie” definiowało go, było jego motorem.

​Pochodził ze średniej wielkości miasta, kilkadziesiąt kilometrów od dużej metropolii, były w niej kina, teatry, opera. Kafejki, w których widział ludzi popijających kawę, domy z ogrodami – po prostu życie, o jakim marzył. Kontrast był szczególnie duży, gdy wracał do swojego pokoju w małym mieszkanku rodziców na 9 piętrze wieżowca. Rodzice pracowali umysłowo, ale w domu się nie przelewało. Paweł uczył się dobrze. Chciał wybić się, opuścić miasteczko, w którym nie był szczęśliwy. Po nocach uczył się angielskiego. Rodziców nie stać było na prywatnego lektora, a w szkole uczyli kiepsko.

W czasie wakacji zaczął jeździć do pracy za granicę, szlifował też wówczas język. Gdy zdał na studia, przeniósł się do swojej upragnionej i wyśnionej metropolii. Ale wcale nie przyniosło mu to szczęścia. Mieszkał w akademiku, dorabiał sobie, mimo iż studiował dziennie. Myślał „Muszę wynająć swoje mieszkanie, wtedy będzie lepiej”, więc pracował jeszcze ciężej. Spał po 5 godzin na dobę i cel osiągnął. Ale czy dało mu to szczęście? Nie poczuł go. Potrzebuję samochodu, wtedy będzie już dobrze. Najpierw był więc mały używany, z czasem samochody - większe i nowsze. I zawsze to samo, wiara, że kolejny, będący spełnieniem marzeń da wreszcie poczucie szczęścia. I ciągle nie był szczęśliwy. Spotkał Anię, piękną rudowłosą dziewczynę. Muszę ją zdobyć, z nią będę szczęśliwy…

Czytaj więcej
2 Komentarze

Droga do szczęścia jest ciemna i ciernista...

8/12/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Szczęście w małżeństwie

8/12/2016

0 Komentarze

 
Obraz

SZCZĘŚCIE W MAŁŻEŃSTWIE

Teoria miłości R. Sternberga

W żarcie, jak i w plotce zawsze znajdzie się odrobina prawdy. Śmiejemy się oglądając komiksowy rysunek, ale czy pamiętacie nasze posty o miłości, np. "Przepis na miłość", czy "Czy jak ożywić związek?" (jeśli nie, koniecznie przeczytajcie).

​Wiele badań pokazało, że miłość to nie tylko żarliwe uczucie, "strzał amora", który uderza w nas, obezwładnia a z czasem płomień żaru w nas wygasa. Miłość to także nasza postawa. Wg R. Sternberga jednym z czynników miłości jest zaangażowanie - inaczej: nasza decyzja, zobowiązanie. To świadoma decyzja angażowania się dla dobra związku, zależna od naszej woli. I w tym kontekście naszą decyzją jest, czy będziemy chcieli być szczęśliwi w małżeństwie, czy nie. Czy będziemy pracować nad związkiem, będziemy wkładali wysiłek w bycie razem? Więc śmiejemy się z Franciszka, a on ma rację, choć może jeszcze o tym nie wie:-)
0 Komentarze

Lubię to, co mam...

8/11/2016

0 Komentarze

 
Obraz

LUBIĘ TO,  CO MAM

Anthony de Mello o szczęściu

W poście "Jak zostać szczęściarzem?" zastanawiałyśmy się, czym różnią się  ludzie szczęśliwi od nieszczęśliwych, potocznie nazywanych pechowcami?  Chciałyśmy zwrócić uwagę na to, iż szczęście w życiu w dużej mierze jest uzależnione od naszego nastawienia. Dla dopełnienia tematu, dzisiaj proponujemy przypowieść Anthony de Mello.

PASTERZ LUBI WSZYSTKIE RODZAJE POGODY

Podróżny: "Jaką pogodę będziemy mieli dzisiaj?"
Pasterz: "Taką, jaką lubię"
"Skąd wiesz, że będzie taka, jaką lubisz?"
"Stwierdziwszy, proszę pana, że nie zawsze mam to, co lubię, nauczyłem się zawsze lubić to, co mam. Jestem więc całkiem pewien, że będziemy mieli taką pogodę, jaką lubię".

Szczęście i nieszczęście leżą w sposobie, w jaki przyjmujemy wydarzenia, nie w naturze samych wydarzeń.


Anthony de Mello
"Modlitwa Żaby II"

0 Komentarze

Ze szczęściem bywa czasami tak...

8/11/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

"Zielony" przynosi szczęście

8/10/2016

0 Komentarze

 
Obraz

"ZIELONY" PRZYNOSI SZCZĘŚCIE

Wpływ widoku przyrody na poczucie szczęścia

Dopiero, gdy weszła do parku, przeszła parę metrów i odetchnęła głęboko powietrzem – zaczęła się uspokajać. Awantura z mężem, pomyłka w pracy i nieprzyjemna rozmowa z szefem, kolejna uwaga syna w dzienniczku. Przynajmniej teraz idąc ścieżką w parku mogła o tym spokojnie pomyśleć, serce nie waliło już jak młotem, głowa przestawała powoli boleć. „Czy tylko mnie zdarzają się takie dni, czy inni też mają takie ciężkie życie?” Myślała siadając na ławeczce. Patrzyła na staw otoczony zielenią ze wszystkich stron, niespiesznie przepływające kaczki. Uspokajający widok. Tak! „Ten park to był dobry pomysł, dobrze, że przechodziłam obok i weszłam”.
 
Czy miewacie takie dni, które przypominają czasami koszmar? Wydaje się, że to nieprawdopodobne, aby zdarzyło się tyle złych rzeczy naraz, a jednak. Albo stresujecie się przed egzaminem, ważną prezentacją w pracy? Albo…
Okazuje się, że przebywanie na łonie natury, jej dotykanie – ba – nawet samo oglądanie - sprawia, że ludzie czują się lepiej. Wiele badań wykazało zbawienny wpływ przyrody lub oglądania tylko jej zdjęć. Colin Ellard – psycholog z Uniwersytetu Waterloo - prowadził badania dotyczące stanu emocjonalnego podczas spacerów. Uczestnicy otrzymywali „zmodyfikowanego” smartfona, który na bieżąco sprawdzał nastrój (poczucie szczęścia w danym momencie) oraz poziom pobudzenia lub zdenerwowania. Optymalnie jest przecież czuć się szczęśliwym i spokojnym, a nie np. nieszczęśliwym, przygnębionym i do tego poddenerwowanym. Okazało się, że nastroje zmieniały się wraz z otoczeniem, w jakim aktualnie przebywali badani. Największy wzrost poczucia szczęścia i spadek pobudzenia nastąpił, gdy weszli oni do zamkniętego przepięknego ogrodu należącego do ośrodka dla seniorów.

Czytaj więcej
0 Komentarze

Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to...

8/10/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Wasze opinie - co czyni Cię szczęśliwym?

8/9/2016

0 Komentarze

 
Obraz

CO CZYNI CIĘ SZCZĘŚLIWYM/SZCZĘŚLIWĄ

Wyniki ankiety


​Kolejna zabawa za nami. Tym razem zadałyśmy pytanie dotyczące szczęścia.  Ankietę wypełniło 136 osób.

Okazuje się, że rodzina (22%), miłość (15%) i spokój wewnętrzny (12%) czynią  szczęśliwymi ludźmi naszych Czytelników.

Dla 9% badanych zdrowie jest wyznacznikiem szczęścia. 6% wskazało na relacje interpersonalne, a 5% na pieniądze. Podróże/wycieczki (4%), jak i poczucie bliskości (4%) oraz wolność/niezależność (4%) również były wymieniane  w naszym badaniu jako czynniki decydujące o szczęściu.

Nieco mniej badanych wskazało pasję (3%), poczucie bezpieczeństwa (3%), realizacja marzeń (3%), uprawianie sportu (3%) i przyrodę (3%).

Wyniki naszej zabawy pokazują, że szczęście różne ma imię. Natomiast niewątpliwie spokój wewnętrzny i kochający ludzie wokół są tym, czego pragniemy najbardziej.
0 Komentarze

Jeżeli jesteś szczęśliwa...

8/9/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Przystanek porażka

8/8/2016

0 Komentarze

 
Obraz

PRZYSTANEK PORAŻKA

Rola porażki i otoczenia w drodze do sukcesu i szczęścia

Nasz sobotni post "Wybór należy do Ciebie" sprowokował wiele osób do przemyśleń i dyskusji. Poruszyliście bardzo ważną kwestię, a mianowicie poczucia szczęścia w obliczu trudnych sytuacji, porażek, pasma nieszczęść. Czy jest to w ogóle możliwe i czy inni ludzie mają wpływ na nasze podejście do sytuacji problemowych? Otóż, szczególnie w takich sytuacjach ważne jest, jakimi ludźmi jesteśmy otoczeni. Badania prowadzone przez Framingham Heart Study, udowodniły, że osoby, które otoczone są szczęśliwymi ludźmi, same mają większą szansę, by takimi też być.

Oczywiście nikt nie spowoduje, bez udziału nas samych, że będziemy szczęśliwi, ale może pomóc nam zmienić perspektywę, nabrać dystansu do sytuacji problemowych i podnieść się po porażce, Ludzie mający pozytywne podejście do życia będą umieli pomóc nam znaleźć pozytywy nawet w najtrudniejszych sytuacjach i zmotywować nas do pójścia dalej przez życie, nie z ciężarem porażki, ale z myślą o sukcesie, w drodze do którego porażka była jedynie ważnym etapem.
0 Komentarze

Jedynie dwie rzeczy czynią nas...

8/8/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie...

8/7/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Złudzenie gracza

8/7/2016

0 Komentarze

 
Obraz

ZŁUDZENIE GRACZA

Ucieczka przed szczęściem? Badanie Marka Schallera - obniżanie nastroju

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, dlaczego jako ludzie dążący ze zrozumiałych względów do sytuacji, które dają nam szczęście, czasami poszukujemy zdarzeń diametralnie innych, czyli obniżających nasz nastrój? Bywają przecież dni, gdy słuchamy przygnębiającej muzyki, czy też oglądamy smutne filmy. Zadaliście sobie  kiedykolwiek pytanie - dlaczego? Skoro naturalnym dążeniem człowieka jest dążenie do szczęścia, jaki jest cel obniżania sobie nastroju?

Otóż Mark Schaller z Uniwersytetu z Montany tłumaczy to między innymi złudzeniem gracza. Jest ono błędem w ocenie rzeczywistości, polegającym na przekonaniu człowieka, że istnieje równowaga panująca w świecie. W związku z tym po paśmie sukcesów rośnie prawdopodobieństwo porażki. I oczywiście odwrotnie.

Na pewno każdy z Was rzucał nieraz monetą. W takim razie dobrze wiecie, że z reguły po wyrzuceniu na przykład w trzech seriach orła, jesteśmy przekonani, że w następnym rzucie  będzie reszka. Czyż nie jest tak? Oczywiście, że takie jest nasze myślenie. Jest ono działaniem automatycznym i nieświadomym i dlatego sprzecznym z zamierzonym przez nas i świadomym dążeniem do szczęścia.

Dlatego czytając smutną książkę, czy przygnębiający film chcemy sobie "zafundować" określoną dawkę goryczy, mając nadzieję, że po niej przyjdzie czas na doświadczanie miłych i przyjemnych chwil.

POWIĄZANE POSTY:

"Jak zostać szczęściarzem?"
"Wybór należy do Ciebie"
0 Komentarze

Wybór należy do Ciebie...

8/6/2016

4 Komentarze

 
Obraz

WYBÓR NALEŻY DO CIEBIE

Wpływ innych ludzi na nasze szczęście

Tego dnia Ewa padała z nóg. Przekroczyła próg domu. Zrobiła sobie filiżankę gorącej kawy. Usiadła i zaczęła wracać myślami do swoich lat studenckich. Boże, drogi! Ileż to już czasu upłynęło? Ile w jej życiu się wydarzyło dobrego i złego. Ale nie o tym teraz chciała myśleć. Przed oczami miała Marię. Maria, Marysia… Kobieta, która przewijała się przez życie Ewy od dwudziestu lat. Poznała ją podczas studiów. Była ciocią jej koleżanki z roku. I pomimo różnicy wieku, pomimo upływu lat, pomimo tego, iż wiele znajomości gdzieś po drodze rozpadało się, ta jedna z niewielu przetrwała. Co prawda widywały się sporadycznie, ale z większą lub mniejszą częstotliwością rozmawiały przez telefon. Ewa siedząc w fotelu i popijając ulubione cappuccino znalazła niespodziewanie odpowiedź na pojawiające się często pytanie dotyczące trwałości tej znajomości.

Rano wychodząc z poczty, gdzie odbierała list polecony natknęła się na Magdę. Dziesięć lat młodsza siostra jej przyjaciółki. Zgrabna, ładna, modnie ubrana, opalona. Ale coś psuło ten obraz. Chwila rozmowy wystarczyła, by zorientować się, co stanowiło rysę na tym pozornie ładnym obrazku. Magda z miną „zbitego psa” w ciągu chwili rozmowy poskarżyła się na swój los. Jest zmęczona, bo dzieci, praca, mąż wyjeżdżający w delegacje. Stwierdziła, że nic jej się już nie chce i ma już wszystkiego serdecznie dość. Po tym przelotnym spotkaniu Ewa czuła się, jakby ktoś nałożył na jej ramiona ciężarki. Boże, ile goryczy było w tej młodej, ślicznej dziewczynie. Biegnąc do pracy zastanawiała się, gdzie tkwi problem? Jest zdrowa, ma kochającego męża, śliczne dzieci, pracę, pieniądze. Niczego im przecież nie brakuje. A może… Może właśnie ten brak problemów jest powodem jej frustracji?
Obraz
Po pracy Ewa chciała zrobić drobne zakupy. Nie spieszyła się. W domu czekał jedynie kot. Dzieci na obozie sportowym, a mąż… odszedł z młodszą. Przechodząc powoli pomiędzy półkami poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. To był Tomek. Pięć lat temu zdiagnozowali u niego nowotwór. Operacja, chemia.  Wydawało się, że wszystko będzie już dobrze. Ale niestety… Tomek wyznał, że nastąpił nawrót i lekarze rozłożyli ręce. Nie są już w stanie pomóc. Guz nieoperacyjny. Ewę przeszedł dreszcz. Słuchała, ale nogi się pod nią uginały. Starała się zrobić dobra minę, pocieszać. Ale Tomek tego nie oczekiwał. Szybko zmienił temat. Pytał o dzieci Ewy, o jej rodziców. Uśmiech, szczery uśmiech nie schodził z jego twarzy. Jak to możliwe? Chyba wyczuł, że Ewa odczuwa pewien dysonans pomiędzy tym, co słyszy, a tym, co widzi. Dlatego patrząc jej głęboko w oczy, ze szczerością dziecka powiedział: „Wiesz, zaczynam doceniać rzeczy małe i cieszyć się tym, na co wcześniej nie zwracałem uwagi. Mówię Ci Ewa, nie przejmuj się drobiazgami". W oczach Tomka było tyle ciepła, tyle spokoju. Boże, skąd on czerpie tę siłę? To pytanie kołatało w głowie Ewy w drodze do domu.

Gdy usiadło wieczorem w fotelu, przed oczami stanęła jej Maria. Dołączyła do galerii spotkanych tego dnia osób. Ten dzień, te rozmowy, jak się okazało miały przynieść odpowiedź na pytanie, dotyczące trwałości znajomości z Marią. Nieraz myślała, że to inteligencja, mądrość życiowa, poczucie humoru były magnesem przyciągającym? Ale dzisiaj zaczęła układać pewne elementy układanki w jedną całość. Przypomniała sobie, że parę tygodni wcześniej Maria zadzwoniła i wyznała, że nie jest w stanie zrozumieć postawy wielu osób. Wokół sami frustraci. Złość, niezadowolenie, gorycz… Rozsiewają wokół siebie aurę niezadowolenia. Powiedziała, że ucieka od takich ludzi, bo nie chce się taką stać. Wyznała Ewie, że jest jedną z nielicznych osób, z którymi utrzymuje kontakt, bo dzięki rozmowom z nią zaraża się pozytywną energią i naładowuje swoje akumulatory. Wówczas Ewa nie przywiązała większej wagi do tych sów. Teraz one brzmiały w sposób szczególny. Trzy tygodnie temu Maria dowiedziała się, że jej ukochany mąż ma nowotwór złośliwy. Ewę zaskoczyło jej podejście do tej tragedii. Nie było żalu do Pana Boga, pretensji do świata. Maria przekazując tę smutną informację, powiedziała, że stoi przed nią wyzwanie, musi wspierać męża, gdyż wyruszają wspólnie na wojnę i trzeba walczyć, by wygrać.
Obraz

Ewa przypominając sobie tę rozmowę - w kontekście dzisiejszych przypadkowych spotkań -  zrozumiała, jaka siła trzyma ją przy Marysi. Zrozumiała, że w życiu człowiek spotyka wielu malkontentów, którzy wokół siebie rozsiewają pretensje do całego świata. Ci ludzie nie są szczęśliwi i unieszczęśliwiają innych swoim podejściem do życia. Ewa, która zawsze uważała, że do szczęścia człowiekowi potrzebne jest tylko zdrowie, oczywiście to fizyczne, zmieniła zdanie. Zrozumiała, że tak samo ważny jak zdrowie fizyczne, jest zdrowy duch. Maria, Tomek to osoby, które pomimo ciężaru, miały w sobie radość. One wiedziały, że należy otaczać się ludźmi, którzy pokazują nam jasne strony, nawet w tych najtrudniejszych sytuacjach. W życiu bowiem niezwykle ważne jest, jakimi ludźmi jesteśmy otoczeni. Badania prowadzone przez 20 lat w  Framingham Heart Study, udowodniły, że osoby, które otoczone są szczęśliwymi ludźmi, same mają większe szanse na bycie szczęśliwymi. Wybór należy do nas :)

Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.


​Aby czytać więcej, możesz polubić nasz blog "Psychologia przy kawie" na Facebooku:
4 Komentarze

Aby być szczęśliwym, pozwól odejść temu...

8/6/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Człowiek szczęśliwy jest zbyt zadowolony...

8/5/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Co czyni Cię szczęśliwym/szczęśliwą?

8/5/2016

0 Komentarze

 
Obraz

CO CZYNI CIĘ SZCZĘŚLIWYM/SZCZĘŚLIWĄ?

Ankieta

Obraz


Wystarczy kliknąć na poniższy przycisk.
ANKIETA>>>

W sierpniu przedmiotem naszych rozważań jest szczęście.  W związku z tym w dzisiejszej  ankiecie pytamy o to, co czyni Was osobami szczęśliwymi? Ankietę możecie wypełniać do godz. 23.59 w poniedziałek. Natomiast w środę 10 sierpnia opublikujemy wyniki. Zapraszamy do wspólnej zabawy!
0 Komentarze

Jak nie dać się uwieść?

8/4/2016

0 Komentarze

 
Obraz

JAK NIE DAĆ SIĘ UWIEŚĆ?

Psychologiczne wyjaśnienie wakacyjnego romansu. Rozwiązanie konkursu.

Czy pamiętacie historię Hani? Po nieudanym małżeństwie i latach "uśpienia", zadbała o siebie, odkryła w sobie i wyeksponowała kobiecość. Odmieniona przyjechała na urlop do Sopotu. Plaża, morze, słońce i spotkany Adam. Zauroczenie, romans. I Adam, który w pewnym momencie zniknął. Hania utraciła z nim kontakt. Całą historię opisałyśmy w poście "Wakacyjny romans", a takich, czy podobnych historii zdarza się pewnie latem wiele. 


ROZWIĄZANIE KONKURSU!
Obraz

​Wasze konkursowe zadanie polegało na​psychologicznym skomentowaniu historii Hani i Adama.  Co tak naprawę wydarzyło się między bohaterami? Z jakimi oczekiwaniami przyjechali? Czy reakcja Hani była uzasadniona? 
​Bardzo dziękujemy za wszystkie odpowiedzi. Wybór był naprawdę bardzo trudny, bo w każdym komentarze były cenne spostrzeżenia. Bardzo cieszymy się, że mamy tak wrażliwych i zastanawiających się nad życiem czytelników!
Ostatecznie wybrałyśmy Agnieszkę Maciejczak, której prześlemy nagrodę - książkę "Zatrzymać czas. Sekrety medycyny estetycznej" autorstwa dr K. Gojdzia i M. Rigamonti.

​
Agnieszka napisała taki komentarz do "Wakacyjnego romansu":

​W naszym życiu przechodzimy różne etapy a w nich jeszcze bardziej skomplikowane relacje z drugim człowiekiem.

Tutaj w ukazanej historii mamy do czynienia z mało pewną siebie kobietą, która szybko wyszła za mąż, która nie potrafiła pogodzić się z zakończeniem tego małżeństwa i nie uniosła ciężaru tej porażki. Zamknęła się w sobie, choć spotykała się z różnymi mężczyznami, to jednak nie potrafiła tak naprawdę otworzyć się na nich. Tak jakby robiła to dla innych: dla mamy, czy koleżanki, które ją z nimi umawiały. Tak dla świętego spokoju, nie dla chęci poznania nowych ludzi, czasem może interesujących, czasem może denerwujących, czasem obojętnych. Nie rozumiała, że każdy kontakt z drugim człowiekiem, czegoś nas uczy, daje nam nowe doświadczenia. A jej życie to tak naprawdę tylko praca i dom, dom i praca. 

Kiedy zrobiło się zamieszanie wśród koleżanek z pracy, zauważyła, że może warto zadbać o siebie, coś naprawić, zacząć żyć od nowa. I rzeczywiście starała się być bardziej kobieca i pewniejsza siebie. Ten wyjazd do Sopotu, uważam, że miał dać jej potwierdzenie na to, że naprawdę jest już pogodzona z tym, co było i otwarta na to, co będzie. Niestety to ją zgubiło! Zobaczyła przystojnego faceta, spodobał jej się, On natomiast widząc jej reakcję postanowił to wykorzystać. Robił dokładnie to, czego oczekiwała Małgosia. Dawał jej poczucie bliskości, zainteresowania, opieki i zrozumienia. Czuła się wspaniale. A Adam? Korzystał z uroków wakacji. Żona i dzieci w tej chwili się nie liczyli. A co! Można zaszaleć. Wakacyjny romans, może potwierdzić jego atrakcyjność i na chwilę zmienić jego stateczne i rodzinne życie. Taka zabawa kosztem nieprzeczuwającej niczego kobiety. Wiemy jak to się skończyło. 
Małgosia straciła czujność, pewien mały racjonalny impuls. Kiedy dowiedziała się prawdy, ciężko było jej w to uwierzyć. Kolejny mężczyzna, któremu zaufała, tak ją oszukał. I znów blokada, otoczenie się murem, żeby nikt nie mógł się dostać. 

Wiele jest takich przypadków, romanse, które zaczynają się w wakacje i w wakacje kończą. Dobrze jest, jeśli z góry wiemy, z jaką relacją mamy do czynienia, On i Ona - tylko przelotnie, na chwilę, bez zobowiązań. Tak się umawiamy i na to godzimy. Nie będę oceniać tego moralnie, to już inna kwestia. Ale najgorsze jest kłamstwo, ktoś wiąże z Tobą nadzieję, coś sobie wyobraża, a tu nic dalej nie ma... 

​Ale trzeba też wspomnieć, że Małgorzata zachowała się jak naiwna dziewczynka, choć z drugiej strony wiele czynników miało na to wpływ, jak wiemy z marazmu wpadła w euforie. Jeśli cofniemy się o kilka lat, zauważymy, że tak naprawdę je straciła. Fizycznie - żyła, ale psychicznie jej nie było. Kolejne dni, miesiące przelatywały przez palce. Myślę, że oprócz tego, że Adam ją oszukał, miała żal do siebie, że nie umiała się od tej sytuacji ochronić. Ja życzę sobie i innym, abyśmy byli świadomi swojej wartości i człowieczeństwa i jeśli kochali to naprawdę szczerze!!!!
Obraz
Komentarz Psychologii przy kawie:

Tytułem dopowiedzenia do obszernego komentarza Agnieszki, patrząc z punktu widzenia psychologii ewolucyjnej: Adama zainteresowała powierzchowność Hani, to że eksponowała kobiecość, w jego nieświadomym odbiorze - płodność (sukienki podkreślające talię i biodra, nogi wydłużone przez szpilki, itd.) Żadna tu oczywiście wina Hani. Chcemy przecież jako kobiety wyglądać atrakcyjnie, bo o profitach z tego płynących pisałyśmy w poście "Piękną być?" Adam okazał się jednak mężczyzną, który ewolucyjnie uwarunkowany jest na maksymalną propagację swoich genów. Popędy wzięły u niego górę, a powinien je przecież opanować jak nasz czytelnik z postu "Jak być mężczyzną i przetrwać lato?" Hania według Adama wysyłała inne sygnały, co innego komunikował jej wygląd, a naprawdę oczekiwała tego, co większość kobiet - kochającego mężczyzny, prawdziwego związku, rodziny (zgodnie z ewolucją: partnera, który zapewni życie ich potomstwu). Adam przyjechał zapewne z oczekiwaniem wakacyjnego romansu (zataił przecież przed Hanią prawdziwe nazwisko). Chciał ewolucyjnie "propagować swoje geny" i Hania "wpasowała się" niejako w jego oczekiwania. A on świadomie, czy nieświadomie podsycał jej nadzieje. Rozminęli się w oczekiwaniach, opacznie rozumieli wysyłane przez siebie komunikaty, interpretowali je zgodnie z własnymi oczekiwaniami. 

Gdyby Hania spojrzała w ten sposób na sytuację, nie musiałaby wpaść w depresję i tracić wiary we wszystkie związki, mogłaby przecież pomyśleć pozytywnie (jak szczęściarze z postu "Jak zostać szczęściarzem?"), czyli np.: "Jestem niezwykle atrakcyjną kobietą, potrafię przyciągać mężczyzn. Mam szansę na nową miłość. Muszę tylko popracować nad "filtrowaniem" potencjalnych kandydatów".

​A jak uniknąć uwiedzenia w czasie wakacji? Nie ulegać popędom, mimo wstępnej fascynacji "nie wyłączać" racjonalnego myślenia. Zastanawiać się nad tym, jak możemy być odbierani, jakie komunikaty swoim zachowaniem, wyglądem, wypowiedziami - wysyłamy? Jakie intencje może mieć druga strona? Czy nasze oczekiwania są takie same? Czego tak naprawdę szukamy? Czy szczęście znaczy dla nas to samo?

Obraz
ĆWICZ Z NAMI!

Przypomnij sobie sytuację, w której Twoje zachowanie ktoś odebrał zupełnie inaczej, niż było Twoją intencją. Wyszło mniejsze lub większe nieporozumienie. Czy potrafiłeś wówczas dostrzec w tym coś pozytywnego? Spójrz teraz na tę sytuację jak szczęściarz z naszego postu, co teraz o niej myślisz?
​
​

0 Komentarze

Człowiek, który umie żyć w harmonii...

8/4/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Jak zostać szczęściarzem?

8/3/2016

2 Komentarze

 
Obraz

JAK ZOSTAĆ SZCZĘŚCIARZEM?

Różnice między ludźmi szczęśliwymi i nieszczęśliwymi


Odprowadzam syna do szkoły, wracam na parking i …klops. Ktoś „inteligentnie” zaparkował na samych środku parkingu. Nie zdołam wyjechać. Mimo wszystko – próbuję. Oczywiście bez skutku. Znajomy tata ze szkoły, proponuje pomoc (ach Ci mężczyźni, zawsze myślą, że kobiety nie potrafią prowadzić), ale i jemu także się nie udaje. Jestem coraz bardziej zirytowana. Śpieszę się. Za 15 minut mam spotkanie. Biegnę do sekretariatu szkoły, może to ktoś od nich, a może wiedzą, do kogo należy samochód, może do jakiegoś rodzica? Nic nie wiedzą – złość wzbiera we mnie. Wychodzę ponownie na parking porządnie już zdenerwowana. Mogę zostawić samochód i wziąć taksówkę, ale to niestety nie załatwi sprawy, bo potem mam kolejne spotkanie i nie zdążę wrócić po samochód. A jeśli nadal byłby zablokowany? Co za głupi ludzie robią takie rzeczy? Nie wiedział/nie wiedziała, że inni nie będą w stanie wyjechać? Dalsza część myśli, kłębiących się w głowie jest mniej cenzuralna, więc ich nie przytoczę.

Na pewno przypomnicie sobie takie sytuacje, w których Wy też byliście wściekli i źli. Gdy moja złość sięgała zenitu – zjawiła się ONA. Właścicielka feralnego samochodu i jak gdyby nigdy nic - wsiada. Podbiegam i próbując się opanować, opowiadam jej, jakiego problemu narobiła. Po czym wsiadam do swojego samochodu, cały czas gotując się ze wściekłości i odjeżdżam. Za chwilę na skrzyżowaniu zapala się czerwone światło. Staję i zaczynam myśleć – w sumie powinnam być szczęśliwa, zdążę jeszcze na pierwsze spotkanie, skoro mam już samochód bez problemu dojadę na kolejne. Powinnam być szczęśliwa, wdzięczna i cieszyć się z tego, że właścicielka samochodu znalazła się tak szybko!
Obraz
No właśnie i tu przechodzimy do sedna. Czym różnią się ludzie szczęśliwi od nieszczęśliwych, potocznie nazywanych pechowcami? Ci pierwsi cieszą się sukcesami w pracy, mają fajne rodziny, mają wystarczająco dużo pieniędzy a drugim praktycznie nic nie wychodzi. Badania Richarda Wisemana pokazują, że najważniejszą różnicą jest sposób myślenia, odbierania i interpretowania świata. Wydaje się zagmatwane? Już tłumaczymy: mamy tendencję do oceniania sytuacji, które się nam przydarzają. I „szczęściarze”, w KAŻDEJ sytuacji widzą tylko pozytywne strony i są za nią naprawdę wdzięczni. Np. jeśli spadliby ze schodów i złamali nogę, oceniliby tę sytuację bardzo pozytywnie, bo przecież mogliby rozbić sobie głowę, czy złamać kręgosłup. Przy tym porównaniu złamana noga to w sumie nic takiego. Myśli pechowców w tej samej sytuacji nie trzeba chyba przytaczać (co za pech!, co ja teraz zrobię, dlaczego mnie to spotkało, jak będę chodzić, pracować, żyć, co za utrapienie, itd.). Ludzie szczęśliwi nawykowo myślą, co jeszcze gorszego mogłoby ich spotkać w danej sytuacji i są szczerze wdzięczni, że nie spotkało ich najgorsze. Są wówczas szczęśliwi. I dotyczy to tych samych sytuacji, które spotykają pechowców. Nastawienie szczęściarzy - w każdej sytuacji spotyka mnie coś dobrego - uruchamia „samospełniające się proroctwo” i faktycznie doświadczają więcej dobrych rzeczy w życiu. Samospełniające się proroctwo działa jak swoisty nieświadomy filtr, dostrzegamy tylko te rzeczy, które są zgodne z naszymi oczekiwaniami.  Według Philipa Zimbardo, samospełniające się proroctwo (inaczej: samospełniająca się przepowiednia) oznacza, że oczekiwania dotyczące jakiegoś zdarzenia, czy osoby mogą zmieniać nasze zachowanie w taki sposób, że uzyskujemy to, czego oczekiwaliśmy. Nasze oczekiwania powodują też , że w danej sytuacji poszukujemy dowodów (informacji, szczegółów), które potwierdzają te oczekiwania. Mam szczęście, jestem szczęściarzem, więc w danej sytuacji poszukuję „dowodów” na to, że faktycznie tak jest.

Wracając do sytuacji z parkingu. Gdy stanęłam na czerwonym świetle, przypomniałam sobie o myśleniu szczęściarzy. Jak pewnie się domyśliliście, nie jest to moje nawykowe myślenie. Przypomniałam sobie także o „dzienniku wdzięczności”, jaki miałam zacząć prowadzić (przeczytacie o tym jeszcze w sierpniu) i poczułam się naprawdę wdzięczna. „Super, że właścicielka samochodu się znalazła! Fantastycznie, że wszystko się udało! Zdążę na wszystkie spotkania!” I wyobraźcie sobie, że wówczas całe zdenerwowanie i stres minęły. Zaczął się szczęśliwy dzień. Naprawdę. Gdybym tylko tak mogła reagować w innych sytuacjach…

Czytaj więcej
2 Komentarze

Żyje się raz, więc rób to, co czyni Cię...

8/3/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze
<<Poprzednia
Naprzód>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    SZKOLIMY:
    Obraz

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:
    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca