RELACJE NA HUŚTAWCEWpływ schematów na relacje z ludźmiPaweł i Marta. Młodzi, inteligentni, wykształceni i atrakcyjni. Obydwoje otoczeni grupą znajomych, przyjaciół, a tak bardzo samotni. Poznałam ich na mojej drodze zawodowej, natomiast oni nigdy się spotkali, choć tak wiele ich łączy, przede wszystkim nieumiejętność nawiązywania bliskich relacji emocjonalnych i wchodzenie w związki. Marta jest uroczą, piękną kobietą. Ukończyła architekturę. Praca, pasja, głowa pełna pomysłów, przelotni mężczyźni. Ona jedna wie, że prześladuje ją czas dzieciństwa, który pozostawił ślad w jej psychice, jak mówi: „na całe życie”. Wchodząc w relacje z mężczyznami zachowuje się nie jak dojrzała trzydziestolatka, lecz jak siedemnastoletnia dziewczynka. O swoim ostatnim związku mówi tak: „wszystkiego w życiu właściwie dowiedziałam się od Kuby - mojego ostatniego mężczyzny. Analizowaliśmy moje porażki, cieszyliśmy się z sukcesów, przytulał, gotował, kochał. Wszystko to, czego nie dała mi rodzina, dał mi on, ale nie pisał się na taką rolę. Ja zadurzałam się w innych facetach, więc się rozstaliśmy w końcu. Ale nawet jest mi z tym OK, bo tak jakoś prościej. Będę tęsknić za tym, co miałam z nim, bo jest mega mądry i znajduje rozwiązania na wszystko i zawsze mogłam się do niego zwrócić, na niego liczyć. Poza tym on pokazał mi, że jestem szczęśliwa, a tego smaku się nie zapomina. Przy nim piękniałam i promieniałam. Wytrzymał ze mną dużo. Oj... dawałam, mu czasem popalić. Ale nie chciał być tatusiem i nie ma co się dziwić.” Paweł w momencie, gdy zorientował się, że należałoby podejmować męskie decyzje wycofywał się rakiem. Prawnik z doktoratem, dorosły metrykalne, a zachowanie i emocje dziecka. Czterdziestoletni mężczyzna w spodniach na szelkach, wieczny chłopiec. Marta szukała miłości w ramionach silnych, opiekuńczych mężczyzn i pomimo, iż było jej z nimi dobrze, zdradzała ich. Oni mieli pełnić w jej życiu rolę ojca, którego nie miała, a ona wchodziła w rolę poszukującej wrażeń rozkapryszonej dziewczynki. Paweł wciąż uzależniony od matki, której nienawidził. Bojący się wejść w relacje z kobietami, niedojrzały i nieodpowiedzialny. Dlaczego tak wygląda ich obecne życie? Marta tłumaczy swoją postawę przekleństwem braku miłości i akceptacji. Opowiada o rozstroju nerwowym, które komplikuje zdolności poznawcze i koncentrację uwagi oraz spokój wewnętrzny. Wspomina czas nauki w szkole, gdy była najlepszą, niesprawiającą problemów uczennicą, pomimo, iż jej życie rozsypywało się na najdrobniejsze kawałeczki. Mówi, że była to ucieczka w naukę. Jej siostry wpadły w depresję i nie chodziły do szkoły. Dla Marty szkoła i nauka były jedyną rozrywką. W domu nie miała co robić, a wszystko wokół bardzo ją ciekawiło. I to wyszło jej na dobre, gdyby nie blizny… Paweł w pewnym momencie pękł. Wykrzyczał to, co chciałby powiedzieć matce. Miał do niej pretensje, żal, mówił nawet o nienawiści, ale z drugiej strony tłumił te uczucia w sobie, bo nie wypada, nie wolno. To przecież matka. Dobrze jednak widział, że relacja między matką a nim była dziwna. Nigdy nie odczuł z jej strony miłości, akceptacji. Traktowała go jak rywala. Ona nie była, jak nazwaliby twórcy Analizy Transakcyjnej, osobą dorosłą, ani rodzicem, ona pomimo swoich 30,40,50, potem 60 lat wciąż była emocjonalnym dzieckiem. W takiej relacji matka – syn trudno stać się mężczyzną. Jeżeli nie będzie nam dane być dziećmi, jeżeli nie doświadczymy bezwarunkowej miłości, akceptacji, wsparcia wówczas, gdy tego potrzebujemy, w wieku dojrzałym będziemy infantylni. Mężczyzna nie będzie w stanie zapewnić oparcia kobiecie. Będzie szukał silnych kobiet, gdyż będzie poszukiwał w kobietach matki, ale w pewnym momencie będzie się z tego związku wycofywał. Marta pamięta odejście ojca. To było jak trzęsienie ziem. Ktoś, kto miał zapewniać poczcie bezpieczeństwa, odszedł. I nie chodziło tu tylko o bezpieczeństwo fizyczne i finansowe, ale przede wszystkim psychiczne. Jak wiadomo dziecko czuje się psychicznie bezpieczne, gdy jest kochane, gdy wie gdzie jest jego miejsce, gdy czuje, że jest tam chciane i bardzo ważne dla swoich rodziców. Dziecku, którego ojciec porzuca, wali się jego świat. Bardzo ważna potrzeba – potrzeba bezpieczeństwa w tym momencie nie może być zaspokojona. O ile część osób dorosłych potrafi poradzić sobie z niezaspokojonymi potrzebami, z niemożnością zrealizowania celu, do którego dążyło, o tyle dziecko nie jest w stanie sobie dać rady z tą sytuacja. U dziecka rodzi się lęk i napięcie. Lęk, którego istotą jest ciągłe oczekiwanie na coś strasznego, bo skoro odszedł ojciec, który miał być ostoją, to w każdej chwili coś jeszcze może się wydarzyć i ten lęk wzmaga napięcie. Z kolei wzrastające napięcie potęguje lęk i tak nakręca się nerwicowe błędne koło. Ten mechanizm ma naturalną tendencje do utrwalania i pogłębiania się. Dochodzi u dziecka do powstania zachowań nerwicowych. Dziecko budzi się w nocy, trzęsą mu się ręce, zapiera mu dech w piersiach, wszystkiego się boi, itd. Jeśli odchodzi najbliższa osoba, człowiek, który miał dawać miłość, akceptację to znaczy - w odczuciach dziecka - odrzuca mnie, bo nie zasługuję na miłość. Skoro najbliższa osoba nie kocha, widocznie nie jestem wart tej miłości. Jestem złe, beznadziejne, do niczego się nie nadaję. Życie dziecka traci sens. Prowadzi to do rozwoju depresji. Dziecko jest smutne, nic je nie cieszy, nie potrafi się na niczym skoncentrować, bardzo nisko ocenia siebie i swoje możliwości, traci apetyt albo wręcz przeciwnie je, żeby zapomnieć. Widzi siebie jako nieudolne, bezwartościowe, ma powracające poczucie winy. Paweł zrozumiał, że ma prawo do złości, nienawiści, żalu... Zrozumienie całej trudnej sytuacji, dało mu poczucie wielkiej ulgi. Dotarło do niego, że w rodzinie, poprzez rodziców w dziecku tworzą się podstawy psychiki, zręby osobowości. To rodzice są pierwszymi ludźmi, którzy mają najbardziej istotny wkład w budowę i rozwój całego bogactwa życia emocjonalnego. Od nich dziecko odbiera pierwsze gesty i zachowania, które powinny być wyrazem miłości, radości i dumy. Zrozumiał, iż to nie w nim jest problem, że jego zachowanie jest tylko konsekwencją tego, co wydarzyło się przed laty. Zarówno Marta, jak i Paweł stosowali schematy wyniesione z dzieciństwa. Sposoby reagowania, które zostały w nich utrwalone i silnie zakorzenione, powodowały zaburzenia relacji w dorosłym życiu. Ten posag, te ślady przeszłości, bardzo często rujnują nasze życie, o ile w porę nie zorientujemy się, co nami rządzi. Parę tygodni temu Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne wydało naszym zdaniem rewelacyjną książkę, napisaną w przystępny sposób, a pokazującą zarówno jak rozpoznawać schematy, ale również w jaki sposób z nich się wydostać. ,,Relacje na huśtawce” to książka, która laikowi pomoże zrozumieć prawa, które nim rządzą, a dla wielu psychologów będzie narzędziem przydatnym w codziennej pracy. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, masz problemy w relacjach interpersonalnych, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|