Psychologia przy kawie
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca
Obraz

Chcę usłyszeć dzisiaj

10/31/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Miłość nie wymaga reklamy

10/30/2022

0 Comments

 
Obraz
POWIĄZANY POST:

WYWIAD Z SĘDZIĄ ANNĄ MARIĄ WESOŁOWSKĄ I AGNIESZKĄ WOJCIECHOWSKĄ



POLECAMY:
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>

​NOWOŚĆ!

Anna Maria Wesołowska, Agnieszka Wojciechowska

"Nie kłóćcie się. Jak pomóc dziecku,
kiedy rodzice się kłócą".


Wydawnictwo Sensus

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022!
0 Comments

WYWIAD Z SĘDZIA ANNĄ MARIĄ WESOŁOWSKĄ I AGNIESZKĄ WOJCIECHOWSKĄ

10/29/2022

0 Comments

 
Obraz

WYWIAD Z SĘDZIĄ ANNĄ MARIĄ WESOŁOWSKĄ
I AGNIESZKĄ WOJCIECHOWSKĄ

"NIE KŁÓĆCIE SIĘ. Jak pomóc dziecku, kiedy rodzice się kłócą"

11 października odbyła się premiera niezwykle potrzebnej książki "Nie kłóćie się. Jak pomóc dziecku, kiedy rodzice się kłócą", która jest efektem spotkania się przy kawie z mlekiem i herbacie z cytryną dwóch doświadczonych zawodowo i życiowo kobiet. Sędzia Anna Maria Wesołowska i pedagog Agnieszka Wojciechowska przeprowadziły rozmowę dotyczącą potrzeb dzieci w tych trudnych czasach, w których zapominamy o istocie obecności i gubimy troskę o to, co najważniejsze. Dzisiaj mam przyjemność zaprezentować wywiad, który z Nimi przeprowadziłam. 
​
Psychologia przy kawie: Rozpocznę pewnie od banalnego pytania - do kogo kierujecie swoją książkę? Chciałam zapytać w pierwszym odruchu - o kim myślałyście, pisząc ją, ale to jest jasne jak słońce, kierowałyście się dobrem dziecka i czytając ją, miałam poczucie, że nie zapomniałyście o NIM ani przez chwilę.

Agnieszka Wojciechowska: Potrzeba napisania tej właśnie książki powstała z doświadczeń z naszej wcześniejszej współpracy. Z propozycją przyszłam do p. Anny ja, ponieważ znałyśmy się od dłuższego czasu, p. Ania była gościem specjalnym organizowanych przez nas szkoleń. Często po takim szkoleniu rozmawiałyśmy przy wspominanej w książce kawie i herbacie o coraz trudniejszej sytuacji dzieci, w związku z przemocą czy krzywdzeniem. Niejednokrotnie nawiązując do rozwodów i kryzysów, jakimi są dla dzieci takie sytuacje. I tak, wracając z jednego ze szkoleń, pomyślałam sobie, że ten temat zbyt często pojawia się w rozmowach z nauczycielami, pracownikami ośrodków pomocy społecznej czy nawet policjantami, którzy widzą, że dziecko stało się „zakładnikiem” przy konflikcie okołorozwodowym swoich rodziców. Dlatego przy kolejnym spotkaniu z p. Anią zapytałam, czy nie myślała, żeby napisać o tym książkę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy p. Anna odparła, że w zasadzie to ona już coś pisze, ale nie ma za bardzo na to czasu. Trochę mi to podcięło skrzydła, ale p. Ania zaproponowała: „Napisz parę stron, prześlij mi i zobaczymy”. No to napisałam, była aprobata i powstała książka. Z jednym tylko „ale”, ja zakładałam, że napiszemy ją w rok, zajęło nam to trzy lata, ale chyba było warto. Książka może pomóc rozwodzącym się rodzicom, ale również osobom, które są przed, po lub w trakcie rozwodu. Wiemy, że czytały ją już zarówno osoby będące na „świeżo” po rozwodzie i takie 20 lat po. Książka jest też bardzo pomocna dla różnych jednostek pomocowych pracujących z rodziną. To
nie jest i nigdy nie miał być poradnik, chociaż w książce można znaleźć pewne zawiłości prawne. Na osobnych stronach tłumaczymy, kim np. jest mediator i jaka jest jego rola przy np. ustalaniu planu wychowawczego, czemu służy separacja lub jakie artykuły nakładają na nas obowiązek zgłaszania przemocy. Rozwód nie dotyczy tylko dwojga dorosłych ludzi, rozlewa się na rodzinę, znajomych i wiele innych osób, które nie mogą lub nie chcą pozostać obojętne. Może ta książka uratuje czyjś związek, może pozwoli zrozumieć niektóre decyzje sprzed 15 lat, a może, w przypadku młodej osoby będzie przestrogą, że miłość wymaga wiele pracy, zrozumienia i uważności, żeby tak łatwo nie umarła. Jednym słowem, ta książka może pomóc zrozumieć rozwodzącym się rodzicom, żeby nie mówili o sobie ON i ONA, może podpowiedzieć, jak uniknąć wielu pułapek przy rozwodowej batalii, w które bardzo łatwo wpaść. Dodatkowo rozwód zawsze odbywa się według pewnego schematu i my ten schemat w aspekcie emocjonalnym, prawnym i społecznym pokazujemy.

Anna Maria Wesołowska: Książka skierowana jest do wszystkich dorosłych i tych mniej dorosłych, ale marzących o bliskich relacjach z drugą osobą. Marzy mi się społeczność szczęśliwa, świadoma podejmowanych decyzji, potrafiąca zadbać o dobre relacje, a więc wyedukowana. Każdy z nas może prowokować czytelników, przyjaciół, znajomych, bliskich, do refleksji nad kondycją współczesnej rodziny. Wszyscy o niej marzymy, więc musimy nauczyć się o nią walczyć. Mam na myśli dorosłych, bo dzieci walczą o rodzinę od momentu przyjścia na świat. Nie powinny być w tej walce osamotnione.

Ppk: Dlaczego od jakiegoś czasu małżeństwa przeżywają kryzys, który nie kończy się wyjściem z niego obronną ręką? Jak wiemy, wiele małżeństw rozpada się i to bardzo szybko.

AW: Może dlatego, że żyjemy za szybko, bezrefleksyjnie. Świat wartości zanika, a wokół pustynia emocjonalna. Na tym trudno budować cokolwiek trwałego. Dodatkowo, rozwód w dzisiejszych czasach przychodzi za łatwo, to takie narzędzie, które mamy wrażenie, że przerosło zamysł twórcy.

Ppk: „Miłość nie wymaga (...) reklamy, ale uważności, zrozumienia, czułości i pokory.”* Czytając to zdanie, pomyślałam, że faktycznie dzisiejszy świat jest tak kolorowy, głośny, wręcz krzykliwy, niekiedy nawet tandetny, a niestety wielu z nas dopasowuje się do niego. A przecież miłość, ta prawdziwa, nie szuka poklasku, powinno być w niej właśnie wiele uważności, zrozumienia, czułości i pokory, zarówno w stosunku do siebie, jak i drugiego człowieka. I zadałam sobie w tym miejscu pytanie. Gdybyśmy zaczęli zauważać i rozumieć siebie, może łatwiej byłoby nam być dobrym dla drugiego człowieka, z którym postanowiliśmy iść przez życie? Zgadzacie się, Panie, ze mną?  

AMW: Trudno się nie zgodzić, mam jednak świadomość, że do takich wniosków dochodzi się z wiekiem. Rozumienie siebie w młodości jest zupełnie innym rozumieniem, niż dialog ze sobą mojego pokolenia. Uczymy się najlepiej na własnych błędach. Efekty tych błędów nie powinny jednak obciążać tych, których najbardziej kochamy. To wymaga jednak uważności skupionej nie tylko na sobie, ale także na uczuciach innych. W dzisiejszej rzeczywistości nie jest to proste. Refleksja wymaga chociaż chwili zastanowienia, czyli czasu, a obecnie to dobro deficytowe.

Ppk: W Waszej rozmowie podejmujecie niezwykle istotną kwestię zaprzyjaźnienia się ze sobą, odnalezienia siebie. Człowiek, który odnajduje siebie, może na sobie polegać, ufa sobie, nie potrzebuje drugiego człowieka, by czuć swoją wartość. I tak czasem myślę, że ta zależność powoduje, że wiele osób rzuca się z jednego związku w kolejny. Bez momentu na zatrzymanie się, na przeanalizowanie, na wsłuchanie się w siebie. Dlaczego Waszym zdaniem tak się dzieje?

AMW: Boimy się samotności, potrzebujemy bliskości, a jednocześnie nie potrafimy zrozumieć, że bliskość wymaga kompromisów. Nie jesteśmy na to przygotowani. Wmawiamy sobie, że najważniejszy jest nasz dobrostan, nie zastanawiając się co kryje się za tym pojęciem. Skoro potrzebuję bliskości, to muszę otworzyć się na drugą stronę. Bliskość to relacja, ona nie występuje w próżni. Koło się zamyka. Żeby zrozumieć innych, muszę zrozumieć siebie. Żeby zrozumieć siebie muszę, przynajmniej postarać się tych innych zauważać, szanować, a reszta przychodzi z czasem.

AW: Znowu możemy wrócić do tej „kiczowatości i głośności świata”, jak ciągle żyjemy w takiej rzeczywistości, to cisza nas przeraża. Nie umiemy w niej funkcjonować. Pustkę chcemy od razu czymś wypełnić, bo wydaje się nam, że ona nas dopełnia. Błąd! Nikt lepiej Ciebie nie dopełni niż Ty sam! Drugi człowiek nie może stanowić o poczuciu naszej wartości. To jest szczególnie ważna uwaga dla młodych ludzi, którzy wchodzą w związek i chcą stworzyć coś trwałego, ale czasem chyba zbyt romantycznie podchodzą do tej miłości. Oddają jej wszystko, podporządkowując się lub stając się nieświadomie jej zakładnikami. Samotność nie jest zła, nawet dodałabym, że ona jest ogromną szansą na zbudowanie zdrowej relacji z samym sobą i odniosłabym się, tak jak w naszej książce do Smerfów, to tu do cytatu z Muminków: „Wszystko trzeba odkryć samemu. I również przejść przez to zupełnie samemu”.

Ppk: Zwracacie uwagę w swojej rozmowie na kwestię wytrwałości. Niestety brakuje nam jej w związkach. Czym to jest spowodowane? 

AMW: Relacje międzyludzkie są coraz bardziej powierzchowne. Internet bliskość rzeczywistą, zastąpił wirtualną. Problemy, które są nieodłączną częścią naszego życia pozostawił jednak na dotychczasowym miejscu, czyli w świecie rzeczywistym. Zagubieni w cyberprzestrzeni, nie potrafimy się z nimi zmierzyć. W wirtualnej rzeczywistości nie ma miejsca na wytrwałość, tam liczy się szybkość.

AW: Tłumaczymy to najczęściej brakiem czasu, ale to żadna wymówka. Możemy tu śmiało zacytować fragment z naszej książki: „Agnieszka Osiecka napisała kiedyś: Nie wierzę w brak czasu. Zawsze jest czas na ten krótki błysk, na ten znak: jesteś dla mnie ważna.” Dlatego myślę, że my jesteśmy chyba trochę rozleniwieni, bo obecnie wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Nowa miłość? Proszę bardzo! Do wszystkiego w życiu mamy aplikację, która może nam to ułatwić. Myślę też, że żyjemy w bardzo trudnych czasach, z pozoru łatwych, ale zabija nas codzienna rutyna i przyziemne obowiązki. Miłość to nie motyle w brzuchu i wieczna ekscytacja - to charakteryzuje stan zakochania. A kiedy on przemija, to pozostaje tylko i aż miłość. A ona jest trudna. Piękna, ale wymaga uważności i czułości. Bądźmy realistami, gdzie to znaleźć, skoro przygniata nas inflacja, ciągłe problemy finansowe, odrabianie lekcji z dziećmi do późnych godzin, przejazd w tą i z powrotem na basen, judo czy dodatkowe zajęcia z matematyki. Można się w tym wszystkim zagubić. Trudno to odstawić na bok, usunąć z naszej „TO DO” listy. A partnera można. Dlatego to robimy.

Ppk: Jako psycholog widzę wiele osób tkwiących w toksycznych relacjach, w których wszyscy, z dziećmi na czele, przeżywają piekło. I z tego piekła kobietom bardzo ciężko wyjść. Nie potrafią, boją się... Jest strach, że „nie dam rady, że zostanę sama”... Niestety tak się często dzieje, że kobiety zostają same z tym wszystkim, co niesie za sobą rozstanie i rozwód. Nagle ci, którzy podjudzali, doradzali, którzy ekscytują się tragiczną sytuacją, nie potrafią wyciągnąć pomocnej dłoni, nie można na nich liczyć. Kobiety często zostają pozostawione same sobie. Dlaczego ludzie są tak obojętni nie tylko na krzywdę kobiet, ale i dzieci?

AW: Bo jak czegoś nie widzę, to nie muszę reagować. Jeżeli zobaczę, usłyszę, a moje sumienie nie znajdzie na to wymówki - to jestem zobowiązany działać. Często ludzie mówią, że się boją, bo ktoś im samochód porysuje albo zwyzywa, jak się dowie, że miał odwagę reagować. Do mnie to nie przemawia i nie stanowi to dla mnie żadnego argumentu. Odwróć to zdanie i pomyśl, jak bardzo boi się dziecko, w jakim lęku i strachu dorasta. Empatia, to nie jest długie słowo, ale ma niebywałe znaczenie. Zawsze na warsztatach powtarzam dzieciom, że nikt z nas nie wybierał, w jakiej rodzinie się urodził, a ta rodzina ma ogromne znaczenie dla naszego rozwoju, przyszłości i tego, jakim człowiekiem się staniemy. Ludzie brak reakcji tłumaczą bardzo różnie, że to zależy od poziomu wykształcenia, rozwoju emocjonalnego, przeżytych doświadczeń. Ja bym ujęła to inaczej, to świadczy o naszym człowieczeństwie. Przeczytałam kiedyś takie ciekawe zdanie w Internecie: „Wolę kogoś, kto mówi poszłem i pomogłem, niż poszedłem i miałem w dupie”.

Ppk: Gdy czytałam fragment Waszego wywiadu, miałam ciarki. „Na spotkaniach z dziećmi i młodzieżą staram się przekazać im ważną maksymę: Przygotuj się na problemy, one są nieodłączną częścią naszego życia, ale kiedy przyjdą, podnieś głowę wysoko, powiedz sobie: <<Dam radę>> i dasz radę, a później powtarzaj: <<To minie>> i minie, i będzie dobrze.”* Doskonale pamiętam, jak mój Tata, gdy byłam młodą mamą powiedział mi niezwykle mądre słowa mówiące o tym, że moją wielką miłością matczyną nie zapewnię dzieciom parasola, który uchroni je przed stresem i różnymi trudnymi emocjami. Moją rolą jest nauczenie ich radzenia sobie w sytuacjach trudnych. Dlaczego rodzice o tym zapominają? A może nie widzą, że tak dla dzieci będzie lepiej?

AMW: My, dorośli pogubiliśmy się w dzisiejszej rzeczywistości, która przerosła nasze oczekiwania. Chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, dajemy więc wszystko co pod ręką. Dzisiaj wybór jest ogromny, dostają więc „metkowe” ubrania, zagraniczne wakacje, nadmiar zajęć dodatkowych i przeświadczenie, że to wszystko im się należy, tu i teraz. Nie muszą o nic walczyć, więc jak mają sobie radzić w trudnych sytuacjach? My dorośli mamy „czyste” sumienie, dajemy wszystko na co nas stać. Często jest to niestety prawda. Na czas i rozmowę, której dzieci potrzebują najbardziej dzisiaj rzadko
nas stać.

AW: Bo żeby uczyć/nauczać, trzeba mieć czas. Łatwiej jest wiecznie chronić, wyręczać i odgradzać od tego, co złe. W ostatecznym rozrachunku i tak my - rodzice wychodzimy na tym źle, a dzieci - najgorzej. Inwestycja naszego czasu w dzieci to najbardziej opłacalne zyski, jakie w życiu zbierzemy. Cierpienie jest nieodłącznym stanem naszego życia, to od nas zależy, czy będzie jego częścią, na którą mamy wpływ, czy zawładnie naszym funkcjonowaniem i emocjami.

Ppk: „Moje pokolenie oceniane jest jako niezdolne do miłości. Nie umiemy kochać, potrafimy się zakochiwać. Bawimy się tym uczuciem, lawirujemy na granicy pożądania, podniecenia i zaciekawienia. A kiedy ono przemija, bez większego zdziwienia mówimy: To nie było to.”* Czytając tę refleksję, pomyślałam o tym, co kiedyś powiedział Fromm, że nie potrafimy rozróżnić stanu zakochania od kochania drugiego człowieka. Zakochujemy się, czyli przeżywamy stan, który jest niezwykle miły, bo przeglądając się w oczach drugiej osoby, która patrzy na nas z podziwem, zachwytem, może i miłością, czujemy się wspaniale, ale to jest pokochanie siebie w oczach drugiego człowieka, a nie ma wiele wspólnego z kochaniem drugiej osoby. Ma niewiele wspólnego z miłością, która połączona jest z troską i odpowiedzialnością. Jak to odczarować? Jak sprawić, aby kolejne pokolenia umiały kochać, by umiały widzieć różnicę między kochaniem kogoś a stanem zakochania. 

AW: Bardzo dobre pytanie, może nawet rada dla młodych ludzi? Znajdź różnice… To może skoro do młodych to kierujemy, to odpowiem im ściągą z polskiej literatury i odniosę się do „uwielbianej” „Lalki” Prusa, który napisał: „Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową, a zdawało mi się, że jestem zakochany.” Trzeba przeżyć jakąś miłość, być może ją stracić, żeby zrozumieć, czym było zakochanie. Odniosę się do tego, co padło w pytaniu o przeglądaniu się w oczach drugiej osoby, i może to będzie jakaś rada dla młodych. Tak więc, trochę na wesoło… Kiedy jesteśmy zakochani i przeglądamy się w oczach drugiej osoby, to nie ma dla nas rzeczy niemożliwych, kiedy kogoś kochamy, to dostrzegamy nagle ze zdziwieniem, że ten ktoś może mieć zeza, ale chce z nami patrzeć w jedną stronę.

Ppk: Pamiętam, jakie emocje wywołały we mnie usłyszane chyba na katechezie słowa dotyczące mezaliansu. Nie mogłam pojąć, jak można o tym mówić. Przecież jak jest miłość, to stan konta, wykształcenie nie są ważne.  A jednak... Coś w tym chyba jest. Przypomniałam sobie o tym, czytając Waszą książkę i część dotyczącą fundamentu i nadbudowy, czyli pewnej wiarygodności, ale i zgodności wartości, przekonań, religii, czy majątku. Te podstawy kiedyś były solidne. A dzisiaj wydaje nam się, że miłość pokona różne przeszkody, różnice i... czasem wpadamy w pułapkę. Mam rację?

AW: Zdecydowanie tak, na początku wierzymy, że nasza miłość uratuje wszystko, ale zapominamy, że na początku jest stan zakochania, a on nie jest dobrym doradcą. Kiedy zaczyna nas przygniatać szara rzeczywistość, comiesięczne opłaty, rachunki, zakupy, ale też pragnienia i potrzeby, które chcemy spełnić, nagle okazuje się, że więcej nas dzieli niż łączy. Trzeba dobrze poznać naszego partnera, sprawdzić się w różnych sytuacjach, ale warto też znać dobrze siebie. Wtedy będziemy mogli chociaż minimalnie przewidzieć nasze reakcje. Warto też pamiętać, że nikogo nigdy do końca nie uda nam się poznać, ludzie potrafią zaskakiwać, życie potrafi zaskakiwać i mogą pojawić się scenariusze niezależne od nas, ale to od nas zależy, jak je odegramy.

Ppk: Czy zgodzą się Panie ze mną, że często kompleksy i brak poczucia wartości są pierwszym krokiem do rozpadu związku? Nie ten, który ma wyższe wykształcenie, pochodzi z rodziny o lepszej pozycji społecznej, cieszy się większym szacunkiem, tylko ten, który nie umie się w tym odnaleźć, bo czuje się gorszy, doprowadza do konfliktów, bo frustracja przeradza się w nim w agresję. Zgodzicie się ze mną?

AW: Tak, często nasz partner potrafi to zaakceptować, ale to my sami mamy z tym problem. Trzeba też powiedzieć o naszych bliskich - rodzinie, przyjaciołach czy znajomych z pracy. Oni również potrafią namieszać. W niewybrednych komentarzach dają do zrozumienia naszą wyższość lub istniejące braki. Znam niejeden związek, który zakończyła przyszła niedoszła teściowa. I skoro mówimy już o agresji w związku, to idźmy o krok dalej, powiedzmy też o przemocy ekonomicznej, która obecnie jest tak bardzo bagatelizowana. Wydzielanie pieniędzy, odbieranie ich lub zdecydowane wyznaczanie ich przeznaczenia, to wszystko się dzieje. Dotyka zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Obraz
​Ppk: Łatwiej dzisiaj wyrzucić kogoś ze swojego życia jak zepsuty odkurzacz, którego da się pozbyć bez żalu, bo tanio można kupić nowy. Czy nie jest tak, że świat, w którym żyjemy uczy ludzi, że szkoda czasu i energii, a czasem i pieniędzy na przykład na terapię, aby naprawić to, co przecież jest ważne?

AMW: Jak zwykle wracam do edukacji. Nie odbieram młodym ludziom prawa do błędu, do rozstań, ale do momentu gdy nie zapadnie decyzja o założeniu rodziny. Dziecko ma do niej prawo, a my nie mamy prawa do pozbawiania małego człowieka, tego najważniejszego dla niego prawa. Janusz Korczak upominał świat, że prawa dzieci nie mogą zależeć od dobrej woli dorosłych, ja dodam, że nie powinny zależeć od naszej niewiedzy. Gdyby rodzice mieli świadomość, czym jest rozwód dla dziecka, znaleźli by czas i energię żeby o związek powalczyć.

Ppk: Nie ukrywam, że zdziwiłam się, czytając: „że drugim marzeniem przedszkolaków jest to, aby rodzice nie bluźnili, nie używali brzydkich słów.”* Zdaję sobie doskonale sprawę jako psycholog, że słowa te mogą budzić w dziecku poczucie braku bezpieczeństwa, ale nie myślałam, że jest to dla nich aż tak ważne. Moim zdaniem słowem ranimy i poprzez słowo wyrażamy szacunek lub jego brak w stosunku do drugiego człowieka. Myślę, że kobieta pozwalająca na to, by ktoś w jej obecności używał słów niecenzuralnych, przykłada rękę do tego, by w przyszłości jej dziecko czuło lęk i miało marzenia, które nie kojarzą się z marzeniami dziecka. Dlaczego tyle agresji w naszych słowach? Dlaczego marzenia dzieci są dalekie od tego, o czym powinno marzyć dziecko?

AMW: Dziesięć lat temu, gdy po raz pierwszy usłyszałam marzenia przedszkolaków, też byłam zaskoczona. Dorosłym się wydaje, że dzieci na wulgaryzmy nie zwracają uwagi, albo są dla nich ciekawostką do powtarzania. Zapominamy, że słowa te wypowiadane są z reguły na wysokiej tonacji. Dziecko ich nie rozumie, ale budzą w nim lęk. Z czasem się z nimi oswaja i używa jak przerywników, „wyssanych z mlekiem matki”.

AW: Skoro mówimy o słowach, to podam przykład z jednego z ćwiczeń, które robię z dzieciakami podczas warsztatów profilaktycznych. Proszę, aby na kartce napisali wszystkie te słowa, które najczęściej słyszą w ciągu dnia. I oczywiście, że bardzo często pada pytanie, czy przekleństwa też mogą być. Odpowiadam, że jeżeli będą mieć odwagę przeczytać je na głos, to tak. Proszę mi wierzyć, odsetek przeczytanych wulgaryzmów nagle drastycznie maleje. Ale nie o to chodzi w tym zadaniu, a więc co piszą dzieciaki: „Elo, cześć, siema, co masz zadane, jak było w szkole, otwórzcie podręczniki na str…, wyciągnijcie kartki, idź posprzątaj pokój, zapiszcie zadanie domowe, odrób lekcje, grasz dzisiaj, kładź się spać”. Później, w drugiej części warsztatów, proszę, żeby odwrócili kartki i napisali na nich, jakie słowa chcieliby najczęściej słyszeć w ciągu dnia. I powiem szczerze, zawsze jak już zaczynają pisać i mimo że robiłam to ćwiczenie setki razy, powtarzam sobie w głowie: „Tylko nie rycz!”. Co piszą dzieci? Jakie słowa chcieliby najczęściej słyszeć w ciągu dnia? (I od razu powiem, że to piszą zarówno dzieciaki w klasie IV i VIII). „Kocham Cię, jesteś dla mnie ważna, wierzę Ci, nie przejmuj się, pomogę Ci, dzisiaj pójdziemy na te lody, które Ci obiecałem, dzisiaj pójdziemy na ryby, tak jak się umawialiśmy, jesteś ładna, jesteś mądry, lubię Cię”. Oczywiście, że jest to przeplatane słowami : „nie musisz nigdy sprzątać swojego pokoju, kupię Ci najnowsze PlayStation, masz 5 z matematyki”. Czytających ten artykuł rodziców zostawię jednak z tymi napisanymi zdanie wcześniej. Przemyślcie to. Ja zawsze ryczę.

Ppk: „Miarą miłości do dziecka według założycielek Fundacji ABC XXI Cała Polska czyta dzieciom jest czas. To słowo składa się z czterech cennych liter. C jak czułość, Z jak zachwyt, A jak akceptacja, S jak szacunek. W tych słowach spoczywa magiczna siła.”* Jakie to mądre. W tych czterech słowach zawiera się tak wiele... Czy gdybyśmy zaczęli samych siebie akceptować, traktować z szacunkiem, czułością i patrzyli wciąż na nowo z zachwytem, byłaby to recepta na uzdrowienie dzisiejszych rodzin? Jak, Panie, sądzicie?

AMW: Szacunek dla człowieka, zawiera w sobie zachwyt, czułość i akceptację. Każdy z nas ma w sobie bogactwo dobra. Spotykając się na co dzień z maluchami w całej Polsce widzę jak czysta jest ich moralność. Traktują świat z ufnością i zachwytem. Kochają bezwarunkowo, są skłonne wiele wybaczyć dla bliskości, która dla nich jest sensem życia, dla dorosłych często frazesem. Kłócąc się, rozstając zapominamy o szacunku, odbieramy dzieciom dziecięce marzenia, a sobie prawo do szczęścia i normalności.
 
Ppk: Jaki powinien być współczesny rodzic?

AMW: Obecny i świadomy, że jest dla dziecka najważniejszy. Badania na reprezentatywnej grupie nastolatków wykazały, że to rodzice są dla nich najistotniejszą przewodnią siłą życiową. Niestety do pewnego momentu, dopóki rodzina jest cała. Kiedy rodzina się rozpada matka traci 6% z zaufania dziecka, ojciec 37%. Jest to ogromna wyrwa w poczuciu bezpieczeństwa młodego człowieka. Ktoś musi to miejsce zastąpić. Okazuje się, że babcia może stać się w trudnych dla dziecka chwilach ostatnią deską ratunku. Inwestycja w rodzinę wielopokoleniową jest więc potrzebą chwili. Dzisiaj żeby sprostać obowiązkom rodzicielskim musimy mieć świadomość, jaką rzeczywistość stworzyliśmy naszym dzieciom. Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak wyszło. Nie wymagajmy od siebie doskonałości, bo nikt nie jest doskonały, ale bądźmy świadomi naszych praw i obowiązków, a to wymaga zrozumienia roli edukacji prospołecznej w naszym życiu. Powinniśmy z niej czerpać pełnymi garściami. Szkoła ma obowiązek wspierać rodziców w procesie wychowawczym. Musi dostarczać rodzicom wiedzę o funkcjach wychowawczych i opiekuńczych rodziny. Na spotkaniach ze specjalistami sale świecą jednak pustkami. Czas to zmienić. Żeby wychować dziecko nie wystarczy kontakt z dziennikiem elektronicznym. Potrzebna jest edukacja i świadomość co kryje się za słowem szacunek.

AW: Fragment z naszej książki najlepiej odpowie na to pytanie: „Obecny, ale nie tylko ciałem. Powinien być wzorem właściwego postępowania: rozmawiać, tłumaczyć, dopytywać, ale również… wymagać. Dziecko szczęśliwe to takie, któremu stawia się granice, od którego czegoś oczekujemy. Nie chodzi mi tu jednak tylko o wyniki w nauce i dobre zachowanie. Obecne pokolenie rodziców to młodzi ludzie, którym moje pokolenie chciało dać wszystko, czego sami nie mieliśmy. Zapomnieliśmy o obowiązkach przygotowujących do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Dzisiejsi rodzice powielają nasze błędy. Dzieciaki chodzą na dodatkowe zajęcia, uczą się trzeciego języka obcego, uczęszczają na szermierkę i garncarstwo. Brakuje czasu na relacje rodzinne, gotowanie, sprzątanie, podlewanie kwiatów. Takie domowe obowiązki prowokują do bliskości i rozmowy. Jak przegapimy ten moment, kiedy dziecko jeszcze chce z nami wszystko robić, zaczynamy się oddalać. Nie czujemy, bo przecież jesteśmy blisko, wozimy z zajęć na zajęcia, grzecznie czekamy w samochodzie i zmęczeni nawet nie zauważamy, że wszystko dzieje się w kompletnej ciszy. Ciszy, która zabija współczesną rodzinę”.

Ppk: „Ile jest warta czyjaś miłość do dziecka?”* To pytanie zadałyście, pisząc o alimentach. Zrobiło mi się smutno, czytając o tym, ile osób miga się przed płaceniem alimentów, ukrywa zarobki, udaje bezrobotnych, byle tylko okraść własne dziecko, bo trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Z jednej strony kombinacje, egoizm, manipulacje i niejednokrotnie wsparcie rodziny, która pomaga w ukryciu majątku, a z drugiej czuwająca w nocy przy chorym dziecku matka, miotająca się pomiędzy wychowywaniem dziecka a pracą, myśląca wciąż, jak związać koniec z końcem, by niczego nie zabrakło, by dzieci nie chodziły głodne, by mieć na ortodontę, leki, na komitet rodzicielski, na wycieczkę, na nowe buty, bo zeszłoroczne już są małe, na podręczniki, nie mówiąc o wodzie, prądzie, Internecie... wymieniać można długo. I te nieustanne wyrzuty sumienie matki, która doskonale wie, że czas biegnie nieubłaganie i nie nadrobi się dzieciństwa oraz młodości i wspomnień z nimi związanych za dziesięć lat, gdy może pieniędzy będzie więcej... Gdzie ci ojcowie mają serce? Czy nie myślą o tych potrzebach? O realiach? Czy dzisiejsze bezstresowe wychowanie uczące kombinowania, egoizmu, manipulacji powoduje, że tak łatwo mieć oczy zamknięte i nie dostrzegać podstawowych potrzeb dziecka?

AW: Alimenty najczęściej są zasądzane na dzieci, ale mamy wrażenie, że panów najbardziej boli zwrot „do rąk własnych matki”. Z punktu prawnego nie można inaczej tego ująć, ale psychologicznie niesie to za sobą dużo negatywnych emocji. Warto pamiętać o jednym, ktoś, kto płaci alimenty, zawsze powie, że to za dużo, ktoś, kto je otrzymuje, że za mało. Nie ma kwoty, którą wynagrodzimy brak matki czy ojca. Jeżeli uważasz, że płacisz za dużo, to zdecyduj, z czego w takim razie Twoje dziecko ma zrezygnować, co mu odbierzesz, bo zostało mu już odebrane wiele. Druga kwestia to ukryte koszty, których tak łatwo nie da się policzyć, i których gołym okiem tak po prostu nie widać. Prąd, gaz, benzyna i czas, który od teraz jeden rodzic musi poświęcić, często rezygnując z jakiejś możliwości zarobku, żeby być z dzieckiem. Lekarstwa, obiady w szkole, nowe buty na wf, zgubione słuchawki i za mała kurtka na zimę. A co jeżeli potrzebna jest rehabilitacja dziecka, jakieś specjalistyczne leczenie? Wtedy koszty szybują w górę niebywale szybko. A co jeżeli masz więcej niż jedno dziecko, które zwyczajnie trzeba ubrać, nakarmić i wychować…

Ppk: Wywiad z takimi mądrymi i ciepłymi kobietami, a wnosi wiele smutku. Czy możemy zakończyć go w jakiś optymistyczny sposób? Wasza książka, mimo poruszania trudnego tematu, wnosi nie tylko ciepło, ale i momentami humor, który sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Uda nam się zakończyć jakimś akcentem wnoszącym choć mały promyk nadziei?

AW: To może dowód w postaci żywego człowieka, czyli mnie, który przeżył rozwód, którego ten rozwód zaskoczył, i na który ten człowiek nie był gotowy. Rozwód, który wprowadził chaos, cierpienie, ogrom strachu i bólu. Rozwód, który ujawnił emocje, o które w życiu bym siebie nie podejrzewała. Rozwód, który zdemolował życie mojego dziecka i moje na wielu poziomach. Rozwód, który… zbudował nową osobę, która pokochała siebie, swoją samotność i pustą połowę łóżka. Rozwód, który stał się opowieścią pisaną latami, opowieścią, gdzie z wielkim trudem trzeba zastosować podstawowe schematy matematyczne, by ułożyć życie swojego dziecka, a później dopasować je do nowej rzeczywistości, bo jak możesz się domyślić, życie w pewnym momencie napisało dla mnie nowy scenariusz. Rozwód, który nie kończy wszystkiego na sali rozpraw, ale jest dopiero początkiem wielu lat ciężkich rozmów, trudnych sytuacji, a czasem nieprzyjemnych powrotów do wydarzeń sprzed lat. ALE skoro mi się udało, to Tobie też się może udać. Dlaczego? Bo rozwód nie jest najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać w życiu, mimo że bardzo często na początku tak właśnie uważamy. I powiem więcej, skoro czytasz ten artykuł, z jakiegoś powodu odwiedzasz tę stronę, to być może masz jeszcze wielkie szanse na uratowanie tego, co dla Ciebie ważne.

AMW: Wrócę do Janusza Korczaka. Stary doktor powiedział; „Nie wolno nam zostawić świata takim jakim jest”. Po osiemdziesięciu latach słowa te są bardzo aktualne. Mam pełną świadomość, że budzimy się do walki o lepsze jutro dla naszych dzieci. W głębi serca nie chcemy się dzielić, kłócić, rozstawać. Jesteśmy społeczeństwem bardzo wrażliwym, trochę zagubionym, ale świadomym tego, że nie chcemy żyć w ciemności, pragniemy miłości, a miłość jest światłem. Dajmy to światło przyszłym pokoleniom.

*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki "Nie kłóćcie się. Jak pomóc dziecku, kiedy rodzice się kłócą"
​
POLECAMY: 
Obraz
​NOWOŚĆ!

Anna Maria Wesołowska, Agnieszka Wojciechowska

"Nie kłóćcie się. Jak pomóc dziecku,
kiedy rodzice się kłócą".


Wydawnictwo Sensus

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022!
KUPISZ TUTAJ>>
0 Comments

Ci, którzy udają przyjaciół

10/28/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Tego, nikt nie może skraść

10/27/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

WIDZIAŁAM W NIEJ SIEBIE

10/26/2022

0 Comments

 
Obraz

WIDZIAŁAM W NIEJ SIEBIE

Doświadczenia z przeszłości, niepewność, lęk

​Nie spodziewała się, że ta oaza spokoju, do której w końcu dotarła, stanie się po paru latach miejscem, gdzie zacznie brakować wody gaszącej pragnienie i powietrza pozwalającego spokojnie oddychać. To właśnie tutaj poczuła się wolna, to tu przed trzema laty w końcu mogła być sobą. Ale jak się okazało, nic nie trwa wiecznie… A może to demony przeszłości zaczęły do niej powracać?

Spacerując po parku, Majka wyznała przyjaciółce, że ma świadomość przenoszenia na swój obecny związek pewnych wyuczonych zachowań z poprzedniego małżeństwa, które nie pozostawiło po sobie dobrych wspomnień… „Mój  problem polega na tym, że czuję się w obowiązku, aby Michał był zadowolony, uważam, że to jest moje zadanie. Dlatego staram się zmienić  jego nastawienie, ponieważ życie w takim stresie mnie paraliżuje. Gdy wychodzę z domu pobiegać, gdy idę na próbę chóru, albo spotkać się z kimś bliskim, na przykład z Tobą, to wiem, że on jest bardzo niezadowolony, ponieważ chce, abym jak najszybciej była z nim w domu. I to odbiera mi całą przyjemność. Spieszę się, dzwonię, wyjaśniam, przepraszam za to, że robię to, co lubię i co jest dla mnie ważne, gdyż wiem, że na mnie czeka i się niecierpliwi. A przecież każdy ma prawo do… Wiesz chyba o co mi chodzi? Gdy wczoraj wróciłam z próby chóru i usłyszałam, że martwił się, że tak długo mnie nie było, bo przyszłam 10 minut później niż zwykle, to coś we mnie pękło… Poczułam się jak na smyczy, na której byłam przez wszystkie lata małżeństwa. A przecież z Michałem miało być inaczej. Ta sytuacja spowodowała, że czułam wściekłość i moją złość wyraziłam podczas kolacji. Odnoszę ogólnie wrażenie, że ostatnio nakręcam się, że jak zacznę wylewać moje żale, to ciężko jest mi skończyć. Już sama siebie nie poznaję. A przy kolacji chodziło mi oczywiście o Idę. ”

Gdy szesnastoletnia córka Michała zamieszkała z nimi przed rokiem, Majka z otwartymi ramionami powitała ją w progach swojego domu. Jak się szybko okazało, ta młoda osoba nie sprawiała problemów, była cicha, spokojna, nie wadziła nikomu. Ale paradoksalnie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc Majka odczuwała coraz większy dyskomfort. Obserwując zachowania dziewczyny, miała ochotę ingerować w jej wychowanie. Nie rozumiała izolowania się od rówieśników, braku aktywności, nieracjonalnego odżywiania się. Niepokoił ją brak reakcji ojca. Miała poczucie, że z tą dziewczyna dzieje się coś złego. Nie wyobrażała sobie takiej postawy obojętności u siebie w stosunku do swoich już dorosłych dzieci, gdy te były w wieku Idy. Ale Michał nie wiedział, w czym ona widzi problem. Był zdania, że skoro córka ma dach na głową, wyżywienie, jest czysto, schludnie i modnie ubrana, to wszystko gra. I na zewnątrz wszystko grało. Majka była tego pewna. Ale… doskonale wiedziała, że to za mało!

Majka… Wyjątkowa kobieta, która by serce oddała drugiemu człowiekowi, która umiała z dystansem podchodzić do siebie. I nagle… zaczęła wpadać w pułapkę. Dzisiaj zrozumiała, że w Idzie widziała siebie. Dziewczynkę, a potem dziewczynę, której dla osoby patrzącej z zewnątrz niczego nie brakowało. Ale nie miała tego, czego najbardziej potrzebowała - zainteresowania ze strony mamy, która samotnie ją wychowując, była skupiona na zaspokojeniu jej wielu potrzeb, ale niestety nie tych, które były dla Majki najważniejsze. Patrząc dzisiaj na Idę, widziała siebie sprzed lat, a w Michale swoją matkę zostawiającą dziecko samo sobie…
​
Gdy Michał w drzwiach powitał ją słowami „Dobrze, że już jesteś” - nie poczuła w nich troski i miłości, ale chęć zniewolenia i ograniczenia. A to z kolei spowodowało wieczorny wybuch podczas kolacji i wygarnięcie mu niewłaściwej - według niej - postawy rodzicielskiej, która była, jak uważała, nie do zaakceptowania. Zastanawiała się, jak zmienić jego zachowanie, gdyż relacja z najbliższą osobą, zaczęła być coraz bardziej stresująca. 

Jak Majka może odzyskać wewnętrzne wyciszenie, jak wyłączyć autopilota i spróbować przejmować kontrolę nad własnym życiem? Czy jej zachowanie nie przypomina wielu naszych postaw? Czy nie targają nami podobne emocje? Czy w głowie nie mamy gonitwy myśli i paraliżującego nas niewytłumaczalnego niepokoju? Czy relacje z bliskimi, zamiast nieść wsparcie, jeszcze bardziej nas stresują? A może nawet nie umiemy, tak jak to zrobiła Majka, zatrzymać się i przyznać przed samym sobą, że coś nie tylko z otoczeniem, ale i z nami jest nie tak.

Majka skupiała swoją uwagę na innych - na Michale i na Idze i nie było to niczym dziwnym. Czuła zagrożenie, gdyż w pamięci miała wcześniejsze doświadczenie z mężem, który trzymał ją na krótkiej smyczy, ograniczał wolność, przy którym nie miała możliwości bycia sobą. Nagle w relacji z Michałem zaczęła odczuwać przedsmak prowadzący do znanego jej piekła. Zaczęła czuć niepokój będący reakcją lękową na być może wyobrażone zagrożenie. Chcąc się chronić, zaczęła inwestować energię po to, by wpłynąć na zachowanie innych, których przecież i tak nie była w stanie kontrolować. Dużo łatwiej i skuteczniej jest wpłynąć na siebie, na to, na co my sami mamy wpływ. Majka, gdy przystanęła, widziała, że problem niekoniecznie jest w zachowaniu Michała, ale w jej podejściu do postawy, którą prezentował. Jako osoba o dużej samoświadomości zorientowała się, że koncentrując się na Michale, może paradoksalnie przestać mieć wpływ na bieg wydarzeń i wpaść w pewnego rodzaju pułapkę, odrywając uwagę od samej siebie.
 
Majka, jak wielu z nas w sytuacji niepokoju, zadawała sobie pytanie „dlaczego” sugerujące popełnienie błędu przez Michała. Dlaczego on chce mnie zniewolić? Dlaczego on źle wychowuje córkę? Odpowiedzi na postawienie pytania „dlaczego” ułatwia nam zrzucenie winy na kogoś innego. A należałoby skupić się na sobie, gdyż to my jesteśmy zmienną w równaniu, na którą mamy wpływ. I to my możemy sobie pomóc poprzez skupienie się nie na innych, ale na sobie. 

Z reguły, gdy skupimy się na roli, jaką odgrywamy w swoim związku, zaczniemy się uspokajać. Wynika to z faktu, że będziemy mogli skoncentrować się  na tym, co możemy kontrolować, czyli na samym sobie. Majka zaczęła dostrzegać, że projektuje relację z poprzedniego małżeństwa na obecny związek, w Michale widzi osoby, przez które cierpiała w swoim życiu (matkę, męża), a w Idze siebie sprzed lat. Zrozumiała, że to ją irytują słowa Michała, który pewnie wolałby, aby siedziała z nim na kanapie każdego wieczora, podczas gdy ona lubi aktywnie spędzać czas i wie, że nie ma to negatywnego wpływu na funkcjonowanie związku. Musi jedynie zmienić podejście do jego słów. Nie ma sensu jego zmieniać, ale własne podejście.
​
Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
​
Obraz
Obraz
0 Comments

Przymykałam uczy...

10/25/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

To wróci...

10/24/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Wypieranie emocji

10/23/2022

0 Comments

 
Obraz
Powiązany post: 

WYWIAD Z ORINĄ KRAJEWSKĄ



POLECAMY:
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>
​

​NOWOŚĆ! 

Orina Krajewska

"Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia."

Wydawnictwo Sensus

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022!
0 Comments

WYWIAD Z ORINĄ KRAJEWSKĄ

10/22/2022

0 Comments

 
Obraz

WYWIAD Z ORINĄ KRAJEWSKĄ

Siła umysłu, siła emocji.

12 października odbyła się premiera  książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia", która jest skarbnicą wiedzy medycznej i psychologicznej, a przy pracy nad którą jej autorka miała okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami. 

Miałam wielką przyjemność przeprowadzić wywiad z autorką książki - Oriną Krajewska - aktorką, współzałożycielką i prezeską Fundacji Małgosi Braunek „Bądź". Propagatorką holistycznego stylu życia i integralnego podejścia do zdrowia, która kończyła aktorstwo w London International School of Performing Arts (LISPA). Na co dzień znana jest widzom m.in. z serialu Barwy szczęścia. Od 2014 roku prowadzi cykliczne zajęcia teatralne, szkolenia i warsztaty. Ponadto jest autorką książki „Holistyczne ścieżki zdrowia. Bądź", felietonistką i autorką podcastów o zdrowiu na Vogue Polska.



Psychologia przy kawie: Pani Orino, co było bodźcem do napisania książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia"?

Orina Krajewska: Bezpośrednim bodźcem do napisania książki były oczywiście moje prozdrowotne zainteresowania i poszukiwania oraz głębokie przekonanie, że zdrowie w ogromnej mierze leży w naszych rękach. W holistycznej filozofii mówi się, że zdrowie to równowaga między ciałem, duchem a umysłem. Byłam ciekawa, jak ze zdrowotnego punktu widzenia można definiować stan ducha, jak dbałość o nasze wewnętrzne samopoczucie przekłada się na równowagę całego organizmu. W codziennej pracy w
naszej fundacji (Fundacja Małgosi Braunek Bądź) kierujemy się wiarygodnością i rzetelnością przekazywanej wiedzy. Wierzę w dawanie głosu autorytetom, stąd książka ma formę zbioru wywiadów ze światowymi autorytetami. Wobec społecznego kryzysu emocjonalnego i psychicznego, w jakim się znajdujemy, jest wręcz niezbędne, żebyśmy świadomie dbali o siebie, wzmacniali się na co dzień, wdrażając nie tylko podstawowe profilaktyczne zalecenia, ale też rozpoznawali zależności między ciałem, umysłem a stanem naszego ducha. Te wszystkie aspekty wpływają na siebie wzajemnie i mogą mieć ogromny wpływ na jakość naszego życia. Jest to już kwestia szeroko przebadana i udowodniona.

Ppk: We wstępie do książki przeczytałam Pani słowa: "Dostęp do podstawowej prozdrowotnej wiedzy i ośrodków, które oferują holistyczne leczenie, jest bardzo nierówny. W wielu miejscach choroba to nadal wstyd, lekarza nie wypada o nic zapytać i jedyne, co można robić, to czekać. A przecież każdy pacjent ma prawo do zajęcia aktywnej postawy wobec własnego zdrowia, tylko musi otrzymać w tym odpowiednie wsparcie, musi wiedzieć, jak mądrze o siebie zadbać"*. No właśnie, jak mądrze możemy o siebie zadbać?

OK: Mądre dbanie o siebie to dla mnie dbanie uważne i kompleksowe, w zgodzie ze sobą. Każda i każdy z nas jest inna/inny, w związku z tym metody, które na co dzień będą nam towarzyszyć, będą się między sobą różnić. Myślę, że nie istnieje jedno remedium dobre dla nas wszystkich. Poza tym cały czas się zmieniamy, nasze potrzeby względem wieku, sił, potrzeb też będą ewoluować. Raz ze względu na natłok pracy, tempo i stres będę w ramach codziennej aktywności fizycznej potrzebować wyciszającej i rozciągającej jogi, a kiedy indziej, kiedy będę potrzebować doenergetyzowania i zrzucenia z siebie emocji, to może być box. Myślę, że pozostawać w kontakcie z sobą to pierwszy krok do zdrowia. Oczywiście pewne podstawy dotyczą nas wszystkich - zrównoważona dieta, regularna aktywność fizyczna, regenerujący sen, prawidłowy oddech czy dobre relacje z innymi i otaczającym nas światem. Dla mnie to, co stało się niezwykle ważne w kontekście budowania zdrowia po napisaniu książki, to jasność, że codzienna dbałość o równowagę wewnętrzną, emocjonalną i duchową stoi u podstawy jakościowego życia.

Ppk: Uważa Pani, że dzięki wielu badaniom niepodważalnym stał się fakt, że praktyka uważności czy praktyki oddechowe poprawiają odporność organizmu. Dlaczego jako ludzie, którzy borykają się ze swoim zdrowiem, nie sięgamy po to, co dostępne, co jest tak blisko, co jest nam dostępne?

OK: Myślę, że jest to konsekwencją wielu lat fragmentaryzowania i gloryfikowania natychmiastowych rozwiązań oraz leczenia objawowego. Zapędziliśmy się “przyklejaniu plastrów”, które oczywiście dają efekty ale krótkotrwałe. Być może pozwalają nam funkcjonować na wysokich obrotach, być efektywnymi, ale w konsekwencji oddaliły nas od natury, naturalnego rytmu, uważności i wrażliwości na siebie i środowisko. Praktyki z zakresu umysł-ciało, zdrowe nawyki to profilaktyka, która jest bezdyskusyjnie skuteczna, ale wymaga systematyczności i przestawienia się na inne podejście do siebie i kwestii budowania zdrowia. I oczywiście nie chodzi o bycie w opozycji do medycyny konwencjonalnej albo o usztywnienie się w zdrowych nawykach. Dla mnie chodzi o mądre łączenie, o zbudowanie solidnej podstawy w postaci praktyk czy zdrowych nawyków, do której zawsze mogę się odwołać i korzystanie z dobrodziejstw medycyny, kiedy tylko jest to potrzebne i koniecznie.

Ppk: Ile jesteśmy w stanie zrobić dla siebie „domowymi sposobami”, mając do dyspozycji tylko i aż siebie - swój oddech, swoje ciało, uczucia i myśli?

OK: Myślę, że każda i każdy z nas musi to poczuć na własnej skórze. Po rozmowach ze wspaniałymi specjalistkami i specjalistami o światowych renomach, po zapoznaniu się dzięki nim z przytaczanymi badaniami czy świadectwami jest to bezdyskusyjna kwestia. To jak żyjemy, jak oddychamy, co jemy, jakie emocje nam na co dzień towarzyszą, jak odnosimy się do siebie i innych - ma ogromne znaczenie. Determinuje jakość naszego życia, a ona wpływa na stan naszego zdrowia.

Ppk: Napisała Pani, że nie da się zgłębiać tematów, które dotyczą rozwoju wewnętrznego, tego, co w nas intuicyjne, intymne, bez zatopienia się w nie. Jak możemy dokonać tego zatopienia? Czy Pani książka może nam w tym pomóc?

OK: Żeby odpowiedzieć na to pytanie powołam się tutaj na cytat z książki, z wywiadu z Sharon Salzberg, światowej sławy nauczycielką uważności, medytacji i praktyki loving-kindness “Nawet jeśli zapoznamy się z 10 tysiącami publikacji naukowych, zdobyta w ten sposób wiedza nie będzie się w pełni pokrywać ze spostrzeżeniami płynącymi z 10 minut samodzielnego medytowania”. Dlatego też każdy z wywiadów w książce uzupełniony jest praktycznymi ćwiczeniami do stosowania od razu, w domu.

Ppk: "Przy pracy nad książką <<Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia>> miałam okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami, których jeszcze niedawno w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewałam się spotkać."* Przemawia przez Panią wielka pokora. Czy tak podchodzi Pani do życia?

OK: Ścieżka związana z rozwojem i rozwojem prozdrowotnym to niekończąca się podróż i rozwój. Im więcej wiem, tym bardziej widzę jak wiele jeszcze nie wiem. To fascynujące, bo nie ma tu celu do osiągnięcia, podchodząc w ten sposób do życia, mam nadzieję zawsze pozostać ciekawą świata, otwartą i gotową poszerzać horyzonty. Dzięki pracy w fundacji i wychowywaniu się w bardzo otwartym domu, orientuję się w środowisku związanym z rozwojem zdrowotnym i duchowym. Myślę, że moi rodzice zaszczepili we mnie to poszukiwanie u innych mądrości i głębi. To są cechy łączące autorytety, z którymi się spotkałam, a spotkania z nimi uczą pokory. Wobec tak wyjątkowych osób zamieniam się w gąbkę i chłonę.

Ppk: A drugie moje pytanie brzmi: Jak Pani tego dokonała, jak dokonała Pani tego, czego się Pani nie spodziewała w najśmielszych wyobrażeniach?

OK: Krok po kroku. Kiedy zaczynaliśmy fundację, pierwszy wykład o medycynie integralnej i jej założeniach odbył się dla 5 osób. W tym 3 to byliśmy my. Kolejny to było już 10 osób, aż doszliśmy do momentu, w którym mamy kilkanaście realizowanych projektów. IV Kongres medycyny integralnej, który planujemy w marcu z Fundacją Legii, to całodniowy konwent wykładowo-warsztatowy na kilkaset osób. Wierzę w metodę małych kroków. A one mogą nas zaprowadzić daleko.

Ppk: Jest Pani osoba niezwykle sprawczą. Czy pomaga to Pani w życiu?

OK: Myślę, że jeśli w coś głęboko wierzymy, coś stanowi naszą wewnętrzną misję, to pojawia się gotowość do działania. Bardzo ważne jest dla mnie w życiu kierowanie się wartościami i wspólne działanie. Żaden z projektów nie zostałby zrealizowany, gdyby nie nasze wspólne zaangażowanie w fundacji. Fundacja to dla mnie rodzina. Jestem wdzięczna każdej zaangażowanej osobie. Myślę też, że w obliczu tego, co dzieje się teraz na świecie, wojny, cierpienia, niepewności, kryzysu ekonomicznego i egzystencjonalnego wspólnota, pomaganie sobie wzajemnie, dialog, empatia i miłość są przeciwwagą. Wkładanie energii w to, na co mam wpływ, angażowanie się w pomoc jest dla mnie odpowiedzią nie tylko na palące potrzeby, ale też potrafi złagodzić ten wewnętrzny ból. Głęboko wierzę, że to, co się dzieje przejdziemy tylko wspólnie, pozostając czujnymi na siebie, siebie wzajemnie i planetę. O tym jest też książka “Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”.

Ppk: Czego mogę życzyć tak pięknej, mądrej, ciepłej i spełniającej się kobiecie jak Pani?

OK: Ach! Na dzisiaj mam nadzieję, że książka okazała się pomocna i dotarła do jak największej ilości osób w potrzebie. Mam nadzieję że spełni swoją rolę! A nam wszystkim życzyłabym zdrowia na każdym poziomie i oczywiście spokoju tego wewnętrznego i spokoju na świecie.

Ppk: Ślicznie dziękuję w imieniu moim i Czytelników. Dziękuję również za książkę, jak i za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich wypowiedzianych i tych skrytych w sercu marzeń. 

*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki O. Krajewskiej "Siła umysłu. Siła emocji",
 Wydawnictwo Sensus, 2022 
​
POLECAMY:
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>


NOWOŚĆ! 

Orina Krajewska

"Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia."

Wydawnictwo Sensus

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022!
0 Comments

Jeden uścisk

10/21/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Sprawczość

10/20/2022

0 Comments

 
Obraz
POWIĄZANY POST:

(Nie)miły facet

POLECAMY:
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>
​
​NOWOŚĆ! 

Robert A. Glover

"(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks
​i związki"


tłumaczenie: M. Baka

Wydawnictwo Kompania Mediowa

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022!
0 Comments

(NIE)MIŁY FACET

10/20/2022

0 Comments

 
Obraz

(NIE)MIŁY FACET

Jak być zintegrowanym mężczyzną?

​Na długo ten obraz zapadł mi głęboko w pamięci. Patrzyłam parę lat temu na płaczącego i bezsilnego mężczyznę. Koszt zdrady, pomimo że nie była to zdrada fizyczna, spowodował ból, rozdarcie wewnętrzne, poczucie krzywdy. A on pomimo że umiał okazać miłosierdzie i stać go było na wybaczenie, widział, że nie było to proste. Doskonale pamiętam tego przystojnego człowieka odnoszącego sukcesy w życiu zawodowym, człowieka, który był konkretny, rzeczowy, opanowany, a jednak ta sytuacja spowodowała, że zachowywał się jak dziecko, które samo nie wie, czego chce. Obserwowałam jak Adam mówił, iż wybacza, a za moment szamotał się, walczył ze swoimi emocjami, wypytywał, wypominał. Pomimo chęci wybaczenia bardzo cierpiał. Gdzie popełnił błąd? Czy można w ogóle mówić o popełnieniu błędu? Oddany był od zawsze rodzinie, żonie, dzieciom. Pracował, by im niczego nie zabrakło, spędzał czas z córkami, wspierał żonę w codziennych obowiązkach, pomimo że ona nie pracowała zawodowo, ale on doskonale zdawał sobie sprawę, ile czasu poświęcenia na prowadzenie domu. A jednak... Czegoś zabrakło? Adam nie rozumiał dlaczego nie mówiła, że czuje się niedowartościowana, dlaczego zaczęła szukać nowych znajomości w wirtualnym świecie. Dla niej, jak powiedziała, te śmiałe maile to była tylko zabawa, ale jemu nie było do śmiechu...

Maciej musiał wziąć trzy głębokie oddechy, wychodząc z pokoju biurowego, w którym toczyła się ożywiona dyskusja kolegów. Gdy usłyszał, jak opowiadali o zachowaniu znajomego, odniósł wrażenie, że słucha o samym sobie. Odnalazł w postawie tego człowieka wiele własnych zachowań. Słuchając jak Piotr i Norbert śmiali się z postawy kumpla, który był ośmieszany i krytykowany przez swoją partnerkę w towarzystwie innych osób, dostrzegł, że w jego związku też tak właśnie zaczęło się dziać przed laty. Pamiętał doskonale, jak siostra nie potrafiła zrozumieć, dlaczego inteligentny i myślący
trzeźwo człowiek za którego uchodził, może być tak ślepo wpatrzony w kobietę, która nim gardzi, której wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Maciej oddychał głęboko, a obrazy z przeszłości przelatywały mu przed oczami. Powoli dochodził do przekonania, że kiedyś też był taki jak znajomy kolegów i może właśnie ta jego postawa doprowadziła do tego, że dzisiaj nie może żyć w zgodzie z samym sobą, a jego związek już dawno się rozpadł. Zdał sobie sprawę, że w pewnym momencie swojego życia zapomniał o sobie, o swoich potrzebach, o granicach....Był tak zwanym "Miłym Facetem",  który był najszczęśliwszy w momencie, gdy uszczęśliwiał innych, ale do czasu...

Według psychoterapeuty Roberta Glovera "Miły Facet" unika konfliktów jak ognia i stanie na głowie, żeby tylko nikogo nie urazić i wierzy, że jeśli będzie dobry, szczodry i troskliwy, to w zamian poczuje się szczęśliwy, kochany i spełniony. Niestety, w pewnym momencie, kiedy spostrzeże, że "ta strategia nie przynosi pożądanych rezultatów - jak to się zazwyczaj dzieje - Miły Facet stara się często jeszcze bardziej i robi więcej tego samego. Wskutek poczucia bezradności i rozgoryczenia, jakie ten wzorzec nieuchronnie powoduje, Miły Facet często nie jest ani trochę miły."*

Wielu mężczyzn takich jak Adam i Maciej, kosztem bycia dobrym człowiekiem, w ich mniemaniu, zapomina o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach i ukrywa swoje błędy, potrzeby, emocje, by być takim, jakim chcą go widzieć inni. Ale zarówno ta gra, jak i nieustanne dawanie siebie, aby innych zadowolić, sprawić im przyjemność, zasłużyć na aprobatę, na docenienie, miłość, w pewnym momencie doprowadza ich do "frustracji i żalu płynących z dawania ponad stan i otrzymywania w zamian rzekomo tak niewiele."* I co się wówczas dzieje? "Miły Facet" staje się bierno-agresywny. Ma skłonność do wyrażania swojej frustracji i żalu w sposób niebezpośredni, zawoalowany i niezbyt miły (...) Mimo że zaprzecza, jakoby kiedykolwiek się złościł, frustracja i żale z całego życia wytwarzają w jego wnętrzu swoistą kapsułę furii pod ciśnieniem. Furia ta wybucha na ogół w najmniej oczekiwanych i pozornie niestosownych okolicznościach."*

Czy można coś zmienić i stać się osobą, która szanuje innych, kocha, docenia, ale nie zapomina o sobie, jest osobą zintegrowaną? Z pomocą może nam przyjść lektura książki Roberta Glovera "(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki" w której między innymi autor wymienia atrybuty mężczyzny zintegrowanego.

Otóż, mężczyzna zintegrowany według niego:

• Ma silne poczucie własnego ja. Lubi siebie takiego, jakim jest.
• Bierze odpowiedzialność za zaspokajanie własnych potrzeb.
• Dobrze czuje się ze swoją męskością i seksualnością.
• Ma kręgosłup moralny. Robi to, co dobre, nie to, co wygodne.
• Jest przywódcą. Jest skłonny dbać o bliskich i ich chronić.
• Jasno, bezpośrednio i mocno wyraża swoje uczucia.
• Potrafi się troszczyć i dawać bez opiekowania się czy rozwiązywania problemów.
• Wie, jak stawiać granice, i nie boi się stawiać czoła konfliktom. Mężczyzna zintegrowany nie dąży do doskonałości ani uzyskania cudzej aprobaty. Zamiast tego akceptuje siebie takiego, jakim jest, realistycznie. Akceptuje, że jest doskonale niedoskonały.

Kim jest "Miły Facet"? Jakie błędy popełnia? Co jest podłożem jego zachowań? O tym wszystkim możecie przeczytać w książce napisanej przez psychoterapeutę, który w niezwykle obrazowy i ciekawy sposób przedstawia postać "Miłego Faceta" na podstawie sylwetek mężczyzn spotkanych w swoim zawodowym życiu. Jednak nie tylko przybliża nam ich postawy i opisuje przyczyny ich zachowań, lecz także wskazuje drogę wyjścia z pułapki, w którą wpadł niejeden mężczyzna. Robert Glover proponuje wiele ciekawych ćwiczeń, które każdy jest w stanie sam przeprowadzić, a mogą one stać się początkiem dobrej zmiany.

Na zakończenie dodajemy jedno z ćwiczeń z książki "(nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki." Mamy nadzieję, że nie tylko mężczyźni będą mogli z niego czerpać :)

ĆWICZENIE:

"Przeczytaj poniższą listę zasad. Wypróbuj parę z nich. Dodaj do listy własne. Zapisz je na kartkach i umieść tam, gdzie możesz je codziennie zobaczyć.
​
• Jeśli czegoś się boisz, to zrób to.
• Nie gódź się na byle co. Za każdym razem, kiedy to robisz, dostajesz dokładnie to, na co się zgodziłeś.
• Stawiaj się na pierwszym miejscu.
• Niezależnie od tego, co się wydarzy, poradzisz sobie.
• Cokolwiek robisz, włóż w to sto procent.
• Jeśli robisz to, co zwykle, otrzymasz to, co zwykle.
• Jesteś jedyną osobą na Ziemi odpowiedzialną za twoje potrzeby, pragnienia i szczęście.
• Proś o to, czego chcesz.
• Jeśli to, co robisz, nie działa, spróbuj czegoś innego.
• Mów jasno i bezpośrednio.
• Naucz się mówić „nie”.
• Nie miej wymówek.
• Jeśli jesteś dorosły, to możesz tworzyć własne zasady.
• Pozwól, by ludzie ci pomogli.
• Bądź ze sobą szczery.
• Nie pozwól, by ktokolwiek cię źle traktował. Nikt nie może tego robić. Nigdy.
• Wyjdź ze złych sytuacji i nie czekaj, aż się zmienią.
• Nie toleruj tego, co nie do zaakceptowania - nigdy.
• Przestań obwiniać. Ofiary nigdy nie odnoszą sukcesu.
• Żyj zgodnie ze sobą. Zdecyduj, co jest dla ciebie dobre, i to zrób.
• Zaakceptuj konsekwencje swoich czynów.
• Bądź dla siebie dobry.
• Myśl w kategoriach obfitości.
• Mierz się z trudnymi sytuacjami i konfliktem z otwartą przyłbicą.
• Nie rób niczego w ukryciu.
• Zrób to teraz.
• Bądź gotów zrezygnować z tego, co masz, by zdobyć to, czego pragniesz.
• Baw się dobrze. Jeśli się nie bawisz, coś jest nie tak.
• Daj sobie przestrzeń na porażki. Nie ma błędów, tylko doświadczenia, które cię czegoś uczą.
• Kontrola jest ułudą. Odpuść. Pozwól, by życie się toczyło."*

*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Roberta A. Glovera :"(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki", Wydawnictwo Kompania Mediowa
​
POLECAMY: 
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>

NOWOŚĆ! 

Robert A. Glover

"(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks
​i związki"


tłumaczenie: M. Baka

Wydawnictwo Kompania Mediowa

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022!

0 Comments

Każdego dnia

10/19/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Stanęłam na nogi i idę do przodu!

10/18/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Zastanów się...

10/18/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

WIDOK Z HELIKOPTERA

10/17/2022

0 Comments

 
Obraz

WIDOK Z HELIKOPTERA

Fragment książki "Poradnik obsługi umysłu"

W  poście "Poradnik obsługi umysłu" mogliście przeczytać między innymi o tym, że każdy z nas doświadcza trudnych emocji. Jednak to, jak sobie z nimi radzimy, w dużym stopniu zależy od nas. 
Dzisiaj dzięki życzliwości WYDAWNICTWA RM publikujemy fragment z książki "Poradnik obsługi umysłu", której autorem jest Nikodem Ryś. 
​
Ćwiczenie: Widok z helikoptera

"Podaj przykład sytuacji, która ostatnio Cię zmartwiła/zaniepokoiła/wywołała jakiekolwiek nieprzyjemne emocje i jak Ty ją widziałeś/widziałaś: 


Zapisz doświadczaną emocję: 

Określ jej intensywność na skali od 0 do 10: 

Teraz spójrz na tę sytuację z szerszej perspektywy. Tak jakbyś wzleciał ponad wszystko helikopterem albo balonem na gorące powietrze. Wyobraź sobie całą sytuację bardzo dokładnie. Oddal obraz, aby zobaczyć wszystko, co się dzieje dookoła... Daj sobie chwilę na to wyobrażenie i nie przechodź do dalszej lektury, dopóki nie zobaczysz całej sytuacji. Co dostrzegasz? Czy widzisz coś nowego w tej starej sytuacji? Czy coś się zmieniło? Czy dostrzegasz więcej informacji, które mogą wpłynąć na postrzeganie tej sytuacji? Jak się teraz czujesz? Jak zmieniła się intensywność doświadczanych emocji?

Zapisz sytuację widoczną z szerszej perspektywy: 



 

Zapisz doświadczaną emocję:


Określ jej intensywność na skali od 0 do 10 po wyobrażeniu i zapisaniu sobie szerszej perspektywy: 


W ten sposób możemy dostrzec pewne fakty, które umknęły nam w czasie doświadczania tej sytuacji.

Omówienie:

Ćwiczenie Widok z helikoptera można wykorzystać w wielu różnych sytuacjach, na przykład w kłótni z bliską osobą. Najczęściej w takim przypadku dostrzegamy tylko pewien wąski wycinek wydarzeń i umykają nam bardzo istotne fakty. W takiej sytuacji warto rozszerzyć perspektywę, spróbować spojrzeć z perspektywy drugiej osoby i zastanowić się nad tym, co takiego wpłynęło na jej reakcję. Zwróć uwagę na to, co ta osoba widzi, co czuje, co takiego doświadczyła, co mogło mieć wpływ na jej zachowanie. Pomyśl również o jej potrzebach i oczekiwaniach w obecnej sytuacji. Czy zostały spełnione? Na przykład, gdy kłócimy się z drugą osobą i widzimy tylko daną sytuację sprzeczki – warto wznieść się metaforycznym helikopterem/balonem i pomyśleć z szerszej perspektywy – dlaczego ta osoba mogła tak postąpić, jak się czuła danego dnia, co mogło wpłynąć na to, że ten konflikt w ogóle pojawił, czy nie wydarzyło się coś w życiu tej osoby, co uwrażliwiło ją na takie sytuacje. Po takim ćwiczeniu możemy uświadomić sobie, że ta osoba przechodzi obecnie żałobę po stracie kogoś bliskiego, stąd jej tolerancja na trudne sytuacje może być znacznie mniejsza niż zazwyczaj. W innej sytuacji możemy sobie uświadomić, że osoba nie czuje się dobrze fizycznie, co oczywiście też może wpłynąć na jej wytrzymałość psychiczną i tolerowanie trudnych sytuacji. To może doprowadzić do większej empatii z naszej strony i bardziej empatycznego komunikowania się z drugą osobą, co wtórnie może załagodzić konϐlikt. To ćwiczenie bardziej przypomina postawienie się na miejscu drugiej osoby, ale to również jest rozszerzenie perspektywy na daną sytuację. Nieistotne, czy wzlatujemy metaforycznym helikopterem ponad całą sytuację, czy ten helikopter wlatuje do umysłu drugiej osoby. Ważne, że rozszerzamy perspektywę oraz ograniczamy opinię i konfrontujemy się z faktami (pamiętaj, że odczuwane emocje to również fakty).

Myśli często bywają nieuchwytne, pojawiają się tylko na moment, po czym znikają, pozostawiając po sobie spustoszenie w formie nieprzyjemnych emocji. Myśli, nad którymi nie mamy większej kontroli, i które wskakują nam do głowy bez ostrzeżenia, to myśli automatyczne. Jednak możemy wykonać na nich pewną pracę, która może dać całkiem istotne rezultaty. Pierwszym krokiem w pracy poznawczej jest zidentyfikowanie doświadczanych myśli. Aby pracować nad myślami, w pierwszej kolejności musimy je zauważyć. W tym celu zapisuje się myśli, które wpadają nam do głowy. Zapisywanie myśli ma kilka ważnych zalet. Po pierwsze daje spore wytchnienie i samo w sobie jest metodą terapeutyczną (Pennebaker i Chung, 2007). Przerzucenie myśli na papier pozwala uporządkować to, co w głowie wydaje się ogromnie przytłaczające. Po drugie zapisanie myśli pozwala nabrać perspektywy i zobaczyć, że jest to tylko myśl. Po trzecie dużo łatwiej jest pracować nad myślą, jeśli przybierze ona fizyczną formę i znajdzie się na kartce papieru.

Myśli należy zapisywać bez cenzurowania, dokładnie tak, jak się pojawią. Jest ogromna różnica w myśli, w której znajduje się na przykład wulgaryzm, a w dokładnie takiej samej myśli bez wulgaryzmu. Dotyczy to również wszystkich innych szczegółów, jakie się w nich pojawiają. Czyli przymiotników, opisów, epitetów itd. Technicznie dwie myśli mogą się niczym nie różnić, jeśli weźmiemy pod uwagę przekazaną ilość informacji, ale może być ogromna różnica w emocjach, jakie przeżywamy na skutek tych myśli.

Niektóre myśli towarzyszą nam w formie cytatów, pewnych zdań, które wybrzmiewają między naszymi uszami. Inne myśli funkcjonują jako wyobrażenia, wspomnienia czegoś, co było. W takim momencie trzeba jak najdokładniej zapisać wyobrażenie, jakie pojawiło się w głowie. Niektórzy bardziej myślą w sposób wzrokowy, niektórzy słuchowy, a inni – wykorzystując jeszcze inne zmysły. Za każdym razem trzeba po prostu opisać to, co się pojawia jako myśl."

* Fragment pochodzi z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu"

​
Powiązany post:

PORADNIK OBSŁUGI UMYSŁU
​
POLECAMY: 
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>
​

​NOWOŚĆ! 

Nikodem Ryś

"Poradnik obsługi umysłu. Jak radzić sobie z emocjami"

Wydawnictwo RM

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022!
0 Comments

Miałem wiele zmartwień

10/16/2022

0 Comments

 
Obraz
POWIĄZANY POST:

PORADNIK OBSŁUGI UMYSŁU
​
POLECAMY: 
Obraz
KUPISZ TUTAJ>>

​NOWOŚĆ! 

Nikodem Ryś

"Poradnik obsługi umysłu. Jak radzić sobie z emocjami"

Wydawnictwo RM

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022!

PsychologiaPrzyKawie.pl jest patronem medialnym
0 Comments

PORADNIK OBSŁUGI UMYSŁU

10/15/2022

0 Comments

 
Obraz

PORADNIK OBSŁUGI UMYSŁU

Jak radzić sobie z trudnymi myślami i emocjami?

Gabrysia wciąż wraca do wydarzeń sprzed roku. Rozkłada wszystko na czynniki pierwsze, analizuje, zastanawia się, co by było, gdyby postąpiła inaczej. Powraca do minionych chwil i nie potrafi pozbyć się ich z głowy. Podczas spotkania z przyjaciółką opowiada w nieskończoność o tym, co wówczas się wydarzyło, jak się poszczególne osoby zachowały i jaka była jej reakcja. Gdyby mogła cofnąć czas, z pewnością stanęłaby w obronie koleżanki, która wówczas straciła pracę. Dzisiaj uważa, że jest tchórzem, egoistką, a nawet idiotką.

Irek nie może sobie darować, że nie odwiedził ojca w jego urodziny. Gdyby wiedział, że były to jego ostatnie... Gdyby miał świadomość, jak przewrotne i zaskakujące jest życie. Wciąż sobie powtarza cytat, który wręcz dźwięczy mu w uszach każdego dnia, że mamy spieszyć się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Dzisiaj zrobiłby wszystko, by choć na chwilę przytulić się do taty, by spojrzeć w jego mądre oczy, wyrazić wdzięczność. Jest zły na siebie, obarcza siebie winą, a to z kolei powoduje, że od wielu miesięcy ma problemy ze snem, stał się opryskliwy, arogancki...

Diana przegląda niemalże każdego dnia zdjęcia i czyta wiadomości w telefonie. Odejście Dominika doprowadziło do trzęsienia ziemi w jej życiu. A przecież mogłam temu zapobiec... To moja wina... Ale ze mnie kretynka, jędza, zołza... Wielokrotnie siostra mówiła mi, że przesadzam, że zachowuję się jak księżniczka, że żaden chłopak dłużej tego nie wytrzyma.

Gabrysia, Irek i Diana stali się niewolnikami swoich myśli i emocji. Ciągle rozmyślają, rozkminiają, rozkładają wszystko na czynniki pierwsze, analizują z każdej możliwej strony. I oczywiście tworzą czarne scenariusze, w których grają tragiczne role. Obwiniają siebie, oczerniają, wymierzają w siebie rozmaite oskarżenia. Ten ciężar myśli jest jak balast powodujący, że stają się wykończeni emocjonalnie. Smutek, złość, żal, wstyd, poczucie winy - to tylko część przytłaczających ich emocji.

Świat naszych myśli i emocji... Wydaje nam się, że to nic. Przecież to tylko myśli: o tym, że się nie udało, o tym, że nikt nas nie lubi (albo przynajmniej wielu), że nie umieliśmy doprowadzić sprawy do końca itd. Przechodzimy nad tym do porządku dziennego i kolejnego dnia zaczynamy myśleć dokładnie tak samo. Negatywnych myśli staje się z czasem coraz więcej niż pozytywnych i nawet sami nie zauważamy, jak się zmieniamy. Ogarnia nas marazm, brak chęci do życia, czarnowidztwo. Czasem dopiero opinia kogoś z boku - zwraca nam uwagę i pokazuje, że się "pogubiliśmy", zaczęliśmy świat widzieć w czarnych barwach, gorzej się czuć, mniej robić. Dlaczego? Otóż nasze - wydawałoby się niewinne - myśli uruchomiły całą machinę, błędne koło.

Nasze myśli wpływają bowiem na przekonania o nas samych i o świecie. Jeśli myślę np. "Nie mam prawdziwych przyjaciół", to zaczynam w sobie budować przekonanie "Jestem beznadziejna, nic nie warta", to z kolei wzbudza we mnie emocje, uczucia i niestety nie są one przyjemne. Osoba, która tak myśli o sobie i ma takie przekonania na swój temat jest smutna, przygaszona, zniechęcona. I niestety taki "stan ducha"; przekłada się na jej działanie. Nie muszę chyba pisać, jak działa osoba w takim nastroju? Domyślicie się sami. W związku z tym: skoro mało robi, słabo działa (np. nie dzwoni do przyjaciół, nie umawia się z nimi, nie wychodzi) - nie zbiera pozytywnych doświadczeń, które mogłyby zmienić jej myśli. W związku z tym coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie chce się z nią spotykać i że nie ma przyjaciół.

Niestety bardzo często myśli i emocje stają się niejako naszymi panami, zarządzają nami, a my stajemy się im poddani i to nas przerasta. Ale jest na to sposób. Oddzielenie emocji od myśli powoduje, że myśli stają się mniej emocjonalne i mamy nad nimi większe poczucie kontroli. Samopoczucie, że jestem wściekła powoduje bezsilność, natomiast, gdy uzmysłowię sobie, jaka jest przyczyna tej wściekłości, wówczas widzę, co doprowadziło do takiego stanu i mam szansę na dokonanie zmiany. "Dodatkowo dużo łatwiej jest się zdystansować od stanów umysłu, kiedy dzielimy go na poszczególne elementy: myśli, emocje czy odczucia fizjologiczne. Łatwiej poradzić sobie z konkretną myślą lub emocją niż z czymś niekonkretnym, niezróżnicowanym i ogólnym. Myśli zazwyczaj stoją za konkretnymi emocjami. Nierzadko są przyczyną złego samopoczucia, lęku, agresji i innych nieprzyjemnych emocji. Praca z przekonaniami przypomina leczenie przyczyny, a nie żmudne łagodzenie objawów. Dlatego bardzo owocna w zmiany emocjonalne staje się praca z myślami."*

Zarówno Gabrysia, Irek, jak i Diana byli zaangażowani emocjonalnie w sytuację, które spowodowały, że nie mogli przestać o nich myśleć. Emocje spowodowały, że patrzyli oni na te zdarzenia jako na pewny wycinek, niewielki kawałek drogi, nie dostrzegając całości i nie uwzględniając szerszego kontekstu. Mieli też klapki na oczach. A "w takich sytuacjach dobrym sposobem jest zobaczenie szerszej perspektywy. Osoba, która podąża pewną ścieżką w lesie, widzi tylko kilka metrów drogi przed sobą. Ta droga czasami mocno zakręca, a osoba idąca tą ścieżką uświadamia sobie, że właśnie zawraca i oddala się od swojego celu. Osoba lecąca helikopterem, która widzi szerszy obraz, jest w stanie zobaczyć, że podążanie tą ścieżką to świetne rozwiązanie, bo ten zakręt pozwala ominąć przepaść, znajdującą się w linii prostej do celu. Ktoś kto przechadza się tym szlakiem, nie dostrzega tego istotnego faktu. Dlatego, jeśli jesteśmy w jakąś sytuację mocno zaangażowani (szczególnie emocjonalnie), to warto się z niej na chwilę wycofać, aby być w stanie spojrzeć szerzej."*

Ważne, abyśmy też zrozumieli, że myśli nie są faktami! "Myśl jest tylko materiałem produkowanym przez nasz umysł. Myśli mogą się zgadzać z faktami, ale nie muszą. Można je podważać i z nimi dyskutować (często na tym polega proces terapeutyczny)."*

Każdy z nas w pewnych momentach życia stał się niewolnikiem myśli i emocji. Niektórzy w tej niewoli tkwią latami. Czy jest na to sposób? Niewątpliwie wizyta u specjalisty, ale także wsparciem może być lektura książki "Poradnik obsługi umysłu", którą gorąco polecam. Co prawda, nie zastąpi terapii, ale może być pomocna w wielu momentach naszego życia. Wielkim jej atutem jest to, że została napisana przez psychologa i psychoterapeutę poznawczo-behawioralnego. Jej autor - Nikodem Ryś -pokazuje nam, jak reagować, jak się zachować i jakie techniki zastosować, aby ujarzmić swój umysł, wyregulować emocje i działać w zgodzie ze swoimi wartościami. Jestem przekona, że ćwiczenia, które tu w niej znajdziecie, wzbogacą Wasze życie i pomogą efektywniej przechodzić kryzysy życiowe.

*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu", Wydawnictwo RM, której mamy przyjemność być patronem medialnym

POLECAMY: 
Obraz
​

NOWOŚĆ! 

Nikodem Ryś

"Poradnik obsługi umysłu. Jak radzić sobie z emocjami"

Wydawnictwo RM

PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022!
KUPISZ TUTAJ>>

PsychologiaPrzyKawie.pl jest Patronem wydania książki "Poradnik obsługi umysłu."
0 Comments

Świat nienawiści

10/14/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

MOJA DROGA

10/13/2022

0 Comments

 
Obraz

MOJA DROGA

"Odkryj swoje WEWNĘTRZNE DZIECKO"

Nie potrafisz zrozumieć innych? Widzisz wokół siebie ludzi sfrustrowanych, tchórzliwych, tych, którzy wycofują się z podjętych zadań oraz tych, którzy nie umieją ponosić konsekwencji swoich zachowań? Według Ciebie twoi pracownicy są infantylni i mało odpowiedzialni? A może to Ty powinnaś spojrzeć na siebie okiem drugiego człowieka i zobaczyć tą, która ocenia, krytykuje, stawia sobie i innym wygórowane oczekiwania. Może jesteś kobietą, która nie kontroluje emocji, chce mieć zawsze ostanie słowo do powiedzenia i wciąż wchodzi w sytuacje konfliktowe?
 
Każdy z nas niesie ze sobą przez drogę, którą jest życie plecak, w który wyposażyli nas najbliżsi w pierwszych latach naszego życia. Gdy przystaniemy na tej drodze, to z radością odkrywamy, że jest w nim na przykład płaszcz przeciwdeszczowy, który ochroni nas w razie niesprzyjających warunków atmosferycznych; latarka, którą wykorzystamy, gdy się ściemni i nie będziemy widzieć drogi przed nami; butelka wody, która ugasi pragnienie w momencie, gdy wokół będzie jej brak, a my będziemy spragnieni. Ale czasami dostrzegamy, że dźwigamy na swoich plecach ciężar, który jest ponad nasze siły, który hamuje, utrudnia naszą wędrówkę, powoduje, że potykamy się i przewracamy. Gdy zajrzymy do środka, nie potrafimy pojąć, po co są nam niepotrzebne kamienie, które tylko utrudniają drogę.

Myślę, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że nasz stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z naszego dzieciństwa. Stefanie Stahl w swojej najnowszej książce "Odkryj swoje wewnętrzne dziecko", która w piątek miała swoją polską premierę, napisała, że naszym zachowaniem często kieruje nasze wewnętrzne dziecko będące „sumą doświadczeń, które odcisnęły na nas swoje piętno w dzieciństwie – doświadczeń pozytywnych i negatywnych, które zebraliśmy w relacji z naszymi rodzicami oraz innymi bliskimi i ważnymi dla nas osobami. Tkwią one silnie w naszej nieświadomości. Są to wszystkie lęki, zmartwienia i nieszczęścia, które napotkaliśmy w dzieciństwie. Są to także wszystkie pozytywne doświadczenia, których wtedy doznaliśmy.”

Jakiś czas temu odwoływałam się na naszym blogu do Analizy Transakcyjnej, pisząc o wewnętrznym dziecku, które jest w każdym z nas. Stefanie Stahl widzi w tym dziecku niejako dwa oblicza: Dziecko Słońca i Dziecko Cienia. "Dziecko Słońca obejmuje nasze pozytywne doświadczenia i emocje. Tworzy je to, co odczuwa radosne dziecko: spontaniczność, potrzeba przygody, ciekawość, zanurzenie się w czymś bez pamięci, witalność, zapał i radość życia. Natomiast Dziecko Cienia Cienia obejmujące nasze negatywne przekonania i wynikające z nich obciążające emocje, takie jak smutek, strach, bezradność, czy złość." I to właśnie  te negatywne przekonania i emocje powodują wykształcenie się tak zwanych strategii obronnych, między innymi wycofania, dążenia do perfekcji, krytyki i ataku, dążenia do władzy i kontroli. "Dziecko Cienia tworzy ta część naszego poczucia własnej wartości, która jest zraniona i słaba.” Autorka poradnika uważa, że dopiero „poznanie swojego wewnętrznego dziecka i  zaprzyjaźnienie się z nim pozwoli nam odkryć głęboko ukrywane tęsknoty i skaleczenia.”

Zapytacie, jak to zrobić? Można skorzystać z pomocy psychologa. Można też zacząć z pomocą poradnika - Stefanie Stahl nie pozostawia czytelnika bez pomocy. Pokazuje klucz do rozwiązania naszych problemów, którym jest według niej przede wszystkim odkrycie wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim. Na stronach swojej książki krok po kroku przeprowadza nas przez ćwiczenia, dzięki którym mamy możliwość:
​
  • odkrywania swoich schematów myślowych;
  • zrozumienia, w jaki sposób uczucia z naszej przeszłości wdzierają się do teraźniejszości, powodując nasze kłopoty;
  • poznania strategii obronnych, które wyrastają z naszych schematów i manifestują się w naszym zachowaniu.

Jeśli np. mąż wpada w furię, ponieważ żona zapomniała kupić mu czegoś w sklepie, to tak naprawdę jego wewnętrzne nie dziecko nie było zaspokojone, rodzice nie dbali o zaspakajanie jego potrzeb. I jego reakcja teraz jest naprawdę wywołana frustracją z przeszłości.

Autorka pomaga nam jako czytelnikom odkrywać drogę do szczęśliwego życia. Na kolejnych stronach poznajemy konkretne ćwiczenia, które pomogą nam zaakceptować nasze biedne i skrzywdzone dziecko, pocieszyć je i uleczyć. 

​Stefanie Stahl poza pokazywaniem przykładów z życia i ćwiczeniami pomagającymi wzmocnić nasze Dziecko Cienia, zaakceptować je i zrozumieć; pomaga nam także określić nasze wartości; uświadomić mocne strony i zasoby; nauczyć się czerpania radości z życia, bycia autentycznym, rozwiązywania konfliktów, kształtowania empatii, słuchania, wyznaczania zdrowych granic, regulowania emocji, strategii pomocnych w walce z uzależnieniami, zlikwidować opór, pielęgnować hobby i zainteresowania. Dużo, prawda? Dlatego właśnie podtytuł książki brzmi: „Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów”. Bo dotyczy prawie wszystkich obszarów naszego życia.

Autorka poradnika próbuje przekonać czytelnika do tego, by pozwolił sobie na bycie sobą. Jak pisze „Im bardziej kochający i bezpieczny dom znajdują w tobie twoje Dziecko Cienia i Dziecko Słońca, tym więcej spokoju znajdziesz w sobie i tym więcej wyrozumiałości i życzliwości możesz podarować innym ludziom. Twój dom jest tam, gdzie ty masz prawo być. Dom oznacza bliskość, bezpieczeństwo i pewność. Jeśli mieszkam w samym sobie, przynależę do siebie, a przez to zarówno jestem w kontakcie z samym sobą, jak i łatwiej utrzymywać mi stosunki z innymi. O to właśnie chodzi w życiu.”

Moim zdaniem książka „ Odkryj swoje wewnętrzne dziecko” została napisana w sposób, który trafi do każdego niemal czytelnika. Pomimo, iż porusza bardzo ważne tematy, napisana jest przystępnym językiem, a bezpośrednia forma powoduje, że mamy wrażenie bliskiego kontaktu z autorką. Stefanie Stahl daje nam podczas lektury poczucie akceptacji, wsparcia i zrozumienia. Jestem przekonana, że ten światowy bestseller przetłumaczony już na 20 języków zyska wielką popularność również w Polsce i pozwoli wielu osobom na bycie sobą.

Na koniec przekazujemy Wam jedno z ćwiczeń, które znalazłyśmy w poradniku:

"Znajdź swojego wewnętrznego pomocnika"

Stefanie Stahl  proponuje, abyśmy w sytuacjach trudnych, z którymi ciężko nam się zmierzyć, znajdowali swojego wewnętrznego pomocnika, który będzie stanowił dla nas wsparcie. Może to być jedna osoba albo całą grupa, możemy sobie wyobrazić realną osobę, nawet jeśli już nie żyje (na przykład zmarłego ukochanego Dziadek), a może to być fantastyczna postać - wróżka, superman. Nasz pomocnik ma wyskoczyć z naszej wyobraźni i być w różnych sytuacjach, gdy jego potrzebujemy. Autorka książki proponuje, abyśmy mieli  różnych pomocników - zgodnie z ich kompetencjami i naszymi potrzebami. To wyobrażenie da nam siłę!

* Fragmenty i cytaty pochodzą z książki S. Stahl "Odkryj wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów." (tłumaczenie S. Miłkowska), Wydawnictwo Otwarte


Obraz
Katarzyna Krakowska
współautorka bloga
​Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać  z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
Obraz
0 Comments

Aby zobaczyć Twój uśmiech

10/12/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

Być kobietą, być kobietą

10/11/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments

TĘPIONE I NIEDOCENIONE

10/10/2022

0 Comments

 
Obraz

TĘPIONE I NIEDOCENIONE

Syndrom Nieadekwatnych Osiągnięć Edukacyjnych. Uczeń zdolny

​Nauczyciel kieruje uczennicę do  psychiatry w celu wyleczenia nadpobudliwości  i braku koncentracji, a lekarz odkrywa jej talent… Historia jak z filmu, a to część biografii Gillian Lynne, byłej brytyjskiej baleriny, znanego choreografa oraz reżysera teatralnego i telewizyjnego, współtwórcy musicali „Upiór w operze” i „Cats”.

Można powiedzieć, że Gillian Lynne miała wyjątkowe szczęście, którego niestety nie ma wiele utalentowanych i kreatywnych dzieci. One nie tylko nie wiedzą, że są wyjątkowe, ale wręcz są tępione za to, w czym są dobre.

Uczniowie z ponadprzeciętnymi możliwościami bardzo często nie wykorzystują swojego potencjału. Jest to spowodowane między innymi  nierównomiernym tempem rozwoju i problemami osobowościowymi oraz negatywną rolą środowiska. Czynniki te powodują, że wyniki osiągnięć dzieci zdolnych obniżają się, a czasem zdarza się tak, że  uczniowie ci nawet przeżywają niepowodzenia szkolne. U dzieci zdolnych trudności edukacyjne często spowodowane są przez tzw. Syndrom Nieadekwatnych Osiągnięć Szkolnych, czyli rozbieżność pomiędzy potencjalnymi możliwościami a faktycznymi osiągnięciami.

Problemy emocjonalne i społeczne są główną bolączką dzieci zdolnych mającą przełożenie na wyniki w nauce. Mówi się o tak zwanej asynchronii rozwojowej, polegającej na tym, że poszczególne sfery rozwojowe,  między innymi emocjonalna i społeczna, rozwijają się wolniej od sfery poznawczej. Dzieci te mają często problemy interpersonalne, bywają egocentryczne, czasami uparte, niekiedy agresywne. Postrzegane są jako inne, czasami przemądrzałe, gdyż zadają dużo pytań, „przechwalają się” wiadomościami, które posiadają.

Wśród jednostek zdolnych wielu jest też „podwójnie wyjątkowych”, czyli tych, którzy posiadają zdolności kierunkowe, a jednocześnie towarzyszą im określone deficyty rozwojowe utrudniające osiąganie wyników adekwatnych do jego uzdolnień. Wymienić tu można specyficzne problemy w nauce, ADHD, zaburzenia ze spektrum autyzmu, niepełnosprawność intelektualną, ruchową i inne niepełnosprawności.  

Patrząc na uczniów przede wszystkim widzimy to, co wysuwa się na pierwszy plan. Spoglądamy na nich przez pryzmat trudności. Dziecko zostaje zaszufladkowane jako nadpobudliwe, niecierpliwe, impulsywne, nieodporne na krytykę. Widzimy jego deficyt, patrzymy jak na osobę niedowidzącą, bądź niedosłyszącą i więcej nie dostrzegamy, a szkoda, gdyż pod tym deficytem leży bardzo często ogromny potencjał, który niestety zostaje zmarnowany.
 
Poza problemami społecznymi i emocjonalnymi, przyczyną Syndromu Nieadekwatnych Osiągnięć Edukacyjnych może być negatywne oddziaływanie środowiskowa  i dotyczy to zarówno środowiska szkolnego, jak i  rodzinnego. Ponieważ do tematu edukacji, jej blasków i cieni będziemy jeszcze wracać w kolejnych miesiącach,  skupimy się obecnie jedynie na rodzinie.

Wszyscy doskonale wiemy, że w domu rodzinnym kształtują się nasze postawy.  Dziecko zdolne wychowywane przez rodziców o  niskim statusie społecznym często ma obojętną, a czasem nawet negatywną postawę wobec wartości, jaką jest wykształcenie.  Pamiętam mamę pewnego szesnastolatka, która prosiła mnie o radę. Chciała wiedzieć, jaką szkołę wybrać dla syna. To ona jako matka chciała zadecydować o jego przyszłości, gdyż jak twierdziła: „Andrzejek jest dobry, ale nie grzeszy mądrością.” Faktycznie, chłopak z trudem przechodził z klasy do klasy  i można było sądzić, że mama ocenia go obiektywnie. Okazało się jednak, że uczeń ten miał wielki, niestety nieodkryty i niewykorzystany potencjał intelektualny. Trudno było uwierzyć, że moja diagnoza była trafna. Zadawano mi pytania, jak to możliwe, by uczeń nieznający podstawowych terminów, symboli, wydarzeń, definicji i dat mógł być nazywany przeze mnie  zdolnym.  Mógł, gdyż nikt z nas nie urodził się z encyklopedią w głowie. Andrzej, tego, czego uczyli się jego koledzy mógłby nauczyć się w krótszym czasie, miał zdolność szybkiego przetwarzania informacji, rozwinięte myślenie logiczne, ale… Był przykładem osoby, na której rozwoju piętno odcisnęło środowisko rodzinne. W tym wypadku samotnie wychowująca go matka, będąca osobą o podstawowym poziomie wykształcenia, bez ambicji i aspiracji, niedoceniająca wartości nauki. Taka osoba nie motywowała go, a wręcz swoją postawą hamowała jego rozwój. Niekiedy dzieci zdolne dorastają w domach, gdzie oprócz braku świadomości rodziców, atmosfera tam panująca – konflikty, napięcia - wpływa negatywnie na emocje dziecka i trudno w takim wypadku oczekiwać, aby uczeń niemający zaspokojonej potrzeby bezpieczeństwa zaspokajał potrzebę rozwoju, aczkolwiek są wyjątki, gdy dla dziecka ucieczką od świata zewnętrznego jest świat książek.

Czasami zdziwieni jesteśmy błyskotliwością hydraulika, który przyszedł do naszego domu usunąć awarię, zdumieni jesteśmy, jaką ripostę słowną potrafi dać mechanik samochodowy, do którego przyjechaliśmy ze swoim pojazdem. Być może mogliby dziś być dyrektorami dużych przedsiębiorstw, a może pracowaliby nad wynalezieniem leku na choroby, które zabierają nam bliskich. Być może… ale ich losy potoczyły się inaczej, gdyż to, co najcenniejsze zwykle jest trudne do dostrzeżenia, a my zwracamy uwagę na to, co w danej chwili dla nas stanowi problem. Widzimy zachowanie, a nie zastanawiamy się, jaka może być przyczyna i co moglibyśmy zrobić, aby pomóc drugiej osobie. A przecież pomagając, siejemy dobro, które kiedyś wróci. Być może portier w banku, którego jesteś dyrektorem nie lubił szkoły, gdyż był wyśmiewany przez rówieśników. Może byłeś wśród tych, którzy odwracali się od niego, bo był inny. Wszyscy widzieli to, co było niewygodne, a nie zauważyli tego, co zostało zmarnowane. Dzisiaj jest portierem, a mógłby być wynalazcą leku, który dziś uratowałby Twoją umierającą matkę.

​
Obraz
Katarzyna Krakowska
​współautorka bloga
Chcesz mieć dobre relacje w dziećmi? Nie wiesz jak je motywować, zachęcać do samodzielności, asertywności i współpracy? Nie wiesz jak mówić, by chciały Ciebie słuchać? Jesteś często bezradna i przytłoczona niełatwą rolą matki? Nie jest to takie trudne zadanie. Zapraszamy Cię na porady on line. Na indywidualną "Szkołę dla Rodziców". Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
Obraz
0 Comments

Posiadanie serca, które jest wrażliwe

10/9/2022

0 Comments

 
Obraz
0 Comments
<<Previous
Forward>>
    JESTEŚMY NA FACEBOOKU:

    POMAGAMY:
    Obraz
    Kliknij i sprawdź

    PUBLIKUJEMY W:
    Obraz
      

    Newsweek Psychologia
    Obraz
    Cosmopolitan
    Obraz
    Newsweek
    Obraz

    PISZEMY DLA WAS:

    Obraz
    Katarzyna Krakowska
    Obraz
    Joanna Kotarska

    REKLAMA:
    piszcie do nas na adres: 
    ​psychologiaprzykawie@gmail.com 
    ​

​Strony:  1   2   3   4   5   6   7   8   9  10  11  12  13  14  15  16  17  18  19  20  21  22  23  24  25  26  27  28  29  30  31  32  33  34  35  36  37  38  39  40  41  42  43  44  45  46  47  48  49  50  51  52  53  54  55  56  57  58  59  60  61  62  63  64  65  66  67  68  69  70  71  72  73  74  75  76  77  78  79  80  81  82  83  84  85  86  87  88  89  90  
​

Powered by Weebly
  • Blog
  • PORADY ON LINE
  • O NAS
  • WYCHOWANIE
  • RELACJE
  • PRACA
  • ONA
  • WYWIADY
  • Kontakt / Współpraca