Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Czy uczymy tego, co się nam wydaje?

1/20/2017

0 Komentarze

 
 DZIECI DUŻE I MAŁE                                                                                                                              DOWCIP
Obraz
0 Komentarze

Moja ścieżka jest inna

1/20/2017

0 Komentarze

 
DZIECI MAŁE I DUŻE                                                                                                                                  CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Co mogę zrobić? Dekalog rodzica

1/19/2017

0 Komentarze

 
 DZIECI MAŁE I DUŻE                                                                                                                             ARTYKUŁ
Obraz

CO MOGĘ ZROBIĆ? DEKALOG RODZICA

Wychowanie dzieci i młodzieży

O przyczynach negatywnych zachowań dzieci i młodzieży pisałyśmy w poście „Dlaczego tak się zachowujesz?” Są nimi: reakcja na frustrację, chęć odniesienia korzyści materialnych, lepsza pozycja społeczna, obrona siebie i innych.

Jak doskonale wszyscy o tym wiemy, w dzisiejszym świecie trwa pogoń za pieniędzmi, wiele rodziców jest bez pracy, propagowany jest konsumpcyjny tryb życia. Dzieciom często brakuje poczucia bezpieczeństwa  i akceptacji ze strony rodziców.  Nie ma autorytetów, którymi kiedyś był rodzic, nauczyciel, ksiądz. Dzieci nie odróżniają dobra i zła. Brak konsekwencji i kary za złe postepowanie powodują, że młodzi ludzie przekraczają dozwolone granice.

Wielu dorosłych nie zdaje sobie sprawy, że dzieci odbierają współczesny świat jako zagrożenie, przed którym muszą się bronić wszystkimi sposobami. Jedną z metod jest agresja skierowana przeciwko wszystkim i wszystkiemu. W związku z tym należy przede wszystkim umieć odnaleźć przyczynę, gdyż zachowanie agresywne jest tylko konsekwencją uczuć, które są w dziecku.

Ponieważ po lekturze postów „Diametralnie inne zakończenie” i „Jesteś gruby i głupi” pytaliście, co w takim razie należy zrobić, aby pomóc dzieciom, postanowiłyśmy zaproponować dekalog wychowawcy, który  nie tylko dotyczy nauczycieli, ale może być świetną wskazówką dla wielu rodziców. Najłatwiej bowiem szukać winnych, natomiast warto rozpocząć od samego siebie. Co my, jako rodzice możemy zrobić? Co ja, o ile jestem nauczycielem, wychowawcą mogę zrobić, aby nie było tylu zachowań agresywnych?

Zarówno rodzice, jak i nauczyciele muszą pamiętać, że rozmowa, spokojna rozmowa, w której przede wszystkim chcemy wysłuchać młodego człowieka, może być pierwszym krokiem w zrozumieniu jego problemów, a ostatecznie w przerwaniu łańcucha niepożądanych zachowań. Ale także warto zastanowić się nad dekalogiem,  którym się z Wami dzisiaj dzielimy.
 
Dekalog nauczyciela i wychowawcy na podstawie Małego Księcia
(za Jerzym Wójcikiem)
Według nas także dekalog rodzica:
  1. Oswoić, znaczy stworzyć więzy. Jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować.
  2. Należy wymagać tego, co można otrzymać.
  3. Mam prawo żądać posłuszeństwa, jeśli moje polecenia są rozsądne.
  4. Oczy są często ślepe, należy szukać sercem.
  5. Śmiech jest dla życia, jak studnia na pustyni.
  6. Zamiast tępić zło, lepiej szerzyć dobro.
  7. Bądź silniejszy, a będziesz miał rację.
  8. Kto poniża, sam jest niski.
  9. Powinieneś sądzić według czynów, a nie słów.
  10. Znacznie trudniej jest sądzić siebie, niż bliźniego. Jeśli potrafisz siebie dobrze osądzić, będziesz naprawdę mądry.
0 Komentarze

Dzieci potrzebują trochę pomocy, trochę...

1/19/2017

0 Komentarze

 
 DZIECI MAŁE I DUŻE                                                                                                                                 CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Czy uchronisz dziecko przed agresją w szkole?

1/18/2017

0 Komentarze

 
 DZIECI MAŁE I DUŻE                                                                                              BADANIA PSYCHOLOGICZNE
Obraz
Wykres pochodzi z opracowania A. Komendant-Brodowskiej ​"Agresja i przemoc szkolna. Raport o stanie badań”, Instytut  Badań Edukacyjnych, Warszawa 2014

CZY UCHRONISZ DZIECKO
​PRZED AGRESJĄ W SZKOLE?

Agresja i przemoc szkolna

Dzieci nie zawsze chętnie mówią o tym, co złego spotyka je w szkole. Powyższy wykres pokazuje jasno, jakich form  agresji mogą doświadczać. Nawet jeśli nie powiedzą, a widzimy zmianę w ich zachowaniu, warto samemu podpytać. Często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo rozpowszechnione są to zachowania. Nie warto zakładać, to dotyczy innych dzieci – nie mojego.

Prawie połowa polskich uczniów od klasy IV szkoły podstawowej do kl. III szkoły ponadgimnazjalnej (bo tego dotyczyło badanie prezentowane na wykresie powyżej*) doświadczyło agresji słownej. Nie jest więc to mały problem. Dotyczy co drugiego dziecka. Nie każde z nich będzie umiało się obronić, każde inaczej będzie reagować. Po jednym spłynie to jak po przysłowiowej „kaczce”, dla innego będzie to problem czasem na całe życie, gdy np. będzie wyśmiane na forum całej klasy.

Druga popularna forma agresji to wszelkiego rodzaju pomówienia, szkodliwe kłamstwa rozgłaszane na temat dziecka (agresja relacyjna). Dotknęła ona co trzeciego ucznia. I znowu: od wrażliwości dziecka zależeć będzie jego sposób reakcji i przeżywania. Przypomnijmy sobie, o ilu przypadkach samobójstw młodych ludzi donoszą media. Nie poradzili sobie z fałszywymi, śmiesznymi informacjami na swój temat rozpowszechnianymi np. za pomocą Internetu.

Agresja fizyczna: potrącenia, przewrócenia także nie jest rzadka, poziomem zbliża się do agresji relacyjnej – doświadcza jej w szkole blisko 30% uczniów.
Co dziesiątemu uczniowi ukradziono coś lub zniszczono jakąś rzecz, która do niego należała, czy wręcz stał się ofiarą pobicia.

​Często dzieci nie mówią o przejawach agresji z jakimi stykają się w szkole, często nie są nawet świadome, że jest to agresja, tłumią to w sobie i choć autorka opracowania A. Komendant-Brodowska mówi, że między 2006 a 2011 „nie zaobserwowano znaczących zmian skali większości rodzajów agresji. Z pewną ostrożnością można mówić jedynie o bardzo nieznacznym wzroście skali agresji werbalnej i relacyjnej” – wydaje się, że problem cały czas jest i to nie wcale taki mały jak się nam wydaje.

*A. Komendant-Brodowska ​"Agresja i przemoc szkolna. Raport o stanie badań”, Instytut  Badań Edukacyjnych, Warszawa 2014


POWIĄZANE POSTY:
Diametralnie inne zakończenie
​Jesteś gruby i głupi
0 Komentarze

Aby być w dziecięcych wspomnieniach...

1/18/2017

0 Komentarze

 
 DZIECI MAŁE I DUŻE                                                                                                                                  CYTAT
Obraz
0 Komentarze

Agresja słowna. Poniżanie. Upokarzanie

1/17/2017

0 Komentarze

 
 DZIECI MAŁE I DUŻE                                                                                                                             ARTYKUŁ
Obraz

JESTEŚ GRUBY I GŁUPI!

Agresja słowna. Poniżanie. Upokarzanie

Może pamiętacie ze swoich czasów szkolnych uczniów, którzy byli wyśmiewani, szykanowani, dręczeni, upokarzani. Wystarczyło być tylko nieco innym od pozostałych, aby stać się przysłowiowym „chłopcem do bicia”, czy „kozłem ofiarnym”. Dzieje się to cały czas, nawet obecnie niektórzy uczniowie muszą zmieniać szkołę, bo nie są w stanie znieść prześladowań ze strony kolegów. Wystarczy być w jakiś sposób innym: młodszym, słabszym, za grubym, za chudym, nosić okulary, nie radzić sobie z matematyką, być obcokrajowcem itd. Powodów mogą być tysiące. Poniżają z reguły dzieci bardziej agresywne, z tendencjami do dominacji, o mniejszej empatii, za to z większą potrzebą społecznego uznania, bardziej impulsywne. Najgorzej, gdy na zasadzie konformizmu dołączą się do wyśmiewania i poniżania inni uczniowie z klasy. Wówczas upokarzany uczeń może naprawdę poczuć się  „osaczony”.

Najnowsze badania donoszą, że dzieci, które były w ten sposób prześladowane przez rówieśników (z ang. bulliyng) mogą mieć problemy ze zdrowiem psychicznym jako dorośli. Według danych z USA dzieje się to 4 razy częściej niż  w przypadku dzieci maltretowanych, poddawanych przemocy w domu (ale nie upokarzanych przez kolegów).
Obraz
Jest bardziej prawdopodobne, że dzieci poniżane będą w życiu dorosłym cierpiały na depresję i stany lękowe. Będą podejmowały próby samookaleczania. Ludzie myślą, że poniżanie jest nieodzowną częścią dzieciństwa. Nie uważają tego za tak poważny problem jak np. maltretowanie dzieci. A dzieci maltretowane jako ofiary otrzymują specjalistyczne wsparcie i pomoc. Jednak Dieter Wolke – profesor psychologii z Uniwersytetu Warwick - twierdzi, że bycie upokarzanym nie jest wcale normalną ani „nieszkodliwą” częścią dorastania, zawsze niesie za sobą poważne i długoterminowe konsekwencje. Mówi też, że „bycie społecznie wykluczonym i bycie społecznym wyrzutkiem jest pewnie najgorszym stresem, jakiego możemy doświadczyć w życiu”.

Upokarzanie, prześladowanie (bulliyng) staje się ogólnoświatowym problemem. W USA i Wielkiej Brytanii jedno na troje dzieci mówi, że przynajmniej raz doświadczyło prześladowania. Tylko w samej Wielkiej Brytanii ok. 16 000 uczniów zostaje w domach i nie idzie do szkoły, ponieważ są w niej często poniżane. Wyniki ich egzaminów nie są w związku z tym najlepsze, maleją ich szanse pójścia na studia i zdobycie dobrej pracy, osiągnięcie w niej sukcesu. Poniżane dzieci mogą także cierpieć z powodu innych problemów. Częściej chorują, mają problemy z koncentracją uwagi, mają niskie umiejętności społeczne, problemy z utrzymaniem pracy i pozostaniem w związku. W Polsce takie sytuacje również nie są rzadkością.
Obraz
Catherine Bradshaw - ekspert od przemocy wśród młodocianych - radzi rodzicom i szkołom, aby szybko rozpoznawali i zapobiegali problemowi prześladowania. Jako rodzice musimy robić więcej, aby przerwać ten proceder, jeśli tylko mamy podejrzenie, że coś takiego może dziać się w klasie naszego dziecka. Niezależnie, czy nasze dziecko jest upokarzane, czy też poniża innych, czy po prostu jest świadkiem takich zachowań. Nigdy nie pozostaje to bez wpływu. Musimy uczyć nasze dzieci jak dobrze się komunikować i zachowywać się w stosunku do innych oraz uświadamiać im, że agresją jest też słowo, które często wyrządza większą krzywdę niż przemoc fizyczna.

Jeśli więc nasze dziecko wróci ze szkoły z informacją, że „Jaś jest gruby i głupi!”, nie puszczajmy tego mimo uszu, ale dopytajmy o wszystko szczegółowo i udajmy się do szkoły, aby nie popaść w „efekt rozproszenia odpowiedzialności”, myśląc, że to nie nasza sprawa i zajmie się nią ktoś inny.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

**Tekst ukazał się na blogu w 2015 roku.


POWIĄZANE POSTY:

"Diametralnie inne zakończenie."
"A gdyby jego losy potoczyły się inaczej.".
0 Komentarze

Naucz dziecko, jak powinno żyć...

1/17/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

To nie jest takie złe

1/16/2017

0 Komentarze

 
Obraz

TO NIE JEST TAKIE ZŁE

Agresja dzieci młodzieży. Znieczulający wpływ telewizji

„Po kilku minutach spojrzałem przypadkowo na syna i zobaczyłem, że łzy spływają mu po twarzy. Patrząc na chłopca, odczułem przestrach i wzburzenie, gdyż uprzytomniłem sobie, co się ze mną stało. Czy do tego stopnia uległem znieczuleniu…” Tymi słowami Eliot Aronson wspomina historię ze swojego życia, gdy będąc młodym ojcem, uświadomił sobie, że stał się obojętny wobec  ludzkiej brutalności. Widząc dziecko płaczące po usłyszeniu w telewizji o tragedii, zdał sobie sprawę, jak bardzo stał się nieczuły. Dlaczego? Ponieważ ilość informacji dotyczących morderstw, gwałtów, rozbojów spowodowała, że uodpornił się na zło, które go otaczało.

Czy nas poruszają informacje o ludzkich tragediach, o których codziennie słyszymy w mediach?

Wydaje nam się, że stajemy się, podobnie jak Aronson, uodpornieni. Również dzieci stykające się ze złem na ekranie,  stają się w pewnym momencie obojętne wobec agresji. A wchodząc w okres dorastania, w którym mają wiele powodów do frustracji, agresja staje się ich sposobem na przetrwanie. Pisałyśmy o tym w poście „Dlaczego tak się zachowujesz?”

Według Eliota Aronsona,  przemoc w środkach masowego przekazu wpływa na agresywność widzów miedzy innymi poprzez osłabianie wyuczonego  wcześniej hamowania brutalnego zachowania – „skoro inni tak robią, dlaczego ja nie mógłbym.” Ponadto, media dostarczają wzorów zachowań –„tak to się robi”. Poza tym oglądanie wielu aktów przemocy redukuje wrażliwość, współczucie, wstręt, przerażenie, w związku z czym stajemy się obojętni wobec agresji i łatwiej jest nam zachować się w ten sposób „to nie jest takie złe”.

POWIĄZANE POSTY:
Diametralnie inne zakończenie
Dlaczego tak się zachowujesz?



0 Komentarze

Nie powtórzy się

1/16/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Rodzice, którzy uznają...

1/15/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Diametralnie inne zakończenie...

1/15/2017

0 Komentarze

 
Obraz

DIAMETRALNIE INNE ZAKOŃCZENIE

Agresja obronna

Bezradna mama przyprowadziła do mnie Ignasia. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Drobny czwartoklasista w drucianych okularkach sprawiał wrażenie bezproblemowego dziesięciolatka. Było niestety inaczej. To „chucherko” musiało być odbierane ze szkoły po dwóch, maksymalnie trzech lekcjach, gdyż w opinii nauczycieli stanowiło zagrożenie dla kolegów. Mama była dzień w dzień zawiadamiana przez nauczycieli o negatywnych zachowaniach Ignasia i zmuszana do odbioru dziecka ze szkoły. Do dzisiejszego dnia nie potrafię zrozumieć bezradności tych pedagogów. Mama w przeciwieństwie do nich nie chciała być bezradna i szukała pomocy.

Ta historia sprzed kilkunastu lat przypomniała mi się teraz podczas czytania książki Jodi Picoult „Dziewiętnaście minut”.

Ignasia wówczas wzięłam w swoje psychologiczne ręce i wkrótce zrozumiałam, iż ten niezwykle inteligentny, o dużej wrażliwości emocjonalnej chłopiec prezentuje postawę agresji obronnej. Nie była to oczywiście obrona wobec realnego zagrożenia. Była to tzw. obrona wyprzedzająca. Trudne doświadczenie nauczyło chłopca, iż bezpieczniej jest wejść w rolę agresora, aniżeli znów stać się ofiarą. Ignaś w otoczeniu widział potencjalne źródło zagrożenia, bez żadnego racjonalnego powodu był agresywny w stosunku do swoich rówieśników. Dzieci omijały go szerokim łukiem, ale on bez problemu znajdował do nich drogę… Obawiał się bycia ponownie ofiarą i wolał atakować na wypadek, aby ktoś go nie uprzedził.
Obraz
Nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Ignaś przed pójściem do pierwszej klasy wpadł pod samochód. Kiedy jego rówieśnicy przekraczali po raz pierwszy próg szkoły, integrowali się w zespole klasowym, on w domu poddawany był żmudnej rehabilitacji. Upragniona chwila dołączenia do zespołu klasowego była niestety bolesna. Był nowym, kimś spoza grona, kimś kto mógł stać się kozłem ofiarny. I tak się stało. Stał poza grupą, był popychany, ignorowany. Rodzice widzieli szansę wyjścia z tej sytuacji. Nadzieję wiązali z przeprowadzką do innego miasta, ale ta pękła jak bańka mydlana.

Scenariusz lubi się w życiu powtarzać. Ignaś ponownie był nowym, ponownie stał się kozłem ofiarnym. I tu należy zadać sobie pytanie o granicę ludzkiej wytrzymałości. Jodi Picoult w swojej książce pyta: „Ile ciosów jest w stanie znieść człowiek, zanim zostanie zredukowany do zera?” Ile można było Ignasia ranić, upokarzać, drwić z niego i krytykować? Ignaś nie chciał być zredukowany do zera i wszedł w rolę agresora.

Ciężko było z tej roli wyjść. Dawała mu - choć trudno w to uwierzyć - złudne poczucie bezpieczeństwa. Stanowiła tarczę obronną. Z tego zaklętego kręgu nie wydostałby się, gdyby nie prawdziwa tarcza obronna, którą stanowiła rodzina.  Rodzice nie zostawili Ignasia samego z problemem. Podjęli szereg kroków. Zwrócili się o pomoc do psychologa, za moją namową  (nie było innego wyjścia) przenieśli go do kolejnej szkoły, w której nauczyciele umieli postawić granice i kształtować właściwe postawy. Rodzice nie szukali przyczyn zachowania chłopca jedynie wśród rówieśników.  Zaczęli sami pracować nad zmianą swojego zachowania. Mama uczęszczała na zajęcia Szkoły dla Rodziców, na której zrozumiała między innymi jak ważna w wychowaniu jest konsekwencja. Pomagali chłopcu uwolnić się z roli ofiary. Pamiętam, że  ojciec czuwał nad nadopiekuńczą matką (a kto by taką nie był w takiej sytuacji?), aby każdego dnia kształtować u Ignasiu postawę odpowiedzialności i samodzielności.
Obraz
Dzięki wsparciu rodziny, jej miłości, bezwarunkowej akceptacji i konsekwencji Ignaś odnalazł prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Odnalazł swoje prawdziwe oblicze, dostrzegł swój potencjał i ruszył odważnie w dorosłe życie.

Nie było to łatwa droga. To był proces długi i mozolny. Diametralnie inny finał kreśli na stronach swojej powieści Picoult. Lekturę tę polecam szczególnie wychowawcom i rodzicom, tym wszystkim, którzy są odpowiedzialni za kształtowanie postaw młodych ludzi.

Agresja różne ma imię, różne są jej przyczyny. Szkoda, że mało mówi się o przyczynach agresji obronnej. Myślę, że gdybyśmy o tym wiedzieli jako rodzice i nauczyciele, nie popełnialibyśmy wielu błędów.  Sądzę, że zdając sobie sprawę z konsekwencji naciągania struny, ważylibyśmy słowa, zastanawialibyśmy się nad swoim zachowaniem wobec dzieci, które są ludźmi i tak jak i my mają swoją godność.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

**Tekst ukazał się na blogu w 2015 roku.


POWIĄZANE POSTY:
Dlaczego tak się zachowujesz
Ucieczka Agnieszki
0 Komentarze

Dziecku, któremu poświęcono...

1/14/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Dlaczego tak się zachowujesz?

1/14/2017

0 Komentarze

 
Obraz

DLACZEGO TAK SIĘ ZACHOWUJESZ?

Agresja nastolatków

Klara, Michał i Bruno. Rodzice tej trójki spotkali się na zajęciach Szkoły dla Rodziców, gdzie zostali skierowani przez nauczycieli. Powodem była agresja ich dzieci, a właściwie to już młodzieży, bo uczniów gimnazjum.  Wszyscy oni zachowywali się agresywnie, natomiast każde zachowanie miało inna formę, a przyczyny tych zachowań też były bardzo różne.

Rodzice Klary byli ludźmi wykształconymi. Znani i cenieni prawnicy. Na brak pracy i pieniędzy nie narzekali, ale wiedzieli, że o własny interes należy dbać. Dlatego też mama dziewczynki  wkrótce po urodzeniu wynajęła nianię, która zajęła się dzieckiem. W trzeciej klasie Klara była na tyle samodzielna, że wracała do domu sama i potrafiła, jak mówili rodzice, zagospodarować sobie czas. Zawsze zadbana, modnie ubrana, spędzająca wakacje na obozach zagranicznych z najwyższej półki, ucząca się dwóch języków obcych. Dzięki takiej pracy, jaką mieli, mogli dziecku zapewnić, jak mawiali, wszystko i dać dobry start w dorosłe życie.

Michał od przedszkola odstawał od grupy rówieśników. W zasadzie w niczym,  jak mawiała jego mama, nie był dobry (o zgrozo, jeżeli matka tak postrzega własne dziecko). Michał nie grzeszył inteligencją, a i sport nie był jego mocna stroną. Czytać nie lubił, a zainteresowań nie miał.
Obraz
Bruno. Cichy, spokojny. Wychowywany przez babcię. Rodzice rozstali się, gdy miał roczek , ojciec nie utrzymywał z nim kontaktu, a mama zmarła, gdy kończył piąta klasę. Babcia stawała na głowie,  by zapewnić chłopcu dach nad głową, by nie chodził brudny i głodny. Do czasu doceniał te starania  i był wpatrzony w ukochaną babcię. Ale tylko do czasu…

U Klary niepożądane zachowania  pojawiły się pod koniec pierwszej klasy gimnazjum.  Wciąż szukała powodu do zaczepki, do zranienia innych. Wciąż snuła intrygi. Robiła wszystko, by skrzywdzić koleżanki i kolegów. Skłócała ze sobą Bogu ducha winnych ludzi. Plotki, wymyślane historie doprowadziły dwie dziewczynki do załamania nerwowego, a ona miała z tego satysfakcję.

W szkole podstawowej Michał był cichy i spokojny. Natomiast problemy zaczęły się, gdy skończył czternaście lat.  Rodzice nie rozumieli, co zaczęło się z nim złego  dziać. Uważali, że to kwestia nieodpowiedniego  środowiska. Michał był inicjatorem tak zwanych ustawek. Zastraszał kolegów i koleżanki. Nauczycieli byli przekonani, że po interwencji policji chłopiec opamięta się. Okazało się, że to było tylko wzmocnienie dla jego niepożądanych zachowań. Poczuł się  w tym momencie bohaterem, o którym mówiła cała szkoła.

Tylko do czasu dach nad głową, babcia czekająca z ciepłym obiadem i schludne ubranie były dla Bruna wystarczające. Gdy skończył szesnaście lat i zaczął obracać się w wśród rówieśników z iPhonami i iPadami, to, co do tej pory cenił, przestało mu wystarczać. Babci mało serce nie pękło, gdy dowiedziała się, że pobił chłopca, któremu chciał ukraść pieniądze i telefon.
Obraz
Powodów, dla których młody człowiek zachowuje się agresywnie jest wiele. To temat rzeka. Cztery podstawowe przyczyny to:

1. Frustracja wynikająca z niezaspokojenia potrzeb.
Klara miała zaspokojonych wiele potrzeb, ale brakowało jej miłości, akceptacji, zrozumienia, poczucia przynależności.
 
2. Chęć uzyskania korzyści materialnych.
Agresja Bruna była agresją instrumentalną. Pobicie chłopca nie było celem samym w sobie. Pobił, by ukraść telefon, który w jego mniemaniu mógłby dowartościować go w oczach kolegów.
 
3. Potrzeba  podniesienia pozycji społecznej.

Michał  był osobą mającą bardzo niskie poczucie wartości. Chciał być doceniany, ale nie miał predyspozycji i chęci, by zdobyć uznanie. To wymagałoby od niego wysiłku, a była łatwiejsza droga do tego, by zaczęto o nim mówić, by czuł się jak bohater.
 
4. Obrona siebie i innych.
Temu tematowi poświęcimy jutrzejszy post.

Klara, Michał i Bruno, jak wielu ich rówieśników zachowywali się agresywnie, gdyż czegoś w ich życiu zabrakło, ktoś popełnił jakiś błąd. Wielu rodziców nie dostrzega tego, że agresja ich dzieci jest między innymi  efektem braku czasu, błędów w komunikacji, braku konsekwencji w wychowaniu, pozbawiania autorytetów oraz wpływu środków masowego przekazu i Internetu.

Nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego warto pamiętać, iż rodzice, którzy nie stawiają dzieciom granic, którzy nie są rodzicami, tylko kumplami, mogą swoją postawą wyrządzić dziecku wielką krzywdę. W momencie bowiem, gdy w jego  życiu pojawią się problemy i kłopoty, gdy zacznie dostrzegać  wokół siebie w wieku nastu lat świat w całym wymiarze, nie tylko tym pozytywnym, może obwinić właśnie rodziców za swoją bezradność, a jedyną jego bronią przeciw codziennym przeciwnościom będzie agresja.

Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

POWIĄZANE POSTY:
Bądź najlepszy
A gdyby jego losy...

0 Komentarze

Co myśli mama?

1/13/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Usłyszę, a zapomnę...

1/13/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Wszystko ma swój czas. Okresy sensytywne

1/12/2017

0 Komentarze

 
Obraz

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Przypadek Genie. Okresy sensytywne. "Dzikie dzieci"

Ponad 10 lat spędziła sama zamknięta w małym pokoju. Genie, bo taki pseudonim nadali jej naukowcy, była zmuszona przez ojca do życia w prawie całkowitej izolacji od świata od czasu, gdy skończyła 20 miesięcy. Urodziła się 1957 roku w Kalifornii. A uwolniona została w 1970 roku, gdy skończyła 13 lat.

Gdy ją odnaleziono: nie potrafiła przełykać stałych pokarmów, bo raz dziennie ojciec karmił ją płynnym pokarmem. Miała niedowagę, w wieku 13 lat wyglądała na 6-7 lat, ważyła 26 kg. Nie potrafiła mówić, ojciec bił ją za każdy wydany dźwięk (np. z bólu, czy z głodu). Chciał, by w domu panowała całkowita cisza, był wyczulony na dźwięki.  Gdy przychodził do pokoju raz w ciągu dnia nie odzywał się do niej, czasem warczał i wył jak pies. To był dla dziewczynki jedyny kontakt z człowiekiem.
Przywiązywał ją tak, że mogła ruszać jedynie stopami, dłońmi i głową. A nocą krępował czymś w rodzaju kaftanu bezpieczeństwa i umieszczał w łóżeczku zabezpieczonym metalową siatką.
Okno w niewielkim pokoju było zasłonięte folią. Genie po uwolnieniu nie mogła skupić wzorku na odległość większą niż 3m, czyli rozmiar jej pokoju. Ledwo stała na nogach, poruszała się dziwnie, ręce miała przykurczone jak u królika.
Ojciec spowodował, że przypominała bardziej zwierzę niż człowieka. Sam powiesił się w dniu, w którym miał stanąć przed sądem za znęcanie się nad dzieckiem. Zostawił karteczkę „Świat tego nigdy nie zrozumie”. Jako powód umieszczenia Genie samej w pokoju było jakoby jej opóźnienie umysłowe.

​Genie jest chyba najsławniejszym przypadkiem „dzikiego dziecka”, jej historię uznano za najokrutniejszy przypadek znęcania się nad dzieckiem. Po jej uwolnieniu prowadzony był projekt badawczy, masa lekarzy, lingwistów, psychologów i innych specjalistów interesowała się dziewczynką. Naukowcy kłócili się, kto ma zająć się analizą tego przypadku, każdy próbował coś ugrać dla siebie. A potem projekt zawieszono. Genie tułała się po wielu rodzinach zastępczych.
Kilka lat temu ABC News odnalazło Genie w zamkniętym ośrodku dla umysłowo chorych w Południowej Karolinie. Podobno posługuje się tylko kilkoma słowami, głównie językiem migowym.
Obraz
Dlaczego opisujemy teraz ten przypadek? Tak, jest drastyczny i rzeczywiście w tragiczny sposób opisuje wiele zjawisk z zakresu rozwoju człowieka. M.in. pokazuje do czego prowadzi brak możliwości obserwowania dobrych wzorców zachowania, bo przecież jako małe dzieci uczymy się przez naśladownictwo i modelowanie. U Genie chodziło o zupełnie podstawowe sprawy jak np. nauka języka. W codziennym życiu nawet nie zdajemy sobie sprawy jak działają nasze automatyzmy. Jeśli dziecko słyszy dźwięki w otoczeniu to one stymulują je do wydawania własnych, tak uczymy się mowy. Ale od rodziców i osób znaczacych uczymy się przecież nie tylko mowy, ale wielu ważnych rzeczy  - pisałyśmy już o tym w poście „Rób to, co Ci mówię!”

Przypadek Genie pokazuje także, że wszystko ma swój czas.  Genie nie nauczyła się mówić tak jak zwykli ludzie, jej mowa była uproszczona, ograniczona, dziewczynka miała problemy z jej opanowaniem. E. Lenneberg stworzył hipotezę, według której każdy człowiek przechodzi w rozwoju przez „okres krytyczny”, gdy zdolny jest przyswoić sobie język z niezwykłą łatwością. Gdy okres ten mija (do ok. 12 roku życia) traci swoją szansę na zawsze.
Powiecie, ciekawa hipoteza, ale jak ma się ona do naszego życia? Otóż takie okresy szczególnej wrażliwości nie dotyczą tylko nauki mowy, ale także np. czytania, myślenia przyczynowo-skutkowego oraz porządku, uczciwości, pracowitości i wielu innych. F. Corominas* nazwał je „okresami sensytywnymi w rozwoju” (lub inaczej okresami szczególnej wrażliwości). To fazy w rozwoju dzieci, w których są one szczególnie zdolne do tego, by rozwinąć konkretną funkcję (dotyczącą ciała, umysłu lub woli)*.  Np. okres sensytywny dla "porządku" to 0,5 do 5 lat, a dla "uczciwości" od 3 do 9 lat. ​Nie oznacza to bynajmniej, że jeśli nie opanujemy „posłuszeństwa”, czy „pracowitości” w okresie sensytywnym, to nie opanujemy ich w ogóle. Możemy je próbować wypracować później, ale będzie to od nas wymagało bardzo dużego wysiłku. A niektórych funkcji, jak np. mowy, języka nie uda się nigdy opanować w stopniu choćby dobrym. Bo "wszystko ma swój czas"...

Okresom sensytywnym poświęcimy w styczniu jeden z naszych tekstów.
 
* F. Corominas „Wychowywać dziś”, 2006

Dziękujemy za inspirację Pani Ewie Szumilewicz.


POWIĄZANE POSTY:
Rób to, co Ci mówię
Pięknym za nadobne. Bunt nastolatka
0 Komentarze

Jeżeli nie pozwolisz dziecku się buntować

1/12/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Lista zdarzeń wywołujących stres u dzieci

1/11/2017

2 Komentarze

 
Obraz

LISTA ZDARZEŃ WYWOŁUJĄCYCH
STRES U DZIECI

Wydarzenia streesogenne moga stanowić podstawę zaburzeń lękowych, ale także wstęp do innych zaburzeń psychicznych w dzieciństwie.

Wiadomo, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale warto, żebyśmy zdawali sobie sprawę jak bardzo pewne zdarzenia mogą poruszać nasze dzieci i wywoływać u nich reakcję stresową. Czasami coś, z czym my dorośli potrafimy sobie poradzić, dla dziecka będzie wielkim stresem.

Oto lista stersogennych wydarzeń z życia dziecka (być może Wasza córka lub syn  były one już udziałem Waszej córki lub syna)*:
  1. śmierć któregoś z rodziców
  2. śmierć brata lub siostry
  3. śmierć babci lub dziadka
  4. separacja lub rozwód rodziców
  5. małżeństwo rodzica, z kimś innym
  6. pobyt w szpitalu z powodu poważnej choroby lub wypadku
  7. hospitalizacja rodzica lub rodzeństwa z powodu poważnej choroby lub wypadku
  8. przeprowadzka do nowego domu
  9. przeniesienie się do innej szkoły
  10. wyprowadzka brata lub siostry z domu
  11. zmiana pracy przez któregoś z rodziców, dłuższe przebywanie rodzica poza domem
  12. odrzucenie przez rówieśników
  13. powtarzanie klasy lub zawieszenie w szkole
  14. odkrycie faktu własnej adopcji
  15. narodziny brata lub siostry
  16. wprowadzenie się do domu nowej osoby dorosłej - macochy, ojczyma, dziadka, babci lub innego dziecka (pasierba, przybranego dziecka, kuzyna)
  17. śmierć bliskiego kolegi lub przyjaciela
  18. rozstanie z rodziną na okres co najmniej dwóch tygodni, niezależnie od przyczyny
  19. zmiana sytuacji finansowej rodziny
  20. wszelkie wydarzenia traumatyczne (np. porwanie, kradzież z włamaniem, kataklizmy naturalne, atak terrorystyczny, itd.)

* C. G. Last "Jak pomóc dziecku, które się boi", Wyd. eSPe, Kraków 2012

POWIĄZANE POSTY:

... ma wielkie oczy
Czego się boisz...?
2 Komentarze

Dzieci uczą się podejmować decyzje...

1/11/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

"Pięknym za nadobne". Bunt nastolatka

1/10/2017

0 Komentarze

 
Obraz

PIĘKNYM ZA NADOBNE

Przejmowanie wzorców. Bunt nastolatka

Godzina 23.00. Ania znowu przyszła do domu spóźniona, tym razem o 2 godziny. Ania ma 15 lat, a jej mama załamuje ręce. Opowiada, że córka umawia się z chłopakiem, którego mama nie akceptuje, stała się arogancka, odpowiada niegrzecznie. Po szkole zamyka się w swoim pokoju, nie pomaga w domu. Dla mamy kryzysowa sytuacja.

​Patrząc wstecz: rodzice Ani rozwiedli się, gdy miała kilka lat. Mama była pielęgniarką, pracowała w szpitalu, miała dyżury. W czasie wolnym umawiała się na randki, prowadziła ożywione życie towarzyskie, często nie było jej w domu. Nie miała czasu dla Ani. To babcia, albo sąsiadka odprowadzały ją do szkoły, gdy była mała. Potem siedziała w domu sama. Gdy mama pojawiała się w domu albo rozmawiała godzinami przez telefon z koleżankami, albo zajęta była pracami domowymi. Rzadko miała czas dla Ani, żeby z nią porozmawiać, wysłuchać jej, skupić się na jej potrzebach. Żeby po prostu „być” z nią. Nieświadomie dawała przekaz córce; „Twoje potrzeby nie są dla mnie ważne”. Gdy Ania dorosła, zaczęła na ten komunikat odpowiadać poprzez swoje zachowanie, którym mówiła matce: „Teraz moi znajomi, moje sprawy i moje potrzeby są ważniejsze niż Ty!”
 
Wpływ rodziców na zachowania dzieci opisałyśmy w poście „Rób to, co Ci mówię!”. Rodzice swoim zachowaniem ciągle uczą swoje dzieci. We wczesnym dzieciństwie są nauczycielami swoich dzieci nawet wtedy, gdy ich fizycznie nie ma lub są rzadko (jak w przypadku mamy Ani). Przekazują im zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Jeśli są otwarci, szanują potrzeby innych, są zaangażowani w relacje z innymi ludźmi, to ich dzieci będą postępowały podobnie. Jeśli współpracują z dzieckiem, są jego towarzyszem, to dziecko także będzie współdziałało z innymi. I oczywiście odwrotnie.

Jeśli będziemy słuchać naszych dzieci, a one będą miały poczucie, że uznajemy ich poglądy, to one również nas- rodziców chętniej później wysłuchają. Jeśli staraliśmy się do tej pory dawać im rozumienie, odpłacą nam potem tym samym. Jeśli nie mieliśmy czasu, nie słychaliśmy i nie chcieliśmy ich zrozumieć - odpłacą nam "pięknym za nadobne".
Ile więc w buncie nastolatka – dojrzewania, burzy hormonalnej, przekory, poszukiwania własnej tożsamości, negowania autorytetów i wartości, a ile wcześniejszego wpływu nas samych – rodziców? Świadomego lub nieświadomego.


POWIĄZANE POSTY:
​Rób to, co Ci mówię!
Trudna miłość. Bunt nastolatka
0 Komentarze

Cokolwiek psuje Ci nastrój, odrzuć to

1/10/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Czego się boisz...?

1/9/2017

0 Komentarze

 
Obraz

CZEGO SIĘ BOISZ...

Lęki dziecięce

Potworów, ciemności, Baby Jagi, burzy…  Lista jest długa. Dzieci boją się wielu rzeczy, ludzi i zjawisk, o czym pisałyśmy w poście „… ma wielkie oczy”.  Lęki zwykle u dzieci mają charakter rozwojowy  i przez psychologów dzielone są  na:

Lęki odtwórcze – przywołujące wspomnienia czegoś, co się wydarzyło. Czasami jakiś obraz, słowo przypominają o czymś, czego dziecko nie zapomniało i co budzi w nim lęk, np. czytaliśmy dziecku książkę o drapieżnych zwierzętach i dziecko po trzech miesiącach słysząc o wycieczce do zoo, robi wszystko, by tam nie iść.

 Leki wytwórcze – to efekt wyobraźni dziecka, dla którego ciężka do odróżnienia jest rzeczywistość realna od bajkowej czy fantastycznej. Tak samo maluch boi się listonosza, który przypomina mu złą postać z bajki, jak i potwora, którego sobie wyobraża.

W sytuacjach, gdy u dziecka pojawiają się reakcje lękowe, należy pamiętać, że niektóre lęki są rozwojowe i przeminą pod warunkiem, że nie będziemy ich utrwalać. Ważne natomiast, aby lęków dziecka nie bagatelizować i nie śmiać się z niego, a tym bardziej nie kompromitować go w oczach otoczenia. Przestraszonego malucha  należy uspokoić, przytulić, odwrócić uwagę, ale i okazać zrozumienie dla jego odczuć. Natomiast gdy opadną emocje,  porozmawiać, dopytać, wyjaśnić. Czasami przyczyna jest banalna, a nie znając jej, nie wiemy jak dziecku pomóc.

W sytuacji, gdy lękom towarzyszą reakcje somatyczne np. bezdech, drżenie, drgawki albo gdy lęk nie mija pomimo braku bodźca, który go wywoła bądź gdy całkowicie pochłania on uwagę dziecka, należy zgłosić się do specjalisty.

POWIĄZANE POSTY:

"... ma wielkie oczy."
"Rozwojowe lęki dziecięce"
0 Komentarze

Różnica między dobrym a złym dniem

1/9/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Nie chcę, aby moje dzieci...

1/8/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze
<<Poprzednia
Naprzód>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    SZKOLIMY:
    Obraz

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:
    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca