*Fragmenty pochodzą z książki E. Asen, P. Fonagy "Terapia rodzin oparta na mentalizacji". Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ** Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki.
0 Comments
NASZE PERSPEKTYWYTerapia rodzin oparta na mentalizacjiKrzysztof i Zofia. Mąż wyrósł w rodzinie, gdzie zawsze mógł liczyć na pociechę i wsparcie. Gdy przychodził ze szkoły i mówił, że przegrał w zawodach, jego mama wspierała go, mówiąc coś w stylu: „Krzysiu, tak mi przykro. To dla Ciebie duże rozczarowanie, ale jesteśmy dumni z wysiłku, jaki włożyłeś w treningi. Kochamy Cię”. Gdy uzyskiwał najlepsze świadectwo w klasie, także mógł liczyć na docenienie, uznanie i pochwałę. Niezależnie – sukces, czy porażka Krzyś mógł liczyć na miłość i bezwarunkową troskę. W rodzinie Zosi nie było zwyczaju wzajemnego wspierania się. Rodzice raczej nie interesowali się jej sprawami, nie okazywali uczuć, a ich stosunek do niej zależał od jej postępowania. Gdyby przegrała w zawodach, usłyszałaby pewnie wyrzuty, że powinna więcej trenować, jak niedościgłym wzorem jest w tym względzie jej siostra i jaki kłopot sprawia mamie, która musi o tej porażce zakomunikować ojcu. Gdyby otrzymała najlepsze świadectwo w klasie, wszyscy oczywiście ucieszyliby się. Krzyś i Zosia poznają się, zakochują, zostają małżeństwem i zaczynają zachowywać się zgodnie z modelami, jakie przynieśli ze swoich domów: jedno umie kochać bezwarunkowo, a drugie warunkowo. Po kilku miesiącach wspólnego życia pojawiają się kłopoty i Krzyś zarzuca Zosi, że ona już go nie kocha. Zosia zaprzecza, myśląc w duchu, przecież: gotuję, sprzątam, zarabiam, czy to nie świadczy, że go kocham? Wyobrażacie sobie, jakie konflikty narosną, jeśli nie ustalą wspólnej definicji „miłości”. A całkiem możliwe, że wynieśli z domów inne sposoby rozwiązywania konfliktów. Krzyś nie umie dyskutować o sprawach trudnych, bo wszyscy tak się zawsze wspierali i tak pozytywnie podchodzili do wszystkich kwestii, że udawali, iż problemy nie istnieją. W domu Zosi różnice zdań załatwiano za pomocą „walki” (wrzasków, płaczu, zrzucania winy i wzajemnych oskarżeń) lub „ucieczki” (odchodzenia, trzaskania drzwiami, wychodzenia z domu). Jak tych dwoje ludzi ma się porozumieć i rozwiązać nawet najmniejszy konflikt? Drugie małżeństwo: Krystyna i Jan. Jan uważa, że kobieta powinna zajmować się głównie domem, dziećmi i budżetem domowym, jeśli pracuje zawodowo to niedużo, aby nie kolidowało to z prowadzeniem gospodarstwa. Taka była jego matka. Z kolei Krysia uważa, że kobieta powinna robić karierę zawodową, a domową kasą powinien zajmować się mąż, bo gdy dorastała, to jej ojciec się tym zajmował. Wydawać się może, że nie jest to gigantyczny problem, ale gdy spróbują go rozwiązać i ujawnią swoje strategie, sytuacja może się zaostrzyć. Jan jest typem „pasywno-agresywnym”, powoli gotuje się w środku, nic nie mówi, ale irytacja w nim wzrasta. Krysia jest „aktywnie agresywna”. Chce od razu wypowiedzieć to, co ją gnębi, rozpracować to, wykłócić się. Każde z nich oskarża drugie. Spór urasta do niebotycznych rozmiarów, a odmienne strategie radzenia sobie z kłopotami pogarszają każdy problem i wyolbrzymiają różnice. Zarówno Krystyna i Jan, jak i Zofia i Krzysztof trafili na terapię. Dzięki niej mogli z innej perspektywy spojrzeć na siebie, na partnera i na związek. Mogli dostrzec, że ich konflikty i problemy wynikają miedzy innymi ze sprzecznych oczekiwań co do pełnionych ról i kolidujących ze sobą scenariuszy rozwiązywania problemów. Zaczęli zastanawiać się, jakie oczekiwania ma mąż, żona, co wynieśli ze swoich domów rodzinnych. Zrobili pierwszy krok, by poczuć równowagę między autonomią a byciem częścią większej całości. Terapia to naturalny i odpowiedzialny sposób radzenia sobie z problemem. Można wymienić wiele jej dróg. Jedna z nich to terapia rodzin oparta na mentalizacji, którą Eia Asen i Peter Fonagy opisują w książce, która ma obecnie swoją premierę na rynku polskim. „Podejście systemowe i podejście mentalizacyjne mają dużo wspólnego. Przede wszystkim liczne problemy natury emocjonalnej i behawioralnej postrzega się w nich jako zagadnienia natury relacyjnej. W tej książce praca na bazie terapii systemowej postrzegana jest przez pryzmat mentalizacji. Zamiarem naszym jest zainspirowanie praktykujących podejście systemowe do poszerzenia swoich działań w sposób podobny do tego, jak terapeuci zajmujący się mentalizacją inspirują się koncepcjami i praktykami systemowymi. Celem MIST jest wzmocnienie mentalizacji i otwarcie klienta na lepszą komunikację i interakcję społeczną w obrębie rodziny i innych środowisk, a przez to większe otwarcie na uczenie się, ufność epistemiczną i rezyliencję. <<Ufność epistemiczna>> oznacza dla nas zaufanie do informacji dotyczących świata społecznego, które otrzymujemy od innej osoby. Zdolność przyjęcia tego, co inni nam komunikują, jako rzeczy, która ma znaczenie dla nas osobiście, w znaczny sposób wzmacnia nasze zdolności adaptacji do trudnych sytuacji. To dlatego wskazujemy, że jest to potencjalnie potężny czynnik chroniący nasze zdrowie psychiczne i wspierający nasze funkcjonowanie społeczne. Terapia skupia się na pobudzaniu naturalnego sposobu rozwiązywania problemów społecznych, który polega na tym, że osoby zainteresowane nawzajem rozważają w sposób szczery swoje doświadczenia i punkty widzenia. W końcu to doświadczenie uczucia, że czyjaś perspektywa zgadza się z perspektywą kogoś innego, ogólnie wzmacnia zaufanie do samej wartości angażowania się w przyjmowanie czyjegoś punktu widzenia. Ponadto doświadczenie to potencjalnie otwiera umysł każdego członka rodziny na możliwość uczenia się i odkrywania czegoś, co jest dla niego istotne, i wzmacniania w ten sposób zaufania do uczenia się społecznego jako takiego."* Według autorów książki „mentalizacja to aktywność naszej wyobraźni, która interpretuje zachowania ludzkie w kategoriach celowych stanów psychicznych. Ważną kwestią jest podkreślenie słowa <<wyobraźnia>>, ponieważ to ona stanowi podstawę mentalizacji; to ona umożliwia nam domyślanie się myśli, uczuć i zamiarów osób, które nas otaczają, i w ten sposób pozwala rozumieć sens ich działań w taki sam sposób, w jaki porządkujemy swoje subiektywne doświadczenia. „Stany psychiczne” oznaczają potrzeby, pragnienia, uczucia, przekonania, fantazje, dążenia, cele i motywacje drugiej osoby. Mentalizacja na ogół ma charakter przedświadomy, ale może być również celowym działaniem polegającym na refleksji. Ma kluczowe znaczenie dla reprezentacji, komunikacji i regulacji uczuć i przekonań powiązanych z naszymi chęciami i pragnieniami niezależnie od tego, czy są realizowane, zagrożone czy niweczone. Te same mechanizmy psychologiczne i neuronalne, które wykorzystujemy, żeby zrozumieć siebie, wykorzystywane są w celu zrozumienia innych. W taki sposób kładziemy fundamenty pod nasze interakcje społeczne.”* *Fragmenty pochodzą z książki E. Asen, P. Fonagy "Terapia rodzin oparta na mentalizacji". Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ** Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POWIĄZANY POST: * Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki.
POWIĄZANY POST: * Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
WCZESNE OBJAWY AUTYZMUJak nadać autyzmowi inny kierunek?Klara nie spała, nie jadła i nie mogła myśleć o niczym innym, tylko wciąż w uszach brzmiały jej słowa koleżanki: „A może Mikołaj ma autyzm?” Pamięta, że widziała w niej wówczas najgorszego wroga. Nie miała pojęcia,, jak ona mogła nawet o tym pomyśleć. Przecież każde dziecko ma prawo rozwijać się w swoim tempie. Ale gdy emocje opadły. Klara zaczęła baczniej przyglądać się Mikusiowi. Wiktoria, gdy tylko Antoś poszedł spać, wtuliła się w męża i ze smutkiem podzieliła się tym, co od dłuższego czasu było powodem jej ogromnego lęku. Widziała od paru miesięcy, że jej ukochany synek zachowuje się inaczej niż dzieci, których rozwój obserwowała przed laty. Pamiętała, jak rozwijało się sporo od niej młodsze rodzeństwo, Z dnia na dzień docierało do niej, że zachowanie Antosia powinno budzić jej niepokój. Gdy mama poszła z Basią na spacer, Marta postanowiła wyprasować zaległe pranie słuchając przy okazji audycji radiowej. I właśnie wtedy usłyszała rozmowę, która otworzyła jej oczy. Gdyby nie byłą jej świadkiem, być może długo jeszcze żyłaby w niewiedzy. Co prawda, czasami zastanawiała się dlaczego Basia… Tych pytań "dlaczego" od pewnego czasu było coraz więcej… Mary Lynch Barbera w praktycznym przewodniku dla rodziców małych dzieci „Wczesne objawy autyzmu” wymienia zachowania i objawy stanowiące sygnały alarmowe, które powinny być tzw. czerwonymi flagami dla rodziców, świadczącymi o ryzyku występowania autyzmu. Nie należy oczywiście, jak podkreśla autorka na stronach książki, wpadać w panikę i wyciągać pochopnych wniosków, ale podjąć odpowiednia kroki mające przede wszystkim pomóc dziecku. Do zachowań i objawów, których nie należy bagatelizować należą:
Rodzice, którzy zauważą u swojego dziecko niepokojące zachowania, powinni sami podjąć odpowiednie kroki, aby wspierać rozwój dziecka. Daje to szansę na wdrożenia właściwych działań. Rodzicom dzieci z autyzmem wychodzi naprzeciw Mary Lynch Barbera, która pokazuje, jak wprowadzić odpowiednie kroki poprzez dostarczenie szczegółowych instrukcji i praktycznych wskazówek. A jej metoda TAA, którą dokładnie opisuje w książce "Wczesne objawy autyzmu. Praktyczny przewodnik dla rodziców małych dzieci.", umożliwia odpowiednią stymulację rozwoju dziecka, jego umiejętności społecznych i komunikacyjnych, rozwiązywanie problemów ze snem oraz jedzeniem, a także przeprowadzenie treningu czystości. „Twoje dziecko ma tylko jedno życie, ale to samo dotyczy ciebie i wszystkich członków twojej rodziny. To jest maraton, a nie sprint. Często mówię, że takie życie przypomina jazdę kolejką górską, z nieoczekiwanymi zwrotami akcji, nie zapomnij zatem zadbać też o siebie. Możesz mi jeszcze nie wierzyć, ale gdy staniesz się kapitanem tego statku i zaczniesz nadawać autyzmowi (lub jego oznakom) inny kierunek, w pozytywnym sensie zmienisz nie tylko życie swojego dziecka, ale również swoje. To nie jest książka, którą chciałoby się komuś pożyczać albo oddać w prezencie, ponieważ najprawdopodobniej będziesz musiała ponownie przeczytać wybrane rozdziały lub fragmenty, gdy twoje dziecko będzie się uczyć i rozwijać. To, co przeczytałaś, być może pomogło ci wydostać się z dziury, w którą wpadłaś, albo znaleźć się w jednej czwartej drogi na szczyt. Miejmy nadzieję, że mniej się boisz, gdy dostrzegasz nad sobą czystsze niebo.”* *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki M.L.Barbera "Wczesne objawy autyzmu", Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ** Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POLECAMY:
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki M.R. Sanders, G.S. Thompson.”Rozwój dziecka i teoria poliwagalna", Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ** Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
BUFOR W SYTUACJACH STRESUTeoria poliwagalnaAsia miała niespełna 23 lata, kiedy urodziła swoje pierwsze dziecko. Doskonale pamięta tamten lipcowy poranek, gdy jechała do szpitala z radością, ale i niepewnością oraz lękiem. Koleżanki opowiadały jej, co ją czeka, zanim nadejdzie najpiękniejszy moment tulenia swojego nowonarodzonego maleństwa. Być może te mocno przejaskarwione opowieści spowodowały, że nie czuła się w szpitalnych murach aż tak źle, jak wcześniej zakładała. Ale z minuty na minutę coraz bardziej brakowało jej poczucia bezpieczeństwa. Pamięta doskonale, że w chwili, gdy znalazła się na sali porodowej i moment kuliminacyjny zbliżał się wielkim krokami, spojrzała na opaloną dłoń położnej i zapragnęła ją trzymać, by czuć się bezpieczniej. Majka chciałaby zapomnieć o tych najtrudniejszych godzinach swojego życia, ale nie jest to takie proste. Pamięta doskonale, jak niewinna infekcja dwuletniej córeczki przerodziła się w obturacyjne zapalenie oskrzeli. Wszystko działo się tak nagle… Pamięta szpital, emocje, które nią targały, maleństwo, które walczyło o życie i młodego lekarza… On z pewnością nie ma pojęcia, jak często będzie powracał po latach we wspomnieniach Majki. W tym trudnym dla niej momencie takie zwykłe ludzkie odruchy miały niesamowitą moc. Kubek herbaty, koc, którym ją okrył i oczy, w których szukała iskierki nadziei, dały jej poczucie bezpieczeństwa. Karolina na sesjach z psychologiem wraca do bolesnych wspomnień z dzieciństwa związanych z pobytem w szpitalu. Brak poczucia bezpieczeństwa - o tym mówi najczęściej. Pamięta swój strach związany z zabiegami, dzieci, które ją irytowały i samotność, potworną samotność i niezrozumienie sytuacji, w której się znalazła. Karolina dzisiaj ze złością wspomina lekarzy, którzy nie okazywali emocji i niesympatyczne pielęgniarki. Poczucie bezpieczeństwa. Tak bardzo ważna potrzeba każdego z nas szczególnie w sytuacjach, gdy przez nasze życie przechodzi sztorm. W takich momentach jak choroba, pobyt w szpitalu, strach o zdrowie i życie swoje i swoich najbliższych, odczuwamy wzmożoną potrzebę tego, by poczuć się bezpiecznie. Tak bardzo zależy nam na złapaniu kogoś za rękę, na gestach świadczących o trosce, na zwykłym ludzkim odruchu zaopiekowania się osobą. O poczuciu bezpieczeństwa możemy przeczytać w książce, która dzisiaj ma swoją premierę na rynku polskim "Rozwój dziecka i teoria poliwagalna". Jej autorzy napisali, że „sedno teorii poliwagalnej sprowadza się do tego, że pokazuje ona, w jaki sposób nieuświadamiane sobie przez nas, lecz obecne w mózgu, poczucie bezpieczeństwa lub zagrożenia wpływa na nasze emocje i zachowania.”* Autorzy zwracają nasza uwagę na fakt, iż nieświadomie i bezustannie monitorujemy otoczenie, by zorientować się, czy jest ono przyjazne, czy niebezpieczne. Ten automatyczny proces przebiega w tle naszej świadomości. Teoria poliwagalna opisuje trzy kolejno aktywowane reakcje behawioralne, będące odpowiedzią na sygnały działającego poza naszą świadomością systemu alarmowego, rejestrującego zmiany wewnątrz organizmu lub w otoczeniu, wskazujące na niebezpieczeństwo lub zagrożenie dla życia. Kiedy znajdujemy się wśród przyjaciół, jesteśmy zrelaksowani i gotowi do pracy lub zabawy wespół z innymi. Gdy organizm wykrywa niebezpieczne otoczenie (takie jak pozbawiona oświetlenia nocna ulica), przechodzimy w stan obronny, przygotowując się do walki lub ucieczki. Jeśli znaleźliśmy się w potrzasku i nie możemy w żaden sposób uciec przed niebezpieczeństwem zagrażającym życiu, może wówczas dojść do zamknięcia się (zawieszenia się), co przejawia się odrętwieniem emocjonalnym, dysocjacją, a nawet omdleniem. W każdym z tych stanów nasza uwaga, interpretacja rzeczywistości oraz reakcje mogą być inne.”* Autorzy książki wspominają o tym, że „Teoria poliwagalna pokazała nam (…), że pracownicy służby zdrowia mogą odgrywać kluczową rolę w tym, jakie sygnały będą odbierać na drodze neurocepcji pacjenci oraz ich rodziny”. Według nich - jako przedstawicieli profesji medycznych - „poczucie bezpieczeństwa to coś więcej niż przyjemne doświadczenie. Jest ono bowiem jednocześnie warunkiem zdrowego wzrostu fizycznego i emocjonalnego, rozwoju oraz powrotu do zdrowia.”* Uważają, że teoria poliwagalna pozwala im zrozumieć pacjentów, ich rodziny oraz personel i inaczej, w innym świetle spojrzeć na swoją pracę. Ale przede wszystkim zaznaczają na stronach swojej książki, że poczucie bezpieczeństwa jest fundamentem prawidłowego rozwoju fizycznego i psychicznego od pierwszych godzin życia. „Dzięki bezpiecznym relacjom mózgi dzieci zostają <<zaprogramowane>> w taki sposób, że angażują się w kontakty ze swoimi dorosłymi opiekunami i przywiązują się do nich, by z czasem nabrać do nich zaufania i rozwijać w pełni swój potencjał. Takie dzieci potrafią reagować odpowiednio na sygnały bezpieczeństwa lub zagrożenia. Poczucie bezpieczeństwa w relacjach z innymi pomaga im, gdy podejmują wyzwania, i działa jak bufor w chwilach stresu. Wykazują one zdolność adaptacji, gdy na ich drodze pojawiają się przewidywalne stresory, oraz rezyliencję pozwalającą im wrócić do stanu równowagi po doświadczeniu znaczących zmian. Gdy dzieciom brak takich bezpiecznych relacji lub ich życie naznaczone jest traumą emocjonalną, medyczną lub fizyczną, wpływa to negatywnie na ich zdolność do miłości, okazywania zaufania otoczeniu i rozwijania w pełni swego potencjału. U dzieci doświadczających wielokrotnie i przez długi czas zaburzeń bezpiecznych relacji, mogą wystąpić problemy dotyczące zdrowia fizycznego i psychicznego oraz trudności behawioralne, które towarzyszyć im będą aż do dorosłości, wpływając na długość lub jakość życia."* *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki M.R. Sanders, G.S. Thompson.”Rozwój dziecka i teoria poliwagalna", Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego ** Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POWIĄZANY POST: POLECAMY:
POWIĄZANY LINK: POLECAMY:
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|