MÓW DO MNIE Bariery komunikacyjne Jedną z barier komunikacyjnych jest stosowanie przez nadawcę słów niezrozumiałych przez odbiorcę. Czy to ma sens? Komunikując się, powinno nam przecież zależeć na zrozumieniu treści przez naszego rozmówcę. Okazuję się natomiast, że nie zawsze tak jest. Cel rozmowy może być zupełnie inny. Niekiedy zależy nam na zaimponowaniu komuś lub okazaniu wyższości. Nie zdajemy sobie sprawy, że stosowanie słów, których nie rozumie nasz rozmówca, np. słownictwa specjalistycznego, żargonu, gwary, skrótów myślowych, zwrotów w językach obcych, nie tylko nie sprzyja komunikacji, ale jest wręcz śmieszne.
W poście „Lekcja pokory” pisałyśmy już o tym, iż sztuką jest mówić i pisać o trudnych zagadnieniach językiem prostym, który zrozumie nie tylko „kolega po fachu”, ale także laik, bądź osoba o podstawowym wykształceniu. Warto zapamiętać słowa, które powiedział Hans Georg Gadamer „kto mówi językiem niezrozumiałym dla nikogo poza nim, nie mówi w ogóle. Mówić, to mówić do kogoś.” 6 ZASAD ROZMOWY W ZWIĄZKUCzyż świat nie byłby idealny, gdybyśmy w naszych małżeństwach i związkach używali wszystkich powyższych zasad? Z pewnością tak, ale ideałów nie ma. O czym mogliście się przekonać czytając wymianę zdań Państwa Iksińskich w poście Jak przeżyć ze sobą 50 lat i nadal być razem? Bywa czasami trudno, bo dochodzą emocje, które częściowo wyłączają racjonalne myślenie. Powyższe zasady to zaledwie wierzchołek góry lodowej naszej wzajemnej komunikacji, ale niezwykle istotny.
Oczywiście najlepiej, gdy obie strony znają te zasady i przynajmniej próbują je stosować. Natomiast dobrze zastosowane zasady nawet przy niechęci drugiej strony i nieznajomości tych zasad przez naszego męża, czy żonę - potrafią "obezwładnić". Zamiast spirali konfliktu i strasznej awantury można się uspokoić i dojść do wspólnych wniosków. Ale to my musimy być w dobrym humorze, nie ulec emocjom i konsekwentnie stosować powyższe reguły. Za pierwszym razem może być trudno, ale jak ze wszystkim - trening czyni mistrza. A zasady naprawdę działają, przetestowałyśmy:-) Spróbujcie i piszcie o swoich efektach! CZYTANIU W MYŚLACH MÓWIMY "NIE" Konstruktywna informacja zwrotna W sobotnim poście „Za jakie grzechy?” opisałyśmy historię wziętą z życia Julki i Tomka. Pomiędzy tymi kochającymi się ludźmi doszło do konfliktu. Przyczyną jego było między innymi błędne odczytanie przez męża intencji żony. Zabrakło w ich procesie komunikacji, tak zwanej informacji zwrotnej, czyli upewnienia się, czy dobrze zostaliśmy zrozumiani przez naszego odbiorcę. Tomek nie dopytał żony i nie powiedział, jak zinterpretował jej zachowanie, co doprowadziło między nimi do kłótni i cichych dni. W naszym życiu, w relacjach z innymi często zapominamy, iż droga od naszych intencji do interpretacji przez osobę, która je odczytuje, jest daleka. Nie zawsze jesteśmy źle rozumiani z powodu złych intencji odbiorcy, tylko z powodu naszego myślenia, że inni powinni wiedzieć, o co nam chodzi. Dlatego tak istotne jest stosowanie informacji zwrotnej polegającej na zadaniu drugiej osobie po prostu pytania - czy dobrze ją rozumiemy bądź, czy dobrze ona nas zrozumiała. Dzięki informacji zwrotnej dowiadujemy się, jak druga osoba odbiera nasze zachowanie oraz pozwala nam na bieżąco konfrontować cel rozmowy z osiągniętym rezultatem i wprowadzać korekty. Niestety mogą się pojawiać problemy polegające na odebraniu informacji zwrotnej przez drugą osobę jako ataku. Dlatego ważne, by była ona: - sformułowana w formie JA („według mnie Twoje zachowanie…”, zamiast: „Ty zachowałeś się…”); - dotyczyła konkretnego zachowania, a nie ogólników („zawsze zostawiasz po sobie…”, „dzisiaj zostawiłeś po sobie…”); - mówiła o naszych odczuciach, a nie polegała na udzielaniu rad; - była przekazywana bezpośrednio, a nie przez osoby trzecie; - była sformułowana w sposób nieoceniający. SŁOWA SĄ CZASEM NIEPOTRZEBNEKomunikacja niewerbalna. Rola obrazówCzasami nie potrzeba nam słów, aby wyrazić nasze uczucia i emocje. Sprawdźcie - oglądając poniższy filmik (wybaczcie, że to reklama, ale świetnie ilustruje nasz dziś temat). Mimo, że nie pada ani jedno słowo, wszyscy dokładnie wiedzą, o co chodzi. Łącznie z najbardziej zainteresowaną. Chyba każdej kobiecie spodobałaby się ta sytuacja? My jak najbardziej jesteśmy "za":-) A. Mehrabian - amerykański naukowiec, psycholog, emerytowany psycholog Uniwersytetu Kalifornijskiego - sformułował zasadę 7-38-55, która mówi, że przy przekazywaniu postaw, uczuć i emocji czerpiemy informację w następujący sposób:
Mehrabian udowodnił, że w momencie, gdy występuje sprzeczność między słowami, a przekazem pozasłownym - odbiorcy komunikatów w większości wierzą przekazowi niewerbalnemu i brzmieniu głosu a ignorują treść wypowiedzi. Np. gdy na rozmowie kwalifikacyjnej osoba twierdzi, że jest bardzo energiczna i dynamiczna, a mówi cicho i powoli, ma "kamienną twarz" i siedzi sztywno, nie poruszając się, lekko przygarbiona, nie przekona odbiorcy o swoich cechach, które deklaruje. Rekruter zaufa komunikatowi pozawerbalnemu, a nie słowom. Starochińskie przysłowie mówi, że "jeden obraz zastępuje tysiąc słów" - sprawdźcie, czy chciałybyście zobaczyć to, co bohaterka? :-) ZA JAKIE GRZECHY?Komunikacja niewerbalna, sprzężenie zwrotne Gdy otworzyła oczy, próbowała sobie przypomnieć, jak się tutaj znalazła. W ubraniu, skulona na fotelu, zasnęła w nocy. Ładunek emocjonalny dał o sobie znać. Teraz zaczęły na nowo budzić się wraz z porankiem emocje, które nabrzmiewały w ostatnich dwóch dniach. Za jakie grzechy?
Trzy dni wcześniej dla Julki był sądny dzień. Kończyła projekt. W nocy miała zrobić jeszcze drobne poprawki. Jej perfekcjonizm dawał o sobie znać i coraz bardziej doskwierał. Praca, dom, dziecko. Wszędzie chciała być idealna, ale przerastało to jej możliwości. Nie zawsze jej staranne planowanie można było gładko zrealizować. Zjedli z mężem kolację, wykąpała Majkę i miała zamiar skupić się na ostatnich szlifach pracy. Ale jak to w takich sytuacjach bywa, mała zaczęła wymiotować. Boże! Lepszego momentu nie mogło być. Pomiędzy jedną „akcją” a drugą - przebieraniem, zmianą pościeli, siadała do komputera. Oczywiście pojawiło się pytanie - co będzie jutro? Przedszkole odpada. Tomek z samego rana wyjeżdża służbowo do Katowic. Ona miała o ósmej zameldować się u przełożonego z ukończonym projektem. Teściowa - ostatnia deska ratunku. Sporadycznie korzystali z jej pomocy, a babcia na emeryturze wciąż dopytywała, kiedy Majeczka przyjdzie. Jest okazja. Z samego rana zadzwoni i zawiezie małą. Walcząc z czasem, Julka przemierzała ulice Wrocławia. Dotarła, zostawili córeczkę i pojechała do pracy. Zmęczona, niewyspana, poddenerwowana, ale punktualnie stawiła się u dyrektora. I tu się zaczęło. Lawina pytań, wątpliwości, niezadowolenie malujące się na apodyktycznym obliczu szefa. Boże mój! O co temu człowiekowi chodzi? Wszystko zrobione zgodnie z planem, perfekcyjnie. Chyba za dużo z siebie daję. Przez cały dzień nie mogła skupić się na bieżącej pracy. Jej wysiłek nie został doceniony, poza tym wciąż myślała o Majce. Złość, frustracja, niepokój, wściekłość. Te emocje buzowały w Julce. Gdy przyjechała do teściowej, była szczęśliwa, że odbierze małą i w spokoju wrócą do domu. Z rozmowy telefonicznej, którą odbyła w ciągu dnia wiedziała, że po koszmarnej nocy dzień wyglądał spokojniej. Poza bólem brzuszka inne dolegliwości ustąpiły. Ale czarna seria dopiero miała swój początek. Mama Tomka niemalże od progu zaczęła bombardować Julkę gradem pytań, oskarżeń i złotych rad. Biedna dziecinka chora, bo wychodzi ten wasz basen. Kto to widział, by w takie zimno dzieciaka wyciągać na pływalnię? Moim zdaniem ta kurteczka też nie jest odpowiednia jak na tę porę roku. Pewnie ją przewiało. I to wasze odżywianie… zdrowe, ekologiczne… W głowie się nie mieści, co wy młodzi macie za teorie. Julka zaciskała zęby, żeby nie wybuchnąć. Tego już było za wiele. Gdyby nie to, że Majka zaczęła marudzić i był pretekst do szybkiego wyjścia, chyba by eksplodowała. JAK PRZEŻYĆ ZE SOBĄ 50 LAT |
|