ŚLADJak zminimalizować skutki rozwodu rodziców, |
NOWOŚĆ! "Dlaczego to tyle trwało? Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej relacji? Wydawnictwo RM Psychologia przy kawie jest patronem medialnym :) PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 LUTEGO! |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! "Dlaczego to tyle trwało? Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej relacji? Wydawnictwo RM Psychologia przy kawie jest patronem medialnym :) PREMIERA ODBYŁA SIĘ WCZORAJ! |
CIENIE W LUSTRZE
Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej relacji?
Ola poznała Filipa przypadkiem, na jednej z letnich imprez nad jeziorem. Był czarujący, pewny siebie i emanował aurą, która przyciągała ludzi jak magnes. Mówił o swoich sukcesach, podróżach, ambitnych planach, a ona słuchała, zauroczona jego błyskotliwością. Wydawało się, że w końcu spotkała kogoś wyjątkowego.
Początkowo było jak w bajce. Filip obsypywał ją komplementami, sprawiał, że czuła się wyjątkowa. Mówił, że nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona, że jest jego muzą, że bez niej jego świat straciłby kolory. Każda chwila spędzona razem wydawała się magiczna.
Ale potem zaczęło się coś zmieniać.
Najpierw były drobne uwagi - krytyka jej ubioru, sposobu, w jaki się śmiała, jak mówiła. „Kochanie, wiesz, że jesteś śliczna, ale może powinnaś trochę bardziej zadbać o siebie?”, albo: „Nie bądź taka naiwna, świat nie jest taki, jakim go widzisz.” Z czasem uwagi zamieniały się w przytyki, a Filip coraz częściej podkreślał, jak wiele dla niej robi, jak bardzo powinna być mu wdzięczna.
Ola zaczęła czuć się jak cień samej siebie. Kiedy chciała porozmawiać o swoich uczuciach, Filip przewracał oczami. „Znowu dramatyzujesz” - mówił. A kiedy próbowała się wycofać, nagle stawał się czuły, skruszony, obiecywał zmianę. „Jesteś dla mnie wszystkim. Nie mogę bez ciebie żyć” - szeptał, a ona mu wierzyła.
Dni mijały, a Ola coraz częściej czuła się winna. Cokolwiek robiła, wydawało się niewystarczające. Filip zawsze znajdował sposób, by postawić siebie w roli ofiary i sprawić, by to ona przepraszała. Gasło w niej coś, co kiedyś było pełne blasku.
Pewnego dnia, przeglądając stare zdjęcia, zobaczyła dziewczynę, którą kiedyś była. Uśmiechniętą, radosną, pełną życia. A potem spojrzała w lustro i zobaczyła siebie teraz - zmęczoną, niepewną, bojącą się powiedzieć cokolwiek, co mogłoby urazić Filipa. Wtedy dotarło do niej, że to nie ona się zmieniła. To on ją zmienił.
Podjęcie decyzji nie było łatwe. Filip błagał, obiecywał, że się zmieni, że będzie lepiej. Ale Ola już wiedziała, że to tylko gra. Zrozumiała, że nigdy nie była dla niego osobą, tylko odbiciem w jego lustrze - dopóki mu pasowało.
Odeszła. Było trudno, bolało, ale z każdym dniem oddychała coraz lżej. Powoli wracała do siebie, odbudowywała swój świat. I choć blizny pozostały, już nigdy nie pozwoliła nikomu zgasić swojego światła.
„Relacja z narcyzem ma szczególną dynamikę - skuteczną i przez długi czas niemożliwą do wykrycia, tak podstępną, że każdy może jej ulec. Kiedy potencjalna ofiara wyczuje podstęp, jeszcze zanim połknie haczyk, może uciec i zachować jedynie złe wspomnienie po spotkaniu osoby niezbyt godnej polecenia. Jeśli upłynie zbyt wiele czasu i ofiara wejdzie w związek z drapieżcą, uruchomi się pułapka toksycznej relacji sensu stricto.”*
Narcyz to człowiek będący mistrzem robienia wspaniałego wrażenia. Ma wdzięk, charyzmę, jest szarmancki. A tak naprawdę jest pozbawiony empatii dla uczuć i potrzeb innych. Nieustannie udowadnia swoją wyjątkowość, a w głębi duszy czuje się bezwartościowo. Wielkie znaczenie mają dla niego zewnętrze oznaki wartości takie jak pieniądze, status społeczny, władza. Narcyz lubi demonstrować swoją pozycję, ważność, a innych traktuje jak narzędzie, dzięki któremu pragnie zyskać podziw, prestiż czy pozycję. Aby dobrze o sobie myśleć, potrzebuje innych ludzi, bo to oni dostarczają mu podziwu i poczucia, że jest kimś wyjątkowym.
Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej pułapki - takie pytanie zadaje autorka książki „Dlaczego to tyle trwało?”. Anne Clotilde Ziegler przeprowadza dokładną analizę strategii manipulacyjnych stosowanych przez narcyza oraz wyjaśnia, jakie są powody trudności wyrwania się z jego sideł. Pokazuje czytelnikowi, jakie słabe punkty mogą stać się jego celem. Natomiast najważniejsze jest nie tylko wskazanie czułych punktów ofiary, które czynią ją podatną na celowe działania narcyza. ale przede wszystkim udzielenie wskazówek mających ułatwić wydostanie się z tej toksycznej relacji.
Anne Clotilde Ziegler napisała, że aby „opuścić relację, ofiara musi na powrót nadać rzeczom właściwy porządek, odzyskać swoje myśli, swoją integralność i godność, zrozumieć i przyjąć do wiadomości to, co się dzieje. Będzie też musiała zrezygnować z możliwości zmiany stanu rzeczy, z bycia usłyszaną i z usatysfakcjonowania drapieżcy. To wyboista droga, ale dużo osób daje radę ją przejść.”* Jak to zrobić? Otóż według Anne Clotilde Ziegler należy między innymi:
1. Uświadomić sobie, jakie elementy relacji są nienormalne;
2. Zrozumieć dynamikę psychiczną drapieżcy i zniewolenia;
3. Rozpoznać ewentualne powody poczucia winy;
4. Zakwestionować powody swojego wstydu;
5. Zaufać swojemu myśleniu, swojej intuicji;
6. Zrezygnować z dyskusji;
7. Zrezygnować z zadowalania drugiej osoby;
8. Zrezygnować z uzyskania rehabilitacji.
*Fragmenty pochodzą z książki Anne Clotilde Ziegler "Dlaczego to tyle trwało?", Wydawnictwo RM, 2023
**Post powstał we współpracy z Wydawnictwem RM
Początkowo było jak w bajce. Filip obsypywał ją komplementami, sprawiał, że czuła się wyjątkowa. Mówił, że nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona, że jest jego muzą, że bez niej jego świat straciłby kolory. Każda chwila spędzona razem wydawała się magiczna.
Ale potem zaczęło się coś zmieniać.
Najpierw były drobne uwagi - krytyka jej ubioru, sposobu, w jaki się śmiała, jak mówiła. „Kochanie, wiesz, że jesteś śliczna, ale może powinnaś trochę bardziej zadbać o siebie?”, albo: „Nie bądź taka naiwna, świat nie jest taki, jakim go widzisz.” Z czasem uwagi zamieniały się w przytyki, a Filip coraz częściej podkreślał, jak wiele dla niej robi, jak bardzo powinna być mu wdzięczna.
Ola zaczęła czuć się jak cień samej siebie. Kiedy chciała porozmawiać o swoich uczuciach, Filip przewracał oczami. „Znowu dramatyzujesz” - mówił. A kiedy próbowała się wycofać, nagle stawał się czuły, skruszony, obiecywał zmianę. „Jesteś dla mnie wszystkim. Nie mogę bez ciebie żyć” - szeptał, a ona mu wierzyła.
Dni mijały, a Ola coraz częściej czuła się winna. Cokolwiek robiła, wydawało się niewystarczające. Filip zawsze znajdował sposób, by postawić siebie w roli ofiary i sprawić, by to ona przepraszała. Gasło w niej coś, co kiedyś było pełne blasku.
Pewnego dnia, przeglądając stare zdjęcia, zobaczyła dziewczynę, którą kiedyś była. Uśmiechniętą, radosną, pełną życia. A potem spojrzała w lustro i zobaczyła siebie teraz - zmęczoną, niepewną, bojącą się powiedzieć cokolwiek, co mogłoby urazić Filipa. Wtedy dotarło do niej, że to nie ona się zmieniła. To on ją zmienił.
Podjęcie decyzji nie było łatwe. Filip błagał, obiecywał, że się zmieni, że będzie lepiej. Ale Ola już wiedziała, że to tylko gra. Zrozumiała, że nigdy nie była dla niego osobą, tylko odbiciem w jego lustrze - dopóki mu pasowało.
Odeszła. Było trudno, bolało, ale z każdym dniem oddychała coraz lżej. Powoli wracała do siebie, odbudowywała swój świat. I choć blizny pozostały, już nigdy nie pozwoliła nikomu zgasić swojego światła.
„Relacja z narcyzem ma szczególną dynamikę - skuteczną i przez długi czas niemożliwą do wykrycia, tak podstępną, że każdy może jej ulec. Kiedy potencjalna ofiara wyczuje podstęp, jeszcze zanim połknie haczyk, może uciec i zachować jedynie złe wspomnienie po spotkaniu osoby niezbyt godnej polecenia. Jeśli upłynie zbyt wiele czasu i ofiara wejdzie w związek z drapieżcą, uruchomi się pułapka toksycznej relacji sensu stricto.”*
Narcyz to człowiek będący mistrzem robienia wspaniałego wrażenia. Ma wdzięk, charyzmę, jest szarmancki. A tak naprawdę jest pozbawiony empatii dla uczuć i potrzeb innych. Nieustannie udowadnia swoją wyjątkowość, a w głębi duszy czuje się bezwartościowo. Wielkie znaczenie mają dla niego zewnętrze oznaki wartości takie jak pieniądze, status społeczny, władza. Narcyz lubi demonstrować swoją pozycję, ważność, a innych traktuje jak narzędzie, dzięki któremu pragnie zyskać podziw, prestiż czy pozycję. Aby dobrze o sobie myśleć, potrzebuje innych ludzi, bo to oni dostarczają mu podziwu i poczucia, że jest kimś wyjątkowym.
Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej pułapki - takie pytanie zadaje autorka książki „Dlaczego to tyle trwało?”. Anne Clotilde Ziegler przeprowadza dokładną analizę strategii manipulacyjnych stosowanych przez narcyza oraz wyjaśnia, jakie są powody trudności wyrwania się z jego sideł. Pokazuje czytelnikowi, jakie słabe punkty mogą stać się jego celem. Natomiast najważniejsze jest nie tylko wskazanie czułych punktów ofiary, które czynią ją podatną na celowe działania narcyza. ale przede wszystkim udzielenie wskazówek mających ułatwić wydostanie się z tej toksycznej relacji.
Anne Clotilde Ziegler napisała, że aby „opuścić relację, ofiara musi na powrót nadać rzeczom właściwy porządek, odzyskać swoje myśli, swoją integralność i godność, zrozumieć i przyjąć do wiadomości to, co się dzieje. Będzie też musiała zrezygnować z możliwości zmiany stanu rzeczy, z bycia usłyszaną i z usatysfakcjonowania drapieżcy. To wyboista droga, ale dużo osób daje radę ją przejść.”* Jak to zrobić? Otóż według Anne Clotilde Ziegler należy między innymi:
1. Uświadomić sobie, jakie elementy relacji są nienormalne;
2. Zrozumieć dynamikę psychiczną drapieżcy i zniewolenia;
3. Rozpoznać ewentualne powody poczucia winy;
4. Zakwestionować powody swojego wstydu;
5. Zaufać swojemu myśleniu, swojej intuicji;
6. Zrezygnować z dyskusji;
7. Zrezygnować z zadowalania drugiej osoby;
8. Zrezygnować z uzyskania rehabilitacji.
*Fragmenty pochodzą z książki Anne Clotilde Ziegler "Dlaczego to tyle trwało?", Wydawnictwo RM, 2023
**Post powstał we współpracy z Wydawnictwem RM
POLECAMY:
NOWOŚĆ! "Dlaczego to tyle trwało? Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej relacji? Wydawnictwo RM Psychologia przy kawie jest patronem medialnym :) PREMIERA JUŻ DZIŚ! |
ABYŚ NIE ŻAŁOWAŁA PRZED ŚMIERCIĄ
Komunikacja. Relacje interpersonalne. Samoświadomość
Czasami ważniejsze stają się dla nas te słowa, których nie powiedzieliśmy w życiu, niż te, które padły. Czy pamiętacie takie zdarzenia, w których żałujecie, że z różnych względów - braku odwagi, lęku, niesprzyjających okoliczności, braku czasu - nie powiedzieliście czegoś, co teraz z perspektywy czasu wydaje się Wam ważne?
20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią:
A jakie są słowa, których Wy nie wypowiedzieliście w porę i teraz żałujcie? Czy mogły zmienić Wasze życie? Czy jest jeszcze szansa, aby je wypowiedzieć?
Inspiracja: artykuł „Those Top 37 Things You’ll Regret When You’re Old”
20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią:
- Dam radę – gdy baliście się zrobić jakąś ważną rzecz
- Zwalniam się – żeby rzucić okropną pracę
- Kocham Cię – gdy obleciał Was strach przed wypowiedzeniem tych słów
- Posłucham Cię – gdy rodzice chcieli Wam dawać rady
- Nie zważam na to - aby nie przywiązywać zbyt dużej wagi do opinii innych ludzi na Wasz temat
- Dość – gdy pracowaliście zbyt dużo
- Powiedz mi – aby zapytać dziadków o coś ważnego przed ich śmiercią
- Odchodzę – aby zerwać toksyczną relację
- Dokończę to – gdy przerwaliście robienie rzeczy, na której naprawdę Wam zależało
- Pojadę – żeby pojechać w daleką podróż, gdy nadarzyła się taka sytuacja
- Nauczę się – aby nauczyć się języka obcego
- Będę ćwiczyć – żeby aktywność fizyczną postawić na pierwszym miejscu
- Jestem piękna/piękny – by uświadomić sobie jak piękni jesteście
- Jest wspaniale – aby zatrzymać się wystarczająco długo i docenić wspaniałe chwile
- Zaryzykuję – gdy baliście się podjąć jakieś ryzyko (szczególnie w miłości)
- Pobawię się z Tobą – by poświęcić dzieciom swój czas wtedy, gdy tego chciały i potrzebowały
- Nie przejmuję się – aby nie przejmować się wszystkim za bardzo
- Będę z Tobą – by spędzać więcej czasu z ukochaną osobą
- Wystąpię – aby odważyć się i wystąpić przez publicznością i pokazać swój talent
- Dziękuję – by wyrazić wdzięczność.
A jakie są słowa, których Wy nie wypowiedzieliście w porę i teraz żałujcie? Czy mogły zmienić Wasze życie? Czy jest jeszcze szansa, aby je wypowiedzieć?
Inspiracja: artykuł „Those Top 37 Things You’ll Regret When You’re Old”
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
W ŁYKU DOBREJ HERBATY
Straty życiowe, smutek, samomiłość
Znałyśmy się z krótkiej rozmowy telefonicznej i smsów, które do siebie wysyłałyśmy. Tego dnia miałyśmy się z Anią po raz pierwszy spotkać w realu. Zobaczyłam piękną kobietę, która wyróżniała się wśród innych osób urodą, ale i pewnego rodzaju ciężkim do zdefiniowania blaskiem. Gdy siedziałyśmy już naprzeciwko siebie i mogłam spojrzeć w jej oczy, widziałam ogrom cierpienia, ale też niezwykłą siłę, którą może mieć tylko ten, kto bardzo dużo w życiu przeszedł.
Pamiętam dzień, w którym Karol opowiadał mi o tym, jak musiał poinformować swoją ośmioletnią córeczkę o śmierci jej mamy. Nie mogłam powstrzymać łez i pomimo że minęło już ładnych parę lat, na wspomnienie tamtej opowieści czuję wzruszenie. Z dnia na dzień ten młody człowiek musiał stać się matką i ojcem. Roczne i ośmioletnie dziecko - to nie lada wyzwanie dla mężczyzny, wielka odpowiedzialność, a w sercu potworny, rozdzierający ból i tęsknota za ukochaną żoną.
Nie wierzyła, że przegra tę walkę. Zawsze szedł przecież odważnie przez życie i szczęście mu sprzyjało. Wytrwały, pracowity i niesamowicie utalentowany. Informację o chorobie przyjęli z niedowierzaniem. A potem zaczęła się nierówna walka. Kolejne bitwy wygrywał. Mówił, że ma dla kogo walczyć. Ale łatwo nie było. Ela wierzyła do końca. Przecież zawsze uważała, że jej najdroższy syn był dzieckiem szczęścia. Czy teraz, gdy tym szczęściem dzielił się z ukochaną żoną i dziećmi, musi wyrównać rachunek wystawiony przez to krótkie życie?
„Mój smutek… (…) Wybrzmiewał we mnie długie tygodnie, śpiewał do ucha podczas każdej wizyty na cmentarzu. Przestałam z nim walczyć, poddałam mu się całkowicie. Mówił do mnie, choć nie chciałam go słuchać: << Muszę tu być. Jestem ci potrzebny. Wiem, że to boli, a ty wiesz, że tak ma być. Nie chcę cię zniszczyć, chcę, żebyś wypłakała z siebie wszystko. Więc płacz, dziewczyno! Niech z każdą twoją łzą wyleje się gniew, który w sobie nosisz; na niesprawiedliwość (…) Wylej z siebie pretensje do lekarzy, do świata, że nie znalazł jeszcze skutecznego lekarstwa. Wypłacz tęsknotę i złość. Jestem SMUTKIEM. Jestem tym, który przeprowadzi cię łagodnie przez cały ten proces, aż nadejdzie dzień, w którym przestaniesz widzieć tylko chmury, a znowu zobaczysz słońce i uśmiechniesz się do siebie. Odejdę, kiedy poczuję, że jesteś gotowa na to, żeby przyjąć w siebie spokój i uczucie spełnienia, kiedy pogodzisz się z tym, co się stało. I odwiedzę cię nieraz, gdy będziesz chciała wypłakać ból po kimś, kto źle cię potraktował, po kimś, kto miał kochać, a zostawił, po kimś, kto obiecywał, a częstował cię tylko pustosłowiem. Pomogę ci się oczyścić, obmyć z żalu i złości. Dlatego proszę, przyjmuj mnie z otwartymi ramionami >>”.*
Trójka bliskich mi osób przeszła i przechodzi przez tunel w którym ciężko, a wręcz niemożliwe jest, by dojrzeć promienie słońca. Będąc w nim, człowiek zapomina o tym, że można żyć beztrosko, że można wierzyć w piękne dni, snuć plany, śmiać się i mieć nadzieję. I pomimo że z tego tunelu jest wyjście, to droga przez niego prowadząca jest ciemna i niezwykle bolesna. Ale człowiek wychodząc z niego, gdy światło boleśnie dotknie jego oczu, jest już zupełnie inny. Tak jakby przejrzał na nowo. Czy staje się bardziej twardy, czy może mniej ufny?
Gdy powiedziałam Ani, że po tym, czego doświadczyła, tracąc najdroższą pięcioletnią córeczkę, nic już gorszego nie może się zdarzyć i to stanowić będzie jej moc, odpowiedziała mi, że podobnie sądziła, gdy mając 15 lat, traciła ukochaną mamę. Ale ja wiem, że ona pomimo kruchości, jest twardą i niezwykle silną kobietą. I podobnie jak Karol i Ela potrafi dostrzegać wartości życia, które dało jej bolesną lekcję. Lekcję, która tę trójkę wiele nauczyła. Pokazała, co w życiu jest ważne i za co należy być wdzięcznym każdego dnia, ponieważ nic nie jest nam dane na zawsze. Oni stali się bardziej uważni, mniej małostkowi, bardziej wrażliwi na krzywdę i ból drugiego człowieka. Zaczęli doceniać to, co dla wielu osób jest zwykłe i normalne - drobne rzeczy i relacje z innymi. Zrozumieli też, jak ważna jest miłość i szacunek do samego siebie, do osoby, która będzie z nimi na zawsze, do końca. Ten pobyt w tunelu, to czas w którym świat się dla nich zatrzymał, dzięki czemu znaleźli wewnętrzną siłę, która nauczyła ich nowych rzeczy o samym sobie.
„Bo ludzie mogą tu być na ułamek sekundy, kilka dni bądź lat. Nie mam pewności, że będą przy mnie na zawsze, ale mam pewność, że zawsze mogą ode mnie odejść. I ja też mogę odejść. A czasem wręcz muszę. I na zawsze mam tylko siebie. Moja samomiłość to jedyna miłość, która nie umiera. Jedyna miłość, która wciąż świeci po zachodzie słońca. Jedyna miłość, która zostaje. I zawsze na rozstaju dróg zostanie tylko ona, bo to ona jest moją siłą. Bo dzięki niej wiem, że sama wybieram, komu pozwolę się chwycić za rękę i serce. I że jeśli ten ktoś nie zostanie, to świat się nie skończy. Bo dzięki niej wiem, że nigdy nie jestem sama, bo mam siebie. To najpiękniejsza pewność, jakiej mogłam dotknąć, najpiękniejsza pewność, jakiej mogłam doświadczyć.”
W psychologii uważa się, że strat doświadczamy już od momentu urodzenia. Odcięcie pępowiny jest pewnego rodzaju symbolem strat, które będziemy ponosić przez całe życie, które będą bolesne, ale dzięki nim będziemy zyskiwać coś nowego. Strata niesie ze sobą zagrożenia (czasem przekracza nasze możliwości i powodować może trudności psychiczne utrudniające normalne funkcjonowanie), ale też stawia przed nami nowe szanse, pozwala nam wejść na wyższy poziom wewnętrznego rozwoju.
Lekcje, które przynoszą nam życiowe straty, są chyba najdotkliwsze ze wszystkich. Ale pamiętać musimy, że choć nie jest to łatwe w momencie, gdy grunt usuwa nam się spod nóg, a serce pęka z bólu, to w ogólnym rozrachunku ostatecznie zwykle straty będą bilansowały zyski. Będziemy tracili jedną wartość, by zyskać nową. Aczkolwiek w chwili rozstania z pierwszą miłością, podczas wyprowadzki z domu rodzinnego, utraty pracy, śmierci osoby bliskiej, ból bywa przeogromny. I zwykle dużo czasu musi upłynąć, zanim się z nim pogodzimy. Zanim pustka zostanie wypełniona, a my nauczymy się żyć w innej rzeczywistości. Aby to nastąpiło, musimy przede wszystkim być pewni jednego, że to, co jest stałe i czego nie utracimy, to my sami. Każdą pustkę możemy wypełnić byciem ze sobą, gdyż my nigdy siebie nie opuścimy.
„Dzisiaj wiem, że szczęście można znaleźć w łyku dobrej herbaty. Można je znaleźć w uśmiechu przyjaciela, w promyku słońca tuż po ulewie. W zasypianiu w świeżej pościeli, w tym, że już nastał sezon na truskawki. W zapachu lasu, w uczuciu stóp zapadających się w piasku, w uśmiechu dziecka w tramwaju. W głosie bliskiej osoby, która dzwoni, żeby zapytać, co słychać. W błękicie nieba, przypiekającym słońcu pierwszego dnia wiosny, w intensywnym kolorze maku. W zapachu na rogu piekarni, w ciepłej kąpieli po ciężkim dniu, w przygotowywaniu posiłków dla bliskich. W pełni księżyca, rosie na trawie, ulubionej piosence w radiu, szumie muszelki. Ale żeby to wszystko dostrzec, trzeba umieć się zatrzymać, być obecnym. Wcześniej pędziłam każdego dnia, gnałam do przodu co sił, wierząc, że gdzieś tam na końcu tego wyścigu czeka na mnie nagroda. Teraz wiem, że swoją nagrodę można znaleźć każdego dnia, w każdej chwili. Trzeba się tylko otworzyć na doświadczanie i doceniać najmniejsze rzeczy, gesty, bo to właśnie one są cegiełkami, które budują rzeczy wielkie.”*
* Magdalena Czmochowska, Karolina Nawój "Dziennik DOBREGO ŻYCIA"
** Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Pamiętam dzień, w którym Karol opowiadał mi o tym, jak musiał poinformować swoją ośmioletnią córeczkę o śmierci jej mamy. Nie mogłam powstrzymać łez i pomimo że minęło już ładnych parę lat, na wspomnienie tamtej opowieści czuję wzruszenie. Z dnia na dzień ten młody człowiek musiał stać się matką i ojcem. Roczne i ośmioletnie dziecko - to nie lada wyzwanie dla mężczyzny, wielka odpowiedzialność, a w sercu potworny, rozdzierający ból i tęsknota za ukochaną żoną.
Nie wierzyła, że przegra tę walkę. Zawsze szedł przecież odważnie przez życie i szczęście mu sprzyjało. Wytrwały, pracowity i niesamowicie utalentowany. Informację o chorobie przyjęli z niedowierzaniem. A potem zaczęła się nierówna walka. Kolejne bitwy wygrywał. Mówił, że ma dla kogo walczyć. Ale łatwo nie było. Ela wierzyła do końca. Przecież zawsze uważała, że jej najdroższy syn był dzieckiem szczęścia. Czy teraz, gdy tym szczęściem dzielił się z ukochaną żoną i dziećmi, musi wyrównać rachunek wystawiony przez to krótkie życie?
„Mój smutek… (…) Wybrzmiewał we mnie długie tygodnie, śpiewał do ucha podczas każdej wizyty na cmentarzu. Przestałam z nim walczyć, poddałam mu się całkowicie. Mówił do mnie, choć nie chciałam go słuchać: << Muszę tu być. Jestem ci potrzebny. Wiem, że to boli, a ty wiesz, że tak ma być. Nie chcę cię zniszczyć, chcę, żebyś wypłakała z siebie wszystko. Więc płacz, dziewczyno! Niech z każdą twoją łzą wyleje się gniew, który w sobie nosisz; na niesprawiedliwość (…) Wylej z siebie pretensje do lekarzy, do świata, że nie znalazł jeszcze skutecznego lekarstwa. Wypłacz tęsknotę i złość. Jestem SMUTKIEM. Jestem tym, który przeprowadzi cię łagodnie przez cały ten proces, aż nadejdzie dzień, w którym przestaniesz widzieć tylko chmury, a znowu zobaczysz słońce i uśmiechniesz się do siebie. Odejdę, kiedy poczuję, że jesteś gotowa na to, żeby przyjąć w siebie spokój i uczucie spełnienia, kiedy pogodzisz się z tym, co się stało. I odwiedzę cię nieraz, gdy będziesz chciała wypłakać ból po kimś, kto źle cię potraktował, po kimś, kto miał kochać, a zostawił, po kimś, kto obiecywał, a częstował cię tylko pustosłowiem. Pomogę ci się oczyścić, obmyć z żalu i złości. Dlatego proszę, przyjmuj mnie z otwartymi ramionami >>”.*
Trójka bliskich mi osób przeszła i przechodzi przez tunel w którym ciężko, a wręcz niemożliwe jest, by dojrzeć promienie słońca. Będąc w nim, człowiek zapomina o tym, że można żyć beztrosko, że można wierzyć w piękne dni, snuć plany, śmiać się i mieć nadzieję. I pomimo że z tego tunelu jest wyjście, to droga przez niego prowadząca jest ciemna i niezwykle bolesna. Ale człowiek wychodząc z niego, gdy światło boleśnie dotknie jego oczu, jest już zupełnie inny. Tak jakby przejrzał na nowo. Czy staje się bardziej twardy, czy może mniej ufny?
Gdy powiedziałam Ani, że po tym, czego doświadczyła, tracąc najdroższą pięcioletnią córeczkę, nic już gorszego nie może się zdarzyć i to stanowić będzie jej moc, odpowiedziała mi, że podobnie sądziła, gdy mając 15 lat, traciła ukochaną mamę. Ale ja wiem, że ona pomimo kruchości, jest twardą i niezwykle silną kobietą. I podobnie jak Karol i Ela potrafi dostrzegać wartości życia, które dało jej bolesną lekcję. Lekcję, która tę trójkę wiele nauczyła. Pokazała, co w życiu jest ważne i za co należy być wdzięcznym każdego dnia, ponieważ nic nie jest nam dane na zawsze. Oni stali się bardziej uważni, mniej małostkowi, bardziej wrażliwi na krzywdę i ból drugiego człowieka. Zaczęli doceniać to, co dla wielu osób jest zwykłe i normalne - drobne rzeczy i relacje z innymi. Zrozumieli też, jak ważna jest miłość i szacunek do samego siebie, do osoby, która będzie z nimi na zawsze, do końca. Ten pobyt w tunelu, to czas w którym świat się dla nich zatrzymał, dzięki czemu znaleźli wewnętrzną siłę, która nauczyła ich nowych rzeczy o samym sobie.
„Bo ludzie mogą tu być na ułamek sekundy, kilka dni bądź lat. Nie mam pewności, że będą przy mnie na zawsze, ale mam pewność, że zawsze mogą ode mnie odejść. I ja też mogę odejść. A czasem wręcz muszę. I na zawsze mam tylko siebie. Moja samomiłość to jedyna miłość, która nie umiera. Jedyna miłość, która wciąż świeci po zachodzie słońca. Jedyna miłość, która zostaje. I zawsze na rozstaju dróg zostanie tylko ona, bo to ona jest moją siłą. Bo dzięki niej wiem, że sama wybieram, komu pozwolę się chwycić za rękę i serce. I że jeśli ten ktoś nie zostanie, to świat się nie skończy. Bo dzięki niej wiem, że nigdy nie jestem sama, bo mam siebie. To najpiękniejsza pewność, jakiej mogłam dotknąć, najpiękniejsza pewność, jakiej mogłam doświadczyć.”
W psychologii uważa się, że strat doświadczamy już od momentu urodzenia. Odcięcie pępowiny jest pewnego rodzaju symbolem strat, które będziemy ponosić przez całe życie, które będą bolesne, ale dzięki nim będziemy zyskiwać coś nowego. Strata niesie ze sobą zagrożenia (czasem przekracza nasze możliwości i powodować może trudności psychiczne utrudniające normalne funkcjonowanie), ale też stawia przed nami nowe szanse, pozwala nam wejść na wyższy poziom wewnętrznego rozwoju.
Lekcje, które przynoszą nam życiowe straty, są chyba najdotkliwsze ze wszystkich. Ale pamiętać musimy, że choć nie jest to łatwe w momencie, gdy grunt usuwa nam się spod nóg, a serce pęka z bólu, to w ogólnym rozrachunku ostatecznie zwykle straty będą bilansowały zyski. Będziemy tracili jedną wartość, by zyskać nową. Aczkolwiek w chwili rozstania z pierwszą miłością, podczas wyprowadzki z domu rodzinnego, utraty pracy, śmierci osoby bliskiej, ból bywa przeogromny. I zwykle dużo czasu musi upłynąć, zanim się z nim pogodzimy. Zanim pustka zostanie wypełniona, a my nauczymy się żyć w innej rzeczywistości. Aby to nastąpiło, musimy przede wszystkim być pewni jednego, że to, co jest stałe i czego nie utracimy, to my sami. Każdą pustkę możemy wypełnić byciem ze sobą, gdyż my nigdy siebie nie opuścimy.
„Dzisiaj wiem, że szczęście można znaleźć w łyku dobrej herbaty. Można je znaleźć w uśmiechu przyjaciela, w promyku słońca tuż po ulewie. W zasypianiu w świeżej pościeli, w tym, że już nastał sezon na truskawki. W zapachu lasu, w uczuciu stóp zapadających się w piasku, w uśmiechu dziecka w tramwaju. W głosie bliskiej osoby, która dzwoni, żeby zapytać, co słychać. W błękicie nieba, przypiekającym słońcu pierwszego dnia wiosny, w intensywnym kolorze maku. W zapachu na rogu piekarni, w ciepłej kąpieli po ciężkim dniu, w przygotowywaniu posiłków dla bliskich. W pełni księżyca, rosie na trawie, ulubionej piosence w radiu, szumie muszelki. Ale żeby to wszystko dostrzec, trzeba umieć się zatrzymać, być obecnym. Wcześniej pędziłam każdego dnia, gnałam do przodu co sił, wierząc, że gdzieś tam na końcu tego wyścigu czeka na mnie nagroda. Teraz wiem, że swoją nagrodę można znaleźć każdego dnia, w każdej chwili. Trzeba się tylko otworzyć na doświadczanie i doceniać najmniejsze rzeczy, gesty, bo to właśnie one są cegiełkami, które budują rzeczy wielkie.”*
* Magdalena Czmochowska, Karolina Nawój "Dziennik DOBREGO ŻYCIA"
** Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób.
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS: