PUNKT ZAPALNYGaslightingByłam od początku zabawką w twoich rękach. Nie liczyłeś się z moimi uczuciami. Coraz bardziej na chłodno wiele rzeczy do mnie dociera i nie mogę pojąć, jak można kłamać w kwestii uczuć. Nie mogę pojąć. Przysięgałeś na życie swojej matki, że mnie kochasz. To jest chore!!! Prawda, prawda jest najważniejsza!!! Co za bzdury? Jak sobie uświadamiam te wszystkie kłamstwa, to ciarki mnie przechodzą. Kłamałeś i kłamiesz, a ja ci ufałam, rozumiałam i nawet zaczynałam wierzyć, że mnie kochasz. Żałosne!!! Zasłaniasz się dobrem całego świata, a nikogo nie szanujesz. Myślisz tylko o sobie, o swoich kompleksach… Bodźcem do sięgnięcia po starą korespondencję stała się dla Weroniki lektura artykułu, w którym mężczyzna opowiadał o toksycznym związku, z którego z trudem udało mu się wydostać. Przypomniała sobie w jednej chwili piekło, w którym tkwiła przez długie miesiące, emocje, których nie zapomni do końca życia, a które doprowadzały ją do granic wytrzymałości. Związek z psychopatą, z którego z wielkim trudem udało jej się uciec. W historii Antka odnalazła siebie sprzed lat, ofiarę, która wpadła w sieć osoby, która szła po trupach do celu… W życiu Antka punktem zapalnym stała się próba przeprowadzenia z żoną rozmowy na temat jej zachowań budzących jego niepokój. Podejrzewał ją o romans. Nie było niestety płaszczyzny do komunikacji. Został postawiony pod ścianą. Żona zaczęła wmawiać mu, że ma urojenia. Usłyszał: „o co ci chodzi, coś sobie wymyślił, jesteś szalony, powinieneś się leczyć”. Od tego momentu Antek upewniał się niemal na każdym kroku wśród otoczenia, jak oni spostrzegali daną rzeczywistość. Konsultował wersję zdarzeń. Czuł się zdezorientowany, bezradny, w końcu zaczął brać winę na siebie, tracił do siebie zaufanie. Z dnia na dzień stawał się ofiarą perfidnej i wyrafinowanej manipulacji. Ze związku z psychopatą - czy to w związku, czy pracy - należy uciekać. Ale nie zawsze jest to takie proste. Czasami jest niemożliwe i dlatego Jarosław Gibas – autor książki „Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych" - proponuje wypracować własną strategię, własną „instrukcję obsługi” psychopaty. Twierdzi, „że najszybszym i najskuteczniejszym sposobem rozpoznania psychopaty są narzędzia, których używa, a nie jego cechy charakteru. Bo cechami charakteru każdy — nawet jeszcze mało wytrenowany — psychopata potrafi nam zamydlić oczy. Jego narzędziowa torba zdradza go jednak natychmiast. (…) A dzieje się tak dlatego, że psychopaci mają swoje ulubione narzędzia, którymi się posługują, by osiągnąć swoje cele.”* A ponieważ zdecydowana większość psychopatów ma podobny zestaw ulubionych narzędzi, Jarosław Gibas uważa, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że pośród nich rozpoznamy te, których ktoś kiedyś próbował używać na nas i „spróbujemy wyposażyć własną skrzynkę narzędziową — tak byśmy mieli do dyspozycji skuteczny oręż obronny i umieli się nim posłużyć.”* O psychopatach pisałyśmy już na naszym blogu wiele razy. Ale dzisiaj chcę napisać o gaslightingu – jednym z narzędzi, który stosują psychopaci. Gaslighting jest rodzajem przemocy psychicznej, polegającej na takim manipulowaniu drugą osobą, by stopniowo przejmować kontrolę nad jej sposobem postrzegania rzeczywistości za pomocą zaprzeczania, kłamania, wprowadzania w błąd, sprzeczności i dezinformacji. Manipulator osłabia psychicznie swoją ofiarę, umniejsza jej, często wywołując u niej dezorientację i obniżony nastrój. Z czasem działanie sprawcy powoduje zaniżenie u ofiary poczucia własnej wartości, tak by ofiara manipulacji poczuła się zdezorientowana, bezradna i niezrozumiana, by przejęła winę na siebie i – w najbardziej zaawansowanym stadium - zakwestionowała własne zdrowie psychiczne. Manipulant może udawać, że nie rozumie drugiej osoby. Ale jego działania są prowadzone celowo i ostrożnie, a w jego zachowaniu przeplatają się momenty czułości i wściekłości, co sprawia, że dla osoby z zewnątrz manipulant może wyglądać na dobrego i troskliwego partnera. Ofiarą gaslightingu stał się Antek. „Termin Gaslighting został zaczerpnięty z tytułu sztuki Patricka Hamiltona Gas Light Gaslighting, czyli nie daj sobie wmówić, że jesteś walnięty („Lampa gazowa”) z 1938 roku, zekranizowanej sześć lat później z głośną rolą Ingrid Bergman. W tej historii mąż za pomocą drobnych, ale konsekwentnych przekłamań usiłuje wmówić swojej żonie chorobę psychiczną i czyni to na tyle skutecznie, że ta zaczyna w to wierzyć. W jednej ze scen widzimy migające lampy gazowe — oczywiście, zostało to skrupulatnie przygotowane przez męża. Odpowiednio zmanipulowana żona wierzy, że wyłącznie ona widzi to migotanie, co ma dowodzić, że to z nią jest coś nie tak.”* Gaslighting jest obecny nie tylko w związkach czy relacjach małżeńskich. To niezwykle często wykorzystywany zabieg, którego możemy doświadczyć choćby w naszej pracy. Zdarzało wam się słyszeć od czarującego szefa „Ja ci obiecywałem podwyżkę? Chyba coś źle zapamiętałeś albo sam sobie taki scenariusz stworzyłeś w głowie i w niego uwierzyłeś." Brzmi znajomo? Jak tłumaczy Jarosław Gibas, powołując się na teorię Sterna, manipulację typu gaslighting można rozpoznać dzięki kilku sygnałom ostrzegawczym. Są to:
„Czasem nie można się odseparować od psychopaty, nie da się uciec, nie ma dokąd. I zadziwiające jest to, że bardzo wiele osób, które to mówią, po latach dochodzi do wniosku, że jednak popełniły błąd, zostając w pracy z szefem psychopatą, nie biorąc rozwodu z psychopatycznym mężem czy nie usamodzielniając się i odseparowując od psychopatycznego rodzica. Wówczas mówią: <<Czemu nie zrobiłem tego wcześniej, czemu nie znalazłem w sobie wówczas odpowiednio dużo odwagi, czemu za mój brak odwagi musiałem zapłacić zmarnowaniem kilku, kilkunastu lat życia, zszarganymi nerwami i utratą życiowej energii?>>”* Warto mieć oczy szeroko otwarte i walczyć o siebie. Każdy rok, miesiąc, dzień spędzony z bezwzględnym manipulatorem osłabia nas, pozbawia sił, powoduje, że nie wierzymy, że damy sami radę. Natomiast odcięcie się od tej toksycznej osoby spowoduje, że powoli zaczniemy oddychać swobodniej i patrzeć na siebie i świat ze zdrowego punktu widzenia. A to jest bezcenne. *Fragmenty pochodzą z książki Jarosława Gibasa "Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych", Wyd. Onepress, 2021 Jeżeli przeżywasz trudne chwile, czujesz sie manipulowana, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! POLECAMY: ODKRYJ NA NOWO SIEBIEAkceptacja, poczucie wartościDroga Julio, pamiętasz swoje osiemnaste urodziny? Byłaś młoda, śliczna, otoczona grupą oddanych przyjaciół, otwarta na ludzi i z nadzieją patrząca w swoją przyszłość. Świat stał przed Tobą otworem. Widziałaś, że byłaś wyjątkowa. Słyszałaś na każdym kroku, że do osób z takim potencjałem należy przyszłość. Zdawałaś sobie sprawę, jak dużo otrzymałaś od losu, ale sama też robiłaś wiele, by inwestować w siebie i swoje życie. Czy los z Ciebie zakpił? Ale dlaczego miałby to robić? Przecież jak mało kto miałaś w sobie olbrzymią pokorę. Nie trzeba było dawać Ci pstryczka w nos, abyś doceniła to, co miałaś. Nie byłaś osobą rozpychającą się łokciami… Byłaś wdzięczna za to, co otrzymałaś i umiałaś dawać z siebie tyle, na ile było Cię stać. Mogłabyś być dzisiaj w innym miejscu i czerpać z życia pełnymi garściami. Ale stało się inaczej…. Wiem, wiem, powiedziałabyś, że wszystkiemu winne były Twoje wybory i trochę niesprzyjających okoliczności. Wiem, że Ty nigdy nie obarczasz innych winą za swoje potknięcie i popełnione błędy… Julia uniosła głowę znad kartki, na której pisała list kierowany do siebie w imieniu swojej przyjaciółki. To zadanie, które otrzymała od swojego psychologa, który pomaga jej odnaleźć siebie, zaopiekować się sobą i stać się dla siebie kimś kochającym, wspierającym, otaczającym troską i czułością. Julia podeszła do stołu, aby napić się wody i spojrzała przez szparę w drzwiach na dwie blond czuprynki śpiących chłopców. To właśnie oni byli motorem jej działania. To oni powodowali, że chciało jej się rano wstawać z łóżka i czasami pomimo braku sił iść naprzód. Łatwo nie było. I dlatego w końcu postanowiła zawalczyć o siebie. Życie wielu z nas to materiał na książkę albo na scenariusz filmu. Prowadzi nas czasami drogami, których nie przewidziałybyśmy, mając naście lat. Niekiedy zaskakuje nas w nieoczekiwany sposób i obdarza tym, czego nawet byśmy sobie nie wyśniły w najwspanialszych snach, ale czasem doświadcza, mniej lub bardziej boleśnie, odbierając radość i chęć życia. Czujemy się jak na froncie, na którym walczymy o najbliższych, o zdrowie, o byt, ale w tej walce niekiedy zapominamy o kimś, kto powinien być dla nas najbliższy – o sobie. Co zrobić, by dać sobie to, na co każda z nas zasługuje, co sprawi, że odzyskamy radość i chęć do życia? Z pomocą przychodzi Jessica Sanders w książce „ME TIME. Zaopiekuj się sobą i zostań swoją najlepszą przyjaciółką”, której mamy przyjemność być patronem medialnym :) Według niej opieka nad sobą jest nie tylko przyjemnością, ale i koniecznością. Autorka zabiera swoje czytelniczki w podróż ku odkrywaniu na nowo siebie i swoich potrzeb. Namawia nas przede wszystkim do wsłuchiwania się w głos naszego ciała, umysłu i serca. Pokazuje, że self – care, czyli dbanie o siebie to opieka nad sobą w wymiarze fizycznym, duchowym, psychicznym oraz inwestowanie w przyszłą siebie. Jej zdaniem zaangażowanie w opiekę nad sobą sprawi, że nasze życie stanie się szczęśliwsze. Z niezwykłego, nie tylko ze względu na treść, ale i formę poradnika wyciągnęłam wiele wskazówek, między innymi:
Jessica Sanders proponuje rożne metody opieki nad sobą: od zajmujących minutę do zajmujących połowę dnia. Każdy może z nich wybrać coś dla siebie, tworząc swoje rytuały na spędzanie czasu ze sobą i dla siebie. Wśród propozycji znalazły się takie czynności jak: zapalanie pachnących świeczek sprawiających, że dana chwila staje się odrobinę bardziej wyjątkowa; ćwiczenie uważności - np. podczas zaparzania herbaty, gdy skupiamy się na pojedynczych czynnościach, zapachach i wrażeniach, starając się być obecną w danej chwili; spacer, który wpływa zarówno na ciało, sylwetkę, jak i myśli i jest okazją do zwrócenia uwagi na otoczenie i skupienie się na tym, co jest piękne, a także przepracowania tego, co dzieje się w Twojej głowie; czytanie, które przenosi nas do odległych miejsc i może być ucieczką od wzlotów i upadków codziennego życia oraz pomóc zrozumieć punkt widzenia innych ludzi, zwiększyć naszą empatię i tolerancję, zredukować stres, poprawić jakość snu, a nawet może przeciwdziałać chorobie Alzheimera; zastanowienie się nad pytaniami: - gdyby moje ciała umiało mówić, co by mi powiedziało, - czy mam w sobie życzliwość i empatię, - czy poświęcam czas na rzeczy, które lubię najbardziej? *Cytat i framenty pochodzą z książki "ME TIME" J. Sanders, Wydawnictwo Publicat, 2021 Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
POLECAMY: POLECAMY: BĄDŹ NIEWZRUSZONAFilozofia stoikaUsłyszała śmiech i odwróciła się, patrząc na parę siedzącą przy sąsiednim stoliku. Zrobiło jej się ciepło na sercu, widząc, z jaką radością ci młodzi ludzie ze sobą rozmawiali. Ale nie uszły jej uwadze nerwowe i pełne krytycyzmu spojrzenia innych osób, które podobnie jak i ona siedziały w piątkowy wieczór w uroczej osiedlowej kawiarence. Być może zirytował ich śmiech tych młodych ludzi. A może przeszkodził w czytaniu książki albo… po prostu szukali pretekstu do wyrażenia swojej frustracji. Spojrzała na zegarek. Wskazówki pokazywały godzinę 17.50. Za dziesięć minut Beata miała spotkać się z Lucyną. Raz jeszcze rozejrzała się po „Francuskiej kawiarence”. Zamyśliła się. Uświadomiła sobie, że ile osób, tyle sposobów reagowania na innych. Dotarło do niej, nie pierwszy raz, że jest wielu wśród nas, którzy nie potrafią cieszyć się z tego, co daje nam życie, a nawet z tak beztroskiej chwili spędzonej przy popijaniu gorącej czekolady i słuchaniu przepięknej muzyki. Dlaczego w nas tyle goryczy, złości, zawiści…? Gdy wieczorem Beata wróciła do domu, czuła, że głowa zaczyna jej pękać. Sięgnęła po środek przeciwbólowy, wzięła prysznic i usiadła w fotelu, okrywając stopy ciepłym kocem i głaszcząc ukochanego Frycka - czarnego dachowca. Była wdzięczna za to spotkanie z Lucynką. Lucy…koleżanka z liceum. Zawsze pogodna, uśmiechnięta, chętna do pomocy. Dzisiaj, gdy siedząc w kawiarni, Lucyna opowiadała o paśmie nieszczęść, które stały się jej udziałem, trudno było Beacie uwierzyć, że po tylu doświadczeniach można tak pozytywnie podchodzić do życia i innych. Zwróciła uwagę, że Lucyna opowiadając, powstrzymywała się od wydawania sądów, umiała przyjmować perspektywę innych osób, nie narzekała na to, co zabrało jej życie, natomiast była przepełniona wdzięcznością za to, czym ją obdarzyło i czego nauczyło. Beata słuchała tego ze wzruszeniem. Zawsze Lucynę podziwiała, ale jak ma się naście lat, to przecież życie jest prostsze. Dziewczyna, której nie brakowało ponadprzeciętnej inteligencji i nieziemskiej urody, a przy tym niezwykłego daru zjednywania sobie innych dzięki płynącemu z niej dobra, nie musiała wysilać się tak jak inni, by w różny, często prymitywny sposób wywierać wrażenie na otoczeniu. Ona zawsze była sobą. Osobą otwartą, słuchającą, pełną pogody ducha. Przed laty można było pomyśleć, że nie ma powodów do zmartwień, ale dzisiaj mogłaby obdarować tymi wszystkimi trudnymi doświadczeniami, z którymi przyszło jej się zmierzyć przez ostanie lata pół klasy, do której chodziła z Beatą. A ona, pomimo tego huraganu, który przechodził nie raz przez jej życie, pozostała niewzruszona. Beata, rozmyślając o dzisiejszym spotkaniu, przypomniała sobie o książce Ryana Holidaya „Umysł niewzruszony. W szkole mistrzów”, którą zamówiła dla bratanicy na imieniny. Książce pokazującej, jak dzięki filozofii stoików można odnaleźć w sobie siłę, spokój i odporność psychiczną oraz jak poprawiać jakość naszego życia, między innymi dzięki umiejętności zmagania się z niespodziankami, które nie zawsze kojarzą się z czymś, czego pragniemy - z chorobą , odejściem osób, które kochamy, rozczarowaniami ludźmi, utratą pracy… Wymieniać można długo. Z pewnością Lucyna mogłaby być przykładem wcielana filozofii stoików w życie - pomyślała Beata, kładąc się po tym pełnym wzruszeń dniu spać. „Stoicyzm wymyślili Grecy, a potem doskonalili go Rzymianie, aby służył w życiu mężczyznom i kobietom zmagającym się z zagmatwanym światem. Wskutek tego stał się czymś więcej - znacznie więcej - niż tylko zbiorem mądrości dawno uwiecznionych w piśmie. Okazał się ponadczasowym zestawem praktycznych ćwiczeń, recept na redukowanie strachu, pokonywanie destrukcyjnych, wyniszczających myśli, metod zwracania uwagi na to, co uważamy za oczywiste, i sposobów opierania się pokusom, orężem przydatnym w ciężkich chwilach. To sprawiło, że stoicyzm stał się czymś, czego nie można się nauczyć raz lub o czym można było raz przeczytać. Miał być studiowany i praktykowany.”* Stoicy pokazują nam, że zmianą sposobu myślenia można poprawić jakość naszego życia. Lucyna była żywym przykładem tego, że nawet jeżeli nasze życie jest przepełnione trudnymi emocjami, gdy jesteśmy wyczerpani fizycznie i psychicznie, gdy ciężko nam znaleźć iskierkę nadziei i chęć do podążania naprzód, to jednak można odnaleźć w sobie siłę. W książce „Umysł niewzruszony. W szkole mistrzów” Beata przeczytała nie tylko niezwykle mądre słowa Marka Aureliusza mówiące o tym, że każda przeszkoda może stać się surowcem do nowego celu, ale znalazła tam wiele innych niezwykle cennych przesłań i wskazówek. Między innymi tą mówiącą, że niezależnie od tego, kim jesteśmy i co robimy, aby iść dalej, musimy pozostać niewzruszeni. Ryan Holiday podaje czytelnikowi wiele prostych wskazówek, dzięki którym odzyskać można siłę, inaczej spojrzeć na swoje życie, stać się osobą niepodatną na zewnętrzne opinie i asertywną. Wraz z książką Beata kupiła dla bratanicy „Dziennik stoika. Refleksje i myśli o sztuce życia na 366 dni” tego samego autora. Są w nim przedstawione pięćdziesiąt dwie stoickie dyscypliny, po jednej na każdy tydzień, a na każdy dzień w roku zaproponowane jest pytanie, dzięki któremu czytelnik może przygotować się do danego dnia lub dokonać jego podsumowania. Na przykład: Co naprawdę cenię?; Co sprawia, że tracę panowanie nad sobą?; W czym znajdę nowe siły do działania i utrzymywania równowagi?; Czy odpowiada mi, że nie zaprzątam sobie głowy tym, co w danej chwili nie ma znaczenia?; Czy przyjemności, za którymi się uganiam, są tego warte?; Czy umiem wytrzymać cały dzień bez obwiniania innych?’; W czym tkwią źródła mojego życiowego rozchwiania? Kładąc się spać i odkładając książki na półkę, Beata pomyślała, że świat byłby lepszy, gdyby każdy miał takie podejście do życia, do innych ludzi, jakie miała Lucyna. W moje ręce również trafiły te dwie książki Ryana Holidaya. „Umysł niewzruszony. W szkole mistrzów” przeczytałam jednym tchem. Autor przeprowadza nas - czytelników – drogą, na której spotkać można Johna F. Kennedy’ego, Freda Rogersa, Anne Frank, królową Wiktorię i poznać ich losy oraz strategie postępowania, jak sam napisał „spotkać można tych, którzy toczyli swoją walkę pośród zgiełku i obowiązków życia codziennego, lecz zdołali znaleźć i przyswoić postawę bycia człowiekiem nieporuszonym (…)” Pojawią się też wątki z życia Jezusa i Tigera Woodsa, Sokratesa, Napoleona, kompozytora Johna Cage’a, Sadaharu Oha, Rosanne Cash, Dorothy Day, Leonarda da Vinci, Marka Aureliusza i Buddy.” Dzięki tym historiom wiele możemy się nauczyć. Ja po lekturze książki zabieram ze sobą miedzy innymi informacje dotyczące produktywności Churchilla. Przeczytałam, że „Jeśli mamy być w połowie tak produktywni jak Churchill oraz doświadczać tej samej radości, werwy i stanu nieporuszenia, które cechowały jego życie, to istnieją pewne cechy, które powinniśmy pielęgnować. A mianowicie: • przekraczajmy swoje ograniczenia fizyczne; • pielęgnujmy hobby, które pozwalają nam odpocząć i naładować baterie; • wypracujmy stabilny, zdyscyplinowany harmonogram dnia; • spędzajmy czas na świeżym powietrzu; • poszukujmy samotności i dystansu; • nauczmy się siedzieć i nic nie robić wtedy, kiedy przychodzi na to czas; • wysypiajmy się oraz panujmy nad pracoholizmem; • angażujmy się w sprawy donioślejsze niż własne interesy.”* I tego postaram się przestrzegać 😊 Dzięki lekturze można wyciągnąć następujące wnioski:
Można również zrozumieć, że ci, którzy dążą do tego, by stać się człowiekiem nieporuszonym, muszą: • skonstruować wytrzymały kompas moralny; • unikać zawiści, zazdrości i szkodliwych pragnień; • zaleczyć bolesne rany ze swojego dzieciństwa; • praktykować wdzięczność i doceniać świat, który ich otacza; • pielęgnować relacje i miłość w swoim życiu; • pokładać wiarę i oddawać kontrolę w ręce siły większej niż oni sami. • rozumieć, że nie ma czegoś takiego jak „wystarczy” i że nie kontrolowana pogoń za kolejnymi dobrami kończy się zawsze bankructwem. Kochani, zachęcam do lektury i czerpmy z mądrości stoików 😊 *Fragmenty pochodzą z książki "Umysł niwzruszony. W szkole mistrzów", Wydawnictwo Onepress POLECAMY:
CZY JESTEM CELEM DLA OSZUSTA?Psychopaci są wśród nasW ciągu kilku godzin straciła oszczędności całego życia. Pani Zuzanna - wykształcona, pochodząca z dobrego domu, nauczycielka zdrowo po siedemdziesiątce. Cały czas inteligentna bez śladów demencji, czy problemów w myśleniu. Od śmierci męża - kilkanaście lat temu - mieszkała sama, dzieci wyjechały do Stanów, próbowały ją nawet zaprosić, ale zawsze odpowiadała to samo: „Starych drzew się nie przesadza”. Żyła dość skromnie w starej kamienicy w centrum miasta. Nie spodziewała się tego telefonu, dzieci dzwoniły rzadko, raczej rozmawiali przez Skype’a. Odebrała. W słuchawce pewny męski głos wyjaśnił, że dzwoni z CBA. Prowadzą śledztwo w banku, w którym Pani Zuzanna ma oszczędności. Szajka oszustów próbuje wyprowadzić pieniądze na zagraniczne konta i zadaniem CBA jest ochronić klientów. Teraz brzmi to trywialnie i od razu wygląda podejrzanie, ale Pani Zuzanna dokładnych słów już nie pamięta. To oddaje ich sens, ale gdy mówił to pułkownik Zarębski – bo tak przedstawił się mężczyzna – wszystko wydawało się niezwykle wiarygodne. Kazał jej potem połączyć się z nr 997 i sprawdzić go – podał numer odznaki. Zuzanna zadzwoniła. Miła Pani przedstawiając się jako Komenda Wojewódzka Policji – potwierdziła wersję mężczyzny. Potem pułkowik Zarębski zadzwonił powtórnie i tym razem nie pozwolił już odłożyć telefonu (słuchawka miała cały czas leżeć obok aparatu; telefonu komórkowego Pani Zuzanna nie miała), tłumacząc to tym, że rozmowy są na podsłuchu. Opisał jej jak będzie wyglądała akcja: przyjedzie do niej osobiście za 15 minut. Zamówią jej taksówkę i Zuzanna pojedzie do różnych oddziałów banku wypłacać pieniądze, które następnie przekaże oficerowi CBA w depozyt. Było jak powiedział: pojawił się pod domem, pokazał odznakę i podał rękę, gdy wsiadała do taksówki. Pod każdym oddziałem banku sytuacja wyglądała tak samo. Wypłacała w kasie gotówkę, a następnie w miejscu nieobjętym monitoringiem kamer miejskich przekazywała oficerowi CBA pieniądze. Odwiedzili 5 oddziałów. Potem taksówka odwiozła ją do domu. I tak przepadły pieniądze ze sprzedaży willi z ogrodem, w której mieszkali z mężem, odszkodowanie za mienie rodziców pozostawione na Wschodzie, oszczędności z pracy zarobkowej jej i jej męża, jakie robili przez całe swoje zawodowe życie. Straciła dosłownie wszystko, co do ostatniej złotówki. Cały spadek, jaki miały otrzymać dzieci. Majstersztyk manipulacji i wykorzystywania całej wiedzy psychologicznej o wywieraniu wpływu na ludzi. Do tego oszuści, których z pewnością można posądzać o cechy psychopatyczne, a może nawet osobowość psychopatyczną (dyssocjalną, antyspołeczną). Nie chcemy skupiać się teraz na wszystkim wykorzystanych metodach, a bardziej na sprawcach, więc jedynie zasygnalizujemy: wzbudzenie silnego lęku, stan zagrożenia utratą – całe oszczędności życia są zagrożone - a lęk jako podstawowa emocja powoduje pobudzenie, które w dużej części odcina racjonalne myślenie (mówi się nawet, że „cali jesteśmy strachem”). Reguła autorytetu – dzwoni urzędnik państwowy (szczególnie działa na osoby starsze, wychowane w innych czasach). Wybór ofiary – osoba samotna – każdy z nas potrzebuje zainteresowania, uznania, dodatkowo nie będzie miała nawyku korzystania z rady rodziny, czy przyjaciół. Potwierdzenie wiarygodności – sami zaproponowali, aby sprawdzić ich pod numerem 997, a oczywiście sami „przejęli” połączenie i Pani Zuzanna rozmawiała z podstawioną policjantką. Izolacja i monopolizowanie uwagi (te należą m.in. do technik „prania mózgu”) – odłożona słuchawka, aby nikt nie mógł się do Pani Zuzanny dodzwonić. Nieodstępowanie je, ani na krok od pierwszych minut rozmowy. Reguła zaangażowania i konsekwencji – skoro poszła do pierwszego oddziału miała tendencję do kontynuowania tego działania. I wiele, wiele innych technik wpływu. Kto jednak może być oszustem? Jak bez wyrzutów sumienia ograbić starszą bezbronną samotną staruszkę i móc potem bez problemu zasnąć w nocy? Z pewnością najłatwiej będzie psychopacie. Psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, to także ludzie, którzy mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Szacuje się, że to 2-3% społeczeństwa. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym. Mówimy czasem, o takich osobach, że idą „po trupach do celu”, wykorzystują innych. Odkrycie, co osoby psychopatyczne ukrywają pod swoją czarującą maską pozwoli ich zrozumieć i jednocześnie obronić się przed nimi. Działanie psychopatów bardzo często przebiega w trzech fazach. Wynika ono raczej z ich osobowości niż przemyślanego świadomego planu. Pierwsza faza to wartościowanie ludzi przez psychopatów – określenie, na ile dana osoba (potencjalna ofiara) przyda się do ich potrzeb oraz jakie są jej mocne i słabe strony. Kolejny etap to manipulacja ludźmi, stosowanie odpowiednich komunikatów, wykorzystywanie reakcji potencjalnych ofiar i utrzymywanie kontroli. Trzecia faza to porzucenie – opuszczają zdezorientowane ofiary, kiedy przestają być im potrzebne, kiedy się nimi znudzą lub kończą z nimi w inny sposób (np. przypadki kryminalne). Brak empatii i poczucia winy pozwala im świetnie zidentyfikować ofiarę, a potem ją oszukiwać. Potrafią świetnie wzbudzać zaufanie dzięki niemal patologicznej zdolności do kłamania. Nie mają żadnych lęków społecznych, lęków przed zdemaskowaniem, ani wyrzutów sumienia, czy poczucia winy. To co zwykle hamuje nas przed antyspołecznymi zachowaniami, u nich praktycznie nie istnieje. Potrafią opowiadać tak nieprawdopodobne historie w tak przekonujący sposób, że wszyscy w nie wierzą i im ufają. Co dziwne, nawet w momencie, gdy zostają zdemaskowani, ludzie-ofiary znają prawdę o nich, oni nadal kłamią i kłamią tak umiejętnie, że ofiary zaczynają wątpić we własną wiedzę i zaczynają im wierzyć i zmieniać swoje zdanie. To właśnie siła psychopatycznej manipulacji. Tak więc psychopatów cechuje brak empatii, rozumienia innych, brak odruchów moralnych, mają skłonność do oszukiwania. Ich związki z innymi ludźmi są powierzchowne, relacje oparte są na przydatności do własnych celów. Nie przyjmują na siebie odpowiedzialności. Ich zachowanie bywa impulsywne i agresywne. Mają przesadne poczucie własnej wartości, wyczuleni są na przejawy niedoceniania. Jak piszą autorzy książki „Psychopaci w firmie”*: „…psychopaci są egocentryczni, manipulacyjni i nieodpowiedzialni i jest mało prawdopodobne, by uczciwie pracowali dla swego chlebodawcy”. Wyobraźcie sobie, że psychopaci oszuści potrafią po przestępstwie zadzwonić jeszcze raz do ofiary i jako kancelaria prawna zaproponować odpłatne usługi odzyskania zrabowanych pieniędzy. A ofiary, które nie mają już grosza przy duszy, zapożyczają się i chcą odzyskać swój majątek. Mimo doświadczenia „nabierają się” ponownie… Nie mówcie, że nigdy Was to nie spotka. Po prostu bądźcie ostrożni i czujni. Psychopaci są wśród nas! Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. *„Psychopaci w firmie” P. Babiak, R.D. Hare, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2015 POLECAMY: Jeżeli często masz wszystkiego dość, czujesz się manipulowana, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Nie umiesz się z niczego cieszyć. Masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Czujesz się niedowartościowana i nieakceptowana. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
WYBACZAM SOBIEProces wybaczenie, aborcja, adopcja, zdrada, rany przeszłości„Edyta zamknęła zeszyt z notatkami i sięgnęła po stojące nieopodal chusteczki, zastanawiając się nad tym, ile łez człowiek może z siebie wylać. Te należące do niej zdawały się nie mieć końca, a mimo to uparcie wierzyła (…) że i dla niej nadejdzie lepsze jutro, pod warunkiem że (..) sobie na nie pozwoli. Myśli o tym, ilu ludzi w swym życiu skrzywdziła, wracały jak natarczywy bumerang, a gdy próbowała zrobić unik, potem i tak, prędzej czy później, plądrowały uderzeniem jej głowę. A mimo to wciąż wstawała z kolan, nawet wtedy, kiedy wydawało się jej, że ma do nich przyspawane ciężkie mosiężne kule, i próbowała sobie radzić. Raz wychodziło jej to lepiej, a raz gorzej…”* Wyrzuty sumienia, poczucie winy, które obsadza nas w roli oskarżyciela i powoduje stres oraz niepokój, sprawiając, że nie umiemy żyć „tu i teraz” i myśleć o przyszłości, ale cały czas oglądamy się za siebie, nie mogąc pogodzić się z tym, co było, co zrobiliśmy nie tak na rozdrożu naszego życia. Anna Niemczynow w książce „Jeszcze w zielone gramy” odsłania przed nami myśli i emocje Edyty – niezwykle pięknej i utalentowanej kobiety, która pomimo podążania przez życie ze wspaniałym mężczyzną u boku, będącego miłością jej życia, pomimo sukcesów zawodowych, nie jest szczęśliwa. Jej radość odbiera nie tylko niemożność posiadania dziecka, ale i echo przeszłości, od którego nie potrafi się wyzwolić. „Gdyby tak można było połknąć jakiś czarodziejski eliksir, wymazujący z podświadomości dawno przeżyte chwile, zrobiłaby to natychmiast. Oddałaby wszystkie pieniądze świata, by cofnąć czas i otrzymać szansę postąpienia we właściwy i jedynie słuszny sposób. Niestety. Nie ma, nie było i nigdy nie będzie na świecie takiej instytucji, w kolejce do której mogłaby się ustawić, by o to poprosić. Czas zawsze mija bezpowrotnie. Niby wszyscy to wiedzą, lecz tylko niewielu zachowuje się tak, jakby miało tego świadomość. Oparła ramiona na podkurczonych nogach i ułożyła na nich głowę. Łzy kapały jej na opaloną skórę nóg. Czuła się przegrana. Miała wszystkiego dosyć.”* Rozdrapywanie ran, zadręczanie się, wracanie do przeszłości, analizowanie w nieskończoność tego, czego nie zrobiliśmy albo żałowanie podjętych decyzji, które pokutują żrącymi nas od środka wyrzutami sumienia – to codzienność niejednej z nas. Bycie w jednej osobie ofiarą, prokuratorem i katem. Znacie to z własnego doświadczenia? Wybaczyć samemu sobie nie jest łatwo. A tylko ono jest oczyszczeniem i tylko ono sprawi, że w końcu poczujemy ulgę, odzyskamy spokój i zaczniemy swobodnie oddychać, ale nie jest proste… Wypłynąć na głębokie wody nie jest łatwo. Jest to proces. Wybaczając sobie, czujemy niekiedy zagubienie, gdyż musimy wyjść z roli, którą niekiedy pielęgnowaliśmy latami, pożegnanie tej wersji nas samych, która biczowała się każdego dnia, obwiniała się, czasami nawet za jedną popełnioną błędnie decyzję, która odebrała nam wolność. „Osobie, której najtrudniej jest wybaczyć, powinniśmy pozwolić odejść (..) Ale jak – i czy można – pozwolić odejść samemu sobie? Z jednej strony Edyta chciała sobie przebaczyć, a z drugiej zdaje się nieświadomie potępiała siebie. Ze wszystkich sił pragnęła jednak radykalnego odpuszczenia win, jakie nosiła w swoim sercu. To dlatego (..) przywołała w myślach zdarzenie, które wywoływało w niej poczucie krzywdy. Starała się go nie interpretować, lecz skupiła się na emocjach, jakie sprawiły, że poczuła się ofiarą. Gdy zaczęła je nazywać, jej ciało zesztywniało. Bo jak inaczej miało zareagować na żal, smutek, utraconą nadzieję, pogardę i wściekłość? To wszystko przepływało przez każdą najmniejszą komórkę jej istnienia, raz za razem odbierając oddech. Położyła dłoń na piersi, gdyż tam wszystko, co czuła, zdawało się buzować najintensywniej.”* Przebaczając, musimy poradzić sobie ze swoimi negatywnymi emocjami, które stanowią zasadniczy problem aktu przebaczenia. Po tym okresie przeżywania złości, żalu, pretensji, wstydu, powinien przyjść czas na zatrzymanie się, nabranie dystansu, wyciszenie emocji, gdy do głosu dochodzi rozsądek. Co prawda, zdajemy sobie sprawę ze zła, ale ono nie trzyma nas już w potrzasku. Wybaczenie jest decyzją, dzięki której wyzwalam się z nienawiści wobec siebie, wrogości, zgorzkniałości i lęku. „Płakała. I to było piękne. Pozwolenie sobie na przeżycie rozgoryczenia i gniewu co raz dłuższymi krokami prowadziło ją do uwolnienia się od ciągłego poczucia bycia ofiarą. Nie chciała nią być. Pragnęła przebaczenia sobie i innym. Znacie ten moment, gdy stoicie na rozdrożu i dobrze zdajecie sobie sprawę z tego, że nie jest ważne, którą z dróg pójdziecie, bo i tak po dokonaniu wyboru dopadną was wątpliwości co do podjętej decyzji? Moment, w którym wydaje się wam, że choćbyście posiedli całą mądrość świata, to i tak nie zdołacie trafnie wytypować argumentów za i przeciw? Czas, w którym macie pewność, że wasze rozważania są na nic, gdyż koniec końców przyjdzie wam przełknąć gorzkie konsekwencje wyboru, jakikolwiek by on był? Edyta znała to wszystko i oczywiście żałowała, że nie wybrała tej drugiej drogi, tym samym skazując siebie na dożywotnie dudnienie w jej duszy myśli brzmiącej: <<Co by było, gdyby…>>.* Autorka książki „Jeszcze w zielone gramy” w głównej bohaterce nakreśliła obraz kobiety podobnej do każdej z nas, kobiety, której życiowe wybory były niejednokrotnie podyktowane doświadczeniami wczesnego dzieciństwa, wspomnieniami i uczuciami, które odciskały ślad w jej sercu. Edyta to kobieta, która popełnia błędy i walczy z wyrzutami sumienia, to kobieta pragnąca być matką, ale zmagająca się z pojawiającymi się na drodze przeszkodami. To kobieta silna, ale zarazem krucha, upadająca, ale i walcząca, kochająca, ale i nienawidząca, marząca ale i wątpiąca. W tej jednej osobie wiele z nas może odnaleźć samych siebie, możemy w bohaterce książki przejrzeć się jak w lustrze. Anna Niemczynow porusza wiele niezwykle trudnych, ale bliskich, szczególnie nam, kobietom spraw – temat adopcji, aborcji, miłości, zdrady, zaufania, ale przyjaźni i odpowiedzialności. A napisana jest w taki sposób, że od pierwszych stron wciąga nas w losy bohaterów tak, że ciężko się od niej oderwać, gdyż angażuje nas, skłania do przemyśleń i refleksji nad sobą i światem, w którym żyjemy. „Ponoć to, co się dzieje w naszym życiu, nie jest naszą winą, lecz naszą odpowiedzialnością. Nie możemy obwiniać nikogo ani niczego za rzeczywistość, w której żyjemy. Jedyne, co możemy zrobić, to zajrzeć w głąb siebie. Zaakceptować to, co tam jest, i pokochać. (…) „Jeszcze w zielone gramy”, choć życie nam (…) doskwiera. Że gramy w nim swoje role, naturszczycy bez suflera.”* Poniżej wskazówka "Jak wybaczyć sobie?" Jednym ze sposobów na wybaczenie sobie jest napisanie listu do siebie, który jest pewnego rodzaju rozrachunkiem ze sobą i sposobem na odnalezienie właściwej drogi. Pomaga on skonfrontować się ze swoimi emocjami, uporządkować myśli, przywrócić wiarę w siebie, zamknąć pewne rozdziały. W napisaniu jego mogą pomóc pytania, które znalazłam w książce Anny Niemczynow „Jeszcze w zielone gramy”. Mamy nadzieję, że przydadzą się i będą stanowiły pierwszy krok w drodze do przebaczenia :) *Fragment pochodzą z książki Anny H. Niemczynow "Jeszcze w zielone gramy", Wyd. Filia, 2021 Jeżeli nie potrafisz radzić sobie ze swoimi emocjami, nie wiesz jak uporządkować myśli, przywrócić wiarę w siebie i zamknąć pewne rozdziały, zapraszam na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie! |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|