PRZYPOMINAMY:Dzień Matki zbliża się wielkimi krokami. Między innymi zaprzyjaźniona z nami firma Emanuel Berg przygotowała w Trójmieście niespodziankę dla MAM.
👗 Kochane, możecie skorzystać z bezpłatnych konsultacji ze stylistką w niedzielę 26 maja w Klif Gdynia. Jeżeli chcecie wiedzieć jaką macie sylwetkę, jakimi fasonami i kolorami podkreślić swoje atuty i ukryć mankamenty, jak zbudować profesjonalny wizerunek oraz dzięki czemu poczuć się dobrze w ubraniach, które nosicie - koniecznie wyślijcie zgłoszenie na adres: marketing@emanuelberg.com i odwiedźcie w najbliższą niedzielę salon Emanuel Berg w godzinach 10.00-20.00. Nie zapominajcie, że warto zrobić coś dla siebie!
0 Comments
POLECAMY:
APETYT NA ŻYCIEToksyczne związki
Mijały tygodnie, a ona wciąż nie umiała powrócić na normalności. Nie umiała skupić się na pracy, na projektach, którym poświęcała czas i serce, w które angażowała się bez reszty. W kółko czytała treść maili, które rozpoczęły tę niespodziewaną, niechcianą, a wnoszącą tyle emocji znajomość.
Tak – wszystko, co nas łączy jest naprawdę ekscytujące, no i nie jest proste. Nie powielę Twojego wywodu i nie napiszę "może”. Zacznę od wielkich liter zdanie: Należy poczekać, pozwolić się temu potoczyć, bo nic przecież nie dzieje się przez przypadek. Rozumiem, że boisz się mi zaufać i nie będę Cię do tego namawiał, gonił i popędzał. Czas pokaże, że można, ale to musi nastąpić samo, nic na siłę bo wszystko można by zepsuć… Po śmierci Pawła nie szukała miłości. On był jej pierwszą i jedyną, najwspanialszą, jaka może się zdarzyć. Gdy wreszcie po trzech latach zaczęła uczyć się życia, nowego życia, pojawił się on. Broniła się jak mogła. Nie chciała, by ktokolwiek zastąpił miejsce tego, który przecież nie mógł być zastąpiony. Nie jestem nieuczciwym wyrachowanym egoistą. Może jestem odpowiedzialnym człowiekiem, który tęskni za czymś, czego nigdy nie doznał? Jednak nie potrafię sprecyzować - czego. Cieszę się, że jesteśmy od początku szczerzy i że umiemy o pewnych sprawach mówić… Zaufała, a może tęskniła za ciepłem, bliskością, może potrzebowała oparcia, miłości, poczucia bezpieczeństwa. To był piękny czas, w którym wreszcie zaczęła się uśmiechać i patrzeć w przyszłość.
Dzisiejsze Urodziny wyobrażała sobie od paru tygodni. Co prawda dostrzegała, że Grzegorz nie jest tym, który ją zdobywał kilka miesięcy temu, ale tłumaczyła go wciąż przed samą sobą. Dzwonek do drzwi spowodował szybsze bicie serca. Widok kuriera z bukietem czerwonych róż potraktowała jako początek świętowania. Od razu zauważyła śnieżnobiałą kopertę kontrastująca z czerwienią róż. W jej wyobraźni kryła niespodziankę, której tak bardzo pragnęła…
Nie chciała otwierać jej w pośpiechu. Wykąpała się, przygotowała ulubioną kawę i drżącymi z podekscytowania dłońmi zaczęła sprawdzać, co kryła zawartość… Wybacz. Nie mogę, nie chcę tego dalej kontynuować. Tak będzie lepiej dla nas. Nie mogła uwierzyć. Może to jakiś żart. Łzy napłynęły jej do oczu. Wzrokiem zaczęła przebiegać po linijkach tekstu, szukając słów wyjaśniających, że to żart… Początek był super, wydaje mi się, że kiedy człowiek poznaje drugiego i chce go poznać lepiej, a może i zdobyć, nie widzi pewnych wad, a może nie chce widzieć. A tak było ze mną. Widziałem w Tobie super babkę, atrakcyjną, mądrą i dlatego potoczyło się to przez te pierwsze miesiące tak, a nie inaczej. Jednak potem zaczęły mnie pewne sprawy drażnić, denerwować. Chciałem pisać, ale tylko kiedy miałem na to ochotę, chciałem spotykać się, ale tylko wtedy kiedy miałbym na to czas. Tak wiem, że to egoizm, ale powiedziałem Ci kiedyś, że zdaję sobie sprawę, że jestem egoistą. Dla mnie znajomość ta mogłaby mieć sens tylko na takich warunkach, o których napisałem, że to ja ustalam warunki. Więc kiedy nie piszę przez tydzień, i kiedy nie spotykamy się przez dwa tygodnie, to po prostu tak ma być, bo ja nie mam ani czasu, ani ochoty. Więc kiedy zauważyłem, że taki układ Ci nie odpowiada, próbowałem Ci to delikatnie powiedzieć. Ale kiedy zaczęliśmy rozmawiać o nas, zaczęło być to dla mnie nie do wytrzymania. Zacząłem odczuwać to tak, jakbyś mnie osaczała. Wiem, że nie miałaś ani takiego zamiaru, ani nie odbierałaś tego w ten sposób, być może powiedziałabyś, że to ja prowokowałem takie sytuacje, ale piszę jak to odbierałem. Kilka razy próbowałem o tym mówić, ale skutków nie było i dlatego zacząłem wysyłać Ci sygnały że, chyba nie ma to sensu. Problem był w tym, że dalej pociągałaś mnie jako kobieta. Już wówczas wiedziałem, że jeśli nie przerwę tego, jeśli nie skończę – zrobię Ci wielką krzywdę, domyślałem się, że z twojej strony zaczęły się krystalizować jakieś uczucia, a to znaczyłoby, że ta znajomość nie jest już tak prosta i nieskomplikowana jak do tej pory. Jednak jak pisałem i mówiłem, nie chcę Cię oszukiwać, nie chcę robić Ci nadziei i być może postępuję zbyt drastycznie, ale nie widzę innego wyjścia.
Historia Poli to historia wielu kobiet, których życie przeplatają radości i cierpienia, miłość i lęk, zaufanie i rozczarowanie, ból i tęsknota. Życie, w którym dokonujemy czasami niewłaściwych wyborów, popełniamy błędy wynikające z obdarzania ludzi zbyt dużym zaufaniem, a może patrzeniem na innych przez pryzmat swojej uczciwości. „Życie, które boli, ale - jak pisze w swojej najnowszej książce Katarzyna Miller - może być smaczne, gdyż nawet smaki gorzkie są w nim ważne.” Właśnie książka „Życie od A do Z” Katarzyny Miller ucząca apetytu na życie, pomimo jego wielu trudności, przywoła we mnie wspomnienie Poli. Zrozpaczona, zawiedziona, rozczarowana dziewczyna miała dwa wyjścia, wyciągnąć lekcję z trudnego związku i z podniesioną głową ruszyć dalej w życie, albo rozpamiętywać popełniony błąd. Przecież mogłam się nie oprzeć, nie musiałam rzucać się w ramiona tego człowieka. Dlaczego podjęłam tak głupią decyzję? – te pytania powracały jak bumerang do Poli każdego dnia. I w tym miejscu można by było odpowiedzieć dziewczynie słowami Pani Kasi Miller pochodzącymi z najnowszej książki, w której to sama autorka opowiada:<< Jeśli ktoś mnie pyta: „Czy ja mam się związać z tym facetem, czy nie, bo nie chciałabym popełnić błędu”, odpowiadam: „Nie ma szansy, ponieważ to, co bierzesz w tej chwili pod uwagę, to jest tylko kawałeczek czegoś, co widzisz. Na to, co się będzie działo pomiędzy Tobą a tym człowiekiem, nie wpływa tylko to, co jest w nim i w Tobie teraz, ale cały świat, mnóstwo rzeczy może się zdarzyć>>. Pola nie mogła wielu rzeczy przewidzieć, ale od niej zależało, jaką drogę wybierze po odejściu Grzegorza. Od nas bowiem zależy, co wybieramy. Katarzyna Miller ze swoim dystansem do życia podsuwa kolejną myśl: ,,…widzę wszystko, ale wybieram dobre. A jak wybieram dobre, to ono mnie wybiera. I mam ochotę na więcej.” Błędy i złe wybory są rzeczą ludzką, natomiast ważne, by nie odebrały nam ochoty na delektowanie się życiem.
Wspomniana książka „Życie od A do Z” to zbiór felietonów rozpisanych według liter alfabetu, które wciągają czytelnika bez reszty. Kolejne rozdziały, które można czytać w dowolnej kolejności są poświęcone różnym aspektom życia, między innymi: miłości, zdradzie, wolności, dojrzałości, optymizmowi, krzywdzie. Pani Kasia w charakterystyczny dla siebie, niezwykle dowcipny, inteligentny, a zarazem ciepły sposób „otwiera” nas na życie, uczy uważności i pokazuje, iż to od nas w bardzo dużej mierze zależy, jakie będzie miało ono barwy i odcienie. Jak stwierdza autorka „ Życia od A do Z”: „Błędem jest trwać w błędzie, w tym, co już jest dla nas niedobre. Jeść niesmaczne, zepsute rzeczy, utrzymywać iluzję, że coś trwa, choć się już skończyło. Niezgoda na przemijanie też jest błędem, ponieważ zatrzymujemy coś, z czego nie ma już energii. Będąc w kontakcie ze sobą i z realnością, możemy zaczynać na nowo, odradzać się, zamiast patrzeć do tyłu i się nie rozwijać.” Wspaniała lektura na popołudnie z kawą. A jeśli powiecie: "Nie mam czasu", to od razu pomyślcie, jak w takim razie cieszyć się życiem, nie mając czasu na życie? :) Dziś niedziela - spróbujcie! POLECAMY:
NAPRAWDĘ JAKA JESTEM, NIE WIE NIKTOsoby wysoko wrażliwe i miłość
„Naprawdę jaka jestem, nie wie nikt…” Sonia kładła się spać nucąc słowa ulubionej piosenki, która w sposób szczególny odzwierciedlała jej dzisiejszy nastrój. To był piękny dzień. Dzień, w którym jej bliska koleżanka powiedziała sakramentalne TAK. Po ślubie Sonia udała się na kameralne - jak je nazwali nowożeńcy – wesele. Ale dla Soni z kameralnością nie miało ono wiele wspólnego. Muzyka, rozmowy, zamieszanie, gwar – ten nadmiar bodźców przytłoczył ją i z radością wróciła do swojego przytulnego domu.
Dzisiaj jak nigdy wcześniej zaczęła zastanawiać się nad swoją innością. To, co ludzi fascynowało – ją męczyło, to co innych motywowało do działania - ją przytłaczało, to co było dla jej otoczenia pobudzające – powodowało w niej stres. Sonia miała problem z podniesieniem się po słowach jakiekolwiek krytyki, nieustannie obawiała się odrzucenia, wciąż analizowała swoje niedociągnięcia. Ślub Kasi przywołał wiele wspomnień, przypomniał Soni o jej nieudanych związkach. „Czy jest ze mną coś nie tak? Czy za dużo oczekuję od mężczyzn?”– te pytania bombardowały jej myśli. Przed oczyma stanął Łukasz. Był duszą towarzystwa, dobry, czuły, inteligentny. Ale według niej nadpobudliwy, uwielbiający zmiany, pędzący wciąż do przodu, jakby nie umiał zatrzymać się i żyć tu i teraz. Po tym związku odnalazła spokój i poczucie bezpieczeństwa przy Grzesiu. Wspólnie spędzone chwile, trzymanie się za rękę przy romantycznej muzyce i dobrym filmie, dyskusje na odpowiednim poziomie, refleksje na temat życia. Ten spokój został przerwany nagłą zmianą w człowieku, który jak do tej pory czuł przecież tak jak i ona. Być może nowa praca sprawiła, że Grzegorz zaczął coraz więcej wolnego czasu spędzać poza domem, rozsmakował się w swoim nowym hobby, o którym wcześniej nigdy by nie pomyślał. W wielu rozmowach przyznawał się Soni, że poczuł, iż coś go w życiu omija, że nie umiał do tej pory dostrzec wszystkich barw, jakie niosło życie. Sonia do dzisiaj doskonale pamięta, jak miesiącami obydwoje męczyli się w tym związku, bo Grzegorz nie potrafił odejść.
Sonia - osoba wysoko wrażliwa (OWW). Takim osobom poświęcona jest najnowsza książka Elain N. Aron "Wysoko wrażliwi i miłość". Po sukcesie poprzedniej („Wysoko wrażliwych”) autorka postanowiła napisać pewnego rodzaju przewodnik po świecie miłości i związków tworzonych przez osoby wysoko wrażliwe. Książka jest skierowana zarówno do nich, ale i do tych, którzy chcą się więcej dowiedzieć o swoich partnerach, przyjaciołach, znajomych będących OWW. Czyta się ją lekko i przyjemnie, gdyż pomimo, iż jest oparta na badaniach naukowych, obfituje w przykłady z życia wzięte i kwestionariusze, dzięki którym czytelnik może dowiedzieć się, czy należy do 20 procent osób wysoko wrażliwych, bądź czy OWW jest jego partner. Jak sama autorka mówi: „W książce przyglądam się miłości i wrażliwości z wierzchu, przez dane i liczby, a także z głębi, od strony nieświadomości i tego, o czym rzadko się mówi.”
Dzięki lekturze „Wysoko wrażliwi i miłość” można między innymi znaleźć odpowiedzi na pytania: czy osoby wysoko wrażliwe tworzą dobre związki z innym osobami wysoko wrażliwymi, jak uniknąć pułapek związków osób wysoko wrażliwych z osobami niewysoko wrażliwymi, ale również można dowiedzieć się, jaki jest wpływ stopnia wrażliwości na seksualność. „Bliskość z drugim człowiekiem z pewnością pociąga za sobą ryzyko – możemy się narazić na przykład na stratę, zdradę, porzucenie, wykorzystanie lub kontrolowanie przez drugą osobę. Dlatego mimo że obecnie ceni się bliskość i w teorii wygląda ona wspaniale, w praktyce wszystkie osoby wysoko wrażliwe mają swoje powody, by na moment zatrzymać się przed skoczeniem na głęboką wodę…”– pisze Elaine N. Aron. Ale jak już skoczą, jak wykazują badania o których wspomina autorka książki, zakochują się mocniej niż nie OWW. Wysoko wrażliwych pociąga bowiem głębia i złożoność emocji, którym mogą dać upust, choć z drugiej strony doskonale zdają sobie sprawę, że konsekwencje intensywnej miłości są nieprzewidywalne, co im nie odpowiada. W książce Elaine N. Aron osoby wysoko wrażliwe odnajdą siebie i znajdą dla siebie wiele cennych wskazówek, a pozostali będą mogli spojrzeć na świat z ich perspektywy i być może zrozumieć, jakie błędy popełniają w relacjach z osobami, których zdolności empatyczne i analityczne mogą ubogacić wiele związków i stać się atutem, a nie kulą u nogi.
POLECAMY:
UCZENIE SIĘ LENISTWA TO NAUKA DBANIA O SIEBIE
"Od dziecka wpaja się nam, że to jest nie w porządku, gdy nic nie robimy, weźmy choćby ten prześmiewczy wierszyk Brzechwy "Leń". Ostatnio jednak mówi się o tym, że ludzie, którzy potrafią odpoczywać mają lepsze wyniki w życiu, lepsze samopoczucie, są bardziej kreatywni i dłużej żyją".
Katarzyna Miller "Życie od A do Z"
Już dzisiaj zachęcamy do przeczytania artykułu "Apetyt na życie", który ukaże się w sobotni poranek, a będzie nawiązywał do najnowszej książki Katarzyny Miller "Życie od A do Z", w której odnajdziecie wiele cennych życiowych wskazówek.
POLECAMY:
WYNIKI KONKURSU - JEST NAS 60 TYSIĘCYMiło nam poinformować, że w konkursie z okazji 60 tysięcy fanów na naszym fanpage'u 3 główne nagrody (vouchery na bezpłatne sesje z psychologiem zdobyły: Basia, Iza i Małgosia. Osoby te otrzymają od nas maile z informacją o wygranej. Gratulujemy!
W złotej klatceRelacje małżeńskie. Dominujący i UległaPerfekcyjna Pani Domu. Tak Anetę nazywają jej koleżanki. Od czasu, gdy wyszła za mąż za Michała, nie ma czasu dla nikogo. Na spotkania z koleżankami z roku nie przychodzi, bo mąż, bo dzieci. Nikt z grona jej przyjaciół z lat dzieciństwa nie może zrozumieć, dlaczego dała zamknąć się w złotej klatce. Dlaczego tak mądra, zdolna osoba nie realizuje się zawodowo, nie rozwija? Michał studiował na tym samym kierunku dwa lata wyżej. Gdy sprowokował rozmowę , Aneta była wniebowzięta. Przystojny i taki męski… - tak go określała. Koleżanki postrzegały go nieco inaczej -widziały w nim dominującego zarozumialca. A Aneta nie mogła pojąć, jak taki facet jak on, mógł na taką sierotkę jak ona zwrócić uwagę. Nikt takiego postrzegania własnej osoby przez śliczną i mądrą dziewczynę nie rozumiał. Na czwartym roku pobrali się i wówczas Aneta zmieniła się nie do poznania. Jej ambitne plany prysły jak bańki mydlane. O pracy nie było mowy. Najważniejszy stał się mąż i dzieci. Może dobrze ustawione priorytety, ale… Aneta w związku zaczęła żyć pod dyktando męża. On - Pan i Władca, który musi mieć wszystko pod kontrolą. Dom lśniący, dzieci starannie ubrane, obiad na stole. Aneta jest sprzątaczką, praczką, kucharką. Ale czy coś w tym dziwnego? Skoro mąż zarabia na utrzymanie rodziny, cudownie, że żona może dbać o domowe ognisko. Nie musi nocami gotować obiadów, myśleć w pracy o niewypracowanej stercie prania. Nie denerwuje się, stojąc w korkach w drodze z pracy, że zamkną świetlicę, przedszkole, że jeszcze zakupy ma do zrobienia. Cudowna rola żony i matki. Czy na pewno? W tym związku role przydzielił Michał. To on zdecydował o tym, że Aneta nie pójdzie do pracy, to on podjął decyzję o kupnie mieszkania, o inwestycjach, to on wybrał przedszkole i szkołę. On dobierał towarzystwo, ograniczając Anecie kontakt z jej znajomymi z czasów studiów. Aneta i Michał to związek Dominującego i Uległej. W takiej relacji żądny władzy Dominujący uzależnia od siebie partnera. Z reguły osobę, która nie jest pewna siebie i ucieka od odpowiedzialności. Uległa, pomimo, iż metrykalnie jest osobą dorosłą, boi się samodzielności, jest zależna. Postawy te są wynikiem niskiego poczucia własnej wartości i słabości zarówno Dominującego, jak i Uległej. Osoby te jako dzieci bardzo często były wychowywane w rodzinach, gdzie nadrzędnymi wartościami była władza i wpływ. Wchodząc w dorosłe życie, przyjmują rolę osoby słabszej i są uległe bądź silniejszej i stają się dominującymi. W związkach takich ludzie funkcjonują dobrze, pomimo, iż relacja ta nie jest oparta zwykle na prawdziwej miłości, lecz na uzależnieniu. Oni potrzebują siebie. Problem pojawia się w momencie, gdy jedna z osób zaczyna dojrzewać emocjonalnie. Na przykład Uległa zaczyna mieć swoje zdanie, chce odzyskać niezależność. I co wówczas może się stać? Albo są to pozorne ruchy i w pewnym momencie brakuje jej sił, by walczyć o niezależność i wyjść z pancerza własnych ograniczeń. I wówczas ponosząc porażkę, z podkulonym ogonem wracają do roli Uległej. Drugie wyjście polega na wyjściu na prostą. Często dzieje się to z pomocą osób z zewnątrz - rodziny, psychologa, ale i partnera, który dostrzega, iż ich związek był relacją dwóch niedojrzałych osób. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
SZUKAM WCIĄŻKryzys męskościEwa ma już dość umawiania się z facetami z portali randkowych, umawiania się z kolegami swoich przyjaciółek i rodziny. Zwątpiła, czy kiedykolwiek spotka odpowiedniego mężczyznę. Szczere mówiąc zwątpiła, czy gdzieś jeszcze prawdziwi mężczyźni są? Najpierw zszokowało ją, gdy Janek na pierwszym spotkaniu w realu poprosił ją, żeby kupiła mu kebab, bo jest głodny, a nie ma pieniędzy. Michał w czasie ich „randki” rozmawiał z mamą, z którą mieszka i od której w czasie 36 lat swojego życia nie zdążył się jeszcze wyprowadzić. Swoją drogą ciekawe, czy kiedykolwiek będzie w stanie? Jarek – wolny ptak, nie pracował, szkoły nie skończył, pieniądze na życie dostawał od taty, mieszkał w mieszkaniu, które dostał od rodziców. Kostek – towarzyszyła mu kiedyś w zakupach. Wróciła do domu zdruzgotana. „Chyba nie jestem kobietą” – pomyślała. „Nie spędzam tyle czasu w sklepach, nie poświęcam tyle na dobieranie ciuchów do siebie pod względem kolorów i faktur i koniecznie muszę sobie kupić dobry krem pod oczy. Boże, nie jestem na bieżąco z najnowszymi trendami w modzie”. Ewa mogłaby napisać świetną książkę o nieudanych randkach i dziwnych facetach. To chyba byłby bestseller. Teraz, gdy słyszy, że ktoś chce ją poznać ze swoim fajnym znajomym – dostaje gęsiej skórki, postanowiła od tego odpocząć przez kilka miesięcy. Zwątpiła. Zresztą już w ubiegłym wieku Danuta Rinn śpiewała: „Gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy? Gdzie te chłopy?” No właśnie, gdzie? Niestety znany amerykański psycholog prof. Philip Zimbardo podziela tę troskę w książce pt. „Gdzie Ci mężczyźni?”* Młodzi mężczyźni rezygnują z dobrego wykształcenia, nie radzą sobie na rynku pracy, nie potrafią stworzyć dojrzałej relacji z kobietą. Opóźniają wyprowadzkę z rodzinnego domu. Nie dbają o zdrowie i kondycję. Zamiast tego dużo czasu poświęcają grom komputerowym, wykazują się hartem ducha, leżąc na swojej kanapie. Wybierają pornografię, bo tak naprawdę boją się kobiet. Kryzys rodziny i psychiczna nieobecność ojców Pędzący świat, ciągłe zmiany spowodowały, że ojców praktycznie nie ma w domu. Ich kontakt z synami bywa ograniczony. Paweł Zuchniewicz mówi, że „chłopcy spędzają teraz więcej przez miesiąc z „ekranem”, niż przez rok z własnym ojcem.” Autorytet ojca zanika. Tego, który miał wprowadzać w świat, uczyć czym jest męskość, zniknął. Jak ma to zrobić kobieta o zupełnie innych cechach charakteru? Cechy męskie tłumimy. Odwagę nazywamy agresją, siłę – przemocą. Chłopcy są zagubieni, ich wewnętrzne impulsy są tłumione i określane jako złe. Próbujemy „ukobiecić” mężczyzn, wychować ich na wrażliwych, delikatnych i spokojnych, zaprzeczając ich męskim instynktom, które determinuje testosteron. Nie znaczy to, że nie mamy pielęgnować w nich kobiecego pierwiastka, ale nie kosztem ich męskości. A „jeśli syn nie uzna i nie przyjmie autorytetu swojego ojca, będzie go szukał gdzie indziej: w Internecie, na YouTube albo u nieodpowiednich kolegów ze szkoły. Ojciec musi pokazać swemu synowi model mężczyzny, do którego chłopak będzie musiał się odnieść. Tego właśnie syn oczekuje od swego ojca: móc go podziwiać i być takim jak on. Wymagania stawiane ojcom są wyjątkowo ciężkie, ale na tym właśnie polega ojcostwo. Nie jest to jednak aż takie trudne, jak się wydaje. Tak naprawdę potrzeba jednego: być dostępnym dla syna, dzielić z nim swój czas i pozwolić, by cię obserwował i uczył się od ciebie”.** Jeśli w domu z różnych przyczyn nie ma ojca, to trzeba poszukać innego męskiego wzorca, może to być dziadek, trener sportowy, nauczyciel. Mężczyzna, który będzie spędzał z synem czas i będzie mógł być dla niego autorytetem. Jeśli nie zadbamy o to, wizja „Seksmisji” może stać się realna. Sfeminizowana edukacja Niepokojącym staje się fakt, że chłopcy gorzej radzą sobie w szkole, uzyskują niższe wyniki w nauce***, a w konsekwencji mniej z nich kontynuuje edukację na studiach wyższych. Dotyczy to wielu krajów na świecie. Dr Michael Thompson ze Stanów Zjednoczonych uwzględniając ten trend pisze tak: „60 proc. studiujących w USA to kobiety. Kobiety otrzymują rocznie 170 000 więcej tytułów bachelor niż mężczyźni. Statystycy, doprowadzając rozumowanie ad absurdum, ostrzegają: ostatni mężczyzna otrzyma tytuł bachelor w 2068 roku”. Jedną z przyczyn tzw. education’s gender gap (różnicy pomiędzy osiągnięciami edukacyjnymi chłopców i dziewcząt) jest niższy poziom umiejętności czytania i pisania u chłopców. We wszystkich krajach objętych międzynarodowymi badaniami PISA i PERILS umiejętność czytania (literacy) chłopców zdecydowanie odstaje od umiejętności czytania dziewczynek – na niekorzyść chłopców. Czytanie w tym kontekście oznacza: przetwarzanie informacji, rozumowanie, interpretację i refleksję nad tekstem. Dla przykładu w badaniach PISA średnia różnica między umiejętnością czytania chłopców i dziewcząt wynosiła 32 pkt. w 2000 roku i 38 pkt. w 2006 roku.**** Różnice te pogłębiają się. A przecież to od czytania zależy zdolność uczenia się innych przedmiotów, poznawania świata, rozwój kompetencji, zdobycie intratnego zawodu. Próbuje szukać się przyczyn tego niekorzystnego zjawiska. Jedna z teorii tłumaczy to „sfeminizowaniem systemu edukacyjnego”. W większości nauczycielkami są kobiety, które nie rozumieją dobrze potrzeb chłopców. Statyczne zajęcia, w czasie gdy chłopcy najlepiej uczą się poprzez ruch i działanie. Wymaganie ciszy i spokoju przez 45 minut, przekaz dostosowany bardziej do dziewcząt niż chłopców. Energia chłopców nie ma gdzie znaleźć ujścia. Potrzeba przygody nie jest zaspokojona. Chłopcy chcą sukcesu, nie lubią przyznawać się do porażek (których w szkole doświadczają) i prosić o pomoc. Koło się zamyka. Silne kobiety Również my – dzisiejsze kobiety – nie ułatwiamy za bardzo sprawy mężczyznom. Dobrze wykształcone, zaradne, zarabiające, samodzielne, radzące sobie. Część z nas może utrzymać się samodzielnie, nie jest potrzebna dodatkowa pensja w budżecie domowym, by wynająć, kupić mieszkanie i przeżyć miesiąc. Gdzie miejsce dla kogoś, kto może pomóc, „uratować Piękną”? Nie chodzi o to, żebyśmy były zależne, bezbronne i nieporadne, ale abyśmy dały pole, na którym liczymy na wsparcie mężczyzny. Gdzie ma szanse się wykazać, być ważny, doceniany. Bo uznanie i odnoszenie sukcesów jest jedną z ważnych potrzeb mężczyzny. A przy silnych kobietach można wpaść w kompleksy. Rozumiecie teraz, dlaczego fajni mężczyźni wybierają przysłowiowe „szare myszki”, a żonę zamieniają na sekretarkę? Paradoksem jest – jak twierdzi Zimbardo – że kobiety nie zmieniły swojego wzorca męskości. Nadal chciałyby widzieć mężczyznę w dwóch archetypicznych rolach: „wojownika” (choćby korporacyjnego, który odnosi sukces w biznesie) albo „żywiciela”, który kiedyś polował na mamuty, a dziś przynosi do domu wypchany portfel. Zamieszanie w tym wszystkim robi fakt, że kobiety nie przyznają się do tego, chyba nawet przed sobą, mówiąc: „Chciałabym troskliwego, opiekuńczego męża, który zadba o dzieci, zrobi pranie”. P. Zimbardo mówi, że skoro 2/3 studentów w USA to kobiety, to nie wszystkie z nich znajdą partnera z wyższym wykształceniem. Skoro dobrze zarabiają, to nie zaimponuje im kolega z działu, a lepiej zarabiający dyrektor działu jest tylko jeden, podobnie jak prezes firmy. Wirtualny świat pozwala być mężczyzną Tak oceniani mężczyźni mogą albo uciec w samotność, albo w wirtualny świat. Okazuje się, że teraz praktycznie tylko w grach komputerowych młody mężczyzna może wykazać się walecznością, tylko tam jego odwaga, naturalna potrzeba przygody, bycia zwycięzcą, skłonność do bardziej ryzykownych zachowań, czy wręcz agresji znajduje swoje ujście. Dodając do tego większą podatność chłopców na uzależnienia, otrzymujemy mieszankę wybuchową. Coraz bardziej oddalają się od realnego świata. Wybierają ten, w którym wreszcie mogą być prawdziwym mężczyzną. Mogą się wykazać i mieć wszystko pod kontrolą. Być bohaterem. Zapytacie jak pomóc Ewie? Mogą pomóc matki, wychowujące swoich synów, które w miarę swoich możliwości nie będą tłumić typowo męskich cech, lecz wręcz je wspierać. Będą starać się bardziej angażować męża w życie rodziny i indywidualny czas poświęcany synowi (w tym na męskie prace, zabawy). Będą kochać i wspierać męża, interesować się jego sprawami, by sam czując się mężczyzną, mógł być wzorem dla syna. A w synach trzeba budować poczucie wartości, mówiąc „Wierzę w Ciebie, nie poddawaj się, dasz radę, spróbuj jeszcze raz, stać Cię na więcej, stać Cię na zwycięstwo!” Co zrobić, żeby nie czekać na następne pokolenie? Starać się wzmocnić w mężczyznach ich męski pierwiastek, męskie potrzeby i impulsy. Przeczytajcie „Czego pragną faceci?”, może będzie to dla Was natchnieniem? Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. * ”Gdzie Ci mężczyźni?” P. Zimbardo, N. Coulombe , PWN, Warszawa 2015 **M.Meeker „Boys Should Be Boys” *** OECD raport Equally prepared for life? 2009 ****OECD 2007, PISA 2006 Science Competencies for Tomorrow’s World, Volume 1: Analysis, s. 304, www.sourceoecd.org/education/9789264040007 Wykłady Pawła Zuchniewicza, np. „Czas wojowników” Jeżeli chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! JEST NAS 60 TYSIĘCY! Niespodzianka Kochani! Dziękujemy! Jest nas już 60 tysięcy - fanów bloga PsychologiaPrzyKawie.pl. Uruchomiłyśmy zakładkę "Recenzje" na naszej stronie FB - piszcie, to będzie dla nas wspaniały prezent! A w podziękowaniu dla Was NIESPODZIANKI: 3 vouchery na bezpłatne sesje z psychologiem oraz 25% zniżki na nasze porady on line. Jeśli chcecie otrzymać niespodzianki od nas, zapraszamy do udziału w konkursie i udzielenie odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego warto czytać artykuły psychologiczne?”. Czekamy na Wasze odpowiedzi do końca weekendu, czyli do niedzieli wieczór (do 12 maja do godz. 23.59). Wysyłajcie e - maile na adres: psychologiaprzykawie@gmail.com lub piszcie komentarze pod postem ogłaszającym konkurs. Nagrody to: · 3 vouchery na bezpłatną 30 minutową sesję on line z Katarzyną Krakowską - psychologiem z PsychologiaPrzyKawie.pl (poprzez Skype’a lub przez telefon) - do wykorzystania w ciągu następnych 6 miesięcy, to jest do 12 listopada 2019 roku. O Kasi więcej przeczytacie TUTAJ · 25 % na wszelkie porady psychologiczne on line oferowane przez blog na stronie Porady on line dla wszystkich uczestników konkursu. Uczestnicy konkursu zapłacą:
Zwycięzców powiadomimy mailowo najpóźniej 14 maja 2019 roku. A na blogu i stronie FB Psychologii przy kawie podamy jedynie ich imiona. PONIŻEJ REGULAMIN do pobrania: ![]()
NIE PRZEJMUJ SIĘ!Wpływ innych ludzi na nasze szczęścieTego dnia Ewa padała z nóg. Przekroczyła próg domu. Zrobiła sobie filiżankę gorącej kawy. Usiadła i zaczęła wracać myślami do swoich lat studenckich. Boże, drogi! Ileż to już czasu upłynęło? Ile w jej życiu się wydarzyło dobrego i złego. Ale nie o tym teraz chciała myśleć. Przed oczami miała Marię. Maria, Marysia… Kobieta, która przewijała się przez życie Ewy od dwudziestu lat. Poznała ją podczas studiów. Była ciocią jej koleżanki z roku. I pomimo różnicy wieku, pomimo upływu lat, pomimo tego, iż wiele znajomości gdzieś po drodze rozpadało się, ta jedna z niewielu przetrwała. Co prawda widywały się sporadycznie, ale z większą lub mniejszą częstotliwością rozmawiały przez telefon. Ewa siedząc w fotelu i popijając ulubione cappuccino znalazła niespodziewanie odpowiedź na pojawiające się często pytanie dotyczące trwałości tej znajomości. Rano wychodząc z poczty, gdzie odbierała list polecony natknęła się na Magdę. Dziesięć lat młodsza siostra jej przyjaciółki. Zgrabna, ładna, modnie ubrana, opalona. Ale coś psuło ten obraz. Chwila rozmowy wystarczyła, by zorientować się, co stanowiło rysę na tym pozornie ładnym obrazku. Magda z miną „zbitego psa” w ciągu chwili rozmowy poskarżyła się na swój los. Jest zmęczona, bo dzieci, praca, mąż wyjeżdżający w delegacje. Stwierdziła, że nic jej się już nie chce i ma już wszystkiego serdecznie dość. Po tym przelotnym spotkaniu Ewa czuła się, jakby ktoś nałożył na jej ramiona ciężarki. Boże, ile goryczy było w tej młodej, ślicznej dziewczynie. Biegnąc do pracy zastanawiała się, gdzie tkwi problem? Jest zdrowa, ma kochającego męża, śliczne dzieci, pracę, pieniądze. Niczego im przecież nie brakuje. A może… Może właśnie ten brak problemów jest powodem jej frustracji? Po pracy Ewa chciała zrobić drobne zakupy. Nie spieszyła się. W domu czekał jedynie kot. Dzieci na obozie sportowym, a mąż… odszedł z młodszą. Przechodząc powoli pomiędzy półkami poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. To był Tomek. Pięć lat temu zdiagnozowali u niego nowotwór. Operacja, chemia. Wydawało się, że wszystko będzie już dobrze. Ale niestety… Tomek wyznał, że nastąpił nawrót i lekarze rozłożyli ręce. Nie są już w stanie pomóc. Guz nieoperacyjny. Ewę przeszedł dreszcz. Słuchała, ale nogi się pod nią uginały. Starała się zrobić dobra minę, pocieszać. Ale Tomek tego nie oczekiwał. Szybko zmienił temat. Pytał o dzieci Ewy, o jej rodziców. Uśmiech, szczery uśmiech nie schodził z jego twarzy. Jak to możliwe? Chyba wyczuł, że Ewa odczuwa pewien dysonans pomiędzy tym, co słyszy, a tym, co widzi. Dlatego patrząc jej głęboko w oczy, ze szczerością dziecka powiedział: „Wiesz, zaczynam doceniać rzeczy małe i cieszyć się tym, na co wcześniej nie zwracałem uwagi. Mówię Ci Ewa, nie przejmuj się drobiazgami". W oczach Tomka było tyle ciepła, tyle spokoju. Boże, skąd on czerpie tę siłę? To pytanie kołatało w głowie Ewy w drodze do domu. Gdy usiadło wieczorem w fotelu, przed oczami stanęła jej Maria. Dołączyła do galerii spotkanych tego dnia osób. Ten dzień, te rozmowy, jak się okazało miały przynieść odpowiedź na pytanie, dotyczące trwałości znajomości z Marią. Nieraz myślała, że to inteligencja, mądrość życiowa, poczucie humoru były magnesem przyciągającym? Ale dzisiaj zaczęła układać pewne elementy układanki w jedną całość. Przypomniała sobie, że parę tygodni wcześniej Maria zadzwoniła i wyznała, że nie jest w stanie zrozumieć postawy wielu osób. Wokół sami frustraci. Złość, niezadowolenie, gorycz… Rozsiewają wokół siebie aurę niezadowolenia. Powiedziała, że ucieka od takich ludzi, bo nie chce się taką stać. Wyznała Ewie, że jest jedną z nielicznych osób, z którymi utrzymuje kontakt, bo dzięki rozmowom z nią zaraża się pozytywną energią i naładowuje swoje akumulatory. Wówczas Ewa nie przywiązała większej wagi do tych sów. Teraz one brzmiały w sposób szczególny. Trzy tygodnie temu Maria dowiedziała się, że jej ukochany mąż ma nowotwór złośliwy. Ewę zaskoczyło jej podejście do tej tragedii. Nie było żalu do Pana Boga, pretensji do świata. Maria przekazując tę smutną informację, powiedziała, że stoi przed nią wyzwanie, musi wspierać męża, gdyż wyruszają wspólnie na wojnę i trzeba walczyć, by wygrać. Ewa przypominając sobie tę rozmowę - w kontekście dzisiejszych przypadkowych spotkań - zrozumiała, jaka siła trzyma ją przy Marysi. Zrozumiała, że w życiu człowiek spotyka wielu malkontentów, którzy wokół siebie rozsiewają pretensje do całego świata. Ci ludzie nie są szczęśliwi i unieszczęśliwiają innych swoim podejściem do życia. Ewa, która zawsze uważała, że do szczęścia człowiekowi potrzebne jest tylko zdrowie, oczywiście to fizyczne, zmieniła zdanie. Zrozumiała, że tak samo ważny jak zdrowie fizyczne, jest zdrowy duch. Maria, Tomek to osoby, które pomimo ciężaru, miały w sobie radość. One wiedziały, że należy otaczać się ludźmi, którzy pokazują nam jasne strony, nawet w tych najtrudniejszych sytuacjach. W życiu bowiem niezwykle ważne jest, jakimi ludźmi jesteśmy otoczeni. Badania prowadzone przez 20 lat w Framingham Heart Study, udowodniły, że osoby, które otoczone są szczęśliwymi ludźmi, same mają większe szanse na bycie szczęśliwymi. Wybór należy do nas :) ![]() Katarzyna Krakowska współautorka bloga NIEZOBOWIĄZUJĄCA KAWA Toksyczne związki Ewa raz jeszcze ze łzami w oczach czytała treść maila. „Jaka ja byłam głupia! Jaka naiwna!” Zawsze postrzegana jako osoba niedostępna i być może przez to otoczona grupą dobijających się do jej serca mężczyzn. „Być może działała ta nieszczęsna zasada niedostępności” – pomyślała. Dzisiaj tę zasadę doskonale zrozumiała, bo sama wpadła w jej pułapkę. Przez wiele lat samotność jej nie doskwierała. Psycholog tłumaczył, że nigdy nie przeżyła do końca żałoby po Karolu. Pozostał w jej sercu i tym samym nie zrobił miejsca dla kolejnego mężczyzny, do czasu… Wzrok Ewy znów padł na ekran komputera. „A więc od początku. Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z Tobą w windzie, właściwie byłaś jedynie koleżanką z biura, ale kiedy podeszłaś, prosząc mnie o konsultację, okazało się, że widzę w Tobie interesującą kobietę. Nie wiem, czy myślałem już wówczas o czymś więcej niż o zwykłej znajomości, ale chyba musiałem myśleć, proponując niezobowiązującą kawę. Kiedy zgodziłaś się, potraktowałem to jako naturalną zachętę. Pierwsze spotkania faktycznie sprawiły, że zaczęłaś mnie fascynować jako kobieta, a im bardziej stawiałaś ostre warunki, mówiłaś o barierach i granicach, których nie można przejść i przekroczyć, tym bardziej moja męska ambicja nakazywała mi spróbować Cię zdobyć. Co jak wiesz, w jakiś sposób się stało. Na podstawie tego, co mówiłaś, wiedziałem, że być może nigdy nie pójdziemy do łóżka, ale mimo to chciałem spróbować. Czy myślałem wówczas o czymś poza seksem? Chyba nie…” Mój Boże! Pamięta, jak broniła się przed tą znajomością, a potem przed uczuciem? Ewa przypominała sobie obrazy z ostatnich miesięcy. Przed oczyma miała wysokiego bruneta, który pracował w sąsiednim dziale. Pamięta, jak zdziwiła ją propozycja rzucona w windzie. „Może jakaś kawka po pracy?” Takich propozycji jak ta miała na pęczki, w związku z czym pamięta, że uśmiechnęła się i potraktowała słowa kolegi jako żart. Miesiąc później, gdy przełożony poprosił, aby skonsultowała z Danielem plan, nad którym pracowała, zobaczyła w jego oczach nieskrywaną radość. Wówczas pojawiła się kolejna propozycja i tym razem nie odmówiła. Dlaczego? Może zadziałała zasada wzajemności. Skoro przyszła z prośbą i on wyświadczył jej przysługę, źle by się czuła, odmawiając. Poszła… I tak się zaczęło. Niezobowiązująca kawa, podczas której Daniel sam zaczął opowiadać o swoim nieudanym małżeństwie, o związku, który był tylko formalnością, bo wspólne zobowiązania, kredyt… A w sercu pustka, smutek, żal… „Moje argumenty, wnioski skupiały się właściwe na tym, aby przekonać Cię, że warto poznać się bliżej i być może dlatego mówiłem o tym, że czasami w życiu człowieka są takie chwile, kiedy czuje się nieszczęśliwy, niekochany, niedopieszczony. Na pewno część z tych argumentów była prawdziwa, ale wiesz jak to jest w małżeństwie, czasami jest lepiej, innym razem jest mały kryzys, po którym następuje znowu super-okres i tak na zmianę i tak w kółko. Jak każdy miewam chwile, kiedy coś bym zmienił, ale patrząc obiektywnie, to, co uzyskałem w swoim życiu, co zdobyłem, biorąc pod uwagę rodzinę i pozycję, nie mam czego żałować, a właściwe mogę być tylko z tego dumny. Żona, której bezgranicznie ufam, wspaniałe dzieci. Czego jeszcze chcieć? I czasami myślę sobie, dlaczego chcę to zepsuć? A za chwilę znowu robię coś nierozsądnego i tak widzę dziś naszą znajomość. Powiedziałem Ci, że w pewnym momencie zacząłem zadawać sobie pytanie - po co mi to ryzyko? Czy mogę być szczęśliwszy? Zapewne myślisz teraz, że od samego początku myślałem tak samo i mówiłaś o tym, wiem. Ale kiedy byłem z Tobą, nie docierało to do mnie. Rozmawialiśmy kiedyś o miłości, o tym, że nie kochałem. Nie powiedziałem Ci jednak, że ja nie chcę kochać, ja nie chcę się zakochiwać i zrobię wszystko, aby nigdy do tego nie doszło". Jaka ja byłam głupia? On nie chciał kochać, wciągając mnie w ocean uczucia. Z premedytacją manipulując, igrał moimi uczuciami. Rozkochał… Dlaczego zaufałam? A może to, co było przeszkodą, tak naprawdę spowodowało, że dała się porwać w tę grę? Być może zasada niedostępności - żonaty mężczyzna - spowodowała, że był atrakcyjny, bo smakował jak zakazany owoc. Tekst na ekranie rozmazywał się. Ocierała ściekające z policzków łzy. Ale żal mogła mieć tylko do siebie samej. „Wiem, że z pewnością chcesz mi jeszcze wiele powiedzieć i napisać. Wiem, że to co napisałem w wielu miejscach jest być może dla Ciebie niejasne i powiesz lub napiszesz, że myślałaś zupełnie inaczej. Wiem, że tak jest, ale dalsza pisanina niczego nie zmieni. Od jakiegoś czasu boję się, aby ktoś nie zauważył jakiegoś maila w mojej poczcie, bo czasami zostawiam komputer otwarty na stole, a jak pisałem, mam zbyt wiele do stracenia. Być może napisałem coś zbyt szczerze, być może coś Cię zabolało. Przepraszam za to, nigdy nie chciałem, abyś cierpiała i nie chcę, aby tak było. Czy możemy zostać przyjaciółmi? Może tak, a może dobrymi znajomymi? Nie chcę jednak szukać pretekstu, czy możliwości do spotkania. Jeśli się spotkamy, to mam nadzieję, że będziemy umieli rozmawiać normalnie jak znajomi. Pomimo tego co napisałem, dalej pragnę Cię jako kobiety, ale to są pragnienia, których nie będę się starał zrealizować …. Wiem, że tak będzie lepiej. Całuję i trzymam kciuki, abyś wróciła do równowagi i zwykłego codziennego szczęścia. ” Historia Ewy to zapewne historia wielu kobiet, które świadomie dają się złapać w związki od początku skazane na klęskę. Niejeden żonaty mężczyzna wykorzystuje naiwność młodych kobiet, które z grupy wolnych i cudownych mężczyzn rezygnują i idą za… no właśnie za tymi, którzy są zakazanym owocem, a on smakuje najlepiej, ale tylko do czasu. A może jest to kwestia wyjątkowego przyciągania nas przez tak zwanych „niegrzecznych chłopców” i ”femme fatale”, o czym pisałyśmy w poście „Pożądanie, feromony, femme fatale”? * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. ![]() Katarzyna Krakowska współautorka bloga Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
TANIEC NA LINIE Osobowość borderline Płaczące za ścianą dziecko wyrwało Agnieszkę ze wspomnień. Nie potrafiła przestać myśleć o Majce. Chodziły razem do liceum, a potem ich drogi rozeszły się, choć wiele o niej słyszała. Ludzie uwielbiają mówić o innych, szczególnie gdy te historie niosą ze sobą nutkę sensacji. Dlatego Majka stała się bohaterką krążących po Poznaniu ploteczek. Szkoda tylko, że nikt nie umiał jej pomóc. Agnieszka pamięta jak po wakacjach, gdy rozpoczynały trzecią klasę, Maja wróciła o 15 kilogramów lżejsza. Potem sukcesywnie nikła w oczach. Tłumaczyła to stresem, atmosferą w domu, miłością. Koleżanki natomiast domyślały się, że to efekt drakońskiej diety. Próbowały rozmawiać z wychowawczynią, gdyż widziały, że koleżanka potrzebuje pomocy, ale nie udało się… Już wówczas widziały, że Majka stała się labilna* emocjonalnie. Często wpadała w złość, nie kontrolowała emocji. Z drugiej strony była niezwykle ciepłą i dobrą osobą. Gotowa wiele zrobić bezinteresownie dla drugiego człowieka, co nie było częstym zjawiskiem. Istnym trzęsieniem ziemi było wyjście na jaw faktu, iż Maja się samookalecza. To było po zerwaniu z Jędrkiem, jej ówczesnym chłopakiem. Miłość, jak każda Majki, nie trwała długo. Na początku był szał, opowiadała koleżankom jaki cudowny, wspaniały, niezastąpiony. Widziały na korytarzach, z jaką miłością patrzy mu w oczy. W ogień by za niego wskoczyła. Ale nie trwało to długo. Nagle, jak za sprawą nagłego uderzenia pioruna, jej postawa zmieniała się. Ten, który był wielbiony, został zmieszany z błotem. Wszem i wobec opowiadała, jaki z niego drań i łajdak. Po krótkim czasie na lekcji wychowania fizycznego zauważyły, że na rękach Majki są ślady okaleczania się. Gdy ten fakt wyszedł na jaw, zaangażowany został w szkole psycholog, były pogadanki dla wszystkich klas, natomiast Majka została ze swoim problemem sama. Czy coś można było wówczas zrobić, aby poza procedurami, która szkoła wypełniła wzorowo, pomóc konkretnie tej potrzebującej dziewczynie? Postać Majki zacierała się w pamięci Agnieszki wraz z upływem miesięcy i lat. Dopiero spotkanie przywołało falę wspomnień. Agnieszka przypomniała sobie, jak świętowali pięciolecie matury. Wówczas Majka nie przyszła. Ktoś opowiadał, że wyjechała z Poznania. Podobno wyszła za mąż, ale wkrótce się rozwiodła. Padały złośliwe komentarze: zakupoholiczka, zgubił ją alkohol, wariatka. Agnieszka dopiero dzisiaj z ust Mai usłyszała, że podczas dziesięciu lat była w trzech związkach małżeńskich „Chyba za bardzo kochałam” – wyznała.
Życie z osobami z osobowością borderline jak Majki, to życie na huśtawce. Początki są zwykle dla partnera cudowne, gdyż jest idealizowany, ubóstwiany, adorowany. Zakochana kobieta chłonie każde jego słowo, pokazując zachwyt i uwielbienie. Emocje są bardzo intensywne. Ale tak jak mocno „kocha”, tak mocno zaczyna w jednej chwili nienawidzić i to z błahych powodów. Osoby z zaburzeniami borderlaine mają niezwykle silny lęk przed odrzuceniem. Z tego powodu drobnostka może spowodować zachwianie ich poczucia bezpieczeństwa. Może to być spojrzenie na inną kobietę, podsłuchana rozmowa telefoniczna. Oni nie chcą wyjaśnień. Jest awantura, skrajnie impulsywne zachowanie i bańka mydlana pęka. Wśród dominujących cech osób z borderline wymienia się niestabilność i chaos. Cierpiący na to zaburzenie jest niestabilny emocjonalnie, impulsywny, ma niejasny lub zaburzony obraz samego siebie, problemy z kontrolowaniem gniewu i silne uczucie odrzucenia/opuszczenia. Osoby te wchodząc w związki idealizują partnerów. Mówi się, że zachowują się tak, jakby chciały się z nim zlać w jedność, ale jednocześnie boją się, że ten ktoś je pochłonie. Życie z taką osobą nie jest łatwe, Natomiast możliwa jest pomoc takiej osobie. Wymaga to jednak wsparcia osób bliskich. A życie niestety pokazuje, że jesteśmy z drugim człowiekiem, gdy jest dobrze, a gdy pojawiają się problemy, udajemy, że ich nie zauważamy. * labilna-chwiejna, niestabilna **Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. ECHO PRZESZŁOŚCI Komplementarność nerwic Szymon. Przystojny mężczyzna. Metrykalnie dorosły, ale zachowujący się jak chłopiec w spodenkach na szelkach. Z pomocą terapeuty zaczął powracać do bolesnej przeszłości. Bolało. Bardzo bolało, bo trzeba było zajrzeć tam, gdzie nie chciał zaglądać. Trzeba było poruszyć te struny, które spowodowały, że łzy same napływały do oczu. Mama… Pamięta jej zielone duże oczy. Doskonale pamięta ten dzień, tę chwilę, gdy stanęła w progu z plecakiem. Niewiele wówczas rozumiał. Gdzieś w głowie kołatały słowa, które usłyszał już wcześniej, a które potem pojawiały się w rozmowach rodziny: Bieszczady, choroba, przemęczenie, odpoczynek. Nigdy więcej mamy nie widział. Przepadła. Zapadła się jak kamień w wodzie. Ojciec, babcia i ciocia robili wszystko, by zapewnić mu to, czego potrzebował, ale… On nie potrafił już być takim dzieckiem jak przed odejściem kogoś, kogo brakowało każdego dnia. Nie było jej w tak ważnych momentach jego życia – pierwszy dzień w szkole, dzień Pierwszej Komunii Świętej, wybór szkoły średniej, matura… Jej nie było… Przez lata targały nim różne emocje. Od złości, żalu do smutku i poczucia niższości, wstydu. Nie umiał sobie z nimi poradzić. Czuł się gorszy. Wstydził się tego, że nie ma mamy, że jego dom jest inny. Nie wiedział, co ma mówić, gdy koledzy pytali. Matura. Dostał się bez problemu po niej na wymarzone studia. Ale wciąż czuł się gorszy. Próbował swoim poczuciem humoru, pracowitością imponować kolegom i koleżankom. Był inteligentny, sympatyczny, chętny do pomocy. A przy tym konsekwentnie dążył do celu. Ania. Gdy ją poznał, przeglądał się w jej zakochanych oczach i poszukiwał tego, co stracił przed laty. Była dobra, czuła, dawała mu to, czego wówczas zabrakło. Ale… w jej ramionach poczuł się jak dziecko, które gdzieś przed laty w nim musiało ustąpić miejsca dorosłemu pomimo iż miał tylko 8 lat. Wówczas musiał bardzo szybko dojrzeć, zrozumieć to, czego nie potrafił pojąć. Ania dała mu poczucie bezpieczeństwa, miłości, akceptacji. Wówczas coś w nim pękło. Poczuł się błogo i chciał czerpać z jej miłości i opiekuńczości. Miłość. Dzięki mądrości i dojrzałemu uczuciu, jakim obdarzyła go Ania, zrozumiał, że ich związek będzie miał szanse na przetrwanie tylko wówczas, gdy upora się z przeszłością. Kochająca go kobieta uświadomiła mu, że pokochała w nim mężczyznę, a nie dziecko. Wytłumaczyła, że chce być jego partnerką i żoną, a nie matką. Taka relacja między dojrzałymi ludźmi nie miała jej zdaniem szans na przetrwanie. Ania sprawiła, że odważył się stawić czoła przeszłości, że z Szymonka, który wciąż czekał na miłość matki, stal się dojrzałym mężczyzną. Terapia. Była bolesna, ale otworzyła mu drogę ku wolności i dojrzałemu życiu. Wychodząc z gabinetu psychologa dostrzegł, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystkie lata życia po odejściu mamy to lata udowadniania całemu światu, że jest mądry, pracowity, że zasługuje na to, by być kochanym. Miał jeden cel. Wspinać się na palce i być zawsze "naj..." Nie marnował ani chwili. Nie pozwalał sobie na najmniejszy błąd i minimalne nawet niedociągnięcia. Perfekcjonista i pracuś w jednym. Dorosły metrykalnie, a w środku bezbronne dziecko szukające akceptacji. Wokół nas wiele związków opartych jest na komplementarności nerwic. Ludzie szukają partnera (często nie zdając sobie nawet z tego sprawy), który zaspokoi ich potrzeby. Z reguły znajdują kogoś, kto też ma problemy, które pchają go w takie właśnie ramiona. Związki te oparte są na wzajemnym uzależnieniu. Gdyby Szymon trafił na kobietę, która chciałaby się nim opiekować, ten związek mógłby trwać latami, ale nie byłby oparty na prawdziwym uczuciu. Szymon trafił na Anię, która pokochała go, ale nie szukała w nim osoby będącej narzędziem do zaspokojenia jej potrzeb. Dzięki temu ich uczucie miało szansę na rozwój, a Szymon na uporanie się z przeszłością. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. ![]() Katarzyna Krakowska współautorka bloga Jeżeli nie potrafisz poradzić sobie z przeszłością, chcesz zacząć inaczej reagować, wchodzić w zdrowe relacje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
|
|