ZE SKRAJNOŚCI W SKRAJNOŚĆChoroba afektywna dwubiegunowaOd zawsze była duszą towarzystwa. Charyzmatyczna, dowcipna, elokwentna. Uwielbiana przez znajomych. Potrafiła zaistnieć, oczarować, rozbawić. Gdy wraz z mężem Janka pojawiła się na imprezie integracyjnej zorganizowanej przez firmę Piotra, oczarowała wszystkich. Zastanawiano się nad tym, jak taka dziewczyna - pełna życia, energii i pomysłów - dogaduje się z cichym i posępnym mężem. Szeptano po kątach, że z taką kobietą życie nie może być nudne… I faktycznie takie dla Piotra nie było… Ale nikt nie znał prawdy skrywanej przez niego przed całym niemal światem… Wiktor uchodził za człowieka skrytego, małomównego, nieśmiałego. Zwykle chował się za plecami żony albo kolegów z pracy. Ten, co najchętniej chodziłby w czapce niewidce - śmiali się znajomi. Nagły jego pomysł na zorganizowanie wielkiego projektu spowodował, że wszyscy przecierali oczy ze zdziwienia. Zaczęto dostrzegać w nim człowieka rzutkiego, szybko myślącego, niebojącego się wyzwania, które można uznać za należące do grupy wysokiego ryzyka. Pociągnąłby za sobą wiele osób, namawiając ich do inwestycji, gdyż sam zaryzykował, dając przykład i stawiając wszystko na jedną kartę. Gdyby nie ingerencja siostry Wiktora, która odkryła karty, mogłoby to się dla wielu skończyć tragicznie… Choroba afektywna dwubiegunowa (ChAD) to zaburzenie, które polega na cyklicznych zmianach nastroju następujących po sobie z różną częstotliwością i nasileniem. Charakterystyczne dla niej jest występowanie epizodów depresji i manii (minimum dwóch), czyli zaburzeń nastroju uwidaczniających się w postaci wzmożonej aktywności lub jej obniżenia z rozmaicie długą przerwą, tzw. remisją. Zmiany nastroju są wyraźne i mogą zostać opisane na przykładzie kontinuum depresja-mania. „Dwubiegunowość” znacząco wpływa na codzienne funkcjonowanie chorego. Epizody depresyjne charakteryzuje zmęczenie i utrata energii życiowej powodującej nawet niemożność podejmowania podstawowych codziennych czynności takich jak wstanie z łóżka i codzienna toaleta, ale także spowolnienie tempa myślenia, zaburzenia pamięci, uwagi i koncentracji, smutek, poczucie beznadziejności i pustki. Z kolei podczas epizodu nierealistycznie optymistycznego nastroju (manii) charakterystyczne jest nadmierne poczucie radości - euforia, pragnienie aktywności (fizycznej, społecznej, towarzyskiej), nadpobudliwość, nagły wzrost samooceny połączony czasami z myśleniem wielkościowym i nieadekwatną oceną sytuacji (błędne i nadmierne decyzje finansowe, ryzykowne zachowania, nadużywanie substancji psychoaktywnych), szybkie przechodzenie od stanu szczęścia do drażliwości, a czasem nawet agresji, narzucanie innym swojego zdania, gonitwa myśli, słowotok. „Dwubiegunówka” jest chorobą, której nie da się całkowicie pozbyć. Oczywiście odpowiednia farmakoterapia w połączeniu z psychoterapią dają efekty, które pozwalają powrócić do prawidłowego funkcjonowania. Parę dni temu zadzwonił do mnie kolega z zapytaniem, jak pomóc osobie chorej na ChAD, która nie dopuszcza do siebie informacji o tym, że dzieje się z nią coś niepokojącego. Powiedziałam, że nie tylko on stoi przed takim właśnie dylematem. Co mogę zrobić? Co można zrobić? Myślę, że po pierwsze poznać chorobę i zrozumieć ją chociaż powierzchownie, aby mieć pojęcie, z czym mamy do czynienia. Można to zrobić, sięgając po książkę, która przybliży nam „dwubiegunówkę”. To, czego nie znamy budzi zwykle nasz lęk i powoduje pewnego rodzaju niemoc. I tu niezawodna staje się nie po raz pierwszy osoba specjalisty, z pomocy której nie raz już mogliśmy skorzystać - Pani Monika Kotlarek - autorka takich książek jak „Depresja, gdy każdy oddech boli” oraz „Borderline, czyli jedną nogą nad przepaścią”. Pamiętacie? Pisałam o nich na naszym bogu. Za parę dni odbędzie się premiera kolejnej książki, którą już dziś możecie kupić: „Choroba afektywna dwubiegunowa, czyli ze skrajności w skrajność”. Pani Monika napisała ten poradnik, moim zdaniem, myśląc o tym, by był pierwszą pomocą dla chorych i ich bliskich, często bezradnych w obliczu wyzwań, jakie stawia przed nimi ChAD. W książce przeczytać możemy o tym, jakie są przyczyny „dwubiegunówki”, jak wygląda proces diagnozy, jakie są mity związane z nią, ale i znaki ostrzegawcze, jak przebiega ona u dzieci i młodzieży, mężczyzn, kobiet, szczególnie kobiet w ciąży. Myślę, że niezwykle wartościowa jest w niej część będąca odpowiedzią na pytanie: „jak pomóc komuś, kto cierpi na tę chorobę”. Moją uwagę zwrócił też rozdział „Co niewidoczne dla oczu”, w którym Pani Monika uwrażliwia czytelnika na skutki choroby afektywnej dwubiegunowej, których nie widzi się na pierwszy rzut oka. Myślę, że dla wielu osób będzie to niezwykle przydatne i dlatego obiecuję, że wrócimy do tego jutro na naszym blogu. „Otwierasz zaspane oczy. Z prawego kącika wydłubujesz resztki snu. Patrzysz przez okno i widzisz deszcz. Chmury. Ciemno. Jakoś tak leniwie. Wyskakujesz z łóżka. Szybki prysznic. Bieg po kawę. W międzyczasie wstawione pranie i opróżniona zmywarka. Bo przecież nie można tracić czasu na bezsensowne czekanie. Pół kubka wypijasz w drodze do pokoju, jednocześnie czytając zaległą powieść, nad którą wczoraj zasnąłeś. Siadasz do komputera. Zaczynasz pracę. Mija godzina. Potem kolejna. Nogi Ci same chodzą. Nie możesz usiedzieć w miejscu, więc łazisz po domu, pokoju, idziesz do sklepu po jedną jedyną bułkę, bez której przecież możesz się obyć, bo w domu jest cały chleb, ale nie. Ty musisz się ruszać. Musisz chodzić. Biegać. Tańczyć. Robisz pięć rzeczy jednocześnie. Wstawiasz drugie pranie, chociaż pierwsze dopiero rozwiesiłeś, ale nie możesz przestać robić czegokolwiek. Energia Cię rozpiera! Jest tak wspaniale! Świat jest cudowny. To nic, że pada. To nic, że zza ściany deszczu nie widzisz czubka własnego buta. Jest fantastycznie, a Ty chcesz czerpać z życia pełnymi garściami. Kończysz pracę. Jedziesz na spacer do lasu czy nad morze lub w góry. Wszystko jedno. Byle CHODZIĆ. Byle nie siedzieć w miejscu. Byle ciało się ruszało chociaż odrobinę. Dotykasz swojej szyi i czujesz napięcie. Zęby zgrzytają, ścierasz szkliwo, ale to nic. Najważniejsze, że się ruszasz, że coś się dzieje. Przecież MUSI się coś dziać, bo oszalejesz, jak będziesz siedzieć w miejscu. Nie śpisz od szóstej rano, ale nie czujesz zmęczenia. Jest fantastycznie. Zbliża się godzina Twojego zwyczajowego snu, ale Ty myślisz jeszcze o tym, żeby przebiec półmaraton, zrobić zakupy, przespacerować się z psem, pojeździć na rowerze i koniecznie ugotować obiady na najbliższy tydzień dla całej rodziny. Najlepiej składające się z siedmiu dań. Fajnie, nie? Energii nie brakuje. Ba! Ona nie chce się skończyć. Boże, jak cudownie! Tyle planów uda Ci się zrealizować. Spełnianie marzeń? Pestka. Dążenie do celu? Jasne. Pokonywanie przeciwności losu i omijanie kłód pod nogami? No pewnie, że tak. Przecież nie może się nie udać. Jest genialnie. Ty czujesz się genialnie. Świat jest genialny. Życie jest genialne. Idziesz powoli spać, chociaż Twój umysł wcale tego nie chce. Rozmyślasz już o tym, co rewelacyjnego będziesz robić następnego dnia. I każdego kolejnego. Zaczyna świtać. Euforia. Wcale nie zmęczony w końcu zasypiasz… Otwierasz zaspane oczy. Z lewego kącika wydłubujesz resztki snu. Spoglądasz przez okno. Piękne słońce. Przecierasz twarz. Znowu się obudziłeś. I już czujesz, że to będzie kolejny dzień z koszmaru. Ale halo, halo! Gdzie Twoja energia z wczoraj? Gdzie wszystkie plany i marzenia? Gdzie chęć do zdobywania ośmiotysięczników i zaśpiewania duetu z Podsiadło? Nie ma. Umarła razem z Tobą tej nocy. Ach nie, Ty przecież nadal żyjesz, ale już tego żałujesz. Oddech boli. Mruganie boli. Pójście do łazienki to wyczyn. Nie jesz, nie pijesz, nie kąpiesz się. Chowasz twarz w dłoniach i wyjesz. To już nie jest płacz. To nie jest szlochanie. To wycie z rozpaczy. Wszystko marność. Ty też marność. Chcesz umrzeć. Myślisz o tym intensywnie. A nie, nie! Chwila. Ty nie chcesz umrzeć, Ty chcesz przestać być, przestać istnieć. Pęknąć jak bańka mydlana, bo nie masz siły nawet kaszlnąć, a co dopiero popełnić samobójstwo. Marzenia są czarne. Świat jest czarny. Wszystko jest czarne, tak jak wszystko to marność. Znowu boli Cię dusza. Nie masz siły na nic. I kolejny dół. Kolejny epizod depresyjny. Kolejna porażka. Mózg wygrywa z ciałem i z duchem. Kontroluje wszystko, nawet to, że nie masz siły napić się ulubionego soku. Płaczesz, krzyczysz, frustrujesz się. To na nic, bo ona znów przyszła Cię odwiedzić. Pani D. „Pamiętaj o tabletkach!” — słyszysz nad głową. I żresz te leki. Garściami. Czasem wydaje Ci się, że możesz je sobie rano zmiksować z jogurtem i mieć antydepresyjne musli. Tylko… ileż można? I dopiero po dłuższym czasie dociera do Ciebie to, co w głowie huczy Ci od wielu, wielu tygodni. „Nie. To nie może być prawda. Nie. Nie znowu. Nie chcę już niczego”. Ale wiesz co? Masz ChAD. Chorobę afektywną dwubiegunową. Depresja dla Twojego umysłu to było widocznie za mało. Dziwią Cię te dwa skrajnie różne opisy dnia? Dzieli je zaledwie sześć godzin snu. Przerażające trochę, co? Witaj w świecie dwubiegunówki. Zapnij pasy. Będzie ostro.”* *Fragmenty pochodzi z książki "CHOROBA AFEKTYWNA DWUBIEGUNOWA, czyli ze skrajności w skrajność." M. Kotlarek, Wydawnictwo Sensus, 2022 POLECAMY:
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|