DLA ZABIEGAJĄCYCH O MIŁOŚĆCechy kobiet kochających za bardzo według Robin NorwoodW wielu postach nawiązywałyśmy do tematu toksycznych związków. W „Psychologia przy kawie radzi” poruszony był problem kobiet, które kochają za bardzo. Kobiet, które żyją w ciągłym lęku, bojąc się samotności i odrzucenia. Pomimo, iż są niemal bez przerwy ranione, robią wszystko, by zabiegać o miłość. Dlaczego tak się dzieje? Otóż może to być wynikiem niskiej samooceny i braku pewności siebie, które mają swoje podłoże w dzieciństwie. Dzisiaj prezentujmy listę cech charakterystycznych dla kobiet, które kochają za bardzo stworzoną przez Robin Norwood*: - opętanie związkiem uczuciowym - zaprzeczanie wymiarowi problemu - kłamstwa w celu ukrycia, co dzieje się z uczuciami - unikanie ludzi, by ukryć problemy w związku uczuciowym - powtarzanie prób zapanowania nad związkami uczuciowymi - niewytłumaczalne zmiany nastrojów - poczucie krzywdy - niemądre posunięcia - agresja - wypadki na skutek zaprzątnięcia kłopotami - samousprawiedliwianie - niedomagania fizyczne związane ze stresami psychicznymi - życie w ciągłym oczekiwaniu - niemożność skoncentrowania się na własnym rozwoju - zastój w pozostałych sferach życia, pełna koncentracja na związku - permanentne napięcie emocjonalne w całości zależne od partnera - lęk przed odrzuceniem / porzuceniem, włącznie z napadami lęku - ustawiczny brak poczucia bezpieczeństwa w związku - usprawiedliwianie krzywdzących zachowań partnera. * Robin Norwood „Kobiety, które kochają za bardzo” **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
0 Comments
ZABLOKOWANE NAPIĘCIEKatharsis, odreagowanie zablokowanego napięcia i tłumionych emocji„Jestem twardy… Jestem dzielna… Nigdy nie poddaję się i nie daję po sobie poznać, że jest mi ciężko. Do takiego wizerunku mojej osoby ludzie przywykli i nie chcę pokazać, że jest inaczej.” Pewnie wielu z Was podpisałoby się pod tymi słowami. Ale człowiek to nie maszyna. Emocje kumulują się i dają o sobie znać w różnej formie. Dlatego czasami nieświadomie poszukujemy możliwości odreagowania. I wbrew założeniom naukowców, że jako ludzie jesteśmy motywowani do tego, by poszukiwać szczęścia, niekiedy potrzebujemy zanurzenia się w takich chwilach, które paradoksalnie powodują nasz ból. Oczyszczenie zwane katharsis, polega na odreagowaniu zablokowanego napięcia i stłumionych emocji. W jaki sposób się to odbywa? Właśnie poprzez poszukiwanie sytuacji, które obniżają nasz nastrój. O jednym z powodów takiego obniżania pisałyśmy w poście „Złudzenie gracza”. Innym jest właśnie katharsis, czyli oczyszczenie. Najprawdopodobniej wielu z Was nieraz poszukiwało stanu melancholijnego poprzez słuchanie nostalgicznej muzyki, oglądanie poruszających filmów, czy chwytających za serce programów. Doskonale wiecie, że w trudnych dla nas momentach, gdy targa nami rożnego rodzaju napięcie emocjonalne, na wzruszających filmach płaczemy najintensywniej. Wiecie dlaczego? Otóż, taka sytuacja jest doskonalą okazję do upustu naszych emocji. Daje usprawiedliwienie naszym łzom, a nam przynosi ulgę. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
ŻYCIE W UKRYCIUWyznania socjopatki„Polubilibyście mnie, gdybyście mnie poznali. Nie mam co do tego wątpliwości, ponieważ zdążyłam poznać dostateczną liczbę osób, by uznać je za statystycznie istotną próbkę populacji – i wszystkie one okazały się podatne na mój urok. Mam ten szczególny rodzaj uśmiechu, częsty u prezenterów telewizyjnych i rzadki w prawdziwym życiu: lśniący doskonałością zębów i wyrażający serdeczne zaproszenie.”* Tak o sobie napisała socjopatka - autorka książki „Wyznania socjopatki” będącej rodzajem jej pamiętnika. Według niej samej do kluczowych cech socjopatów należy brak wyrzutów sumienia, tendencję do kłamstwa i niepodporządkowania się normom społecznym. Natomiast ona w swojej ocenie charakteryzuje swoją socjopatię jako zespół cech, które charakteryzują jej osobowość, ale nie opisują jej samej. Autorka kryjąca się pod pseudonimem M.E. Thomas twierdzi, że czuje się wolna od ograniczających, irracjonalnych emocji, potrafi myśleć strategicznie, jest sprytna, inteligentna, pewna siebie i czarująca. „Ostatnio otrzymałam e-mail od przyjaciółki nieuleczalnie chorej na raka. Napisała, że potrafię sprawiać ludziom niezwykle trafione prezenty, świadczące o ogromnej trosce, i jest bardzo szczęśliwa, że mnie znała. Cieszę się opinią bardzo pomocnej i uprzejmej wykładowczyni, studenci oceniają mnie jako jedną z najlepszych dydaktyczek na uczelni. Jestem głęboko religijna. Postępuję dobrze, a jednak nie kieruję się tymi samymi motywami ani nie czuję się ograniczona tymi samymi skrupułami, co większość dobrych ludzi. Czy jestem potworem?”* Socjopaci są osobami o zaburzeniu osobowości przejawiającym się nierespektowaniem podstawowych norm moralnych oraz brakiem głębokiej troski o drugiego człowieka. W społeczeństwie, jak mówią badani, jest ich od 1 do 4 procent. Nie są schowani przed światem za murami więzienia, oni żyją wśród nas. Może nim być Twoja matka, sąsiad, koleżanka z pracy. Są z reguły czarujący, mili, niekiedy uprzejmi, a nawet pomocni. Pod maską ukrywają swoje prawdziwe oblicze. Socjopaci potrafią się doskonale maskować. Kiedy im się to opłaca, potrafią być uśmiechnięci, sympatyczni i czarujący. Często cieszą się dobrą opinią. Czy należy się ich obawiać? Czy są niebezpieczni dla ludzi, których spotykają na swojej drodze? Okazuje się, że tak. Kiedy wchodzimy z nimi w bliższe relacje, szybko okazują się toksyczni, manipulują, bezwzględnie wykorzystują nasze dobre intencje, są nieuczciwi, niewrażliwi, nieodpowiedzialni, a niekiedy impulsywni, a spod ich wpływu niestety ciężko się wyzwolić. „Mimo naszej złej reputacji słyniemy z niespotykanego, choć powierzchownego, uroku osobistego. W świecie ponurych przeciętniaków pochłoniętych bezcelowym wyścigiem szczurów wyjątkowość socjopatów przyciąga ludzi jak świeca ćmy (…) Większość osób mających do czynienia z socjopatami wychodzi na tym lepiej, niż gdyby na nich nie trafiły. Socjopaci są składnikiem smaru, który oliwi machinę świata. Spełniamy fantazje lub przynajmniej stwarzamy takie pozory. Niejednokrotnie tylko my jesteśmy gotowi zaspokoić twoje najskrytsze pragnienia i potrzeby, tylko my tak doskonale się do nich dostosowujemy – na pozór bez żadnego ukrytego motywu. Obserwujemy swój obiekt i staramy się udawać tego, kogo on potrzebuje: dobrego pracownika, szefa, kochanka. To udawanie nie musi być podszyte złymi intencjami. Obiekt w trakcie transakcji czuje się dobrze i w jej wyniku zazwyczaj nie dzieje mu się krzywda. Oczywiście wszystko ma swoją cenę – nie robilibyśmy tego, gdybyśmy nie dostawali czegoś w zamian. Często chodzi o pieniądze, władzę czy po prostu przyjemność, jaką sprawia nam twój podziw i twoje pożądanie. Jednak to bynajmniej nie oznacza, że ty nic z tego nie masz. Niektórzy mogą myśleć, że cena jest zbyt wysoka. Ale prawda jest taka, że skoro wszedłeś w konszachty z diabłem, to tylko dlatego, że nikt inny nie zaoferował ci korzystniejszych warunków.”* Książka M.E. Thomas przenosi nas w świat widziany oczami socjopatki. Jej szczera relacja pozwala nam zobaczyć, jak wygląda jej życie, jej relacje zarówno zawodowe, rodzinne, jak i partnerskie. Książka porusza temat socjopatii w inny niż dotychczas sposób. Mamy okazję nie tylko przeczytać o tym, co piszą inni, co mówią wyniki badań, ale także wejść w świat socjopaty. A dzięki temu, że jest napisana jasnym i prostym językiem i w niezwykle interesujący sposób, czyta się ją jednym tchem. Jestem pełna szacunku dla autorki, że podjęła tak trudny temat i miała odwagę zgłębić go tak głęboko, aby zaserwować nam go w wypełnionej najgłębszymi emocjami pigułce. Celem, jaki sobie postawiła M.E. Thomas było przekonanie ludzi, że socjopata to naturalna odmiana człowieka. Autorka chciała ukazać mocne strony socjopatów w bardziej pozytywnym świetle, by przekonać czytelników, że nie są takimi złymi ludźmi jak się wielu osobom wydaje, że socjopatia nie jest synonimem zła. Z czasem doszła jednak do wniosku, że aby ludzie spojrzeli w bardziej pozytywnym świetle na socjopatów, musieliby najpierw przyznać, że „normalni” są gorsi niż ci, za których się uważają. Książka nie była dla mnie tylko ciekawą lekturą, ale również skłoniła mnie do refleksji na temat nas - ludzi, na temat naszej moralności, naszych postaw i uczciwości wobec innych, ale przede wszystkim samego siebie. *Cytat i fragmenty pochodzą z książki "Wyznania socjopatki. Życie w ukryciu." M.E. Thomas. Wydawnictwo Znak Literanova, 2021 POLECAMY:
TRUDNE EMOCJE U MALUCHA?Sięgnijcie razem po książki! Obsługi swoich emocji uczymy się całe życie. Trudno się zatem dziwić, że dzieci nie są w tym jeszcze zbyt wprawne. Często nie panują nad emocjami. Ale zaraz, czy to w ogóle o to chodzi? Jak wyrażać swoje emocje, by ich nie tłumić, a jednocześnie szanować emocje innych? Jednym z ważnych elementów edukacji emocjonalnej jest umiejętność mówienia o swoich uczuciach. Język przedszkolaka nie jest jednak jeszcze na tyle precyzyjny, by opisać czy nazwać, co dziecko czuje, ani to analizować. A zwłaszcza nie wtedy, gdy emocje te sięgają zenitu lub zmieniają się z chwili na chwilę. W takim momencie rodzicielskie próby spokojnej i logicznej argumentacji często na niewiele się zdadzą. Warto powrócić do rozmowy w spokojniejszej chwili. Tylko że wtedy dziecko nie zawsze pamięta swoje emocje sprzed kilku godzin, jest już wiele mil dalej. A nawet jeśli jest w stanie je przywołać, to niekoniecznie jest chętne, by je post factum analizować. Dlatego właśnie tak pomocne są książki – mogą pokazać sytuację z minionego dnia w innej scenografii – z fikcyjnymi bohaterami. Dziecku łatwiej jest opisać, co czuje bohater książkowy niż ono samo. Jeśli tylko historia zaangażuje dziecko – dużo łatwiej będzie z nim porozmawiać o przedstawionej sytuacji i może właśnie dopiero wtedy nawiązać do tego, co wydarzyło się w waszym domu. Perypetie i przeżycia bohaterów mogą zatem stać się punktem wyjścia do rozmowy o różnych doświadczeniach i sposobach radzenia sobie w momentach emocjonalnych wyzwań. Idealnie nadają się do tego MAŁE KSIĄZKI O WIELKICH EMOCJACH, które można już czytać z dwulatkiem, a sprawdzą się z przedszkolakami w każdym wieku. Stworzyła je Stina Wirsén – niezwykle ceniona szwedzka autorka i ilustratorka książek dla najmłodszych, która wyróżnia się niezwykłą umiejętnością obserwacji wszelkich odcieni dziecięcych emocji i przedstawiania ich przy pomocy pozornie prostych rysunków. Jej mikrohistorie niosą w sobie humor, zwroty akcji i nierzadko kończą się zaskakującą puentą. Oto pierwsze cztery tomiki, a będzie ich więcej. Poznajcie Miśkę, Ptaszynę, Kocia, Królika i Miświnkę:
tekst: Stina Wirsén ilustracje: Stina Wirsén tłumaczenie: Katarzyna Skalska Wydawnictwo Zakamarki 2020 NIE BAGATELIZUJ!Lęki u dzieciRoztrzęsiona Jola zadzwoniła do męża: - Tomek, musimy koniecznie porozmawiać. Z Anią dzieje się coś niepokojącego, w tym przedszkolu jest coś nie tak. Trzeba ją stamtąd koniecznie zabrać. Znowu dzisiaj jak szłyśmy, nerwowo reagowała na przechodzące psy. Po obozie letnim nauczycielka próbowała przekonać rodziców Antka do wizyty z dzieckiem u specjalisty. - Moczenie nocne w tym wieku jest sygnałem, że dzieje się coś niepokojącego. Im szybciej zareagujecie, tym lepiej. Wojtuś od paru dni woła rodziców, gdyż wieczorami widzi na półce z książkami potwora. Do tej pory był radosnym, spokojnym dzieckiem. Co w takim razie mogło się stać? Zaniepokojeni chcą szukać pomocy u psychologa. Rodziców Anulki zaniepokoiły lęki dziewczynki. Zauważyli i skojarzyli, że od czasu, gdy poszła do przedszkola, zaczęła reagować lękowo, szczególnie boi się psów. Zaczęli zastanawiać się, co tam musi się dziać. Przecież dziecko do tej pory było takie spokojne. Byli przekonani, że musi tam dziać się coś złego. Rodzice Antka zbagatelizowali sugestię nauczyciela. Przecież to normalne, podobno chłopcy tak mają. Uspakajali się wzajemnie. Gdzieś ktoś coś opowiadał, czytali… Wyrośnie z tego. Dzisiaj znowu przeraźliwy płacz przerwał rodzicom Wojtka oglądanie filmu. Chłopiec przerażony przekonywał, że na półce stoi i patrzy na niego potwór z wielkimi oczami. Mówi się, że strach ma wielkie oczy i można powiedzieć, że rodzice Anulki zaczęli oczami wyobraźni widzieć to, co mogło dziać się w przedszkolu, tak jak i oczami wyobraźni mała Anula zaczynała coraz bardziej przyglądać się światu, który odkrywany był przed nią miedzy innymi w przedszkolu. Bajka o Czerwonym Kapturku zwróciła uwagę dziewczynki na wilki. Z ciekawością przeglądała kartki z pięknymi ilustracjami. Wilk tak bardzo przypominał jej niektóre psy. I dziewczynka zaczęła lękać się psów, które do tej pory nie wywoływały w niej reakcji lękowych. Wyobraźnia Wojtusia, szczególnie w godzinach wieczornych, gdy zostawał sam w pokoju zaczynała „pracować”. To normalne. Pojawiły się u niego tzw. lęki wytwórcze- irracjonalne i nierzeczywiste wynikające po prostu z bujnej wyobraźni dziecka. Co w takich sytuacjach, gdy u dziecka pojawiają się reakcje lękowe, mogą zrobić rodzice? Po pierwsze, należy pamiętać, że niektóre lęki są rozwojowe, co przedstawiłyśmy na planszy "Rozwojowe lęki dziecięce" i przeminą pod warunkiem, że nie będziemy ich utrwalać. Lęk jest bowiem czymś naturalnym w rozwoju dziecka. Jest informacją dla rodziców, iż rozwija się ono, zdobywa coraz więcej informacji o świecie, a jego wyobraźnia jest coraz większa. Ważne natomiast, aby lęków dziecka nie bagatelizować i nie śmiać się z niego, a tym bardziej nie kompromitować go w oczach otoczenia. Przestraszone dziecko należy uspokoić, przytulić, odwrócić uwagę, ale i okazać zrozumienie dla jego odczuć. Natomiast gdy opadną emocje, należy porozmawiać i przedstawić daną sytuację z naszego punktu widzenia. Warto też dopytać, czego dziecko się tak konkretnie boi. Bardzo często czujemy presję otoczenia, jest nam wstyd, że mamy dziecko – tchórza i wówczas na siłę chcemy udowodnić sobie i światu, że to pokonamy. Jak? Poprzez np. konfrontowanie z tym, czego się boi. Boisz się wody? Wrzucę cię i zobaczysz, że się nie utopisz. Boisz się psa, pogłaszcz, zobacz, nic ci nie zrobi. Nic bardziej błędnego. Daj dziecku czas. Nie utrwalaj jego lęku. Niech samo zadecyduje, czy jeszcze się boi. Niekiedy rodziców niepokoi fakt, że coś, co nie budziło w dziecku niepokoju, nagle staje się przedmiotem lęku. Otóż, nie ma w tym nic dziwnego. To, że dziecko się czegoś nie boi, nie oznacza, że później będzie podobnie. Wraz z wiekiem dziecka i zdobywaniem wiedzy, zaczyna rozumieć, że pewne rzeczy mogą być niebezpieczne. Anula nie bała się psów, ale gdy poznała bajkę o Czerwonym Kapturku, zaczęła się ich lękać. Nie zawsze reakcja jest natychmiastowa. Bywa, że coś może przywołać wspomnienie i pomimo, iż bezpośrednie zagrożenie nie istnieje, dana sytuacja powoduje, iż dziecko wraca do czegoś, co kiedyś się wydarzyło – co przeżyło albo co widziało lub o czymś słyszało. Jest to lęk odtwórczy, który przywołuje wspomnienie np. rozmowy - dziecko, które nie bało się wody, gdy usłyszało o tym, że dziewczynka utopiła się na basenie, w danym momencie tego nie komentowało, nie dopytywało, ale po jakimś czasie zaczęło się bać wejść na pływalnię.
Rodzice Antka zbagatelizowali sugestię nauczyciela. To był błąd. Są bowiem sytuacje, które powinny budzić nasz niepokój. Wówczas należy zasięgnąć pomocy specjalisty. Kiedy? Wówczas, gdy dziecko obawia się coraz większej ilości sytuacji, wycofuje się z wielu aktywności, gdy lęk nie mija pomimo braku bodźca, który go wywołał, gdy unika różnych sytuacji, reaguje nerwowo – często płacze, krzyczy, jest rozdrażnione, reaguje agresywnie. Również wtedy, gdy ma trudności ze snem, gdy pojawiają się reakcje somatyczne towarzyszące lękowi - ból głowy, brzucha, gdy pojawia się moczenie nocne (nie spowodowane innymi czynnikami niż emocje) albo wymioty, biegunka, przyspieszona akcja serca, bezdech, nadmierne pocenie, drgawki, drżenie oraz wówczas gdy całkowicie lęk absorbuje uwagę dziecka. Już jutro na naszym blogu znajdziecie informację o wspaniałej serii ksiązek dla dzieci MAŁE KSIĄŻKI O WIELKICH EMOCJACH. Zapraszamy do przeczytamnia! JAK W NIEMYM KINIEChoroby psychosomatyczne. PodświadomośćWysoka, szczupła brunetka o nietuzinkowej urodzie. Szczególną uwagę zwracają jej piękne, wyraziste oczy. Po pierwszych zdaniach, które wypowiada widać, że jest inteligentna, oczytana, niezwykle błyskotliwa. Z tego, co mówi można wywnioskować, że nie ma dla niej sytuacji bez wyjścia, drzwi niemożliwych do otwarcia. Konsekwencja w połączeniu z pracowitością doprowadziły ją do osiągnięcia tego, czego najbardziej w swoim życiu pragnęła. Praca przynosząca satysfakcję, dwoje cudownych chłopców, kochający mąż, ale… Nie umie czerpać radości, nie potrafi normalnie funkcjonować. Jej ciało odmawia posłuszeństwa… Szuka pomocy, bo nie chce tak dalej żyć, nie umie… Obrazy przesuwają się szybko, jak w niemym kinie. Obrazy, które jak stare fotografie ukryte na spodzie pudła, przywalone zdjęciami z trzydziestoletniego życia, nagle w najmniej oczekiwanym momencie wysypują się, przywołując niechciane wspomnienia. Przywołują uczucia, o których chciała zapomnieć, przywołują myśli, które wówczas nieomal nie doprowadziły jej do obłędu. To, co się wówczas wydarzyło, wtedy gdy miała dwanaście lat, przewróciło jej życie do góry nogami. Nigdy nie żyło im się dostatnio, ale miała dom, miała rodziców, siostrzyczki. Nagle została sama jak zabawka, którą ktoś wyrzucił, bo nie było dla niej miejsca. Obrazy z przeszłości ukryte zostały w zakamarkach, do których nie chciała wracać. Przysypywała je obrazami z życia, przez które szła z odwagą i chęcią pokazania, że da radę, że jest silna, że zasługiwała na miłość, której dla niej zabrakło… Pamięta strzępy rozmów rodziców, z których niewiele mogła wówczas pojąć. Praca…, perspektywy…, wyjazd… Wyjechali. Pewnego majowego dnia wyjechali, zabierając ze sobą jej dwie siostrzyczki bliźniaczki. Ona została z babcią. Obiecywali, że wrócą, że pewnych rzeczy nie jest w stanie zrozumieć w tej chwili, że robią to dla jej dobra… Trzęsienie ziemi, psychiczny ból, strach, tęsknota, bezsilność, złość… Natalia płacząc, przywołuje tamte wspomnienia. Te obrazy, które teraz wracają jak nieproszeni goście, gdy tylko zamyka oczy. Wyzwalaczem tych koszmarnych wspomnień byłe cudne córeczki kolegi męża. Gdy spotkali się w sklepie, grunt o mało nie zapadł się pod nogami Natalii. Serce waliło jak młot, miała problemy z oddychaniem. Nagle, w jednej chwili powrócił tamten obraz sprzed lat. Dwuletnie śliczne bliźniaczki i ich szczery dziecięcy śmiech, który splatał się z jej łzami. Śmiech dzieci, które nie rozumiały powagi sytuacji, które cieszyły się, bo czekała je podroż, które jeszcze wiele nie rozumiały. Boże, ten śmiech… Przez lata śmiech dzieci powodował, że serce zaczynało walić jej jak młot. W psychice człowieka są zaszyfrowane zapisy historii, często przykrych zdarzeń, o których chciałoby się zapomnieć. Upycha się tam bolesne doświadczenia, które z różnych powodów dają o sobie znać, tak jak w przypadku Natalii, w najmniej spodziewanym momencie i ciężko je zignorować. Natalia będąca osobą, która umiała dokonywać zmian w swoim życiu, która osiągnęła swoją pracą to, czego inni nie umieliby dokonać, została w pewnym momencie zniewolona przez emocje, które zaczęły nią targać. Kobieta, która szła przez życie, pokonując wiele przeszkód, nie bojąc się dokonywać zmian, w pewnym momencie została sparaliżowana przez to, co zaczęło dziać się z jej organizmem, a na co nie miała wpływu. Ona, która umiała przejąć wiele lat temu stery swojego życia, teraz widziała, że nie jest w stanie poradzić sobie z sygnałami wysyłanymi przez jej ciało. Zderzyła się ze ścianą. To był moment, gdy zdała sobie sprawę, że nie na wszystko w swoim życiu ma wpływ. Zrozumiała, że zmienić przeszłości, wspomnień się nie da, ale nie jest to sytuacja bez wyjścia. Można iść dalej, o ile z pomocą specjalisty doprowadzi się do konfrontacji siebie - człowieka dojrzałego z rzeczywistością sprzed lat po to, by przewietrzyć to, co zostało zepchnięte, nieuświadomione i nienazwane. Ten moment uświadomienia sobie emocji może być bardzo trudny. Często boimy się ich. Nie chcemy nazywać tego, co czujemy. Ale dopóki nie uświadomimy ich sobie i nie damy im wyrazu, nie przejmiemy nad nimi kontroli i będą wciąż w różnych formach, np. chorób psychosomatycznych, dawały o sobie znać. Taka zmiana jest możliwa, jest bolesna i niechciana, ale przynosi uwolnienie od brzemienia, które niesione latami odbiera radość z życia tu i teraz. Natalia zrozumiała, że tylko od niej zależy, czy będzie umiała cieszyć się tym, do czego dzięki swojej determinacji doszła i co dał jej los – cudowną rodzinę, która widziała w niej osobę silną i kochającą, osobę dającą poczucie bezpieczeństwa, bo zdającą sobie sprawę, jakie jest ono ważne dla osób, które nas kochają. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację prawdziwych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
POLECAMY:
NAD PRZEPAŚCIĄBorderlinePłaczące za ścianą dziecko wyrwało Nelę ze wspomnień. Nie potrafiła przestać myśleć o Indze. Chodziły razem do liceum, a potem ich drogi rozeszły się, choć wiele o niej słyszała. Ludzie uwielbiają mówić o innych, szczególnie gdy te historie niosą ze sobą nutkę sensacji. Dlatego Inga stała się bohaterką krążących po Poznaniu ploteczek. Szkoda tylko, że nikt nie umiał jej pomóc. Nela pamięta jak po wakacjach, gdy rozpoczynały trzecią klasę, Inga wróciła o 15 kilogramów lżejsza. Potem sukcesywnie nikła w oczach. Tłumaczyła to stresem, atmosferą w domu, miłością. Koleżanki natomiast domyślały się, że to efekt drakońskiej diety. Próbowały rozmawiać z wychowawczynią, gdyż widziały, że koleżanka potrzebuje pomocy, ale nie udało się… Już wówczas widziały, że Inga stała się labilna** emocjonalnie. Często wpadała w złość, nie kontrolowała emocji. Z drugiej strony była niezwykle ciepłą i dobrą osobą. Gotowa wiele zrobić bezinteresownie dla drugiego człowieka, co nie było częstym zjawiskiem. „Pogranicze. Co nam to mówi? Z czym się kojarzy? Czy możemy być w dwóch miejscach jednocześnie? Fizycznie można po prostu stanąć na samej granicy np. państw. A mentalnie? Czy można sobie choćby wyobrazić te wahania, ten lęk przed spadnięciem z krawędzi na jedną ze stron? Bo która miałaby być lepsza? Spokojniejsza? Bardziej ustabilizowana? A teraz pomyślmy o człowieku, takim jak my, który każdej sekundy każdego dnia żyje na takim właśnie pograniczu. W wiecznym wahaniu. Góra – dół. Góra – dół. Radość – smutek – wściekłość – depresja – obojętność. Wszystko naraz i wszystko po kolei. Pogranicze, a ściślej — krawędź.”* – Tak rozpoczyna się niezwykle potrzebna książka Moniki Kotlarek „Borderline, czyli jedną nogą nad krawędzią” Istnym trzęsieniem ziemi było wyjście na jaw faktu, iż Inga się samookalecza. To było po zerwaniu z Jędrkiem, jej ówczesnym chłopakiem. Miłość, jak każda Ingi, nie trwała długo. Na początku był szał, opowiadała koleżankom, jaki cudowny, wspaniały, niezastąpiony. Widziały na korytarzach, z jaką miłością patrzy mu w oczy. W ogień by za nim wskoczyła. Ale nie trwało to długo. Nagle, jak za sprawą nagłego uderzenia pioruna, jej postawa zmieniała się. Ten, który był wielbiony, został zmieszany z błotem. Wszem i wobec opowiadała, jaki z niego drań i łajdak. Po krótkim czasie na lekcji wychowania fizycznego zauważyły, że na rękach Ingi są ślady okaleczania się. Gdy ten fakt wyszedł na jaw, zaangażowany został w szkole psycholog, były pogadanki dla wszystkich klas, natomiast Inga została ze swoim problemem sama. Czy coś można było wówczas zrobić, aby poza procedurami, które szkoła wypełniła wzorowo, pomóc konkretnie tej potrzebującej dziewczynie? Postać Ingi zacierała się w pamięci Neli wraz z upływem miesięcy i lat. Dopiero spotkanie przywołało falę wspomnień. Nela przypomniała sobie, jak świętowali pięciolecie matury. Wówczas Inga nie przyszła. Ktoś opowiadał, że wyjechała z Poznania. Podobno wyszła za mąż, ale wkrótce się rozwiodła. Padały złośliwe komentarze: zakupoholiczka, zgubił ją alkohol, wariatka. Nela dopiero dzisiaj z ust Ingi usłyszała, że podczas dziesięciu lat była w trzech związkach małżeńskich „Chyba za bardzo kochałam” – wyznała. „Jeśli wyobrazisz sobie człowieka balansującego na linie nad przepaścią, bez odpowiedniego sprzętu, równoważnika, butów i bez koncentracji i skupienia na zadaniu, wiedzącego, że utrzymanie się na linie wymaga od niego OGROMU ciężkiej pracy, a bardziej prawdopodobne jest to, że jednak w którąś stronę się przechyli i runie w dół, to tak mniej więcej można opisać BPD (ang. Borderline personality disorder — zaburzenie osobowości z pogranicza). Mówi się o niej jako o typie osobowości lub zaburzeniu osobowości typu borderline. Dlaczego? Przyczyn może być kilka, ale ta, która najbardziej do mnie trafia, mówi o tym, że zaburzenie osobowości (w przeciwieństwie do np. depresji czy zaburzeń lękowych) nie może zostać wyleczone w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Zaburzenie osobowości to coś, z czym żyjemy na co dzień i jedynie dobra terapia jest w stanie poprawić nam jakość tego życia i nauczyć nas nowych schematów funkcjonowania. A zatem jest to coś, z czym będziemy się borykać do końca życia, co oznacza, że mimo wszystko jest to nie tylko zaburzenie, ale i nasza osobowość jako taka. Co oczywiście absolutnie nie oznacza, że musimy żyć pod dyktando tego, co nam nie służy i nas krzywdzi.”* Życie z osobami z osobowością borderline jak Ingi to życie na huśtawce. Początki są zwykle dla partnera cudowne, gdyż jest idealizowany, ubóstwiany, adorowany. Zakochana kobieta chłonie każde jego słowo, pokazując zachwyt i uwielbienie. Emocje są bardzo intensywne. Ale tak jak mocno „kocha”, tak mocno zaczyna w jednej chwili nienawidzić i to z błahych powodów. Osoby z zaburzeniami borderlaine mają niezwykle silny lęk przed odrzuceniem. Z tego powodu drobnostka może spowodować zachwianie ich poczucia bezpieczeństwa. Może to być spojrzenie na inną kobietę, podsłuchana rozmowa telefoniczna. Oni nie chcą wyjaśnień. Jest awantura, skrajnie impulsywne zachowanie i bańka mydlana pęka. Wśród dominujących cech osób z borderline wymienia się niestabilność i chaos. Cierpiący na to zaburzenie jest niestabilny emocjonalnie, impulsywny, ma niejasny lub zaburzony obraz samego siebie, problemy z kontrolowaniem gniewu i silne uczucie odrzucenia/opuszczenia. Osoby te wchodząc w związki, idealizują partnerów. Mówi się, że zachowują się tak, jakby chciały się z nim zlać w jedność, ale jednocześnie boją się, że ten ktoś je pochłonie. Życie z taką osobą nie jest łatwe, natomiast możliwa jest pomoc takiej osobie. Wymaga to jednak wsparcia osób bliskich. A życie niestety pokazuje, że jesteśmy z drugim człowiekiem, gdy jest dobrze, a gdy pojawiają się problemy, udajemy, że ich nie zauważamy. Książka „Borderline, czyli jedną nogą nad przepaścią” to bardzo potrzebny przewodnik po zaburzeniu osobowości z pogranicza. Bogata jest w merytoryczną wiedzę, ale napisana w przystępny sposób, przez co czyta się ją nie z tylko z zainteresowaniem, ale i z przyjemnością. WieIkim jej walorem jest strona praktyczna. Autorka nie tylko zapoznaje nas z opisami przypadków i sposobami postępowania z osobami z borderline, ale także prezentuje nam rozmowy z ich bliskimi. Znaleźć w niej można także wiele narzędzi do wykorzystania zarówno przez ludzi z zaburzeniem z pogranicza, ale i przez ich rodziny, lekarzy oraz terapeutów. W książce Moniki Kotlarek znajdziemy ćwiczenia, treningi relaksacyjne, kwestionariusze, pytania skłaniające do refleksji, tabele (między innymi pomagające odróżnić borderline od ChAD-u), zestawienie faktów i mitów na temat zaburzenia oraz wskazówki pomocne w życiu z osobami z zaburzeniem z pogranicza - między innymi dotyczące komunikacji. Autorka dużą część poświęca bliskim osób z borderline. Pomaga im być świadomym swoich emocji i zwraca ich uwagę na zadbanie o siebie - o harmonię w życiu. Niewątpliwym atutem książki jest fakt, że została napisana przez praktyka, który wie, o czym pisze, opierając się na doświadczeniu pracy z ludźmi będącymi „jedną noga nad przepaścią”. Dla mnie osobiście jest ona skarbnicą wiedzy. *Cytat i fragmenty pochodzą z książki "BORDERLINE, czyli jedną nogą nad przepaścią" M. Kotlarek, Wydawnictwo Sensus, 2021 ** labilna-chwiejna, niestabilna ***Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. POLECAMY:
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|