TANIEC Z TRUDNOŚCIAMI Jak wyjść z pułapki cierpienia?LIDKA Marzyłam od dziecka o własnym kącie. Nieraz oczami wyobraźni widziałam przytulne własne mieszkanko, które chciałam urządzać dla siebie, na swoich zasadach. Biorąc do ręki kolorowe magazyny, zwykle rozpoczynałam od przeglądania zdjęć przytulnie urządzonych domów. Po przeprowadzce od rodziców mieszkałam w akademiku, a potem po ślubie z Markiem zamieszkaliśmy w jego kawalerce. Aż końcu po paru latach pracy zdecydowaliśmy się na wzięcie kredytu i kupno własnego upragnionego M. I wówczas zaczął się mój koszmar. A miało być tak pięknie. Nigdy nie sądziłam, że kupno mieszkania i jego wykańczanie będzie wiązało się z tak negatywnymi przeżyciami. To była ciągła walka z architektami, robotnikami, osobami, które chętnie poodejmują się wyzwania po to, by potem zaginąć bez wieści i nie odbierać telefonu albo wykonywać swoją pracę tak, jakby robiło się to po raz pierwszy w życiu. Byłam wykończona, stałam się strzępkiem nerwów. Wszystko wyprowadzało mnie z równowagi. ”Wyobrażam sobie, że kryzysy są egzaminem z umiejętności świadomego życia i radzenia sobie z wyzwaniami. Jeśli dysponujemy odpowiednimi narzędziami i nastawieniem, możemy z trudnościami zatańczyć, pozwolić się kilka razy obrócić i z ciekawością obejrzeć swoje życie z nowej perspektywy.”* FELA Kiedyś czytałam artykuł mówiący o tym, że choroba jednego członka rodziny rzutuje na wszystkich. Ale dopóki człowieka nie dotyczy jakiś problem, nie ma pojęcia, z czym jest on związany. Gdy urodziłam niepełnosprawne dziecko, długo dochodziłam do siebie. Ciężko było mi pogodzić się z utratą zdrowej córki, na którą przecież czekałam, którą sobie wyśniłam i wymarzyłam. Inaczej wyobrażałam sobie pierwsze tygodnie, miesiące, lata macierzyństwa. Ale z czasem patrząc w piękne i ufne oczy Marysi, doszłam do wniosku, że w życiu dostajemy to, czego potrzebujemy, pomimo że tego nie oczekujemy, a nawet zrobilibyśmy wszystko, by tego nie przyjmować od losu. Z czasem było łatwiej i nie wyobrażałam sobie innego scenariusza niż ten, który napisało życie. Ale schody zaczęły się po odejściu męża i pójściu Marysi do szkoły. Czasami zastanawiam się, skąd czerpałam siły. Pamiętam, jak ludzie zadawali mi to pytanie, a ja nawet nie miałam czasu na to, by sobie na nie odpowiedzieć. Dzisiaj wiem, że nie było łatwo. To było jak stąpanie po krawędzi. „Zdarza się jednak kryzys tak przerażający i paraliżujący, że o żadnych tańcach nie może być mowy. Wówczas zamiast stać się szansą, jest wyłącznie pułapką cierpienia. I tu wchodzi mindfulness – pełna zrozumienia, współczucia, dobroci i czułości, która najpierw koi, aby przywrócić przytomność, a potem otwiera możliwości i zachęca do transformacji sytuacji kryzysowej.”* MAJKA Samotne wychowywanie syna nie jest bułką z masłem. Nie ukrywam, że śmierć męża była dla mnie istnym trzęsieniem ziemi. Ale dałam radę. Kto jak nie ja. Miałam przecież dla kogo żyć. Nie mogłam pozwolić sobie na to, by usiąść i płakać, bo miałam komu zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Borys dorastał na cudownego chłopaka, a ja byłam silną i waleczną kobietą. Bycie ofiarą i użalanie się nad sobą nie miało najmniejszego sensu. Ja chciałam żyć i iść do przodu. Lata mijały i czułam pewnego rodzaju stabilizację, aż do dnia, gdy dostałam wypowiedzenie z pracy. Po 15 latach w jednej firmie, dla której poświęciłam wiele, to był nie lada cios… I wówczas coś we mnie pękło. „Tym razem nie pragnęłam intelektualnych koncepcji, nie szukałam wiedzy. Szukałam lustra, w którym będę mogła się przejrzeć i zobaczyć prawdę o sobie, choćby najtrudniejszą. Chciałam odnaleźć siebie na nowo. Gdy uczeń jest gotowy, to i nauczyciel się pojawia.”* LIDKA, FELA, MAJKA, KAŻDA Z NAS Każda z nas w mniejszym lub większym stopniu przeżywa w życiu swoje małe trzęsienia ziemi. Każda z nas kiedyś stąpała po krawędzi i nie miała sił, by wstać rano z łóżka i cieszyć się budzącym dniem. Czasami to drobne niedogodności codziennego dnia, które kumulując się, doprowadzają do frustracji, a kiedy indziej mniejsze lub większe dramaty, straty, zranienia przez innych. Ale najważniejsze, by umieć przejść przez ten trudny czas obronną ręką. By nie zapomnieć o tym, co dla nas najważniejsze, o swoich wartościach, kręgosłupie moralnym, o tym, by umieć z radością i czystym sumieniem witać kolejny budzący się dzień. Nie jest to proste, ale możliwe. Każdy ma inny sposób na przejście przez życiowe burze. Czy jest to możliwe? Oczywiście! Jest wiele dróg, ale z jedną nich jest mindfulness, czyli uważność. Zapytacie, od czego zacząć, jak się tego nauczyć? Z pomocą może każdej z nas przyjść książka Katarzyny Kędzierskiej i Małgorzaty Jakubczak pod tytułem „Odkrywanie mindfulness”, która parę dni temu trafiła do moich rąk. Przeczytałam w niej między innymi o tym, że mindfulness to spotkanie ze sobą przynoszące nowe doświadczenia, sygnały z ciała, myśli i emocje. Ta książka, o czym przekonują jej autorki - Małgorzata - założycielka Polskiego Instytutu Midnfulness i Katarzyna - autorka najpopularniejszego w Polsce bloga o minimalizmie i mindfulness, pomaga uciekać od kryzysów, pozwala na spotkanie z samą sobą, czyli osobą, która dla nas powinna być najważniejsza, i uważnie poradzić sobie z tym, co przynosi życie. Książka ta różni się moim zdaniem od innych podejmujących tematykę uważności, gdyż ma formę szczerej rozmowy dwóch ekspertek, które zmieniły swoje życie i teraz dzielą się swoim doświadczeniem krok po kroku, wyjaśniając, czym jest właściwie rozumiana i praktykowana mindfulness. „Dla mnie najbardziej liczy się właśnie ta esencja, a ona w pewnym sensie jest niezależna od formy praktykowania (…) Uczy cię stać obok wszystkiego, co najtrudniejsze, nieprzyjemne, niemiłe, i trzymać te wszystkie rzeczy za rękę. Z całą życzliwością, czułością, akceptacją i nieocenianiem, jakie możesz w danej chwili z siebie wykrzesać. A czasami nie możesz wykrzesać ani odrobiny - i to też jest okej. To jest twoja prawda. Uszanuj ją. Przyjmij. A jeśli nie możesz, nie chcesz jej teraz przyjmować, czujesz bunt i sprzeciw - dobrze, to jest twoje doświadczenie teraz. Weź je za rękę, jeśli chcesz.”* *Fragmenty pochodzą z książki K. Kędzierskie, M. Jakubczak " Odkrywanie mindfulness", Wydawnictwo Znak Literanova **Artykuł powstał przy współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|