Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Wywiad z Kazimierzem Kaczorem

5/14/2016

0 Comments

 
Obraz

KTO DZIŚ TAK UMIE KOCHAĆ?

Wywiad z "Jankiem Serce" - Kazimierzem Kaczorem

,Kawiarnia "Mozaika" w Warszawie. Wystrojem przypominająca czasy PRL-u. W tym miejscu spotykam  się z filmowym ojcem Małgorzaty Kożuchowskiej z serialu "Druga szansa". Ale dla mnie Pan Kazimierz Kaczor, pomimo wielu postaci, w które się wcielał, na zawsze pozostanie Jankiem Serce. W tym miejscu czuję atmosferę tamtych lat. Brakuje tylko piosenki Seweryna Krajewskiego "Uciekaj moje serce". Rozmowa z Panem Kazimierzem  to, uwierzcie mi, naładowanie akumulatorów pozytywną energią. Ciepło, spokój, kultura, ale i poczucie humoru oraz niezwykłe słowa na temat istoty miłości. Wracając pociągiem do domu, pozostałam pod wrażeniem szacunku i troski wypływających z głębokiego uczucia do żony, o której Pan Kazimierz mówił z wielką czułością. Po głowie krążyło mi  pytanie: "Kto dziś tak umie kochać?"

Psychologia przy kawie: W Psychologii przy kawie witamy Pana Kazimierza Kaczora - wybitnego aktora, znanego z wielu ról filmowych i teatralnych. Panie Kazimierzu, Jan Serce, Leon Kuraś...  Pomimo bogatego dorobku patrzymy na Pana przez pryzmat tych dwóch postaci. W maju na naszym blogu rozmawiamy o miłości, a Jan Serce to przecież polski melodramat  osadzony w realiach końca lat siedemdziesiątych. Grał Pan wrażliwego, szlachetnego, ale naiwnego czterdziestolatka poszukującego miłości. Janek otoczony był przez wiele kobiet. Którą z nich wybrałby Kazimierz Kaczor?
 
Kazimierz Kaczor: Na pewno tę, którą Janek sobie umiłował najbardziej, to znaczy swoją matkę. Dla mnie matka była bardzo ważna. Zresztą jak i ojciec. Byłem jedynakiem zapatrzonym bardzo w swoich rodziców. Następnym po matce wyborem Janka była bezgraniczna, romantyczna, pełna oddania pierwsza miłość.  Dla  mnie niestety pierwsza miłość nie zakończyła się związkiem. Na ogół, moim zdaniem, pierwsze miłości bywają niestety nieszczęśliwe. Co dla kształtującego się charakteru młodego człowieka, dla jego poglądów, dla przewartościowania swojego świata nie musi być katastrofalne.

Ppk: Gabi – osiemnastolatka grana przez Joannę Pacułę prowokowała dojrzałego Jana Serce.  On potrafił się oprzeć jej wdziękom, młodości, urodzie. Był odpowiedzialny. Jak Pan myśli, gdzie dzisiaj podziała się odpowiedzialność?

K.K.: Być może taka obyczajowość, jaką obserwujemy dzisiaj, to jest normalna kolej rzeczy. Być może tak się nasza cywilizacja rozwija. Być może przeciwko temu nie ma się, co  buntować i trzeba przyjąć ją taką, jaka jest. Ja się buntuję. Ja jestem z innego pokolenia. I myślę, że przez rozluźnienie obyczajów, przez zmianę hierarchii wartości, to, co niegdyś było duchowe, zeszło na plan dalszy. Obecnie najważniejsze jest to, co materialne. To, co kiedyś było w wyobraźni, w bogactwie intelektualnym człowieka, dzisiaj zamienia się w cywilizację wizualną.
Obraz
Ppk: Panie Kazimierzu, Kuraś z serialu „Polskie drogi”  był człowiekiem o wielkim sercu. Adoptował żydowskie dziecko, które pokochał. Czy w dzisiejszych czasach ludzie potrafią tak kochać?

K.K.: Myślę, że tak. Jeśli chodzi o przykłady płynące z zagranicy, to znamy tylko te pozytywne. Dowiadujemy się z telewizji, że ktoś znowu adoptował ósme, czy dziesiąte dziecko. Wiemy, że takie rzeczy bywają. Z tego, co wiem i  w Polsce również są kolejki po dzieci, które by można zaadoptować. A z drugiej strony słyszymy o takich strasznych rodzinach, dla których dzieci są niechciane. Czy tak jest również gdzie indziej? Nie wiem. Ale jeśli się ktoś zdecyduje, myślę  o ludziach, którzy się decydują na adopcję, to nie stawiają granicy, do której będą to dziecko kochać. Kochają je tak jak własne, a może jeszcze bardziej, z jeszcze większym poświęceniem.

Ppk: Oglądając „Polskie drogi”, wydaje mi się, że czasy wojny bardziej jednoczyły ludzi?

K.K.: Myślę, że jest pani w błędzie. To, że to były czasy wojny, to, że były to czasy czerwonego komunizmu, czy jakiekolwiek inne czasy, one nie jednoczyły ludzi w sposób wyjątkowy. Posłużę się tutaj przykładem.  Proszę zauważyć, że największą stratę w sensie duchowym  ponieśliśmy, gdy zmarł Jan Paweł II. W wyniku tej śmierci, w wyniku tego, co On mówił, co sobą prezentował, jakim był człowiekiem, jakim był kapłanem, to smutek i jedność w narodzie, jeśli zaistniały, to na parę dni, góra. Po czym wracało wszystko: i dobro i zło. A więc, czy w tamtych czasach było łatwiej? Może dlatego, że byli jacyś „oni ”i byliśmy jacyś „ my”. „Oni” to byli czerwoni, to byli faszyści, to byli Niemcy. Zajmowaliśmy się tym, jak żyć, żeby „oni”  nas nie zniszczyli. Może pod tym względem było prościej, łatwiej. Natomiast dobro, zło, miłość, nienawiść, zawiść, szczególnie ta polska zawiść, były i są. Nie przypuszczam, żeby te czasy były wyjątkowe.

Ppk: Janek Serce, Kuraś…  Czy w innych Pana rolach „wielkie serce” też było ważne?

K.K.: W takim sensie romantycznym, jak u Janka Serce, to chyba nie. W takiej, jak u Pana Leona Kurasia, ze szczerym oddaniem i miłością do córeczki też nie. Ponieważ nie należę do aktorów grających amantów, to cały ten bagaż, spoczywający na aktorach, grających miłość do pięknej Bogdanki był mi obcy. Ja raczej grywałem tych, którzy rozśmieszali, aniżeli tych, którzy wzruszali, czy też wzbudzali bicie serca. Później przyszły role ojców. Tu bliżej do takich uczuć.

Ppk: A w Pana życiu prywatnym przeważa bardziej serce, czy rozum i logika?

K.K.: Naturalnie były lata, kiedy ewidentnie emocje i  to, co w sercu i dookoła serca było najważniejsze w życiu. W miarę upływu lat te proporcje zaczęły się zdecydowanie zbliżać do siebie. W dodatku, kiedy mam bardzo emocjonalną i odbierającą świat w sposób uduchowiony żonę (od trzydziestu paru lat), tym bardziej mój sposób podejścia do świata jest bardziej racjonalny. Co bardzo dobrze się w tym związku sprawdza. Czy któreś zdanie zwycięża? Najczęściej żony, bo zdanie żony musi zwyciężyć. Niemniej jednak zdarzają się przypadki, że poddaje się mojemu racjonalizmowi. Chociaż i do dzisiaj przytrafiają nam się szalone eskapady. Jak nam coś przyjdzie do głowy, to robimy coś irracjonalnego.

Ppk: Prowadził Pan bardzo popularny teleturniej VABANK. Czy w życiu też wyznaje Pan zasadę postawienia wszystkiego na jedna kartę?

K.K.: I tak i nie. To jest dosyć skomplikowane. Niegdyś, gdy nie miałem wiele do stracenia, nie mówię w sensie materialnym, np. gdy byłem początkującym aktorem, to rzucałem się śmiało w jakieś wydarzenia artystyczne, bo wiedziałem, że nie mam wiele lub nic do stracenia.  Wiedziałem, że wszystko jest do zyskania. Kiedy grałem w pokera, a grałem dosyć namiętnie, to przytrafiało mi się stawiać wszystko na jedna kartę. Dzisiaj jestem o wiele spokojniejszy. Jak już się pochwaliłem,  raczej posługuję się rozumem i racjonalnym sposobem widzenia świata. Jednak część mojego życia związana z żeglarstwem czasem zmusza mnie do stawiania wszystkiego na jedną kartę. Albo robimy zwrot w prawo i się uratujemy, albo idziemy dalej i możemy to ciężko przepłacić. Żeglarstwo, czy jakikolwiek inny sport wymaga ryzyka. Czasami więc stawiam na jedną kartę. Teraz jednak rzadko,  ponieważ życie,  a szczególnie toto-lotek, nauczył  mnie,  żeby grać, ale nie liczyć na wygraną.  Tak jak w tym dowcipie: ,,Kiedyś  Icek zwraca się do Pana Boga. Mówi: „Boże!  Dlaczego  ja do tej pory nie wygrałem na loterii? Dlaczego nie wygrałem tych milionów? Inni mogą, a ja nie?.” A dobry Bóg mówi: „Icek daj mi szansę, kup los.” I ja kupuję ten los, żeby dać Panu Bogu szansę i przypuszczam, że mnie ta szansa nie ominie. To nie są jednak wszystkie pieniądze, jakie posiadam, to nie są wypasione kupony toto-lotka.

Ppk: Z wielką czułością mówi Pan o swojej żonie. Jaką receptę na szczęśliwy związek ma Kazimierz Kaczor?

K.K.: Gdybym miał taką prawdziwą receptę na dobre współżycie małżeńskie, to bym dawno  napisał książkę i ona by się rozeszła jak ciepłe bułeczki i ja bym z tego żył i był szczęśliwy i bogaty. Natomiast wydaje mi się, że to, co jest najwspanialsze w związku dwojga ludzi, to stopniowe przechodzenie z tego oszołomienia romantycznego, z tego, co dodaje obu partnerom skrzydeł do prozy życia, ale i radości z tego życia do pełnej poświęcenia przyjaźni, lojalności i radości bycia z kochaną osobą.

Obraz
Ppk: W nowym  serialu „Druga szansa” jest Pan ojcem  dwóch córek, między innymi głównej bohaterki. Prywatnie też ma Pan dwie córki. Podobno, jaki ojciec takie córki ? Czy Agnieszka i Kasia poszły w Pana ślady?

K.K.: Nie wiem, czy istnieje taki związek. Prawdopodobnie musi istnieć. Ojciec stanowi wzorzec moralny dla swoich córek. To, jak zachowuje się w domu, jak traktuje matkę, nie jest bez znaczenia. Ojciec jest obserwowany i być może  naśladowany. Obie moje córki są nieco odmienne charakterologicznie. Nie sposób wyciągnąć z obu tych różnych charakterów jakiegoś wspólnego wniosku. Na pewno potrzebna jest czułość ojcowska. Przy całej stanowczości, surowości  potrzebna jest czułość.

Pytała Pani, czy poszły w moje ślady? Agnieszka od młodych lat wykazywała tendencje w kierunku bycia artystką. Ja jej odradzałem ze wszystkich sił. Ponieważ wiedziałem i wiem, jaki to jest potwornie wymagający zawód. Szczególnie dla kobiet, które chciałyby mieć dzieci, dom. Jak pogodzić te dwa poświęcenia?  To jest zawód, który wcale nie gwarantuje powodzenia, sukcesu, popularności, tego wszystkiego, co jest zewnętrznością, blichtrem, a co się wydaje wszystkim kandydatom, że jest takie wspaniale i godne pożądania. W naturze ludzkiej jest chęć wyróżnienia się z tłumu. I bycie artystą daje taką szansę. Odradzałem Agnieszce. Tak, czy inaczej doszła do tego z innej strony. Okazało się, że ma świetny słuch, doskonale śpiewa. Zaczęła kształcić się w kierunku wokalnym. Śpiewa fantastycznie. Znalazła swoje miejsce, znalazła to, co najbardziej lubi. Nie mówiłem jej nigdy, co ty robisz?, idź tam, zostań notariuszem, sekretarką, księgową. Nie, nie. Niech idzie o własnych siłach.  Nigdy jej też nie pomogłem. Nie zaprotegowałem nigdzie. Nie dlatego, żebym nie mógł. Ale wiem, jak strasznie ważne jest w tym zawodzie, aby mieć poczucie, że się doszło o własnych siłach, dzięki własnym zdolnościom i że wszystko zawdzięcza się sobie. No i proszę bardzo, Agnieszka poszła po swoje.

Ppk: Jak Pan myśli, czemu w związkach  ludziom czasami się nie udaje?

K.K.: Niegdyś sposób wyrażania uczuć, zakochania się, cieszenia się z obecności tego  kogoś, mógł być tylko w jeden sposób zrealizowany - przez to, że się widzieliśmy. A jeszcze rodzice stawali na przeszkodzie, a obyczaje, a ciotki przyzwoitki… Ta sfera intymna była bardziej odległa. Ten ktoś kochany był bardziej niedostępny. A dzisiaj… Cała romantyczność, cała duchowa sfera pryska przy dążeniu do satysfakcji cielesnej. Ta łatwa fizyczność jest zabójcza dla miłości.

Ppk: A jaka powinna być dojrzała miłość?

K.K.: Związek powinien powstać w wyniku prawdziwej, romantycznej, wzajemnej, lewitującej, unoszącej tę parę miłości. Miłości wielkiej, takiej, której nikt jeszcze nie zaznał, której nie można nawet opisać. Potem byłoby fantastycznie, gdyby to się zamieniło w związek dwojga ciał i dwojga dusz. Tak, na pewno tak. W wyniku kilkuletniego związku powinny nawiązać się więzy do tej pory nieprzewidywalne: przyjaźń, lojalność, oddanie, poświecenie, zrozumienie dla tego drugiego i wzajemna, absolutna szczerość. Jeżeli jedna ze stron nie ma komu zwierzyć się, a więc temu najbliższemu, temu przyjacielowi, temu lojalnemu. Jeżeli nie ma możliwości zwierzyć się ze swoich klęsk, nie ma z kim cieszyć się swoją radością, to tego związku nic nie będzie podtrzymywać, gdy romantyczność przeminie, bo taka jest natura ludzka.

Ppk: Panie Kazimierzu, dał nam Pan cenną lekcję, za którą gorąco dziękujemy.  Nie tak dawno oglądałyśmy Pana rewelacyjną kreację w „Układzie zamkniętym”. Obecnie gra Pan  w nowym serialu „Druga szansa”.  Pan takiej drugiej szansy od życia nie musi oczekiwać, bo myślę, że jest Pan spełnionym człowiekiem.

K.K: Ja jeszcze życia nie chcę podsumowywać :)

Ppk: Myślę, że wiele ciekawych dróg jeszcze przed Panem. Raz jeszcze serdecznie dziękuję za czas, rozmowę i niezwykle mądre słowa.
0 Comments

Your comment will be posted after it is approved.


Leave a Reply.

    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca