Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Nie chcę konfliktów

9/27/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Musisz mi uwierzyć?

9/26/2020

0 Comments

 
Obraz

MUSISZ MI UWIERZYĆ

Miłość, zdrada, zemsta, przebaczenie

„Przyjaźniłyśmy się przez dwa lata. Ani razu nie przeszło mi przez myśl, że posunie się do czegoś takiego. Ani razu. Człowiekowi wydaje się, że kogoś zna, a tu proszę. Obawiam się, że nabrała nas oboje.(…) Wiedziałam, że w końcu do mnie wrócisz. Wiedziałam, że znudzisz się (…) jej obcisłymi spodniami do jogi, organicznymi perfumami i malutkim, ekologicznym samochodem, i zaczniesz tęsknić za znajomymi rzeczami, które od zawsze nas łączyły. Była twoją odskocznią, ucieczką od rzeczywistości, krótką przerwą od monotonii, która nieco stępiła twoją żywiołową osobowość. Ale to ja byłam dla ciebie domem. Ja.”*

Dwie kobiety – bohaterki thrillera psychologicznego Minki Kent „Musisz mi uwierzyć”, które  połączyła przyjaźń, a rozdzieliła miłość do jednego mężczyzny. Ból, smutek, dramat, upokorzenie i nadzieja na powrót tego, z którym spędziło się pięknych dwadzieścia lat życia.

Czy można wrócić do równowagi po zdradzie? Jak funkcjonować po odejściu partnera, bez którego nie wyobrażamy sobie dalszego życia?  

„Ludzie spodziewali się, że po rozwodzie cię znienawidzę. Myśleli, że jestem rozgoryczona. Mówili, że mam pełne prawo być na ciebie wściekła, przeklinać twoje imię i wszystko dookoła. Trzeba jednak czegoś znacznie więcej niż świstka papieru i pozbawionego obrączki palca, żebym przestała kochać mężczyznę, który uczynił ostatnie dwadzieścia lat mojego życia możliwie najlepszymi, a wręcz – przerażająco idealnymi. Zerkam na twój klasyczny zegarek (…), który udało mi się przemycić do małego pudełka z pamiątkami w trakcie mojej wyprowadzki sześć miesięcy temu. (…) Ceniłeś sobie ten zegarek. Był jednym z twoich ulubionych (…). Gdy przestał działać, schowałeś go do górnej szuflady komody i nigdy nie zdążyłeś oddać do naprawy. Zabrałam go z zamiarem przekazania do zegarmistrza i zwrócenia ci go we właściwym momencie. Tyle że on nigdy nie nadszedł.”*
Obraz
Naturalną reakcją człowieka w odpowiedzi na uraz, jakim może być zdrada bądź odejście ukochanej osoby jest reakcja emocjonalna. Pojawić się wówczas może cała gama negatywnych uczuć - poczucie krzywdy, żalu, gniewu, złości. I te emocje z psychologicznego punktu widzenia są czymś naturalnym i powinny ujrzeć światło dzienne. Mamy bowiem prawo nazwać je i dać im wyraz. Blokowanie niewygodnych dla nas uczuć i próba ich wyciszenia może spowodować, iż paradoksalnie nie przejmiemy nad nimi kontroli i w efekcie - te nieprzepracowane treści emocjonalne mogą doprowadzić do wielu dramatycznych konsekwencji, między innymi chęci zemsty, odwetu.
 
„Od twojej śmierci minęły trzy godziny. A raczej pięć godzin. Pięć godzin temu znaleźli twoje zimne i nieruchome ciało w brzozowym zagajniku rosnącym przed moim blokiem. Ale dopiero trzy godziny temu zapukali do moich drzwi z pytaniem, kiedy rozmawiałam z tobą po raz ostatni. Wpisuję hasło na swoim służbowym komputerze: jeden-zero-jeden-cztery. Czternasty października. Dzisiejsza data. Dzień, w którym obchodzilibyśmy piątą rocznicę ślubu. Monitor rozświetla się przy akompaniamencie radosnego dzwonka, a na tapecie pojawia się nasze zdjęcie. Wyglądaliśmy wtedy tak młodo. Dopiero co skończyliśmy pierwszy rok studiów (…) Mieliśmy przed sobą całą przyszłość, nieprawdaż?"*
 
Czy pozostawiona żona - bohaterka książki „Musisz mi uwierzyć”- dopuściła się zbrodni? A może to jej rywalka miała wystarczający motyw, by zabić swojego partnera? Komu zależało na tej śmierci? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie na stronach książki, która do ostatnich chwil trzyma czytelnika w napięciu. Jest to doskonały thriller psychologiczny poruszający wiele poważnych problemów współczesnego społeczeństwa. Książka wciąga od pierwszej strony, a dzięki naprzemiennemu przedstawieniu zdarzeń z perspektywy dwóch osób powoduje, że czyta się ją szybko i bardzo przyjemnie. Autorka skupia się w dużej mierze na psychice bohaterów, tworząc ich portrety psychologiczne i pokazując świat z ich punktu widzenia, dzięki czemu czytelnik ma szansę analizować ich zachowania, a także jest prowokowany do postawienia sobie pytania: Jeśli ja znalazłbym się kiedykolwiek w takiej sytuacji, co bym zrobił?
 
Najczęstszym powodem zemsty jest miłość. W miłości bowiem doświadczamy najboleśniejszych ran. Zranione osoby niekiedy na własną rękę chcą wyrównać rachunki za nadużycie zaufania, za poniżenie, skrzywdzenie, opuszczenie, poczucie straty i porażki. Ta chęć odwetu jest często krzykiem rozpaczy, jest wynikiem poczucia bezsilności i niesprawiedliwości. Większość osób wymierzających samodzielnie rachunki krzywd wierzy, że zemsta przyniesie im ukojenie i pozwoli zapomnieć o krzywdzie oraz da wewnętrzne poczucie, że świat jest sprawiedliwy, a zło zostanie ukarane. Mają nadzieję, że da im poczucie sprawczości i władzy, a także przyniesie ulgę. W rzeczywistości wygląda to nieco inaczej. W ostatecznym rozrachunku nie jest w stanie ukoić żalu i tęsknoty, natomiast doprowadza do wyrzutów sumienie i poczucia winy. Psychologowie twierdzą, że osoba skrzywdzona zamiast postępować według zasady „oko za oko, ząb za ząb”, powinna dla własnego dobra wybaczać. Jak wiemy, nie jest to takie proste. Akt wybaczenia może być przecież traktowany przez wielu jako akceptowanie wyrządzonej nam krzywdy, a po drugie, nie przywróci stanu równowagi w życiu… Kolejna sprawa, przebaczenie wymaga niekiedy nieludzkich sił. Szczególnym wyzwaniem jest dla tych, którzy mają wybaczyć sprawy dotyczące ich wartości, zwłaszcza te związane z wiernością, miłością, godnością oraz życiem bliskiej osoby. Przebaczenie jest sztuką, to proces, który wymaga motywacji, wysiłku i czasu. Ale ostatecznie daje ogromne poczucie wolności.

„Odwraca się do wyjścia, ale zatrzymuję ją.

– Tak?

– Chciałam ci powiedzieć, jak strasznie jest mi przykro przez to… wszystko. Patrzy na mnie tak, jakby miało to być nasze ostatnie spotkanie w życiu. Wzrusza ramionami, biorąc głęboki, oczyszczający wdech.

– Ludzie popełniają błędy. Życie jest zbyt krótkie, by spędzić je na ich rozpamiętywaniu. Wybacz sobie (…). Ja to zrobiłam.

Zanim udaje mi się cokolwiek powiedzieć, jest już w połowie drogi do wyjścia. Dzwonek nad drzwiami brzęczy, gdy wychodzi na zewnątrz, a ja przyglądam się z ciepłego wnętrza kawiarni, jak jej granatowy płaszcz pokrywają grube płatki śniegu. Mam nadzieję, że miejsce, do którego się wybiera, zasługuje na kogoś o takiej pięknej duszy…”*

*Fragmenty pochodzą z książki Minki Kent "Musisz mi uwierzyć", Wyd. Filia, 2020
​
POLECAMY:
Obraz
NOWOŚĆ! PREMIERA 30 WRZEŚNIA!

Minka Kent

"Musisz mi uwierzyć"
​

​Wydawnictwo FILIA

KUP TUTAJ >>
0 Comments

Lubicie się przytulać...

9/25/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Burza okazuje nam wiele

9/25/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Siła jest w nas

9/25/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Miej wiarę

9/24/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Imponuj tylko sobie

9/23/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Tam, gdzie widziałaś chmury

9/22/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Serce i zaufanie

9/21/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Intencje

9/21/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Dobre dobro

9/20/2020

0 Comments

 
Obraz

DOBRE DOBRO

​ IZABELA CIEPLIŃSKA Cosmopolitan numer 7 lipiec 2019
Ekspert: Katarzyna Krakowska  PsychologiaPrzyKawie.pl

Z pomaganiem innym ludziom jest jak z pakowaniem walizki na wakacje. Im więcej włożysz, tym więcej wyjmiesz. Ale czasem chodzi tylko o to, by pokazać się w nowej kreacji...
 
Wyobraź sobie hipotetyczną sytuację: jedziesz z rodziną na wakacje nad morze. Bawicie się świetnie. Pływacie, nurkujecie, budujecie zamki z piasku, opalacie się, jednym słowem robicie wszystko to, co można robić na wakacjach nad morzem. Gdy pewnego dnia wraz z mamą i córką (lub synkiem) wypływacie na szerokie wody, wzbiera się sztorm. Z minuty na minutę przybiera na sile. Zaczynacie walczyć o życie. Prawdopodobnie wyjdziesz z tego cało, ale nie wiadomo, czy przeżyją twoja mama i dziecko. Możesz jedno z nich uratować. Kto to będzie? Mama czy dziecko? Trudne pytanie, prawda? Jak przekonali się naukowcy, którzy przeprowadzili to badanie opublikowane w Journal of Cross-Cultural Psycholog, Europejczycy i Amerykanie najczęściej wybierali dziecko, Azjaci - mamę. Jak tłumaczyli wybór? Dla pierwszych odpowiedź była oczywista - niesienie pomocy dziecku jest priorytetem. Ci drudzy uważali, że mama jest tylko jedna, dziecko można urodzić nowe. Ten eksperyment, który tak naprawdę miał pokazać różnice kulturowe, obnażył inną rzecz. Chociaż wszyscy lubimy pomagać, to często dokonujemy selekcji, komu pomożemy i dlaczego.
Obraz
Dobre dobro

​Pewne chińskie powiedzenie mówi: jeśli chcesz być szczęśliwa przez godzinę - zrób sobie drzemkę, jeśli przez cały dzień - idź na ryby, jeśli przez cały rok - przygarnij spadek, jeśli przez całe życie - pomóż komuś. Pomaganie uszlachetnia i - jak mówi Jerzy Owsiak, twórca największej akcji charytatywnej w dziejach Polski, Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która w tym roku zebrała ponad 175 milionów złotych - „jest dziecinnie proste”. „Pomaganie otwiera nas na drugiego człowieka, na jego potrzeby, uczy wrażliwości i wyjścia z własnej perspektywy. Ofiarując innym pomoc, sami zyskujemy wiele. W przypadku osób empatycznych - łagodzą one swój wewnętrzny dyskomfort związany z patrzeniem na krzywdę drugiego człowieka. Nawet jeśli nie jesteśmy osobami wrażliwymi na potrzeby innych, pomagając, także dostajemy nagrodę. Po pierwsze, wzrasta nasza samoocena. Po drugie, zyskujemy podziw, aprobatę, szacunek, sympatię.
 
Jak pokazują badania, zachowania altruistyczne aktywują w naszym mózgu tzw. centra nagrody, odpowiedzialne m.in. za odczuwanie przyjemności. U osób pomagających można zaobserwować obniżone ciśnienie krwi, słabsze odczuwanie bólu, mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na depresję i zwiększenie szansy na wydłużenie życia. Osoby pomagające mają nie tylko lepszy nastrój, ale również dużo lepiej radzą sobie w sytuacjach zadaniowych i stresujących”, wyjaśnia psycholog Katarzyna Krakowska, współautorka bloga PsychologiaPrzyKawie.pl. Czy można chcieć więcej?
 
(Bez)Interesownie
 
Gdy w Paryżu płonęła katedra Notre Dame, w ciągu kilku godzin pojawili się trzej darczyńcy - François-Henri Pinault, Bemard Arnauld i rodzina Bettencourt Meyers, francuscy milionerzy, którzy chcieli swoim datkiem pomóc odbudować legendarną budowlę. Ale zamiast dowodów uznania dla swojej hojności, zostali przez wielu obrzuceni błotem. Dlaczego? Krytycy uznali, że nie była to pomoc bezinteresowna, tylko zagwarantowanie sobie ulgi podatkowej.
  
Poza tym pieniądze powinny trafić do najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. A tymczasem poszły na odbudowę zabytku sakralnego, który powinien sfinansować Watykan. „Żałość i zazdrość”, powiedział Arnault. ,,W innym kraju dostalibyśmy gratulacje za taką pomoc”, dodał. Nie wiadomo, jaką motywacją kierowali się darczyńcy, ale wiadomo, że to ona nakręca nas do niesienia pomocy. Czy jednak zawsze pomagamy bezinteresownie? „Jedni pomagają, gdyż zależy im na >>niepieniężnej formie wynagrodzenia<<, by doceniono ich gest, czyli na swojej reputacji. Ważne jest dla nich, że inni usłyszą, że pomagają, np. zobaczą, że idą z żonkilem, co świadczy o tym, że złożyli datek na hospicjum albo ich nazwisko będzie wymienione wśród innych darczyńców, którzy ufundowali pomoce naukowe dla szkoły. Drudzy pomagają dla poprawy nastroju. Jeszcze inni pomagają, ponieważ chcą przeciwdziałać negatywnemu nastrojowi. Robert Cialdini opisał tzw. efekt ulgi, polegający na redukowaniu negatywnego nastroju poprzez działania przynoszące nam radość i satysfakcję. Czasami pomagamy, by zadośćuczynić, zagłuszyć wyrzuty sumienia”, mówi psychoterapeutka. Wreszcie są osoby, które pomagają, bo oczekują czegoś w zamian - „pomogę, bo będę mógł w przyszłości liczyć na pomoc tej osoby”. „Oczywiście są też osoby empatyczne, które pomagają, gdyż współczują osobom potrzebującym. Jest to związane z ich umiejętnością współodczuwania, wchodzenia w perspektywę drugiego człowieka. One są gotowe pomóc bez względu na konsekwencje podjętych działań, czyli nawet wówczas, gdy koszty przeważą zyski”, dodaje ekspertka. Brawo dla nich!
Obraz
Dobry samarytanin
 
Ponad rok temu świat wzruszyła historia Johnny’ego Bobbitta, bezdomnego weterana, który oddał Kate McClure swoje ostatnie 20 dolarów na benzynę. Bidulka utknęła bez niej sama w nocy na autostradzie. Kobieta w formie rewanżu zorganizowała dla niego zbiórkę na GoFundMe. Zebrała 400 tysięcy dolarów. Ale bezdomny nie dostał prawie nic. Przeprowadzone śledztwo dowiodło, że cała akcja została sfingowana - Johnny i Kate oraz jej chłopak znali się wcześniej. Wszyscy czekają teraz na rozprawy. Ta przykra historia pokazuje, jak bardzo lubimy wzruszające akty pomocy. Do tego stopnia, że czasem wszyscy dajemy się oszukać. Przypomina to dawanie pieniędzy żebrakowi pod sklepem, chociaż wiemy, że przeznaczy je na alkohol, przez który stoczy się jeszcze bardziej. „Dając pieniądze bezdomnemu, wyświadczamy mu większą szkodę. Dajemy mu rybę, zamiast wędki, czyli uczymy wyciągania ręki, przyzwyczajamy do brania i tym samym nie motywujemy do pracy", mówi Katarzyna Krakowska. I dodaje: „Na naszą decyzję o pomaganiu wpływa oczywiście również świadomość, komu pomagamy. Wiele osób chętniej wpłaci datki na szczytny cel,  a nie na anonimowe dziecko w Afryce. Gdyby było to dziecko chociażby znane z imienia i nazwiska albo można by było obejrzeć jego zdjęcie, sprawa wyglądałaby zupełnie nie inaczej”.
 
Cegiełka do cegiełki
 
Niezależnie od tego, jaką  motywacją kierujesz się, pomagając innym, i w jakiej formie to robisz, musisz pamiętać, że nie każdy jest gotowy na pomoc. „Niektórzy uważają, że przyjęcie pomocy będzie świadczyło o ich słabości. Są też tacy, którzy obawiają się długu, który kiedyś przyjdzie im spłacić. Inni natomiast nie chcą przyznać się do porażki. Godząc się na pomoc, niejako przyznajemy się bowiem do tego, że pewne sprawy wymknęły się nam spod kontroli. Przyjęcie pomocy to obnażenie słabości. Branie jest bez dwóch zdań trudniejsze niż dawanie", mówi ekspertka. Jak więc pomagać i czerpać z tego przyjemność? Najlepiej, gdy fundamentem pomocy będzie pasja, dziedzina, która jest dla ciebie ważna. Jeśli czujesz, że chcesz pomagać bezdomnym zwierzętom w znajdowaniu im domów, lecz zupełnie nie widzisz siebie w pomocy dzieciom niepełnosprawnym, to jest to jak najbardziej OK. Forma pomocy też nie ma znaczenia - darowizna pieniężna nie musi być bardziej wartościowa od poświęconego czasu i zaangażowania. Szukaj organizacji, której cele są transparentne. Jak uważa Michael Norton, naukowiec z Harvardu: „Dawanie pieniędzy na określony cel przynosi więcej radości i satysfakcji niż pomoc w ciemno”. I najważniejsze -  nie oczekuj wdzięczności, ponieważ możesz się jej nie doczekać. Zamiast satysfakcji z niej pojawią się żal, złość i poczucie wykorzystania. „Nie bądźmy nadgorliwymi w pomaganiu. Nauczmy się stawiać granice, a przede wszystkim szacunku do siebie i akceptacji, abyśmy nie musieli przeglądać się w oczach innych, by czuć się dobrze”, dodaje Katarzyna Krakowska. Wiesz już komu i jak pomożesz?
​

Obraz
Ekspert cytowany w artykule:
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie potrafisz być asertywna, nie możesz poradzić sobie z natłokiem myśli, targają Tobą emocje - skorzystaj z naszej wiedzy i doświadczenia! Zapraszamy Cię na porady on line! Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! 
Obraz
0 Comments

Pokaż mi to

9/19/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

W pogoni za szczęściem

9/19/2020

0 Comments

 
Obraz

W POGONI ZA SZCZĘŚCIEM

​Konsekwencje niskiego poczucia wartości

Marianna zapaliła światło, ściągnęła prochowiec, ale wciąż w jej uszach brzmiały słowa Wioli. Koleżanka ze szkolnej ławy, będąc przejazdem w Warszawie, przypadkowo „wpadła” na Starówce na Manię. Oczom nie mogła uwierzyć. Z niedowierzaniem patrzyła tak jakby zobaczyła ducha. „Mania! To Ty? Niewiarygodne!” Wyraz jej oczu i słowa zdziwienia od rana nie dawały Mariannie spokoju. Siadając teraz w fotelu, ze smutkiem rozejrzała się po swoim przytulnym mieszkanku.  Wiedziała, że niejeden oddałby wiele, by mieć tak piękne gniazdko. Ale nie ona.  Zamieniłaby je, gdyby tylko mogła…  
 
Ile to już lat minęło od czasu, gdy rozstała się z koleżankami ze szkoły? Czasami zastanawiała się, jak ułożyły sobie życie, ale nie tęskniła do spotkań. Tamten czas chciała odciąć grubą kreską. Ciągle uciekała od wspomnień.  Wtedy, gdy była dzieckiem sposobem na odcięcie się od tego, czego się wstydziła, były marzenia. Wizja, którą roztaczała przez lata przed sobą dodawała jej motywacji do działania. Tak bardzo pragnęła, aby było inaczej. I gdyby ktoś zobaczył jej obecne życie, podobnie jak Wiola otworzyłby oczy ze zdziwienia i uważałby, że dokonała cudów. Faktycznie, nie trzeba było być bacznym obserwatorem, by zauważyć metamorfozę. Z zahukanej chudziutkiej, ubranej w przypadkowe ciuszki dziewczynki, zamieniła się w piękną elegancko ubraną kobietę, która pięła się po szczeblach kariery, otaczała się luksusowymi przedmiotami, ale brakowało jej tego najważniejszego… To wszystko, co posiadała miało być tylko narzędziem, środkiem prowadzącym do celu. Ale chyba zagubiła się na tej drodze.
Obraz
Pamiętam doskonale Mariannę, pomimo że minęło wiele lat od kiedy pojawiła się w moim gabinecie. Życzenia na święta, ciepły SMS od czasu do czasu przypominają mi nasze rozmowy. Pamiętam jak ciężko jej było nieść brzemię samotności. Stoczyła wielką walkę, zanim poprosiła o pomoc. Osoba, która odznaczała się wielką determinacją i odwagą w podążaniu do obranego celu, perfekcjonistka w każdym calu, kobieta niezwykle inteligentna, ale nieumiejąca z własnej perspektywy dostrzec, gdzie leżał klucz do szczęścia, po który tylko należało sięgnąć.

Marianna wychowała się w rodzinie, o której mówi się, że jest patologiczna. Alkohol, bieda, ciągłe kłótnie. Pamięta jak kiedyś oglądając jako dziecko serial, w którym rodzina wiodła sielskie i anielskie życie, zapragnęła, by taką w przyszłości stworzyć. Pragnęła z całych sił spotkać człowieka, który by ją pokochał. Ale wciąż dręczyło ją pytanie: czy ja na to zasługuję? To pytanie zadawała sobie każdego dnia, widząc pogardę ze strony kolegów i koleżanek. Doskonale widziała, że jest inna. Wstydziła się rodziców, swojego domu, wstydziła się siebie… Ale jej atutem było to, że wiedziała, czego chce. Pragnęła miłości i życia w innym świecie.

Ten inny świat stanął przed nią otworem. Praca, ciężka praca połączona z nauką stały się trampoliną do lepszego życia. Pamięta nieprzespane noce, pustą lodówkę, ale każdy grosz, który zarobiła i oglądała ze wszystkich stron, zaprocentował.  Skończyła studia, podjęła pracę i tak się potoczyło. Ale w tym życiu zabrakło kogoś, kogo tak bardzo pragnęła i za kim tęskniła. Kogoś, kto by ją pokochał, zaakceptował, podziwiał i z kim stworzyłaby tak inną rodzinę od tej, w której przyszło jej się wychowywać.
Obraz
Gdzie tkwił problem Marianny? W pogoni za szczęściem szukała tego kogoś, kto wynagrodziłby jej wszystkie dotychczasowe lata. Dla tego jedynego była gotowa na wszystko, wiedziała, że pokochałaby go całym sercem. Była tak bardzo spragniona kochania i bycia kochaną. Niestety nie zdawała sobie sprawy, że oczekuje, aby ktoś dostrzegł coś, czego ona sama nie widziała i nie czuła. Marianna przez te wszystkie lata nie nauczyła się kochać samej siebie. Osiągnęła wiele, ale nie była szczęśliwa, spełniona, usatysfakcjonowana. Bił z niej smutek. Zainwestowała w siebie, ale nie czuła się atrakcyjna i wartościowa. I pomimo wszelkich walorów nie pociągała mężczyzn.  Pragnęła stworzyć relację, ale nie zdawała sobie sprawy, że najpierw musi zadbać o zbudowanie zdrowego poczucia własnej wartości.  Musi uwierzyć w swoją wartość, by ktoś ją mógł dostrzec.

Osoby, takie jak Marianna, o niskim poczucia własnej wartości mogą mieć problemy w tworzeniu bliskich relacji. Nie uważają się za wartościowe, dostatecznie dobre osoby, postrzegają siebie nieadekwatnie, nie potrafią w pełni zaakceptować i pokochać siebie, w związku z tym nie wierzą, że ktoś inny byłby w stanie wybrać je na życiowego partnera i byłby w stanie szczerze i prawdziwie je pokochać. Jeśli uda im się znaleźć taką osobę, zaczną niszczyć – często nieświadomie – ich więź. Jeśli te zachowania nie doprowadzą do rozstania, to np. doprowadzą do toksycznego związku, w którym paradoksalnie osoba o niskim poczucia wartości, będzie postrzegana tak jak sama o sobie wewnętrznie myśli.

Dzisiaj Marianna jest szczęśliwa żoną i matką uroczych bliźniczek. Pracuje, zajmuje się domem, ma wspaniałego męża, który ją podziwia każdego dnia i jest z niej dumny. A ona nie wstydzi się, skąd pochodzi, bo historia jej drogi do lepszego życia jest jej wizytówką i powodem do dumy.  Pokochała siebie. Dostrzegła w sobie to, czego nie widziała przez lata.  Ma cudowną rodzinę, ale ma też w sobie niezwykłą moc i wiarę, że razem mogą wszystko. Wie, że wspaniałą kobietą – silną, mądrą, doświadczoną, która umie nie tylko marzyć, ale i je realizować.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga
Jeżeli masz niskie poczucie wartości, problem w tworzeniu bliskich relacji, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

Oni są częścią Twojego życia

9/18/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Czy stwarza niebo?

9/18/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Boli posiadanie wrażliwego serca

9/16/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

To jest Twoje życie

9/16/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

On zrobi wszystko!

9/16/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Lek na nerwicową potrzebę miłości

9/15/2020

0 Comments

 
Obraz

LEK NA NERWICOWĄ POTRZEBĘ MIŁOŚCI

Toksyczne związki. Komplementarność nerwic

Hania z rozrzewnieniem wspomina początki swojego małżeństwa, pomimo że w tej chwili buduje je na nowo. Przemek… - pierwsza  prawdziwa miłość, stanowił dla niej wyzwanie. Ona – dziewczyna  z wielodzietnej rodziny, gdzie bieda i brak miłości doskwierał  każdego dnia i on – chłopak z tak zwanego dobrego domu, wzorowy uczeń, grzeczny, kulturalny i przystojny. Hanię z jednej strony  ciągnęło do towarzystwa , które do później nocy błąkało się po ulicach Krakowa, ale z drugiej, gdzieś w głębi duszy tęskniła do świata Przemka, który był tak bardzo dla niej odległy. Czy zakochała się w tym ułożonym chłopaku, czy w świecie, do którego ją ciągnęło? Sama do końca nie potrafi szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ten świat był odległy i tak bardzo przez to fascynujący, bo niedostępny. Przemek posiadał to wszystko, czego jej było brak – dom pełen miłości, w którym wszystko było przewidywalne i przez to bezpieczne. Wyjście z jej środowiska było niemalże niemożliwe, a ten wpatrzony w nią dużymi niebieskimi oczyma chłopak stanowił swego rodzaju trampolinę, dzięki której Hania mogła wskoczyć  na najwyższy szczyt swoich marzeń. Ostatecznie Przemka chyba pokochała. Był pierwszą osobą, dla której stała się ważna. Mogła dojrzeć w jego oczach uczucie, którego jej w całym dzieciństwie brakowało. Ale dzisiaj wie, że nie była to prawdziwa miłość…

Spokój i stabilizacja. Tego pragnęła z całych sił. Marzyła o tym, że będzie miała dom, męża, dzieci i pieniądze, których w jej domu brakowało. Była gotowa ciężko pracować, byle tylko udowodnić sobie, że osiągnie swój cel. Dążyła do niego w pocie czoła każdego dnia, nie marnując żadnej chwili. Stała się pracoholiczką, która wie, czego chce. I w momencie, gdy osiągnęła niemal  wszystko, szczęście rozprysło się na drobne kawałki. Zdrada. Po dziesięciu latach wspólnego życia, w momencie, gdy byli już zdecydowani na ślub. Do dzisiaj nie potrafi zrozumieć, co pchnęło Przemka do tego. Zranił ją do żywego, zawiódł, spowodował, że jej świat się zawalił…

Nie odeszła… Pomimo iż nie potrafiła sobie z tym poradzić, zdecydowała się na ślub. Nie chciała rzucać tego, do czego dążyła z determinacją. Wiedziała ile nauki, pracy, potu kosztowało ją to, co wspólnie osiągnęli. Bała się, że wróci tam, skąd przyszła. Pojawiały się lęki, niezrozumiałe lęki. Dlatego zdecydowała się na małżeństwo z Przemkiem pomimo upokorzenia. Czuła, że pomimo wszystko, paradoksalnie wręcz, to on, jego osoba daje jej bezpieczeństwo i  stabilizację.
Obraz
Małżeństwo nie było już tym, czym wcześniejsza ich relacja. Zdrada rzuciła cień na ich życie. Nie była podejrzliwa, ale  Przemek zmienił się, stał się obcy. Starał się odpłacić jej ból, który przeżyła, ale coś się między nimi zepsuło, jakby znajdował się za szklaną szybą. Ale to ona się za nią ukryła, choć sama tego nie wiedziała.

Po dwóch latach Hania urodziła śliczną córeczkę. Czy była szczęśliwa? Nie. Nadal czuła się zraniona, upokorzona, tęskniąca za miłością, prawdziwą miłością, którą dane by jej było jeszcze przeżyć dla wyrównania rachunków, a może po to, by mieć co wspominać.

Gdy Tosia miała roczek, w jej życiu pojawił się Bartek. Był osobą, o której marzyła, której wypatrywała każdego dnia. Młody, inteligentny i wpatrzony w nią jak w obraz. Nie chciała odchodzić od męża, nie chciała burzyć rodziny, pragnęła jedynie chwili zapomnienia. Tych chwil było wiele. Czerpała z nich całą sobą to, co dawał jej Bartek.  A dawał jej to wszystko, czego jej  było brak. Budował jej poczucie wartości jako  człowieka, jako kobiety. Od momentu, gdy go poznała, zaczęła inaczej postrzegać siebie. Uważała, że jest zakochana. Ale czy kochała Bartka? Nie, ona zakochała się po raz pierwszy w sobie, dzięki przeglądaniu się w jego oczach? Było to cudowne uczucie. Unosiła się pięć metrów nad ziemią. Chciała, by ta chwila trwała wiecznie, choć nie wyobrażała sobie, by zmieniać swoje życie. W domu była przykładną żoną i matką, a w ramionach Bartka zapominała o wszystkim.  Ale to życie w kłamstwie nie mogło trwać wiecznie. Hania z jednej strony rozpływała się w jego ramionach, ale z drugiej strony wyrzuty sumienia nie pozwalały  jej żyć. Wiedziała, że na Przemka zawsze mogła liczyć, że po zdradzie robił wszystko, by nie zawieść jej zaufania.  Rozsądek podpowiadał, że z nim będzie wiodła spokojne życie. Pomimo iż relacja pomiędzy nimi nie przypominała tej z początku znajomości, czuła, że oddalili się bardzo. Do Bartka pchała ją namiętność. Ale czy umiałaby z nim żyć, stworzyć rodzinę? Czy byłby dobrym ojcem dla Tosi?

Którędy pójść, jaką drogę wybrać ? Czy odejście od Bartka spowoduje odnalezienie w małżeństwie szczęścia?  Czy to wyrównanie rachunków będzie gwarancją tego, że z mężem będą mogli ruszyć dalej do przodu i budować razem szczęśliwe życie? Wiedziała, że jest dobrym ojcem, dobrym człowiekiem, a błąd który popełnił zadośćuczynił jej z nawiązką. Ale czy będzie umiała zapomnieć o Bartku, o tym szaleństwie, które przeżywała  przy jego boku? A z kolei, jeśli zostanie z Przemkiem, czy nie będzie szukała nadal miłości, czy będzie umiała naprawdę wybaczyć i zaufać?
Obraz
Życia u boku Bartka nie umiała sobie do końca wyobrazić. Nie była wstanie dostrzec w nim osoby, z którą byłaby gotowa spędzać każdy dzień.  Nie wiedziała nawet dlaczego. Ale odejść jej było ciężko. Dawał jej coś, dzięki czemu rozkwitała każdego dnia.

Przyjaciółka powtarzała, że w życiu należy iść za głosem serca.  Ale ona nie była tego pewna.  Nie wiedziała też, czy umiałaby konsekwentnie podążać wybraną drogą? Czy pójście za głosem serca byłoby rozsądne? Te pytania kołatały jej się w głowie. Nie dawały spać.

Hania w tym momencie, gdy stała na rozstaju dróg, nie wiedziała jeszcze, że żaden z tych mężczyzn nie będzie gwarancją jej szczęścia.  Nie wiedziała, że zarówno Przemek, jak i Bartek w pewnych momentach jej życia byli tylko lekiem na jej niezaspokojone potrzeby, lekiem na jej nerwicową potrzebę miłości. Oni dali jej to, czego wówczas potrzebowała, a co było tylko namiastką szczęścia. Nie mogła być w pełni szczęśliwa, bo nie kochała siebie i nie była zdolna do miłości drugiego człowieka. Była w nich zakochana, bo sprawiali, że dzięki nim miała zaspokojoną potrzebę znaczenia, akceptacji, wartości, miłości. Ale przeglądanie się w czyiś oczach, bez wiary w to, iż jest się człowiekiem takim, jakiego widzi się w oczach zakochanego, jest tylko chwilową radością, nietrwałą jak bańka mydlana. Aby zacząć iść drogą spokoju, drogą realizowania siebie, swojego szczęścia i swojej rodziny, Hania musiała stanąć na nogach. Musiała zrozumieć, że jest wspaniałą, piękną , umiejącą dążyć do celu kobietą, która co prawda popełniła wiele błędów, ale dzięki nim stała się mądrzejsza i dojrzalsza. Hania musiała zrozumieć, że tworzyła do tej pory toksyczne związki, gdyż nie była zdolna do zdrowych relacji. Związki, w które wchodziła, były oparte na komplementarności nerwic. Ich fundamentem było wzajemne uzależnienie, dlatego też wybierała osoby, które również potrzebowały osoby takiej jak ona. Dzięki temu, iż Hania zaczęła dojrzewać emocjonalnie, zrozumiała, że musi zacząć inaczej żyć. Musi zbudować własną autonomię, pokochać siebie, zrozumieć swoją przeszłość, uporać się z ranami z dzieciństwa  i z wiarą w swoją wartość budować relacje z innymi.
​

Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Chcesz mieć satysfakcjonujący związek? Dobrze rozumieć się ze swoim mężem, żoną? Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie:) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Którą opcję wybiorę

9/15/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Kto jest Twoją rodziną?

9/14/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Nie umiem tak żyć

9/13/2020

0 Comments

 
Obraz

NIE UMIEM TAK ŻYĆ

Choroby psychosomatyczne. Podświadomość

​Wysoka, szczupła blondynka o nietuzinkowej urodzie. Szczególną uwagę zwracają jej piękne, wyraziste oczy. Po pierwszych zdaniach, które wypowiada widać, że jest inteligentna, oczytana, niezwykle błyskotliwa. Z tego, co mówi można wywnioskować, że nie ma dla niej sytuacji bez wyjścia, drzwi niemożliwych do otwarcia. Konsekwencja w połączeniu z pracowitością doprowadziły ją do osiągnięcia tego, czego najbardziej w swoim życiu pragnęła. Praca przynosząca satysfakcję, dwoje cudownych chłopców, kochający mąż, ale…  Nie umie czerpać radości, nie potrafi normalnie funkcjonować. Jej ciało odmawia posłuszeństwa… Szuka pomocy, bo nie chce tak dalej żyć, nie umie…

Obrazy przesuwają się szybko, jak w niemym kinie. Obrazy, które jak stare fotografie ukryte na spodzie pudła, przywalone zdjęciami z trzydziestoletniego życia, nagle w najmniej oczekiwanym momencie wysypują się, przywołując niechciane wspomnienia. Przywołują uczucia, o których chciała zapomnieć, przywołują myśli, które wówczas nieomal nie doprowadziły jej do obłędu. To, co się wówczas wydarzyło, wtedy gdy miała dwanaście lat, przewróciło jej życie do góry nogami.

Nigdy nie żyło im się dostatnio, ale miała dom, miała rodziców, siostrzyczki.  Nagle została sama jak zabawka, którą ktoś wyrzucił, bo nie było dla niej miejsca. Obrazy z przeszłości ukryte zostały w zakamarkach, do których nie chciała wracać. Przysypywała je obrazami z życia, przez które szła z odwagą i chęcią pokazania, że da radę, że jest silna, że zasługiwała na miłość, której dla niej zabrakło… Pamięta strzępy rozmów rodziców, z których niewiele mogła wówczas pojąć.  Praca…, perspektywy…, wyjazd… Wyjechali. Pewnego majowego dnia wyjechali, zabierając ze sobą jej dwie siostrzyczki bliźniaczki. Ona została z babcią. Obiecywali, że wrócą, że pewnych rzeczy nie jest w stanie zrozumieć w tej chwili, że robią to dla jej dobra…

Trzęsienie ziemi, psychiczny ból, strach, tęsknota, bezsilność, złość… Natalia płacząc, przywołuje tamte wspomnienia.  Te obrazy, które teraz wracają jak nieproszeni goście, gdy tylko zamyka oczy. Wyzwalaczem tych koszmarnych wspomnień byłe cudne córeczki kolegi męża. Gdy spotkali się w sklepie, grunt o mało nie zapadł się pod nogami Natalii. Serce waliło jak młot, miała problemy z oddychaniem. Nagle, w jednej chwili powrócił tamten obraz sprzed lat. Dwuletnie śliczne bliźniaczki i ich szczery dziecięcy śmiech, który splatał się z jej łzami. Śmiech dzieci, które nie rozumiały powagi sytuacji, które cieszyły się, bo czekała je podroż, które jeszcze wiele nie rozumiały. Boże, ten śmiech… Przez lata śmiech dzieci powodował, że serce zaczynało walić jej jak młot.
Obraz
​W psychice człowieka są zaszyfrowane zapisy historii, często przykrych zdarzeń, o których chciałoby się zapomnieć. Upycha się tam bolesne doświadczenia, które z różnych powodów dają o sobie znać, tak jak w przypadku Natalii, w najmniej spodziewanym momencie i ciężko je zignorować.

Natalia będąca osobą, która umiała dokonywać zmian w swoim życiu, która osiągnęła swoją pracą to, czego inni nie umieliby dokonać, została w pewnym momencie zniewolona przez emocje, które zaczęły nią targać. Kobieta, która szła przez życie, pokonując wiele przeszkód, nie bojąc się dokonywać zmian, w pewnym momencie została sparaliżowana przez to, co zaczęło dziać się z jej organizmem, a na co nie miała wpływu. Ona, która umiała przejąć wiele lat temu stery swojego życia, teraz widziała, że nie jest w stanie poradzić sobie z sygnałami wysyłanymi przez jej ciało. Zderzyła się ze ścianą. To był moment, gdy zdała sobie sprawę, że nie na wszystko w swoim życiu ma wpływ. Zrozumiała, że zmienić przeszłości, wspomnień się nie da, ale nie jest to sytuacja bez wyjścia. Można iść dalej, o ile z pomocą specjalisty doprowadzi się do konfrontacji siebie - człowieka dojrzałego z rzeczywistością sprzed lat po to, by przewietrzyć to, co zostało zepchnięte, nieuświadomione i nienazwane. Ten moment uświadomienia sobie emocji może być bardzo trudny. Często boimy się ich. Nie chcemy nazywać tego, co czujemy. Ale dopóki nie uświadomimy ich sobie i nie damy im wyrazu, nie przejmiemy nad nimi kontroli i będą wciąż w różnych formach, np. chorób psychosomatycznych, dawały o sobie znać.

Taka zmiana jest możliwa, jest bolesna i niechciana, ale przynosi uwolnienie od brzemienia, które niesione latami odbiera radość z życia tu i teraz. Natalia zrozumiała, że tylko od niej zależy, czy będzie umiała cieszyć się tym, do czego dzięki swojej determinacji doszła i co dał jej los – cudowną rodzinę, która widziała w niej osobę silną i kochającą, osobę dającą poczucie bezpieczeństwa, bo zdającą sobie sprawę, jakie jest ono ważne dla osób, które nas kochają.
​

Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! ​
Obraz
0 Comments

Kto z Tobą zostanie

9/12/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

To nie jest miłość

9/12/2020

0 Comments

 
Obraz

TO NIE JEST MIŁOŚĆ

Relacje i związki. Nadopiekuńczy Rodzic i Nieporadne Dziecko

Oczy przecierała ze zmęczenia. Litery na ekranie monitora rozmazywały się.  Nie miała już sil. Od dwóch miesięcy godzi pracę, opiekę nad dziećmi i doglądanie chorego ojca z poszukiwaniem pracy dla Maksa. Ledwie żyje. Odczuwa, że brakuje jej sił, ale musi…

Zawsze perfekcyjna. W pracy wszystko dopięte na ostatni guzik, dzieci zadbane, dom, który bez problemu przeszedłby  test białej rękawiczki. Otwarta na innych, gotowa do poświęceń, niestawiająca granic.

Czy Ania musi szukać pracy dla Maksa? Czy musi zawsze o wszystkich i za wszystkich myśleć?  Czy sama nie wykreowała takiej sytuacji ? Zawsze odpowiedzialna, od dziecka starała się być „bohaterem”. W domu rodzinnym opiekowała się młodszym rodzeństwem, dawała im poczucie bezpieczeństwa, dbała o ich potrzeby, bo było jak było… Ojciec alkoholik, ciągłe awantury,  mama cierpiąca na depresję. Ania brała na siebie odpowiedzialność za wszystkich, dźwigająca świat na swoich ramionach.

Gdy poznała Maksa zrozumiała, że jest mu potrzebna. Cudowny, inteligentny, ale taki zagubiony. Koleżanki określały go jako Piotrusia Pana, Wiecznego Chłopca, a Ania uważała, że to niesprawiedliwe. Doskonale rozumiała, czego brakowało w jego dzieciństwie. Ich domy przecież były  takie podobne, choć  różne…

Mama Maksa, gdy poznała jego ojca zakochała się bez pamięci. Ciąża pokrzyżowała jej ambitne plany. Dziewczyna, która ze wsi przyjechała do miasta i konsekwentnie dążyła do celu, nagle musiała zrezygnować  z wszystkiego o czy marzyła.  Szalona miłość stanęła na jej drodze. Obiekt  westchnień nie miał ambicji. Co prawda oczarowany dziewczyną, zaakceptował myśl o ślubie i dziecku, ale nie potrafił się w tej sytuacji odnaleźć. Gdy dotarło do niego, co się wydarzyło w jego beztroskim  życiu, zaczął z niego uciekać. Koledzy, alkohol, hazard, kobiety… Mama Maksa początkowo chlipała w poduszkę, potem zaczęła myśleć o sobie. Dziecko podrzucała rodzicom na wieś, a sama dużo podróżowała, nawiązywała wiele relacji towarzyskich. Dla Maksa w życiu rodziców nie było miejsca. Matka  widziała w nim kogoś, kto pokrzyżował jej ambitne plany. Nie  dawała mu miłości, opieki, poczucia bezpieczeństwa.


Ania i Maks odnaleźli się w życiu, by zaspokoić wzajemnie swoje potrzeby. Ona mająca chęć opiekowania się, on szukający kogoś kto dałby mu, to, czego nie zaznał w dzieciństwie. Dziecko i Rodzic. Relacja małżeńska, która przypominała relacje nieporadnego dziecka i nadopiekuńczej matki. Matki, która  wiecznie czuwa, opiekuje się, wyręcza, szuka pracy, ratuje z potrzasku, ale i kontroluje. On z kolei oczekujący opieki, a  w zamian tracący niezależność, poddający się ciągłej kontroli , a w ten sposób dający żonie satysfakcję. Przecież dzięki niemu może o sobie powiedzieć: gdy nie ja… Dlaczego weszli w takie role?

Człowiek, który w domu rodzinnym nie zaznał poczucia bezpieczeństwa i opieki albo będzie  podobni jak Maks szukał partnera, w którego ramionach znajdzie to, czego zabrakło w dzieciństwie albo będzie projektował tę potrzebę na drugiego człowieka,  i tak Ania stanie się osobą nadopiekuńczą, co w relacji małżeńskiej będzie wyglądało wręcz wygląda wręcz groteskowo.


Czy wyjście z takiego związku jest możliwe? Oczywiście, ale tylko wówczas, gdy jedna ze stron „zbuntuje się” i w sposób dojrzały spojrzy na swoje  życie, rozumiejąc, że bycie kontrolowanym, bądź bycie wykorzystywanym, to nie miłość. Ale nie jest to proste, gdyż potrzeby, które partnerzy zaspakajają w tych chorych związkach powodują, iż czują się w nich dobrze, pomimo, iż dla ludzi z zewnątrz ta relacja  nie przypomina miłości.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska 
​współautorka bloga
Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji.  Zapraszamy Cię na porady on line.  Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Obraz
0 Comments

Oczy mężczyzny

9/11/2020

0 Comments

 
Obraz
0 Comments
<<Previous
Forward>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca