PTAKOTERAPIAJak przyroda uratowała mi życie?„W szczególnie trudnym momencie brak wsparcia i równowagi między pracą a życiem prywatnym doprowadziły mnie do takiego stanu, że codziennie, od świtu do nocy, odczuwałem ogromny lęk. Mój mózg do późna pracował na pełnych obrotach i nie pozwalał mi spać. Gdy wpadam w taki stan umysłu, gorzej radzę sobie z wyzwaniami codzienności, spada mi nastrój i czuję, jak opuszcza mnie cała motywacja. I w końcu nie zostaje już nic, jestem zupełnie obojętny. Paranoiczny lęk uniemożliwiał mi normalne funkcjonowanie. Czułem dokuczliwy ucisk w głowie, który sprawiał, że nic nie było pewne i towarzyszyło mi cały czas wrażenie, że coś zrobiłem źle. Że zawiodłem."* Czy miewacie takie dni, które przypominają czasami koszmar? Wydaje się, że to nieprawdopodobne, aby zdarzyło się tyle złych rzeczy naraz, a jednak. Albo stresujecie się przed egzaminem, ważną prezentacją w pracy? Albo…tych problemów jest tak wiele, piętrzą się, przerastają nas i czujemy się jakbyśmy stali pod ścianą... "W głowie miałem gonitwę myśli – kumulowana przez lata negatywna energia wymknęła się spod kontroli. Nie było miejsca na racjonalizację i porządek, trząsłem się, płakałem i ściskałem skronie, marząc, żeby to się już skończyło, tak jakby pocieranie głowy mogło pomóc."* Czy będąc przytłoczonym natłokiem spraw, potrafisz przystanąć i zadać sobie pytanie, na ile Twoje szczęście, powodzenie i spokój zależą od Ciebie samego? To pytanie musisz sam sobie zadać. Marca i Angel Chernoff powiedzieliby:
Najważniejsze, byś nigdy nie zakładał, że utknąłeś w życiu, które wygląda dokładnie tak jak obecne. Nie utknąłeś. Sprawy mogą się zmienić, jeśli tylko tego chcesz. Życie zmienia się z każdą chwilą, a więc Ty też możesz. To tylko kwestia podjęcia jednego nowego kroku we właściwym kierunku, a potem kolejnego i jeszcze jednego. Tylko czy o tym wiesz i czy jesteś gotowy? "Chciałem wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie psychiczne i pracować nad nim własnymi siłami. W tamtym okresie musiałem jednak natychmiast coś zmienić, żeby w ogóle zapanować nad swoimi myślami, po długim wahaniu zacząłem zatem zażywać niewielką dawkę sertraliny, która miała <<nieco poprawić>> moje samopoczucie (…) Ostatecznie wziąłem trzytygodniowy urlop i to właśnie wtedy doszło do pierwszego z dwóch wydarzeń, na których fundamencie wyrosła później ptasia terapia. Zacząłem chodzić na spacery, żeby nie siedzieć w domu i zażyć trochę ruchu. Przeczytałem gdzieś, że ruch i świeże powietrze to dwa najlepsze czynniki, które mogły poprawić moje samopoczucie. Wraz z partnerką znaleźliśmy broszurę z trasami spacerów po Norfolk i stopniowo poznawaliśmy niektóre z nich. To właśnie na jednej z tych wypraw, na trasie z North Walsham do Felmingham, doświadczyłem czegoś, co stało się źródłem ptasiej terapii."* Doświadczyliście kiedykolwiek cudownej zmiany samopoczucia po wejściu do lasu albo nawet do parku? Po przejściu paru metrów i głębokim oddychaniu powietrzem, nawet po ciężkim dniu, z pewnością zaczęliście się uspokajać. Patrząc na staw otoczony zielenią ze wszystkich stron, niespiesznie przepływające kaczki, stwierdzaliście, że to uspokajający widok, a wejście do parku było bardzo dobrym pomysłem. Okazuje się, że przebywanie na łonie natury, jej dotykanie – ba – nawet samo oglądanie - sprawia, że ludzie czują się lepiej. Wiele badań wykazało zbawienny wpływ przyrody lub oglądania tylko jej zdjęć. Okazuje się, że pacjenci po zawałach serca są spokojniejsi i odczuwają mniejszy ból, gdy mogą patrzeć na obrazy przedstawiające drzewa, wodę i las, niż ci, którzy patrzą na abstrakcyjną sztukę, a osoby przebywające w szpitalach z widokiem na zieleń wracają do zdrowia szybciej i potrzebują mniej środków przeciwbólowych niż ci, którzy widzą za oknem np. inny budynek, studenci lepiej radzą sobie na egzaminach, gdy w trakcie mogą popatrzeć na jakieś elementy przyrody. U dentysty również jesteśmy mniej zestresowani, gdy na ścianach wiszą zdjęcia, czy obrazy przedstawiające przyrodę. W przeciwieństwie do zatłoczonej ulicy, na której większość z nas ma problem ze skupieniem myśli i zapamiętywaniem informacji (zbyt dużo bodźców oddziałuje na nas w jednym czasie i dużo uwagi musimy poświęcić na ich filtrowanie) - kontakt z naturą zupełnie nieświadomie odświeża nasz umysł, odmienia nas samych. Być może, mając wiedzę na temat zbawiennej roli przyrody na nasze zdrowie psychiczne, z przyjemnością przeczytałam książkę „Ptakoterapia. Jak przyroda uratowała mi życie?”, której Psychologia przy kawie stała się partnerem medialnym. Sam autor napisał o niej : "To radosny dziennik dokumentujący zmianę na lepsze, jaka dokonała się w moim życiu dzięki odkryciu pasji, jaką stała się dla mnie obserwacja ptaków. Tamta chwila miała okazać się punktem zwrotnym i impulsem do napisania tej książki."* I takim radosnym dziennikiem wnoszącym wiele spokoju do naszego zabieganego i pełnego stresu życia jest moim zdaniem książka Joego Harknessa. Autor odkrywa w niej przed czytelnikiem siebie, mówi wprost o swoich problemach, depresji i stanach lękowych i sposobie na wyjście z tego impasu. Jestem przekonana, że chciał w książce podzielić się swoim doświadczeniem, by pomóc innym, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, ale nie tylko.... Przecież każdy z nas doświadcza stresu. Joe Harkness opracował ptakoterapię opartą na uważnej i świadomej obserwacji, bliskim kontakcie z naturą oraz aktywności na świeżym powietrzu. Książka bogata jest w wiele praktycznych wskazówek z których skorzystać mogą osoby chcące zacząć obserwować życie ptaków. Jestem pod jej wielkim wrażeniem i będę ją polecała wielu osobom, nie tylko tym, z którymi spotykam się na sesjach psychologicznych, ale również moim znajomym i myślę, że stanie się ona trafionym prezentem dla każdego, kto jest bliski memu sercu, bo spokój i szczęście tych osób, są dla mnie niezwykle ważne. "To wspaniałe doświadczenie, które przeżyliśmy razem, było po prostu niesamowite. Pamiętam jakby to było wczoraj niezwykłe uczucie spokoju, które mi wtedy towarzyszyło. Było to uczucie, które przybierało na sile w ciągu dnia. Po bardzo długim okresie pustki próżnia wewnątrz mnie zaczynała się wypełniać. Znów poczułem, że żyję. Dzięki temu nie tylko dobrze się czułem, ale też wszystko nabrało nowego sensu dzięki temu, że odkryłem swoje właściwe powołanie. Chciałem to wszystko poczuć jeszcze raz. Zobaczyć więcej, otworzyć się na świat przyrody, który sam otwierał się wokół mnie. Nadal pamiętam tamten dzień – będę go pamiętał do końca życia. Był to początek zainteresowania obserwacją ptaków i początek mojej „ptasiej terapii” – kolejnego etapu mojego życia."* * Fragmenty pochodzą z książki J. Harknessa "Ptakoterapia. Jak przyroda uratowała mi życie?", bo. WIEM, 2022
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|