ZNÓW POCZUŁEM, ŻE ŻYJĘFragment książki "Ptakoterapia. Jak przyroda uratowała mi życie." Było na co patrzeć. Widok był przepiękny, rezerwat leżał u naszych stóp jak zielono- niebieska patchworkowa narzuta. Na północny wschód ciągnęła się linia brzegowa ze słynną latarnią morską w Happisburgh pomalowaną w charakterystyczne białe i czerwone pasy. Nabwschodzie znajdowała się wieża kościoła w Winterton, a na zachodzie Barton Broad, drugie największe moczary w okolicy. Z kolei na południu widać było konurbację Potter Heigham, ściśniętą na brzegu rzeki Thurne – dziwne miejsce, które trochę przypominało typowy norfolski nadmorski kurort, tyle że znajdowało się w głębi lądu. Napawaliśmy się widokiem i chłonęliśmy jego piękno. W końcu zeszliśmy z wieży i wsiedliśmy z powrotem do łodzi, aby wrócić do miejsca, z którego wypłynęliśmy. Mogliśmy w tym momencie wraz z dziadkiem wrócić do samochodu, ale obaj chcieliśmy jeszcze przejść się po rezerwacie. Obeszliśmy największe skupisko trzcin, nieruchomych i wysuszonych słońcem, idąc po regularnych, prostopadłych do siebie ścieżkach. Piaszczyste szlaki doprowadziły nas do kolejnej przystani, gdzie z niewielkie punktu obserwacyjnego można było przyglądać się szerokiej połaci mokradeł. Według tabliczki przy drzwiach, trafiliśmy do „Bazy bąka”. Przez głowę przemknęła mi przyjemna myśl – jakby to było spotkać takiego osobnika. Byliśmy sami w bazie i choć mieliśmy przed sobą wspaniały widok na ciągnące się daleko po horyzont moczary, na błotnistej równinie nie wylądował żaden bąk. Nie popsuło nam to jednak nastrojów i w doskonałych humorach ruszyliśmy w drogę powrotną do centrum obsługi turystów i dalej na parking. – Joe, patrz! – zawołał nagle dziadek. Podążyłem wzrokiem za jego dłonią. Czymże było to skrzydlate zjawisko, które nagle znalazło się przed nami? Dziwaczny ptak o baryłkowatej piersi przyleciał szybko znad trzcin po naszej prawej stronie, przefrunął nad ścieżką i zniknął w zaroślach po drugiej stronie. Wyglądał jak pręgowana brązowa czapla, a ja zorientowałem się, że właśnie po raz pierwszy w życiu zobaczyłem bąka. The Birds of Norfolk 2 (Ptaki Norfolk) to pokaźny tom zawierający kilka stron informacji na temat tego właśnie gatunku. Według zawartych tam informacji bąki korzystają wyłącznie z kilku obszarów lęgowych, a część z nich znajduje się właśnie w Norfolk. Z punktu widzenia ornitologii chyba nic tak dobrze nie oddaje istoty tego regionu tak dobrze, jak bąk. To wspaniałe doświadczenie, które przeżyliśmy razem, było po prostu niesamowite. Pamiętam jakby to było wczoraj niezwykłe uczucie spokoju, które mi wtedy towarzyszyło. Było to uczucie, które przybierało na sile w ciągu dnia. Po bardzo długim okresie pustki próżnia wewnątrz mnie zaczynała się wypełniać. Znów poczułem, że żyję. Dzięki temu nie tylko dobrze się czułem, ale też wszystko nabrało nowego sensu dzięki temu, że odkryłem swoje właściwe powołanie. Chciałem to wszystko poczuć jeszcze raz. Zobaczyć więcej, otworzyć się na świat przyrody, który sam otwierał się wokół mnie. Nadal pamiętam tamten dzień – będę go pamiętał do końca życia. Był to początek zainteresowania obserwacją ptaków i początek mojej „ptasiej terapii” – kolejnego etapu mojego życia. * Fragment pochodzi z książki "Ptakoterapia. Jak przyroda uratowała mi życie." POWIĄZANY POST: "Ptakoterapia" POLECAMY:
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres: psychologiaprzykawie@gmail.com |