Polecany post: POLECAMY: POWIĄZANY POST: POLECAMY:
POWIĄZANY POST: POLECAMY:
ZABLIŹNIONE RANYWywiad z Pauliną Pawlak na temat książki |
NIE DAJ SIĘ SKRZYWDZIĆ!
Wywiad z Jarosławem Gibasem na temat ksiażki
"Narcyz. Jak nie dać się skrzywdzić i jak nie krzywdzić innych"
Dzisiaj mamy przyjemność zaprezentować wywiad, który przeprowadziłyśmy z Panem Jarosławem Gibasem - znanym i cenionym specjalistą, socjologiem, szkoleniowcem, dawniej dziennikarzem i publicystą, obecnie nauczycielem i autorem książek, które cieszą się wielkim zainteresowaniem. Rozmawialiśmy o nowej książce: „Narcyz. Jak nie dać się skrzywdzić i jak nie krzywdzić innych”, której premiera odbędzie się 6 września.
Psychologia przy kawie: Panie Jarku, po książce o psychopatach, która rozpoczynała - jak Pan napisał - ciemną triadę, przyszedł czas na narcyza. Możemy się jemu dzięki Panu wnikliwie przyjrzeć. Co skłoniło Pana do jej napisania?
Jarosław Gibas: Z jednej strony to, jak coraz częściej w przestrzeni publicznej czy mediach społecznościowych słyszymy termin „narcyz” odmieniany już przez wszystkie przypadki, a w kontekście „mój były” czy „moja była” to już obowiązkowo. A z drugiej strony to, jak tak naprawdę nie wiele wiemy o tym zjawisku, kiedy swoją wiedzę ograniczamy jedynie do informacji zaczerpniętych z poradniczych kolorowych magazynów czy popularnych serwisów internetowych. Stąd pomysł na rozszerzenie tej
wiedzy, zajrzenie do najnowszych badań, czy bieżących światowych publikacji naukowych. No i oczywiście korci mnie kontynuowanie cyklu spod znaku „Mrocznej triady”.
Ppk: Mówi się o epidemii narcyzmu. Dlaczego „<<obecne czasy>> stanowią idealny grunt do jego powszechnego rozkwitu”*?
JG: Ponieważ dosyć poważnie pod tym względzie zmieniła się norma społeczna. Zachowania, które jeszcze przed dekadą uznalibyśmy za co najmniej dziwne, dzisiaj już nas w ogóle nie szokują. Wychowali nas pod tym względem zarówno celebryci, politycy, telewizyjne reality show, jak i media społecznościowe.
Ppk: Narcyza możemy spotkać w różnych obszarach naszego życia. Czy jest możliwość zminimalizowania jego wpływu na nas?
JG: Tak, pod warunkiem, że po pierwsze, nauczymy się prawidłowo rozpoznawać to zjawisko, a po drugie, nauczymy się przed nim chronić, ze szczególnym uwzględnieniem ochrony poczucia własnej wartości, bo to podstawowa wrażliwość, która cierpi w pierwszej kolejności w zetknięciu z aktami narcyzmu ze strony innych.
Ppk: Napisał Pan, że: „Narcyzm przejawia się w wielu różnych zachowaniach, które nie zawsze udaje nam się rozpoznać i których nie kojarzymy z powszechnymi definicjami tego zjawiska”*. Dlaczego jest on tak trudny do rozpoznania?
JG: Chociażby dlatego, że przejawia się nie tylko w tych rodzajach narcyzmu, które od razu rzucają się w oczy. To jedynie wierzchołek góry lodowej, znacząca reszta znajduje się pod powierzchnią i zazwyczaj orientujemy się co do niej, kiedy już na nasze życie wywarła określony i nieodwracalny skutek. To właśnie dlatego na przykład wśród wielu osób mających traumatyczne doświadczenia w relacji z narcyzem - nie tylko romantycznej, ale też zawodowej czy rodzinnej - tak często słyszymy westchnienie "jak mogłam, czy jak mogłem tego w porę nie zauważyć".
Ppk: Rozpoznanie narcyza może nie być proste również z tego powodu, że „potrzebę podziwu narcyz może zaspokajać nie tylko wprost, gdy podziwiane jest to, kim jest, co posiada lub co zrobił, ale również w sytuacji, kiedy dążenie do zaspokojenia tej potrzeby jest ukryte za zasłoną, na przykład współczucia”*. Jak takiego człowieka rozpoznać?
JG: Tu jest podstawowa trudność, bo u podstaw zawsze leży motywacja. A czym innym jest sytuacja, w której ofiara potrzebuje rzeczywistego współczucia i wsparcia, a czym innym ta, w której dużo ważniejsza staje się potrzeba dostrzeżenia niezwykłości, wspaniałości, czy czegoś, co ma pozytywnie wyróżnić domniemaną ofiarę od innych. Dlatego najskuteczniejszą metodą jest metoda skrzynki narzędziowej.
Ppk: Po narzędziach poznamy narcyza, podobnie jak i psychopatę. Co może sprawić nam trudność podczas zaglądania do skrzynki pełnej jego narzędzi?
JG: Wówczas trudnością staje się sama nieznajomość narzędzi. Jeśli wiem, do czego służy próbnik prądu i do czego służy na przykład hebel, to po zajrzeniu do torby narzędziowej dwóch jegomości, mogę z dużym prawdopodobieństwem się zorientować, która torba należy do elektryka, a która do stolarza. Każdy z delikwentów z Mrocznej triady: psychopata, narcyz i manipulator stosują inne zestawy narzędzi, by osiągnąć swoje cele. Nawet jeśli niektóre z tych narzędzi są przez nich stosowane wymiennie, to i tak zawartość całej torby narzędziowej każdego z nich może nam powiedzieć o wiele więcej niż nawet najsprawniej opracowany test osobowości. Bo przecież wystarczy odrobina inteligencji, by większość testów wypełnić nie zgodnie z prawdą, ale zgodnie z tym, jaki efekt końcowy ma zostać uzyskany, a oszukanie pod tym względem testującego to ulubiona zabawa wszystkich "mrocznotriadowców".
Ppk: Narcyzm ma słabe punkty, takie jak przewrażliwienie, które jest dosyć łatwo wykrywalne, „bo przecież jest zdolny do obrażenia się czy strzelenia focha w tych sytuacjach, w których nie przyszłoby to nam nawet do głowy”*. Jakie ma jeszcze słabe punkty pozwalające w jego rozszyfrowaniu?
JG: Głównym i jednocześnie najbardziej skrywanym jest poczucie własnej wartości. Większość badań nad narcyzmem wskazuje to wbrew temu, co narcyzi usiłują ukryć również przed samymi sobą - ich samoocena jest najbardziej czułym punktem. Stąd właśnie potrzeba podziwu i potwierdzenia przez otoczenie ich wspaniałości, bo wtedy ten wewnętrzny ewaluacyjny deficyt zdaje się być zagłuszany. Zatem wszystko to, co w recepcji narcyza uderza w jego poczucie własnej wartości, jest najbardziej bolesnym i jednocześnie niepożądanym bodźcem, którego działania za wszelką cenę usiłuje uniknąć.
Ppk: Napisał Pan, że pochwały u narcyza bywają strategią manipulacyjną, „w której poprzez chwalenie innych stara się uzyskać nad nimi kontrolę, próbując w ten sposób regulować poczucie wartości innych”*. Dlaczego narcyzowi tak bardzo zależy na uzyskaniu kontroli nad drugim człowiekiem?
JG: Kontrola zapewnia bezpieczeństwo i wiąże się ze zwiększeniem prawdopodobieństwa braku nieprzyjemnych niespodzianek. Taką zaś może być pojawienie się w otoczeniu narcyza kogoś, kto wyłamuje się z obowiązującej tam narracji uwielbienia i podziwu. W kontrolowanym środowisku z punktu widzenia narcyza istnieje dużo większa możliwość zabezpieczenia się przed takimi sytuacjami.
Ppk: W jakim jeszcze celu manipuluje narcyz?
JG: Celów manipulacji jest tak samo wiele, jak rodzajów narcyzów, a może i więcej. Trudno więc wymienić wszystkie te cele, bo za każdym z nich może się kryć jakaś indywidualna strategia na przykład podziw. Jednak jeśli mielibyśmy wskazać kilka takich podstawowych celów, które mogą stanowić rodzaj wzorca dla narcystycznych strategii, to wymieniłbym tutaj dwa podstawowe: zwiększenie swojej pozycji na tle innych w dowolnym obszarze oraz utrzymanie pozycji, która został już osiągnięta. I tu warto pamiętać, że realizacja tych dwóch celów często wiąże się z obniżeniem pozycji innych. A emocje innych dla narcyza nie stanowią najmniejszego powodu, który mógłby go powstrzymać.
Ppk: Napisał Pan, że Narcyz Uwodziciel posługuje się „zarówno dużymi kłamstwami, jak i małymi kłamstewkami, jak wytrawny żongler piłeczkami w cyrku. Będzie więc manipulował, zmyślał i konfabulował, ile wlezie, byle tylko osiągnąć swój cel”*. Z tego powodu też moim zdaniem ciężko jest jego zidentyfikować, bo umie nas omamić, gdyż wyczuwa nasze słabe czułe punkty, wie, jak zauroczyć, mówić to, co chcemy usłyszeć? Mam rację?
JG: Tak, to jedna ze standardowych strategii narcyza.
Ppk: Jego zdolności aktorskie też są jego wielkim atutem. A w połączeniu ze zręcznością w kłamaniu stanowią jego broń. Prawda?
JG: Intelekt, spryt, umiejętności aktorskie i brak zahamowań w osiąganiu celów to cecha wyróżniająca całą mroczną triadę. Po tym właśnie możemy rozpoznać zarówno psychopatę, manipulatora czy narcyza.
Ppk: „Złośliwy narcyz po prostu nie bierze jeńców i wszelkimi sposobami eliminuje tych, którzy stoj mu na drodze do osiągnięcia celu. On nie tylko gardzi innymi i uznaje ich za gorszych od siebie, ale też z radosnym i pełnym spełnienia uśmiechem na ustach będzie dokonywał na nich publicznej egzekucji. Idzie po trupach, nie dba o jakiekolwiek zasady czy konwenanse, traktując innych jak utrudniające życie insekty, których nigdy nie zapomni rozgnieść buciorem w ekstatycznej satysfakcji. Kiedy zaś mu się przeciwstawić, to nie reaguje jedynie irytacją, gniewem czy demonstracją zranienia, jak większość z pozostałych typów narcyzów. Ten reaguje furią, przy której sile nasz halny to zaledwie niemrawy wicherek.”* Brzmi przerażająco. Ale chyba lęk nie jest naszą najlepszą bronią?
JG: Naszą bronią zawsze i przede wszystkim jest świadomość tego, jaki rodzaj interakcji jest dla nas toksycznym zagrożeniem i czego po takich relacjach możemy się spodziewać. Nieświadomość zawsze naraża nas na zranienie, którego możemy doświadczyć, kiedy bagatelizujemy czyjeś zachowania lub to, jaką reakcję nasze zachowanie może wywołać u narcyza. Nawet jeśli - jak to się dzieje w przypadku ukrytych narcyzów - ta reakcja jest znacznie opóźniona w czasie, bo wówczas istnieje spore prawdopodobieństwo, że jest efektem przemyślanej strategii zemsty.
Ppk: Osobowość histrioniczna i narcyz teatralny - czy łatwo ich odróżnić?
JG: Zazwyczaj tak. W tym pierwszym wypadku imperatywem jest bycie w centrum uwagi niezależnie od tego, jaki jest tej uwagi powód. W przypadku narcyza również często chodzi o bycie w centrum uwagi, ale z tą różnicą, że narcyz spodziewa się uwagi pozytywnej - docenienia, zauważenia wyjątkowości, uznania i podziwu.
Ppk: Podobno trochę cech narcystycznych nie zaszkodzi, szczególnie w trudnym okresie dorastania. Czy to prawda?
JG: Uznaje się, że tzw. narcyzm adaptacyjny jest nam potrzebny na etapie dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy budujemy zarówno poczucie własnej wartości, jak i wzorzec pewności siebie. Wówczas, na przykład w sytuacji doświadczenia społecznego rówieśniczego odrzucenia, tego typu cechy mogą uratować nasze poczucie własnej wartości.
Ppk: A jak to jest ze zdrowym narcyzmem? Głównie przecież narcyz kojarzy się ze wszystkim, co negatywne, a jednak nie zawsze tak jest :)
JG: To chyba najbardziej kontrowersyjny termin, bo wśród badaczy wciąż nie ma zgody, czy zdrowy narcyzm rzeczywiście istnieje i jeśli tak, to w jaki sposób należy go definiować. Niektórzy utożsamiają ten termin z koncentrowaniem się na ochronie własnej energii i tożsamości. Ja wolałbym to nazywać po prostu dbaniem o siebie, poświęcaniem uwagi sobie w kontekście zarówno zdrowia, jak i dobrego samopoczucia. Stąd termin narcyzm w tym wypadku niespecjalnie mi odpowiada.
Ppk: „Pamiętajmy, że narcyzm, jak wiele społecznych problemów, karmi się również naszym zaniechaniem.”* Czyli w jakimś stopniu jesteśmy odpowiedzialni za to, „czy będzie to zjawisko coraz bardziej powszechne, coraz bardziej groźne i coraz bardziej nadające ton współczesnej egzystencji.”* Co w takim razie każdy z nas może zrobić, by ta fala nas nie zalała?
JG: To, czy jakiś rodzaj zachowań staje się społeczną normą, zależy jedynie od nas. Jeśli za taką normę zaczniemy uznawać zachowania narcystyczne, to to zjawisko będzie zataczało coraz to większe kręgi w moim przekonaniu z negatywnym społecznym skutkiem. A zatem obserwujmy świat narcyzów i nie pozwalajmy ich na bezkarne krzywdzenie innych w imię pozyskania dowodów swojej wspaniałości. Obserwujmy też siebie dokładnie pod tym samym kątem i nigdy nie zapominajmy zadawać sobie pytania, czy czasem moje zachowanie - czy to świadome, czy też nie - nie wiażę się z dyskomfortem czy też krzywdą innych ludzi. To niewielki wysiłek, ale w jego efekcie może pojawić się spora zmiana: świat może stać się ciut lepszym miejscem do życia dla wielu ludzi.
Ppk: Panie Jarku, ślicznie dziękuję za rozmowę i wszystkie cenne wskazówki. Wierzę, że lektura Pana książek będzie stanowiła dla wielu osób światełko ostrzegawcze i dzięki niej nie dadzą się krzywdzić. Nie ukrywam, że z niecierpliwością czekam na kolejne Pana książki 🙂
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki J. Gibasa "Narcyz. Jak nie dać się skrzywdzić i jak nie krzywdzić innych", Wydawnictwo Onepress, 2023
POLECAMY:
Jarosław Gibas "Narcyz. Jak nie dać się skrzywdzić i jak nie krzywdzić innych" Wydawnictwo Onepress PREMIERA ODBĘDZIE SIĘ 6 WRZEŚNIA 2023! |
"DELIKATNI JAK PŁATKI RÓŻY"
OSOBY WYSOKO WRAŻLIWE
Gdy wsiadła do pociągu, rozpierała ją radość związana z wyjazdem do ukochanej cioci. Te chwile spędzane z niezwykle czułą, mądrą i wrażliwą osobą kolekcjonowała w swojej pamięci jak cenne kryształki, które zbierała z nią, mając sześć lat. Zająwszy swoje miejsce w przedziale, Blanka na chwilę wróciła pamięcią do czasu, który minął bezpowrotnie. Niestety długo nie było dane jej rozkoszować się tym stanem, gdyż w bezprzedziałowym wagonie pociągu zaczęło przybywać podróżnych i zrobiło się gwarno. Ktoś miał włączoną muzykę, młode dziewczyny śmiały się, wspominając o przeżyciach poprzedniego wieczoru, mały chłopiec krzyczał, że nie chce siedzieć na wyznaczonym miejscu…
Ten nadmiar bodźców zaczął Blankę przytłaczać. Znów zaczęła zastanawiać się nad swoją innością. Świat jest pełen bodźców, które wywołują w niej irytację. Odkąd pamięta, nie znosiła imprez, które uwielbiali jej rówieśnicy, a tłum, hałas, ostre światła, piskliwe głosy, a nawet zapachy były dla niej nie do zniesienia. To, co ludzi fascynowało - ją męczyło, to, co innych motywowało do działania - ją przytłaczało, to, co było dla jej otoczenia pobudzające - powodowało w niej stres. Miała problem z podniesieniem się po słowach jakiejkolwiek krytyki, nieustannie obawiała się odrzucenia, wciąż analizowała swoje niedociągnięcia. O związkach wolała nawet nie myśleć, bo to wyjątkowo trudny temat. Blanka nie raz zastanawiała się, czy nie jest zbyt wymagająca. Przez ostanie lata poznała paru dobrych, czułych i inteligentnych mężczyzn, ale… Piotr wydawał się nadpobudliwy, Andrzej za bardzo lubił zmiany, Bartek nie umiał się skupić na tu i teraz, tylko wciąż gnał do przodu. Słyszała od każdego z nich, że życie, w jakim tkwi, powoduje, że omija ją coś cennego, że nie dostrzega wszystkich barw, jakie ono niesie.
Jakiś czas temu przeczytała piękny wiersz Shannon L. Adlera o ludziach nazwanych aniołami ze złamanymi skrzydłami, które latają tylko, gdy są kochane. Pamięta, że wzruszyła się, czytając, że wrażliwi ludzie są najbardziej autentycznymi i uczciwymi ludźmi, których można spotkać, że nie ma niczego, czego nie powiedzieliby o sobie, jeśli zaufają drugiej osobie, jednak w momencie, gdy się ich zrani, odrzuci lub poniży, kończą przyjaźń. Dowiedziała się z wiersza, że wrażliwcy żyją z poczuciem winy i ciągłym cierpieniem, wynikającym z nierozwiązanych sytuacji i nieporozumień i nie są w stanie żyć, gdy nienawidzą lub są znienawidzeni przez innych. Uśmiechnęła się do siebie przez łzy, czytając, że ten typ osób potrzebuje tyle miłości, ile nikt nie jest w stanie im dać, ponieważ ich dusza jest stale raniona przez innych, jednak pomimo tragedii, które muszą przejść w życiu, pozostają najbardziej współczującymi ludźmi, których warto poznać i często zostają działaczami na rzecz innych: zranionych, zapomnianych i niezrozumianych. Długo te słowa brzmiały w jej uszach. Zaczęła szukać informacji na temat osób wysoce wrażliwych i odnajdywała w tych opisach siebie. Faktycznie zwykle dbała o samopoczucie innych, unikała konfliktów, była samokrytyczna, brała na siebie odpowiedzialność za cały świat. Ale w momentach, gdy czuła przeciążenie, potrafiła być bardzo impulsywna. Jej układ nerwowy był bardziej czuły i silniej odczuwała informacje oraz bodźce. Ale dowiedziała się, czytając o „wrażliwcach”, że wysoka wrażliwość nie jest chorobą, poznała jej przyczyny i nauczyła się akceptować swoją emocjonalność i reakcje. Było to jej bardzo potrzebne.
Są pewnie wśród nas osoby, które podobnie jak Blanka czują się niezrozumiane, których emocje i zachowania są dla nich źródłem zakłopotania. A może masz wokół siebie takie osoby odczuwające mocniej i chcesz poznać ich świat i lepiej ich zrozumieć.
Saverio Tomasella w książce „Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym” przedstawia zjawisko wysokiej wrażliwości na przykładach konkretnych osób, opisuje jej przyczyny, wyjaśnia, czego doświadczają i dlaczego często czują się inni i osamotnieni. Autor pomaga zrozumieć nam osoby wysoko wrażliwe, a im daje wskazówki pomagające oswoić własną wrażliwość, uwierzyć w siebie i tworzyć zdrowe relacje.
Poniżej znajdziecie przejawy wysokiej wrażliwości zaczerpnięte z książki „Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym”:
✔ dążenie do autentyczności,
✔ docenianie piękna, zwłaszcza piękna przyrody,
✔ cieszenie się szczęściem innych; bycie towarzyskim, radosnym, pełnym entuzjazmu,
✔ współodczuwanie cierpień, nieszczęść i niedoli innych osób,
✔ odbieranie wszystkiego „bez filtra”, bez ochrony; bycie podatnym na wszystko,
✔ doświadczanie nieprzewidywalnych wybuchów emocji,
✔ nieustanna chęć przypodobania się innym,
✔ lęk przed zawiedzeniem innych i byciem odrzuconym,
✔ potrzebowanie czasu na refleksję i samotność, aby móc odnaleźć siebie,
✔ uzależnienie od sympatii innych i lęk przed byciem porzuconym,
✔ bycie nerwowym, wrażliwym, z łatwością ulegającym irytacji i zdenerwowaniu,
✔ branie krytyki zbyt mocno do siebie i mała tolerancja wobec odmienności,
✔ łatwe uleganie poczuciu wstydu,
✔ obarczanie się winą za wszystko,
✔ pojawiające się nagłe ataki paniki,
✔ bycie czujnym; poczucie, że jest się przeklętym lub prześladowanym,
✔ preferowanie ciszy, braku pośpiechu i spokoju,
✔ unikanie kłótni i konfliktów,
✔ tendencja do ukrywania się, zamykania się w sobie, uciekania przed innymi,
✔ poczucie zachwiania własnej tożsamości z pozornie błahych powodów,
✔ nieakceptowanie siebie i niska samoocena.
Saverio Tomasella zwraca też uwagę na to, iż wysoka wrażliwość charakteryzuje się więc połączeniem kilku cech osobowości, takich jak:
✔ delikatność, kruchość, emocjonalność, ale także oryginalność, kreatywność subtelność,
✔ intensywność przeżywanych uczuć, niezwykła zdolność postrzegania, finezyjna intuicja,
✔ empatia, współczucie i zainteresowanie uczuciami innych,
✔ wielka skromność, duża nieśmiałość lub zauważalna powściągliwość,
✔ uczucia: rozczarowanie, nostalgia, znużenie, zniechęcenie, zwątpienie,
✔ podatność na bycie skrzywdzonym, drażliwość, nietolerowanie sprzeczności lub krytyki, gniew,
✔ strach, lęk, niepokój, martwienie się o siebie lub innych,
✔ wrażenie posiadania niezagojonych ran, uczucie ciągłego „wykrwawiania się”, nieustanne bycie w pogotowiu.
„Wysoka wrażliwość nie jest chorobą, daleko jej do tego - to szansa, dar, możliwość. W żadnym wypadku nie może stać się kolejną łatką. Nie pasuje i nie może należeć do żadnej kategorii psychopatologicznej, przeszłej, obecnej czy przyszłej. Dotyczy ona bystrej, światłej, wolnej i czułej istoty ludzkiej, przeżywającej życie i relacje z innymi na tym samym poziomie. Najwyższy czas się zachwycić i zaczarować świat na nowo. Zróbmy więc miejsce dla osób wysoko wrażliwych!”*
*Cytaty i fragmenty pochodzą z książki S. Tomasella "Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym", Wydawnictwo RM, 2023
Ten nadmiar bodźców zaczął Blankę przytłaczać. Znów zaczęła zastanawiać się nad swoją innością. Świat jest pełen bodźców, które wywołują w niej irytację. Odkąd pamięta, nie znosiła imprez, które uwielbiali jej rówieśnicy, a tłum, hałas, ostre światła, piskliwe głosy, a nawet zapachy były dla niej nie do zniesienia. To, co ludzi fascynowało - ją męczyło, to, co innych motywowało do działania - ją przytłaczało, to, co było dla jej otoczenia pobudzające - powodowało w niej stres. Miała problem z podniesieniem się po słowach jakiejkolwiek krytyki, nieustannie obawiała się odrzucenia, wciąż analizowała swoje niedociągnięcia. O związkach wolała nawet nie myśleć, bo to wyjątkowo trudny temat. Blanka nie raz zastanawiała się, czy nie jest zbyt wymagająca. Przez ostanie lata poznała paru dobrych, czułych i inteligentnych mężczyzn, ale… Piotr wydawał się nadpobudliwy, Andrzej za bardzo lubił zmiany, Bartek nie umiał się skupić na tu i teraz, tylko wciąż gnał do przodu. Słyszała od każdego z nich, że życie, w jakim tkwi, powoduje, że omija ją coś cennego, że nie dostrzega wszystkich barw, jakie ono niesie.
Jakiś czas temu przeczytała piękny wiersz Shannon L. Adlera o ludziach nazwanych aniołami ze złamanymi skrzydłami, które latają tylko, gdy są kochane. Pamięta, że wzruszyła się, czytając, że wrażliwi ludzie są najbardziej autentycznymi i uczciwymi ludźmi, których można spotkać, że nie ma niczego, czego nie powiedzieliby o sobie, jeśli zaufają drugiej osobie, jednak w momencie, gdy się ich zrani, odrzuci lub poniży, kończą przyjaźń. Dowiedziała się z wiersza, że wrażliwcy żyją z poczuciem winy i ciągłym cierpieniem, wynikającym z nierozwiązanych sytuacji i nieporozumień i nie są w stanie żyć, gdy nienawidzą lub są znienawidzeni przez innych. Uśmiechnęła się do siebie przez łzy, czytając, że ten typ osób potrzebuje tyle miłości, ile nikt nie jest w stanie im dać, ponieważ ich dusza jest stale raniona przez innych, jednak pomimo tragedii, które muszą przejść w życiu, pozostają najbardziej współczującymi ludźmi, których warto poznać i często zostają działaczami na rzecz innych: zranionych, zapomnianych i niezrozumianych. Długo te słowa brzmiały w jej uszach. Zaczęła szukać informacji na temat osób wysoce wrażliwych i odnajdywała w tych opisach siebie. Faktycznie zwykle dbała o samopoczucie innych, unikała konfliktów, była samokrytyczna, brała na siebie odpowiedzialność za cały świat. Ale w momentach, gdy czuła przeciążenie, potrafiła być bardzo impulsywna. Jej układ nerwowy był bardziej czuły i silniej odczuwała informacje oraz bodźce. Ale dowiedziała się, czytając o „wrażliwcach”, że wysoka wrażliwość nie jest chorobą, poznała jej przyczyny i nauczyła się akceptować swoją emocjonalność i reakcje. Było to jej bardzo potrzebne.
Są pewnie wśród nas osoby, które podobnie jak Blanka czują się niezrozumiane, których emocje i zachowania są dla nich źródłem zakłopotania. A może masz wokół siebie takie osoby odczuwające mocniej i chcesz poznać ich świat i lepiej ich zrozumieć.
Saverio Tomasella w książce „Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym” przedstawia zjawisko wysokiej wrażliwości na przykładach konkretnych osób, opisuje jej przyczyny, wyjaśnia, czego doświadczają i dlaczego często czują się inni i osamotnieni. Autor pomaga zrozumieć nam osoby wysoko wrażliwe, a im daje wskazówki pomagające oswoić własną wrażliwość, uwierzyć w siebie i tworzyć zdrowe relacje.
Poniżej znajdziecie przejawy wysokiej wrażliwości zaczerpnięte z książki „Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym”:
✔ dążenie do autentyczności,
✔ docenianie piękna, zwłaszcza piękna przyrody,
✔ cieszenie się szczęściem innych; bycie towarzyskim, radosnym, pełnym entuzjazmu,
✔ współodczuwanie cierpień, nieszczęść i niedoli innych osób,
✔ odbieranie wszystkiego „bez filtra”, bez ochrony; bycie podatnym na wszystko,
✔ doświadczanie nieprzewidywalnych wybuchów emocji,
✔ nieustanna chęć przypodobania się innym,
✔ lęk przed zawiedzeniem innych i byciem odrzuconym,
✔ potrzebowanie czasu na refleksję i samotność, aby móc odnaleźć siebie,
✔ uzależnienie od sympatii innych i lęk przed byciem porzuconym,
✔ bycie nerwowym, wrażliwym, z łatwością ulegającym irytacji i zdenerwowaniu,
✔ branie krytyki zbyt mocno do siebie i mała tolerancja wobec odmienności,
✔ łatwe uleganie poczuciu wstydu,
✔ obarczanie się winą za wszystko,
✔ pojawiające się nagłe ataki paniki,
✔ bycie czujnym; poczucie, że jest się przeklętym lub prześladowanym,
✔ preferowanie ciszy, braku pośpiechu i spokoju,
✔ unikanie kłótni i konfliktów,
✔ tendencja do ukrywania się, zamykania się w sobie, uciekania przed innymi,
✔ poczucie zachwiania własnej tożsamości z pozornie błahych powodów,
✔ nieakceptowanie siebie i niska samoocena.
Saverio Tomasella zwraca też uwagę na to, iż wysoka wrażliwość charakteryzuje się więc połączeniem kilku cech osobowości, takich jak:
✔ delikatność, kruchość, emocjonalność, ale także oryginalność, kreatywność subtelność,
✔ intensywność przeżywanych uczuć, niezwykła zdolność postrzegania, finezyjna intuicja,
✔ empatia, współczucie i zainteresowanie uczuciami innych,
✔ wielka skromność, duża nieśmiałość lub zauważalna powściągliwość,
✔ uczucia: rozczarowanie, nostalgia, znużenie, zniechęcenie, zwątpienie,
✔ podatność na bycie skrzywdzonym, drażliwość, nietolerowanie sprzeczności lub krytyki, gniew,
✔ strach, lęk, niepokój, martwienie się o siebie lub innych,
✔ wrażenie posiadania niezagojonych ran, uczucie ciągłego „wykrwawiania się”, nieustanne bycie w pogotowiu.
„Wysoka wrażliwość nie jest chorobą, daleko jej do tego - to szansa, dar, możliwość. W żadnym wypadku nie może stać się kolejną łatką. Nie pasuje i nie może należeć do żadnej kategorii psychopatologicznej, przeszłej, obecnej czy przyszłej. Dotyczy ona bystrej, światłej, wolnej i czułej istoty ludzkiej, przeżywającej życie i relacje z innymi na tym samym poziomie. Najwyższy czas się zachwycić i zaczarować świat na nowo. Zróbmy więc miejsce dla osób wysoko wrażliwych!”*
*Cytaty i fragmenty pochodzą z książki S. Tomasella "Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym", Wydawnictwo RM, 2023
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Salverio Tomasella "Jak być szczęśliwym, będąc wysoko wrażliwym" Przełożyła Katarzyna Iwaszkiewicz Wydawnictwo RM PsychologiaPrzyKawie.pl jest patronem medialnym |
Powiązany post:
POLECAMY:
Agnieszka Kozak, Robert Bielecki, Marcin Rzeszkowski "Nastolatek potrzebuje wsparcia. Zrozum swoje dziecko i bądź po jego stronie" Wydawnictwo Sensus PREMIERA ODBYŁA SIĘ W SIERPNIU 2023! |
BĄDŹ PO MOJEJ STRONIE I ZROZUM MNIE!
Jak zrozumieć i wspierać nastolatka?
Oj, trudna ta miłość, trudna. Szukają pomocy, gdzie tylko się da. Psycholog jest często ostatnią deską ratunku. Odbyłam setki rozmów z rodzicami nastolatków, którzy przecierali ze zdziwienia oczy i chcieli wybudzić się z koszmarnego snu. „Do tej pory słodka dziewczynka ze złotymi loczkami, uroczy niebieskooki synuś… Nie! To niemożliwe, aby to była ona! To nie może być mój syn. Jest pyskaty, nie wraca o umówionej porze, ubiera się ekstrawagancko. A ta fryzura!” - ale to tylko jedna strona medalu.
„Mam dość! Nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom wszystkich wokół. I tego nie chcę! To przecież moje życie! Mama chce, abym bym kulturalny, układny, wszystkim wokół - zanim się spostrzegą - mówił głośno i wyraźnie <<Dzień dobry>>. Tata chciałby we mnie widzieć twardziela. Mam być odważny i nie pokazywać uczuć. To przecież nie przystoi jego synowi. Nauczyciel matematyki wymaga ode mnie konkretów, wychowawczyni ceni kreatywność, a ja w tym wszystkim się już gubię! Mam poczucie, że to wszystko mnie przygniata, ich oczekiwania przytłaczają mnie. A ja po prostu chcę być sobą!”
„Czas nastoletni to czas budowania swojej tożsamości, wyodrębniania się, szukania odpowiedzi na pytanie <<kim jestem?>>. To czas, w którym tożsamość jest niezwykle krucha, delikatna, podatna na wszelkie zarysowania i niezwykle czuła na krytykę. Nastolatek potrzebuje czułego towarzysza, który pomoże mu dostrzec i uznać to, co w nim dobre…”*
To nie byłoby normalne, gdyby dzieci niezauważalnie weszły w dorosłość. Zmiana, której się boimy jest przecież oznaką rozwoju, ale może niekiedy mieć różny wymiar i różne oblicze. Dziecko wchodząc w okres dorastania staje się niezależne i chce to wyrazić. To czas niezwykle trudny dla młodego człowieka. Otóż, to, co dla dziecka było proste i jasne, przestaje takie być dla nastolatka. Dziecko przyjmuje na wiarę to, co mówią rodzice, a potem wychowawcy i nauczyciele. Nie ma jeszcze potrzeby kwestionowania tego. W wieku „nastu” lat wchodzi natomiast w inną perspektywę, zaczyna przyglądać się sobie i światu z innego pułapu. Widzi szerzej, dalej i to go zaczyna niekiedy przerastać. To, co wcześniej przyjmowało bez zastrzeżeń, budzi jego niepokój. Zaczyna stawać się autorefleksyjne, ale i krytyczne wobec innych ludzi. Zaczyna podważać autorytety. Ale z drugiej strony czuje jeszcze swoją nieporadność i bezsilność, nie zawsze panuje nad swoimi emocjami, w grę dochodzą hormony… I w tym momencie niezbędna jest właśnie mądrość i wyczucie rodziców, którzy mają wielki wpływ na to, co o sobie będzie myślało dziecko.
„Nastolatek naprawdę bardzo przejmuje się opinią innych, bo nie potrafi poruszać się samodzielnie pomiędzy tym, co jest społecznie akceptowalne i co da mu akceptację, a tym, co podpowiada mu jego intuicja. Trudno jest słuchać swojego wewnętrznego mistrza, kiedy z tyłu głowy brzmi złowieszcze <<a co ludzie powiedzą?>>. Ponieważ tożsamość nastolatka dopiero się tworzy, oczywiste jest, że jego poczucie wartości jest bardzo zależne od ocen innych — to ich zadowolenie i uznanie nadają wartość, a ich brak powoduje poczucie bezwartościowości. Dlatego tak bardzo żywo reaguje zarówno na każdą krytykę, jak i na potwierdzenie tego, co robi. Okazuje się, że jest w stanie zrobić bardzo dużo, by być widzianym i akceptowanym (…) Rodzice — jako ważne osoby w naszym życiu — mogą zakorzeniać w dzieciach kompleksy i wpływać na to, że będą je miały (uwaga: mogą, bo są <<ważnymi dorosłymi>>, choć oczywiście ten wpływ mogą mieć też inne ważne osoby). Tak działamy słowami i tak działa efekt modelowania — różne nasze zachowania i komunikaty kierowane do dzieci mogą wpływać na przekonanie, że one nie są wystarczająco dobre.”*
Autorzy książki „Nastolatek potrzebuje wsparcia” wymieniają w niej kilka komunikatów wpływających na przekonanie dziecka, że nie jest ono wystarczająco dobre:
- Wygórowane oczekiwania, które wypowiadamy do dziecka — oczywiście w tak zwanej dobrej wierze. Te wszystkie zdania typu: „Stać cię na więcej”, „Mógłbyś (mogłabyś) się bardziej postarać”, „Nie możesz mnie zawieść”, „Jesteś moją podporą i chciał(a)bym zawsze na ciebie liczyć”, „Gdybyś się bardziej postarał(a), to mógłbyś (mogłabyś) być kimś więcej”. Oczywiście intencjonalnie są one motywujące i mają spowodować, żeby dziecko się „bardziej starało”, „więcej robiło”, „lepiej działało”, ale w konsekwencji mają ukryty w sobie przekaz, że nigdy nie jest wystarczająco dobrze, a co za tym idzie — młody człowiek musi się ciągle starać, bo… nigdy nie jest wystarczająco dobry.
- Warunkowa akceptacja, której przejawem są wszystkie zdania warunkowe, czyli: „Pójdziemy do kina, jeśli będziesz grzeczny(-na)”, „Kupię ci rower, jeśli zasłużysz”, „Jeśli nazbierasz pięć kropek za tzw. dobre zachowanie albo sprzątanie w domu, to wtedy dostaniesz order grzecznego dziecka, a jeśli dostaniesz order grzecznego dziecka, to różne rzeczy będą ci się należały”.
- Porównywanie. Te krzywdzące porównania to między innymi: „Inne dzieci są grzeczne”, „Inni to mogą, a ty to nie”, „Inni mają porządek”, „Inni rodzice nie muszą się wstydzić tak jak ja”. To historie, które wpływają na kompleks poczucia bycia gorszym, bo kształtują przekonanie, że to inni są zawsze lepsi. To wszystko powoduje, że my cały czas mamy przekonanie, że możemy innym zazdrościć, że my nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, że to, co nas dotyczy, zawsze wypada słabiej. I ciągle ten lęk związany z porównaniami: „nigdy nie będę tak dobry jak Piotrek”, „nigdy nie będę tak szybki”, „tak ładny”, „ja już nigdy nie będę tak młoda jak osoby wokół mnie”. „Inni są lepsi” oznacza, że ja jestem gorszy. To zakodowane przekonanie: „nie jestem dość dobry, inni są lepsi” nie pozwala na życie na miarę siebie.
- Oceny i etykiety. „Jesteś zdolny, ale leniwy”, „Jesteś bardzo niecierpliwy”, „Krzysio to jest nieśmiały”, „Zosia jest niepewna siebie”, „Ania to zamknięta dziewczynka”, „Mój syn jest roszczeniowy i rozwydrzony” — wszystkie te etykiety i oceny, które powodują, że słyszymy, iż jesteśmy niewłaściwi. To w konsekwencji kształtuje przekonanie, że działanie jest niemożliwe, ponieważ „Jestem zdolny, ale leniwy. Nie muszę się starać”. Ale też potem nastolatek, odmawiając robienia czegoś, mówi: „No taki się urodziłem”, „Urodziłem się nieśmiały”, „Urodziłem się niecierpliwy”, „Taki mam charakter”. A to nie jest prawda, że taki ma charakter. Takie ma przekonania na swój temat, bo takie rzeczy o sobie słyszał, a one stały się programem, który realizuje.
Wejście w dorosłość może wiązać się też z odwagą wyrażania swojego zdania. Dziecko, które do tej pory potulnie przytakiwało rodzicom i ich zdanie było dla niego wyrocznią, zaczyna wyrażać swoje opinie. I dobrze. I tak ma być! O ile pozwolimy jako rodzice mu na to, o ile damy pole do rozwoju, przyzwolenie na potknięcia i poniesienie konsekwencji swoich decyzji, wówczas dziecko wejdzie w tak zwany „drugi wymiar” z poczuciem tożsamości, będzie wiedziało, na tyle oczywiście, na ile nastolatek jest w stanie to wiedzieć, kim jest, co jest dla niego dobre, a co jest złe. Będzie to jeszcze płytkie i niezweryfikowane przez życie, ale jego własne. O ile nie będziemy chcieli słuchać, rozmawiać wówczas dziecko będzie chciało za wszelką cenę, nawet wbrew swoim przekonaniom przeforsować swoje zdanie i swoją odrębność poprzez „tupanie nogami”, którym może być ekstrawagancki strój, niekulturalne zachowanie, niecenzuralne słownictwo.
Młody człowiek potrzebuje pomimo, iż o tym nie mówi, poczucia bezpieczeństwa. Oczekuje, że rodzice po prostu będą, nienachalni, ale czuwający, dający wsparcie, gdy tego będzie potrzebował. Chce czuć ich obecność dającą mu świadomość, że czuwają, ale równocześnie dają mu wolność i płaszczyznę do rozwoju. On chce doświadczać, odkrywać, poznawać, rozpoznawać, kim jest i dokąd zmierza. Trzeba mu tylko na to pozwolić i obdarzyć go zaufaniem.
Można powiedzieć, że na w miarę bezbolesne przejście okresu dojrzewania rodzice pracują już od pierwszych miesięcy życia swojego dziecka. Akceptacja, poczucie bezpieczeństwa, ale i konkretne, jasne, czytelne dla dziecka granice. No i oczywiście zaufanie, którym dziecko może nas darzyć. Nie jest to proste. No pewnie, że nie jest! Ale powiem Wam, że warto zainwestować. Przede wszystkim dziecko musi w rodzicach widzieć osoby godne zaufania, będące autorytetem, osoby transparentne, stabilne, przewidywalne, za których słowami idą czyny. Taki rodzic daje dziecku bezpieczną przystań, do której ono zawsze może powracać. Ale pamiętajcie, rodzic ten nie trzyma nastolatka kurczowo w tej przystani, tylko zachęca do wypłynięcia na coraz głębsze wody. Im bardziej będziemy bowiem zabraniać, tym ono będzie miało większą ochotę wyrwać się, po to, by nam zrobić na przekór. Dobrze przecież wiecie, że zakazany owoc smakuje najlepiej.
Na zakończeniu proponujemy małą ściągę zaczerpniętą z książki „Nastolatek potrzebuje wsparcia” Autorzy jej proponują nam – rodzicom, abyśmy pomyśleli, jakie słowa, które wypowiadamy do nastolatka budują w nim poczucie godności i spowodować mogą, że zdejmie kaptur i odkryje głowę, z dumą rozglądając się wokół siebie. Pamiętajcie o nich:
„Mam dość! Nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom wszystkich wokół. I tego nie chcę! To przecież moje życie! Mama chce, abym bym kulturalny, układny, wszystkim wokół - zanim się spostrzegą - mówił głośno i wyraźnie <<Dzień dobry>>. Tata chciałby we mnie widzieć twardziela. Mam być odważny i nie pokazywać uczuć. To przecież nie przystoi jego synowi. Nauczyciel matematyki wymaga ode mnie konkretów, wychowawczyni ceni kreatywność, a ja w tym wszystkim się już gubię! Mam poczucie, że to wszystko mnie przygniata, ich oczekiwania przytłaczają mnie. A ja po prostu chcę być sobą!”
„Czas nastoletni to czas budowania swojej tożsamości, wyodrębniania się, szukania odpowiedzi na pytanie <<kim jestem?>>. To czas, w którym tożsamość jest niezwykle krucha, delikatna, podatna na wszelkie zarysowania i niezwykle czuła na krytykę. Nastolatek potrzebuje czułego towarzysza, który pomoże mu dostrzec i uznać to, co w nim dobre…”*
To nie byłoby normalne, gdyby dzieci niezauważalnie weszły w dorosłość. Zmiana, której się boimy jest przecież oznaką rozwoju, ale może niekiedy mieć różny wymiar i różne oblicze. Dziecko wchodząc w okres dorastania staje się niezależne i chce to wyrazić. To czas niezwykle trudny dla młodego człowieka. Otóż, to, co dla dziecka było proste i jasne, przestaje takie być dla nastolatka. Dziecko przyjmuje na wiarę to, co mówią rodzice, a potem wychowawcy i nauczyciele. Nie ma jeszcze potrzeby kwestionowania tego. W wieku „nastu” lat wchodzi natomiast w inną perspektywę, zaczyna przyglądać się sobie i światu z innego pułapu. Widzi szerzej, dalej i to go zaczyna niekiedy przerastać. To, co wcześniej przyjmowało bez zastrzeżeń, budzi jego niepokój. Zaczyna stawać się autorefleksyjne, ale i krytyczne wobec innych ludzi. Zaczyna podważać autorytety. Ale z drugiej strony czuje jeszcze swoją nieporadność i bezsilność, nie zawsze panuje nad swoimi emocjami, w grę dochodzą hormony… I w tym momencie niezbędna jest właśnie mądrość i wyczucie rodziców, którzy mają wielki wpływ na to, co o sobie będzie myślało dziecko.
„Nastolatek naprawdę bardzo przejmuje się opinią innych, bo nie potrafi poruszać się samodzielnie pomiędzy tym, co jest społecznie akceptowalne i co da mu akceptację, a tym, co podpowiada mu jego intuicja. Trudno jest słuchać swojego wewnętrznego mistrza, kiedy z tyłu głowy brzmi złowieszcze <<a co ludzie powiedzą?>>. Ponieważ tożsamość nastolatka dopiero się tworzy, oczywiste jest, że jego poczucie wartości jest bardzo zależne od ocen innych — to ich zadowolenie i uznanie nadają wartość, a ich brak powoduje poczucie bezwartościowości. Dlatego tak bardzo żywo reaguje zarówno na każdą krytykę, jak i na potwierdzenie tego, co robi. Okazuje się, że jest w stanie zrobić bardzo dużo, by być widzianym i akceptowanym (…) Rodzice — jako ważne osoby w naszym życiu — mogą zakorzeniać w dzieciach kompleksy i wpływać na to, że będą je miały (uwaga: mogą, bo są <<ważnymi dorosłymi>>, choć oczywiście ten wpływ mogą mieć też inne ważne osoby). Tak działamy słowami i tak działa efekt modelowania — różne nasze zachowania i komunikaty kierowane do dzieci mogą wpływać na przekonanie, że one nie są wystarczająco dobre.”*
Autorzy książki „Nastolatek potrzebuje wsparcia” wymieniają w niej kilka komunikatów wpływających na przekonanie dziecka, że nie jest ono wystarczająco dobre:
- Wygórowane oczekiwania, które wypowiadamy do dziecka — oczywiście w tak zwanej dobrej wierze. Te wszystkie zdania typu: „Stać cię na więcej”, „Mógłbyś (mogłabyś) się bardziej postarać”, „Nie możesz mnie zawieść”, „Jesteś moją podporą i chciał(a)bym zawsze na ciebie liczyć”, „Gdybyś się bardziej postarał(a), to mógłbyś (mogłabyś) być kimś więcej”. Oczywiście intencjonalnie są one motywujące i mają spowodować, żeby dziecko się „bardziej starało”, „więcej robiło”, „lepiej działało”, ale w konsekwencji mają ukryty w sobie przekaz, że nigdy nie jest wystarczająco dobrze, a co za tym idzie — młody człowiek musi się ciągle starać, bo… nigdy nie jest wystarczająco dobry.
- Warunkowa akceptacja, której przejawem są wszystkie zdania warunkowe, czyli: „Pójdziemy do kina, jeśli będziesz grzeczny(-na)”, „Kupię ci rower, jeśli zasłużysz”, „Jeśli nazbierasz pięć kropek za tzw. dobre zachowanie albo sprzątanie w domu, to wtedy dostaniesz order grzecznego dziecka, a jeśli dostaniesz order grzecznego dziecka, to różne rzeczy będą ci się należały”.
- Porównywanie. Te krzywdzące porównania to między innymi: „Inne dzieci są grzeczne”, „Inni to mogą, a ty to nie”, „Inni mają porządek”, „Inni rodzice nie muszą się wstydzić tak jak ja”. To historie, które wpływają na kompleks poczucia bycia gorszym, bo kształtują przekonanie, że to inni są zawsze lepsi. To wszystko powoduje, że my cały czas mamy przekonanie, że możemy innym zazdrościć, że my nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, że to, co nas dotyczy, zawsze wypada słabiej. I ciągle ten lęk związany z porównaniami: „nigdy nie będę tak dobry jak Piotrek”, „nigdy nie będę tak szybki”, „tak ładny”, „ja już nigdy nie będę tak młoda jak osoby wokół mnie”. „Inni są lepsi” oznacza, że ja jestem gorszy. To zakodowane przekonanie: „nie jestem dość dobry, inni są lepsi” nie pozwala na życie na miarę siebie.
- Oceny i etykiety. „Jesteś zdolny, ale leniwy”, „Jesteś bardzo niecierpliwy”, „Krzysio to jest nieśmiały”, „Zosia jest niepewna siebie”, „Ania to zamknięta dziewczynka”, „Mój syn jest roszczeniowy i rozwydrzony” — wszystkie te etykiety i oceny, które powodują, że słyszymy, iż jesteśmy niewłaściwi. To w konsekwencji kształtuje przekonanie, że działanie jest niemożliwe, ponieważ „Jestem zdolny, ale leniwy. Nie muszę się starać”. Ale też potem nastolatek, odmawiając robienia czegoś, mówi: „No taki się urodziłem”, „Urodziłem się nieśmiały”, „Urodziłem się niecierpliwy”, „Taki mam charakter”. A to nie jest prawda, że taki ma charakter. Takie ma przekonania na swój temat, bo takie rzeczy o sobie słyszał, a one stały się programem, który realizuje.
Wejście w dorosłość może wiązać się też z odwagą wyrażania swojego zdania. Dziecko, które do tej pory potulnie przytakiwało rodzicom i ich zdanie było dla niego wyrocznią, zaczyna wyrażać swoje opinie. I dobrze. I tak ma być! O ile pozwolimy jako rodzice mu na to, o ile damy pole do rozwoju, przyzwolenie na potknięcia i poniesienie konsekwencji swoich decyzji, wówczas dziecko wejdzie w tak zwany „drugi wymiar” z poczuciem tożsamości, będzie wiedziało, na tyle oczywiście, na ile nastolatek jest w stanie to wiedzieć, kim jest, co jest dla niego dobre, a co jest złe. Będzie to jeszcze płytkie i niezweryfikowane przez życie, ale jego własne. O ile nie będziemy chcieli słuchać, rozmawiać wówczas dziecko będzie chciało za wszelką cenę, nawet wbrew swoim przekonaniom przeforsować swoje zdanie i swoją odrębność poprzez „tupanie nogami”, którym może być ekstrawagancki strój, niekulturalne zachowanie, niecenzuralne słownictwo.
Młody człowiek potrzebuje pomimo, iż o tym nie mówi, poczucia bezpieczeństwa. Oczekuje, że rodzice po prostu będą, nienachalni, ale czuwający, dający wsparcie, gdy tego będzie potrzebował. Chce czuć ich obecność dającą mu świadomość, że czuwają, ale równocześnie dają mu wolność i płaszczyznę do rozwoju. On chce doświadczać, odkrywać, poznawać, rozpoznawać, kim jest i dokąd zmierza. Trzeba mu tylko na to pozwolić i obdarzyć go zaufaniem.
Można powiedzieć, że na w miarę bezbolesne przejście okresu dojrzewania rodzice pracują już od pierwszych miesięcy życia swojego dziecka. Akceptacja, poczucie bezpieczeństwa, ale i konkretne, jasne, czytelne dla dziecka granice. No i oczywiście zaufanie, którym dziecko może nas darzyć. Nie jest to proste. No pewnie, że nie jest! Ale powiem Wam, że warto zainwestować. Przede wszystkim dziecko musi w rodzicach widzieć osoby godne zaufania, będące autorytetem, osoby transparentne, stabilne, przewidywalne, za których słowami idą czyny. Taki rodzic daje dziecku bezpieczną przystań, do której ono zawsze może powracać. Ale pamiętajcie, rodzic ten nie trzyma nastolatka kurczowo w tej przystani, tylko zachęca do wypłynięcia na coraz głębsze wody. Im bardziej będziemy bowiem zabraniać, tym ono będzie miało większą ochotę wyrwać się, po to, by nam zrobić na przekór. Dobrze przecież wiecie, że zakazany owoc smakuje najlepiej.
Na zakończeniu proponujemy małą ściągę zaczerpniętą z książki „Nastolatek potrzebuje wsparcia” Autorzy jej proponują nam – rodzicom, abyśmy pomyśleli, jakie słowa, które wypowiadamy do nastolatka budują w nim poczucie godności i spowodować mogą, że zdejmie kaptur i odkryje głowę, z dumą rozglądając się wokół siebie. Pamiętajcie o nich:
*Cytaty i fragmenty pochodzą z książki A. Kozak, R. Bieleckiego, M. Rzeczkowskiego "Nastolatek potrzebuje wsparcia", Wydawnictwo Sensus, 2023
**Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Sensus
**Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Sensus
POLECAMY:
Agnieszka Kozak, Robert Bielecki, Marcin Rzeczkowski "Nastolatek potrzebuje wsparcia. Zrozum swoje dziecko i bądź po jego stronie" Wydawnictwo Sensus PREMIERA ODBYŁA SIĘ W SIERPNIU 2023! |
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS: