POLECAMY:
|
NOWOŚĆ: David M. Allen "Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice" Przekład: Agnieszka Kasprzyk Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego premiera: 28 lutego ZOBACZ WIĘCEJ>> |
W SIECI NARCYZA
Instrukcja obsługi człowieka. "Prawa ludzkiej natury"
Położyła kopertę na stole. Powoli ściągnęła płaszcz, zaparzyła herbatę i usiadła na krześle, wpatrując się w śnieżnobiałe zaproszenie. Zaproszenie na ślub siostrzenicy przywołało wspomnienia, do których niechętnie powracała. Ślub kojarzący się niemal każdemu z atmosferą radości, szczęścia, ekscytacji, dla niej miał zupełnie inny wydźwięk. Pamiętała doskonale dzień, który miał być najpiękniejszym wspomnieniem w życiu, a pozostawił po sobie głęboką ranę.
Kostka poznała na jednej z imprez firmowych. Pracował w innym mieście. Oczarował ją, jak i całe towarzystwo od momentu, w którym się pojawił. Przystojny, pewny siebie, czarujący. Tak przynajmniej był odbierany przez otoczenie. Nikt nie miał pojęcia, że pod tą maską kryje się człowiek przepełniony lękiem i złością.
Iza od razu wpadła mu w oko. Uczynił wszystko, by ją zaintrygować, a potem pokazać siebie jako ideał. Świetnie grał, robił wszystko, by ją oczarować, a potem rozkochać, aby dała mu poczucie bezpieczeństwa i dowartościowała w zamian za… piekło, które jej zgotował. Iza powoli wpadała w sidła zastawione przez mężczyznę wyrachowanego i nastawionego tylko na branie. Z kobiety pewnej siebie stawała się osobą, która przestawała istnieć. Liczył się w tym związku tylko on - człowiek pozbawiony empatii i poczucia winy.
Po odejściu od Kostka Iza długo nie mogła odzyskać równowagi. Przyjaciele znający ją od czasów studenckich nie mogli zrozumieć, jak ona - osoba stojąca nogami na ziemi, o wysokim poczuciu własnej wartości, dała się omotać takiemu zakompleksionemu człowiekowi. Stał się dla niej toksyczny, jak na narcyza przystało.
Kostka poznała na jednej z imprez firmowych. Pracował w innym mieście. Oczarował ją, jak i całe towarzystwo od momentu, w którym się pojawił. Przystojny, pewny siebie, czarujący. Tak przynajmniej był odbierany przez otoczenie. Nikt nie miał pojęcia, że pod tą maską kryje się człowiek przepełniony lękiem i złością.
Iza od razu wpadła mu w oko. Uczynił wszystko, by ją zaintrygować, a potem pokazać siebie jako ideał. Świetnie grał, robił wszystko, by ją oczarować, a potem rozkochać, aby dała mu poczucie bezpieczeństwa i dowartościowała w zamian za… piekło, które jej zgotował. Iza powoli wpadała w sidła zastawione przez mężczyznę wyrachowanego i nastawionego tylko na branie. Z kobiety pewnej siebie stawała się osobą, która przestawała istnieć. Liczył się w tym związku tylko on - człowiek pozbawiony empatii i poczucia winy.
Po odejściu od Kostka Iza długo nie mogła odzyskać równowagi. Przyjaciele znający ją od czasów studenckich nie mogli zrozumieć, jak ona - osoba stojąca nogami na ziemi, o wysokim poczuciu własnej wartości, dała się omotać takiemu zakompleksionemu człowiekowi. Stał się dla niej toksyczny, jak na narcyza przystało.
W życiu niejednokrotnie spotykamy wiele toksycznych osób, nie tylko narcyzów, które są przyczyną naszego cierpienia i wielu problemów, z którymi musimy się zmierzyć. Jak się przed nimi ustrzec? Czy powinniśmy być bardziej czujni, a może mniej naiwni?
Robert Greene w książce „Prawa ludzkiej natury” napisał: „Gdybyśmy naprawdę rozumieli korzenie ludzkich zachowań, destrukcyjnym jednostkom byłoby znacznie trudniej wymigiwać się od skutków własnych działań. Nie dawalibyśmy się tak łatwo oczarować i wprowadzić w błąd. Moglibyśmy przewidzieć ich podłe manewry i manipulacje. (…) Nie pozwolilibyśmy, aby tacy ludzie wciągali nas w swoje intrygi. (…)”*
Co zatem należy zrobić? Otóż Greene proponuje nam - czytelnikom - przyjrzeć się bliżej sobie, poznać swój potencjał i świadomiej się rozwijać, ale także uczyć się obserwowania ludzi, interpretowania sygnałów pochodzących od innych, rozpoznawania ludzkich masek, dzięki czemu będziemy mogli chronić siebie przed wpływem toksycznych osób. Można to zrobić dzięki lekturze jego książki, w której w osiemnastu rozdziałach odnosi się do konkretnych aspektów lub praw ludzkiej natury, między innymi do prawa irracjonalności, narcyzmu, odgrywania ról, kompulsywnego zachowania, pożądliwości, zazdrości, autosabotażu, wypierania śmierci, bezcelowości.
Każdy z nich zawiera opowieść o jakiejś znanej osobie lub osobach, która ilustruje dane prawo oraz koncepcje i strategie postępowania z samym sobą i innymi w warunkach oddziaływania tegoż prawa. Możemy przeczytać między innym o Coco Chanel, Lwie Tołstoju, Józefie Stalinie, Abrahamie Lincolnie.
Robert Greene w książce „Prawa ludzkiej natury” napisał: „Gdybyśmy naprawdę rozumieli korzenie ludzkich zachowań, destrukcyjnym jednostkom byłoby znacznie trudniej wymigiwać się od skutków własnych działań. Nie dawalibyśmy się tak łatwo oczarować i wprowadzić w błąd. Moglibyśmy przewidzieć ich podłe manewry i manipulacje. (…) Nie pozwolilibyśmy, aby tacy ludzie wciągali nas w swoje intrygi. (…)”*
Co zatem należy zrobić? Otóż Greene proponuje nam - czytelnikom - przyjrzeć się bliżej sobie, poznać swój potencjał i świadomiej się rozwijać, ale także uczyć się obserwowania ludzi, interpretowania sygnałów pochodzących od innych, rozpoznawania ludzkich masek, dzięki czemu będziemy mogli chronić siebie przed wpływem toksycznych osób. Można to zrobić dzięki lekturze jego książki, w której w osiemnastu rozdziałach odnosi się do konkretnych aspektów lub praw ludzkiej natury, między innymi do prawa irracjonalności, narcyzmu, odgrywania ról, kompulsywnego zachowania, pożądliwości, zazdrości, autosabotażu, wypierania śmierci, bezcelowości.
Każdy z nich zawiera opowieść o jakiejś znanej osobie lub osobach, która ilustruje dane prawo oraz koncepcje i strategie postępowania z samym sobą i innymi w warunkach oddziaływania tegoż prawa. Możemy przeczytać między innym o Coco Chanel, Lwie Tołstoju, Józefie Stalinie, Abrahamie Lincolnie.
Wracając do Izy. Czy mogła rozpoznać narcyza w Kostku?
Otóż "osoby głęboko narcystyczne da się rozpoznać na podstawie następujących wzorców zachowania:
Książka Roberta Green'a otwiera oczy na wiele ważnych spraw. Jej przekaz jest zarazem profesjonalny, ale i rzeczowy, jasny, obrazowy i bardzo konkretny. Każdy rozdział kończy się zaleceniami, a wprowadzenie postaci ze świata historii, nauki i kultury sprawia, że książka jest bardzo autentyczna i czyta się ją jak najlepszą powieść, która nie tylko daje nam przyjemność czytania, ale przede wszystkim uczy poruszania się w świecie, gdzie niestety często człowiek człowiekowi staje się wilkiem.
*R. Greene "Prawa ludzkiej natury"
Otóż "osoby głęboko narcystyczne da się rozpoznać na podstawie następujących wzorców zachowania:
- Gdy ktokolwiek je obraża lub kwestionuje ich słowa albo działania, nie dysponują żadną obroną, niczym wewnętrznym, co mogłoby im zapewnić ukojenie lub potwierdzić ich wartość. Reagują na ogół z wściekłością w poczuciu tego, że to one mają słuszność, pragną zemsty. To jedyny sposób, w jaki potrafią koić poczucie zagubienia.
- We wszelkiego rodzaju konfliktach odgrywają rolę zranionych ofiar, co dezorientuje innych, a nawet wzbudza ich sympatię.
- Są zgryźliwe i nadwrażliwe. Niemal wszystko biorą do siebie. Mogą stawać się dosyć paranoiczne i we wszystkich doszukiwać się wrogów.
- Gdy mówimy o czymś, co w jakiś sposób nie dotyczy ich bezpośrednio, nie trudno doszukać się w wyrazie ich twarzy objawów zniecierpliwienia lub dystansu. Natychmiast kierują rozmowę z powrotem na siebie i rzucają jakąś historyjkę lub anegdotę, aby odwrócić uwagę od trawiącego je poczucia niepewności.
- Widząc, że inni zwracają uwagę na siebie, a we własnym mniemaniu zasługują na nie one, mogą wykazywać skłonność do wściekłych ataków zazdrości.
- Często cechuje je skrajna pewność siebie, bo jest to coś, co zawsze pomaga zwracać na siebie uwagę i starannie ukrywa ich wewnętrzną pustkę.
- Wykazują tendencję do postrzegania innych jako przedłużenia siebie – ludzie są dla nich wyłącznie narzędziami do zapewnienia sobie uwagi i walidacji. Ich pragnieniem jest kontrolowanie innych, jakby kontrolowali własną rękę lub nogę. W związkach stopniowo skłaniają swoich partnerów do zrywania kontaktów z przyjaciółmi – bo przecież nie mogą mieć konkurencji w kwestii zwracania na siebie uwagi. (…)
Książka Roberta Green'a otwiera oczy na wiele ważnych spraw. Jej przekaz jest zarazem profesjonalny, ale i rzeczowy, jasny, obrazowy i bardzo konkretny. Każdy rozdział kończy się zaleceniami, a wprowadzenie postaci ze świata historii, nauki i kultury sprawia, że książka jest bardzo autentyczna i czyta się ją jak najlepszą powieść, która nie tylko daje nam przyjemność czytania, ale przede wszystkim uczy poruszania się w świecie, gdzie niestety często człowiek człowiekowi staje się wilkiem.
*R. Greene "Prawa ludzkiej natury"
POLECAMY:
POWIĄZANY POST:
Ty też tak miałaś?
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Katarzyna Miller, Suzan Giżyńska "Instrukcja obsługi dzieci" Wyd. Zwierciadło premiera: 19 lutego 2020 ZOBACZ WIĘCEJ>> |
LoveZnajdźMiłość - jesteśmy tradycyjnym Biurem Matrymonialnym, działamy wyłącznie bezpośrednio. Każdego klienta poznajemy osobiście. Działamy na terenie Trójmiasta i okolic oraz Szczecina i Torunia. Na terenie miast dojeżdżamy w miejsce dla Ciebie najdogodniejsze. Stosujemy niekonwencjonalną metodę, która przynosi bardzo dobre rezultaty. Proponujemy znacznie więcej niż ,,tylko" usługi matrymonialne... Mamy w ofercie pakiet "Metamorfoza" - prawdziwą przemianę wewnętrzną i zewnętrzną dla zainteresowanych. WIĘCEJ>> |
NASTOLATEK A DEPRESJA
Nadmierne oczekiwania
„Mamo boli mnie brzuch” – córka rano przychodzi do łóżka rodziców. Mama ją przytula, przygotowuje termofor z gorącą wodą, szuka kropli żołądkowych, choć myśli sobie: „Może lepsze byłyby „dobre” bakterie. Oby to tylko nie była grypa żołądkowa.” Córeczka zostaje w domu. Przy następnej podobnej sytuacji, mama zaczyna się niepokoić – bo mamy tak już mają. Gdy zdarza się to trzeci raz, zaczyna się zastanawiać: „Może pójść do lekarza? A gdzie Cię boli? To może najpierw zrobimy usg?”
Oczywiście badanie nic nie wykazuje. I przy kolejnym bólu brzucha rano w poniedziałek przed szkołą, mama – bo jak każda kobieta ma w sobie coś z Sherlocka Holmesa – zaczyna kojarzyć fakty. „Dlaczego brzuch boli ją przed szkołą, a nigdy nie zdarza się to w weekendy, dlaczego gdy zostaje w domu, po dwóch godzinach po bólu nie ma śladu, dlaczego?” Ponieważ jest kobietą wykształconą, słyszała o nerwicy szkolnej. I tak oto wszystkie fakty zaczynają łączyć się w jej głowie i jedyny wniosek na wyjściu - ale na razie w postaci hipotezy - to: „Czy jest możliwe, aby moje dziecko miało nerwicę szkolną?”. I zaczyna się baczna obserwacja i „matczyne szpiegostwo”.
Czasami sami tego nie zauważamy jak zupełnie mimochodem wtłaczamy własne dzieci w jakieś „tory”, w jakiś sposób myślenia o świecie. Niekoniecznie musi to wyglądać tak, że sadzamy dziecko na krześle i prosto w oczy mówimy mu „Zosiu, Kasiu, Franku – chcę żebyś był najlepszy!”. No nie, raczej tak to się nie odbywa. Częściej przekaz jest bardziej „zakamuflowany”. Po powrocie ze szkoły pytamy „Jak poszło na sprawdzianie? Jaką dostałeś(aś) ocenę?”. Przy „czwórce” unosimy ze zdziwienia brwi, przy „trójce” – pytamy: „A dlaczego? Co się stało?” I dalej: „A co dostali inny? A co dostał Heniek, Staś…?” Skutki naszej presji (choć może się nam wydawać, że przecież żadnej specjalnej presji nie stosujemy) bywają opłakane. Może się nam wydawać, że przecież dbamy w ten sposób o przyszłość naszych dzieci, one mogą to zaś odczytać jako konieczność wybicia się ponad rówieśników. Zaczynają uważać wszystkich wokół za rywali i potencjalne przeszkody do sukcesu. Skutki łatwo przewidzieć: alienacja i agresja, zawiść wobec zwycięzców i pogarda dla przegranych, oglądanie świata w kategoriach wygrana – przegrana, brak kształtowania umiejętności współpracy. W konsekwencji poczucie wartości staje się chwiejne, bo skoro sukces potwierdza tylko zwycięstwo nad innymi, to wartość można czuć tylko od czasu do czasu.
Oczywiście badanie nic nie wykazuje. I przy kolejnym bólu brzucha rano w poniedziałek przed szkołą, mama – bo jak każda kobieta ma w sobie coś z Sherlocka Holmesa – zaczyna kojarzyć fakty. „Dlaczego brzuch boli ją przed szkołą, a nigdy nie zdarza się to w weekendy, dlaczego gdy zostaje w domu, po dwóch godzinach po bólu nie ma śladu, dlaczego?” Ponieważ jest kobietą wykształconą, słyszała o nerwicy szkolnej. I tak oto wszystkie fakty zaczynają łączyć się w jej głowie i jedyny wniosek na wyjściu - ale na razie w postaci hipotezy - to: „Czy jest możliwe, aby moje dziecko miało nerwicę szkolną?”. I zaczyna się baczna obserwacja i „matczyne szpiegostwo”.
Czasami sami tego nie zauważamy jak zupełnie mimochodem wtłaczamy własne dzieci w jakieś „tory”, w jakiś sposób myślenia o świecie. Niekoniecznie musi to wyglądać tak, że sadzamy dziecko na krześle i prosto w oczy mówimy mu „Zosiu, Kasiu, Franku – chcę żebyś był najlepszy!”. No nie, raczej tak to się nie odbywa. Częściej przekaz jest bardziej „zakamuflowany”. Po powrocie ze szkoły pytamy „Jak poszło na sprawdzianie? Jaką dostałeś(aś) ocenę?”. Przy „czwórce” unosimy ze zdziwienia brwi, przy „trójce” – pytamy: „A dlaczego? Co się stało?” I dalej: „A co dostali inny? A co dostał Heniek, Staś…?” Skutki naszej presji (choć może się nam wydawać, że przecież żadnej specjalnej presji nie stosujemy) bywają opłakane. Może się nam wydawać, że przecież dbamy w ten sposób o przyszłość naszych dzieci, one mogą to zaś odczytać jako konieczność wybicia się ponad rówieśników. Zaczynają uważać wszystkich wokół za rywali i potencjalne przeszkody do sukcesu. Skutki łatwo przewidzieć: alienacja i agresja, zawiść wobec zwycięzców i pogarda dla przegranych, oglądanie świata w kategoriach wygrana – przegrana, brak kształtowania umiejętności współpracy. W konsekwencji poczucie wartości staje się chwiejne, bo skoro sukces potwierdza tylko zwycięstwo nad innymi, to wartość można czuć tylko od czasu do czasu.
Badanie przeprowadzone w latach osiemdziesiątych przez A. Norem-Hebeisena i D. Johnsona wśród uczniów szkół średnich pokazało, że ci, którzy przystępowali do rywalizacji „charakteryzowali się poczuciem własnej wartości bardziej uzależnionym od ocen i wyników”. Czyli tak naprawdę ich samopoczucie zależało od świata zewnętrznego, od ocen, jakie otrzymywali i o ile były one pozytywne, czuli się dobrze, a jeśli negatywne ich psychika cierpiała.
Motywowani byli lękiem. A lęk przed niepowodzeniem to zupełnie coś innego niż pragnienie sukcesu. Radzenie sobie ze skutkami własnych niepowodzeń, zabiera nam tyle czasu, że brakuje nam już energii na zrobienie czegoś, co prowadzi do sukcesu. I gdy presja zewnętrzna znika, znika chęć też do robienia określonych rzeczy (np. uczenia się).I tu dochodzimy do paradoksu. Nasze „przykręcanie śruby” wcale nie musi przynieść efektów! Im bowiem mocniej naciskamy na dziecko, np. żeby odrobiło zadanie domowe, ono często chroni swoją autonomię poprzez jawny bunt albo jakiś rodzaj oporu: zapomina, odkłada na potem, znajduje coś innego do roboty, marudzi. Z drugiej strony nacisk na dobre stopnie, może spowodować, że faktycznie dziecko zacznie je „zdobywać", ale „koszty” mogą pojawić się po drodze, czy to psychiczne, czy somatyczne (z ciała).
Motywowani byli lękiem. A lęk przed niepowodzeniem to zupełnie coś innego niż pragnienie sukcesu. Radzenie sobie ze skutkami własnych niepowodzeń, zabiera nam tyle czasu, że brakuje nam już energii na zrobienie czegoś, co prowadzi do sukcesu. I gdy presja zewnętrzna znika, znika chęć też do robienia określonych rzeczy (np. uczenia się).I tu dochodzimy do paradoksu. Nasze „przykręcanie śruby” wcale nie musi przynieść efektów! Im bowiem mocniej naciskamy na dziecko, np. żeby odrobiło zadanie domowe, ono często chroni swoją autonomię poprzez jawny bunt albo jakiś rodzaj oporu: zapomina, odkłada na potem, znajduje coś innego do roboty, marudzi. Z drugiej strony nacisk na dobre stopnie, może spowodować, że faktycznie dziecko zacznie je „zdobywać", ale „koszty” mogą pojawić się po drodze, czy to psychiczne, czy somatyczne (z ciała).
W książce ,,Nastolatek a depresja” wydanej przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne autorzy* wymieniają niekorzystne postawy wychowawcze oraz pokazują jaki mają one wpływ na kształtowanie się nieadaptacyjnych schematów , które przyczyniają się do rozwoju zaburzeń psychicznych. Między innymi zwracają uwagę na potrzebę wolności i wyrażania prawdziwych potrzeb i uczuć oraz potrzebę spontaniczności i zabawy. Ta pierwsza bywa niezaspokojona, gdyż postawa rodzicielska polega na tak zwanej akceptacji warunkowej, dbaniu o pozory i swój wizerunek, stawianiu dziecku wysokich wymagań i skupianiu się bardziej na potrzebach swoich niż na potrzebach i uczuciach dziecka. Niezaspokojenie tej drugiej potrzeby często jest wynikiem stawiania dziecku wielu ograniczeń, sprawowania nadmiernej kontroli i nie wspierania dziecka w dążeniu do szczęścia i pozytywnych uczuć związanych z zabawą. W konsekwencji według autorów powstają nieadaptacyjne schematy – dzieci uczą się zaspokajać potrzeby innych ludzi kosztem własnych, tłumią swoje potrzeby, aby zyskać aprobatę lub uniknąć kary, starają się spełniać wysokie wymagania innych kosztem swojego szczęścia i bliskich relacji.
Wniosek płynie taki, zastanówmy się, czy „nie za mocno przykręcamy śrubę”. Bo będzie jak ze stalowym prętem. Możemy go zginać, on się poddaje, poddaje, ale tylko do pewnego momentu i … pęka. I wcale nie znaczy to, że wygraliśmy. Stres w dziecku rośnie, rośnie i zaczyna przejawiać się w różnych dziwnych formach, jak np. w objawach somatycznych, jak ów ból brzucha naszej ukochanej córeczki, dla której chcieliśmy przecież jak najlepiej albo depresji naszego nastolatka.
*Konrad Ambroziak, Artur Kołakowski, Klaudia Siwek ,,,Nastolatek a depresja”, Sopot ,,Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne”, 2018
Chcesz mieć dobre relacje w dziećmi? Nie wiesz jak je motywować, zachęcać do samodzielności, asertywności i współpracy? Nie wiesz jak mówić, by chciały Ciebie słuchać? Jesteś często bezradna i przytłoczona niełatwą rolą matki? Nie jest to takie trudne zadanie. Zapraszamy Cię na porady on line. Na indywidualną "Szkołę dla Rodziców". Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Wniosek płynie taki, zastanówmy się, czy „nie za mocno przykręcamy śrubę”. Bo będzie jak ze stalowym prętem. Możemy go zginać, on się poddaje, poddaje, ale tylko do pewnego momentu i … pęka. I wcale nie znaczy to, że wygraliśmy. Stres w dziecku rośnie, rośnie i zaczyna przejawiać się w różnych dziwnych formach, jak np. w objawach somatycznych, jak ów ból brzucha naszej ukochanej córeczki, dla której chcieliśmy przecież jak najlepiej albo depresji naszego nastolatka.
*Konrad Ambroziak, Artur Kołakowski, Klaudia Siwek ,,,Nastolatek a depresja”, Sopot ,,Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne”, 2018
Chcesz mieć dobre relacje w dziećmi? Nie wiesz jak je motywować, zachęcać do samodzielności, asertywności i współpracy? Nie wiesz jak mówić, by chciały Ciebie słuchać? Jesteś często bezradna i przytłoczona niełatwą rolą matki? Nie jest to takie trudne zadanie. Zapraszamy Cię na porady on line. Na indywidualną "Szkołę dla Rodziców". Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
POLECAMY:
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com
piszcie do nas na adres:
psychologiaprzykawie@gmail.com