CIESZMY SIĘ Z MAŁYCH RZECZYBiuro detektywistyczneZdjął kurtkę i niedbale rzucił ją na fotel. Wszedł do pokoju chłopców. Spojrzał na dwie jasne czuprynki i stópki wystające spod kołderek. Na sofie z książką w ręku spała Nastka. Podszedł cichutko i ucałował ją w czoło. Przebudziła się nagle, a on spojrzał głęboko w jej piękne oczy. W ich błękicie zakochał się dziewięć lat temu. Ile czasu minęło i ile wydarzyło się od ich pierwszego spotkania… Jaką ilością dobra, szczęścia, uśmiechu obdarowywała go każdego dnia. Leszek ucałował żonę i westchnąwszy uświadomił sobie, że szczęście, którego doświadcza, należy pielęgnować każdego dnia. Czy zdaje sobie z tego sprawę na co dzień? Czy może wydarzenia ostatniego tygodnia uświadomiły mu, jakie piekło ludzie potrafią sobie w życiu zgotować? Ręce zadbanej drobnej brunetki trzęsły się, gdy przekroczyła próg firmy detektywistycznej. Ze łzami w oczach opowiadała o historii swojego małżeństwa, a w zasadzie o ostatnim roku i podejrzeniach, które narastały w niej z każdym dniem. Mąż często wyjeżdżał w delegacje. Ona zostawała z dziećmi, dbałą o dom, pracowała zawodowo i zawsze z uśmiechem na ustach i ciepłą kolacją czekała na niego z utęsknieniem. Bożena robiła wszystko, by zawsze był perfekcyjnie spakowany, by prezentował się na spotkaniach służbowych elegancko i z klasą. Pamiętała słowa swojej babci, która często jej powtarzała: „Pamiętaj, mąż jest wizytówką swojej żony.” Długo żyła w niewiedzy… Może zgubiła ją naiwność, a może oceniała męża przez pryzmat własnej uczciwości. Drobiazg spowodował, że zaczęła nabierać podejrzeń, a potem już tylko jej życie rozsypywało się jak domek z kart. Wysoka zielonooka germanistka swoją postawą pokazywała pewność siebie. Widać było, że wiele w życiu przeszła, ale to tyko ją wzmocniło i zahartowało, a ona już nigdy nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać. A na krzywdę wyrządzaną dziecku była szczególnie wrażliwa. Po rozwodzie zarówno Oliwia, jak i jej były mąż ułożyli sobie na nowo życie przy nowych partnerach. Mąż z kolejnego związku miał dwójkę dzieci, ale o widzenie z pierworodnym walczył z całych sił, wylewając w sądzie morze łez i przekonując o swojej wielkiej miłości i tęsknocie. Niestety w praktyce spotkania z dzieckiem przebiegały w sposób daleki od ideału. W nowej rodzinie i nowym domu nie było miejsca dla chłopca. Ojciec zabierał go w piątek po szkole, szli na pizzę, a później odwoził syna do swoich rodziców, gdzie chłopiec spędzał czas do niedzielnego popołudnia, w które „stęskniony tata” przyjeżdżał, by odwieźć go do matki. Gdyby nie pomoc detektywa z żony zrobiłby osobę szukającą pretekstu do zaczepki, a z syna osobę skłonną do konfabulacji. Znajomy namówił Romana do skierowanie sprawy do biura detektywistycznego. On sam nigdy by na to wpadł. Powtarzał zawsze, że zrobi wszystko, by dzieci wychować i wykształcić, choć jako samotnie wychowującemu ojcu nie było łatwo. Ale nie poddawał się. Był ojcem i matką, pracował, prowadził dom, dbał o dzieci, jak tylko potrafił. Pomimo iż im się nie przelewało, robił wszystko, by dzieciom niczego nie brakowało. Żona odeszła, gdy dziewczynki były malutkie. Jak napisała w liście pożegnalnym - małżeństwo i rodzicielstwo przerosły ją. Zajęła się karierą i młodszym partnerem, gdyż musiała, jak to często podkreślała, nadrobić beztroski czas młodości, który drastycznie przerwało macierzyństwo. Kobieta nie tylko nie chciała uczestniczyć w życiu córek, ale robiła też wszystko, by nie płacić na ich utrzymanie. Była osobą niedojrzałą i nieodpowiedzialną. Gdy wystąpiła o obniżenie i tak niewielkich alimentów, znajomi Romana kiwali ze zdumieniem głowami, a ci, którzy widywali ją przypadkiem, nie kryli słów oburzenia - luksusowy samochód, modne ubrania, wakacje za granicą. Ona Boga się nie boi – powtarzali ludzie, a Romek twierdził, że o ile sił starczy, da radę, by samodzielnie utrzymać i wychować córki. Ale posunięcie matki dziewczynek przedstawiającej w sądzie zwolnienia od psychiatry i zaświadczenia poświadczające, że jest bezrobotna, spowodowały, że w końcu przejrzał na oczy i poprosił o pomoc detektywa. Leszek tuląc w ramionach żonę i z czułością przeczesując jej włosy między pacami, myślał o tym, jak wielkim jest szczęściarzem. Nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że praca detektywa, o której tak bardzo marzył, już w pierwszym tygodniu da mu cenną lekcję. Myśląc o Bożenie, Oliwii i Romanie, uświadomił sobie, że warto cieszyć się z małych rzeczy, codziennych chwil, uśmiechu dzieci, spojrzenia żony - bo te z pozoru drobiazgi z których składa się życie, nie mają wartości, one są po postu bezcenne. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób ** Tekst powstał przy udziale Biura Detektywistycznego Umbra POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|