Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Miłość i chciwość

11/18/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Mit wychowawczy

11/17/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Prawdziwy sens

11/16/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Liczenie gwiazd

11/15/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Inny wymiar

11/14/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Możesz cierpieć

11/13/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Wyczekuj tego, co ma nadejść

11/12/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

W SZPONACH CUDZYCH BRAKÓW

11/11/2025

0 Comments

 
Obraz

W SZPONACH CUDZYCH BRAKÓW

Wpływ relacji z dzieciństwa na związki. Histeryczka i rycerz

„Dnia bym nie wytrzymał z taką babą!” - Igor najwyraźniej był zdegustowany postawą Kamili. Parę godzin spędzonych w towarzystwie znajomych spowodowało, iż nie pierwszy raz docenił swoją żonę. „Widziałaś, jak łypała okiem na tego kelnera. Chora kobieta. A ten głupi Staszek tańczy, jak ona mu zagra. Koszmar!”  Karolina nic nie powiedziała. Była niezwykła osobą. Każdego zawsze starała się tłumaczyć. Wszystkich próbowała  zrozumieć. To dzisiejsze spotkanie też było wynikiem jej wyjątkowej empatii. Kamila nalegała, a Karolina nie chciała, by czuła się odepchnięta, tym bardziej, że zdawała sobie sprawę, iż znajomi z roku na rok odsuwali się od tej „dziwnej” - jak określali - pary.

Są mężczyźni tańczący wokół swoich pań, których wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Wpatrzeni w te, których z kolei wzrok podąża za innymi mężczyznami. Biegający z zakupami, gotujący obiadki, przynoszący kwiaty, zarabiający na pierścionki z brylantem. A one… krytykujące ich, ośmieszające w towarzystwie.

Dlaczego kobiety pokroju Kamili zachowują się w ten sposób? Otóż, te złośliwości, docinki i pogarda  to przeniesienie własnej frustracji, swojego niskiego poczucia wartości przez osoby o osobowości histerycznej  na partnera, którego z premedytacją  poniżają. Najczęściej to zachowanie jest konsekwencja tego, co zadziało się w dzieciństwie tych kobiet. Osoby bowiem, które w domu rodzinnym nie doświadczyły ciepła i miłości, które czuły, że nic nie są warte, mogą szukać partnerów, którzy są dla nich otwarci, empatyczni, gotowi do poświęceń. Gdy ci otwierają swoje serca, są poniżani, krytykowani, wyzywani od nieudaczników, gdyż histeryk chce, by poczuli się tak, jak oni w dzieciństwie.

Kobiety o osobowości histerycznej są dominujące, nadmiernie emocjonalne, a ich głównym celem jest bycie w centrum zainteresowania.  W stosunku do mężczyzn są uwodzicielskie i prowokujące, nieustannie dbają o własny wygląd i używają go jako środka, za pomocą którego starają się zwrócić na siebie uwagę. W sposób teatralny i przesadzony wyrażają swe emocje, są bardzo podatne na sugestię, na przykład łatwo poddają się wpływom innych ludzi lub sytuacji.

Jak takie związki mogą istnieć? Dlaczego mężczyznom takim jak Staszek brakuje odwagi, by przeciwstawić się kaprysom histeryczek? Czy poniżani, wyśmiewani mężczyźni nie mają siły, by odejść? Co trzyma ich przy tych, z którymi inni dnia by nie wytrzymali?


Wielu mężczyźni podobnych do Staszka w dzieciństwie było uwielbianych przez swoje matki, które były wpatrzone w synów i rozpieszczały ich do czasu dojrzewania. Matka Staszka widziała w nim ósmy cud świata, póki na świat nie przyszła mała księżniczka  - siostrzyczka chłopca o czternaście lat od niego młodsza. Swoją miłość matka przelała na córkę, odtrącając pryszczatego nastolatka, jak go wówczas zaczęła nazywać. Staszek wchodząc w dorosłe życie, poszukiwał partnerki, o której względy mógł walczyć. Chciał swoje potrzeby przelać z matki na kobietę swojego życia. Staszek nie przez przypadek wybrał Kamilę, kobietę, którą trzeba było zdobywać, która nim gardziła, pomiatała, a on udowadniał, że zrobi wszystko, by zasłużyć na jej uczucie.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Bez zależności

11/11/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Ważne cztery kroki

11/10/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

NIEWIDZIALNE DZIEDZICTWO

11/9/2025

0 Comments

 
Obraz

NIEWIDZIALNE DZIEDZICTWO

Narcystyczne matki

ARLETTA
​Arletta – kobieta sukcesu, tak nazywają ją koleżanki, znajomi współpracownicy. Perfekcjonistka, która pnie się z wdziękiem po szczeblach kariery budząc podziw otoczenia. Inteligencja, pracowitość, konsekwencja zaprowadziły ją w wieku trzydziestu lat do miejsca, o którym inni mogą tylko pomarzyć. Ale pomimo tego, Arletta nie potrafi być szczęśliwa. Nie umie dostrzec swoich sukcesów, które inni widzą gołym okiem. Jest z siebie wiecznie niezadowolona i nieustannie stawia przed sobą coraz trudniejsze zadania, ale ich osiągnięcie nie stanowi dla niej powodu do dumy i zadowolenia.
 
INGA
Inga zaprzepaściła wiele szans, które stawiało przed nią życie, a przede wszystkim marnowała na każdym kroku swój potencjał. Wiele osób ze smutkiem patrzyło jak ucieka w świat alkoholu i narkotyków, a szczęścia szuka w przelotnych romansach. Sabotowała wszelkie próby podjęcia jakiegokolwiek wysiłku i zawalczenie o siebie, wciąż uciekała przed odpowiedzialnością. Dopiero po wielu latach rozmów z przyjaciółką, która namawiała ją nieustannie na podjęcie terapii, zdecydowała się na ten krok i dzięki temu zrozumiała, co było powodem jej zachowań.

KAMA
Kama ma córkę w wieku Arletty i Ingi. Jest uwielbiana przez ludzi z dalszego otoczenia. Zadbana, uśmiechnięta, życzliwa, zaradna, bezkonfliktowa. Tworząca wokół siebie wyjątkową aurę. Tylko najbliżsi wiedzą, że to fasada, pod którą kryje się kobieta skoncentrowana na sobie i uzależniona od podziwu innych, panicznie walcząca o utrzymanie niemal idealnego wizerunku. „Co ludzie powiedzą” – to jej hasło przewodnie. Dlatego od swojego męża i dzieci oczekuje, by byli współautorami tego nieskazitelnego obrazu, w którym ona zajmuje centralną pozycję. Idealna żona i matka musi mieć przecież wzorcową rodzinę, by koleżanki mogły zazdrościć świata, w którym ona jest królową.
 
ARLETTA, INGA, KAMA
Arlettę, Ingę i Kamę łączy jedno – wychowane były przez narcystyczne matki. „Mogłoby się wydawać, że osoba narcystyczna to ktoś zakochany w sobie. Nic bardziej mylnego. Choć na poziomie wizualnym tworzy taki obraz, zachowuje się w ten sposób i często chce temu wierzyć, to osoba narcystyczna jest kimś, kto w rzeczywistości nienawidzi siebie, nie znosi swojego prawdziwego <<ja>>. To, co miałoby być w niej autentyczne i prawdziwe, odrzuca ją, napawa niechęcią i odrazą, wstydem i zażenowaniem. Jest to tak silne i pierwotne uczucie, że aby móc przetrwać, taka osoba tworzy na swój użytek narcystyczny pancerz — najlepszy, nieprzenikalny, wyjątkowy, wszechmocny i zwalający z nóg innych ludzi — bo inaczej by nie przetrwała. Tak naprawdę w tym tkwi wielki tragizm narcystycznej sytuacji, który uwidacznia się już w mitologii greckiej w znanym micie o Narcyzie.”*
 
Córki narcystycznych matek dorastają w poczuciu, że nie są kochane. Ich matki były skupione na sobie, a  córki postrzegały jako przedłużenie samych siebie oczekując od nich realizowania swojego planu, przez co dziewczynki takie jak Arletta, Inga, Kama stawały na palcach starając się zadowolić matkę i tłumiąc własne potrzeby. Wychowywane w atmosferze niezadowolenia, krytyki, osądzania,  w świecie w którym daleko było do empatii, okazywania uczuć i wparcia, dochodziły w końcu do wniosku, że są do niczego, skoro nie umiały sprostać oczekiwaniom matki. 

„Dziecko w relacji z narcystyczną matką doświadcza czegoś, co możemy nazwać skradzioną tożsamością. Tam, gdzie jego  tożsamość miałaby się kształtować w indywidualny dla niego sposób, na bazie jego preferencji i wyborów, kształtuje się tożsamość, która ma być zadowalająca dla jego matki, bo ono samo jest jej przedłużeniem — przedłużeniem jej wyobrażeń, pragnień, ambicji i celów. Tylko wtedy, kiedy wpisuje się w ten obraz, dziecko może zyskać jej uznanie i dobre traktowanie, przychylność oraz aprobatę. Tylko wtedy, kiedy dziecko jest takie, jakiego życzy sobie jego mama, może ono liczyć na jej akceptację i bliskość. Musi nieustannie podtrzymywać jej własne wyobrażenie o tym, kim jest, spełnić jej standardy i ambicje. Służyć jej. Z czasem dziecko samo utożsamia się z tym obrazem i staje się swoim własnym wyidealizowanym wyobrażeniem na temat <<ja>>, tworząc fałszywe wyobrażenie o sobie jako o kimś naprawdę wyjątkowym. Nie potrafi też zaakceptować — podobnie jak nie potrafi tego akceptować jego mama — faktu, że może mieć wady, słabsze momenty, niedoskonałości. To są takie sytuacje, w których dziecko doświadcza swojej matki jako emocjonalnie chłodnej czy wycofanej lub dezaprobującej i krytycznej zawsze wtedy, kiedy zrobi ono coś po swojemu albo będzie miało w repertuarze swoich zachowań coś, co jej nie odpowiada bądź jej zagraża — czyli gdy dziecko jest widziane przez nią jako ktoś, kto ma coś cenniejszego niż ona sama, albo jeśli robi coś, co w jej mniemaniu zabiera jej piedestał. Z drugiej strony dziecko czuje się wspaniałe i akceptowane zawsze wtedy, kiedy wpisze się w schemat i wymagania, które są przed nim stawiane, nawet jeśli miałoby to oznaczać, że musi zaprzepaścić swój potencjał, żeby nie być lepszym od niej. Miłość i relacja są warunkowe, nie opierają się na niczym, co prawdziwe. Nie dotyczą tego dziecka. Dotyczą spełnionych oczekiwań co do tego, jakie powinno być. Ma zadowolić i nie rozczarować. Tak w dziecku rodzi się poczucie, że nie może być sobą, nie może być kimś zwyczajnym — musi zachwycać i na tym zbudować swoją tożsamość, bo tylko wtedy zasługuje na miłość. Jeśli jest zdolnym uczniem, ma same celujące stopnie, pięknie się uśmiecha i robi tak, by zdobywać pochwały dorosłych, jego mama jest nim zachwycona. <<Tak pięknie wychowała swoje dziecko>> — słyszy. <<Przynosi jej dumę>> — chwali je. Jeśli jednak nie uda mu się zdać któregoś z tych sprawdzianów w sposób wzorowy, widzi w jej oczach pogardę, słyszy, że jest do niczego i nie po to sprowadziła je na świat… zawodzi ją, jest niegodne miłości. Kiedy chce wyrazić swoje zdanie albo się na coś nie zgodzić, słyszy: <<Ranisz mnie, specjalnie mi to robisz. Jesteś niewdzięczny. Czemu mi to robisz?>>. Więc nie robi… Tam, gdzie dziecko czuje się źle z czymś, czego chce od niego matka, słyszy: <<Przesadzasz, dramatyzujesz, nie doceniasz tego, co dla ciebie robię, wszystko zawdzięczasz mi…>>. Często powtarza, że dla niego wszystko poświęca i że tak wiele robi specjalnie dla niego… Z biegiem czasu tak wychowane dziecko samo nie wie, kim jest i kim mogłoby być, a kim się nie stało. Co lubi? Co czuje? Jakie ma mocne, a jakie słabe strony? O czym marzy? Jest imitacją prawdziwego człowieka, bo taki składa się z dobrych i złych cech, z wad i zalet — a ono… musi iść przez życie w pancerzu doskonałości, która wsiąkła mu w krew, i jeśli zdoła się w nim dobrze zakorzenić, taka osoba powtórzy narcystyczny schemat rodzica, który ją wychował. Stanie się tak samo powierzchowna, zaabsorbowana sobą i utrzymywaniem dobrego wizerunku, będzie skłonna do uprzedmiotowiania wszelkich relacji. Pozbawiona bezwarunkowej miłości, sama stanie się kimś nieumiejącym kochać.”*
 
INGA
Inga dopiero podczas terapii znalazła odpowiedź na pytanie – dlaczego uciekała przed odpowiedzialnością, co sprawiało, że brakowało jej konsekwencji? To terapeutka pomogła jej otworzyć oczy i spojrzeć na siebie, i na efekt skryptów wyniesionych z dzieciństwa, które nie pozwoliły jej uwierzyć w siebie i rozwinąć skrzydeł. Uświadomiła sobie, że w jej uszach wciąż brzmiały słowa niezadowolonej z niej matki, które przyczyniły się do tego, że wzrastała w przekonaniu, że jest niewystarczająco dobra, wybrakowana i nie zasługuje na miłość. To one sabotowały wszelkie próby podjęcia jakiegokolwiek wysiłku i zawalczenie o siebie. Wciąż pamiętała wieczne niezadowolenie i wbijanie szpil przez osobę, o której miłość każdego dnia zabiegała.

ARLETTA 
Arletta w przeciwieństwie do Ingi nie ustawała w biegu. Chcąc udowodnić sobie, że jest coś warta pokonywała kolejne schody prowadzące w jej odczuciu donikąd. Co prawda osiągała wiele, ale ona sama nie czerpała z tego zadowolenia i satysfakcji. Każdy szczyt, który zdobywała był powodem frustracji, bo przecież… można było wybrać się na wyższy, bo to za mało, za słabo, niewystarczająco. Uważała, że nie zasługuje na miłość, bo skoro jej własna matka nie potrafiła jej pokochać, to nie jest nic warta… Nie ufała własnym uczuciom, kwestionowała je. Nie potrafiła zaufać osobom obdarzającym ją miłością, co było efektem braku więzi i przywiązania pomiędzy nią a matką.

KAMA 
Kama dzisiaj wie, że powieliła schemat narcystycznej matki. Stała się dla swojej córki tak samo toksyczna. Nie wierzyła w siebie, nie lubiła siebie, jedynie kreowała własny wizerunek będący niczym wydmuszka - kolorowy i barwny na zewnątrz, a pusty w środku. Wyolbrzymiała swoje zalety, robiła wszystko, by inni ją podziwiali, dobierała sobie przyjaciół na zasadzie opłacalności. Ważne było dla niej, by mogła coś czerpać ze znajomości z innymi, ogrzać się w czyimś blasku, ale by jednocześnie przekonywać innych o swojej niezwykłości tak, by otoczenie i „przyjaciele” stanowili jedynie dla niej tło. Kama miała zaburzony obraz swojej osoby, nie potrafiła przyznać się do błędu, nie akceptowała faktu posiadania wad. Była zazdrosna o własną córkę. Nie mogła przeżyć, że ta jest młodsza, ładniejsza, że osiąga sukcesy, że jest w miejscu, w którym ona już nigdy się nie znajdzie.
 
O konsekwencjach wyrastania w narcystycznym domu napisała Olga Czajka w niezwykle interesującej i wartościowej książce „Relacje. Każdy potrzebuje więzi, żeby przetrwać”*. Według autorki „Doświadczenie narcystycznego rodzica niesie za sobą różne konsekwencje, nie zawsze aż tak dramatyczne jak kształtująca się nieprawidłowo osobowość, jednak z pewnością <<skalpuje>> dziecko z jego indywidualności i może zostawiać różne rany na jego psychice i emocjach. Wychowanie w takich warunkach jest w mniej oczywisty sposób destrukcyjne niż w przypadku innych traum, bo w większości krzywda jest ukryta, zawoalowana, podszyta dobrymi intencjami, mniej zauważalna. To sprawia natomiast, że trudniej ją zauważyć, rozpoznać i móc się nad nią pochylić. Nie ma wątpliwości, że bicie dziecka jest znęcaniem się i tresurą; zabieranie mu miłości za chęć bycia sobą i narzucenie swojej wizji człowieczeństwa nie jest już tak namacalne i jasne do oceny. To są często mgliste, rozmyte, rozłożone w czasie sytuacje, zabarwione dobrymi chęciami, wywołujące poczucie niejasności i konsternacji, zakrzywione i <<dobrze ubrane>>, które kreują wybrakowanego człowieka, okradzionego z tożsamości, z fałszywym wyobrażeniem o sobie, pustego w środku.

Choć doświadczenia mogą być różne, to przekładając wszystko to, co powyżej, na bardziej konkretny obraz, możemy sobie wyobrazić, że dorastanie z narcystycznym rodzicem wiąże się z poniższymi sytuacjami:

  › Miłość rodzica jest zawsze warunkowa — dziecko dostaje „miłość”, ale nie jest kochane. Dostaje coś, co imituje miłość, w zamian za spełnione oczekiwania rodzica, ale nie jest prawdziwie kochane za to, kim jest, bo osoba z narcystyczną osobowością nie potrafi kochać i nie rozumie, czym jest miłość. Najczęściej oczekiwania te są skoncentrowane wokół zaspokojenia potrzeb emocjonalnych rodzica związanych ze społeczną aprobatą, dobrym zewnętrznym wizerunkiem, podniesieniem poczucia własnej wartości. Dziecko ma za zadanie sprawiać, żeby rodzic czuł się dobrze ze sobą i ze swoją rolą. Jest instrumentem, który ma być wykorzystywany w służbie ochrony ego rodzica.
  › Rodzic zawsze staje w centrum uwagi, a świat kręci się i obraca wokół jego potrzeb, pragnień i chęci. To on ma być najważniejszy, zadowolony i usatysfakcjonowany (a swoją drogą, próba osiągnięcia tego wydaje się syzyfową pracą, bo nigdy to nie następuje). To z kolei sprawia, że dziecko wyrastające w takim systemie staje się <<przezroczyste>>, niewidzialne, pominięte i nieważne, wykorzystywane i nadużywane. Wszystko obraca się wokół rodzica. Nawet w przypadku wydarzeń dotyczących dziecka — jego urodzin, rozdania dyplomów na zakończenie szkoły czy z innych okazji — może rozegrać się jeden z tych scenariuszy:
    » rodzic przypisze sobie jego zasługi jako przedłużenia siebie i <<ukradnie>> mu to, co jego: jego wysiłek, talent i umiejętności, na przykład mówiąc: <<Gdyby nie ja, nie udałoby ci się to>>, <<To wszystko moja zasługa, tyle ci poświęciłam>>;
  » rodzic ściągnie na siebie uwagę innych, odbierając znaczenie dziecku, nie powstrzyma się nawet przed kreowaniem niepotrzebnych dramatów czy konfliktów w celu zyskania atencji;
  » rodzic pominie, zignoruje lub umniejszy osiągnięcia dziecka, odbierając im znaczenie i wartość. Dlaczego? Bo zawiść, jaka jest obecna w tego typu osobowości, potrafi być tak olbrzymia, że budzi potrzebę zniszczenia tego, czego samemu się nie ma.
  › Relacja jest tak zmanipulowana, że traci się poczucie rzeczywistości — poprzez to, że świat relacji z takim rodzicem jest sztucznie kreowany, nie jest rzeczywisty ani oparty na prawdzie. Rodzic z narcystycznym zaburzeniem osobowości może nadawać taką narrację wydarzeniom, słowom, intencjom, że można stracić poczucie realności i zastanawiać się, czy nasz odbiór świata jest właściwy. Jest skłonny zniekształcać świat pod swoje potrzeby, pokazując na przykład, że to, o czym mówisz, nigdy nie miało miejsca, że źle coś pamiętasz (jeśli jest to coś, co jemu nie pasuje), że przesadzasz, że chyba coś ci się pomieszało… że dziwne jest to, że czujesz się tak, jak się czujesz w danej sytuacji, że nie możesz się tak czuć. Może też dochodzić do tego, że słowa są przez osobę z zaburzeniami narcystycznymi zmieniane, wyrywane z kontekstu — wszystko w zależności od tego, do czego mają pasować. Mogą to być negowanie rzeczywistości, zaprzeczanie cudzym uczuciom, wprowadzanie w stan emocjonalnego zamieszania etc.
  › Nie ma przestrzeni na uczucia i potrzeby, które nie są związane z rodzicem. Momenty, gdy dziecko mogłoby móc mówić o tym, jak się ma, jaki jest jego świat wewnętrznych przeżyć, czego potrzebuje, nie budzą zainteresowania, są raczej mało ważne, a jeśli nawet są przyjmowane, to na powierzchownym poziomie. Taki rodzic nie inwestuje też w rozwijanie umiejętności dziecka w kwestii refleksyjności i mentalizacji — nie odzwierciedla jego stanów emocjonalnych i nie nadaje znaczeń jego emocjom, a przypisuje mu swoje własne. Konsekwencją takiego stanu rzeczy może być sytuacja, gdzie w dorosłości taka osoba nie wie, jaka jest, kim jest, co czuje i czego potrzebuje. Może mieć poczucie zagubienia i dezorientacji, trudniej jej podejmować autonomiczne decyzje i budować zdrowe relacje oparte na wzajemnej wymianie — może być bardziej skłonna do realizowania potrzeb innych niż swoich własnych, nadmiernego podporządkowywania się i poczucia lęku.
  › Brak miejsca na sprzeciw i niezgodę, bo świat widziany oczami rodzica i jego fantazje na ten temat to jedyny scenariusz, jaki ma się prawo rozegrać. Każdy przejaw inności jest uznawany za atak i wzbudza gniew. Dziecko — jeśli ma zasłużyć na <<miłość>> — musi być temu podporządkowane i nie ma możliwości wyrażenia swojej niezgody na cokolwiek. W innym przypadku zostanie ukarane i nie zawsze musi być to „oczywista” kara. Rodzic na objawy sprzeciwu dziecka może zareagować histerycznym płaczem i pytaniem: <<Czemu ty mi to robisz?>> albo wycofaniem z kontaktu i długimi chwilami czy dniami karzącej ciszy, która mówi więcej niż słowa. Wówczas dla dziecka staje się jasne, że jego inne zdanie jest niewłaściwe, złe czy nawet krzywdzące dla rodzica.
  › Codzienne funkcjonowanie to gra w piekło–niebo, gdzie dziecko doświadcza nadmiarowych wyrazów miłości: jeśli wpisze się w oczekiwania rodzica i zaspokoi jego potrzeby, będzie wielbione i wynoszone na piedestał niczym trofeum, żeby innym razem zostać zmieszane z błotem za coś, co nie spodobało się rodzicowi. Ta nieustanna gra i emocjonalna huśtawka sprawiają, że dziecko raz jest <<szturmowane>> miłością, a drugim razem dewaluowane i przymierzane do poziomu zero. Chcąc zyskać bliskość i akceptację, będzie wkładało sporo wysiłków, żeby utrzymać stan miłości, którą może zyskać za bardzo wysoką cenę. To wzmacnia zagrożenie, niepewność i lęk oraz poczucie, że nie można być kochanym w całości."*

*Cytaty i fragmenty pochodzą z książki O. Czajki "Relacje. Każdy potrzebuje więzi, żeby przetrwać". 
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

PRZEBUDZENIE W CZASIE BURZY

11/9/2025

0 Comments

 
Obraz

PRZEBUDZENIE W CZASIE BURZY

Czynniki warunkujące szczęście

Czasami życie nas doświadcza, czy tego chcemy, czy nie. Burza, sztorm, wojna blisko nas - wszystko, co najgorsze - myślimy sobie - spotkało właśnie mnie. Wpadamy w rozpacz, cierpimy tak, że wydaje się, że bardziej już nie można. Targają nami skrajne emocje, uważamy się za strasznie nieszczęśliwych.
Czy myślicie, że nawet w najtragiczniejszej sytuacji można poczuć szczęście? Przeczytajcie kolejną przypowieść Anthony'ego de Mello.


NIEWOLNIK PODCZAS SZTORMU

Pewien Maharadża wypłynął na morze, gdy podniósł się wielki sztorm. Jeden z niewolników na pokładzie zaczął krzyczeć i zawodzić ze strachu, ponieważ człowiek ten nie płynął nigdy przedtem statkiem. Jego krzyk był tak głośny i trwał tak długo, że wszyscy na pokładzie zaczęli się irytować, a Maharadża był za wyrzuceniem go za burtę. Lecz jego główny doradca, który był mędrcem, powiedział: "Nie. Pozwól mi się nim zająć. Myślę, że mogę go wyleczyć".

Mówiąc to rozkazał kilku marynarzom, wyrzucić mężczyznę do morza. W chwili, gdy biedny niewolnik znalazł się w morzu, zaczął wrzeszczeć z przerażenia i dziko bić fale. Za kilka sekund mędrzec rozkazał wyciągnąć go na pokład. Z powrotem na pokładzie niewolnik leżał w kącie w całkowitym milczeniu. Kiedy Maharadża zapytał swego doradcę o przyczynę, on odparł: "Nigdy nie zdajemy sobie sprawy, jakie mamy szczęście, dopóki nasza sytuacja się nie pogorszy".


Anthony de Mello
"Modlitwa Żaby II"
​

Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, nie umiesz poradzić sobie ze stratą - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
​
Obraz
0 Comments

Czekaj na to, na co zasługujesz

11/8/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Kto wchodzi w drogę

11/7/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Z KRUCHOŚCI DO SIŁY

11/6/2025

0 Comments

 
Obraz

Z KRUCHOŚCI DO SIŁY

Samoakceptacja, samoświadomość 

Nie lubię wracać do przeszłości. Wspomnienia bolą. Są jak zły sen, z którego chcemy się szybko obudzić. Nie łatwo jest jednak wymazać to, co było, co nas dotknęło. Nie jest takie proste, by zapomnieć o ranach z dzieciństwa. Ja je zamknęłam głęboko i od wielu lat robię wszystko, by do nich nie powracać. A jednak… To właśnie one przez długi czas kładły się cieniem na moim życiu.

Pomimo że ją kocham, jej narodziny były dla mnie koszmarem. Odebrano mi wówczas to, co dawało mi spokój, stabilizację, poczucie bezpieczeństwa. Uważałam, że to ona jest wszystkiemu winna. Przez moje życie przeszła wraz z jej pojawieniem się nawałnica, powodując spustoszenie. Nikt sobie nie zdawał nawet sprawy, co w tamtym czasie czułam. Wszyscy skupieni byli na maleństwie, które stało się częścią naszej rodziny, a w zasadzie najważniejszym jej elementem. Rodzice poświęcali jej czas i uwagę, a ja zadawałam sobie pytanie, czym zawiniłam, czego nie zrobiłam, a co zrobiłam nie tak, skoro chcieli mieć „nowe” dziecko. Dzisiaj wiem, że stałam się wówczas trochę niesforna. No cóż, robiłam wszystko, aby mnie zauważyli. Ale skutek był odwrotny. Dostrzegali mnie, ale nie widzieli moich potrzeb, mojego cierpienia. Widzieli jedynie moje złe zachowanie. Zastanawiałam się, wieczorami leżąc w łóżku, co by było, gdybym była inna? Zdawałam sobie sprawę, że przewyższam rówieśników o głowę i mój wzrost jest przedmiotem żartów i drwin kolegów z klasy. Uznałam więc, że pewnie o to chodziło rodzicom, wręcz byłam tego pewna, że mój wygląd był przyczyną ich niezadowolenia. Może chcieli bym była drobną blondyneczką z kręconymi włoskami…  A może miałam być chłopcem… Z pewnością byli rozczarowani tym, że nie śpiewam tak pięknie jak córka sąsiadów i nie biegam tak szybko jak Zosia z V b. Myślałam intensywne, co mogłabym zrobić, aby cofnąć czas, aby coś naprawić, coś w sobie zmienić.
 
Gdy zaczęłam dojrzewać i krytyczniej patrzeć na świat, zrozumiałam, że nie chce być kozłem ofiarnym, osobą, która jest przedmiotem żartów. Wiedziałam, że muszę zacząć się bronić. Przełknęłam już to, że mam młodszą siostrę, oswoiłam się z tą sytuacją, ale nie chciałam być wyśmiewana przez rówieśników. Zmiana szkoły na średnią była okazją, by pokazać się w innym świetle. Dzięki temu, że byłam inteligenta, a może dlatego, że byłam wrażliwa, wiedziałam, że walka z agresją nie ma sensu. A może tego po prostu nie umiałam. Przybrałam natomiast pancerz, stałam się osobą pokazującą się jako twarda, niewzruszona, a w środku tylko ja sama wiedziałam, jaka jestem krucha. Ktoś patrzący z zewnątrz uznałby, że świetnie poradziłam sobie z otoczeniem. Patrzyli na mnie z szacunkiem, nie ośmielali się atakować. Ale czy ja czułam się dobrze? Nie byłam przekonana, że jestem lubiana… Co prawda, nie żartowali ze mnie, ale czy darzyli sympatią? Przecież na to nie zasługiwałam. Wiedziałam natomiast jedno, że zrobię wszystko, aby im się przypodobać, pomimo że pokazywałam ze wszystkich sił, że mi na tym nie zależy.
 
Zuzia dzisiaj wie, że jej kompleksy, jej niskie poczucie wartości mają swoje źródło w dzieciństwie. „Jeśli byliśmy zawstydzani, często nas krytykowano, zwracano się do nas pogardliwie lub krytycznie, to ten obszar pozostanie w szarej strefie kompleksów przez kolejne lata (...). Możemy zatem czuć się brzydsi, głupsi, mniej zdolni, mniej skuteczni, mniej zaradni od innych, zbyt wrażliwi, zbyt gniewni. Im więcej takich negatywnych doświadczeń, tym silniejsze głosy.”*  To poczucie gorszości powodowało, że Zuzia cały czas musiała mieć się na baczności, grać kogoś, kto nie da się skrzywdzić, pokazywać się ze strony, która będzie podobała się otoczeniu. Ale przecież oczekiwania ludzi są różne i czy o to chodzi, by im wszystkim sprostać? Czy żyć w zgodzie z sobą i akceptować siebie?

​„Do czego potrzebna nam jest samoakceptacja? By działać, by odnajdywać w swoich działaniach sens, czerpać satysfakcję z tego, co robimy. Bo jeśli nie będziemy siebie akceptować, to choćbyśmy góry przenosiły, nie będziemy tego doceniać. Możemy wręcz hamować siebie w swoich działaniach, słuchać własnego wewnętrznego krytyka, zamiast się motywować i mówić do siebie przyjaznym, empatycznym głosem. Największą przeszkodą w naszych przedsięwzięciach jesteśmy zazwyczaj my same — jeśli nie uwierzymy w swoje pomysły, nie wysłuchamy własnych potrzeb, to będziemy się po prostu sabotować. Samoakceptacja wiąże się z autentycznością. Gdy siebie akceptujemy, staramy się być sobą, słuchać siebie, działać po swojemu, robić sobie dobrze. A gdy siebie nie akceptujemy, to szukamy wzorców na zewnątrz, próbujemy być kimś innym, zaspokajamy cudze potrzeby, a nie swoje. Samoakceptacja chroni przed wchodzeniem w toksyczne związki, uzależnianiem się od innych ludzi. Pomaga w walczeniu o swoje w relacjach. Sprzyja pilnowaniu swoich granic. Samoakceptacja wiąże się więc również z asertywnością.”*
​
Zuzia powoli zaczęła rozumieć, że najwyższy czas, by spojrzeć na siebie z miłością, by zrzucić pancerz, zauważyć swoje zalety, a przede wszystkim docenić siebie. To czas, w którym wraz z psychologiem zaczęła poznawać na nowo siebie, swoje potrzeby i emocje. To czas, w którym podjęła pracę nad sobą, by cieszyć się z tego, co dobre, zamiast skupiać się na tym, co nam się nie udaje. Zuzia już dzisiaj podpisałaby się pod słowami z książki Karoliny Cwaliny – Stępniak i Pauliny Klepacz „Sexy zaczyna się w głowie”: „Nikt nie będzie bliżej mnie niż ja sama. Jestem dla siebie najbliższym człowiekiem. I dlatego dbam o to, by być swoją najlepszą przyjaciółką. Nie jest to prosta sprawa, ale się opłaca. Dużo ułatwia w życiu. Uczy uważności, słuchania swoich potrzeb. Od kiedy jestem bliżej siebie, bardziej w siebie wierzę, więcej rzeczy realizuję, bardziej cieszę się życiem. Nie przejmuję się też, tak jak kiedyś, tym, co ludzie sobie o mnie pomyślą. Najważniejsze jest to, co ja sama o sobie myślę. I kiedy widzę, że moja samoocena spada, zastanawiam się, co się dzieje. Nie prę ślepo naprzód, tylko się sobie przyglądam, zatrzymuję się w codziennym biegu.”*
 
*Fragmenty pochodzą z książki K. Cwalina-Stępniak, P. Klepacz "Sexy zaczyna się w głowie", Wyd. Sensus, 2020
**Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, nie umiesz poradzić sobie ze stratą - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Bezpieczne miejsce

11/6/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Utracone zaufanie

11/5/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Dbajmy o siebie

11/4/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

W CIENIU GASNĄCEGO ŚWIATŁA

11/3/2025

0 Comments

 
Obraz

W CIENIU GASNĄCEGO ŚWIATŁA

Zmanipulowani uczuciami: o ofiarach,
​które zaczynają wątpić w siebie

Byłam od początku zabawką w twoich rękach. Nie liczyłeś się z moimi uczuciami. Coraz bardziej na chłodno wiele rzeczy do mnie dociera i nie mogę pojąć, jak można kłamać w kwestii uczuć. Nie mogę pojąć. Przysięgałeś na życie swojej matki, że mnie kochasz. To jest chore!!!
Prawda, prawda jest najważniejsza!!! Co za bzdury? Jak sobie uświadamiam te wszystkie kłamstwa, to ciarki mnie przechodzą.
Kłamałeś i kłamiesz, a ja ci ufałam, rozumiałam i nawet zaczynałam wierzyć, że mnie kochasz. Żałosne!!!
Zasłaniasz się dobrem całego świata, a nikogo nie szanujesz. Myślisz tylko o sobie, o swoich kompleksach…
 
Bodźcem do sięgnięcia po starą korespondencję stała się dla Weroniki lektura artykułu, w którym mężczyzna opowiadał o toksycznym związku, z którego z trudem udało mu się wydostać. Przypomniała sobie w jednej chwili piekło, w którym tkwiła przez długie miesiące, emocje, których nie zapomni do końca życia, a które doprowadzały ją do granic wytrzymałości. Związek z psychopatą, z którego z wielkim trudem udało jej się uciec. W historii Antka odnalazła siebie sprzed lat, ofiarę, która wpadła w sieć osoby, która szła po trupach do celu…
 
W życiu Antka punktem zapalnym stała się  próba przeprowadzenia z żoną rozmowy na temat jej zachowań budzących jego niepokój. Podejrzewał ją o romans. Nie było niestety płaszczyzny do komunikacji. Został postawiony pod ścianą. Żona zaczęła wmawiać mu, że ma urojenia. Usłyszał: „o co ci chodzi, coś sobie wymyślił, jesteś szalony, powinieneś się leczyć”. Od tego momentu Antek upewniał się niemal na każdym kroku wśród otoczenia, jak oni spostrzegali daną rzeczywistość. Konsultował wersję zdarzeń. Czuł się zdezorientowany, bezradny, w końcu zaczął brać winę na siebie, tracił do siebie zaufanie. Z dnia na dzień stawał się ofiarą perfidnej i wyrafinowanej manipulacji.
 
Ze związku z psychopatą - czy to w związku, czy pracy - należy uciekać. Ale nie zawsze jest to takie proste. Czasami jest niemożliwe i dlatego Jarosław Gibas – autor książki „Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych" - proponuje wypracować  własną strategię, własną „instrukcję obsługi” psychopaty. Twierdzi, „że najszybszym i najskuteczniejszym sposobem rozpoznania psychopaty są narzędzia, których używa, a nie jego cechy charakteru. Bo cechami charakteru każdy — nawet jeszcze mało wytrenowany — psychopata potrafi nam zamydlić oczy. Jego narzędziowa torba zdradza go jednak natychmiast. (…) A dzieje się tak dlatego, że psychopaci mają swoje ulubione narzędzia, którymi się posługują, by osiągnąć swoje cele.”* A ponieważ zdecydowana większość psychopatów ma podobny zestaw ulubionych narzędzi, Jarosław Gibas uważa, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że pośród nich rozpoznamy te, których ktoś kiedyś próbował używać na nas  i „spróbujemy wyposażyć własną skrzynkę narzędziową — tak byśmy mieli do dyspozycji skuteczny oręż obronny i umieli się nim posłużyć.”*
 
O psychopatach pisałyśmy już na naszym blogu wiele razy.  Ale dzisiaj chcę napisać o gaslightingu – jednym z narzędzi, który stosują psychopaci.

Gaslighting jest rodzajem przemocy psychicznej, polegającej na takim manipulowaniu drugą osobą, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej sposobem postrzegania rzeczywistości za pomocą zaprzeczania, kłamania, wprowadzania w błąd, sprzeczności i dezinformacji. Manipulator osłabia psychicznie swoją ofiarę, umniejsza jej, często wywołując u niej dezorientację i obniżony nastrój. Z czasem działanie sprawcy powoduje zaniżenie u ofiary poczucia własnej wartości, tak by ofiara manipulacji poczuła się zdezorientowana, bezradna i niezrozumiana, by przejęła winę na siebie i – w najbardziej zaawansowanym stadium - zakwestionowała własne zdrowie psychiczne. Manipulant może udawać, że nie rozumie drugiej osoby. Ale jego działania są prowadzone celowo i ostrożnie, a w jego zachowaniu przeplatają się momenty czułości i wściekłości, co sprawia, że dla osoby z zewnątrz manipulant może wyglądać na dobrego i troskliwego partnera. Ofiarą gaslightingu stał się Antek.

„Termin Gaslighting  został zaczerpnięty z tytułu sztuki Patricka Hamiltona Gas Light Gaslighting, czyli nie daj sobie wmówić, że jesteś walnięty („Lampa gazowa”) z 1938 roku, zekranizowanej sześć lat później z głośną rolą Ingrid Bergman. W tej historii mąż za pomocą drobnych, ale konsekwentnych przekłamań usiłuje wmówić swojej żonie chorobę psychiczną i czyni to na tyle skutecznie, że ta zaczyna w to wierzyć. W jednej ze scen widzimy migające lampy gazowe — oczywiście, zostało to skrupulatnie przygotowane przez męża. Odpowiednio zmanipulowana żona wierzy, że wyłącznie ona widzi to migotanie, co ma dowodzić, że to z nią jest coś nie tak.”*

Gaslighting jest obecny nie tylko w związkach czy relacjach małżeńskich. To niezwykle często wykorzystywany zabieg, którego możemy doświadczyć choćby w naszej pracy. Zdarzało wam się słyszeć od czarującego szefa „Ja ci obiecywałem podwyżkę? Chyba coś źle zapamiętałeś albo sam sobie taki scenariusz stworzyłeś w głowie i w niego uwierzyłeś." Brzmi znajomo?
 
Jak tłumaczy Jarosław Gibas, powołując się na teorię Sterna, manipulację typu gaslighting można rozpoznać dzięki kilku sygnałom ostrzegawczym.

Są to:
  • częste powątpiewanie w swoje własne sądy,
  • tworzenie listy kontrolnej (byle tylko nie narazić się na negatywną reakcję po drugiej stronie relacji),   
  •  przygotowywanie się na konfrontację,
  • zastanawianie się, czy warto poruszać jakiś temat z obawy przed konsekwencjami,
  • łapanie się na przybieraniu postawy przepraszającej, 
  • niewinne kłamstwa, by uniknąć niezadowolenia, 
  • zastąpienie swobody i luzu powątpiewaniem w siebie.
 
„Czasem nie można się odseparować od psychopaty, nie da się uciec, nie ma dokąd. I zadziwiające jest to, że bardzo wiele osób, które to mówią, po latach dochodzi do wniosku, że jednak popełniły błąd, zostając w pracy z szefem psychopatą, nie biorąc rozwodu z psychopatycznym mężem czy nie usamodzielniając się i odseparowując od psychopatycznego rodzica. Wówczas mówią: <<Czemu nie zrobiłem tego wcześniej, czemu nie znalazłem w sobie wówczas odpowiednio dużo odwagi, czemu za mój brak odwagi musiałem zapłacić zmarnowaniem kilku, kilkunastu lat życia, zszarganymi nerwami i utratą życiowej energii?>>”*
 
Warto mieć oczy szeroko otwarte i walczyć o siebie. Każdy rok, miesiąc, dzień spędzony z bezwzględnym manipulatorem osłabia nas, pozbawia sił, powoduje, że nie wierzymy, że damy sami radę. Natomiast odcięcie się od tej toksycznej osoby spowoduje, że powoli zaczniemy oddychać swobodniej i patrzeć na siebie i świat ze zdrowego punktu widzenia. A to jest bezcenne.

*Fragmenty pochodzą z książki Jarosława Gibasa "Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych", Wyd. Onepress, 2021
​

Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

Pusty dzban

11/3/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

WSPOMNIENIE, KTÓRE NIE GAŚNIE

11/2/2025

0 Comments

 
Obraz

WSPOMNIENIE, KTÓRE NIE GAŚNIE

Wspomnienia, tęsknota, żal

„Odeszli stąd, aby żyć…” i żyją również w naszych myślach oraz sercu. Szczególnie w pierwszych dniach listopada wspominany osoby, których z nami już nie ma. Czasem byliśmy przygotowani na ich odejście (tak się nam się może wydawało, ale śmierć przychodzi chyba zawsze za wcześnie i nie w porę), czasem odeszli całkiem niespodziewanie.

​Rozpacz i ból

​Z psychologicznego punktu widzenia wspomnienia o tych, co odeszli mogą rozbudzić w nas smutek, żal, złość, gniew, zazdrość, czyli emocje, które nakręcą w nas spiralę destruktywnej frustracji. Szczególnie, gdy chodzi o osoby bardzo nam bliskie, z którą byliśmy związani emocjonalnie. Mama, mąż, ojciec, ukochana babcia, a czasem i własne dziecko. 
​
Wdzięczność za czas​

Ale może być też inny wymiar wspomnień. Wspomnień, wyzwalających w nas wdzięczność za czas, który był dany do przeżycia z tymi, których kochaliśmy, a którzy odeszli.
 
W ten listopadowy czas pamiętajmy o tym, co poza wspomnieniami i fotografiami, z których uśmiechają się do nas, zostawili. Pamiętajmy o wszystkich dobrych chwilach, przywołajmy w pamięci wszystkie szczęśliwe wydarzenia. Zostało nam też po Nich świadectwo Ich życia, Ich mądrość, dobroć, miłość, którymi się z nami dzielili oraz posag w postaci poczucia naszej wartości i wiary w siebie, to wszystko w co nas wyposażyli, a czego nikt nigdy nam nie odbierze. I o tym nie zapominajmy.

Miłość i śmierć

W jednym z postów "Wywracać świat do góry nogami" pisałyśmy o tym, co dzieje się, gdy krzyżują się drogi miłości i śmierci - gdy śmierć zabiera miłość naszego życia, kogoś, kto nadawał mu sens, był naszą ostoją. Gdy umieramy wraz z człowiekiem, którego chcielibyśmy zatrzymać z wszystkich naszych sił, pomimo że wiemy, iż koniec zbliża się nieuchronnie.


​,,Czas leczy rany"​

Mówimy, że „czas leczy rany” i dlatego potrzebna jest nam żałoba. Nie chodzi w niej o to, aby zapomnieć i zaprzeczyć swoim uczuciom. W różnych kulturach i religiach żałoba trwa rok – nie bez przyczyny. Przez ten rok mamy czas, aby nauczyć się żyć bez utraconej osoby. Przeżyć po kolei wszystkie pory roku, różne rocznice, urodziny, wydarzenia – bez Niej, bez Niego i dla większości opuszczonych „rana” po stracie zacznie się goić, będzie mniejsza, mniej dokuczliwa. Co nie znaczy, że zniknie zupełnie. Dziękujmy za dobry czas, jaki mogliśmy przeżyć, z tymi, których teraz z nami już nie ma.
Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, nie umiesz poradzić sobie ze stratą - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Część życia

11/2/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Gdy jeszcze żyję

11/1/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Śmierć, która uczy kochać

10/31/2025

0 Comments

 
Obraz

ŚMIERĆ, KTÓRA UCZY KOCHAĆ 

Jak oswoić śmierć?

Kornelia dokładnie pamięta ten październikowy dzień. Miała wówczas 15 lat. Wiadomość o śmierci tej, która była całym jej światem, spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Jeden moment odmienił jej życie. Pamięta niedowierzanie, smutek, złość, bunt. Mała chwila, niefortunny zbieg okoliczności. Przez wiele lat zastanawiała się, co by było, gdyby mama wyjechała z domu do pracy dwie minuty późnej. Śmierć tej najbliższej osoby miała wpływ na jej późniejsze życie. Niosła przez lata brzemię i lęk związany z utratą. Obawiała się o bliskich, o ich zdrowie, życie.

Marta otarła się o śmierć. Była na koncercie w Hali Stoczni w Gdańsku, gdy wybuchł pożar. Jej się udało, ale zajrzała śmierci w oczy. Pamięta radość rodziców, ich szczęście, gdy okazało się, że przeżyła. To doświadczenie, pomimo iż minęło od niego trzydzieści lat, nauczyło ją doceniać każdą chwilę. Pokazało, że nic nie jest dane na zawsze, że życie jest kruche. Dzisiaj wie, co to wdzięczność, pokora, nadzieja.

Mateusz nigdy nie zapomni emocji, które nim targały, gdy brutalny los zostawił go z trójką małych dzieci. Bezradność, rozpacz, tysiące myśli przelatujących przez głowę i pytań bez odpowiedzi. Emocje, które w tym momencie mu towarzyszyły, eksplodowały jak wulkan. Czuł się tak bardzo samotny, pomimo że był otoczony rodziną i przyjaciółmi. Każdy zadawał sobie wówczas pytanie, dlaczego ich to spotkało, byli młodzi, piękni i nie myśleli o śmierci. A ona przyszła w momencie, gdy nikt się tego nie spodziewał.

Śmierć… Każdy z nas wcześniej lub później się z nią zetknie. Umierają nasi najbliżsi, ale i nam kiedyś przyjdzie stanąć z nią twarzą w twarz. Nikt z nas nie wie, kiedy nadejdzie nasz czas przejścia na drugi brzeg. Z reguły omijamy ten temat szerokim łukiem. A Ty? Może, jak większość z nas, odsuwasz od siebie ten fakt, który jest nieodzownym elementem życia każdego z nas, nie chcesz o tym myśleć, gdyż jest to związane z pewną niewiadomą, a ona zwykle powoduje lęk i jest trudnym doświadczeniem emocjonalnym.
 
„ - Dzień dobry - powiedziałam do niej z uśmiechem.
- Właśnie miałam najpiękniejszy sen - westchnęła uszczęśliwiona. - Leciałam z rodzicami ponad łąkami pełnymi kwiatów.
Moja mama wyglądała cudownie. Była taka młoda. Czułam ogromne szczęście i spokój.
- To brzmi niesamowicie - powiedziałam do niej. Tak właśnie myślałam.
Pani Glenda odetchnęła i spojrzała na drewniany stół obok mnie.
- Widzę, że moja siostra wciąż tutaj jest. Powiedziała, że zostanie ze mną aż do momentu, kiedy będziemy musiały pójść.
Spojrzałam na stół, ale zobaczyłam jedynie stertę książek. Zaintrygowana zapytałam panią Glendę, dokąd będzie musiała pójść.
- Nie wiem - odpowiedziała, poprawiając okrywający ją koc.”*
 
Myślisz czasami o momencie, gdy przyjdzie Ci odejść z tego świata? O tym, z kim chciałbyś być w tej ważnej chwili swojego życia? Kogo trzymać za rękę i do kogo wypowiedzieć ostanie słowa?
 
„Podczas tych wszystkich czynności pielęgnacyjnych pani Glenda nie poruszyła się ani nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Prawdopodobnie była w śpiączce. Wyszłam na korytarz, gdzie stała Maria, i przekazałam jej tę informację najdelikatniej, jak tylko potrafiłam. Po jej policzkach natychmiast zaczęły spływać łzy.
- Co ja mam robić?
- Myślę, że powinnaś z nią porozmawiać, powiedzieć jej, jak bardzo ją kochasz. Uczono mnie na zajęciach, że ludzie w śpiączce wciąż nas słyszą, nawet jeśli nie mogą odpowiadać.
Maria pokiwała głową i wytarła dłońmi łzy z twarzy. Patrzyłam, jak klęka przy łóżku swojej mamy i zaczyna z miłością głaskać jej białe loki na głowie.
- Mamusiu, to ja. Przepraszam, że wczoraj byłam dla ciebie tak surowa. Po prostu czułam się taka zagubiona. Nauczyłaś mnie w życiu wszystkiego, co wiem, poza jednym. Najistotniejszym. Nigdy nie powiedziałaś mi, jak radzić sobie z utratą najważniejszej osoby w życiu. Co ja bez ciebie zrobię?
Kiedy tak na nie patrzyłam, poczułam, że moje oczy robią się wilgotne od łez. A potem pani Glenda głęboko odetchnęła, znacznie głośniej niż wcześniej. Czy to był jej ostatni oddech? Po czasie, który wydawał się całą wiecznością, ale był prawdopodobnie tylko krótką chwilką, pani Glenda znowu głośno odetchnęła, a potem nastąpiła długa przerwa.
Córka położyła głowę na ramieniu mamy.
- Możesz iść do swojej siostry - szlochała. - Wiem, jak bardzo za nią tęsknisz. A ja już za tobą tęsknię. Mamusiu. Kocham cię. Teraz pani Glenda odetchnęła już płycej i spokojniej, a potem wszystko ucichło. Po chwili jej córka zdała sobie sprawę, że to koniec.”*
 
Czy można na śmierć spojrzeć w innym wymiarze? „Czy nie lepiej byłoby przez ostanie chwile życia, czy to swojego, czy bliskiej osoby, u progu nieznanego, przejść inaczej, z miłością i czułością?”* Otóż można, można spojrzeć na śmierć w inny sposób, oswoić ją między innymi dzięki niezwykłej książce „Pomiędzy”. Muszę się przyznać, że czytając ją, ocierałam łzy. Została ona napisana przez Hadley Vlahos – dyplomowaną pielęgniarkę hospicyjną, która opowiada w niej niezwykłe historie ze swojego życia zawodowego, dzieli się wzruszającymi wspomnieniami historii  towarzyszenia ludziom w ostatnich tygodniach i dniach ziemskiej wędrówki. Pomimo że opowiada o śmierci, o tej części naszego życia, o której chcemy zapomnieć, wprowadza ciepło i spokój, pomaga zrozumieć, że można z mniejszym lękiem patrzeć na to, co „pomiędzy”.
„Kiedy zaczynałam pracę w hospicjum, wciąż jeszcze poszukiwałam czegoś w życiu. Nie wiedziałam, czy wierzę w siłę wyższą, czy w jeszcze coś innego. Choć nadal nie znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania, jedno mogę Wam powiedzieć na pewno -na świecie istnieją rzeczy, które wymykają się medycznym wyjaśnieniom. I że pomiędzy tym wszystkim, co jest tutaj, na ziemi, a tym, co nadejdzie później, jest coś potężnego i przepełnionego spokojem.”*

*Cytaty i fragmenty pochodzą z książki H. Vlahos "Pomiędzy. Niezapomniane spotkania u kresu życia".
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, nie umiesz poradzić sobie ze stratą - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Nie trać chwili

10/31/2025

0 Comments

 
Obraz
0 Comments
<<Previous
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​[email protected] 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca