SZKATUŁKA PEŁNA DZIECIĘCYCH RANJak odnaleźć drogę do siebie?"Przychodzi do mnie czasem skulona… malutka we mnie ona… trzymając szkatułkę pełną dziecięcych ran i niezrozumiałości. Przychodzi, kiedy tak bardzo tęskni i potrzebuje mojej miłości. I staje u progu niewinna… otulona w poszargane dzianiny lęku i po czucia odrzucenia… Ich krańce wilgotne od opowieści o tym, jak mało jest ważna, jak znów musi się starać, by zasłużyć na ich miłość. Dawniej i ja ją zbywałam… nie chcąc czuć tego, z czym przybywała… Latami ignorowana, falami wybuchów uciszana… umniejszana, bo przecież inni mają gorzej, a to już wcale nie jest takie ważne… Dziś jednak biorę ją już w swe ramiona… malutka we mnie ona… tuląc do piersi, czuję i słucham jej szeptanych dziewczęcym głosem opowieści… Niczym świergot bajecznego koliberka wypływają z jej sklejonych waniliowymi lodami pocieszenia ust jej czyste, proste słowa…Każde z nich woła o przytulenie… Każde z nich jedynie pragnie, by być zauważone… by znów poczuć się ważną…I tak też siedzimy wtulone… w opowieściach jej snów tak blisko za topione… Trzymając jej dłoń, mówię, że to prawdziwe… wszystko to, co czuje… i jestem, zawsze jestem, kiedy mnie tylko zapragnie, gdy mnie potrzebuje. I wciąż przychodzi do mnie ona… coraz pewniejsza, częściej zadowolona… bo wie, że każde skulenie przyciąga mój wzrok i sercem otulam wszystkie codzienne opowieści…”* Podczas przeprowadzki Zuzia trafiła na kartonik ze zdjęciami sprzed lat. W oczach dziewczynki spoglądającej na nią z fotografii widać było tęsknotę, lęk, potrzebę miłości i akceptacji. Przypomniała sobie dziecięce rany, bycie niezrozumianą, krytykowaną, sabotowaną. Dotarło do niej patrząc na to niewinne dziecko, że odkąd sięga pamięcią, zawsze miała podcinane skrzydła, każdy jej pomysł oceniany był jako głupi i nieprzemyślany, była wiecznie porównywana do mądrzejszych, inteligentniejszych, bardziej bystrych i odpowiedzialniejszych rówieśników. Przypomniała sobie, co czuła, gdy matka nie wierzyła w to, że poradzi sobie na studiach, a potem przy nadarzających się okazjach podważała jej kwalifikacje. Pamięta doskonale czasy młodości, gdy pomimo niesprzyjającej w domu atmosferze, próbowała, walczyła, choć w uszach wciąż brzmiały słowa: „nie umiesz, nie dasz rady, to nie dla ciebie”. Przez całe życie Zuzia patrzyła na siebie krytycznie i zwykle oczami innych ludzi. Chciała sprostać oczekiwaniom otoczenia, a nie zwracała uwagi na własne potrzeby. Wciąż starała się sobie i innym udowadniać, że zasługuje na akceptację, na miłość, na uznanie. Z zewnątrz wyglądała na osobę pewną siebie, świetnie dającą sobie radę z różnymi sytuacjami trudnymi, których nie szczędziło jej życie. Ale tylko ona sama wiedziała, że jest to maska, pod którą ukrywała siebie - osobę smutną, zalęknioną, pełną obaw i niepokoju. Pomimo sukcesów, które osiągała, miałam poczucie, że nie potrafi się z niczego cieszyć. Nic nie sprawiało jej satysfakcji, wciąż miał do siebie wieczne pretensje. Inni widzieli w niej kobietę sukcesu, atrakcyjną, modnie ubraną, mającą nie tylko przystojnego męża i cudowne dzieci, ale i świetną pozycję zawodową. Można by było zapytać: Zuzia! Czegóż chcieć więcej? A ona wiedziała, że nie jest szczęśliwa. Dostrzegała, że nie umie przyjmować miłości, nie wierzy w to, że inni ją szanują i akceptują, ale i ona miała wielki problem z okazywaniem uczuć. Nie umiała wyrażać miłości, nawet w stosunku do osób najbliższych. Czuła, że jestem oziębła, zazdrościłam koleżankom, które przytulały swoje dzieci i robiły to po prostu tak naturalnie. A ona nawet nie umiałam spędzać z nimi czasu, słuchać ich, nie mówiąc o dawaniu im wsparcia i akceptacji. Według Analizy Transakcyjnej w każdym dojrzałym człowieku, w jego myśleniu, odczuwaniu i zachowaniu reprezentowane są trzy stany ”ja” (ja-dziecko, ja-rodzic, ja-dorosły). Ważna jest ich proporcja adekwatna do naszego wieku. Jeżeli chodzi o stan ja-dziecko są przecież mężczyźni – tak zwani wieczni chłopcy, ale i kobiety, które pomimo upływu czasu są nieodpowiedzialne i beztroskie, jak małe dziewczynki. Istnieje też druga skrajność. To ci, którzy za wszelka cenę tłumią swoje wewnętrzne dziecko, nie dając mu dojść do głosu. A ta cząstka nas jest niezbędna i niezwykle ważna. To ona jest sprawcą tego, iż jesteśmy spontaniczni, naturalni, potrafimy śmiać się całym sobą, marzyć, myśleć kreatywnie, bez obawy o krytykę i ocenę. Zabiegamy o miłość i akceptację, staramy się znaleźć w otoczeniu to, czego nie dajemy sobie, gdyż nie potrafimy siebie kochać. Niestety rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że nasz stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z naszego dzieciństwa, a naszym zachowaniem często kieruje nasze wewnętrzne dziecko z swoimi doświadczeniami, które są wynikiem relacji z innymi, szczególnie najbliższymi osobami. Sylwia Kocoń w swojej najnowszej książce „Szkice miłości. Jak odnaleźć drogę do siebie i swojego szczęścia”* pomaga nam na przykładzie własnej drogi, odnaleźć ścieżki ku samopoznaniu. Niezwykła książka, od której ciężko się oderwać. Piękna, pełna czułości, delikatności i mądrości. To nie tylko książka, którą możemy ze sobą zabrać na majówkę, ale również wspaniały prezent dla tych, których kochamy i których szczęścia pragniemy. Jest ona jak zwierciadło, w którym można zobaczyć siebie 😊 „Tylko Ty… Tylko Ty wiesz, kiedy jesteś ze sobą szczera i prawdziwa. Tylko gdy jesteś sobie wierna, możesz czuć się naprawdę szczęśliwa… Ileż to razy próbowałaś grać jakąś rolę? Zakładać maskę, udawać — tylko po to, by być kochaną, by nie ryzykować odrzucenia… Ileż razy i ja to robiłam… Sporadycznie, gdy lęk jest zbyt duży, po wracam do tego miejsca nieprawdy… Ale przychodzi moment refleksji. Obcowania sama ze sobą, gdy w najwyższej trosce o siebie ponownie przysięgam, że już nigdy siebie nie opuszczę. A jeśli nawet — że powrócę tak szybko, jak tylko znów oprzytomnieję, gdy znów rozpoznam, że nie było mnie tu dla siebie…” *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki S. Kocoń "Szkice miłości. Jak odnaleźć drogę do siebie i swojego szczęścia." **Dziękujemy Wydawnictwu Sensus za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres: psychologiaprzykawie@gmail.com |