CIEMNOŚĆ I CISZAFragment książki "Umysł w ogniu"We poście "Umysł w ogniu" mogliście przeczytać o walce z rzadką i przerażającą chorobą. Dzisiaj natomiast dzięki życzliwości WYDAWNICTWA FILIA publikujemy wstęp do książki "Umysł w ogniu", której autorką jest Susannah Cahalan. Na początku jest tylko ciemność i cisza. – Mam otwarte czy zamknięte oczy? Halo? Nie wiem, czy poruszam ustami ani nawet czy jest w pobliżu ktoś, kogo mogłabym o to zapytać. Jest zbyt ciemno, aby cokolwiek dojrzeć. Mrugam oczami raz, dwa, trzy razy. Nic, nadal ciemność. W dole brzucha tępo trzepocze złe przeczucie. Znam to doskonale. Moje myśli powoli przekładają się na tekst, zupełnie jakby wyłaniały się z garnka pełnego miodu. Słowo po słowie, formują się pytania: gdzie ja jestem? Dlaczego czuję się tak dziwnie? Czemu swędzi mnie skóra głowy? Gdzie są wszyscy? Następnie świat wokół mnie po kawałku zaczyna być widoczny, najpierw ma wielkość dziurki, ale jego średnica stopniowo się rozrasta. Przedmioty wyłaniają się z mroku i wyostrzają, abym mogła je po chwili rozpoznać: telewizor, zasłony, łóżko. Od razu wiem, że muszę się stąd wydostać. Pochylam się do przodu, ale coś mnie przytrzymuje. Dotykam talii i odkrywam grubą ażurową kamizelkę przykuwającą mnie do łóżka niczym – jak to się nazywa? – kaftan bezpieczeństwa. Kamizelka łączy się z dwoma zimnymi metalowymi poręczami. Kiedy przenoszę ciężar ciała do przodu, pasy wbijają mi się w klatkę piersiową. Ustępują tylko na kilka centymetrów. Po mojej prawej stronie znajduje się zamknięte okno wychodzące na ulicę. Samochody. Żółte samochody. Taksówki. Jestem w Nowym Jorku. Jestem w domu. Zanim ogarniająca mnie ulga znika, dostrzegam ją. Kobietę w purpurze. Patrzy na mnie. – Pomocy! – wołam. Wyraz jej twarzy nie zmienia się, jakbym nic nie powiedziała. Ponownie odpycham się od pasów. – No, nie rób już tego – mówi z nieobcym mi jamajskim akcentem. – Sybil? – Przecież to nie może być ona. Sybil była moją nianią, której nie widziałam od dzieciństwa. Czemu akurat dzisiaj powróciła do mojego życia. – Gdzie ja jestem? – W szpitalu, leż spokojnie. – Boli mnie. Kobieta w purpurze podchodzi, nachyla się nade mną, ociera biustem o moją twarz, odpinając pasy, najpierw z prawej, później te z lewej strony. Mając uwolnione ręce, instynktownie podnoszę prawą dłoń i drapię się po głowie. Ale zamiast włosów, wyczuwam bawełniany czepek. Zrywam go nagle ze złością i już obiema dłońmi badam głowę. Wyczuwam całe rzędy plastikowych przewodów. Wyrywam jeden z nich i odkrywam, że jest różowy. Na nadgarstku mam plastikową pomarańczową opaskę. Mrużę oczy, usiłując odczytać napis, litery po paru sekundach przestają być rozmazane: RYZYKO UCIECZKI. *Fragment książki "Umysł w ogniu"mogłyśmy opublikować za zgodą Wydawnictwa Filia. Dziękujemy! POLECAMY: BĄDŹMY DLA SIEBIE DOBREPomysły na poprawę samopoczucia nie tylko w Dniu Kobiet Marta szukała miłości w ramionach silnych, opiekuńczych mężczyzn i pomimo iż było jej z nimi dobrze, zdradzała ich. Oni mieli pełnić w jej życiu rolę ojca, którego nie miała, a ona wchodziła w rolę poszukującej wrażeń rozkapryszonej dziewczynki. Pamięta odejście taty, to było jak trzęsienie ziemi. Ktoś, kto miał zapewniać poczucie bezpieczeństwa, zniknął. I nie chodziło tu tylko o bezpieczeństwo fizyczne i finansowe, ale przede wszystkim psychiczne. Swoją postawę tłumaczy przekleństwem braku miłości i akceptacji. Opowiada o rozstroju nerwowym, który komplikował zdolności poznawcze i koncentrację uwagi oraz spokój wewnętrzny. Gosia, atrakcyjna trzydziestopięciolatka, straciła w związku, który trwał dziesięć lat, swoją niezależność, podporządkowała się mężczyźnie, który odbierał jej każdego dnia prawo decydowania o sobie, godność, w końcu całkowicie ją od siebie uzależniając. Czuła się jak szara myszka. Była niedowartościowana. Szukała podziwu i zainteresowania ze strony męża. Wydawało jej się, że już nie jest kochana. Dorota, wykształcona, drobna czterdziestolatka, upokarzana, poniżana i manipulowana, najczęściej poczuciem winy. Słyszała wciąż, iż jest do niczego, że jest fatalną żoną i matką. W końcu zaczęła w to wierzyć. Tkwiła w toksycznym związku i nie potrafiła powiedzieć „dość”, nie umiała postawić granic. To wszystko trwało latami. Granica była przesuwana powoli. Marta, Gosia i Dorota straciły poczucie wartości i pewności siebie, ale także zatraciły poczucie swoich potrzeb i siłą rzeczy one same i ich wartość przestały mieć znaczenie. Ale nie tylko kobiety doświadczone przez los cierpią na kompleks niższości. Wiele z kobiet potrzebuje stałych zapewnień i potwierdzeń swojej atrakcyjności z zewnątrz – od partnera, rodziny, znajomych czy obcych osób. Może to wynikać z osobistych doświadczeń, wychowania czy określonej osobowości. Wiele z nich mogło rzadko słyszeć w dzieciństwie, że są piękne, a może były uczone nadmiernej skromności i niewybijania się ponad innych? Obecnie nawet mimo wielokrotnych pozytywnych sygnałów z otoczenia i tak nie potrafią powiedzieć o sobie „Jestem piękna”. Większość kobiet przyglądając się innym kobietom, z łatwością dostrzega nieskazitelne włosy, cerę, dłonie, figurę, i inne cechy godne pozazdroszczenia. Podczas gdy spoglądając w lustro, wykazuje „ślepotę na piękno”, zauważając wyłącznie własne niedoskonałości i elementy, które chętnie by zmieniły. Poczucie bycia urodziwą wypływa z głębokich przekonań o sobie i swojej wartości. Prawdziwe piękno nie musi wiązać się z nieskazitelną cerą i idealną sylwetką. Oczywiście wygląd zewnętrzny ma znaczenie, ale bądźmy świadome, że nie ma jednego ani nawet kilku określonych, konkretnych, ostatecznych ideałów. Piękno jest różnorodne i tkwi w różnorodności. Gdyby wszystkie kobiety wyglądały dokładnie tak samo, czy uważane by były za śliczne? Należy pamiętać słowa Angeliny Jolie „Kiedy czujemy się silne i piękne w środku, to widać to na zewnątrz”. Jak w takim razie Marta, Gosia, Dorota i wiele innych kobiet ma spojrzeć na siebie z podziwem i miłością, w jaki sposób dostrzec swój potencjał, swoje marzenia i zrozumieć, że nie trzeba robić pewnych rzeczy wbrew sobie tylko dlatego, że tak wypada? Jeśli masz bardzo niskie poczucie wartości lub silnie zakorzenione medialne stereotypy atrakcyjności, możesz mieć trudność z samodzielnym odnalezieniem swojego piękna. Ale pomożemy Ci ;) Przedstawiamy listę pomysłów na poprawę swojego samopoczucia nie tylko w Dniu Kobiet i na odnalezienie siebie, swoich potrzeb, pragnień i emocji. 1. Zwolnij, bądź uważna na siebie i traktuj siębie jako kogoś dla siebie ważnego. 2. Zakceptuj swoje niedoskonałości. Pamiętaj, nikt nie jest idealny. Zmieniać możesz to, na co masz wpływ, a to, na co nie masz wpływu, zaakceptuj :) 3. Idź na spacer i utrwal na zdjęciach piękne widoki. Mieszkam w Gdyni i spacery brzegiem morze naładowują moje akumulatory. 4. Weź ciepły prysznic albo długą kąpiel, która relaksuje i uspakaja. 5. Wykonaj zabieg pielęgnacyjny albo kup ulubiony kosmetyk. Nasze najnowsze odkrycie to kosmetyki Yonelle, ktore nie tylko są niezwykle skuteczne, ale samo ich rozpakowywanie dzięki przecudownym opakowaniom sprawia, że czujemy się jak ktoś, kto zasługuje na wszystko, co najlepsze. 6. Pożegnaj wewnętrznego krytyka. Mów do siebie w sposób wspierający, dodający otuchy. Ciągłe samooskarżanie, stałe obwinianie i samokrytycyzm powodują przede wszystkim ból i obniżenie poczucia własnej wartości.
7. Wybaczaj sobie i innym. Wybaczyć, to nie znaczy zapomnieć, ale wyciągnąć wnioski i działać tak, aby trudne emocje nie rządziły naszym życiem. Wybaczenie jest niezwykle ważne, szczególnie dla nas samych 8. Myśl pozytywnie. Dostrzegaj to, co dobre, piękne. Zwracaj uwagę na to, co masz, a nie na to, czego Ci brakuje. 9. Pielęgnuj wdzięczność. Zauważaj to, za co możesz być każdego dnia wdzięczna. Wyrażaj ją, dziękuj tym, dzięki ktorym być może jesteś w tym miejscu, w którym dzisiaj mogłabyś nie być. Może były osoby, których dobre słowo, wiara w Ciebie dodały Ci skrzydeł, a może pomogły podnieść się po życiowym upadku. 10. Sięgaj po dobrą książkę, która przeniesie Cię w inną perspektywę Polecam ulubioną pełną ciepła "Alibi na szczęście", wzruszającą "Altanę" i ponadczasowego "Małego Księcia". 11. Napij się pysznej kawy albo herbaty w ukochanym kubku. Mam ich parę, które otrzymałam od bliskich mi osób. Jeden z motywem Paryża przypomina mi koleżankę, która podarowała mi go parę lat temu i pomimo że nie pracujemy już razem, nie ma dnia, bym o niej dzięki niemu nie myślała. 12. Upiecz coś pysznego. Moim ostatnim odkryciem jest rolada czekoladowa z malinami. Uwierzcie mi, pycha.... 13. Zaplanuj maraton filmowy. Może "Kogel-mogel", "W pogoni za szczęściem", "Pamiętnik" albo "List w butelce". 14. Porozmawiaj z kimś, kogo kochasz, przytul się i powiedz o swoich emocjach. A jeżeli nie masz takiej osoby koło siebie, to przytul swojego czworonożnego przyjaciela. Jeżeli jego też brak, pomyśl o adopcji psa albo kotka ;) 15. Napisz do siebie list jako do swojej najlepszej przyjaciółki. Zastanów się, jak pisze przyjaciółka? Językiem pełnym ciepła i wsparcia. Ona pozwala spojrzeć na każdą sytuację z innej perspektywy. Kochane, pamiętajcie o słowach Sophii Loren "Jeśli kobieta jest szczęśliwa, jest także piękna". Bądźmy szczęśliwe! I pamiętajmy o sobie nie tylko w Dzień Kobiet ;) UMYSŁ W OGNIUChoroba w rodzinie i związku. |
9 KROKÓW DO SZCZĘŚCIA
Szczęśliwy Pamiętnik
Zastanawiacie się czasami, jak to się dzieje, że wokół nas można spotkać osoby, które są zdrowe, mają cudowne rodziny, dobrą pracę, a wiecznie na coś narzekają? A z kolei inni pomimo że wiatr wciąż wieje im w oczy, potrafią dostrzegać każdego dnia najmniejsze nawet okruchy szczęścia.
Pewnie słyszeliście kiedyś słowa Ericha Fromma - „Szczęście nie jest dziełem przypadków, ani darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego siebie.” Taki stan nie oznacza braku problemów, bo nie ma takiej możliwości, aby każdy z nas przeszedł przez życie suchą stopą, bez przeżywania bólu, cierpienia i strat. Ale najważniejsze jest to, jakie będziemy mieli podejście do życiowych wyzwań i trudności. I w jaki sposób będziemy sobie z nimi radzić.
A Ty, kiedy ostatnio czułaś się szczęśliwa? Ale tak naprawdę? Czy umiesz doświadczać szczęścia i cieszyć się życiem? Przyznaj szczerze przed samą sobą. Gdy pomyślałaś: <<Tak, to ten moment. Właśnie teraz. Jak wspaniale!>> Gdy nie gonił Cię czas. Byłaś tu i teraz. Przepełniała Cię radość, szczęście samo unosiło kąciki ust do uśmiechu, było błogo i przyjemnie. Chciałaś, aby to się nigdy nie skończyło...
Jak dawno się tak czułaś? A może uzależniasz szczęście od otrzymania dobrze płatnej pracy, stanu konta, egzotycznych wakacji, wygranej na loterii? Albo Twoje życie to niekończące się listy do zrobienia, gdy wydaje się, że już "ogarnęłaś" rzeczywistość, sprawy się piętrzą i atakują od nowa z siłą wodospadu. Wieczne niedospanie, a może tylko poczucie, że to z Tobą coś jest nie tak, skoro inni sobie lepiej radzą? Tylko czy naprawdę? Gdy cały dzień nie masz siły pomyśleć o sobie.
Pewnie słyszeliście kiedyś słowa Ericha Fromma - „Szczęście nie jest dziełem przypadków, ani darem bogów. Szczęście to coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego siebie.” Taki stan nie oznacza braku problemów, bo nie ma takiej możliwości, aby każdy z nas przeszedł przez życie suchą stopą, bez przeżywania bólu, cierpienia i strat. Ale najważniejsze jest to, jakie będziemy mieli podejście do życiowych wyzwań i trudności. I w jaki sposób będziemy sobie z nimi radzić.
A Ty, kiedy ostatnio czułaś się szczęśliwa? Ale tak naprawdę? Czy umiesz doświadczać szczęścia i cieszyć się życiem? Przyznaj szczerze przed samą sobą. Gdy pomyślałaś: <<Tak, to ten moment. Właśnie teraz. Jak wspaniale!>> Gdy nie gonił Cię czas. Byłaś tu i teraz. Przepełniała Cię radość, szczęście samo unosiło kąciki ust do uśmiechu, było błogo i przyjemnie. Chciałaś, aby to się nigdy nie skończyło...
Jak dawno się tak czułaś? A może uzależniasz szczęście od otrzymania dobrze płatnej pracy, stanu konta, egzotycznych wakacji, wygranej na loterii? Albo Twoje życie to niekończące się listy do zrobienia, gdy wydaje się, że już "ogarnęłaś" rzeczywistość, sprawy się piętrzą i atakują od nowa z siłą wodospadu. Wieczne niedospanie, a może tylko poczucie, że to z Tobą coś jest nie tak, skoro inni sobie lepiej radzą? Tylko czy naprawdę? Gdy cały dzień nie masz siły pomyśleć o sobie.
Pamiętaj, to, kiedy znowu poczujesz się szczęśliwa, zależy tylko od Ciebie! Uwierz! Daj sobie do tego prawo. A szczęście będziesz mogła znaleźć każdego dnia, o ile będziesz gotowa je dostrzec. Jak to zrobić? Wiemy, co może Wam w tym pomóc. W nasze ręce trafił prześliczny Szczęśliwy Pamiętnik, w którym znalazłyśmy wiele wskazówek i zebrałyśmy je dla Was w 9 kroków, które mogą, o ile tylko zechcecie przybliżyć Was do szczęścia.
1.Spróbuj ustalić jeden szczęśliwy cel, który będzie w centrum Twojej uwagi przez następne sześć miesięcy.
Tym celem może być robienie dobrych rzeczy przy każdej nadarzającej się okazji (np. pomóż odrobić lekcje z angielskiego córce koleżanki; rób raz w tygodniu zakupy starszej sąsiadce lub zaangażuj się w pracę na rzecz organizacji charytatywnej). Pozytywne uczynki przyniosą całą masę pozytywnych efektów.
A może celem będzie inwestowanie w relacje - poświęcanie czasu i energii na przyjaźnie i życie rodzinne. Silne i pozytywne relacje z innymi są tym, co bardzo silnie wpływa na nasz poziom szczęścia.
Innym pomysłem celu może być dbanie o swoje ciało – wysypianie się, trenowanie, ćwiczenia i uśmiechanie się – poprawi to Twój nastrój. A praktykowane systematycznie podniosą poziom Twojej satysfakcji życiowej.
2.Twórz szczęśliwe listy tytułów ulubionych filmów, książek, miejsc, piosenek i rzeczy.
Na przykład najdroższe swojemu sercu filmy kinowe, kreskówki z dzieciństwa i spodziewane premiery, szczęśliwe książki zarówno edukacyjne, jak i artystyczne, szczęśliwe miejsca np. ulubiona sofa, wanna ze świecami, stolik przy oknie w kawiarni, dom rodziców, stolica jakiegoś kraju.” Piosenki, które wiążą się pięknymi wspomnieniami, wzruszają nas albo po prostu je lubisz. „Lista szczęśliwych rzeczy Wish
List ułatwi nam też robienie prezentów. Można przekształcić ją w listę zawartości swojego <<awaryjnego szczęśliwego pudełka>> (zbiór drobiazgów takich jak czekolada, świece, motek przędzy z igłami czy ulubione książki). W chwilach smutku będziesz mogła otworzyć stronę i znaleźć sposób na uratowanie tego dnia.”*
3. Rozpoczynaj dzień z pozytywnym nastawieniem.
Zastanów się, co sprawi, że Twój dzień będzie dobry. Pamiętaj, że „kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć (…) Tajemnica afirmacji jest bardzo prosta (…) Te same myśli krążą codziennie w głowie każdej osoby. Najczęściej są niepokojące z natury, programujące nasz mózg tak, aby skupiał się na potencjalnych zagrożeniach. Afirmacje są pozytywną i świadomą alternatywą dla niepokojących myśli. Sama decydujesz, jakie myśli chcesz powtórzyć w ciągu dnia i jakie reakcje wybrać.”*
4. Doceniaj i kochaj siebie.
„Postaraj się być dla siebie najlepszym przyjacielem, uwierz w siebie, a wtedy potrzeba pochwały od innych ludzi nie będzie Ci z czasem potrzebna.”* Zastanów się, za co możesz siebie pochwalić? Z czego jesteś dumna? Jakie przeszkody pokonałaś danego dnia?
5. Bądź wdzięczna.
Wdzięczność ma niezwykłą moc. Każdego dnia staraj się znaleźć chwilę, by dziękować głęboko w sercu za wszystko, co tylko przyjdzie ci na myśl. Wdzięczność sprawia, że zaczynasz dostrzegać dużo więcej i widzieć życie z dnia na dzień coraz piękniejszym!
„Powiedz jednej osobie w tym miesiącu, dlaczego jej dziękujesz. Niech to będzie list, wiadomość, połączenie lub osobista rozmowa.”* Jeżeli te osoby nie żyją albo niezręcznie jest Ci wysłać taki list bądź jest to niemożliwe, możesz napisać go i wrzucić do morza, schować do szuflady albo spalić. Ważny jest proces pisania i wyrażania wdzięczności. „Najważniejsze jest, aby poczuć całe ciepło swoich uczuć.”*
6. Medytuj.
Spróbuj tygodnia medytacji. „Korzyści z medytacji są trudne do przecenienia. (…) Oprócz ogólnej relaksacji, normalizuje ciśnienie, poprawia się aktywność umysłowa, harmonizuje się pracę całego ludzkiego biosystemu, obserwuje się ogólny wzrost sił.”*
6. Ćwicz świadomość.
„70-80% myśli zwykłego człowieka jest negatywnych.”* Wiedziałaś o tym? Pielęgnuj życiowe przyjemności. Gdy zdarzają Ci się wspaniałe szczęśliwe momenty – rozkoszuj się nimi „tu i teraz”, ale też staraj się je zapamiętać (zrób „stop-klatki” w pamięci), tak, aby w dowolnym momencie móc je sobie przypomnieć.
„Odpowiedz sobie na pytania:
- Co teraz myślisz: co robisz w tej chwili, czy coś planujesz, czy pamiętasz?
- Jesteś radosny, smutny, niespokojny?
- Gdzie jesteś?
- Kim jesteś?”*
7. Rób to, czego od dawna się bałaś.
Pomyśl o tym, czego nie realizujesz ze strachu. Co odkładasz przez długi czas ze względu na porażkę, którą traktujesz jako przekleństwo, a nie jako błogosławieństwo. „Przełam swój strach. Powiedz komuś coś, co chcesz powiedzieć przez długi czas, ale się tego obawiasz(..) Bądź odważna. Obiecuj i planuj teraz”* Naucz się przebaczać – żal i gniew do osób, które kiedyś Cię skrzywdziły nic Ci nie przyniosą. Gdy przebaczysz, będziesz mogła „ruszyć z miejsca”.
8. Wypróbuj tygodnia bez marudzenia.
„Aby zmienić swoje postrzeganie wydarzeń, najpierw musisz rozwinąć nawyk obserwowania siebie i zauważania momentów, w których zaczynasz grać stare płyty. (…) Wybierz jedną postawę, nad którą chcesz popracować.”* Bądź uważna na przykład na postawę robienia z siebie ofiary. W momencie, gdy pojawi się myśl „mi zawsze wiatr w oczy”, „”dlaczego mnie znów to spotyka” zatrzymaj się, zauważ tę myśl i nie poddawaj się jej. Bądź jej świadoma.
9. Zakończ dzień pozytywnie.
„Ostanie minuty przed snem to idealny czas, aby nagrodzić się wspomnieniami o wszystkich dobrych rzeczach, które Ci się dzisiaj przytrafiły. Odtwórz wydarzenia w odwrotnej kolejności, skupiając się na wszystkich magicznych losach, przyjemnych słowach i korzyściach, które w prezencie dał Ci ten dzień. Taki nawyk pomaga docenić małe chwile codziennego życia i zauważyć, co jest dla Ciebie ważne.”*
Jesteśmy przekonane, że te kroki przybliżą Was do piękniejszego życia.
Szczęśliwy Pamiętnik składa się z części teoretycznej i praktycznej. W pierwszej części dziennika znajdują się szczegółowe opisy praktyk z przykładami, w drugiej – strony z codziennymi zadaniami, aby uczynić szczęście nawykiem. Pamiętnik jest datowany i jest przeznaczony na 6 miesięcy. Będziesz mogła z nim zaczynać i kończyć dzień. Pomoże rozpocząć Ci poranek z nadzieją i radością i zakończyć go z poczuciem spokoju i szczęścia.
W Pamiętniku znajdziesz instrukcje wyjaśniające, jak wypełniać pamiętnik, aby dokonać zmian w swoim życiu wraz z przykładową kartką z pamiętnika, inspirujące cytaty na każdy dzień, motywujące zdania, które sprawią, że będziesz lepszym człowiekiem oraz wyjaśnienie, jak można stać się szczęśliwą osobą.
Poza wartościową treścią, którą znalazłam w Pamiętniku, na uwagę zasługuje jej oprawa graficzna. Jest on porządnie wydany, śliczny i elegancko zapakowany. Nie tylko będzie mi służył każdego dnia, ale także z przyjemnością będę go kupowała w prezencie dla osób, którym będę chciała sprawić przyjemność. Czyli dołączam go z przyjemnością do mojej Wish List.
1.Spróbuj ustalić jeden szczęśliwy cel, który będzie w centrum Twojej uwagi przez następne sześć miesięcy.
Tym celem może być robienie dobrych rzeczy przy każdej nadarzającej się okazji (np. pomóż odrobić lekcje z angielskiego córce koleżanki; rób raz w tygodniu zakupy starszej sąsiadce lub zaangażuj się w pracę na rzecz organizacji charytatywnej). Pozytywne uczynki przyniosą całą masę pozytywnych efektów.
A może celem będzie inwestowanie w relacje - poświęcanie czasu i energii na przyjaźnie i życie rodzinne. Silne i pozytywne relacje z innymi są tym, co bardzo silnie wpływa na nasz poziom szczęścia.
Innym pomysłem celu może być dbanie o swoje ciało – wysypianie się, trenowanie, ćwiczenia i uśmiechanie się – poprawi to Twój nastrój. A praktykowane systematycznie podniosą poziom Twojej satysfakcji życiowej.
2.Twórz szczęśliwe listy tytułów ulubionych filmów, książek, miejsc, piosenek i rzeczy.
Na przykład najdroższe swojemu sercu filmy kinowe, kreskówki z dzieciństwa i spodziewane premiery, szczęśliwe książki zarówno edukacyjne, jak i artystyczne, szczęśliwe miejsca np. ulubiona sofa, wanna ze świecami, stolik przy oknie w kawiarni, dom rodziców, stolica jakiegoś kraju.” Piosenki, które wiążą się pięknymi wspomnieniami, wzruszają nas albo po prostu je lubisz. „Lista szczęśliwych rzeczy Wish
List ułatwi nam też robienie prezentów. Można przekształcić ją w listę zawartości swojego <<awaryjnego szczęśliwego pudełka>> (zbiór drobiazgów takich jak czekolada, świece, motek przędzy z igłami czy ulubione książki). W chwilach smutku będziesz mogła otworzyć stronę i znaleźć sposób na uratowanie tego dnia.”*
3. Rozpoczynaj dzień z pozytywnym nastawieniem.
Zastanów się, co sprawi, że Twój dzień będzie dobry. Pamiętaj, że „kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć (…) Tajemnica afirmacji jest bardzo prosta (…) Te same myśli krążą codziennie w głowie każdej osoby. Najczęściej są niepokojące z natury, programujące nasz mózg tak, aby skupiał się na potencjalnych zagrożeniach. Afirmacje są pozytywną i świadomą alternatywą dla niepokojących myśli. Sama decydujesz, jakie myśli chcesz powtórzyć w ciągu dnia i jakie reakcje wybrać.”*
4. Doceniaj i kochaj siebie.
„Postaraj się być dla siebie najlepszym przyjacielem, uwierz w siebie, a wtedy potrzeba pochwały od innych ludzi nie będzie Ci z czasem potrzebna.”* Zastanów się, za co możesz siebie pochwalić? Z czego jesteś dumna? Jakie przeszkody pokonałaś danego dnia?
5. Bądź wdzięczna.
Wdzięczność ma niezwykłą moc. Każdego dnia staraj się znaleźć chwilę, by dziękować głęboko w sercu za wszystko, co tylko przyjdzie ci na myśl. Wdzięczność sprawia, że zaczynasz dostrzegać dużo więcej i widzieć życie z dnia na dzień coraz piękniejszym!
„Powiedz jednej osobie w tym miesiącu, dlaczego jej dziękujesz. Niech to będzie list, wiadomość, połączenie lub osobista rozmowa.”* Jeżeli te osoby nie żyją albo niezręcznie jest Ci wysłać taki list bądź jest to niemożliwe, możesz napisać go i wrzucić do morza, schować do szuflady albo spalić. Ważny jest proces pisania i wyrażania wdzięczności. „Najważniejsze jest, aby poczuć całe ciepło swoich uczuć.”*
6. Medytuj.
Spróbuj tygodnia medytacji. „Korzyści z medytacji są trudne do przecenienia. (…) Oprócz ogólnej relaksacji, normalizuje ciśnienie, poprawia się aktywność umysłowa, harmonizuje się pracę całego ludzkiego biosystemu, obserwuje się ogólny wzrost sił.”*
6. Ćwicz świadomość.
„70-80% myśli zwykłego człowieka jest negatywnych.”* Wiedziałaś o tym? Pielęgnuj życiowe przyjemności. Gdy zdarzają Ci się wspaniałe szczęśliwe momenty – rozkoszuj się nimi „tu i teraz”, ale też staraj się je zapamiętać (zrób „stop-klatki” w pamięci), tak, aby w dowolnym momencie móc je sobie przypomnieć.
„Odpowiedz sobie na pytania:
- Co teraz myślisz: co robisz w tej chwili, czy coś planujesz, czy pamiętasz?
- Jesteś radosny, smutny, niespokojny?
- Gdzie jesteś?
- Kim jesteś?”*
7. Rób to, czego od dawna się bałaś.
Pomyśl o tym, czego nie realizujesz ze strachu. Co odkładasz przez długi czas ze względu na porażkę, którą traktujesz jako przekleństwo, a nie jako błogosławieństwo. „Przełam swój strach. Powiedz komuś coś, co chcesz powiedzieć przez długi czas, ale się tego obawiasz(..) Bądź odważna. Obiecuj i planuj teraz”* Naucz się przebaczać – żal i gniew do osób, które kiedyś Cię skrzywdziły nic Ci nie przyniosą. Gdy przebaczysz, będziesz mogła „ruszyć z miejsca”.
8. Wypróbuj tygodnia bez marudzenia.
„Aby zmienić swoje postrzeganie wydarzeń, najpierw musisz rozwinąć nawyk obserwowania siebie i zauważania momentów, w których zaczynasz grać stare płyty. (…) Wybierz jedną postawę, nad którą chcesz popracować.”* Bądź uważna na przykład na postawę robienia z siebie ofiary. W momencie, gdy pojawi się myśl „mi zawsze wiatr w oczy”, „”dlaczego mnie znów to spotyka” zatrzymaj się, zauważ tę myśl i nie poddawaj się jej. Bądź jej świadoma.
9. Zakończ dzień pozytywnie.
„Ostanie minuty przed snem to idealny czas, aby nagrodzić się wspomnieniami o wszystkich dobrych rzeczach, które Ci się dzisiaj przytrafiły. Odtwórz wydarzenia w odwrotnej kolejności, skupiając się na wszystkich magicznych losach, przyjemnych słowach i korzyściach, które w prezencie dał Ci ten dzień. Taki nawyk pomaga docenić małe chwile codziennego życia i zauważyć, co jest dla Ciebie ważne.”*
Jesteśmy przekonane, że te kroki przybliżą Was do piękniejszego życia.
Szczęśliwy Pamiętnik składa się z części teoretycznej i praktycznej. W pierwszej części dziennika znajdują się szczegółowe opisy praktyk z przykładami, w drugiej – strony z codziennymi zadaniami, aby uczynić szczęście nawykiem. Pamiętnik jest datowany i jest przeznaczony na 6 miesięcy. Będziesz mogła z nim zaczynać i kończyć dzień. Pomoże rozpocząć Ci poranek z nadzieją i radością i zakończyć go z poczuciem spokoju i szczęścia.
W Pamiętniku znajdziesz instrukcje wyjaśniające, jak wypełniać pamiętnik, aby dokonać zmian w swoim życiu wraz z przykładową kartką z pamiętnika, inspirujące cytaty na każdy dzień, motywujące zdania, które sprawią, że będziesz lepszym człowiekiem oraz wyjaśnienie, jak można stać się szczęśliwą osobą.
Poza wartościową treścią, którą znalazłam w Pamiętniku, na uwagę zasługuje jej oprawa graficzna. Jest on porządnie wydany, śliczny i elegancko zapakowany. Nie tylko będzie mi służył każdego dnia, ale także z przyjemnością będę go kupowała w prezencie dla osób, którym będę chciała sprawić przyjemność. Czyli dołączam go z przyjemnością do mojej Wish List.
POLECAMY:
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Jeffrey Gitomer "GET SH*T DONE" Wydawnictwo Onepress PREMIERA ODBYŁA SIĘ 24 lutego 2021! CZYTAJ WIĘCEJ>> |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Brafman Rom, Brafman Ori "Na zdrowy rozum" Wydawnictwo Kompania Mediowa PREMIERA ODBYŁA SIĘ 24 lutego 2021! |
NA ZDROWY ROZUM
Jak inwestować w siebie? Dlaczego podejmujemy nieracjonalne decyzje?
24 lutego odbyła się polska premiera książki „Na zdrowy rozum. Dlaczego podejmujemy nieracjonalne decyzje?”. Ori Brafman, autor wielu bestsellerów „The New York Times” oraz jego brat, psycholog Rom Brafman, odpowiadają w niej na te i wiele innych pytań, opierając się na najnowszych badaniach, między innymi z zakresu społecznej psychologii organizacji, wyjaśniają szeroką gamę irracjonalnych zachowań, ale także wskazują czytelnikom sposoby na to, jak się im oprzeć i nie wpaść w psychologiczne sidła. Dzisiaj mamy przyjemność zaprezentować wywiad, który przeprowadziłyśmy z Romem Brafmanem.
Psychologia przy kawie: Skąd pomysł na napisanie tej książki?
Rom Brafman: Dla psychologa zawsze fascynujące jest obserwowanie ludzi, których działania nie do końca ze sobą współgrają. Zwłaszcza gdy widzimy kogoś, kto zachowuje się w sposób sprzeczny z jego własnym interesem, zastanawiamy się, dlaczego to robi, o co w tym chodzi. I wtedy uświadamiamy sobie, że my również podejmujemy czasem irracjonalne decyzje. Zatem chcieliśmy uchwycić esencję sił, które to powodują, aby móc je nie tylko zidentyfikować, ale także przeanalizować.
Ppk: Z myślą o jakim czytelniku ją pisaliście? Do kogo jest adresowana?
RB: Chcieliśmy napisać książkę, która nam się spodoba, coś, co nas zainteresuje i wciągnie. My osobiście bardzo łatwo się nudzimy, więc spędziliśmy naprawdę dużo czasu na zastanawianiu się nad podejściem do książki, na pisaniu i redagowaniu, tak, aby tekst był płynny.
Ppk: Napisaliście w książce, że „Nie zawsze najlepszym sposobem poradzenia sobie z tym, co nas kusi i tumani, jest słuchanie instynktu.” Według Was niekiedy instynkt prowadzi nas na manowce. Dlaczego tak uważacie?
RB: Ludzie wciąż ewoluują i wszyscy jesteśmy bardzo złożeni, więc trudno jest znaleźć instynkty, które zawsze są właściwe. Ogólnie rzecz biorąc, dobrym pomysłem jest unikanie strat, prawda? Jednak w pewnych okolicznościach lepiej jest po prostu pozwolić stratom odejść, a tym bardziej nie gonić za nimi. Natomiast jeśli mamy awersję do strat, to jest to bardzo trudne do wykonania i właśnie wtedy czasami wpadamy w kłopoty.
Ppk: Co Waszym zdaniem jest główną przyczyną naszej nieracjonalności?
RB: Jest to coś w rodzaju usterki. Istnieją siły, które działają dobrze przez większość czasu, ale w pewnych okolicznościach po prostu zawodzą.
Ppk: Czy brak racjonalności bierze się również z naszego lenistwa, wyboru drogi na skróty?
RB: Lenistwo może być również postrzegane jako bycie efektywnym, obierającym najkrótszą ścieżkę w celu dojścia do rozwiązania. Ale tak, czasami ta najkrótsza ścieżka nie jest słuszna. Czasem, kiedy nie przemyślimy wszystkiego dokładnie, stwarzamy jeszcze większe problemy. Powiedziałbym, że to nawet nie jest lenistwo samo w sobie, ale jesteśmy zaprogramowani do reagowania na różne sytuacje w specyficzny sposób - złościmy się, gdy coś wydaje nam się niesprawiedliwe, nie doceniamy czegoś, co postrzegamy jako bezwartościowe - i te reakcje nie zawsze są trafne.
Ppk: Co tracimy, postępując nieracjonalnie?
RB: W skrajnych przypadkach możemy stracić życie. Ale nawet w bardziej prozaicznych przykładach naszych zachowań nie działamy już w sposób, który jest w naszym interesie. Kończymy na sabotowaniu.
Ppk: „W pewnym momencie musimy przyjąć do wiadomości, że co się stało, to się nie odstanie, i pójść dalej.” To Wasze słowa. Po ludzku wiem, że nie jest to takie proste. Tracimy bliskich, pracę, zdrowie. Powinniśmy pogodzić się ze stratami, które są częścią naszego życia, ale jak to zrobić, gdy serce pęka, ogarnia nas lęk, łzy napływają do oczu?
RB: To jest świetne pytanie. I ma Pani rację, nie chcemy być robotami. Nie możemy zachowywać się jak maszyny, nawet gdybyśmy tego chcieli, ponieważ jest to po prostu niemożliwe. Chodzi o to, żeby zdać sobie sprawę, że kiedy towarzyszy nam pewna reakcja emocjonalna, to niekoniecznie oznacza to, że powinniśmy działać zgodnie z nią. Mogę więc na przykład stracić pracę i być z tego powodu bardzo smutny, odczuwać stratę, i to ma sens. Powinienem więc pozwolić sobie w tej sytuacji na takie odczucia, ale nie jest wskazane, abym działał wówczas w oparciu o to poczucie straty i zaczął na przykład grać w gry hazardowe, aby zarobić więcej pieniędzy. I tak się właśnie dzieje, często ludzie podążają za swoimi emocjami, tak jakby były one logicznymi wskazówkami.
Ppk: „Dalekowzroczne plany – jeśli się ich trzymamy – to klucz do zapanowania nad lękiem przed stratą.” Co przez to rozumiecie?
RB: Patrzenie z szerszej perspektywy. Powiedzmy, że straciłem okazję na zarobienie pewnej sumy pieniędzy i ta strata mnie bardzo boli, jednak patrząc na to z szerszej perspektywy, wiem, że nie jest to coś, czym warto się aż tak denerwować.
Ppk: W Waszej książce przeczytałam, że dopasowujemy się do większości, tkwimy w toksycznym związku, wybieramy błędne rozwiązania, przestajemy wierzyć własnym zmysłom, dajemy sobie wmówić oczywiste bzdury… „ Gdybyśmy wiedzieli dlaczego, pewnie potrafilibyśmy się oprzeć działaniu tajemnych sił, które powodują, że podejmujemy nieracjonalne decyzje. Lepiej poznać je zawczasu, by im nie ulegać i zachować zdrowy rozsądek.” Czy mówiąc o błędach, które popełniamy myśleliście również o sobie? Czy Wam również ciężko jest czasem oprzeć się działaniu tej tajemniczej siły?
RB: Tak, oczywiście. Jest to częścią bycia człowiekiem. Potrafimy wyczuć, że nasze emocje rosną, gdy coś jest nie w porządku. Powiedzmy, że ktoś zachowuje się w sposób, który wydaje się niesprawiedliwy, a my to zauważamy i czujemy z tego powodu złość, do tego stopnia, że możemy nawet chcieć powiedzieć coś, czego później będziemy żałować lub zachować się w niezbyt dojrzały sposób. I pragniemy dostrzec to uczucie, rozpoznać je, ale nie pozwolić mu, aby nami dominowało.
Ppk: Czy Waszym zdaniem racjonalizmu można się nauczyć?
RB: Zdecydowanie. Chodzi o to, by być świadomym tego, jak działają te tajemne siły, jak na nas wpływają, a następnie rozpoznać, że są one niekorzystne.
Ppk: Napisaliście, że wszyscy jesteśmy psychologicznymi kameleonami. Dlaczego tak uważacie?
RB: Ogólnie rzecz biorąc, jest to dobry sposób bycia. Chcemy się dopasować, chcemy iść z prądem. Ale czasami ten prąd nie jest słuszny i nie możemy ufać wskazówkom, które odbieramy.
Ppk: Waszym zdaniem „Nie potrafimy nie oceniać ludzi i sytuacji. Bezustannie szacujemy i diagnozujemy świat (a świat odwzajemnia się tym samym).”?
RB: Nie da się nie oceniać swojego otoczenia i ludzi, którzy się w nim znajdują. I niekoniecznie jest to coś złego. Chcemy mieć swoje zdanie, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nasz osąd, nasza opinia, nie zawsze jest właściwa. Mogę na przykład widząc atrakcyjną osobę, stwierdzić, że wygląda na miłą i słodką, jednak fakt, że ta osoba wygląda atrakcyjnie, wcale nie oznacza, że jej osobowość również taka jest.
Ppk: Czy jest na to lekarstwo?
RB: Lekarstwo jest proste – po prostu nie pozwól, by rządziły tobą szybkie emocje.
Ppk: „Z racjonalnego punktu widzenia nie ma sensu tkwić na tonącym okręcie”. Czy strach przed porażką, lęk przed przyznaniem się do błędu powoduje, że mylimy konsekwencje z głupim uporem i tkwimy na drodze, która prowadzi donikąd?
RB: Dokładnie tak. To tak jakbyśmy stracili dostęp do naszych wyższych zdolności poznawczych. Zachowujemy się jak schwytane zwierzęta, często tworząc przy tym jeszcze większy bałagan.
Ppk: Czy Waszym zdaniem ta książka zmieni sposób myślenia osób, które ją przeczytają?
RB: Mam nadzieję, że uchroni ona czytelników przed pewnymi problemami, ostrzegając ich przed siłami, które powodują, że zbaczamy z naszej racjonalnej ścieżki.
Ppk: Życzymy Wam podejmowania mądrych i racjonalnych decyzji, które wpłyną na to, że będziecie żyć w zgodzie z sobą i będziecie szczęśliwymi ludźmi.
Psychologia przy kawie: Skąd pomysł na napisanie tej książki?
Rom Brafman: Dla psychologa zawsze fascynujące jest obserwowanie ludzi, których działania nie do końca ze sobą współgrają. Zwłaszcza gdy widzimy kogoś, kto zachowuje się w sposób sprzeczny z jego własnym interesem, zastanawiamy się, dlaczego to robi, o co w tym chodzi. I wtedy uświadamiamy sobie, że my również podejmujemy czasem irracjonalne decyzje. Zatem chcieliśmy uchwycić esencję sił, które to powodują, aby móc je nie tylko zidentyfikować, ale także przeanalizować.
Ppk: Z myślą o jakim czytelniku ją pisaliście? Do kogo jest adresowana?
RB: Chcieliśmy napisać książkę, która nam się spodoba, coś, co nas zainteresuje i wciągnie. My osobiście bardzo łatwo się nudzimy, więc spędziliśmy naprawdę dużo czasu na zastanawianiu się nad podejściem do książki, na pisaniu i redagowaniu, tak, aby tekst był płynny.
Ppk: Napisaliście w książce, że „Nie zawsze najlepszym sposobem poradzenia sobie z tym, co nas kusi i tumani, jest słuchanie instynktu.” Według Was niekiedy instynkt prowadzi nas na manowce. Dlaczego tak uważacie?
RB: Ludzie wciąż ewoluują i wszyscy jesteśmy bardzo złożeni, więc trudno jest znaleźć instynkty, które zawsze są właściwe. Ogólnie rzecz biorąc, dobrym pomysłem jest unikanie strat, prawda? Jednak w pewnych okolicznościach lepiej jest po prostu pozwolić stratom odejść, a tym bardziej nie gonić za nimi. Natomiast jeśli mamy awersję do strat, to jest to bardzo trudne do wykonania i właśnie wtedy czasami wpadamy w kłopoty.
Ppk: Co Waszym zdaniem jest główną przyczyną naszej nieracjonalności?
RB: Jest to coś w rodzaju usterki. Istnieją siły, które działają dobrze przez większość czasu, ale w pewnych okolicznościach po prostu zawodzą.
Ppk: Czy brak racjonalności bierze się również z naszego lenistwa, wyboru drogi na skróty?
RB: Lenistwo może być również postrzegane jako bycie efektywnym, obierającym najkrótszą ścieżkę w celu dojścia do rozwiązania. Ale tak, czasami ta najkrótsza ścieżka nie jest słuszna. Czasem, kiedy nie przemyślimy wszystkiego dokładnie, stwarzamy jeszcze większe problemy. Powiedziałbym, że to nawet nie jest lenistwo samo w sobie, ale jesteśmy zaprogramowani do reagowania na różne sytuacje w specyficzny sposób - złościmy się, gdy coś wydaje nam się niesprawiedliwe, nie doceniamy czegoś, co postrzegamy jako bezwartościowe - i te reakcje nie zawsze są trafne.
Ppk: Co tracimy, postępując nieracjonalnie?
RB: W skrajnych przypadkach możemy stracić życie. Ale nawet w bardziej prozaicznych przykładach naszych zachowań nie działamy już w sposób, który jest w naszym interesie. Kończymy na sabotowaniu.
Ppk: „W pewnym momencie musimy przyjąć do wiadomości, że co się stało, to się nie odstanie, i pójść dalej.” To Wasze słowa. Po ludzku wiem, że nie jest to takie proste. Tracimy bliskich, pracę, zdrowie. Powinniśmy pogodzić się ze stratami, które są częścią naszego życia, ale jak to zrobić, gdy serce pęka, ogarnia nas lęk, łzy napływają do oczu?
RB: To jest świetne pytanie. I ma Pani rację, nie chcemy być robotami. Nie możemy zachowywać się jak maszyny, nawet gdybyśmy tego chcieli, ponieważ jest to po prostu niemożliwe. Chodzi o to, żeby zdać sobie sprawę, że kiedy towarzyszy nam pewna reakcja emocjonalna, to niekoniecznie oznacza to, że powinniśmy działać zgodnie z nią. Mogę więc na przykład stracić pracę i być z tego powodu bardzo smutny, odczuwać stratę, i to ma sens. Powinienem więc pozwolić sobie w tej sytuacji na takie odczucia, ale nie jest wskazane, abym działał wówczas w oparciu o to poczucie straty i zaczął na przykład grać w gry hazardowe, aby zarobić więcej pieniędzy. I tak się właśnie dzieje, często ludzie podążają za swoimi emocjami, tak jakby były one logicznymi wskazówkami.
Ppk: „Dalekowzroczne plany – jeśli się ich trzymamy – to klucz do zapanowania nad lękiem przed stratą.” Co przez to rozumiecie?
RB: Patrzenie z szerszej perspektywy. Powiedzmy, że straciłem okazję na zarobienie pewnej sumy pieniędzy i ta strata mnie bardzo boli, jednak patrząc na to z szerszej perspektywy, wiem, że nie jest to coś, czym warto się aż tak denerwować.
Ppk: W Waszej książce przeczytałam, że dopasowujemy się do większości, tkwimy w toksycznym związku, wybieramy błędne rozwiązania, przestajemy wierzyć własnym zmysłom, dajemy sobie wmówić oczywiste bzdury… „ Gdybyśmy wiedzieli dlaczego, pewnie potrafilibyśmy się oprzeć działaniu tajemnych sił, które powodują, że podejmujemy nieracjonalne decyzje. Lepiej poznać je zawczasu, by im nie ulegać i zachować zdrowy rozsądek.” Czy mówiąc o błędach, które popełniamy myśleliście również o sobie? Czy Wam również ciężko jest czasem oprzeć się działaniu tej tajemniczej siły?
RB: Tak, oczywiście. Jest to częścią bycia człowiekiem. Potrafimy wyczuć, że nasze emocje rosną, gdy coś jest nie w porządku. Powiedzmy, że ktoś zachowuje się w sposób, który wydaje się niesprawiedliwy, a my to zauważamy i czujemy z tego powodu złość, do tego stopnia, że możemy nawet chcieć powiedzieć coś, czego później będziemy żałować lub zachować się w niezbyt dojrzały sposób. I pragniemy dostrzec to uczucie, rozpoznać je, ale nie pozwolić mu, aby nami dominowało.
Ppk: Czy Waszym zdaniem racjonalizmu można się nauczyć?
RB: Zdecydowanie. Chodzi o to, by być świadomym tego, jak działają te tajemne siły, jak na nas wpływają, a następnie rozpoznać, że są one niekorzystne.
Ppk: Napisaliście, że wszyscy jesteśmy psychologicznymi kameleonami. Dlaczego tak uważacie?
RB: Ogólnie rzecz biorąc, jest to dobry sposób bycia. Chcemy się dopasować, chcemy iść z prądem. Ale czasami ten prąd nie jest słuszny i nie możemy ufać wskazówkom, które odbieramy.
Ppk: Waszym zdaniem „Nie potrafimy nie oceniać ludzi i sytuacji. Bezustannie szacujemy i diagnozujemy świat (a świat odwzajemnia się tym samym).”?
RB: Nie da się nie oceniać swojego otoczenia i ludzi, którzy się w nim znajdują. I niekoniecznie jest to coś złego. Chcemy mieć swoje zdanie, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nasz osąd, nasza opinia, nie zawsze jest właściwa. Mogę na przykład widząc atrakcyjną osobę, stwierdzić, że wygląda na miłą i słodką, jednak fakt, że ta osoba wygląda atrakcyjnie, wcale nie oznacza, że jej osobowość również taka jest.
Ppk: Czy jest na to lekarstwo?
RB: Lekarstwo jest proste – po prostu nie pozwól, by rządziły tobą szybkie emocje.
Ppk: „Z racjonalnego punktu widzenia nie ma sensu tkwić na tonącym okręcie”. Czy strach przed porażką, lęk przed przyznaniem się do błędu powoduje, że mylimy konsekwencje z głupim uporem i tkwimy na drodze, która prowadzi donikąd?
RB: Dokładnie tak. To tak jakbyśmy stracili dostęp do naszych wyższych zdolności poznawczych. Zachowujemy się jak schwytane zwierzęta, często tworząc przy tym jeszcze większy bałagan.
Ppk: Czy Waszym zdaniem ta książka zmieni sposób myślenia osób, które ją przeczytają?
RB: Mam nadzieję, że uchroni ona czytelników przed pewnymi problemami, ostrzegając ich przed siłami, które powodują, że zbaczamy z naszej racjonalnej ścieżki.
Ppk: Życzymy Wam podejmowania mądrych i racjonalnych decyzji, które wpłyną na to, że będziecie żyć w zgodzie z sobą i będziecie szczęśliwymi ludźmi.
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Brafman Rom, Brafman Ori "Na zdrowy rozum" Wydawnictwo Kompania Mediowa PREMIERA ODBYŁA SIĘ 24 lutego 2021! |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Jeffrey Gitomer "GET SH*T DONE" Wydawnictwo Onepress PREMIERA ODBYŁA SIĘ 24 lutego 2021! CZYTAJ WIĘCEJ>> |
ROZCZAROWANE ŻYCIEM
Jak wprowadzać zmiany w swoim życiu?
Wydajność, prokrastynacja, rentowność
To był dzień pełen wrażeń. Miło było się spotkać z dziewczynami, z którymi tak wiele mnie kiedyś łączyło. Stanowiłyśmy zgraną paczkę w liceum. W czasie, który określić mogę jako wspaniały i beztroski. W którym każda z nas miała głowę pełną marzeń i cele, które sobie stawiała, wierząc, że je osiągnie. Wówczas byłyśmy przekonane, że nic nas nie rozdzieli. Ale jak pokazało życie, stało się inaczej. Po maturze każda z nas poszła swoją drogą. Przez pierwszy rok spotykałyśmy się w miarę regularnie, ale z czasem spotkania były coraz rzadsze. Nie mogłyśmy się zgrać i znaleźć dogodnego, pasującego wszystkim terminu. I powoli nasze drogi zaczęły się rozchodzić.
Po wejściu do domu, zrobiłam sobie gorąca herbatę, sięgnęłam po fotografie ze szkolnych lat i zaczęłam wracać myślami do czasu, który minął bezpowrotnie. Ciężko uwierzyć, ile w tym okresie wydarzyło się w życiu naszej czwórki. Żadna z nas nie spodziewała się, opuszczając szkolne mury, czym życie nas zaskoczy zarówno w pozytywny, jak i negatywny sposób. Ale nie każdą zaskakiwało ono podobnie i nie dla każdej było równie przychylne. A my w różny sposób podchodziłyśmy do wyzwań, które pojawiały się na naszych życiowych szlakach. Każda z nas inaczej radziła sobie z przeciwnościami losu. Wiem, że życie nie było wobec nas sprawiedliwe. Nie obdzielało nas równo.
Patrząc dzisiaj na Jasię, przypomniałam sobie, że zawsze była dla nas wzorem. Przy swojej niezwykłej subtelności i delikatności była osobą silną i waleczną. A życie jej nie oszczędzało. Mając 15 lat, straciła ukochaną mamę. Pomimo wielkiej miłości i wsparcia ze strony ojca musiała być bardzo silna. Śmierć mamy to pierwsze bolesne doświadczenie, a po nim przychodziły inne. Małżeństwo szybko okazało się iluzją. Ale i wówczas się nie poddała. Dzielnie sobie radziła, wychowując cudowne trojaczki. Godziła i nadal godzi opiekę nad nimi z pracą zawodową i zapalała innych swoją radością. Kocha to, co robi, realizuje cele, które sobie stawia i konsekwentnie podąża naprzód pomimo ciągłych przeszkód, które piętrzą się na jej drodze. Jak ona to robi?
Kamila podczas spotkania nie kryła rozczarowania życiem. Narzekała praktycznie na wszystko. Na męża, dzieci, pracę. Wszyscy według niej byli winni temu, że zmarnowała, jak to określiła, swój ogromny potencjał. Stwierdziła, że ludzie pozbawili ją marzeń, odarli z wiary w siebie i nadziei. Patrząc na nią, nie mogłam uwierzyć, gdzie podziała się tamta szalona dziewczyna, która chciała każdego dnia biec w stronę słońca.
Irka pomimo tego, że zasypała nas opowieściami o przystojnym mężu noszącym ją na rękach i serwującym śniadanie do łóżka, wspaniałych dzieciach odnoszących sukcesy na wielu płaszczyznach, egzotycznych podróżach i domu zaprojektowanym przez architekta ściągniętego z Paryża, nie wyglądała na szczęśliwą. Pomimo tych niezwykle barwnych opowieści dostrzegłam pewną niespójność pomiędzy tym, o czym mówiła a tym, co wyczytać można było w jej oczach. To nie ta Irka, z którą można było konie kraść. To nie ta sama dziewczyna, dla której ważny był człowiek i jego wnętrze, a nie stan posiadania. Pamiętam doskonale o czym marzyła, gdy przygotowywałyśmy się do matury. Po tych marzeniach dzisiaj nie widać było śladu.
Popijając moją ulubioną herbatę i delektując się jej smakiem, poczułam rozgoryczenie. Było mi smutno, bo nie odnalazłam podczas dzisiejszego spotkania dwóch z trzech dziewczyn, z którymi tak wiele mnie łączyło. Gdzie podziały się ich marzenia i cele? Dlaczego poddały się i zawróciły z dróg, którymi chciały kroczyć? Dlaczego zmarnowały swój czas i potencjał? Przecież jak twierdzi Jeffrey Gitomer - autor książki „GET SH*T DONE” –„dwadzieścia cztery godziny – tyle wszyscy mamy ze sobą wspólnego. Różni nas jednak sposób, w jaki ten czas wykorzystujemy.” Każda z naszej czwórki inaczej wykorzystała i wykorzystuje swój czas.
Czy wielu z nas nie jest podobnych do Kamili i Irki? Czy nie zmieniamy się czasem w osoby, którym przestaje zależeć na tym, co kiedyś było dla nas ważne, którym brakuje konsekwencji i przystają w drodze, a czasem z niej zawracają? Dlaczego tak się dzieje? Jakie przeszkody znajdujące się na naszym szlaku lub tkwiące jedynie w naszej głowie uniemożliwiają nam codzienną pracę i osiąganie celów? Może warto, byśmy przeanalizowali słowa: „Zmieć ze swojej drogi wszystko, co nie pozwala Ci osiągnąć szczęścia i spełnienia, niezależności i bogactwa.”* Ale czy umielibyśmy je wziąć do serca?
Po wejściu do domu, zrobiłam sobie gorąca herbatę, sięgnęłam po fotografie ze szkolnych lat i zaczęłam wracać myślami do czasu, który minął bezpowrotnie. Ciężko uwierzyć, ile w tym okresie wydarzyło się w życiu naszej czwórki. Żadna z nas nie spodziewała się, opuszczając szkolne mury, czym życie nas zaskoczy zarówno w pozytywny, jak i negatywny sposób. Ale nie każdą zaskakiwało ono podobnie i nie dla każdej było równie przychylne. A my w różny sposób podchodziłyśmy do wyzwań, które pojawiały się na naszych życiowych szlakach. Każda z nas inaczej radziła sobie z przeciwnościami losu. Wiem, że życie nie było wobec nas sprawiedliwe. Nie obdzielało nas równo.
Patrząc dzisiaj na Jasię, przypomniałam sobie, że zawsze była dla nas wzorem. Przy swojej niezwykłej subtelności i delikatności była osobą silną i waleczną. A życie jej nie oszczędzało. Mając 15 lat, straciła ukochaną mamę. Pomimo wielkiej miłości i wsparcia ze strony ojca musiała być bardzo silna. Śmierć mamy to pierwsze bolesne doświadczenie, a po nim przychodziły inne. Małżeństwo szybko okazało się iluzją. Ale i wówczas się nie poddała. Dzielnie sobie radziła, wychowując cudowne trojaczki. Godziła i nadal godzi opiekę nad nimi z pracą zawodową i zapalała innych swoją radością. Kocha to, co robi, realizuje cele, które sobie stawia i konsekwentnie podąża naprzód pomimo ciągłych przeszkód, które piętrzą się na jej drodze. Jak ona to robi?
Kamila podczas spotkania nie kryła rozczarowania życiem. Narzekała praktycznie na wszystko. Na męża, dzieci, pracę. Wszyscy według niej byli winni temu, że zmarnowała, jak to określiła, swój ogromny potencjał. Stwierdziła, że ludzie pozbawili ją marzeń, odarli z wiary w siebie i nadziei. Patrząc na nią, nie mogłam uwierzyć, gdzie podziała się tamta szalona dziewczyna, która chciała każdego dnia biec w stronę słońca.
Irka pomimo tego, że zasypała nas opowieściami o przystojnym mężu noszącym ją na rękach i serwującym śniadanie do łóżka, wspaniałych dzieciach odnoszących sukcesy na wielu płaszczyznach, egzotycznych podróżach i domu zaprojektowanym przez architekta ściągniętego z Paryża, nie wyglądała na szczęśliwą. Pomimo tych niezwykle barwnych opowieści dostrzegłam pewną niespójność pomiędzy tym, o czym mówiła a tym, co wyczytać można było w jej oczach. To nie ta Irka, z którą można było konie kraść. To nie ta sama dziewczyna, dla której ważny był człowiek i jego wnętrze, a nie stan posiadania. Pamiętam doskonale o czym marzyła, gdy przygotowywałyśmy się do matury. Po tych marzeniach dzisiaj nie widać było śladu.
Popijając moją ulubioną herbatę i delektując się jej smakiem, poczułam rozgoryczenie. Było mi smutno, bo nie odnalazłam podczas dzisiejszego spotkania dwóch z trzech dziewczyn, z którymi tak wiele mnie łączyło. Gdzie podziały się ich marzenia i cele? Dlaczego poddały się i zawróciły z dróg, którymi chciały kroczyć? Dlaczego zmarnowały swój czas i potencjał? Przecież jak twierdzi Jeffrey Gitomer - autor książki „GET SH*T DONE” –„dwadzieścia cztery godziny – tyle wszyscy mamy ze sobą wspólnego. Różni nas jednak sposób, w jaki ten czas wykorzystujemy.” Każda z naszej czwórki inaczej wykorzystała i wykorzystuje swój czas.
Czy wielu z nas nie jest podobnych do Kamili i Irki? Czy nie zmieniamy się czasem w osoby, którym przestaje zależeć na tym, co kiedyś było dla nas ważne, którym brakuje konsekwencji i przystają w drodze, a czasem z niej zawracają? Dlaczego tak się dzieje? Jakie przeszkody znajdujące się na naszym szlaku lub tkwiące jedynie w naszej głowie uniemożliwiają nam codzienną pracę i osiąganie celów? Może warto, byśmy przeanalizowali słowa: „Zmieć ze swojej drogi wszystko, co nie pozwala Ci osiągnąć szczęścia i spełnienia, niezależności i bogactwa.”* Ale czy umielibyśmy je wziąć do serca?
Zarówno Irka, jak i Kamila dobrze wiedziały, czego chcą, stojąc u progu swojego dorosłego życia, ale być może nie znały powodu, dla którego chciały to osiągnąć.
„A czy Ty kiedykolwiek wyznaczyłeś sobie cel, którego nie udało Ci się zrealizować? Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się w połowie drogi? Czy kiedykolwiek wróciłeś do starych nawyków?”* Myślę, że większość z nas odpowie twierdząco. Chcecie wiedzieć, dlaczego tak się dzieje? „Bo cele i intencje są ze sobą powiązane. W rzeczywistości intencje, rozumiane jako zamiary, poprzedzają wyznaczenie celów. Jeśli nie masz zamiaru zrobienia czegoś, to mało prawdopodobne, aby udało Ci się osiągnąć wyznaczony cel.”* Czy tak było w przypadku Irki i Kamili? Co było dla nich ważniejsze? Cele czy zamiar? Była pewna tego, że Jasia widziała cel, którym było utrzymanie, wychowanie i wykształcenie dzieci, ale i bycie przy tym osobą szczęśliwą. Parę razy nawet podczas spotkania powiedziała, że nie uważa się za ofiarę losu. Zależało jej, by dzieci widziały uśmiech na jej twarzy i śmiejące się oczy, by czuły się przy niej bezpieczne i szczęśliwe. Z rozmowy wynikało, że wie doskonale, dlaczego takie, a nie inne cele są dla niej ważne. Kamila widziała siebie w przyszłości, mając 19 lat. Ale czy zdawała sobie wówczas sprawę, dlaczego tam, a nie gdzie indziej chce zmierzać. Czy to wynikało z jej przekonań, czy ówczesnej mody? Czy widziała kim jest i jaki jest jej potencjał. Po dzisiejszym spotkaniu mam wątpliwości. Irka zrezygnowała ze swoich planów, gdy na drodze pojawił się Michał. Poszła drogą prowadzącą na skróty. Dzisiaj zastanawiam się, czy tak bardzo zależało jej na leczeniu ludzi, czy celem miały być pieniądze, które by dzięki wykonywaniu tego zawodu zarabiała.
Każda z czterech kobiet stanęła przed egzaminem, którym jest dorosłe życie. I podobnie jak inni ludzie miały dwie opcje do wyboru. Mogły przyjąć określoną postawę w obliczu niepowodzeń, o których wspomina w swoje książce „GET SH*T DONE” Jeffrey Gitomer: „Gdy sprawy zaczynają iść źle, ludzie albo przyjmują postawę defensywną i szukają kozła ofiarnego, albo z ociąganiem zaczynają szukać jakiegoś rozwiązania.” Niewątpliwie Jasia nawet bez ociągania i z śmiechem na ustach szukała rozwiązań, natomiast Irka i Kamila w różny sposób prezentowały swoją postawę wycofania.
Być może zastanawiacie się, czy jest sposób na wykorzystanie naszego potencjału? Czy możemy znaleźć przyczyny naszej prokrastynacji? Czy jest recepta na osiągnięcie sukcesu, i zrozumienie jak na nasze powodzenie i osiągnięcie celu wpływają nasza wiara, pragnienia, determinacja, wytrwałość czy nastawienie?
Otóż w książce Jeffrea Gitomera, której celem jest pomóc ludziom zrozumieć, jakie przeszkody znajdujące się na ich drodze lub tkwiące jedynie w ich głowie uniemożliwiają codzienną pracę i osiąganie celów, znalazłam wiele wskazówek pokazujących, jak uzyskać rezultaty. Wybrałam z wymienionych przez niego 10, które najbardziej mnie przekonały i prezentuję je poniżej.
Jak osiągać rezultaty:
1. Kochaj albo rzuć. Życie jest zbyt krótkie, by robić coś, czego się nie kocha. Negatywne nastawienie do własnej pracy przekreśla wszelkie szanse na sukces. Jeśli coś kochasz, to chętnie będziesz się tym zajmował. Jeśli czegoś nienawidzisz, to będziesz szukał każdej możliwej wymówki, by tego nie robić, i będziesz sobie tłumaczył, że wszystko jest nie tak, jak być powinno. Kochasz swoją pracę?
2. Jeśli chcesz pójść dalej, pozbądź się destrukcyjnych schematów myślowych. Największe przeszkody
na drodze do sukcesu to te, które sam przed sobą wznosisz. Myśl, „jak coś zrobić”, a nie „nie mogę
tego zrobić”. Co Ty myślisz?
3. Wyznaczaj terminy spotkań dotyczących Twojego sukcesu. W kalendarzu zapisz termin realizacji danego zadania. Najlepsze spotkania, jakie możesz umówić, to te z samym sobą. Nie chodzi tylko o spotkania na ROZPOCZĘCIE zadań, ale także spotkania na ich ZAKOŃCZENIE. Weź do ręki swój kalendarz. Ile spotkań z samym sobą w nim zapisałeś? ODPOWIEDŹ: Za mało.
4. Utwórz jedno „środowisko sukcesu”. Miejsce, w którym dzieją się wyłącznie pozytywne rzeczy. Pokój. Biurko. Krzesło. Zorganizuj jedną przestrzeń w swoim życiu, w której podejmujesz działania prowadzące do sukcesu. Czy masz już swoją przestrzeń sukcesu?
5. Podchodź z pasją do swoich przedsięwzięć. Pasja jest zaraźliwa — najpierw sam rozpalasz w sobie entuzjazm, a następnie przekazujesz go innym, przyciągając w zamian ich wsparcie. Czy Twoja pasja jest ewidentna dla Ciebie i innych?
6. Znajdź osoby, które będą Cię dopingowały. Znacznie łatwiej — i weselej — się pracuje, gdy ma się za plecami tłum ludzi dopingujących Cię do działania. Jest wiele osób, które chcą, żeby Ci się udało. Znajdź swoją grupę cheerleaderów i postaraj się zasłużyć sobie na ich doping.
7. Ryzykuj. Ryzyko jest nierozerwalnie związane z sukcesem. Na pewno znasz powiedzenie: „Bez ryzyka nie ma szampana”. Ja się z nim nie zgadzam. Ja mówię: „Bez ryzyka nie ma niczego”. Aby odnieść sukces, musisz podejmować ryzyko. Ludzie sukcesu ryzykują. A Ty?
8. Pogódź się z niepowodzeniami. Ryzyko oznacza, że musisz się liczyć z możliwością potknięcia. Niepowodzenie jest dobre. To niezbędny element uczenia się. Czy Ty potykałeś się już wystarczająco często?
9. Zacznij już dziś. Naprawdę łatwo jest znaleźć sobie wymówkę lub usprawiedliwienie. Odkładanie działania to najprostsza droga do klęski. Co odkładasz? Dlaczego?
10. Myśl na „TAK”. Sposób, w jaki myślisz, jest kwestią wyboru. Pozytywne nastawienie będzie jak samospełniająca się przepowiednia. „Stajesz się tym, o czym myślisz” (Earl Nightingale). To zadziwiające, jak wiele osób nastawionych jest negatywnie — myślą i mówią „NIE”. A Ty co myślisz? Co mówisz?
Książka "Get SH*T DONE" przedstawia skuteczne techniki podkręcania wydajności, pokonywania prokrastynacji i zwiększania rentowności. Jest ona uniwersalna. Opisane w niej podejścia można zastosować niemalże wszędzie. Zarówno w codziennym prywatnym życiu, jak i biznesie. Dzięki niej możemy poznać NAJLEPSZE sposoby inwestowania czasu w działania, które są najbardziej produktywne i przynoszą największe korzyści oraz zrozumieć, jakie przeszkody znajdują się na naszej drodze lub tkwią jedynie w naszej głowie, uniemożliwiając nam codzienną pracę i osiąganie celów. Książka napisana jest w przystępny sposób, z dużym dystansem i poczuciem humoru. Bogata jest w wiele inspirujących cytatów, a jej niewątpliwą wartością są narzędzia, które każdy czytelnik może wykorzystać w pracy nad sobą, np. test oceniający negatywny wpływ na nas różnych czynników czy test pokazujący, czy jesteśmy osobami odpowiedzialnymi. Gorąco ją polecam wszystkim tym, którzy chcą osiągać swoje cele i robić to skutecznie. A na koniec przytoczę historię, którą znalazłam w książce „Get SH*T DONE pokazującą, w jaki sposób możemy nauczyć się od dzieci wartości, celu, zaskoczenia i mądrości WOW! „Rob Gilbert przytacza anegdotę o swoim spacerze po parku. W pewnym momencie zobaczył matkę z córką. Dziewczynka miała balon wypełniony helem. Nagle wiatr wyrwał jej z dłoni sznurek i balon wzniósł się w niebo. Gilbert spodziewał się, że dziecko wybuchnie płaczem. Zdziwił się więc, kiedy dziewczynka odprowadziła wzrokiem oddalający się balon i wykrzyknęła z zachwytem: doświadczenie »Wow«. Dla Roba Gilberta ta reakcja była cenną lekcją. Później tego samego dnia, gdy napotkał problem, zamiast rozważać najgorszy scenariusz, powiedział sobie: »Wow, to interesujące. Jak mogę Ci pomóc?« Życie jest pełne problemów — i rozwiązań. Nigdy nie da się zaplanować tego, co nieoczekiwane, ale zawsze można kontrolować swoją reakcję na to wydarzenie. Gdy następnym razem doświadczysz jednego z nieoczekiwanych zawirowań życia, przypomnij sobie reakcję tej małej dziewczynki i uczyń z tego doświadczenie »Wow«! Taka reakcja zawsze działa”*.
*Cytat i fragmenty pochodzą z książki "GET SH*T DONE." J.Gitomer. Wydawnictwo Onepress, 2021
„A czy Ty kiedykolwiek wyznaczyłeś sobie cel, którego nie udało Ci się zrealizować? Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się w połowie drogi? Czy kiedykolwiek wróciłeś do starych nawyków?”* Myślę, że większość z nas odpowie twierdząco. Chcecie wiedzieć, dlaczego tak się dzieje? „Bo cele i intencje są ze sobą powiązane. W rzeczywistości intencje, rozumiane jako zamiary, poprzedzają wyznaczenie celów. Jeśli nie masz zamiaru zrobienia czegoś, to mało prawdopodobne, aby udało Ci się osiągnąć wyznaczony cel.”* Czy tak było w przypadku Irki i Kamili? Co było dla nich ważniejsze? Cele czy zamiar? Była pewna tego, że Jasia widziała cel, którym było utrzymanie, wychowanie i wykształcenie dzieci, ale i bycie przy tym osobą szczęśliwą. Parę razy nawet podczas spotkania powiedziała, że nie uważa się za ofiarę losu. Zależało jej, by dzieci widziały uśmiech na jej twarzy i śmiejące się oczy, by czuły się przy niej bezpieczne i szczęśliwe. Z rozmowy wynikało, że wie doskonale, dlaczego takie, a nie inne cele są dla niej ważne. Kamila widziała siebie w przyszłości, mając 19 lat. Ale czy zdawała sobie wówczas sprawę, dlaczego tam, a nie gdzie indziej chce zmierzać. Czy to wynikało z jej przekonań, czy ówczesnej mody? Czy widziała kim jest i jaki jest jej potencjał. Po dzisiejszym spotkaniu mam wątpliwości. Irka zrezygnowała ze swoich planów, gdy na drodze pojawił się Michał. Poszła drogą prowadzącą na skróty. Dzisiaj zastanawiam się, czy tak bardzo zależało jej na leczeniu ludzi, czy celem miały być pieniądze, które by dzięki wykonywaniu tego zawodu zarabiała.
Każda z czterech kobiet stanęła przed egzaminem, którym jest dorosłe życie. I podobnie jak inni ludzie miały dwie opcje do wyboru. Mogły przyjąć określoną postawę w obliczu niepowodzeń, o których wspomina w swoje książce „GET SH*T DONE” Jeffrey Gitomer: „Gdy sprawy zaczynają iść źle, ludzie albo przyjmują postawę defensywną i szukają kozła ofiarnego, albo z ociąganiem zaczynają szukać jakiegoś rozwiązania.” Niewątpliwie Jasia nawet bez ociągania i z śmiechem na ustach szukała rozwiązań, natomiast Irka i Kamila w różny sposób prezentowały swoją postawę wycofania.
Być może zastanawiacie się, czy jest sposób na wykorzystanie naszego potencjału? Czy możemy znaleźć przyczyny naszej prokrastynacji? Czy jest recepta na osiągnięcie sukcesu, i zrozumienie jak na nasze powodzenie i osiągnięcie celu wpływają nasza wiara, pragnienia, determinacja, wytrwałość czy nastawienie?
Otóż w książce Jeffrea Gitomera, której celem jest pomóc ludziom zrozumieć, jakie przeszkody znajdujące się na ich drodze lub tkwiące jedynie w ich głowie uniemożliwiają codzienną pracę i osiąganie celów, znalazłam wiele wskazówek pokazujących, jak uzyskać rezultaty. Wybrałam z wymienionych przez niego 10, które najbardziej mnie przekonały i prezentuję je poniżej.
Jak osiągać rezultaty:
1. Kochaj albo rzuć. Życie jest zbyt krótkie, by robić coś, czego się nie kocha. Negatywne nastawienie do własnej pracy przekreśla wszelkie szanse na sukces. Jeśli coś kochasz, to chętnie będziesz się tym zajmował. Jeśli czegoś nienawidzisz, to będziesz szukał każdej możliwej wymówki, by tego nie robić, i będziesz sobie tłumaczył, że wszystko jest nie tak, jak być powinno. Kochasz swoją pracę?
2. Jeśli chcesz pójść dalej, pozbądź się destrukcyjnych schematów myślowych. Największe przeszkody
na drodze do sukcesu to te, które sam przed sobą wznosisz. Myśl, „jak coś zrobić”, a nie „nie mogę
tego zrobić”. Co Ty myślisz?
3. Wyznaczaj terminy spotkań dotyczących Twojego sukcesu. W kalendarzu zapisz termin realizacji danego zadania. Najlepsze spotkania, jakie możesz umówić, to te z samym sobą. Nie chodzi tylko o spotkania na ROZPOCZĘCIE zadań, ale także spotkania na ich ZAKOŃCZENIE. Weź do ręki swój kalendarz. Ile spotkań z samym sobą w nim zapisałeś? ODPOWIEDŹ: Za mało.
4. Utwórz jedno „środowisko sukcesu”. Miejsce, w którym dzieją się wyłącznie pozytywne rzeczy. Pokój. Biurko. Krzesło. Zorganizuj jedną przestrzeń w swoim życiu, w której podejmujesz działania prowadzące do sukcesu. Czy masz już swoją przestrzeń sukcesu?
5. Podchodź z pasją do swoich przedsięwzięć. Pasja jest zaraźliwa — najpierw sam rozpalasz w sobie entuzjazm, a następnie przekazujesz go innym, przyciągając w zamian ich wsparcie. Czy Twoja pasja jest ewidentna dla Ciebie i innych?
6. Znajdź osoby, które będą Cię dopingowały. Znacznie łatwiej — i weselej — się pracuje, gdy ma się za plecami tłum ludzi dopingujących Cię do działania. Jest wiele osób, które chcą, żeby Ci się udało. Znajdź swoją grupę cheerleaderów i postaraj się zasłużyć sobie na ich doping.
7. Ryzykuj. Ryzyko jest nierozerwalnie związane z sukcesem. Na pewno znasz powiedzenie: „Bez ryzyka nie ma szampana”. Ja się z nim nie zgadzam. Ja mówię: „Bez ryzyka nie ma niczego”. Aby odnieść sukces, musisz podejmować ryzyko. Ludzie sukcesu ryzykują. A Ty?
8. Pogódź się z niepowodzeniami. Ryzyko oznacza, że musisz się liczyć z możliwością potknięcia. Niepowodzenie jest dobre. To niezbędny element uczenia się. Czy Ty potykałeś się już wystarczająco często?
9. Zacznij już dziś. Naprawdę łatwo jest znaleźć sobie wymówkę lub usprawiedliwienie. Odkładanie działania to najprostsza droga do klęski. Co odkładasz? Dlaczego?
10. Myśl na „TAK”. Sposób, w jaki myślisz, jest kwestią wyboru. Pozytywne nastawienie będzie jak samospełniająca się przepowiednia. „Stajesz się tym, o czym myślisz” (Earl Nightingale). To zadziwiające, jak wiele osób nastawionych jest negatywnie — myślą i mówią „NIE”. A Ty co myślisz? Co mówisz?
Książka "Get SH*T DONE" przedstawia skuteczne techniki podkręcania wydajności, pokonywania prokrastynacji i zwiększania rentowności. Jest ona uniwersalna. Opisane w niej podejścia można zastosować niemalże wszędzie. Zarówno w codziennym prywatnym życiu, jak i biznesie. Dzięki niej możemy poznać NAJLEPSZE sposoby inwestowania czasu w działania, które są najbardziej produktywne i przynoszą największe korzyści oraz zrozumieć, jakie przeszkody znajdują się na naszej drodze lub tkwią jedynie w naszej głowie, uniemożliwiając nam codzienną pracę i osiąganie celów. Książka napisana jest w przystępny sposób, z dużym dystansem i poczuciem humoru. Bogata jest w wiele inspirujących cytatów, a jej niewątpliwą wartością są narzędzia, które każdy czytelnik może wykorzystać w pracy nad sobą, np. test oceniający negatywny wpływ na nas różnych czynników czy test pokazujący, czy jesteśmy osobami odpowiedzialnymi. Gorąco ją polecam wszystkim tym, którzy chcą osiągać swoje cele i robić to skutecznie. A na koniec przytoczę historię, którą znalazłam w książce „Get SH*T DONE pokazującą, w jaki sposób możemy nauczyć się od dzieci wartości, celu, zaskoczenia i mądrości WOW! „Rob Gilbert przytacza anegdotę o swoim spacerze po parku. W pewnym momencie zobaczył matkę z córką. Dziewczynka miała balon wypełniony helem. Nagle wiatr wyrwał jej z dłoni sznurek i balon wzniósł się w niebo. Gilbert spodziewał się, że dziecko wybuchnie płaczem. Zdziwił się więc, kiedy dziewczynka odprowadziła wzrokiem oddalający się balon i wykrzyknęła z zachwytem: doświadczenie »Wow«. Dla Roba Gilberta ta reakcja była cenną lekcją. Później tego samego dnia, gdy napotkał problem, zamiast rozważać najgorszy scenariusz, powiedział sobie: »Wow, to interesujące. Jak mogę Ci pomóc?« Życie jest pełne problemów — i rozwiązań. Nigdy nie da się zaplanować tego, co nieoczekiwane, ale zawsze można kontrolować swoją reakcję na to wydarzenie. Gdy następnym razem doświadczysz jednego z nieoczekiwanych zawirowań życia, przypomnij sobie reakcję tej małej dziewczynki i uczyń z tego doświadczenie »Wow«! Taka reakcja zawsze działa”*.
*Cytat i fragmenty pochodzą z książki "GET SH*T DONE." J.Gitomer. Wydawnictwo Onepress, 2021
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Jeffrey Gitomer "GET SH*T DONE" Wydawnictwo Onepress PREMIERA ODBYŁA SIĘ 24 lutego 2021! CZYTAJ WIĘCEJ>> |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Jeffrey Gitomer "GET SH*T DONE" Wydawnictwo Onepress PREMIERA ODBYŁA SIĘ 24 lutego 2021! CZYTAJ WIĘCEJ>> |
DLA ZABIEGAJĄCYCH O MIŁOŚĆ
Cechy kobiet kochających za bardzo według Robin Norwood
W wielu postach nawiązywałyśmy do tematu toksycznych związków. W „Psychologia przy kawie radzi” poruszony był problem kobiet, które kochają za bardzo. Kobiet, które żyją w ciągłym lęku, bojąc się samotności i odrzucenia. Pomimo, iż są niemal bez przerwy ranione, robią wszystko, by zabiegać o miłość.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż może to być wynikiem niskiej samooceny i braku pewności siebie, które mają swoje podłoże w dzieciństwie.
Dzisiaj prezentujmy listę cech charakterystycznych dla kobiet, które kochają za bardzo stworzoną przez Robin Norwood*:
- opętanie związkiem uczuciowym
- zaprzeczanie wymiarowi problemu
- kłamstwa w celu ukrycia, co dzieje się z uczuciami
- unikanie ludzi, by ukryć problemy w związku uczuciowym
- powtarzanie prób zapanowania nad związkami uczuciowymi
- niewytłumaczalne zmiany nastrojów
- poczucie krzywdy
- niemądre posunięcia
- agresja
- wypadki na skutek zaprzątnięcia kłopotami
- samousprawiedliwianie
- niedomagania fizyczne związane ze stresami psychicznymi
- życie w ciągłym oczekiwaniu
- niemożność skoncentrowania się na własnym rozwoju
- zastój w pozostałych sferach życia, pełna koncentracja na związku
- permanentne napięcie emocjonalne w całości zależne od partnera
- lęk przed odrzuceniem / porzuceniem, włącznie z napadami lęku
- ustawiczny brak poczucia bezpieczeństwa w związku
- usprawiedliwianie krzywdzących zachowań partnera.
* Robin Norwood „Kobiety, które kochają za bardzo”
**Post ukazał się na blogu w 2017 roku.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż może to być wynikiem niskiej samooceny i braku pewności siebie, które mają swoje podłoże w dzieciństwie.
Dzisiaj prezentujmy listę cech charakterystycznych dla kobiet, które kochają za bardzo stworzoną przez Robin Norwood*:
- opętanie związkiem uczuciowym
- zaprzeczanie wymiarowi problemu
- kłamstwa w celu ukrycia, co dzieje się z uczuciami
- unikanie ludzi, by ukryć problemy w związku uczuciowym
- powtarzanie prób zapanowania nad związkami uczuciowymi
- niewytłumaczalne zmiany nastrojów
- poczucie krzywdy
- niemądre posunięcia
- agresja
- wypadki na skutek zaprzątnięcia kłopotami
- samousprawiedliwianie
- niedomagania fizyczne związane ze stresami psychicznymi
- życie w ciągłym oczekiwaniu
- niemożność skoncentrowania się na własnym rozwoju
- zastój w pozostałych sferach życia, pełna koncentracja na związku
- permanentne napięcie emocjonalne w całości zależne od partnera
- lęk przed odrzuceniem / porzuceniem, włącznie z napadami lęku
- ustawiczny brak poczucia bezpieczeństwa w związku
- usprawiedliwianie krzywdzących zachowań partnera.
* Robin Norwood „Kobiety, które kochają za bardzo”
**Post ukazał się na blogu w 2017 roku.
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS: