0 Komentarze
NIE DAJ SIĘ JESIENI - ARTYKUŁ NIE ODZYWAJ SIĘ TAK DO MNIE!Komunikacja w rodzinieCzasami, gdy się zapędzimy w naszych dyskusjach z kimś (choć bardziej są to nasze monologi) możemy usłyszeć „Nie odzywaj się tak do mnie!”. Ale powie tak raczej dorosły, który umie ocenić swoje potrzeby, zna standardy rozmów i umie dbać o swoje granice. Choć nie każdy dorosły będzie do tego zdolny. Z dzieckiem będzie inaczej. Obraz siebie kształtuje w oparciu o informacje, jakie uzyskuje z otoczenia, a najważniejsze są te od osób znaczących dla niego – rodziców. To, co mówi tata i mama bierze za jedyną prawdę o sobie. Z wiekiem oczywiście nabiera nieco dystansu i jako nastolatek może już nawet z nami zacząć dyskutować, ale cały czas nasze wypowiedzi będą na niego wpływać. Zresztą żaden człowiek nie jest w stanie na dłuższą metę zmieść krytykowania, oskarżania, obwiniania, porównywania, oceniania (niezależnie, czy jest współmałżonkiem, czy np. pracownikiem). Wywnioskuje z tego, że po prostu nie jest „wystarczająco dobry”. Przeczytajcie zestaw typowych uwag - przygotowany przez dr G. C. Griffina - które przeciętny nastolatek słyszy w ciągu jednego dnia (zauważycie, że pochodzi sprzed kilku dobrych lat, ale wierzcie nam – cały czas jest jak najbardziej aktualny). Przeczytajcie dokładnie i na koniec określcie własne odczucia. Co czulibyście, gdyby te słowa były skierowane do Was? Tylko, czy podobny przekaz może usłyszeć tylko dziecko, a może też inni członkowie rodziny, nasi małżonkowie, albo współpracownicy, podwładni? Co słyszy nastolatek w ciągu jednego dnia? 6.55 Wstawaj, bo znowu się spóźnisz. 7.14 Musisz przecież jeść śniadania. 7.16 Wyglądasz jak jakiś punk. Włóż na siebie coś przyzwoitego. 7.23 Włóż kurtkę. Nie zauważyłeś, że dziś jest zimno? W taką pogodę nie możesz pieszo iść do szkoły. 17. 42 Oczywiście zapomniałeś wynieść śmieci. Dzięki tobie będziemy w nich tonąć aż do przyszłego tygodnia. 17. 46 Schowaj gdzieś tę przeklętą deskorolkę. Ktoś się na niej poślizgnie i skręci sobie kark. 17.55 Chodź na obiad. Dlaczego zawsze muszę cię szukać, kiedy pora jeść? Powinieneś był nakryć do stołu. 18.02. Ile razy mam ci powtarzać, że obiad już na stole? 18.12 Czy musisz przychodzić do stołu z walkmanem i słuchać tego hałasu, który nazywasz muzyką? Ciekawe, czy w ogóle słyszysz, co mówię? Zdejmij to z uszu. 18.16 Czas zrobić z tym porządek. Na widok twojego pokoju robi się niedobrze. Ty też musisz zacząć wykonywać część obowiązków. To nie pałac i nie masz roju służących. 18.36 Wyłącz tę grę i idź wyjąć naczynia ze zmywarki. Połóż włóż do niej brudne. Kiedy ja byłem w twoim wieku, nie mieliśmy zmywarki i trzeba było zmywać w gorącej wodzie z płynem. 19.08 Co tam oglądasz? To chyba nic dobrego, a poza tym to głupota odrabiać lekcje przy hałasującym telewizorze. 19.32 Mówiłem ci, żebyś wyłączył telewizor, dopóki nie odrobisz lekcji przy hałasującym telewizorze. A dlaczego te buty i papierki po cukierkach leżą na środku podłogi? Milion razy ci mówiłem, że lepiej sprzątnąć coś od razu, niż odkładać na później. Czy mam na ciebie wrzeszczeć? 21.59 Masz tak głośno włączone radio, że nie słyszę nawet swoich myśli. Idź spać, bo jutro znowu się spóźnisz.* Czy myślicie, że ten młody człowiek po latach takiego traktowania będzie miał wysokie poczucie wartości i samoocenę? Będzie wierzył w siebie i swoje umiejętności? Jaki obraz siebie będzie miał? I wreszcie pytanie do nas – jakim chcielibyśmy, aby co nasze dziecko o sobie samym myślało, gdy dorośnie? I jak do tego wszystkiego mają się słowa Janusza Korczaka: „Mów dziecku, że jest mądre, że umie, że potrafi.” To, co „zapisaliśmy” w człowieku, gdy był dzieckiem, będzie w nim tkwić, to, że było nieustannie krytykowane i oskarżane, przypisywano mu całą winę, gdy wytykano mu ciągle jego słabości, gdy słyszał tylko odwetowe określenia. To od zaufania, jakie panuje w naszych relacjach zależy jak dobrze potrafimy porozumiewać się i rozwiązywać problemy z daną osobą. Relację możemy porównać do „banku emocjonalnego”, każda dobra rzecz, jaką zrobimy, czy powiemy jest „wpłatą”, buduje zaufanie między nami. Im wyższe zaufanie tym bardziej otwarcie i swobodnie będziecie się porozumiewać i odwrotnie, każde nasze negatywne zachowanie, czy wypowiedź, jest „wypłatą”, zmniejsza zaufanie a przy niskim poziomie zaufania trudno o prawdziwe porozumienie. Jeśli chcecie postępować inaczej, niż autor powyższych słów, może zainspiruje Was post „Jak mądrze doceniać? 7 cech dobrej pochwały” i „Jak zmienić atmosferę w rodzinie?” Mówcie więc dzieciom miłe rzeczy, róbcie też drobne przyjemności (np. zapalcie światło, gdy odrabia lekcje) i przepraszajcie. Często rodzice myślą, że nie mogą przyznać się dziecku do błędu, że źle postąpili i przeprosić za to, bo obawiają się, że stracą autorytet u dzieci. Nic bardziej mylnego – przepraszajmy, jeśli jest to uzasadnione. Dzięki temu wszystkiemu wzrośnie zaufanie między Wami i poprawi się komunikacja. Zobaczycie! *G. C. Griffin „It Takes a Parent to Raise a Child” za S. R. Covey „7 nawyków szczęśliwej rodziny Post ukazał się na blogu w 2016 roku. Jeżeli chcesz znowu zacząć patrzeć na życie pozytywnie, poczuć radość, spowodować, aby przeszłość nie kierowała Tobą, żeby czuć się osobą pewną siebie, spełnioną i szczęśliwą, osobą, która ma dobre relacje z innymi, akceptuje ich i siebie - zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY NIESPODZIANKĘ :-) JEDENASTE: NIE KRYTYKUJKrytyka. Negatywna informacja zwrotnaGdyby dekalog miał jedenaście przykazań z pewnością dopisałybyśmy: Nie krytykuj! Niszczy rozwijające się dopiero dzieci, ale potrafi niszczyć też związki. Andrzej w dzieciństwie słyszał od rodziców mało pozytywnych słów na swój temat. Ciągle tylko jakieś narzekania, zwracanie uwagi: coś źle zrobił, czegoś nie dopełnił, zapomniał o czymś. Dzień zaczynał się napominaniem i kończył się negatywnymi informacjami. I tak od rana do wieczora i od wieczora do rana. Anię krytykował chyba od początku znajomości. Najpierw tego nie dostrzegała. Po ślubie stało się to nagminne i okropnie uciążliwe. Żadnego dobrego słowa, ciągłe uwagi i pretensje. Krytykował ją na każdym kroku. A to źle sprzątnęła. Pieczeń zbyt wysuszyła. Kupiła niegustowne spodnie. Tak jak w jego domu rodzinnym i tak samo jak rodzice traktowali jego samego. Krytyka rodziła konflikty. Z czasem ich wspólne życie stało się nie do zniesienia. Dziecko jest bezbronne i buduje sobie dopiero wizję świata i samego siebie. Nasiąka opiniami o sobie jak gąbka, chłonie wiedzę – jak inni mnie widzą, jak oceniają, jaki jestem? Poddane ciągłej krytyce, negatywnym komunikatom ze strony rodziców, kolegów, krewnych, nauczycieli rośnie w przekonaniu, że jest „do niczego”, beznadziejne, nieudane. Nie umie się przed tym obronić. Wierzy w opinie na swój temat. Cierpi na tym jego poczucie wartości i samooceny. Trudno mu potem uwierzyć w siebie i w swoje możliwości, dostrzec swój potencjał. Zaczyna myśleć o sobie tak samo, jak Ci, którzy go krytykują. Jest surowe w stosunku do siebie, krytyczne. Pięknie powiedział o tym pewien nieznany autor*:
Andrzej nie doświadczył w ogóle lub w niewystarczającym stopniu pozytywnych sytuacji: akceptacji, uznania, aprobaty. jedynie co znał bardzo dobrze, to krytykę. Gdy krytykowane nadmiernie dziecko dorasta to przejmuje tendencję do krytykowania i „rozszerza się” ją na innych ludzi wokoło. To właśnie u innych zaczyna ono dostrzegać jedynie wady, braki, bo przecież nikt nie nauczył go patrzeć i doceniać tego, co wspaniałe, co się udało, co jest osiągnięciem. Tak jakby miał klapki na oczach i widział tylko jedną część świata - tę złą. Z drugiej strony, gdy człowiek skupi się na niedoskonałościach innych, może nie myśleć o swoich własnych. Można odwrócić uwagę od tego, co dzieje się w nim samym. Na zasadzie kontrastu może dzięki temu mechanizmowi spostrzegać siebie jako lepszego. Czuć się lepiej niż w sytuacji, gdy sam był krytykowany. Cały czas piszemy o źle udzielanej krytyce, która jest zwracaniem uwagi, napominaniem, karceniem, narzekaniem. To krytyka która:
Jeśli taka krytyka pojawia się w małżeństwie, to powoduje powstawanie negatywnych uczuć, oddalanie się zranionych współmałżonków od siebie. Spirala niechęci pogłębia się i jeśli nie ma szans na zmianę może nawet doprowadzić do rozpadu związku. Nikt przecież nie lubi się czuć poniżany i niedoceniany na dłuższą metę. Nie chodzi o to, że w ogóle nie można krytykować innych, chodzi jednak o to, aby nie było to destrukcyjne a konstruktywne. Każdy z nas ma jakieś słabe strony, wady, ale ktoś, kto nas kocha powinien uświadomić je nam delikatnie i w sposób „przepełniony pozytywną energią i szacunkiem”*. Można nawet pokusić się o wykorzystanie odrobiny humoru, aby ułatwić drugiej stronie przyjęcie informacji. Chociaż humor to jednak zawsze nieco ryzykowna sprawa, bo jeśli mąż napisze na zakurzonym regale „Żono - kocham Cię” zamiast zrobić awanturę: „Cały dzień siedzisz w domu i głupich kurzy nie możesz zetrzeć?!”** to i tak część pań może poczuć się dotknięta. Pamiętajmy, że prawda powiedziana bez miłości – zabija. *S.R.Covey „7 nawyków szczęśliwej rodziny” **J.Pulikowski „Ewa czuje inaczej” Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Post ukazał się na blogu w 2016 roku Jeżeli chcesz znowu zacząć patrzeć na życie pozytywnie, poczuć radość, spowodować, aby przeszłość nie kierowała Tobą, żeby czuć się osobą pewną siebie, spełnioną i szczęśliwą, osobą, która ma dobre relacje z innymi, akceptuje ich i siebie - zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY NIESPODZIANKĘ :-) NIE DAJ SIĘ JESIENI! NAUCZ SIĘ OPTYMIZMU Modyfikowanie stylu wyjaśniania zdarzeń Kto z nas nie stał w korku, spiesząc się na ważne spotkanie, kto nie był nigdy śpiący, czy spragniony? Doskonale wiemy, jak w takich sytuacjach się czujemy. Pojawia się najczęściej zdenerwowanie, złość, irytacja. I te sytuacje frustrujące nas często są powodem zachowań agresywnych. W poście ”Mam dość” poruszyłyśmy temat frustracji. Nikomu z nas nie jest ona obca. Oznacza zespół przykrych emocji związanych z niemożliwością realizacji potrzeby lub osiągnięcia określonego celu. Spójrzcie wokół, patrząc na ludzi, widzimy, ile ich potrzeb jest niezaspokojonych. Są zmęczeni, czują się niekochani, niedowartościowani, zakompleksieni. I efekt jest taki, że często albo agresję kierują do wewnątrz, albo kierują ją na otoczenie. Niekoniecznie dochodzi do rękoczynów. Ale złym słowem, plotką, oszczerstwem też można zranić. Czy to frustratowi pomaga? Na pewno nie! A ponieważ przed frustracją nie uciekniemy, warto skorzystać z rad Martina Seliogmana, które pokazują, jak modyfikować styl wyjaśniania zdarzeń, o czym pisałyśmy we wspomnianym poście. Człowiek bowiem, według twórców psychologii pozytywnej, może nauczyć się optymizmu. Warto skorzystać! Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY SPECJALNĄ PROMOCJĘ! NIE DAJ SIĘ JESIENI! Pewnego dnia wszystko nabierze sensu Promocja z okazji Światowego Dnia Zdrowia PsychicznegoZ okazji Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego mamy dla Was Kochani promocję.
Tylko dzisiaj do godziny dwunastej, czyli przez najbliższe dwie godziny jest możliwość zakupu jednorazowej porady (do 50 minut) w cenie 39 złotych! Osoby, które zapiszą się i dokonają wpłaty przed godziną dwunastą proszone są o przesłanie potwierdzenia (psychologiprzykawie@gmail.com). Dla spóźnialskich między godziną dwunastą a dwudziestą będziemy miały kolejną niespodziankę - jednorazowa pierwsza porada (do 50 minut) za 49 złotych. Ilość ograniczona! CZY CHCIAŁABYŚ POROZMAWIAĆ?Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego"Pani Kasiu, rozmowy z Panią spowodowały, że zacząłem lepiej się czuć, spać spokojniej. Zaufałem Pani i z każdą rozmową odzyskiwałem spokój, którego dawno nie miałem" - takie maile nas cieszą, pokazują, że to, co robimy ma sens. Czasami przecież nie wiemy, co dzieje się w głowie drugiego człowieka. Niby pogodna twarz, udane życie, a wewnątrz toczy się walka, targają nim emocje, przerastają go problemy. Czasem potem wystarcza "kropla, która przelewa czarę", aby znalazł się na granicy wytrzymałości. Może rozmowa z kimś mogłaby pomóc, zanim zawalił mu się świat? Czy jesteś pewien, że taka sytuacja nie może dotyczyć jednego z Twoich znajomych? Dziś Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Udostępnij to proszę wśród znajomych, bo może dzięki temu pomożesz komuś przywrócić równowagę, pokonać trudności i odzyskać prawdziwą radość życia? Może właśnie na to dziś czeka? :-) NIE DAJ SIĘ JESIENI - ARTYKUŁ TO JEST TEN CZAS Automotywacja Czy pamiętasz kim chciałaś zostać, gdy byłaś dzieckiem? Przypomnij sobie. O czym marzyłaś, gdy miałaś 4, 9, czy 16 lat? Czy udało Ci się? Na ile Twoje marzenia są odległe od tego, co robisz teraz, a może jednak udało Ci się je zrealizować? Tylko, czy w całości? Jesteś szczęśliwa, zadowolona ze swojego życia? Pomyśl :-) Może nie będziesz już baletnicą, czy lekarką, o których myślałaś w dzieciństwie, ale cały czas możesz odkryć swoją wewnętrzną siłę, bo prawdziwa siła pochodzi z wnętrza. Barbara Berger* pisze: "Twoje myśli i słowa mają ogromną moc. Dzięki nim możesz całkowicie zmienić swoje życie. Tylko ty masz całkowitą kontrolę nad tym, co myślisz i mówisz. Jesteś jedynym władcą swojego umysłu. Ta władza to potęga. [...] Przeanalizuj swoje myśli i nawyki. Porzuć te, które nie przynoszą ci pożytku lub wręcz szkodzą, pozostawiając te odzwierciedlające życie twoich marzeń. A rzeczywistość zostaw w spokoju. Ona już sama o siebie zadba. Dopasuje się do twoich myśli jak ciasto do formy." Ciekawe, prawda? Pozytywnie myślący ludzie, mający pozytywne nastawienie do innych i całego świata żyją dłużej i są szczęśliwsi. Mówimy, że pozytywnym myśleniem "przyciągamy" innych pozytywnych ludzi i pozytywne doświadczenia. To nie "magia". Tak działa m.in. samospełniające się proroctwo - polegające na tym, że ludzie zachowują się tak, żeby ich oczekiwania się spełniły. "Pozytywne myślenie" - słyszymy wokół, faktycznie ma moc, gdyby tylko było to takie proste... Ale zawsze jest dobry moment, by zacząć! Nie odkładaj tego na jutro ani nawet na za godzinę! Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY SPECJALNĄ PROMOCJĘ! NIE DAJ SIĘ JESIENI - ARTYKUŁ CO PRZYNIÓSŁ TEN WIECZÓR? Manipulacja w związku Hania kładła się spać, ale wiedziała, że po takim dniu jak dzisiejszy nie będzie łatwo jej zasnąć. Słowa Waldka wciąż dźwięczały w jej uszach. „Glejak i dwa miesiące życia przede mną. Nie mam żadnych szans. Chciałbym tylko ten ostatni czas przeżyć jak najpiękniej, nie myśląc o tym, co przede mną." Poznali się na Andrzejkach organizowanych przez koleżankę z roku Hani. Pamięta, jak bardzo nie miała ochoty iść. Dziwiła się, że Iwona ją zaprosiła, gdyż nigdy nie były szczególnie związane. Poszła z względu na swoją przyjaciółkę Małgosię, która miała ochotę na studencka zabawę, a nie często na takie chodziły. Poszły. Ale już wchodząc, zorientowały się, że to świat nie z ich bajki. Towarzystwo podpite, głośna muzyka… Miały ochotę zrobić w tył zwrot, ale dobre wychowanie nakazywało im zostać choć pół godziny. Taką podjęły decyzję. Iwona przedstawiła koleżanki swoim znajomym, choć ci byli zajęci kieliszkami, a nie panienkami z dobrego domu, które wyglądały jakby pomyliły drzwi. Tylko jeden z obecnych, wysoki blondyn wykazał zainteresowanie. Podszedł, przedstawił się. Ewidentnie było widać, że Hania wpadła mu w oko. Od słowa do słowa, rozmowa zaczęła nabierać tempa. Chłopak opowiedział, że przyjechał do Warszawy z małej mieściny na Podlasiu. Wyznał, że ma zamiar studiować, natomiast na razie podjął pracę, aby zarobić na kolejne lata, które chce poświęcić na naukę. Jego wywód przypominał autoprezentację. Hania słuchała, ale po pół godzinie przeprosiła grzecznie, tłumacząc, że nie przyszła sama i chce zobaczyć, co porabia przyjaciółka. Postanowiły z Małgosią opuścić imprezę. Po paru dniach przypadkiem, a może i nie, na drodze Hani wyrósł Waldek. Nie krył radości i nalegał na spotkanie, tłumacząc, że nie skończyli andrzejkowej rozmowy. Hania umiejętnie się wykręciła. Po dwóch tygodniach ponownie spotkała Waldka i historia się powtórzyła. Nie chciał odpuścić. „Przyjdź nawet z chłopakiem, jeżeli go masz. Jeżeli stwierdzisz, że rozmowa się nie klei, znajdziesz jakiś pretekst, a ja zrozumiem. Ale daj mi szansę, spotkajmy się" - nalegał. Hania ustąpiła. Pamięta, że wychodząc z domu, zakładała, że w ciągu dwóch godzin wróci. Wróciła po pięciu. Spotkanie okazało się miłą niespodzianką. Nowy znajomy zaskoczył ją i to bardzo. Nie myślała, że tyle może ją łączyć z tym człowiekiem. Słuchają tej same muzyki, czytają tę samą literaturę, mają podobne poglądy. Niesamowite. Tym razem miał w zanadrzu kolejny haczyk. Zauważył błysk w oku Hani, gdy wspomniał o tym, że gra na gitarze. Zaproponował, że zaprasza na kolację z Kaczmarskim, Gintrowskim i Cohenem w tle. Hania była zaskoczona, że tyle ich łączy. Nie wyglądał na taką osobę, gdy zobaczyła go po raz pierwszy u Iwony. Kolejne miłe spotkanie spowodowało, że Hania coraz większą sympatią darzyła Waldka. Nie spodziewała się natomiast, co przyniesie jeszcze ten wieczór. Odprowadzając Hanię, Waldek nagle wyznał, że cieszy się, iż podczas ostatnich tygodni jego życia na swoje drodze spotkał takiego anioła. Hania nie zrozumiała, o czy mówi. Wówczas usłyszała: glejak… dwa miesiące życia… Przez kolejne dni Hania dochodziła do siebie. Żal jej był tego młodego człowieka. Fajnie się rozmawiało, co prawda nic w niej nie zaiskrzyło, ale człowiek był miły, sympatyczny, bardzo oczytany, czym też zrobił na niej olbrzymie wrażenie. Potraktowała to jako misję. Postanowiła zrobić wszystko, aby te ostatnie tygodnie życia faktycznie upłynęły mu jak najpiękniej. Nie wykręcała się brakiem czasu pomimo, iż go faktycznie nie miała. Spotykali się często, śmiali się, śpiewali, spacerowali. Wielokrotnie Waldek miał potworne ataki bólu. Szkoda jej go było. Ale o nic nie pytała. Wiedziała, że nie chciał rozmawiać na ten temat. Wiedziała, że wyniki badań trzyma w Krakowie u swojego przyjaciela, a rodzice i brat o niczym nie wiedzieli. Nie wnikała, dlaczego. Jest dorosły. Jego decyzje. I tak mijał dzień za dniem. Minął marzec, kwiecień, a stan Waldka nie pogarszał się. W maju Hania zauważyła, że ten człowiek przestaje być dla niej obojętny. Wspólnie przeżyty czas zbliżył ją do niego. W czerwcu poruszyła temat choroby, Waldek nie chciał do tego wracać. Mijały kolejne miesiące i człowieka, który w poprzednim listopadzie był jej emocjonalnie obcy, Hania pokochała. Co prawda dostrzegała coraz więcej mankamentów, ale tłumaczyła to chorobą i przeżyciami z tym związanymi. Słuchając opowieści o rodzinie, zrozumiała, że nie doświadczył tam tyle ciepła, ile powinno dziecko otrzymać w domu. Hania stała się mistrzynią usprawiedliwiania, ponieważ kochała i nie chciała widzieć okrutnej prawdy. Dlatego nie wahała się przyjąć pierścionka zaręczynowego i stanąć na ślubnym kobiercu. On się zmieni. Zrobię wszystko, miłość sprawi, że przestanie być taki nerwowy i wybuchowy. Była tego pewna. Waldek życie Hani zamienił w piekło. Wierzyła. Naiwnie wierzyła przez parę lat w jego zmianę, aż w końcu odeszła… Mistrz manipulacji - można powiedzieć, a ona głupia i naiwna. Tak. Waldek wiedział, że tylko zaangażowaniem zdobędzie Hanię. Aby ją złowić, należało znaleźć właściwy "haczyk", by chciała z nim spędzać czas, by stawał się jej bliski. Waldek wykorzystał zasadę lubienia i sympatii (gdy kogoś polubię, chętniej spełnię jego prośby) oraz konsekwencji i zaangażowania. Jest to jedna z zasad wywierania wpływu, o której już pisałyśmy w poście „Złowieni na miłość". Polega ona na tym, że samo zaangażowanie powoduje niejednokrotnie, iż nie wycofujemy się ze swojego stanowiska, pomimo, iż widzimy nasz błąd. Tak jakby było nam niezręcznie, nawet przed samym sobą, że zmieniamy zdanie. Nie chcemy przyznać się do błędu, więc wykazujemy tendencję do kontynuowania raz obranego punktu widzenia i działania. Nawet gdy prowadzi nas w ślepy zaułek, czego długo nie widzimy, nie chcemy widzieć. Mistrzowie manipulacji są wśród nas. Często wpadamy w ich sidła. Niezwykle istotna jest ciągła praca nad sobą i odwaga w podejmowaniu nawet bardzo trudnych decyzji. Zmiana życia wymaga odwagi, ale warto, by uzyskać wolność. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. ** Post ukazał się na blogu w 2016 roku. Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wpadłaś/eś w szpony manipulatora/ki i nie umiesz się uwolnić. Chcesz odzyskać wolność i spokój. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY SPECJALNĄ PROMOCJĘ! JAK PRZETRWAĆ JESIEŃ? - ARTYKUŁ KTÓRĘDY DROGA? Recepta na sukces Co odróżnia ludzi sukcesu od reszty? To nie jest szczęście. Ani nic tak wyjątkowego, że potrafią to tylko nieliczni. 11 nawyków ludzi sukcesu* może praktykować każdy z nas, albo – może powinniśmy powiedzieć – ci z nas, którzy chcą to robić. 1. Mów do siebie. Każdego dnia. Wielcy ludzie sukcesu przypominają sobie, jak są świetni, jak skuteczni, mądrzy, jak są niesamowici. Robią to codziennie. Jest to fantastyczne ćwiczenie dla mózgu. Twój mózg nie ma pojęcia, jak niesamowity jesteś. Trzeba mu to powiedzieć i w końcu uwierzy w to, tak jak i Ty. 2. Rozmawiaj z ludźmi sukcesu.
3. Myśl tylko pozytywnie. Trudne, ale można to zrobić. Ludzie sukcesu nie patrzą na sprawy negatywnie, nie ważne jak duże są to wyzwania, czy rozczarowania. Postrzegają rzeczy w pozytywnym świetle, skupiając się tylko na pozytywach. 4. Planuj, planuj i jeszcze raz planuj. Ludzie sukcesu mają kalendarze, w których naprawdę mają zapisane wszystkie sprawy na każdy dzień tygodnia (nie wyłączając weekendów). Zdecyduj, co musisz zrobić i zapisz to na dany dzień. Zanotuj zadania i terminy tak samo jakbyś notował wizyty u lekarza. 5. Trzymaj się harmonogramu. Rób plan i wypełniaj wszystkie przedziały czasowe, w każdym wpisz tylko jedną rzecz do zrobienia. Np. masz zaplanowany czas w poniedziałek 3-ego o godz. 14.00 na wykonywanie telefonu do klienta. Trzymaj się tego! Zadzwoń. To ważne. Tak jak nie przegapiłbyś wizyty u lekarza, nie przegap tego, co sobie zaplanowałeś. Twój sukces jest tak samo ważny jak zdrowie. 6. Sprawdzaj na bieżąco Łatwo jest mieć wielkie marzenia i cele, ale trzeba sprawdzać, czy można je osiągnąć, w jaki sposób można to zrobić i co jest potrzebne, aby to zrobić? Codziennie wszystko się zmienia. Bądź na bieżąco z najnowszymi trendami, jak robią to inni, czego i jak można się od nich nauczyć. 7. Jeśli plan zawiedzie, zaplanuj porażkę. Musisz mieć plan lub co najmniej pomysł, co chcesz zrobić oraz określić etapy, jakie są potrzebne, aby to osiągnąć. Sporządź plan i sprawdzić, czy jest to realny i czy jest też właściwy dla Ciebie. 8. Relaksuj się. Ludzie sukcesu znajdują czas, aby „odłączyć się” od stresu i codziennej harówki. Jest to coś, co każdy powinien zrobić codziennie: oczyścić umysł, zrelaksować się i zregenerować siły. 9. Ćwicz. Utrzymywanie dobrej kondycji fizycznej i bycie zdrowym jest również bardzo ważne, aby być człowiekiem sukcesu. Zapytacie jak jogging lub pompki mogą sprawić, że odniosę sukces? To nie tylko trening Twojego ciała, ale także Twojego mózgu i nastroju. I nie tylko to. Cała dodatkowa energia, jaką zyskasz dzięki ćwiczeniom może być wykorzystana do dalszej pracy, kreowania nowych pomysłów i do bycia szczęśliwszym. 10. Prowadź pamiętnik – dziennik wydarzeń. Z jakiegoś powodu wielu z nas ma trudności z prowadzeniem pamiętnika, ale to jest ważne. Spisuj swój dzień:
11. Uwierz w siebie. Ludzie sukcesu nie mają wątpliwości, że wiara, którą mają, doprowadzi ich do sukcesu.
Widzisz jak to jest proste? Każdy może to zrobić. Miej trochę wiary, zasmakuj sukcesu, wierz w siebie i nie daj się powstrzymać. Nigdy nie pozwól, by cokolwiek stanęło na drodze do Twojego sukcesu. Masz w sobie siłę! *za guidedmind.com POWIĄZANE POSTY: "Czy Polki są kobietami sukcesu?" "Nie daj się sceptykom" Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY SPECJALNĄ PROMOCJĘ! NIE DAJ SIĘ JESIENI - CYTAT PODRÓŻ W GŁĄB SIEBIE Czynniki blokujące rozwój i samorealizację „Podarowała mi Pani drugie życie…” To fragment maila, który otrzymałam w ubiegłym roku. Nie jestem lekarzem i nikogo nie przywróciłam do życia. Mail dostałam od niezwykłej młodej kobiety, z którą przed rokiem zakończyłam cykl spotkań. Może ktoś nazwałby je terapeutycznymi, ja natomiast uważam, że były czymś, co można określić sesjami coachingowymi. Aneta – filigranowa brunetka o szczerych niebieskich oczach. Inteligentna, wykształcona, śliczna trzydziestolatka. Gdy przyszła do mnie po raz pierwszy, nie potrzebowałam wiele czasu, by te wszystkie jej atuty dostrzec. Ona niestety ich nie widziała. Aneta zniewolona była swoimi emocjami: poczucie winy, zazdrość, złość, frustracja kłębiły się w niej i stawały się panami jej życia, a ona niczym niewolnica poddawała się im. Drugim powodem jej niewoli wewnętrznej były wspomnienia. Wracając do przeszłości, sprawiała sobie ból. Nie mogła spać, bo wciąż katowała się myślami, że kiedyś było pięknie, a teraz… Wmawiała sobie wciąż, że zbyt wiele się zmieniło i nic dobrego już w życiu jej nie spotka. Marzyła o tym, czego by pragnęła, ale to tylko ją frustrowało. Wmawiała sobie wciąż, że nic nie umie, jest do niczego, że po urodzeniu dzieci wyszła z pewnego rytmu i nawet na znalezienie pracy nie ma szans. Sama sobie zbudowała klatkę utkaną z tego, co ją ograniczało, a pochodziło z wewnątrz, z niej samej. Nie była w stanie poczuć się osobą szczęśliwą, łapiąca wiatr w żagle swojego potencjału i wypłynąć na szerokie wody. Jej łódź była mocno przycumowana do brzegu, obciążona balastem, którego się kurczowo trzymała. „Nie można, nie wypada, muszę, powinnam, nie dam rady”. Czy nie jesteśmy podobni do Anety, którą dane mi było poznać? Dużo mówimy o wolności. O wolność walczyliśmy i buntujemy się, gdy ktokolwiek nam ją odbiera. Widzimy, że ogranicza nas prawo. Dostrzegamy ograniczenie naszego życia przez drugiego człowieka - męża, żonę, dzieci, starszych, wymagających opieki rodziców. Twierdzimy, że nie możemy być wolni, bo nie mamy pieniędzy, pracy, zdrowia (z tym muszę się zgodzić). I zarówno szesnastolatek, jak i czterdziesto- i siedemdziesięciolatek wymieni to wszystko jednym tchem, stawiając siebie w roli ofiary, a może nawet niewolnika. „Nie mogę być wolny, bo…” A kto z nas zadaje sobie pytanie, czy to, co nas naprawdę niewolni, nie tkwi w nas samych? „Zachowałabym się inaczej, ale emocje mnie poniosły”, „inni tak mówią, więc głupio bym miał inne zdanie”, „nie jestem w stanie myśleć rozsądnie, bo wciąż wracają budzące mój gniew wspomnienia”, „mam wszystkiego dość, bo to, o czym marzę jest nierealne”. Czy nie odnajdujecie w tych wypowiedziach siebie? Aneta odbyła ze mną podróż w głąb siebie. Przede wszystkim nauczyła się dostrzegać swój potencjał, pokochała siebie, zobaczyła jak marzenia można przebijać w działania, zrozumiała, że nie musi robić pewnych rzeczy wbrew sobie, tylko dlatego, że wypada. Nauczyła się stawiać granice. Dzisiaj pisze do mnie tak: „…ten etap w moim życiu, który rozpoczął się po wizytach u Pani, jest najlepszym w moim dorosłym życiu… Zaczęłam oddychać, naprawdę oddychać. I mimo, iż wiem, że mam jeszcze wiele do przepracowania, to nic w porównaniu z tamtym smutkiem. Dziękuję za drugą szansę, za to, że ten straszny ucisk w klatce piersiowej zniknął”. Zastanówcie się, co jest przyczyna Waszego ucisku? Co jest balastem, który nie pozwala Wam wypłynąć na szerokie wody? A może jest wiele tych lin trzymających Was przy brzegu i powodujących, że nie możecie być wolni? * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. **Post ukazał się na blogu w 2016 roku. Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
W PAŹDZIERNIKU PRZYGOTOWAŁYŚMY SPECJALNĄ PROMOCJĘ! |
|