WIERZYŁAM...Socjopaci, manipulatorzy, kłamcyByłam szczera od początku. Mówiłam ci o moich obawach, strachu, wątpliwościach. Bałam się, bo dużo miałam do stracenia, bałam się, ale coraz bardziej coś mnie ciągnęło do ciebie. Byłam szczera, szczera do bólu i nie miałam pojęcia, że na każdym kroku okłamujesz mnie z premedytacją. A kiedy pytałam, przekonywałeś, przysięgałeś, a ja ufałam. Tak bardzo chciałam ci ufać... Mirek, po co były te wszystkie kłamstwa? Problemy z sercem, szpital... Dobrze wiesz, jak się martwiłam, całą noc nie spałam, a rano dostałam krwotoku. A to był żart moim kosztem. Do rozmowy z twoją żoną miałam jeszcze nadzieję, że może… Mirek, musiałam to wszystko usłyszeć od kobiety, z którą od naszego pierwszego spotkania rzekomo się rozwodziłeś, aby dotarło do mnie kim jesteś?! Nie mogłeś powiedzieć, że nie umiesz żyć bez nawiązywania takich relacji, że miałeś takich kobiet jak ja wiele, że każdej pisałeś, że kochasz, że pragniesz, że kobiet szukasz nawet na portalach randkowych? Nawet wówczas umiałeś zręcznie odpowiedzieć: „Nie Ninko, nie kłamałem. Ani w niedzielę, ani wczoraj. Nie kłamałem i spotykając się z Tobą, niczego nie planowałem, po prostu tęskniłem, chciałem cię zobaczyć, poczuć twój zapach. Dlaczego nie chcesz tego przyjąć?” Jak mogłeś? Jak można być tak wyrachowanym! W życiu niejednokrotnie spotykamy wiele toksycznych osób. Nie tylko Nina na swojej drodze poznała socjopatę, który stał się przyczyną jej cierpienia, bólu i wielu problemów. Mirek doskonale wiedział, jak poruszać się w swoim wyrachowanym świecie. Wiedział, jak wmanewrować ją w toksyczny związek. Świadomie wykorzystywał wzbudzające zaufanie zachowania, mówił to, co chciała usłyszeć, podzielał jej zainteresowania i przejmował się jej zmartwieniami. Martha Stout w książce „Jak skutecznie bronić się przed socjopatami” napisała: „Zachowania typowe dla socjopatycznego oszusta (jak oszukiwanie i nieuczciwość) często bywają ułatwiane dzięki takim jego cechom jak elokwencja i powierzchowny urok, pozwalające mu uwodzić innych ludzi, w przenośni lub dosłownie - rodzaj wewnętrznego żaru albo charyzmy, które początkowo mogą sprawić, że wydaje się on bardziej interesujący niż otaczający go ludzie. Socjopata jest bardziej spontaniczny, głębiej przeżywa, bardziej intryguje, jest bardziej seksowny i pociągający niż inni. Często ma w swoim repertuarze niemal hipnotycznie ujmujące zachowanie (…) Ogólnie rzecz biorąc, socjopaci są znani z patologicznej skłonności do kłamstwa i oszustwa oraz z pasożytniczych relacji nawiązywanych z partnerami i <<przyjaciółmi>>. Cechują ich zwłaszcza płytkość emocjonalna, nieszczerość i tymczasowy charakter wszelkich serdecznych uczuć, z jakimi się obnoszą wobec innych, oraz swoista, często zapierająca dech w piersiach nieczułość. Gdy ktoś zarzuci socjopacie manipulacyjne i bezduszne zachowanie – a czasami nawet złamanie prawa – można zaobserwować jego kolejną cechę, czyli mistrzostwo w wylewaniu krokodylich łez i odgrywaniu roli osoby bezradnej lub poszkodowane."* Byłam przekonana, że to dar od losu. Wierzyłam, że w końcu życie się do mnie uśmiechnie. Sądziłam, że to spełnienie moich najskrytszych marzeń o rycerzu na białym koniu. Czekałam na niego długo, ale uważałam, że było warto. Inteligentny, przystojny, intrygujący, czarujący. Czułam się kochana, zauważona, wszystkie moje kompleksy i demony przeszłości przestały przy nim dawać o sobie znać. Na początku, co prawda, stąpałam jak po lodzie. Bałam się. Ale on robił wszystko, bym czuła się bezpiecznie, a przede wszystkim wiedział, jak trafić w moje ukrywane przed całym światem, a może i samą sobą, potrzeby. Boże, ile razy zastanawiałam się, kim on jest. Kochałam, ale bałam się. Kochałam, cierpiałam, ale chciałam ufać. Pamiętam, jak wciąż powtarzał, że z nikim nie będzie mi tak dobrze jak z nim, że nikt nie dałby mi tego, co on. I dał… smutek, żal, poczucie winy, rozpacz. Rozkochał mnie w perfidny sposób po to, by zranić do żywego. Nie łatwo było zdemaskować Mirka. Stosował wybiegi, które są typowe dla socjopaty, który najpierw „zapewnia o własnej niewinności (<<Dlaczego miałbym zrobić coś takiego?>>), potem próbuje wzbudzić współczucie (<<Ostatnio myślałem o samobójstwie, a twoje zarzuty doprowadzą mnie do ostateczności!>>), a na koniec, jeżeli wypieranie się prawdy i próby wzbudzenia współczucia nie zamkną sprawy, pojawia się szokująca i pozornie absurdalna demonstracja wściekłości, obejmująca grożenie oskarżycielowi krzywdą, jeżeli on lub ona będą się upierać przy swoim zdaniu.”* Nina znajomość z socjopatą okupiła morzem łez, nieprzespanymi nocami, pretensjami do samej siebie, spadkiem poczucia wartości, poczuciem winy. Wyrwanie się z jego sideł nie było łatwe. Czy przed takimi ludźmi można się ustrzec? Po pierwsze, należy nauczyć się obserwowania ludzi, interpretowania sygnałów pochodzących od innych i rozpoznawania ludzkich masek. Po drugie, należy wiedzieć jak ich rozpoznać. Autorka książki „Jak skutecznie bronić się przed socjopatami” podpowiada, że przy wystąpieniu przynajmniej trzech spośród wymienionych poniżej siedmiu „patologicznych cech osobowości”, można przypuszczać, że mamy do czynienia z socjopatą. 1. Skłonność do manipulacji: częste stosowanie podstępu w celu wywierania wpływu na innych lub kontrolowania ich; wykorzystywanie uwodzenia, nieodpartego uroku osobistego, elokwencji lub pochlebstwa do osiągania własnych celów. 2. Skłonność do oszukiwania: oszukiwanie i nieuczciwość; przedstawianie nieprawdziwego obrazu samego siebie; ubarwianie lub zmyślanie opowieści o różnych wydarzeniach. 3. Niewrażliwość: brak zainteresowania uczuciami i problemami innych ludzi; brak poczucia winy lub wyrzutów sumienia z powodu negatywnych bądź krzywdzących dla innych konsekwencji własnych działań; agresja; sadyzm. 4. Wrogość: stałe lub często pojawiające się uczucia gniewu; złość lub irytacja występujące w odpowiedzi na drobne wyrazy lekceważenia bądź zniewagi; niemiłe, przykre dla innych oraz mściwe zachowanie. 5. Nieodpowiedzialność: lekceważenie i brak poszanowania dla zobowiązań finansowych i innych; nieposzanowanie oraz niewywiązywanie się z umów i obietnic; niedbały i beztroski stosunek do cudzej własności. 6. Impulsywność: działanie pod wpływem chwili jako bezpośrednia reakcja na bodziec; działania natychmiastowe, bez planu i analizy skutków; trudności w formułowaniu i realizowaniu planu; poczucie przymusu natychmiastowego działania, a także zachowania samouszkadzające w sytuacjach napięcia emocjonalnego. 7. Skłonność do nadmiernego ryzyka: angażowanie się w działania niebezpieczne, ryzykowne i potencjalnie szkodliwe dla samego siebie, niepotrzebnie i bez względu na konsekwencje; podatność na nudę i bezrefleksyjne podejmowanie czynności w celu jej przezwyciężenia; nieuwzględnianie własnych ograniczeń i zaprzeczanie realności zagrożenia dla siebie; lekkomyślne dążenie do celów bez względu na związane z tym ryzyko. Pomimo że Martha Stout twierdzi, że socjopaci często pozostają dla nas nieodkryci, przez co niebezpieczni, to z drugiej strony napawa nas optymizmem, pisząc „na szczęście dysponujemy nieskończenie większymi siłami niż socjopaci, ponieważ nie czerpiemy ich z patologicznego pragnienia panowania nad innymi ani nie wyzwala ich emocjonalna pustka. Nasza moc opiera się raczej na zdrowiu emocjonalnym, na zdolności do kochania i nawiązywania trwałych związków ze sobą nawzajem oraz na niesieniu wzajemnej pomocy. (Poza tym po prostu jest nas więcej). Musimy użyć tej mocy, by uratować siebie, tych, których kochamy, i całą planetę. Mamy moc i mamy misję. A kiedy socjopaty nie da się uniknąć, powinniśmy – i możemy – go przechytrzyć. Jako jednostki mamy do wykonania ważne zadanie w dużym stopniu niedoceniane przez społeczeństwo. Polega ono na podtrzymywaniu związków międzyludzkich i eksponowaniu roli sumienia w życiu osobistym, zawodowym oraz rodzinnym: musimy zmierzyć się z socjopatą, nie zapominając o naszym człowieczeństwie. Zadanie to niekiedy nas przeraża i prawie zawsze podejmujemy je w samotności, ale kiedy nie da się uniknąć socjopaty, odważna i współczująca osoba, która mu się przeciwstawia w naszym imieniu, podnosi na duchu nas wszystkich.”* * Fragmenty pochodzą z książki M. Stout "Jak skutecznie bronić się przed socjopatami", Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2020 Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
POWIĄZANY POST: LUKSUS, NA KTÓRY NAS NIE STAĆ (psychologiaprzykawie.pl) *Dziękujemy Wydawnictwu Sensus za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
LUKSUS, NA KTÓRY NAS NIE STAĆJak rozwijać odwagę, kreatywność i siłę woli?Julka jest mistrzynią roztrząsania i rozkminiania. Każde zdarzenie, zachowanie innych, nawet spojrzenie, rozkłada na czynniki pierwsze. Doszukuje się wciąż drugiego dna. Próbuje na siłę odczytywać intencje znajomych, dokonując przy tym błędnych, wręcz przedziwnych interpretacji. Oczywiście jest mistrzem stawiania siebie w pozycji czarnej owcy, osoby krytykowanej, ocenianej. A przecież to jej punkt widzenia, który wciąż podsyca w swojej głowie. Ulubionym zajęciem Marty jest tworzenie czarnych scenariuszy. Wciąż wyszukuje problemy i snuje czarne wizje. Każdy pomysł najbliższych jest natychmiast bojkotowany, bo przecież wszystko zawsze w jej przekonaniu źle może się skończyć… Traci energię na rzeczy, które prawdopodobnie nigdy się nie wydarzą. Helena pomimo iż wie, że czytanie artykułów o chorobach, kataklizmach, widmie wojny, nie sprzyja jej dobrostanowi psychicznemu, nie potrafi z tego zrezygnować. Czeka bezradnie na to, jaka katastrofa na nią spadnie. Ciągle o coś się martwi. Karmi mózg tym, co podkręca jej lęki i przez to podupada na zdrowiu psychicznym. Coraz częściej nie umie podjąć decyzji, jest wiecznie rozdrażniona, ma problemy ze snem. Każdy z nas podobnie jak Julka, Marta i Helena żyje w samodzielnie zbudowanej rzeczywistości. „Wydaje nam się, że reagujemy na otaczający nas świat, a tak naprawdę reagujemy na świat istniejący w naszych głowach. Ten świat jest tak potężny, że utrudnia nam dostrzeganie rzeczywistości”.* Tęsknimy za spokojem, błogostanem, poczuciem, że wszystko jest na swoim miejscu. Ale nasze różnego rodzaju negatywne myśli i zamartwianie, powodują, że nie doświadczamy tego stanu błogości. „Gdy nie mamy spokoju, wszystko wydaje nam się kryzysem. Gdy całą energię skupiamy na tym, by przetrwać, radość życia staje się luksusem, na który nas nie stać”.* Czy jest jakaś metoda na przerwanie tego błędnego koła, na wyjście z impasu? Czy można dostrzec słońce, gdy mamy poczucie, że otaczają nas tylko ciemne chmury? Z pomocą przygodzi nam Phil Stutz i Barry Michels, którzy w swojej książce „5 metod rozwijania odwagi, kreatywności i siły woli” opisują sposoby przekształcania problemów w okazje do wprowadzania zmian w życiu. Pokazują, jak skupiać się na rozwiązaniu, a nie na problemie. Patrzą na problemy pacjenta nie jako na coś obciążającego, ale jak na „okazję do otwarcia drzwi do świata niewykorzystanego potencjału.”* Poniżej prezentujemy jedną z metod z książki „5 metod rozwijania odwagi, kreatywności i siły woli”. Będzie pomocna dla osób, których umysł jest pełen zmartwień, nienawiści do siebie lub innego rodzaju negatywnych myśli, czyli do tych, których pochłonęła czarna chmura, która ogranicza i odbiera najlepsze przymioty. Czy każdy z nas w takim momencie kiedyś się nie znalazł? Czy nasze życie nie przypomina niekiedy walki o przetrwanie? Czy czasami nie trzymamy się kurczowo poczucia kontroli dawanego przez negatywne myślenie? Sygnały do używania metody: 1. Używaj wezbrania wdzięczności natychmiast, gdy zaatakują Cię negatywne myśli. Jeśli im się nie przeciwstawisz, negatywne myślenie tylko się nasili. 2. Używaj wezbrania wdzięczności za każdym razem, gdy Twój umysł wędruje bez celu — gdy czekasz na połączenie telefoniczne, stoisz w korku lub tkwisz w sklepowej kolejce. 3. Możesz nawet uczynić tę metodę częścią swojego harmonogramu. Sygnałami stają się wtedy określone pory dnia (zaraz po przebudzeniu, przed snem, podczas posiłków). Metoda w skrócie: 1. Zacznij od bezgłośnego wymieniania konkretnych rzeczy w swoim życiu, za które jesteś wdzięczny(-na), szczególnie tych, które zwykle uważasz za oczywiste. Możesz też wymieniać wśród nich złe rzeczy, które się nie stały. Rób to powoli, tak żeby naprawdę odczuwać wdzięczność za każdą z nich. Nie wspominaj zawsze tego samego. Powinieneś (powinnaś) czuć pewien wysiłek związany z wymyślaniem nowych rzeczy, za które jesteś wdzięczny(-na). 2. Po około 30 sekundach przestań myśleć i skup się na fizycznym odczuciu wdzięczności. Poczujesz ją wypływającą prosto z Twojego serca. Ta energia, która z Ciebie wypływa, to wezbranie wdzięczności. *Cytaty i fragmenty pochodzą z ksiazki P. Stutza, B. Michelsa "5 metod rozwijania odwagi, kreatywności i siły woli". *Dziękujemy Wydawnictwu Sensus za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POWIĄZANY LINK: *Dziękujemy Wydawnictwu Sensus za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
NASTOLATKI NA ROZDROŻUJak wspierać dorastające dziecko?Oj, trudna ta miłość, trudna. Szukają pomocy, gdzie tylko się da. Psycholog jest często ostatnią deską ratunku. Odbyłam setki rozmów z rodzicami nastolatków, którzy przecierali ze zdziwienia oczy i chcieli wybudzić się z koszmarnego snu. „Do tej pory słodka dziewczynka ze złotymi loczkami, uroczy niebieskooki synuś… Nie! To niemożliwe, aby to była ona! To nie może być mój syn. Jest pyskaty, nie wraca o umówionej porze, ubiera się ekstrawagancko. A ta fryzura!” - ale to tylko jedna strona medalu. „Mam dość! Nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom wszystkich wokół. I tego nie chcę! To przecież moje życie! Mama chce, abym bym kulturalny, układny, wszystkim wokół - zanim się spostrzegą - mówił głośno i wyraźnie >>Dzień dobry<<. Tata chciałby we mnie widzieć twardziela. Mam być odważny i nie pokazywać uczuć. To przecież nie przystoi jego synowi. Nauczyciel matematyki wymaga ode mnie konkretów, wychowawczyni ceni kreatywność, a ja w tym wszystkim się już gubię! Mam poczucie, że to wszystko mnie przygniata, ich oczekiwania przytłaczają mnie. A ja po prostu chcę być sobą!” „Bycie rodzicem nastolatka, a więc tym samym najważniejszym przewodnikiem na drodze dorastania, nie jest łatwym zadaniem. W pewnym sensie jest to znacznie trudniejsze niż opieka nad noworodkiem, z całym obciążeniem wynikającym z niewyspania i braku możliwości wyjścia z domu bez skomplikowanej logistyki związanej z maluchem. Nastolatek nie jest już przecież uroczym bobasem, a jego problemy i sposób ich komunikowania bywają dla dorosłych zupełnie niezrozumiałe i w dodatku irytujące.”* Pamiętać natomiast musimy o tym, że to nie byłoby normalne, gdyby dzieci niezauważalnie weszły w dorosłość. Zmiana, której się boimy jest przecież oznaką rozwoju, ale może niekiedy mieć różny wymiar i różne oblicze. Dziecko wchodząc w okres dorastania staje się niezależne i chce to wyrazić. Można powiedzieć, że na w miarę bezbolesne przejście okresu dojrzewania rodzice pracują już od pierwszych miesięcy życia swojego dziecka. Akceptacja, poczucie bezpieczeństwa, ale i konkretne, jasne, czytelne dla dziecka granice. No i oczywiście zaufanie, którym dziecko może nas darzyć. Nie jest to proste. No pewnie, że nie jest! Ale powiem Wam, że warto zainwestować. Przede wszystkim dziecko musi w rodzicach widzieć osoby godne zaufania, będące autorytetem, osoby transparentne, stabilne, przewidywalne, za których słowami idą czyny. Taki rodzic daje dziecku bezpieczną przystań, do której ono zawsze może powracać. Ale pamiętajcie, rodzic ten nie trzyma nastolatka kurczowo w tej przystani, tylko zachęca do wypłynięcia na coraz głębsze wody. Im bardziej będziemy bowiem zabraniać, tym ono będzie miało większą ochotę wyrwać się, po to, by nam zrobić na przekór. Dobrze przecież wiecie, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Wejście w dorosłość może wiązać się też z odwagą wyrażania swojego zdania. Dziecko, które do tej pory potulnie przytakiwało rodzicom i ich zdanie było dla niego wyrocznią, zaczyna wyrażać swoje opinie. I dobrze. I tak ma być! O ile pozwolimy jako rodzice mu na to, o ile damy pole do rozwoju, przyzwolenie na potknięcia i poniesienie konsekwencji swoich decyzji, wówczas dziecko wejdzie w tak zwany „drugi wymiar” z poczuciem tożsamości, będzie wiedziało, na tyle oczywiście, na ile nastolatek jest w stanie to wiedzieć, kim jest, co jest dla niego dobre, a co jest złe. Będzie to jeszcze płytkie i niezweryfikowane przez życie, ale jego własne. O ile nie będziemy chcieli słuchać, rozmawiać wówczas dziecko będzie chciało za wszelką cenę, nawet wbrew swoim przekonaniom przeforsować swoje zdanie i swoją odrębność poprzez „tupanie nogami”, którym może być ekstrawagancki strój, niekulturalne zachowanie, niecenzuralne słownictwo. Młody człowiek potrzebuje pomimo, iż o tym nie mówi, poczucia bezpieczeństwa. Oczekuje, że rodzice po prostu będą, nienachalni, ale czuwający, dający wsparcie, gdy tego będzie potrzebował. Chce czuć ich obecność dającą mu świadomość, że czuwają, ale równocześnie dają mu wolność i płaszczyznę do rozwoju. On chce doświadczać, odkrywać, poznawać, rozpoznawać, kim jest i dokąd zmierza. Trzeba mu tylko na to pozwolić i obdarzyć go zaufaniem. Jak kochać kogoś, kto przysparza tylu problemów? Czy jest możliwa taka miłość? Jak pomóc przejść nastolatkowi przez tak ważny, ale trudny okres jego życia? Oczywiście nie ma idealnych rozwiązań, tak jak nie ma jednego najlepszego modelu wychowawczego idealnego dla każdego dziecka w każdej sytuacji, tak nie ma jednej gotowej i uniwersalnej recepty, jeśli chodzi o stawianie wymagań, czy granic dzieciom. Każde dziecko jest inne i to niestety rodzic musi znaleźć „złoty środek”, aby zbyt nie obciążać dziecka, ale też maksymalnie wykorzystać cały jego potencjał. To sztuka! Można to zrobić tylko mając dobrą i bliską relację z dzieckiem, rozumiejąc jego potrzeby. Bardzo ważne jest też studiowanie literatury, która pomoże przejść przez ten wymagający czas. Za parę dni swoją premierę będzie miała jedna z książek, którą każdemu rodzicowi nastolatka mogę polecić "Nastolatki na rozdrożu. Jak się nie zagubić, wspierając swoje dorastające dziecko.". Jej autorka - Aleksandra Milczarek - psychoterapeutka, która doświadczenie zdobywała w telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji DAJEMY DZIECIOM SIŁĘ, napisała on niej: „Tę książkę widzę jako przewodnik po etapie podróży, jakim jest dorastanie w życiu człowieka, albo raczej bycie opiekunem dorastającego nastolatka. Chciałabym, aby rodzice, ale też inne osoby pracujące z nastolatkami, po przeczytaniu książki trochę lepiej rozumieli język zachowań nastolatków, żeby wiedzieli, jakich >>miejsc<< młody człowiek w swojej podróży przez dorastanie nie może pominąć, aby dobrze i satysfakcjonująco przejść ten etap, i żeby wiedzieli, jak zachować się w sytuacjach w których wsparcie osób dorosłych jest konieczne. Chciałabym, żeby czytelnicy tej książki poczuli się trochę bezpieczniej w roli towarzysza podróży przez dorastanie i żeby sami stali się najlepszymi przewodnikami dla nastolatków, którzy są pod ich opieką.”* Książka Aleksandry Milczarek podzielona jest na trzy części, które zostały zatytułowane:
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Aleksandry Milczarek "Nastolatki na rozdrożu. jak się nie zagubić, wspierajac swoje dorastające dziecko". **Dziękujemy Wydawnictwu Sensus za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POWIĄZANY POST: TRAUMA U DZIECKA (psychologiaprzykawie.pl) *Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
TRAUMA U DZIECKAJak rozpoznać objawy traumy i wspierać w powrocie do zdrowia?Bezradna mama przyprowadziła do mnie Stasia. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Drobny czwartoklasista w drucianych okularkach sprawiał wrażenie bezproblemowego dziesięciolatka. Było niestety inaczej. To „chucherko” musiało być odbierane ze szkoły po dwóch, maksymalnie trzech lekcjach, gdyż w opinii nauczycieli stanowiło zagrożenie dla kolegów. Mama była dzień w dzień zawiadamiana przez nauczycieli o negatywnych zachowaniach chłopca i zmuszana do odbioru dziecka ze szkoły. Ponieważ nie chciała być bezradna, szukała pomocy. Gdy poznałam Stasia, zrozumiałam, iż ten niezwykle inteligentny, o dużej wrażliwości emocjonalnej chłopiec prezentuje postawę agresji obronnej. Nie była to oczywiście obrona wobec realnego zagrożenia. Była to tzw. obrona wyprzedzająca. Trudne doświadczenie nauczyło chłopca, iż bezpieczniej jest wejść w rolę agresora, aniżeli znów stać się ofiarą. Staś w otoczeniu widział potencjalne źródło zagrożenia, bez żadnego racjonalnego powodu był agresywny w stosunku do swoich rówieśników. Dzieci omijały go szerokim łukiem, ale on bez problemu znajdował do nich drogę… Obawiał się bycia ponownie ofiarą i wolał atakować na wypadek, aby ktoś go nie uprzedził. Nic w życiu nie dzieje się przez przypadek. Staś przed pójściem do pierwszej klasy wpadł pod samochód. Kiedy jego rówieśnicy przekraczali po raz pierwszy próg szkoły, integrowali się w zespole klasowym, on w domu poddawany był żmudnej rehabilitacji. Upragniona chwila dołączenia do zespołu klasowego była niestety bolesna. Był nowym, kimś spoza grona, kimś kto mógł stać się kozłem ofiarny. I tak się stało. Stał poza grupą, był popychany, ignorowany. Rodzice widzieli szansę wyjścia z tej sytuacji. Nadzieję wiązali z przeprowadzką do innego miasta, ale ta pękła jak bańka mydlana. Trauma… Powodów, jak i sposobów radzenia sobie z nią, niekoniecznie konstruktywnych, jest wiele. „Dla psychologów i terapeutów trauma jest biologiczną, psychologiczną i społeczną reakcją na autentycznie przerażające zdarzenie. Taka trauma ma możliwy do zaobserwowania i opisania wpływ na ludzi, który często nazywa się >>reakcją traumatyczną<<. Reakcje te mogą być różne, w zależności od osoby, ale zwykle dzielą się na kilka kategorii. Mogą obejmować natrętne wspomnienia o zdarzeniu, koszmary senne, żywe retrospekcje (flashbacki), zmiany w poziomie pobudzenia, takie jak silniejsza reakcja na zaskoczenie, trudności z koncentracją, unikanie osób, miejsc i rzeczy, które przypominają o traumie, a także częstsze i bardziej intensywne negatywne myśli i uczucia dotyczące siebie i świata. W dziedzinie zdrowia psychicznego słowa trauma nie używa się w sposób beztroski. Jest to stan, który należy traktować poważnie. Nieleczona trauma może mieć negatywny wpływ na ludzkie życie. Ale właściwie potraktowana może zostać wyleczona – a czasem nawet sprawi, że człowiek będzie silniejszy i uzyska większą kontrolę nad swoim życie”* Nie tylko w wielu osobach dorosłych kryją się tajemnice i mroki, które są pozostałością minionych dni, a czasami nawet lat. Dzieci również kryją w psychice zaszyfrowane zapisy historii, często przykrych zdarzeń, o których chciałyby zapomnieć. Upycha się tam bolesne doświadczenia, które z różnych powodów dają o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie i ciężko je zignorować. Są one jak rany, które pozostawiły po sobie trwały ślad w postaci blizny. Niekiedy te ślady są bardzo głębokie i pomimo, iż nie są widoczne gołym okiem, są bardzo kłopotliwe. Osoby, które doświadczyły traumatycznego zdarzenia – czyli sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia bądź były jego świadkiem - doznały przeszywającej bezradności, bezsilności i często uległy silnemu urazowi psychicznemu. Na takie nagłe sytuacje przecież nikt z nas nie może się przygotować. A potem… Potem próbujemy przed nimi uciec. Ale czy jest to możliwe...? Z reguły pozostają z nami te przeżycia w postaci zespołu stresu pourazowego i dopadają nas jako tak zwane „flashbacki” czyli obrazy, których nie umiemy wykasować z naszej pamięci. Czasami są to natrętne myśli, a niekiedy koszmary senne. Jesteśmy pobudzeni psychofizjologicznie, drażliwi, mamy napady złości lub agresji, problemy z koncentracją, jesteśmy wrażliwi na bodźce i emocje lub przeciwnie, odznaczamy się chłodem emocjonalnym w kontaktach interpersonalnych, poczuciem bycia pustym w środku. Jakiekolwiek skojarzania, które przypominają traumatyczne zdarzenia wywołują w nas gwałtowne relacje lękowe. Mamy potrzebę unikania wszystkiego, co przypomina nam zdarzenia, które doprowadziły do urazu psychicznego. Chcielibyśmy uciec, ale czy się da? Czy można pomóc dziecku, które doświadczyło traumy? Stasiowi ciężko było z pewnej tej roli wyjść. Dawała mu - choć trudno w to uwierzyć - złudne poczucie bezpieczeństwa. Stanowiła tarczę obronną. Z tego zaklętego kręgu nie wydostałby się, gdyby nie prawdziwa tarcza obronna, którą stanowiła rodzina. Rodzice nie zostawili Stasia samego z problemem. Podjęli szereg kroków. Zwrócili się o pomoc do psychologa, za moją namową (nie było innego wyjścia) przenieśli go do kolejnej szkoły, w której nauczyciele umieli postawić granice i kształtować właściwe postawy. Rodzice nie szukali przyczyn zachowania chłopca jedynie wśród rówieśników. Zaczęli sami pracować nad zmianą swojego zachowania. Mama uczęszczała na zajęcia Szkoły dla Rodziców, na której zrozumiała między innymi jak ważna w wychowaniu jest konsekwencja. Pomagali chłopcu uwolnić się z roli ofiary. Pamiętam, że ojciec czuwał nad nadopiekuńczą matką (a kto by taką nie był w takiej sytuacji?), aby każdego dnia kształtować u Stasia postawę odpowiedzialności i samodzielności. Dzięki wsparciu rodziny, jej miłości, bezwarunkowej akceptacji i konsekwencji Staś odnalazł prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Odnalazł swoje prawdziwe oblicze, dostrzegł swój potencjał i ruszył odważnie w dorosłe życie. Śmierć osób najbliższych, wypadki, przemoc, pobyty w szpitalu mogą powodować głęboki kryzys psychiczny. Jak pomóc dziecku? Jakie zachowania uznać jako naturalną reakcją na trudne doświadczenia, a jakie powinny stanowić sygnał ostrzegawczy zwiastujący poważniejsze problemy? Melissa Goldberg Mintz, terapeutka traumy i zaburzeń przywiązania w książce „Trauma twojego dziecka” wychodzi naprzeciw wszystkim osobom pragnącym pomóc dzieciom. Przeprowadza rodziców, opiekunów i terapeutów nie tylko przez proces identyfikacji i leczenia skutków traumy, ale przede wszystkim wskazuje na wagę relacji rodzic–dziecko w procesie zdrowienia. Książka jest skarbnicą wiedzy i moim zdaniem każdy rodzic powinien ją przeczytać, *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki M. Goldberg Mintz "Trauma u twojego dziecka." **Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|