Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Super - tata

6/23/2019

0 Comments

 
Obraz

SUPER - TATA

Wpływ roli ojca na życie córki

Tytuł jest oczywiście przewrotny, bo nie ma ideałów i tak naprawdę super-tata nie istnieje. Warto jednak poznać trochę wskazówek, żeby być każdego dnia coraz lepszym ojcem.

Mężczyznom dużo łatwiej wychowywać chłopców, natomiast dziewczynki już trudniej. Meg Meeker pisze w swojej książce* o sekretach ojcostwa „Mój ojciec wierzył w moje możliwości bardziej niż ja sama”. To właśnie ta wiara dodała jej skrzydeł i dzięki niej osiągnęła to, w co sama pewnie by zwątpiła. Takim ojcem trzeba być dla swojej córki. Bliskie są nam opinie pani Meeker. Oto 10 rzeczy, o których powinien pamiętać każdy tata, dzięki nim dzień po dniu będzie stawał się po kawałku prawdziwym „super-tatą”:
  1. Jesteś najważniejszym mężczyzną w jej życiu – Twoja córka szuka u Ciebie – swojego ojca - podpowiedzi i opinii we wszystkich ważnych sprawach, zaczynając aż spraw istotnych społecznie, aż po samoocenę i oczekiwania wobec chłopców. Czy wiesz, że 6-miesięczne niemowlęta wypadają lepiej w testach badających ich rozwój intelektualny, jeśli w opiece nad nimi angażuje się tata?
  2. Twoja córka potrzebuje bohatera – Twoja córka nie oczekuje, że będziesz jej równorzędnym partnerem. Chce, abyś stał się jej bohaterem, którego będzie mogła podziwiać. Kogoś kto jest mądrzejszy, bardziej zrównoważony i silniejszy niż ona sama. Wszyscy musimy mieć kogoś, kto jest dla nas autorytetem. Tylko wtedy czujemy się dobrze i bezpiecznie. Musisz być dla niej autorytetem, ale nie wykorzystuj swojego autorytetu w sposób surowy, czy bolesny.
  3. Jesteś jej pierwszą miłością – każdego mężczyznę, który pojawi się w jej życiu będzie porównywała do Ciebie. Każdą relację z mężczyzną przefiltruje przez relację z Tobą. Jeśli będziesz miał z nią dobre stosunki, wybierze chłopaka, który będzie ją dobrze traktował i szanował. Jeśli jesteś otwarty i ciepły, będzie ufna wobec innych mężczyzn. Gdy Twoja córka usłyszy od Ciebie: „Kocham Cię”, poczuje się spełniona. Nie znaczy to, że nie masz stawiać jej granic, bo miłość to także wymagania, ale nie zapominaj o poświęcaniu jej fizycznie czasu oraz o cierpliwym słuchaniu.
  4. Ucz ją pokory, szacunku – przekaż swojej córce, że ważniejsze w życiu jest być człowiekiem dobrym, niż tylko szczęśliwym. Ucz ją myśleć o innych ludziach, ich potrzebach i naucz ją szanować innych. Nie musi być też bezustannie przez Ciebie chwalona. Oceniaj ją adekwatnie, każdy z nas ma przecież mocne strony, ale słabości nie powodują, że przestajemy ich kochać.
  5. Musisz strzec i bronić swojej córki (a nawet stawać do walki w razie potrzeby). Współcześnie wiele niebezpieczeństw czyha w świecie na młodych ludzi, na dziewczyny także. Używki, uzależnienia, przestępczość, seks. Tylko Ty możesz stanąć między takim światem a swoją córką.
  6. Zmysł praktyczny i zdecydowanie: Twoje bardzo ważne atuty – Twoja córka potrzebuje Twojego zdroworozsądkowego podejścia do wielu problemów. Widzisz je inaczej niż mama. Ty szukasz rozwiązań, a mama daje empatyczne zrozumienie. Oba podejścia są potrzebne. Kształtuj silny charakter swojej córki i naucz ją odwagi w działaniu. Nie wychowuj „księżniczki”, która oczekuje, że zasługuje na coś lepszego i że wszyscy będą jej służyć.
  7. Bądź takim mężczyzną, jakiego chcesz, aby poślubiła – nic dodać, nic ująć, po prostu taki bądź!
  8. Naucz ją walczyć – naucz ją mówić „nie”, przygotuj ją na trudne sytuacje. Naucz ją odmawiać. Grzeczne dziewczyny także zachodzą w ciążę, zakochują się w nieodpowiednich chłopakach i giną w wypadkach samochodowych, gdy prowadzi pijany kierowca. Umiejętność odmawiana może Twojej córce uratować życie. Musi mieć własne zdanie i zasady. Musi umieć je obronić.
  9. Miej z nią stały kontakt – spróbuj z nią naprawić silnik lub weź ją na ryby. Nie próbuj z niej zrobić chłopaka, ale ważne, by była z Tobą, gdy robisz to, co lubisz. Ważne, by widziała Cię szczęśliwego, zrelaksowanego, zadowolonego. W takich sytuacjach rozmowy toczą się w sposób niewymuszony i naturalny. Odciągnie to ją od wirtualnego świata. Dzieciaki są teraz otoczone elektroniką, ale czują się samotne. Pamiętaj, że jesteś lepszym źródłem informacji niż komórka, poczta, czy chat.
  10. Jeśli jesteś wierzący: opowiedz jej o Bogu.

POLECAMY:
​

* Meg Meeker "Mocni ojcowie. Mocne córki. 10 sekretów ojcostwa"

Obraz
0 Comments

Cofnęłabym czas...

6/22/2019

0 Comments

 
Obraz

COFNĘŁABYM CZAS...

Koszt alternatywnych wyborów, psychologiczny system odporności

MAŁGOSIA
W chwilach smutku, cierpienia Małgosia wraca wspomnieniami do czasów sprzed dziesięciu lat. Tego ciepła nigdy nie zapomni. A zaczęło się jak uderzenie pioruna. Pamięta swoja pierwszą dorywczą pracę na studiach. Świnoujście, stoisko z książkami, turyści i On.  Pojawił się nagle. Wysoki, niebieskooki, w jasnych dżinsach i czarnym T-shircie. Pamięta, jak serce załomotało jej w piersiach. Jak się potem okazało, ona również zrobiła na Marcinie piorunujące wrażenie.


JUREK 
Jurek od lat czuł, jak życie przelatuje mu między palcami. Studencka pierwsza miłość, ciąża i tak to się potoczyło. Patrząc z boku, stanowili z żoną udane małżeństwo. Jak na ich pokolenie osiągnęli dużo. Pięknie urządzone, duże mieszkanie, dwa samochody, wakacje zagranicą, modne ciuchy.  W zasadzie, czego chcieć więcej?  Tylko oni wiedzieli, że za tą atrakcyjną powłoką nie kryło się wiele.

PIOTR
Pracowity, inteligentny, przyzwyczajony, że nic w życiu nie dostaje za darmo. Piotr latami pracował na kolejne stopnie awansu. Powoli, ale skutecznie piął się wzwyż.  Udane małżeństwo, cudowne dzieci, to wszystko było motorem jego działań. W domu była bezpieczna przystań i miejsce ładowania akumulatorów. Po latach wynajmowania pokoju, gnieżdżenia się w  ciasnym, ale własnym mieszkaniu, podjęli wreszcie odważną decyzję. Wezmą kredyt i kupią dom. To najlepszy moment. Stała praca, a teraz awans i lepsza pensja. Szansa na zmianę w życiu…
Obraz
​MAŁGOSIA
Małgosia nigdy nie zapomni miłości, jaką obdarzył ją Marcin. W zasadzie wyprzedzał wszystkie jej pragnienia. Był dobry, czuły i bardzo cierpliwy. A ona…  Dzisiaj nie potrafi zrozumieć, dlaczego bała się tego uczucia. Być może drzemała w niej jeszcze niespełniona miłość. Marcin rozumiał, był nienachalny. Był jej najcudowniejszym przyjacielem. Ale w momencie, gdy wyznał Małgosi, jak bardzo ją pokochał, uciekła. Dzisiaj nie rozumie tego. Nie pojmuje swojej decyzji.  Wówczas nie chciała go zranić. Nie chciała zaczynać czegoś, gdy w sercu żył jeszcze ktoś inny.
 
JUREK
Jurek nigdy by nie przypuszczał, że przed pięćdziesiątką przeżyje jeszcze taki poryw namiętności. Czy to miłość? Bronił się przed nią, ale nie było to proste. Ania oczarowała go swoją naturalnością i ciepłem. Była śliczna, inteligentna i dobra. Przy niej czuł się nie tylko jakby znowu miał naście lat, ale przede wszystkim był dowartościowany. W domu atmosfera stawała się nie do wytrzymania. Żona miała wieczne pretensje, poniżała go, ośmieszała przy ludziach. A on cierpliwie to znosił, bo przecież dzieci, rodzice, tyle wspólnych lat. Gdy pojawiła się Ania, świat nabrał innych barw. Ale… czy teraz jest odpowiedni czas na zmianę? Czy jest gotów dla miłości poświęcić stabilizację i „ciepłe kapcie”? Wiedział, co miał. A jeśli Ania za trzy lata znajdzie młodszego? Zostanie wówczas na lodzie…
 
PIOTR
Dlaczego właśnie teraz? Piotr tyle czasu czekał na to stanowisko i właśnie teraz, gdy zapracował na to, czego pragnął, zadzwonił przyjaciel sprzed lat. Zawsze mógł na niego liczyć. Powrócił po latach z Kanady, by w Polsce rozkręcić interes.  Piotr był idealnym partnerem. Pracowity, uczciwy. Przyjaciel zadzwonił z propozycją nie do odrzucenia. Ale Piotr w tym momencie zbyt dużo miał do stracenia. Gdyby ta propozycja pojawiła się w ubiegłym roku, to kto wie…

Obraz
​MAŁGOSIA, JUREK, PIOTR
Małgosia nigdy nie zapomni tych zakochanych, wpatrzonych w nią oczu, pomimo iż minęło tyle lat… Jurek, siedząc wieczorami w przytulnym mieszkaniu, obok nadąsanej żony myśli, co by było, gdyby nie zabrakło mu odwagi. Piotr, widząc kupony, jakie przyjaciel odcina z inwestycji, do której się nie przyłączył, ma do siebie żal.

Nigdy nie wiemy, ile możemy stracić? Ale jedno jest pewne. To, czego nie mamy, co dzisiaj nie jest dla nas dostępne, staje się bardziej pożądane.
 
Człowiek w swoim życiu niejednokrotnie stoi przed różnymi wyborami. Wybór jednej z opcji, niesie ze sobą stratę drugiej. Towarzyszy temu niepewność. Daniel Gilbert i Timothy Wilson swoimi badaniami udowodnili, że w człowieku funkcjonuje mechanizm, który jest odpowiedzialny za  redukowanie negatywnych konsekwencji emocjonalnych podjętych niewłaściwych decyzji. Z reguły działa on poza naszą świadomością i nazwany jest psychologicznym system odporności.  Dzięki niemu nawet, jeśli podejmiemy decyzję, z której konsekwencji nie jesteśmy zadowoleni, uruchomione zostają procesy znajdujące pozytywne aspekty owej decyzji i tym samym – redukujące negatywne emocje z nią związane. 
​

Małgosia uważa, że pomimo straty Marcina, pomimo koszmaru swojego małżeństwa nie żałuje, że się rozstali, bo nie miałaby teraz dwóch uroczych synków. Jurek, widząc schorowaną matkę, wie, że jego rozwód byłby dla niej gwoździem do trumny.  Piotr docenia wolne weekendy, których przy prowadzeniu interesu pewnie by nie miał.
 
Ale jak wiemy, człowiek jest istotą bardzo złożoną. I poza oddziaływaniem systemu odporności działa również zasada niedostępności (opisana przez Roberta Cialdiniego - polegająca na tym, że człowiek pragnie tego, co jest niedostępne albo czego jest mało) oraz koszt alternatywnych wyborów (nawet, jeśli nasza decyzja jest właściwa, widzimy atrakcyjność innych opcji). Zarówno zasada niedostępności, jak i kosztu alternatywnych wyborów powodują, że nie umiemy być szczęśliwi tu i teraz, tylko powracamy myślami do rozdroża naszych życiowych dróg i podobnie jak Małgosia, Jurek i Piotr zastanawiamy się, co by było gdyby… Ale przecież wszystko zależało od nas i od naszych wyborów. Ważne, by wyciągać dobro z każdej sytuacji, w jakiej jesteśmy i szukać szczęścia każdego dnia.  Jeżeli podjęliśmy decyzje, które niosą ze sobą ciężkie konsekwencje, niech staną się dla nas lekcją na przyszłość, z której warto wyciągnąć wnioski.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Obraz



​Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga

Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
Obraz
0 Comments

Szczęśliwa...

6/21/2019

0 Comments

 
Obraz
Obraz
0 Comments

Ja też chcę być atrakcyjna

6/21/2019

0 Comments

 
Obraz

JA TEŻ CHCĘ BYĆ ATRAKCYJNA

Pułapki atrakcyjności. Wzorce piękna. Modelowanie

Wiola
Wiola jest sprzątaczką. Tak jakoś się jej w życiu ułożyło. Ale ostatnio straciła pracę. Szuka nowej. Przyszła prosić, aby zawiesili jej spłatę kredytu choć na 3 miesiące, dopóki nie znajdzie nowej pracy i nie odda tego, co do tej pory pożyczyła i jeszcze pożyczy. Przecież dzieci muszą coś jeść. Pięknie umalowana, zadbana pani menedżer w klinice kosmetycznej słucha jej opowieści. Też jest kobietą i może nawet rozumie jako kobieta, ale jest też pracownikiem i rozliczana jest z wyniku. Kredyty trzeba spłacać. A Wiola kupiła kosmetyki za blisko 7 tys. zł, podczas, gdy zarabiała ok. 1 500 zł miesięcznie. Kupiła je na kredyt. Żyje skromnie, samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Ale też chciała być piękna. Uwierzyła w marzenie: że kosmetyki uczynią ją piękną, zadbaną i przez to szczęśliwą, „przecież jest tego warta”. Może uwierzyła sprzedawcom, że będzie piękna jak z reklamy, czyli zmieni się też jej życie, więc podpisała „cyrograf”. Co teraz?
 
Hania
Hania dobiega pięćdziesiątki. Prawie wszystkie pieniądze, które mogłaby zaoszczędzić wydaje na siebie: zabiegi upiększające, kosmetyki, kremy, suplementy, masaże, zajęcia na siłowni. Mąż ciężko pracuje i nie zagląda do rachunków. A Hania odwiedza kosmetyczkę przynajmniej dwa razy w miesiącu, raz w miesiącu dermatologa estetycznego, bo jak nie „wampirzy” lifting, to kwas hialuronowy, botoks, czy inna nowinka. Raz czoło, innym razem  usta, kurze łapki, „chomiczki”. Jak zrobi jedno, to akurat trzeba powtórzyć zabieg na inną część twarzy, czy ciała. Bo to nietrwałe efekty, wystarczają na kilka miesięcy i jeśli dalej chce się wyglądać jak po zabiegu, trzeba go po prostu powtórzyć. W domu robi maseczki, samodzielnie: mikrodermabrazję, mezoterapię – wszystko za pomocą specjalistycznych urządzeń do stosowania w domu. Kremy na cellulit, na rozstępy, balsamy nawilżające. Każdego dnia coś.

Dobrze, że dzieci są już duże i same o siebie potrafią zadbać, bo inaczej nie wystarczyłoby jej najzwyczajniej w świecie czasu na to wszystko. Efekty? Jakieś oczywiście są, ale chyba niewspółmierne do wydatków i wysiłków. Hania się nie poddaje. Nie myśli, co będzie potem. Na jak długo wystarczy pieniędzy. Póki oboje dobrze zarabiają, jest dobrze, ale co będzie, jak przejdą na emeryturę? O tym Hania na razie nie myśli. Jej mąż jest atrakcyjny, trzyma się dobrze, też trochę ćwiczy, ale potrzebuje niewiele, aby dobrze wyglądać. Starzenie się kobiet i mężczyzn przebiega inaczej.  Biologia nie jest sprawiedliwa.
Obraz
Kasia
Kasia. 25 lat. Krótka czerwona sukienka na ramiączkach. Gdy idzie ulicą, ludzie patrzą, czasami nawet się odwrócą. Wystające kości łopatek, zakrzywione plecy, ramiona sterczą, nogi jak patyki. Grama tłuszczu, zapadnięty brzuch i podkrążone oczy. Nasze babcie powiedziałyby „skóra i kości” lub dosadniej „jak z Oświęcimia”. A Kasia marzy, żeby schudnąć jeszcze ze 2 kilo. Jej dieta to w zasadzie sałata i woda, ale przecież warto – myśli sobie. Włosy wypadają, paznokcie się łamią, dentystę odwiedza częściej niż fryzjera. Ale zawsze była ambitna, perfekcyjna, chciała być najlepsza. A przecież ideał dla niej to chude modelki. Patrzą na nas zewsząd, kolorowych magazynów, reklam telewizyjnych, plakatów w sklepach. Kasia też chce być piękna. I nie postrzega adekwatnie swego ciała.
 
Dlaczego?
Dlaczego te trzy kobiety, ale pewnie i wiele innych wpadły w pułapkę „bycia piękną”? Z wielu badań wynika, że ludzie są coraz bardziej niezadowoleni ze swojego wyglądu. W ciągu ostatnich 25 lat liczba osób niezadowolonych – podwoiła się. I prawidłowość ta dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn oraz – co jest dość zatrważające, w coraz większym stopniu także dzieci. Dla przykładu blisko 90% Polek z wyższym wykształceniem chciałoby poddać się operacji plastycznej, gdyby tylko miało takie możliwości. 2/3 chciałoby poprawić twarz, połowa – brzuch, co czwarta uda. Tylko 1/5 kobiet jest zadowolona z własnego ciała (dane z badań TNS OBOP).
Obraz
Kultura masowa i jej wzorce piękna
O ile w latach powojennych duży nacisk kładziono na standardy higieniczne, o tyle od lat 80 następuje koncentracja na standardach estetycznych. I nie chodzi tu bynajmniej o porównywanie się do innych ludzi, jacy nas otaczają, ale porównywanie się z wzorcem kreowanym przez media. Standardy windowane są coraz wyżej. Normalnie w populacji nie ma aż tak wielu pięknych kobiet, czy przystojnych mężczyzn. Rozkład piękna jest rozkładem tzw. normalnym, podobnym do rozkładu inteligencji, więc tych pięknych – podobnie jak tych bardzo inteligentnych - jest w społeczeństwie zaledwie kilka procent. A tych wyjątkowo pięknych, podobnie jak geniuszy – zaledwie poniżej 1%. I to właśnie oni patrzą na nas z gazet, kolorowych magazynów, telewizji. Tylko oni wybierani są do reklam. Oni kreują „wzorzec”, dzięki nim każdy z nas wie jak powinno się wyglądać. Wzorzec jest tak wyśrubowany, że praktycznie rzecz biorąc, prawie nikt nie może mu sprostać. Porównanie nas z „pięknymi” z góry skazane jest na klęskę, a przecież tak naprawdę cały sztab ludzi pracuje na to, aby tak pięknie wyglądali przez obiektywami. Programy komputerowe poprawiają wszelkie niedoskonałości. Nie możemy się z nimi równać i kiedy to robimy doświadczamy frustracji, negatywnych uczuć, braku akceptacji dla swojego ciała. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pokazują, że kilkadziesiąt procent kilkuletnich dziewczynek uważa, że są „za grube”. Nie mówią, że „są grube”, tylko, że są „za grube” – muszą więc porównywać się do jakiegoś wzorca, standardu. Stąd już krok od problemów z samoakceptacją, depresji, czy zaburzeń odżywiania. To przypadek Kasi - anorektyczki, który opisałyśmy powyżej. Pułapka niedoścignionego ideału piękna, a przy tym tendencji Kasi do perfekcjonizmu. Do problemu anoreksji, jako „ciemnej strony” atrakcyjności, powrócimy na naszym blogu jeszcze w lipcu.

Kult młodości
Z kultem piękna wiąże się nieodzownie kult młodości. Starość stała się czymś wstydliwym. Młodość staje się wręcz kompetencją. Aby zostać celebrytą wystarczy być atrakcyjnym: młodym i pięknym. Ty masz 50 lat, ale powinnaś wyglądać na 25. Chirurgia plastyczna, medycyna estetyczna – kuszą marzeniami. A z okładek patrzą na nas gładkie twarze znanych osób po 50-ce, których – zdawałoby się – nie dotknął czas. I zwykłe kobiety zaczynają utożsamiać się z nierealnymi wyobrażeniami. Dręczą swoje ciała na różne sposoby, aby tylko wpisać się w ideał urody i piękna kreowany wokół. Doświadcza tego opisana przez nas Hania. Uwierzyła w to, że można pokonać czas. Udaje przed samą sobą, że się nie zestarzeje. Żyje podobnie jak inni w iluzji wieczności*.

Mit „piękne jest dobre”
Wiola uległa złudzeniu, że „to co piękne, jest dobre”. Tak bowiem działa „efekt aureoli” (pisałyśmy o tym w poście „Piękną być?”). Osobom atrakcyjnym jesteśmy skłonni przypisywać inne pozytywne cechy. Piękno samo w sobie jest przyjemne, więc niejako „opromienia” całą osobę, wszystkie jej cechy i nasz mózg zupełnie nieświadomie przypisuje osobom atrakcyjnym fizycznie inne zalety: inteligencję, sympatię, odpowiedzialność, zaufanie (więcej tych cech możecie zobaczyć w poście „Co myślimy o ludziach atrakcyjnych?”)  To pułapka, w którą złapała się Wiola. Chciała zmienić swoje życie, być szczęśliwą osobą i miała ją do tego doprowadzić uroda, a do urody drogie kremy. Przestała myśleć logicznie. Zapłaciła wysoką cenę za swoje marzenia.

Przykład Kasi, Wioli i Hani pokazuje, że pułapek „zastawionych” przez atrakcyjność może być w naszym życiu wiele, więc po prostu… uważajmy.
 
*Katarzyna Schier „Piękne brzydactwo. Psychologiczna problematyka obrazu ciała i jego zaburzeń”.
​**Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

 

POWIĄZANE POSTY:
"Niewolnicy atrakcyjności fizycznej"
"Piękną być?"
​
Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Nie umiesz się z niczego cieszyć. Masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Czujesz się niedowartościowana i nieakceptowana. Zapraszamy Cię na porady on line.  Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Obraz
Obraz
0 Comments

To jest to, co się dla mnie liczy

6/20/2019

0 Comments

 
Obraz
Obraz
0 Comments

Możesz nie mieć nic...

6/19/2019

0 Comments

 
Obraz
Obraz
0 Comments

Bądź szczęśliwa!

6/17/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nie umiem zapomnieć

6/16/2019

0 Comments

 
Obraz

NIE UMIEM ZAPOMNIEĆ

Zdrada. Proces wybaczania

Zosia: piękna, wysoka, szczupła blondynka. Inteligentna, wykształcona. Już po trzydziestce. Małe dziecko w domu, po urlopie macierzyńskim wraca do pracy. I w tym właśnie momencie dowiaduje się, że jej mąż zdradzą ją… od 6 lat, czyli w zasadzie od ślubu. To nie jeden romans, ale całe ich mnóstwo, przelotnych obcych kobiet w jego życiu i łóżku. Świat się wali. Życie, które wydawało się udane, przestaje istnieć w jednej sekundzie. Zosia wyprowadza się z córeczką do swoich rodziców. Próbuje się pozbierać.

Zaczęłyśmy od zdrady, bo ta chyba boli w związku najbardziej. Albo odwrotnie: od wierności, a „z wiernością jest dokładnie jak ze zdrowiem. Póki jest, to nie cenimy go za bardzo” - pisze prof. B. Wojciszke w „Alfabecie miłości”. A jak reagujemy na zdradę? Okazuje się, że w przypadku zdrady kobiety są zazdrosne o uczucia, silniej reagują na zdradę emocjonalną, a mężczyźni o seks. I jest to zjawisko uniwersalne, występuje w kilkunastu, bardzo zróżnicowanych kulturach. W badaniach okazało się, że nawet wyobrażenie sobie, że partner wyjeżdża z kimś na weekend do hotelu, jedzą kolację przy świecach, idą na romantyczny spacer, a noc przegadują (bez konsumpcji) – bardziej „boli” kobiety, a zdrada seksualna (nawet wyobrażona) – wywołuje silniejszy gniew i cierpienie u mężczyzn.
Obraz
SPRÓBUJĘ WYBACZYĆ
 
„Jak zaufać partnerowi, który zdradzał?” - to pytanie, które zadajecie nam wielokrotnie, to pytanie, które na naszej drodze zawodowej padało wiele razy z ust kobiet, które zostały zranione. Wybaczanie to proces.

Co dzieję się z Zosi? Kłębowisko myśli, poczucia winy, gniewu, złości pomieszanej z żalem i rozpaczą. Oczywiście, że w takiej sytuacji emocje przeważają nad racjonalnym myśleniem! I to silne, negatywne. I nie ma w tym nic dziwnego. Osoba skrzywdzona nie może uciekać przed emocjami, nie może się ich wstydzić. Ma prawo być zła, wściekła, ma prawo w tym momencie nienawidzić.  Doznała krzywdy, została upokorzona... O ile damy sobie przyzwolenie na pojawienie się emocji, po czasie, gdy one ucichną, do głosu będzie mógł dojść rozsądek. Są badania, które pokazują, że kobiety były bardziej skłonne wybaczyć zdradę po fakcie, niż im się wydawało przed zdradą. Czy należy do nich Zosia? Wiele kobiet jest gotowa ratować związek, mimo, że wydawało się im, że zdrada jest nie do wybaczenia. Badacze tłumaczą to tym, że przeszłość jest dla nas mniej warta od przyszłości, a poza tym dostrzegamy komplikacje naszego życia, wspólne mieszkanie, kredyt w banku, małe dzieci, znajomych itd. Zanim coś zrobimy lub powiemy, pamiętajmy, że odruchowe, nieprzemyślane, natychmiastowe reakcje zwykle są bardziej destrukcyjne. Nie podejmujmy żadnych decyzji w silnych emocjach. Poczekajmy!
Obraz
SPRÓBUJĘ ZAPOMNIEĆ

„Wybaczyłam,  ale nie potrafię przestać myśleć. To koszmar, który nie pozwala mi żyć. Wciąż widzę go objęciach tamtej. Jestem wściekła, zła, już sama nie wiem na kogo? Czujność zamieniłam na obsesję kontrolowania. To jest obłęd.” Taki jest ciąg dalszy rozmowy z kobietami, które  wybaczyły, ale… I tu pojawi się kolejna strona procesu wybaczania – próba zapomnienia.

Czy umiem dalej żyć z osobą, która mnie zraniła, czy potrafię nie wracać, nie rozdrapywać, nie wypominać? Nie jest to łatwe. Decyzja należy do osoby skrzywdzonej.

Jak wybaczyć i zapomnieć 6 lat kłamstw, oszustw, zdrad? Nie wiemy, czy to możliwe i ile czasu może zająć? Jak duże jest zranienie Zosi?  Ludzie są różni, mają różny próg pobudzenia, mówimy np. o niektórych potocznie, że mają „grubą skórę”. A są tacy, którzy podnosić się będą z tego długo. Będą się czuli ofiarą i może tak być latami. Ale nie musi.
Mówi się, że niezbędne do wybaczenia jest próba zrozumienia zachowania, empatia, co nie znaczy absolutnie, że należy to zachowanie zaaprobować i usprawiedliwić.

OCZEKUJĘ ZADOŚĆUCZYNIENIA
 
Znamy wiele kobiet, które wybaczyły i po latach nie żałują tej decyzji.  Paradoksalnie zdrada umocniła ich związek. Mąż widząc, ile mógł stracić, przez kolejne lata spłacał dług za ofiarowane mu wybaczenie i obdarzenie ponownie zaufaniem. Robił wszystko, by odpłacić wyrządzone krzywdy. Ale to jest właśnie trzecia i niezwykle ważna - niezależna od osoby zdradzanej - strona przebaczenia. Jest wiele kobiet, które wybaczają i wciąż uparcie wierzą, po jednej, drugiej, trzeciej i kolejnej krzywdzie im wyrządzonej, że w końcu partner się zmieni. „Wczoraj mnie wyzwał. Wrócił pijany. Ale już dzisiaj było dobrze. Przepraszał”. Wybaczenie powinno nieść ze sobą zadośćuczynienie. Osoba, która skrzywdziła, zdradziła winna wyciągnąć wnioski i ponieść konsekwencje. Niestety często akt wybaczenia daje przyzwolenie na kolejną krzywdę. „Skoro raz wybaczyła, wybaczy po raz kolejny, a potem następny”. W takich sytuacjach pomoc osób trzecich – bliskich, psychologa jest konieczna, by spojrzeć rozsądnie na sytuację i siebie jako człowieka, który zasługuje na szacunek.

Zdrada to nie jedyny powód problemów w związku – o innych powodach i o tym, czy zawsze należy wybaczać - pisałyśmy już w „Granicach miłości” - zerknijcie.
 
Dla niektórych pocieszającym będzie fakt, że wygląda na to, że według badań jesteśmy w stanie więcej wybaczyć bliskiej osobie niż innym. Holendrzy pokazywali badanym historie, w których bohaterom trzeba było wybaczać. Proszono badanych o deklarację, czy wybaczyliby, czy nie. Niektórym wyświetlano w trakcie historii podprogrowo imię partnera (badani nie byli tego świadomi, ale aktywizowało to postać partnera). Okazało się, że tym badanym było łatwiej wybaczać. Bliskim jesteśmy w stanie wybaczyć więcej.
 
Współczujemy Zosi w dwójnasób, tego co ją spotkało, ale i konieczności podjęcia decyzji. Decyzja zawsze należy do osoby, bo ona będzie ponosić jej konsekwencje, a psycholog pomoże, ile będzie mógł, będzie wspierał, trzymał za rękę, ale on zawsze będzie tylko towarzyszem.

* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
​
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

Czy naprawdę lubisz pomagać?

6/15/2019

0 Comments

 
Obraz

CZY NAPRAWDĘ LUBISZ POMAGAĆ?

IZABELA CIEPLIŃSKA Cosmopolitan numer 7 lipiec 2019
Ekspert: Katarzyna Krakowska  PsychologiaPrzyKawie.pl

Z pomaganiem innym ludziom jest jak z pakowaniem walizki na wakacje. Im więcej włożysz, tym więcej wyjmiesz. Ale czasem chodzi tylko o to, by pokazać się w nowej kreacji...
 
Wyobraź sobie hipotetyczną sytuację: jedziesz z rodziną na wakacje nad morze. Bawicie się świetnie. Pływacie, nurkujecie, budujecie zamki z piasku, opalacie się, jednym słowem robicie wszystko to, co można robić na wakacjach nad morzem. Gdy pewnego dnia wraz z mamą i córką (lub synkiem) wypływacie na szerokie wody, wzbiera się sztorm. Z minuty na minutę przybiera na sile. Zaczynacie walczyć o życie. Prawdopodobnie wyjdziesz z tego cało, ale nie wiadomo, czy przeżyją twoja mama i dziecko. Możesz jedno z nich uratować. Kto to będzie? Mama czy dziecko? Trudne pytanie, prawda? Jak przekonali się naukowcy, którzy przeprowadzili to badanie opublikowane w Journal of Cross-Cultural Psycholog, Europejczycy i Amerykanie najczęściej wybierali dziecko, Azjaci - mamę. Jak tłumaczyli wybór? Dla pierwszych odpowiedź była oczywista - niesienie pomocy dziecku jest priorytetem. Ci drudzy uważali, że mama jest tylko jedna, dziecko można urodzić nowe. Ten eksperyment, który tak naprawdę miał pokazać różnice kulturowe, obnażył inną rzecz. Chociaż wszyscy lubimy pomagać, to często dokonujemy selekcji, komu pomożemy i dlaczego.
Obraz
​Dobre dobro

​Pewne chińskie powiedzenie mówi: jeśli chcesz być szczęśliwa przez godzinę - zrób sobie drzemkę, jeśli przez cały dzień - idź na ryby, jeśli przez cały rok - przygarnij spadek, jeśli przez całe życie - pomóż komuś. Pomaganie uszlachetnia i - jak mówi Jerzy Owsiak, twórca największej akcji charytatywnej w dziejach Polski, Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku zebrała ponad 175 milionów złotych - „jest dziecinnie proste”. „Pomaganie otwiera nas na drugiego człowieka, na jego potrzeby, uczy wrażliwości i wyjścia z własnej perspektywy. Ofiarując innym pomoc, sami zyskujemy wiele. W przypadku osób empatycznych - łagodzą one swój wewnętrzny dyskomfort związany z patrzeniem na krzywdę drugiego człowieka. Nawet jeśli nie jesteśmy osobami wrażliwymi na potrzeby innych, pomagając, także dostajemy nagrodę. Po pierwsze, wzrasta nasza samoocena. Po drugie, zyskujemy podziw, aprobatę, szacunek, sympatię.
 
Jak pokazują badania, zachowania altruistyczne aktywują w naszym mózgu tzw. centra nagrody, odpowiedzialne m.in. za odczuwanie przyjemności. U osób pomagających można zaobserwować obniżone ciśnienie krwi, słabsze odczuwanie bólu, mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na depresję i zwiększenie szansy na wydłużenie życia. Osoby pomagające mają nie tylko lepszy nastrój, ale również dużo lepiej radzą sobie w sytuacjach zadaniowych i stresujących”, wyjaśnia psycholog Katarzyna Krakowska, współautorka bloga PsychologiaPrzyKawie.pl. Czy można chcieć więcej?
 
(Bez)Interesownie
 
Gdy w Paryżu płonęła katedra Notre Dame, w ciągu kilku godzin pojawili się trzej darczyńcy - François-Henri Pinault, Bemard Arnauld i rodzina Bettencourt Meyers, francuscy milionerzy, którzy chcieli swoim datkiem pomóc odbudować legendarną budowlę. Ale zamiast dowodów uznania dla swojej hojności, zostali przez wielu obrzuceni błotem. Dlaczego? Krytycy uznali, że nie była to pomoc bezinteresowna, tylko zagwarantowanie sobie ulgi podatkowej.
  
Poza tym pieniądze powinny trafić do najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. A tymczasem poszły na odbudowę zabytku sakralnego, który powinien sfinansować Watykan. „Żałość i zazdrość”, powiedział Arnault. ,,W innym kraju dostalibyśmy gratulacje za taką pomoc”, dodał. Nie wiadomo, jaką motywacją kierowali się darczyńcy, ale wiadomo, że to ona nakręca nas do niesienia pomocy. Czy jednak zawsze pomagamy bezinteresownie? „Jedni pomagają, gdyż zależy im na >>niepieniężnej formie wynagrodzenia<<, by doceniono ich gest, czyli na swojej reputacji. Ważne jest dla nich, że inni usłyszą, że pomagają, np. zobaczą, że idą z żonkilem, co świadczy o tym, że złożyli datek na hospicjum albo ich nazwisko będzie wymienione wśród innych darczyńców, którzy ufundowali pomoce naukowe dla szkoły. Drudzy pomagają dla poprawy nastroju. Jeszcze inni pomagają, ponieważ chcą przeciwdziałać negatywnemu nastrojowi. Robert Cialdini opisał tzw. efekt ulgi, polegający na redukowaniu negatywnego nastroju poprzez działania przynoszące nam radość i satysfakcję. Czasami pomagamy, by zadośćuczynić, zagłuszyć wyrzuty sumienia”, mówi psychoterapeutka. Wreszcie są osoby, które pomagają, bo oczekują czegoś w zamian - „pomogę, bo będę mógł w przyszłości liczyć na pomoc tej osoby”. „Oczywiście są też osoby empatyczne, które pomagają, gdyż współczują osobom potrzebującym. Jest to związane z ich umiejętnością współodczuwania, wchodzenia w perspektywę drugiego człowieka. One są gotowe pomóc bez względu na konsekwencje podjętych działań, czyli nawet wówczas, gdy koszty przeważą zyski”, dodaje ekspertka. Brawo dla nich!
Obraz
​Dobry samarytanin
 
Ponad rok temu świat wzruszyła historia Johnny’ego Bobbitta, bezdomnego weterana, który oddał Kate McClure swoje ostatnie 20 dolarów na benzynę. Bidulka utknęła bez niej sama w nocy na autostradzie. Kobieta w formie rewanżu zorganizowała dla niego zbiórkę na GoFundMe. Zebrała 400 tysięcy dolarów. Ale bezdomny nie dostał prawie nic. Przeprowadzone śledztwo dowiodło, że cała akcja została sfingowana - Johnny i Kate oraz jej chłopak znali się wcześniej. Wszyscy czekają teraz na rozprawy. Ta przykra historia pokazuje, jak bardzo lubimy wzruszające akty pomocy. Do tego stopnia, że czasem wszyscy dajemy się oszukać. Przypomina to dawanie pieniędzy żebrakowi pod sklepem, chociaż wiemy, że przeznaczy je na alkohol, przez który stoczy się jeszcze bardziej. „Dając pieniądze bezdomnemu, wyświadczamy mu większą szkodę. Dajemy mu rybę, zamiast wędki, czyli uczymy wyciągania ręki, przyzwyczajamy do brania i tym samym nie motywujemy do pracy", mówi Katarzyna Krakowska. I dodaje: „Na naszą decyzję o pomaganiu wpływa oczywiście również świadomość, komu pomagamy. Wiele osób chętniej wpłaci datki na szczytny cel,  a nie na anonimowe dziecko w Afryce. Gdyby było to dziecko chociażby znane z imienia i nazwiska albo można by było obejrzeć jego zdjęcie, sprawa wyglądałaby zupełnie nie inaczej”.
 
Cegiełka do cegiełki
 
Niezależnie od tego, jaką  motywacją kierujesz się, pomagając innym, i w jakiej formie to robisz, musisz pamiętać, że nie każdy jest gotowy na pomoc. „Niektórzy uważają, że przyjęcie pomocy będzie świadczyło o ich słabości. Są też tacy, którzy obawiają się długu, który kiedyś przyjdzie im spłacić. Inni natomiast nie chcą przyznać się do porażki. Godząc się na pomoc, niejako przyznajemy się bowiem do tego, że pewne sprawy wymknęły się nam spod kontroli. Przyjęcie pomocy to obnażenie słabości. Branie jest bez dwóch zdań trudniejsze niż dawanie", mówi ekspertka. Jak więc pomagać i czerpać z tego przyjemność? Najlepiej, gdy fundamentem pomocy będzie pasja, dziedzina, która jest dla ciebie ważna. Jeśli czujesz, że chcesz pomagać bezdomnym zwierzętom w znajdowaniu im domów, lecz zupełnie nie widzisz siebie w pomocy dzieciom niepełnosprawnym, to jest to jak najbardziej OK. Forma pomocy też nie ma znaczenia - darowizna pieniężna nie musi być bardziej wartościowa od poświęconego czasu i zaangażowania. Szukaj organizacji, której cele są transparentne. Jak uważa Michael Norton, naukowiec z Harvardu: „Dawanie pieniędzy na określony cel przynosi więcej radości i satysfakcji niż pomoc w ciemno”. I najważniejsze -  nie oczekuj wdzięczności, ponieważ możesz się jej nie doczekać. Zamiast satysfakcji z niej pojawią się żal, złość i poczucie wykorzystania. „Nie bądźmy nadgorliwymi w pomaganiu. Nauczmy się stawiać granice, a przede wszystkim szacunku do siebie i akceptacji, abyśmy nie musieli przeglądać się w oczach innych, by czuć się dobrze”, dodaje Katarzyna Krakowska. Wiesz już komu i jak pomożesz?

Obraz

Ekspert cytowany w artykule:
​Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga

Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie potrafisz być asertywna, nie możesz poradzić sobie z natłokiem myśli, targają Tobą emocje - skorzystaj z naszej wiedzy i doświadczenia! Zapraszamy Cie na porady on line! Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Rany nadal będą niezabliźnione

6/14/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Chcę być coraz lepsza

6/13/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Jaka jestem? Darmowy test osobowości

6/12/2019

0 Comments

 
Obraz

JAKA JESTEŚ? DARMOWY TEST OSOBOWOŚCI

Grafolog określa cechy charakteru

Wystarczy jedynie fragment odręcznego pisma, a doświadczony grafolog opisze Twoje cechy psychologiczne: czy jesteś stabilny emocjonalnie, jak radzisz sobie w stresie, czy umiesz się koncentrować, itd.? Unikalność charakteru pisma można porównać z unikalnością odcisku palca. Wystarczy tylko przesłać skan swojego pisma...
Sprawdź, co Twój charakter pisma mówi o Twojej osobowości. 
​Analiza grafologiczna z marką Schneider.
Zastanawiałeś się kiedyś co mówi o Tobie Twój charakter pisma? Już nie musisz się zastanawiać, możesz to sprawdzić dzięki marce artykułów piśmienniczych Schneider i nowej akcji “Litery i charaktery”, która wystartowała 6 maja 2019 i potrwa do końca września. Marka Schneider uważa, że pismo jest czymś więcej niż tylko słowami pisanymi - jest wyrazem tego jacy jesteśmy. Biorąc udział w akcji przekonasz się, jaki typ osobowości dopasuje do Ciebie grafolog na podstawie Twojego pisma.
 
W ramach akcji przeprowadzany jest test psychologiczny, oparty na analizie próbek odręcznego pisma. Pozwoli on marce Schneider zbadać zagadnienie dotyczące tego, co charakter pisma mówi o typach osobowości Polaków. ​
Obraz
​Osoba może wziąć udział w akcji wchodząc na stronę literyicharaktery.pl. Uczestnik ma za zadanie przepisać określone zdanie na kartkę, zrobić zdjęcie/skan przepisanego zdania oraz wysłać zgłoszenie. Do współpracy zaproszony został ekspert z dziedziny grafologii, który analizuje każde zgłoszenie i określa jaki typ osobowości najbardziej pasuje do przesłanego charakteru pisma. Każdy profil osobowościowy jest opisany oraz skorelowany z wybranym produktem marki Schneider. Wykonałeś test i zaskoczyła Cię analiza? Chcesz przesłać ją znajomym? Nie ma problemu, wynikiem można podzielić się na swoich social mediach.
​
Podstawą kampanii jest grafologia. Ale co to tak naprawdę jest? Jest to dziedzina wiedzy, która zajmuje się rozpoznawaniem cech osobowości na podstawie charakteru pisma. Stosowana jest między innymi w procesach rekrutacji, psychologii, a czasem także w kryminalistyce. Unikalność charakteru pisma każdego człowieka może być porównywalna z unikalnością odcisku palca. Z fragmentu odręcznie napisanego tekstu doświadczony grafolog potrafi odczytać szereg cech psychologicznych badanego. Analizując pismo pod kątem sposobu łączenia lub pochylenia liter czy też odległości między słowami, literami grafolodzy są w stanie stwierdzić, w jakim stopniu dana osoba potrafi się koncentrować, jak jest stabilna emocjonalnie lub czy dobrze radzi sobie ze stresem. Ciekawe prawda?
Obraz
Organizatorem akcji jest firma Schneider – niemiecki producent artykułów piśmienniczych będący na rynku już ponad 80 lat oraz wyłączny dystrybutor jej produktów na terenie Polski – firma PBS Connect Polska. W ofercie Schneider znajdują się długopisy, pióra wieczne i kulkowe, cienkopisy, markery, zakreślacze i wiele innych przyborów. Dzięki wysokiej jakości wykonania i długiej żywotności zyskały uznanie wśród klientów i obecnie eksportowane są do 130 krajów na całym świecie.
 
Wejdź na literyicharaktery.pl i weź udział w teście. Sprawdź, co pismo może powiedzieć o Twojej osobowości :-)
​
PsychologiaPrzyKawie.pl jest patronem akcji „Litery i charaktery - Co mówi o Tobie Twój charakter pisma?”
0 Comments

Modlę się o siłę...

6/11/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Dlaczego milczysz?

6/9/2019

0 Comments

 
Obraz

DLACZEGO MILCZYSZ?

Relacja kat - ofiara. Przemoc domowa

„To poronienie” – słowa lekarza wciąż dźwięczały jej w uszach. Leżała w szpitalnym łóżku i patrzyła w sufit. Z oczu leciały jej łzy. Płakała bezgłośnie. Była wykończona całym dniem, strasznie smutna, ale i wściekła. Czuła ogromny żal. Tak bardzo pragnęła tego dziecka. Mimo, że był to początek ciąży, już oglądała ciuszki w sklepach, projektowała w głowie pokój dla maleństwa. Nie wiedziała jeszcze, czy będzie to chłopczyk, czy dziewczynka, ale kochała je całym sercem.

Teraz cała miłość do Marka uleciała. W jednym momencie, opadła z niej jak lepka pajęczyna, którą od kilku lat była oplątana. Przejrzała na oczy, jasno zobaczyła całą swoją sytuację. Czuła tylko złość i wrogość do niego. To on je zabił - jej dziecko. „Spadłam ze schodów” – powiedziała lekarzowi, gdy trafiła do szpitala. Był to automatyzm, nawet się nie zastanawiała, gdy tłumaczyła wcześniej: „Gapa ze mnie, uderzyłam się o drzwi szafy”, „Poślizgnęłam się”, „Potknęłam się na chodniku”. Nikt nic złego nie podejrzewał, bo i sytuacje z siniakami zdarzały się rzadko. Zresztą z zewnątrz – Ola i Marek - wydawali się wręcz idealnym małżeństwem. On – dobrze zapowiadający się prawnik, dostał pracę w najlepszej kancelarii w mieście, ona skończyła pedagogikę specjalną, ale nie pracowała w szkole, ale w fundacji, działającej na rzecz dzieci niepełnosprawnych. Sprzedali kawalerkę Marka, dostali trochę pieniędzy od rodziców Oli, wzięli kredyt i kupili 2-pokojowe mieszkanie. Prawie idealny start: mieszkanie, w miarę dobra praca, kochająca się para. Ale pozory potrafią mylić. Olę na początku zmyliły także. Gdy poznała Marka, wydawał się prawie aniołem. Miły, uczynny, pomocny, zgadywał wprost jej myśli i pragnienia, zapatrzony w nią jak w obraz. Ona przepiękna, długonoga i długowłosa, na studiach dorabiała jako modelka i hostessa. Przy tym inteligentna. Znajomi dla żartu mówili o nich: ”Angelina i Bratt”. Zazdrościli nawet im trochę, piękni, młodzi, wydawało się im, że ich życie usłane jest różami.

​Pobrali się po roku chodzenia ze sobą. Nie mieszkali wcześniej razem, dwa razy byli na wspólnym wyjeździe. Pierwszy zawód Ola przeżyła w czasie wesela koleżanki. Poszła z Markiem, ale on pod wpływem alkoholu dostał „małpiego rozumu” – szalał, był agresywny, rzucał talerzami, gdy Ola próbowała go powstrzymać, wyrywał się i uderzył ją przedramieniem w twarz. Potem tłumaczył, że to przez przypadek, że nie chciał, że wymachiwał rękami i po prostu Ola stała w nieodpowiednim miejscu. Przepraszał, były kwiaty, wspaniała kolacja w restauracji. Marek tłumaczył, że to przez alkohol, że nie powinien pić, prosi, żeby Ola go pilnowała i nie dawała mu wódki, że to się nie powtórzy… Ola uwierzyła i potem… zapomniała. Głowa zaprzątnięta przygotowaniami do ślubu, tyle spraw, emocji, zakup mieszkania, pierwsza praca. A już w tym momencie powinna „zapalić się jej czerwona lampka”. ​
Obraz
​Pierwszy raz zrobił jej awanturę 3 miesiące po ślubie. Krzyczał na nią, wyzywał, obrzucał najgorszymi epitetami, w końcu rzucił wazonem, który rozbił szybę w drzwiach. Podobno Ola miała za krótką spódnicę. Potem nastąpiła sielanka – kwiaty, prezenty, mąż „do rany przyłóż”, przepraszający, uczynny, gdyby mógł nosiłby ją na rękach. Aż do następnego razu. Ola miała według niego zbyt wyzywający makijaż. Tym razem uderzył ją w twarz.
Ola leżała w szpitalu i przypominała sobie ostatnie tragiczne wydarzenia. Szarpanie, popychanie, wyzwiska. On atakuje, ona się broni. W końcu niefortunnie pcha ją na krzesło, ona się przewraca razem z meblem, poręcz wbija się jej w brzuch i ten potworny ból…
„Nigdy więcej” – mówi sobie teraz Ola patrząc w sufit. „Nigdy więcej nie pozwolę się już skrzywdzić!”
 
Każdego tygodnia w wyniku przemocy domowej giną w Polsce średnio 3 kobiety.* CBOS donosi, że co ósma kobieta w Polsce przyznaje się, że co najmniej raz została uderzona podczas małżeńskiej kłótni (dane z 2002 roku). Według danych Policji** w 2016 roku blisko 67 tys. kobiet doznało przemocy w domu. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej, bo to kobiety, dla których wypełniono „Niebieskie karty”. Nie obejmuje to danych innych instytucji, do których może zgłosić się gnębiona kobieta. Statystyki te nie obejmują także tych kobiet, które nie szukają pomocy, nie zgłaszają z różnych przyczyn swojego problemu, nie mówią nikomu.

​Dlaczego mężczyźni biją i poniżają?
Przemoc domowa nie dotyczy tylko rodzin z tzw. marginesu społecznego. Jest zjawiskiem powszechnym, dotyczy wszystkich grup społecznych. Zdarza się w tzw. dobrych rodzinach, osób wykształconych, lekarzy, prawników itd.
Według badań przemocy domowej dopuszczają się najczęściej mężczyźni mający niskie poczucie własnej wartości, z kompleksem niższości. Gdy taki lękowy mężczyzna bije, ma poczucie siły, kontroli nad sytuacją. Bije słabszych, bo sam się boi, a ze słabszym na pewno zawsze wygra. Często sam wyrastał w rodzinie, w której stykał się z różnymi przejawami przemocy i powiela dobrze znany sobie schemat, nie potrafi inaczej kontrolować sytuacji.

Część ze sprawców przejawia zaburzenia osobowości, np. cechy osobowości dyssocjalnej, czy przejawia cechy uzależnienia od alkoholu, czy narkotyków.

​Często do przemocy doprowadza problem z brakiem umiejętności radzenia sobie trudnymi uczuciami, stresem. Agresywne zachowanie jest wynikiem niepowstrzymania furii, wybuchem skumulowanych uczuć: złości, gniewu i wściekłości. Przeżycie furii, po której następuje akt przemocy bywa dla sprawcy fascynującym, ekstatycznym doznaniem, choć wstydliwym. Rozładowanie napięcia następuje poprzez agresję fizyczną lub psychiczną, której celem jest spowodowanie cierpienia lub szkód u drugiej osoby (tzw. przemoc „gorąca”). I mimo, że „damski bokser” obwinia za swoje zachowanie kobietę – przysłowiowa „zupa była za słona” - to prawdziwa przyczyna tkwi w nim.

Przemoc domowa to nie tylko maltretowanie fizyczne, z czym najczęściej się kojarzy (zadawanie bólu w przeróżnej formie, duszenie, przypalanie i inne obrażenia ciała), ale także:
  • przemoc emocjonalna – poniżanie, krytyka, szantaż emocjonalny, psychiczne naciski, np. upokarzanie ofiary, brak szacunku,
  • przemoc seksualna – zmuszanie do pożycia, czy gwałt małżeński,
  • przemoc ekonomiczna – ograniczanie żonie dostępu do pieniędzy.

​Życie na huśtawce
​Po wybuchu złości, gniewu i wściekłości męża, aktach agresji w różnej formie, cierpieniach kobiety psychicznych i fizycznych, następuje w rodzinie tzw. faza miesiąca miodowego. Ponieważ lękowy mąż boi się odejścia żony, próbuje ją udobruchać, przeprasza, usprawiedliwia się, kupuje kwiaty, prezenty – miłość kwitnie. Ale przemoc w rodzinie działa na zasadzie błędnego koła. Za chwilę znowu przejdzie w fazę agresji. I tak bez końca. Jeśli mężczyzna uderzył Cię raz, zrobi to znowu.

Milczą jak zaklęte
"Jak ona mogła na to pozwolić?! I to przez tyle lat?" - komentują znajome, gdy dowiadują się, że żona odchodzi od męża-boksera, damskiego boksera. No właśnie? Dlaczego ofiary milczą jak zaklęte? Zostają ze swoimi dręczycielami  z wielu różnych powodów. Boją się, że po odejściu mąż im tego nie daruje i skrzywdzi je oraz dzieci. Boją się więc zemsty. Są uzależnione ekonomicznie, uważają, że same po odejściu nie poradzą sobie finansowe, nie utrzymają siebie i dzieci. Wstydzą się, jak zareaguje na to ich rodzina, znajomi, otoczenie. Uważają, że tak naprawdę nie zasługują na miłość, mają niskie poczucie własnej wartości. Czasami dorastały w „przemocowych” rodzinach, w rodzinach z uzależnieniem. I najsmutniejsze jest to, że całe życie marzyły, aby od tego uciec, ale przymus powtarzania pierwotnej więzi powoduje, że znajdują sobie katów, jakich znają z rodzinnego domu. Paradoksalnie szukają bezpieczeństwa, ale bezpieczne jest to, co znane i nawet jak było to okropne i złe to jednak przewidywalne, wiadomo było, czego można się spodziewać. Nawet najbardziej patologiczny związek daje poczucie stabilizacji.

Wreszcie doświadczenia życiowe zaczynają żony „zmienić” w ofiary. Bezustannie poniżane i krytykowane powoli zaczynają wierzyć, że są winne, że zasłużyły na takie traktowanie. Z jednej strony słyszą to od swojego męża a z drugiej strony tak potwornie nie traktuje się przecież nikogo dobrego. Rozpoczyna się proces wiktymizacji, czyli destrukcji ulega obraz siebie u ofiary, traci ona poczucie bezpieczeństwa, sama zaczyna się obwiniać, myśleć o sobie negatywnie. To początek, im dłużej trwa taki chory związek, tym więcej kolejnych niekorzystnych cech się pojawia. Wyuczona bezradność, zespół zaburzeń stresu pourazowego PTSD (m.in. z paraliżem emocjonalnym, bezsennością, unikanie bodźców przypominających o traumie), czy wreszcie myśli samobójcę. Trudno więc od kobiet w takim stanie psychicznym oczekiwać racjonalnej analizy sytuacji i samodzielnych prób jej rozwiązania.

​Jeśli więc mężczyzna uderzył Cię raz, po czym przeprasza, chce Ci to wynagrodzić, obiecuje, że to się więcej nie powtórzy, ale po jakimś czasie jednak robi to ponownie, po jak przejdziesz ten „cykl” trzy razy oznacza to, że tak właśnie będzie wyglądał Wasz związek. Czy jesteś na to gotowa? Czy przerwiesz milczenie?
​
Chcesz mieć satysfakcjonujący związek? Dobrze rozumieć się ze swoim mężem, żoną? Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie:) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Chcesz być szczęśliwa?

6/9/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Co pismo mówi o Twoim charakterze? Sprawdź

6/8/2019

0 Comments

 
Obraz

CO PISMO MÓWI O TWOIM CHARAKTERZE?

Grafologia a osobowość zapisana literami

Grafolog po analizie naszego pisma potrafi rozpoznać nasze cechy osobowości. Czy wiesz, że jeśli Twoje litery są średniej wielkości - jesteś elastyczny, potrafisz dostosować się do sytuacji. Jeśli zostawiasz wąski lewy margines tzn., że jesteś oszczędny, ale i niepewny przyszłości. A jeśli Twoje „A” zawsze jest okrągłe, duże i proste - należysz do odważnych, otwartych i miłych osób.  Unikalność charakteru pisma można porównać z unikalnością odcisku palca. Jakie jeszcze tajemnice kryją Twoje zapiski?  ​
Sprawdź co Twój charakter pisma mówi o Twojej osobowości.
​Analiza grafologiczna z marką Schneider.
Zastanawiałeś się kiedyś co mówi o Tobie Twój charakter pisma? Już nie musisz się zastanawiać, możesz to sprawdzić dzięki marce artykułów piśmienniczych Schneider i nowej akcji “Litery i charaktery”, która wystartowała 6 maja 2019 i potrwa do końca września. Marka Schneider uważa, że pismo jest czymś więcej niż tylko słowami pisanymi - jest wyrazem tego jacy jesteśmy. Biorąc udział w akcji przekonasz się, jaki typ osobowości dopasuje do Ciebie grafolog na podstawie Twojego pisma.
 
W ramach akcji przeprowadzany jest test psychologiczny, oparty na analizie próbek odręcznego pisma. Pozwoli on marce Schneider zbadać zagadnienie dotyczące tego, co charakter pisma mówi o typach osobowości Polaków. 
Obraz
Osoba może wziąć udział w akcji wchodząc na stronę literyicharaktery.pl. Uczestnik ma za zadanie przepisać określone zdanie na kartkę, zrobić zdjęcie/skan przepisanego zdania oraz wysłać zgłoszenie. Do współpracy zaproszony został ekspert z dziedziny grafologii, który analizuje każde zgłoszenie i określa jaki typ osobowości najbardziej pasuje do przesłanego charakteru pisma. Każdy profil osobowościowy jest opisany oraz skorelowany z wybranym produktem marki Schneider. Wykonałeś test i zaskoczyła Cię analiza? Chcesz przesłać ją znajomym? Nie ma problemu, wynikiem można podzielić się na swoich social mediach.
​
Podstawą kampanii jest grafologia. Ale co to tak naprawdę jest? Jest to dziedzina wiedzy, która zajmuje się rozpoznawaniem cech osobowości na podstawie charakteru pisma. Stosowana jest między innymi w procesach rekrutacji, psychologii, a czasem także w kryminalistyce. Unikalność charakteru pisma każdego człowieka może być porównywalna z unikalnością odcisku palca. Z fragmentu odręcznie napisanego tekstu doświadczony grafolog potrafi odczytać szereg cech psychologicznych badanego. Analizując pismo pod kątem sposobu łączenia lub pochylenia liter czy też odległości między słowami, literami grafolodzy są w stanie stwierdzić, w jakim stopniu dana osoba potrafi się koncentrować, jak jest stabilna emocjonalnie lub czy dobrze radzi sobie ze stresem. Ciekawe prawda?
Obraz
​Organizatorem akcji jest firma Schneider – niemiecki producent artykułów piśmienniczych będący na rynku już ponad 80 lat oraz wyłączny dystrybutor jej produktów na terenie Polski – firma PBS Connect Polska. W ofercie Schneider znajdują się długopisy, pióra wieczne i kulkowe, cienkopisy, markery, zakreślacze i wiele innych przyborów. Dzięki wysokiej jakości wykonania i długiej żywotności zyskały uznanie wśród klientów i obecnie eksportowane są do 130 krajów na całym świecie.
 
Wejdź na literyicharaktery.pl i weź udział w teście. Sprawdź, co pismo może powiedzieć o Twojej osobowości :-)
PsychologiaPrzyKawie.pl jest patronem akcji „Litery i charaktery - Co mówi o Tobie Twój charakter pisma?”
0 Comments

Bądź z tymi, którzy...

6/7/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Ucieczka przed szczęściem?

6/6/2019

0 Comments

 
Obraz

UCIECZKA PRZED SZCZĘŚCIEM? 

Badanie Marka Schallera - obniżanie nastroju

​
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, dlaczego jako ludzie dążący ze zrozumiałych względów do sytuacji, które dają nam szczęście, czasami poszukujemy zdarzeń diametralnie innych, czyli obniżających nasz nastrój? Bywają przecież dni, gdy słuchamy przygnębiającej muzyki, czy też oglądamy smutne filmy. Zadaliście sobie  kiedykolwiek pytanie - dlaczego? Skoro naturalnym dążeniem człowieka jest dążenie do szczęścia, jaki jest cel obniżania sobie nastroju?

Otóż Mark Schaller z Uniwersytetu z Montany tłumaczy to między innymi złudzeniem gracza. Jest ono błędem w ocenie rzeczywistości, polegającym na przekonaniu człowieka, że istnieje równowaga panująca w świecie. W związku z tym po paśmie sukcesów rośnie prawdopodobieństwo porażki. I oczywiście odwrotnie.

Na pewno każdy z Was rzucał nieraz monetą. W takim razie dobrze wiecie, że z reguły po wyrzuceniu na przykład w trzech seriach orła, jesteśmy przekonani, że w następnym rzucie  będzie reszka. Czyż nie jest tak? Oczywiście, że takie jest nasze myślenie. Jest ono działaniem automatycznym i nieświadomym i dlatego sprzecznym z zamierzonym przez nas i świadomym dążeniem do szczęścia.

Dlatego czytając smutną książkę, czy przygnębiający film chcemy sobie "zafundować" określoną dawkę goryczy, mając nadzieję, że po niej przyjdzie czas na doświadczanie miłych i przyjemnych chwil.
0 Comments

Walczy wciąż

6/5/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Przy nim zapomnisz...

6/4/2019

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Wzmacnianie samooceny dziecka

6/3/2019

0 Comments

 
Obraz

WZMACNIANIE SAMOOCENY DZIECKA

9 rzeczy, które dziecko musi usłyszeć od Ciebie

W poście "Średniak wygrywa" pisaliśmy o dzieciach, które nie osiągają najwyższych ocen w szkole, są tzw. "średniakami" - raz na wozie, raz pod wozem - ale za to układa im się w życiu. Ich rodzice nie mają wygórowanych oczekiwań co do ocen szkolnych. A może znają biografię Alberta Einsteina, Steve'a Jobsa i Billa Gatesa, którzy wcale orłami w szkole nie byli?
 
Może to właśnie rodzice "średniaków" pamiętali, że nie presja sukcesu wywierana na dziecko powoduje, że osiągnie ono cele życiowe, ale właśnie wiara w nie, traktowanie sprawiedliwie, przeproszenie, gdy samemu popełniło się błąd. Pamiętajmy o 9 rzeczach, które dziecko małe i duże musi od nas słyszeć:
  1. Kocham Cię!
  2. Słucham Cię.
  3. Dasz radę to zrobić.
  4. Jestem z Ciebie dumna.
  5. Chcę wszystkiego, co najlepsze dla Ciebie.
  6. Jestem Ci wdzięczna.
  7. Przepraszam.
  8. Wybaczam Ci.
  9. Zawsze jestem tu dla Ciebie.
 
Inspiracja: www.powerofpositivity.com
​
Jeżeli wychowywanie dziecka nie jest dla Ciebie wspaniałą przygodą, masz wiele dylematów, nie wiesz jak postępować, zapraszamy na konsultacje albo indywidualną Szkołę dla Rodzica. ​​
Obraz
0 Comments

Czym skorupka za młodu...

6/2/2019

0 Comments

 
Obraz

Czym skorupka za młodu...

Okresy sensytywne

Jarek nie pracuje. Obstawia zakłady bukmacherskie, trochę pomaga mu finansowo mama. Wynajmuje mieszkanie i gdyby nie wizyty właściciela od czasu do czasu, pewnie panowałby tam okropny bałagan, jak kiedyś w jego pokoju, gdy był nastolatkiem. Książki na ziemi, brudne ubrania, kanapki sprzed tygodnia. Zajęte biurko, półki i dywan. Jak on przechodził, aby usiąść na krześle lub kanapie? To była ekwilibrystyka, do której tylko on był zdolny.

Gdy był mały, cały czas pomagała mu mama – pakowała mu plecak, wkładała tam drugie śniadanie (rano biegła po świeże bułki). Przypominała mu o wszystkich zajęciach, gdy czegoś zapomniał, przynosiła do szkoły, bo nie pracowała. Usprawiedliwiała wszelkie wagary, odrabiała za niego zadania domowe, żeby nie dostał jedynki. Miał same trójki, przechodził ledwie z klasy do klasy. Babcia sprzątając po nim zabawki a potem piorąc, mówiła, że „Jeszcze się w życiu napracuje”. Był przekonany, że adidasy to świetne buty, bo się nie brudzą. Dopiero po jakimś czasie przypadkiem dowiedział się, że babcia wrzucała je co tydzień do pralki i następnego dnia rano znajdował je na miejscu, gdzie je zostawił – czyste.

Jarek to pewnie ekstremalny przypadek, problemy zapewne nasilił jeszcze brak ojca na co dzień. Pracował na zagranicznych kontraktach, gdy wracał, chciał wynagrodzić swoją nieobecność – kupował najdroższe rzeczy, spełniał wszystkie zachcianki Jarka.
Obraz
Ale dziś nie będziemy zajmować się rolą ojca w wychowaniu dzieci (to oddzielna bardzo ważna kwestia), skupimy się na okresach sensytywnych - okresach szczególnej wrażliwości. Według F. Corominasasą to „fazy w rozwoju dzieci, w których są one szczególnie zdolne do tego, by rozwinąć konkretną funkcję (dotyczącą ciała, umysłu lub woli)”. Fazy te w wychowaniu Jarka kompletnie przeoczono.  Gdy był czas, gdy kształtował się porządek (między 0,5 a 5 rokiem życia) Jarek obsługiwany przez dwie kobiety w domu i nie miał szans się tego nauczyć. W odpowiedzialności (między 7 a 13 rokiem życia) wyręczała go zawsze mama – nie ponosił żadnych negatywnych konsekwencji swojego zachowania. Nie musiał być odpowiedzialny - mama była. Podobnie z pracowitością (kształtuje się między 7 a 13 r.ż) – w domu nie musiał robić nic, w szkole podobnie, drogie prezenty „spadały z nieba”, gdy tata przyjeżdżał i tak Jarkowi już zostało. A dobiegał już trzydziestki. Zaniedbano pewnie jeszcze wiele innych cech. A wiadomo, że "czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał"... Wiele głębokiej prawdy w tym ludowym porzekadle.

Według F. Corominasa do 12 roku życia kończy się uczenie w ramach 80% obszarów rozwoju, a w wieku 20 lat, gdy zaczyna się dorosłość, wszystkie obszary rozwoju wymagają dużo większych nakładów pracy, aby je wypracować. Niektóre, jak np. mowa, poza okresem krytycznym, nigdy nie rozwinie się na takim poziomie jak u osób, które okres ten przechodziły naturalnie (o przypadku Genie - "dzikiego dziecka" z XX wieku pisałyśmy w poście "Wszystko ma swój czas").

​Koncepcję okresów sensytywnych miała również Maria Montessori, nazywała je także „fazami wrażliwymi”. Według niej np. w przypadku porządku nie chodzi jedynie o porządek w otoczeniu (pokoju, domu, klasie), ale również o porządek wykonywania różnych czynności (sekwencje) oraz o porządek w układzie dnia (tzw. rutynę) – pory wstawania, posiłków, kładzenia się spać.
To Maria Montessori zaobserwowała, że jeśli mydło leży obok mydelniczki, to najprawdopodobniej dwulatek, gdy to zauważy odłoży, je na miejsce. Chyba, że ubiegnie go np. babcia. Twierdziła także, że uporządkowane otoczenie we wczesnej fazie życia dziecka jest niezwykle ważne, ponieważ dziecko przechodzi wtedy proces porządkowania swojego umysłu. Okazuje się, więc że zwykłe porządkowanie zabawek przez dziecko ma daleko większy sens, niż to sobie uświadamiamy.

Poniżej prezentujemy wykres przedstawiający okresy sensytywne według F. Coromiasa. Zerknijcie, żeby nie zaniedbać niczego w rozwoju Waszych dzieci.
Obraz
0 Comments

Jak żyć z uparciuchem?

6/1/2019

0 Comments

 
Obraz

JAK ŻYĆ Z UPARCIUCHEM?

Uparte dziecko, komunikacja

„Nie chcę! Nie włożę tego! Nie pójdę!” Brzmi znajomo? A w roku szkolnym, takie poranki przed wyjściem z domu nie są rzadkością. Pewnie wielu z Was mających i małe i duże dzieci doskonale zna takie sytuacje. Z kolei ustalanie z krnąbrnym nastolatkiem godziny powrotu i sposobu spędzania wolnego czasu, to prawdziwa wojna domowa, o której doskonale wiedzą rodzice gimnazjalistów.

Co z takiego uparciucha wyrośnie? Jak będzie mu się żyło w społeczeństwie? Pewnie nieraz zadajecie sobie takie pytania. Otóż, upór, którego nie możecie znieść u Waszego dziecka, kształtuje jego osobowość. A to, że trzylatek, czy nastolatek wyprowadza Was z równowagi stawianiem na swoim, to Kochani oznaka, że rozwija się prawidłowo.  Są bowiem takie etapy w życiu dziecka, gdy chce ono postawić na swoim – w wieku trzech lat wyodrębniając swoje „Ja” z otoczenia, a potem w wieku lat nastu, kiedy zaczyna  krytycznie  patrzeć na świat i buntuje się przeciw regułom i zasadom, między innymi wprowadzanymi przez Was – rodziców. Ale uwierzcie nam, z tych uparciuchów wyrastają osoby mające swoje zdanie, osoby asertywne, otwarte, odważne, wytrwałe i twórcze. Dlatego, pomóżcie swoim dzieciom, ale i sobie, przejść przez te ważne okresy w sposób w miarę bezbolesny :)
Obraz
​Co możemy zrobić, gdy dziecko stawia na swoim?

Po pierwsze wyciszcie swoje emocje – pooddychajcie głęboko, policzcie do dziesięciu. To skutkuje! Jeżeli będziecie próbowali w stanie „podkręcenia” emocjonalnego stawiać czoła uparciuchowi - klęska murowana. A więc spokojnie, z dawką humoru, która w takich sytuacjach jest wskazana, wytłumaczcie swoje stanowisko. Pamiętajcie przy tym, że złota zasada rozmowy, to nie tylko mówienie, ale i słuchanie.  Z tym mamy niestety jako rodzice problem :)

Bądźcie też konsekwentni i nie ulegajcie uparciuchowi! To niestety częsty błąd rodziców - dla „świętego spokoju” zgodzę się, ustąpię… I co? Wówczas tylko wzmacniamy niepożądane przez nas zachowania.  Nawet jeśli ulegniemy raz na tysiąc razy, to dziecko będzie w kolejnych sytuacjach znowu próbować. Warto natomiast szukać dogodnych sytuacji, w których można dać dziecku możliwość wyboru. Przecież nikt z nas nie lubi narzucania czegoś z góry. Zrób to, ubierz tamto, wróć wtedy… Uff! Klęska gwarantowana.  Jeżeli natomiast zapytacie swoją pociechę, dając jej na przykład dwie możliwości wyboru, dziecko będzie czuło, że ma możliwość decydowania. A kto z nas - dorosłych też tego nie lubi? A przecież dzieci również nie chcą być marionetkami, za które podejmujemy decyzje. Oczywiście decyzje muszą być dostosowane do wieku (np. dla 3-latka wybór koloru skarpetek też będzie decyzją).
W komunikacji z dzieckiem stawiającym opór, należy pamiętać też o zminimalizowaniu komunikatów typu „nie” – „nie rób”, „nie wolno” - na komunikaty pokazujące, co należy robić.  Słowo „nie” budzi bowiem opór i bunt.  Ważna jest też spójność i jasność komunikatów oraz stabilność granic, gdyż daje to dziecku poczucie bezpieczeństwa.  Zmiana zdania ze względu na nasze samopoczucie, bądź podważanie zdania drugiego rodzica, powoduje frustrację i prowadzi do buntu.  I chyba nie musimy się temu dziwić. I jeszcze jedno - pomimo, iż uparty młody człowiek wyprowadza nas nieraz z równowagi, ten fakt nie usprawiedliwia zwracania mu uwagi przy osobach obcych, upokarzania i wyśmiewania się z niego. Jest to niedopuszczalne i prowadzić może to prawdziwej katastrofy wychowawczej.

Są natomiast takie sytuacje, w których bezwzględnie jako rodzice powinniśmy postawić na swoim. Dotyczy to momentów, gdy zagrożone jest zdrowie i bezpieczeństwo dziecka.

Da się więc żyć z uparciuchem, tylko trzeba wiedzieć „jak”.
​
Obraz
0 Comments

Wiesz, jak doceniać dziecko?

6/1/2019

0 Comments

 
Obraz

JAK DOCENIAĆ DZIECKO?

Dzień Dziecka 2019

Dużo lepiej jest wzmacniać dziecko, gdy jest małe, niż potem próbować "naprawiać" dorosłego. Przekonania na swój temat zbudowane w dzieciństwie potrafią być bardzo silne i trudne do zmiany.

Dobre słowa są w stanie pomóc w budowaniu własnej wartości oraz samooceny dziecka. Musi tylko ono otrzymywać od otoczenia takie pozytywne informacje zwrotne. Im bardziej konkretne i związane z sytuacją tym lepiej. Przedstawione na ilustracji mogą być inspiracją, pierwszym słowem,  jakie możemy wypowiedzieć, a w dalszej części wypowiedzi - ukonkretnić, co nam się podoba, powiedzieć, co doceniamy.

Mówienie dziecku dobrych rzeczy przez mamę i tatę, ale także i nauczycieli może przypominać włączanie światła w pokoju. Tak jak pokój wypełnia się światłem, tak dziecko wypełnia się wiarą w siebie i swoje możliwości.

Obraz
​Z okazji Dnia Dziecka możecie wydrukować ten plakat, powiesić w widocznym miejscu w domu . Wystarczy pobrać wersję pdf
TUTAJ:
jak_doceniać_dziecko.pdf
File Size: 80 kb
File Type: pdf
Pobierz plik

Jeżeli wychowywanie dziecka nie jest dla Ciebie wspaniałą przygodą, masz wiele dylematów, nie wiesz jak postępować, zapraszamy na konsultacje albo indywidualną Szkołę dla Rodzica. 
Obraz
0 Comments

Lubisz to, co masz?

5/31/2019

0 Comments

 
Obraz

LUBISZ TO, CO MASZ?

Anthony de Mello o szczęściu

W poście "Jak zostać szczęściarzem?" zastanawiałyśmy się, czym różnią się  ludzie szczęśliwi od nieszczęśliwych, potocznie nazywanych pechowcami?  Chciałyśmy zwrócić uwagę na to, iż szczęście w życiu w dużej mierze jest uzależnione od naszego nastawienia. Dla dopełnienia tematu, dzisiaj proponujemy przypowieść Anthony de Mello.

PASTERZ LUBI WSZYSTKIE RODZAJE POGODY

Podróżny: "Jaką pogodę będziemy mieli dzisiaj?"
Pasterz: "Taką, jaką lubię"
"Skąd wiesz, że będzie taka, jaką lubisz?"
"Stwierdziwszy, proszę pana, że nie zawsze mam to, co lubię, nauczyłem się zawsze lubić to, co mam. Jestem więc całkiem pewien, że będziemy mieli taką pogodę, jaką lubię".

Szczęście i nieszczęście leżą w sposobie, w jaki przyjmujemy wydarzenia, nie w naturze samych wydarzeń.


Anthony de Mello
"Modlitwa Żaby II"
0 Comments
<<Previous
Forward>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca