TRAMPOLINA DO PRZYSZŁOŚCIDlaczego pogrążasz się w swojej przeszłości?Bożena wciąż wraca myślami do koszmaru, który przeżyła podczas trwania swojego małżeństwa. Analizuje, rozpamiętuje, rozkłada wszystko na czynniki pierwsze. Nie może sobie wybaczyć, że tak szybko zaufała, że dała się ponieść fali emocji, pięknym słowom, obietnicom, temu wszystkiemu, co wpłynęło na decyzję o spędzeniu życia z człowiekiem, który od początku nie był uczciwy, który budził podejrzenia wszystkich, tylko nie jej, zakochanej w nim po uszy. Gdy zdjęła różowe okulary, przejrzała na oczy. Trochę czasu trwało, nim podjęła decyzję o odejściu. Ale tak naprawdę do końca nie zerwała więzów z przeszłością. Dzisiaj, będąc 5 lat po rozwodzie, wciąż żyje przytłoczona myślami, które bombardują ją niemal każdego dnia. Ma pretensje do siebie, żal do byłego małżonka, obwinia przyjaciół, ubolewa nad swoim losem. A przecież… mogłaby już zacząć zupełnie inny rozdział swojego życia, pozostawiając bolesną przeszłość i patrząc z nadzieją w kierunku przyszłości. Arek niemal każdego dnia wyrzuca sobie, że tyle lat spędził w firmie, która z miesiąca na miesiąc podcinała mu coraz bardziej skrzydła, zabijała jego kreatywność, motywację, pewność siebie. „Dlaczego nie umiałem podjąć decyzji o odejściu? Dlaczego tak długo zwlekałem? Co mnie trzymało? Co powodowało, że dałem się tak traktować?” Mnóstwo pytań, które nie mają w danym momencie sensu. Nie stawia ich bowiem po to, by w przyszłości nie popełnić tych samych błędów, lecz po to, by usprawiedliwiać swój lęk przed podejmowaniem decyzji, przed postawieniem kroku w nowym kierunku, przed sięganiem po szczęście. Można by było ironicznie powiedzieć, że Cela swoją bolesną przeszłość „oprawiła” w ramkę. Bolała, odebrała beztroskie dzieciństwo i młodość, zdeterminowała wiele wyborów, ale dzisiaj, gdy uwolniła się już od ludzi, którzy byli przyczyną jej wielu traum, którzy nie zasłużyli na miano jej rodziny, przeszłość wciąż wraca jak zły sen, który ona sama przywołuje. Nie potrafi uwolnić się od wspomnień, od tych bolesnych myśli. Na każdym kroku opowiada o matce, która ją porzuciła, o ojcu alkoholiku, o siostrze, która po ułożeniu sobie życia, zapomniała o jej istnieniu. Można o Celi powiedzieć, że jest bohaterką, bo umiała wyrwać się z tego patologicznego kręgu, potrafiła zawalczyć o siebie, a nie było to łatwe, wymagało od niej wielkiej determinacji, siły, samozaparcia. Ale w momencie, gdy zaczęła wychodzić na prostą, wciąż jedną nogą tkwi w przeszłości. Wielu z nas, dla których przeszłość jest bolesnym wspomnieniem, paradoksalnie nie potrafi się od niej odciąć, co powoduje, że wpływa ona na nasze życie "tu i teraz" oraz na naszą przyszłość. Natomiast nie jest możliwe, aby doświadczyć lepszego życia, jeżeli funkcjonujemy w oparciu o schematy wyniesione z traumatycznej przeszłości. „Pomyśl o swojej przeszłości jak o walizkach wypełnionych betonem. Mimo iż są strasznie ciężkie, wielu z nas boi się je gdzieś odstawić, ponieważ są wszystkim, co znamy. Nawet jeśli ich nie lubisz i nie podobają Ci się, to mimo wszystko dają Ci poczucie bezpieczeństwa, bo są znajome. Właśnie dlatego Twój mózg lubi do nich wracać. Z czasem betonu jeszcze przybywa i umysł staje się od tego bagażu ociężały. Bardziej zagracony i zaśmiecony wszelkimi życiowymi doświadczeniami i troskami dorosłego życia. Ponadto używamy tej niedoskonałej przeszłości do budowania błędnej i wadliwej wizji przyszłości. A później w niej żyjemy. I utykamy. Trudno nam się wydostać z takiego mentalnego grząskiego bagna. Czujemy, że w nim toniemy. W dorosłym życiu istnieje bezpośredni związek pomiędzy tym, na ile jesteśmy szczęśliwi i produktywni, a naszym uzależnieniem od życia wspomnieniami. Aby wieść lepsze życie, musisz świadomie wybierać działanie w oparciu o marzenia, a nie życie przeszłością.”* Bożena, Arek i Cela podjęli działania, które uwolniły ich od przeszłości. Bożena odeszła od męża, Arek zmienił pracę, Cela usamodzielniła się i zaczęła swoje dojrzałe życie z dala od rodziny. Ale… utknęli myślami i emocjami w tamtym czasie. Schematy myślowe i wzorce emocjonalne wpłynęły na ich życie, ograniczając działania i uniemożliwiając czerpanie garściami z tego, co tu i teraz. Przeszłość i wspomnienia zamiast im służyć, ograniczyły ich. Co prawda, nauczyli się wiele… Bożena już dzisiaj potrafi rozpoznać osobę, która wykorzystuje naiwność innych, Arek nauczył się stawiać granice i wie, co można stracić, będąc uległym, a Cela dzięki przeszłości stała się osoba silną, walczącą o swoje, dojrzałą. Ale ten pozytywny aspekt ciemnej kart powinien być jedynym, do którego należałoby wracać. Użalanie się, rozpamiętywanie, chęć wymierzenia sprawiedliwości to kula u naszej nogi. Jak powiedział Deepak Chopra: „Wykorzystuję wspomnienia, ale nie pozwalam wspomnieniom mnie wykorzystywać”.* Co Bożena, Arek, Cela i każdy z nas mógłby zrobić, by wkroczyć z nadzieją w przyszłość bez pozostawania jedną nogą w przeszłości? Otóż Ed Mylett - autor książki „Jeszcze jeden krok” - dałby każdemu z nas wskazówkę: „Twój ból, wady i bariery stanowią przeciwwagę dla siły mądrości i wiedzy, które zdobyłeś przez te wszystkie lata. Ta suma wszystkiego, czym teraz jesteś, daje Ci narzędzia, które możesz wykorzystywać jako trampolinę do przyszłości”*. Wykorzystujmy więc to, czego nauczyło nas życie, akceptujmy to i nie rozpamiętujmy tego w nieskończoność. Przeszłości nie możemy zmienić, nie uciekniemy też przed nią, ale możemy zmienić sposób patrzenia na te zdarzenia, tak, by nam to służyło, a nie stawało na drodze do szczęścia. Ed Mylett w książce „Jeszcze tylko jeden krok” pokazuje czytelnikowi jak zmienić swoje życie z przeciętnego na niezwykłe. Daje nam pewnego rodzaju mapę drogową, która może nam pomóc w dotarciu do wymarzonego życia. Warto z niej skorzystać! *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki E. Mylletta "Jeszcze jeden krok", Wydawnictwo Onepress POLECAMY:
PRZEZ CIEBIE NIE JESTEM SZCZĘŚLIWAGry w związkachAda poznała Piotra w klasie maturalnej. Kolorowy zawrót głowy, jak to mówią młodzi. O takim chłopaku śniła. Ona – bardzo dobra uczennica marząca o medycynie, on stojący twardo nogami na ziemi urodzony ekonomista. Serce nie sługa. Po wpływem Piotra zmieniła kurs. Postanowili wspólnie wyjechać na studia, wynająć mieszkanie i zacząć nowy rozdział wspólnego życia. Decyzja Ady o zmianie planów była niezrozumiała dla osób, które znały ją od lat. W zasadzie pierwsze tygodnie wspólnego życia pokazały, że nie było ono bajką. Ciągłe kłótnie, brak pieniędzy, różnice zdań i odwieczne słowa Ady: „Gdyby nie Ty, studiowałabym medycynę. Marzyłam o tym od dziecka.” Osoby patrzące z zewnątrz na relację tej pary zdziwiła decyzja o ich ślubie. Ale cóż, uważali, że to iskrzenie było im potrzebne do normalnego funkcjonowania. Krótko po tym, jak stanęli na ślubnym kobiercu, Ada urodziła Jaśminkę. Zbiegło się to z ukończeniem studiów. Piotr podjął pracę w firmie, z która od dwóch lat dorywczo współpracował. Natomiast Ada miała pierwszy rok spędzić z córeczką w domu. Zaakceptowała taki stan rzeczy. Piotrowi ten układ bardzo odpowiadał. Żona w domu, czekająca z gorącym obiadem, zadbane i spokojne dziecko. Czego chcieć więcej? Zaczął więc namawiać ją, by iść za ciosem i postarać się o braciszka dla Jaśminy. Wówczas zaczęły się awantury. „Gdyby nie ty, twoje parcie na ślub, na dziecko, zaczęłabym pracę. Tyle ciekawych ofert przeszło mi koło nosa.” W momencie, gdy zaczęli decydować się na żłobek, gdy Ada podobno rozpoczęła poszukiwania pracy, okazało się, że pragnienie Piotra ziściło się i żona zaszła w ciążę. Pierwszy miesiąc to czas wiecznych awantur, które wszczynała Ada. Miała dosyć takiego życia. Ale czy to Piotr był winowajcą takiego stanu rzeczy? Eric Berne w książce „W co grają ludzie” opisał miedzy innymi grę „Gdyby Nie Ty…” Ada nie przez przypadek wybrała jako swojego partnera życiowego człowieka dominującego. Ona – osoba bojąca się podejmowania decyzji, wyzwań, „potrzebowała” kogoś, kto mógłby być oskarżany za ograniczanie jej tych aktywności, których tak naprawdę się bała. Medycyna będąca marzeniem jej rodziców, przerażała ją. Piotr stanowił świetną wymówkę. To przez niego – przez uczucie do niego zmieniła plany. Uciekła od tego, czego się bała, po to, by potem oskarżyć go za to. A tak naprawdę Piotr oddawał jej przysługę, chroniąc ją przed tym, czego się chorobliwie bała. Jak być może zauważyliście, wiele osób wiąże się z taka a nie inną osobą nie przez przypadek. Osoby wchodzące w grę „Gdyby Nie Ty” potrzebują kogoś, kto „ograniczy ich”. Taką osobę można oskarżać o to, czego nie udało się osiągnąć. Celem bowiem tej gry jest uśmierzanie własnych lęków i usprawiedliwianie swojej bierności. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy jedna z osób wychodzi ze swojej roli. Gdyby Piotr powiedział Adzie: studiuj medycynę, marzyłem, by mieć żonę lekarza, mogłoby się okazać, że … nie on był przeszkodą. Gdyby Piotr uznał, że decyzje o ślubie przełożą na czas, gdy obydwoje odnajdą się na rynku pracy, okazałoby się, że Ada wcale nie chce podejmować tego kroku. Często okazuje się, że to nie partner jest problemem, ale są nimi własne leki. A zmiana zasad gry poprzez powiedzenie: „Rób, to czego pragniesz”, nagle demaskuje fobie i lęki drugiej strony. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
NIE SZUKAŁA MIŁOŚCICzy są sposoby na toksycznych ludzi?Mijały tygodnie, a ona wciąż nie umiała powrócić na normalności. Nie potrafiła skupić się na pracy, na projektach, którym poświęcała czas i serce, w które angażowała się bez reszty. W kółko czytała treść maili, które rozpoczęły tę niespodziewaną, niechcianą, a wnoszącą tyle emocji znajomość. Tak - wszystko, co nas łączy jest naprawdę ekscytujące, no i nie jest proste. Nie powielę Twojego wywodu i nie napiszę "może”. Zacznę od wielkich liter zdanie: Należy poczekać, pozwolić się temu potoczyć, bo nic przecież nie dzieje się przez przypadek. Rozumiem, że boisz się mi zaufać i nie będę Cię do tego namawiał, gonił i popędzał. Czas pokaże, że można, ale to musi nastąpić samo, nic na siłę bo wszystko można by zepsuć… Po śmierci Pawła nie szukała miłości. On był jej pierwszą i jedyną, najwspanialszą, jaka może się zdarzyć. Gdy wreszcie po trzech latach zaczęła uczyć się życia, nowego życia, pojawił się on. Broniła się, jak mogła. Nie chciała, by ktokolwiek zastąpił miejsce tego, który przecież nie mógł być zastąpiony. Nie jestem nieuczciwym wyrachowanym egoistą. Może jestem odpowiedzialnym człowiekiem, który tęskni za czymś, czego nigdy nie doznał? Jednak nie potrafię sprecyzować - czego. Cieszę się, że jesteśmy od początku szczerzy i że umiemy o pewnych sprawach mówić… Zaufała, a może tęskniła za ciepłem, bliskością, może potrzebowała oparcia, miłości, poczucia bezpieczeństwa. To był piękny czas, w którym wreszcie zaczęła się uśmiechać i patrzeć w przyszłość. Dzisiejsze urodziny wyobrażała sobie od paru tygodni. Co prawda dostrzegała, że Grzegorz nie jest tym, który ją zdobywał kilka miesięcy temu, ale tłumaczyła go wciąż przed samą sobą. Dzwonek do drzwi spowodował szybsze bicie serca. Widok kuriera z bukietem czerwonych róż potraktowała jako początek świętowania. Od razu zauważyła śnieżnobiałą kopertę kontrastująca z czerwienią róż. W jej wyobraźni kryła niespodziankę, której tak bardzo pragnęła… Nie chciała otwierać jej w pośpiechu. Wykąpała się, przygotowała ulubioną kawę i drżącymi z podekscytowania dłońmi zaczęła sprawdzać, co kryła zawartość… Wybacz. Nie mogę, nie chcę tego dalej kontynuować. Tak będzie lepiej dla nas. Nie mogła uwierzyć. Może to jakiś żart. Łzy napłynęły jej do oczu. Wzrokiem zaczęła przebiegać po linijkach tekstu, szukając słów wyjaśniających, że to żart… Początek był super, wydaje mi się, że kiedy człowiek poznaje drugiego i chce go poznać lepiej, a może i zdobyć, nie widzi pewnych wad, a może nie chce widzieć. A tak było ze mną. Widziałem w Tobie super babkę, atrakcyjną, mądrą i dlatego potoczyło się to przez te pierwsze miesiące tak, a nie inaczej. Jednak potem zaczęły mnie pewne sprawy drażnić, denerwować. Chciałem pisać, ale tylko kiedy miałem na to ochotę, chciałem się spotykać, ale tylko wtedy kiedy miałbym na to czas. Tak wiem, że to egoizm, ale powiedziałem Ci kiedyś, że zdaję sobie sprawę, że jestem egoistą. Dla mnie znajomość ta mogłaby mieć sens tylko na takich warunkach, o których napisałem, że to ja ustalam warunki. Więc kiedy nie piszę przez tydzień, i kiedy nie spotykamy się przez dwa tygodnie, to po prostu tak ma być, bo ja nie mam ani czasu, ani ochoty. Więc kiedy zauważyłem, że taki układ Ci nie odpowiada, próbowałem Ci to delikatnie powiedzieć. Ale kiedy zaczęliśmy rozmawiać o nas, zaczęło być to dla mnie nie do wytrzymania. Zacząłem odczuwać to tak, jakbyś mnie osaczała. Wiem, że nie miałaś ani takiego zamiaru, ani nie odbierałaś tego w ten sposób, być może powiedziałabyś, że to ja prowokowałem takie sytuacje, ale piszę, jak to odbierałem. Kilka razy próbowałem o tym mówić, ale skutków nie było i dlatego zacząłem wysyłać Ci sygnały, że to chyba nie ma sensu. Problem był w tym, że dalej pociągałaś mnie jako kobieta. Już wówczas wiedziałem, że jeśli tego nie przerwę, jeśli nie skończę - zrobię Ci wielką krzywdę, domyślałem się, że z twojej strony zaczęły się krystalizować jakieś uczucia, a to znaczyłoby, że ta znajomość nie jest już tak prosta i nieskomplikowana jak do tej pory. Jednak jak pisałem i mówiłem, nie chcę Cię oszukiwać, nie chcę robić Ci nadziei i być może postępuję zbyt drastycznie, ale nie widzę innego wyjścia. Historia Poli to historia wielu kobiet, których życie przeplatają radości i cierpienia, miłość i lęk, zaufanie i rozczarowanie, ból i tęsknota. Życie, w którym dokonujemy czasami niewłaściwych wyborów, popełniamy błędy wynikające z obdarzania ludzi zbyt dużym zaufaniem, a może patrzeniem na innych przez pryzmat swojej uczciwości. To historia kobiety, która na swojej drodze spotkała toksycznego człowieka, manipulatora, który ją wykorzystał, realizując własne cele. Jarosław Gibas w książce pod tytułem ”Nie daj spieprzyć sobie życia!”, której premiera miała miejsce 31 sierpnia, wymienia zestaw konkretnych oznak, które możemy zaobserwować wśród manipulatorów. Należą do nich: • koncentracja wyłącznie na własnych ambicjach i interesach, • priorytetowe traktowanie pieniędzy oraz władzy, • sprawianie wrażenia osoby czarującej i pewnej siebie, • wykorzystywanie innych i manipulowanie nimi podczas realizacji własnych celów, • korzystanie w razie potrzeby z kłamstw i oszustw, • posługiwanie się fałszywymi pochlebstwami, by osiągnąć cel, • luźne traktowanie zasad i wartości, a często całkowity ich brak, • prezentowanie cynicznej postawy wobec moralności, • brak lub niski poziom empatii, • unikanie zaangażowania i jakichkolwiek emocjonalnych przywiązań, • świetne interpretowanie i rozumienie zależności społecznych, • skrywanie swoich prawdziwych intencji, • możliwe występowanie trudności z interpretacją własnych emocji. Jednak nie tylko manipulatorzy są osobami toksycznymi, które spotykamy zarówno w naszym życiu osobistym, jak i zawodowym. Jarosław Gibas opisuje w swojej książce między innymi: plotkarzy, zazdrośników, kompensatorów, ofiary, dementorów, kłamców, etykieciarzy, arogantów i hipokrytów. Pomaga nam też rozpoznać osoby toksyczne, jak również poznać stosowane przez nich strategie, ale i skuteczne sposoby na radzenie sobie z nimi. Można powiedzieć, że książka jest przewodnikiem, dzięki któremu czytelnik może czuć sie bezpieczniej w świecie, w którym wiele osób może zniszczyć mu życie. Ale zapominać nie należy o tym, by nie tylko umieć chronić siebie, ale również nie krzywdzić innych. „Pamiętajmy, że toksyczność zawsze jest oceniana przez nasz własny filtr. W głównej mierze to od naszej reakcji na czyjeś zachowania zależy to, w jak dużym stopniu będziemy skłonni określić taką osobę jako toksyczną. I oczywiście pamiętajmy o jeszcze jednej zasadzie: termin osoba toksyczna (…) to jedynie pewna stylistyczna figura, której potocznie używamy w naszej reakcji na zachowania odbierające nam energię. Nie ma służyć jakiejkolwiek stereotypizacji, stygmatyzacji czy przyklejaniu komuś na czoło odpowiednich etykiet. Najlepszym sposobem, by tę regułę zapamiętać, jest zrobienie samemu sobie głębokiego i uczciwego swoistego rachunku sumienia i w jego efekcie udzielenia sobie odpowiedzi na pytanie: <<Czy aby na pewno w stosunku do jakiejś osoby ja sam nie zachowałem się kiedyś toksycznie?>>”* *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Jarosława Gibas „Nie daj sobie spieprzyć życia!”, Wyd. Sensus, Gliwice 2021 Jeżeli często masz wszystkiego dość, życie i jego problemy przerastają Ciebie. Wpadłaś/eś w szpony manipulatora/ki i nie umiesz się uwolnić. Chcesz odzyskać wolność i spokój. Wzięłaś na siebie za dużo obowiązków, jesteś mało asertywna, nie umiesz się z niczego cieszyć. Nie potrafisz panować nad emocjami, masz niskie poczucie, które wpływa na relacje z innymi. Brak Ci poczucia wartości i akceptacji. Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
ILE MOŻEMY STRACIĆ?Koszt alternatywnych wyborów, psychologiczny system odpornościMAŁGOSIA W chwilach smutku, cierpienia Małgosia wraca wspomnieniami do czasów sprzed dziesięciu lat. Tego ciepła nigdy nie zapomni. A zaczęło się jak uderzenie pioruna. Pamięta swoja pierwszą dorywczą pracę na studiach. Świnoujście, stoisko z książkami, turyści i On. Pojawił się nagle. Wysoki, niebieskooki, w jasnych dżinsach i czarnym T-shircie. Pamięta, jak serce załomotało jej w piersiach. Jak się potem okazało, ona również zrobiła na Marcinie piorunujące wrażenie. JUREK Jurek od lat czuł, jak życie przelatuje mu między palcami. Studencka pierwsza miłość, ciąża i tak to się potoczyło. Patrząc z boku, stanowili z żoną udane małżeństwo. Jak na ich pokolenie osiągnęli dużo. Pięknie urządzone, duże mieszkanie, dwa samochody, wakacje zagranicą, modne ciuchy. W zasadzie, czego chcieć więcej? Tylko oni wiedzieli, że za tą atrakcyjną powłoką nie kryło się wiele. PIOTR Pracowity, inteligentny, przyzwyczajony, że nic w życiu nie dostaje za darmo. Piotr latami pracował na kolejne stopnie awansu. Powoli, ale skutecznie piął się wzwyż. Udane małżeństwo, cudowne dzieci, to wszystko było motorem jego działań. W domu była bezpieczna przystań i miejsce ładowania akumulatorów. Po latach wynajmowania pokoju, gnieżdżenia się w ciasnym, ale własnym mieszkaniu, podjęli wreszcie odważną decyzję. Wezmą kredyt i kupią dom. To najlepszy moment. Stała praca, a teraz awans i lepsza pensja. Szansa na zmianę w życiu… MAŁGOSIA Małgosia nigdy nie zapomni miłości, jaką obdarzył ją Marcin. W zasadzie wyprzedzał wszystkie jej pragnienia. Był dobry, czuły i bardzo cierpliwy. A ona… Dzisiaj nie potrafi zrozumieć, dlaczego bała się tego uczucia. Być może drzemała w niej jeszcze niespełniona miłość. Marcin rozumiał, był nienachalny. Był jej najcudowniejszym przyjacielem. Ale w momencie, gdy wyznał Małgosi, jak bardzo ją pokochał, uciekła. Dzisiaj nie rozumie tego. Nie pojmuje swojej decyzji. Wówczas nie chciała go zranić. Nie chciała zaczynać czegoś, gdy w sercu żył jeszcze ktoś inny. JUREK Jurek nigdy by nie przypuszczał, że przed pięćdziesiątką przeżyje jeszcze taki poryw namiętności. Czy to miłość? Bronił się przed nią, ale nie było to proste. Ania oczarowała go swoją naturalnością i ciepłem. Była śliczna, inteligentna i dobra. Przy niej czuł się nie tylko jakby znowu miał naście lat, ale przede wszystkim był dowartościowany. W domu atmosfera stawała się nie do wytrzymania. Żona miała wieczne pretensje, poniżała go, ośmieszała przy ludziach. A on cierpliwie to znosił, bo przecież dzieci, rodzice, tyle wspólnych lat. Gdy pojawiła się Ania, świat nabrał innych barw. Ale… czy teraz jest odpowiedni czas na zmianę? Czy jest gotów dla miłości poświęcić stabilizację i „ciepłe kapcie”? Wiedział, co miał. A jeśli Ania za trzy lata znajdzie młodszego? Zostanie wówczas na lodzie… PIOTR Dlaczego właśnie teraz? Piotr tyle czasu czekał na to stanowisko i właśnie teraz, gdy zapracował na to, czego pragnął, zadzwonił przyjaciel sprzed lat. Zawsze mógł na niego liczyć. Powrócił po latach z Kanady, by w Polsce rozkręcić interes. Piotr był idealnym partnerem. Pracowity, uczciwy. Przyjaciel zadzwonił z propozycją nie do odrzucenia. Ale Piotr w tym momencie zbyt dużo miał do stracenia. Gdyby ta propozycja pojawiła się w ubiegłym roku, to kto wie… MAŁGOSIA, JUREK, PIOTR Małgosia nigdy nie zapomni tych zakochanych, wpatrzonych w nią oczu, pomimo iż minęło tyle lat… Jurek, siedząc wieczorami w przytulnym mieszkaniu, obok nadąsanej żony myśli, co by było, gdyby nie zabrakło mu odwagi. Piotr, widząc kupony, jakie przyjaciel odcina z inwestycji, do której się nie przyłączył, ma do siebie żal. Nigdy nie wiemy, ile możemy stracić? Ale jedno jest pewne. To, czego nie mamy, co dzisiaj nie jest dla nas dostępne, staje się bardziej pożądane. Człowiek w swoim życiu niejednokrotnie stoi przed różnymi wyborami. Wybór jednej z opcji, niesie ze sobą stratę drugiej. Towarzyszy temu niepewność. Daniel Gilbert i Timothy Wilson swoimi badaniami udowodnili, że w człowieku funkcjonuje mechanizm, który jest odpowiedzialny za redukowanie negatywnych konsekwencji emocjonalnych podjętych niewłaściwych decyzji. Z reguły działa on poza naszą świadomością i nazwany jest psychologicznym system odporności. Dzięki niemu nawet, jeśli podejmiemy decyzję, z której konsekwencji nie jesteśmy zadowoleni, uruchomione zostają procesy znajdujące pozytywne aspekty owej decyzji i tym samym – redukujące negatywne emocje z nią związane. Małgosia uważa, że pomimo straty Marcina, pomimo koszmaru swojego małżeństwa nie żałuje, że się rozstali, bo nie miałaby teraz dwóch uroczych synków. Jurek, widząc schorowaną matkę, wie, że jego rozwód byłby dla niej gwoździem do trumny. Piotr docenia wolne weekendy, których przy prowadzeniu interesu pewnie by nie miał. Ale jak wiemy, człowiek jest istotą bardzo złożoną. I poza oddziaływaniem systemu odporności działa również zasada niedostępności (opisana przez Roberta Cialdiniego - polegająca na tym, że człowiek pragnie tego, co jest niedostępne albo czego jest mało) oraz koszt alternatywnych wyborów (nawet, jeśli nasza decyzja jest właściwa, widzimy atrakcyjność innych opcji). Zarówno zasada niedostępności, jak i kosztu alternatywnych wyborów powodują, że nie umiemy być szczęśliwi tu i teraz, tylko powracamy myślami do rozdroża naszych życiowych dróg i podobnie jak Małgosia, Jurek i Piotr zastanawiamy się, co by było gdyby… Ale przecież wszystko zależało od nas i od naszych wyborów. Ważne, by wyciągać dobro z każdej sytuacji, w jakiej jesteśmy i szukać szczęścia każdego dnia. Jeżeli podjęliśmy decyzje, które niosą ze sobą ciężkie konsekwencje, niech staną się dla nas lekcją na przyszłość, z której warto wyciągnąć wnioski. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
ZIELONE OCZYKomplementarność nerwicSzymon. Przystojny mężczyzna. Metrykalnie dorosły, ale zachowujący się jak chłopiec w spodenkach na szelkach. Z pomocą terapeuty zaczął powracać do bolesnej przeszłości. Bolało. Bardzo bolało, bo trzeba było zajrzeć tam, gdzie nie chciał zaglądać. Trzeba było poruszyć te struny, które spowodowały, że łzy same napływały do oczu. Mama… Pamięta jej zielone duże oczy. Doskonale pamięta ten dzień, tę chwilę, gdy stanęła w progu z plecakiem. Niewiele wówczas rozumiał. Gdzieś w głowie kołatały słowa, które usłyszał już wcześniej, a które potem pojawiały się w rozmowach rodziny: Bieszczady, choroba, przemęczenie, odpoczynek. Nigdy więcej mamy nie widział. Przepadła. Zapadła się jak kamień w wodzie. Ojciec, babcia i ciocia robili wszystko, by zapewnić mu to, czego potrzebował, ale… On nie potrafił już być takim dzieckiem jak przed odejściem kogoś, kogo brakowało każdego dnia. Nie było jej w tak ważnych momentach jego życia – pierwszy dzień w szkole, dzień Pierwszej Komunii Świętej, wybór szkoły średniej, matura… Jej nie było… Przez lata targały nim różne emocje. Od złości, żalu do smutku i poczucia niższości, wstydu. Nie umiał sobie z nimi poradzić. Czuł się gorszy. Wstydził się tego, że nie ma mamy, że jego dom jest inny. Nie wiedział, co ma mówić, gdy koledzy pytali. Matura. Dostał się bez problemu po niej na wymarzone studia. Ale wciąż czuł się gorszy. Próbował swoim poczuciem humoru, pracowitością imponować kolegom i koleżankom. Był inteligentny, sympatyczny, chętny do pomocy. A przy tym konsekwentnie dążył do celu. Ania. Gdy ją poznał, przeglądał się w jej zakochanych oczach i poszukiwał tego, co stracił przed laty. Była dobra, czuła, dawała mu to, czego wówczas zabrakło. Ale… w jej ramionach poczuł się jak dziecko, które gdzieś przed laty w nim musiało ustąpić miejsca dorosłemu pomimo iż miał tylko 8 lat. Wówczas musiał bardzo szybko dojrzeć, zrozumieć to, czego nie potrafił pojąć. Ania dała mu poczucie bezpieczeństwa, miłości, akceptacji. Wówczas coś w nim pękło. Poczuł się błogo i chciał czerpać z jej miłości i opiekuńczości. Miłość. Dzięki mądrości i dojrzałemu uczuciu, jakim obdarzyła go Ania, zrozumiał, że ich związek będzie miał szanse na przetrwanie tylko wówczas, gdy upora się z przeszłością. Kochająca go kobieta uświadomiła mu, że pokochała w nim mężczyznę, a nie dziecko. Wytłumaczyła, że chce być jego partnerką i żoną, a nie matką. Taka relacja między dojrzałymi ludźmi nie miała jej zdaniem szans na przetrwanie. Ania sprawiła, że odważył się stawić czoła przeszłości, że z Szymonka, który wciąż czekał na miłość matki, stał się dojrzałym mężczyzną. Terapia. Była bolesna, ale otworzyła mu drogę ku wolności i dojrzałemu życiu. Wychodząc z gabinetu psychologa dostrzegł, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystkie lata życia po odejściu mamy to lata udowadniania całemu światu, że jest mądry, pracowity, że zasługuje na to, by być kochanym. Miał jeden cel. Wspinać się na palce i być zawsze "naj..." Nie marnował ani chwili. Nie pozwalał sobie na najmniejszy błąd i minimalne nawet niedociągnięcia. Perfekcjonista i pracuś w jednym. Dorosły metrykalnie, a w środku bezbronne dziecko szukające akceptacji. Wokół nas wiele związków opartych jest na komplementarności nerwic. Ludzie szukają partnera (często nie zdając sobie nawet z tego sprawy), który zaspokoi ich potrzeby. Z reguły znajdują kogoś, kto też ma problemy, które pchają go w takie właśnie ramiona. Związki te oparte są na wzajemnym uzależnieniu. Gdyby Szymon trafił na kobietę, która chciałaby się nim opiekować, ten związek mógłby trwać latami, ale nie byłby oparty na prawdziwym uczuciu. Szymon trafił na Anię, która pokochała go, ale nie szukała w nim osoby będącej narzędziem do zaspokojenia jej potrzeb. Dzięki temu ich uczucie miało szansę na rozwój, a Szymon na uporanie się z przeszłością. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli nie potrafisz poradzić sobie z przeszłością, chcesz zacząć inaczej reagować, wchodzić w zdrowe relacje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie.
POLECAMY:
TAMTEJ WIOSNYJak wzmacniać odporność psychicznąTamte emocje, obrazy, zapachy są wciąż jak żywe. Doskonale pamiętam dzień, gdy dotarło do mnie, że moje małżeństwo, które latami sklejałam swoją miłością, rozpada się na drobne kawałeczki. Zrozumiałam, kim jest człowiek, któremu ufałam, a który patrząc mi w oczy, okłamywał, manipulował, wykorzystywał dobre serce i moją naiwność. Gdybym wówczas miała swoją dzisiejszą wiedzę, to pewnie umiałabym wiele rzeczy wcześniej rozszyfrować, wiedziałabym, jakich błędów wynikających z prostolinijności, nie popełniać. Tamtej wiosny stanęło przede mną nie lada wyzwanie poprzedzone podjęciem niezwykle trudnej i odważnej decyzji o odejściu. Podjęłam ją, mając na uwadze przede wszystkim dobro dzieci. Ale miałam świadomość tego, że droga przede mną nie będzie usłana rożami. I tak ruszyłam w nieznane, w drogę, która wiele mnie przez kolejne lata nauczyła. Ta samotna wędrówka z dziećmi przy boku pokazała mi, na kogo w życiu mogę liczyć, na kim mogę polegać, kto w sposób subtelny jest obok, wspierając i czuwając. To był niewątpliwie sprawdzian przyjaźni. Ale ten czas odsłonił też oblicza osób, które zajęte swoimi sprawami i swoim życiem, były obojętne na moje cierpienie, na mój strach, na moje rozterki… Nikt nigdy, kto nie znalazł się w takiej sytuacji, nie zrozumie tego, co wówczas przeżywałam. Musiałam stać się oparciem dla dzieci, których świat nagle się zatrząsnął u samych posad. To ja miałam dawać im poczucie bezpieczeństwa, podczas gdy sama drżałam w środku jak osika. Miałam świadomość, że ich dzieciństwa i młodości nie powtórzę, a pragnęłam z całych moich sił dać im jak najwięcej, aby mogły korzystać ze swoich pasji, by mogły realizować marzenia. Ale to wymagało pieniędzy, których wciąż brakowało. Duma opuszczonego mężczyzny pchała go do bycia bezwzględnym, nie tylko wobec żony, ale i wobec dzieci. Ciągłe rzucanie kłód pod nogi, utrudnianie rozstania, niepłacenie alimentów - to jak tor przeszkód, który trzeba było pokonywać podczas i tak wymagającej trasy. A na tym szlaku było przecież mnóstwo zakrętów, trzeba było każdego dnia wciąż na nowo zastanawiać się, jak najefektywniej zarządzać czasem, jak gospodarować pieniędzmi, jak nie wpaść w depresję, jak dbać o spokój i bezpieczeństwo dzieci. Często zadawano mi pytania, skąd biorę siłę, jak radzę sobie z tą przeogromną dawką stresu? A ja chyba sama odpowiedziałam sobie na nie nie raz. Poza przeogromnym poczuciem odpowiedzialności za dzieci, miałam przekonanie, że nie chcę być ofiarą, nie chcę się nad sobą użalać. Być może komuś by było łatwiej, wchodząc w taką rolę, ale ja wolałam mieć poczucie, że każdego dnia sumiennie i z pokorą odrabiam lekcje dane mi przez życie. Nie biadolę, bo nie ma na to czasu i energii. Takich historii jak historia Oli można przywołać wiele. Każdy ma swoją drogę, chrześcijanie powiedzą, że swój krzyż, który najpewniej jest na jego miarę i możliwości, ale… nie zawsze jesteśmy w stanie ustać pod jego ciężarem, nie mówiąc o tym, by mieć siłę, która pchnęłaby do ruszenia naprzód. Każdy z nas ma takie dni, takie momenty w swoim życiu, gdy ma wszystkiego dość. Gdy czuje się przytłoczony obowiązkami, chorobą, problemami finansowymi, niełatwymi relacjami. Ale jedni podobnie jak Ola podążają naprzód, a inni skupią się na narzekaniu i szukaniu winnych. A Ty, „ jaką chcesz być osobą? Taką, która w błędnym zaułku użalania się, obwiniania i czekania na pomoc z nieba chowa się przed życiem? Czy taką, która stawiając czoła przeciwnościom, odważnie wspina się w stronę pełni życia?”* Takie pytanie zadaje Zbigniew Ryżak - autor niezwykle potrzebnego, szczególnie w dzisiejszych czasach poradnika „Silna psychika.” Na samym początku swojej książki wyjaśnia, że „Silna psychika jest odwrotnością tępej twardości. Człowiek twardy nie jest silny, ale jedynie sztywny. Póki nie zacznie się wichura, będzie stał dumnie i prosto jak topola, ale niech nadciągnie huragan (a w dzisiejszych czasach ryzyko jest coraz większe), a pęknie z hukiem. Aby być naprawdę, a nie tylko na pokaz, odpornym psychicznie, nie potrzebujesz być hardcorowym twardzielem. Przeciwnie, potrzebujesz - jak drzewa na wietrze - elastyczności i głębokich, rozległych korzeni. Niektórzy mają te cechy od urodzenia. Łatwiej im rozwinąć w sobie prawdziwą siłę psychiczną. Jednak nie jest tak, że jedni rodzą się silni, a drudzy słabi. To nie różnice genetyczne decydują o odporności psychicznej. Siła psychiczna jest przede wszystkim efektem tego, w jaki sposób myślimy (o sobie, świecie, innych ludziach) i w jaki sposób działamy (np. czy umiemy się regenerować, czy umiemy korzystać z pomocy innych, czy umiemy się wyciszać). Skoro jest to zestaw praktyk, możemy ją zatem w sobie wytrenować.”* Książka Zbigniewa Ryżaka zawiera wiele wskazówek i podpowiedzi, które będą mogą stać się przydatne dla każdego w trakcie „treningu siły psychicznej.” Poniżej prezentujemy jedno z ćwiczeń zaczerpnięte z wyżej wymienionego poradnika, które dotyczy emocji. Jak pewnie każdy z nas wie, emocje bardzo często, o ile nie umiemy nimi zarządzać, dezorganizują nam życie. Takich sytuacji, gdy próbowały one zarządzać Olą, w jej życiu było wiele. Tylko umiejętne poskramianie ich powodowało, że to ona przejmowała nad nimi kontrolę. ĆWICZENIE: Określ sytuacje, w których tracisz panowanie nad sobą i w których chciałbyś reagować inaczej. Opisz, kiedy ostatni raz coś takiego Ci się przydarzyło. • Co do siebie wtedy mówisz? • Co myślisz? • W jaki sposób patrzysz na świat? Zapisz to. Bądź szczery. Robisz to tylko dla siebie. Gdy zapiszesz, zadaj sobie pytania: • Czy można na to popatrzeć w inny sposób? • Jakie inne wyjaśnienia są możliwe? • Które jest najbardziej przekonujące? Podsumowując: Gdy chcesz poradzić sobie z emocjami przejmującymi nad Tobą kontrolę, pamiętaj o kilku punktach: • Bądź świadom tego, co się dzieje z Twoim ciałem. O wybuch jest najłatwiej, gdy przez długi okres znajdujesz się w stanie dyskomfortu (gdy się śpieszysz, jesteś zmęczony po całym dniu), słowem - gdy zebrało się dość dużo paliwa. • Jeżeli tylko możesz, usuń paliwo. Odpocznij, zregeneruj się, uspokój oddech i rozluźnij mięśnie. • Bądź świadom zapalników. Zadaj sobie pytania: „W jaki sposób widzę sytuację? Co do siebie mówię? Przez jakie okulary patrzę na świat tuż przed wybuchem?”. • Znajdź inny sposób interpretowania sytuacji. Opracuj nowy sposób patrzenia. Opisz go, zapamiętaj, a potem przywołaj. Gdy uda Ci się tego dokonać, zaczną się zmieniać nawyki i pamięć. Za każdym następnym razem będzie łatwiej. *Fragmenty i cytaty pochodzą z ksiazki Z. Ryżaka "Silna psychika" **Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Sensus POLECAMY:
UCIECZKA PRZED WSTYDEMJak zwalczyć destruktywny wstyd?Nina w końcu zrozumiała, że żadne rany nie znikają. Co prawda, mogą się zabliźnić, ale potrafią dawać o sobie znać latami. Przypominają o tym, czego doświadczyliśmy, a przed czym chcieliśmy uciec jak najdalej, by wymazać z pamięci, zapomnieć. Dla niej taką ucieczką był wyjazd do Australii. Miała nadzieję, że tam odetnie się od przeszłości i zacznie nowy rozdział swojego życia, który pozwoli jej raz na zawsze zapomnieć. Dzisiaj wie, że tak się nie stało. Australia… Czy można było wyjechać dalej? Chyba nie! Australia miała być miejscem schronienia przed światem, który tak bardzo przypominał o wstydzie, o emocji, która paliła od środka, która powodowała chęć zapadnięcia się pod ziemię, ukrycia się przed ciekawskim wzrokiem sąsiadów, przed pytaniami nauczycieli, a przede wszystkim przed niemożnością bycia normalnym dzieckiem, które czułoby się bezpiecznie w swoim domu i nie musiałoby żyć w ciągłym zakłamaniu. Przed rokiem, patrząc w piękne błękitne oczy dziewczynki, którą przyprowadzili rodzice na zajęcia tańca, Nina zobaczyła siebie. Przeglądając się w błękicie oczu dziesięciolatki, przypomniała sobie swoje dzieciństwo i wiecznie smutne oczy. Wróciły tamte emocje. Wrócił wstyd, który towarzyszył jej od wczesnych lat życia. Doskonale pamięta, jak wstydziła się, gdy pijana matka wracała z pracy. Wstydziła się, bo nie miała pewności, czy kogoś po drodze nie spotkała. Obserwowała po takich incydentach zachowania sąsiadów, kolegów, koleżanek, nauczycieli. Przecież mogli ją widzieć. A ona jako dziecko była bezradna. Ciężko jej też zapomnieć o tym, co czuła, gdy koleżanki chciały odwiedzić ją po zajęciach w szkole. Nie zapomni, ile musiała się nakombinować ze strachu, bo bała się, że w domu zastanie nietrzeźwą mamę. Wyjazd do Australii miał być wyzwoleniem od wstydu, a dziś wie, że jego piętno dźwiga na barkach od lat. Z pomocą psychologa próbuje odnaleźć siebie. Odnaleźć Ninę - osobę wartościową, uczciwą, pracowitą, zasługującą na szacunek i miłość. Do niedawna jeszcze czuła się bezwartościowa, gorsza, okaleczona swoją przeszłością. Wstyd. Każdy z nas czegoś się kiedyś wstydził albo się wstydzi. Wstydzimy się tego, czego nie zrobiliśmy albo tego, co uczyniliśmy, a było niewłaściwe. Wstydzimy się wypowiedzianych słów albo zaniechania działań, a czasem naszych myśli. Niekiedy wstyd staje się dla nas nauką, wskazówką, dzięki której nie powtórzymy naszych błędów i będziemy wiedzieli, czego unikać w przyszłości. Ale wstyd bywa też ciężarem, z którym niełatwo jest iść przez życie, tak jak to miało miejsce w przypadku Niny. Wstyd bywa trucizną, która niszczy nas, która powoduje, że unikamy ludzi, ale uciekamy też przed sobą, mając poczucie, że coś jest z nami nie tak i nie zasługujemy na nic dobrego. Dr Adam Zemełka w książce „Autoterapia” napisał: „Próbując uporządkować obszary <<wstydorodne>>, możemy wymienić następujące aspekty naszego Ja :
Według niego "wstyd, mimo że jest emocją przez większość z nas nielubianą, odgrywa szereg istotnych ról w naszym codziennym życiu.” Są to role:
Wstyd jest naturalną emocją. Problem zaczyna się w momencie, gdy wstyd zaczyna nas niszczyć, działać demotywująco, tak jak było w przypadku Niny. On stał się panem jej życia, a ona była jego sługą. „Samo doświadczanie wstydu jest zjawiskiem w pełni naturalnym, a z perspektywy relacji społecznych nawet pożądanym. Problem pojawia się wtedy, gdy mamy do czynienia z tzw. destruktywnym wstydem. Niszczący wstyd działa demobilizująco, prowadzi do aktywacji mechanizmów obronnych, które mogą ulegać utrwaleniu. Destruktywny wstyd od konstruktywnego odróżnia intensywność doświadczania (może być odczuwany jako obezwładniający), częstość pojawiania się (można mieć wrażenie jego nieustanności) oraz wpływ na funkcjonowanie człowieka (powoduje rezygnację z działań, wycofanie z ważnych sfer życia, izolację).”* Jak zatem zwalczyć destruktywny wstyd? Czy możemy sami zrobić coś ze swoim wstydem? Z tym obciążeniem, które niesiemy przez wiele lat naszego życia? Oczywiście, że tak! Tak jak w przypadku Niny z pomocą może przyjść psycholog, ale jest też inna droga. Dr Adam Zemełka pokazuje nam w swojej nowej książce wiele obszarów naszego życia, w których możemy dokonywać zmian, korzystając z zasobów, które już posiadamy, o ile tylko będziemy na to gotowi. Poniżej proponujemy jedno z ćwiczeń z wyżej wspomnianego poradnika, które wielu z nas może pomóc żyć spokojniej, pełniej i szczęśliwiej.
* Fragmenty i cytaty pochodzą z książki dr A. Zemełki "Autoterapia", Wydawnictwo Sensus, 2023 **Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Sensus POLECAMY:
NA WŁASNE ŻYCZENIEJak uwolnić się od zaklęć, które rzucono na nas w dzieciństwie?W Justynie coś się przelało. Zmęczona opadła na krzesło. Takie dni, gdy w pracy projekt gonił projekt powodowały, że nie była w stanie ogarnąć tego wszystkiego, co było poza biurem, a co należało do jej obowiązków. Rano niewyspana po czterech godzinach snu (czas w pracy w gorących okresach to za mało na domknięcie wszystkiego do końca) przygotowywała obiad, robiła śniadanie, mężowi kanapki do pracy, pomagała ubrać się córeczce i biegiem pędziła z nią do przedszkola. Do pracy wpadała zziajana, a po ośmiu intensywnych godzinach w biurze czekał ją kolejny maraton- przedszkole, sklep, dom. Po przekroczeniu progu domu ledwie żyła, a musiała mieć siły, by …. W domu czekał drugi etat, a mąż uśmiechając się słodko, informował, że po obiedzie umówił się z kolegami na basen. Justyna miała już tego dość. Basen, tenis, dobra książka, gry komputerowe. Wymieniać można długo. A ona… Sama z tym wszystkim. Tym razem postawiła na swoim. Ze złością w głosie oznajmiła mężowi, że wychodzi. Postanowiła spotykać się z Ewą. Ewa była dla niej mistrzynią organizacji. Zadbana, uśmiechnięta, wzorowa żona i mama czwórki dzieci. Jak ona to robi? To, co usłyszała od Ewy było proste. Niezwykle proste, ale… Justyna uzmysłowiła sobie, że ogranicza samą siebie. Na własne życzenie wiedzie życie, które zaczyna ją od dawna uwierać, które frustruje ją i powoduje, że chwilami ma poczucie, że jeszcze tylko moment, a coś w niej pęknie. Po spotkaniu z Ewą zrozumiała, co sprawiło, że nie jest panią swojego życia, uzmysłowiła sobie, gdzie tkwi źródło jej błędnego myślenia. Do Justyny dotarło, że żyje tak, by zadowolić innych, by być wzorowym pracownikiem, wspaniałą żoną i matką, troskliwą córką, i robi to, nawet kosztem własnego zdrowia i szczęścia, bo… „co ludzie powiedzą…” Dzisiaj przypomniała sobie słowa, które wypowiadali rodzice, a które podcinały jej skrzydła i ograniczały ją jako dziecko, a potem dorastającą dziewczynę. Gdy weszła w dorosłość słowa matki i ojca wciąż brzmiały w jej głowie i pomimo że założyła rodzinę i żyła na własny rachunek podejmując wiele życiowych i zawodowych decyzji, wciąż jak echo docierały one do niej na nowo: „Justyna, pomyśl, co ludzie powiedzą….” To zdanie wielokrotnie słyszała w domu rodzinnym i to te właśnie słowa determinowały wiele jej działań. Dzisiaj zrozumiała, że w wiele razy stojąc na rozstaju dróg, nie wybierała tej w którą chciała skręcić, nie podążała za własnymi marzeniami, nie robiła tego, czego naprawdę chciała, bo przejmowała się opinią innych. Czy jej pomysły były złe, szkodzące komukolwiek, krzywdzące innych? Absolutnie! Ale pamiętała, że żyje wśród ludzi i z ich opinią należy się liczyć, bo co będzie, jeśli powiedzą, ocenią…. To rodzice wtłoczyli jej do głowy przekonanie, że opinia innych jest ważniejsza niż jej rozwój i szczęście. Justyna zdała sobie sprawę, że podporządkowywała się innym. Już jako dziecko była grzeczna, uległa, dopasowująca się do oczekiwań otoczenia. Chciała być dobrą córką, wzorową uczennicą, uległą żoną, najlepszą matką. Zauważyła dopiero po rozmowie z Ewą, że to zaklęcie rodziców przekładało się na jej wybory – nie ubierała się tak, jakby chciała, bo może ta spódnica jest za krótka, wyjście z koleżanką na kawę nie przystoi żonie i matce, które powinna cały czas poświęcać rodzinie. Dzisiaj widzi, że nie miała odwagi zrobienia odważnych kroków na przód, gdyż automatycznie zaciągała hamulec – nie wypada, nie można, nie przystoi. Nieustannie i na każdym kroku przejmowała się opinią drugiego człowieka i paraliżował ją wstyd. Czy możemy wpłynąć na pewne schematy tkwiące w naszej głowie, czy możemy coś zmienić w naszym postepowaniu? Oczywiście. Najważniejsze jest uświadomienie ich sobie, a następnie podjęcie konkretnych kroków. W książce „Uwięzieni w słowach rodziców” Agnieszki Kozak i Jacka Wasilewskiego znalazłam receptę, która może okazać się przydatna dla wielu z nas – osób ograniczonych przez przekonanie „co ludzie powiedzą?” Autorzy wskazują na kilka kroków do spotkania ze wstydem i poczucia empatii dla siebie. - Kiedy wstyd się pojawia, zastanów się, jakie myśli pojawiają się razem z nim w twojej głowie. Zapisz je, nie oceniając ani nie wartościując. Niech płyną, a ty wylej je na kartkę. - Przeczytaj je uważnie i zastanów się, kto je wypowiadał do ciebie w przeszłości. Kto za nimi stoi? - Jakie niosą ze sobą oczekiwania względem ciebie? Czy te oczekiwania są możliwe do spełnienia? Czy jeśli je spełnisz, to dadzą ci zadowolenie? Czy osoby, które je wypowiadały, były spełnione? Czy postrzegasz je jako szczęśliwe? Czy naprawdę chciałbyś żyć tak jak one? - Jakie emocje pojawiają się w tobie w związku z tymi oczekiwaniami? Czy to jest smutek? Może lęk? A może jakaś obawa czy niepewność, że może mają rację? Może jest to napięcie? - Co te emocje niosą ze sobą? Jaką informację o twoich potrzebach ci przesyłają? Czy to jest informacja o potrzebie bliskości? Czy bycia kochanym? Czy może akceptacji? - Z kim mógłbyś/mogłabyś o tym porozmawiać? To może być najbardziej przerażające pytanie, jednak pamiętaj, że wstyd uwielbia sekrety — wtedy trzyma nas w swojej mocy, bo tylko wtedy może straszyć negatywną oceną i odrzuceniem. Pomyśl, jak by to było opowiedzieć komuś, kogo kochasz i komu ufasz, o swoim lęku i związanym z nim wstydzie. - Znajdź swoje narzędzia do samoobrony przed wstydem. Zamiast mierzyć się z negatywnymi myślami na swój temat, możesz zbudować sobie pozytywny obraz siebie. Od początku naszego życia funkcjonujemy wśród słów, które nas kształtują, ale także powodują w nas wiele lęków i hamują nasz naturalny rozwój. Te słowa są pewnymi zaklęciami: „musisz być dzielna”; „nie rób kłopotu”; „a nie mówiłem?”; „bądź grzeczna”; „chłopaki nie płaczą”. Znacie je? Czy nie było tak, że przez te słowa, które słyszeliście będąc pod skrzydłami rodziców, mając do nich zaufanie i wierząc im bezgranicznie – staliście się osobami, które za wszelką cenę musiały zaciskać zęby i radzić sobie, bez względu na okoliczności; nie podjęliście wielu działań, bo baliście się porażki i wstydu, który miał być jej udziałem; dostosowywałyście się i nie byłyście asertywne, bo przecież ważne, by być grzeczną i miłą; zablokowaliście wiele emocji, bo nie wypadało, by mężczyzna pokazywał to, co czuje; nie pokazywałyście swoich potrzeb, bo nie wypada”. Przyjrzyj się swoim schematom myślowym, spójrz na własne emocje, myśli i działania i dojdź do wniosku, że to jest ten czas na rozplątanie pewnych supełków, które blokują szczęście. * Fragmenty pochodzą z książki "Uwięzieni w słowach rodziców", Wydawnictwo Onepress/Sensus, 2022 Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres: psychologiaprzykawie@gmail.com |