JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - CYTAT MĘŻCZYŹNI SĄ JACYŚ INNI Różnice między emocjami kobiet i mężczyzn Może to nieco kontrowersyjny tytuł w dobie równości i politycznej poprawności, ale zaryzykujemy:-) Często bowiem oczekujemy od mężczyzn romantycznych deklaracji, rozmowy o uczuciach, nastrojowych zachowań, a spotyka nas co najwyżej umycie samochodu. Znacie ten przykład? Pewien mężczyzna, gdy badacze poprosili go, aby okazał żonie więcej uczucia … umył jej właśnie samochód. Może więc nasze oczekiwania są nierealistyczne? Może oczekujemy za wiele, mierząc ich swoją miarą? Nie mówimy, że wszyscy mężczyźni są tacy. Na pewno części mówienie o emocjach i uczuciach przychodzi łatwiej, a innym zdecydowanie trudniej. Dlaczego? Otóż niektórzy naukowcy różnice w reakcjach emocjonalnych obu płci wiążą z różnicami w strukturze i organizacji ich mózgów. Statystycznie mózg mężczyzn różni się od kobiecego. Za emocje odpowiedzialna jest u mężczyzn jedynie prawa półkula, a za mowę, czyli m.in. językową zdolność wyrażenia emocji – półkula lewa. Obie półkule są zaś połączone mniejszą liczbą włókien nerwowych niż u kobiet i przepływ informacji między nimi jest bardziej ograniczony. Tak więc statystycznie mężczyznom trudniej wyrazić uczucia, ponieważ informacja o emocjach przepływa do werbalnej lewej półkuli z większym trudem. Kobiecie z kolei może być trudniej oddzielić emocje od rozumowania ze względu na organizację jej mózgu. Funkcje emocjonalne umieszczone są u kobiety w obu półkulach. Dodatkowo jest także większa wymiana informacji między obu półkulami. Część emocjonalna jest lepiej połączona z częścią werbalną (prawa z lewą). Kobiecie łatwiej jest więc wyrazić swoje uczucia słowami, ponieważ to, co czuje, efektywniej jest przekazywane do części mózgu, która umie to nazwać. Tu zapytać można o te przypadki, które wyłamują się z przedstawionej powyżej reguły. No tak, bo mózg to jeszcze nie wszystko. Pozostaje jeszcze pozostała część naszej biologii (np. gospodarka hormonalna i jej wpływ na zachowanie: testosteron i hormony kobiece) oraz to co dla psychologów najważniejsze – wpływ środowiska, wychowanie, wzorce wyniesione z domu, cechy osobowościowe itd. Jeśli więc nasz mężczyzna wyłamuje się z przedstawionego powyżej schematu, to wspaniale i pięknie opisuje swoje stany emocjonalne, cieszmy się! Ale jeśli należy do grupy, która wcześniej umyje nam samochód, niż z żarem w oczach i kwiatami w dłoniach wyzna nam swoją miłość - to także cieszmy się, bo to znaczy, że jednak nas kocha. Wymaga to jednak od nas nieco wysiłku w zrozumienie i odczytanie takich zachowań:-) Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ DOBRY MĄŻ POTRZEBNY OD ZARAZ Życiowy partner Okazuje się, że sumienny mąż, czy żona to prawdziwy „skarb”, który można wycenić, życie z nim przekłada się na realne dochód. Co to znaczy i dlaczego tak się dzieje? Otóż badania prowadzone przez naukowców z Washington University w St. Louis (B. C. Solomon i J. J. Jackson) pokazały wpływ cech osobowościowych życiowego partnera na osiągnięcia zawodowe pracowników. Badano wpływ m.in. zgodności, ekstrawersji, sumienności, neurotyczności i otwartości w tysiącach australijskich gospodarstw domowych. Okazało się, że jedyną cechą, która wpływa na sukces zawodowy jest sumienność partnera życiowego. Dzięki niej można prognozować wyższe dochody, większą liczbę awansów i zadowolenie z pracy niezależnie od płci partnera-pracownika (i niezależnie od jego własnej obowiązkowości). Wraz ze wzrostem sumienności partnera wzrasta bowiem roczny dochód o ok. 4 tys. dolarów. Osoba, której żona lub mąż odznacza się wyjątkową obowiązkowością, ma o 50% więcej szans na awans w pracy niż osoba, której partner jest wyjątkowo niesumienny Badacze zastanawiali się nad przyczyną tego stanu rzeczy. Sformułowali trzy wnioski, dlaczego taki sumienny partner to „skarb”:
„Gdy ludzie tworzą związek , przestają być po prostu dwiema osobami – stają się jednością” – twierdzi B.C. Solomon. Im większa jedność w związku, tym szanse zawodowe rosną. Oczywiście nie jest tak, że sukces zawodowy zależy od życia w małżeństwie. Wielu singli odnosi sukces w pracy, stając się liderami. W pewnych okolicznościach nawet bycie singlem - prezesem pomaga kierować organizacją, gdyż takie osoby odważniej inwestują i podejmują większe ryzyko. Nie mniej jednak pracownicy, którzy odnoszą sukcesy, często okazują się osobami, żyjącymi w zgodnym małżeństwie. Jeśli uznać, że podobne prawidłowości istnieją nie tylko w Australii, ale także w Europie i tym samym w Polsce, trzeba postawić sobie pytanie, czy to my mamy być tym sumiennym partnerem, czy takiego partnera warto szukać? To pytanie dla osób „niezwiązanych”, pozostali muszą sobie radzić z tymi cechami, jakie oni i ich partnerzy mają. Moim zdaniem nie oznacza to, że mając nieobowiązkowego partnera nie mamy szans na sukces w pracy. Jak najbardziej szansę mamy, tylko będziemy musieli włożyć więcej wysiłku, aby ten sukces osiągać. Tak, czy inaczej o jedność zawsze dbać warto i czekać na efekty. Czy będą one finansowe, czy tylko w zakresie dobrego samopoczucia – czas pokaże. Na podstawie artykułu z Harvard Business Review (październik 2015) *Post ukazał się na blogu w 2016 roku. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ NIE RAŃ MNIE! Tematy zakazane w związku Czasami najukochańsza osoba potrafi skrzywdzić nas słowem tak mocno i celnie, że boli bardziej niż najbrutalniejszy cios. Nie bez przyczyny mówimy „zranić do żywego”. Czasami tych ran jest tak dużo, granice są przekroczone i potem niestety nie ma już powrotu – do miłości, do związku. Może właśnie tak było w przypadku Asi z sobotniego postu „Każdy popełnia błędy”? Może narzeczony, mąż (nie wiemy) zadał jej tyle bólu swoimi słowami, że nie była już w stanie tego dłużej znieść? Ostatnio dostrzegam dużo psychologicznych prawd w tzw. „mądrościach ludowych”. Moja prababcia przed moim ślubem mówiła mi (pewnie jako „mądrość” przekazywaną z pokolenia na pokolenie): „Pamiętaj, jeśli będziesz chciała powiedzieć w złych emocjach o jedno słowo za dużo, lepiej ugryź się w język i nie mów nic. Bądź mądrzejsza od męża”. Przypominam to sobie teraz, gdy tyle wokół problemów w związkach, rozwodów. Nie jest to z pewnością łatwa rada i panaceum na wszystko, ale z pewnością chroni przed ranieniem drugiej osoby, które z kolei jest jednym z czynników, powodujących rozpad małżeństw. Przedstawiając to obrazowo: jeśli celnie będziemy te rany zadawać, to z czasem blizny zajmą taką powierzchnię serca, że na miłość i pozytywne uczucia nie będzie tam po prostu miejsca. Powiecie teraz „Ale to mój współmałżonek mnie rani. I co, mam nic nie robić?” Tylko, czy rewanżowanie się tym samym przyniesie dobry efekt? Czy chcesz wchodzić w relacje „wygrany-przegrany” i za wszelką cenę wygrać, czyli de facto zranić mocniej, celniej, dobitniej? Możesz przecież nie wchodzić w tę grę, możesz powiedzieć o uczuciach, jakie te okrutne słowa wywołały w Tobie, o tym, że czujesz się zraniona/zraniony. Nie musisz wówczas sama/sam ranić. A co nas najbardziej boli? Jakie słowa? Czego nie powinniśmy nigdy nie mówić, nawet w kłótni? Zakazanymi w związku tematami są te wszystkie sprawy, na które druga osoba nie ma wpływu:
Jeśli mimo wszystko w kłótniach próbujesz dopiec współmałżonkowi, zadać mu cios w samo serce, czyli myślisz w kategoriach „wygrana – przegrana”, na krótką metę może nawet poczujesz, że udaje Ci się wygrywać. Tylko jak w tej sytuacji będzie się czuła ta druga strona – przegrana? Może i wygrasz jedną bitwę, ale czy wygrasz całą wojnę? Do czego to ma prowadzić? Jaki jest cel? I ostatnie pytanie: czy dobrze jest myśleć o związku i małżeństwie w tak „militarny” sposób, czy taki związek na szanse? Czy taka postawa pomaga budować długotrwały związek oparty na miłości i zaufaniu? Czy nie skończy się jednak przegraną dla wszystkich? Może jednak lepiej ugryźć się w język jak radziła prababcia? *Post ukazał się na blogu w 2017 roku. POWIĄZANE POSTY: Każdy popełnia błędy? Miłość jak lustro Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ ZASADY TEJ GRY Gry w związkach. Gdyby Nie Ty.. Ada poznała Piotra w klasie maturalnej. Kolorowy zawrót głowy, jak to mówią młodzi. O takim chłopaku śniła. Ona – bardzo dobra uczennica marząca o medycynie, on stojący twardo nogami na ziemi urodzony ekonomista. Serce nie sługa. Po wpływem Piotra zmieniła kurs. Postanowili wspólnie wyjechać na studia, wynająć mieszkanie i zacząć nowy rozdział wspólnego życia. Decyzja Ady o zmianie planów była niezrozumiała dla osób, które znały ją od lat. W zasadzie pierwsze tygodnie wspólnego życia pokazały, że nie było ono bajką. Ciągłe kłótnie, brak pieniędzy, różnice zdań i odwieczne słowa Ady: „Gdyby nie Ty, studiowałabym medycynę. Marzyłam o tym od dziecka.” Osoby patrzące z zewnątrz na relację tej pary zdziwiła decyzja o ich ślubie. Ale cóż, uważali, że to iskrzenie było im potrzebne do normalnego funkcjonowania. Krótko po tym, jak stanęli na ślubnym kobiercu, Ada urodziła Jaśminkę. Zbiegło się to z ukończeniem studiów. Piotr podjął pracę w firmie, z która od dwóch lat dorywczo współpracował. Natomiast Ada miała pierwszy rok spędzić z córeczką w domu. Zaakceptowała taki stan rzeczy. Piotrowi ten układ bardzo odpowiadał. Żona w domu, czekająca z gorącym obiadem, zadbane i spokojne dziecko. Czego chcieć więcej? Zaczął więc namawiać ją, by iść za ciosem i postarać się o braciszka dla Jaśminy. Wówczas zaczęły się awantury. „Gdyby nie ty, twoje parcie na ślub, na dziecko, zaczęłabym pracę. Tyle ciekawych ofert przeszło mi koło nosa.” W momencie, gdy zaczęli decydować się na żłobek, gdy Ada podobno rozpoczęła poszukiwania pracy, okazało się, że pragnienie Piotra ziściło się i żona zaszła w ciążę. Pierwszy miesiąc to czas wiecznych awantur, które wszczynała Ada. Miała dosyć takiego życia. Ale czy to Piotr był winowajcą takiego stanu rzeczy? Eric Berne w książce „W co grają ludzie” opisał miedzy innymi grę „Gdyby Nie Ty…” Ada nie przez przypadek wybrała jako swojego partnera życiowego człowieka dominującego. Ona – osoba bojąca się podejmowania decyzji, wyzwań, „potrzebowała” kogoś, kto mógłby być oskarżany za ograniczanie jej tych aktywności, których tak naprawdę się bała. Medycyna będąca marzeniem jej rodziców, przerażała ją. Piotr stanowił świetną wymówkę. To przez niego – przez uczucie do niego zmieniła plany. Uciekła od tego, czego się bała, po to, by potem oskarżyć go za to. A tak naprawdę Piotr oddawał jej przysługę, chroniąc ją przed tym, czego się chorobliwie bała. Jak być może zauważyliście, wiele osób wiąże się z taka a nie inną osobą nie przez przypadek. Osoby wchodzące w grę „Gdyby Nie Ty” potrzebują kogoś, kto „ograniczy ich”. Taką osobę można oskarżać o to, czego nie udało się osiągnąć. Celem bowiem tej gry jest uśmierzanie własnych lęków i usprawiedliwianie swojej bierności. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy jedna z osób wychodzi ze swojej roli. Gdyby Piotr powiedział Adzie: studiuj medycynę, marzyłem, by mieć żonę lekarza, mogłoby się okazać, że … nie on był przeszkodą. Gdyby Piotr uznał, że decyzje o ślubie przełożą na czas, gdy obydwoje odnajdą się na rynku pracy, okazałoby się, że Ada wcale nie chce podejmować tego kroku. Często okazuje się, że to nie partner jest problemem, ale są nimi własne leki. A zmiana zasad gry poprzez powiedzenie: „Rób, to czego pragniesz” , nagle demaskuje fobie i lęki drugiej strony. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. POWIĄZANE POSTY: "Wybór należy do Ciebie" "...wtedy będę szczęśliwy." Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ GOTOWE NA WSZYSTKO Syndrom Kopciuszka. Narcyz Ona i on. Szukają się, by w chorym związku zaspakajać swoje potrzeby. Potrzeby będące wynikiem błędów wychowawczych swoich rodziców. Narcyz i Kopciuszek. Szukają się, by odnajdując siebie, nie zaznać prawdziwego szczęścia. Narcyz, o którym pisałyśmy w poście „Uwaga, Narcyz!”, wychowywany był w domu, w którym na miłość musiał zasłużyć byciem idealnym. Zabrakło w nim bezwarunkowego uczucia. Rodzice oczekiwali, by był idealny i wciąż dawali mu odczuć, że nie zasługuje na ich miłość. W dorosłym życiu poszukuje kobiety, która będzie wzmacniała jego niskie poczucie wartości. I często trafia na osoby, które kochają za bardzo. Odnajduje kobiety, które z kolei w domu rodzinnym były zależne od innych. Od dzieciństwa uświadamiano im, że potrzebują wsparcia, bo same sobie w życiu nie poradzą. Ta potrzeba zależności wpłynęła na ich sposób myślenia i zachowania. Osoby te uważają, że nie zasługują na szczęście. Są gotowe do niesienia pomocy, poświęcania się. To daje im poczucie bycia potrzebną. Wybaczają, dają się krzywdzić, bo przecież nie zasługują na miłość. Panicznie boją się opuszczenia. Gdy trafią na Narcyza, zostaje zaspokojona ich potrzeba bycia dowartościowywaną i docenianą, ale do czasu. Narcyz w związku z Kopciuszkiem paradoksalnie im więcej dostaje, tym szybciej się oddala. Potrzebuje kobiet, które go wielbią, by przeglądać się w ich zakochanych oczach, ale nie wierząc w swoją wartość, ucieka i odtrąca Kopciuszka, obawiając się, że zostanie zdemaskowany. Ratunkiem dla takiego związku jest rozwój emocjonalny jednego z partnerów. Wówczas jest szansa na otwarcie drugiej osobie oczu. Terapia może pomóc w wyzwoleniu się z zaklętego kręgu, który miał swoje początki w domu rodzinnym. * Post ukazał się na blogu w 2016 roku Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ CO ODDALA NAS OD SZCZĘŚCIA? Wpływ nastawienia na nasze życie. Niełatwo się z tym pogodzić, ale czasami sami oddalamy się od szczęścia! Paradoks, ale to niestety prawda. Nasze nastawienie determinuje nasze oczekiwania i zachowanie. Brzmi może niezrozumiale, ale cierpliwości – poznajcie Magdę. Magda – singielka, perfekcjonistka i niektórzy powiedzieliby – karierowiczka. Żyje w przekonaniu, że tak naprawdę ludzie jej nie lubią, dotyczy to także facetów. Na imprezach podchodzi więc do znajomych z dużą ostrożnością (bo nastawienie „nie lubią mnie” – działa) i gdy nie są w stosunku do niej otwarci, wylewni, szybko się wycofuje i wychodzi przed końcem spotkania. Dokładnie ta sama sytuacja powtarza się w przypadku mężczyzn. Ma opinię chłodnej i wyniosłej. Nie jest w żadnym związku. „Przekonanie, w którym tkwi Magda, sprawia, że spotyka ją dokładnie to, czego chciałaby uniknąć.” * Myślicie sobie – biedna. Jak może tego nie widzieć. Zastanówcie się, czy i Wy nie macie nastawień, które blokują Was w kontaktach z innymi, a szczególnie ze współmałżonkami? A przekonania i oczekiwania wobec tych najważniejszych dla nas osób, wobec naszego związku mają wielką moc. Często nasze zachowanie nie jest wynikiem faktycznego zachowania partnera, ale naszych oczekiwań – jak on/ona może się zachować. Jeśli są to negatywne oczekiwania w konsekwencji będziemy bardziej skupiać się na wadach niż na zaletach małżonka. Czy myślicie, że będziemy wówczas szczęśliwi? Cztery nastawienia, priorytety, jakie rządzą naszym życiem a które oddalają nas od szczęścia w związku, ale i w innych relacjach: 1. poczucie niedowartościowania lub robienie z siebie ofiary powoduje, że umniejszamy wszystkie pozytywne słowa, dodawanie otuchy, jakie kierują do nas inni, w tym nasz małżonek. „Pięknie dziś wyglądasz” i odpowiedź „Ależ skąd, widzisz te zmarszczki i cienie pod oczami?”. „Pyszny sernik upiekałaś” i odpowiedź „Daj spokój, taki zakalec mi dziś wyszedł”. Z czasem druga strona przestanie nam prawić komplementy, a my udowodnimy tym sobie, że faktycznie jesteśmy nic niewarci. 2. zadowalanie innych jako najważniejsza sprawa w życiu. Oznacza to, że boimy się odrzucenia. Uważamy, ze za wszelką cenę powinniśmy sprawiać przyjemność wszystkim wokół, tylko wówczas będą nas akceptować i kochać. Z czasem zapominamy o własnych potrzebach, bo przecież potrzeby innych są ważniejsze. Przestajemy cenić siebie. 3. nadmierna kontrola powoduje, że nieustannie unikamy upokorzenia i odrzucenia. W rezultacie ogranicza to bardzo naszą spontaniczność. Przy takiej skłonności możemy chcieć kontrolować partnera i zwracać uwagę głównie na jego błędy. 4. przesadne dążenie do doskonałości lub uzyskiwanie przewagi nad innymi oznacza jednocześnie małą tolerancje na błędy. Takie osoby notorycznie sprawdzają swoje zachowania i partnera, a nagminne wynajdowanie niepowodzeń partnera sprawia, że zaczyna on wątpić we własne możliwości. Nawet jeśli odnaleźliście się w niektórych z powyższych zachowań nie martwcie się. Zdawanie sobie sprawy z własnych „ograniczeń” jest już pierwszym krokiem do zmiany. Poza tym wiele tych cech ma też swoją dobrą stronę, np. osoba będąca ofiarą może być niezwykle empatyczna i chętna do niesienia pomocy. Ktoś, kto dąży do zadawalania wszystkich wokół, może być przyjacielski i troskliwy. Osoba sprawująca kontrolę może być potencjalnym przywódcą i dobrym organizatorem. Z kolei osoba dążąca do doskonałości będzie w stanie brać na siebie odpowiedzialność. Może też być odważna, ambitna i dokładna. Starajmy się więc okiełznać nasze destrukcyjne nastawienia a szczęście w związku będzie gościło coraz częściej. * J. Carlton, D. Dinkmeyer „Szczęśliwe małżeństwo”, GWP, Gdańsk 2008 Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - CYTAT
DZIWNA RZECZ TO SZCZĘŚCIE
"Dziwny jest ten świat" - to prawda. Czasami cieszą nas zupełnie proste i małe rzeczy, zupełnie niespodziewanie. Pamiętamy je potem latami i wspominamy z rozrzewnieniem. Czasem, gdy usilnie szukamy szczęścia, nie udaje się nam go nawet dotknąć.
Gdy mamy trudniejszy czas, wyrzekamy, że innym to się udaje, są szczęśliwi, tylko nie my. Nie wiemy, albo nie pamiętamy, że człowiek nie jest w stanie być szczęśliwym cały czas. Dziwne, prawda? Bo przecież wydawałoby się, że moglibyśmy żyć w luksusie i być non stop szczęśliwi. Jednak aby czuć się szczęśliwym, musimy czasami przeżywać okresy smutku i cierpienia. Szczęście podlega bowiem habituacji - przyzwyczajamy się bowiem do powtarzających się bodźców i z czasem przestają one wywoływać w nas reakcje. Czasami dziwne jest to, że czujemy się świetnie w czyimś towarzystwie, ktoś staje się naszym najlepszym przyjacielem, a zakończenie znajomości wcale nie jest oczywiste. Dla wszystkich szukających szczęścia (także szczęścia w miłości) - krótki filmik. Koniecznie obejrzyjcie do końca, mimo że wydaje się Wam, że znacie zakończenie. Ale pamiętajcie "dziwny jest ten świat"... Napisy są po angielsku, ale znajomość języka nie jest konieczna, aby go zrozumieć. Nas rozczulił, wydaje się nam świetny na piątkowy wieczór :-)
Źródło: YouTube: Jollibee Philippines
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ ŻYJ Z CAŁYCH SIŁ 20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią Czasami ważniejsze stają się dla nas te słowa, których nie powiedzieliśmy w życiu, niż te, które padły. Czy pamiętacie takie zdarzenia, w których żałujecie, że z różnych względów - braku odwagi, lęku, niesprzyjających okoliczności, braku czasu - nie powiedzieliście czegoś, co teraz z perspektywy czasu wydaje się Wam ważne? 20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią:
A jakie są słowa, których Wy nie wypowiedzieliście w porę i teraz żałujcie? Czy mogły zmienić Wasze życie? Czy jest jeszcze szansa, aby je wypowiedzieć? Inspiracja: artykuł „Those Top 37 Things You’ll Regret When You’re Old” POWIĄZANE POSTY: Za jakie grzechy 6 zasad rozmowy w związku Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Nie umiesz się z niczego cieszyć. Masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Czujesz się niedowartościowana i nieakceptowana. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ CENA, KTÓRĄ TRZEBA ZAPŁACIĆ Zdrada. Kryzys wieku średniego Baśka… Pięćdziesięciolatka, której niejedna kobieta mogłaby pozazdrościć. Ustabilizowane życie, czyli kochający mąż, studiujące dzieci, dom, dwa samochody, co roku wakacje zagraniczne. Długo by można było wymieniać to wszystko, co było solą w oku innych kobiet. O takim życiu marzą młode małżeństwa, które ledwie wiążą koniec z końcem, a malutkie dzieci, będące co prawda wielkim szczęściem, w pakiecie zapewniają nieprzespane noce, kolki, różyczki, świnki i inne atrakcje, po to, by z przytupem wkroczyć w wiek dorastania, doprowadzając rodziców do stanów nerwicowych albo przedzawałowych. Te młode małżeństwa śnią o spokoju, ale gdy ten upragniony czas nadchodzi, nie zawsze potrafią się nim cieszyć. Dojrzała miłość. Osobiście kojarzy mi się z odpowiedzialnością, troską, zwróceniem w kierunku drugiej osoby, ale nie po to, by zapomnieć o sobie, ale po to, by wzajemnie się wzbogacać. Radość, szczęście, zrozumienie, dostrojenie i współgranie. Ludzie, którzy przeszli ze sobą przez liczne życiowe burze i dotrwali razem do tak zwanego wieku średniego, mogliby czuć się jak w raju. Tak mogła czuć się Basia z Tomkiem, ale… Historie takie jak ta, sądziłam, że mogą być tylko kanwą scenariuszy filmowych, a jednak… Nie zapomnę tego spotkania. Tomek był roztrzęsiony, nie kontrolował emocji. Baśka… trudno powiedzieć, czy zawstydzona. Raczej próbowała udawać, że nie wie, po co ta cała afera. Czy można w tym wypadku mówić o zdradzie? Oceńcie sami? „Wydawało mi się, że już mnie nie kochasz. Czułam się jak szara myszka. Byłam niedowartościowana. Szukałam podziwu i zainteresowania.” Takie padły słowa. To, czego podobno nie znalazła w związku, dał jej znajomy z Internetu. Mówiła, że to była tylko zabawa. Coś niewinnego, co ją po prostu wciągnęło i przybrało dość szybki obrót. Bardzo śmiałe maile. Być może w realu nawet z mężem na takie rozmowy by sobie nie pozwoliła. A po drugiej stronie monitora siedział mężczyzna, który „wkręcał” ją w tę grę, dając w zamian słowa, które lały się jak miód na jej serce. Gdyby nie przypadek, nie wiadomo, jak by się to wszystko potoczyło. Czego brakowało Basi u boku kochającego męża? Co było bodźcem do rozpoczęcia tej znajomości? Jaka potrzeba tej kobiety była niezaspokojona w małżeństwie? A może było jej za dobrze? Zwykle mówimy o kryzysie wieku średniego u mężczyzn, natomiast nie tylko oni są skłonni do zdrady, a czasem do krótkotrwałych romansów mających ich dowartościowywać we własnych oczach. W wieku 40-50 lat nachodzi nas często refleksja dotycząca dotychczasowego życia. Robimy bilans i uzmysławiamy sobie, że przekroczyliśmy już półmetek. Są tacy którym ciężko pogodzić się z pierwszym siwym włosem i wszelkimi oznakami przemijającego czasu. Im niższe poczucie własnej wartości, tym trudniej to zaakceptować. Wyjścia są różne. Jedni próbują zatrzymać młodość, robiąc coś, na co sobie nigdy wcześniej nie mogli pozwolić, a co jest szalone np. zaczynają uprawiać sporty ekstremalne, zmieniają garderobę na bardziej krzykliwą, a inni mają kochanka/ę, w którego/ej zakochanych oczach będą mogli się przejrzeć. Te romanse stanowią, tak jak to było w przypadku Baśki, zaspokojenie z jednej strony potrzeby akceptacji, z drugiej wypełniają pustkę w życiu, o którym co prawda marzyło się przez lata, ale kiedy stało się teraźniejszością, zaczyna drażnić nas stagnacją. Są i tacy, dla których zdrada jest udowodnieniem samemu sobie, że jest się młodym. Fromm w książce „O sztuce miłości” pisał, że jest różnica między kochaniem a zakochaniem się. Kochamy drugą osobę, a zakochujemy się w sobie, wykorzystując tę drugą osobę jako narzędzie, pełni ona rolę lustra, gdyż w jej oczach pełnych zachwytu i uwielbienia możemy się przejrzeć, dowartościowując swoje ego. Mówi się co prawda, że kochance męża należy kupić kwiaty, gdyż niejednokrotnie zdrada w wieku dojrzałym umacnia związek. Z jednej strony osoba zdradzana widząc wracającego małżonka marnotrawnego, czuje się wybrana – „jednak do mnie wraca” (wypieramy myśl, że wygodny partner boi się stracić ułożone życie i ciepłe kapcie), a z kolei osoba zdradzająca wraca z poczuciem dowartościowania, gdyż współmałżonek czeka zwykle z otwartymi ramionami, a kochanek/a rozpacza. Dla jednych zdrada jest paradoksalnie kołem ratunkowym ich związku, ale dla większości wiąże się z wielkim upokorzeniem. Ta cena, którą przychodzi zapłacić, nie jest warta przelotnego romansu, nie jest warta podbudowania własnego ego. Widziałam płaczącego i bezsilnego mężczyznę. To koszt zdrady, niekoniecznie fizycznej, która powoduje ból, rozdarcie wewnętrzne, poczucie krzywdy. Pomimo niekiedy wielkiego miłosierdzia osoby, którą stać na wybaczenie, nie jest to proste. Przebaczenie wymaga czasu, to proces. Sama obserwowałam jak Tomek mówiący, iż wybacza, za moment szamotał się, walczył ze swoimi emocjami, wypytywał, wypominał. Pomimo chęci wybaczenia bardzo cierpiał. Takie są koszty… A miłość dojrzała mogłaby być taka piękna… * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. ** Post ukazał się na blogu w 2016 roku POWIĄZANE POSTY: "KONFLIKT W PIGUŁCE" "GRANICE MIŁOŚCI" Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ 10 CECH SZCZĘŚLIWYCH ZWIĄZKÓW Zwyczaje szczęśliwych par 1. Rozwiązują swoje konflikty spokojnie.
W złości nie krzycz i nie mów słów, których potem nie będziesz mógł cofnąć. Jeśli pojawiają się rzeczowe argumenty, przebaczaj. 2. Spędzają czas razem. Mimo wielu zajęć i zabiegania znajduj czas na odpoczynek i spędzaj go z partnerem. Można przecież siedzieć obok siebie na kanapie i być tysiące kilometrów od siebie. 3. Doceniają i pomagają sobie nawzajem, by się rozwijać. Okazuj uznanie dla osiągnięć partnera, doceniaj, motywuj go i wspieraj w rozwoju oraz dążeniu do celu. 4. Są wierni i ufają sobie. Ufaj i nie nadużywaj zaufania. W prawdziwej miłości i przyjaźni nie chodzi o bycie nierozłącznym. Trzeba móc ufać partnerowi także wtedy, gdy nie ma go obok. W związku bowiem wierność nie jest opcją, jest priorytetem. 5. Kochają i szanują swoją odrębność. Nie opieraj swojej wartości i nie uzależniaj swojego szczęścia od kogoś innego. Jeśli człowiek sam siebie nie kocha i nie szanuje, nikt inny jemu tego nie da. 6. Wspierają się wzajemnie w dobrych i złych czasach. Wspieraj i dawaj partnerowi oparcie nie tylko wtedy, kiedy jest to dla Ciebie wygodne, ale przede wszystkim wówczas, gdy on tego potrzebuje. Bywa czas smutku i szczęścia i trzeba trwać razem niezależnie od okoliczności. 7. Wiedzą, że każdy związek jest inny. Nie porównuj swojego związku do żadnego innego. Każda para ma swoje zasady i zwyczaje. Skup się na Was obojgu i uczyń Wasz związek tak dobrym, jak tylko może być. 8. Kładą nacisk na słuchanie i komunikację. Nie wymagaj, by partner czytał w Twoich myślach, domyślał się tego, co nie jest mu powiedziane wprost. Ważne, by być szczerym ze sobą, wiedzieć, czego sam chcesz i dołożyć starań, aby poznać potrzeby partnera. 9. Są refleksyjni. Zastanów się, co możesz zrobić każdego dnia, aby Wasze życie było coraz lepsze. Rutyna może zabić każdy związek. 10. Mają realistyczne oczekiwania. Pamiętaj, że związki nie są takie, jak można je zobaczyć w filmach. Szczęśliwe pary wiedzą, że nie wszystkie dni będą pełne romantyzmu i namiętności. W oparciu o: www.guidedmind.com *Post ukazał się na blogu w 2016 roku. POWIĄZANE POSTY: "Wakacje sprzyjają zdradzie" "Przepis na miłość" JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ NIE WPADNIJ W PUŁAPKĘ! Pułapki atrakcyjności. Wzorce piękna. Modelowanie Wiola Wiola jest sprzątaczką. Tak jakoś się jej w życiu ułożyło. Ale ostatnio straciła pracę. Szuka nowej. Przyszła prosić, aby zawiesili jej spłatę kredytu choć na 3 miesiące, dopóki nie znajdzie nowej pracy i nie odda tego, co do tej pory pożyczyła i jeszcze pożyczy. Przecież dzieci muszą coś jeść. Pięknie umalowana, zadbana pani menedżer w klinice kosmetycznej słucha jej opowieści. Też jest kobietą i może nawet rozumie jako kobieta, ale jest też pracownikiem i rozliczana jest z wyniku. Kredyty trzeba spłacać. A Wiola kupiła kosmetyki za blisko 7 tys. zł, podczas, gdy zarabiała ok. 1 500 zł miesięcznie. Kupiła je na kredyt. Żyje skromnie, samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Ale też chciała być piękna. Uwierzyła w marzenie: że kosmetyki uczynią ją piękną, zadbaną i przez to szczęśliwą, „przecież jest tego warta”. Może uwierzyła sprzedawcom, że będzie piękna jak z reklamy, czyli zmieni się też jej życie, więc podpisała „cyrograf”. Co teraz? Hania Hania dobiega pięćdziesiątki. Prawie wszystkie pieniądze, które mogłaby zaoszczędzić wydaje na siebie: zabiegi upiększające, kosmetyki, kremy, suplementy, masaże, zajęcia na siłowni. Mąż ciężko pracuje i nie zagląda do rachunków. A Hania odwiedza kosmetyczkę przynajmniej dwa razy w miesiącu, raz w miesiącu dermatologa estetycznego, bo jak nie „wampirzy” lifting, to kwas hialuronowy, botoks, czy inna nowinka. Raz czoło, innym razem usta, kurze łapki, „chomiczki”. Jak zrobi jedno, to akurat trzeba powtórzyć zabieg na inną część twarzy, czy ciała. Bo to nietrwałe efekty, wystarczają na kilka miesięcy i jeśli dalej chce się wyglądać jak po zabiegu, trzeba go po prostu powtórzyć. W domu robi maseczki, samodzielnie: mikrodermabrazję, mezoterapię – wszystko za pomocą specjalistycznych urządzeń do stosowania w domu. Kremy na cellulit, na rozstępy, balsamy nawilżające. Każdego dnia coś. Dobrze, że dzieci są już duże i same o siebie potrafią zadbać, bo inaczej nie wystarczyłoby jej najzwyczajniej w świecie czasu na to wszystko. Efekty? Jakieś oczywiście są, ale chyba niewspółmierne do wydatków i wysiłków. Hania się nie poddaje. Nie myśli, co będzie potem. Na jak długo wystarczy pieniędzy. Póki oboje dobrze zarabiają, jest dobrze, ale co będzie, jak przejdą na emeryturę? O tym Hania na razie nie myśli. Jej mąż jest atrakcyjny, trzyma się dobrze, też trochę ćwiczy, ale potrzebuje niewiele, aby dobrze wyglądać. Starzenie się kobiet i mężczyzn przebiega inaczej. Biologia nie jest sprawiedliwa. Kasia Kasia. 25 lat. Krótka czerwona sukienka na ramiączkach. Gdy idzie ulicą, ludzie patrzą, czasami nawet się odwrócą. Wystające kości łopatek, zakrzywione plecy, ramiona sterczą, nogi jak patyki. Grama tłuszczu, zapadnięty brzuch i podkrążone oczy. Nasze babcie powiedziałyby „skóra i kości” lub dosadniej „jak z Oświęcimia”. A Kasia marzy, żeby schudnąć jeszcze ze 2 kilo. Jej dieta to w zasadzie sałata i woda, ale przecież warto – myśli sobie. Włosy wypadają, paznokcie się łamią, dentystę odwiedza częściej niż fryzjera. Ale zawsze była ambitna, perfekcyjna, chciała być najlepsza. A przecież ideał dla niej to chude modelki. Patrzą na nas zewsząd, kolorowych magazynów, reklam telewizyjnych, plakatów w sklepach. Kasia też chce być piękna. I nie postrzega adekwatnie swego ciała. Dlaczego? Dlaczego te trzy kobiety, ale pewnie i wiele innych wpadły w pułapkę „bycia piękną”? Z wielu badań wynika, że ludzie są coraz bardziej niezadowoleni ze swojego wyglądu. W ciągu ostatnich 25 lat liczba osób niezadowolonych – podwoiła się. I prawidłowość ta dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn oraz – co jest dość zatrważające, w coraz większym stopniu także dzieci. Dla przykładu blisko 90% Polek z wyższym wykształceniem chciałoby poddać się operacji plastycznej, gdyby tylko miało takie możliwości. 2/3 chciałoby poprawić twarz, połowa – brzuch, co czwarta uda. Tylko 1/5 kobiet jest zadowolona z własnego ciała (dane z badań TNS OBOP). Kultura masowa i jej wzorce piękna O ile w latach powojennych duży nacisk kładziono na standardy higieniczne, o tyle od lat 80 następuje koncentracja na standardach estetycznych. I nie chodzi tu bynajmniej o porównywanie się do innych ludzi, jacy nas otaczają, ale porównywanie się z wzorcem kreowanym przez media. Standardy windowane są coraz wyżej. Normalnie w populacji nie ma aż tak wielu pięknych kobiet, czy przystojnych mężczyzn. Rozkład piękna jest rozkładem tzw. normalnym, podobnym do rozkładu inteligencji, więc tych pięknych – podobnie jak tych bardzo inteligentnych - jest w społeczeństwie zaledwie kilka procent. A tych wyjątkowo pięknych, podobnie jak geniuszy – zaledwie poniżej 1%. I to właśnie oni patrzą na nas z gazet, kolorowych magazynów, telewizji. Tylko oni wybierani są do reklam. Oni kreują „wzorzec”, dzięki nim każdy z nas wie jak powinno się wyglądać. Wzorzec jest tak wyśrubowany, że praktycznie rzecz biorąc, prawie nikt nie może mu sprostać. Porównanie nas z „pięknymi” z góry skazane jest na klęskę, a przecież tak naprawdę cały sztab ludzi pracuje na to, aby tak pięknie wyglądali przez obiektywami. Programy komputerowe poprawiają wszelkie niedoskonałości. Nie możemy się z nimi równać i kiedy to robimy doświadczamy frustracji, negatywnych uczuć, braku akceptacji dla swojego ciała. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pokazują, że kilkadziesiąt procent kilkuletnich dziewczynek uważa, że są „za grube”. Nie mówią, że „są grube”, tylko, że są „za grube” – muszą więc porównywać się do jakiegoś wzorca, standardu. Stąd już krok od problemów z samoakceptacją, depresji, czy zaburzeń odżywiania. To przypadek Kasi - anorektyczki, który opisałyśmy powyżej. Pułapka niedoścignionego ideału piękna, a przy tym tendencji Kasi do perfekcjonizmu. Do problemu anoreksji, jako „ciemnej strony” atrakcyjności, powrócimy na naszym blogu jeszcze w lipcu. Kult młodości Z kultem piękna wiąże się nieodzownie kult młodości. Starość stała się czymś wstydliwym. Młodość staje się wręcz kompetencją. Aby zostać celebrytą wystarczy być atrakcyjnym: młodym i pięknym. Ty masz 50 lat, ale powinnaś wyglądać na 25. Chirurgia plastyczna, medycyna estetyczna – kuszą marzeniami. A z okładek patrzą na nas gładkie twarze znanych osób po 50-ce, których – zdawałoby się – nie dotknął czas. I zwykłe kobiety zaczynają utożsamiać się z nierealnymi wyobrażeniami. Dręczą swoje ciała na różne sposoby, aby tylko wpisać się w ideał urody i piękna kreowany wokół. Doświadcza tego opisana przez nas Hania. Uwierzyła w to, że można pokonać czas. Udaje przed samą sobą, że się nie zestarzeje. Żyje podobnie jak inni w iluzji wieczności*. Mit „piękne jest dobre” Wiola uległa złudzeniu, że „to co piękne, jest dobre”. Tak bowiem działa „efekt aureoli” (pisałyśmy o tym w poście „Piękną być?”). Osobom atrakcyjnym jesteśmy skłonni przypisywać inne pozytywne cechy. Piękno samo w sobie jest przyjemne, więc niejako „opromienia” całą osobę, wszystkie jej cechy i nasz mózg zupełnie nieświadomie przypisuje osobom atrakcyjnym fizycznie inne zalety: inteligencję, sympatię, odpowiedzialność, zaufanie (więcej tych cech możecie zobaczyć w poście „Co myślimy o ludziach atrakcyjnych?”) To pułapka, w którą złapała się Wiola. Chciała zmienić swoje życie, być szczęśliwą osobą i miała ją do tego doprowadzić uroda, a do urody drogie kremy. Przestała myśleć logicznie. Zapłaciła wysoką cenę za swoje marzenia. Przykład Kasi, Wioli i Hani pokazuje, że pułapek „zastawionych” przez atrakcyjność może być w naszym życiu wiele, więc po prostu… uważajmy. *Katarzyna Schier „Piękne brzydactwo. Psychologiczna problematyka obrazu ciała i jego zaburzeń”. **Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. ***Post ukazał się na blogu w 2016 roku. POWIĄZANE POSTY: "Niewolnicy atrakcyjności fizycznej" "Piękną być?" ![]() Joanna Kotarska współautorka Psychologii przy kawie Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Nie umiesz się z niczego cieszyć. Masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Czujesz się niedowartościowana i nieakceptowana. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
|
|