"KOCHAĆ (SIĘ) MĄDRZE"Wybór partnera"Miłość jest trudna, bo przypomina o innych relacjach, zresztą nie tylko o tych miłosnych. Przypomina o naszych tęsknotach, lękach. O tym, czego najbardziej pragniemy i czego najbardziej się boimy. W jakimś sensie miłość czyni nas nagimi. I nie odnoszę się tu teraz do sfery seksualnej. Stajemy się nadzy, bo pokazuje nasze wrażliwe punkty, ingeruje w naszą intymność, czyni zależnymi od drugiego człowieka. Już nie wszystko jest w naszych rękach. Zresztą nigdy nie było. Teraz jednak staje się to jeszcze bardziej naoczne."* Moją przyjaciółkę przed laty ujął i zachwycił napis na murze: „Asia. Naprawdę było mi z Tobą dobrze… Każdy popełnia błędy…”. Nie zdziwiłam się, iż uznała, że to rozczulające. Stwierdziłyśmy, że chyba tylko młodzi ludzie mogą mieć w sobie tyle fantazji, żeby coś takiego zrobić. Czy wyobrażacie sobie męża po 20 latach małżeństwa, który nocą robi graffiti dla żony, nawet gdyby zrobił coś naprawdę złego? Ale może tacy są... Ciekawe, co takiego musiał zrobić autor, że wspomniana Asia się na niego obraziła? Tu możemy się jedynie domyślać: zapomniał o randce (trochę za mało, żeby zerwać), upił się na imprezie (chyba że po raz n-ty), koledzy byli ważniejsi od dziewczyny i nie miał dla niej czasu, podrywał inną dziewczynę, kłamał, zranił jej bliskich, zdradził Asię, a może wszystko naraz? Tego niestety chyba nigdy się nie dowiemy. Pozostają domysły. Pewnie Ona nie odpowiadała na SMS-y, wyrzuciła go ze znajomych na Facebooku i wymyślił tak „słodki” sposób komunikacji. Jeśli Ona mieszkała naprzeciwko tej ściany, musiała codziennie patrzeć na te słowa i może w końcu mu wybaczyła? Tylko czy warto? No właśnie! Autor był „słodki”, widział swój błąd, chciał o nią walczyć, nie zamierzał się poddać. Zastanawiające było tylko to, że użył sformułowania „każdy popełnia błędy”, a nie „każdy może popełnić błąd” - może to sugerować, że to nie był jego pierwszy błąd. Może Asia miała dobre przeczucie i odwagę, by działać. Wiele młodych kobiet nie podejmuje takiego ryzyka wobec mężczyzny, z którym się umawia, ze strachu przed całkowitą utratą relacji. Tłumi swoje obawy, myśląc: „zmieni się, gdy tylko się zaręczymy lub kiedy się pobierzmy”. A ludzi w ich fundamentalnych cechach bardzo trudno zmienić (dotyczy to np. uzależnień, bardzo silnych utrwalonych nawyków, niektórych cech osobowości). Wiara, że miłość jest cudownym lekarstwem i Ty zmienisz „bestię”, jest szczytna, ale niestety złudna. Miłość nie tylko jest ślepa, ona również, co potwierdzają wyniki wielu badań, podlega złudzeniom. Raczej nie zrobisz z żyjącego od 10 lat „na garnuszku rodziców” introwertycznego domatora - przedsiębiorczego biznesmena, duszy towarzystwa uwielbiającego imprezy. Podobnie z odnoszącej sukcesy właścicielki firmy - trudno zrobić kurę domową. A jeśli w grę wchodzą uzależnienia, każdy „- izm” (alkoholizm, seksoholizm itd.), czy pornografia, narkomania, hazard, szanse wyjścia z nałogu naprawdę są nieduże. Na początku znajomości każdy z nas próbuje zaprezentować się z jak najlepszej strony, pokazać to, co ma w sobie najlepszego - taka swoista „wersja demo”. Może więc warto poprosić osoby z zewnątrz, przyjaciół, znajomych o opinię o naszym partnerze/partnerce, albo przynajmniej wysłuchać jej w spokoju, jeśli sami chcą się z nami nią podzielić. Własnym rodzicom jakoś nie wierzymy, ale jeśli mówią coś nasi przyjaciele, zastanówmy się przynajmniej nad tym. Skoro „tracimy połowę mózgu” i stajemy się niewrażliwi na rażące problemy, to mogą nam przyjść z pomocą opinie bliskich. Znamy wielu ludzi, którzy najpierw usprawiedliwiają swoich partnerów, a potem po kilku latach małżeństwa żałują swojej decyzji. Może trochę obiektywizmu nie zaszkodzi :-) Dodatkowo, gdy jesteśmy zakochani, „nosimy różowe okulary” i nie widzimy prawdziwych problemów, czy poważnych wad naszego partnera, partnerki, które potem mogą okazać się dla nas istotne. Badania z neuroobrazowania mózgu wykazały, że gdy pokazuje się zakochanym zdjęcie ich partnera, to spada aktywność mózgu odpowiedzialna za myślenie krytyczne. Taki spadek nie występuje, gdy pokazuje się zdjęcie zwyczajnego znajomego. Tak więc potoczne określenie, że przy zakochaniu „tracimy połowę mózgu” wydaje się uzasadnione. Stan zakochania porównywany jest do szaleństwa czy uzależnienia. W tym stanie tracimy zdolność racjonalnego myślenia. Zakochanie wywołuje stan zbliżony do efektu zażycia kokainy i stymuluje obszary mózgu odpowiedzialne za funkcje poznawcze. Stan zakochania to stan nazywany czasami stanem okresowego szaleństwa, podczas którego widzimy to, co chcemy widzieć, zamykamy się na obiektywne informacje, które mogłyby zaburzyć obraz naszego ukochanego lub ukochanej. Jeżeli jest on perfidny, umie kłamać i manipulować, zrobi wszystko, aby wykorzystać ten nasz stan bycia na haju, zrobi wszystko, by inni nie otworzyli nam oczu. Zrobi, co w jego mocy, by wykorzystać czas nie dłuższy niż czterech lat do podjęcia przez nas pewnych decyzji, za które przyjdzie nam czasami słono zapłacić. Dlaczego cztery lata? Ponieważ ten stan trwa nie dłużej niż cztery lata. Po nich niejeden/niejedna zakochana budzi się jak ze snu i nie wierzy w to, w jakim miejscu się znajduje. Ale tak jest, było i pewnie będzie, gdyż miłość jest ślepa. Czasami dobrze by było 'pomyśleć nad tym, w jaki sposób odnajdujemy miłość, o co się zahaczamy, a czego tak naprawdę potrzebujemy. Jak by to było popatrzeć na swoją tęsknotę z pewnej perspektywy, niczym obserwator, widz w kinie. Trudno jest znaleźć <<idealnego>> partnera, partnerkę. Może byliśmy już w wielu relacjach, przeszliśmy przez różne historie miłosne, krótsze lub dłuższe, próby miłości, wstępy do miłości. Może nawet pozwoliliśmy sobie kochać (się) mądrze w relacji, w której było nam źle. Możliwe, że tak bardzo chcemy być kochani, kochać, że często wplątujemy się w związki, w których nie jesteśmy szczęśliwi. Może uciekliśmy szybko w relację, żeby uciec od rodziny, z którą z takich, a nie innych powodów było nam trudno. Warto zadać sobie pytanie: za jaką miłością naprawdę tęsknimy? I co by ona nam naprawdę dała? Czy nasza tęsknota dotyczy miłości, czy może związana jest z czymś innym."* O miłości napisano wiele. Ostatnia książka „Kochać (się) mądrze. Jak uważność i współczucie mogą wspierać relacje intymne” podejmującą ten temat, trafiła do moich rąk parę dni temu. Jej autorka dr Julia E. Wahl na pierwszej stronie zadaje pytanie: "Dlaczego książka o miłości?" I odpowiada: "Bo nie ma niczego trudniejszego, a zarazem ważniejszego aniżeli miłość i relacje. Oczywiście od razu należy zaznaczyć, że nie tylko te romantyczne. Napiszę szczerze… To chyba najtrudniejszy temat, jaki mogłam sobie wybrać do opisania. Niezależnie bowiem od tego, jak bardzo byśmy znali miłość w teorii, w praktyce jest ona o wiele trudniejsza."* Dr Julia E. Wahl podjęła się tej trudnej tematyki i moim zdaniem osiągnęła sukces. Warto tę książkę przeczytać! *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki J.E. Wahl "Kochać (się) mądrze". Wydawnictwo Sensus
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|