JAK MÓGŁ ODEJŚĆ?Proces zmiany Fishera Świat się dla niej zatrzymał. Odejście Piotra spowodowało, że grunt usunął się pod jej nogami. Dla Małgosi Piotr był ostoją i wsparciem. Nie tylko jego kochała nad życie, ale też czuła, że jest przez niego kochana. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa, nigdy się na nim zawiodła. Dlaczego w takim razie odszedł? Co spowodowało, że bez słowa wyjaśnienia, bez pożegnania po prostu wyjechał, zostawiając jej jedynie list. Prosił w nim o wybaczenie, nie tłumaczył się i nie oczekiwał, że zrozumie. Przepraszał tylko za krzywdę, jaką jej wyrządził. Małgosia nie chciała uwierzyć w to, co się stało. Uważała, że to jakiś żart. Wydzwaniała nieustannie, ale nie odbierał. W głowie jej się nie mieściło, nie mogła pojąć, jak po pięciu latach wspólnego szczęśliwego życia mógł bez słowa odejść… Po tygodniu do Małgosi dotarło, że odejście Piotra jest faktem. Gdyby stanął teraz przed nią, nie darowałaby mu tego, co jej zrobił. Jak mógł? Dla niego przecież by w ogień skoczyła. Z pewnością chodziło mu dziecko, ale nigdy nie chciał się do tego przyznać. Lata starań nie przynosiły żadnego efektu. - Ale przecież to nie moja wina! To nie moja wina! - powtarzała w złości Małgosia. - Jak mógł? Ufałam, kochałam! Jak on mógł mi to zrobić?! Niech tu tylko się pojawi, to ja mu pokażę! Mijały tygodnie i Piotr nie wracał. Przyjaciele otoczyli ją opieką. Zaczęła spotykać się z ludźmi, dla których od lat nie miała czasu. Zawsze życie w domowym azylu przedkładała nad wszystko inne. Teraz zaczęła dostrzegać wartość posiadania przyjaciół. Ale nie trwało to długo… Wieczorami Małgosia rozmyślała, zadawała sobie tysiące pytań. Tęskniła za Piotrem, szamotała się wewnętrznie. Bała się iść do przodu. Zrozumiała bowiem, że życie jest kruche. Piotr, który był ostoją, zniknął. Bała się o siebie, o niego. A przede wszystkim z lękiem patrzyła w przyszłość. Czuła swoją nieporadność. Zaczynała dostrzegać, iż przywykła do życia z człowiekiem, który przejmował wiele inicjatyw, który był niejako przewodnikiem ich wspólnej wędrówki. Była przerażona. W nocy budziła się zlana potem i serce biło jej jak szalone. Z pomocą terapeuty, bez którego nie umiała sobie poradzić, zaczęła podążać naprzód, ale nie było to łatwe. Szereg wyrzutów sumienia. Ciążące poczucie winy. Co ja zrobiłam nie tak? Nie dam rady żyć, skoro spotkała mnie taka porażka! Gdyby nie Zosia - osoba o wielkiej empatii, a przede wszystkim świetny specjalista, Małgosię przytłoczyłaby przeszłość, na którą nie miała wpływu. Wiedziała już, że Piotr przepadł jak kamień w wodę. Zdawała sobie sprawę, że wszystko musiał wcześniej zaplanować. Pytania dlaczego?- czy miały sens… W zasadzie dzisiaj nie potrafi odpowiedzieć, kiedy nastąpił przełom w tej wewnętrznej walce. Pamięta, że z każdym spotkaniem coraz bardziej ufała Zosi - swojej terapeutce. W zasadzie czuła się jak dziecko, które ktoś prowadził we mgle, aż w końcu zrozumiała, że może podążać dalej sama. Poczuła siłę, moc i chęć do działania. Zaczęła odzyskiwać siły i akceptować po pierwsze siebie, nową siebie i swoje życie, w którym przede wszystkim musiała sama stanąć nogami na ziemi. Dostrzegła, że Zosia w sposób niezwykle subtelny powodowała, że zaczęła podejmować różne nowe wyzwania. Miała odwagę, by iść do przodu i odkrywać przestrzenie, które do tej pory budziły w niej lęk - nie umiem, nie potrafię, nie dam rady. Zosia wciąż powtarzała, że jeżeli nie wskoczy na głęboką wodę, nie zaryzykuje, nie przekona się. Próbowała dzięki sile, którą zaczynała w sobie odnajdywać. Historia Małgosi pokazuje proces zmiany, który w różnych momentach naszego życia przechodzimy. John Fisher jest autorem koncepcji zmiany osobistej, której towarzyszą kolejne przewidywalne stany emocjonalne: złość, nadmierny entuzjazm, strach, zagrożenie, poczucie winy, depresja, stopniowa akceptacja, poruszanie się naprzód, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Małgosi. Oczywiście u każdego może przebiegać to nieco inaczej (w innej kolejności lub niektóre procesy mogą po prostu nie wystąpić). Jeżeli chcesz znowu zacząć patrzeć na życie pozytywnie, poczuć radość, spowodować, aby przeszłość nie kierowała Tobą, żeby czuć się osobą pewną siebie, spełnioną i szczęśliwą, osobą, która ma dobre relacje z innymi, akceptuje ich i siebie - zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
UWAŻAJ NA PSYCHOPATĘ!Toksyczne związki„Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z Tobą w windzie, właściwie byłaś jedynie koleżanką z biura, ale kiedy podeszłaś, prosząc mnie o konsultację, okazało się, że widzę w Tobie interesującą kobietę. Nie wiem, czy myślałem już wówczas o czymś więcej niż o zwykłej znajomości, ale chyba tak, skoro zaproponowałem niezobowiązującą kawę. Kiedy zgodziłaś się, potraktowałem to jako naturalną zachętę. Pierwsze spotkania faktycznie sprawiły, że zaczęłaś mnie fascynować jako kobieta, a im bardziej stawiałaś ostre warunki, mówiłaś o barierach i granicach, których nie można przejść i przekroczyć, tym bardziej moja męska ambicja nakazywała mi spróbować. To było dla mnie wyzwanie. Byłaś niedostępna, piękna, pociągająca. Zrobiłbym wszystko, by Cię rozkochać. Po prostu moja męska ambicja kazała mi Ciebie zdobyć. Co jak wiesz, w jakiś sposób się stało. Na podstawie tego, co mówiłaś, wiedziałem, że być może nigdy nie pójdziemy do łóżka, ale mimo to chciałem spróbować. Czy myślałem wówczas o czymś poza seksem? Chyba nie…” Psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, to także ludzie, których mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Szacuje się, że to 2-3% społeczeństwa. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym. Mówimy czasem o takich osobach, że idą „po trupach do celu”, wykorzystują innych. Chociaż psychopata sam nie jest w stanie odczuwać żadnych emocji, doskonale reaguje na konkretne przejawy uczuć u innych, a szczególnie wyczulony jest na oznaki słabości drugiej osoby. „Początek był super, wydaje mi się, że kiedy człowiek poznaje drugiego i chce go poznać lepiej, a może i zdobyć, nie widzi pewnych wad, a może nie chce widzieć. A tak było ze mną. Widziałem w Tobie super babkę, atrakcyjną, mądrą i dlatego potoczyło się to przez te pierwsze miesiące tak, a nie inaczej. Jednak potem zaczęły mnie pewne sprawy drażnić, denerwować. Dla mnie znajomość ta mogłaby mieć sens tylko na takich warunkach, o których napisałem, że to ja je ustalam. Więc kiedy nie piszę przez miesiąc, i kiedy nie spotykamy się przez dwa miesiące, to po prostu tak ma być, bo ja nie mam ani czasu, ani ochoty. W pewnym momencie zacząłem odczuwać to tak, jakbyś mnie osaczała. Wiem, że nie miałaś ani takiego zamiaru, ani nie odbierałaś tego w ten sposób, być może powiedziałabyś, że to ja prowokowałem takie sytuacje, ale piszę jak to odbierałem. Kilka razy próbowałem o tym mówić, ale skutków nie było i dlatego zacząłem wysyłać ci sygnały, że chyba nie ma to sensu. Problem był w tym, że dalej pociągałaś mnie jako kobieta.” Brak empatii i poczucia winy pozwala im świetnie zidentyfikować ofiarę, a potem ją oszukiwać. Potrafią świetnie wzbudzać zaufanie dzięki niemal patologicznej zdolności do kłamania. Nie mają żadnych lęków społecznych, lęków przed zdemaskowaniem, ani wyrzutów sumienia, czy poczucia winy. To, co zwykle hamuje nas przed antyspołecznymi zachowaniami, u nich praktycznie nie istnieje. Potrafią opowiadać tak nieprawdopodobne historie w tak przekonujący sposób, że wszyscy w nie wierzą i im ufają. Co dziwne, nawet w momencie, gdy zostają zdemaskowani, ludzie-ofiary znają prawdę o nich, oni nadal kłamią i robią to tak umiejętnie, że ofiary zaczynają wątpić we własną wiedzę i zaczynają im wierzyć i zmieniać swoje zdanie. To właśnie siła psychopatycznej manipulacji. Pomimo, że psychopatów rozpoznać jest trudno, warto wiedzieć, jakie powinny być dla nas sygnały ostrzegawcze. Otóż, psychopata: 1. Jest mistrzem wywierania pozytywnego wrażenia – umie oczarować, odpowiednio się zaprezentować, by błyskawicznie wzbudzić podziw. Umie udawać uczucia, jednak nigdy ich nie przeżywa tak, jak normalni ludzie. 2. Nie liczy się z uczuciami innych. Ma sadystyczną naturę. Lubi zadawać innym ból i czerpie z tego przyjemność. Instrumentalnie traktuje drugiego człowieka, najczęściej wykorzystując każdą relację do swoich celów. Pasożytuje na innych, gdy osiągnie to, na czym jemu zależy, porzuca swoją ofiarę bez wyrzutów sumienia, szukając kolejnej. Brak mu poczucia winy. 3. Ma narcystyczne przekonanie o własnej wyjątkowości. Uważa, że jest pępkiem świata. Jest niezwykle pewny siebie. Nic nie jest w stanie zachwiać jego przekonania o własnej wyższości. Nie ma wątpliwości co do tego, że jest najlepszy. 4. Dość szybko ujawnia swoje prawdziwe oblicze, wpada w szał, dostaje ataku furii, by szybko się tłumaczyć zmęczeniem, stresem i znowu mydlić oczy innym. 5. Seks wykorzystuje jako mechanizm przywiązania i uzależnienia od siebie. Doskonale umie uwodzić i zaciągać do łóżka. Dla niego seks to sposób do osiągnięcia zamierzonego celu, rozładowanie nadmiernej energii, a nie intymne przeżycie. Wykorzystuje seks jako sposób do uzależnienia partnerki od siebie. 5. Brak mu empatii, rozumienia innych, brak odruchów moralnych, ma skłonność do oszukiwania. Jego związek z innymi ludźmi jest powierzchowny, relacje oparte są na przydatności do własnych celów. Nie przyjmują na siebie odpowiedzialności 6. Ma sadystyczną naturę. Zadaje innym ból i czerpie z tego przyjemność. Cieszy się, gdy może kogoś zniszczyć. 7. Kłamie jak z nut. Nie widzi w kłamstwach niczego złego. Zaprzecza sobie nawet w jednej wypowiedzi. 8. Manipuluje ludźmi. Czerpie radość ze skłócania ludzi. Dąży do tego, by partnerka wpadła w konflikt z rodziną i przyjaciółmi. Izoluje ją od innych, by stała się zagubiona i pozostawiona sama sobie. Odkrycie, co osoby psychopatyczne ukrywają pod swoją czarującą maską pozwoli ich zrozumieć i jednocześnie obronić się przed nimi. Działanie psychopatów bardzo często przebiega w trzech fazach. Wynika ono raczej z ich osobowości niż przemyślanego świadomego planu. Pierwsza faza to wartościowanie ludzi przez psychopatów – określenie, na ile dana osoba (potencjalna ofiara) przyda się do ich potrzeb oraz jakie są jej mocne i słabe strony. Kolejny etap to manipulacja ludźmi, stosowanie odpowiednich komunikatów, wykorzystywanie reakcji potencjalnych ofiar i utrzymywanie kontroli. Trzecia faza to porzucenie – opuszczają zdezorientowane ofiary, kiedy przestają być im potrzebne, kiedy się nimi znudzą lub kończą z nimi w inny sposób (np. przypadki kryminalne). Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK POWSTAĆ?Cebulowa teoria szczęścia prof. Janusza CzapińskiegoNajpierw okradli im dom, nowy, piękny, jeszcze nie zdążyli się wprowadzić. Hania chwilę rozpaczała, ale już niedługo potem była znowu szczęśliwa. Po pół roku mąż miał wypadek samochodowy, wyglądało groźnie, ale po kilku miesiącach w szpitalu i późniejszej rehabilitacji zaczął wracać do zdrowia. I Hania po kryzysie - podniosła się. Znowu była szczęśliwa. Wydawało się, że już więcej nieszczęść nie może ich spotkać, że wyczerpali swój limit. Czasami jednak los sprawia niespodzianki. W tym samym roku mama Hani zachorowała na raka i zmarła. Hania była z nią związana, bardzo ją kochała. Strata była dla niej ogromna. Żałoba wielka. Trwało to tym razem dłużej, ale po roku, czy może dwóch – Hania znowu była tak samo szczęśliwa jak wcześniej. Prawdziwa „wańka-wstańka”.
Znacie takich ludzi? Takich, którzy potrafią podnieść się po najcięższych doświadczeniach? A takich, którzy żyją jak „pączek w maśle”, niczego im nie brakuje, mówimy czasami, że „życie mają usłane różami”, a ciągle jacyś skwaszeni, niezadowoleni, marudzący, mało szczęśliwi? Może pamiętacie ich z naszego postu „Wybór należy do Ciebie”? Dlaczego tak się dzieje? Sprawę wyjaśni nam cebula, a dokładnie cebulowa teoria szczęścia prof. Janusza Czapińskiego – psychologa społecznego, który od dziesięcioleci zajmuje się tematyką szczęścia oraz prowadzi Diagnozę Społeczną Polaków. Maksymalnie upraszczając teorię Pana Profesora, szczęście – podobnie jak cebula – składa się z kilku warstw:
POLECAMY:
ŻYCIOWA PUŁAPKA"Zatroszcz się o wewnętrzne dziecko i odkryj swój potencjał""Wewnętrzne dziecko popycha nas, dorosłych, do kreatywności, do odnowienia. Utwierdza nas w przekonaniu, by nigdy nie rezygnować z bycia młodym. Dzięki wewnętrznemu dziecku nigdy nie przestaniemy mieć nadziei. Wewnętrzne dziecko cieszy się drobiazgami, lubi dobrą zabawę, jest zaciekawione światem i pełne ekscytacji. Patrzenie na świat oczami dorosłych jest konieczne, ale malowanie go przy użyciu kolorów widzianych przez nasze wewnętrzne dziecko jest niesamowite."* Przez całe życie patrzyłam na siebie krytycznie i zwykle oczami innych ludzi. Chciałam sprostać oczekiwaniom otoczenia, a nie zwracałam uwagi na własne potrzeby. Wciąż starałam się sobie i innym udowadniać, że zasługuję na akceptację, na miłość, na uznanie. Z zewnątrz wyglądałam na osobę pewną siebie, świetnie dającą sobie radę z różnymi sytuacjami trudnymi, których nie szczędziło mi życie. Ale tylko ja sama wiedziałam, że jest to maska, pod którą ukrywałam siebie - osobę smutną, zalęknioną, pełną obaw i niepokoju. Pomimo sukcesów, które osiągałam, miałam poczucie, że nie potrafię się z niczego cieszyć. Nic nie sprawiało mi satysfakcji, wciąż miałam do siebie wieczne pretensje. Inni widzieli we mnie kobietę sukcesu, atrakcyjną, modnie ubraną, mającą nie tylko przystojnego męża i cudowne dzieci, ale i świetną pozycję zawodową. Można by było zapytać: Ala! Czegóż chcieć więcej? A ja wiedziałam, że nie jestem szczęśliwa. Dostrzegałam, że nie umiem przyjmować miłości, nie wierzę w to, że inni mnie szanują i akceptują, ale i miałam wielki problem z okazywaniem uczuć. Nie umiałam wyrażać miłości, nawet w stosunku do osób najbliższych. Czułam, że jestem oziębła, zazdrościłam koleżankom, które przytulały swoje dzieci i robiły to po prostu tak naturalnie. A ja nawet nie umiałam spędzać z nimi czasu, słuchać ich, nie mówiąc o dawaniu im wsparcia i akceptacji. Takich osób jak Ala jest wiele. Osób, które niosą pomimo upływu wielu lat rany z dzieciństwa i nie uświadamiają sobie, że ich stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z pierwszych miesięcy i lat życia, że ich zachowanie jest często kierowane przez wewnętrzne dziecko będące sumą wielu doświadczeń - zarówno tych pozytywnych, ale i negatywnych, które odcisnęły piętno na ich życiu, a które są wynikiem relacji z osobami bliskimi i ważnymi. "Skutki niezrealizowanych potrzeb dziecka, które w życiu dorosłym generują problemy, Jeffrey E. Young nazywa życiową pułapką."* Według niego "Brak realizacji potrzeb psychicznych dziecka ma wpływ na prawidłowy rozwój jego osobowości (nawet przy założeniu, że potrzeby biologiczne są spełniane we właściwy sposób)."* Ala podczas spotkań z psychologiem uzmysłowiła sobie, że w jej pozornie normalnie funkcjonującym domu nie dostała tego, co potrzebuje każde dziecko. Rodzice robiący kariery, alkoholizm ojca, depresja matki - to wszystko spowodowało, że nie miała zaspokojonych potrzeb psychicznych i emocjonalnych i to pozostawiło ślad w jej psychice. Z jednej strony życie na grzęzawisku, brak poczucia bezpieczeństwa, a z drugiej chłód ze strony wiecznie krytykujących i nie umiejących docenić żadnych jej sukcesów rodziców, którzy mieli tylko wielkie oczekiwania, a nie dawali z siebie tego, czego potrzebuje dziecko. Doskonale pamięta, że nie mogła być sobą, nie mogła wyrażać siebie, nie czuła się swobodnie i naturalnie, wiecznie musiała stawać na palcach, by sprostać oczekiwaniom, musiała bacznie pilnować każdy swój ruch, by nie popełnić najmniejszego błędu. Nasze wewnętrzne dziecko jest w nas cały czas. "To pierwsze lata życia ukształtowały dużą część naszej osobowości, wartości, to, w jaki sposób reagujemy emocjonalnie na ludzi i świat. Jednak te wczesne lata nie są wyłącznie miłe i niosące pozytywne wspomnienia. Są także pełne lęków, cierpienia i nierzadko traumatycznych wydarzeń."* Ala zrozumiała, że tylko spotkanie się z wewnętrznym dzieckiem da jej możliwość lepszego poznania siebie, wyleczenia dziecięcych ran i pozwoli lepiej poznać siebie, rozwiązać wiele wewnętrznych konfliktów i cieszyć się życiem. "Jeżeli chcesz jeszcze doświadczyć dziecięcej wolności, radości i spontaniczności, to nie ma znaczenia, ile teraz masz lat. Na odkrycie prawdziwego siebie, swojego JA, nigdy nie jest za późno. Zawsze jest czas na rozwiązanie problemów z dzieciństwa, na wyjaśnienie wewnętrznemu dziecku kwestii, których nie rozumie, a nigdy nie usłyszało wyjaśnień od bliskich. Pozwól mu na zabawę, kreatywność, radosny luz. Śmiej się razem z nim, kochaj je i pozwól mu kochać. Uzyskanie wolności wymaga podjęcia decyzji, że zaopiekujesz się swoim wewnętrznym dzieckiem i dasz mu to, czego potrzebuje. Zmienisz zachowania, nie będziesz już krytykować siebie, nie będziesz oceniać, wybaczysz. Wyruszasz w podróż, która może zaprowadzić cię bardzo daleko, dalej niż sam się spodziewasz." Do księgarń trafiła dzisiaj książka Alicji Grzesiak "Zatroszcz się o swoje wewnętrzne dziecko i odkryj swój potencjał" przybliżająca każdemu z nas ten niełatwy temat, którym są rany z przeszłości. Jest ona wartościowa ze względu na to, że zawiera nie tylko treści teoretyczne, ale także przykłady i ćwiczenia, które z pewnością staną się pomocne dla wielu z nas. Gorąco polecam. *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Alicji Grzesiak "Zatroszcz się o swoje wewnętrzne dziecko i odkryj swój potencjał". Wydawnictwo Sensus POLECAMY:
POLECAMY:
NIE PRZESTAWAJ BYĆ SOBĄPsychokompetencje. AsertywnośćMartusiu, jak możesz babci odmówić? Musisz to zjeść! Skosztuj, jakie pyszne! Specjalnie dla Ciebie upieczone! Nie rozumiem, jak możesz się wciąż odchudzać! Znikasz w oczach kochana! Jak to, nie przyjedziecie do nas w Święta? Niemożliwe! Rozumiem, że teściowie też oczekują Waszej obecności, ale... rodziców ma się jednych. Wiem, że przemieszczanie się przez całą Polskę w złych warunkach pogodowych z maleństwem jest ciężkie, ale... może za rok spędzicie je u rodziców Kuby, a w tym roku będziecie z nami. Wiesz, te choroby ojca... kto wie, jak to będzie w przyszłym roku. Kochana, w weekend przyjeżdża Irek z rodziną do Kołobrzegu. Zrobisz coś pysznego i zaprosimy ich na kolację? Mogliby też przenocować u nas... Wiem, wiem... Pamiętam, że planowałaś wyjazd z Basią na koncert. Rozumiem, że czekałaś, ale... To mój bliski kumpel, a przecież trzeba dbać o relacje. Haniu, zdaję sobie sprawę, że jesteś zasypana pracą, ale wiem, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak Ty. Wiem, że Tobie mogę zaufać i będę spał spokojnie, że projekt został dopięty na ostatni guzik. Brzmi znajomo? Słyszałaś kiedyś od babci, mamy, męża, szefa takie słowa? Pamiętasz, jak przy rodzinnym stole byłaś wpędzana w poczucie winy, ulegałaś mężowi, bo przecież małżeństwo jest ważniejsze od dbania o własną higienę psychiczną. Wykonywałaś zadania, którymi byłaś zasypywana przez szefa, bo bałaś się utracić pracę. Ulegałaś nie raz. A potem jak się czułaś? Miałaś wrażenie, że pozwoliłaś na przekroczenie granic, że ktoś i jego samopoczucie oraz potrzeby były ważniejsze od Ciebie. Odwróciłaś się od siebie plecami, aby nie zrobić przykrości, by nie stracić pracy, by zrobić komuś przyjemność, by być lubianą. Czy było warto? Znalazłaś się kiedyś w podobnych sytuacjach? Z pewnością odpowiesz twierdząco. Większość z nas ma problem z asertywnością. Nie przejmuj się, jeżeli ulegasz innym. Ważne, by być tego świadomym i podjąć decyzję o zmianie. Asertywność to jedna z psychokompetencji, która jest jak pozostałe - takie jak np. komunikacja, kreatywność, krytyczne myślenie, zarządzanie sobą w czasie, autoprezentacja - potrzebna każdemu z nas. Kamil Zieliński - autor książki "Psychokompetencje.10 psychologicznych supermocy, które warto rozwijać" - napisał, że "człowiek zachowujący się asertywnie potrafi, nie raniąc innych, bezpośrednio, uczciwie i stanowczo wyrażać swoje uczucia, postawy, opinie i pragnienia. Robi to, respektując uczucia, postawy, opinie, prawa i pragnienia innych osób. Swobodnie i bez stresu wyraża swoje potrzeby, poglądy i odczucia. Broni siebie i swoich praw, uznając jednocześnie prawa innych."* Wielu z nas nie mówi NIE, bo nie chce zrobić przykrości, nie chce być egoistami, nie chce stracić sympatii, miłości, szacunku. Wiele osób nie chce przyznać się przed sobą, że pewnych sytuacji nie akceptuje. Przecież nie mogę być zazdrosna, nie mogę nie ufać, nie mogę być zaborcza, nie mogę zabraniać, nie powinienem, nie wypada, nie przystało… A gdzie w tym wszystkim są oni? Ludzie, którzy też mają swoje prawa, potrzeby, uczucia. Zapomnieli o sobie, nie wiedzą nawet, gdzie postawić własne granice, bo są tylko przyzwyczajeni do naginania swojego życia do życia innych ludzi. Dopiero od znajomych, przyjaciół, psychologa usłyszeli słowa brzmiące różnie, ale mające ten sam sens: „Miłość bliźniego zaczyna się od miłości własnej”. Jeżeli sami nie będziecie siebie szanować, nikt Was nie uszanuje. Kamil Zieliński w swojej najnowszej książce przypomina pięć praw asertywności według Herberta Fensterheima, które brzmią następująco: 1. Masz prawo do pełnego wyrażania siebie, swoich opinii, potrzeb i uczuć - dopóty, dopóki nie ranisz innych osób. 2. Masz prawo do zachowania swojej godności poprzez asertywne zachowanie, nawet jeśli rani to kogoś innego, dopóty, dopóki Twoje intencje nie są agresywne. 3. Masz prawo do przedstawiania innym swoich próśb dopóty, dopóki uznajesz, że druga osoba ma prawo odmówić. 4. Istnieją takie sytuacje między ludźmi, w których prawa nie są oczywiste. Zawsze jednak masz prawo do przedyskutowania tej sprawy z drugą osobą i wyjaśnienia jej. 5. Masz prawo do korzystania ze swych praw. Może warto zacząć od nich? Od uwierzenia w nie, a potem wprowadzania stopniowo w życie. Ważne, by uświadomić sobie jakie są nasze wartości, których powinny strzec nasze granice, których powinniśmy przez szacunek do samych siebie bronić. Kamil Zieliński przygląda się w swojej książce asertywności bliżej i między innymi pokazuje, jaka jest różnica pomiędzy zachowaniem agresywnym, uległym i asertywnych, opisuje, na czym polega pięciostopniowa obrona granic, zasady przyjmowania informacji zwrotnej, Model FUKO, Model SBI, techniki asertywne. Ale nie tylko bierze pod lupę temat asertywności. Próbuje zapoznać nas także z innymi psychokompetencjami o których nie uczyliśmy się w szkole, a które, jak napisał, "są NA MAKSA potrzebne każdemu, kto chce się odnaleźć i dobrze radzić sobie we współczesnym świecie."* Książka napisana jest w sposób przystępny dla każdego, a jej treści mogą ułatwić wielu osobom funkcjonowanie w codziennych sytuacjach, jakie niesie życie. *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Kamila Zielińskiego "PSYCHOkompetencje.10 psychologicznych supermocy, które warto rozwijać". Wydawnictwo Onepress/Sensus POLECAMY:
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|