Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Ciąża z problemami - część 1

3/14/2016

0 Comments

 
Publikujemy dziś wspomnienia przesłane nam przez z jedną mam, która pragnie pozostać anonimowa. Chce podzielić się swoimi przeżyciami z okresu, który określa jako najtrudniejszy w jej dotychczasowym życiu. Bardzo dziękujemy i zapraszamy do lektury!
Obraz


​TRZY DZIESIĄTE MILIMETRA (cz.1)

Wspomnienia matki - trauma w ciąży

Obraz
​
​Tydzień 12. „Przezierność karkowa jest powyżej normy. Norma to 2,5 milimetra, a tu w dwóch pomiarach mamy 2,8” – lekarz przekazał jej tę informację dość beznamiętnie. Zupełnie się tego nie spodziewała się. Była w trzecim miesiącu ciąży i nic do tej pory nie wskazywało na problemy. Nie miała wymiotów, żadnego bólu jak przy pierwszym dziecku, nie przytyła, w ogóle nie czuła, że jest w ciąży, no może trochę zmęczenia. Przyszła tylko na rutynowe USG. Była zszokowana.
 
Nie pamięta, czy to ona pierwsza zapytała, czy mąż – co to właściwie oznacza? Pamiętała jednak, że zbyt duża przezierność świadczy o wadach płodu. Lekarz rzeczowo i dalej raczej bez emocji mówił, że taki wynik może wskazywać na istnienie choroby genetycznej, np. zespołu Downa lub wady serca. Konieczne są kolejne badania – test PAPPA, który i tak chciała zrobić, a w przypadku negatywnego wyniku – amniopunkcja. W zależności od jej wyniku prawo polskie dopuszcza terminację. To słowo zapamiętała bardzo dobrze – ładny eufemizm na aborcję. Wypytywali z mężem jeszcze o ryzyko wystąpienia tych chorób, prawdopodobieństwo, szanse. Wyszła wstrząśnięta, płakała całą drogę.
​

Obraz
***
Monika - drobna szczupła brunetka, o bardzo dziewczęcej urodzie. Zawsze nienaganny strój i makijaż. Chyba nikt nie dałby jej 38 lat. Specjalistka wysokiego szczebla, podlegająca bezpośrednio Zarządowi międzynarodowego banku. Perfekcjonistka i pracoholiczka. Skupiona na zadaniach, nie na ludziach. Maksymalnie wykorzystująca czas pracy, mało przerw i rozmów na korytarzach. Trochę jak cyborg, nie kobieta – dla firmy pewnie ideał pracownika. Swoją ambicją, pracowitością i uporem – pewnie bardziej niż wybitną inteligencją - osiągnęła bardzo wiele jak na dziewczynę z małego prowincjonalnego miasteczka. Zresztą zawsze była najlepszą uczennicą. Pierwsza w klasie, świadectwa z czerwonym paskiem – pilna i sumienna.
 
Monika jeszcze na studiach w Warszawie poznała Konrada i jeszcze na studiach się pobrali. To była jej pierwsza prawdziwa miłość i totalne zauroczenie. Są ze sobą od 14 lat. Start mieli pewnie łatwiejszy niż większość młodych małżeństw. Rodzice wynajęli im mieszkanie, finansowali ich życie do końca studiów. Konrad nosił ją wtedy na rękach. Wspaniały okres. Nauka nie zajmowała aż tak dużo czasu, byli zdolni, więc czasu na zabawę i rozrywkę pozostawało sporo. Teatry, koncerty, wyjazdy, spotkania z przyjaciółmi, no i wspólne wyprawy o północy po czekoladę i lody do sklepu nocnego. Uroki wielkiego miasta.
 ​

Obraz
***
Tydzień 13. Test PAPPA Monika zrobiła zaraz następnego dnia po wizycie u lekarza. Na wyniki trzeba jednak było czekać siedem dni. Strasznie długie niekończące się siedem dni. Wszędzie zaczęła widzieć osoby upośledzone (dzieci i dorosłych) - a to po porażeniu mózgowym, a to na wózku, a to z zespołem Downa.
Wtedy zaczęła się modlić, tak naprawdę, jak umiała najszczerzej. Konrad uspakajał. Zaczęła wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że przecież jej nie może to spotkać – upośledzone dziecko. Chociaż z drugiej strony – dlaczego nie? Przecież ona nic złego nikomu nie zrobiła, nie grzeszy specjalnie, choć może i nie modli się specjalnie. Chodzi co niedzielę do kościoła, a wie, że nie wszystkie koleżanki to robią. Myślenie życzeniowe - nie sprawdziło się. Gdy przeczytała wyniki, jej świat ostatecznie się zawalił: „Ryzyko wystąpienia u płodu zespołu Downa wysokie (> 1:50). Oznacza to, że w grupie mniejszej niż 50 kobiet z takimi samymi wynikami znajduje się jedna kobieta, która urodzi dziecko z zespołem Downa.” – czytała ten tekst wielokrotnie. Bóg nie pomógł. „Celem wykluczenia lub potwierdzenia wad genetycznych płodu [...] prosimy o pilny kontakt z doktorem – tu nazwisko, telefon – i ustalenie terminu zabiegu.” Potem dowiedziała się, że jest to największe możliwe prawdopodobieństwo, jakie podaje się w wynikach. Większego już się nie określa.







​
















Wyła całą drogę wracając samochodem do domu. Nie chcę tego dziecka, nie nadaję się na matkę dziecka upośledzonego, nie chcę poświęcić reszty mojego życia na opiekę nad takim dzieckiem, nie będę go potrafiła kochać, Boże, dlaczego ja??? NIE CHCĘ!!! Jak mogło się to stać? Może to moja wina, może to wpływ za dużego stresu, może zbyt męczące delegacje, odchudzanie się, może...? Pytania kłębiły się w głowie Moniki, łzy płynęły. To, że nie spowodowała wypadku, to cud.
Gdy weszła do domu, nic nie musiała mówić – Konrad wiedział. Wydusiła tylko, że ich dziecko będzie miało zespół Downa i zaniosła się płaczem. Konrad wziął i spokojnie przeczytał wyniki. Sprawdził się wtedy wyśmienicie. Uspokajał. Zobacz Monika, przecież to oznacza 2 kobiety na 100, które urodzą chore dziecko, czyli masz 98% szans urodzenia zdrowego dziecka. Będzie dobrze. Wcale jej to nie przekonało. Czuła się już skazana. 
​

Obraz
***
​Długo czekali z Konradem na pierwsze dziecko. Najpierw chcieli nacieszyć się sobą, urządzali mieszkanie, własnymi rękami remontowali, a w zasadzie Konrad remontował. Monika była dekoratorem wnętrz. Wyburzyli ściany, zrobili w kamienicy apartament dla dwojga. Chyba w ogóle wtedy nie myśleli o dzieciach. Kupowali czasopisma i projektowali.

Potem przyszła pierwsza praca, chcieli się sprawdzić, nie zawieść pracodawców, którzy dali im szansę, chcieli zarabiać. Chyba też chcieli żyć bez specjalnej odpowiedzialności, przyjemnie, dla siebie. Byli bardzo blisko ze sobą, trochę jak papużki nierozłączki.
 
Po 9 latach mieli już bardzo dużo: przestronny apartament w centrum miasta, dwa samochody, wygodne życie. Co prawda miłość już nie ta, co na początku, ale chyba byli w miarę zgodnym małżeństwem, może na przekór związkom swoich rodziców – rodzice Moniki rozwiedli się po 30 latach małżeństwa, a rodzice Konrada żyli w separacji.
To wtedy Monika strasznie zapragnęła dziecka. Miała wszystko – męża, dom, stabilną pracę i dobre stanowisko. Chyba doszła najwyżej spośród wszystkich koleżanek ze studiów, tak jej się przynajmniej wydawało. Ale czuła pustkę, której nic nie było w stanie wypełnić. Koleżanki miały już dzieci, część urodziła je na studiach. Czuła, że robi się coraz starsza, bardzo wiele już dokonała i uważała, że do pełni szczęścia brakuje jej dziecka. Miała już dość pytań rodziny – kiedy? i zaglądania do cudzych wózków. Chciała mieć swoje dziecko. Sprawa nie okazała się jednak prosta. Po nieudanych próbach skończyło się na klinice leczenia niepłodności, niekończących się badaniach jej i męża, szukaniu winnych, stymulacji hormonalnej.

Obraz
Tę datę pamięta bardzo dobrze – 6 grudnia – w Mikołajki zaczęła krwawić i pojawił się potworny ból w podbrzuszu. Prawie mdlała z bólu i wymiotowała, mimo jej protestów (bo nie cierpi szpitali) mąż zawiózł ją właśnie tam. Lekarze nie bardzo widzieli jaka jest przyczyna, albo przynajmniej na początku nie dzielili się tą wiedzą, dawali leki przeciwbólowe, a Monikę bolało rzeczywiście diabelsko. Okazało się, że to ciąża pozamaciczna. Hmmm, ciąża, więc nie jestem bezpłodna – radość, że nie wszystko stracone, ale pozamaciczna – więc żal, że nie tym razem. Monika chyba nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Wypuścili ją po tygodniu, a po dwóch dniach ból wrócił. Gdy rano przyjechała do szpitala, lekarz przyjął ją na usg bez kolejki i po jego zdenerwowanej minie wiedziała, że stan jest poważny. Natychmiast na salę operacyjną – zarządził. Widocznie nie doszło jednak do samoistnego poronienia, jak przypuszczali wypuszczając ją wcześniej. Teraz trzeba było usunąć jajo z jajowodu, aby go nie rozerwało. Tak stracili pierwsze dziecko. Po pół roku od tego zdarzenia udało się zupełnie naturalnie i bez stymulacji zejść w ciążę z Zosią. Ich córeczka ma teraz prawie 4 lata i jest zdrowa...
​

CIĄG DALSZY JUŻ W ŚRODĘ 16 MARCA. PAMIĘTAJCIE!

​* Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób

POWIĄZANE POSTY:

"Trzy dziesiąte milimetra (cz.2)"
"Trzy dziesiąte milimetra (cz.3)"
0 Comments

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca