NIEPOTRZEBNY BAGAŻWewnętrzne DzieckoNie potrafisz zrozumieć innych? Widzisz wokół siebie ludzi sfrustrowanych, tchórzliwych, tych, którzy wycofują się z podjętych zadań oraz tych, którzy nie umieją ponosić konsekwencji swoich zachowań? Według Ciebie twoi pracownicy są infantylni i mało odpowiedzialni? A może to Ty powinnaś spojrzeć na siebie okiem drugiego człowieka i zobaczyć tą, która ocenia, krytykuje, stawia sobie i innym wygórowane oczekiwania. Może jesteś kobietą, która nie kontroluje emocji, chce mieć zawsze ostanie słowo do powiedzenia i wciąż wchodzi w sytuacje konfliktowe? Każdy z nas niesie ze sobą przez drogę, którą jest życie plecak, w który wyposażyli nas najbliżsi w pierwszych latach naszego życia. Gdy przystaniemy na tej drodze, to z radością odkrywamy, że jest w nim na przykład płaszcz przeciwdeszczowy, który ochroni nas w razie niesprzyjających warunków atmosferycznych; latarka, którą wykorzystamy, gdy się ściemni i nie będziemy widzieć drogi przed nami; butelka wody, która ugasi pragnienie w momencie, gdy wokół będzie jej brak, a my będziemy spragnieni. Ale czasami dostrzegamy, że dźwigamy na swoich plecach ciężar, który jest ponad nasze siły, który hamuje, utrudnia naszą wędrówkę, powoduje, że potykamy się i przewracamy. Gdy zajrzymy do środka, nie potrafimy pojąć, po co są nam niepotrzebne kamienie, które tylko utrudniają drogę. Myślę, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że nasz stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z naszego dzieciństwa. Stefanie Stahl w swojej książce "Odkryj swoje wewnętrzne dziecko"* napisała, że naszym zachowaniem często kieruje nasze wewnętrzne dziecko będące „sumą doświadczeń, które odcisnęły na nas swoje piętno w dzieciństwie – doświadczeń pozytywnych i negatywnych, które zebraliśmy w relacji z naszymi rodzicami oraz innymi bliskimi i ważnymi dla nas osobami. Tkwią one silnie w naszej nieświadomości. Są to wszystkie lęki, zmartwienia i nieszczęścia, które napotkaliśmy w dzieciństwie. Są to także wszystkie pozytywne doświadczenia, których wtedy doznaliśmy.” Jakiś czas temu odwoływałam się na naszym blogu do Analizy Transakcyjnej, pisząc o wewnętrznym dziecku, które jest w każdym z nas. Stefanie Stahl widzi w tym dziecku niejako dwa oblicza: Dziecko Słońca i Dziecko Cienia. "Dziecko Słońca obejmuje nasze pozytywne doświadczenia i emocje. Tworzy je to, co odczuwa radosne dziecko: spontaniczność, potrzeba przygody, ciekawość, zanurzenie się w czymś bez pamięci, witalność, zapał i radość życia. Natomiast Dziecko Cienia Cienia obejmujące nasze negatywne przekonania i wynikające z nich obciążające emocje, takie jak smutek, strach, bezradność, czy złość."* I to właśnie te negatywne przekonania i emocje powodują wykształcenie się tak zwanych strategii obronnych, między innymi wycofania, dążenia do perfekcji, krytyki i ataku, dążenia do władzy i kontroli. "Dziecko Cienia tworzy ta część naszego poczucia własnej wartości, która jest zraniona i słaba.” Autorka poradnika uważa, że dopiero „poznanie swojego wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim pozwoli nam odkryć głęboko ukrywane tęsknoty i skaleczenia.”* Zapytacie, jak to zrobić? Można skorzystać z pomocy psychologa. Można też zacząć z pomocą poradnika - Stefanie Stahl nie pozostawia czytelnika bez pomocy. Pokazuje klucz do rozwiązania naszych problemów, którym jest według niej przede wszystkim odkrycie wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim. Na stronach swojej książki krok po kroku przeprowadza nas przez ćwiczenia, dzięki którym mamy możliwość:
Jeśli np. mąż wpada w furię, ponieważ żona zapomniała kupić mu czegoś w sklepie, to tak naprawdę jego wewnętrzne nie dziecko nie było zaspokojone, rodzice nie dbali o zaspakajanie jego potrzeb. I jego reakcja teraz jest naprawdę wywołana frustracją z przeszłości. Autorka pomaga nam jako czytelnikom odkrywać drogę do szczęśliwego życia. Na kolejnych stronach poznajemy konkretne ćwiczenia, które pomogą nam zaakceptować nasze biedne i skrzywdzone dziecko, pocieszyć je i uleczyć. Stefanie Stahl poza pokazywaniem przykładów z życia i ćwiczeniami pomagającymi wzmocnić nasze Dziecko Cienia, zaakceptować je i zrozumieć; pomaga nam także określić nasze wartości; uświadomić mocne strony i zasoby; nauczyć się czerpania radości z życia, bycia autentycznym, rozwiązywania konfliktów, kształtowania empatii, słuchania, wyznaczania zdrowych granic, regulowania emocji, strategii pomocnych w walce z uzależnieniami, zlikwidować opór, pielęgnować hobby i zainteresowania. Dużo, prawda? Dlatego właśnie podtytuł książki brzmi: „Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów”. Bo dotyczy prawie wszystkich obszarów naszego życia. Autorka poradnika próbuje przekonać czytelnika do tego, by pozwolił sobie na bycie sobą. Jak pisze „Im bardziej kochający i bezpieczny dom znajdują w tobie twoje Dziecko Cienia i Dziecko Słońca, tym więcej spokoju znajdziesz w sobie i tym więcej wyrozumiałości i życzliwości możesz podarować innym ludziom. Twój dom jest tam, gdzie ty masz prawo być. Dom oznacza bliskość, bezpieczeństwo i pewność. Jeśli mieszkam w samym sobie, przynależę do siebie, a przez to zarówno jestem w kontakcie z samym sobą, jak i łatwiej utrzymywać mi stosunki z innymi. O to właśnie chodzi w życiu.”* Na koniec przekazujemy Wam jedno z ćwiczeń, które znalazłyśmy w poradniku: "Znajdź swojego wewnętrznego pomocnika" Stefanie Stahl proponuje, abyśmy w sytuacjach trudnych, z którymi ciężko nam się zmierzyć, znajdowali swojego wewnętrznego pomocnika, który będzie stanowił dla nas wsparcie. Może to być jedna osoba albo całą grupa, możemy sobie wyobrazić realną osobę, nawet jeśli już nie żyje (na przykład zmarłego ukochanego Dziadek), a może to być fantastyczna postać - wróżka, superman. Nasz pomocnik ma wyskoczyć z naszej wyobraźni i być w różnych sytuacjach, gdy jego potrzebujemy. Autorka książki proponuje, abyśmy mieli różnych pomocników - zgodnie z ich kompetencjami i naszymi potrzebami. To wyobrażenie da nam siłę! *Fragmenty pochodzą z książki Stefanie Stahl "Odkryj wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów." Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
0 Comments
NIE DAJ SIĘ "WKRĘCIĆ"Wywieranie wpływu a manipulacja. |
ŻYCIE ZA ŻYCIE
Trauma po stracie dziecka, dawcy organów
„Musiałam na chwilę zasnąć. Ale to nie mogło być dłużej niż chwilka. (…)
- Gdzie jest Amalie?
– Ona… ona była tam – mówię. – Pójdę po nią.
– Nie widzę jej.
Wstaję i od niego odchodzę, przyglądam się wbiegającym do wody i wybiegającym z niej dzieciakom, niosącym wiaderka wody, niemowlętom z zapiaszczonymi pupami, starszym dzieciom dalej we wodzie, siedzącym na dmuchanych krokodylach i flamingach. Nigdzie nie widzę Amalie i zaczynam czuć tępy ból w brzuchu, dzikie przerażające trzepotanie. Nie zasnęłam, nie mogłam zasnąć, pewnie na chwilę zamknęłam oczy, to wszystko. I wtedy ją widzę. Stoi do nas plecami, jakieś trzydzieści metrów dalej, ostrożnie wylewa wodę ze swojego wiaderka do wiaderka innej dziewczynki. Przez chwilę na nią patrzę i stwierdzam, że kostium z Elsą jest już bardzo ciasny, choć kupiliśmy go niecały miesiąc wcześniej, że skóra Amalie jest już bardzo opalona, widzę, jak uroczo wyciąga ręce w rękawkach z Królową Elsą, jak świetnie się bawi.
– Zobacz, tam jest – mówię, odwracając się do Sindrego i pokazując mu Amalie.
– Gdzie?
– Tam. Z tamtą dziewczynką.
– Gdzie?
Biorę go za rękę i wyciągam ją w stronę dwóch dziewczynek.
– Tam.
– Ali, to nie ona. – Jego słowa są niewyraźne, tak jakby wypowiedział je pod wodą.”*
Śmierć dziecka… Niewyobrażalny ból, eksplozja nieznanych dotąd emocji rozdzierających serce i pragnienie odejścia tam, gdzie los tak brutalnie zabrał kogoś, kogo kochali całą cząstką swojego ciała. Czują jakby umierała część należąca do nich samych. Można powiedzieć, że śmierć dziecka powoduje umieralnie ludzi, którzy kochali je od jego pierwszego oddechu, którzy cieszyli się z pierwszego uśmiechu, pierwszego ząbka i niepewnie stawianego kroku. Ten nienaturalny obrót spraw powoduje bunt, złość, niedowierzanie, a potem smutek, rozpacz, a często depresję doprowadzającą niekiedy nawet do samozniszczenia. Wracają wspomnieniami, odgrzebują to, co było, by odczarować rzeczywistość, by zmienić bieg zdarzeń, by cofnąć czas i zapobiec tragedii. W sytuacji gdy śmierć dziecka jest wynikiem niedopatrzenia, nieuwagi, braku czujności rodzica - poza bólem wynikającym z utraty kogoś najdroższego na świecie, poczuciu winy nie ma końca. Jest zadręczanie, obwinianie, samobiczowanie.
„Dalej, dalej, dalej – powiedziałam do poszarpanej linii życia, linii, która miała zdecydować, czy zostaniesz, czy odejdziesz. Nie mogłam na ciebie patrzeć, chociaż trzymałam cię za rękę. Czułaś to? Wiedziałaś, że przy tobie jestem? Byłam w stanie patrzeć tylko na tę linię. No dalej, no dalej, no dalej, misiaczku, mówiłam. Linia zaczęła się zmieniać od ostrych szarpnięć do łagodnych wirów i pomyślałam, że to musi być dobrze, przecież każdy chce, żeby linia życia stała się spokojna i przewidywalna, ale te łagodne wiry zamieniały się powoli w coraz bardziej płaską linię z maleńkimi szczytami, a ja patrzyłam na nie i wrzeszczałam, no dalej, no dalej, no dalej, ale ona coraz bardziej się wyrównywała, aż wreszcie była tylko najokrutniejszą możliwą płaską kreską…”*
- Gdzie jest Amalie?
– Ona… ona była tam – mówię. – Pójdę po nią.
– Nie widzę jej.
Wstaję i od niego odchodzę, przyglądam się wbiegającym do wody i wybiegającym z niej dzieciakom, niosącym wiaderka wody, niemowlętom z zapiaszczonymi pupami, starszym dzieciom dalej we wodzie, siedzącym na dmuchanych krokodylach i flamingach. Nigdzie nie widzę Amalie i zaczynam czuć tępy ból w brzuchu, dzikie przerażające trzepotanie. Nie zasnęłam, nie mogłam zasnąć, pewnie na chwilę zamknęłam oczy, to wszystko. I wtedy ją widzę. Stoi do nas plecami, jakieś trzydzieści metrów dalej, ostrożnie wylewa wodę ze swojego wiaderka do wiaderka innej dziewczynki. Przez chwilę na nią patrzę i stwierdzam, że kostium z Elsą jest już bardzo ciasny, choć kupiliśmy go niecały miesiąc wcześniej, że skóra Amalie jest już bardzo opalona, widzę, jak uroczo wyciąga ręce w rękawkach z Królową Elsą, jak świetnie się bawi.
– Zobacz, tam jest – mówię, odwracając się do Sindrego i pokazując mu Amalie.
– Gdzie?
– Tam. Z tamtą dziewczynką.
– Gdzie?
Biorę go za rękę i wyciągam ją w stronę dwóch dziewczynek.
– Tam.
– Ali, to nie ona. – Jego słowa są niewyraźne, tak jakby wypowiedział je pod wodą.”*
Śmierć dziecka… Niewyobrażalny ból, eksplozja nieznanych dotąd emocji rozdzierających serce i pragnienie odejścia tam, gdzie los tak brutalnie zabrał kogoś, kogo kochali całą cząstką swojego ciała. Czują jakby umierała część należąca do nich samych. Można powiedzieć, że śmierć dziecka powoduje umieralnie ludzi, którzy kochali je od jego pierwszego oddechu, którzy cieszyli się z pierwszego uśmiechu, pierwszego ząbka i niepewnie stawianego kroku. Ten nienaturalny obrót spraw powoduje bunt, złość, niedowierzanie, a potem smutek, rozpacz, a często depresję doprowadzającą niekiedy nawet do samozniszczenia. Wracają wspomnieniami, odgrzebują to, co było, by odczarować rzeczywistość, by zmienić bieg zdarzeń, by cofnąć czas i zapobiec tragedii. W sytuacji gdy śmierć dziecka jest wynikiem niedopatrzenia, nieuwagi, braku czujności rodzica - poza bólem wynikającym z utraty kogoś najdroższego na świecie, poczuciu winy nie ma końca. Jest zadręczanie, obwinianie, samobiczowanie.
„Dalej, dalej, dalej – powiedziałam do poszarpanej linii życia, linii, która miała zdecydować, czy zostaniesz, czy odejdziesz. Nie mogłam na ciebie patrzeć, chociaż trzymałam cię za rękę. Czułaś to? Wiedziałaś, że przy tobie jestem? Byłam w stanie patrzeć tylko na tę linię. No dalej, no dalej, no dalej, misiaczku, mówiłam. Linia zaczęła się zmieniać od ostrych szarpnięć do łagodnych wirów i pomyślałam, że to musi być dobrze, przecież każdy chce, żeby linia życia stała się spokojna i przewidywalna, ale te łagodne wiry zamieniały się powoli w coraz bardziej płaską linię z maleńkimi szczytami, a ja patrzyłam na nie i wrzeszczałam, no dalej, no dalej, no dalej, ale ona coraz bardziej się wyrównywała, aż wreszcie była tylko najokrutniejszą możliwą płaską kreską…”*
Zdarza się, że rodzice zmarłych dzieci nie chcą pozwolić na ich odejście. Mówią o nich w czasie teraźniejszym, czują ich obecność, nie pozbywają się zabawek, ubranek, nie porządkują pokoju. Chcą wierzyć, że obudzą się z tego koszmarnego snu i ich „promyczek” przybiegnie i zarzuci im swoje drobne rączki na szyi. Nie są gotowi na pożegnanie, na odejście. Chcą wbrew logice, wbrew wszystkiemu zatrzymać dziecko przy sobie. Szukają ku temu różnych dróg. Alice – bohaterka powieści Alex Dahl - jest przykładem matki, której życie rozpadło się na drobne kawałki po tragicznej śmierci córeczki. Kobieta nie umie stanąć w obliczu prawdy i pogodzić się z najboleśniejszą stratą. Pogrążona w ciężkiej depresji, balansując na krawędzi, jest w stanie zrobić wszystko, by odzyskać ukochane dziecko.
„Hej, misiaczku, szepczę. Założę się, że widzisz mnie teraz, nawet jeśli ja nie mogę zobaczyć ciebie. Jeśli mnie słyszysz, możesz dać mi jakiś znak, jakikolwiek, najmniejszy? Talerz, który spada na podłogę, światło, które nagle się zapala, jakieś zwierzę, które zaczyna wyć na zewnątrz? Zobaczyłabym cię w tych odłamkach szkła, w tym jasnym świetle, usłyszałabym cię w dźwięku... Znak, kochanie, mój ukochany aniołku, proszę, przemów do mnie...”*
Alex Dahl w powieści „Życie za życie”, której premiera odbędzie się w najbliższą środę, porusza nie tylko temat traumy po utracie dziecka, ale także oddawania narządów do przeszczepu. Są rodzice, dla których ofiarowanie narządów, czyli życia innej istocie, pomaga pogodzić się z osobistą niewyobrażalną stratą. Świadomość, że cząstka ich maleństwa żyje w innym dziecku, daje im siłę, by podnieść się i wrócić do życia. Niekiedy traktują swojego synka/córkę jako bohatera ratującego swoją śmiercią inne ludzkie istnienie. Niestety Alice, mama zaginionej Amelie, chwyta się jak tonący brzytwy myśli, że jej dziecko żyje, że jej najdroższa córeczka odrodziła się w ciele innej osoby i wpada w obłęd, który rozpędza ją jak pojazd, który niepostrzeżenie znajduje się nad przepaścią.
„Hej, misiaczku, szepczę. Założę się, że widzisz mnie teraz, nawet jeśli ja nie mogę zobaczyć ciebie. Jeśli mnie słyszysz, możesz dać mi jakiś znak, jakikolwiek, najmniejszy? Talerz, który spada na podłogę, światło, które nagle się zapala, jakieś zwierzę, które zaczyna wyć na zewnątrz? Zobaczyłabym cię w tych odłamkach szkła, w tym jasnym świetle, usłyszałabym cię w dźwięku... Znak, kochanie, mój ukochany aniołku, proszę, przemów do mnie...”*
Alex Dahl w powieści „Życie za życie”, której premiera odbędzie się w najbliższą środę, porusza nie tylko temat traumy po utracie dziecka, ale także oddawania narządów do przeszczepu. Są rodzice, dla których ofiarowanie narządów, czyli życia innej istocie, pomaga pogodzić się z osobistą niewyobrażalną stratą. Świadomość, że cząstka ich maleństwa żyje w innym dziecku, daje im siłę, by podnieść się i wrócić do życia. Niekiedy traktują swojego synka/córkę jako bohatera ratującego swoją śmiercią inne ludzkie istnienie. Niestety Alice, mama zaginionej Amelie, chwyta się jak tonący brzytwy myśli, że jej dziecko żyje, że jej najdroższa córeczka odrodziła się w ciele innej osoby i wpada w obłęd, który rozpędza ją jak pojazd, który niepostrzeżenie znajduje się nad przepaścią.
W książce „Życie za życie” widzimy dramat dwóch różniących się między sobą prawie wszystkim kobiet. Kobiet, które są podobne jedynie pod względem bezgranicznej miłości, jaką żywią względem swoich córek, dla których są w stanie zrobić wszystko. Te dwie zupełnie sobie obce osoby niepodziewanie łączy los. Tragedia jednej otwiera bramy szczęścia drugiej, przywracając jej dziecko do życia.
Autorka w swojej trzymającej w napięciu i wciągającej czytelnika bez reszty powieści pokazuje do czego zdolna jest osoba, która będąc na dnie rozpaczy, nie zostanie otoczona wsparciem najbliższych i opieką specjalistyczną. Alex Dahl świetnie sportretowała wewnętrzne rozterki swojej bohaterki powodując, że książki nie da się przeczytać bez wzruszenia. Atutem powieści jest również wartka akcja, ciekawie nakreślone postacie, wielowymiarowość i poruszenie kilku niezwykle istotnych problemów.
Czytając „Życie za życie”, stajemy się świadkami walki i wyborów dyktowanych stanem, w jakim znalazła się główna bohaterka. Pogrążona w ciężkiej depresji kobieta snuje i układa w swojej chorej głowie plan odzyskania dziecka, które chce odnaleźć w biorcy serca swojej córeczki. Czytając, zadajemy sobie pytania: Jak daleko może się posunąć człowiek? Co może zrobić i jakie granice przekroczyć, by choć w jakiejś części odzyskać swoje dziecko?
„Patrzę na małą dziewczynkę siedzącą samotnie na ławce, potem na małego chłopca leżącego na plecach w śniegu, poruszającego rękami i nogami. I na pulchną dziewczynkę, która wygląda na trochę chorowitą. A inna wygląda jak Amalie, gdy spojrzę na nią spod zmrużonych powiek. Oczywiście wiem, że to żadne z tych dzieci. On albo ona może być w każdym miejscu na ziemi. Ale gdzieś tam serce mojej córki zostało umieszczone głęboko w ciele obcej osoby. I chcę je znaleźć.”*
*Fragmenty pochodzą z książki Alex Dahl "Życie za życie"
Autorka w swojej trzymającej w napięciu i wciągającej czytelnika bez reszty powieści pokazuje do czego zdolna jest osoba, która będąc na dnie rozpaczy, nie zostanie otoczona wsparciem najbliższych i opieką specjalistyczną. Alex Dahl świetnie sportretowała wewnętrzne rozterki swojej bohaterki powodując, że książki nie da się przeczytać bez wzruszenia. Atutem powieści jest również wartka akcja, ciekawie nakreślone postacie, wielowymiarowość i poruszenie kilku niezwykle istotnych problemów.
Czytając „Życie za życie”, stajemy się świadkami walki i wyborów dyktowanych stanem, w jakim znalazła się główna bohaterka. Pogrążona w ciężkiej depresji kobieta snuje i układa w swojej chorej głowie plan odzyskania dziecka, które chce odnaleźć w biorcy serca swojej córeczki. Czytając, zadajemy sobie pytania: Jak daleko może się posunąć człowiek? Co może zrobić i jakie granice przekroczyć, by choć w jakiejś części odzyskać swoje dziecko?
„Patrzę na małą dziewczynkę siedzącą samotnie na ławce, potem na małego chłopca leżącego na plecach w śniegu, poruszającego rękami i nogami. I na pulchną dziewczynkę, która wygląda na trochę chorowitą. A inna wygląda jak Amalie, gdy spojrzę na nią spod zmrużonych powiek. Oczywiście wiem, że to żadne z tych dzieci. On albo ona może być w każdym miejscu na ziemi. Ale gdzieś tam serce mojej córki zostało umieszczone głęboko w ciele obcej osoby. I chcę je znaleźć.”*
*Fragmenty pochodzą z książki Alex Dahl "Życie za życie"
POLECAMY:
POLECAMY:
NOWOŚĆ Natalia Kraus "Slow life w wielkim mieście" Wydawnictwo Sensus PREMIERA: 14 lipca 2020 ZOBACZ WIĘCEJ>> |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com