TATA POWINIEN STAWIAĆ GRANICEWywiad z Jarkiem BieniukiemZ okazji Dnia Ojca spotykamy się z Jarkiem Bieniukiem - ojcem trójki dzieci, znanym sportowcem, piłkarzem, byłym kapitanem Lechii Gdańsk, który zakończył już swoją karierę. Obecnie w Lechii pełni funkcję Pełnomocnika Zarządu ds. Sportowych i prowadzi swoja firmę. Jarek to „niezwyczajny” ojciec, który sam wychowuje trójkę dzieci. Psychologia przy kawie: Witamy w Psychologii przy kawie. Bardzo dziękujemy, że zechciałeś przyjąć nasze zaproszenie. Ponieważ dziś Dzień Ojca, powiedz nam, jakim jesteś tatą? Jarek Bieniuk: Na pewno chciałbym być lepszym, bo nie ma chyba idealnych rodziców. Staram się być ojcem przede wszystkim obecnym. Tak układam sobie pracę, żeby dzieci jak najczęściej mnie widziały. Staram się cały swój wolny czas poświęcać im. A tego czasu – chyba nam wszystkim - zwyczajnie brakuje. Myślę, że jest to obecnie największy problem. Nie mówię nawet o takich sprawach jak miłość, czułość, bo to są rzeczy - przynajmniej jak dla mnie – oczywiste w przypadku relacji z dziećmi. Ale czasami pomimo tego, że ojcowie kochają swoje dzieci, to, gdy przychodzą do domu są: nieobecni, bo cały czas gdzieś „z tyłu głowy” mają problemy związane z pracą, sprawy zawodowe. Staram się tego unikać. Ppk: Czy dzieci zmieniają perspektywę i priorytety młodego mężczyzny? J.B.: To jest oczywiste - tak. W momencie, gdy pojawiają się dzieci, człowiek przestaje być odpowiedzialny tylko za siebie. To jest pierwsza znacząca różnica. Gdzieś „z tyłu głowy” ma się przede wszystkim dobro dziecka. Pamięta się o tym, że trzeba je wychować, trzeba z nim być, nie jest się odpowiedzialnym tylko za siebie, za swoje czyny, ale trzeba być wzorem do naśladowania i zapewnić bezpieczeństwo dziecku. Ppk: W czerwcu mówimy na naszym blogu o sukcesie. Czym dla Ciebie jest sukces? Jak go definiujesz? J.B.: Sukces to według mnie być szczęśliwym w życiu i nie krzywdzić innych. Na pewno sukces nie jest pełny, jeżeli odbywa się kosztem dzieci. Należy być szczęśliwym i łączyć harmonijnie życie zawodowe z życiem rodzinnym, z wychowaniem dzieci i tylko wówczas jest to pełny sukces. Ppk: Czy posiadanie trójki dzieci może być przeszkodą w osiąganiu sukcesów zawodowych? J.B.: Jak już mówiłem, skoro dla mnie sukces to połączenie i harmonia pomiędzy sukcesem zawodowym i wychowaniem dzieci, to być może trzeba obniżyć nieco oczekiwania i kryterium sukcesu. Im większa odpowiedzialność, im większy sukces zawodowy, tym czasu jest przeważnie mniej. Trzeba więc zadać sobie pytanie, co, dla kogo jest ważne w życiu i to jest właśnie klucz do sukcesu. Ppk: Czy masz jakiś przepis, jak osiągać sukcesy? J.B.: Trzeba odkrywać swoje pasje. Aby w życiu osiągnąć jakikolwiek sukces, to musi za tym iść pasja. Ciężko bez tego zapału związanego z pasją, bez chęci, determinacji cokolwiek osiągnąć. Ppk: Zgadzamy się z tym, że warto w dzieci rozwijać pasje, ale to też duże obciążenie dla rodziców i czasowe i logistyczne. J.B.: Na szczęście w wielu rodzinach istnieje instytucja babci i dziadka, bo inaczej wielu rodzicom byłoby ciężko. Myślę, że szkoła też bardzo może pomóc. Szkoły, które mają u siebie zajęcia dodatkowe to bardzo dobre rozwiązanie. Dzieci wówczas zostają w szkole, można je odebrać później, nie trzeba ich potem już nigdzie wozić. To duże ułatwienie. Ppk: Jesteś sportowcem. Czy w związku z tym widzisz wartość sportu w wychowaniu? J.B.: Jak najbardziej. Sport uczy przede wszystkim samodyscypliny, samozaparcia, konsekwencji, pewnych reguł, które w każdej dyscyplinie sportu obowiązują i dziecko musi się do tego przyzwyczaić i zastosować. Jest trener, którego trzeba słuchać, któremu trzeba okazywać szacunek. Trener jest autorytetem dla dzieci. Są zasady fair play w sporcie, więc to jest olbrzymia lekcja życia. I pomimo tego, że większość dzieci, które chodzą na różnego rodzaju zajęcia sportowe, nie robi kariery zawodowej, to sport kształtuje ich charakter, osobowość, „kręgosłup moralny”. Poza tym sport odciąga od „głupot”, od tabletów, od gier. Sport niejednemu uratował życie Ppk: Jak uważasz, czy ojcom łatwiej wychowywać dziewczynki, czy chłopców? A może nie ma różnicy? J.B.: Myślę, że ojcom zdecydowanie łatwiej wychować chłopców. Przynajmniej ja taki wzorzec wyniosłem z domu. Ojcem był od pewnego etapu mojego życia wzorem, przekazywał pewne cechy, kształtował „kręgosłup moralny”, ukierunkował mnie, jeżeli chodzi o sport. Dzięki niemu stałem się sportowcom. Sam skończył AWF, grał w piłkę ręczną, zabierał mnie na mecze i ja wpatrzony w tatę ciągle za nim podążałem. Stąd jest mi łatwiej te wzorce przekazać chłopcom. Z dziewczynkami jest to taka „ziemia nieznana”. Trzeba trochę „improwizować” i w tym przypadku odpowiedź jest prosta - chłopców. Ppk: Jaki Twoim zdaniem powinien być ojciec idealny?
J.B.: Uważam, że nie ma rodziców idealnych. Jesteśmy tylko ludźmi. A ludzie mają to do siebie, że się mylą, popełniają błędy. Wychowanie dzieci to naprawdę bardzo trudne zajęcie. Wielokrotnie pewnie każdy z nas popełnił jakiś błąd i miał wyrzuty sumienia. Oczywiście człowiek uczy się na swoich błędach. Z pierwszym dzieckiem popełnia się ich pewnie najwięcej, jest chyba najtrudniej. Im dalej w las w wychowaniu, tym jest już dużo łatwiej. Ojciec powinien dawać poczucie bezpieczeństwa, pewien „kręgosłup moralny”, kształtować charakter. Mama daje miłość, ciepło. Tata powinien wychowywać i stawać granice. Takim ojcem trzeba być, oczywiście nie zapominając o dawaniu uczucia i ciepła.
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|