|
NOWOŚĆ!
Ewa Klepacka - Gryz "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania. Czuję, myślę, zmieniam." Wydawnictwo Zwierciadło Premiera: 11 września 2019 |
0 Comments
NIE BĄDŹ CELEM DLA OSZUSTA!
Psychopaci są wśród nas. Czy jesteś dobrym celem dla oszusta?
W ciągu kilku godzin straciła oszczędności całego życia. Pani Zuzanna - wykształcona, pochodząca z dobrego domu, nauczycielka zdrowo po siedemdziesiątce. Cały czas inteligentna bez śladów demencji, czy problemów w myśleniu. Od śmierci męża - kilkanaście lat temu - mieszkała sama, dzieci wyjechały do Stanów, próbowały ją nawet zaprosić, ale zawsze odpowiadała to samo: „Starych drzew się nie przesadza”. Żyła dość skromnie w starej kamienicy w centrum miasta.
Nie spodziewała się tego telefonu, dzieci dzwoniły rzadko, raczej rozmawiali przez Skype’a. Odebrała. W słuchawce pewny męski głos wyjaśnił, że dzwoni z CBA. Prowadzą śledztwo w banku, w którym Pani Zuzanna ma oszczędności. Szajka oszustów próbuje wyprowadzić pieniądze na zagraniczne konta i zadaniem CBA jest ochronić klientów. Teraz brzmi to trywialnie i od razu wygląda podejrzanie, ale Pani Zuzanna dokładnych słów już nie pamięta. To oddaje ich sens, ale gdy mówił to pułkownik Zarębski – bo tak przedstawił się mężczyzna – wszystko wydawało się niezwykle wiarygodne. Kazał jej potem połączyć się z nr 997 i sprawdzić go – podał numer odznaki. Zuzanna zadzwoniła. Miła Pani przedstawiając się jako Komenda Wojewódzka Policji – potwierdziła wersję mężczyzny. Potem pułkowik Zarębski zadzwonił powtórnie i tym razem nie pozwolił już odłożyć telefonu (słuchawka miała cały czas leżeć obok aparatu; telefonu komórkowego Pani Zuzanna nie miała), tłumacząc to tym, że rozmowy są na podsłuchu. Opisał jej jak będzie wyglądała akcja: przyjedzie do niej osobiście za 15 minut. Zamówią jej taksówkę i Zuzanna pojedzie do różnych oddziałów banku wypłacać pieniądze, które następnie przekaże oficerowi CBA w depozyt. Było jak powiedział: pojawił się pod domem, pokazał odznakę i podał rękę, gdy wsiadała do taksówki. Pod każdym oddziałem banku sytuacja wyglądała tak samo. Wypłacała w kasie gotówkę, a następnie w miejscu nieobjętym monitoringiem kamer miejskich przekazywała oficerowi CBA pieniądze. Odwiedzili 5 oddziałów. Potem taksówka odwiozła ją do domu. I tak przepadły pieniądze ze sprzedaży willi z ogrodem, w której mieszkali z mężem, odszkodowanie za mienie rodziców pozostawione na Wschodzie, oszczędności z pracy zarobkowej jej i jej męża, jakie robili przez całe swoje zawodowe życie. Straciła dosłownie wszystko, co do ostatniej złotówki. Cały spadek, jaki miały otrzymać dzieci.
Majstersztyk manipulacji i wykorzystywania całej wiedzy psychologicznej o wywieraniu wpływu na ludzi. Do tego oszuści, których z pewnością można posądzać o cechy psychopatyczne, a może nawet osobowość psychopatyczną (dyssocjalną, antyspołeczną). Nie chcemy skupiać się teraz na wszystkim wykorzystanych metodach, a bardziej na sprawcach, więc jedynie zasygnalizujemy: wzbudzenie silnego lęku, stan zagrożenia utratą – całe oszczędności życia są zagrożone - a lęk jako podstawowa emocja powoduje pobudzenie, które w dużej części odcina racjonalne myślenie (mówi się nawet, że „cali jesteśmy strachem”). Reguła autorytetu – dzwoni urzędnik państwowy (szczególnie działa na osoby starsze, wychowane w innych czasach). Wybór ofiary – osoba samotna – każdy z nas potrzebuje zainteresowania, uznania, dodatkowo nie będzie miała nawyku korzystania z rady rodziny, czy przyjaciół. Potwierdzenie wiarygodności – sami zaproponowali, aby sprawdzić ich pod numerem 997, a oczywiście sami „przejęli” połączenie i Pani Zuzanna rozmawiała z podstawioną policjantką. Izolacja i monopolizowanie uwagi (te należą m.in. do technik „prania mózgu”) – odłożona słuchawka, aby nikt nie mógł się do Pani Zuzanny dodzwonić. Nieodstępowanie je, ani na krok od pierwszych minut rozmowy. Reguła zaangażowania i konsekwencji – skoro poszła do pierwszego oddziału miała tendencję do kontynuowania tego działania. I wiele, wiele innych technik wpływu.
Nie spodziewała się tego telefonu, dzieci dzwoniły rzadko, raczej rozmawiali przez Skype’a. Odebrała. W słuchawce pewny męski głos wyjaśnił, że dzwoni z CBA. Prowadzą śledztwo w banku, w którym Pani Zuzanna ma oszczędności. Szajka oszustów próbuje wyprowadzić pieniądze na zagraniczne konta i zadaniem CBA jest ochronić klientów. Teraz brzmi to trywialnie i od razu wygląda podejrzanie, ale Pani Zuzanna dokładnych słów już nie pamięta. To oddaje ich sens, ale gdy mówił to pułkownik Zarębski – bo tak przedstawił się mężczyzna – wszystko wydawało się niezwykle wiarygodne. Kazał jej potem połączyć się z nr 997 i sprawdzić go – podał numer odznaki. Zuzanna zadzwoniła. Miła Pani przedstawiając się jako Komenda Wojewódzka Policji – potwierdziła wersję mężczyzny. Potem pułkowik Zarębski zadzwonił powtórnie i tym razem nie pozwolił już odłożyć telefonu (słuchawka miała cały czas leżeć obok aparatu; telefonu komórkowego Pani Zuzanna nie miała), tłumacząc to tym, że rozmowy są na podsłuchu. Opisał jej jak będzie wyglądała akcja: przyjedzie do niej osobiście za 15 minut. Zamówią jej taksówkę i Zuzanna pojedzie do różnych oddziałów banku wypłacać pieniądze, które następnie przekaże oficerowi CBA w depozyt. Było jak powiedział: pojawił się pod domem, pokazał odznakę i podał rękę, gdy wsiadała do taksówki. Pod każdym oddziałem banku sytuacja wyglądała tak samo. Wypłacała w kasie gotówkę, a następnie w miejscu nieobjętym monitoringiem kamer miejskich przekazywała oficerowi CBA pieniądze. Odwiedzili 5 oddziałów. Potem taksówka odwiozła ją do domu. I tak przepadły pieniądze ze sprzedaży willi z ogrodem, w której mieszkali z mężem, odszkodowanie za mienie rodziców pozostawione na Wschodzie, oszczędności z pracy zarobkowej jej i jej męża, jakie robili przez całe swoje zawodowe życie. Straciła dosłownie wszystko, co do ostatniej złotówki. Cały spadek, jaki miały otrzymać dzieci.
Majstersztyk manipulacji i wykorzystywania całej wiedzy psychologicznej o wywieraniu wpływu na ludzi. Do tego oszuści, których z pewnością można posądzać o cechy psychopatyczne, a może nawet osobowość psychopatyczną (dyssocjalną, antyspołeczną). Nie chcemy skupiać się teraz na wszystkim wykorzystanych metodach, a bardziej na sprawcach, więc jedynie zasygnalizujemy: wzbudzenie silnego lęku, stan zagrożenia utratą – całe oszczędności życia są zagrożone - a lęk jako podstawowa emocja powoduje pobudzenie, które w dużej części odcina racjonalne myślenie (mówi się nawet, że „cali jesteśmy strachem”). Reguła autorytetu – dzwoni urzędnik państwowy (szczególnie działa na osoby starsze, wychowane w innych czasach). Wybór ofiary – osoba samotna – każdy z nas potrzebuje zainteresowania, uznania, dodatkowo nie będzie miała nawyku korzystania z rady rodziny, czy przyjaciół. Potwierdzenie wiarygodności – sami zaproponowali, aby sprawdzić ich pod numerem 997, a oczywiście sami „przejęli” połączenie i Pani Zuzanna rozmawiała z podstawioną policjantką. Izolacja i monopolizowanie uwagi (te należą m.in. do technik „prania mózgu”) – odłożona słuchawka, aby nikt nie mógł się do Pani Zuzanny dodzwonić. Nieodstępowanie je, ani na krok od pierwszych minut rozmowy. Reguła zaangażowania i konsekwencji – skoro poszła do pierwszego oddziału miała tendencję do kontynuowania tego działania. I wiele, wiele innych technik wpływu.
Kto jednak może być oszustem? Jak bez wyrzutów sumienia ograbić starszą bezbronną samotną staruszkę i móc potem bez problemu zasnąć w nocy? Z pewnością najłatwiej będzie psychopacie.
Psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, to także ludzie, którzy mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Szacuje się, że to 2-3% społeczeństwa. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym. Mówimy czasem, o takich osobach, że idą „po trupach do celu”, wykorzystują innych. Odkrycie, co osoby psychopatyczne ukrywają pod swoją czarującą maską pozwoli ich zrozumieć i jednocześnie obronić się przed nimi.
Działanie psychopatów bardzo często przebiega w trzech fazach. Wynika ono raczej z ich osobowości niż przemyślanego świadomego planu. Pierwsza faza to wartościowanie ludzi przez psychopatów – określenie, na ile dana osoba (potencjalna ofiara) przyda się do ich potrzeb oraz jakie są jej mocne i słabe strony. Kolejny etap to manipulacja ludźmi, stosowanie odpowiednich komunikatów, wykorzystywanie reakcji potencjalnych ofiar i utrzymywanie kontroli. Trzecia faza to porzucenie – opuszczają zdezorientowane ofiary, kiedy przestają być im potrzebne, kiedy się nimi znudzą lub kończą z nimi w inny sposób (np. przypadki kryminalne).
Psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, to także ludzie, którzy mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Szacuje się, że to 2-3% społeczeństwa. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym. Mówimy czasem, o takich osobach, że idą „po trupach do celu”, wykorzystują innych. Odkrycie, co osoby psychopatyczne ukrywają pod swoją czarującą maską pozwoli ich zrozumieć i jednocześnie obronić się przed nimi.
Działanie psychopatów bardzo często przebiega w trzech fazach. Wynika ono raczej z ich osobowości niż przemyślanego świadomego planu. Pierwsza faza to wartościowanie ludzi przez psychopatów – określenie, na ile dana osoba (potencjalna ofiara) przyda się do ich potrzeb oraz jakie są jej mocne i słabe strony. Kolejny etap to manipulacja ludźmi, stosowanie odpowiednich komunikatów, wykorzystywanie reakcji potencjalnych ofiar i utrzymywanie kontroli. Trzecia faza to porzucenie – opuszczają zdezorientowane ofiary, kiedy przestają być im potrzebne, kiedy się nimi znudzą lub kończą z nimi w inny sposób (np. przypadki kryminalne).
Brak empatii i poczucia winy pozwala im świetnie zidentyfikować ofiarę, a potem ją oszukiwać. Potrafią świetnie wzbudzać zaufanie dzięki niemal patologicznej zdolności do kłamania. Nie mają żadnych lęków społecznych, lęków przed zdemaskowaniem, ani wyrzutów sumienia, czy poczucia winy. To co zwykle hamuje nas przed antyspołecznymi zachowaniami, u nich praktycznie nie istnieje. Potrafią opowiadać tak nieprawdopodobne historie w tak przekonujący sposób, że wszyscy w nie wierzą i im ufają. Co dziwne, nawet w momencie, gdy zostają zdemaskowani, ludzie-ofiary znają prawdę o nich, oni nadal kłamią i kłamią tak umiejętnie, że ofiary zaczynają wątpić we własną wiedzę i zaczynają im wierzyć i zmieniać swoje zdanie. To właśnie siła psychopatycznej manipulacji.
Tak więc psychopatów cechuje brak empatii, rozumienia innych, brak odruchów moralnych, mają skłonność do oszukiwania. Ich związki z innymi ludźmi są powierzchowne, relacje oparte są na przydatności do własnych celów. Nie przyjmują na siebie odpowiedzialności. Ich zachowanie bywa impulsywne i agresywne. Mają przesadne poczucie własnej wartości, wyczuleni są na przejawy niedoceniania.
Jak piszą autorzy książki „Psychopaci w firmie”*: „…psychopaci są egocentryczni, manipulacyjni i nieodpowiedzialni i jest mało prawdopodobne, by uczciwie pracowali dla swego chlebodawcy”.
Wyobraźcie sobie, że psychopaci oszuści potrafią po przestępstwie zadzwonić jeszcze raz do ofiary i jako kancelaria prawna zaproponować odpłatne usługi odzyskania zrabowanych pieniędzy. A ofiary, które nie mają już grosza przy duszy, zapożyczają się i chcą odzyskać swój majątek. Mimo doświadczenia „nabierają się” ponownie…
Nie mówcie, że nigdy Was to nie spotka. Po prostu bądźcie ostrożni i czujni. Psychopaci są wśród nas!
Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
*„Psychopaci w firmie” P. Babiak, R.D. Hare, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2015
Tak więc psychopatów cechuje brak empatii, rozumienia innych, brak odruchów moralnych, mają skłonność do oszukiwania. Ich związki z innymi ludźmi są powierzchowne, relacje oparte są na przydatności do własnych celów. Nie przyjmują na siebie odpowiedzialności. Ich zachowanie bywa impulsywne i agresywne. Mają przesadne poczucie własnej wartości, wyczuleni są na przejawy niedoceniania.
Jak piszą autorzy książki „Psychopaci w firmie”*: „…psychopaci są egocentryczni, manipulacyjni i nieodpowiedzialni i jest mało prawdopodobne, by uczciwie pracowali dla swego chlebodawcy”.
Wyobraźcie sobie, że psychopaci oszuści potrafią po przestępstwie zadzwonić jeszcze raz do ofiary i jako kancelaria prawna zaproponować odpłatne usługi odzyskania zrabowanych pieniędzy. A ofiary, które nie mają już grosza przy duszy, zapożyczają się i chcą odzyskać swój majątek. Mimo doświadczenia „nabierają się” ponownie…
Nie mówcie, że nigdy Was to nie spotka. Po prostu bądźcie ostrożni i czujni. Psychopaci są wśród nas!
Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
*„Psychopaci w firmie” P. Babiak, R.D. Hare, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2015
TAMTEGO LATA
Nieśmiałość i inne badania Zimbardo
Spotkali się przypadkiem. Wpadli na siebie na Dworcu Centralnym. Wiesia te oczy rozpoznałaby na końcu świata. A minęło bez mała 19 lat. Do dzisiaj pamięta ich pierwsze spotkanie, jego zapach, spojrzenie, tembr głosu. Mikołaj - człowiek, który zamieszkał w jej sercu i myślach, pomimo, iż nie dopuściła go do swojego życia.
Tamtego lata nie zapomni pewnie do końca życia. I powodem nie tylko jest fakt, że był to czas po maturze, emocje związane ze startem na wymarzoną uczelnię. Tamtego lata zakochała się bez pamięci. Mikołaj był przyjacielem jej koleżanki. Do dzisiaj nie wie, czy Gosia wyreżyserowała to spotkanie, czy też nie. Przystojny, elokwentny, ciepły. Zrobił na Wiesi piorunujące wrażenie. Pamięta doskonale jak nachylił się nad nią, aby szepnąć jej do ucha, że miło by było spotkać się raz jeszcze…
Przepłakała wiele dni i nocy, zaczęła malować, pisać wiersze. Uciekała w świat, który pomógłby jej pogodzić się ze stratą. A może nie ze stratą, ale z samą sobą i swoimi decyzjami. Mikołaj towarzyszył jej niemal w każdej ważniejszej chwili życia, nie umiała bowiem przestać o nim myśleć. Zastawiała się nieraz, jak potoczyły się jego losy. Próbowała znaleźć informacje na jego temat w internecie, Gosi i Jacka nie pytała, gdyż nigdy nie przyznałaby się do miłości, którą zamknęła jak cenny skarb w swoim sercu.
Jak potoczyłyby się losy Wiesi i Mikołaja, gdyby nie jej przeklęta nieśmiałość? To ona bowiem spowodowała, że Wiesia kryła swoje uczucie pod maską obojętności, to ona budowała mur, którego Mikołaj przy swojej wielkiej subtelności nie śmiał burzyć. Robiła wszystko, by nikt nie domyślił się, co czuje do Mikołaja. W stosunku do niego była chłodna i obojętna. Pomimo, iż serce wyrywało się, panicznie bała się… Bała się zaangażowania, a potem odrzucenia, bo przecież niemożliwe, by z jego strony narodziło się do niej, do takiej niedoskonałej pod wieloma względami osoby - uczucie.
Tamtego lata nie zapomni pewnie do końca życia. I powodem nie tylko jest fakt, że był to czas po maturze, emocje związane ze startem na wymarzoną uczelnię. Tamtego lata zakochała się bez pamięci. Mikołaj był przyjacielem jej koleżanki. Do dzisiaj nie wie, czy Gosia wyreżyserowała to spotkanie, czy też nie. Przystojny, elokwentny, ciepły. Zrobił na Wiesi piorunujące wrażenie. Pamięta doskonale jak nachylił się nad nią, aby szepnąć jej do ucha, że miło by było spotkać się raz jeszcze…
Przepłakała wiele dni i nocy, zaczęła malować, pisać wiersze. Uciekała w świat, który pomógłby jej pogodzić się ze stratą. A może nie ze stratą, ale z samą sobą i swoimi decyzjami. Mikołaj towarzyszył jej niemal w każdej ważniejszej chwili życia, nie umiała bowiem przestać o nim myśleć. Zastawiała się nieraz, jak potoczyły się jego losy. Próbowała znaleźć informacje na jego temat w internecie, Gosi i Jacka nie pytała, gdyż nigdy nie przyznałaby się do miłości, którą zamknęła jak cenny skarb w swoim sercu.
Jak potoczyłyby się losy Wiesi i Mikołaja, gdyby nie jej przeklęta nieśmiałość? To ona bowiem spowodowała, że Wiesia kryła swoje uczucie pod maską obojętności, to ona budowała mur, którego Mikołaj przy swojej wielkiej subtelności nie śmiał burzyć. Robiła wszystko, by nikt nie domyślił się, co czuje do Mikołaja. W stosunku do niego była chłodna i obojętna. Pomimo, iż serce wyrywało się, panicznie bała się… Bała się zaangażowania, a potem odrzucenia, bo przecież niemożliwe, by z jego strony narodziło się do niej, do takiej niedoskonałej pod wieloma względami osoby - uczucie.
Historia Wiesi, to historia wielu nie tylko kobiet, ale i mężczyzn, którzy nie tylko tracą swoje szanse na gruncie osobistym, ale i zawodowym. Tematem nieśmiałości zajmował się między innymi znany psycholog Philip Zimbardo, którego historię życia poznałam parę dni temu dzięki książce „Zimbardo w rozmowie z Danielem Hartwigiem”. Z książki dowiedziałam się nie tylko o wielu ciekawych wydarzeniach z życia tego niezwykle barwnego i nietuzinkowego człowieka, którego książka „Psychologia i życie” była dla mnie biblią w czasach studenckich. W wywiadzie, który przeczytałam jednym tchem jak najlepszą powieść, poznałam historię wielu badań, którymi się zajmował, a które znałam, nie mając pojęcia o ich kulisach. Na jednej ze stron Zimbardo wspomina dzień, w który zadał studentom pytanie: "Jak myślicie, jaka osoba jest równocześnie strażnikiem, który ogranicza wolność więźnia i więźniem, który niechętnie podporządkowuje się strażnikowi?” I dalej opowiada, że sam odpowiedział na postawione przez siebie pytanie: „Według mnie opisuje to stan nieśmiałości.”
Zimbardo opowiada Danielowi Hartwigowi o badaniach dotyczących nieśmiałości, kontroli umysłu, perspektyw postrzegania czasu, bohaterstwa i uzależnienia od gier wideo, ale przede wszystkim o kulisach eksperymentu więziennego, który przeszedł do historii pod nazwą eksperymentu stanfordzkiego. Badaniem tym potwierdził, że ludzie zdrowi psychicznie w specyficznych warunkach mogą z powodzeniem wcielać się w role oprawców i ofiar, ponieważ powodów takich zachowań upatrywać należy nie tylko w zaburzeniach ludzkiej psychiki, lecz także we wpływie otoczenia na człowieka. Zimbardo pokazał, że odgrywanie ról społecznych może wpływać na kształtowanie się osobowości jednostki, w szczególności w sytuacji, gdy nie ma ona możliwości zrzucenia schematu roli.
Wracając do naszej Wiesi. Była ona dziewczyną izolującą się, jak wiele osób nieśmiałych, od kontaktów międzyludzkich. Najstarsza z rodzeństwa, wychowywana przez nieśmiałych rodziców, ale stawiających jej wygórowane oczekiwania, pozbawiona wsparcia i wiary w jej możliwości. Wiesia nigdy nie była w domu dowartościowywana, była traktowana instrumentalnie, co spowodowało, że nie wierzyła w swoją wartość. Dlatego spotykając Mikołaja, wolała wycofać się, aniżeli ze strony osoby, którą była na początku zauroczona, a potem w niej zakochana, doświadczyć odrzucenia.
Nieśmiałość przekreśliła szanse Wiesi na wspaniałą miłość, na cudowne życie u boku wartościowego człowieka. Jak powiedziałby Philip Zimbardo, nieśmiałość stała się dla Wiesi psychologicznym więzieniem, do którego sama się wtrąciła, ograniczając własną wolność, przestrzegając zasad narzuconych przez swojego wewnętrznego strażnika.
Zimbardo opowiada Danielowi Hartwigowi o badaniach dotyczących nieśmiałości, kontroli umysłu, perspektyw postrzegania czasu, bohaterstwa i uzależnienia od gier wideo, ale przede wszystkim o kulisach eksperymentu więziennego, który przeszedł do historii pod nazwą eksperymentu stanfordzkiego. Badaniem tym potwierdził, że ludzie zdrowi psychicznie w specyficznych warunkach mogą z powodzeniem wcielać się w role oprawców i ofiar, ponieważ powodów takich zachowań upatrywać należy nie tylko w zaburzeniach ludzkiej psychiki, lecz także we wpływie otoczenia na człowieka. Zimbardo pokazał, że odgrywanie ról społecznych może wpływać na kształtowanie się osobowości jednostki, w szczególności w sytuacji, gdy nie ma ona możliwości zrzucenia schematu roli.
Wracając do naszej Wiesi. Była ona dziewczyną izolującą się, jak wiele osób nieśmiałych, od kontaktów międzyludzkich. Najstarsza z rodzeństwa, wychowywana przez nieśmiałych rodziców, ale stawiających jej wygórowane oczekiwania, pozbawiona wsparcia i wiary w jej możliwości. Wiesia nigdy nie była w domu dowartościowywana, była traktowana instrumentalnie, co spowodowało, że nie wierzyła w swoją wartość. Dlatego spotykając Mikołaja, wolała wycofać się, aniżeli ze strony osoby, którą była na początku zauroczona, a potem w niej zakochana, doświadczyć odrzucenia.
Nieśmiałość przekreśliła szanse Wiesi na wspaniałą miłość, na cudowne życie u boku wartościowego człowieka. Jak powiedziałby Philip Zimbardo, nieśmiałość stała się dla Wiesi psychologicznym więzieniem, do którego sama się wtrąciła, ograniczając własną wolność, przestrzegając zasad narzuconych przez swojego wewnętrznego strażnika.
POLECAMY:
NOWOŚĆ!
"ZIMBARDO w rozmowie z Danielem Hartwigiem" przełożyła Olga Siara Wydawnictwo PWN PREMIERA: 12 WRZEŚNIA 2019 |
POLECAMY:
PREMIERA: 20 WRZEŚNIA 2019
Matthew D. Johnson "Bliskie związki. 25 największych mitów." Wydawnictwo: PWN |
ZDĄŻĘ... PÓŹNIEJ...
Autoterapia dla odkładaczy i spóźnialskich.
Macie czasem problem, aby zdążyć na czas? Zrobić coś dziś a nie jutro, pojutrze lub w bliżej nieokreślonym terminie?
Może warto przeczytać wskazówki, które znalazłyśmy w wydanej wczoraj książce "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania" Ewy Klepackiej – Gryz. Nasze problemy wcale nie muszą być tak trudne do rozwiązania jak nam się z pozoru wydaje.
Może warto przeczytać wskazówki, które znalazłyśmy w wydanej wczoraj książce "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania" Ewy Klepackiej – Gryz. Nasze problemy wcale nie muszą być tak trudne do rozwiązania jak nam się z pozoru wydaje.
Autoterapia dla nałogowych odkładaczy
"Jeśli zniechęca cię to, że zadanie, które masz do wykonania, jest pracochłonne i za trudne, podejdź do niego powoli, etapami. Zrób pierwszy krok. To sprawi, że wyda ci się bardziej realne. Pierwszy krok zmieni status zadania do wykonania w rozpoczęty proces. Każdy kolejny – coraz bardziej cię zaangażuje. Nie obwiniaj się za to, że ciągle coś odkładasz, bo to nasili twoje emocje i zwiększy napięcie w ciele, co jest jedną z głównych przyczyn prokrastynacji. Jeśli znowu poczujesz ochotę, by odłożyć coś na później, wyobraź sobie wagę. Na jednej szali połóż ulgę i przyjemność związaną z odłożeniem zadania, na drugiej poczucie winy. Wybierz to, co ci się bardziej opłaca. Kiedy czujesz, że wciąga cię wir prokrastynacji, nie szukaj w głowie powodów i tłumaczeń. Zamiast tego powiedz sobie: >>Tak, nie mam ochoty teraz tego robić i pozwalam sobie na zwlekanie ze wszystkimi tego konsekwencjami.<< Pamiętaj, że jednym z ważniejszych powodów prokrastynacji mogą być konflikty wewnętrzne, np. zadanie, jakie masz do wykonania, może mieć symboliczne znaczenie – napisanie pracy magisterskiej oznacza koniec studiów i początek dorosłego życia. Albo twój szef przypomina ci ojca, a ty zawalasz służbowe obowiązki, by podświadomie mu się przeciwstawić."
Autoterapia dla spóźnialskich
„Zadaj sobie pytanie, czy twoim problemem na pewno jest spóźnianie się? Jeśli tak naprawdę chodzi o innych, zajmij się tym, w jaki sposób ułożyć sobie z nimi dobre relacje, pomimo swojego spóźnialstwa.
Wypisz wszystkie znane ci powody spóźniania, np.: zbyt dużo rzeczy na głowie, złe zarządzanie czasem, nieumiejętność przewidywania niespodziewanych okoliczności. Sprawdź, czy któryś z tych powodów odnosi się do ciebie. Jeśli nie, dokładnie przeanalizuj swój proces spóźniania się, począwszy od momentu, gdy masz pół godziny do wyjścia z domu aż do chwili, gdy go opuszczasz. Wychwyć, kiedy gubisz poczucie czasu.
Jeśli któryś z podanych powodów pasuje do ciebie, spróbuj opisać go za pomocą symbolu, np. jeżeli uważasz, że masz „zbyt dużo rzeczy na głowie”, połóż na jej czubku kilka książek i spróbuj zrobić parę kroków. Prawdopodobnie wszystko runie na ziemię. Dokładnie tak się dzieje w życiu: bierzesz na siebie wiele zobowiązań, przez co notorycznie się spóźniasz. Przeżyj ten stan nadmiaru, lęk, że znowu nie zdążysz.
Zadaj sobie pytanie, po co narażasz się na dyskomfort, jakim jest branie sobie na głowę tylu spraw? Pamiętaj, że zachowania, które w konsekwencji stają przyczyną twoich kłopotów, muszą także dostarczać ci jakichś korzyści, bo inaczej bez problemu byś z nich zrezygnowała. Nikt nie lubi się spóźniać, ale np. branie na siebie wielu obowiązków może wynikać z potrzeby poczucia się osobą ważną, niezastąpioną. Z książkami na głowie nie dobiegniesz do autobusu, ale za to przez moment możesz poczuć się jak prawdziwa siłaczka.
Opracuj nowy scenariusz, którego celem będzie docieranie na czas. Najważniejsze, by obejmował on zachowania zupełnie inne niż do tej pory. Na początku zrób to symbolicznie; spośród książek, które dotychczas dźwigałaś na głowie, wybierz jedną – w danym momencie najważniejszą. Przełóż ten symbol na konkretne zachowania: z czego możesz zrezygnować, by z najważniejszego zobowiązania wywiązać się na czas?
Zawsze traktuj swój kłopot z miłością i uważnością, w końcu to część ciebie. Postaraj się go zrozumieć, zamiast oczekiwać, że sam zniknie albo ktoś cię od niego uwolni. Przesłanie, jakie niesie kłopot, to bardzo ważny komunikat dotyczący twoich potrzeb, wskazówka, żebyś coś zmieniła w swoim funkcjonowaniu.”
POWIĄZANE ARTYKUŁY:
Jak przestać się spóźniać? Metamorfoza
"Jeśli zniechęca cię to, że zadanie, które masz do wykonania, jest pracochłonne i za trudne, podejdź do niego powoli, etapami. Zrób pierwszy krok. To sprawi, że wyda ci się bardziej realne. Pierwszy krok zmieni status zadania do wykonania w rozpoczęty proces. Każdy kolejny – coraz bardziej cię zaangażuje. Nie obwiniaj się za to, że ciągle coś odkładasz, bo to nasili twoje emocje i zwiększy napięcie w ciele, co jest jedną z głównych przyczyn prokrastynacji. Jeśli znowu poczujesz ochotę, by odłożyć coś na później, wyobraź sobie wagę. Na jednej szali połóż ulgę i przyjemność związaną z odłożeniem zadania, na drugiej poczucie winy. Wybierz to, co ci się bardziej opłaca. Kiedy czujesz, że wciąga cię wir prokrastynacji, nie szukaj w głowie powodów i tłumaczeń. Zamiast tego powiedz sobie: >>Tak, nie mam ochoty teraz tego robić i pozwalam sobie na zwlekanie ze wszystkimi tego konsekwencjami.<< Pamiętaj, że jednym z ważniejszych powodów prokrastynacji mogą być konflikty wewnętrzne, np. zadanie, jakie masz do wykonania, może mieć symboliczne znaczenie – napisanie pracy magisterskiej oznacza koniec studiów i początek dorosłego życia. Albo twój szef przypomina ci ojca, a ty zawalasz służbowe obowiązki, by podświadomie mu się przeciwstawić."
Autoterapia dla spóźnialskich
„Zadaj sobie pytanie, czy twoim problemem na pewno jest spóźnianie się? Jeśli tak naprawdę chodzi o innych, zajmij się tym, w jaki sposób ułożyć sobie z nimi dobre relacje, pomimo swojego spóźnialstwa.
Wypisz wszystkie znane ci powody spóźniania, np.: zbyt dużo rzeczy na głowie, złe zarządzanie czasem, nieumiejętność przewidywania niespodziewanych okoliczności. Sprawdź, czy któryś z tych powodów odnosi się do ciebie. Jeśli nie, dokładnie przeanalizuj swój proces spóźniania się, począwszy od momentu, gdy masz pół godziny do wyjścia z domu aż do chwili, gdy go opuszczasz. Wychwyć, kiedy gubisz poczucie czasu.
Jeśli któryś z podanych powodów pasuje do ciebie, spróbuj opisać go za pomocą symbolu, np. jeżeli uważasz, że masz „zbyt dużo rzeczy na głowie”, połóż na jej czubku kilka książek i spróbuj zrobić parę kroków. Prawdopodobnie wszystko runie na ziemię. Dokładnie tak się dzieje w życiu: bierzesz na siebie wiele zobowiązań, przez co notorycznie się spóźniasz. Przeżyj ten stan nadmiaru, lęk, że znowu nie zdążysz.
Zadaj sobie pytanie, po co narażasz się na dyskomfort, jakim jest branie sobie na głowę tylu spraw? Pamiętaj, że zachowania, które w konsekwencji stają przyczyną twoich kłopotów, muszą także dostarczać ci jakichś korzyści, bo inaczej bez problemu byś z nich zrezygnowała. Nikt nie lubi się spóźniać, ale np. branie na siebie wielu obowiązków może wynikać z potrzeby poczucia się osobą ważną, niezastąpioną. Z książkami na głowie nie dobiegniesz do autobusu, ale za to przez moment możesz poczuć się jak prawdziwa siłaczka.
Opracuj nowy scenariusz, którego celem będzie docieranie na czas. Najważniejsze, by obejmował on zachowania zupełnie inne niż do tej pory. Na początku zrób to symbolicznie; spośród książek, które dotychczas dźwigałaś na głowie, wybierz jedną – w danym momencie najważniejszą. Przełóż ten symbol na konkretne zachowania: z czego możesz zrezygnować, by z najważniejszego zobowiązania wywiązać się na czas?
Zawsze traktuj swój kłopot z miłością i uważnością, w końcu to część ciebie. Postaraj się go zrozumieć, zamiast oczekiwać, że sam zniknie albo ktoś cię od niego uwolni. Przesłanie, jakie niesie kłopot, to bardzo ważny komunikat dotyczący twoich potrzeb, wskazówka, żebyś coś zmieniła w swoim funkcjonowaniu.”
POWIĄZANE ARTYKUŁY:
Jak przestać się spóźniać? Metamorfoza
POLECAMY:
NOWOŚĆ!
Ewa Klepacka - Gryz "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania. Czuję, myślę, zmieniam." Wydawnictwo Zwierciadło Premiera: 11 września 2019 |
POLECAMY:
PREMIERA: DZIŚ! 12 WRZEŚNIA 2019
"ZIMBARDO w rozmowie z Danielem Hartwigiem" przełożyła Olga Siara Wydawnictwo PWN |
POLECAMY:
PREMIERA: DZIŚ! 11 WRZEŚNIA 2019 PsychologiaPrzyKawie.pl objęła patronat nad książką Ewy Klepackiej - Gryz "Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania. Czuję, myślę, zmieniam." Wydawnictwo Zwierciadło |
ZMIENIĘ SIĘ
Terapia jednego spotkania
Po weekendzie czeka nas znowu kołowrót codziennych obowiązków, miliony spraw, problemy, o których udało nam się na chwilę zapomnieć. W poniedziałek trzeba będzie rano wstać i stawić czoła światu, który ostatnio pędzi dla wszystkich jak zwariowany. Telefony, maile, praca, dzieci (dla tych z nas, które już je mają), zakupy, spotkania, rachunki do zapłacenia… i tak na okrągło. Czy wyrabiacie się z tym wszystkim? A może listy zadań ciągle są tak samo długie? Co z tego, że coś wykreślimy, odhaczymy a zamiast tego dopisujemy kolejne rzeczy.
Jedne z nas się przeciążają i biorą na swoje barki zbyt dużo, inne po prostu „odpuszczają” i nie robią wszystkiego, a tylko to, co jest super pilne i nie cierpiące zwłoki. Są też takie, które spóźniają się ze wszystkim i zawsze. Czy to faktycznie świat, taki jest i nie można nic z nim zrobić, czy może jednak to w nas coś powoduje, że tak się zachowujemy, a świat jest tylko wymówką? Może chcemy pokazać się jako silne i niezwykle potrzebne innym, że się tak przeciążamy? Może chcemy spełniać oczekiwania innych, jesteśmy mało asertywne, a potrzebujemy akceptacji, której same sobie nie dajemy i dlatego bierzemy na siebie więcej, niż jesteśmy w stanie zrobić? Wreszcie może zżera nas stres, czy damy radę, jak wypadniemy, czy zrobimy coś perfekcyjnie i to stres nas paraliżuje, spowalnia?
Warto się zastanowić, bo jak pisałyśmy wczoraj w naszym artykule o metamorfozie (zachęcamy – zerknijcie:-) dopiero, gdy uświadomimy sobie problem możemy coś z nim zrobić. I nie zawsze potrzebna jest długotrwała terapia. Czasami możemy porozmawiać z przyjaciółką, a czasami wystarczy jedno spotkanie z psychologiem. To nam wydaje się, że sprawa jest skomplikowana i nierozwiązywalna, a ktoś z zewnątrz może pokazać nam taką perspektywę, która będzie dla nas "oświeceniem". Pomyślcie, czy macie takie problemy, z którymi nie wiecie, co zrobić?
Jedne z nas się przeciążają i biorą na swoje barki zbyt dużo, inne po prostu „odpuszczają” i nie robią wszystkiego, a tylko to, co jest super pilne i nie cierpiące zwłoki. Są też takie, które spóźniają się ze wszystkim i zawsze. Czy to faktycznie świat, taki jest i nie można nic z nim zrobić, czy może jednak to w nas coś powoduje, że tak się zachowujemy, a świat jest tylko wymówką? Może chcemy pokazać się jako silne i niezwykle potrzebne innym, że się tak przeciążamy? Może chcemy spełniać oczekiwania innych, jesteśmy mało asertywne, a potrzebujemy akceptacji, której same sobie nie dajemy i dlatego bierzemy na siebie więcej, niż jesteśmy w stanie zrobić? Wreszcie może zżera nas stres, czy damy radę, jak wypadniemy, czy zrobimy coś perfekcyjnie i to stres nas paraliżuje, spowalnia?
Warto się zastanowić, bo jak pisałyśmy wczoraj w naszym artykule o metamorfozie (zachęcamy – zerknijcie:-) dopiero, gdy uświadomimy sobie problem możemy coś z nim zrobić. I nie zawsze potrzebna jest długotrwała terapia. Czasami możemy porozmawiać z przyjaciółką, a czasami wystarczy jedno spotkanie z psychologiem. To nam wydaje się, że sprawa jest skomplikowana i nierozwiązywalna, a ktoś z zewnątrz może pokazać nam taką perspektywę, która będzie dla nas "oświeceniem". Pomyślcie, czy macie takie problemy, z którymi nie wiecie, co zrobić?
POWIĄZANE ARTYKUŁY:
Jak przestać się spóźniać? Metamorfoza
Jak przestać się spóźniać? Metamorfoza
JAK PRZESTAĆ SIĘ SPÓŹNIAĆ? - METAMORFOZA
Terapia jednego spotkania
Magda wiecznie się spóźnia. Nie czuje się z tego powodu zażenowana, winna, nie czuje dyskomfortu. Natomiast denerwują ją reakcje innych, którzy czują się lekceważeni albo traktują ją jako osobę niepoważną, na którą nie można liczyć.
Edyta z niczym się nie wyrabia. Jej grafik pęka w szwach, a zaległości piętrzą się z godziny na godzinę. Jest sfrustrowana i agresywna w relacjach z innymi ludźmi, a ciało odmawia jej posłuszeństwa.
Kasia wszystko odkłada na później. Przekłada spotkania w nieskończoność, odwołuje je albo po prostu na nie nie przychodzi.
Trzy kobiety. Tak różne, ale podobnie nieumiejące poradzić sobie z problemem, który uwiera każdą z nich jak przysłowiowy kamyk w bucie, raniąc stopę i nie dając o sobie zapomnieć. Wszystkie trzy znalazły się u tego samego terapeuty. Magda napisała maila z zapytaniem, czy możliwa jest jednorazowa konsultacja, Kasia zadzwoniła z prośbą o spotkanie tego samego dnia, obawiając się, że w momencie odroczenia w czasie, już nigdy nie przyjdzie, a Edyta nie uczyniła tego kroku z własnej woli, wysłał ją rehabilitant.
Edyta z niczym się nie wyrabia. Jej grafik pęka w szwach, a zaległości piętrzą się z godziny na godzinę. Jest sfrustrowana i agresywna w relacjach z innymi ludźmi, a ciało odmawia jej posłuszeństwa.
Kasia wszystko odkłada na później. Przekłada spotkania w nieskończoność, odwołuje je albo po prostu na nie nie przychodzi.
Trzy kobiety. Tak różne, ale podobnie nieumiejące poradzić sobie z problemem, który uwiera każdą z nich jak przysłowiowy kamyk w bucie, raniąc stopę i nie dając o sobie zapomnieć. Wszystkie trzy znalazły się u tego samego terapeuty. Magda napisała maila z zapytaniem, czy możliwa jest jednorazowa konsultacja, Kasia zadzwoniła z prośbą o spotkanie tego samego dnia, obawiając się, że w momencie odroczenia w czasie, już nigdy nie przyjdzie, a Edyta nie uczyniła tego kroku z własnej woli, wysłał ją rehabilitant.
Zastanawialiście się kiedyś, co dzieję się za zamkniętymi drzwiami w gabinecie psychologa? Teraz jako niewidoczny obserwator każdy z nas może towarzyszyć terapeutce, do której zgłosiła się Magda, Edyta i Kasia. Taką niezwykłą możliwość daje nam książka „Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania” Ewy Klepackiej – Gryz. Autorka daje nam szansę nie tylko bycia świadkami terapii Magdy, Edyty, Kasi i pozostałych dwudziestu pięciu bohaterów książki, ale i umożliwia nam wejście we własne spostrzeżenia i przemyślenia jako psychologa, który umiejętnie pomaga ludziom zrozumieć rzeczywiste źródło ich problemów.
Pomimo, iż Magda uważała, że spóźnianie się nie stanowi dla niej problemu, to w jej ciele pojawiało się napięcie, ilekroć musiała wyjść z domu i dotrzeć na miejsce o określonej godzinie. Przed wyjściem chaotycznie biegała po mieszkaniu, próbując obniżyć napięcie, ale tym samym, tracąc poczucie czasu. Kłopot Magdy niósł ze sobą ważny komunikat, pokazał, że musi zmienić dotychczasowy zwyczaj szykowania się do wyjścia w taki sposób, by nie towarzyszyło temu zdenerwowanie.
Edyta dzięki terapeucie spojrzała na siebie z dystansem i zobaczyła osobę, która dźwiga na własnych barkach wielki ciężar. Zrozumiała, że większość „musów” sama na siebie nakładała z lęku, by świat nie przestał jej dostrzegać, żeby nikt nie zauważył jej słabości i braku mocy.
Kasia zrozumiała, że rzadko myśli o przyszłości i snuje plany. Liczy się dla niej „tu i teraz”, dlatego łatwo bierze na siebie kolejne zobowiązania do zrealizowania „za jakiś czas”. Chcąc spełniać oczekiwania ludzi, zwłaszcza bliskich, nie potrafi odmawiać, nie wierząc w to, co obiecuje.
Pomimo, iż Magda uważała, że spóźnianie się nie stanowi dla niej problemu, to w jej ciele pojawiało się napięcie, ilekroć musiała wyjść z domu i dotrzeć na miejsce o określonej godzinie. Przed wyjściem chaotycznie biegała po mieszkaniu, próbując obniżyć napięcie, ale tym samym, tracąc poczucie czasu. Kłopot Magdy niósł ze sobą ważny komunikat, pokazał, że musi zmienić dotychczasowy zwyczaj szykowania się do wyjścia w taki sposób, by nie towarzyszyło temu zdenerwowanie.
Edyta dzięki terapeucie spojrzała na siebie z dystansem i zobaczyła osobę, która dźwiga na własnych barkach wielki ciężar. Zrozumiała, że większość „musów” sama na siebie nakładała z lęku, by świat nie przestał jej dostrzegać, żeby nikt nie zauważył jej słabości i braku mocy.
Kasia zrozumiała, że rzadko myśli o przyszłości i snuje plany. Liczy się dla niej „tu i teraz”, dlatego łatwo bierze na siebie kolejne zobowiązania do zrealizowania „za jakiś czas”. Chcąc spełniać oczekiwania ludzi, zwłaszcza bliskich, nie potrafi odmawiać, nie wierząc w to, co obiecuje.
Ewa Klepacka – Gryz na pierwszej stronie wyjaśnia, że „Pomysł na Terapię Jednego Spotkania (TJS) pojawił się nagle i, jak to zwykle bywa z takimi nagłymi olśnieniami, okazał się strzałem w dziesiątkę (…) Kiedy próbuję znaleźć logiczne uzasadnienie dla tego dość przewrotnego pomysłu w czasach, gdy chodzenie latami na terapię (w myśl zasady: im dłużej, tym lepiej) jest na topie, myślę, że ta idea zrodziła się przede wszystkim z przekonania i wiary, że każdy z nas jest najlepszym autorytetem we własnej sprawie. Nawet superprofesjonalny terapeuta nie odmieni życia pacjenta (jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki), nie wypisze recepty na magiczną tabletkę, nie powie, co robić, żeby odnaleźć szczęście, miłość czy rodzinny skarb ukryty w najmniej spodziewanym miejscu, a przede wszystkim nie odgadnie, kierowany tajemniczymi supermocami ani też nie wywróży z fusów, na czym tak naprawdę polega jego problem (…)”
Z doświadczenia zawodowego wiem, że zwykle na jednym spotkaniu z psychologiem się nie kończy. Zresztą autorka książki sama pisze: „nie mam zamiaru ani też nie daję sobie prawa, by deprecjonować zalety klasycznej terapii, sama mam pacjentów przychodzących na sesje regularnie.” Ewa Klepacka – Gryz dostrzega, podobnie jak i ja, sens w jednorazowych sesjach. „Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania” napisana jest w lekki i przystępny sposób. Jestem przekonana, że każdy z nas w którymś z rozdziałów odnajdzie w większym lub mniejszym wymiarze samego siebie i wraz z bohaterem będzie mógł zmierzyć się z pytaniami stawianymi w książce i być może dostrzeże źródło swoich problemów. Ludzie, których spotkała autorka na swojej drodze zawodowej, a których poznajemy na łamach książki borykali się między innymi z nieśmiałością, życiem w iluzji, nadopiekuńczością, przemęczeniem, życiem po zdradzie. Każdy z nich dzięki psychologowi zmierzył się z samym sobą i stanął w prawdzie, by pozbyć się „kamyczka z buta”, który odbierał radość życia, a czasami był przyczyną wielu problemów w relacjach z innymi.
Niewątpliwym atutem książki jest zakończenie każdego rozdziału - który jest terapią jednego z bohaterów - wskazówkami nazwanymi przez autorkę autoterapią. W przyszłym tygodniu w czwartek przedstawimy "Autoterapię dla spóźnialskich”, którzy podobnie jak Magda nie przychodzą na czas.
W innych rozdziałach "Metamorfozy, czyli terapii jednego spotkania" można znaleźć wskazówki między innymi dla osób, dla których doba jest za krótka, dla wkurzających się bez powodu, dla tych, którzy nie czują radości, dla żyjących w pojedynkę, dla tych, którzy nie mogą powstrzymać natrętnych myśli, dla nieśmiałych, dla przemęczonych, dla związków z depresją w tle i wielu innych.
Książka Ewy Klepackiej - Gryz pozwala uwierzyć, że nasze problemy wcale nie muszą być tak trudne do rozwiązania jak nam się z pozoru wydaje. Czasem może wystarczyć tylko jedna wizyta u mądrego i doświadczonego psychologa, żeby nasza motywacja do zmiany faktycznie spowodowała metamorfozę w naszym życiu.
Z doświadczenia zawodowego wiem, że zwykle na jednym spotkaniu z psychologiem się nie kończy. Zresztą autorka książki sama pisze: „nie mam zamiaru ani też nie daję sobie prawa, by deprecjonować zalety klasycznej terapii, sama mam pacjentów przychodzących na sesje regularnie.” Ewa Klepacka – Gryz dostrzega, podobnie jak i ja, sens w jednorazowych sesjach. „Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania” napisana jest w lekki i przystępny sposób. Jestem przekonana, że każdy z nas w którymś z rozdziałów odnajdzie w większym lub mniejszym wymiarze samego siebie i wraz z bohaterem będzie mógł zmierzyć się z pytaniami stawianymi w książce i być może dostrzeże źródło swoich problemów. Ludzie, których spotkała autorka na swojej drodze zawodowej, a których poznajemy na łamach książki borykali się między innymi z nieśmiałością, życiem w iluzji, nadopiekuńczością, przemęczeniem, życiem po zdradzie. Każdy z nich dzięki psychologowi zmierzył się z samym sobą i stanął w prawdzie, by pozbyć się „kamyczka z buta”, który odbierał radość życia, a czasami był przyczyną wielu problemów w relacjach z innymi.
Niewątpliwym atutem książki jest zakończenie każdego rozdziału - który jest terapią jednego z bohaterów - wskazówkami nazwanymi przez autorkę autoterapią. W przyszłym tygodniu w czwartek przedstawimy "Autoterapię dla spóźnialskich”, którzy podobnie jak Magda nie przychodzą na czas.
W innych rozdziałach "Metamorfozy, czyli terapii jednego spotkania" można znaleźć wskazówki między innymi dla osób, dla których doba jest za krótka, dla wkurzających się bez powodu, dla tych, którzy nie czują radości, dla żyjących w pojedynkę, dla tych, którzy nie mogą powstrzymać natrętnych myśli, dla nieśmiałych, dla przemęczonych, dla związków z depresją w tle i wielu innych.
Książka Ewy Klepackiej - Gryz pozwala uwierzyć, że nasze problemy wcale nie muszą być tak trudne do rozwiązania jak nam się z pozoru wydaje. Czasem może wystarczyć tylko jedna wizyta u mądrego i doświadczonego psychologa, żeby nasza motywacja do zmiany faktycznie spowodowała metamorfozę w naszym życiu.
POLECAMY:
NOWOŚĆ!
Ewa Klepacka - Gryz
"Metamorfoza, czyli terapia jednego spotkania. Czuję, myślę, zmieniam." Wydawnictwo Zwierciadło Premiera: 11 września 2019 |
ŚWIATA POZA NIĄ NIE WIDZIAŁEM...
Uzależnienie od alkoholu
Wojtek sącząc sok, ze smutkiem patrzył na przyjaciela. Sam sobie się dziwił, że coś w nim pękło. Nie dawał już rady. Silny mężczyzna też ma granice wytrzymałości. „Kochałem ją. Świata poza nią nie widziałem…”
Kinga urodziła się w siódmym miesiącu. Z racji swojego wcześniactwa i zagrożenia życia przez okres dzieciństwa była trzymana pod „parasolem ochronnym”. Była maleńka i rodzice na nią chuchali, by tylko przeżyła. Przeżyła, ale przez kolejne lata jej życia była traktowana w sposób szczególny. Postępowali z nią jak z lalką z porcelany. Wyręczali na każdym kroku, nadskakiwali, chronili. W wieku nastu lat było za późno, by wprowadzać zasady wychowawcze, stawiać granice. Oni niczego nie potrafili od niej wyegzekwować. Była uparta. Robiła im na przekór, wyczuwając doskonale ich brak konsekwencji.
W szkole nauczyciele zauważyli, ze dziewczynka za wszelka cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Ubierała się w wyzywający sposób. Nie pomagały kary, prośby, groźby. Rodzice byli bezsilni. Kinga bardzo emocjonalnie reagowała na niepowodzenia, nie potrafiła trzymać na wodzy emocji. A przy tym robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę i zaimponować, niestety w negatywny sposób swoim rówieśnikom.
Kinga urodziła się w siódmym miesiącu. Z racji swojego wcześniactwa i zagrożenia życia przez okres dzieciństwa była trzymana pod „parasolem ochronnym”. Była maleńka i rodzice na nią chuchali, by tylko przeżyła. Przeżyła, ale przez kolejne lata jej życia była traktowana w sposób szczególny. Postępowali z nią jak z lalką z porcelany. Wyręczali na każdym kroku, nadskakiwali, chronili. W wieku nastu lat było za późno, by wprowadzać zasady wychowawcze, stawiać granice. Oni niczego nie potrafili od niej wyegzekwować. Była uparta. Robiła im na przekór, wyczuwając doskonale ich brak konsekwencji.
W szkole nauczyciele zauważyli, ze dziewczynka za wszelka cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Ubierała się w wyzywający sposób. Nie pomagały kary, prośby, groźby. Rodzice byli bezsilni. Kinga bardzo emocjonalnie reagowała na niepowodzenia, nie potrafiła trzymać na wodzy emocji. A przy tym robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę i zaimponować, niestety w negatywny sposób swoim rówieśnikom.
Taki liberalny styl wychowania, pozbawiony granic spowodował u Kingi brak poczucia bezpieczeństwa, brakowało jej poczucia własnej wartości, była nieodporna na stres i sytuacje trudne. W szkole była spłoszonym stworzonkiem, sfrustrowanym, szukającym oparcia i akceptacji w otoczeniu. Nie wierzyła w siebie, dlatego nieudolnie próbowała zwrócić na siebie uwagę.
Wojtka poznała przez kolegę z klasy. To było jak uderzenie pioruna. Nie wierzyła, że taki facet może na nią zwrócić uwagę. Nie mogła śnić o tym w najpiękniejszym śnie. Grała, ale do gry była przyzwyczajona. Próbowała stać się subtelną, grzeczną dziewczyną. Wojtek był starszy, czuła w nim siłę i oparcie, którego tak bardzo jej brakowało.
„Przed ślubem dwa razy zauważyłem, że nadużywa alkoholu. Była najpierw wesoła, a następnie się awanturowała. Były rozmowy. Zagroziłem, że odejdę, ale nie potrafiłem. Tłumaczyłem sobie, że może ślub, emocje… Miesiąc po ślubie zaczęła wychodzić na spotkania z koleżankami i przychodziła pijana. Potem upijała się w domu, podczas mojej nieobecności. Prośby, błagania nie były dla niej istotne. Kiedy zamykałem drzwi, potrafiła uciekać przez balkon i wracała nad ranem. Szukałem jej całe noce."
Dziecko wychowane w takim domu jak Kingi w dorosłym życiu narażone jest na negatywny wpływ otoczenia, gdyż za wszelką cenę stara się zyskać aprobatę innych, nie zawsze wartościowych ludzi i jest predysponowane do uzależnienia się na przykład od alkoholu. Przekonanie bowiem o autonomicznej wartości własnej osoby i oczekiwanie jego potwierdzenia ze strony innych ludzi i od samego siebie jest fundamentalną potrzebą człowieka.
Wojtka poznała przez kolegę z klasy. To było jak uderzenie pioruna. Nie wierzyła, że taki facet może na nią zwrócić uwagę. Nie mogła śnić o tym w najpiękniejszym śnie. Grała, ale do gry była przyzwyczajona. Próbowała stać się subtelną, grzeczną dziewczyną. Wojtek był starszy, czuła w nim siłę i oparcie, którego tak bardzo jej brakowało.
„Przed ślubem dwa razy zauważyłem, że nadużywa alkoholu. Była najpierw wesoła, a następnie się awanturowała. Były rozmowy. Zagroziłem, że odejdę, ale nie potrafiłem. Tłumaczyłem sobie, że może ślub, emocje… Miesiąc po ślubie zaczęła wychodzić na spotkania z koleżankami i przychodziła pijana. Potem upijała się w domu, podczas mojej nieobecności. Prośby, błagania nie były dla niej istotne. Kiedy zamykałem drzwi, potrafiła uciekać przez balkon i wracała nad ranem. Szukałem jej całe noce."
Dziecko wychowane w takim domu jak Kingi w dorosłym życiu narażone jest na negatywny wpływ otoczenia, gdyż za wszelką cenę stara się zyskać aprobatę innych, nie zawsze wartościowych ludzi i jest predysponowane do uzależnienia się na przykład od alkoholu. Przekonanie bowiem o autonomicznej wartości własnej osoby i oczekiwanie jego potwierdzenia ze strony innych ludzi i od samego siebie jest fundamentalną potrzebą człowieka.
Kindze brakowało wiary w swoje możliwości, podporządkowywała się i była zależna od opinii innych. Jej obraz samej siebie, w którym była duża rozbieżność między ja realnym a ja idealnym były typowe dla osób uzależnionych. Ludzie ci różnią się od osób zdrowych między innymi tym, iż wątpią w swoje możliwości i czują się mniej kompetentni w kontaktach interpersonalnych.
Kinga, która początkowo piła, by zrobić dobre wrażenie, powoli zaczęła tracić wewnętrzną wolność, gdyż do normalnego funkcjonowania zaczęło brakować jej alkoholu. Była sfrustrowana, gdy nie mogła się napić. Powoli traciła kontrolę, nie zdając sobie sprawy z wagi problemu. Zaprzeczała, iż nie jest alkoholiczką. Jest to postawa typowa dla osób pijących. Wszyscy wokół widzą ich problem, natomiast oni sami uważają, iż mają nad swoim życiem pełną kontrolę. Nie dostrzegają, iż podporządkowują się alkoholowi, który staje się panem ich życia, który sprawia, iż ich myśli krążą wokół jednego problemu - co zrobić, aby się napić.
„Gdyby Kinga nie piła, nie byłoby problemów. Jak była trzeźwa, nie była złym człowiekiem, była dobra. Jak wypiła, to była nie ta sama osoba, którą znałem i kochałem. Pod wpływem alkoholu stawała się człowiekiem śmiałym, bez zahamowań, kłamliwym, impulsywnym, a nawet agresywnym. Zaczęła wyrzucać mnie z domu nocą, kiedy byłem już w piżamie."
Kingę charakteryzowała labilność emocjonalna, nieprzystosowanie i chęć zwracania na siebie uwagi. Można powiedzieć, że nastąpił efekt „błędnego koła.” Alkohol w pewnym sensie był lekarstwem na frustrację wynikającą z niezaspokojonej potrzeby własnej wartości, znaczenia. Pijąc, zaczęła stawać się człowiekiem, który traci szacunek, akceptację i miłość w oczach ludzi znaczących, a tym samym siebie zaczęła postrzegać w sposób negatywny. Nie czując się z tym dobrze, popadała w nastroje depresyjne, a to z kolei zrodziło w niej kolejne frustracje, na które najlepszym w jej rozumieniu lekarstwem było picie. Alkohol stał się sposobem na życie, a wyjść z tej spirali nie było łatwo. Pomimo wielkiej miłości Wojtka.
Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Kinga, która początkowo piła, by zrobić dobre wrażenie, powoli zaczęła tracić wewnętrzną wolność, gdyż do normalnego funkcjonowania zaczęło brakować jej alkoholu. Była sfrustrowana, gdy nie mogła się napić. Powoli traciła kontrolę, nie zdając sobie sprawy z wagi problemu. Zaprzeczała, iż nie jest alkoholiczką. Jest to postawa typowa dla osób pijących. Wszyscy wokół widzą ich problem, natomiast oni sami uważają, iż mają nad swoim życiem pełną kontrolę. Nie dostrzegają, iż podporządkowują się alkoholowi, który staje się panem ich życia, który sprawia, iż ich myśli krążą wokół jednego problemu - co zrobić, aby się napić.
„Gdyby Kinga nie piła, nie byłoby problemów. Jak była trzeźwa, nie była złym człowiekiem, była dobra. Jak wypiła, to była nie ta sama osoba, którą znałem i kochałem. Pod wpływem alkoholu stawała się człowiekiem śmiałym, bez zahamowań, kłamliwym, impulsywnym, a nawet agresywnym. Zaczęła wyrzucać mnie z domu nocą, kiedy byłem już w piżamie."
Kingę charakteryzowała labilność emocjonalna, nieprzystosowanie i chęć zwracania na siebie uwagi. Można powiedzieć, że nastąpił efekt „błędnego koła.” Alkohol w pewnym sensie był lekarstwem na frustrację wynikającą z niezaspokojonej potrzeby własnej wartości, znaczenia. Pijąc, zaczęła stawać się człowiekiem, który traci szacunek, akceptację i miłość w oczach ludzi znaczących, a tym samym siebie zaczęła postrzegać w sposób negatywny. Nie czując się z tym dobrze, popadała w nastroje depresyjne, a to z kolei zrodziło w niej kolejne frustracje, na które najlepszym w jej rozumieniu lekarstwem było picie. Alkohol stał się sposobem na życie, a wyjść z tej spirali nie było łatwo. Pomimo wielkiej miłości Wojtka.
Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
UWODZICIELKA
Wpływ relacji z dzieciństwa na związki. Histeryczka i rycerz
„Dnia bym nie wytrzymał z taką babą!” - Igor najwyraźniej był zdegustowany postawą Kamili. Parę godzin spędzonych w towarzystwie znajomych spowodowało, iż nie pierwszy raz docenił swoją żonę. „Widziałaś, jak łypała okiem na tego kelnera. Chora kobieta. A ten głupi Staszek tańczy, jak ona mu zagra. Koszmar!” Karolina nic nie powiedziała. Była niezwykła osobą. Każdego zawsze starała się tłumaczyć. Wszystkich próbowała zrozumieć. To dzisiejsze spotkanie też było wynikiem jej wyjątkowej empatii. Kamila nalegała, a Karolina nie chciała, by czuła się odepchnięta, tym bardziej, że zdawała sobie sprawę, iż znajomi z roku na rok odsuwali się od tej „dziwnej” - jak określali - pary.
Są mężczyźni tańczący wokół swoich pań, których wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Wpatrzeni w te, których z kolei wzrok podąża za innymi mężczyznami. Biegający z zakupami, gotujący obiadki, przynoszący kwiaty, zarabiający na pierścionki z brylantem. A one… krytykujące ich, ośmieszające w towarzystwie.
Dlaczego kobiety pokroju Kamili zachowują się w ten sposób? Otóż, te złośliwości, docinki i pogarda to przeniesienie własnej frustracji, swojego niskiego poczucia wartości przez osoby o osobowości histerycznej na partnera, którego z premedytacją poniżają. Najczęściej to zachowanie jest konsekwencja tego, co zadziało się w dzieciństwie tych kobiet. Osoby bowiem, które w domu rodzinnym nie doświadczyły ciepła i miłości, które czuły, że nic nie są warte, mogą szukać partnerów, którzy są dla nich otwarci, empatyczni, gotowi do poświęceń. Gdy ci otwierają swoje serca, są poniżani, krytykowani, wyzywani od nieudaczników, gdyż histeryk chce, by poczuli się tak, jak oni w dzieciństwie.
Są mężczyźni tańczący wokół swoich pań, których wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Wpatrzeni w te, których z kolei wzrok podąża za innymi mężczyznami. Biegający z zakupami, gotujący obiadki, przynoszący kwiaty, zarabiający na pierścionki z brylantem. A one… krytykujące ich, ośmieszające w towarzystwie.
Dlaczego kobiety pokroju Kamili zachowują się w ten sposób? Otóż, te złośliwości, docinki i pogarda to przeniesienie własnej frustracji, swojego niskiego poczucia wartości przez osoby o osobowości histerycznej na partnera, którego z premedytacją poniżają. Najczęściej to zachowanie jest konsekwencja tego, co zadziało się w dzieciństwie tych kobiet. Osoby bowiem, które w domu rodzinnym nie doświadczyły ciepła i miłości, które czuły, że nic nie są warte, mogą szukać partnerów, którzy są dla nich otwarci, empatyczni, gotowi do poświęceń. Gdy ci otwierają swoje serca, są poniżani, krytykowani, wyzywani od nieudaczników, gdyż histeryk chce, by poczuli się tak, jak oni w dzieciństwie.
Kobiety o osobowości histerycznej są dominujące, nadmiernie emocjonalne, a ich głównym celem jest bycie w centrum zainteresowania. W stosunku do mężczyzn są uwodzicielskie i prowokujące, nieustannie dbają o własny wygląd i używają go jako środka, za pomocą którego starają się zwrócić na siebie uwagę. W sposób teatralny i przesadzony wyrażają swe emocje, są bardzo podatne na sugestię, na przykład łatwo poddają się wpływom innych ludzi lub sytuacji.
Jak takie związki mogą istnieć? Dlaczego mężczyznom takim jak Staszek brakuje odwagi, by przeciwstawić się kaprysom histeryczek? Czy poniżani, wyśmiewani mężczyźni nie mają siły, by odejść? Co trzyma ich przy tych, z którymi inni dnia by nie wytrzymali?
Wielu mężczyźni podobnych do Staszka w dzieciństwie było uwielbianych przez swoje matki, które były wpatrzone w synów i rozpieszczały ich do czasu dojrzewania. Matka Staszka widziała w nim ósmy cud świata, póki na świat nie przyszła mała księżniczka - siostrzyczka chłopca o czternaście lat od niego młodsza. Swoją miłość matka przelała na córkę, odtrącając pryszczatego nastolatka, jak go wówczas zaczęła nazywać. Staszek wchodząc w dorosłe życie, poszukiwał partnerki, o której względy mógł walczyć. Chciał swoje potrzeby przelać z matki na kobietę swojego życia. Staszek nie przez przypadek wybrał Kamilę, kobietę, którą trzeba było zdobywać, która nim gardziła, pomiatała, a on udowadniał, że zrobi wszystko, by zasłużyć na jej uczucie.
*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Jak takie związki mogą istnieć? Dlaczego mężczyznom takim jak Staszek brakuje odwagi, by przeciwstawić się kaprysom histeryczek? Czy poniżani, wyśmiewani mężczyźni nie mają siły, by odejść? Co trzyma ich przy tych, z którymi inni dnia by nie wytrzymali?
Wielu mężczyźni podobnych do Staszka w dzieciństwie było uwielbianych przez swoje matki, które były wpatrzone w synów i rozpieszczały ich do czasu dojrzewania. Matka Staszka widziała w nim ósmy cud świata, póki na świat nie przyszła mała księżniczka - siostrzyczka chłopca o czternaście lat od niego młodsza. Swoją miłość matka przelała na córkę, odtrącając pryszczatego nastolatka, jak go wówczas zaczęła nazywać. Staszek wchodząc w dorosłe życie, poszukiwał partnerki, o której względy mógł walczyć. Chciał swoje potrzeby przelać z matki na kobietę swojego życia. Staszek nie przez przypadek wybrał Kamilę, kobietę, którą trzeba było zdobywać, która nim gardziła, pomiatała, a on udowadniał, że zrobi wszystko, by zasłużyć na jej uczucie.
*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
TO JEST PROSTE
Recepta na sukces
Co odróżnia ludzi sukcesu od reszty? To nie jest szczęście. Ani nic tak wyjątkowego, że potrafią to tylko nieliczni. 11 nawyków ludzi sukcesu* może praktykować każdy z nas, albo – może powinniśmy powiedzieć – ci z nas, którzy chcą to robić.
1. Mów do siebie.
Każdego dnia. Wielcy ludzie sukcesu przypominają sobie, jak są świetni, jak skuteczni, mądrzy, jak są niesamowici. Robią to codziennie.
Jest to fantastyczne ćwiczenie dla mózgu. Twój mózg nie ma pojęcia, jak niesamowity jesteś. Trzeba mu to powiedzieć i w końcu uwierzy w to, tak jak i Ty.
2. Rozmawiaj z ludźmi sukcesu.
3. Myśl tylko pozytywnie.
Trudne, ale można to zrobić. Ludzie sukcesu nie patrzą na sprawy negatywnie, nie ważne jak duże są to wyzwania, czy rozczarowania. Postrzegają rzeczy w pozytywnym świetle, skupiając się tylko na pozytywach.
4. Planuj, planuj i jeszcze raz planuj.
Ludzie sukcesu mają kalendarze, w których naprawdę mają zapisane wszystkie sprawy na każdy dzień tygodnia (nie wyłączając weekendów). Zdecyduj, co musisz zrobić i zapisz to na dany dzień. Zanotuj zadania i terminy tak samo jakbyś notował wizyty u lekarza.
5. Trzymaj się harmonogramu.
Rób plan i wypełniaj wszystkie przedziały czasowe, w każdym wpisz tylko jedną rzecz do zrobienia.
Np. masz zaplanowany czas w poniedziałek 3-ego o godz. 14.00 na wykonywanie telefonu do klienta. Trzymaj się tego! Zadzwoń. To ważne. Tak jak nie przegapiłbyś wizyty u lekarza, nie przegap tego, co sobie zaplanowałeś. Twój sukces jest tak samo ważny jak zdrowie.
6. Sprawdzaj na bieżąco
Łatwo jest mieć wielkie marzenia i cele, ale trzeba sprawdzać, czy można je osiągnąć, w jaki sposób można to zrobić i co jest potrzebne, aby to zrobić?
Codziennie wszystko się zmienia. Bądź na bieżąco z najnowszymi trendami, jak robią to inni, czego i jak można się od nich nauczyć.
7. Jeśli plan zawiedzie, zaplanuj porażkę.
Musisz mieć plan lub co najmniej pomysł, co chcesz zrobić oraz określić etapy, jakie są potrzebne, aby to osiągnąć. Sporządź plan i sprawdzić, czy jest to realny i czy jest też właściwy dla Ciebie.
8. Relaksuj się.
Ludzie sukcesu znajdują czas, aby „odłączyć się” od stresu i codziennej harówki. Jest to coś, co każdy powinien zrobić codziennie: oczyścić umysł, zrelaksować się i zregenerować siły.
9. Ćwicz.
Utrzymywanie dobrej kondycji fizycznej i bycie zdrowym jest również bardzo ważne, aby być człowiekiem sukcesu. Zapytacie jak jogging lub pompki mogą sprawić, że odniosę sukces?
To nie tylko trening Twojego ciała, ale także Twojego mózgu i nastroju. I nie tylko to. Cała dodatkowa energia, jaką zyskasz dzięki ćwiczeniom może być wykorzystana do dalszej pracy, kreowania nowych pomysłów i do bycia szczęśliwszym.
10. Prowadź pamiętnik – dziennik wydarzeń.
Z jakiegoś powodu wielu z nas ma trudności z prowadzeniem pamiętnika, ale to jest ważne.
Spisuj swój dzień:
11. Uwierz w siebie.
Ludzie sukcesu nie mają wątpliwości, że wiara, którą mają, doprowadzi ich do sukcesu.
Widzisz jak to jest proste? Każdy może to zrobić. Miej trochę wiary, zasmakuj sukcesu, wierz w siebie i nie daj się powstrzymać. Nigdy nie pozwól, by cokolwiek stanęło na drodze do Twojego sukcesu. Masz w sobie siłę!
*za guidedmind.com
1. Mów do siebie.
Każdego dnia. Wielcy ludzie sukcesu przypominają sobie, jak są świetni, jak skuteczni, mądrzy, jak są niesamowici. Robią to codziennie.
Jest to fantastyczne ćwiczenie dla mózgu. Twój mózg nie ma pojęcia, jak niesamowity jesteś. Trzeba mu to powiedzieć i w końcu uwierzy w to, tak jak i Ty.
2. Rozmawiaj z ludźmi sukcesu.
- Co zrobili, aby dostać się do miejsca, gdzie są dzisiaj?
- Jakie są porady i wskazówki, rzeczy, których można się od nich nauczyć?
3. Myśl tylko pozytywnie.
Trudne, ale można to zrobić. Ludzie sukcesu nie patrzą na sprawy negatywnie, nie ważne jak duże są to wyzwania, czy rozczarowania. Postrzegają rzeczy w pozytywnym świetle, skupiając się tylko na pozytywach.
4. Planuj, planuj i jeszcze raz planuj.
Ludzie sukcesu mają kalendarze, w których naprawdę mają zapisane wszystkie sprawy na każdy dzień tygodnia (nie wyłączając weekendów). Zdecyduj, co musisz zrobić i zapisz to na dany dzień. Zanotuj zadania i terminy tak samo jakbyś notował wizyty u lekarza.
5. Trzymaj się harmonogramu.
Rób plan i wypełniaj wszystkie przedziały czasowe, w każdym wpisz tylko jedną rzecz do zrobienia.
Np. masz zaplanowany czas w poniedziałek 3-ego o godz. 14.00 na wykonywanie telefonu do klienta. Trzymaj się tego! Zadzwoń. To ważne. Tak jak nie przegapiłbyś wizyty u lekarza, nie przegap tego, co sobie zaplanowałeś. Twój sukces jest tak samo ważny jak zdrowie.
6. Sprawdzaj na bieżąco
Łatwo jest mieć wielkie marzenia i cele, ale trzeba sprawdzać, czy można je osiągnąć, w jaki sposób można to zrobić i co jest potrzebne, aby to zrobić?
Codziennie wszystko się zmienia. Bądź na bieżąco z najnowszymi trendami, jak robią to inni, czego i jak można się od nich nauczyć.
7. Jeśli plan zawiedzie, zaplanuj porażkę.
Musisz mieć plan lub co najmniej pomysł, co chcesz zrobić oraz określić etapy, jakie są potrzebne, aby to osiągnąć. Sporządź plan i sprawdzić, czy jest to realny i czy jest też właściwy dla Ciebie.
8. Relaksuj się.
Ludzie sukcesu znajdują czas, aby „odłączyć się” od stresu i codziennej harówki. Jest to coś, co każdy powinien zrobić codziennie: oczyścić umysł, zrelaksować się i zregenerować siły.
9. Ćwicz.
Utrzymywanie dobrej kondycji fizycznej i bycie zdrowym jest również bardzo ważne, aby być człowiekiem sukcesu. Zapytacie jak jogging lub pompki mogą sprawić, że odniosę sukces?
To nie tylko trening Twojego ciała, ale także Twojego mózgu i nastroju. I nie tylko to. Cała dodatkowa energia, jaką zyskasz dzięki ćwiczeniom może być wykorzystana do dalszej pracy, kreowania nowych pomysłów i do bycia szczęśliwszym.
10. Prowadź pamiętnik – dziennik wydarzeń.
Z jakiegoś powodu wielu z nas ma trudności z prowadzeniem pamiętnika, ale to jest ważne.
Spisuj swój dzień:
- jak było?
- czy było dobrze, czy źle, czy wręcz beznadziejnie?
11. Uwierz w siebie.
Ludzie sukcesu nie mają wątpliwości, że wiara, którą mają, doprowadzi ich do sukcesu.
- Są bardzo zdeterminowani, aby odnieść sukces i przypominają to sobie codziennie.
- Mają wiarę i zaufanie do siebie.
Widzisz jak to jest proste? Każdy może to zrobić. Miej trochę wiary, zasmakuj sukcesu, wierz w siebie i nie daj się powstrzymać. Nigdy nie pozwól, by cokolwiek stanęło na drodze do Twojego sukcesu. Masz w sobie siłę!
*za guidedmind.com