GDY KAŻDY ODDECH BOLIDepresja„Nawet jeśli angażujemy się w to, by być najlepszą wersją samych siebie, powinniśmy się nauczyć być dla siebie wyrozumiali. Wyrozumiali i delikatni. Jak wtedy, gdy nakładamy bandaż dziecku. Jak wtedy, gdy odkładamy pisklę do gniazda, z którego wypadło. Powinniśmy być czuli, delikatni i dobrzy. Nie zasługujemy na ani trochę mniej niż dobroć, zwłaszcza gdy jesteśmy obolali, zwłaszcza gdy cierpimy, zwłaszcza gdy czujemy się samotni. Zaburzenie psychiczne może sprawiać ból. Czasem odrzucamy od siebie miłość, bo cierpimy. Bo tylko my wiemy, jak to jest tak cierpieć. Ale są inne sposoby na życie z chorobą.”* Czy to spotkanie miało sens? Kinga uważała, że tak. Długo zastanawiała się, zanim zadzwoniła do Jacka. Ale dla Magdy gotowa była zrobić wszystko i serce jej pękało, widząc, że nie może przyjaciółce pomóc. „Chyba najgorsze w depresji jest… poczucie osamotnienia. Bycie samemu z tym całym bólem. Oczywiście bywa, że chory ma wsparcie w lekarzu, psychologu, przyjaciołach, rodzinie. Ale przecież nikt nie wie, co czuje. Nikt nie wie, jak to boli. Więc koniec końców zostaje sam.”* Poznały się jeszcze w liceum. Magda imponowała jej na każdym polu. Nie tylko była atrakcyjna, ale i inteligentna, wrażliwa, chętna do niesienia pomocy. A życia nie miała usłanego różami. Przez długi czas Kinga nie miała pojęcia o życiu koleżanki. Przed pierwszą wizytą w jej domu dowiedziała się, że Magda mieszka tyko z niepełnosprawną mamą. Ojciec odszedł, gdy jej mama uległa wypadkowi. Wracając z pracy, została potrącona przez samochód i w efekcie znalazła się na wózku. Ich życie uległo totalnej zmianie, czego ojciec Magdy nie potrafił zaakceptować. Przerosła go ta sytuacja i odszedł. Magda nie poddała się. Opiekowała się mamą, nie zaniedbując przy tym nauki. Ale to był tylko początek trudnej drogi, która była przed nią. Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Ktoś wierzący w to znalazłby potwierdzenie w życiu Magdy. Po dwóch latach od wypadku jej mama zachorowała na raka trzustki i po sześciu miesiącach zmarła. Magdę ta sytuacja przerosła. Zamknęła się w sobie, stała się jakby nieobecna. Wówczas za namową Kingi skorzystała z pomocy terapeuty i stanęła na nogi. Bez problemu dostała się na pedagogikę. Studia łączyła z wolontariatem, zajmując się dziećmi w ośrodku dla niepełnosprawnych. To sprawiało jej wielką radość i satysfakcję. Kinga nie zapomni radości przyjaciółki, gdy ta poznała Jacka. Oczy błyszczały jej ze szczęścia, była wniebowzięta. Uważała, że w końcu zacznie nowy rozdział swojego życia. Wierzyła, że te wszystkie smutki, tragedie, to już przeszłość. I tak to faktycznie wyglądało. Niestety tylko do czasu… „Depresja może się wydawać czarną nieprzeniknioną nocą. Ciemnością, z której nie da się uciec i w której nie ma możliwości dostrzec ani jednej gwiazdy, a co dopiero wyjść na słońce.”* Wiadomość o ciąży sprawiła, że Magda unosiła się dwa metry nad ziemią. Zawsze kochała dzieci. Pochylała się nad tymi najbardziej potrzebującymi i pokrzywdzonymi przez los. A teraz oczekiwała swojego maleństwa. Kinga pamięta, jak zaprosiła ją na szarlotkę i podzieliła się swoim wielkim szczęściem. Nie trwało ono jednak długo. Poronienie sprawiło, że jej świat się zawalił. Utrata ciąży była momentem przełomowym w życiu Magdy. „Depresja…. To jak fale w oceanie. Czasem się cofają i wtedy widzisz piękny piasek i muszle. Ale wkrótce nadchodzi przypływ, połyka całe to piękno i zabiera je daleko od ciebie. To, co mi pomaga, to myśl, że fale znów się cofną.”* Magda schudła, straciła ochotę na cokolwiek, miała zmienne nastroje, nie mogła spać w nocy, zamknęła się w sobie. Kinga patrzyła z bólem w sercu na przyjaciółkę. Wiedziała, że ta potrzebuje wsparcia osób bliskich, szczególnie Jacka. Natomiast wiadomość o jego decyzji o odejściu ścięła ją z nóg. Jak może? To nieludzkie zostawić kogoś w momencie, gdy ta osoba tego najbardziej potrzebuje? Dlatego postanowiła się z nim spotkać, pomimo iż nigdy wcześniej nie wchodziła z butami w życie drugiego człowieka. „Kiedy cierpisz na depresję, bo to jest cierpienie, odczuwasz pustkę i ciągłe przygnębienie. Poczucie winy, oczekiwanie kary za coś, co nie jest Twoją winą, ale to nieważne, czy ktoś zawinił, czy nie. Kara należy się Tobie. Czujesz płacz, smutek, wzrok wbity w ziemię, przygarbiona sylwetka, która wyraźnie wskazuje na to, że boli Cię dusza. Nie jej fragment. Cała dusza boli. Dusisz się we własnym ciele, własnym jestestwie.”* Jacek tłumaczył, że dojrzewał do tej decyzji, że to nie impuls, chwila słabości. Twierdził, że dłużej tak nie potrafi żyć. Mówił, że Magda nie chce przyjąć pomocy. Im bardziej on się stara, tym bardziej jest odpychany, a na słowa „Życie przed nami”, „Weź się w garść” żona reaguje płaczem i histerią. Stracił siły i nadzieję. Obawia się, że za chwilę sam będzie potrzebował pomocy… „Depresja potrafi niesamowicie odizolować chorego od wszystkiego i wszystkich. Gdy na nią choruje, trudno mu choćby porozmawiać z przyjaciółmi. Martwi się tym, że ściągnie ich w dół, czuje się niepewny, upokorzony, zawstydzony i nie wie do końca, jak wytłumaczy to, jak się czuje. Próbuje się izolować, bo tak „łatwiej” jest ogarniać wszelkie przyjaźnie, zwłaszcza że czuje, że na nie nie zasługuje.”* Życie z partnerem w depresji to sztuka. W związkach tych jest większy poziom stresu aniżeli w innych, wybucha więcej sytuacji konfliktowych. Osoba z depresją odmawia pomocy, co sprawia, że partner staje się bezradny. Sam w pewnym momencie nie wie, czy na siłę ma przekonywać, pocieszać, czy lepiej się wycofać. Dlatego często partnerzy, z których jeden cierpi na depresję izolują się, a czasami tak, jak postanowił Jacek, odchodzą. „Depresja to prawdziwe cholerstwo. Gdy uderza, życie potrafi być naprawdę strasznie trudne. Nawet najprostsze zadania mogą być przytłaczające, a to, co sprawiało radość - całkowicie traci znaczenie. I mimo iż nie da się magicznie sprawić, by depresja odeszła, to jednak są pewne nawyki, które można zaadaptować, a które pomogą zmniejszyć cierpienie i zredukować objawy (…)Przyjaźń z kimś z depresją może być trudna. To naprawdę cholernie bolesne patrzeć jak ktoś, na kim nam zależy się miota. Desperacko chcemy pomóc, ale nie zawsze wiemy jak. Wiemy, jak ważne jest słuchanie, ale nasz przyjaciel nie zawsze chce mówić albo my nie do końca wiemy, co powiedzieć. Czasem chcemy znaleźć jednak coś bardziej konkretnego, w czym moglibyśmy pomóc (...)” Parę dni temu przeczytałam książkę Moniki Kotlarek "Deprsja, czyli gdy każdy oddech boli". Jest to wyjątkowa lektura. Czytając wstęp, byłam poruszona osobistym wyznaniem. Poczułam, że nie pisze jej tylko specjalista, ale przede wszystkim kobieta, młoda kobieta, która straciła miłość swojego życia. Jak sama napisała: „Pisanie tej książki przypadło na okres mojej żałoby po partnerze, którego zabrał mi tętniak. Nie była to łatwa praca. Trudno jest zagłębiać się w depresyjnych czeluściach, gdy sami tkwimy w czarnej dziurze rozpaczy i wszechogarniającej tęsknoty.”* Pani Monika kieruje tę książkę zarówno do osób dotkniętych depresją, do ich bliskich, ale także do tych, którzy z nimi pracują, oraz do wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o tej chorobie. Można w niej nie tylko zapoznać się z konkretnymi przypadkami, ale dowiedzieć się, jakie są przyczyny depresji, czynniki ryzyka, rodzaje, objawy, leczenie, jak można wspomóc innych i samego siebie, ale również przeczytać o mitach związanych z depresją. A już jutro o mitach przeczytacie na naszym blogu. *Fragmenty pochodzą z książki M. Kotlarek "Depresja, czyli gdy kazdy oddech boli", Wydawnictwo Sensus POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|