BŁĘDNE KOŁOUzależnienie od alkoholuWojtek sącząc sok, ze smutkiem patrzył na przyjaciela. Sam sobie się dziwił, że coś w nim pękło. Nie dawał już rady. Silny mężczyzna też ma granice wytrzymałości. „Kochałem ją. Świata poza nią nie widziałem…” Kinga urodziła się w siódmym miesiącu. Z racji swojego wcześniactwa i zagrożenia życia przez okres dzieciństwa była trzymana pod „parasolem ochronnym”. Była maleńka i rodzice na nią chuchali, by tylko przeżyła. Przeżyła, ale przez kolejne lata jej życia była traktowana w sposób szczególny. Postępowali z nią jak z lalką z porcelany. Wyręczali na każdym kroku, nadskakiwali, chronili. W wieku nastu lat było za późno, by wprowadzać zasady wychowawcze, stawiać granice. Oni niczego nie potrafili od niej wyegzekwować. Była uparta. Robiła im na przekór, wyczuwając doskonale ich brak konsekwencji. W szkole nauczyciele zauważyli, ze dziewczynka za wszelka cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Ubierała się w wyzywający sposób. Nie pomagały kary, prośby, groźby. Rodzice byli bezsilni. Kinga bardzo emocjonalnie reagowała na niepowodzenia, nie potrafiła trzymać na wodzy emocji. A przy tym robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę i zaimponować, niestety w negatywny sposób swoim rówieśnikom. Taki liberalny styl wychowania, pozbawiony granic spowodował u Kingi brak poczucia bezpieczeństwa, brakowało jej poczucia własnej wartości, była nieodporna na stres i sytuacje trudne. W szkole była spłoszonym stworzonkiem, sfrustrowanym, szukającym oparcia i akceptacji w otoczeniu. Nie wierzyła w siebie, dlatego nieudolnie próbowała zwrócić na siebie uwagę. Wojtka poznała przez kolegę z klasy. To było jak uderzenie pioruna. Nie wierzyła, że taki facet może na nią zwrócić uwagę. Nie mogła śnić o tym w najpiękniejszym śnie. Grała, ale do gry była przyzwyczajona. Próbowała stać się subtelną, grzeczną dziewczyną. Wojtek był starszy, czuła w nim siłę i oparcie, którego tak bardzo jej brakowało. „Przed ślubem dwa razy zauważyłem, że nadużywa alkoholu. Była najpierw wesoła, a następnie się awanturowała. Były rozmowy. Zagroziłem, że odejdę, ale nie potrafiłem. Tłumaczyłem sobie, że może ślub, emocje… Miesiąc po ślubie zaczęła wychodzić na spotkania z koleżankami i przychodziła pijana. Potem upijała się w domu, podczas mojej nieobecności. Prośby, błagania nie były dla niej istotne. Kiedy zamykałem drzwi, potrafiła uciekać przez balkon i wracała nad ranem. Szukałem jej całe noce." Dziecko wychowane w takim domu jak Kingi w dorosłym życiu narażone jest na negatywny wpływ otoczenia, gdyż za wszelką cenę stara się zyskać aprobatę innych, nie zawsze wartościowych ludzi i jest predysponowane do uzależnienia się na przykład od alkoholu. Przekonanie bowiem o autonomicznej wartości własnej osoby i oczekiwanie jego potwierdzenia ze strony innych ludzi i od samego siebie jest fundamentalną potrzebą człowieka. Kindze brakowało wiary w swoje możliwości, podporządkowywała się i była zależna od opinii innych. Jej obraz samej siebie, w którym była duża rozbieżność między ja realnym a ja idealnym były typowe dla osób uzależnionych. Ludzie ci różnią się od osób zdrowych między innymi tym, iż wątpią w swoje możliwości i czują się mniej kompetentni w kontaktach interpersonalnych. Kinga, która początkowo piła, by zrobić dobre wrażenie, powoli zaczęła tracić wewnętrzną wolność, gdyż do normalnego funkcjonowania zaczęło brakować jej alkoholu. Była sfrustrowana, gdy nie mogła się napić. Powoli traciła kontrolę, nie zdając sobie sprawy z wagi problemu. Zaprzeczała, iż nie jest alkoholiczką. Jest to postawa typowa dla osób pijących. Wszyscy wokół widzą ich problem, natomiast oni sami uważają, iż mają nad swoim życiem pełną kontrolę. Nie dostrzegają, iż podporządkowują się alkoholowi, który staje się panem ich życia, który sprawia, iż ich myśli krążą wokół jednego problemu - co zrobić, aby się napić. „Gdyby Kinga nie piła, nie byłoby problemów. Jak była trzeźwa, nie była złym człowiekiem, była dobra. Jak wypiła, to była nie ta sama osoba, którą znałem i kochałem. Pod wpływem alkoholu stawała się człowiekiem śmiałym, bez zahamowań, kłamliwym, impulsywnym, a nawet agresywnym. Zaczęła wyrzucać mnie z domu nocą, kiedy byłem już w piżamie." Kingę charakteryzowała labilność emocjonalna, nieprzystosowanie i chęć zwracania na siebie uwagi. Można powiedzieć, że nastąpił efekt „błędnego koła.” Alkohol w pewnym sensie był lekarstwem na frustrację wynikającą z niezaspokojonej potrzeby własnej wartości, znaczenia. Pijąc, zaczęła stawać się człowiekiem, który traci szacunek, akceptację i miłość w oczach ludzi znaczących, a tym samym siebie zaczęła postrzegać w sposób negatywny. Nie czując się z tym dobrze, popadała w nastroje depresyjne, a to z kolei zrodziło w niej kolejne frustracje, na które najlepszym w jej rozumieniu lekarstwem było picie. Alkohol stał się sposobem na życie, a wyjść z tej spirali nie było łatwo. Pomimo wielkiej miłości Wojtka. Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
ZAKAZANY OWOCEfekt Romea i JuliiMówiłyśmy już o tym, że jeśli coś jest nam ograniczane, zabraniane zyskuje u nas podświadomie niesamowitą wartość. Dziś o związkach i miłości, która kwitnie, gdy ma przeciwników i obumiera, gdy zakazy i przeszkody – znikają. Wszyscy pamiętamy szekspirowskiego Romea i Julię – dwie młode osoby z dwóch zwaśnionych rodów, których miłości przeciwne były obie rodziny. Im bardziej krewni zabraniali, tym bardziej młodzi się kochali. Działała reguła niedostępności, która objawiła się poprzez zakaz, ciekawość, tajemniczość, nieosiągalność. Im bardziej naciskano na zerwanie ich związku, tym bardziej oni się temu opierali i nie zgadzali. Dla nich skończyło się to tragicznie, ale znane są współcześnie takie miłosne związki. Rodzice, czy szerzej rodzina nie akceptują partnera – przyszłego męża, żony swojego dziecka i dają temu ewidentny wyraz. Kłótnie, zakazy - a w tym czasie młodzi silnie oponują przed zerwaniem. Zakaz spotkań zakochanych cementuje ich związek. Na przekór wszystkim i wszystkiemu. Potocznie mówimy, że „zakazany owoc smakuje najlepiej”. Bo to co reglamentowane ma dla nas niesamowitą wartość, staje się cenne, żeby nie powiedzieć bezcenne. Młodzi dążą do odzyskania wolności decydowania, którą tracą, gdy jest coś im narzucane, zakazywane. Miłość więc kwitnie, gdy piętrzą się przeszkody, reguła niedostępności silnie działa. W takiej sytuacji nie widzimy wad partnera, jego słabych stron, gloryfikujemy go przesadnie. Im bardziej atakują, tym bardziej go bronimy. Natomiast gdy przeszkody znikają, rodzina przyzwyczaja się do związku lub poddaje się i przestaje oponować – związek często się rozpada. Zaczyna działać reguła „odwróconej niedostępności”, bo to, co powszechnie dostępne, bez ograniczeń, limitów, do woli – traci na wartości, przestaje być dla nas tak cenne i pożądane. Nagle ukochana osoba przestaje być tak atrakcyjna, wyjątkowa i pożądana. Przestaje działać, to co ich spajało – reguła niedostępności i ich związek rozbija zasada odwróconej niedostępności. Czy widzieliście kiedyś efekt Romea i Julii wśród znanych Wam par? Czy może dotknął też kiedyś Was osobiście? Tylko czy była to miłość, czy też fatalne zauroczenie, które przewrotnie umacniał wpływ społeczny? Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
"CHORA RELACJA"Deficyt uczućIwona zamknęła za sobą drzwi i opadła na krzesło. Rozwód. Sytuacja wywołująca jeden z większych poziomów stresu. Słyszała o tym, ale nigdy nie myślała, że bezpośrednio będzie jej to dotyczyło. Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedział, że odejdzie od mężczyzny z takiego powodu, nigdy by nie uwierzyła… Bartek z zazdrością spoglądał na rodziny swoich kolegów. Ciepło rodzinne, radość świąt, wzajemne więzi. To było dla niego obce. O tym jedynie słyszał, to z zazdrością obserwował. Chłonął z wypiekami na twarzy relacje rówieśników, którzy opowiadali o wspaniałych wakacjach, uroczystościach, o zwykłym życiu, które dla niego miało wymiar „Baśni z tysiąca i jednej nocy”. Życiu, które podglądał z ciekawością zgłodniałego dziecka zaglądającego do sklepu ze słodyczami. Poznali się na studiach. Motyle w brzuchu. Fajerwerki. Czuła się cudownie. Była adorowana, dopieszczana. Koleżanki z zazdrością spoglądały na Iwonę, która była noszona przez Bartka na rękach. Rozpoznawał w lot jej potrzeby, był dobry i czuły. Na ostatnim roku pobrali się. Rodzice Iwony pomogli im na starcie. Mieli możliwości, a wiedząc, że rodzice zięcia nie żyją, chcieli w dwójnasób pomóc im wejść w życie. A jednak pomimo tego problemy zaczęły się pojawiać wcześniej, niż mogli się tego spodziewać. Początkowo Iwona z dumą opowiadała koleżankom, iż mąż przedkłada jej osobę nad kolegów i znajomych. Siatkówka, piłka nożna, spotkania przy piwku…- Iwona o tym nie słyszała. Wracał po pracy do domu, wspólne wieczory, kino, spacery, zakupy. Można powiedzieć, że życie sielskie i anielskie. A jednak… „Wszyscy się tam wybierają. Nie mogę nie pójść. Nie rozumiesz?” Iwona codziennie od tygodnia próbowała przekonać męża, że spotkanie integracyjne nie jest jej fanaberią. „Mam już dość życia w złotej klatce! Układasz mi życie jak dziecku. Traktujesz jak rzecz, której nie wypuszczasz z dłoni. Czuję się jak lalka, którą ubierasz, ustawiasz gdzie chcesz, uszczęśliwiasz, ale powodujesz, że czuję się bezwolna! Duszę się! Nie rozumiesz? Nie widzisz tego? Nie czujesz?! Jak długo można?” Iwona usiadła w fotelu i zasnęła. Emocje były tak silne, że musiała odreagować zmęczenie. Gdy obudziła się, po głowie kołatało jej pytanie – „Czy można kochać za bardzo? Czy to uczucie można nazwać miłością?” Zaczęła przypominać sobie kolejne miesiące wspólnego życia i Bartka, który jak architekt chciał urządzić jej życie według swojego pomysłu. Czy robił to w złej wierze? Oczywiście, że nie. Ale nie zmieniało to faktu, że jego pomysły na życie Iwony nie były jej własnymi. Czuła się osaczona. Dostrzegła, że Bartek traktuje ją jak cenny skarb, którego nie chce stracić, ale jego zachowanie odbierało jej dzień po dniu wolność. Potrzeba miłości, która jest naturalną potrzebą człowieka, nie była zaspokojona u małego Bartka. W jego rodzinie był deficyt tego niezbędnego dla prawidłowego rozwoju dziecka uczucia. To rodziło w nim frustrację. Czuł się niechciany, niekochany, odrzucony. W dorosłe życie wszedł zgłodniały miłości. Iwonie, która go zaakceptowała, okazała zainteresowanie i pokochała, odpowiedział całym sobą. Kochał ją ponad życie i nie chciał jej stracić. Był gotowy zrobić wszystko, by tylko była. Ale traktował ją jak przedmiot, którego nie chciał wypuścić z rąk. Iwona zaczęła się dusić. Nie odpowiadała jej ta toksyczna miłość. Chciała żyć, oddychać, kochać, ale też mieć swoje potrzeby, które drugi człowiek szanuje i akceptuje. Ludzie mający deficyt miłości, w momencie, gdy spotykają osoby obdarzające je uczuciem, często robią wszystko, by odpłacić całym sobą za ten „towar”, który dla nich był deficytowy. Robią wszystko, by tego uczucia nie utracić, ale jest to początek „chorej relacji”. Ze swojego punktu widzenia nie rozumieją, dlaczego dając coraz więcej, powodują oddalanie się człowieka, którego chciało się za wszelką cenę zatrzymać przy sobie. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
NIEPOTRZEBNY BAGAŻWewnętrzne DzieckoNie potrafisz zrozumieć innych? Widzisz wokół siebie ludzi sfrustrowanych, tchórzliwych, tych, którzy wycofują się z podjętych zadań oraz tych, którzy nie umieją ponosić konsekwencji swoich zachowań? Według Ciebie twoi pracownicy są infantylni i mało odpowiedzialni? A może to Ty powinnaś spojrzeć na siebie okiem drugiego człowieka i zobaczyć tą, która ocenia, krytykuje, stawia sobie i innym wygórowane oczekiwania. Może jesteś kobietą, która nie kontroluje emocji, chce mieć zawsze ostanie słowo do powiedzenia i wciąż wchodzi w sytuacje konfliktowe? Każdy z nas niesie ze sobą przez drogę, którą jest życie plecak, w który wyposażyli nas najbliżsi w pierwszych latach naszego życia. Gdy przystaniemy na tej drodze, to z radością odkrywamy, że jest w nim na przykład płaszcz przeciwdeszczowy, który ochroni nas w razie niesprzyjających warunków atmosferycznych; latarka, którą wykorzystamy, gdy się ściemni i nie będziemy widzieć drogi przed nami; butelka wody, która ugasi pragnienie w momencie, gdy wokół będzie jej brak, a my będziemy spragnieni. Ale czasami dostrzegamy, że dźwigamy na swoich plecach ciężar, który jest ponad nasze siły, który hamuje, utrudnia naszą wędrówkę, powoduje, że potykamy się i przewracamy. Gdy zajrzymy do środka, nie potrafimy pojąć, po co są nam niepotrzebne kamienie, które tylko utrudniają drogę. Myślę, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że nasz stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z naszego dzieciństwa. Stefanie Stahl w swojej książce "Odkryj swoje wewnętrzne dziecko"* napisała, że naszym zachowaniem często kieruje nasze wewnętrzne dziecko będące „sumą doświadczeń, które odcisnęły na nas swoje piętno w dzieciństwie – doświadczeń pozytywnych i negatywnych, które zebraliśmy w relacji z naszymi rodzicami oraz innymi bliskimi i ważnymi dla nas osobami. Tkwią one silnie w naszej nieświadomości. Są to wszystkie lęki, zmartwienia i nieszczęścia, które napotkaliśmy w dzieciństwie. Są to także wszystkie pozytywne doświadczenia, których wtedy doznaliśmy.” Jakiś czas temu odwoływałam się na naszym blogu do Analizy Transakcyjnej, pisząc o wewnętrznym dziecku, które jest w każdym z nas. Stefanie Stahl widzi w tym dziecku niejako dwa oblicza: Dziecko Słońca i Dziecko Cienia. "Dziecko Słońca obejmuje nasze pozytywne doświadczenia i emocje. Tworzy je to, co odczuwa radosne dziecko: spontaniczność, potrzeba przygody, ciekawość, zanurzenie się w czymś bez pamięci, witalność, zapał i radość życia. Natomiast Dziecko Cienia Cienia obejmujące nasze negatywne przekonania i wynikające z nich obciążające emocje, takie jak smutek, strach, bezradność, czy złość."* I to właśnie te negatywne przekonania i emocje powodują wykształcenie się tak zwanych strategii obronnych, między innymi wycofania, dążenia do perfekcji, krytyki i ataku, dążenia do władzy i kontroli. "Dziecko Cienia tworzy ta część naszego poczucia własnej wartości, która jest zraniona i słaba.” Autorka poradnika uważa, że dopiero „poznanie swojego wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim pozwoli nam odkryć głęboko ukrywane tęsknoty i skaleczenia.”* Zapytacie, jak to zrobić? Można skorzystać z pomocy psychologa. Można też zacząć z pomocą poradnika - Stefanie Stahl nie pozostawia czytelnika bez pomocy. Pokazuje klucz do rozwiązania naszych problemów, którym jest według niej przede wszystkim odkrycie wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim. Na stronach swojej książki krok po kroku przeprowadza nas przez ćwiczenia, dzięki którym mamy możliwość:
Jeśli np. mąż wpada w furię, ponieważ żona zapomniała kupić mu czegoś w sklepie, to tak naprawdę jego wewnętrzne nie dziecko nie było zaspokojone, rodzice nie dbali o zaspakajanie jego potrzeb. I jego reakcja teraz jest naprawdę wywołana frustracją z przeszłości. Autorka pomaga nam jako czytelnikom odkrywać drogę do szczęśliwego życia. Na kolejnych stronach poznajemy konkretne ćwiczenia, które pomogą nam zaakceptować nasze biedne i skrzywdzone dziecko, pocieszyć je i uleczyć. Stefanie Stahl poza pokazywaniem przykładów z życia i ćwiczeniami pomagającymi wzmocnić nasze Dziecko Cienia, zaakceptować je i zrozumieć; pomaga nam także określić nasze wartości; uświadomić mocne strony i zasoby; nauczyć się czerpania radości z życia, bycia autentycznym, rozwiązywania konfliktów, kształtowania empatii, słuchania, wyznaczania zdrowych granic, regulowania emocji, strategii pomocnych w walce z uzależnieniami, zlikwidować opór, pielęgnować hobby i zainteresowania. Dużo, prawda? Dlatego właśnie podtytuł książki brzmi: „Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów”. Bo dotyczy prawie wszystkich obszarów naszego życia. Autorka poradnika próbuje przekonać czytelnika do tego, by pozwolił sobie na bycie sobą. Jak pisze „Im bardziej kochający i bezpieczny dom znajdują w tobie twoje Dziecko Cienia i Dziecko Słońca, tym więcej spokoju znajdziesz w sobie i tym więcej wyrozumiałości i życzliwości możesz podarować innym ludziom. Twój dom jest tam, gdzie ty masz prawo być. Dom oznacza bliskość, bezpieczeństwo i pewność. Jeśli mieszkam w samym sobie, przynależę do siebie, a przez to zarówno jestem w kontakcie z samym sobą, jak i łatwiej utrzymywać mi stosunki z innymi. O to właśnie chodzi w życiu.”* Na koniec przekazujemy Wam jedno z ćwiczeń, które znalazłyśmy w poradniku: "Znajdź swojego wewnętrznego pomocnika" Stefanie Stahl proponuje, abyśmy w sytuacjach trudnych, z którymi ciężko nam się zmierzyć, znajdowali swojego wewnętrznego pomocnika, który będzie stanowił dla nas wsparcie. Może to być jedna osoba albo całą grupa, możemy sobie wyobrazić realną osobę, nawet jeśli już nie żyje (na przykład zmarłego ukochanego Dziadek), a może to być fantastyczna postać - wróżka, superman. Nasz pomocnik ma wyskoczyć z naszej wyobraźni i być w różnych sytuacjach, gdy jego potrzebujemy. Autorka książki proponuje, abyśmy mieli różnych pomocników - zgodnie z ich kompetencjami i naszymi potrzebami. To wyobrażenie da nam siłę! *Fragmenty pochodzą z książki Stefanie Stahl "Odkryj wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów." Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
NIE DAJ SIĘ "WKRĘCIĆ"Wywieranie wpływu a manipulacja. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|