KOŁO ŚWIADOMOŚCIFragment wordbooka Daniela J. Siegela "Jak zyskać Świadomość"Dzisiaj dzięki życzliwości Wydawnictwa Mamania publikujemy fragment z workbooka "Jak zyskać świadomość. 21-dniowy program uważności zmniejszający lęk i kultywujący spokój", której autorem jest Daniel J. Siegel (przekład: Joanna Dżdża), a PsychologiaPrzyKawie.pl jest patronem medialnym. Jest to idealne uzupełnienie do książki Daniela J. Siegela „Świadomość. Aware”. "Koło Świadomości to bardzo przydatna metafora wizualna pokazująca, jak działa umysł. Wymyśliłem ją pewnego dnia, kiedy stałem w swoim gabinecie i patrzyłem w dół na okrągły stolik. Jego blat składa się z przezroczystego, szklanego środka otoczonego drewnianą obręczą. Przyszło mi do głowy, że można uznać, iż świadomość leży pośrodku koła – a więc jest piastą – i patrząc ze środka, w każdej chwili możemy wybrać spośród wielu myśli, obrazów, uczuć i doznań krążących po obręczy coś, na czym skupimy uwagę. Innymi słowy, to, czego możemy być świadomi, można przedstawić na drewnianej obręczy, a doświadczenie świadomości można umieścić na piaście koła. Piasta, czyli środek tego stolika, który teraz nazywamy Kołem Świadomości, symbolizuje stan, w którym jesteśmy świadomi, czyli wiemy – widzimy wiadome w naszym życiu. Obręcz przedstawia to, co wiadomo. Na przykład w tej chwili jesteś świadomy słów na tej stronie, a być może również swoich skojarzeń z tymi słowami – czyli obrazów lub wspomnień, które przychodzą ci do głowy. Koło Świadomości obejmuje zarówno wiedzę, jak i wiadome. Przykładowo wiesz, że napisałem >>cześć<<. To, że wiesz, to wiedza, a >>cześć<< to wiadoma. Wiedza jest na piaście, wiadome są na obręczy. Wyobraźmy sobie, co mogłoby się stać, gdybyśmy, zaczynając na piaście, skierowali uwagę na którąkolwiek z wiadomych na obręczy, gdybyśmy skupili się na jednej z nich – na jakiejś myśli, spostrzeżeniu, uczuciu; na jakiejkolwiek z rozmaitych wiadomych w naszym życiu, które leżą na obręczy Koła. Jeśli pociągniemy metaforę koła jeszcze dalej, możemy wyobrazić sobie te momenty skupienia uwagi jako szprychy tego koła. Szprycha uwagi łączy piastę wiedzy z obręczą wiadomych. Podczas tej praktyki zachęcam pacjentów lub studentów, by wyobrazili sobie własny umysł jako Koło Świadomości. Następnie wizualizujemy sobie podział obręczy na cztery segmenty, z których każdy obejmuje pewną kategorię wiadomych. Pierwszy segment zawiera wiadome pochodzące z naszych pierwszych pięciu zmysłów: słuchu, wzroku, węchu, smaku i dotyku. Drugi segment przedstawia inną kategorię wiadomych, mianowicie wewnętrzne sygnały ciała, takie jak doznania płynące z naszych mięśni albo płuc. Trzeci segment zawiera czynności umysłowe, takie jak uczucia, myśli i wspomnienia, a czwarty obejmuje nasze poczucie więzi z innymi ludźmi i z przyrodą, czyli nasze poczucie relacji. Praktyka Koła Świadomości polega na tym, że powoli obracamy tę szprychę uwagi dookoła obręczy i skupiamy się po kolei na każdym z elementów danego segmentu, a potem przesuwamy szprychę uwagi do następnego segmentu. Systematycznie skupiamy się na jednym elemencie obręczy za drugim, obracając szprychę uwagi po obręczy wiadomych. Dzięki praktyce Koła jesteśmy w stanie rozwinąć umiejętność obejmowania umysłem rozległego morza własnej świadomości, a jednocześnie dostrzegania konkretnych elementów i skupiania się na nich. Osoby wykonujące praktykę czują, że proces ten wzmacnia ich umysły. Koło Świadomości zostało opracowane jako praktyka, która może przynieść nam równowagę w życiu dzięki integracji doświadczenia świadomości. Jak? Będąc w stanie odróżnić rozmaite wiadome na obręczy od siebie, a także od samej wiedzy na piaście, możemy rozróżnić komponenty świadomości. Następnie, jeśli będziemy systematycznie łączyć te wiadome na obręczy z wiedzą na piaście za pomocą ruchu szprychy uwagi, zyskujemy możliwość łączenia różnych części świadomości. W ten sposób, dzięki wyodrębnianiu i łączeniu, praktyka Koła Świadomości integruje naszą świadomość. Podstawowa idea, na której oparte jest Koło, zakłada powiększanie pojemnika świadomości, a w rezultacie zrównoważenie doświadczenia samej świadomości. >>Równowaga<< to powszechnie spotykany termin, który możemy rozumieć jako skutek procesu, jakim jest integracja – czyli jako sytuację, w której z jednej strony pewne rzeczy są od siebie inne lub odrębne, a z drugiej strony są ze sobą powiązane. Kiedy wyodrębniamy i łączymy – integrujemy. Gdy tworzymy integrację, nabieramy równowagi i koordynacji w życiu. W różnych dyscyplinach naukowych używa się odmiennej terminologii, ale we wszystkich chodzi o tę samą koncepcję. Integracja – równoważenie wyodrębniania i łączenia – to podstawa optymalnej regulacji, która pozwala nam odnaleźć drogę między chaosem a sztywnością. Jest to kluczowy proces, dzięki któremu możemy rozwijać się i rozkwitać. Integracja jest źródłem zdrowia. Z bardziej praktycznej, codziennej perspektywy oznacza to przejście od reaktywności do receptywności i spokoju – od paniki do obecności. To bardzo proste i bardzo ważne. Nie traćmy już więc czasu, zaczynajmy!" *Dziękujemy Wydawnictwu Mamania za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POWIĄZANY POST: JAK WYBACZYĆ SOBIE? (psychologiaprzykawie.pl) *Dziękujemy Wydawnictwu Mamania za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
JAK WYBACZYĆ SOBIE?Jak zyskać świadomość, zmniejszyć lęk i kultywować spokójJakub odszedł po 10 latach małżeństwa. „Nie umiałem sprawić, by moja żona była szczęśliwa” – to jego słowa skierowane do psychologa. Próbował walczyć o swoje małżeństwo, o rodzinę. Ale był bezradny. Z jednej strony pracował, aby zapewnić rodzinie godny byt, ale z drugiej widział, że brak obecności w domu powoduje, że z żoną oddalają się coraz bardziej od siebie. Brak zaufania, wieczne pretensje, wygórowane oczekiwania… To wszystko narastało z roku na rok i zżerało od środka rodzinę, która dla niego miała być najważniejsza. Nie wiedział, co zrobić. Rozmyślał, czytał poradniki psychologiczne, szukał pomocy u specjalisty. Widział, że nie tylko jego małżeństwo umiera, ale jego zdrowie zaczyna szwankować. Coraz częściej miał problemy ze snem. Dzisiaj z jednej strony wie, że zrobił wszystko, że podejmował różne próby, by walczyć… Ale z drugiej strony zadręczają go wyrzuty sumienia. Analizuje, rozkłada na czynniki pierwsze, zastanawia się, czy mógł jeszcze coś zrobić, by uratować swoje małżeństwo? Wyrzuty sumienia, poczucie winy, które obsadza nas w roli oskarżyciela i powoduje stres oraz niepokój, sprawiając, że nie umiemy żyć „tu i teraz” i myśleć o przyszłości, ale cały czas oglądamy się za siebie, nie mogąc pogodzić się z tym, co było, co zrobiliśmy nie tak. Wybaczyć samemu sobie nie jest łatwo. A tylko ono jest oczyszczeniem i tylko ono sprawi, że w końcu poczujemy ulgę, odzyskamy spokój i zaczniemy swobodnie oddychać, ale nie jest proste… Jest to proces. Wybaczając sobie, czujemy niekiedy zagubienie, gdyż musimy wyjść z roli, którą niekiedy pielęgnowaliśmy latami, pożegnanie tej wersji nas samych, która biczowała się każdego dnia, obwiniała się, czasami nawet za jedną popełnioną błędnie decyzję, która odebrała nam wolność. Jedni nie potrafią wybaczyć sobie- podobnie jak Jakub, bo zastanawiają się, co mogli zrobić, a czego nie zrobili. Inni natomiast nie mogą zapomnieć o tym, co stało się ich udziałem - nie mogą wybaczyć sobie popełnionych błędów. Przebaczając, musimy poradzić sobie ze swoimi negatywnymi emocjami, które stanowią zasadniczy problem aktu przebaczenia. Po tym okresie przeżywania złości, żalu, pretensji, wstydu, powinien przyjść czas na zatrzymanie się, nabranie dystansu, wyciszenie emocji, gdy do głosu dochodzi rozsądek. Co prawda, zdajemy sobie sprawę ze zła, ale ono nie trzyma nas już w potrzasku. Wybaczenie jest decyzją, dzięki której wyzwalam się z nienawiści wobec siebie, wrogości, zgorzkniałości i lęku. Przebaczenie samemu sobie nie polega na nieważnieniu tego, co się stało. Wybaczenie to decyzja, ale równocześnie spojrzenie na siebie nie jako na osobę, która oskarża i rzuca kamieniem, ale na kogoś, kogo się rozumie, kto patrzy na cały obraz sytuacji, a nie tylko na to, co się wydarzyło. To danie sobie prawa do wolności, do odczuwania spokoju, radości, szczęścia. Co można zrobić, by sobie wybaczyć i tym samym dać sobie prawo do nowego życia? Przebaczenie jest procesem. Pierwszym krokiem na tej drodze jest danie sobie prawa do popełniania błędów. Nikt nie przejdzie przez życie bez potknięć i bez krzywd wyrządzonych innym. I nie chodzi o to, by nie zauważać zła, by je ignorować, by usprawiedliwiać błędy, które były naszym udziałem, ale by spojrzeć na sytuację z szerszej perspektywy, by zobaczyć ją z różnych stron. Niezwykle istotne jest zadanie sobie pytań odnośnie tego, co się zdarzyło, by choć w części zrozumieć, dlaczego tak się stało, czy mieliśmy inne wyjście, kto jeszcze był winny temu zdarzeniu, jak dzisiaj byśmy postąpili i jakie wnioski możemy wyciągnąć na przyszłość. Ważne, by uzmysłowić sobie, co nam i innym da to przebaczenie. Nie da się bowiem wybaczać innym ludziom, żyjąc w ciągłym poczuciu winy. Przebaczenie sobie jest kluczem do odzyskania równowagi psychicznej. Wybaczanie działa oczyszczająco. Sprawia, że dajemy wybrzmieć uczuciom złości, gniewu, nienawiści, żalu, po to, by pozwolić im odejść i zacząć na nowo żyć. Jednym ze sposobów odzyskania wewnętrznej równowagi i złapania oddechu, może być sięgniecie po 21-dniowy program Daniela J. Siegela i wprowadzenie jego porad i ćwiczeń w życie. Nie tylko w kwestii przebaczenia. Praktyczny przewodnik Siegela opracowany został na praktyce uważności, który autor nazwał Kołem Świadomości. „Uważność to ocknięcie się z życia na autopilocie i zwiększenie świadomości oraz wrażliwości na aspekt nowości w naszych codziennych doświadczeniach. Odejście od trybu automatycznego pozwala nam być bardziej obecnym w życiu i przy ludziach, których kochamy”. Siegel powołując się na badania, pisze, że dzięki rozwijaniu skupionej uwagi, otwartej świadomości i życzliwej intencji, będziemy lepiej przygotowani na życiowe burze i zniesiemy je spokojniej i szczęśliwiej. Wpływa to również na zdrowie całego naszego ciała."* Poniżej prezentujemy jedno z ćwiczeń z książki Daniela J. Siegela, "Jak zyskać świadomość? 21-dniowy program uważności zmniejszający lęk i kultywujący spokój", której jesteśmy partnerem medialnym. Ćwiczenie: przebaczenia. "Tym razem skupimy się na przebaczeniu bólu czy krzywd wyrządzonych nam przez innych ludzi w przeszłości; a następnie poprosimy samych siebie o przebaczenie za nasze czyny, które przyczyniły się do bólu czy krzywdy innej osoby. Przebaczenie nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że to, co się wydarzyło, było słuszne albo dobre (...) Poświęcając czas na przebaczenie innym i sobie, możesz powtarzać w myślach albo wypowiadać cicho następujące zdania: Najpierw weź oddech i powiedz: Oby wszystkie istoty żywe były szczęśliwe… Oby wszystkie istoty żywe były jak najzdrowsze… Oby wszystkie istoty żywe były bezpieczne… I oby wszystkie istoty żywe rozkwitały i rosły w siłę. Następnie weź głęboki oddech, a potem powiedz do osoby, której przebaczasz: Obyś był szczęśliwy… I żył z poczuciem sensu, więzi i równowagi… A także z wesołym, wdzięcznym i radosnym sercem. Obyś był jak najzdrowszy… I miał ciało dające energię, elastyczność… Siłę i stabilizację. Obyś był bezpieczny… I chroniony przed wszelkimi krzywdami fizycznymi i psychicznymi. Obyś rozkwitał i rósł w siłę… A także żył swobodnie i miał poczucie dobrostanu. Na koniec wybacz sobie swoje czyny lub słowa, które sprawiły ból innej osobie: Obym był szczęśliwy… I żył z poczuciem sensu, więzi i równowagi… A także z wesołym, wdzięcznym i radosnym sercem. Obym był jak najzdrowszy… I miał ciało dające energię, elastyczność… Siłę i stabilizację. Obym był bezpieczny… I chroniony przed wszelkimi krzywdami fizycznymi i psychicznymi. Obym rozkwitał i rósł w siłę… A także żył swobodnie i miał poczucie dobrostanu."* *Fragmenty pochodzą z książki Daniela J. Siegela "Jak zyskać świadomość" **Dziękujemy Wydawnictwu Mamania za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
*Dziękujemy Wydawnictwu Onepress za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLEAMY:
ZAWIASY OTWIERAJACE DRZWI |
NOWOŚĆ! Ryan Holiday "Siła samodyscypliny. O panowaniu nad sobą w każdej sytuacji" Tłumaczenie: Diana Wierzbicka Wydawnictwo Onepresss PREMIERA: 10 STYCZNIA 2024 |
BYŁAM ZABAWKĄ
Związek z psychopatą, gaslighting
Byłam od początku zabawką w twoich rękach. Nie liczyłeś się z moimi uczuciami. Coraz bardziej na chłodno wiele rzeczy do mnie dociera i nie mogę pojąć, jak można kłamać w kwestii uczuć. Nie mogę pojąć. Przysięgałeś na życie swojej matki, że mnie kochasz. To jest chore!!! Prawda, prawda jest najważniejsza!!! Co za bzdury? Jak sobie uświadamiam te wszystkie kłamstwa, to ciarki mnie przechodzą.Kłamałeś i kłamiesz, a ja ci ufałam, rozumiałam i nawet zaczynałam wierzyć, że mnie kochasz. Żałosne!!! Zasłaniasz się dobrem całego świata, a nikogo nie szanujesz. Myślisz tylko o sobie, o swoich kompleksach…
Bodźcem do sięgnięcia po starą korespondencję stała się dla Weroniki lektura artykułu, w którym mężczyzna opowiadał o toksycznym związku, z którego z trudem udało mu się wydostać. Przypomniała sobie w jednej chwili piekło, w którym tkwiła przez długie miesiące, emocje, których nie zapomni do końca życia, a które doprowadzały ją do granic wytrzymałości. Związek z psychopatą, z którego z wielkim trudem udało jej się uciec. W historii Antka odnalazła siebie sprzed lat, ofiarę, która wpadła w sieć osoby, która szła po trupach do celu…
W życiu Antka punktem zapalnym stała się próba przeprowadzenia z żoną rozmowy na temat jej zachowań budzących jego niepokój. Podejrzewał ją o romans. Nie było niestety płaszczyzny do komunikacji. Został postawiony pod ścianą. Żona zaczęła wmawiać mu, że ma urojenia. Usłyszał: „o co ci chodzi, coś sobie wymyślił, jesteś szalony, powinieneś się leczyć”. Od tego momentu Antek upewniał się niemal na każdym kroku wśród otoczenia, jak oni spostrzegali daną rzeczywistość. Konsultował wersję zdarzeń. Czuł się zdezorientowany, bezradny, w końcu zaczął brać winę na siebie, tracił do siebie zaufanie. Z dnia na dzień stawał się ofiarą perfidnej i wyrafinowanej manipulacji.
Ze związku z psychopatą - czy to w związku, czy pracy - należy uciekać. Ale nie zawsze jest to takie proste.
O psychopatach pisałyśmy już na naszym blogu wiele razy. Ale dzisiaj chcę napisać o gaslightingu – jednym z narzędzi, który stosują psychopaci.
Gaslighting jest rodzajem przemocy psychicznej, polegającej na takim manipulowaniu drugą osobą, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej sposobem postrzegania rzeczywistości za pomocą zaprzeczania, kłamania, wprowadzania w błąd, sprzeczności i dezinformacji. Manipulator osłabia psychicznie swoją ofiarę, umniejsza jej, często wywołując u niej dezorientację i obniżony nastrój. Z czasem działanie sprawcy powoduje zaniżenie u ofiary poczucia własnej wartości, tak by ofiara manipulacji poczuła się zdezorientowana, bezradna i niezrozumiana, by przejęła winę na siebie i – w najbardziej zaawansowanym stadium - zakwestionowała własne zdrowie psychiczne. Manipulant może udawać, że nie rozumie drugiej osoby. Ale jego działania są prowadzone celowo i ostrożnie, a w jego zachowaniu przeplatają się momenty czułości i wściekłości, co sprawia, że dla osoby z zewnątrz manipulant może wyglądać na dobrego i troskliwego partnera. Ofiarą gaslightingu stał się Antek.
„Termin Gaslighting został zaczerpnięty z tytułu sztuki Patricka Hamiltona Gas Light Gaslighting, czyli nie daj sobie wmówić, że jesteś walnięty („Lampa gazowa”) z 1938 roku, zekranizowanej sześć lat później z głośną rolą Ingrid Bergman. W tej historii mąż za pomocą drobnych, ale konsekwentnych przekłamań usiłuje wmówić swojej żonie chorobę psychiczną i czyni to na tyle skutecznie, że ta zaczyna w to wierzyć. W jednej ze scen widzimy migające lampy gazowe — oczywiście, zostało to skrupulatnie przygotowane przez męża. Odpowiednio zmanipulowana żona wierzy, że wyłącznie ona widzi to migotanie, co ma dowodzić, że to z nią jest coś nie tak.”*
Gaslighting jest obecny nie tylko w związkach czy relacjach małżeńskich. To niezwykle często wykorzystywany zabieg, którego możemy doświadczyć choćby w naszej pracy. Zdarzało wam się słyszeć od czarującego szefa „Ja ci obiecywałem podwyżkę? Chyba coś źle zapamiętałeś albo sam sobie taki scenariusz stworzyłeś w głowie i w niego uwierzyłeś." Brzmi znajomo?
Jak tłumaczy Jarosław Gibas, powołując się na teorię Sterna, manipulację typu gaslighting można rozpoznać dzięki kilku sygnałom ostrzegawczym.
Są to:
częste powątpiewanie w swoje własne sądy,
tworzenie listy kontrolnej (byle tylko nie narazić się na negatywną reakcję po drugiej stronie relacji),
przygotowywanie się na konfrontację,
zastanawianie się, czy warto poruszać jakiś temat z obawy przed konsekwencjami,
łapanie się na przybieraniu postawy przepraszającej,
niewinne kłamstwa, by uniknąć niezadowolenia,
zastąpienie swobody i luzu powątpiewaniem w siebie.
„Czasem nie można się odseparować od psychopaty, nie da się uciec, nie ma dokąd. I zadziwiające jest to, że bardzo wiele osób, które to mówią, po latach dochodzi do wniosku, że jednak popełniły błąd, zostając w pracy z szefem psychopatą, nie biorąc rozwodu z psychopatycznym mężem czy nie usamodzielniając się i odseparowując od psychopatycznego rodzica. Wówczas mówią: <<Czemu nie zrobiłem tego wcześniej, czemu nie znalazłem w sobie wówczas odpowiednio dużo odwagi, czemu za mój brak odwagi musiałem zapłacić zmarnowaniem kilku, kilkunastu lat życia, zszarganymi nerwami i utratą życiowej energii?>>”*
Warto mieć oczy szeroko otwarte i walczyć o siebie. Każdy rok, miesiąc, dzień spędzony z bezwzględnym manipulatorem osłabia nas, pozbawia sił, powoduje, że nie wierzymy, że damy sami radę. Natomiast odcięcie się od tej toksycznej osoby spowoduje, że powoli zaczniemy oddychać swobodniej i patrzeć na siebie i świat ze zdrowego punktu widzenia. A to jest bezcenne.
*Fragmenty pochodzą z książki Jarosława Gibasa "Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych", Wyd. Onepress, 2021
Bodźcem do sięgnięcia po starą korespondencję stała się dla Weroniki lektura artykułu, w którym mężczyzna opowiadał o toksycznym związku, z którego z trudem udało mu się wydostać. Przypomniała sobie w jednej chwili piekło, w którym tkwiła przez długie miesiące, emocje, których nie zapomni do końca życia, a które doprowadzały ją do granic wytrzymałości. Związek z psychopatą, z którego z wielkim trudem udało jej się uciec. W historii Antka odnalazła siebie sprzed lat, ofiarę, która wpadła w sieć osoby, która szła po trupach do celu…
W życiu Antka punktem zapalnym stała się próba przeprowadzenia z żoną rozmowy na temat jej zachowań budzących jego niepokój. Podejrzewał ją o romans. Nie było niestety płaszczyzny do komunikacji. Został postawiony pod ścianą. Żona zaczęła wmawiać mu, że ma urojenia. Usłyszał: „o co ci chodzi, coś sobie wymyślił, jesteś szalony, powinieneś się leczyć”. Od tego momentu Antek upewniał się niemal na każdym kroku wśród otoczenia, jak oni spostrzegali daną rzeczywistość. Konsultował wersję zdarzeń. Czuł się zdezorientowany, bezradny, w końcu zaczął brać winę na siebie, tracił do siebie zaufanie. Z dnia na dzień stawał się ofiarą perfidnej i wyrafinowanej manipulacji.
Ze związku z psychopatą - czy to w związku, czy pracy - należy uciekać. Ale nie zawsze jest to takie proste.
O psychopatach pisałyśmy już na naszym blogu wiele razy. Ale dzisiaj chcę napisać o gaslightingu – jednym z narzędzi, który stosują psychopaci.
Gaslighting jest rodzajem przemocy psychicznej, polegającej na takim manipulowaniu drugą osobą, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej sposobem postrzegania rzeczywistości za pomocą zaprzeczania, kłamania, wprowadzania w błąd, sprzeczności i dezinformacji. Manipulator osłabia psychicznie swoją ofiarę, umniejsza jej, często wywołując u niej dezorientację i obniżony nastrój. Z czasem działanie sprawcy powoduje zaniżenie u ofiary poczucia własnej wartości, tak by ofiara manipulacji poczuła się zdezorientowana, bezradna i niezrozumiana, by przejęła winę na siebie i – w najbardziej zaawansowanym stadium - zakwestionowała własne zdrowie psychiczne. Manipulant może udawać, że nie rozumie drugiej osoby. Ale jego działania są prowadzone celowo i ostrożnie, a w jego zachowaniu przeplatają się momenty czułości i wściekłości, co sprawia, że dla osoby z zewnątrz manipulant może wyglądać na dobrego i troskliwego partnera. Ofiarą gaslightingu stał się Antek.
„Termin Gaslighting został zaczerpnięty z tytułu sztuki Patricka Hamiltona Gas Light Gaslighting, czyli nie daj sobie wmówić, że jesteś walnięty („Lampa gazowa”) z 1938 roku, zekranizowanej sześć lat później z głośną rolą Ingrid Bergman. W tej historii mąż za pomocą drobnych, ale konsekwentnych przekłamań usiłuje wmówić swojej żonie chorobę psychiczną i czyni to na tyle skutecznie, że ta zaczyna w to wierzyć. W jednej ze scen widzimy migające lampy gazowe — oczywiście, zostało to skrupulatnie przygotowane przez męża. Odpowiednio zmanipulowana żona wierzy, że wyłącznie ona widzi to migotanie, co ma dowodzić, że to z nią jest coś nie tak.”*
Gaslighting jest obecny nie tylko w związkach czy relacjach małżeńskich. To niezwykle często wykorzystywany zabieg, którego możemy doświadczyć choćby w naszej pracy. Zdarzało wam się słyszeć od czarującego szefa „Ja ci obiecywałem podwyżkę? Chyba coś źle zapamiętałeś albo sam sobie taki scenariusz stworzyłeś w głowie i w niego uwierzyłeś." Brzmi znajomo?
Jak tłumaczy Jarosław Gibas, powołując się na teorię Sterna, manipulację typu gaslighting można rozpoznać dzięki kilku sygnałom ostrzegawczym.
Są to:
częste powątpiewanie w swoje własne sądy,
tworzenie listy kontrolnej (byle tylko nie narazić się na negatywną reakcję po drugiej stronie relacji),
przygotowywanie się na konfrontację,
zastanawianie się, czy warto poruszać jakiś temat z obawy przed konsekwencjami,
łapanie się na przybieraniu postawy przepraszającej,
niewinne kłamstwa, by uniknąć niezadowolenia,
zastąpienie swobody i luzu powątpiewaniem w siebie.
„Czasem nie można się odseparować od psychopaty, nie da się uciec, nie ma dokąd. I zadziwiające jest to, że bardzo wiele osób, które to mówią, po latach dochodzi do wniosku, że jednak popełniły błąd, zostając w pracy z szefem psychopatą, nie biorąc rozwodu z psychopatycznym mężem czy nie usamodzielniając się i odseparowując od psychopatycznego rodzica. Wówczas mówią: <<Czemu nie zrobiłem tego wcześniej, czemu nie znalazłem w sobie wówczas odpowiednio dużo odwagi, czemu za mój brak odwagi musiałem zapłacić zmarnowaniem kilku, kilkunastu lat życia, zszarganymi nerwami i utratą życiowej energii?>>”*
Warto mieć oczy szeroko otwarte i walczyć o siebie. Każdy rok, miesiąc, dzień spędzony z bezwzględnym manipulatorem osłabia nas, pozbawia sił, powoduje, że nie wierzymy, że damy sami radę. Natomiast odcięcie się od tej toksycznej osoby spowoduje, że powoli zaczniemy oddychać swobodniej i patrzeć na siebie i świat ze zdrowego punktu widzenia. A to jest bezcenne.
*Fragmenty pochodzą z książki Jarosława Gibasa "Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych", Wyd. Onepress, 2021
Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
SZANUJCIE SIEBIE!
Asertywność. Granice. Miłość do samego siebie
GOSIA
Od Świąt minęły dwa tygodnie, a Gosia wciąż ze łzami w oczach wraca do tamtych dni. Inaczej wyobrażała sobie ten magiczny czas. Miała żal do męża. Znowu postawił na swoim. Dlaczego ona i dzieci muszą cierpieć? Nie potrafiła pojąć, jak mężczyzna, który świata poza nią nie widział, mając to, czego tak bardzo pragnął, przestał to doceniać.
BOGUSIA
Bogusię oglądając wieczorem film, przeszedł dreszcz. Zdrady, zdrady, wszędzie zdrady. Są tematem przewodnim książek, filmów, seriali… A może to ona zaczęła ostatnio częściej myśleć o niewierności mężczyzn i tym samym ukierunkowuje uwagę na ten temat.
MAREK
W Marku zaczęło coś pękać. Coraz bardziej przemęczony, sfrustrowany, dający się wszystkim bez reszty. W zasadzie nigdy nie widział w tym nic dziwnego. Dlaczego teraz przystanął i zastanawia się nad sobą?
GOSIA
Gdy Gosia poznała swojego przyszłego męża, wiedziała, że jest po rozwodzie, że ma córeczkę, którą kocha nad życie. Nie stanowiło to dla niej problemu. Wręcz przeciwnie, widząc, że jest dobrym ojcem, wiedziała tym samym, że jest dobrym i odpowiedzialnym człowiekiem. Gdy zaczęli myśleć o wspólnej przyszłości, nie wyobrażała sobie, by mogła zabronić mu kontaktów z córką. Widziała, że jest wolnym mężczyzną, ale ma zobowiązania wobec dziecka.
BOGUSIA
Bogusia ceniła w mężu jego empatię. Zawsze wrażliwy na potrzeby wszystkich wokół. Zanim ktokolwiek poprosił o pomoc, już wyciągał pomocną dłoń. Miał złote serce. Ale ostatnio koleżanki zaczęły zwracać uwagę, że powinna być bardziej czujna. „On z dobrego serca wszystkim pomaga, a baby tylko czekają, by znaleźć pretekst i faceta uwieźć… Ty to głupia i naiwna jesteś”- słyszała.
MAREK
Marek rano zawoził dzieci do przedszkola, potem pędził do pracy. Po pracy po dzieci, zakupy, obiad. Taki mieli układ. Żona rozwijała się naukowo. Był z niej dumny i wiedział, że musi mieć spokój. I tak cud, że urodziła w międzyczasie dziewczynki. Cuda się zdarzają, nie dość, że zaszła w ciążę, pomimo tego, że odkładała to wciąż na później, to na dodatek zdarzyło się podwójne szczęście - bliźniaczki.
GOSIA, BOGUSIA, MAREK
Gosia, Bogusia i Marek. Trzy osoby, które nie umiały zadbać o własne granice. Widziały innych i ich potrzeby, nie widząc swoich. Zawsze stawiały innych ponad swoje dobro. Gdyby nie przyjaciele, koleżanki, terapeuta, nie wiadomo jak daleko by zaszli.
GOSIA
Gosia nie tylko akceptowała to, że mąż co drugi weekend spędzał z córką, ale zaczęła również akceptować to, że zaczął w pewnym momencie zaniedbywać ich wspólne dzieci. Oczywiście szalał z radości, gdy urodził się pierwszy, a potem drugi synek, ale później zachowywał się tak, jakby chciał wynagrodzić córce fakt posiadania innych dzieci. Córka stała się dla niego pępkiem świata. Pewnie dlatego, że nie docenia się w życiu tego, co ma się na wyciągniecie ręki. To, co się ma na co dzień, nie jest dla nas tak cenne jak to, czego nie mamy. Dlatego pewnie, gdy nastolatka zaproponowała, by wspólnie wyjechali w Święta na Wyspy Kanaryjskie, nie zastanawiał się długo, nie pomyślał o żonie i dzieciach. Po policzku Gosi popłynęły łzy, gdy koleżanki w pracy opowiadały o rodzinnych Świętach… Nie tak wyobrażała sobie tę Wielkanoc.
BOGUSIA
Tego dnia Bogusia miała potwornie stresujący dzień w pracy. Marzyła, by wreszcie wrócić do domu. Chyba stres spowodował, że rozwinęła się jakaś infekcja. Nie weszła po drodze nawet do apteki, tylko co sił biegła do domu. Chciała przytulić się do męża. Wiedziała, że zadba o nią i kupi wszystko, co ona potrzebuje. Przekraczając próg domu, odebrała smsa – „Kochanie, nie czekaj z obiadem”. „Potem Ci wszystko wyjaśnię”- usłyszała, gdy zadzwoniła, informując o swoim fatalnym samopoczuciu zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Mąż przejął się bardzo, ale wytłumaczył, że musi pomóc żonie przyjaciela, który jest za granicą, a jej po raz n-ty w tym miesiącu coś się znowu zepsuło…
MAREK
W Marku coś zaczynało pękać. Był potwornie przemęczony. W pracy podczas rozmowy z coachem usłyszał, że musi znaleźć chwilę dla siebie. Gdy powiedział żonie, że chce dla równowagi psychicznej pomyśleć o sobie i swoich potrzebach i chciałby raz w tygodniu chodzić na basen, poczuł się, jakby prosił o rzecz niemożliwą do zdobycia. A przecież chciał tak niewiele. Musi coś robić dla siebie, bo zwariuje. Żyje w ciągłym tempie i ze słowami wciąż brzmiącymi w głowie: muszę, muszę, muszę…
Umiejętność postawienia granic, to dla niektórych osób sztuka. Nie stawiają ich, bo nie chcą zrobić przykrości, nie chcą być egoistami, nie chcą stracić sympatii, miłości, szacunku. Wiele osób nie chce przyznać się przed sobą, że pewnych sytuacji nie akceptuje. Przecież nie mogę być zazdrosna, nie mogę nie ufać, nie mogę być zaborcza, nie mogę zabraniać, nie powinienem, nie wypada, nie przystało… A gdzie w tym wszystkim są oni? Ludzie, którzy też mają swoje prawa, potrzeby, uczucia. Zapomnieli o sobie, nie wiedzą nawet, gdzie postawić własne granice, bo są tylko przyzwyczajeni do naginania swojego życia do życia innych ludzi. Dopiero od znajomych, przyjaciół, psychologa usłyszeli słowa brzmiące rożnie, ale mające ten sam sens: „Miłość bliźniego zaczyna się od miłości własnej”. Jeżeli sami nie będziecie siebie szanować, nikt Was nie uszanuje.
* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Od Świąt minęły dwa tygodnie, a Gosia wciąż ze łzami w oczach wraca do tamtych dni. Inaczej wyobrażała sobie ten magiczny czas. Miała żal do męża. Znowu postawił na swoim. Dlaczego ona i dzieci muszą cierpieć? Nie potrafiła pojąć, jak mężczyzna, który świata poza nią nie widział, mając to, czego tak bardzo pragnął, przestał to doceniać.
BOGUSIA
Bogusię oglądając wieczorem film, przeszedł dreszcz. Zdrady, zdrady, wszędzie zdrady. Są tematem przewodnim książek, filmów, seriali… A może to ona zaczęła ostatnio częściej myśleć o niewierności mężczyzn i tym samym ukierunkowuje uwagę na ten temat.
MAREK
W Marku zaczęło coś pękać. Coraz bardziej przemęczony, sfrustrowany, dający się wszystkim bez reszty. W zasadzie nigdy nie widział w tym nic dziwnego. Dlaczego teraz przystanął i zastanawia się nad sobą?
GOSIA
Gdy Gosia poznała swojego przyszłego męża, wiedziała, że jest po rozwodzie, że ma córeczkę, którą kocha nad życie. Nie stanowiło to dla niej problemu. Wręcz przeciwnie, widząc, że jest dobrym ojcem, wiedziała tym samym, że jest dobrym i odpowiedzialnym człowiekiem. Gdy zaczęli myśleć o wspólnej przyszłości, nie wyobrażała sobie, by mogła zabronić mu kontaktów z córką. Widziała, że jest wolnym mężczyzną, ale ma zobowiązania wobec dziecka.
BOGUSIA
Bogusia ceniła w mężu jego empatię. Zawsze wrażliwy na potrzeby wszystkich wokół. Zanim ktokolwiek poprosił o pomoc, już wyciągał pomocną dłoń. Miał złote serce. Ale ostatnio koleżanki zaczęły zwracać uwagę, że powinna być bardziej czujna. „On z dobrego serca wszystkim pomaga, a baby tylko czekają, by znaleźć pretekst i faceta uwieźć… Ty to głupia i naiwna jesteś”- słyszała.
MAREK
Marek rano zawoził dzieci do przedszkola, potem pędził do pracy. Po pracy po dzieci, zakupy, obiad. Taki mieli układ. Żona rozwijała się naukowo. Był z niej dumny i wiedział, że musi mieć spokój. I tak cud, że urodziła w międzyczasie dziewczynki. Cuda się zdarzają, nie dość, że zaszła w ciążę, pomimo tego, że odkładała to wciąż na później, to na dodatek zdarzyło się podwójne szczęście - bliźniaczki.
GOSIA, BOGUSIA, MAREK
Gosia, Bogusia i Marek. Trzy osoby, które nie umiały zadbać o własne granice. Widziały innych i ich potrzeby, nie widząc swoich. Zawsze stawiały innych ponad swoje dobro. Gdyby nie przyjaciele, koleżanki, terapeuta, nie wiadomo jak daleko by zaszli.
GOSIA
Gosia nie tylko akceptowała to, że mąż co drugi weekend spędzał z córką, ale zaczęła również akceptować to, że zaczął w pewnym momencie zaniedbywać ich wspólne dzieci. Oczywiście szalał z radości, gdy urodził się pierwszy, a potem drugi synek, ale później zachowywał się tak, jakby chciał wynagrodzić córce fakt posiadania innych dzieci. Córka stała się dla niego pępkiem świata. Pewnie dlatego, że nie docenia się w życiu tego, co ma się na wyciągniecie ręki. To, co się ma na co dzień, nie jest dla nas tak cenne jak to, czego nie mamy. Dlatego pewnie, gdy nastolatka zaproponowała, by wspólnie wyjechali w Święta na Wyspy Kanaryjskie, nie zastanawiał się długo, nie pomyślał o żonie i dzieciach. Po policzku Gosi popłynęły łzy, gdy koleżanki w pracy opowiadały o rodzinnych Świętach… Nie tak wyobrażała sobie tę Wielkanoc.
BOGUSIA
Tego dnia Bogusia miała potwornie stresujący dzień w pracy. Marzyła, by wreszcie wrócić do domu. Chyba stres spowodował, że rozwinęła się jakaś infekcja. Nie weszła po drodze nawet do apteki, tylko co sił biegła do domu. Chciała przytulić się do męża. Wiedziała, że zadba o nią i kupi wszystko, co ona potrzebuje. Przekraczając próg domu, odebrała smsa – „Kochanie, nie czekaj z obiadem”. „Potem Ci wszystko wyjaśnię”- usłyszała, gdy zadzwoniła, informując o swoim fatalnym samopoczuciu zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Mąż przejął się bardzo, ale wytłumaczył, że musi pomóc żonie przyjaciela, który jest za granicą, a jej po raz n-ty w tym miesiącu coś się znowu zepsuło…
MAREK
W Marku coś zaczynało pękać. Był potwornie przemęczony. W pracy podczas rozmowy z coachem usłyszał, że musi znaleźć chwilę dla siebie. Gdy powiedział żonie, że chce dla równowagi psychicznej pomyśleć o sobie i swoich potrzebach i chciałby raz w tygodniu chodzić na basen, poczuł się, jakby prosił o rzecz niemożliwą do zdobycia. A przecież chciał tak niewiele. Musi coś robić dla siebie, bo zwariuje. Żyje w ciągłym tempie i ze słowami wciąż brzmiącymi w głowie: muszę, muszę, muszę…
Umiejętność postawienia granic, to dla niektórych osób sztuka. Nie stawiają ich, bo nie chcą zrobić przykrości, nie chcą być egoistami, nie chcą stracić sympatii, miłości, szacunku. Wiele osób nie chce przyznać się przed sobą, że pewnych sytuacji nie akceptuje. Przecież nie mogę być zazdrosna, nie mogę nie ufać, nie mogę być zaborcza, nie mogę zabraniać, nie powinienem, nie wypada, nie przystało… A gdzie w tym wszystkim są oni? Ludzie, którzy też mają swoje prawa, potrzeby, uczucia. Zapomnieli o sobie, nie wiedzą nawet, gdzie postawić własne granice, bo są tylko przyzwyczajeni do naginania swojego życia do życia innych ludzi. Dopiero od znajomych, przyjaciół, psychologa usłyszeli słowa brzmiące rożnie, ale mające ten sam sens: „Miłość bliźniego zaczyna się od miłości własnej”. Jeżeli sami nie będziecie siebie szanować, nikt Was nie uszanuje.
* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Jeżeli nie potrafisz stawiać własnych granic, nie umiesz być osobą asertywną, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com