JAK WYBACZYĆ SOBIE?List do siebieWe wczorajszym poście "Jeszcze w zielone gramy" pisałam o przebaczeniu samemu sobie i o tym, że nie jest proste. Jednym ze sposobów na wybaczenie sobie jest napisanie listu do siebie, który jest pewnego rodzaju rozrachunkiem ze sobą i sposobem na odnalezienie właściwej drogi. Pomaga on skonfrontować się ze swoimi emocjami, uporządkować myśli, przywrócić wiarę w siebie, zamknąć pewne rozdziały. W napisaniu jego mogą pomóc pytania, które znalazłam w książce Anny Niemczynow „Jeszcze w zielone gramy”. Poniżej przygotowałyśmy je dla Was w formie PDF, abyście je mogły sobie wydrukować. Mamy nadzieję, że przydadzą się i będą stanowiły pierwszy krok w drodze do przebaczenia :) ![]()
„Przebaczam sobie. Daję sobie miłość i dobroć. Uwalniam nienawiść, złość i odrzucenie. Patrzę, jak te uczucia odpływają w nieznane. Mój umysł jest czysty i klarowny, i w spokoju oczekuje tego, co najlepsze. (…) Jestem wolna. Oddycham głęboko. Jestem szczęśliwa.”* *Fragment pochodzi z książki Anny H. Niemczynow "Jeszcze w zielone gramy", Wyd. Filia, 2021 POLECAMY:
0 Comments
JESZCZE W ZIELONE GRAMYProces wybaczenie, aborcja, adopcja, zdrada, rany przeszłości„Edyta zamknęła zeszyt z notatkami i sięgnęła po stojące nieopodal chusteczki, zastanawiając się nad tym, ile łez człowiek może z siebie wylać. Te należące do niej zdawały się nie mieć końca, a mimo to uparcie wierzyła (…) że i dla niej nadejdzie lepsze jutro, pod warunkiem że (..) sobie na nie pozwoli. Myśli o tym, ilu ludzi w swym życiu skrzywdziła, wracały jak natarczywy bumerang, a gdy próbowała zrobić unik, potem i tak, prędzej czy później, plądrowały uderzeniem jej głowę. A mimo to wciąż wstawała z kolan, nawet wtedy, kiedy wydawało się jej, że ma do nich przyspawane ciężkie mosiężne kule, i próbowała sobie radzić. Raz wychodziło jej to lepiej, a raz gorzej…”* Wyrzuty sumienia, poczucie winy, które obsadza nas w roli oskarżyciela i powoduje stres oraz niepokój, sprawiając, że nie umiemy żyć „tu i teraz” i myśleć o przyszłości, ale cały czas oglądamy się za siebie, nie mogąc pogodzić się z tym, co było, co zrobiliśmy nie tak na rozdrożu naszego życia. Anna Niemczynow w książce „Jeszcze w zielone gramy” odsłania przed nami myśli i emocje Edyty – niezwykle pięknej i utalentowanej kobiety, która pomimo podążania przez życie ze wspaniałym mężczyzną u boku, będącego miłością jej życia, pomimo sukcesów zawodowych, nie jest szczęśliwa. Jej radość odbiera nie tylko niemożność posiadania dziecka, ale i echo przeszłości, od którego nie potrafi się wyzwolić. „Gdyby tak można było połknąć jakiś czarodziejski eliksir, wymazujący z podświadomości dawno przeżyte chwile, zrobiłaby to natychmiast. Oddałaby wszystkie pieniądze świata, by cofnąć czas i otrzymać szansę postąpienia we właściwy i jedynie słuszny sposób. Niestety. Nie ma, nie było i nigdy nie będzie na świecie takiej instytucji, w kolejce do której mogłaby się ustawić, by o to poprosić. Czas zawsze mija bezpowrotnie. Niby wszyscy to wiedzą, lecz tylko niewielu zachowuje się tak, jakby miało tego świadomość. Oparła ramiona na podkurczonych nogach i ułożyła na nich głowę. Łzy kapały jej na opaloną skórę nóg. Czuła się przegrana. Miała wszystkiego dosyć.”* Rozdrapywanie ran, zadręczanie się, wracanie do przeszłości, analizowanie w nieskończoność tego, czego nie zrobiliśmy albo żałowanie podjętych decyzji, które pokutują żrącymi nas od środka wyrzutami sumienia – to codzienność niejednej z nas. Bycie w jednej osobie ofiarą, prokuratorem i katem. Znacie to z własnego doświadczenia? Wybaczyć samemu sobie nie jest łatwo. A tylko ono jest oczyszczeniem i tylko ono sprawi, że w końcu poczujemy ulgę, odzyskamy spokój i zaczniemy swobodnie oddychać, ale nie jest proste… Wypłynąć na głębokie wody nie jest łatwo. Jest to proces. Wybaczając sobie, czujemy niekiedy zagubienie, gdyż musimy wyjść z roli, którą niekiedy pielęgnowaliśmy latami, pożegnanie tej wersji nas samych, która biczowała się każdego dnia, obwiniała się, czasami nawet za jedną popełnioną błędnie decyzję, która odebrała nam wolność. „Osobie, której najtrudniej jest wybaczyć, powinniśmy pozwolić odejść (..) Ale jak – i czy można – pozwolić odejść samemu sobie? Z jednej strony Edyta chciała sobie przebaczyć, a z drugiej zdaje się nieświadomie potępiała siebie. Ze wszystkich sił pragnęła jednak radykalnego odpuszczenia win, jakie nosiła w swoim sercu. To dlatego (..) przywołała w myślach zdarzenie, które wywoływało w niej poczucie krzywdy. Starała się go nie interpretować, lecz skupiła się na emocjach, jakie sprawiły, że poczuła się ofiarą. Gdy zaczęła je nazywać, jej ciało zesztywniało. Bo jak inaczej miało zareagować na żal, smutek, utraconą nadzieję, pogardę i wściekłość? To wszystko przepływało przez każdą najmniejszą komórkę jej istnienia, raz za razem odbierając oddech. Położyła dłoń na piersi, gdyż tam wszystko, co czuła, zdawało się buzować najintensywniej.”* Przebaczając, musimy poradzić sobie ze swoimi negatywnymi emocjami, które stanowią zasadniczy problem aktu przebaczenia. Po tym okresie przeżywania złości, żalu, pretensji, wstydu, powinien przyjść czas na zatrzymanie się, nabranie dystansu, wyciszenie emocji, gdy do głosu dochodzi rozsądek. Co prawda, zdajemy sobie sprawę ze zła, ale ono nie trzyma nas już w potrzasku. Wybaczenie jest decyzją, dzięki której wyzwalam się z nienawiści wobec siebie, wrogości, zgorzkniałości i lęku. „Płakała. I to było piękne. Pozwolenie sobie na przeżycie rozgoryczenia i gniewu co raz dłuższymi krokami prowadziło ją do uwolnienia się od ciągłego poczucia bycia ofiarą. Nie chciała nią być. Pragnęła przebaczenia sobie i innym. Znacie ten moment, gdy stoicie na rozdrożu i dobrze zdajecie sobie sprawę z tego, że nie jest ważne, którą z dróg pójdziecie, bo i tak po dokonaniu wyboru dopadną was wątpliwości co do podjętej decyzji? Moment, w którym wydaje się wam, że choćbyście posiedli całą mądrość świata, to i tak nie zdołacie trafnie wytypować argumentów za i przeciw? Czas, w którym macie pewność, że wasze rozważania są na nic, gdyż koniec końców przyjdzie wam przełknąć gorzkie konsekwencje wyboru, jakikolwiek by on był? Edyta znała to wszystko i oczywiście żałowała, że nie wybrała tej drugiej drogi, tym samym skazując siebie na dożywotnie dudnienie w jej duszy myśli brzmiącej: <<Co by było, gdyby…>>.* Autorka książki „Jeszcze w zielone gramy” w głównej bohaterce nakreśliła obraz kobiety podobnej do każdej z nas, kobiety, której życiowe wybory były niejednokrotnie podyktowane doświadczeniami wczesnego dzieciństwa, wspomnieniami i uczuciami, które odciskały ślad w jej sercu. Edyta to kobieta, która popełnia błędy i walczy z wyrzutami sumienia, to kobieta pragnąca być matką, ale zmagająca się z pojawiającymi się na drodze przeszkodami. To kobieta silna, ale zarazem krucha, upadająca, ale i walcząca, kochająca, ale i nienawidząca, marząca ale i wątpiąca. W tej jednej osobie wiele z nas może odnaleźć samych siebie, możemy w bohaterce książki przejrzeć się jak w lustrze. Anna Niemczynow porusza wiele niezwykle trudnych, ale bliskich, szczególnie nam, kobietom spraw – temat adopcji, aborcji, miłości, zdrady, zaufania, ale przyjaźni i odpowiedzialności. A napisana jest w taki sposób, że od pierwszych stron wciąga nas w losy bohaterów tak, że ciężko się od niej oderwać, gdyż angażuje nas, skłania do przemyśleń i refleksji nad sobą i światem, w którym żyjemy. „Ponoć to, co się dzieje w naszym życiu, nie jest naszą winą, lecz naszą odpowiedzialnością. Nie możemy obwiniać nikogo ani niczego za rzeczywistość, w której żyjemy. Jedyne, co możemy zrobić, to zajrzeć w głąb siebie. Zaakceptować to, co tam jest, i pokochać. (…) „Jeszcze w zielone gramy”, choć życie nam (…) doskwiera. Że gramy w nim swoje role, naturszczycy bez suflera.”* Już jutro znajdziecie na naszym blogu praktyczne ćwiczenie - wskazówkę "Jak wybaczyć sobie?" Bądźcie z nami! *Fragment pochodzą z książki Anny H. Niemczynow "Jeszcze w zielone gramy", Wyd. Filia, 2021 POLECAMY:
ZNAJDŹ RÓWNOWAGĘ I BĄDŹ DLA SIEBIE DOBRAJak ogarnąć dietę i odzyskać spokój?Jagoda stojąc przed lustrem, codziennie przeżywa frustrację. Upatruje w swoim wyglądzie przyczyn wielu niepowodzeń. Gdybym miała węższą talię, szczuplejsze uda, gdyby moje ciało było jędrniejsze, gdyby na mojej twarzy nie było tylu zmarszczek… Wymieniać może bez końca. W poniedziałek patrząc krytycznie na swoje odbicie, uzmysłowiła sobie, że codziennie od lat pielęgnuje ten sam toksyczny rytuał. Przed laty oczywiście problemy były ciut inne. Wówczas nie było zmarszczek, ale… Od okresu dzieciństwa czyli od 40 lat swojego życia jest niezadowolona z wyglądu. A od czego to się zaczęło? Już jako kilkulatka słyszała różne krytyczne uwagi płynące czasami mimochodem, a czasami kierowane celowo przez matkę. Z reguły były to uszczypliwe żarty, ale sprawiające jej ogromny ból. Dzisiaj wie, że najprawdopodobniej nie spełniała wygórowanych oczekiwań osoby, która miała problem z własnym poczuciem wartości. Z czasem słowa matki stały się jej wewnętrznym głosem. Pogoń za pięknem i rozmiarem 36, a czasem nawet i 34 wywołuje u wielu osób lęk i wpędza w poczucie winy. A Ty, ile jesteś w stanie poświęcić dla rozmiaru XS? Czy poświęcisz swoje zdrowie psychiczne, zaryzykujesz rozwój zaburzeń odżywiania lub pogorszenie nastroju? Pamiętaj! „Jeśli kolejna <<cud metoda>> sprawia, że czujesz się zmęczona fizycznie i psychicznie, to znak, że wcale nie jest taka cudowna. Jeżeli twoja <<nowa dieta>> wywołuje lęk i wpędza cię w poczucie winy, nie jest zdrowa!”* Z wielu badań wynika, że ludzie są coraz bardziej niezadowoleni ze swojego wyglądu. W ciągu ostatnich 25 lat liczba osób niezadowolonych – podwoiła się. I prawidłowość ta dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn oraz – co jest dość zatrważające, w coraz większym stopniu także dzieci. Dla przykładu blisko 90% Polek z wyższym wykształceniem chciałoby poddać się operacji plastycznej, gdyby tylko miało takie możliwości. 2/3 chciałoby poprawić twarz, połowa – brzuch, co czwarta uda. Tylko 1/5 kobiet jest zadowolona z własnego ciała (dane z badań TNS OBOP). Jagoda dobiega pięćdziesiątki. Prawie wszystkie pieniądze, które mogłaby zaoszczędzić wydaje na siebie: zabiegi upiększające, kosmetyki, kremy, suplementy, masaże, zajęcia na siłowni. Mąż ciężko pracuje i nie zagląda do rachunków. A ona odwiedza kosmetyczkę przynajmniej dwa razy w miesiącu, raz w miesiącu dermatologa estetycznego, bo jak nie „wampirzy” lifting, to kwas hialuronowy, botoks, czy inna nowinka. Raz czoło, innym razem usta, kurze łapki, „chomiczki”. Jak zrobi jedno, to akurat trzeba powtórzyć zabieg na inną część twarzy, czy ciała. Bo to nietrwałe efekty, wystarczają na kilka miesięcy i jeśli dalej chce się wyglądać jak po zabiegu, trzeba go po prostu powtórzyć. W domu robi maseczki, samodzielnie: mikrodermabrazję, mezoterapię – wszystko za pomocą specjalistycznych urządzeń do stosowania w domu. Kremy na cellulit, na rozstępy, balsamy nawilżające. Każdego dnia coś. „Problemy z dietą i wagą to wierzchołek góry lodowej. Pod powierzchnią czai się całe mnóstwo niezdrowych przekonań o sobie i jedzeniu: <<Nie da się mnie takiej pokochać>>, <<Z tą nadwagą nie osiągnę sukcesów>>, <<Jestem uzależniona od cukru, muszę go unikać jak ognia>>, <<Tego mi nie wolno, bo jest tuczące>, <<Albo trzymam się rozpiski na 100%, albo porażka>> i wiele, wiele innych. Twoje myśli nieustająco krążą wokół jedzenia, a krytyczny wzrok biegnie w stronę lustra (…) Źródłem zaburzonej relacji z jedzeniem jest słaby kontakt ze sobą, niska samoocena, brak akceptacji siebie i swoich emocji. Na wymienione czynniki wpływają z kolei: rodzina, szkoła oraz media (czasopisma dla kobiet, telewizja, media społecznościowe). Promowanie określonego wzorca wyglądu kierowane jest szczególnie do kobiet.”* O ile w latach powojennych duży nacisk kładziono na standardy higieniczne, o tyle od lat 80 następuje koncentracja na standardach estetycznych. I nie chodzi tu bynajmniej o porównywanie się do innych ludzi, jacy nas otaczają, ale porównywanie się z wzorcem kreowanym przez media. Standardy windowane są coraz wyżej. Normalnie w populacji nie ma aż tak wielu pięknych kobiet czy przystojnych mężczyzn. Rozkład piękna jest rozkładem tzw. normalnym, podobnym do rozkładu inteligencji, więc tych pięknych – podobnie jak tych bardzo inteligentnych - jest w społeczeństwie zaledwie kilka procent. A tych wyjątkowo pięknych, podobnie jak geniuszy – zaledwie poniżej 1%. I to właśnie oni patrzą na nas z gazet, kolorowych magazynów, telewizji. Tylko oni wybierani są do reklam. Oni kreują „wzorzec”, dzięki nim każdy z nas wie, jak powinno się wyglądać. Wzorzec jest tak wyśrubowany, że praktycznie rzecz biorąc, prawie nikt nie może mu sprostać. Porównanie nas z „pięknymi” z góry skazane jest na klęskę, a przecież tak naprawdę cały sztab ludzi pracuje na to, aby tak pięknie wyglądali przez obiektywami. Programy komputerowe poprawiają wszelkie niedoskonałości. Nie możemy się z nimi równać i kiedy to robimy, doświadczamy frustracji, negatywnych uczuć, braku akceptacji dla swojego ciała. Badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pokazują, że kilkadziesiąt procent kilkuletnich dziewczynek uważa, że są „za grube”. Nie mówią, że „są grube”, tylko, że są „za grube” – muszą więc porównywać się do jakiegoś wzorca, standardu. Stąd już krok od problemów z samoakceptacją, depresji, czy zaburzeń odżywiania. Czy w dzisiejszym świecie i w pogodni za pięknem można odnaleźć siebie? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w nowowydanej książce Agaty Głyda „Równowaga. Jak ogarnąć dietę i odzyskać spokój”, nad którą miałyśmy przyjemność objąć patronat medialny. Autorka – miedzy innymi psycholog i specjalista psychodietetyki napisała, że ten poradnik kieruje do tych osób, które chcą nawiązać lepszą relację ze sobą. Do tych, którzy chcą mniej stresować się jedzeniem. Nie ma w niej list ścisłych reguł, zakazów i nakazów. „Takie rozwiązania nie są skuteczne na dłużej. Zachęcam cię do szukania odpowiedzi w sobie, do czerpania z mądrości ciała i umysłu. Bycie dla siebie życzliwym to przede wszystkim odbudowanie zaufania do siebie. Zaufania, które zostało nadszarpnięte przez życie. Żaden ekspert od diet czy autorytet w dziedzinie psychologii nie zastąpi zasobów, które posiadasz. Nawet jeśli tego nie widzisz lub w to nie wierzysz. Przygotowałam dla ciebie zestaw ćwiczeń, które pomogą ci nawiązać kontakt ze sobą i sygnałami, jakie codziennie wysyła twoje ciało. Samodzielnie podejmiesz decyzję, czy z nich korzystać i w jaki sposób będziesz to robić. Zachęcam do częstego zatrzymywania się na poszczególnych rozdziałach książki i refleksji <<Czy te wskazówki są dla mnie pomocne? Czy pomogą mi zbudować lepsze relacje ze sobą i jedzeniem?>>”.* W książce „Równowaga” zostaje przedstawiona droga prowadząca do powstania kłopotów z jedzeniem, ale poznajemy też dzięki niej błędne koło odchudzania, żywieniowe fakty i mity oraz dowiadujemy się, dlaczego i jak zasada 80/20, intuicyjna antydieta i uważność w jedzeniu mogą pomóc nam w zrzuceniu nadprogramowych kilogramów. Autorka przypomina nam, na czym polegają zdrowe nawyki żywieniowe, ale przede wszystkim pokazuje, jak budować zdrową relację z sobą i swoim ciałem. Poszczególne rozdziały książki zawierają „karty pracy” z ćwiczeniami oraz miejscem do notowania. Agata Głyda zachęca do zapisywania swoich refleksji i odradza pośpiech. Poleca natomiast obserwację samego siebie, uważność bez surowego oceniania i krytykowania. Na zakończenie książki czeka nas miła niespodzianka w postaci przepisów na 7 dni. A my na zakończenie naszego postu proponujemy, abyście zastanowili się, dlaczego podjadacie między posiłkami. To jedna z największych przeszkód w odchudzaniu czy utrzymaniu stabilnej wagi. Jak pewnie każdy z nas wie, powodem sięgania po jedzenie powinien być wyłącznie głód fizjologiczny, a tak nie jest 😊 „Niestety, jemy również z wielu innych powodów, między innymi w celu poradzenia sobie z emocjami, które są skutkiem niezaspokojonych potrzeb.” Przeanalizujcie te „ukryte” powody sięgania po przekąski między posiłkami i rozpoznajcie emocje, która Wam towarzyszą. Z pewnością zrozumiecie, czego naprawdę potrzebujecie. Autorka w książce prezentuje pomocną listę, którą przygotowałyśmy dla Was w formie PDF, możecie ją pobrać, wydrukować i na przykład powiesić na lodowce 😊 Do pobrania i wydrukowania :) ![]()
*Fragmenty pochodzą z A. Głyda "Równowaga. Jak ogarnąć dietę i odzyskać spokój", Wyd. Publicat, 2021 POLECAMY:
POLECAMY:
SŁOWA MAJĄ MOC Motywowanie siebie i innychMówi się potocznie, że słowami możemy zranić do żywego, możemy też kogoś podnieść na duchu. Często nie bardzo wiemy jak możemy powiedzieć coś pozytywnego, aby kogoś "zbudować", dać mu wiarę, czyli psychologicznie: podnieść jego poczucie wartości, jeśli nie jest zbyt silne lub gdy jego samoocena nie jest stabilna. Słowa, które ranią, pretensje, krytyka czasami przychodzą nam bardzo łatwo. Ze słowami wsparcia bywa trudniej. Czy pamiętacie Zosię z tekstu "Czego pragną faceci?", której krytyka przychodziła z łatwością, ale tylko krytyka. Czy myślicie, że z takimi osobami łatwo i przyjemnie żyć, gdy ciągle słyszymy od nich tylko wyrzekania i same negatywne rzeczy? A jak postępujemy sami? Czy nasze pochwały w ciągu dnia przewyższają siedmiokrotnie uwagi i upomnienia, w stosunku do męża, żony, dzieci, współpracowników? Wreszcie, czy wierzymy w siebie? Czy myślimy o sobie dobrze, widzimy swoje mocne strony? Motywujące słowa uruchomiają w nas samych i w drugim człowieku samospełniające się proroctwo. Zaczynamy tak postępować i organizować rzeczywistość, aby była ona zgodna z naszymi przekonaniami. Brzmi może nieco magicznie, ale badania psychologiczne dowodzą, że właśnie tak jest. Dziś podpowiadamy słowa, które możemy mówić do siebie samych, ale i do innych, a wszystkim będzie żyło się przyjemniej. Jeżeli brakuje Ci motywacji, chcesz znowu zacząć patrzeć na życie pozytywnie, poczuć radość, spowodować, aby przeszłość nie kierowała Tobą, żeby czuć się osobą pewną siebie, spełnioną i szczęśliwą, osobą, która ma dobre relacje z innymi, akceptuje ich i siebie - zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
NIEDOJRZAŁA RELACJARelacje małżeńskie. Dominujący i UległaPerfekcyjna Pani Domu. Tak Anetę nazywają jej koleżanki. Od czasu, gdy wyszła za mąż za Michała, nie ma czasu dla nikogo. Na spotkania z koleżankami z roku nie przychodzi, bo mąż, bo dzieci. Nikt z grona jej przyjaciół z lat dzieciństwa nie może zrozumieć, dlaczego dała zamknąć się w złotej klatce. Dlaczego tak mądra, zdolna osoba nie realizuje się zawodowo, nie rozwija? Michał studiował na tym samym kierunku dwa lata wyżej. Gdy sprowokował rozmowę , Aneta była wniebowzięta. Przystojny i taki męski… - tak go określała. Koleżanki postrzegały go nieco inaczej -widziały w nim dominującego zarozumialca. A Aneta nie mogła pojąć, jak taki facet jak on, mógł na taką sierotkę jak ona zwrócić uwagę. Nikt takiego postrzegania własnej osoby przez śliczną i mądrą dziewczynę nie rozumiał. Na czwartym roku pobrali się i wówczas Aneta zmieniła się nie do poznania. Jej ambitne plany prysły jak bańki mydlane. O pracy nie było mowy. Najważniejszy stał się mąż i dzieci. Może dobrze ustawione priorytety, ale… Aneta w związku zaczęła żyć pod dyktando męża. On - Pan i Władca, który musi mieć wszystko pod kontrolą. Dom lśniący, dzieci starannie ubrane, obiad na stole. Aneta jest sprzątaczką, praczką, kucharką. Ale czy coś w tym dziwnego? Skoro mąż zarabia na utrzymanie rodziny, cudownie, że żona może dbać o domowe ognisko. Nie musi nocami gotować obiadów, myśleć w pracy o niewypracowanej stercie prania. Nie denerwuje się, stojąc w korkach w drodze z pracy, że zamkną świetlicę, przedszkole, że jeszcze zakupy ma do zrobienia. Cudowna rola żony i matki. Czy na pewno? W tym związku role przydzielił Michał. To on zdecydował o tym, że Aneta nie pójdzie do pracy, to on podjął decyzję o kupnie mieszkania, o inwestycjach, to on wybrał przedszkole i szkołę. On dobierał towarzystwo, ograniczając Anecie kontakt z jej znajomymi z czasów studiów. Aneta i Michał to związek Dominującego i Uległej. W takiej relacji żądny władzy Dominujący uzależnia od siebie partnera. Z reguły osobę, która nie jest pewna siebie i ucieka od odpowiedzialności. Uległa, pomimo, iż metrykalnie jest osobą dorosłą, boi się samodzielności, jest zależna. Postawy te są wynikiem niskiego poczucia własnej wartości i słabości zarówno Dominującego, jak i Uległej. Osoby te jako dzieci bardzo często były wychowywane w rodzinach, gdzie nadrzędnymi wartościami była władza i wpływ. Wchodząc w dorosłe życie, przyjmują rolę osoby słabszej i są uległe bądź silniejszej i stają się dominującymi. W związkach takich ludzie funkcjonują dobrze, pomimo, iż relacja ta nie jest oparta zwykle na prawdziwej miłości, lecz na uzależnieniu. Oni potrzebują siebie. Problem pojawia się w momencie, gdy jedna z osób zaczyna dojrzewać emocjonalnie. Na przykład Uległa zaczyna mieć swoje zdanie, chce odzyskać niezależność. I co wówczas może się stać? Albo są to pozorne ruchy i w pewnym momencie brakuje jej sił, by walczyć o niezależność i wyjść z pancerza własnych ograniczeń. I wówczas ponosząc porażkę, z podkulonym ogonem wracają do roli Uległej. Drugie wyjście polega na wyjściu na prostą. Często dzieje się to z pomocą osób z zewnątrz - rodziny, psychologa, ale i partnera, który dostrzega, iż ich związek był relacją dwóch niedojrzałych osób. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osó Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
ŻEBY DOCENIĆ WARTOŚĆWielkanocŻeby docenić wartość jednego roku, zapytaj studenta, który oblał końcowe egzaminy. Żeby docenić wartość miesiąca, spytaj matkę, której dziecko przyszło na świat za wcześnie. Żeby docenić wartość godziny, zapytaj zakochanych czekających na to, żeby się zobaczyć. Żeby docenić wartość minuty, zapytaj kogoś, kto przegapił autobus lub samolot. Żeby docenić wartość sekundy, zapytaj kogoś, kto przeżył wypadek. Żeby docenić wartość setnej sekundy, zapytaj sportowca, który na olimpiadzie zdobył srebrny medal. Czas na nikogo nie czeka. Łap każdy moment, który ci został, bo jest wartościowy. Dziel go ze szczególnym człowiekiem - będzie jeszcze więcej wart. Pochodzenie tego wiersza nie jest znane WIELKANOCŻyczenia świąteczne
Kochani, z okazji nadchodzących Świąt życzymy Wam zdrowia, miłości i nadziei. Przede wszystkim nadziei, abyście Jej nigdy nie stracili i każdego dnia z wiarą spoglądali w przyszłość. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|