Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Wykorzystujesz swój potencjał?

3/26/2017

2 Komentarze

 
Obraz

CZY DOBRZE WYKORZYSTUJESZ SWÓJ POTENCJAŁ?

Automotywacja

Czy pamiętasz kim chciałaś zostać, gdy byłaś dzieckiem? Przypomnij sobie. O czym marzyłaś, gdy miałaś 4, 9, czy 16 lat? Czy udało Ci się? Na ile Twoje marzenia są odległe od tego, co robisz teraz, a może jednak udało Ci się je zrealizować? Tylko, czy w całości?Jesteś szczęśliwa, zadowolona ze swojego życia? Pomyśl :-) Może ten 1-minutowy film jest też trochę o Tobie? Obejrzyj do końca...

Obraz
Film reklamowy Monster.com. Źródło: advert.ge

Jeśli odkryłaś, że przypominasz odrobinę bohatera filmiku, nic straconego. Może nie będziesz już baletnicą, czy lekarką, o których myślałaś w dzieciństwie, ale cały czas możesz odkryć swoją wewnętrzną siłę, bo prawdziwa siła pochodzi z wnętrza. Barbara Berger* pisze: "Twoje myśli i słowa mają ogromną moc. Dzięki nim możesz całkowicie zmienić swoje życie. Tylko ty masz całkowitą kontrolę nad tym, co myślisz i mówisz. Jesteś jedynym władcą swojego umysłu. Ta władza to potęga. [...] Przeanalizuj swoje myśli i nawyki. Porzuć te, które nie przynoszą ci pożytku lub wręcz szkodzą, pozostawiając te odzwierciedlające życie twoich marzeń. A rzeczywistość zostaw w spokoju. Ona już sama o siebie zadba. Dopasuje się do twoich myśli jak ciasto do formy." Ciekawe, prawda? ​

Pozytywnie myślący ludzie, mający pozytywne nastawienie do innych i całego świata żyją dłużej i są szczęśliwsi. Mówimy, że pozytywnym myśleniem "przyciągamy" innych pozytywnych ludzi i pozytywne doświadczenia. To nie "magia". Tak działa m.in. samospełniające się proroctwo - polegające na tym, że ludzie zachowują się tak, żeby ich oczekiwania się spełniły.

"Pozytywne myślenie" - słyszymy wokół, faktycznie ma moc, gdyby tylko było to takie proste... ​ 
Ale zawsze jest dobry moment, by zacząć! Nie odkładaj tego na jutro ani nawet na za godzinę!

*B.Berger "Odkryj w sobie siłę. Przejmij kontrolę nad swoim życiem". Wyd. Laurum
Obraz

​Autor: Joanna Kotarska
współautorka bloga Psychologia przy kawie

Jeśli chciałabyś porozmawiać, zapraszamy na porady on line. Skorzystaj z naszej wiedzy i doświadczenia. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Obraz
2 Komentarze

Dlaczego się martwisz?

3/25/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Skup się na priorytetach

3/25/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - ARTYKUŁ
Obraz

SKUP SIĘ NA PRIORYTETACH

Zasada Pareto

Jestem minimalistką i dzięki temu nie mam odwiecznego problemu kobiet „Jak się ubrać?” Już dawno doszłam do wniosku, że szkoda miejsca w szafie na ubrania, których nie noszę. Z reguły mamy kilka rzeczy w garderobie, po które sięgamy. Odważę się stwierdzić, że 20 procent ubrań nosimy przez 80 procent czasu.

Ten stosunek 20 do 80, ta zależność, którą można stosować do wielu dziedzin, została nazwana zasadą Pareto od nazwiska włoskiego ekonomisty Vilfreda Pareto, który na podstawie analizy dochodów ludności we Włoszech, zauważył, że 80 procent majątku Włoch jest w posiadaniu 20 procent mieszkańców tego kraju. Ta proporcja powtarzalna jest w wielu dziedzinach i obszarach, np.

  • 20 procent czasu, który poświęcamy na jakąś działalność przynosi 80 procent rezultatu,
  • 20 procent klientów przynosi 80-procentowy zysk dla firmy,
  • 20 procent sprzedawców generuje 80 procent przychodów,
  • 20 procent treści pozwala zrozumieć 80 procent tekstu,
  • 20 procent reklam przynosi 80 procent klientów.

Skoro na 80 procent rezultatów przypada 20 procent nakładów, zatem zaledwie mała część wykonywanej przez nas pracy, odpowiada za większą część korzyści. Większość czasu zabierają nam czynności, które nie przynoszą nic dobrego, dlatego warto je wyeliminować, a skupić na tym, co efektywne.  Pamiętacie matrycę Eisenhowera? Dużą część naszego czasu zajmują czynności, które można powiedzieć, że niczemu nie służą, są tak zwanymi „pożeraczami czasu”. Są to sprawy nieważne i niepilne, jak również sprawy, pilne dla innych, a dla nas nieważne, którymi inni ludzie chcą nas zaabsorbować. Dla swojego dobra i zdrowia psychicznego,  zrezygnujmy z tego, co przynosi utrapienie, a nie zysk, a skupmy się na priorytetach.

Zasada Pareto jest niezwykle ważna dla ludzi sukcesu. Oni wiedzą, że należy znajdywać najbardziej wartościowe zadania, które dają  80% efektu i pracować nad ich kompletną realizacją, zamiast skupiać się i marnować czas nad mało znaczącymi detalami. Zastanówcie się zatem, co jest Waszym priorytetem, a rzeczy mało istotne wyeliminujcie, szkoda, aby zaśmiecały Wasz kalendarz i były przyczyną Waszego stresu.

*Post ukazał się na blogu w 2016 roku.


Obraz
Autor: Katarzyna Krakowska
współautorka bloga Psychologia przy kawie

POWIĄZANE POSTY:

"Recepta na braku czasu"

"Wyścig z czasem"

Jeżeli chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!

Obraz
0 Komentarze

Tajemnica zmiany

3/24/2017

0 Komentarze

 
Obraz
Obraz
Chcemy się zmieniać, ale często w rezultacie
nam się nie udaje. Znacie to?
A może chcecie skutecznie coś zmienić
i poczuć to, co osoby, którym pomagamy:
"Po rozmowie z Panią poczułam ulgę, lekkość,
z serca spadł mi kamień".
Pomyślcie :)

0 Komentarze

Wiem, że jesteś zmęczona...

3/22/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Czy to koniec świata? Dziecko z z. Downa

3/21/2017

0 Komentarze

 
Obraz
Asia - z archiwum rodzinnego 

CZY TO KONIEC ŚWIATA?
​DZIECKO Z ZESPOŁEM DOWNA

Wywiad z niezwykłymi mamami niezwykłych dzieci

Psychologia przy kawie: Z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa, jaki przypada właśnie dziś - 21 marca - gościmy Małgorzatę Bulczak i Karolinę Bachnik – mamy: Asi i Staszka – dzieci z Zespołem Downa (inaczej trisomią 21). Małgosia jest Prezesem Fundacji JA TEŻ a Karolina prowadzi blog staszek-fistaszek.pl.
 
 
Psychologia przy kawie: Co myślałyście o ludziach z zespołem Downa zanim urodziłyście własne dzieci z tą wadą?
 
Małgorzata Bulczak: Mam wrażenie, że ich w ogóle nie widziałam. Widziałam oczywiście osoby z upośledzeniem umysłowym, ale niekoniecznie miałam świadomość, czy to zespól Downa, czy nie. Przede wszystkim miałam wrażenie, że jest ich niewiele.
 
Karolina Bachnik: Zanim urodził się Staszek miałam już do czynienia z osobami z zespołem Downa, bo przez prawie 10 lat pracowałam w szkole integracyjnej. Trudno dać mi zatem odpowiedź na temat "Ogółu", bo każdy dzieciak z zespołem, czy bez był dla mnie indywidualnością. Pamiętam mnóstwo scenek z życia "zespolaków" z naszej szkoły. Wiele z nich to bardzo pozytywne wspomnienia, które wywołują uśmiech na mojej twarzy. Jednak nie wszystkie wspomnienia są takie przyjemne i łatwe, i niestety kiedy urodził się Staszek to właśnie te wracały do mojej głowy - kłopoty z komunikacją, wygląd, który naznacza, problemy wychowawcze, sfera seksualna osób z zespołem Downa.
 
Ppk: Kiedy dowiedziałyście się, że Wasze dziecko będzie miało bonus od losu, dodatkowy chromosom? Jak to przyjęłyście?
 
MB: Dowiedziałam się w 16 tygodniu ciąży. Trudno opisywać wrażenia, kiedy uginają się pod człowiekiem nogi i wszechobecna panika odbiera zdolność myślenia. Po pierwszych wrażeniach przeszliśmy w fazę nadziei, że to jednak pomyłka i tak dotrwaliśmy do terminu pojawienia się Asi.
Obraz
Staszek - z archiwum rodzinnego
​
​KB: Bardzo źle. Dla mnie to był koniec świata i koniec szczęścia. Nie chciałam takiego dziecka, nie na takie dziecko czekałam. Przeżywałam wielką rozpacz. Miałam poczucie, że zostałam oszukana i że sama oszukałam - naszego pierwszego synka, który miał dostać super brata (lub super siostrę), a dostał "zespolaka". Bałam się tego jak Staszek będzie wyglądał w przyszłości (i tu dopadły mnie stereotypy), jak będzie mówił (o ile w ogóle będzie), jak zareaguje rodzina i przyjaciele (a nuż pomyślą, że to moja wina). Myślę, że na tę całą beznadziejną sytuację miał też wpływ sposób przekazania tej "wspaniałej nowiny". W nocy, po obchodzie, bez męża (który zdążył już dawno wrócić do domu). Zostałam sama, a obok mnie "sam Staszek". Nie było nikogo, kto mógłby nas utulić, pocieszyć, porozmawiać.  Nie było osoby, której można by wypłakać się w ramię. Więc siedziałam sama, niepewnie przytulając do siebie Staszka, karmiąc go i cierpiąc jednocześnie. Za to mąż zareagował wspaniale i napisał w SMSie "Damy radę Kochanie. Teraz po prostu go kochaj:-)". Niestety dla mnie to kochanie nie było ani łatwe ani oczywiste. Potrzebowałam czasu, żeby pogodzić się z nową sytuacją i nowym Staszkiem. Potrzebowałam czasu, żeby pogodzić się z tym, że straciłam zdrowe dziecko, które nosiłam pod sercem i zaakceptować, i pokochać to, które przyszło na świat.
 
Ppk: Chcemy mieć zdrowe dzieci, czekamy na takie dziecko. Ile czasu zajęło Was zaakceptowanie faktu, że to dziecko będzie inne, będzie rozwijać się w swoim tempie, trochę inaczej?
 
KB: Akceptacja niepełnosprawności dziecka to proces. Nie da się podać dokładnej daty. Mogę jednak powiedzieć, kiedy rozpoczęło się moje godzenie się z odmiennością Staszka. Do momentu otrzymania wyniku kariotypu, miałam nadzieję, że to tylko pomyłka. Patrzyłam na Staszka i się zastanawiałam... ma zespół, czy nie ma? Czy te oczka są skośne, czy może jednak nie? Pędzące myśli nie dawały mi spokoju, ale nadzieja wciąż się tliła. Z jednej strony ten czas był bardzo trudny, brakowało mi poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji, świadomości, że wiem na czym stoję i co będzie dalej. Z drugiej strony czas zdawał się płynąć powoli, jakby obok, działając na naszą korzyść. Wciąż żyjąca nadzieja pozwoliła mi go pokochać. Jeszcze nie takim jakim był, ale takim jakim mógłby być, gdyby diagnoza okazała się błędna. Kiedy odebrałam wynik kariotypu, płakałam po raz ostatni. Od tego czasu wiedziałam na czym stoję i co muszę zrobić. Na doły nie było już czasu, zaczęło się działanie. To był punkt zwrotny. Wiedziałam, że chłopak, którego mam przed sobą to mój syn. Wiedziałam, że ma zespół i że już tego nie odwrócę. Mogłam go mieć takiego albo wcale. No i wolałam takiego. Pokochałam i zaakceptowałam w pełni, ale... Przyszłość nadal wydaje mi się trudna i jest czymś, co może niepokoić. Dlatego staram się o niej nie myśleć. Żyć i działać tu i teraz. Nie zastanawiać się nad tym co będzie za lat 5, 10, 15, 30, czy 50. Jednak wszystkie kroki, które stawiamy teraz są po to, żeby ta przyszłość była jak najlepsza, jak najbardziej samodzielna.
Obraz
Asia - z archiwum rodzinnego ​
​
​MB:  Asia jest naszym trzecim dzieckiem, niespodzianką od losu. Zbyt wcześnie dowiedzieliśmy się, że będzie miała zespół Downa, zatem podświadomie nie marzyliśmy o tym, jaka będzie i co osiągnie. Kiedy się urodziła to mimo wcześniejszych nadziei byliśmy już prawie gotowi. Najtrudniejszym okresem było zdobycie dla niej akceptacji znajomych. Zaakceptowaliśmy ją jako dziewczynkę z zespołem Downa, bez porównań. Staram się do dzisiaj unikać jakiejkolwiek myśli, która pojawi się w brzmieniu A JAKA BY TERAZ BYŁA, gdyby była zdrowa. Najtrudniejsze są występy w przedszkolach, kiedy mimo sukcesów, jakie udaje się osiągać naszym dzieciom widzimy jak w każdym detalu są nieco inne. Jest cudowna w swojej osobowości, mimo szeregu trudności – zatem jak bardzo byłaby cudna i piękna bez zespołu. To jak sen, który zakopałam przed laty pod ziemię i zapomniałam, że mógłby się spełnić.
 
Ppk: Ile lat ma teraz Asia / Staś? Jacy są? Czy sprawdziły się „stereotypy” dotyczące zespołu Downa, które miałyście przed urodzeniem dzieci?
 
MB: Asia ma 8 lat. Jest słodka i przecudna. Kocha świat a przede wszystkim ludzi. Życie bez kontaktów personalnych dla niej nie istnieje. Przeczy wszystkim stereotypom o ZD, ale to nie zmienia faktu, że nie rozwija się tak jak nasi synowi, ani jak jej rówieśnicy. Na wszystko musi poświęcić więcej czasu, zdobywanie samodzielności przychodzi jej zdecydowanie trudniej.
Obraz
Staszek - z archiwum rodzinnego
​
​KB:
Staszek w lutym skończył 5 lata. Czy jest mały, gruby, z językiem na wierzchu i nie potrafi nic powiedzieć? Na szczęście nie. Fistach nie przystaje do stereotypów, które przez tyle lat nosiłam w mojej głowie. Oczywiście jest niższy od swoich zdrowych rówieśników, mniej potrafi, na wiele rzeczy potrzebuje więcej czasu, ale wiele rzeczy rozumie, dużo mówi i chętnie się uczy. Powoli, byle do celu. Czy jest gruby? Buźkę ma jak księżyc w pełni, to fakt. Ale kiedy tym swoim księżycem się uśmiecha, to drugi podbródek przestaje się rzucać w oczy. Czy ma duży brzuszek? No ma, ale to nie kwestia zaniedbania, czy objadania się słodyczami, tylko hipotonii mięśni, która jest charakterystyczną cechą osób z zespołem. Brzuch ma silny (bo wyćwiczony), ale słaby jednocześnie (bo takie ma warunki). Potrafi zrobić ćwiczenia, którym ja nie podołam i jest naprawdę bardzo silny, ale brzuszek jednak wystaje. Czy wystawia język? Staszek od samego początku, trzymał język za zębami. Czasem, kiedy się na czymś mocno skupia, albo kiedy ma katar, to język widać, ale nie częściej niż u zdrowych dzieci. Czy nie potrafi nic powiedzieć? Oj potrafi! I to dużo. I to jest najwspanialsze.
 
Ppk: Czy teraz Was w jakiś sposób dotykają „stereotypy” dotyczące zespołu Downa, na ulicy w sklepie, na plaży?
 
KB: Kiedy Staszek był malutki wyszłam z nim na spacer po plaży. Wędrowała tamtędy wycieczka osób niepełnosprawnych. Możliwe, że wszyscy byli dziwnie ubrani, ale mi najbardziej rzucił się w oczy mężczyzna z trisomią. Pewnie dlatego, że sama niosłam w nosidle małego "zespolaczka" i zastanawiałam się jak będzie wyglądał za lat dwadzieścia. A może dlatego, że ze swoją nadwagą ledwo nadążał za grupą, albo dlatego, że miał spodnie o damskim kroju podciągnięte wyżej niż powinien...
Sami ze Staszkiem nie spotkaliśmy się ze stereotypowym traktowaniem, przynajmniej nie w realnym życiu. Nikt nas nigdy nie wytykał palcami, nie przezywał od "downów", czy "patologii", nie przypatrywał się. Jesteśmy traktowani normalnie, a czasem wręcz życzliwie.
Jednak ze względu na to, że prowadzimy dość popularnego bloga, sami niejako wystawiamy się na krytykę. W Internecie każdy jest anonimowy, więc łatwo komuś "dołożyć". I tak jak w realu nie mieliśmy okazji spotkać się z hejtem, tak w Internecie zdążyło się to już kilka razy.

Obraz
Asia - z archiwum rodzinnego
​
​MB:
Natomiast ja z dużą pewnością powiedziałabym, że nie, gdyby nie place zabaw dla dzieci w galeriach handlowych, gdzie regulamin odważnie głosi, że dzieci z niepełnosprawnością mogą przebywać na placu tylko w towarzystwie własnego opiekuna. Przyznam, że nie widziałam, żeby dzieci w okularach przebywały na tych placach w towarzystwie opiekuna i myślę, że ich rodzice bardzo by się oburzyli, gdyby tak musiało być, a generalnie to przecież osoby z niepełnosprawnością niezależnie od tego, czy orzeczoną, czy nie. Oczywiście Asia korzysta z placów zabaw, ale regulamin pokazuje nam, że jako społeczeństwo boimy się inności – niezależnie od kompetencji.
 
Ppk: Czy spotkałyście się z przejawami nietolerancji w stosunku do Waszych dzieci, Was samych, rodziny?
 
KB: Tak jak powiedziałam wcześniej :) W życiu realnym nie. W życiu internetowym tak.
 
MB: Tylko w tej jednej sytuacji, kiedy Pani wpuściła Asię na plac zabaw, po czym jak córka się odwróciła, zaprotestowała głośno, mówiąc: "Ale ona jest niepełnosprawna, musi Pani z nią zostać". To jedyna sytuacja, kiedy Asia niezależnie od kompetencji ruchowych i intelektualnych została oceniona po twarzy. Poza tą jedną incydentalną sytuacją ludzie zwracają się do nas bardzo serdecznie, a bywamy w wielu publicznych miejscach, więc każdy dzień dostarcza nam raczej wielu pozytywnych informacji od społeczeństwa. Asi osobowość budzi wiele sympatii i serdeczności. Jest naszym ambasadorem.
 
Ppk: Co takie dziecko może dać, czy może to być coś innego niż potrafi dać dziecko zdrowe? Uważa się potocznie, że są bardziej kochane, czułe, bezpośrednie.
 
MB: Są tak nieskrępowane w swojej uczciwości i bezpośrednie w kontaktach, że wprowadzają nas w zadumę nad tym, jaki w zasadzie powinien być człowiek w stosunku do osób mu obcych. Uczymy ich naszych zachowań, ale wielką niewiadomą pozostaje to, czy to nie ich podejście do człowieka jest prawdziwsze i pełniejsze niż nasze społecznie przyjęte.

Obraz
Staszek - z archiwum rodzinnego

​KB: Wszystkie nasze dzieci są kochane, czułe i bezpośrednie. Kiedy Staszek się urodził i okazało się, że ma zespół, to cieszyło mnie to, że będzie lubił się przytulać, bo ja też to bardzo lubię. Ale Staszek przytulaśny jakoś szczególnie nie jest. Przytuli się chętnie, ale na chwilę, no chyba, że jest bardzo zmęczony, smutny, albo chory. Ale wtedy wszystkie dzieci chcą się przytulać. To, co go na pewno wyróżnia to to, że zawsze wstaje uśmiechnięty. Kręci się jeszcze w łóżku, oczy ma zamknięte, ale na usta wypełza już pierwszy poranny, szczery, rozbrajający uśmiech. Staszek zawsze wstaje prawą nogą. Rozbraja mnie też witaniem domowników. Wystarczy, że ktoś zniknie na kilka godzin, a on wita go po powrocie jakby zniknął na kilka tygodni. Pędzi, przytula, głaszcze, uśmiecha się i mówi radośnie: "Witaj! Dzień dobry! Co słychać?".
 
Ppk: Jakiej przyszłości chciałybyście dla Waszych dzieci?
 
KB: Szczęśliwej. Kiedy urodził się nasz zdrowy Antoś myśleliśmy, że może zostanie lekarzem jak Ciocia i Wujek, a może nauczycielem jak Babcia i Mama, a może programistą jak Tata. Ale przecież to jego życie i jego wybór. Staszek pozwolił nam to zrozumieć. Nie planować przyszłości za nasze dzieci, niczego nie oczekiwać. Nie wiem, co będzie robił dorosły Staszek, ale nie znam też przyszłości Antosia i Marysi. Chciałabym, żeby cała trójka była szczęśliwa, żeby czuli się potrzebni, akceptowani, żeby robili coś, co daje im radość, żeby nie byli samotni. Wszystko, co teraz robimy ma się przełożyć na samodzielną przyszłość Staszka, bo to jest coś, co rzeczywiście chcielibyśmy osiągnąć - żeby poszedł do pracy (niekoniecznie do korporacji, szkoły czy szpitala), która będzie dawała mu radość i z którą będzie mógł sobie poradzić. Do pracy, za którą otrzyma wynagrodzenie, które pozwoli mu się utrzymać. I że będzie mieszkał samodzielnie (niekoniecznie samodzielnie w apartamencie w centrum miasta), czyli bez rodziców, ale np. z koleżankami, czy kolegami z zespołu - ze wsparciem z zewnątrz, ale po swojemu i u siebie.
 
MK: To bardzo trudne pytanie. Chcielibyśmy, aby byli samodzielni w swojej codzienności i pracy na miarę swoich możliwości. Okazuje się, że można. W gdańskim Teatrze Szekspirowskim do obsługi widza są już teraz zatrudnione dorosłe osoby z zespołem Downa (podobnie jak w Wielkiej Brytanii). To daje nam nadzieję na przyszłość.
Nade wszystko jednak chcielibyśmy, aby byli szczęśliwy, nie doznali pogardy, nędzy, samotności i porzucenia. Żeby żyli otoczeni przyjaciółmi i znajomymi. Żeby ludzie biorąc od nich wzór uśmiechali się do siebie i do nich na ulicach, znajdując chociaż odrobinę czasu w swoim biegu, by zatrzymać się przy drugim obcym człowieku.
 
Ppk: Tego więc życzymy Waszym kochanym dzieciom i Wam.
​
Obraz
Obraz

Autorki: Joanna Kotarska, Katarzyna Krakowska
prowadzące blog Psychologia przy kawie
POWIĄZANE POSTY:
Trzy dziesiąte milimetra - ciąża z problemami
​Skarpetki nie do pary
0 Komentarze

Uczyń się najważniejszą...

3/21/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Jutro będzie kolejny dzień

3/20/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Szanuj swój czas

3/20/2017

0 Komentarze

 
Obraz

SZANUJ SWÓJ CZAS

Prawo Parkinsona

Dzisiejszy post będzie krótki i konkretny, bo o konkretach właśnie w nim mowa.  Słyszeliście kiedyś o Prawie Parkinsona? Pewnie nie i właśnie, dlatego postanowiłyśmy napisać dzisiaj o jednej z recept na efektywne wykorzystanie swojego czasu :)

Nie znoszę marnotrawstwa. Pracując w zespołach, zdarzało się, że denerwowało mnie, gdy czas przeciekał ludziom przez palce. Po pierwsze, nie wykorzystywali każdej nadarzającej się szansy, by pracować nad realizacją celów. A po drugie, rozwlekali czas, czyli byli mało produktywni i mało zorganizowani.  Grupa osób przez cały dzień zajmowała się czymś, co dopięłabym sama przez cztery godziny. Może też byliście kiedyś w takie sytuacji i „wszystko się w Was gotowało”. Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi.

Dziwiło mnie kiedyś, że moje dzieci wracając z obozów, kolonii, wracały obładowane bagażami. Przecież wyjeżdżając cały ich ekwipunek mieścił się w jednej walizce. Czyżby się przez dwa tygodnie skurczyła? Przecież ubyło smakołyków, które poupychałam w ostatniej chwili, a prezenty i pamiątki  miały spakowane w podręcznym plecaczku.  Jak to możliwe?

Prawo Parkinsona mówi o tym, że praca zabiera nam dokładnie tyle czasu, jaki został nam dany na wykonanie tego zadania. Wiecie jak to jest, prawda?  Jeżeli nie mamy presji czasu, będziemy sprzątać mieszkanie, gotować obiad, przygotowywać się do wykładu, pisać sprawozdanie, tyle, ile będziemy mieli go do dyspozycji. Jeżeli nie musicie się spieszyć, na przykład sprzątając w sobotę mieszkanie, będziecie robili to cały dzień.  A to napijecie się herbatki, a to Waszą uwagę przyciągnie program w telewizji, przedłuży się rozmowa telefoniczna, bo znajoma ma gorszy dzień i chciałaby wylać swoje żale… I tak cały dzień zajmą wam porządki, z którymi  moglibyście się uporać w ciągu kilku godzin. Jeżeli macie do przygotowania  sprawozdanie, będziecie czekali do ostatniego dnia. Brzmi znajomo? Tak! I tu jest problem. Ta niezrealizowana sprawa, na którą mamy jeszcze czas,  przez cały miesiąc będzie „siedziała w naszej głowie”. To tak jak z tą walizką. Wiele spraw można załatwić w ciągu krótkiego czasu, który jest jak to miejsce w walizce,  on jest wystarczający, ale należy go efektywnie wykorzystać.  Dzieci układały rzeczy, starannie je pakując, ale nie pomyślały, że należy tak je poskładać i poukładać, by miejsce było wykorzystane w sposób optymalny.

Pamiętajcie, im mniej mamy czasu na wykonanie zadania, tym będziemy bardziej  efektywni. Odrzucać będziemy pożeracze czasu, a skupimy się na tym, co ważne i pilne. Praca nad realizacją celów będzie dla nas oznaczała wykorzystywanie okazji, zanim te znikną z naszego horyzontu. Aby wykorzystać  każdą daną nam chwilę, należy z wyprzedzeniem planować działania, czyli określać, kiedy, co i gdzie będziemy realizowali. Ale po tej eksploatacji organizmu, nie zapominajmy o odpoczynku. Jest on konieczny! Tyle czasu, ile pracowałeś na najwyższych obrotach, tyle odpoczywaj :)


POWIĄZANE POSTY:
"Wyścig z czasem"
"Stąpaj po ziemi"


Obraz

Autor: Katarzyna Krakowska
współautorka bloga Psychologia przy kawie
Jeżeli chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!

Obraz
0 Komentarze

Jest cel Twojego bólu. Jest przyczyna...

3/19/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

5 sposobów na radość

3/19/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - ARTYKUŁ
Obraz

5 SPOSOBÓW NA RADOŚĆ

Anhedonia. Pięć dróg radości św. Tomasza z Akwinu

Radości i szczęścia… Tego zwykle życzymy innym poza zdrowiem i miłością. Radość to emocja wyrażająca spełnienie, zadowolenie, satysfakcję. Wszyscy jej pragniemy. To ona powoduje, że mamy chęć do życia i z entuzjazmem witamy każdy kolejny dzień.  Niestety w dzisiejszej dobie mamy coraz większy problem z tym, by jej doświadczać.  Jest coraz więcej osób wśród nas cierpiących na anhedonię, czyli  brak odczuwania radości z elementarnych przejawów życia.

Co jest powodem takiego stanu rzeczy?  Otóż, jest to efekt specyfiki dzisiejszego życia, jego  tempa, braku czasu na sen i kontakty z innymi ludźmi. A właśnie drugi człowiek i relacje z nim są źródłem naszej radości, pomimo, iż często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Uśmiech dziecka, zakochane oczy mężczyzny, wdzięczność ludzi, dla których uczyniliśmy jakiekolwiek dobro. To gesty dobroci ze strony osób, którzy nie liczą na naszą wdzięczność, ich wrażliwość, empatia.  Inni ludzie dostarczają nam powodów ku temu,  by iść dalej z radością w sercu i chęcią do działania.
Obraz
Radości nam brak, bo wpadliśmy w szalony wir życia, który spłyca relacje z innymi. Ale to nie jedyna przyczyna. Im bardziej czekamy na radość, im bardziej skupiamy się na jej znalezieniu i zatrzymaniu, wówczas ona paradoksalnie nas opuszcza.  

Wynikiem jest też często zapatrzenie w siebie i chęć rywalizowania i porównywania siebie z innymi ludźmi. Chcemy być najlepsi i czerpiemy radość z niezdrowej rywalizacji, a czasem nawet z czyjegoś nieszczęścia. Niewiarygodne, ale prawdziwe. O tyle, o ile powodem naszej radości są sukcesy osób, które darzymy sympatią, o tyle budzi ją również porażka osób, których nie lubimy.  Nie zdajemy sobie niestety sprawy, że ten rodzaj  radości  jest tylko chwilową przyjemnością, która bardzo szybko mija.
Warto się zastanowić, czy chcemy czerpać chwilowe, szybko przemijające chwile zadowolenia, czy mieć w sercu prawdziwe szczęście, powodujące spokój, satysfakcję i spełnienie. Oczywiście ważne, by myśląc o innych wokół, nie zapominać również o sobie.  Bowiem, o ile nam będzie ze sobą dobrze, pokochamy siebie, wówczas z życzliwością spojrzymy na świat i poczujemy radość.

Wielki filozof  św. Tomasz z Akwinu jest autorem  pięciu dróg radości. Mamy nadzieję, że skorzystacie z nich i odnajdziecie to, co w życiu jest niezwykle istotne.

Pięć dróg radości św. Tomasza z Akwinu:
  • Sprawić sobie jakąś przyjemność.
  • Wypłakać się.
  • Rozmowa z przyjacielem.
  • Kontemplacja prawdy, czyli zrzucenie masek i poznanie prawdy o sobie.
  • Kąpiel i sen.

*Post pojawił się na blogu w 2016 roku.

POWIĄZANE POSTY:
Wańka - wstańka, czyli szczęśliwy na przekór wszystkiemu
​Czy mogę kupić szczęście?
Obraz


​Autor: Katarzyna Krakowska
współautorka bloga Psychologia przy kawie
Jeżeli czujesz się nieszczęśliwy, brakuje CI radości, przechodzisz trudny okres i chciałbyś z kimś porozmawiać, zapraszamy na porady on line. Skorzystaj z naszej wiedzy i doświadczenia. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Komentarze

Wszystko, co Cię drażni, uczy Cię...

3/18/2017

2 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
2 Komentarze

Sposób na emocje

3/18/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - ARTYKUŁ
Obraz

SPOSÓB NA EMOCJE

Panowanie nad emocjami

Czasami powiemy coś szybciej niż pomyślimy, zrobimy coś, czego potem długo żałujemy. Niektórzy z nas funkcjonują tak cały czas, stając się nieznośnymi dla otoczenia. Burkliwi, złośliwi, łatwo wpadają w gniew i złość, bywają agresywni. Bodziec i szybka reakcja, nawykowa, automatyczna – bez refleksji. Pamiętacie Waldka z tekstu „Chyba żartujesz”? Delikatnie mówiąc był niemiły dla swojej rodziny i - mimo zwracana mu uwagi - nie chciał tego zmienić. Nie chciał się nad tym zastanowić. A przecież mógłby stworzyć sobie „przycisk przerwy” - czas między bodźcem a jego nawykową „niemiłą” reakcją. Ale Waldek nie chciał.

Ale każdy z nas może, jeśli naprawdę chce. Nie jesteśmy skazani tylko dlatego, bo mieliśmy nie takie dzieciństwo jak sobie wymarzyliśmy. Nie musimy przekazywać kolejnym pokoleniom negatywnych wzorców. Możemy przerwać to "tu i teraz". Po pierwsze musi być decyzja: „Chcę to zmienić”, „Nie chcę tak dłużej reagować”. Możemy zahamować przekazywanie określonych skłonności z pokolenia na pokolenie. Nie musimy odpłacać pięknym za nadobne, zawsze mieć rację, nie do nas musi należeć ostatnie słowo. Nie zawsze musimy „wygrać”, bo potem okazuje się, że było to zwycięstwo chwilowe i pozorne. Pamiętajmy, że dzieci patrzą na nas i „nasiąkają” naszymi wzorcami zachowań jak gąbka. Potem jako dorośli odruchowo będą reagowali tak jak my – ich rodzice. Wprowadzając u siebie „przycisk przerwy” zmieniamy nie tylko siebie, ale także POWOLI naszą rodzinę. Dzieci, mąż, żona zaczną dzień po dniu także nabierać nawyku, by starać się robić przerwę i dopiero po chwili reagować mądrze, z namysłem.

​Gdy pierwszy krok – decyzja o zmianie - już za nami, możemy np. usiąść z kartką papieru i zapisać swój idealny sposób reagowania. Wystarczy przypomnieć sobie trzy sytuacje z ostatniego tygodnia, z przebiegu których nie byliśmy zadowoleni (np. upominanie dziećmi, sprzeczka z żoną, mężem) lub możemy przypomnieć sobie trzy rzeczy w naszej rodzinie, które zawsze i nieodmiennie wyprowadzają nas z równowagi. Jak wówczas zazwyczaj reagujemy? Czy jest to dobry sposób? (chyba nie do końca, skoro takie zdarzenia mają magiczną moc powtarzania się, prawda?) I wreszcie zapiszmy sobie, jak chcielibyśmy zareagować, jaki jest nasz ideał. 

Gdy zapisane przez nas sytuacje powtórzą się w życiu, gdy wciśniemy sobie wówczas „przycisk przerwy”, spróbujmy przypomnieć sobie, jaki „ideał” reakcji zapisaliśmy sobie i spróbujmy się tak zachować. Nie zrażajmy się, że uda się raz, a potem 10 razy - nie. Próbujmy! Jesteście Panami swojego losu! Z czasem będzie to wychodzić coraz lepiej.
 
To tylko jeden sposób na to, co można zrobić, gdy włączymy „przycisk przerwy”, o innych jeszcze napiszemy. Przecież nie każdy sposób jest dobry dla każdego z nas i nie każdy sposób sprawdzi się w każdej sytuacji :)


POWIĄZANE POSTY:
​Chyba żartujesz?
Kłótnia doskonała
Obraz


Autor: Joanna Kotarska
współautorka bloga Psychologia przy kawie
Jeżeli chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!

Obraz
0 Komentarze

Jestem kim jestem

3/17/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Rozsądny optymista

3/15/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE
Obraz

ROZSĄDNY OPTYMISTA

Życiowa analiza SWOT

Ta historia poruszyła do łez nie tylko otoczenie Michała. Młody, zdolny… Dziecko szczęścia - jak o nim mawiali. Garściami dostawał od losu to, o czym sobie zamarzył. Wielu zastanawiało się, czy to jego życiowy optymizm sprawiał, że osiągał sukcesy na wielu polach. Do tego feralnego roku…

Niektórzy twierdzili, że los się niespodziewanie od niego odwrócił. Czy to los? Każdy tłumaczyć  sobie może, jak chce.

Ludzie osiągający sukces to osoby, które potrafią wyznaczać cele zgodne z założeniami SMART. Przede wszystkim starają się, aby były one konkretne, terminowe, mierzalne, ambitne i racjonalne. Czy Michał był racjonalistą?

Na pewno Michał stawiał sobie ambitne cele i nie tylko osiągnął sukcesy w życiu zawodowym. Miał cudowną żonę i wspaniałe dzieci. Wykorzystywał nadarzające się okazje, nie marnował szans i wierzył bardzo mocno w swoje możliwości. Ale przede wszystkim był optymistą. Realizował to, czego pragnął. Niektórzy  śmiali się, że był nawet niepoprawnym optymistą. Ten optymizm niewątpliwie pomógł mu wejść na szczyt, o czym pisałyśmy w poście  „Nigdy w życiu!”, ale zbyt duża jego dawka, pozbawiona racjonalizmu była przyczyną dramatu, który stał się jego udziałem.

Optymizm uskrzydla, motywuje do działania, ale potrzebna jest też odpowiednia dawka racjonalizmu, którą musi być okraszony. Można mieć głowę w chmurach i marzyć, bo marzenia są motorem naszego działania, ale nogami trzeba stąpać po ziemi. Ludzie wyznaczający sobie cel, powinni pamiętać, że ma być on racjonalny. Powinni na wstępie drogi  ocenić realność wykonania danego zadania, rozpoznając swoje mocne i słabe strony oraz oceniając potencjalne szanse i zagrożenia istniejące w środowisku zewnętrznym (życiowa analiza SWOT - niektórzy znają to narzędzie z biznesu. Okazuje się, że świetnie nadaje się także do przeanalizowania życia osobistego.)
Obraz
W pewnym momencie „optymistyczne” podejście do życia  przysłoniło Michałowi rzeczywistość. Konsekwencją był rozpad jego małżeństwa. Chłopak, który osiągał wszystko, tak jak sobie zamarzył, przecenił swoje sprawstwo. Nieustannie licząc, że żona będzie rozgrzeszała wszystkie jego potknięcia i grzeszki, bo przecież on zawsze siebie rozgrzeszał,  przeliczył się. Wierzył, że żona jest wspaniałomyślna i nigdy go nie zostawi, cokolwiek się nie stanie, a tu optymizm wyprowadził go na manowce.  Ale nawet  odejście żony nie było dla niego lekcją pokory. Był zbyt pyszny. Nie umiał uczyć się na błędach. Łatwiej było mu zawsze wytłumaczyć porażkę  okolicznościami zewnętrznymi, niż zmienić siebie. Na krótką metę było to dobre podejście, bo nie podcinało skrzydeł, ale na dłuższą - ten brak refleksji nad sobą - stał się początkiem równi pochyłej.

Potknięcia dla takich ludzi jak Michał nie są lekcją, z której wyciągają wnioski do dalszego życia.  Miłością Michała od dziecka były góry. Uwielbiał wędrówki, wspinaczki. Po odejściu Beaty wyjechał złapać oddech. Tego dnia zabrakło szczęścia, czy zdrowego rozsądku? Przecież prognozy zapowiadały gwałtowne burze, w schronisku ostrzegano, ale on uśmiechał się jak zwykle do swojego losu. To była śmierć na własne życzenie. Brak zdolności przewidywania u tak inteligentnego człowieka, czy brak pokory?
Obraz
Michał nie stąpał po ziemi. Kusił los. Był jak pingwin z opowiadania Tail Sharot. Jeżeli chcemy osiągnąć sukces, musimy być rozsądnymi optymistami:

„Jeśli jesteś pingwinem pesymistą, który nie wierzy, że umie latać, na pewno ci się nie uda. Postęp wymaga umiejętności wyobrażenia sobie innej rzeczywistości i wiary, że taka rzeczywistość jest możliwa. Jeśli jesteś zbyt optymistycznym pingwinem i skaczesz z wysokiej góry, mając nadzieję, że się uda, możesz się mocno zdziwić, uderzając w ziemię. Jeśli zaś jesteś pingwinem optymistą, który wierzy, że poleci, ale zakładasz spadochron na wszelki wypadek, to polecisz jak orzeł”.

Bądźmy więc optymistami, ale tymi rozsądnymi, a wówczas mamy szansę osiągnąć naprawę dużo!

**Post pojawił się na blogu w 2016 roku.

POWIĄZANE POSTY:

"Marzenia z terminem realizacji".
"Nigdy w życiu!"
Obraz
Obraz
Autorki: Katarzyna Krakowska, Joanna Kotarska
prowadzące blog Psychologia przy kawie
Jeżeli chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!

Obraz
0 Komentarze

Jak mnie traktujesz...

3/14/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Mamy dwie opcje

3/13/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

A Ty o czym marzysz?

3/12/2017

0 Komentarze

 
Obraz

A TY O CZYM MARZYSZ?

Smartny cel

Zuza? Siedziałam już na widowni przed premierą przedstawienia i nagle ją ujrzałam. Czy to na pewno Zuza?  Wchodząca na salę śliczna blondynka w czerwonej sukience przypominała mi moją koleżankę z liceum. W zasadzie  spotykałam ją co jakiś czas, bo mieszkamy w pobliżu, ale ta jakaś młodsza, subtelniejsza, zgrabniejsza. Nie mogłam uwierzyć i oderwać oczu, aż nagle gasnące światło przypomniało mi, że jestem w teatrze i lada moment rozpocznie się przedstawienie.

Dla Przemka triathlon był pewnego rodzaju magią.  Czytał o tym w męskich czasopismach, widział migawki w telewizji, w których wypowiadali się „ludzie z żelaza”, pokonujący w Half Ironmanie  113 kilometrów na raz o własnych siłach.  Był pełen podziwu. Twardziele o silnej woli. Muszą zmierzyć się w trzech skrajnie różnych dyscyplinach. Pływanie, jazda na rowerze, bieg.  „A może … Czytałem przecież, że ludzie uprawiający triathlon są lepiej zorganizowani, uzyskują lepsze efekty w pracy.” W jego głowie zaczęły pojawiać się marzenia, a przecież to one są motorem wszelkich poczynań… Wiedział, że jeżeli bardzo się chce, to znajdzie się sposób, a nie wymówkę.
Obraz
Podczas przerwy w foyer natknęłam się na Zuzę. To jednak ona! Nie kryłam mojego podziwu. Przecież dziewczyna, którą miałam w pamięci wyglądała inaczej. Tamta była dobrze zbudowana, trochę przy kości. A teraz stoi przede mną szczuplutka, przyciągająca wzrok mężczyzn subtelna blondynka. „Wyglądasz olśniewająco”- powiedziałam. „To efekt współpracy z dietetykiem i moja silna wola. Zawsze pragnęłam  schudnąć, ale kręciłam się w kółko. Korzystałam z wielu diet i nic. To było ostatnie podejście, po którym w razie kolejnej porażki, miałam zaakceptować siebie w rozmiarze 40 plus”-odpowiedziała z uśmiechem„

Biegam, trochę pływam, z jazdą na rowerze jest gorzej, ale jestem przecież sprawny fizycznie, od zawsze lubiłem się ruszać.”  Przemek postawił sobie ambitny sportowy cel. Wiedział, że jego systematyczność i  konsekwencja  mogą pomóc mu osiągnąć upragniony cel i za rok podejmie próbę startu w zawodach triathlonowych  i będzie marzył o jego ukończeniu.

Wiecie gdzie tkwił problem Zuzy? Wydawało jej się, że ma cel, ale był on nieprecyzyjny. Chciała się odchudzać, ale co to miało konkretnie znaczyć? Zrzucenie 5 kilogramów w ciągu dwudziestu lat? To też przecież odchudzanie. Wraz z dietetykiem Zuza określiła dokąd zdąża, co chce osiągnąć, jaki jest konkretnie cel – czyli jaka waga będzie kryterium jej sukcesu. Ustalili, że realne będzie dojście do niego w ciągu 10  miesięcy. Zuza.
Obraz
Pokonanie 1,5 kilometra pływania, 90 kilometrów na rowerze i 21 kilometrów biegu za  rok podczas  zawodów Half Ironman w Gdyni.  Czas nie będzie odgrywał roli. Ambitny, ale realny cel. Określony w czasie, mierzalny i konkretny. Taki był cel Przemka.

To, co nas na gubi na początku drogi, która mogłaby prowadzić do celu, to nieumiejętność sprowadzenia go do smartu. Co to takiego? Smartny cel ma 5 cech. Jest konkretny, mierzalny, ambitny, racjonalny i terminowy. Cel można uznać za skonkretyzowany, jeżeli konkretnie wiemy, co zamierzamy osiągnąć. Mierzalny będzie wówczas, gdy da się go opisać za pomocą wskaźników, za pomocą których można sprawdzić, czy został osiągnięty. Realność celu to posiadanie wystarczających zasobów do jego realizacji, a terminowość to określenie terminu realizacji, po którym można sprawdzić, czy udało się go osiągnąć.

Zuza wraz z dietetykiem ustaliła, że po 10 miesiącach (terminowość), zrzuci 10 kilogramów ( mierzalność).  Cel ten był realny ( nie zamierzała w ciągu tygodnia stracić 10 kilogramówJ), ambitny (musiała skończyć ze starymi przyzwyczajeniami i złymi nawykami, które ją gubiły i nauczyć się zdrowego odżywiania) i oczywiście konkretny (wiedziała dobrze, czego chce). Podobnie jak  w przypadku Przemka, który z czasem 5.16 ukończył walkę z samym sobą  podczas zawodów triathlonowych, jej zmagania zakończyły się sukcesem i osiągnęła upragnioną wagę. Obydwoje zrozumieli, co wcześniej  powodowało,  że tracili czas, energię, pieniądze, a marzeń nie realizowali. Teraz wiedzieli, że dobrze postawiony cel jest początkiem drogi wiodącej do sukcesu.

Zarówno w przypadku Zuzy, jak i Przemka niezwykle ważny był też plan działania, ale o tym w kolejnym naszym poście.

*Post pojawił się na blogu w 2016 roku.
Obraz
Obraz

​Autorki: Katarzyna Krakowska, Joanna Kotarska
prowadzące blog Psychologia przy kawie

​Jeżeli chcesz wyjść ze strefy komfortu i chcesz zmienić coś w swoim życiu, ale brak Ci motywacji i  wiary w siebie, napisz do nas. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Komentarze

7 sposobów kochania samej siebie

3/12/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Pożądanie, złość, żal

3/11/2017

0 Komentarze

 
Obraz

POŻĄDANIE, ZŁOŚĆ, ŻAL

Inteligencja emocjonalna

Miłość, pożądanie, złość, rozpacz, żal, radość… Uczucia i emocje, które towarzyszą nam przez całe życie. Bez nich byśmy nie istnieli. One  motywują nas do działania, dostarczają  informacji o naszych potrzebach i naszym stosunku do siebie i innych. Dlaczego w takim razie w naszych uszach często dźwięczą słowa „nie przystoi się złościć”, „nie wypada się gniewać”,” „jak możesz czuć nienawiść”? Dlaczego uciekamy przed częścią emocji? Dlaczego wiele z nich wypieramy? Przecież mamy do nich prawo. Mamy prawo doświadczać zarówno tych wygodnych uczuć, ale i tych, które często są przez nas traktowane jako nieproszeni goście.

Każdy z nas od najmłodszych lat był uczony, co wolno, a czego nie wolno. Niestety nauczyliśmy się podobnie  wartościować emocje.  Uważamy, że są te dobre i te, których należy się wstydzić. A prawda jest taka, że jako ludzie mamy prawo do całej ich gamy. Jest tylko jedno „ale” – jesteśmy odpowiedzialni za zachowania, które na ich podłożu powstaną. Mam prawo czuć złość, gniew,  pożądanie, czuć żal. Mam do tego prawo, ale odpowiadam za moje zachowanie, które może pod ich wpływem się narodzić. Dlatego ważne, aby nasze emocje  współpracowały z intelektem. Ale to jest kwestia treningu.

Znacie zapewne osoby, które są wybuchowe i zanim pomyślą, potrafią swoim słowem wyrządzić wiele krzywdy. Pod wpływem emocji człowiek posuwa się niekiedy do czynów, których potem może żałować całe życie. Tacy ludzie nie mają rozwiniętej inteligencji emocjonalnej, która jest umiejętnością rozpoznawania swoich i cudzych emocji, zdolnością ich rozumienia, nazywania i kierowania nimi w sposób racjonalny, adekwatny do sytuacji.

Dlaczego jest tyle osób wśród nas, które nie radzą sobie z emocjami? Dlaczego są tacy, którzy z kolei są oziębli i uciekają przed nimi, boją się ich?  Być może nie dane im było w dzieciństwie odbyć treningu emocjonalnego, który jest niezbędny do dorosłego życia. Pisałyśmy o tym w poście „Parasol ochronny”. Rodzice często nie chcą, aby ich dzieci przeżywały wiele emocji. Chcą chronić je przed smutkiem, rozpaczą, frustracją.  A to błąd.  Dorosłe życie przynosi całą gamę uczuć i właśnie dzieciństwo - czas, kiedy dzieci czują miłość i wsparcie osób dla nich znaczących - jest odpowiednim momentem, aby nauczyły się z nimi radzić.

Zaakceptujcie zatem emocje, gdyż one wszystkie są nam potrzebne, ale pamiętajmy, by mądrze nimi kierować.

*Post ukazał się w 2016roku.
Obraz

​Autorka: Katarzyna Krakowska
współprowadząca blog Psychologia przy kawie
POWIĄZANE POSTY:
"Twoje utracone szanse"
"Wakacyjny romans"

​Jeżeli nie radzisz sobie z emocjami, a chciałabyś nauczyć się mądrze nimi kierować, skorzystaj z porad on line. Jesteśmy po to, by Ci pomóc.
Obraz
0 Komentarze

Kiedy kobieta jest seksowna?

3/11/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

7 życiowych prawd, które musisz znać

3/10/2017

0 Komentarze

 

7 ŻYCIOWYCH PRAWD, KTÓRE MUSISZ ZNAĆ

Rozwój i samorealizacja

Od urodzenia czegoś się uczymy – rozwijamy umiejętności, zdobywamy wiedzę a wszystko po to, żeby osiągnąć SZCZĘŚCIE I SPEŁNIENIE. Mamy bardzo wielu nauczycieli, jednak jeden z nich jest wyjątkowy - ŻYCIE!
Co jest jedyną stałą rzeczą w naszym życiu? Dlaczego słomiany zapał nie istnieje? Dlaczego życie można porównać do książki?
0 Komentarze

Zadanie na dziś :)

3/10/2017

0 Komentarze

 
ZRÓB SOBIE PRZYJEMNOŚĆ - CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Myśl jak szczęściarz

3/9/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - ARTYKUŁ
Obraz

MYŚL JAK SZCZĘŚCIARZ

Szczęśliwi vs. nieszczęśliwi - różnice w myśleniu

Odprowadzam syna do szkoły, wracam na parking i …klops. Ktoś „inteligentnie” zaparkował na samych środku parkingu. Nie zdołam wyjechać. Mimo wszystko – próbuję. Oczywiście bez skutku. Znajomy tata ze szkoły, proponuje pomoc (ach Ci mężczyźni, zawsze myślą, że kobiety nie potrafią prowadzić), ale i jemu także się nie udaje. Jestem coraz bardziej zirytowana. Śpieszę się. Za 15 minut mam spotkanie. Biegnę do sekretariatu szkoły, może to ktoś od nich, a może wiedzą, do kogo należy samochód, może do jakiegoś rodzica? Nic nie wiedzą – złość wzbiera we mnie. Wychodzę ponownie na parking porządnie już zdenerwowana. Mogę zostawić samochód i wziąć taksówkę, ale to niestety nie załatwi sprawy, bo potem mam kolejne spotkanie i nie zdążę wrócić po samochód. A jeśli nadal byłby zablokowany? Co za głupi ludzie robią takie rzeczy? Nie wiedział/nie wiedziała, że inni nie będą w stanie wyjechać? Dalsza część myśli, kłębiących się w głowie jest mniej cenzuralna, więc ich nie przytoczę.

Na pewno przypomnicie sobie takie sytuacje, w których Wy też byliście wściekli i źli. Gdy moja złość sięgała zenitu – zjawiła się ONA. Właścicielka feralnego samochodu i jak gdyby nigdy nic - wsiada. Podbiegam i próbując się opanować, opowiadam jej, jakiego problemu narobiła. Po czym wsiadam do swojego samochodu, cały czas gotując się ze wściekłości i odjeżdżam. Za chwilę na skrzyżowaniu zapala się czerwone światło. Staję i zaczynam myśleć – w sumie powinnam być szczęśliwa, zdążę jeszcze na pierwsze spotkanie, skoro mam już samochód bez problemu dojadę na kolejne. Powinnam być szczęśliwa, wdzięczna i cieszyć się z tego, że właścicielka samochodu znalazła się tak szybko!
Obraz
​No właśnie i tu przechodzimy do sedna. Czym różnią się ludzie szczęśliwi od nieszczęśliwych, potocznie nazywanych pechowcami? Ci pierwsi cieszą się sukcesami w pracy, mają fajne rodziny, mają wystarczająco dużo pieniędzy a drugim praktycznie nic nie wychodzi. Badania Richarda Wisemana pokazują, że najważniejszą różnicą jest sposób myślenia, odbierania i interpretowania świata. Wydaje się zagmatwane? Już tłumaczymy: mamy tendencję do oceniania sytuacji, które się nam przydarzają. I „szczęściarze”, w KAŻDEJ sytuacji widzą tylko pozytywne strony i są za nią naprawdę wdzięczni. Np. jeśli spadliby ze schodów i złamali nogę, oceniliby tę sytuację bardzo pozytywnie, bo przecież mogliby rozbić sobie głowę, czy złamać kręgosłup. Przy tym porównaniu złamana noga to w sumie nic takiego. Myśli pechowców w tej samej sytuacji nie trzeba chyba przytaczać (co za pech!, co ja teraz zrobię, dlaczego mnie to spotkało, jak będę chodzić, pracować, żyć, co za utrapienie, itd.). Ludzie szczęśliwi nawykowo myślą, co jeszcze gorszego mogłoby ich spotkać w danej sytuacji i są szczerze wdzięczni, że nie spotkało ich najgorsze. Są wówczas szczęśliwi. I dotyczy to tych samych sytuacji, które spotykają pechowców. Nastawienie szczęściarzy - w każdej sytuacji spotyka mnie coś dobrego - uruchamia „samospełniające się proroctwo” i faktycznie doświadczają więcej dobrych rzeczy w życiu. Samospełniające się proroctwo działa jak swoisty nieświadomy filtr, dostrzegamy tylko te rzeczy, które są zgodne z naszymi oczekiwaniami.  Według Philipa Zimbardo, samospełniające się proroctwo (inaczej: samospełniająca się przepowiednia) oznacza, że oczekiwania dotyczące jakiegoś zdarzenia, czy osoby mogą zmieniać nasze zachowanie w taki sposób, że uzyskujemy to, czego oczekiwaliśmy. Nasze oczekiwania powodują też , że w danej sytuacji poszukujemy dowodów (informacji, szczegółów), które potwierdzają te oczekiwania. Mam szczęście, jestem szczęściarzem, więc w danej sytuacji poszukuję „dowodów” na to, że faktycznie tak jest.

Wracając do sytuacji z parkingu. Gdy stanęłam na czerwonym świetle, przypomniałam sobie o myśleniu szczęściarzy. Jak pewnie się domyśliliście, nie jest to moje nawykowe myślenie. Przypomniałam sobie także o „dzienniku wdzięczności”, jaki miałam zacząć prowadzić (przeczytacie o tym jeszcze w sierpniu) i poczułam się naprawdę wdzięczna. „Super, że właścicielka samochodu się znalazła! Fantastycznie, że wszystko się udało! Zdążę na wszystkie spotkania!” I wyobraźcie sobie, że wówczas całe zdenerwowanie i stres minęły. Zaczął się szczęśliwy dzień. Naprawdę. Gdybym tylko tak mogła reagować w innych sytuacjach…

Obraz
ĆWICZ Z NAMI!

Chcemy, żebyście mogli trochę „poćwiczyć szczęście”. Przedstawiona tu reguła dotycząca myślenia szczęściarzy nie jest łatwa, gdy nie mamy takie nawyku, gdy w naturalny sposób reagujemy inaczej. Ale można się tego nauczyć. Dlatego od dziś w każdej sytuacji, gdy czujecie się przegrani, gdy czujecie, że coś Wam nie wyszło, gdy mieliście przysłowiowego pecha – pomyślcie, czy naprawdę? Co pomyśleliby na Waszym miejscu szczęściarze? Co gorszego mogło się stać, jakiej są pozytywy tej sytuacji i bądźcie wdzięczni za to, co Was spotkało. Ćwiczcie każdego dnia!
*Post pojawił się na blogu w 2016 roku.
Obraz

​Autorka: Joanna Kotarska
współprowadząca blog Psychologia przy kawie


Jeżeli zmęczył Cię Twój dotychczasowy sposób myślenia i chciałbyś spojrzeć na świat oczami szczęściarza, zacząć myśleć i działać jak on, ale nie za bardzo wiesz, jak to zrobić, od czego zacząć? Uważasz, że sam sobie nie dasz rady, bo już wiele razy próbowałaś/próbowałeś - skontaktuj się z nami. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) 
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Komentarze

Jak być silną?

3/9/2017

0 Komentarze

 
ZADBAJ O SIEBIE - CYTAT
Obraz
0 Komentarze
<<Poprzednia
Naprzód>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    SZKOLIMY:
    Obraz

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:
    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca