Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Zazdrość

1/25/2020

0 Comments

 
Obraz

ZAZDROŚĆ

Zazdrość w związku

Była roztrzęsiona. Gdy weszła do kościoła trochę się uspokoiła. Tyle jadu wczoraj wylała z siebie. Emocje kipiały, przypominała wygasły wulkan, który niespodziewanie dla wszystkich eksplodował. Nie sądziła, że jest do tego w ogóle zdolna. Nie lubiła teraz siebie. Zachowała się jak jakaś paranoiczka. Podeszła powoli do konfesjonału. Ksiądz był młody, więc nie liczyła na wiele, ale nie miała się komu wygadać. Do spowiedzi nie chodziła od lat, kościół też odwiedzała sporadycznie. Dziś zupełnie przypadkiem przechodziła obok i to był impuls, błyskawiczna decyzja – weszła. Nie wiedziała, dlaczego tak poczuła, ale w końcu od kilku dni „czuła” dosłownie wszystko, odkryła w sobie uczucia, do których – myślała – że nie jest zdolna. Podążyła więc za tym odczuciem i weszła.

Hania nie widziała twarzy księdza, jedynie mglisty zarys sylwetki. Oddzielająca kratka i folia dawały poczucie bezpieczeństwa. Mówiła jak do samej siebie. Tłumaczyła się, czy szukała usprawiedliwienia? „Złorzeczyłam…” – powiedziała głośno „…tej małpie” – zabrzmiało już tylko w jej głowie. „Złorzeczyłam” – cóż za piękne zapomniane słowo i nie brzmi wcale tak strasznie. Przeklinałam ją i życzyłam wszystkiego, co najgorsze – taka była prawda! Ksiądz wysłuchał wszystkiego w ciszy, nie dopytywał, dał się jej wygadać. Tego potrzebowała.

- „To niszczy Ciebie. Te wszystkie negatywne uczucia niszczą Ciebie” – powiedział, gdy skończyła. „Obwiniałaś męża i raniłaś sobie” - mówił dalej.

​- „Tego ostatniego mu nie powiedziałam” – pomyślała. „Jednak mądry jak na tak młodego człowieka. Dokładnie tak było. Myślałam, że muszę być beznadziejną żoną, że mąż mnie już nie kocha. Że mój mąż jest wstrętny. Jak on mógł?”

​Miała żal do męża. A tak naprawdę: czuła wściekłość i gniew!
Obraz
Najpierw spotkali „JĄ” na koncercie. Zaprosili ich znajomi, którzy w przerwie przedstawili im Luizę. Przyjechała do Poznania z Warszawy. Postanowiła tu zamieszkać, dostała pracę. Już wtedy Hanię coś zaniepokoiło. Luiza - projektantka mody – skupiała uwagę wszystkich wokół. I lubiła to, a wręcz uwielbiała. Wyglądała jak wielobarwna papuga. Haute couture na co dzień. „Też coś” – pomyślała Hania.

Luiza była duszą towarzystwa, tylko ona mówiła, wszyscy wpatrywali się w nią jak w obraz, a ona uśmiechała się, trzepotała rzęsami, gestykulowała. Teatr jednego aktora. Hania widziała jak to działało na mężczyzn. Stali oczarowani. I niestety jej mąż też. Poczuła ukłucie w sercu. Luiza mówiła coś o emocjach w sztuce, przeżyciach w czasie słuchania muzyki. Zdaniem Hani, która pracowała jako chemik w laboratorium, egzaltowana babka, która zapomina, gdzie na parkingu zostawiła samochód. Zdecydowanie nie w typie Hani. Czym tu się zachwycać? Nie mogła zrozumieć. Spotykali potem Luizę jeszcze kilka razy. A mąż – coraz bardziej był w nią wpatrzony. Oczy kręciły mu się, gdy o niej mówił. „Jakie to fascynujące” – komentował jej opinie na temat sztuki, którą nigdy do tej pory się nie interesował. Przynajmniej Hania nie pamięta tych fascynacji. Starał się zawsze stanąć, usiąść blisko Luizy, dyskutował z nią, doceniał jak pięknie wygląda.

​Znajomi zaprosili ich na Sylwestra u siebie w domu. Hania powoli miała już dość Luizy i zachowania męża, który przy tej kobiecie zamieniał się w psa merdającego ogonem i skomlącego o kość. Przypomniały się jej sceny z rodzinnego domu, gdy mama zarzucała ojcu zainteresowanie innymi kobietami.
Obraz
Kupiła nową „małą czarną”, krótszą niż miała zwyczaj nosić. Wysokie szpilki. „Ja jej pokażę!” – pomyślała sobie. Umalowała paznokcie, włosy wprost od fryzjera. Nigdy nie była jakąś pięknością, ale była zgrabna i miała urok. Przynajmniej 10 lat temu, gdy brała ślub. Jej mąż był przystojnym facetem, wiedziała, że miał przed nią wiele dziewczyn. Nawet dziwiła się, dlaczego wybrał właśnie ją. Ale w miarę upływu lat zapomniała o tej wątpliwości. Do czasu, gdy pojawiła się Luiza. Śniada kobieta, z kruczoczarnymi włosami i jaskrawoczerwonymi paznokciami. Przecież ona nie jest w typie mojego męża – zachodziła w głowę Hania. Co się stało?

Ten wieczór to była tragedia. Mąż chodził krok w krok za Luizą. Donosił wino, prosił do tańca, śmiał się z jej dowcipów, chwalił jej sądy, zachwycał się całym sobą, zapominając chyba, że przyszedł z żoną i że to jej powinien poświęcać czas. Hania czuła się przezroczysta i niewidzialna. Mąż nie zauważył ani jej stroju, ani jej samej.

Sylwester to była przysłowiowa kropla, która przelała czarę. Odrobina alkoholu, a może właśnie więcej niż odrobina, nastrojowa muzyka i mąż stracił rozum, a Hania panowanie nad sobą. Na szczęście dopiero, gdy wyszli. W samochodzie zrobiła mu karczemną awanturę, wielką z emocjami, płaczem i krzykiem. To było to złorzeczenie, o którym następnego dnia opowiadała księdzu…

***
Zazdrość, bo tego uczucia doświadczyła Hania, potocznie oceniana jest przez nas jako negatywne uczucie. Mówimy co prawdą, że „nie ma miłości bez zazdrości”, ale raczej żartobliwie. I przyznawanie się do niej nie jest łatwe. A przecież pewien niewielki poziom zazdrości pokazuje, że zależy nam na ukochanej osobie, że jest dla nas ważna. Działa mobilizująco, popycha do pozytywnej konkurencji. Wówczas jest pożyteczna. Jeśli zazdrość jest normalną i naturalną reakcją na sytuację, to nie ma w tym nic złego, jeśli np. chłopak flirtuje z inną dziewczyną, to jest to wówczas adekwatna, zdrowa reakcja. Gorsze może być zaprzeczanie, czy ukrywanie zazdrości – bo partner może to odczytać jako brak naszego zaangażowania w związek. I będzie szukał kogoś, komu na nim będzie naprawdę zależało. Ale uwaga! Jest jednak granica, po przekroczeniu której zaczyna się działanie destrukcyjne. Huśtawka uczuć i emocji: lęku, gniewu, agresji, autoagresji, nienawiści, tęsknoty, poczucia winy, ale i krzywdy. Problemem jest, gdy zazdrość czyni nas samych nieszczęśliwymi, pozbawia nas radości życia.

Często przyczyną zazdrości jest nie partner, ale my sami: nasz lęk przez opuszczeniem, niskie poczucie wartości, uzależnienie od partnera (jego ocen, obecności, toksyczna symbioza z nim). Zazdrość może też być wynikiem naszych doświadczeń wyniesionych z poprzednich związków, czy wzorów z domu oraz powtarzanie (często nieświadome) relacji rodziców.

Jeśli Hania jest niepewna siebie, ma kompleksy, nie czuje się atrakcyjna jako kobieta, nie jest pewna miłości swojego męża, uważa np. że na nią nie zasługuje, to każda ładna i zadbana kobieta może być przez nią traktowana jako potencjalna rywalka.

Przy niskim poczucia własnej wartości będziemy uzależnieni od opinii, ocen i uczuć naszego partnera. Wówczas utrata partnera, to nie tylko utrata związku, ale i pozytywnej samooceny, bo zniknie ktoś, kto ją dzień po dniu buduje zamiast nas. Druga strona takiej sytuacji, to ciągły strach: skoro nie widzę swoich dobrych stron, nie doceniam siebie i tak naprawdę mało lubię, to ciągle boję się, że partner zauważy to wszystko i znajdzie kogoś ładniejszego, inteligentniejszego, po prostu wartościowego. Zapominamy, że każdy z nas ma wady i zalety i że nasz partner pokochał nas, takimi jakimi jesteśmy.

Tak więc prawdziwym powodem zazdrości może być nie to, w czym jej upatrujemy, czyli partner. Ona może rodzić się w naszej głowie a nie mieć w ogóle uzasadnienia w rzeczywistości. 

W skrajnej formie zazdrość może przyjąć formę zazdrości chorobliwej obsesyjnej, zwaną zazdrością urojoną, czy inaczej zespołem Otella, która zmienia życie pary w koszmar. Ciągle podejrzewanie, czytanie SMSów, nieustanne sprawdzanie i kontrolowanie, odczytywanie wszystkich sygnałów tak, jakby świadczyły o zdradzie. Zamęczanie partnera tysiącem pytań, brak wiary w jego tłumaczenia, łączenie przypadkowych faktów w pozornie logiczną całość, która ma wykazać zdradę. Każde działanie partnera interpretowane jest jako świadome mylenie i zacieranie śladów zdrady. Taka zazdrość to już poważne zaburzenie. Dotknięta nim osoba, nie umie opanować swoich zachowań i racjonalnie oceniać sytuacji. Panicznie boi się utraty partnera. Z reguły nie uważa się za osobę chorą i nie ma poczucia, że wszystkie jej podejrzenia są wytworem wyobraźni. Zazdrość tego typu może powodować stany depresyjne a w skrajnych przypadkach prowadzi do prób samobójczych, czy morderstwa w afekcie.

​Wracając do tytułowego pytania: Czy warto być zazdrosną? Odrobinę tak, ale tylko odrobinę. Nie wolno jednak przekroczyć granicy, aby zazdrość nie zaczęła szkodzić Tobie, a tym samym związkowi.

* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
​

​Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie.
Obraz
0 Comments

Siła osoby, która przeprasza

1/24/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Moc słów

1/23/2020

0 Comments

 
Obraz

MOC SŁÓW

Motywowanie siebie i innych

​Mówi się potocznie, że słowami możemy zranić do żywego, możemy też kogoś podnieść na duchu. Często nie bardzo wiemy jak możemy powiedzieć coś pozytywnego, aby kogoś "zbudować", dać mu wiarę, czyli psychologicznie: podnieść jego poczucie wartości, jeśli nie jest zbyt silne lub gdy jego samoocena nie jest stabilna. Słowa, które ranią, pretensje, krytyka czasami przychodzą nam bardzo łatwo. Ze słowami wsparcia bywa trudniej.  Czy pamiętacie Zosię z tekstu "Czego pragną faceci?", której krytyka przychodziła z łatwością, ale tylko krytyka. Czy myślicie, że z takimi osobami łatwo i przyjemnie żyć, gdy ciągle słyszymy od nich tylko wyrzekania i same negatywne rzeczy? A jak postępujemy sami? Czy nasze pochwały w ciągu dnia przewyższają siedmiokrotnie uwagi i upomnienia, w stosunku do męża, żony, dzieci, współpracowników? Wreszcie, czy wierzymy w siebie? Czy myślimy o sobie dobrze, widzimy swoje mocne strony?

Motywujące słowa uruchomiają w nas samych i w drugim człowieku samospełniające się proroctwo. Zaczynamy tak postępować i organizować rzeczywistość, aby była ona zgodna z naszymi przekonaniami. Brzmi może nieco magicznie, ale badania psychologiczne dowodzą, że właśnie tak jest.

Dziś podpowiadamy słowa, które możemy mówić do siebie samych, ale i do innych, a wszystkim będzie żyło się przyjemniej.
0 Comments

Moja ścieżka

1/22/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Naucz się odpoczywać!

1/21/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Kobieta przetrwa wszystko

1/20/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Niezapomniany telefon

1/19/2020

0 Comments

 
Obraz

NIEZAPOMNIANY TELEFON

Zdrada. Okna Johari

Dana… Uwielbiana przez wszystkich. Dobra, kochana, współczująca. Cudowny człowiek. Była zawsze wzorem do naśladowania. Za jej słowami szły czyny. Żadnej obłudy, fałszu, dwulicowości.  Ona sama nie zapomni, jak koleżanki przekonywała do wybaczania. Podawała przykłady ludzi, którzy po zdradzie poukładali swoje relacje na nowo, dla których zdrada paradoksalnie stała się ratunkiem ich letniego w pewnym momencie związku.

Rafał nie jeden raz śmiał się, że zdrady dodają tylko pikanterii. Znany ze swojego humorystycznego podejścia do życia. Luzak – tak go nazywano. Koleżanki mające partnerów tyranów zazdrościły Beacie takiego cudownego męża. Nie robił problemów, gdy obiad nie czekał na niego po powrocie z pracy, dawał swobodę, o jakiej niejedna mężatka mogłaby marzyć.  Spotykała się ze znajomymi,  wyjeżdżała na weekendy z przyjaciółką, a on z uśmiechem na ustach żegnał  ją w drzwiach i bez mrugnięcia okiem zajmował się dwójka słodkich bliźniaków. Uważał, że zdrada pojawia się tam, gdzie czegoś się człowiekowi zabrania.

Do końca swoich dni Dana nie zapomni tego telefonu. Dokładnie pamięta, jaka była pogoda, jak była ubrana, co wówczas robiła. Nieznany numer. Pani zapytała, czy rozmawia z żoną... W tym momencie miała nogi jak z waty. Gdy usłyszała w słuchawce imię i nazwisko Piotra, zamówiła. Tego dnia jechał w sprawach służbowych do Żywca. Znała tę scenę z filmów…  Jednak nie chodziło o wypadek, choć dałaby wiele, żeby tak było… Nie wierzyła. Zaprzeczała.  To nie może być prawda!  Gdy Piotr przy kolacji przyznał się do zdrady, jednorazowej zdrady i ze łzami w oczach błagał o przebaczenie, wpadła w furię.

Przypadek. Kolega Rafała długo się bił z myślami zanim powiedział, że widział Beatę w towarzystwie mężczyzny. Z żoną pojechali złapać oddech po ciężkim tygodniu do przytulnego hotelu nad morzem. Szybko zmienili miejsce, gdy zorientowali się, kto tam naładowuje akumulatory i w jakim  towarzystwie. Męska lojalność wzięła górę. Szczera rozmowa oparta na faktach. Rafał nie wierzył. Zaślepiony miłością, wierzący w uczciwość. W głowie nie mogło mu się pomieścić to, że stwarzając Beacie komfortowe warunki, sam na siebie zastawił pułapkę. Może miała za dobrze, brak problemów spowodował, że szukała adrenaliny…
Obraz
Dzisiaj Dana, gdy ogląda się wstecz, nie może uwierzyć, że była do tego zdolna. Złość, bunt, słowa, które nigdy wcześniej nie przeszłyby jej przez gardło. Kazała mężowi pakować walizki i wyprowadzać się. Nie żałuje swojej decyzji.

Rafał próbował wybaczyć. Chciał zrozumieć. Rozmawiał, by poznać przyczyny. Chciał wiedzieć, gdzie popełnił błąd. Beata tłumaczyła, wykorzystywała przy tym swoje sztuczki, które zawsze skutkowały w jej komunikacji. Chciał. Starał się. Dobro dzieci było wartością nadrzędna. Ale nie potrafił. Ich życie stało się koszmarem. Stał się obsesyjnie zazdrosny, kontrolował żonę na każdym kroku. Tak nie można było normalnie funkcjonować.

„Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono” te słowa Wisławy Szymborskiej potwierdziło życie Dany i Rafała. Nie będąc w tak trudnej sytuacji, nie wiedzieli, jak by się w niej faktycznie zachowali… Zostało w ich życiu otwarte okno, które nazywamy oknem nieznanym w modelu Johari.

Człowiek nie może przewidzieć  swojego zachowania w sytuacjach, w których  emocje mogą być niewyobrażalnie trudne. Czy wybaczyć? Czy po zdradzie będzie umiało się żyć dalej  z osobą, która zraniła, czy będzie się potrafiło  nie wracać, nie rozdrapywać, nie wypominać? Nie jest to łatwe. Pisałyśmy o tym w poście „Miłość Ci wszystko wybaczy.”  
Obraz
Zarówno Dana, jak i Rafał byli ludźmi czytelnymi dla innych. Mieli duże, według modelu Johari,  okno otwarte, czyli tę część, w której znajduje  się wszystko, co o sobie wiemy, ale i inni o nas wiedzą. Znajdują się tu nasze zachowania, wiedza, kompetencje, których jesteśmy świadomi i które znają inni. Te informacje sami przekazujemy otoczeniu, czyli komunikujemy je „na zewnątrz”  z pełną świadomością. Okno to stopniowo zwiększa się wraz ze wzrostem znajomości i zaufania. Piotr i Beata wiedzieli, jakimi ludźmi są ich partnerzy i umiejętnie tę widzę wykorzystywali wierząc, że dobra żona, lojalny mąż - wybaczą…

U Piotra i Beaty było obszerne okno ukryte, w którym znajdowało  się to, co wiedzieli na swój temat, ale innym tego nie komunikowali. Informacje znajdujące się w tym obszarze z różnych powodów nie są ujawniane. Często są to informacje dotyczące naszych słabości, tego, co jest wstydliwe, bądź z jakichś powodów nie chcemy tego komunikować otoczeniu.

A gdyby Piotr i Beata dawali Dance i Rafałowi  sygnały świadczące o tym, że ich relacja jest narażona na kryzys? Czy oni by te sygnały przyjmowali? Pomimo, iż powody zdrady są bardzo różne, najczęściej wcześniej pojawiają się sygnały świadczące o tym, że partnerowi czegoś brak, ma przesyt, bądź występują u niego problemy natury osobowościowej. Nie zawsze jednak jako partnerzy chcemy to widzieć. Często stosujemy mechanizmy obronne. Najprawdopodobniej Danka i Rafał byli zamknięci na informacje zwrotne. Być może ich okno ślepe było szerokie, czyli nie byli świadomi wielu rzeczy, pomimo, iż inni o tym wiedzieli. Możliwe, że otoczenie widziało, iż w ich związkach nie dzieje się dobrze. Może wysyłało sygnały. Gdyby byli otwarci na informacje zwrotną i porozmawiali ze swoimi partnerami, być może… Tego nie wiemy, gdyż ci, którzy okno ślepe mają wąskie, przyjmują sygnały i próbują podejmować rozmowy, nie zawsze trafiają na partnerów gotowych do komunikacji. Być może Piotr i Beata zamydlaliby oczy mówiąc, że wszystko jest w należytym porządku i są szczęśliwi, gdyż takie życie na dwóch frontach odpowiadało im.  A może czekali na taką rozmowę, może sami nie umieli się zdobyć na to, by powiedzieć o swoich frustracjach? Może byłaby to szansa na ratowanie związku i nie doszłoby do zdrady?
 
 * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób
​

Obraz
Autor: Katarzyna Krakowska
współautorka bloga Psychologia przy kawie

​Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
 Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

Przed Tobą to, co najlepsze

1/18/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Ich ukryte pragnienia

1/18/2020

0 Comments

 
Obraz

ICH UKRYTE PRAGNIENIA

Lęki mężczyzn

„Jak mogłeś podpisać tak niekorzystną umowę?” – słyszy Kamil od swojej żony. Następnego dnia Zosia zarzuca: „Jak możesz nie znaleźć tego adresu, po co Ci ten GPS, skoro nie umiesz z niego korzystać?”. Kolejnego dnia: „Nie podpisałeś tego kontraktu? Przecież mówiłeś, że masz go prawie w kieszeni. Ale kiedy ostatnio Ci się udało…”, „Znowu nie wiesz, gdzie zostawiłeś klucze?”, „Dlaczego nie zapłaciłeś w terminie?”

Podcinane skrzydeł każdego dnia, pomalutku, ale metodycznie. A gdyby Zosia wiedziała, że największym ukrytym lękiem mężczyzn jest porażka! Boją się, że po prostu mogą wyjść na głupich. Nienawidzą tego uczucia bardziej niż wszystkich innych. „Nienawidzą” jest nawet zbyt słabym określeniem. Mężczyźni oceniają świat z punktu widzenia zwycięzcy, patrzą na świat z perspektywy podboju i czują się upokorzeni, gdy tym zwycięzcą nie są, gdy coś im się nie udaje, gdy potrzebują czyjejś pomocy. Czują się fatalnie, jeśli ocenia się ich jako nieudaczników. A jeszcze wyjść na głupka przy kobiecie to dramat, chcieliby wówczas zapaść się pod ziemię. Będą więc czynić wszystko, by nie wydawać się głupimi.

Czy teraz dziwisz się Kamilowi, który codziennie słysząc od Zosi raniące go do żywego słowa, zaczął marzyć o zmianie żony na młodą dwudziesto-kilkulatkę? Zaczął marzyć o kimś, kto z uwielbieniem „machałaby rzęsami” patrząc z podziwem na niego i jego dokonania. Kto zachwycałaby się jego „podbojami”, a tak szczerze potrafią tylko dziewczyny młodsze o 10-20 lat. Może więc nie zawsze jest tak, że „wymiana na młodszy model” wynika z kryzysu wieku średniego u mężczyzn, czy z chęci podążania za młodym ciałem? Może czasami możemy ranić do żywego nie wiedząc o tym? Kamil zaczął nawet radzić młodszym kolegom w pracy, żeby ich przyszłe żony były dużo młodsze i może z mniejszych miejscowości, wówczas mężczyzna z wielkiego miasta i jego dokonania od razu były dla nich o wiele cenniejsze i budziłyby większy podziw. Przy nich będą czuli się zwycięzcami! A o to przecież im chodzi, choć nie zawsze umieją to nazwać.
Obraz
A my często z mężami postępujemy tak jak z dziećmi: jak robią dobrze swoje – nie mówimy nic, a odzywamy się z negatywnymi komentarzami, gdy pojawiają się zachowania trudne do zaakceptowania przez nas. A przecież „pochwał” powinno być dużo więcej niż złych ocen. Jak na co dzień doceniamy naszych „wojowników”? Albo przynajmniej, czy nie robimy z nich „głupków” i nieudaczników?

Czy wiemy, że największe ukryte nieuświadomione pragnienia mężczyzn, opisane w ”Dzikości serca” to:

  • stoczyć bitwę – mężczyzna stworzony jest do walki. Piraci, Indianie, pistolety, potem paintball – wszystkie zabawy, które od małego przygotowują do „wojen”
  • przeżyć przygodę – szukają emocji, czasami ekstremalnych przeżyć: wspinać się, skakać, pokazywać ryzykowną jazdę na rowerze, motorze, skuterze wodnym. Przygoda czegoś od nich wymaga, poddaje ich próbie. Chociaż mogą obawiać się próby, to jednocześnie pragną jej się poddać, by odkryć, że mają wszystko to, co potrzeba.
  • uratować Piękną – chcą mieć dla kogo i za kogo „walczyć”. Nie chodzi o to, że kobieta ma być  „bezbronną istotą", która bez mężczyzny nie potrafi żyć własnym życiem. Chodzi tylko o to, że mężczyźni pragną zaoferować swoją siłę na rzecz kobiet. Większość śmiałych (choć czasem absurdalnych) rzeczy młodzi mężczyźni wykonują tylko po to, by zrobić wrażenie na dziewczynach. Piękna metafora głębokiego pragnienia walki dla Pięknej to mężczyźni idący na wojnę, mający przy sobie w portfelach zdjęcie ukochanej.
Obraz
Gdyby tylko Zosia to wszystko wiedziała, gdyby mogła wspierać Kamila w tych jego nieświadomych pragnieniach. Nie wściekać się na jego awanturę w sklepie (bo przecież to była jego „bitwa”), nie krytykować jego wyjazdu z kolegami na skałki (bo to przecież przygoda) i czasami pokazać swoją słabość, aby Kamil mógł okazać swą zaradność i opiekuńczość. Być dla niego Piękną, którą wówczas mógłby ratować z różnych opresji codzienności.

Serce Pięknej jednak przepełniają inne pragnienia i lęki, których nie zawsze ona sama jest świadoma. My na przykład w głębi najbardziej boimy się odrzucenia, a nade wszystko – opuszczenia! I ten lęk nas determinuje.

Och, gdyby „instrukcja obsługi” mężczyzny i kobiety mogłaby być tak prosta! Aż tak prosto nie jest, czynników jest wiele, ale pomyślenie w kategoriach głębokich, atawistycznych wręcz pragnień, może dać nam nowe spojrzenie na wiele spraw.

Kobiety mówią dziś, że „prawdziwych facetów” już nie ma. Faktycznie mówi się o kryzysie męskości, ale np. wychowujemy teraz chłopców i młodych mężczyzn zupełnie inaczej, zaprzeczamy ich wewnętrznym pragnieniom i oni sami mają wówczas problem z odkryciem swojej „męskości”. 
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 

Obraz
0 Comments

Ludzie, którzy kłamią

1/17/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Dobrego dnia Kochana!

1/16/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Oni cię rozumieją

1/15/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Odważniejszy, silniejszy, szczęśliwszy

1/14/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nawet gdy nie wypowiesz żadnego słowa

1/13/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Każdego dnia...

1/12/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Dlaczego on taki jest?

1/12/2020

0 Comments

 
Obraz

DLACZEGO ON TAKI JEST?

Przejmowanie wzorców. Naśladownictwo i modelowanie

​
„Cholela jasna” – dobiegło z pokoju dzieci, gdy Karolkowi lat 4 i pół, który jeszcze dobrze nie wymawiał „r”, nie udało się zbudować wieży z klocków. Mama zszokowana zajrzała przez drzwi i zobaczyła chłopca a przed nim leżącą wielką kupę klocków. Na początku nie bardzo wiedziała, jak ma zareagować. Ponieważ podobne sytuacje zaczęły się powtarzać, zaczęła zwracać synkowi uwagę, upominać, tłumaczyć, że tak nie wolno mówić, że powinien ładnie się odzywać, a brzydkie wyrazy i przekleństwa nie są dobrze odbierane przez innych. Efekty były jednak znikome.

Po kilku dobrych latach od tego zdarzenia rodzice praktycznie nie mogli wejść do pokoju Karola. Panował bałagan nie do opisania. Na dywanie klocki Lego mieszały się z kartkami i pisakami. Leżał szkolny plecak, a obok skarpetki i inne ubrania. Śrubokręt, który pożyczył od taty na zajęcia techniczne, a nawet wczorajsze drugie śniadanie, jakie dostał do szkoły. „Coś nieprawdopodobnego” myślała mama. „Sprzątnij pokój! Ile razy mam Ci to powtarzać! Jak możesz żyć w takim bałaganie!” - tylko że żadne prośby i groźby kierowane do Karola nie działały.

Gdy Karol stał się nastolatkiem, zaczął pyskować ojcu. „Zwracaj się do mnie z szacunkiem! Nie mów tak do mnie!” – mówił w takich sytuacjach ojciec. Zmian jednak wielkich w zachowaniu Karola nie było.
Obraz
"Dlaczego on taki jest?” – zachodzili w głowę rodzice. Zdarzenia i sytuacje z życia Karola z pozoru wydają się bez związku. A przynajmniej rodzice nie widzieli w nich logiczności, choć może i specjalnie się ich nie doszukiwali. Zapomnieli w tym wszystkim o sobie i swoim życiu. O tym, że jedną z podstawowych i najskuteczniejszych metod wychowawczych jest bycie samemu wzorem dobrego zachowania. Zapomnieli, że tata Karola strasznie denerwuje się za kierownicą i zazwyczaj przeklinania w samochodzie, gdy stoi w korku lub gdy ktoś zajedzie mu drogę. Nie jest więc dziwne, że potem słyszeli dosadne słowa w ustach małego Karolka, gdy nie udawała mu się zabawa: układnie wieży, rysunek, czy cokolwiek innego.

Porządek – kolejny problem w życiu Karola. Ale pytanie jak wyglądał porządek w ich kuchni? Czy zawsze talerze od razu trafiały do zmywarki, czy stały przez cały dzień na blacie? A stosy ubrań przy pralce w łazience? Czy rodzice chowali swoje ubrania i buty do szafy, gdy wracali do domu? Wydaje się, że z pozoru małe i nieistotne rzeczy. No, właśnie…

​Tata Karola miał bardzo stresującą pracę. Wracał do domu wykończony, na granicy wytrzymałości, najdrobniejsza rzecz wyprowadzała go z równowagi i wówczas krzyczał na żonę. A po kilku latach zaczął się dziwić, co dzieje się z Karolem, że zaczął mu pyskować. Nic! Po prostu dostał „dobrą” szkołę zachowania i zaczął stosować ją w swoim życiu.
Obraz
Rodzice są osobami znaczącymi w życiu dziecka i to od nich przejmowane są wzorce zachowania (zarówno dobre, jak i złe), ale nie dlatego, że dziecko uznało te zachowania za moralnie słuszne, tylko dlatego, że mama i tata to pierwszoplanowe osoby znaczące dla dziecka. To także zupełnie instynktowne zachowanie, bo gdy np. do pokoju, w którym jest mama z małym dzieckiem baraszkującym po podłodze, wejdzie ktoś nieznajomy - nieznany dziecku, to spojrzy ono najpierw na swoją mamę, jej reakcję i jej zachowanie wobec obcego i na podstawie reakcji mamy będzie się podobnie zachowywać.

Nie możesz wymagać od dziecka czegoś, czego sam nie robisz! To nigdy nie zadziała. Przekaz „Rób, to co Ci mówię, a nie to, co sam robię!” nigdy nie będzie skuteczny. Ponieważ to, co robimy ma na dzieci o wiele większy wpływ niż to, co mówimy. „Wydaje się, że dzieci instynktownie wiedzą, że czyny więcej mówią o człowieku niż słowa”. *
Jeśli mówisz dziecku, żeby nie paliło papierosów, bo są szkodliwe, a na imprezie widzi Cię palącego, to otrzymuje dużo ważniejszą dla siebie informację. Jeśli oszukujesz w zeznaniach podatkowych, mówisz, że wyjeżdżasz, bo nie chcesz iść na spotkanie, to nie dziw się potem, że sam zostaniesz przez dziecko okłamany. Ale i gdy jesteś otwarty i ufny wobec ludzi, uprzejmy i wspaniałomyślny, to Twoje dziecko otrzyma od Ciebie dobrą lekcję tego, jaką wartość mają relacje z innymi ludźmi.

​We wczesnym okresie życia przejmowanie wzorców przez dziecko odbywa poprzez empatię, naśladowanie, modelowanie i identyfikację. Dzieci przejmują więc nie tylko proste zachowania,  ale też nasze tendencje emocjonalno – motywacyjne, czyli bardziej złożone sposoby przenoszenia doświadczenia, które wpływają na ich pozytywny lub negatywny stosunek do innych ludzi. Musimy więc ciągle uważać na informacje, jakie komunikują nasze własne czyny, a nie nasze słowa. 
Przyjrzyjmy się uważnie naszym dzieciom, ile w nich jest z nas? I czy czasem nie denerwuje Was w nich to, czego najbardziej nie lubicie u siebie?

Gdy idąc wraz z dzieckiem, znajdziemy portfel na ulicy, to od nas zależy, co zrobimy i czego w ten sposób nauczymy naszą pociechę  :-)

Pomyślcie też, czy skutecznym jest szef, który tylko mówi Wam, co powinniście robić, ale sam tego nie robi? Czy ten, który jest dla Was wzorem pracowitości, inteligencji i dotrzymywania słowa?

*K. Steede ”10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców”, GWP, Gdańsk 2007
  

POLECAMY:

Obraz
​"10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców"
Kevin Steede
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne/GWP 2015


WIĘCEJ>>
0 Comments

Ogniste serce

1/11/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Zrób dziś coś dla siebie

1/10/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Są dwie opcje

1/9/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nikt się go nie spodziewa

1/8/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Traktuj mnie jak królową

1/7/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Pomocna dłoń

1/6/2020

0 Comments

 
Obraz

POMOCNA DŁOŃ

IZABELA CIEPLIŃSKA Cosmopolitan numer 7 lipiec 2019
Ekspert: Katarzyna Krakowska  PsychologiaPrzyKawie.pl

​
Z pomaganiem innym ludziom jest jak z pakowaniem walizki na wakacje. Im więcej włożysz, tym więcej wyjmiesz. Ale czasem chodzi tylko o to, by pokazać się w nowej kreacji...
 
Wyobraź sobie hipotetyczną sytuację: jedziesz z rodziną na wakacje nad morze. Bawicie się świetnie. Pływacie, nurkujecie, budujecie zamki z piasku, opalacie się, jednym słowem robicie wszystko to, co można robić na wakacjach nad morzem. Gdy pewnego dnia wraz z mamą i córką (lub synkiem) wypływacie na szerokie wody, wzbiera się sztorm. Z minuty na minutę przybiera na sile. Zaczynacie walczyć o życie. Prawdopodobnie wyjdziesz z tego cało, ale nie wiadomo, czy przeżyją twoja mama i dziecko. Możesz jedno z nich uratować. Kto to będzie? Mama czy dziecko? Trudne pytanie, prawda? Jak przekonali się naukowcy, którzy przeprowadzili to badanie opublikowane w Journal of Cross-Cultural Psycholog, Europejczycy i Amerykanie najczęściej wybierali dziecko, Azjaci - mamę. Jak tłumaczyli wybór? Dla pierwszych odpowiedź była oczywista - niesienie pomocy dziecku jest priorytetem. Ci drudzy uważali, że mama jest tylko jedna, dziecko można urodzić nowe. Ten eksperyment, który tak naprawdę miał pokazać różnice kulturowe, obnażył inną rzecz. Chociaż wszyscy lubimy pomagać, to często dokonujemy selekcji, komu pomożemy i dlaczego.
Obraz
Dobre dobro

​Pewne chińskie powiedzenie mówi: jeśli chcesz być szczęśliwa przez godzinę - zrób sobie drzemkę, jeśli przez cały dzień - idź na ryby, jeśli przez cały rok - przygarnij spadek, jeśli przez całe życie - pomóż komuś. Pomaganie uszlachetnia i - jak mówi Jerzy Owsiak, twórca największej akcji charytatywnej w dziejach Polski, Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku zebrała ponad 175 milionów złotych - „jest dziecinnie proste”. „Pomaganie otwiera nas na drugiego człowieka, na jego potrzeby, uczy wrażliwości i wyjścia z własnej perspektywy. Ofiarując innym pomoc, sami zyskujemy wiele. W przypadku osób empatycznych - łagodzą one swój wewnętrzny dyskomfort związany z patrzeniem na krzywdę drugiego człowieka. Nawet jeśli nie jesteśmy osobami wrażliwymi na potrzeby innych, pomagając, także dostajemy nagrodę. Po pierwsze, wzrasta nasza samoocena. Po drugie, zyskujemy podziw, aprobatę, szacunek, sympatię.
 
Jak pokazują badania, zachowania altruistyczne aktywują w naszym mózgu tzw. centra nagrody, odpowiedzialne m.in. za odczuwanie przyjemności. U osób pomagających można zaobserwować obniżone ciśnienie krwi, słabsze odczuwanie bólu, mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na depresję i zwiększenie szansy na wydłużenie życia. Osoby pomagające mają nie tylko lepszy nastrój, ale również dużo lepiej radzą sobie w sytuacjach zadaniowych i stresujących”, wyjaśnia psycholog Katarzyna Krakowska, współautorka bloga PsychologiaPrzyKawie.pl. Czy można chcieć więcej?
 
(Bez)Interesownie
 
Gdy w Paryżu płonęła katedra Notre Dame, w ciągu kilku godzin pojawili się trzej darczyńcy - François-Henri Pinault, Bemard Arnauld i rodzina Bettencourt Meyers, francuscy milionerzy, którzy chcieli swoim datkiem pomóc odbudować legendarną budowlę. Ale zamiast dowodów uznania dla swojej hojności, zostali przez wielu obrzuceni błotem. Dlaczego? Krytycy uznali, że nie była to pomoc bezinteresowna, tylko zagwarantowanie sobie ulgi podatkowej.
  
Poza tym pieniądze powinny trafić do najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. A tymczasem poszły na odbudowę zabytku sakralnego, który powinien sfinansować Watykan. „Żałość i zazdrość”, powiedział Arnault. ,,W innym kraju dostalibyśmy gratulacje za taką pomoc”, dodał. Nie wiadomo, jaką motywacją kierowali się darczyńcy, ale wiadomo, że to ona nakręca nas do niesienia pomocy. Czy jednak zawsze pomagamy bezinteresownie? „Jedni pomagają, gdyż zależy im na >>niepieniężnej formie wynagrodzenia<<, by doceniono ich gest, czyli na swojej reputacji. Ważne jest dla nich, że inni usłyszą, że pomagają, np. zobaczą, że idą z żonkilem, co świadczy o tym, że złożyli datek na hospicjum albo ich nazwisko będzie wymienione wśród innych darczyńców, którzy ufundowali pomoce naukowe dla szkoły. Drudzy pomagają dla poprawy nastroju. Jeszcze inni pomagają, ponieważ chcą przeciwdziałać negatywnemu nastrojowi. Robert Cialdini opisał tzw. efekt ulgi, polegający na redukowaniu negatywnego nastroju poprzez działania przynoszące nam radość i satysfakcję. Czasami pomagamy, by zadośćuczynić, zagłuszyć wyrzuty sumienia”, mówi psychoterapeutka. Wreszcie są osoby, które pomagają, bo oczekują czegoś w zamian - „pomogę, bo będę mógł w przyszłości liczyć na pomoc tej osoby”. „Oczywiście są też osoby empatyczne, które pomagają, gdyż współczują osobom potrzebującym. Jest to związane z ich umiejętnością współodczuwania, wchodzenia w perspektywę drugiego człowieka. One są gotowe pomóc bez względu na konsekwencje podjętych działań, czyli nawet wówczas, gdy koszty przeważą zyski”, dodaje ekspertka. Brawo dla nich!
Obraz
​Dobry samarytanin
 
Ponad rok temu świat wzruszyła historia Johnny’ego Bobbitta, bezdomnego weterana, który oddał Kate McClure swoje ostatnie 20 dolarów na benzynę. Bidulka utknęła bez niej sama w nocy na autostradzie. Kobieta w formie rewanżu zorganizowała dla niego zbiórkę na GoFundMe. Zebrała 400 tysięcy dolarów. Ale bezdomny nie dostał prawie nic. Przeprowadzone śledztwo dowiodło, że cała akcja została sfingowana - Johnny i Kate oraz jej chłopak znali się wcześniej. Wszyscy czekają teraz na rozprawy. Ta przykra historia pokazuje, jak bardzo lubimy wzruszające akty pomocy. Do tego stopnia, że czasem wszyscy dajemy się oszukać. Przypomina to dawanie pieniędzy żebrakowi pod sklepem, chociaż wiemy, że przeznaczy je na alkohol, przez który stoczy się jeszcze bardziej. „Dając pieniądze bezdomnemu, wyświadczamy mu większą szkodę. Dajemy mu rybę, zamiast wędki, czyli uczymy wyciągania ręki, przyzwyczajamy do brania i tym samym nie motywujemy do pracy", mówi Katarzyna Krakowska. I dodaje: „Na naszą decyzję o pomaganiu wpływa oczywiście również świadomość, komu pomagamy. Wiele osób chętniej wpłaci datki na szczytny cel,  a nie na anonimowe dziecko w Afryce. Gdyby było to dziecko chociażby znane z imienia i nazwiska albo można by było obejrzeć jego zdjęcie, sprawa wyglądałaby zupełnie nie inaczej”.
 
Cegiełka do cegiełki
 
Niezależnie od tego, jaką  motywacją kierujesz się, pomagając innym, i w jakiej formie to robisz, musisz pamiętać, że nie każdy jest gotowy na pomoc. „Niektórzy uważają, że przyjęcie pomocy będzie świadczyło o ich słabości. Są też tacy, którzy obawiają się długu, który kiedyś przyjdzie im spłacić. Inni natomiast nie chcą przyznać się do porażki. Godząc się na pomoc, niejako przyznajemy się bowiem do tego, że pewne sprawy wymknęły się nam spod kontroli. Przyjęcie pomocy to obnażenie słabości. Branie jest bez dwóch zdań trudniejsze niż dawanie", mówi ekspertka. Jak więc pomagać i czerpać z tego przyjemność? Najlepiej, gdy fundamentem pomocy będzie pasja, dziedzina, która jest dla ciebie ważna. Jeśli czujesz, że chcesz pomagać bezdomnym zwierzętom w znajdowaniu im domów, lecz zupełnie nie widzisz siebie w pomocy dzieciom niepełnosprawnym, to jest to jak najbardziej OK. Forma pomocy też nie ma znaczenia - darowizna pieniężna nie musi być bardziej wartościowa od poświęconego czasu i zaangażowania. Szukaj organizacji, której cele są transparentne. Jak uważa Michael Norton, naukowiec z Harvardu: „Dawanie pieniędzy na określony cel przynosi więcej radości i satysfakcji niż pomoc w ciemno”. I najważniejsze -  nie oczekuj wdzięczności, ponieważ możesz się jej nie doczekać. Zamiast satysfakcji z niej pojawią się żal, złość i poczucie wykorzystania. „Nie bądźmy nadgorliwymi w pomaganiu. Nauczmy się stawiać granice, a przede wszystkim szacunku do siebie i akceptacji, abyśmy nie musieli przeglądać się w oczach innych, by czuć się dobrze”, dodaje Katarzyna Krakowska. Wiesz już komu i jak pomożesz?
​
Obraz
​Ekspert cytowany w artykule:
​Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie potrafisz być asertywna, nie możesz poradzić sobie z natłokiem myśli, targają Tobą emocje - skorzystaj z naszej wiedzy i doświadczenia! Zapraszamy Cie na porady on line! Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Bądźmy czujni!

1/5/2020

0 Comments

 
Obraz

BĄDŹMY CZUJNI

​Wpływ negatywnego myślenia

Wydaje nam się, że to nic. Przecież to tylko myśli: o tym, że się nie uda, o tym, że nikt nas nie lubi (albo przynajmniej wielu), że nie umiemy doprowadzić sprawy do końca itd. Przechodzimy nad tym do porządku dziennego i kolejnego dnia zaczynamy myśleć dokładnie tak samo. Negatywnych myśli staje się z czasem coraz więcej niż pozytywnych i nawet sami nie zauważamy, jak się zmieniamy. Ogarnia nas marazm, brak chęci do życia, czarnowidztwo. Czasem dopiero opinia kogoś z boku - zwraca nam uwagę i pokazuje, że się "pogubiliśmy", zaczęliśmy świat widzieć w czarnych barwach, gorzej się czuć, mniej robić. Dlaczego? Otóż nasze - wydawałoby się niewinne - myśli uruchomiły całą machinę, błędne koło. 

Nasze myśli wpływają bowiem na przekonania o nas samych i o świecie. Jeśli myślę np. "Nie mam prawdziwych przyjaciół", to zaczynam w sobie budować przekonanie "Jestem beznadziejna, nic nie warta, itd.", to z kolei wzbudza we mnie emocje, uczucia i niestety nie są one przyjemne.
Osoba, która tak myśli o sobie i ma takie przekonania na swój temat jest smutna, przygaszona, zniechęcona. I niestety taki "stan ducha" przekłada się na jej działanie. Nie muszę chyba pisać jak działa osoba w takim nastroju? Domyślicie się sami. W związku z tym: skoro mało robi, słabo działa (np. nie dzwoni do przyjaciół, nie umawia się z nimi, nie wychodzi) - nie zbiera pozytywnych doświadczeń, które mogłyby zmienić jej myśli. W związku z tym, coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie chce się z nią spotykać i że nie ma przyjaciół.

Nie uruchamiajmy błędnego koła! Niech nasza pierwsza myśl będzie pozytywna, a jeśli taka nie jest, to bądźmy czujni i nie pozwólmy, aby wpłynęła na nas. ​
Obraz
Jeżeli chcesz zacząć inaczej reagować, podchodzić nawet do trudnych spraw z odrobiną humoru - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Czasami najsilniejszą rzeczą...

1/4/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Koleje losu

1/4/2020

0 Comments

 
Obraz

KOLEJE LOSU

Komplementarność nerwic

Szymon. Przystojny mężczyzna. Metrykalnie dorosły, ale zachowujący się jak chłopiec w spodenkach na szelkach. Z pomocą terapeuty zaczął powracać do bolesnej przeszłości. Bolało. Bardzo bolało, bo trzeba było zajrzeć tam, gdzie nie chciał zaglądać. Trzeba było poruszyć te struny, które spowodowały, że łzy same napływały do oczu.

Mama… Pamięta jej zielone duże oczy. Doskonale pamięta ten dzień, tę chwilę, gdy stanęła w progu z plecakiem. Niewiele wówczas rozumiał. Gdzieś w głowie kołatały słowa, które usłyszał już wcześniej, a które potem pojawiały się w rozmowach rodziny: Bieszczady, choroba, przemęczenie, odpoczynek. Nigdy więcej mamy nie widział. Przepadła. Zapadła się jak kamień w wodzie.

Ojciec, babcia i ciocia robili wszystko, by zapewnić mu to, czego potrzebował, ale… On nie potrafił już być takim dzieckiem jak przed odejściem kogoś, kogo brakowało każdego dnia. Nie było jej  w tak ważnych momentach jego życia – pierwszy dzień  w szkole, dzień Pierwszej Komunii Świętej, wybór szkoły średniej, matura… Jej nie było… Przez lata targały nim różne emocje. Od złości, żalu do smutku i poczucia niższości, wstydu. Nie umiał sobie z nimi poradzić. Czuł się gorszy. Wstydził się tego, że nie ma mamy, że jego dom jest inny.  Nie wiedział,  co ma mówić, gdy koledzy pytali.
Obraz
Matura. Dostał się bez problemu po niej na wymarzone studia. Ale wciąż czuł się gorszy. Próbował swoim poczuciem humoru, pracowitością imponować kolegom i koleżankom. Był inteligentny, sympatyczny, chętny do pomocy. A przy tym  konsekwentnie  dążył do celu.

Ania. Gdy ją poznał, przeglądał się w jej zakochanych oczach i poszukiwał tego, co stracił przed laty. Była dobra, czuła, dawała mu to, czego wówczas zabrakło. Ale… w jej ramionach poczuł się jak dziecko, które gdzieś przed laty w nim musiało ustąpić miejsca dorosłemu pomimo iż miał tylko 8 lat. Wówczas musiał bardzo szybko dojrzeć, zrozumieć to, czego nie potrafił pojąć. Ania dała mu poczucie bezpieczeństwa, miłości, akceptacji. Wówczas coś w nim pękło. Poczuł się błogo i chciał czerpać z jej miłości i opiekuńczości.
Obraz
Miłość. Dzięki mądrości i dojrzałemu uczuciu, jakim obdarzyła go Ania, zrozumiał, że ich związek będzie miał szanse na przetrwanie tylko wówczas, gdy upora się z przeszłością. Kochająca go kobieta uświadomiła mu, że pokochała w nim mężczyznę, a nie dziecko. Wytłumaczyła, że chce być jego partnerką i żoną, a nie matką. Taka relacja między dojrzałymi ludźmi nie miała jej zdaniem  szans na przetrwanie.  Ania sprawiła, że odważył się stawić czoła przeszłości, że z Szymonka, który wciąż czekał na miłość matki, stal się dojrzałym mężczyzną.

Terapia. Była bolesna, ale otworzyła mu drogę ku wolności i dojrzałemu życiu. Wychodząc z gabinetu psychologa dostrzegł, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystkie lata życia po odejściu mamy to lata udowadniania całemu światu, że jest mądry, pracowity, że zasługuje na to, by być kochanym. Miał jeden cel. Wspinać się na palce i być zawsze "naj..." Nie marnował ani chwili. Nie pozwalał sobie na najmniejszy błąd i minimalne nawet niedociągnięcia. Perfekcjonista i pracuś w jednym. Dorosły metrykalnie, a w środku bezbronne dziecko szukające akceptacji.

Wokół nas wiele związków opartych jest na komplementarności nerwic. Ludzie szukają partnera (często nie zdając sobie nawet z tego sprawy), który zaspokoi ich potrzeby. Z reguły znajdują kogoś, kto też ma problemy, które pchają go w takie właśnie ramiona. Związki te oparte są na wzajemnym uzależnieniu. Gdyby Szymon trafił na kobietę, która chciałaby się nim opiekować, ten związek mógłby trwać latami, ale nie byłby oparty na prawdziwym uczuciu. Szymon trafił na Anię, która pokochała go, ale nie szukała w nim osoby będącej narzędziem do zaspokojenia jej potrzeb. Dzięki temu ich uczucie miało szansę na rozwój, a Szymon na uporanie się z przeszłością.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga Psychologia przy kawie
Jeżeli nie potrafisz poradzić sobie z przeszłością, chcesz zacząć inaczej reagować, wchodzić w zdrowe relacje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie.
Obraz
0 Comments
<<Previous
Forward>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca