SŁODKIE CYTRYNYJak być szczerym ze sobą. Mechanizmy obronneMija rok od czasu, gdy mąż Julii zaczął wychodzić sam na spotkania towarzyskie, tłumacząc jej, że nudziłaby się wśród samych mężczyzn. Poczuła się wówczas jak niepotrzebna rzecz. Z czasem męskie wieczory stały się coraz częstsze, a męża nawet na tłumaczenie nie było już stać. Ich znajomość trwa od paru miesięcy. Basia stawała się mu coraz bliższa, ale każda próba postawienia kolejnego kroku w tej relacji kończyła się dla Dawida fiaskiem. Dziewczyna wyraźnie dawała znać, że nie chce iść dalej. Wizyty teściowej na początku małżeństwa irytowały Hanię. Dochodziła do wniosku, że tworzą jakiś magiczny trójkąt: ona, mąż i jego mama. Czuła wszędzie jej cień, widziała, że mąż radzi się jej przed podjęciem każdej ważnej, ale i błahej decyzji. Julia zaczęła powoli dostrzegać plusy swojej sytuacji. Przekonywała samą siebie, że dzięki częstym wyjściom męża może odpocząć, poczytać, wrócić do swojej dawnej pasji - malowania, zapraszać przyjaciółki na pogawędki. Uznała, ze taka przestrzeń jest jej potrzebna. Tylko czasami gdzieś w środku czuła bunt… Oskar doceniał, że Basia jest osobą, która wie czego chce. Cieszył się, że jest dla niej kimś ważnym, że mogą wzajemnie na siebie liczyć, że koleżanka zgadza się na wspólny spacer, wyjście do kina. Zaczął sobie tłumaczyć, że ona jest inna niż kobiety, które dotychczas spotykał, że nie jest osobą, która dziś weźmie ślub, a za rok będzie już po rozwodzie. Ale pojawiały się chwile, gdy miał ochotę zapytać Basię, jak widzi przyszłość ich relacji i czy może liczyć na coś poważniejszego z jej strony. Nie pytał jednak, bo bał się, że ją straci… Teściowa stała się osobą, na którą Julia z mężem zawsze mogli w wielu sytuacjach liczyć. Gdyby nie ona, nie byłoby ich stać na kupno wymarzonego domu - to mama Bartka pożyczyła im pieniądze i dzięki jej znajomościom byli w stanie załatwić wiele spraw. To ona była tą, która chciała dla nich jak najlepiej. Jest mądra, doświadczona, życzliwa, czego chcieć więcej. Ale… Julia, Oskar i Hania zaprzeczali przed samymi sobą, że coś w ich życiu dzieje się nie tak. Wykreowali życie, w którym według nich wszystko funkcjonowało nienagannie, z którego był zadowoleni. Nawet mieli poczucie, że sprawują nad nim kontrolę. Nie zdawali sobie sprawy, że powoli wpadali w sidła mechanizmów obronnych, czyli nieświadomych sposobów radzenia sobie z konfliktami wewnętrznymi. Wygodniej im było siebie oszukiwać, wiedząc, że stan rzeczy, na który tak naprawdę nie czują zgody, jest przez nich akceptowany. „Większość z nas, a może nawet każdy, ma w swoim <<życiowym pakiecie podręcznym>> zestaw iluzji/przekonań/mrzonek na temat siebie oraz innych, który działa niczym poduszka powietrzna — amortyzuje bolesne zderzenie z rzeczywistością. Kiedy nie chcemy zmierzyć się z niewygodną prawdą na temat samych siebie czy też bliskich nam osób, sięgamy po takie dobrze nam znane zdania — wentyle bezpieczeństwa (…) Takie życie w kokonie iluzji opiera się zwykle na stosowaniu tak zwanych mechanizmów obronnych”.* Mechanizmy obronne, jak sama nazwa wskazuje, są ochroną przed zagrożeniem, pojawiają się one wówczas, gdy doświadczamy silnych emocji. Ich celem jest ochrona naszego ego, naszego wewnętrznego świata przed zbyt silnymi zmianami czy emocjami. Z jednej strony mają pomóc w utrzymaniu równowagi psychicznej, ale z drugiej – bywają źródłem wielu problemów, gdyż zniekształcają rzeczywistość i w pewnych wypadkach mają destrukcyjne działanie. Człowiek zamiast stawić czoła, rozwiązać problemy, odsuwa je od siebie i „sięga” po mechanizmy obronne. One stają się kołem ratunkowym, gdy w sytuacjach, kiedy życie nas przytłacza i sprawy toczą się nie po naszej myśli. Niekiedy pozwalają nam poczuć się lepiej, ale czasami stają się czymś, po co sięgamy za często i wówczas nasze życie staje się iluzją. Julia, Basia i Oskar stosowali mechanizm obronny zwany racjonalizacją, a ściślej mówiąc, słodkie cytryny. Polega on na zaprzeczeniu sytuacji lub emocjom przy pomocy logicznego i akceptowanego społecznie wytłumaczenia, jest udowodnieniem sobie, że sytuacja (obiektywnie zła), w której się znaleźliśmy, wcale nie jest taka zła, jak się nam na początku wydawało. Julia, Basia i Oskar czuli się lepiej i pewniej w sytuacjach, które czasami irytowały ich i stawały się nie do zniesienia, gdy tłumaczyli sobie, że czerpią korzyści, gdyż mają czas dla siebie, spędzają czas z wartościową dziewczyną, mogą liczyć na pomoc teściowej, dzięki której zyskali dużo. Innym rodzajem racjonalizacji są kwaśne winogrona, czyli uznawanie za nieważny cel, którego nie osiągnęliśmy. Poza racjonalizacją stosujemy też inne mechanizmy obronne, miedzy innymi:
Monika Janiszewska i Adrianna Klos w książce: ”Jak być szczerym ze sobą” skłaniają czytelniczki do refleksji nad własnym życiem. Do zerwania z samooszukiwaniem się i zaprzyjaźnienia z prawdą. Wartością książki jest nie tylko jej część merytoryczna, ale przede wszystkim przykłady z życia wzięte obrazujące codzienne zniekształcanie rzeczywistości. Każda z czterdziestu sytuacji jest skomentowana przez psychologa. Ponad to w książce możemy znaleźć rozmowę, którą przeprowadziły autorki na temat spotkania z samym sobą i sposobu na zerwanie z wymówkami, jak również ćwiczenia, dzięki którym lepiej zrozumiemy siebie i dojrzymy to, na czym nam naprawdę zależy. Zmierzenie się z prawdą bywa bolesne, szczególnie gdy za murem obronnym chowałyśmy się latami. Ale przedostanie się przez niego spowoduje, ze spojrzymy w zupełnie innym świetle na siebie i swoje życie i wreszcie będziemy mogły oddychać pełną piersią i odzyskać spokój oraz bezcenne poczucie, że jesteśmy osobami wartościowymi, które mają wpływ na swoje życie. Pamiętajcie, że „Życie w bańce iluzji da nam ułudę zadowolenia, ale odsunie nas od autentycznego szczęścia. Sprawi, że będziemy sabotować własny rozwój, nie stawimy czoła życiu.”* *Fragmenty pochodzą z książki M. Janiszewskiej/A. Klos "Jak być szczerym ze sobą.", Sensus, 2021 POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|