JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? ARTYKUŁ STARAJ SIĘ BARDZIEJ!Wygórowane ambicje rodziców. Rywalizacja„Mamo boli mnie brzuch” – córka rano przychodzi do łóżka rodziców. Mama ją przytula, przygotowuje termofor z gorącą wodą, szuka kropli żołądkowych, choć myśli sobie: „Może lepsze byłyby „dobre” bakterie. Oby to tylko nie była grypa żołądkowa.” Córeczka zostaje w domu. Przy następnej podobnej sytuacji, mama zaczyna się niepokoić – bo mamy tak już mają. Gdy zdarza się to trzeci raz, zaczyna się zastanawiać: „Może pójść do lekarza? A gdzie Cię boli? To może najpierw zrobimy usg?” Oczywiście badanie nic nie wykazuje. I przy kolejnym bólu brzucha rano w poniedziałek przed szkołą, mama – bo jak każda kobieta ma w sobie coś z Sherlocka Holmesa – zaczyna kojarzyć fakty. „Dlaczego brzuch boli ją przed szkołą, a nigdy nie zdarza się to w weekendy, dlaczego gdy zostaje w domu, po dwóch godzinach po bólu nie ma śladu, dlaczego?” Ponieważ jest kobietą wykształconą, słyszała o nerwicy szkolnej. I tak oto wszystkie fakty zaczynają łączyć się w jej głowie i jedyny wniosek na wyjściu - ale na razie w postaci hipotezy - to: „Czy jest możliwe, aby moje dziecko miało nerwicę szkolną?”. I zaczyna się baczna obserwacja i „matczyne szpiegostwo”. Czasami sami tego nie zauważamy jak zupełnie mimochodem wtłaczamy własne dzieci w jakieś „tory”, w jakiś sposób myślenia o świecie. Niekoniecznie musi to wyglądać tak, że sadzamy dziecko na krześle i prosto w oczy mówimy mu „Zosiu, Kasiu, Franku – chcę żebyś był najlepszy!”. No nie, raczej tak to się nie odbywa. Częściej przekaz jest bardziej „zakamuflowany”. Po powrocie ze szkoły pytamy „Jak poszło na sprawdzianie? Jaką dostałeś(aś) ocenę?”. Przy „czwórce” unosimy ze zdziwienia brwi, przy „trójce” – pytamy: „A dlaczego? Co się stało?” I dalej: „A co dostali inny? A co dostał Heniek, Staś…?” Skutki naszej presji (choć może się nam wydawać, że przecież żadnej specjalnej presji nie stosujemy) bywają opłakane. Może się nam wydawać, że przecież dbamy w ten sposób o przyszłość naszych dzieci, one mogą to zaś odczytać jako konieczność wybicia się ponad rówieśników. Zaczynają uważać wszystkich wokół za rywali i potencjalne przeszkody do sukcesu. Skutki łatwo przewidzieć: alienacja i agresja, zawiść wobec zwycięzców i pogarda dla przegranych, oglądanie świata w kategoriach wygrana – przegrana, brak kształtowania umiejętności współpracy. W konsekwencji poczucie wartości staje się chwiejne, bo skoro sukces potwierdza tylko zwycięstwo nad innymi, to wartość można czuć tylko od czasu do czasu. Badanie przeprowadzone w latach osiemdziesiątych przez A. Norem-Hebeisena i D. Johnsona wśród uczniów szkół średnich pokazało, że ci, którzy przystępowali do rywalizacji „charakteryzowali się poczuciem własnej wartości bardziej uzależnionym od ocen i wyników”. Czyli tak naprawdę ich samopoczucie zależało od świata zewnętrznego, od ocen, jakie otrzymywali i o ile były one pozytywne, czuli się dobrze, a jeśli negatywne ich psychika cierpiała. Motywowani byli lękiem. A lęk przed niepowodzeniem to zupełnie coś innego niż pragnienie sukcesu. Radzenie sobie ze skutkami własnych niepowodzeń, zabiera nam tyle czasu, że brakuje nam już energii na zrobienie czegoś, co prowadzi do sukcesu. I gdy presja zewnętrzna znika, znika chęć też do robienia określonych rzeczy (np. uczenia się). I tu dochodzimy do paradoksu. Nasze „przykręcanie śruby” wcale nie musi przynieść efektów! Im bowiem mocniej naciskamy na dziecko, np. żeby odrobiło zadanie domowe, ono często chroni swoją autonomię poprzez jawny bunt albo jakiś rodzaj oporu: zapomina, odkłada na potem, znajduje coś innego do roboty, marudzi. Z drugiej strony nacisk na dobre stopnie, może spowodować, że faktycznie dziecko zacznie je „zdobywać", ale „koszty” mogą pojawić się po drodze, czy to psychiczne, czy somatyczne (z ciała). Jeśli zdarzają się nam podobne sytuacje, zastanówmy się, czy „nie za mocno przykręcamy śrubę”. Bo będzie jak ze stalowym prętem. Możemy go zginać, on się poddaje, poddaje, ale tylko do pewnego momentu i … pęka. I wcale nie znaczy to, że wygraliśmy. Stres w dziecku rośnie, rośnie i zaczyna przejawiać się w różnych dziwnych formach, jak np. w objawach somatycznych, jak ów ból brzucha naszej ukochanej córeczki, dla której chcieliśmy przecież jak najlepiej. * Post ukazał się na blogu w 2016 roku. Chciał(a)byś być lepszym rodzicem? Gubisz się w gąszczu pomysłów podsuwanych przez koleżanki i poradniki? Chcesz kochać i wymagać, stawiać granice i być konsekwentną, wychować dziecko na mądrego, wrażliwego i inteligentnego człowieka. Ale jak? Zapraszamy Cię na kameralne zajęcia on line Szkoły dla Rodziców. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie.
0 Komentarze
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY Agresja nastolatków Klara, Michał i Bruno. Rodzice tej trójki spotkali się na zajęciach Szkoły dla Rodziców, gdzie zostali skierowani przez nauczycieli. Powodem była agresja ich dzieci, a właściwie to już młodzieży, bo uczniów gimnazjum. Wszyscy oni zachowywali się agresywnie, natomiast każde zachowanie miało inna formę, a przyczyny tych zachowań też były bardzo różne. Rodzice Klary byli ludźmi wykształconymi. Znani i cenieni prawnicy. Na brak pracy i pieniędzy nie narzekali, ale wiedzieli, że o własny interes należy dbać. Dlatego też mama dziewczynki wkrótce po urodzeniu wynajęła nianię, która zajęła się dzieckiem. W trzeciej klasie Klara była na tyle samodzielna, że wracała do domu sama i potrafiła, jak mówili rodzice, zagospodarować sobie czas. Zawsze zadbana, modnie ubrana, spędzająca wakacje na obozach zagranicznych z najwyższej półki, ucząca się dwóch języków obcych. Dzięki takiej pracy, jaką mieli, mogli dziecku zapewnić, jak mawiali, wszystko i dać dobry start w dorosłe życie. Michał od przedszkola odstawał od grupy rówieśników. W zasadzie w niczym, jak mawiała jego mama, nie był dobry (o zgrozo, jeżeli matka tak postrzega własne dziecko). Michał nie grzeszył inteligencją, a i sport nie był jego mocna stroną. Czytać nie lubił, a zainteresowań nie miał. Bruno. Cichy, spokojny. Wychowywany przez babcię. Rodzice rozstali się, gdy miał roczek , ojciec nie utrzymywał z nim kontaktu, a mama zmarła, gdy kończył piąta klasę. Babcia stawała na głowie, by zapewnić chłopcu dach nad głową, by nie chodził brudny i głodny. Do czasu doceniał te starania i był wpatrzony w ukochaną babcię. Ale tylko do czasu… U Klary niepożądane zachowania pojawiły się pod koniec pierwszej klasy gimnazjum. Wciąż szukała powodu do zaczepki, do zranienia innych. Wciąż snuła intrygi. Robiła wszystko, by skrzywdzić koleżanki i kolegów. Skłócała ze sobą Bogu ducha winnych ludzi. Plotki, wymyślane historie doprowadziły dwie dziewczynki do załamania nerwowego, a ona miała z tego satysfakcję. W szkole podstawowej Michał był cichy i spokojny. Natomiast problemy zaczęły się, gdy skończył czternaście lat. Rodzice nie rozumieli, co zaczęło się z nim złego dziać. Uważali, że to kwestia nieodpowiedniego środowiska. Michał był inicjatorem tak zwanych ustawek. Zastraszał kolegów i koleżanki. Nauczycieli byli przekonani, że po interwencji policji chłopiec opamięta się. Okazało się, że to było tylko wzmocnienie dla jego niepożądanych zachowań. Poczuł się w tym momencie bohaterem, o którym mówiła cała szkoła. Tylko do czasu dach nad głową, babcia czekająca z ciepłym obiadem i schludne ubranie były dla Bruna wystarczające. Gdy skończył szesnaście lat i zaczął obracać się w wśród rówieśników z iPhonami i iPadami, to, co do tej pory cenił, przestało mu wystarczać. Babci mało serce nie pękło, gdy dowiedziała się, że pobił chłopca, któremu chciał ukraść pieniądze i telefon. Powodów, dla których młody człowiek zachowuje się agresywnie jest wiele. To temat rzeka. Cztery podstawowe przyczyny to: 1. Frustracja wynikająca z niezaspokojenia potrzeb. Klara miała zaspokojonych wiele potrzeb, ale brakowało jej miłości, akceptacji, zrozumienia, poczucia przynależności. 2. Chęć uzyskania korzyści materialnych. Agresja Bruna była agresją instrumentalną. Pobicie chłopca nie było celem samym w sobie. Pobił, by ukraść telefon, który w jego mniemaniu mógłby dowartościować go w oczach kolegów. 3. Potrzeba podniesienia pozycji społecznej. Michał był osobą mającą bardzo niskie poczucie wartości. Chciał być doceniany, ale nie miał predyspozycji i chęci, by zdobyć uznanie. To wymagałoby od niego wysiłku, a była łatwiejsza droga do tego, by zaczęto o nim mówić, by czuł się jak bohater. 4. Obrona siebie i innych. Temu tematowi poświęcimy jutrzejszy post. Klara, Michał i Bruno, jak wielu ich rówieśników zachowywali się agresywnie, gdyż czegoś w ich życiu zabrakło, ktoś popełnił jakiś błąd. Wielu rodziców nie dostrzega tego, że agresja ich dzieci jest między innymi efektem braku czasu, błędów w komunikacji, braku konsekwencji w wychowaniu, pozbawiania autorytetów oraz wpływu środków masowego przekazu i Internetu. Nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego warto pamiętać, iż rodzice, którzy nie stawiają dzieciom granic, którzy nie są rodzicami, tylko kumplami, mogą swoją postawą wyrządzić dziecku wielką krzywdę. W momencie bowiem, gdy w jego życiu pojawią się problemy i kłopoty, gdy zacznie dostrzegać wokół siebie w wieku nastu lat świat w całym wymiarze, nie tylko tym pozytywnym, może obwinić właśnie rodziców za swoją bezradność, a jedyną jego bronią przeciw codziennym przeciwnościom będzie agresja. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. POWIĄZANE POSTY: Bądź najlepszy A gdyby jego losy... Przerasta Cię się rola rodzica? Gubisz się w gąszczu pomysłów podsuwanych przez koleżanki i poradniki? Chcesz kochać i wymagać, stawiać granice i być konsekwentną, wychować dziecko na mądrego, wrażliwego i inteligentnego człowieka. Ale jak? Zapraszamy Cię na kameralne zajęcia on line Szkoły dla Rodziców. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie.
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? ARTYKUŁ ABY TWÓJ ZWIĄZEK TRWAŁ...Tworzenie dobrych relacji w małżeństwie.Zaraz powiecie, że każdy z nas jest inny, każdy związek jest inny i nie można dawać wszystkim takich samych rad. Oczywiście, macie rację i... jej nie macie. Są pewne uniwersalne wskazówki, które mogą sprawić, aby nasz związek trwał i trwał, i trwał. Pod warunkiem, że będziecie o nich pamiętać i je stosować*:
* wskazówki pochodzą z książki "Szczęśliwe małżeństwo", J. Carlson, D. Dinkmeyer, GWP, Gdańsk 2008 ** "Małżeństwo na nowe czasy", A. Vazquez, Wyd. AA, Kraków, 2007 Jeżeli chcesz stworzyć szczęśliwy związek. Dobrze rozumieć się z mężem, żoną; jeśli chcesz zacząć inaczej reagować, stworzyć satysfakcjonującą relację - zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - SZKOŁA DLA RODZICÓW SZKOŁA DLA RODZICÓW On line... Przechodzą Cię ciarki? Nie możesz już spać po nocach na myśl, że wakacje dobiegają końca? Znów będziesz słyszała: "leń", "uparciuch", "spóźnialski", "łobuz". Gubisz się w gąszczu pomysłów podsuwanych przez koleżanki i poradniki dla rodziców. Chcesz kochać i wymagać, stawiać granice i być konsekwentną, wychować dziecko na mądrego, wrażliwego i inteligentnego człowieka. Ale jak? Wychodzimy na przeciw Twoim potrzebom. Mając doświadczenie w prowadzeniu tak zwanych Szkół dla Rodziców. Prywatnie będąc mamą trójki dzieci, zapraszam na spotkania, które wspomogą Cię w procesie wychowania. Ten koszmar może zamienić się w cudowna przygodę wychowania. Nasze spotkania na Skypie będą odbywały się raz w tygodniu w godzinach wieczornych. Każde będzie miało temat przewodni. Po moim wstępie teoretycznym, będzie dyskusja moderowana. Osoby chętne będą mogły uczestniczyć w zamkniętej grupie na Facebooku, gdzie będzie możliwość wymiany doświadczeń. Każde spotkanie będzie kończyło się zadaniem do przepracowania (oczywiście przez osoby chętne) i materiałami (testami), które będą miały pomóc Wam w zrozumieniu siebie i swoich pociech. Na zakończenie każdy otrzyma świadectwo ukończenia. Cena jednego spotkania to jedynie 19 złotych! Osoby zainteresowane prosimy o wypełnienie poniższego formularza zgłoszenia albo o kontakt przez zakładkę Kontakt na naszym blogu. O przyjęciu decyduje kolejność zgłoszeń. Terminy rozpoczęcia poszczególnych gryp dopasowane będą pod uczestników. Jedna rozpocznie się w sierpniu, kolejna w wrześniu. *Cykl 10 spotkań to 190 złotych. JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - CYTAT MĘŻCZYŹNI SĄ JACYŚ INNI Różnice między emocjami kobiet i mężczyzn Może to nieco kontrowersyjny tytuł w dobie równości i politycznej poprawności, ale zaryzykujemy:-) Często bowiem oczekujemy od mężczyzn romantycznych deklaracji, rozmowy o uczuciach, nastrojowych zachowań, a spotyka nas co najwyżej umycie samochodu. Znacie ten przykład? Pewien mężczyzna, gdy badacze poprosili go, aby okazał żonie więcej uczucia … umył jej właśnie samochód. Może więc nasze oczekiwania są nierealistyczne? Może oczekujemy za wiele, mierząc ich swoją miarą? Nie mówimy, że wszyscy mężczyźni są tacy. Na pewno części mówienie o emocjach i uczuciach przychodzi łatwiej, a innym zdecydowanie trudniej. Dlaczego? Otóż niektórzy naukowcy różnice w reakcjach emocjonalnych obu płci wiążą z różnicami w strukturze i organizacji ich mózgów. Statystycznie mózg mężczyzn różni się od kobiecego. Za emocje odpowiedzialna jest u mężczyzn jedynie prawa półkula, a za mowę, czyli m.in. językową zdolność wyrażenia emocji – półkula lewa. Obie półkule są zaś połączone mniejszą liczbą włókien nerwowych niż u kobiet i przepływ informacji między nimi jest bardziej ograniczony. Tak więc statystycznie mężczyznom trudniej wyrazić uczucia, ponieważ informacja o emocjach przepływa do werbalnej lewej półkuli z większym trudem. Kobiecie z kolei może być trudniej oddzielić emocje od rozumowania ze względu na organizację jej mózgu. Funkcje emocjonalne umieszczone są u kobiety w obu półkulach. Dodatkowo jest także większa wymiana informacji między obu półkulami. Część emocjonalna jest lepiej połączona z częścią werbalną (prawa z lewą). Kobiecie łatwiej jest więc wyrazić swoje uczucia słowami, ponieważ to, co czuje, efektywniej jest przekazywane do części mózgu, która umie to nazwać. Tu zapytać można o te przypadki, które wyłamują się z przedstawionej powyżej reguły. No tak, bo mózg to jeszcze nie wszystko. Pozostaje jeszcze pozostała część naszej biologii (np. gospodarka hormonalna i jej wpływ na zachowanie: testosteron i hormony kobiece) oraz to co dla psychologów najważniejsze – wpływ środowiska, wychowanie, wzorce wyniesione z domu, cechy osobowościowe itd. Jeśli więc nasz mężczyzna wyłamuje się z przedstawionego powyżej schematu, to wspaniale i pięknie opisuje swoje stany emocjonalne, cieszmy się! Ale jeśli należy do grupy, która wcześniej umyje nam samochód, niż z żarem w oczach i kwiatami w dłoniach wyzna nam swoją miłość - to także cieszmy się, bo to znaczy, że jednak nas kocha. Wymaga to jednak od nas nieco wysiłku w zrozumienie i odczytanie takich zachowań:-) Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ DOBRY MĄŻ POTRZEBNY OD ZARAZ Życiowy partner Okazuje się, że sumienny mąż, czy żona to prawdziwy „skarb”, który można wycenić, życie z nim przekłada się na realne dochód. Co to znaczy i dlaczego tak się dzieje? Otóż badania prowadzone przez naukowców z Washington University w St. Louis (B. C. Solomon i J. J. Jackson) pokazały wpływ cech osobowościowych życiowego partnera na osiągnięcia zawodowe pracowników. Badano wpływ m.in. zgodności, ekstrawersji, sumienności, neurotyczności i otwartości w tysiącach australijskich gospodarstw domowych. Okazało się, że jedyną cechą, która wpływa na sukces zawodowy jest sumienność partnera życiowego. Dzięki niej można prognozować wyższe dochody, większą liczbę awansów i zadowolenie z pracy niezależnie od płci partnera-pracownika (i niezależnie od jego własnej obowiązkowości). Wraz ze wzrostem sumienności partnera wzrasta bowiem roczny dochód o ok. 4 tys. dolarów. Osoba, której żona lub mąż odznacza się wyjątkową obowiązkowością, ma o 50% więcej szans na awans w pracy niż osoba, której partner jest wyjątkowo niesumienny Badacze zastanawiali się nad przyczyną tego stanu rzeczy. Sformułowali trzy wnioski, dlaczego taki sumienny partner to „skarb”:
„Gdy ludzie tworzą związek , przestają być po prostu dwiema osobami – stają się jednością” – twierdzi B.C. Solomon. Im większa jedność w związku, tym szanse zawodowe rosną. Oczywiście nie jest tak, że sukces zawodowy zależy od życia w małżeństwie. Wielu singli odnosi sukces w pracy, stając się liderami. W pewnych okolicznościach nawet bycie singlem - prezesem pomaga kierować organizacją, gdyż takie osoby odważniej inwestują i podejmują większe ryzyko. Nie mniej jednak pracownicy, którzy odnoszą sukcesy, często okazują się osobami, żyjącymi w zgodnym małżeństwie. Jeśli uznać, że podobne prawidłowości istnieją nie tylko w Australii, ale także w Europie i tym samym w Polsce, trzeba postawić sobie pytanie, czy to my mamy być tym sumiennym partnerem, czy takiego partnera warto szukać? To pytanie dla osób „niezwiązanych”, pozostali muszą sobie radzić z tymi cechami, jakie oni i ich partnerzy mają. Moim zdaniem nie oznacza to, że mając nieobowiązkowego partnera nie mamy szans na sukces w pracy. Jak najbardziej szansę mamy, tylko będziemy musieli włożyć więcej wysiłku, aby ten sukces osiągać. Tak, czy inaczej o jedność zawsze dbać warto i czekać na efekty. Czy będą one finansowe, czy tylko w zakresie dobrego samopoczucia – czas pokaże. Na podstawie artykułu z Harvard Business Review (październik 2015) *Post ukazał się na blogu w 2016 roku. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ NIE RAŃ MNIE! Tematy zakazane w związku Czasami najukochańsza osoba potrafi skrzywdzić nas słowem tak mocno i celnie, że boli bardziej niż najbrutalniejszy cios. Nie bez przyczyny mówimy „zranić do żywego”. Czasami tych ran jest tak dużo, granice są przekroczone i potem niestety nie ma już powrotu – do miłości, do związku. Może właśnie tak było w przypadku Asi z sobotniego postu „Każdy popełnia błędy”? Może narzeczony, mąż (nie wiemy) zadał jej tyle bólu swoimi słowami, że nie była już w stanie tego dłużej znieść? Ostatnio dostrzegam dużo psychologicznych prawd w tzw. „mądrościach ludowych”. Moja prababcia przed moim ślubem mówiła mi (pewnie jako „mądrość” przekazywaną z pokolenia na pokolenie): „Pamiętaj, jeśli będziesz chciała powiedzieć w złych emocjach o jedno słowo za dużo, lepiej ugryź się w język i nie mów nic. Bądź mądrzejsza od męża”. Przypominam to sobie teraz, gdy tyle wokół problemów w związkach, rozwodów. Nie jest to z pewnością łatwa rada i panaceum na wszystko, ale z pewnością chroni przed ranieniem drugiej osoby, które z kolei jest jednym z czynników, powodujących rozpad małżeństw. Przedstawiając to obrazowo: jeśli celnie będziemy te rany zadawać, to z czasem blizny zajmą taką powierzchnię serca, że na miłość i pozytywne uczucia nie będzie tam po prostu miejsca. Powiecie teraz „Ale to mój współmałżonek mnie rani. I co, mam nic nie robić?” Tylko, czy rewanżowanie się tym samym przyniesie dobry efekt? Czy chcesz wchodzić w relacje „wygrany-przegrany” i za wszelką cenę wygrać, czyli de facto zranić mocniej, celniej, dobitniej? Możesz przecież nie wchodzić w tę grę, możesz powiedzieć o uczuciach, jakie te okrutne słowa wywołały w Tobie, o tym, że czujesz się zraniona/zraniony. Nie musisz wówczas sama/sam ranić. A co nas najbardziej boli? Jakie słowa? Czego nie powinniśmy nigdy nie mówić, nawet w kłótni? Zakazanymi w związku tematami są te wszystkie sprawy, na które druga osoba nie ma wpływu:
Jeśli mimo wszystko w kłótniach próbujesz dopiec współmałżonkowi, zadać mu cios w samo serce, czyli myślisz w kategoriach „wygrana – przegrana”, na krótką metę może nawet poczujesz, że udaje Ci się wygrywać. Tylko jak w tej sytuacji będzie się czuła ta druga strona – przegrana? Może i wygrasz jedną bitwę, ale czy wygrasz całą wojnę? Do czego to ma prowadzić? Jaki jest cel? I ostatnie pytanie: czy dobrze jest myśleć o związku i małżeństwie w tak „militarny” sposób, czy taki związek na szanse? Czy taka postawa pomaga budować długotrwały związek oparty na miłości i zaufaniu? Czy nie skończy się jednak przegraną dla wszystkich? Może jednak lepiej ugryźć się w język jak radziła prababcia? *Post ukazał się na blogu w 2017 roku. POWIĄZANE POSTY: Każdy popełnia błędy? Miłość jak lustro Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ ZASADY TEJ GRY Gry w związkach. Gdyby Nie Ty.. Ada poznała Piotra w klasie maturalnej. Kolorowy zawrót głowy, jak to mówią młodzi. O takim chłopaku śniła. Ona – bardzo dobra uczennica marząca o medycynie, on stojący twardo nogami na ziemi urodzony ekonomista. Serce nie sługa. Po wpływem Piotra zmieniła kurs. Postanowili wspólnie wyjechać na studia, wynająć mieszkanie i zacząć nowy rozdział wspólnego życia. Decyzja Ady o zmianie planów była niezrozumiała dla osób, które znały ją od lat. W zasadzie pierwsze tygodnie wspólnego życia pokazały, że nie było ono bajką. Ciągłe kłótnie, brak pieniędzy, różnice zdań i odwieczne słowa Ady: „Gdyby nie Ty, studiowałabym medycynę. Marzyłam o tym od dziecka.” Osoby patrzące z zewnątrz na relację tej pary zdziwiła decyzja o ich ślubie. Ale cóż, uważali, że to iskrzenie było im potrzebne do normalnego funkcjonowania. Krótko po tym, jak stanęli na ślubnym kobiercu, Ada urodziła Jaśminkę. Zbiegło się to z ukończeniem studiów. Piotr podjął pracę w firmie, z która od dwóch lat dorywczo współpracował. Natomiast Ada miała pierwszy rok spędzić z córeczką w domu. Zaakceptowała taki stan rzeczy. Piotrowi ten układ bardzo odpowiadał. Żona w domu, czekająca z gorącym obiadem, zadbane i spokojne dziecko. Czego chcieć więcej? Zaczął więc namawiać ją, by iść za ciosem i postarać się o braciszka dla Jaśminy. Wówczas zaczęły się awantury. „Gdyby nie ty, twoje parcie na ślub, na dziecko, zaczęłabym pracę. Tyle ciekawych ofert przeszło mi koło nosa.” W momencie, gdy zaczęli decydować się na żłobek, gdy Ada podobno rozpoczęła poszukiwania pracy, okazało się, że pragnienie Piotra ziściło się i żona zaszła w ciążę. Pierwszy miesiąc to czas wiecznych awantur, które wszczynała Ada. Miała dosyć takiego życia. Ale czy to Piotr był winowajcą takiego stanu rzeczy? Eric Berne w książce „W co grają ludzie” opisał miedzy innymi grę „Gdyby Nie Ty…” Ada nie przez przypadek wybrała jako swojego partnera życiowego człowieka dominującego. Ona – osoba bojąca się podejmowania decyzji, wyzwań, „potrzebowała” kogoś, kto mógłby być oskarżany za ograniczanie jej tych aktywności, których tak naprawdę się bała. Medycyna będąca marzeniem jej rodziców, przerażała ją. Piotr stanowił świetną wymówkę. To przez niego – przez uczucie do niego zmieniła plany. Uciekła od tego, czego się bała, po to, by potem oskarżyć go za to. A tak naprawdę Piotr oddawał jej przysługę, chroniąc ją przed tym, czego się chorobliwie bała. Jak być może zauważyliście, wiele osób wiąże się z taka a nie inną osobą nie przez przypadek. Osoby wchodzące w grę „Gdyby Nie Ty” potrzebują kogoś, kto „ograniczy ich”. Taką osobę można oskarżać o to, czego nie udało się osiągnąć. Celem bowiem tej gry jest uśmierzanie własnych lęków i usprawiedliwianie swojej bierności. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy jedna z osób wychodzi ze swojej roli. Gdyby Piotr powiedział Adzie: studiuj medycynę, marzyłem, by mieć żonę lekarza, mogłoby się okazać, że … nie on był przeszkodą. Gdyby Piotr uznał, że decyzje o ślubie przełożą na czas, gdy obydwoje odnajdą się na rynku pracy, okazałoby się, że Ada wcale nie chce podejmować tego kroku. Często okazuje się, że to nie partner jest problemem, ale są nimi własne leki. A zmiana zasad gry poprzez powiedzenie: „Rób, to czego pragniesz” , nagle demaskuje fobie i lęki drugiej strony. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. **Post ukazał się na blogu w 2017 roku. POWIĄZANE POSTY: "Wybór należy do Ciebie" "...wtedy będę szczęśliwy." Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ GOTOWE NA WSZYSTKO Syndrom Kopciuszka. Narcyz Ona i on. Szukają się, by w chorym związku zaspakajać swoje potrzeby. Potrzeby będące wynikiem błędów wychowawczych swoich rodziców. Narcyz i Kopciuszek. Szukają się, by odnajdując siebie, nie zaznać prawdziwego szczęścia. Narcyz, o którym pisałyśmy w poście „Uwaga, Narcyz!”, wychowywany był w domu, w którym na miłość musiał zasłużyć byciem idealnym. Zabrakło w nim bezwarunkowego uczucia. Rodzice oczekiwali, by był idealny i wciąż dawali mu odczuć, że nie zasługuje na ich miłość. W dorosłym życiu poszukuje kobiety, która będzie wzmacniała jego niskie poczucie wartości. I często trafia na osoby, które kochają za bardzo. Odnajduje kobiety, które z kolei w domu rodzinnym były zależne od innych. Od dzieciństwa uświadamiano im, że potrzebują wsparcia, bo same sobie w życiu nie poradzą. Ta potrzeba zależności wpłynęła na ich sposób myślenia i zachowania. Osoby te uważają, że nie zasługują na szczęście. Są gotowe do niesienia pomocy, poświęcania się. To daje im poczucie bycia potrzebną. Wybaczają, dają się krzywdzić, bo przecież nie zasługują na miłość. Panicznie boją się opuszczenia. Gdy trafią na Narcyza, zostaje zaspokojona ich potrzeba bycia dowartościowywaną i docenianą, ale do czasu. Narcyz w związku z Kopciuszkiem paradoksalnie im więcej dostaje, tym szybciej się oddala. Potrzebuje kobiet, które go wielbią, by przeglądać się w ich zakochanych oczach, ale nie wierząc w swoją wartość, ucieka i odtrąca Kopciuszka, obawiając się, że zostanie zdemaskowany. Ratunkiem dla takiego związku jest rozwój emocjonalny jednego z partnerów. Wówczas jest szansa na otwarcie drugiej osobie oczu. Terapia może pomóc w wyzwoleniu się z zaklętego kręgu, który miał swoje początki w domu rodzinnym. * Post ukazał się na blogu w 2016 roku Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ CO ODDALA NAS OD SZCZĘŚCIA? Wpływ nastawienia na nasze życie. Niełatwo się z tym pogodzić, ale czasami sami oddalamy się od szczęścia! Paradoks, ale to niestety prawda. Nasze nastawienie determinuje nasze oczekiwania i zachowanie. Brzmi może niezrozumiale, ale cierpliwości – poznajcie Magdę. Magda – singielka, perfekcjonistka i niektórzy powiedzieliby – karierowiczka. Żyje w przekonaniu, że tak naprawdę ludzie jej nie lubią, dotyczy to także facetów. Na imprezach podchodzi więc do znajomych z dużą ostrożnością (bo nastawienie „nie lubią mnie” – działa) i gdy nie są w stosunku do niej otwarci, wylewni, szybko się wycofuje i wychodzi przed końcem spotkania. Dokładnie ta sama sytuacja powtarza się w przypadku mężczyzn. Ma opinię chłodnej i wyniosłej. Nie jest w żadnym związku. „Przekonanie, w którym tkwi Magda, sprawia, że spotyka ją dokładnie to, czego chciałaby uniknąć.” * Myślicie sobie – biedna. Jak może tego nie widzieć. Zastanówcie się, czy i Wy nie macie nastawień, które blokują Was w kontaktach z innymi, a szczególnie ze współmałżonkami? A przekonania i oczekiwania wobec tych najważniejszych dla nas osób, wobec naszego związku mają wielką moc. Często nasze zachowanie nie jest wynikiem faktycznego zachowania partnera, ale naszych oczekiwań – jak on/ona może się zachować. Jeśli są to negatywne oczekiwania w konsekwencji będziemy bardziej skupiać się na wadach niż na zaletach małżonka. Czy myślicie, że będziemy wówczas szczęśliwi? Cztery nastawienia, priorytety, jakie rządzą naszym życiem a które oddalają nas od szczęścia w związku, ale i w innych relacjach: 1. poczucie niedowartościowania lub robienie z siebie ofiary powoduje, że umniejszamy wszystkie pozytywne słowa, dodawanie otuchy, jakie kierują do nas inni, w tym nasz małżonek. „Pięknie dziś wyglądasz” i odpowiedź „Ależ skąd, widzisz te zmarszczki i cienie pod oczami?”. „Pyszny sernik upiekałaś” i odpowiedź „Daj spokój, taki zakalec mi dziś wyszedł”. Z czasem druga strona przestanie nam prawić komplementy, a my udowodnimy tym sobie, że faktycznie jesteśmy nic niewarci. 2. zadowalanie innych jako najważniejsza sprawa w życiu. Oznacza to, że boimy się odrzucenia. Uważamy, ze za wszelką cenę powinniśmy sprawiać przyjemność wszystkim wokół, tylko wówczas będą nas akceptować i kochać. Z czasem zapominamy o własnych potrzebach, bo przecież potrzeby innych są ważniejsze. Przestajemy cenić siebie. 3. nadmierna kontrola powoduje, że nieustannie unikamy upokorzenia i odrzucenia. W rezultacie ogranicza to bardzo naszą spontaniczność. Przy takiej skłonności możemy chcieć kontrolować partnera i zwracać uwagę głównie na jego błędy. 4. przesadne dążenie do doskonałości lub uzyskiwanie przewagi nad innymi oznacza jednocześnie małą tolerancje na błędy. Takie osoby notorycznie sprawdzają swoje zachowania i partnera, a nagminne wynajdowanie niepowodzeń partnera sprawia, że zaczyna on wątpić we własne możliwości. Nawet jeśli odnaleźliście się w niektórych z powyższych zachowań nie martwcie się. Zdawanie sobie sprawy z własnych „ograniczeń” jest już pierwszym krokiem do zmiany. Poza tym wiele tych cech ma też swoją dobrą stronę, np. osoba będąca ofiarą może być niezwykle empatyczna i chętna do niesienia pomocy. Ktoś, kto dąży do zadawalania wszystkich wokół, może być przyjacielski i troskliwy. Osoba sprawująca kontrolę może być potencjalnym przywódcą i dobrym organizatorem. Z kolei osoba dążąca do doskonałości będzie w stanie brać na siebie odpowiedzialność. Może też być odważna, ambitna i dokładna. Starajmy się więc okiełznać nasze destrukcyjne nastawienia a szczęście w związku będzie gościło coraz częściej. * J. Carlton, D. Dinkmeyer „Szczęśliwe małżeństwo”, GWP, Gdańsk 2008 Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - CYTAT
DZIWNA RZECZ TO SZCZĘŚCIE
"Dziwny jest ten świat" - to prawda. Czasami cieszą nas zupełnie proste i małe rzeczy, zupełnie niespodziewanie. Pamiętamy je potem latami i wspominamy z rozrzewnieniem. Czasem, gdy usilnie szukamy szczęścia, nie udaje się nam go nawet dotknąć.
Gdy mamy trudniejszy czas, wyrzekamy, że innym to się udaje, są szczęśliwi, tylko nie my. Nie wiemy, albo nie pamiętamy, że człowiek nie jest w stanie być szczęśliwym cały czas. Dziwne, prawda? Bo przecież wydawałoby się, że moglibyśmy żyć w luksusie i być non stop szczęśliwi. Jednak aby czuć się szczęśliwym, musimy czasami przeżywać okresy smutku i cierpienia. Szczęście podlega bowiem habituacji - przyzwyczajamy się bowiem do powtarzających się bodźców i z czasem przestają one wywoływać w nas reakcje. Czasami dziwne jest to, że czujemy się świetnie w czyimś towarzystwie, ktoś staje się naszym najlepszym przyjacielem, a zakończenie znajomości wcale nie jest oczywiste. Dla wszystkich szukających szczęścia (także szczęścia w miłości) - krótki filmik. Koniecznie obejrzyjcie do końca, mimo że wydaje się Wam, że znacie zakończenie. Ale pamiętajcie "dziwny jest ten świat"... Napisy są po angielsku, ale znajomość języka nie jest konieczna, aby go zrozumieć. Nas rozczulił, wydaje się nam świetny na piątkowy wieczór :-)
Źródło: YouTube: Jollibee Philippines
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM? - ARTYKUŁ ŻYJ Z CAŁYCH SIŁ 20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią Czasami ważniejsze stają się dla nas te słowa, których nie powiedzieliśmy w życiu, niż te, które padły. Czy pamiętacie takie zdarzenia, w których żałujecie, że z różnych względów - braku odwagi, lęku, niesprzyjających okoliczności, braku czasu - nie powiedzieliście czegoś, co teraz z perspektywy czasu wydaje się Wam ważne? 20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią:
A jakie są słowa, których Wy nie wypowiedzieliście w porę i teraz żałujcie? Czy mogły zmienić Wasze życie? Czy jest jeszcze szansa, aby je wypowiedzieć? Inspiracja: artykuł „Those Top 37 Things You’ll Regret When You’re Old” POWIĄZANE POSTY: Za jakie grzechy 6 zasad rozmowy w związku Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Nie umiesz się z niczego cieszyć. Masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Czujesz się niedowartościowana i nieakceptowana. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
|
|