Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Miej oczy szeroko otwarte

10/31/2016

0 Komentarze

 
Obraz

MIEJ OCZY SZEROKO OTWARTE

Podsumowanie października

W październiku na naszym blogu zajmowałyśmy się technikami wywierania wpływu.

Wprowadzeniem w tematykę miesiąca był artykuł „Jak nie dać się wkręcić”,  w którym w pigułce podałyśmy sześć zasad wywierania wpływu opisanych przez Roberta Cialdiniego.

Historia Hani i Waldka w „Mistrzu manipulacji” miała otworzyć nam oczy na ludzi, którzy podążając po „trupach do celu” i stosując zasadę konsekwencji i zaangażowania,  potrafią zamienić nasze życie w piekło.

Zasadę niedostępności, którą znamy jako zakazany owoc, który smakuje nam najlepiej, zobrazowałyśmy w poście  „Ja nie chcę kochać” . Historia Daniela i Ewy to historia niejednego żonatego mężczyzny wykorzystującego  naiwność młodych, ale i dojrzałych kobiet, które intryguje i fascynuje to, co  niedostępne.  Kobiety takie jak Ewa przeceniając wartość deficytowego „towaru”, którego nie można mieć na wyciągnięcie ręki, dają się często wciągnąć w grę mającą bolesne konsekwencje.

O wiarygodności  jako  jednym z czynników, który silnie wpływa na zmianę naszych poglądów pisałyśmy w poście  „Życie jest piękne”.

Post „Kochać za bardzo” miał przypomnieć nam, jak ważne jest  zaspakajanie potrzeby miłości u dzieci. Poruszony w nim  został problem ludzi mających deficyt tego uczucia, którzy w wynik tego w dorosłym  życiu tworzą  „chore relacje”.

W październiku nie tylko nazywałyśmy problemy i pokazywałyśmy mechanizmy prowadzące do trudnych, niekiedy chorych relacji, ale też wskazywałyśmy drogi, dzięki którym można tworzyć wspaniałe związki z innymi ludźmi.  Do tego nawiązywał post „Doceniaj i komplementuj zawsze, gdy…” oraz  „Nawet nie wiesz, jak przytulanie jest ważne”.

Ogromnym Waszym zainteresowaniem cieszył „Trafiony–zatopiony”. Poruszał aktualny temat dotykający wielu rodzin – problem chorób nowotworowych. Mamy nadzieję, że w jasny i czytelny sposób pokazałyśmy, iż  nasza psychika jest  jednym z czynników, jakie wpływają na powstawanie poważnych chorób.

Miesiąc został zwieńczony trudnym tematem, którym zajęłyśmy się na prośbę jednej z Czytelniczek. W poście „Władcy marionetek” napisałyśmy parę słów o ludziach, którzy nie mają sumienia i wykorzystują innych do swoich celów. Chciałyśmy  pokazać Wam, że psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, ale  także ludzie, których mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym.

Mamy nadzieję, że dzięki październikowej lekturze będziecie mogli wpływać w pozytywny sposób na relacje z innymi, czego Wam życzymy.
 
 

0 Komentarze

Czasami musisz przestać się bać...

10/31/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Władcy marionetek

10/30/2016

0 Komentarze

 
Obraz

WŁADCY MARIONETEK

Psychopaci są wśród nas. Czy jesteś dobrym celem dla oszusta?

W ciągu kilku godzin straciła oszczędności całego życia. Pani Zuzanna - wykształcona, pochodząca z dobrego domu, nauczycielka zdrowo po siedemdziesiątce. Cały czas inteligentna bez śladów demencji, czy problemów w myśleniu. Od śmierci męża - kilkanaście lat temu - mieszkała sama, dzieci wyjechały do Stanów, próbowały ją nawet zaprosić, ale zawsze odpowiadała to samo: „Starych drzew się nie przesadza”. Żyła dość skromnie w starej kamienicy w centrum miasta.
Nie spodziewała się tego telefonu, dzieci dzwoniły rzadko, raczej rozmawiali przez Skype’a. Odebrała. W słuchawce pewny męski głos wyjaśnił, że dzwoni z CBA. Prowadzą śledztwo w banku, w którym Pani Zuzanna ma oszczędności. Szajka oszustów próbuje wyprowadzić pieniądze na zagraniczne konta i zadaniem CBA jest ochronić klientów. Teraz brzmi to trywialnie i od razu wygląda podejrzanie, ale Pani Zuzanna dokładnych słów już nie pamięta. To oddaje ich sens, ale gdy mówił to pułkownik Zarębski – bo tak przedstawił się mężczyzna – wszystko wydawało się niezwykle wiarygodne. Kazał jej potem połączyć się z nr 997 i sprawdzić go – podał numer odznaki. Zuzanna zadzwoniła. Miła Pani przedstawiając się jako Komenda Wojewódzka Policji – potwierdziła wersję mężczyzny. Potem pułkowik Zarębski zadzwonił powtórnie i tym razem nie pozwolił  już odłożyć telefonu (słuchawka miała cały czas leżeć obok aparatu; telefonu komórkowego Pani Zuzanna nie miała), tłumacząc to tym, że rozmowy są na podsłuchu. Opisał jej jak będzie wyglądała akcja: przyjedzie do niej osobiście za 15 minut. Zamówią jej taksówkę i Zuzanna pojedzie do różnych oddziałów banku wypłacać pieniądze, które następnie przekaże oficerowi CBA w depozyt. Było jak powiedział: pojawił się pod domem,  pokazał odznakę i podał rękę, gdy wsiadała do taksówki. Pod każdym oddziałem banku sytuacja wyglądała tak samo. Wypłacała w kasie gotówkę, a następnie w miejscu nieobjętym monitoringiem kamer miejskich przekazywała oficerowi CBA pieniądze. Odwiedzili 5 oddziałów. Potem taksówka odwiozła ją do domu. I tak przepadły pieniądze ze sprzedaży willi z ogrodem, w której mieszkali z mężem, odszkodowanie za mienie rodziców pozostawione na Wschodzie, oszczędności z pracy zarobkowej jej i jej męża, jakie robili przez całe swoje zawodowe życie. Straciła dosłownie wszystko, co do ostatniej złotówki. Cały spadek, jaki miały otrzymać dzieci.
 
Majstersztyk manipulacji i wykorzystywania całej wiedzy psychologicznej o wywieraniu wpływu na ludzi. Do tego oszuści, których z pewnością można posądzać o cechy psychopatyczne, a może nawet osobowość psychopatyczną (dyssocjalną, antyspołeczną). Nie chcemy skupiać się teraz na wszystkim wykorzystanych metodach, a bardziej na sprawcach, więc jedynie zasygnalizujemy: wzbudzenie silnego lęku, stan zagrożenia utratą  – całe oszczędności życia są zagrożone - a lęk jako podstawowa emocja powoduje pobudzenie, które w dużej części odcina racjonalne myślenie (mówi się nawet, że „cali jesteśmy strachem”). Reguła autorytetu – dzwoni urzędnik państwowy (szczególnie działa na osoby starsze, wychowane w innych czasach). Wybór ofiary – osoba samotna – każdy z nas potrzebuje zainteresowania, uznania, dodatkowo nie będzie miała nawyku korzystania z rady rodziny, czy przyjaciół. Potwierdzenie wiarygodności – sami zaproponowali, aby sprawdzić ich pod numerem 997, a oczywiście sami „przejęli” połączenie i Pani Zuzanna rozmawiała z podstawioną policjantką. Izolacja i monopolizowanie uwagi (te należą m.in. do technik „prania mózgu”) – odłożona słuchawka, aby nikt nie mógł się do Pani Zuzanny dodzwonić. Nieodstępowanie je, ani na krok od pierwszych minut rozmowy. Reguła zaangażowania i konsekwencji – skoro poszła do pierwszego oddziału miała tendencję do kontynuowania tego działania. I wiele, wiele innych technik wpływu.

Czytaj więcej
0 Komentarze

Najlepsze rzeczy w życiu

10/30/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Kochać za bardzo

10/29/2016

0 Komentarze

 
Obraz

KOCHAĆ ZA BARDZO

Deficyt miłości

Iwona zamknęła za sobą drzwi i opadła na krzesło.  Rozwód. Sytuacja wywołująca jeden z większych poziomów stresu. Słyszała o tym, ale nigdy nie myślała, że bezpośrednio będzie jej to dotyczyło. Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedział, że odejdzie od mężczyzny z takiego powodu, nigdy by nie uwierzyła…

Bartek z zazdrością spoglądał na rodziny swoich kolegów. Ciepło rodzinne, radość świąt, wzajemne więzi. To było dla niego obce. O tym jedynie słyszał, to z zazdrością obserwował. Chłonął z wypiekami na twarzy relacje rówieśników, którzy opowiadali o wspaniałych wakacjach, uroczystościach, o zwykłym życiu, które dla niego miało wymiar „Baśni z tysiąca i jednej nocy”.  Życiu, które podglądał z ciekawością zgłodniałego dziecka zaglądającego do sklepu ze słodyczami.

Poznali się na studiach. Motyle w brzuchu. Fajerwerki. Czuła się cudownie. Była adorowana, dopieszczana. Koleżanki z zazdrością spoglądały na Iwonę, która była noszona przez Bartka na rękach. Rozpoznawał w lot jej potrzeby, był dobry i czuły.  Na ostatnim roku pobrali się. Rodzice Iwony pomogli im na starcie. Mieli możliwości, a wiedząc, że rodzice zięcia nie żyją, chcieli w dwójnasób pomóc im wejść w życie. A jednak pomimo tego problemy zaczęły się pojawiać wcześniej, niż mogli się tego spodziewać.
Obraz
Początkowo Iwona z dumą opowiadała koleżankom, iż mąż przedkłada jej osobę nad kolegów i znajomych. Siatkówka, piłka nożna, spotkania przy piwku…- Iwona o tym nie słyszała. Wracał po pracy do domu, wspólne wieczory, kino, spacery, zakupy. Można powiedzieć, że życie sielskie i anielskie. A jednak…

„Wszyscy się tam wybierają. Nie mogę nie pójść. Nie rozumiesz?” Iwona codziennie od tygodnia próbowała przekonać męża, że spotkanie integracyjne nie jest jej fanaberią. „Mam  już dość życia w złotej klatce! Układasz mi życie jak dziecku. Traktujesz jak rzecz, której nie wypuszczasz z dłoni. Czuję się jak lalka, którą ubierasz, ustawiasz gdzie chcesz, uszczęśliwiasz, ale powodujesz, że czuję się bezwolna! Duszę się! Nie rozumiesz? Nie widzisz tego? Nie czujesz?! Jak długo można?”

Iwona usiadła w fotelu i zasnęła. Emocje były tak silne, że musiała odreagować zmęczenie. Gdy obudziła się, po głowie kołatało jej pytanie – „Czy można kochać za bardzo? Czy to uczucie można nazwać miłością?”  Zaczęła przypominać sobie kolejne miesiące wspólnego życia i Bartka, który jak architekt chciał urządzić jej życie według swojego pomysłu.  Czy robił to w złej wierze? Oczywiście, że nie. Ale nie zmieniało to faktu, że jego pomysły na życie Iwony nie były jej własnymi. Czuła się osaczona. Dostrzegła, że Bartek traktuje ją jak cenny skarb, którego nie chce stracić, ale jego zachowanie odbierało jej dzień po dniu wolność.

Czytaj więcej
0 Komentarze

Straciłam siebie...

10/29/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Nie obwiniaj nikogo

10/28/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Mówi mi zawsze: "Kochanie"

10/28/2016

0 Komentarze

 
Obraz

MÓW MI ZAWSZE: "KOCHANIE"

Chcemy słyszeć miłe słowa, chcemy być doceniani, chcemy widzieć wyraz troski o nas. Takie mamy potrzeby. Jeśli ludzie w związku odzywają się do siebie z miłością i szacunkiem, mogą z sobą żyć do przysłowiowej "grobowej deski". Ważne, aby było to naturalne i szczere, a nie "grane", służące jedynie do manipulacji, bo to wcześniej, czy później wyjdzie na jaw. Z drugiej strony, czy ganić babcię, która tak pięknie mówi do dziadka, a ten z pewnością się cieszy a powód, jaki podaje babcia jest nieco inny?:-) Zdecydujcie:-)
0 Komentarze

Cienka linia

10/27/2016

2 Komentarze

 
Obraz

CIENKA LINIA

Dorosłe Dziecko Alkoholika

Problem dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, osób bezrobotnych, ale i pracoholików, osób niewykształconych, ale i lekarzy, prawników, naukowców. O alkoholizmie pisałyśmy w poście „Lalka z porcelany”. Proces uzależniania się przebiega w różny sposób. Alkoholik to nie osoba, którą często nazywamy pijakiem. To niejednokrotnie człowiek, którego nikt nigdy nie widział w stanie nietrzeźwym. Ludzie ci piją kulturalnie, w zaciszu domu, uzależniając się stopniowo. Powoduje to silną potrzebę picia. W pewnym, trudnym do uchwycenia momencie potrzebują alkoholu  do normalnego funkcjonowania. Jego brak powoduje u nich silną frustrację. Osoba uzależniona jest gotowa zrobić wszystko, by się napić. Jej energia krąży wokół jednego tematu - jak zdobyć pieniądze?, Gdzie kupić alkohol?, Jaki znaleźć pretekst? Niestety sytuacja ta nie pozostaje bez wpływu na innych członków rodziny. Szczególnie dotkliwie odczuwają to dzieci, na których życiu dzieciństwo przeżyte w takim domu odciska piętno. W rodzinie, w której jest problem alkoholowy brak poczucia bezpieczeństwa, nic nie jest pewne, człowiek nigdy nie wie, czego może się spodziewać. Często dzieci te wchodząc w dorosłe życie, mają zaniżone poczucie własnej wartości, tłumią uczucia, są nieufne, lękliwe, mają trudność w tworzeniu stałych związków, łatwo wchodzą w rolę ofiary, mają potrzebę przesadnego porządkowania swojego życia i kontrolowania wszystkiego wokół, czują się osamotnione, mają poczucie krzywdy i skłonność do popadania w uzależnienia.

2 Komentarze

Pewnego dnia zrozumiesz...

10/27/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Jak sam wpływasz na rozwój raka?

10/26/2016

0 Komentarze

 
Obraz

JAK SAM WPŁYWASZ NA ROZWÓJ RAKA?

Co pomaga pokonać nowotwór?

Czasami spotykają nas w życiu wydarzenia, których wydaje się, że nie jesteśmy w stanie przeżyć. Za ciężkie, za trudne, zbyt bolesne. Długo leczymy nasze „rany”.
​Pawła opuściła ukochana na tydzień przed ślubem i może jakoś by to przeżył, gdyby tego samego nie zrobiła jego mama w dzieciństwie, choć może nie tak dosłownie jak niedoszła żona. Pawła ogarnęła wówczas potworna rozpacz, przeżył ogromny stres, z którym nie umiał sobie poradzić. To m.in. spowodowało, że zachorował na nowotwór (historię Pawła opisałyśmy w poście „Trafiony – zatopiony”).

​Badania na szczurach potwierdzają, że bezradność i rozpacz sprzyjają rozwojowi nowotworu. Szczury podzielono na 3 grupy. Wszystkim wstrzyknięto taką ilość komórek rakowych, która wywołuje śmierć w 50% przypadków.
Jedna grupa szczurów była grupą kontrolą (A) – nie oddziaływano na nią w jakikolwiek sposób. Dwie pozostałe - poddawano lekkim wstrząsom elektrycznym, z tą różnicą, że w jednej grupie (B) szczury nie miały żadnego wpływu na to, kiedy te wstrząsy otrzymują i nie mogły im zapobiec, a w ostatniej grupie (C) – szczury mogły unikać wstrząsów, ucząc się naciskania odpowiedniej dźwigni. Okazało się, że w grupie kontrolnej (A) po miesiącu przeżyło 50% zwierząt, w grupie B, która nie miała możliwości uniknięcia wstrząsów tylko 23% pokonało nowotwór, a w ostatniej grupie (C), która miała kontrolę nad sytuacją i mogła unikać wstrząsów - przeżyło aż 63% szczurów. Pokazuje to więc, że nawet nie sam stres (owe wstrząsy), którego nie szczędzi nam życie - sprzyja rozwojowi choroby, ale poczucie kontroli nad sytuacją. Zauważmy, że lepiej nawet doświadczać stresu i umieć sobie z nim radzić, niż żyć beztrosko bez stresów i problemów.
Natomiast bezradność niewątpliwie przyspiesza rozwój raka.

Oczywiście należy pamiętać, że nasza psychika to tylko jeden z czynników, jakie wpływają na powstawanie chorób. Tych czynników jest wiele: od genetyki zaczynając, poprzez środowisko, na stylu życia kończąc. ​Dopiero ich odpowiednia kombinacja uruchamia proces chorobowy.

Stresu w naszym życiu nie brakuje, więc sposoby opanowania go (co pokazało doświadczenie ze szczurami) są niezwykle ważne. Musimy tylko znaleźć naszą własną „dźwignię".

POWIĄZANE POSTY:
Trafiony- zatopiony. Jaka osobowość przyciąga raka?
​Jak pokonać stres i odzyskać spokój?

0 Komentarze

Singiel to nie stan...

10/26/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Doceniaj i komplementuj zawsze, gdy...

10/25/2016

0 Komentarze

 
Obraz

DOCENIAJ I KOMPLEMENTUJ ZAWSZE, GDY...

Rola doceniania w budowaniu poczucia wartości

Doceniaj i komplementuj zawsze, gdy jest do tego powód, choćby najmniejszy. Pamiętaj jednak, że komplementy zawsze muszą być prawdziwe! Nie mogą być narzędziem manipulacji.

Gdy rozmawiałam ze znajomą mamą i powiedziałam jej, że na każdą negatywną uwagę w stosunku do swojego dziecka powinno przypadać co najmniej 7 pozytywnych, zapytała, ale skąd ma je wziąć? Dziś podpowiedź doceniających i komplementujących słów. Inspiracją* były co prawda komplementy dla mężczyzn (jak dla nich te słowa są ważne wiecie z postu „Czego pragną faceci”), ale docenienia potrzebujemy wszyscy jak tlenu. Dobre doceniające słowo podbuduje poczucie wartości adresata lub nawet może je budować, gdy ktoś ma niskie lub chwiejne poczucie wartości. Docenianie i pochwały są niezwykle potrzebne dzieciom jako jeden z elementów, które to poczucie wartości tworzą. Według A. Maslowa zaspakajają potrzebę szacunku i uznania. Ludzie, którym mówimy komplementy będą nas bardziej lubić, uśmiechną się i ucieszą, a my będziemy odbierani jako mili i uprzejmi.

​Nie zapominajmy o tych słowach także – a może przede wszystkim – w związkach. Fakt, że jesteśmy małżeństwem nie powoduje, że musi skończyć się etap randek (choćby to miała być jedna randka raz na jakiś czas, to warto ten zwyczaj kultywować) i nie musi kończyć się etap „podrywania”. Może właśnie te sytuacje powinny służyć temu, aby móc mężowi czy żonie powiedzieć kilka miłych słów, na które każde z nich czeka. W analizie transakcyjnej mówi się o „głaskach”, które pokazują uznanie, zainteresowanie nami innych osób. Każdy z nas ich potrzebuje do normalnego życia i jeśli nie otrzymuje „głasków pozytywnych”, którymi z pewnością są pochwały, komplementy i słowa docenienie, zadowoli się „głaskami negatywnymi” (np. krytyka, niemiła uwaga, nagana), bo każdy z nas chce być zauważony, potrzebuje uznania. Jeśli nie możemy być zauważeni pozytywnie, to chcemy być dostrzeżeni jakkolwiek, nawet negatywnie.

​Oczywiście ważne, aby nasze docenianie i pochwały były prawdziwe, jasne, proste, jednoznaczne, krótkie i możliwie konkretne – nasze propozycje z ilustracji nie zawsze takie są (nie znamy Was przecież), więc potraktujcie je jako inspirację i dopasujcie do Waszych własnych konkretnych sytuacji. Ale pamiętajcie: zawsze lepiej jakikolwiek - nawet niewprawny, zbyt ogólny - komplement niż żaden! 

* Inspiracja: www.sheknows.com "9 Compliments men crave"


POWIĄZANE POSTY:
Podziel się dobrym słowem
Słowa mają moc
0 Komentarze

Moje życie...

10/25/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Jak pokonać stres i odzyskać spokój?

10/24/2016

0 Komentarze

 
Obraz

JAK POKONAĆ STRES I ODZYSKAĆ SPOKÓJ?

Relaksacja. Radzenie sobie ze stresem. Wizualizacja

Pomimo tego, że mamy dopiero poniedziałek i powinniśmy mieć dużo siły po weekendzie, już dziś zaczynamy podsuwać Wam pomysły jak wpłynąć na samego siebie i poradzić sobie ze stresem, złością, gniewem. Jak się uspokoić. Może przyda się, jeśli nie na dziś, to na nadchodzące dni.

Wyobraźcie sobie, że stanęliście w korku. Spieszycie się strasznie. Dziecko, które siedzi na tylnym siedzeniu spóźni się do szkoły, Wy – do pracy, a Wasz szef tego nie toleruje (sam przychodzi zawsze 15 minut wcześniej), na premię nie ma co liczyć. Minuty wloką się niemiłosiernie. Minęło już 5 minut a posunęliście się zaledwie o kilka metrów. Zaczynacie się złościć, powoli złość przechodzi w gniew, bo absolutnie nie macie wpływu na sytuację wokół. Jesteście zblokowani ze wszystkich stron. Patrzycie obok i widzicie jak kierowca w sąsiednim samochodzie z trudem powstrzymuje krzyk, bębni palcami po kierownicy, niektórzy zaczynają trąbić. Czy warto się denerwować? Może lepiej „wyluzować” i odzyskać spokój na resztę dnia a może i tygodnia? Ci, którzy lepiej reagują na stres, lepiej sobie z nim radzą są zdrowsi (pisałyśmy o tym m.in. w poście „Trafiony – zatopiony. Jaka osobowość „przyciąga” raka?”).

Usiądź wygodnie, postaraj się rozluźnić ciało (zauważyliście jak mocno w takich sytuacjach ściskamy kierownicę lub pięści?). Zamknij oczy i przypomnij sobie miejsce, które uwielbiasz, sytuację, w której zawsze jesteś spokojny, zrelaksowany, szczęśliwy. Dla jednych będzie to wylegiwanie się latem na plaży, dla innych chodzenie boso po trawie, czy wycieczka w górach. Teraz wyobraź sobie siebie w tej sytuacji, przypomnij sobie ze szczegółami, co wówczas widzisz, słyszysz. Poczuj wszystko: zapachy, widoki, dźwięki. Jeśli jest to plaża: poczuj gorące słońce muskające Twoje ciało, ciepły, rozgrzany piasek, który przesypujesz palcami. Lekką bryzę od morza, która rozwiewa Ci nieco włosy, ale jest to przyjemne uczucie. Zapach lata unoszący się w powietrzu i jodu, który wdychasz. Gdy zsuwasz na nos przeciwsłoneczne okulary, na tle słońca widzisz przelatującą mewę. Czujesz się spokojny i głęboko zrelaksowany. Ciesz się tą chwilą!
Obraz
Teraz powoli otwórz oczy - wracasz do swojego samochodu. Pomyśl teraz, czy twoje zdenerwowanie naprawdę pomoże w wydostaniu się z korka, zmieni jakoś sytuację? Nie! Czy nie lepiej po prostu napisać dziecku usprawiedliwienie nieobecności z pierwszej godziny lekcyjnej, a szefowi zaproponować, że możesz wziąć pracę do domu lub, że zostaniesz o godzinę dłużej. W takiej chwili pomyśl, co fajnego możesz zrobić z czasem, jaki właśnie dostałeś? Potraktuj go jak prezent. Może np. dawno nie rozmawiałeś tak naprawdę ze swoim dzieckiem?

​Do Twojej „oazy spokoju” możesz wracać zawsze, gdy tylko poczujesz się zestresowany, zdenerwowany i będziesz chciał się uspokoić. Gdy będziesz po niemiłej rozmowie z kimś (niekoniecznie z szefem, bo przecież i Ci bywają fantastyczni), gdy zdenerwuje Cię pani w urzędzie (choć i te ostatnio są niesamowicie miłe). Im częściej będziesz zaglądał do swojej „oazy”, tym głębiej i szybciej będziesz potrafił się relaksować. Trening wizualizacji czyni mistrza!


POWIĄZANE POSTY:
Zostań panem swojego nastroju
Przepis na radość

0 Komentarze

Droga Przeszłości, dziękuję Ci...

10/24/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Ludzie przychodzą i odchodzą...

10/23/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Lalka z porcelany

10/23/2016

0 Komentarze

 
Obraz

LALKA Z PORCELANY

Uzależnienie od alkoholu

Wojtek sącząc sok, ze smutkiem patrzył na przyjaciela. Sam sobie się dziwił, że coś w nim pękło. Nie dawał już rady. Silny mężczyzna też ma granice wytrzymałości. „Kochałem ją. Świata poza nią nie widziałem…”

Kinga urodziła się w siódmym miesiącu. Z racji swojego wcześniactwa i zagrożenia życia przez okres dzieciństwa była trzymana pod „parasolem ochronnym”. Była maleńka i rodzice na nią chuchali, by tylko przeżyła. Przeżyła, ale przez kolejne lata jej życia była traktowana w sposób szczególny. Postępowali z nią jak z lalką z porcelany. Wyręczali na każdym kroku, nadskakiwali, chronili. W wieku nastu lat było za późno, by wprowadzać zasady wychowawcze, stawiać granice. Oni niczego nie potrafili od niej wyegzekwować. Była uparta. Robiła im na przekór, wyczuwając doskonale ich brak konsekwencji.

W szkole nauczyciele zauważyli, ze dziewczynka za wszelka cenę chce zwrócić na siebie uwagę. Ubierała się w wyzywający sposób. Nie pomagały kary, prośby, groźby. Rodzice byli bezsilni. Kinga bardzo emocjonalnie reagowała na niepowodzenia, nie potrafiła trzymać na wodzy emocji. A przy tym robiła wszystko, by zwrócić na siebie uwagę i zaimponować, niestety w negatywny sposób swoim rówieśnikom.
Obraz
Taki liberalny styl wychowania, pozbawiony granic spowodował u Kingi brak poczucia bezpieczeństwa, brakowało jej poczucia własnej wartości,  była nieodporna na stres i sytuacje trudne. W szkole była spłoszonym stworzonkiem, sfrustrowanym, szukającym oparcia i akceptacji w otoczeniu. Nie wierzyła w siebie, dlatego nieudolnie próbowała zwrócić na siebie uwagę.

Wojtka poznała przez kolegę z klasy. To było jak uderzenie pioruna. Nie wierzyła, że taki facet może na nią zwrócić uwagę. Nie mogła śnić o tym w najpiękniejszym śnie. Grała, ale do gry była przyzwyczajona. Próbowała stać się subtelną, grzeczną dziewczyną. Wojtek był starszy, czuła w nim siłę i oparcie, którego tak bardzo jej brakowało.

„Przed ślubem dwa razy zauważyłem, że nadużywa alkoholu. Była najpierw wesoła, a następnie się awanturowała. Były rozmowy. Zagroziłem, że odejdę, ale nie potrafiłem. Tłumaczyłem sobie, że może ślub, emocje… Miesiąc po ślubie zaczęła wychodzić na spotkania z koleżankami i przychodziła pijana.  Potem  upijała się w domu, podczas mojej nieobecności. Prośby, błagania nie były dla niej istotne. Kiedy zamykałem drzwi, potrafiła uciekać przez balkon i  wracała nad ranem. Szukałem jej całe noce."

Dziecko wychowane w takim domu jak Kingi w dorosłym życiu narażone jest na negatywny wpływ otoczenia, gdyż za wszelką cenę stara się zyskać aprobatę innych, nie zawsze wartościowych ludzi i jest predysponowane do uzależnienia się na przykład od alkoholu. Przekonanie bowiem o autonomicznej wartości własnej osoby i  oczekiwanie jego potwierdzenia ze strony innych ludzi i od samego siebie jest fundamentalną potrzebą człowieka.
Obraz
Kindze brakowało wiary w swoje możliwości, podporządkowywała się i była zależna od opinii innych. Jej obraz samej siebie, w którym była duża rozbieżność między ja realnym a ja idealnym były typowe dla osób uzależnionych. Ludzie ci różnią się od osób zdrowych między innymi tym, iż wątpią w swoje możliwości i czują się mniej kompetentni w kontaktach interpersonalnych.

Kinga, która początkowo piła, by zrobić dobre wrażenie, powoli zaczęła tracić wewnętrzną wolność, gdyż do normalnego funkcjonowania zaczęło brakować jej alkoholu. Była sfrustrowana, gdy nie mogła się napić. Powoli traciła kontrolę, nie zdając sobie sprawy z wagi problemu. Zaprzeczała, iż nie jest alkoholiczką. Jest to postawa typowa dla osób pijących. Wszyscy wokół widzą ich problem, natomiast oni sami uważają, iż mają nad swoim życiem pełną kontrolę. Nie dostrzegają, iż podporządkowują się  alkoholowi, który staje się panem ich życia, który sprawia, iż ich myśli krążą wokół jednego problemu - co zrobić, aby się napić.

„Gdyby Kinga nie piła, nie byłoby problemów. Jak była trzeźwa, nie była złym człowiekiem, była dobra. Jak wypiła, to była nie ta sama osoba, którą znałem i kochałem. Pod wpływem alkoholu stawała się człowiekiem śmiałym, bez zahamowań, kłamliwym, impulsywnym, a nawet agresywnym. Zaczęła  wyrzucać mnie z domu nocą, kiedy byłem już w piżamie."

Kingę charakteryzowała labilność emocjonalna, nieprzystosowanie i chęć zwracania na siebie uwagi. Można powiedzieć, że nastąpił efekt „błędnego koła.” Alkohol w pewnym sensie był lekarstwem na frustrację wynikającą z niezaspokojonej potrzeby własnej wartości, znaczenia. Pijąc, zaczęła stawać się człowiekiem, który traci szacunek, akceptację i miłość w oczach ludzi znaczących, a tym samym siebie zaczęła postrzegać w sposób negatywny. Nie czując się z tym dobrze, popadała w nastroje depresyjne, a to z kolei zrodziło w niej kolejne frustracje, na które najlepszym w jej rozumieniu lekarstwem było picie. Alkohol stał się sposobem na życie, a wyjść z tej spirali nie było łatwo. Pomimo wielkiej miłości Wojtka.


Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.


POWIĄZANE POSTY:

"Czy zdrada męskie ma imię?"
"Granice miłości"

 

0 Komentarze

Zanim powiesz...

10/22/2016

2 Komentarze

 
Obraz
2 Komentarze

Trafiony-zatopiony

10/22/2016

18 Komentarze

 
Obraz

TRAFIONY-ZATOPIONY

Jaka osobowość „przyciąga” raka?

Guz w płucach. Dla Pawła – gdy tylko to usłyszał – brzmiało jak wyrok. Czuł się młody, zdrowy. Skończył dopiero 35 lat. Wykryli go w czasie rutynowych badań w pracy. Paweł wykupił pracownikom swojej pracowni architektonicznej abonament w centrum medycznym. Sam też z niego korzystał od czasu do czasu. Nie chciał zwolnień, chorób, problemów.
Rentgen wykazał guza. On i nowotwór? Najpierw to do niego nie dotarło, potem przestraszył się nie na żarty.
 
W dzieciństwie był samotnikiem. Jego mama wróciła praktycznie zaraz po porodzie do pracy. Takie były czasy. Najpierw miał nianie, które zmieniały się jak w kalejdoskopie, potem żłobek, przedszkole. Mama była raczej zimną i oschłą kobietą. Nigdy nie udało mu się nawiązać z nią bliskiej relacji. Czuł się zawsze niepotrzebny, zostawiony sam sobie. Oczywiście miał wszystko, co potrzeba: swój pokój, fajne zabawki i ciuchy, ale czy miał to co najważniejsze – miłość najważniejszej w życiu osoby? Nie był przekonany. Potem dowiedział się, że jego narodziny pokrzyżowały jego mamie plany zawodowe. Miała właśnie awansować, gdy urodził się Paweł. Mimo, że wróciła do pracy, stanowisko było już zajęte. Zaczęli już inaczej na nią patrzyć, nie jak na super-pracownika, ale jak na kobietę. Może przecież urodzić jeszcze jedno dziecko. Dzieci będą chorować. Nie będzie jej w pracy, nie będzie się tak angażować jak mężczyzna. Pięła się w górę, ale wolno, szybciej niż koleżanki, ale z większym trudem i wysiłkiem niż mężczyźni.

Paweł nie miał zbyt wielu kolegów. Starał się wszystko wykonywać jak najlepiej, być perfekcyjnym w każdym calu, może podświadomie myślał, że tak zaskarbi sobie miłość matki? Najlepszy uczeń, zwycięzca zawodów szachowych. Nie miał chyba prawdziwych przyjaciół i w sumie tak organizował sobie czas, aby tego czasu na bliskie relacje z innymi nie mieć.
Skończył architekturę z wyróżnieniem. Czy to go interesowało, czy było to marzeniem rodziców? Sam nie wie. Pojechał na staż zagranicę i po powrocie otworzył swoją własną pracownię architektoniczną. Na początku było ciężko, ale dość szybko zdobył renomę i po 8 latach jego firma należała do liczących się na rynku.
Obraz
*Z kobietami, a wcześniej z dziewczynami, nie za bardzo mu się wiodło. Z pierwszą dziewczyną jakoś mu się nie układało, ale ponieważ sam nie wiedział, czy naprawdę ją kocha, rozstanie nie bolało. Z Kasią – z którą zaplanowali już ślub – było gorzej. Był strasznie zakochany, wreszcie poczuł to, czego nie doświadczył nigdy wcześniej. To była prawdziwa miłość – tak uważał. Byli ze sobą już dwa lata, data ślubu umówiona, wszystko przygotowane. Dwa tygodnie przed ślubem Kasia odeszła do innego.
Ból i rozczarowanie zwaliły Pawła dosłownie z nóg. Potworny stres, nieprzespane noce, był bliski myśli samobójczych. Skończyło się na lekach od psychiatry. I kilka miesięcy po tych wydarzeniach – rutynowe badania w klinice – wykazały to, co wykazały…
 
Badania pokazują, że określony typy osobowości (w tym sposoby radzenia sobie ze stresem) mają skłonność do zachorowania na pewne typu chorób. Prawdopodobieństwo zachorowania jest u nich wyższe. I tak dla przykładu osobowość typu A to pacjenci „sercowi” (choroby układu krążenia), choroba wrzodowa koreluje z typem D, zaś dla chorych na nowotwory stworzono typ C*.
 
Ludzie z tym typem osobowości nigdy nie czuli się szczęśliwie w okresie dzieciństwa – czy mieli do tego powody, czy nie. Doktor Lawrence Le Shan, amerykański psycholog, pionier psychoterapii osób chorujących na nowotwory, twierdzi, że przyczyną powstania takiej osobowości może być odrzucenie przez rodzica (strata), które powoduje poczucie krzywdy, opuszczenia, samotność, a później lęk i przekonanie, że bliskie relacje z innymi przynoszą ból i rozczarowanie. Ich rodzice mogli być chłodni, zdystansowani i wymagający, ale mogli też przejawiać skłonność do przemocy, czy irytacji. U takich dzieci rozwijało się poczucie słabości i niskiej wartości. Potem, aby zaskarbić sobie miłość, gotowe były robić wszystko, czego od nich oczekiwano, zamiast podążać za swoimi naturalnymi potrzebami. Mają głębokie poczucie winy, poczucie opuszczenia i samotności. Rzadko wpadają w gniew, unikają konfliktów i odsuwają swoje aspiracje na drugi plan, czasem przez całe życie. Nie mają swobody w kontaktach, ukrywają się za fasadą łagodnej dobroci. Związki, które tworzą są powierzchowne i niestałe. Długo chowają urazę i z trudem wybaczają innym.
Obraz
Aby zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa przesadnie rozwijają i inwestują w jeden aspekt swojego życia. Może to być np. małżeństwo, dzieci, czy kariera zawodowa. Jednak, gdy nagle ich „inwestycja” staje się zagrożona – np. ze względu na rozwód, wyjście dzieci z domu, czy bankructwo – dziecięcy żal powraca. Często potęguje go poczucie, że niezależnie co się zrobi, nie uniknie się cierpienia. Wtórna trauma powoduje wrażenie bezradności, rozpaczy i opuszczenia.
Inne cechy osobowości, które bardzo często można zaobserwować u wielu chorych na oddziałach onkologicznych to: większa skłonność do poświęcania się dla innych, chowanie emocji, niekonfliktowość, altruizm.
 
Wracając do wtórnej traumy, to właśnie w niej doszukuje się mechanizmu wyzwalającego nowotwory. Silny stres destabilizuje pracę układu immunologicznego, który wówczas dopuszcza do tworzenia się komórek nowotworowych, zamiast je niszczyć. W książce dr D. Servana-Schreibera** w kontekście owej wtórnej traumy pojawia się określenie „trafiony-zatopiony” nawiązujące do dziecięcej gry w statki. Pierwszą ranę, jakiej doświadczyła osoba w dzieciństwie, była w stanie przeżyć, ale gdy następuje drugie „trafienie” w to samo miejsce – cała konstrukcja psychiczna i fizyczna - może runąć. Co właśnie przytrafiło się Pawłowi.

Paweł powoli otrząsał się z informacji o chorobie. Pomogły mu sesje u psychologa, pomogła nawet mama, która postawiona w tak krytycznej sytuacji - zaczęła wspierać syna jak nigdy dotąd. Paweł zdecydował: "Nie chcę umierać". I to był pierwszy bardzo ważny krok - rozpoczął walkę. Nadzieję na wyzdrowienie - której kurczowo się uchwycił - dał mu jeden z kolegów - lekarz. Opowiedział mu o pewnym eksperymencie na szczurach**, w którym poradzenie sobie ze stresem i uzyskanie kontroli nad sytaucją zwiększało szanse na wyzrowienie, zaś bezradność i rozpacz sprzyjały rozwojowi nowotworu. Szczury podzielono na 3 grupy. Wszystkim wstrzyknięto taką ilość komórek rakowych, która wywołuje śmierć w 50% przypadków. Jedna grupa szczurów była grupą kontrolą (A) – nie oddziaływano na nią w jakikolwiek sposób. Dwie pozostałe - poddawano lekkim wstrząsom elektrycznym, z tą różnicą, że w jednej grupie (B) szczury nie miały żadnego wpływu na to, kiedy te wstrząsy otrzymują i nie mogły im zapobiec, a w ostatniej grupie (C) – szczury mogły unikać wstrząsów, ucząc się naciskania odpowiedniej dźwigni. Okazało się, że w grupie kontrolnej po miesiącu przeżyło 50% zwierząt, w grupie B, która nie miała możliwości uniknięcia wstrząsów tylko 23% pokonało nowotwór, a w ostatniej grupie (C), która miała kontrolę nad sytuacją i mogła unikać wstrząsów - przeżyło aż 63% szczurów (jednak 27% w tej samej sytuacji zmarło). Pokazuje to więc, że nawet nie sam stres (owe wstrząsy), którego nie szczędzi nam życie - sprzyja rozwojowi choroby, ale poczucie kontroli nad sytuacją. Bezradność niewątpliwie przyspieszyła rozwój raka.
 
Nie popadajcie jednak w przerażenie, jeśli jakieś z cech osobowości odnaleźliście u siebie. Przed wszystkim kilka cech nie oznacza, że macie osobowość danego typu. Poza tym posiadanie określonej osobowości nie jest równoznaczne z zachorowaniem na daną chorobę, jedynie zwiększa prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Stanowi swego rodzaju „skłonność” do zachorowania. I jest tylko jednym z czynników. Na powstanie choroby wpływa ich bowiem wiele: od genetyki zaczynając, poprzez środowisko, na stylu życia kończąc. O ile osobowości nie możemy zmienić, to już nasze zachowania i sposoby reagowania – tak. Jesteśmy panami swojego losu i musimy tylko podjąć decyzję, że chcemy się zmienić! Tak jak Paweł. Stresu w codziennym naszym życiu coraz więcej, więc dobre mechanizmy radzenia sobie z nim, nawet w sytuacji „trafiony – zatopiony”, są ważne.
 
* jest wiele badań potwierdzających związki osobowości i zachorowań, ale są też takie, które tak ścisłej korelacji nie wykazały
** D. Servan-Schreiber „Antyrak. Nowy styl życia”, Albatros 2015
​

Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
​
​
Aby czytać więcej, możesz polubić nasz blog "Psychologia przy kawie" na Facebooku:
18 Komentarze

Jak wpływać na innych?

10/21/2016

0 Komentarze

 
Obraz

JAK WPŁYWAĆ NA INNYCH?

Każdy z nas ma swoje sposoby, aby wpłynąć na innych i osiągnąć swój cel. Można być niezwykle miłym i uprzejmym, "bratem-łatą", dogadzać na różne sposoby, możemy też spełniać wszystkie prośby i zachcianki innych, aby się im przypodobać. Wreszcie można też przez "żołądek do serca". Każdy z nas ma "swoje sposoby" w pogotowiu. Inni ludzie łatwiej przyjmą od nas niepomyślne informacje, gdy sami będą czuli się szczęśliwi, zadowoleni, zaspokojeni i... najedzeni. 

Czy Waszym zdaniem bohaterka dobrze poradziła sobie w tej sytuacji?:-)
0 Komentarze

Jest nas 30 tysięcy!!! 

10/20/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Pułapka aureoli

10/20/2016

0 Komentarze

 
Obraz

PUŁAPKA AUREOLI

Zasada autorytetu

Pamiętacie Izę z postu „A miało by tak pięknie”?  Bezgranicznie zaufała  mężczyźnie, który był dla niej autorytetem. Zadziała zasada Cialdiniego, według której człowiek jest gotowy ulec wpływowi drugiego człowieka ze względu na to, że jest to osoba wiarygodna: "Jeśli uważam, że jesteś autorytetem, chętniej spełnię Twoją prośbę".

Niestety w wielu sytuacjach można wpaść w pułapkę autorytetu, gdyż osoby będące ekspertami w określonej dziedzinie nie muszą być ekspertami w innych dziedzinach. A my nieświadomie tak uważamy.
Kolejna sprawa to przypisywanie osobie, która w naszych oczach uchodzi za autorytet, szeregu innych pozytywnych cech, które  niekoniecznie muszą iść w parze z jej wiedzą i kompetencjami. Lekarz nie musi być ekspertem w dziedzinie prawa, a prawnik osobą, która jest wzorem moralności. Ale dobrze wiemy, że w takie pułapki wpadliśmy niejeden raz. Opowiadali o tym chociażby aktorzy odgrywający rolę lekarzy, którzy byli proszeni w życiu realnym o konsultacje w sprawie chorób, o których wiedzieli tyle, co inni śmiertelnicy :)

0 Komentarze

Nigdy nie obiecuj...

10/20/2016

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Fatalne zauroczenie - efekt Romea i Julii

10/19/2016

0 Komentarze

 
Obraz

FATALNE ZAUROCZENIE

Efekt Romea i Julii

​Mówiłyśmy już o tym, że jeśli coś jest nam ograniczane, zabraniane zyskuje u nas podświadomie niesamowitą wartość. Dziś o związkach i miłości, która kwitnie, gdy ma przeciwników i obumiera, gdy zakazy i przeszkody – znikają.

Wszyscy pamiętamy szekspirowskiego Romea i Julię – dwie młode osoby z dwóch zwaśnionych rodów, których miłości przeciwne były obie rodziny. Im bardziej krewni zabraniali, tym bardziej młodzi się kochali. Działała reguła niedostępności, która objawiła się poprzez zakaz, ciekawość, tajemniczość, nieosiągalność. Im bardziej naciskano na zerwanie ich związku, tym bardziej oni się temu opierali i nie zgadzali. Dla nich skończyło się to tragicznie, ale znane są współcześnie takie miłosne związki. Rodzice, czy szerzej rodzina nie akceptują partnera – przyszłego męża, żony swojego dziecka i dają temu ewidentny wyraz. Kłótnie, zakazy - a w tym czasie młodzi silnie oponują przed zerwaniem. Zakaz spotkań zakochanych cementuje ich związek. Na przekór wszystkim i wszystkiemu. Potocznie mówimy, że „zakazany owoc smakuje najlepiej”.

​Bo to co reglamentowane ma dla nas niesamowitą wartość, staje się cenne, żeby nie powiedzieć bezcenne. Młodzi dążą do odzyskania wolności decydowania, którą tracą, gdy jest coś im narzucane, zakazywane. Miłość więc kwitnie, gdy piętrzą się przeszkody, reguła niedostępności silnie działa. W takiej sytuacji nie widzimy wad partnera, jego słabych stron, gloryfikujemy go przesadnie. Im bardziej atakują, tym bardziej go bronimy. 
Obraz
Natomiast gdy przeszkody znikają, rodzina przyzwyczaja się do związku lub poddaje się i przestaje oponować – związek często się rozpada. Zaczyna działać reguła „odwróconej niedostępności”, bo to, co powszechnie dostępne, bez ograniczeń, limitów, do woli – traci na wartości, przestaje być dla nas tak cenne i pożądane. Nagle ukochana osoba przestaje być tak atrakcyjna, wyjątkowa i pożądana. Przestaje działać, to co ich spajało – reguła niedostępności i ich związek rozbija zasada odwróconej niedostępności.

​Czy widzieliście kiedyś efekt Romea i Julii wśród znanych Wam par? Czy może dotknął też kiedyś Was osobiście? Tylko czy była to miłość, czy też fatalne zauroczenie, które przewrotnie umacniał wpływ społeczny?
0 Komentarze
<<Poprzednia
Naprzód>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    SZKOLIMY:
    Obraz

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:
    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca