Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

To nie jest takie złe

1/16/2017

0 Komentarze

 
Obraz

TO NIE JEST TAKIE ZŁE

Agresja dzieci młodzieży. Znieczulający wpływ telewizji

„Po kilku minutach spojrzałem przypadkowo na syna i zobaczyłem, że łzy spływają mu po twarzy. Patrząc na chłopca, odczułem przestrach i wzburzenie, gdyż uprzytomniłem sobie, co się ze mną stało. Czy do tego stopnia uległem znieczuleniu…” Tymi słowami Eliot Aronson wspomina historię ze swojego życia, gdy będąc młodym ojcem, uświadomił sobie, że stał się obojętny wobec  ludzkiej brutalności. Widząc dziecko płaczące po usłyszeniu w telewizji o tragedii, zdał sobie sprawę, jak bardzo stał się nieczuły. Dlaczego? Ponieważ ilość informacji dotyczących morderstw, gwałtów, rozbojów spowodowała, że uodpornił się na zło, które go otaczało.

Czy nas poruszają informacje o ludzkich tragediach, o których codziennie słyszymy w mediach?

Wydaje nam się, że stajemy się, podobnie jak Aronson, uodpornieni. Również dzieci stykające się ze złem na ekranie,  stają się w pewnym momencie obojętne wobec agresji. A wchodząc w okres dorastania, w którym mają wiele powodów do frustracji, agresja staje się ich sposobem na przetrwanie. Pisałyśmy o tym w poście „Dlaczego tak się zachowujesz?”

Według Eliota Aronsona,  przemoc w środkach masowego przekazu wpływa na agresywność widzów miedzy innymi poprzez osłabianie wyuczonego  wcześniej hamowania brutalnego zachowania – „skoro inni tak robią, dlaczego ja nie mógłbym.” Ponadto, media dostarczają wzorów zachowań –„tak to się robi”. Poza tym oglądanie wielu aktów przemocy redukuje wrażliwość, współczucie, wstręt, przerażenie, w związku z czym stajemy się obojętni wobec agresji i łatwiej jest nam zachować się w ten sposób „to nie jest takie złe”.

POWIĄZANE POSTY:
Diametralnie inne zakończenie
Dlaczego tak się zachowujesz?



0 Komentarze

Nie powtórzy się

1/16/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Rodzice, którzy uznają...

1/15/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Diametralnie inne zakończenie...

1/15/2017

0 Komentarze

 
Obraz

DIAMETRALNIE INNE ZAKOŃCZENIE

Agresja obronna

Bezradna mama przyprowadziła do mnie Ignasia. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Drobny czwartoklasista w drucianych okularkach sprawiał wrażenie bezproblemowego dziesięciolatka. Było niestety inaczej. To „chucherko” musiało być odbierane ze szkoły po dwóch, maksymalnie trzech lekcjach, gdyż w opinii nauczycieli stanowiło zagrożenie dla kolegów. Mama była dzień w dzień zawiadamiana przez nauczycieli o negatywnych zachowaniach Ignasia i zmuszana do odbioru dziecka ze szkoły. Do dzisiejszego dnia nie potrafię zrozumieć bezradności tych pedagogów. Mama w przeciwieństwie do nich nie chciała być bezradna i szukała pomocy.

Ta historia sprzed kilkunastu lat przypomniała mi się teraz podczas czytania książki Jodi Picoult „Dziewiętnaście minut”.

Ignasia wówczas wzięłam w swoje psychologiczne ręce i wkrótce zrozumiałam, iż ten niezwykle inteligentny, o dużej wrażliwości emocjonalnej chłopiec prezentuje postawę agresji obronnej. Nie była to oczywiście obrona wobec realnego zagrożenia. Była to tzw. obrona wyprzedzająca. Trudne doświadczenie nauczyło chłopca, iż bezpieczniej jest wejść w rolę agresora, aniżeli znów stać się ofiarą. Ignaś w otoczeniu widział potencjalne źródło zagrożenia, bez żadnego racjonalnego powodu był agresywny w stosunku do swoich rówieśników. Dzieci omijały go szerokim łukiem, ale on bez problemu znajdował do nich drogę… Obawiał się bycia ponownie ofiarą i wolał atakować na wypadek, aby ktoś go nie uprzedził.
Obraz
Nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Ignaś przed pójściem do pierwszej klasy wpadł pod samochód. Kiedy jego rówieśnicy przekraczali po raz pierwszy próg szkoły, integrowali się w zespole klasowym, on w domu poddawany był żmudnej rehabilitacji. Upragniona chwila dołączenia do zespołu klasowego była niestety bolesna. Był nowym, kimś spoza grona, kimś kto mógł stać się kozłem ofiarny. I tak się stało. Stał poza grupą, był popychany, ignorowany. Rodzice widzieli szansę wyjścia z tej sytuacji. Nadzieję wiązali z przeprowadzką do innego miasta, ale ta pękła jak bańka mydlana.

Scenariusz lubi się w życiu powtarzać. Ignaś ponownie był nowym, ponownie stał się kozłem ofiarnym. I tu należy zadać sobie pytanie o granicę ludzkiej wytrzymałości. Jodi Picoult w swojej książce pyta: „Ile ciosów jest w stanie znieść człowiek, zanim zostanie zredukowany do zera?” Ile można było Ignasia ranić, upokarzać, drwić z niego i krytykować? Ignaś nie chciał być zredukowany do zera i wszedł w rolę agresora.

Ciężko było z tej roli wyjść. Dawała mu - choć trudno w to uwierzyć - złudne poczucie bezpieczeństwa. Stanowiła tarczę obronną. Z tego zaklętego kręgu nie wydostałby się, gdyby nie prawdziwa tarcza obronna, którą stanowiła rodzina.  Rodzice nie zostawili Ignasia samego z problemem. Podjęli szereg kroków. Zwrócili się o pomoc do psychologa, za moją namową  (nie było innego wyjścia) przenieśli go do kolejnej szkoły, w której nauczyciele umieli postawić granice i kształtować właściwe postawy. Rodzice nie szukali przyczyn zachowania chłopca jedynie wśród rówieśników.  Zaczęli sami pracować nad zmianą swojego zachowania. Mama uczęszczała na zajęcia Szkoły dla Rodziców, na której zrozumiała między innymi jak ważna w wychowaniu jest konsekwencja. Pomagali chłopcu uwolnić się z roli ofiary. Pamiętam, że  ojciec czuwał nad nadopiekuńczą matką (a kto by taką nie był w takiej sytuacji?), aby każdego dnia kształtować u Ignasiu postawę odpowiedzialności i samodzielności.
Obraz
Dzięki wsparciu rodziny, jej miłości, bezwarunkowej akceptacji i konsekwencji Ignaś odnalazł prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Odnalazł swoje prawdziwe oblicze, dostrzegł swój potencjał i ruszył odważnie w dorosłe życie.

Nie było to łatwa droga. To był proces długi i mozolny. Diametralnie inny finał kreśli na stronach swojej powieści Picoult. Lekturę tę polecam szczególnie wychowawcom i rodzicom, tym wszystkim, którzy są odpowiedzialni za kształtowanie postaw młodych ludzi.

Agresja różne ma imię, różne są jej przyczyny. Szkoda, że mało mówi się o przyczynach agresji obronnej. Myślę, że gdybyśmy o tym wiedzieli jako rodzice i nauczyciele, nie popełnialibyśmy wielu błędów.  Sądzę, że zdając sobie sprawę z konsekwencji naciągania struny, ważylibyśmy słowa, zastanawialibyśmy się nad swoim zachowaniem wobec dzieci, które są ludźmi i tak jak i my mają swoją godność.

*Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

**Tekst ukazał się na blogu w 2015 roku.


POWIĄZANE POSTY:
Dlaczego tak się zachowujesz
Ucieczka Agnieszki
0 Komentarze

Dziecku, któremu poświęcono...

1/14/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Dlaczego tak się zachowujesz?

1/14/2017

0 Komentarze

 
Obraz

DLACZEGO TAK SIĘ ZACHOWUJESZ?

Agresja nastolatków

Klara, Michał i Bruno. Rodzice tej trójki spotkali się na zajęciach Szkoły dla Rodziców, gdzie zostali skierowani przez nauczycieli. Powodem była agresja ich dzieci, a właściwie to już młodzieży, bo uczniów gimnazjum.  Wszyscy oni zachowywali się agresywnie, natomiast każde zachowanie miało inna formę, a przyczyny tych zachowań też były bardzo różne.

Rodzice Klary byli ludźmi wykształconymi. Znani i cenieni prawnicy. Na brak pracy i pieniędzy nie narzekali, ale wiedzieli, że o własny interes należy dbać. Dlatego też mama dziewczynki  wkrótce po urodzeniu wynajęła nianię, która zajęła się dzieckiem. W trzeciej klasie Klara była na tyle samodzielna, że wracała do domu sama i potrafiła, jak mówili rodzice, zagospodarować sobie czas. Zawsze zadbana, modnie ubrana, spędzająca wakacje na obozach zagranicznych z najwyższej półki, ucząca się dwóch języków obcych. Dzięki takiej pracy, jaką mieli, mogli dziecku zapewnić, jak mawiali, wszystko i dać dobry start w dorosłe życie.

Michał od przedszkola odstawał od grupy rówieśników. W zasadzie w niczym,  jak mawiała jego mama, nie był dobry (o zgrozo, jeżeli matka tak postrzega własne dziecko). Michał nie grzeszył inteligencją, a i sport nie był jego mocna stroną. Czytać nie lubił, a zainteresowań nie miał.
Obraz
Bruno. Cichy, spokojny. Wychowywany przez babcię. Rodzice rozstali się, gdy miał roczek , ojciec nie utrzymywał z nim kontaktu, a mama zmarła, gdy kończył piąta klasę. Babcia stawała na głowie,  by zapewnić chłopcu dach nad głową, by nie chodził brudny i głodny. Do czasu doceniał te starania  i był wpatrzony w ukochaną babcię. Ale tylko do czasu…

U Klary niepożądane zachowania  pojawiły się pod koniec pierwszej klasy gimnazjum.  Wciąż szukała powodu do zaczepki, do zranienia innych. Wciąż snuła intrygi. Robiła wszystko, by skrzywdzić koleżanki i kolegów. Skłócała ze sobą Bogu ducha winnych ludzi. Plotki, wymyślane historie doprowadziły dwie dziewczynki do załamania nerwowego, a ona miała z tego satysfakcję.

W szkole podstawowej Michał był cichy i spokojny. Natomiast problemy zaczęły się, gdy skończył czternaście lat.  Rodzice nie rozumieli, co zaczęło się z nim złego  dziać. Uważali, że to kwestia nieodpowiedniego  środowiska. Michał był inicjatorem tak zwanych ustawek. Zastraszał kolegów i koleżanki. Nauczycieli byli przekonani, że po interwencji policji chłopiec opamięta się. Okazało się, że to było tylko wzmocnienie dla jego niepożądanych zachowań. Poczuł się  w tym momencie bohaterem, o którym mówiła cała szkoła.

Tylko do czasu dach nad głową, babcia czekająca z ciepłym obiadem i schludne ubranie były dla Bruna wystarczające. Gdy skończył szesnaście lat i zaczął obracać się w wśród rówieśników z iPhonami i iPadami, to, co do tej pory cenił, przestało mu wystarczać. Babci mało serce nie pękło, gdy dowiedziała się, że pobił chłopca, któremu chciał ukraść pieniądze i telefon.
Obraz
Powodów, dla których młody człowiek zachowuje się agresywnie jest wiele. To temat rzeka. Cztery podstawowe przyczyny to:

1. Frustracja wynikająca z niezaspokojenia potrzeb.
Klara miała zaspokojonych wiele potrzeb, ale brakowało jej miłości, akceptacji, zrozumienia, poczucia przynależności.
 
2. Chęć uzyskania korzyści materialnych.
Agresja Bruna była agresją instrumentalną. Pobicie chłopca nie było celem samym w sobie. Pobił, by ukraść telefon, który w jego mniemaniu mógłby dowartościować go w oczach kolegów.
 
3. Potrzeba  podniesienia pozycji społecznej.

Michał  był osobą mającą bardzo niskie poczucie wartości. Chciał być doceniany, ale nie miał predyspozycji i chęci, by zdobyć uznanie. To wymagałoby od niego wysiłku, a była łatwiejsza droga do tego, by zaczęto o nim mówić, by czuł się jak bohater.
 
4. Obrona siebie i innych.
Temu tematowi poświęcimy jutrzejszy post.

Klara, Michał i Bruno, jak wielu ich rówieśników zachowywali się agresywnie, gdyż czegoś w ich życiu zabrakło, ktoś popełnił jakiś błąd. Wielu rodziców nie dostrzega tego, że agresja ich dzieci jest między innymi  efektem braku czasu, błędów w komunikacji, braku konsekwencji w wychowaniu, pozbawiania autorytetów oraz wpływu środków masowego przekazu i Internetu.

Nic nie dzieje się bez przyczyny, dlatego warto pamiętać, iż rodzice, którzy nie stawiają dzieciom granic, którzy nie są rodzicami, tylko kumplami, mogą swoją postawą wyrządzić dziecku wielką krzywdę. W momencie bowiem, gdy w jego  życiu pojawią się problemy i kłopoty, gdy zacznie dostrzegać  wokół siebie w wieku nastu lat świat w całym wymiarze, nie tylko tym pozytywnym, może obwinić właśnie rodziców za swoją bezradność, a jedyną jego bronią przeciw codziennym przeciwnościom będzie agresja.

Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.

POWIĄZANE POSTY:
Bądź najlepszy
A gdyby jego losy...

0 Komentarze

Co myśli mama?

1/13/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Usłyszę, a zapomnę...

1/13/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Wszystko ma swój czas. Okresy sensytywne

1/12/2017

0 Komentarze

 
Obraz

WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS

Przypadek Genie. Okresy sensytywne. "Dzikie dzieci"

Ponad 10 lat spędziła sama zamknięta w małym pokoju. Genie, bo taki pseudonim nadali jej naukowcy, była zmuszona przez ojca do życia w prawie całkowitej izolacji od świata od czasu, gdy skończyła 20 miesięcy. Urodziła się 1957 roku w Kalifornii. A uwolniona została w 1970 roku, gdy skończyła 13 lat.

Gdy ją odnaleziono: nie potrafiła przełykać stałych pokarmów, bo raz dziennie ojciec karmił ją płynnym pokarmem. Miała niedowagę, w wieku 13 lat wyglądała na 6-7 lat, ważyła 26 kg. Nie potrafiła mówić, ojciec bił ją za każdy wydany dźwięk (np. z bólu, czy z głodu). Chciał, by w domu panowała całkowita cisza, był wyczulony na dźwięki.  Gdy przychodził do pokoju raz w ciągu dnia nie odzywał się do niej, czasem warczał i wył jak pies. To był dla dziewczynki jedyny kontakt z człowiekiem.
Przywiązywał ją tak, że mogła ruszać jedynie stopami, dłońmi i głową. A nocą krępował czymś w rodzaju kaftanu bezpieczeństwa i umieszczał w łóżeczku zabezpieczonym metalową siatką.
Okno w niewielkim pokoju było zasłonięte folią. Genie po uwolnieniu nie mogła skupić wzorku na odległość większą niż 3m, czyli rozmiar jej pokoju. Ledwo stała na nogach, poruszała się dziwnie, ręce miała przykurczone jak u królika.
Ojciec spowodował, że przypominała bardziej zwierzę niż człowieka. Sam powiesił się w dniu, w którym miał stanąć przed sądem za znęcanie się nad dzieckiem. Zostawił karteczkę „Świat tego nigdy nie zrozumie”. Jako powód umieszczenia Genie samej w pokoju było jakoby jej opóźnienie umysłowe.

​Genie jest chyba najsławniejszym przypadkiem „dzikiego dziecka”, jej historię uznano za najokrutniejszy przypadek znęcania się nad dzieckiem. Po jej uwolnieniu prowadzony był projekt badawczy, masa lekarzy, lingwistów, psychologów i innych specjalistów interesowała się dziewczynką. Naukowcy kłócili się, kto ma zająć się analizą tego przypadku, każdy próbował coś ugrać dla siebie. A potem projekt zawieszono. Genie tułała się po wielu rodzinach zastępczych.
Kilka lat temu ABC News odnalazło Genie w zamkniętym ośrodku dla umysłowo chorych w Południowej Karolinie. Podobno posługuje się tylko kilkoma słowami, głównie językiem migowym.
Obraz
Dlaczego opisujemy teraz ten przypadek? Tak, jest drastyczny i rzeczywiście w tragiczny sposób opisuje wiele zjawisk z zakresu rozwoju człowieka. M.in. pokazuje do czego prowadzi brak możliwości obserwowania dobrych wzorców zachowania, bo przecież jako małe dzieci uczymy się przez naśladownictwo i modelowanie. U Genie chodziło o zupełnie podstawowe sprawy jak np. nauka języka. W codziennym życiu nawet nie zdajemy sobie sprawy jak działają nasze automatyzmy. Jeśli dziecko słyszy dźwięki w otoczeniu to one stymulują je do wydawania własnych, tak uczymy się mowy. Ale od rodziców i osób znaczacych uczymy się przecież nie tylko mowy, ale wielu ważnych rzeczy  - pisałyśmy już o tym w poście „Rób to, co Ci mówię!”

Przypadek Genie pokazuje także, że wszystko ma swój czas.  Genie nie nauczyła się mówić tak jak zwykli ludzie, jej mowa była uproszczona, ograniczona, dziewczynka miała problemy z jej opanowaniem. E. Lenneberg stworzył hipotezę, według której każdy człowiek przechodzi w rozwoju przez „okres krytyczny”, gdy zdolny jest przyswoić sobie język z niezwykłą łatwością. Gdy okres ten mija (do ok. 12 roku życia) traci swoją szansę na zawsze.
Powiecie, ciekawa hipoteza, ale jak ma się ona do naszego życia? Otóż takie okresy szczególnej wrażliwości nie dotyczą tylko nauki mowy, ale także np. czytania, myślenia przyczynowo-skutkowego oraz porządku, uczciwości, pracowitości i wielu innych. F. Corominas* nazwał je „okresami sensytywnymi w rozwoju” (lub inaczej okresami szczególnej wrażliwości). To fazy w rozwoju dzieci, w których są one szczególnie zdolne do tego, by rozwinąć konkretną funkcję (dotyczącą ciała, umysłu lub woli)*.  Np. okres sensytywny dla "porządku" to 0,5 do 5 lat, a dla "uczciwości" od 3 do 9 lat. ​Nie oznacza to bynajmniej, że jeśli nie opanujemy „posłuszeństwa”, czy „pracowitości” w okresie sensytywnym, to nie opanujemy ich w ogóle. Możemy je próbować wypracować później, ale będzie to od nas wymagało bardzo dużego wysiłku. A niektórych funkcji, jak np. mowy, języka nie uda się nigdy opanować w stopniu choćby dobrym. Bo "wszystko ma swój czas"...

Okresom sensytywnym poświęcimy w styczniu jeden z naszych tekstów.
 
* F. Corominas „Wychowywać dziś”, 2006

Dziękujemy za inspirację Pani Ewie Szumilewicz.


POWIĄZANE POSTY:
Rób to, co Ci mówię
Pięknym za nadobne. Bunt nastolatka
0 Komentarze

Jeżeli nie pozwolisz dziecku się buntować

1/12/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Lista zdarzeń wywołujących stres u dzieci

1/11/2017

2 Komentarze

 
Obraz

LISTA ZDARZEŃ WYWOŁUJĄCYCH
STRES U DZIECI

Wydarzenia streesogenne moga stanowić podstawę zaburzeń lękowych, ale także wstęp do innych zaburzeń psychicznych w dzieciństwie.

Wiadomo, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu, ale warto, żebyśmy zdawali sobie sprawę jak bardzo pewne zdarzenia mogą poruszać nasze dzieci i wywoływać u nich reakcję stresową. Czasami coś, z czym my dorośli potrafimy sobie poradzić, dla dziecka będzie wielkim stresem.

Oto lista stersogennych wydarzeń z życia dziecka (być może Wasza córka lub syn  były one już udziałem Waszej córki lub syna)*:
  1. śmierć któregoś z rodziców
  2. śmierć brata lub siostry
  3. śmierć babci lub dziadka
  4. separacja lub rozwód rodziców
  5. małżeństwo rodzica, z kimś innym
  6. pobyt w szpitalu z powodu poważnej choroby lub wypadku
  7. hospitalizacja rodzica lub rodzeństwa z powodu poważnej choroby lub wypadku
  8. przeprowadzka do nowego domu
  9. przeniesienie się do innej szkoły
  10. wyprowadzka brata lub siostry z domu
  11. zmiana pracy przez któregoś z rodziców, dłuższe przebywanie rodzica poza domem
  12. odrzucenie przez rówieśników
  13. powtarzanie klasy lub zawieszenie w szkole
  14. odkrycie faktu własnej adopcji
  15. narodziny brata lub siostry
  16. wprowadzenie się do domu nowej osoby dorosłej - macochy, ojczyma, dziadka, babci lub innego dziecka (pasierba, przybranego dziecka, kuzyna)
  17. śmierć bliskiego kolegi lub przyjaciela
  18. rozstanie z rodziną na okres co najmniej dwóch tygodni, niezależnie od przyczyny
  19. zmiana sytuacji finansowej rodziny
  20. wszelkie wydarzenia traumatyczne (np. porwanie, kradzież z włamaniem, kataklizmy naturalne, atak terrorystyczny, itd.)

* C. G. Last "Jak pomóc dziecku, które się boi", Wyd. eSPe, Kraków 2012

POWIĄZANE POSTY:

... ma wielkie oczy
Czego się boisz...?
2 Komentarze

Dzieci uczą się podejmować decyzje...

1/11/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

"Pięknym za nadobne". Bunt nastolatka

1/10/2017

0 Komentarze

 
Obraz

PIĘKNYM ZA NADOBNE

Przejmowanie wzorców. Bunt nastolatka

Godzina 23.00. Ania znowu przyszła do domu spóźniona, tym razem o 2 godziny. Ania ma 15 lat, a jej mama załamuje ręce. Opowiada, że córka umawia się z chłopakiem, którego mama nie akceptuje, stała się arogancka, odpowiada niegrzecznie. Po szkole zamyka się w swoim pokoju, nie pomaga w domu. Dla mamy kryzysowa sytuacja.

​Patrząc wstecz: rodzice Ani rozwiedli się, gdy miała kilka lat. Mama była pielęgniarką, pracowała w szpitalu, miała dyżury. W czasie wolnym umawiała się na randki, prowadziła ożywione życie towarzyskie, często nie było jej w domu. Nie miała czasu dla Ani. To babcia, albo sąsiadka odprowadzały ją do szkoły, gdy była mała. Potem siedziała w domu sama. Gdy mama pojawiała się w domu albo rozmawiała godzinami przez telefon z koleżankami, albo zajęta była pracami domowymi. Rzadko miała czas dla Ani, żeby z nią porozmawiać, wysłuchać jej, skupić się na jej potrzebach. Żeby po prostu „być” z nią. Nieświadomie dawała przekaz córce; „Twoje potrzeby nie są dla mnie ważne”. Gdy Ania dorosła, zaczęła na ten komunikat odpowiadać poprzez swoje zachowanie, którym mówiła matce: „Teraz moi znajomi, moje sprawy i moje potrzeby są ważniejsze niż Ty!”
 
Wpływ rodziców na zachowania dzieci opisałyśmy w poście „Rób to, co Ci mówię!”. Rodzice swoim zachowaniem ciągle uczą swoje dzieci. We wczesnym dzieciństwie są nauczycielami swoich dzieci nawet wtedy, gdy ich fizycznie nie ma lub są rzadko (jak w przypadku mamy Ani). Przekazują im zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Jeśli są otwarci, szanują potrzeby innych, są zaangażowani w relacje z innymi ludźmi, to ich dzieci będą postępowały podobnie. Jeśli współpracują z dzieckiem, są jego towarzyszem, to dziecko także będzie współdziałało z innymi. I oczywiście odwrotnie.

Jeśli będziemy słuchać naszych dzieci, a one będą miały poczucie, że uznajemy ich poglądy, to one również nas- rodziców chętniej później wysłuchają. Jeśli staraliśmy się do tej pory dawać im rozumienie, odpłacą nam potem tym samym. Jeśli nie mieliśmy czasu, nie słychaliśmy i nie chcieliśmy ich zrozumieć - odpłacą nam "pięknym za nadobne".
Ile więc w buncie nastolatka – dojrzewania, burzy hormonalnej, przekory, poszukiwania własnej tożsamości, negowania autorytetów i wartości, a ile wcześniejszego wpływu nas samych – rodziców? Świadomego lub nieświadomego.


POWIĄZANE POSTY:
​Rób to, co Ci mówię!
Trudna miłość. Bunt nastolatka
0 Komentarze

Cokolwiek psuje Ci nastrój, odrzuć to

1/10/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Czego się boisz...?

1/9/2017

0 Komentarze

 
Obraz

CZEGO SIĘ BOISZ...

Lęki dziecięce

Potworów, ciemności, Baby Jagi, burzy…  Lista jest długa. Dzieci boją się wielu rzeczy, ludzi i zjawisk, o czym pisałyśmy w poście „… ma wielkie oczy”.  Lęki zwykle u dzieci mają charakter rozwojowy  i przez psychologów dzielone są  na:

Lęki odtwórcze – przywołujące wspomnienia czegoś, co się wydarzyło. Czasami jakiś obraz, słowo przypominają o czymś, czego dziecko nie zapomniało i co budzi w nim lęk, np. czytaliśmy dziecku książkę o drapieżnych zwierzętach i dziecko po trzech miesiącach słysząc o wycieczce do zoo, robi wszystko, by tam nie iść.

 Leki wytwórcze – to efekt wyobraźni dziecka, dla którego ciężka do odróżnienia jest rzeczywistość realna od bajkowej czy fantastycznej. Tak samo maluch boi się listonosza, który przypomina mu złą postać z bajki, jak i potwora, którego sobie wyobraża.

W sytuacjach, gdy u dziecka pojawiają się reakcje lękowe, należy pamiętać, że niektóre lęki są rozwojowe i przeminą pod warunkiem, że nie będziemy ich utrwalać. Ważne natomiast, aby lęków dziecka nie bagatelizować i nie śmiać się z niego, a tym bardziej nie kompromitować go w oczach otoczenia. Przestraszonego malucha  należy uspokoić, przytulić, odwrócić uwagę, ale i okazać zrozumienie dla jego odczuć. Natomiast gdy opadną emocje,  porozmawiać, dopytać, wyjaśnić. Czasami przyczyna jest banalna, a nie znając jej, nie wiemy jak dziecku pomóc.

W sytuacji, gdy lękom towarzyszą reakcje somatyczne np. bezdech, drżenie, drgawki albo gdy lęk nie mija pomimo braku bodźca, który go wywoła bądź gdy całkowicie pochłania on uwagę dziecka, należy zgłosić się do specjalisty.

POWIĄZANE POSTY:

"... ma wielkie oczy."
"Rozwojowe lęki dziecięce"
0 Komentarze

Różnica między dobrym a złym dniem

1/9/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Nie chcę, aby moje dzieci...

1/8/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Mów dziecku, że jest dobre...

1/7/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Rób to, co Ci mówię!

1/7/2017

2 Komentarze

 
Obraz

RÓB TO, CO CI MÓWIĘ!

Przejmowanie wzorców. Naśladownictwo i modelowanie

„Cholela jasna” – dobiegło z pokoju dzieci, gdy Karolkowi lat 4 i pół, który jeszcze dobrze nie wymawiał „r”, nie udało się zbudować wieży z klocków. Mama zszokowana zajrzała przez drzwi i zobaczyła chłopca a przed nim leżącą wielką kupę klocków. Na początku nie bardzo wiedziała, jak ma zareagować. Ponieważ podobne sytuacje zaczęły się powtarzać, zaczęła zwracać synkowi uwagę, upominać, tłumaczyć, że tak nie wolno mówić, że powinien ładnie się odzywać, a brzydkie wyrazy i przekleństwa nie są dobrze odbierane przez innych. Efekty były jednak znikome.

Po kilku dobrych latach od tego zdarzenia rodzice praktycznie nie mogli wejść do pokoju Karola. Panował bałagan nie do opisania. Na dywanie klocki Lego mieszały się z kartkami i pisakami. Leżał szkolny plecak, a obok skarpetki i inne ubrania. Śrubokręt, który pożyczył od taty na zajęcia techniczne, a nawet wczorajsze drugie śniadanie, jakie dostał do szkoły. „Coś nieprawdopodobnego” myślała mama. „Sprzątnij pokój! Ile razy mam Ci to powtarzać! Jak możesz żyć w takim bałaganie!” - tylko że żadne prośby i groźby kierowane do Karola nie działały.

Gdy Karol stał się nastolatkiem, zaczął pyskować ojcu. „Zwracaj się do mnie z szacunkiem! Nie mów tak do mnie!” – mówił w takich sytuacjach ojciec. Zmian jednak wielkich w zachowaniu Karola nie było.

„Dlaczego on taki jest?” – zachodzili w głowę rodzice. Zdarzenia i sytuacje z życia Karola z pozoru wydają się bez związku. A przynajmniej rodzice nie widzieli w nich logiczności, choć może i specjalnie się ich nie doszukiwali. Zapomnieli w tym wszystkim o sobie i swoim życiu. O tym, że jedną z podstawowych i najskuteczniejszych metod wychowawczych jest bycie samemu wzorem dobrego zachowania. Zapomnieli, że tata Karola strasznie denerwuje się za kierownicą i zazwyczaj przeklinania w samochodzie, gdy stoi w korku lub gdy ktoś zajedzie mu drogę. Nie jest więc dziwne, że potem słyszeli dosadne słowa w ustach małego Karolka, gdy nie udawała mu się zabawa: układnie wieży, rysunek, czy cokolwiek innego.

Porządek – kolejny problem w życiu Karola. Ale pytanie jak wyglądał porządek w ich kuchni? Czy zawsze talerze od razu trafiały do zmywarki, czy stały przez cały dzień na blacie? A stosy ubrań przy pralce w łazience? Czy rodzice chowali swoje ubrania i buty do szafy, gdy wracali do domu? Wydaje się, że z pozoru małe i nieistotne rzeczy. No, właśnie…

​Tata Karola miał bardzo stresującą pracę. Wracał do domu wykończony, na granicy wytrzymałości, najdrobniejsza rzecz wyprowadzała go z równowagi i wówczas krzyczał na żonę. A po kilku latach zaczął się dziwić, co dzieje się z Karolem, że zaczął mu pyskować. Nic! Po prostu dostał „dobrą” szkołę zachowania i zaczął stosować ją w swoim życiu.
Obraz
Rodzice są osobami znaczącymi w życiu dziecka i to od nich przejmowane są wzorce zachowania (zarówno dobre, jak i złe), ale nie dlatego, że dziecko uznało te zachowania za moralnie słuszne, tylko dlatego, że mama i tata to pierwszoplanowe osoby znaczące dla dziecka. To także zupełnie instynktowne zachowanie, bo gdy np. do pokoju, w którym jest mama z małym dzieckiem baraszkującym po podłodze, wejdzie ktoś nieznajomy - nieznany dziecku, to spojrzy ono najpierw na swoją mamę, jej reakcję i jej zachowanie wobec obcego i na podstawie reakcji mamy będzie się podobnie zachowywać.

Nie możesz wymagać od dziecka czegoś, czego sam nie robisz! To nigdy nie zadziała. Przekaz „Rób, to co Ci mówię, a nie to, co sam robię!” nigdy nie będzie skuteczny. Ponieważ to, co robimy ma na dzieci o wiele większy wpływ niż to, co mówimy. „Wydaje się, że dzieci instynktownie wiedzą, że czyny więcej mówią o człowieku niż słowa”. *
Jeśli mówisz dziecku, żeby nie paliło papierosów, bo są szkodliwe, a na imprezie widzi Cię palącego, to otrzymuje dużo ważniejszą dla siebie informację. Jeśli oszukujesz w zeznaniach podatkowych, mówisz, że wyjeżdżasz, bo nie chcesz iść na spotkanie, to nie dziw się potem, że sam zostaniesz przez dziecko okłamany. Ale i gdy jesteś otwarty i ufny wobec ludzi, uprzejmy i wspaniałomyślny, to Twoje dziecko otrzyma od Ciebie dobrą lekcję tego, jaką wartość mają relacje z innymi ludźmi.

​We wczesnym okresie życia przejmowanie wzorców przez dziecko odbywa poprzez empatię, naśladowanie, modelowanie i identyfikację. Dzieci przejmują więc nie tylko proste zachowania,  ale też nasze tendencje emocjonalno – motywacyjne, czyli bardziej złożone sposoby przenoszenia doświadczenia, które wpływają na ich pozytywny lub negatywny stosunek do innych ludzi. Musimy więc ciągle uważać na informacje, jakie komunikują nasze własne czyny, a nie nasze słowa.
Przyjrzyjmy się uważnie naszym dzieciom, ile w nich jest z nas? I czy czasem nie denerwuje Was w nich to, czego najbardziej nie lubicie u siebie?

Gdy idąc wraz z dzieckiem, znajdziemy portfel na ulicy, to od nas zależy, co zrobimy i czego w ten sposób nauczymy naszą pociechę  :-)

Pomyślcie też, czy skutecznym jest szef, który tylko mówi Wam, co powinniście robić, ale sam tego nie robi? Czy ten, który jest dla Was wzorem pracowitości, inteligencji i dotrzymywania słowa?
 
*K. Steede ”10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców”, GWP, Gdańsk 2007
​
POWIĄZANE POSTY:
10 błędów dobrych rodziców
Złoty środek. Dekalog rodzica
​
2 Komentarze

... ma wielkie oczy

1/7/2017

2 Komentarze

 
Obraz

 ... MA WIELKIE OCZY

Lęki u dzieci

Roztrzęsiona Jola zadzwoniła do męża:

 - Tomek, musimy koniecznie porozmawiać. Z Anią dzieje się coś niepokojącego, w tym przedszkolu jest coś nie tak. Trzeba ją stamtąd koniecznie zabrać. Znowu dzisiaj jak szłyśmy, nerwowo reagowała na przechodzące psy.

 Po obozie letnim nauczycielka próbowała przekonać rodziców Antka do wizyty z dzieckiem u specjalisty.

- Moczenie nocne w tym wieku jest sygnałem, że dzieje się coś niepokojącego. Im szybciej zareagujecie, tym lepiej.

Wojtuś od paru dni woła rodziców, gdyż wieczorami widzi na półce z książkami potwora.  Do tej pory był radosnym, spokojnym dzieckiem. Co w takim razie mogło się stać? Zaniepokojeni chcą szukać pomocy u psychologa.

Rodziców Anulki zaniepokoiły lęki dziewczynki. Zauważyli i skojarzyli, że od czasu, gdy poszła do przedszkola, zaczęła  reagować lękowo, szczególnie boi się psów. Zaczęli zastanawiać się, co tam musi się dziać. Przecież dziecko do tej pory było takie spokojne. Byli przekonani, że musi tam dziać się coś złego.

Rodzice Antka zbagatelizowali sugestię nauczyciela. Przecież to normalne, podobno chłopcy tak mają. Uspakajali się wzajemnie. Gdzieś ktoś coś opowiadał, czytali… Wyrośnie z tego.

Dzisiaj znowu przeraźliwy płacz przerwał rodzicom Wojtka oglądanie filmu. Chłopiec przerażony przekonywał, że na półce stoi i patrzy na niego potwór z wielkimi oczami.
Obraz
Mówi się, że strach ma wielkie oczy i można powiedzieć, że rodzice Anulki zaczęli oczami wyobraźni widzieć to, co mogło dziać się  w przedszkolu, tak jak i oczami wyobraźni mała Anula zaczynała coraz bardziej przyglądać się światu, który odkrywany był przed nią miedzy innymi  w przedszkolu. Bajka o Czerwonym Kapturku zwróciła uwagę dziewczynki na wilki. Z ciekawością przeglądała kartki z pięknymi ilustracjami. Wilk tak bardzo przypominał jej niektóre psy. I dziewczynka zaczęła lękać się psów, które do tej pory nie wywoływały w niej reakcji lękowych.

Wyobraźnia Wojtusia, szczególnie w godzinach wieczornych, gdy zostawał sam w pokoju zaczynała „pracować”. To normalne.  Pojawiły się u niego tzw. lęki wytwórcze- irracjonalne i nierzeczywiste  wynikające po prostu z bujnej wyobraźni dziecka. 

Co w takich sytuacjach, gdy u dziecka pojawiają się reakcje lękowe, mogą zrobić rodzice?

Po pierwsze, należy pamiętać, że niektóre lęki są rozwojowe, co przedstawiłyśmy na planszy "Rozwojowe lęki dziecięce" i przeminą pod warunkiem, że nie będziemy ich utrwalać. Lęk jest bowiem czymś naturalnym w rozwoju dziecka. Jest  informacją dla rodziców, iż rozwija się ono, zdobywa coraz więcej informacji  o świecie, a jego wyobraźnia jest coraz większa.  

Ważne natomiast, aby lęków dziecka nie bagatelizować i nie śmiać się z niego, a tym bardziej nie kompromitować go w oczach otoczenia. Przestraszone dziecko należy  uspokoić, przytulić, odwrócić uwagę, ale i okazać zrozumienie dla jego odczuć. Natomiast gdy opadną emocje, należy  porozmawiać i przedstawić daną sytuację  z naszego punktu widzenia. Warto też  dopytać,  czego dziecko się tak konkretnie boi. Bardzo często czujemy presję otoczenia, jest nam wstyd, że mamy dziecko – tchórza i wówczas na siłę chcemy  udowodnić sobie i światu, że to pokonamy. Jak? Poprzez np. konfrontowanie z tym, czego się boi. Boisz się wody? Wrzucę cię i zobaczysz, że się nie utopisz. Boisz się psa, pogłaszcz, zobacz, nic ci nie zrobi. Nic bardziej błędnego. Daj dziecku czas. Nie utrwalaj jego lęku.  Niech samo zadecyduje, czy jeszcze się boi.
Obraz
Niekiedy rodziców niepokoi fakt, że coś, co nie budziło w dziecku niepokoju, nagle staje się przedmiotem lęku. Otóż, nie ma w tym nic dziwnego. To, że dziecko się czegoś nie boi, nie oznacza, że później będzie podobnie. Wraz z wiekiem dziecka i zdobywaniem wiedzy, zaczyna rozumieć, że pewne rzeczy mogą być niebezpieczne. Anula nie bała się psów, ale gdy poznała bajkę o Czerwonym Kapturku, zaczęła się ich lękać.  Nie zawsze reakcja jest natychmiastowa. Bywa, że coś może przywołać wspomnienie i pomimo, iż bezpośrednie zagrożenie nie istnieje,  dana sytuacja powoduje, iż dziecko wraca do czegoś, co kiedyś się wydarzyło – co przeżyło albo co widziało lub o czymś słyszało.  Jest to lęk odtwórczy, który przywołuje wspomnienie np. rozmowy - dziecko, które nie bało się wody, gdy usłyszało o tym, że dziewczynka utopiła się na basenie, w danym momencie tego nie komentowało, nie dopytywało, ale po jakimś czasie zaczęło się bać wejść na pływalnię.

Rodzice Antka zbagatelizowali sugestię nauczyciela. To był błąd. Są bowiem sytuacje, które powinny budzić nasz niepokój. Wówczas należy zasięgnąć pomocy specjalisty. Kiedy?  Wówczas, gdy dziecko obawia się coraz większej ilości sytuacji, wycofuje się z wielu aktywności, gdy lęk nie mija pomimo braku bodźca, który go wywołał, gdy unika różnych sytuacji, reaguje nerwowo –  często płacze, krzyczy, jest rozdrażnione, reaguje agresywnie. Również wtedy, gdy ma trudności ze snem, gdy pojawiają się reakcje somatyczne towarzyszące lękowi - ból głowy,  brzucha, gdy pojawia się moczenie nocne (nie spowodowane innymi czynnikami niż emocje) albo wymioty, biegunka, przyspieszona akcja serca, bezdech, nadmierne pocenie, drgawki, drżenie oraz wówczas gdy całkowicie lęk absorbuje uwagę dziecka.

POWIĄZANE POSTY:
Rozwojowe leki dziecięce
2 Komentarze

Przytulanie nic nie kosztuje, a może być...

1/6/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Czas dla siebie

1/6/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

Rozwojowe lęki dziecięce

1/5/2017

2 Komentarze

 
Obraz
2 Komentarze

Dziś zapisujesz już piątą pustą kartkę...

1/5/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze

10 błędów dobrych rodziców

1/4/2017

0 Komentarze

 
Obraz
0 Komentarze
<<Poprzednia
Naprzód>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    SZKOLIMY:
    Obraz

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:
    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca