Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Nie zapominaj o tych...

8/21/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Zasługują tylko...

8/19/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Zapach lawendy

8/18/2018

0 Comments

 
Obraz

ZAPACH LAWENDY

Emocje i łzy

W jej oczach widać było niezwykłą siłę, ale jednocześnie kruchość.  Mówiła wolno, ważąc każde słowo.  Miała w sobie niezwykłą klasę. Widziałam, że potrzebuje czasu na to, by oswoić się, by zaufać. Dopiero podczas drugiego spotkania pękła.

„Pamiętaj, że w naszej rodzinie wszystkie kobiety były silne.” Te słowa matka powtarzała przy każdej nadarzającej się okazji.  Basia patrząc na mnie, ze smutkiem opowiadała o swoim dzieciństwie, latach młodości i potem dorosłym życiu. Miała być silna. Nawet wówczas, gdy stłukła kolano i wiedziała, że koleżanki w takiej sytuacji byłyby tulone przez rodziców, ona… nie mogła pozwolić sobie na łzy. Nie jesteś przecież beksą - słyszała. Nie była. Wyrastała zgodnie z życzeniem mamy na twardzielkę, która wstydziła się łez. W zasadzie nie miała się czego wstydzić, bo łkała tylko w poduszkę.

Dzieciństwo spędziła z mamą. Ojciec odszedł jeszcze przed jej urodzeniem. Mama bardzo ciężko pracowała. Była inteligentną, zorganizowaną i twardą kobietą. Wszyscy ją podziwiali. Wymagała od siebie, ale nie tylko od siebie. Robiła wszystko, by Basię ukształtować na swój obraz i podobieństwo. I to się jej udawało. Basia nie wiedziała, że można inaczej żyć. Wpatrzona w mamę dorastała, nie pozwalając sobie na chwile słabości. Wiedziała, że musi zawsze stawać na wysokości zadania.
 
Gdy poznała Marcina, świat na moment zmienił dla niej barwy. Z czarno-białych nabrał innych kolorów. Poznała inny wymiar życia. Wspólne spacery, rozmowy, wyjścia do kina, do kawiarni… Dzisiaj nie wie, czym ją zauroczył. Może przez chwilę poczuła, że przy kimś może pozwolić sobie na bycie po prostu kobietą. Ale nie trwało to długo. Bardzo szybko okazało się, że Marcin pod fasadą kryje zakompleksionego, nieporadnego człowieka. I tu pojawił się problem. Basia miała wewnętrzny przymus, by nie zostawić go w potrzebie. Załatwiła mu pracę, wyprowadziła wiele spraw, które miał zagmatwane. Robiła wszystko, co było w jej mocy, by mu pomóc. Nawet nie wie, czy w pewnym momencie była to już miłość, czy tylko  przywiązanie. Gdy zaproponował małżeństwo, nie chciała go odrzucać, odepchnąć, a może faktycznie kochała.

Sześć lat małżeństwa to czas wychowywania chłopca, którym okazał się Marcin. Nieporadny, niezdecydowany, leniwy.  Ale przy Basi zmieniał się nie do poznania. Gdy w końcu poczuł wiatr w żaglach, gdy nabrał pewności siebie, gdy skorzystał z tego, co mogła mu ofiarować, odszedł. Jak to ładnie określił, coś się między nimi wypaliło, a on odnalazł miłość swojego życia.

Basia kończąc opowieść,  zaczęła płakać. Płakała i nie mogła się uspokoić. Pozwoliła sobie na łzy, bo poczuła się bezpiecznie. Coś w niej pękło. Zrozumiała, że łzy nie świadczą o słabości. Dotarło do niej, że nie jest maszyną. Zrozumiała, iż może pozwolić sobie na różne emocje, a płacz jest reakcją organizmu na silne uczucia, które przeżywamy i ma działanie kojące i uspokajające. Zrozumiała, że jako człowiek ma prawo do tego, by nie być w każdym momencie silną kobietą, tylko kobietą wolną, szczęśliwą i spełnioną.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Najlepsza forma miłości

8/17/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Naucz się mówić ,,NIE"

8/16/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nie daj się swoim schematom

8/15/2018

0 Comments

 
Obraz

​NIE DAJ SIĘ SWOIM SCHEMATOM

Negatywne wzory zachowań

​Ada poznała Piotra w klasie maturalnej. Kolorowy zawrót głowy, jak to mówią młodzi. O takim chłopaku śniła. Ona – bardzo dobra uczennica marząca o medycynie, on stojący twardo nogami na ziemi urodzony ekonomista. Serce nie sługa. Po wpływem Piotra zmieniła kurs. Postanowili wspólnie wyjechać na studia, wynająć mieszkanie i zacząć nowy rozdział wspólnego życia. Decyzja Ady o zmianie planów była niezrozumiała dla osób, które znały ją od lat.
 
W zasadzie pierwsze tygodnie wspólnego życia pokazały, że nie było ono bajką. Ciągłe kłótnie, brak pieniędzy, różnice zdań i odwieczne słowa Ady: „Gdyby nie Ty, studiowałabym medycynę. Marzyłam o tym od dziecka.”
 
Osoby patrzące z zewnątrz na relację tej pary zdziwiła decyzja o ich ślubie. Ale cóż, uważali, że to iskrzenie było im potrzebne do normalnego funkcjonowania.
 
Krótko po tym, jak stanęli na ślubnym kobiercu, Ada urodziła Jaśminkę. Zbiegło się to z ukończeniem studiów. Piotr podjął pracę w firmie, z która od dwóch lat dorywczo współpracował. Natomiast Ada miała pierwszy rok spędzić z córeczką w domu. Zaakceptowała taki stan rzeczy. Piotrowi ten układ bardzo odpowiadał. Żona w domu, czekająca z gorącym obiadem, zadbane i spokojne dziecko. Czego chcieć więcej?  Zaczął więc namawiać ją, by iść za ciosem i postarać się o braciszka dla Jaśminy. Wówczas zaczęły się awantury. „Gdyby nie ty, twoje parcie na ślub, na dziecko, zaczęłabym pracę. Tyle ciekawych ofert przeszło mi koło nosa.”  W momencie, gdy zaczęli decydować się na żłobek, gdy Ada podobno rozpoczęła poszukiwania pracy, okazało się, że pragnienie Piotra ziściło się i żona   zaszła w ciążę. Pierwszy miesiąc to czas wiecznych awantur, które wszczynała Ada. Miała dosyć takiego życia. Ale czy to Piotr był winowajcą takiego stanu rzeczy?
 
Eric Berne opisał między innymi grę „Gdyby Nie Ty…” Ada nie przez przypadek wybrała jako swojego partnera życiowego człowieka dominującego. Ona – osoba bojąca się podejmowania decyzji, wyzwań, „potrzebowała” kogoś, kto mógłby być oskarżany za ograniczanie jej tych aktywności, których tak naprawdę się bała. Medycyna będąca marzeniem jej rodziców, przerażała ją. Piotr stanowił świetną wymówkę. To przez niego – przez uczucie do niego zmieniła plany. Uciekła od tego, czego się bała, po to, by potem oskarżyć go za to. A tak naprawdę Piotr oddawał jej przysługę, chroniąc ją przed tym, czego się chorobliwie bała.
 
Jak być może zauważyliście, wiele osób wiąże się z taka a nie inną osobą  nie przez przypadek. Osoby wchodzące w grę „Gdyby Nie Ty” potrzebują kogoś, kto „ograniczy ich”.  Taką osobę można oskarżać o to, czego nie udało się osiągnąć. Celem bowiem  tej gry jest uśmierzanie własnych lęków i usprawiedliwianie swojej bierności.
 
Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy jedna z osób wychodzi ze swojej roli. Gdyby Piotr powiedział Adzie: studiuj medycynę, marzyłem, by mieć żonę lekarza, mogłoby się okazać, że … nie on był przeszkodą. Gdyby Piotr uznał, że decyzje o ślubie przełożą na czas, gdy obydwoje odnajdą się na rynku pracy, okazałoby się, że Ada wcale nie chce podejmować tego kroku.
 
Często okazuje się, że to nie partner jest  problemem, ale są nimi własne lęki. A zmiana zasad gry poprzez powiedzenie: „Rób, to czego pragniesz” , nagle demaskuje fobie i lęki drugiej strony. Ale to nie jedyna gra, nie jeden schemat, który stosujemy w swoim życiu. ,,Ludzie mnie opuszczają”, ,,Nie uda mi się”, ,,Muszę funkcjonować na najwyższych obrotach. Błędy są niedopuszczalne”. Schematy, które rujnują nasze życie i zaburzają nasze relacje interpersonalne. Schematy, które są zakorzenione w nas głęboko, będące echem przeszłości, pamiątką z dzieciństwa. Parę tygodni temu Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne wydało naszym zdaniem rewelacyjną książkę, napisaną w przystępny sposób, a pokazującą zarówno jak rozpoznawać schematy, ale również w jaki sposób z nich się wydostać. ,,Relacje na huśtawce” to książka, która laikowi pomoże zrozumieć prawa, które nim rządzą, a dla wielu psychologów będzie narzędziem przydatnym w codziennej pracy.

Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga
Jeżeli reagujesz w sposób, którego później żałujesz. Pozwalasz, aby emocje przejmowały nad Tobą kontrolę. Często czujesz się zraniona/ny, a potem jesteś zła/zły na innych. Zazwyczaj wycofujesz się i zamykasz w sobie. Pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz


​POLECAMY:

Obraz
0 Comments

Dopóki nie doświadczą bólu

8/14/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Uśmiechnij się!

8/13/2018

0 Comments

 
Obraz

UŚMIECHNIJ SIĘ!

Rola humoru

Czasami traktujemy wszystko zbyt serio. Zapędzamy się w sprzeczkach, które przeradzają się w kłótnie. Krzykniemy na dziecko, po czym mamy wyrzuty sumienia. Atmosfera napięta. Stres wisi w powietrzu. Tak naprawdę nikomu w naszej rodzinie to nie służy. A gdyby zamiast tego użyć żartu, dowcipnego zdania, żeby emocje trochę z nas „zeszły”? Śmiech pozwala przecież wspaniale rozładować napięcie. Organizm wytwarza wówczas endorfiny – które nazywamy hormonami szczęścia – oraz inne związki, dzięki którym poprawi się nam samopoczucie, poczujemy się bardziej zadowoleni, doznamy uczucia przyjemności. Endorfiny łagodzą także ból, dzięki nim czujemy się bardziej zrelaksowani. Jak widać ludowe mądrości: „śmiech to zdrowie” mają swoje naukowe uzasadnienie.

Jeśli różne rzeczy zaczniemy w naszym domu traktować z humorem, atmosfera z pewnością się poprawi. Humor pokazuje wszystko we właściwej perspektywie, nie trzeba denerwować się drobiazgami. Czasami pokazuje nam, że wszystko o co toczymy boje, to tak naprawdę drobiazgi, ale zanim nie staniemy „obok” (bo, żeby zażartować musimy się najpierw nieco zdystansować) nie jesteśmy w stanie tego dostrzec. Dowcip pozwoli nam nie traktować siebie zbyt serio, uchroni przed ciągłym napięciem, stawianiem zbyt dużych wymagań, sztywnym stosowaniem zasad. Jeśli potrafimy śmiać się z naszych nie najmądrzejszych zachowań, z własnych błędów (bo któż ich nie popełnia), czy z niepowodzeń (które są nieodłączną częścią życia), to będziemy szczęśliwsi niż perfekcjoniści, których zadręczać będzie ciągłe poczucie winy.

Warto więc „przycisk przerwy”, o którym już pisałyśmy (czas między bodźcem a automatyczną i niekoniecznie  pozytywną reakcją), wykorzystać, aby spróbować znaleźć w trudnej dla nas sytuacji coś zabawnego i podzielić się tym z innymi członkami rodziny. Pamiętajmy, że kolejna mądrość ludowa „śmiech jest zaraźliwy”, także ma już swoje uzasadnienie naukowe (przeczytajcie Keep smiling). Jeśli więc zaczniemy się śmiać, inni z otoczenia powinni do nas dołączyć. I napięcie rozładowane.

Nie wiem, czy zauważyliście, że małe dzieci mają naturalną tendencję, aby próbować rozśmieszyć dorosłych w różnych sytuacjach, które wydają się im trudne, stresujące. Mówiąc lub robiąc zabawne rzeczy próbują przywrócić spokojną i radosną atmosferę, w której czują się bezpiecznie. Uczmy się od nich:-)
Wprowadźmy humor do naszej kultury rodzinnej, bo w takim radosnym optymistycznym klimacie, w którym żartuje się i opowiada ciekawe dowcipne historie – wszyscy będziemy chcieli przebywać. O co w rodzinie chodzi, jak nie o bycie razem i cieszenie się z tego?

​Uśmiech od ucha do ucha z pewnością nikomu nie zaszkodzi.
Obraz
Joanna Kotarska
​współautorka bloga

Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Musieli być silni...

8/13/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Czy to na pewno on?

8/12/2018

0 Comments

 
Obraz

CZY TO NA PEWNO ON?

Kryteria oceny atrakcyjności kobiet i mężczyzn

Dzwoniła już do niego trzeci dzień. Bez skutku. Na początku był wolny sygnał – nikt nie odbierał. Hania - koleżanka z pracy poradziła, żeby zadzwoniła z innego numeru. Pożyczyła od niej telefon, ale wtedy już usłyszała informację „Abonent niedostępny” – jak przy rozładowanym, czy wyłączonym telefonie. Od tej pory było już tak cały czas.

Na początku naiwnie myślała, że Adam jest zajęty - po powrocie z urlopu ma przecież mnóstwo pracy do nadrobienia. Pewnie oddzwoni wieczorem. Gdy nie oddzwaniał, zaczęła się niepokoić i myśleć, że może stało się coś złego – wypadek, szpital? Koleżanka patrzyła na nią z lekkim pobłażaniem. Na początku nic nie mówiła, ale wiedziała swoje – wakacyjny romans, bez kontynuacji, bez dalszego ciągu. Dwa tygodnie i koniec. Małgosia nie wiedziała. Na początku nie chciała nawet takiej myśli dopuścić do siebie. Adam był przecież takim odpowiedzialnym, statecznym facetem, takim z którym można planować wspólne życie, założenie rodziny. Czuły i opiekuńczy, tak bardzo o nią dbał, tak bardzo mu zależało na niej. Niemożliwe – myślała sobie. Na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie tej sytuacji. Musi się dowiedzieć. A jeśli faktycznie leży w szpitalu? Może potrzebuje wsparcia, pomocy? Ale jak zaczęła się głębiej zastanawiać, szukać pomysłów jak się z nim skontaktować, uświadomiła sobie, że w sumie mało o nim wie. Spotkali się w Sopocie, on mówił, że przyjechał z Krakowa. Wiedziała, że pracuje w jakiejś agencji reklamowej, ale nazwy nie pamiętała. Znała tylko imię i nazwisko. Miała tylko numer komórki do niego, nic więcej.

Małgosia miała 37 lat, pracowała w urzędzie, ale nie obsługiwała petentów. Wyszła wcześnie za mąż. To była licealna wielka miłość, pobrali się jeszcze na studiach. Było im wtedy ciężko, ale dali radę. Jednak po kilku latach coś zaczęło się psuć. Jej mąż często wyjeżdżał w delegacje. Zaczęło brakować wspólnych tematów, seks był coraz rzadszy. Rozmijali się w oczekiwaniach, co do życia. Potem okazało się, że ma młodszą kochankę – koleżankę z pracy, z którą jeździł w delegacje. Banalne aż do bólu. Nie mieli dzieci, rozwód dostali na pierwszej rozprawie. Małgosia zgodziła się na nieorzekanie o winie, choć była ona przecież ewidentna. Lata mijały. Z kimś wyszła do kina, ktoś zaprosił ją na kolację. A to koleżanka umówiła ją ze swoim kuzynem, a to mama umówiła „randkę w ciemno”. Każda z randek to mniejszy lub większy niewypał. Nie wiadomo, czy była nieufna i cały czas zraniona, nieumiejąca zaufać, czy faktycznie byli to nieinteresujący mężczyźni? Romanse miała przelotne, z nikim jednak nie mieszkała. Miała kota, kwiaty na oknie. Wiodła spokojne życie i tak mijał czas.
Obraz
Lubiła chodzić ubrana wygodnie, na sportowo. Najlepiej jeansy i adidasy. Praktycznie bez makijażu. Nie miała nawet ani jednej sukienki. Spódnice nakładała od wielkiego dzwonu. Żadnych szpilek w szafie, same płaskie buty. W tym roku w okolicach lutego, czy marca, coś ją olśniło. Zaczęła przyglądać się jak jej koleżanki stroją się, malują i opowiadają o nowym szefie działu. Faktycznie postawny, wysoki, przystojny mężczyzna. Nowy w urzędzie. Wywołał duże poruszenie w damskiej części załogi. Małgosia zauważyła całe to zamieszanie z dużym opóźnieniem. Nie należało do tych, którzy częściej parzą sobie kawę i plotkują niż pracują. Ale i ona w końcu dostrzegła nowego szefa i reakcje kobiet. On żonaty, one zamężne, a mimo wszystko „pobudzenie” przeszło przez urząd. Małgosia się otrząsnęła jakby z długiego letargu. Zauważyła, że kobiety wokół ubierają się inaczej, wyglądają inaczej. Dbają o siebie, są… kobiece. Zaczęła je obserwować, potem nawet zaczęła prosić o porady w kuchni, gdzie spotykały się robiąc sobie kawę.  A one chętne – potraktowane jak ekspertki – podpowiadały. Czego używają, gdzie kupują fajne ciuchy i buty, skąd czerpią inspiracje. Małgosia zaczęła czytać kolorowe magazyny, poradniki w Internecie. Może nie zgłosiłaby się do „Metamorfoz” proponowanych przez czasopisma, czy programy telewizyjne, ale postanowiła zrobić to na własną rękę. Umówiła się więc na wizytę do stylistki, dietetyczki. Poszła do perfumerii, która wykonuje makijaże. Dobrali jej stroje, pomogli w zakupach – wreszcie w szafie wisiały też sukienki, fikuśna bielizna i szpilki. Poradzili jak dbać o cerę, jakich kosmetyków używać, jak się malować. Zalecili dietę i ćwiczenia. Małgosia po 3 miesiącach była odmieniona, może nie stracił dużo na wadze, ale zmiana ubioru i makijaż – zrobiły swoje. Koleżanki w pracy nie mogły się nadziwić. Chwaliły, doceniały, zawsze oczywiście musiały jednak wytknąć jakieś niedociągnięcie, ale Małgosia się nie obrażała. Słuchała, stosowała i następnym razem podobnego błędu już nie robiła. Nawet nowy szef zagadnął ją na korytarzu. Małgosia poczuła się lepiej, pewniejsza siebie, może jeszcze nie jakaś seks-bomba, ale z pewnością bardziej kobieca niż kilka miesięcy temu.

Postanowiła iść za ciosem – wymyśliła urlop nad morzem. Zapytała swoją koleżankę, czy nie pojechałaby z nią. Zgodziła się. Wybrały Sopot, znalazły fajną kwaterę, dwa tygodnie słońca, plaży i błogiego lenistwa. Tak wymyśliły.
Obraz
Adama zobaczyła, gdy siedziały w kafejce na plaży a on wychodził właśnie z wody. Przystojniak – pomyślała Małgosia i pokazała go koleżance. Na niej też zrobił wrażenie. Opalony, szczupły, dobrze zbudowany, klasyczna sylwetka Y – szerokie bary, wąskie biodra. Zwracał uwagę. Przyglądały mu się bacznie. Zauważył to chyba, bo gdy się ubrał, podszedł do nich i zapytał, czy może się dosiąść. Z bliska nie wyglądał już na młodzieńca. Ładna twarz, ale już z pierwszymi zmarszczkami i pierwszymi siwymi włosami na skroniach. Zaczęli rozmawiać, śmiali się, żartowali, było po prostu fajnie. Adam mieszkał w hotelu w Sopocie, umówili się więc na kolejny dzień. Widać było, że Małgosia wpadła mu w oko. Potem zaczęli się umawiać już tylko we dwójkę. Koleżanka sama chodziła na plażę, a Małgosia z Adamem byli nierozłączni. Razem na plażę, do kina, na koncert, na statek, na obiad. Po kilku dniach zaprosił ją do swojego hotelu. Zgodziła się. Ideał faceta. Miły, uprzejmy, kulturalny. Oddawał wieczorem swoją kurtkę, gdy było zimno, zamieniał się daniami, jeśli jej wybór okazywała się nietrafiony, pytał o jej preferencje, co chciałaby robić, gdzie pójść. Oczytany, zawsze potrafił interesująco opowiadać. Ciepły w kontakcie, opiekuńczy. W Małgosi coś się przełamało, wydawało się, że może znowu uwierzyć mężczyźnie. Miała nadzieję, że to fajny początek. Była zaskoczona, że są jeszcze tacy faceci jak Adam. Rozkwitała przy nim. Codzienne inna sukienka, sandałki na szpileczce. Umalowana, włosy ułożone. Nie przypominała co prawda chudej modelki – ideału promowanego przez media, ale figurę miała niezwykle kształtną i ponętną, można by rzecz – seksowną. Kończyły się dwa tygodnie urlopu, Małgosia właśnie kończyła malować się przed lustrem, gdy zadzwonił telefon. Adam w pośpiechu tłumaczył, że jego projekt się wali, zastępujący go kolega nie poradził sobie, musi pilnie wracać i ratować sytuację. Właśnie wsiada do pociągu, bardzo przeprasza, ale zadzwoni w pierwszej wolnej chwili. Małgosia zmartwiła się, bo chciała te ostatnie dwa dni urlopu spędzić jeszcze z Adamem, ale cóż mogła poradzić. Siła wyższa. Zdarza się. Ale wieczorem Adam nie zadzwonił. Ani tego wieczoru, ani kolejnego. Małgosia zaczęła się niepokoić – to wtedy pożyczyła telefon od koleżanki, ale nie udało się jej skontaktować z Adamem.

Po trzech dniach postanowiła go odnaleźć. Informacji miała niewiele, ale inteligencji jej nie brakowało. Nie znalazła go na portalach społecznościowych, więc zadzwoniła do hotelu. Nazwisk gości hotelowych nie zdradzają, ale nie poddawała się. Pojechała więc do Sopotu raz jeszcze, weszła do hotelu – pamiętali ją, zmyślona opowiastka zadziałała i dostała prawdziwe nazwisko Adama. Imienia nie zmienił. Teraz to już było prosto, wujek Google pomógł i znalazła go. Choć może jednak byłoby lepiej, gdyby jej się nie udało? Żona i dwoje dzieci. Zdjęcia z wakacji, zdjęcia z boiska, gra z synem w piłkę, piecze z córką ciasto.
​Czy to na pewno Adam? Na początku nie wierzyła. Siedziała przed ekranem komputera jak zamurowana. Nic się jej nie zgadzało. Przestała jeść, dbać o siebie. Cios był tak duży jak po rozwodzie. Hania – jej koleżanka próbowała tłumaczyć, być przy niej. Małgosia jednak "zapadła się" w sobie. Przestała się malować, wróciła do dżinsów i adidasów, przestała się uśmiechać. Jakaś jej część znowu umarła.

* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób
​

KOMENTARZ PSYCHOLOGICZNY DO TEJ HISTORII ZNAJDZIECIE TUTAJ >>>

​
Obraz
Joanna Kotarska
​współautorka bloga

Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Po prostu zobaczyć, co się przydarzy...

8/11/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nie zapomnisz...

8/9/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Warto przełamać rutynę!

8/5/2018

0 Comments

 
Obraz

WARTO PRZEŁAMAĆ RUTYNĘ!

Przekraczanie strefy komfortu

Parę lat temu spotkałam się ze znajomym coachem. Mieliśmy porozmawiać o narzędziach coachingowych, którymi chciałam inspirować uczestników moich szkoleń. Jacek zadał mi wówczas pytanie: „Z czym kojarzy Ci się słowo komfort?” Hmmm… komfort… Nie miałam z tym problemu. Momentalnie pomyślałam o poczuciu bezpieczeństwa, spokoju. Powiedziałam wówczas, że dla mnie komfort to kanapa, filiżanka gorącej kawy, dobra książka i świadomość, że dzieci śpią bezpiecznie w pokojach obok. Uśmiechnął się i oświadczył mi, że to jest właśnie pułapka, w którą wiele osób wpada. Ta stabilizacja niestety hamuje nasz rozwój. Zrozumiałam wówczas, że w naszym życiu toczy się walka. Walka pomiędzy bardzo ważną potrzebą bezpieczeństwa i równie silną potrzebą rozwoju. Już patrząc na małe dzieci uczące się chodzić widzimy, że z jednej strony jakaś siła popycha je w kierunku postawienia pierwszego kroku, ale druga „podpowiada”, że raczkowanie jest bezpieczniejsze. Dokładnie tak jest. Postawienie pierwszego kroku przez dziecko to bardzo często poobijana pupa. Postawienie każdego pierwszego kroku to ryzyko…, ale warto go zrobić.

Nasze życie to ciągły wybór pomiędzy przebywaniem w wygodnej strefie komfortu, strefie, gdzie czujemy się bezpiecznie, bo wykonujemy znane, rutynowe czynności, a  strefą rozwoju, która gwarantuje nam wzrost, ale wejście w nią wymaga odwagi. Niełatwo człowiekowi wyjść z roli nauczyciela i wejść w rolę ucznia. W tym, co robimy od lat, osiągnęliśmy mistrzostwo, w tym, co chcemy zacząć robić, musimy się wiele nauczyć, a to wymaga od nas wysiłku. 


Wyjście ze strefy komfortu nie jest łatwe. Lęk przed utratą tego, co posiadamy, obawa przed porażką, wygoda, to wszystko trzeba pokonać, by iść naprzód. Wymaga to wysiłku i przełamania rutyny, ale warto! 
Obraz
Kolejną strefą - poza strefą komfortu i rozwoju - jest strefa cudów. Czy można tam się znaleźć? Oczywiście! Można przecież z kulomiotki zrobić baletnicę i odwrotnie. Ale trzeba samemu sobie zadać pytanie, czy warto? Wymaga to czasu, energii, pieniędzy i ten trud chyba nie ma sensu. Nie ma bowiem sensu udowadniać sobie czegoś, dla samego udowadniania, bo koszty mogą być ogromne. Nasi goście nie pokazują sobie i całemu światu, że zrobią coś tylko po to, by pokazać, że z pięty Achillesa można uczynić swoją mocna stronę. Są to mądrzy ludzie potrafiący oszacować bilans strat i zysków. Być może czytali kiedyś duńską bajkę „Szkoła dla zwierząt”. W szkole tej wszystkie zwierzęta miały uczyć się wszystkiego, w taki sam sposób, bez względu na predyspozycje. Mnie osobiście najbardziej utkwiła w pamięci kaczuszka, która była najlepsza w pływaniu, ale z bieganiem sobie nie radziła. Nauczyciele wysłali ją na lekcje wyrównawcze. Efekt był taki, że jej powykrzywiane od ciągłych treningów nóżki były tak zmęczone, że z pływania, które było jej atutem i nie miała sobie równych, ostatecznie otrzymała jedynie ocenę dostateczną. Wynika z tego, iż najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Idźmy do przodu, rozwijajmy się, bądźmy odważni, ale pamiętajmy, że ważna jest też umiejętność przewidywania i pokora, której nam niestety czasami brakuje.
​

Obraz
Obraz
Autorki:
Joanna Kotarska, Katarzyna Krakowska
prowadzące blog
​Jeżeli chcesz wyjść ze strefy komfortu i chcesz zmienić coś w swoim życiu, ale brak Ci motywacji i  wiary w siebie, napisz do nas. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

Psychopaci są wśród nas

8/4/2018

0 Comments

 
Obraz

PSYCHOPACI SĄ WŚRÓD NAS

Czy jesteś dobrym celem dla oszusta?

W ciągu kilku godzin straciła oszczędności całego życia. Pani Zuzanna - wykształcona, pochodząca z dobrego domu, nauczycielka zdrowo po siedemdziesiątce. Cały czas inteligentna bez śladów demencji, czy problemów w myśleniu. Od śmierci męża - kilkanaście lat temu - mieszkała sama, dzieci wyjechały do Stanów, próbowały ją nawet zaprosić, ale zawsze odpowiadała to samo: „Starych drzew się nie przesadza”. Żyła dość skromnie w starej kamienicy w centrum miasta.
Nie spodziewała się tego telefonu, dzieci dzwoniły rzadko, raczej rozmawiali przez Skype’a. Odebrała. W słuchawce pewny męski głos wyjaśnił, że dzwoni z CBA. Prowadzą śledztwo w banku, w którym Pani Zuzanna ma oszczędności. Szajka oszustów próbuje wyprowadzić pieniądze na zagraniczne konta i zadaniem CBA jest ochronić klientów. Teraz brzmi to trywialnie i od razu wygląda podejrzanie, ale Pani Zuzanna dokładnych słów już nie pamięta. To oddaje ich sens, ale gdy mówił to pułkownik Zarębski – bo tak przedstawił się mężczyzna – wszystko wydawało się niezwykle wiarygodne. Kazał jej potem połączyć się z nr 997 i sprawdzić go – podał numer odznaki. Zuzanna zadzwoniła. Miła Pani przedstawiając się jako Komenda Wojewódzka Policji – potwierdziła wersję mężczyzny. Potem pułkownik Zarębski zadzwonił powtórnie i tym razem nie pozwolił  już odłożyć telefonu (słuchawka miała cały czas leżeć obok aparatu; telefonu komórkowego Pani Zuzanna nie miała), tłumacząc to tym, że rozmowy są na podsłuchu. Opisał jej jak będzie wyglądała akcja: przyjedzie do niej osobiście za 15 minut. Zamówią jej taksówkę i Zuzanna pojedzie do różnych oddziałów banku wypłacać pieniądze, które następnie przekaże oficerowi CBA w depozyt. Było jak powiedział: pojawił się pod domem,  pokazał odznakę i podał rękę, gdy wsiadała do taksówki. Pod każdym oddziałem banku sytuacja wyglądała tak samo. Wypłacała w kasie gotówkę, a następnie w miejscu nieobjętym monitoringiem kamer miejskich przekazywała oficerowi CBA pieniądze. Odwiedzili 5 oddziałów. Potem taksówka odwiozła ją do domu. I tak przepadły pieniądze ze sprzedaży willi z ogrodem, w której mieszkali z mężem, odszkodowanie za mienie rodziców pozostawione na Wschodzie, oszczędności z pracy zarobkowej jej i jej męża, jakie robili przez całe swoje zawodowe życie. Straciła dosłownie wszystko, co do ostatniej złotówki. Cały spadek, jaki miały otrzymać dzieci.
 
Majstersztyk manipulacji i wykorzystywania całej wiedzy psychologicznej o wywieraniu wpływu na ludzi. Do tego oszuści, których z pewnością można posądzać o cechy psychopatyczne, a może nawet osobowość psychopatyczną (dyssocjalną, antyspołeczną). Nie chcemy skupiać się teraz na wszystkim wykorzystanych metodach, a bardziej na sprawcach, więc jedynie zasygnalizujemy: wzbudzenie silnego lęku, stan zagrożenia utratą  – całe oszczędności życia są zagrożone - a lęk jako podstawowa emocja powoduje pobudzenie, które w dużej części odcina racjonalne myślenie (mówi się nawet, że „cali jesteśmy strachem”). Reguła autorytetu – dzwoni urzędnik państwowy (szczególnie działa na osoby starsze, wychowane w innych czasach). Wybór ofiary – osoba samotna – każdy z nas potrzebuje zainteresowania, uznania, dodatkowo nie będzie miała nawyku korzystania z rady rodziny, czy przyjaciół. Potwierdzenie wiarygodności – sami zaproponowali, aby sprawdzić ich pod numerem 997, a oczywiście sami „przejęli” połączenie i Pani Zuzanna rozmawiała z podstawioną policjantką. Izolacja i monopolizowanie uwagi (te należą m.in. do technik „prania mózgu”) – odłożona słuchawka, aby nikt nie mógł się do Pani Zuzanny dodzwonić. Nieodstępowanie je, ani na krok od pierwszych minut rozmowy. Reguła zaangażowania i konsekwencji – skoro poszła do pierwszego oddziału miała tendencję do kontynuowania tego działania. I wiele, wiele innych technik wpływu.
Obraz
Kto jednak może być oszustem? Jak bez wyrzutów sumienia ograbić starszą bezbronną samotną staruszkę i móc potem bez problemu zasnąć w nocy? Z pewnością najłatwiej będzie psychopacie.
 
Psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, to także ludzie, którzy mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Szacuje się, że to 2-3% społeczeństwa. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym. Mówimy czasem, o takich osobach, że idą „po trupach do celu”, wykorzystują innych. Odkrycie, co osoby psychopatyczne ukrywają pod swoją czarującą maską pozwoli ich zrozumieć i jednocześnie obronić się przed nimi.
Działanie psychopatów bardzo często przebiega w trzech fazach. Wynika ono raczej z ich osobowości niż przemyślanego świadomego planu. Pierwsza faza to wartościowanie ludzi przez psychopatów – określenie, na ile dana osoba (potencjalna ofiara) przyda się do ich potrzeb oraz jakie są jej mocne i słabe strony. Kolejny etap to manipulacja ludźmi, stosowanie odpowiednich komunikatów, wykorzystywanie reakcji potencjalnych ofiar i utrzymywanie kontroli. Trzecia faza to porzucenie – opuszczają zdezorientowane ofiary, kiedy przestają być im potrzebne, kiedy się nimi znudzą lub kończą z nimi w inny sposób (np. przypadki kryminalne).
Obraz
Brak empatii i poczucia winy pozwala im świetnie zidentyfikować ofiarę, a potem ją oszukiwać. Potrafią świetnie wzbudzać zaufanie dzięki niemal patologicznej zdolności do kłamania. Nie mają żadnych lęków społecznych, lęków przed zdemaskowaniem, ani wyrzutów sumienia, czy poczucia winy. To co zwykle hamuje nas przed antyspołecznymi zachowaniami, u nich praktycznie nie istnieje. Potrafią opowiadać tak nieprawdopodobne historie w tak przekonujący sposób, że wszyscy w nie wierzą i im ufają. Co dziwne, nawet w momencie, gdy zostają zdemaskowani, ludzie-ofiary znają prawdę o nich, oni nadal kłamią i kłamią tak umiejętnie, że ofiary zaczynają wątpić we własną wiedzę i zaczynają im wierzyć i zmieniać swoje zdanie. To właśnie siła psychopatycznej manipulacji.
 
Tak więc psychopatów cechuje brak empatii, rozumienia innych, brak odruchów moralnych, mają skłonność do oszukiwania. Ich związki z innymi ludźmi są powierzchowne, relacje oparte są na przydatności do własnych celów. Nie przyjmują na siebie odpowiedzialności. Ich zachowanie bywa impulsywne i agresywne. Mają przesadne poczucie własnej wartości, wyczuleni są na przejawy niedoceniania.
Jak piszą autorzy książki „Psychopaci w firmie”*: „…psychopaci są egocentryczni, manipulacyjni i nieodpowiedzialni i jest mało prawdopodobne, by uczciwie pracowali dla swego chlebodawcy”.
 
Wyobraźcie sobie, że psychopaci oszuści potrafią po przestępstwie zadzwonić jeszcze raz do ofiary i jako kancelaria prawna zaproponować odpłatne usługi odzyskania zrabowanych pieniędzy. A ofiary, które nie mają już grosza przy duszy, zapożyczają się i chcą odzyskać swój majątek. Mimo doświadczenia „nabierają się” ponownie…
 
Nie mówcie, że nigdy Was to nie spotka. Po prostu bądźcie ostrożni i czujni. Psychopaci są wśród nas!
 
*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
 
**„Psychopaci w firmie” P. Babiak, R.D. Hare, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2015


Obraz
Joanna Kotarska
​współautorka bloga
​Jeżeli często masz wszystkiego dość, czujesz się manipulowana, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Nie umiesz się z niczego cieszyć. Masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Czujesz się niedowartościowana i nieakceptowana. Zapraszamy Cię na porady on line.  Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Obraz
0 Comments

Czy miłość jest ślepa?

8/3/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Głód miłości

8/2/2018

0 Comments

 
Obraz

GŁÓD MIŁOŚCI

Toksyczna miłość

Baśka niechętnie mówi o przeszłości. Odkąd pamięta, zawsze z zazdrością patrzyła na rówieśników. Tak chętnie wracali ze szkoły do domu, tyle opowiadali, a ona… Nigdy nie czuła miłości.  Dzisiaj wie, że rodzice albo byli nieporadni wychowawczo, albo mieli jakieś problemy natury psychicznej.

Wchodząc w dorosłe życie, tak bardzo pragnęła mieć cudowny dom. Dom, o którym zawsze marzyła. A przede wszystkim tak bardzo chciała być kochana i kochać. Była spragniona miłości.  Gdy poznała Bartka, świat zawirował przed jej oczyma, a w momencie, gdy ten wykazał zainteresowanie jej osobą, gotowa była za nim w ogień wskoczyć.  Zrobiłaby wszystko, by dać mu miłość, ciepło - to, co zagwarantowałoby jej trwałość tej relacji. Tego uczucia, którym ją obdarzył  była zgłodniała, dlatego pragnęła je odwzajemnić  z nawiązką, bo przecież  nie zasługiwała na miłość, skoro rodzice jej nie potrafili tego uczucia dać. Pamięta,  jak bardzo bliskości i akceptacji pragnęła jako dziecko, potem  jako nastolatka. I często zadawała sobie pytanie – co ze mną  jest nie tak, skoro nie potrafią mnie kochać?

Basia do czasu spotkania Bartka nie czuła, by była dla kogoś ważna. Dzisiaj wie, że każdy człowiek potrzebuje bliskości drugiej osoby. Dlatego miłość, którą została obdarzona potraktowała jako najcenniejszy skarb, którego za nic nie chciała stracić. Robiła wszystko, co było w jej mocy, by go uszczęśliwić, ale na swój sposób. Chciała niejako urządzić mu życie, zawładnąć nim. I tu pojawił się problem. Bartek tego nie chciał. Zaczął czuć się osaczony i zniewolony.  A ona tego zrozumieć nie mogła. Ona o takiej miłości, jaką dawała Bartkowi zawsze marzyła. Zawsze pragnęła być dla kogoś tak ważna. Dlatego wyprzedzała jego marzenia, zgadywała, co czuje, chciała usunąć spod jego nóg każdą widzianą jej oczyma przeszkodę.  A on chciał poznawać i smakować życie w całym jego wymiarze.  Im bardziej Basia się starała, tym bardziej on się oddalał.

Toksyczna miłość. Miłość polegająca na nieświadomej próbie zawładnięcia drugim człowiekiem. Bartek jako normalnie funkcjonujący człowiek nie chciał być zniewolony, a Basia nie rozumiała, dlaczego odrzuca jej dobre intencje. To spowodowało w niej pojawienie się znanego przez nią uczucia frustracji, które z kolei wywoływało w niej agresję.  Agresja rodziła agresję i  Bartek nie pozostawał dłużny, nie dochodziło co prawda do rękoczynów, ale była to agresja słowna, która prowadziła do tego, że powstawał między nimi mur. Bartek nie rozumiał pułapki, w jakiej się znalazł. Nie rozumiał przyczyn takiego zachowania.  Dla niego miłość oznaczała zupełnie coś innego, aniżeli to, co prezentowała swoją postawą Basia. Tylko dzięki temu, że był osobą dojrzałą emocjonalnie, trwanie w toksycznym związku nie było dla niego sposobem na życie.

Być może inna osoba trwałaby w związku, który stawałby się  coraz bardziej destrukcyjny albo dawno odeszłaby w swoją stroną. Bartek szukał powodu zachowania Basi, które stało się problem w ich związku. Z czasem zrozumieli mechanizm, który nią kierował, a który pomimo jej dobrych intencji doprowadzał do zabijania uczucia. To, co Basia nazywała miłością, nie miało z nią nic wspólnego.  Nie było to prawdziwe  uczucie, które tylko w formie dojrzałej, a nie nerwicowej potrzeby, może być podstawą szczęśliwej relacji.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację prawdziwych osób.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga

Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Kochaj...

7/31/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Zanim...

7/30/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Im bardziej zaprzeczysz...

7/29/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nie wolno?

7/28/2018

0 Comments

 
Obraz

NIE WOLNO?

Inteligencja emocjonalna

Miłość, pożądanie, złość, rozpacz, żal, radość… Uczucia i emocje, które towarzyszą nam przez całe życie. Bez nich byśmy nie istnieli. One motywują nas do działania, dostarczają  informacji o naszych potrzebach i naszym stosunku do siebie i innych. Dlaczego w takim razie w naszych uszach często dźwięczą słowa „nie przystoi się złościć”, „nie wypada się gniewać”,” „jak możesz czuć nienawiść”? Dlaczego uciekamy przed częścią emocji? Dlaczego wiele z nich wypieramy? Przecież mamy do nich prawo. Mamy prawo doświadczać zarówno tych wygodnych uczuć, ale i tych, które często są przez nas traktowane jako nieproszeni goście.

Każdy z nas od najmłodszych lat był uczony, co wolno, a czego nie wolno. Niestety nauczyliśmy się podobnie  wartościować emocje.  Uważamy, że są te dobre i te, których należy się wstydzić. A prawda jest taka, że jako ludzie mamy prawo do całej ich gamy. Jest tylko jedno „ale” – jesteśmy odpowiedzialni za zachowania, które na ich podłożu powstaną. Mam prawo czuć złość, gniew,  pożądanie, czuć żal. Mam do tego prawo, ale odpowiadam za moje zachowanie, które może pod ich wpływem się narodzić. Dlatego ważne, aby nasze emocje  współpracowały z intelektem. Ale to jest kwestia treningu.

Znacie zapewne osoby, które są wybuchowe i zanim pomyślą, potrafią swoim słowem wyrządzić wiele krzywdy. Pod wpływem emocji człowiek posuwa się niekiedy do czynów, których potem może żałować całe życie. Tacy ludzie nie mają rozwiniętej inteligencji emocjonalnej, która jest umiejętnością rozpoznawania swoich i cudzych emocji, zdolnością ich rozumienia, nazywania i kierowania nimi w sposób racjonalny, adekwatny do sytuacji.

Dlaczego jest tyle osób wśród nas, które nie radzą sobie z emocjami? Dlaczego są tacy, którzy z kolei są oziębli i uciekają przed nimi, boją się ich?  Być może nie dane im było w dzieciństwie odbyć treningu emocjonalnego, który jest niezbędny do dorosłego życia. Pisałyśmy o tym w poście „Parasol ochronny”. Rodzice często nie chcą, aby ich dzieci przeżywały wiele emocji. Chcą chronić je przed smutkiem, rozpaczą, frustracją.  A to błąd.  Dorosłe życie przynosi całą gamę uczuć i właśnie dzieciństwo - czas, kiedy dzieci czują miłość i wsparcie osób dla nich znaczących - jest odpowiednim momentem, aby nauczyły się z nimi radzić.

Zaakceptujcie zatem emocje, gdyż one wszystkie są nam potrzebne, ale pamiętajmy, by mądrze nimi kierować.
 
Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Wystarczy, że jest prawdziwa

7/27/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Uwolnij się od brzemienia

7/27/2018

0 Comments

 
Obraz

UWOLNIJ SIĘ OD BRZEMIENIA

Choroby psychosomatyczne. Podświadomość

Wysoka, szczupła blondynka o nietuzinkowej urodzie. Szczególną uwagę zwracają jej piękne, wyraziste oczy. Po pierwszych zdaniach, które wypowiada widać, że jest inteligentna, oczytana, niezwykle błyskotliwa. Z tego, co mówi można wywnioskować, że nie ma dla niej sytuacji bez wyjścia, drzwi niemożliwych do otwarcia. Konsekwencja w połączeniu z pracowitością doprowadziły ją do osiągnięcia tego, czego najbardziej w swoim życiu pragnęła. Praca przynosząca satysfakcję, dwoje cudownych chłopców, kochający mąż, ale…  Nie umie czerpać radości, nie potrafi normalnie funkcjonować. Jej ciało odmawia posłuszeństwa… Szuka pomocy, bo nie chce tak dalej żyć, nie umie…

Obrazy przesuwają się szybko, jak w niemym kinie. Obrazy, które jak stare fotografie ukryte na spodzie pudła, przywalone zdjęciami z trzydziestoletniego życia, nagle w najmniej oczekiwanym momencie wysypują się, przywołując niechciane wspomnienia. Przywołują uczucia, o których chciała zapomnieć, przywołują myśli, które wówczas nieomal nie doprowadziły jej do obłędu. To, co się wówczas wydarzyło, wtedy gdy miała dwanaście lat, przewróciło jej życie do góry nogami.

Nigdy nie żyło im się dostatnio, ale miała dom, miała rodziców, siostrzyczki.  Nagle została sama jak zabawka, którą ktoś wyrzucił, bo nie było dla niej miejsca. Obrazy z przeszłości ukryte zostały w zakamarkach, do których nie chciała wracać. Przysypywała je obrazami z życia, przez które szła z odwagą i chęcią pokazania, że da radę, że jest silna, że zasługiwała na miłość, której dla niej zabrakło… Pamięta strzępy rozmów rodziców, z których niewiele mogła wówczas pojąć.  Praca…, perspektywy…, wyjazd… Wyjechali. Pewnego majowego dnia wyjechali, zabierając ze sobą jej dwie siostrzyczki bliźniaczki. Ona została z babcią. Obiecywali, że wrócą, że pewnych rzeczy nie jest w stanie zrozumieć w tej chwili, że robią to dla jej dobra…

Trzęsienie ziemi, psychiczny ból, strach, tęsknota, bezsilność, złość… Natalia płacząc, przywołuje tamte wspomnienia.  Te obrazy, które teraz wracają jak nieproszeni goście, gdy tylko zamyka oczy. Wyzwalaczem tych koszmarnych wspomnień byłe cudne córeczki kolegi męża. Gdy spotkali się w sklepie, grunt o mało nie zapadł się pod nogami Natalii. Serce waliło jak młot, miała problemy z oddychaniem. Nagle, w jednej chwili powrócił tamten obraz sprzed lat. Dwuletnie śliczne bliźniaczki i ich szczery dziecięcy śmiech, który splatał się z jej łzami. Śmiech dzieci, które nie rozumiały powagi sytuacji, które cieszyły się, bo czekała je podroż, które jeszcze wiele nie rozumiały. Boże, ten śmiech… Przez lata śmiech dzieci powodował, że serce zaczynało walić jej jak młot.

W psychice człowieka są zaszyfrowane zapisy historii, często przykrych zdarzeń, o których chciałoby się zapomnieć. Upycha się tam bolesne doświadczenia, które z różnych powodów dają o sobie znać, tak jak w przypadku Natalii, w najmniej spodziewanym momencie i ciężko je zignorować.

Natalia będąca osobą, która umiała dokonywać zmian w swoim życiu, która osiągnęła swoją pracą to, czego inni nie umieliby dokonać, została w pewnym momencie zniewolona przez emocje, które zaczęły nią targać. Kobieta, która szła przez życie, pokonując wiele przeszkód, nie bojąc się dokonywać zmian, w pewnym momencie została sparaliżowana przez to, co zaczęło dziać się z jej organizmem, a na co nie miała wpływu. Ona, która umiała przejąć wiele lat temu stery swojego życia, teraz widziała, że nie jest w stanie poradzić sobie z sygnałami wysyłanymi przez jej ciało. Zderzyła się ze ścianą. To był moment, gdy zdała sobie sprawę, że nie na wszystko w swoim życiu ma wpływ. Zrozumiała, że zmienić przeszłości, wspomnień się nie da, ale nie jest to sytuacja bez wyjścia. Można iść dalej, o ile z pomocą specjalisty doprowadzi się do konfrontacji siebie - człowieka dojrzałego z rzeczywistością sprzed lat po to, by przewietrzyć to, co zostało zepchnięte, nieuświadomione i nienazwane. Ten moment uświadomienia sobie emocji może być bardzo trudny. Często boimy się ich. Nie chcemy nazywać tego, co czujemy. Ale dopóki nie uświadomimy ich sobie i nie damy im wyrazu, nie przejmiemy nad nimi kontroli i będą wciąż w różnych formach, np. chorób psychosomatycznych, dawały o sobie znać.

Taka zmiana jest możliwa, jest bolesna i niechciana, ale przynosi uwolnienie od brzemienia, które niesione latami odbiera radość z życia tu i teraz. Natalia zrozumiała, że tylko od niej zależy, czy będzie umiała cieszyć się tym, do czego dzięki swojej determinacji doszła i co dał jej los – cudowną rodzinę, która widziała w niej osobę silną i kochającą, osobę dającą poczucie bezpieczeństwa, bo zdającą sobie sprawę, jakie jest ono ważne dla osób, które nas kochają.

* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację prawdziwych osób.

Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga

Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Przekonasz się sam(a)

7/26/2018

0 Comments

 
Obraz

PRZEKONASZ SIĘ SAM(A)

Konstruktywna informacja zwrotna FUKO

Grupa dwunastu kobiet. Spotkanie terapeutyczne. Piękne, inteligentne, wykształcone, ale mające problem w relacjach z powodu niskiej samooceny.  Gdy wracają do przeszłości, do lat dzieciństwa i momentów, gdy były karane, pojawiają się emocje. Ania – 31-letnia architekt, mówi o poczuciu wstydu, który czuła, gdy rodzice wymierzali jej kary. Beata – 28-letnia księgowa, ze łzami w oczach wspomina dzieciństwo, pamięta złość na matkę, która karała za wylane mleko, podarte rajstopy… Ksenia – 35-letnia prawniczka,  pamięta poczucie winy, które towarzyszyło jej przez kolejne dni po wymierzonej w domu karze. Dziewczyny wszystkie po kolei mówią o trudnych uczuciach i o poczuciu niesprawiedliwości, które tkwi w ich pamięci pomimo upływu lat. Za co były karane? Beata pamięta o mleku i rajstopkach, natomiast wiele z nich  nie potrafi odnaleźć w pamięci zachowań, za które spotkała je kara. Pozostały tylko te trudne uczucia… Czy w takim razie kary miały sens? Czy przyniosły zamierzony skutek?

Kara czy konstruktywna informacja zwrotna? Czy jest między nimi różnica? Oczywiście, i to zasadnicza. Kary są zazwyczaj wynikiem bezsilności rodziców i ich nieumiejętności wychowawczych. Powodują w dziecku poczucie krzywdy i wiele emocji doprowadzających do zamieszania wewnętrznego. Dziecko karane skupia się nie na zmianie zachowania, ale na tym, co czuje. Czyli rodzice nie uzyskują zamierzonego efektu.

Nie tylko wielu  rodziców wobec swoich dzieci  stosuje niewłaściwe informacje zwrotne. Ile razy pracodawcy, partnerzy używają zwrotów: „Źle zrobiłaś”, „Nie potrafisz”, „Jesteś nieodpowiedzialna”, „Ty nigdy nie robisz nic dobrze”. W poście
„Jedenaste : nie krytykuj” pisałyśmy o konsekwencjach krytyki.

W takim razie, jak przekazywać informację, aby przyniosła oczekiwany skutek, by skłaniała do refleksji nad zachowaniem, a nie pozostawiała wewnętrznego zamieszania.

Otóż jedną z wartościowszych  metod jest FUKO. FUKO, czyli czterostopniowa informacja zwrotna przebiegająca według określonego schematu.

​
FAKTY,  czyli opis sytuacji, wydarzenia. Ważne, by opierać się na własnych obserwacjach, a nie na opiniach czy interpretacjach i by oddzielić zachowanie niepożądane od osoby. Nie oskarżajmy, nie osądzajmy, mówmy o faktach, czyli np. „Widzę, że nie przyniosłaś na dzisiaj sprawozdania, które miałaś oddać wczoraj.” A nie: „Jesteś nieodpowiedzialna i niesłowna.”

UCZUCIA – przedstawienie uczuć osoby pod wpływem zaobserwowania FAKTU, np. „Jestem rozczarowana faktem, że  nie przyniosłaś sprawozdania na czas.” O swoich uczuciach zawsze mamy prawo mówić.

KONSEKWENCJE – określenie, jakie konsekwencje ma FAKT, gdyż osoba popełniająca błąd może nie zdawać sobie z tego sprawy, np. „W związku z tym, że nie przyniosłaś w umówionym terminie sprawozdania, nie otrzymamy premii w najbliższym tygodniu.”

OCZEKIWANIA, czyli zakończenie rozmowy informacją o tym, czego oczekujemy, np. „Jesteś rozsądną osobą i mam nadzieję, że w przyszłości podobna sytuacja nie będzie miała miejsca.”

Rodzice, partnerzy, przełożeni, współpracownicy mają prawo reagować na zachowanie innych osób. Wszyscy mamy do tego prawo, ale ważne jak to robimy.  Krytyka może spowodować, że do zmiany niepożądanego zachowania nie dojdzie, a jedynie pozostanie zamieszanie wewnętrzne. Natomiast konstruktywna informacja zwrotna taka jak FUKO działa cuda. Spróbujcie, a przekonacie się sami.


Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga

Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji.  Zapraszamy Cię na porady on line.  Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Obraz
0 Comments

Korzyść, a nie strata...

7/25/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Bądź nikim...

7/23/2018

0 Comments

 
Obraz
0 Comments
<<Previous
Forward>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca