POCIESZYĆ ZBOLAŁĄ DUSZĘRadość, nadzieja, szczęście"Jeden uśmiech ma moc... Ukoić łzy. Ogrzać zimne serce. Poznać nowego przyjaciela. Zastąpić czułe przytulenie. Ukoić traumę. Upiększyć okaziciela. Ulżyć w troskach. Wspierać dobre uczynki. Rozjaśnić ponure dni. Pocieszyć zbolałą duszę. Nieść nadzieję samotnym. Nieść obietnicę opieki. Podnieść na duchu uciśnionych. Złagodzić niewidzialne rany. Zmniejszyć niedolę. Działać jak lekarstwo na cierpienie. Przyciągnąć przychylność aniołów. Spełnić ludzkie pragnienie bycia dostrzeżonym. Kto wie, może zmiana świata mogłaby okazać się aż tak prosta?"
Richelle E. Goodrich POLECAMY:
POLECAMY:
Do pobrania i wydrukowania :)
POLECAMY:
POMYŚL O SOBIE, DZIEWCZYNO!Poczucie winy, asertywność, marzenia, kobiecośćDzisiaj psycholog zapytał mnie o moje marzenia. I miałam z tym problem. Nie wiem, czego pragnę, jakie są moje potrzeby. Może to jest dziwne. Nie wiem… Jestem osobą czynu, stawiam sobie cele, podążam do nich, można powiedzieć, że jestem bardzo zorganizowana, potrafię radzić sobie świetnie w sytuacjach zadaniowych, przeszkody zamieniam w działania. Ale zdałam sobie sprawę, że moje dążenie naprzód nie jest wynikiem moich pragnień. Dzisiaj to do mnie dotarło. I czuję się z tym dziwnie. Nawet nie wiem, jak określić ten stan, te uczucia. Pamiętam, że jako dziecko rodzice byli ze mnie dumni. Widziałam, że jestem powodem ich radości i dumy. Dostrzegałam podziw i zazdrość w oczach znajomych i rodziny. Śliczna, grzeczna dziewczynka, uczącą się wyśmienicie, osiągająca sukcesy na wielu płaszczyznach. Było to miłe. Przyczyniałam się do szczęścia osób, które były mi bliskie, które były całym moim światem. Wszystko, co wówczas robiłam, wykonywałam z myślą o tym, by ich nie zawieść. Wiedziałam, jak bardzo cieszą ich moje sukcesy. Nauczyłam się zaspokajać ich potrzeby, nawet nie zdając sobie do końca z tego sprawy. Gdy dzisiaj spoglądam wstecz, dostrzegam, że byłam osobą lubianą w środowisku moich rówieśników. Dlaczego tak było? Trudno mi powiedzieć… Zastanawiam się, czy lubili mnie jako osobę, czy byłam ceniona, bo byłam dla innych dobra. Każdy mógł na mnie polegać, wiedział, że nie zawiodę, nie odmówię, nie wyśmieję. Wchodząc w dorosłe życie, na płaszczyźnie zarówno zawodowej, jak i prywatnej, czymś zupełnie normalnym było dopasowywanie się do drugiego człowieka, nawet kosztem samej siebie. Tak, tak bym to z perspektywy czasu nazwała. Zawsze robiłam wszystko, by innym było ze mną dobrze. A o sobie i swoich potrzebach nawet nie myślałam. Zagłuszałam wewnętrzny głos, który być może chciał przypomnieć o tym, że ja też jestem ważna. Ja czerpałam, a może tak mi się wydawało, szczęście ze sprawiania radości innym. Byłam mistrzynią w odgadywaniu potrzeb, pragnień i oczekiwań moich sympatii, ale także przełożonych i współpracowników. Dzisiaj do mnie dotarło, że myśląc o innych, zapomniałam o sobie. Nie wiem jeszcze dlaczego. Czy tak bardzo zależało mi na akceptacji? Czy w domu rodzinnym nauczono mnie tego, ze sprawianie radości daje tyle satysfakcji? A może sama nie wiem, czego chcę, bo nigdy nie dałam sobie przyzwolenia na pomyślenie o sobie. Po wyjściu od psychologa kupiłam książkę, w której znalazłam słowa, pod którymi najprawdopodobniej wkrótce się podpiszę: „Prawda jest jednak taka, że podobnie jak wiele innych kobiet dopiero stopniowo uwalniam się od nawyku zadowalania wszystkich dookoła. Ciągle jeszcze pracuję nad tym, aby iść przez życie swoją drogą, nie przejmując się opiniami innych ludzi. Wiele jest w moim życiu takich dziedzin, w których muszę się bardzo pilnować, żeby dochowywać wierności swoim wartościom i nie przejmować się tym, co sobie w związku z tym pomyślą inni. Nic nie daje człowiekowi takiego poczucia wolności i siły, jak myśl, że można czegoś chcieć od życia, nawet jeśli nikt inny tego nie rozumie.”* Zdałam sobie sprawę, że te słowa są mi tak bardzo bliskie. I wiem, że jest to początek mojej drogi do poznawania najbliższej sobie osoby, którą jestem. W książce „Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!” jej autorka kieruje swoje słowa do każdej z nas, uświadamiając nam - kobietom żyjącym często po to, by zaspokajać potrzeby naszego otoczenia, a nie własne - że podróż do odkrycia samej siebie rozpoczyna się dopiero z chwilą przyjęcia do wiadomości, że nigdy i przed nikim nie musimy się tłumaczyć ze swoich marzeń. Rachel Hillis napisała: „Nauczyłyśmy się zabiegać o uwagę, która w przypadku dziecka jest równoznaczna z miłością. Warto podkreślić, że wiele osób idzie potem przez życie w przekonaniu, że człowiek może się czuć kochany tylko wtedy, gdy inni zwracają na niego uwagę. Stąd bierze się fenomen mediów społecznościowych.” Wiele z nas patrzy na siebie oczami drugiego człowieka, przegląda się w oczach innych, oni stają się zwierciadłem, w którym możemy dostrzec akceptację, podziw, zrozumienie, a czasem złość, niechęć, zazdrość. „Czy zastanawiałaś się kiedyś nad tym, w jak dużym stopniu twoje obecne życie kształtuje się pod wpływem twoich własnych wyborów, a na ile stanowi odzwierciedlenie cudzych oczekiwań? Każda z nas ma swoje nadzieje i pragnienia, swoje cele i marzenia. Bywają one subtelne (<<Chcę pisać wiersze>>) i bardzo ambitne (<<Chcę zbudować firmę, która będzie warta wiele milionów dolarów>>), ale wszystkie są twoje i są ważne – dlatego, że ty jesteś ważna. Masz prawo pragnąć czegoś tylko dlatego, że cię to uszczęśliwi. Nie potrzebujesz niczyjej zgody, a już na pewno nie powinno być tak, że tylko ktoś inny może ci otworzyć drogę do osiągnięcia twojego celu. Niestety, wiele kobiet boi się, że inni ludzie mogą nie zaakceptować celów, które one same sobie wyznaczyły. Zamiast więc realizować te marzenia, pozwalają im umrzeć. Niektóre próbują je spełniać potajemnie, czasem zmagając się przy tym z poczuciem, że zawodzą bliskich, ponieważ robią coś dla siebie, a nie dla wszystkich dookoła. Takie kobiety żyją w poczuciu winy, wstydu i strachu. Pytanie <<A gdyby tak…?>> tli się płomyczkiem w ich sercu, za to w ich głowach rozbrzmiewa cała litania wyrzutów sumienia. A co jeśli mi się nie uda? A co jeśli ludzie będą się ze mnie śmiali? A co jeśli tylko zmarnuję czas? A co jeśli będą na mnie źli? A co jeśli zaczną mi zarzucać zachłanność? Co będzie, jeśli bezowocnie zmarnuję czas, który mogłabym spędzić z rodziną?”* Masz podobne wyrzuty sumienia? Pragnienia innych stawiasz ponad swoje? Może już czas, by pomyśleć o sobie. W książce „Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!”, którą gorąco Wam polecam nie tylko jako lekturę dla Was, ale także jako książkę, którą możecie sprezentować Waszym przyjaciółkom, są słowa, które warto, abyście powtarzały sobie każdego dnia: „Życie to nie bajka, więc – kimkolwiek jesteś i cokolwiek robisz – czasem bywa ciężko. Prawdziwe życie potrafi dać w kość i wysysać z nas energię niezbędną do urzeczywistniania naszych celów. Nie możesz jednak rezygnować z nadziei, marzeń i celów. Wszystko, co zamyśliłaś sobie dla siebie i na swoje życie, jest możliwe. Czasami będzie ci szło świetnie, a niekiedy jak po grudzie, ale nigdy się nie poddawaj. Nie masz wpływu na zewnętrzne okoliczności, w których przyszło ci żyć. Tylko od ciebie zależy, jak się będziesz zachowywać w danych okolicznościach.”* Powodzenia Kochane! * Fragmenty pochodzą z książki R. Hollis "Dziewczyno, przestań przepraszać!", Wydawnictwo Larum, 2020 POLECAMY:
AUTOBUS MOJEGO ŻYCIAWewnętrzni sabotażyści, pewność siebieKaja tkwi od lat w toksycznym związku. Ciągle wierzy, że dzięki jej oddaniu i miłości Grzegorz się zmieni. Zapomniała już dawno o swoich potrzebach, na wszystko się zgadza, przymyka oczy na kłamstwa i upokorzenia i karmi się nielicznymi chwilami szczęścia. Natomiast na co dzień jest ofiarą przemocy. Dziewięć lat na tym samym stanowisku w tej samej firmie spowodowało, że Czarek zaczął się dusić. Monotonia pracy sprawiła, że wpadał w rutynę, wypala się i ma wszystkiego dość. Ale nie potrafi podjąć decyzji o zmianie. Lena kocha rywalizację. Uwielbia ścigać się z innymi i z samą sobą. Wciąż stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej i wyżej. Tym razem wiedziała, że nie da rady. Zdawała sobie sprawę, że konkurencja jest duża, a ona ze względu na problemy zdrowotne nie miała możliwości, by dać z siebie w ostatnim czasie wszystko. Pojechała, bo trener nalegał. Ale była przekonana, że te zawody zakończą się porażką. I tak się stało. Kaja, podobnie jak wiele osób płci pięknej, nie potrafiła wydostać się z toksycznego związku. W Polsce aż cztery miliony kobiet pada ofiarą przemocy ze strony swojego partnera. „Większość z nich nie odchodzi i tkwi w relacji z krzywdzącym mężczyzną. (…) One się boją. Boją się odejść, ponieważ sądzą, że bez mężczyzny będzie im jeszcze gorzej, że same sobie nie poradzą.”* Brak pewności siebie jest jedną z głównych przyczyn, dla których nie są w stanie zakończyć związku. Dlaczego Czarek tkwił w miejscu, w którym już dawno się wypalił, które hamowało jego rozwój? Jak wiemy, „do podjęcia decyzji o opuszczeniu pracy i daniu sobie szansy na szukanie kolejnego zajęcia, potrzeba pewności siebie, bo ona daje poczucie bezpieczeństwa i wiarę w to, że nie tylko znajdziemy następną pracę, ale i w to, że będzie ona ciekawsza, pozwoli nam się spełnić, więcej zarobić, rozwijać się zawodowo itd.”* Czarek obawiał się zmiany, ponieważ bał się nowych wyzwań, obawiał się, że w nowym miejscu może sobie nie poradzić. Czy Lena pomimo przeszkód losu miała szansę na wygraną? Czy jej nastawienie mogło mieć wpływ na porażkę, która stałą się jej udziałem? Jak wiemy, jeśli człowiek „jest niepewny siebie, czuje się skonfundowany i obawia się przyszłości, umysł zaserwuje mu wyobrażenie porażki. Szansa na to, że sportowiec pojedzie na zawody, zmaleje. A jeśli nawet się na nie wybierze i przystąpi do rywalizacji, to towarzyszące negatywnym projekcjom wyobraźni dialogi wewnętrzne osłabią go i przepowiednia się spełni - sportowiec przegra.”* Być może inne nastawienie Leny spowodowałoby, że podjęłaby równą walkę ze swoimi rywalkami. Kaja, Czarek i Lena stali się ofiarami swoich sabotażystów, czyli zasobów, które utrudniają osiągnięcie celu. To głosy wewnętrznych krytyków, które mówią „Nie uda się”, „Jesteś głupia”, „Nie dasz rady”, „Nie powinnaś tego robić”. Wiecie, o jakich głosach myślę? Wsłuchujecie się w nie czasem? Słyszycie krytyka, który poniża, wyśmiewa, wyzywa? To głos, który kiedyś usłyszeliśmy, głos zakompleksionego męża, znerwicowanej matki, złośliwego nauczyciela. To głos pochodzący z naszego otoczenia, które umniejszało nam, żeby poczuć się lepiej. Niestety wokół nas jest wiele osób niezadowolonych z siebie, które za wszelka cenę chcą ściągać innych w dół, aby poprawić sobie samopoczucie. A my niestety często przejmujemy się tym, co słyszymy i traktujemy to jako pewnik, biczując siebie poprzez powtarzanie usłyszanych słów, które nie mają nic wspólnego z prawdą. To, co kierujemy pod własnym adresem, niszczy nas, podcina skrzydła, odbiera chęć do działania. A to właśnie sposób, w jaki mówimy do siebie, szczególnie w sytuacjach, gdy coś nam nie wyjdzie, gdy spotyka nas porażka, ma wielkie znaczenie dla naszej pewności siebie. Zamiana zwrotów negatywnych na pozytywne, wpływa na naszą wiarę w siebie, poprawia samopoczucie i pozytywne nastawienie zarówno do siebie, jak i do świata. Gdy wewnętrzny krytyk mówi : „Znów ci nie wyszło”, „Nie umiesz”, „Nie nadajesz się”, „Nie jesteś tego warta”, zastanów się, czy nie jest to sygnał ostrzegający, że to właśnie on próbuje przejąć nad Tobą kontrolę. To właśnie wewnętrzny sabotażysta wiecznie szepcze do ucha: „Nie tak zrobiłaś”, „Za wolno”, „Za słabo”, „Za mało”. Jeżeli nie powiemy mu: „Dość!”, jeżeli sami w siebie nie uwierzymy, to również nie uwierzymy w to, że inni mogą nas polubić, pokochać, docenić. Pamiętajcie, że ważne, by dać sobie prawo do popełniania błędów. W życiu każdego zdarzają się porażki, każdy ma jakieś braki i słabe punkty. Jeżeli ulegniemy krytycznemu głosowi, nasze życie może stać się koszmarem. Spadnie wówczas nasze poczucie wartości, postrzegana rzeczywistość będzie zniekształcona, a nam będzie brakowało pewności siebie. W wewnętrznych rozmowach ze sobą niezwykle istotne jest, by siebie docenić i pochwalić za to, co robimy dobrze i właściwie. Aby siebie wspierać, uczyć optymizmu i wiary we własne możliwości oraz pokazywać, że błędy nie są przekleństwem, ale błogosławieństwem. Od tego, jakiego głosu będziemy słuchali, będzie zależała nie tylko nasza droga i osiągnięty cel, ale również nasza kondycja psychiczna. Jako osoby dorosłe musimy wiedzieć kim jesteśmy, czego chcemy i z rozwagą kierować naszym życiem, słuchając głosu serca i głosu rozsądku. W wydanej parę dni temu książce „Pewność siebie. Jak być asertywnym, pokonać lęk i sięgnąć po swoje” jej autor - Mateusz Grzesiak - między innymi zwraca naszą uwagę na wewnętrzne głosy, zarówno na głosy sabotażystów, ale i pomocników. „Pomocnicy to pozytywne zasoby wewnętrzne, które wspierają człowieka w osiągnięciu pożądanego celu”. Są nimi m.in. motywujący bohater, który dodaje odwagi, kochająca mama obdarzająca bezwarunkową miłością, wdzięczna babcia dająca radość, zbuntowany indywidualista strzeżący granic, czy racjonalny naukowiec bazujący na faktach. „Znając swoich pomocników, możesz wzywać ich na pomoc, na przykład w razie braku pewności siebie, (…) korzystać z ich zasobów, bo to są twoje myśli – możesz używać ich świadomie, gdy czujesz zagrożenie ze strony <<sabotażystów>>”.* W swojej nowej książce Mateusz Grzesiak nie tylko pokazuje, czym jest pewność siebie, ale również jakie ma ona znaczenie na różnych płaszczyznach – w sporcie, w biznesie, w szkole i w relacjach. Dzięki temu możemy przekonać się, jaki ma ona wpływ na naszą samorealizację i wielowymiarowy rozwój. Autor zwraca również naszą uwagę na czynniki, od których jest ona uzależniona, wymieniając między innymi wpływ kultury, języka, szkoły, rodziny, czasów, w których żyjemy i przeżytych traum. Niewątpliwym walorem książki jest jej część praktyczna, w której znaleźć możemy sporo narzędzi do wykorzystania w codziennej pracy nad sobą. Nie ukrywam, że wiele z nich zabiorę ze sobą, by z nich korzystać nie tylko na gruncie prywatnym, ale i zawodowym. Na zakończenie publikujemy fragment z książki Mateusza Grzesiaka. Zastanówcie się, czy czasem tak nie wygląda Wasze życie i co możecie z tym zrobić. „Powiedzmy, że jedziesz autobusem. Autobus nazywa się <<moje życie>> i siedzą w nim różni pasażerowie: Ty krytyczny, Ty dziecko, Twoi znajomi, Twoi rodzice, Twoje autorytety itd. Kierujesz tym autobusem, zatrzymujesz się na przystankach, ale jedziesz dalej, bo przyświeca Ci cel — Twoje życie i samorealizacja. Nagle pojawia się dialog krytyczny, bezwzględne standardy, który jest Twoim aspiracyjnym ja, i mówi: powinieneś jechać szybciej. I teraz powstaje pytanie: czy oddasz mu kierownicę i tym samym pozwolisz, by jedna część psyche zarządzała całością? Czy może porozmawiasz ze swoim krytykiem i poinformujesz go: dziękuję za sugestię, a teraz usiądź z tyłu, ponieważ ja jestem kierowcą. To ja decyduję, gdzie jadę? Za moment podniesie się z fotela Twoje wewnętrzne dziecko, które się boi, i powie: jedź wolniej. Oddasz mu kierowanie autobusem? Podejdzie do Ciebie Twoja matka z upomnieniem: nie powinieneś jechać tam, powinieneś jechać w kierunku relacji, zatrzymać się tam na przystanku, ponieważ jesteś już w takim wieku, że wypadałoby się ustatkować. Albo wtrąci się ojciec: powinieneś być bardziej zaradny, wiesz? Zatrzymaj się na przystanku pt. „bycie lekarzem”, bo ja byłem lekarzem, dziadek był lekarzem, Ty też się powinieneś tam zatrzymać. Jeśli oddasz kierownicę któremukolwiek z tych ja, pozwolisz im na sobie pasożytować.(…) Chodzi nam o to, by kierownica naszego autobusu zwanego <<moje życie>> znajdowała się nie w rękach dziecka, krytyka, mamusi czy tatusia, a raczej w pewnych rękach zdrowego dorosłego, który jest kierowcą z uprawnieniami i jest świadom tego, kto jedzie razem z nim.”* * Fragmenty pochodzą z książki M. Grzesiaka "Pewność siebie. Jak być asertywnym, pokonać lęk i sięgać po swoje", Wydawnictwo Onepress, Sensus, 2020 W przyszłym tygodniu zapraszamy do przeczytania wywiadu, który przeprowadzimy z Panem Mateuszem Grzesiakiem. POLECAMY:
POLECAMY:
"CUPOFTHERAPY"Jak dbać o siebie, by być szczęśliwym |
NOWOŚĆ! PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 LISTOPADA 2020! A. Ervasti, M. Pikkujamsa "CupOfTherapy. Jak dbać o siebie, by być szczęśliwym i dawać szczęście innym" Znak Emotikon |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! PREMIERA ODBYŁA SIĘ WCZORAJ! A. Ervasti, M. Pikkujamsa "CupOfTherapy. Jak dbać o siebie, by być szczęśliwym i dawać szczęście innym" Znak Emotikon KUP TUTAJ >> |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! PREMIERA JUŻ DZIŚ! A. Ervasti, M. Pikkujamsa "CupOfTherapy. Jak dbać o siebie, by być szczęśliwym i dawać szczęście innym" Znak Emotikon KUP TUTAJ >> |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com