10 REGUŁ DOBREJ KŁÓTNIFunkcjonowanie mózgu pod wpływem emocjiCzy istnieje kłótnia doskonała? Może to wtedy już nie kłótnia? Często nie daje się nam uniknąć wymiany poglądów, widzimy świat inaczej, mamy inne oczekiwania, dążenia, drogi dojścia do celu, a do tego wszystkiego odmienne temperamenty. Zaczynamy dyskutować i czasami „od słowa do słowa i kłótnia gotowa”. Pojawiają się w nas emocje, a emocje mają to do siebie, że aktywizują najbardziej pierwotne obszary naszego mózgu (tzw. kora stara). Bo o ile uczucia są charakterystyczne tylko dla ludzi, to emocje już nie. Wiedza o funkcjonowaniu mózgu jest o tyle istotna, że pozwala uniknąć niepotrzebnej eskalacji i spirali emocjonalnej, które potocznie nazywamy „nakręcaniem się”. Dlaczego? Otóż jeśli emocja aktywizuje najbardziej pierwotne obszary, to jednocześnie i automatycznie ogranicza funkcjonowanie obszarów nowszych – kory nowej – odpowiedzialnej za racjonalne myślenie. W przenośni mówimy, że „cali jesteśmy strachem” lub „cali jesteśmy gniewem” i w tym sensie jest to zbieżne z obserwacjami neurobiologów. Jak wykorzystać tę wiedzę? Skoro wiemy, że w takim stanie – powiedzmy skrótowo i upraszczając – człowiek nie myśli do końca racjonalnie, to czy prezentacja wówczas przemyślanych argumentów i uzasadnianie naszego stanowiska ma sens? No niestety nie bardzo, bo praca ośrodków korowych jest ograniczona. I z drugiej strony, gdy sami jesteśmy pobudzeni, zdarza się nam powiedzieć o przysłowiowe „jedno słowo za dużo” – dotknąć kogoś do żywego, wsadzić szpilę w samo serce, a słów raz wypowiedzianych nie da się tak łatwo wymazać z pamięci. Wszystko dlatego, że kontrola naszego intelektu w silnych emocjach (np. gniewu, złości, strachu) jest po prostu ograniczona. Gdy przychodzi do nas rozszlochane dziecko, które całe sobą jest jedną wielką emocją, to nie zaczynajmy mu tłumaczyć, wyjaśniać – spróbujmy najpierw opanować emocję i „uruchomić” tym samym inną część mózgu odpowiedzialną na myślenie. Podobnie w przypadku kłótni z żoną i mężem – gdy jesteśmy już pod wpływem silnych emocji dalsza rozmowa naprawdę nie ma sensu. Trzeba najpierw opanować emocje, wyciszyć je do poziomu, w którym uaktywnimy cały nasz mózg. A wówczas i tak powinniśmy pamiętać o następujących zasadach konstruktywnej kłótni:
Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
0 Comments
ŻYCIE Z PSYCHOPATĄToksyczne związki„Kiedy pierwszy raz rozmawiałem z Tobą w windzie, właściwie byłaś jedynie koleżanką z biura, ale kiedy podeszłaś, prosząc mnie o konsultację, okazało się, że widzę w Tobie interesującą kobietę. Nie wiem, czy myślałem już wówczas o czymś więcej niż o zwykłej znajomości, ale chyba tak, skoro zaproponowałem niezobowiązującą kawę. Kiedy zgodziłaś się, potraktowałem to jako naturalną zachętę. Pierwsze spotkania faktycznie sprawiły, że zaczęłaś mnie fascynować jako kobieta, a im bardziej stawiałaś ostre warunki, mówiłaś o barierach i granicach, których nie można przejść i przekroczyć, tym bardziej moja męska ambicja nakazywała mi spróbować. To było dla mnie wyzwanie. Byłaś niedostępna, piękna, pociągająca. Zrobiłbym wszystko, by Cię rozkochać. Po prostu moja męska ambicja kazała mi Ciebie zdobyć. Co jak wiesz, w jakiś sposób się stało. Na podstawie tego, co mówiłaś, wiedziałem, że być może nigdy nie pójdziemy do łóżka, ale mimo to chciałem spróbować. Czy myślałem wówczas o czymś poza seksem? Chyba nie…” Psychopaci to nie tylko przestępcy, którzy siedzą w więzieniach, to także ludzie, których mijamy na ulicy, z którymi pracujemy w firmach. Szacuje się, że to 2-3% społeczeństwa. Na pozór mili, szarmanccy, ale naprawdę gracze i manipulatorzy, którzy nie cofną się przed niczym. Mówimy czasem o takich osobach, że idą „po trupach do celu”, wykorzystują innych. Chociaż psychopata sam nie jest w stanie odczuwać żadnych emocji, doskonale reaguje na konkretne przejawy uczuć u innych, a szczególnie wyczulony jest na oznaki słabości drugiej osoby. „Początek był super, wydaje mi się, że kiedy człowiek poznaje drugiego i chce go poznać lepiej, a może i zdobyć, nie widzi pewnych wad, a może nie chce widzieć. A tak było ze mną. Widziałem w Tobie super babkę, atrakcyjną, mądrą i dlatego potoczyło się to przez te pierwsze miesiące tak, a nie inaczej. Jednak potem zaczęły mnie pewne sprawy drażnić, denerwować. Dla mnie znajomość ta mogłaby mieć sens tylko na takich warunkach, o których napisałem, że to ja je ustalam. Więc kiedy nie piszę przez miesiąc, i kiedy nie spotykamy się przez dwa miesiące, to po prostu tak ma być, bo ja nie mam ani czasu, ani ochoty. W pewnym momencie zacząłem odczuwać to tak, jakbyś mnie osaczała. Wiem, że nie miałaś ani takiego zamiaru, ani nie odbierałaś tego w ten sposób, być może powiedziałabyś, że to ja prowokowałem takie sytuacje, ale piszę jak to odbierałem. Kilka razy próbowałem o tym mówić, ale skutków nie było i dlatego zacząłem wysyłać ci sygnały, że chyba nie ma to sensu. Problem był w tym, że dalej pociągałaś mnie jako kobieta.” Brak empatii i poczucia winy pozwala im świetnie zidentyfikować ofiarę, a potem ją oszukiwać. Potrafią świetnie wzbudzać zaufanie dzięki niemal patologicznej zdolności do kłamania. Nie mają żadnych lęków społecznych, lęków przed zdemaskowaniem, ani wyrzutów sumienia, czy poczucia winy. To, co zwykle hamuje nas przed antyspołecznymi zachowaniami, u nich praktycznie nie istnieje. Potrafią opowiadać tak nieprawdopodobne historie w tak przekonujący sposób, że wszyscy w nie wierzą i im ufają. Co dziwne, nawet w momencie, gdy zostają zdemaskowani, ludzie-ofiary znają prawdę o nich, oni nadal kłamią i robią to tak umiejętnie, że ofiary zaczynają wątpić we własną wiedzę i zaczynają im wierzyć i zmieniać swoje zdanie. To właśnie siła psychopatycznej manipulacji. Pomimo, że psychopatów rozpoznać jest trudno, warto wiedzieć, jakie powinny być dla nas sygnały ostrzegawcze. Otóż, psychopata: 1. Jest mistrzem wywierania pozytywnego wrażenia – umie oczarować, odpowiednio się zaprezentować, by błyskawicznie wzbudzić podziw. Umie udawać uczucia, jednak nigdy ich nie przeżywa tak, jak normalni ludzie. 2. Nie liczy się z uczuciami innych. Ma sadystyczną naturę. Lubi zadawać innym ból i czerpie z tego przyjemność. Instrumentalnie traktuje drugiego człowieka, najczęściej wykorzystując każdą relację do swoich celów. Pasożytuje na innych, gdy osiągnie to, na czym jemu zależy, porzuca swoją ofiarę bez wyrzutów sumienia, szukając kolejnej. Brak mu poczucia winy. 3. Ma narcystyczne przekonanie o własnej wyjątkowości. Uważa, że jest pępkiem świata. Jest niezwykle pewny siebie. Nic nie jest w stanie zachwiać jego przekonania o własnej wyższości. Nie ma wątpliwości co do tego, że jest najlepszy. 4. Dość szybko ujawnia swoje prawdziwe oblicze, wpada w szał, dostaje ataku furii, by szybko się tłumaczyć zmęczeniem, stresem i znowu mydlić oczy innym. 5. Seks wykorzystuje jako mechanizm przywiązania i uzależnienia od siebie. Doskonale umie uwodzić i zaciągać do łóżka. Dla niego seks to sposób do osiągnięcia zamierzonego celu, rozładowanie nadmiernej energii, a nie intymne przeżycie. Wykorzystuje seks jako sposób do uzależnienia partnerki od siebie. 5. Brak mu empatii, rozumienia innych, brak odruchów moralnych, ma skłonność do oszukiwania. Jego związek z innymi ludźmi jest powierzchowny, relacje oparte są na przydatności do własnych celów. Nie przyjmują na siebie odpowiedzialności 6. Ma sadystyczną naturę. Zadaje innym ból i czerpie z tego przyjemność. Cieszy się, gdy może kogoś zniszczyć. 7. Kłamie jak z nut. Nie widzi w kłamstwach niczego złego. Zaprzecza sobie nawet w jednej wypowiedzi. 8. Manipuluje ludźmi. Czerpie radość ze skłócania ludzi. Dąży do tego, by partnerka wpadła w konflikt z rodziną i przyjaciółmi. Izoluje ją od innych, by stała się zagubiona i pozostawiona sama sobie. Odkrycie, co osoby psychopatyczne ukrywają pod swoją czarującą maską pozwoli ich zrozumieć i jednocześnie obronić się przed nimi. Działanie psychopatów bardzo często przebiega w trzech fazach. Wynika ono raczej z ich osobowości niż przemyślanego świadomego planu. Pierwsza faza to wartościowanie ludzi przez psychopatów – określenie, na ile dana osoba (potencjalna ofiara) przyda się do ich potrzeb oraz jakie są jej mocne i słabe strony. Kolejny etap to manipulacja ludźmi, stosowanie odpowiednich komunikatów, wykorzystywanie reakcji potencjalnych ofiar i utrzymywanie kontroli. Trzecia faza to porzucenie – opuszczają zdezorientowane ofiary, kiedy przestają być im potrzebne, kiedy się nimi znudzą lub kończą z nimi w inny sposób (np. przypadki kryminalne). Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
PRZEJMOWANIE WZORCÓWNaśladownictwo i modelowanie„Cholela jasna” – dobiegło z pokoju dzieci, gdy Karolkowi lat 4 i pół, który jeszcze dobrze nie wymawiał „r”, nie udało się zbudować wieży z klocków. Mama zszokowana zajrzała przez drzwi i zobaczyła chłopca a przed nim leżącą wielką kupę klocków. Na początku nie bardzo wiedziała, jak ma zareagować. Ponieważ podobne sytuacje zaczęły się powtarzać, zaczęła zwracać synkowi uwagę, upominać, tłumaczyć, że tak nie wolno mówić, że powinien ładnie się odzywać, a brzydkie wyrazy i przekleństwa nie są dobrze odbierane przez innych. Efekty były jednak znikome. Po kilku dobrych latach od tego zdarzenia rodzice praktycznie nie mogli wejść do pokoju Karola. Panował bałagan nie do opisania. Na dywanie klocki Lego mieszały się z kartkami i pisakami. Leżał szkolny plecak, a obok skarpetki i inne ubrania. Śrubokręt, który pożyczył od taty na zajęcia techniczne, a nawet wczorajsze drugie śniadanie, jakie dostał do szkoły. „Coś nieprawdopodobnego” myślała mama. „Sprzątnij pokój! Ile razy mam Ci to powtarzać! Jak możesz żyć w takim bałaganie!” - tylko że żadne prośby i groźby kierowane do Karola nie działały. Gdy Karol stał się nastolatkiem, zaczął pyskować ojcu. „Zwracaj się do mnie z szacunkiem! Nie mów tak do mnie!” – mówił w takich sytuacjach ojciec. Zmian jednak wielkich w zachowaniu Karola nie było. „Dlaczego on taki jest?” – zachodzili w głowę rodzice. Zdarzenia i sytuacje z życia Karola z pozoru wydają się bez związku. A przynajmniej rodzice nie widzieli w nich logiczności, choć może i specjalnie się ich nie doszukiwali. Zapomnieli w tym wszystkim o sobie i swoim życiu. O tym, że jedną z podstawowych i najskuteczniejszych metod wychowawczych jest bycie samemu wzorem dobrego zachowania. Zapomnieli, że tata Karola strasznie denerwuje się za kierownicą i zazwyczaj przeklinania w samochodzie, gdy stoi w korku lub gdy ktoś zajedzie mu drogę. Nie jest więc dziwne, że potem słyszeli dosadne słowa w ustach małego Karolka, gdy nie udawała mu się zabawa: układnie wieży, rysunek, czy cokolwiek innego. Porządek – kolejny problem w życiu Karola. Ale pytanie jak wyglądał porządek w ich kuchni? Czy zawsze talerze od razu trafiały do zmywarki, czy stały przez cały dzień na blacie? A stosy ubrań przy pralce w łazience? Czy rodzice chowali swoje ubrania i buty do szafy, gdy wracali do domu? Wydaje się, że z pozoru małe i nieistotne rzeczy. No, właśnie… Tata Karola miał bardzo stresującą pracę. Wracał do domu wykończony, na granicy wytrzymałości, najdrobniejsza rzecz wyprowadzała go z równowagi i wówczas krzyczał na żonę. A po kilku latach zaczął się dziwić, co dzieje się z Karolem, że zaczął mu pyskować. Nic! Po prostu dostał „dobrą” szkołę zachowania i zaczął stosować ją w swoim życiu. Rodzice są osobami znaczącymi w życiu dziecka i to od nich przejmowane są wzorce zachowania (zarówno dobre, jak i złe), ale nie dlatego, że dziecko uznało te zachowania za moralnie słuszne, tylko dlatego, że mama i tata to pierwszoplanowe osoby znaczące dla dziecka. To także zupełnie instynktowne zachowanie, bo gdy np. do pokoju, w którym jest mama z małym dzieckiem baraszkującym po podłodze, wejdzie ktoś nieznajomy - nieznany dziecku, to spojrzy ono najpierw na swoją mamę, jej reakcję i jej zachowanie wobec obcego i na podstawie reakcji mamy będzie się podobnie zachowywać.
Nie możesz wymagać od dziecka czegoś, czego sam nie robisz! To nigdy nie zadziała. Przekaz „Rób, to co Ci mówię, a nie to, co sam robię!” nigdy nie będzie skuteczny. Ponieważ to, co robimy ma na dzieci o wiele większy wpływ niż to, co mówimy. „Wydaje się, że dzieci instynktownie wiedzą, że czyny więcej mówią o człowieku niż słowa”. * Jeśli mówisz dziecku, żeby nie paliło papierosów, bo są szkodliwe, a na imprezie widzi Cię palącego, to otrzymuje dużo ważniejszą dla siebie informację. Jeśli oszukujesz w zeznaniach podatkowych, mówisz, że wyjeżdżasz, bo nie chcesz iść na spotkanie, to nie dziw się potem, że sam zostaniesz przez dziecko okłamany. Ale i gdy jesteś otwarty i ufny wobec ludzi, uprzejmy i wspaniałomyślny, to Twoje dziecko otrzyma od Ciebie dobrą lekcję tego, jaką wartość mają relacje z innymi ludźmi. We wczesnym okresie życia przejmowanie wzorców przez dziecko odbywa poprzez empatię, naśladowanie, modelowanie i identyfikację. Dzieci przejmują więc nie tylko proste zachowania, ale też nasze tendencje emocjonalno – motywacyjne, czyli bardziej złożone sposoby przenoszenia doświadczenia, które wpływają na ich pozytywny lub negatywny stosunek do innych ludzi. Musimy więc ciągle uważać na informacje, jakie komunikują nasze własne czyny, a nie nasze słowa. Przyjrzyjmy się uważnie naszym dzieciom, ile w nich jest z nas? I czy czasem nie denerwuje Was w nich to, czego najbardziej nie lubicie u siebie? Gdy idąc wraz z dzieckiem, znajdziemy portfel na ulicy, to od nas zależy, co zrobimy i czego w ten sposób nauczymy naszą pociechę :-) Pomyślcie też, czy skutecznym jest szef, który tylko mówi Wam, co powinniście robić, ale sam tego nie robi? Czy ten, który jest dla Was wzorem pracowitości, inteligencji i dotrzymywania słowa? *K. Steede ”10 błędów popełnianych przez dobrych rodziców”, GWP, Gdańsk 2007 NAUCZYCIELE BLISKOŚCiWpływ relacji z dzieciństwa na związkiW domu rodzinnym kształtowane są postawy człowieka. W nim dziecko doświadcza pierwszych kontaktów z ludźmi, nawiązuje niezwykle istotne relacje z rodzicami, które mają ogromny wpływ na to, jak będzie sobie radziło w związkach przez całe życie. To w domu rodzinnym uczy się bliskości, uczy się nie tylko brać, ale i dawać uczucia. Nie zawsze ten naturalny proces przebiega bez zakłóceń. Niekiedy ta więź pomiędzy rodzicem a dzieckiem jest słaba, bądź nie ma jej wcale. Wówczas dziecko ma silną potrzebę bliskości, lgnie do ludzi, ale jednocześni się ich boi. Z kolei nadmiar więzi będący efektem zaborczej miłości rodzica nie pozwala dziecku dorosnąć w sensie emocjonalnym. Dlatego pomimo upływu lat wciąż pozostaje emocjonalnym dzieckiem - jest zależne i pozbawione umiejętności podejmowania decyzji. Relacje pomiędzy rodzicami a dzieckiem odgrywają ważną rolę w późniejszych relacjach z partnerem, o czym pisałyśmy w poście „JAK MOGĄ ISTNIEĆ?” Zachowania ludzi w związkach są bardzo często konsekwencją tego, co zadziało się w dzieciństwie. W związku ludzie zaspakajają bowiem swoje często nieuświadomione potrzeby. Osoby, które w domu rodzinnym nie doświadczyły ciepła i miłości, które czuły, że nic nie są warte, mogą szukać partnerów, którzy są dla nich otwarci, empatyczni, gotowi do poświęceń, jak to było w przypadku bohaterów postu – Kamili i Staszka. Doświadczenia bowiem z dzieciństwa są głęboko i mocno zakorzenione. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
JAK MOGĄ ISTNIEĆ?Wpływ relacji z dzieciństwa na związki „Dnia bym nie wytrzymał z taką babą!” - Igor najwyraźniej był zdegustowany postawą Kamili. Parę godzin spędzonych w towarzystwie znajomych spowodowało, iż nie pierwszy raz docenił swoją żonę. „Widziałaś, jak łypała okiem na tego kelnera. Chora kobieta. A ten głupi Staszek tańczy, jak ona mu zagra. Koszmar!” Karolina nic nie powiedziała. Była niezwykła osobą. Każdego zawsze starała się tłumaczyć. Wszystkich próbowała zrozumieć. To dzisiejsze spotkanie też było wynikiem jej wyjątkowej empatii. Kamila nalegała, a Karolina nie chciała, by czuła się odepchnięta, tym bardziej, że zdawała sobie sprawę, iż znajomi z roku na rok odsuwali się od tej „dziwnej” - jak określali - pary. Są mężczyźni tańczący wokół swoich pań, których wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Wpatrzeni w te, których z kolei wzrok podąża za innymi mężczyznami. Biegający z zakupami, gotujący obiadki, przynoszący kwiaty, zarabiający na pierścionki z brylantem. A one… krytykujące ich, ośmieszające w towarzystwie. Dlaczego kobiety pokroju Kamili zachowują się w ten sposób? Otóż, te złośliwości, docinki i pogarda to przeniesienie własnej frustracji, swojego niskiego poczucia wartości przez osoby o osobowości histerycznej na partnera, którego z premedytacją poniżają. Najczęściej to zachowanie jest konsekwencja tego, co zadziało się w dzieciństwie tych kobiet. Osoby bowiem, które w domu rodzinnym nie doświadczyły ciepła i miłości, które czuły, że nic nie są warte, mogą szukać partnerów, którzy są dla nich otwarci, empatyczni, gotowi do poświęceń. Gdy ci otwierają swoje serca, są poniżani, krytykowani, wyzywani od nieudaczników, gdyż histeryk chce, by poczuli się tak, jak oni w dzieciństwie. Kobiety o osobowości histerycznej są dominujące, nadmiernie emocjonalne, a ich głównym celem jest bycie w centrum zainteresowania. W stosunku do mężczyzn są uwodzicielskie i prowokujące, nieustannie dbają o własny wygląd i używają go jako środka, za pomocą którego starają się zwrócić na siebie uwagę. W sposób teatralny i przesadzony wyrażają swe emocje, są bardzo podatne na sugestię, na przykład łatwo poddają się wpływom innych ludzi lub sytuacji. Jak takie związki mogą istnieć? Dlaczego mężczyznom takim jak Staszek brakuje odwagi, by przeciwstawić się kaprysom histeryczek? Czy poniżani, wyśmiewani mężczyźni nie mają siły, by odejść? Co trzyma ich przy tych, z którymi inni dnia by nie wytrzymali? Wielu mężczyźni podobnych do Staszka w dzieciństwie było uwielbianych przez swoje matki, które były wpatrzone w synów i rozpieszczały ich do czasu dojrzewania. Matka Staszka widziała w nim ósmy cud świata, póki na świat nie przyszła mała księżniczka - siostrzyczka chłopca o czternaście lat od niego młodsza. Swoją miłość matka przelała na córkę, odtrącając pryszczatego nastolatka, jak go wówczas zaczęła nazywać. Staszek wchodząc w dorosłe życie, poszukiwał partnerki, o której względy mógł walczyć. Chciał swoje potrzeby przelać z matki na kobietę swojego życia. Staszek nie przez przypadek wybrał Kamilę, kobietę, którą trzeba było zdobywać, która nim gardziła, pomiatała, a on udowadniał, że zrobi wszystko, by zasłużyć na jej uczucie. Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
BĄDŹMY DLA SIEBIE DOBRZYNasz wewnętrzny głosPamiętam doskonale nasze pierwsze spotkanie. Nie sposób było nie zauważyć jej naturalnego piękna. Była osobą wyjątkowej urody, ale nie zdawała sobie z tego zupełnie sprawy. Nie była to niestety tylko skromność. Od pierwszej chwili, gdy przyszła do mojego gabinetu, Krysia przepraszała, że żyje i miała do siebie o wszystko pretensje. Nie mówiła o faktach, nie oceniała męża tyrana, nie oskarżała go, ale we wszystkim upatrywała swoją winę.
Michała wszyscy podziwialiśmy za pracowitość, prawdomówność i odwagę. Był perfekcjonistą na każdym polu. Wszystko, co zaczynał robić, zawsze doprowadzał do końca. Ale nie potrafił docenić swojego wysiłku, ciągle siebie obwiniał i porównywał z innymi. Martyna bardzo krytycznie oceniała swój wygląd. Wciąż dążyła do perfekcji. Drakońskie diety, mozolne ćwiczenia i wieczne niezadowolenie. Dzień zaczynała od pretensji w stosunku do samej siebie i kończyła negatywnymi informacjami, które kierowała pod swoim adresem. I tak od rana do wieczora. Z niczego, co robiła i jak wyglądała, nie była usatysfakcjonowana. Wewnętrzny krytyk… Nieodłączny towarzysz Krysi, Michała i Martyny. Te trzy osoby borykały się z problemami i wyzwaniami osobistymi, nosząc w sobie przytłaczający ciężar samokrytycyzmu. „Zupełnie jakby mieli w środku bezwzględnego, surowego sędziego, którego praca polega na krytykowaniu, potępianiu i karaniu ich za niedoskonałe myśli, uczucia i działania”.* Czy w tych osobach nie odnajdujecie siebie? Ile razy w ciągu dnia zajmujecie się krytykowaniem, ocenianiem i punktowaniem własnej osoby? Jak często karcicie się za wygląd, działania, osiągnięcia, z których wiecznie jesteście niezadowoleni? Czy potraficie na nie uczciwie odpowiedzieć? Czy dostrzegacie, że ten „wewnętrzny nieprzyjaciel” bywa „nieugięty, niestrudzony, bezwzględny, obwiniający, narzekający, nigdy nieusatysfakcjonowany, wszystkowiedzący, kontrolujący, porównujący, wymagający, zamartwiający się, starający się zadowolić innych”?* Jak często mówicie do siebie „nie jestem wystarczająco dobra”, „co oni o mnie pomyślą?”, „to się nie uda”? Krysia, Michał i Martyna nie zdawali sobie sprawy, że ich stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi były uwarunkowane przeżyciami z dzieciństwa. Negatywne przekonania i emocje wykształciły tak zwane strategie obronne, między innymi wycofanie, dążenie do perfekcji, krytykę i kontrolę. Dlaczego tak się stało? Ponieważ bardzo często nasz głos wewnętrzny jest głosem sfrustrowanego rodzica, który poniżał; zestresowanego nauczyciela, który krytykował; a czasem znerwicowanej sąsiadki, która wiecznie zastraszała. Ten krytyczny, oceniający, poniżający głos stał się w końcu naszym głosem wewnętrznym. Zastanówcie się przez chwilę, jak zwracacie się do siebie w myślach, gdy spotka Was porażka? Czy umiecie dać sobie wewnętrzne wsparcie? Czy potraficie zwracać się do siebie z czułością, delikatnością i zrozumieniem? Czy może Wasza mowa wewnętrzna jest tylko przepełniona pretensjami i wyrzutami? Czy to jest wewnętrzny przyjaciel, czy wróg? Pamiętajcie, że nigdy nie jest za późno, by zaopiekować się swoim wewnętrznym dzieckiem, które potrzebuje spokoju, miłości, współczucia. Być może rodzice nie potrafili Wam tego ofiarować, być może nie znalazł się na Waszej drodze ktoś, kto umiałby pokazać, ile jesteście warci. Ale uwierzcie, że zawsze jest dobry czas na to, by nauczyć się bycia dla siebie przyjacielem, który doda otuchy, zrozumie i pomoże uwierzyć w swoje możliwości. Należy tylko skończyć z krytyczną mową wewnętrzną. Zamienić zwroty: „Nie dam rady”, „Nic nie umiem”, „Jestem do niczego”, na zwroty podtrzymujące na duchu, doceniające trud i wysiłek, motywujące do działania. Przeszłość wpływa na teraźniejszość, ale nie możne warunkować naszego życia. Bądźmy dla siebie dobrzy i skorzystajmy z poniższej metafory zawartej w książce Briana Almana. „Kiedy prowadzisz samochód, kiedy siedzisz za kierownicą patrząc przed siebie, od czasu do czasu zerkasz w lusterko na miejsce, w którym byłeś. Tak więc kiedy jedziesz samochodem, trochę tak jak w codziennym życiu, przyszłość jest zawsze przed tobą, przeszłość jest zawsze za tobą, a ty jesteś tu, w tej chwili, w teraźniejszości, trzymając obie ręce na kierownicy. Kiedy idziesz przez życie w ciągłym skupieniu na tym, co wydarzy się na drodze za dwa lub trzy kilometry, za tydzień albo w przyszłym miesiącu, za bardzo wybiegasz w przyszłość, wówczas nie dostrzegasz tego, gdzie jesteś teraz i popełniasz dużo błędów. Jeśli bezustannie myślisz o przeszłości i gapisz się w tylne lusterko, nie widzisz tego, co jest tuż przed tobą i ciągle się z czymś zderzasz. Tak jest przy prowadzeniu samochodu i tak samo jest w życiu. Przyszłość jest zawsze przed tobą, przeszłość jest zawsze za tobą, a ty jesteś zawsze w chwili obecnej, trzymając obie ręce na kierownicy. Możesz przypomnieć to sobie za każdym razem, kiedy prowadzisz. Podobnie w życiu, ilekroć przytłacza cię przyszłość albo wydarzenia z przeszłości możesz przypomnieć sobie, że mądrze jest przewidywać, co może się zdarzyć na drodze, ale musisz przy tym pamiętać, że to będzie dopiero za dwa lub trzy kilometry, w przyszłości. I warto zerknąć w lusterko od czasu do czasu, ale nie można się na nie gapić cały czas. Jesteś więc tu, w teraźniejszości, przyszłość jest przed tobą, przeszłość za tobą. Im bardziej zaakceptujesz swoje obecne życie, takie, jakie jest teraz, im bardziej potrafisz żyć chwilą obecną – nawet jeśli jest to chwila wyzwania – tym więcej szczęścia i wolności poczujesz.”* *Brian Alman "Twój wewnętrzny głos" ILE MOŻEMY STRACIĆ?Konsekwencje życiowych wyborówBasia
Życie dało mi po tyłku. Gdybym przed laty nie spotkała na mojej drodze Ciebie, nie dałabym rady przejść przez piekło, które zgotował mi los. Zawsze czekałam na ten moment, byś mógł dowiedzieć się, ile zawdzięczam miłości, którą mnie wówczas obdarzyłeś. Roma „Wyobrażała sobie dom z ogródkiem pełnym kwiatów, które wiosną, wraz z podmuchem wiatru, przynosiłyby do jej kuchni zapach natury. Słyszała głosy dzieci i ujadanie psa, i czuła w ustach smak czarnej kawy wypijanej o poranku. Wszystko było takie, jak chciała. Miała niemal pewność, że plan jej życia się ziści. Będzie lekarzem, matką, żoną, przyjaciółką, córką – wymieniała w myślach role, nie zastanawiając się nad ich kolejnością w hierarchii ważności (…) Każdy jest kowalem swojego losu – tak zawsze powtarzał dziadek. Ona wiedziała, czego chce, i nie zamierzała tracić z oczu swojego celu. Jechała w świat, by wziąć od niego to, co jej się należy. Przymknęła oczy i pod powiekami, bezwstydnie i bezkompromisowo, ujrzała siebie przyodzianą w biały lekarski kitel. Wiedziała, że nie cofnie się przed niczym. Osiągnie sukces.” Basia Jesteśmy już innymi ludźmi, ale ja zachowałam Twój obraz w swoim sercu. Dzięki Twojej miłości, która została ze mną nawet wówczas, gdy nie byłeś już przy mnie, dałam radę zmierzyć się ze wszystkimi przeciwnościami losu. Zawsze sobie powtarzałam, że nie jestem sama, że Ty jesteś ze mną. Wiedziałam, że gdybyś miał pojęcie, jak cierpię… Roma „Zaczęła dygotać z zimna. Przypomniała sobie moment, kiedy to pierwszy raz wywróciła się na rowerze i zdarła do krwi kolana. Przypomniała sobie również, jak chorowała na ospę i jak po raz pierwszy w życiu nauczyciel matmy całkowicie nieuczciwie wstawił jej jedynkę, niby za ściąganie. Smutek i ból, jakiego doznała w trakcie tych trzech sytuacji, nie dorównywał w żadnym stopniu tej jednej, w której centrum znajdowała się właśnie teraz. Miała to potraktować jako lekcję? Lekcję czego? Poczuła się mniejsza od ziarenka piasku na opustoszałej plaży i samotna bardziej niż przywiązany do drzewa niechciany pies.” Basia Przez te wszystkie lata byłeś ze mną… Może wydawać się to paradoksem. Parę miesięcy to ja byłam dla Ciebie całym światem, ale nie umiałam tego docenić. A potem Ty zostałeś przez wszystkie lata w moim życiu, pomimo że byłeś bardzo daleko. Traktowałam Ciebie jak swojego Anioła Stróża. Roma „Kim była? Kiedy ostatni raz zadała sobie to pytanie i odpowiedziała na nie szczerze? W pogoni za dobrym życiem, zgubiła i pogrzebała swoje wartości.” Basia Wówczas byłam młoda i nie umiałam Ciebie pokochać. Patrzyłam nie sercem, tylko rozsądkiem, a on nie zawsze jest dobrym doradcą. A potem… Potem okazało się, że Twoja miłość stała się moim kołem ratunkowym. Bardzo chciałam Ciebie odszukać i powiedzieć Ci o tym. Ale bałam się, że to, co trzymało mnie w pionie przez te trudne lata, rozsypie się jak domek z kart. Minęło tyle lat… Możesz być już inną osobą. Nie jesteś już moim Jankiem sprzed lat. Nie wiem, jak możesz zareagować. Czasami lepiej zostawić obraz, jaki ma się gdzieś głęboko ukryty. Basia wytarła łzy, które spływały po jej policzkach. Odłożyła kartkę, na którą przelewała swoje myśli dyktowane przez serce. Decyzje życiowe, za które zapłaciła wysoką cenę… Roma „Nagle pomieszczenie wypełnił zapach, od wielu lat noszony przez Romę pod skórą. Zapach mężczyzny, z którym złączona niewidzialną pępowiną, niegdyś umierała i rodziła się na nowo. Wyprostowała się i wycelowała wzrok prosto w jego oczy. Wieki temu przeglądała się w nich z dumą. Iskra, jaka przeskoczyła między nimi, sprawiła, że jej włosy niczym pajęczyna oblepiły mu ramiona. Te właśnie ramiona popchnęły ją w stronę psychiatrii. Odruchowo zrobiła kilka kroków do tyłu, próbując wywalczyć sobie na pozór bezpieczną odległość. Przyłożyła do jego twarzy kalkę przeszłości, zauważając nieznaczne zmiany. Siatka zmarszczek tu i ówdzie tylko dodawała mu uroku. Gdyby nie przeszłość, rzuciłaby mu się na szyję i przywarła do niego na zawsze. Lecz nie mogła tego zrobić. To, co wydarzyło się kiedyś, teraz zakuło jej ciało w kajdany. Nie spotkali się przypadkiem gdzieś w mieście, a ona w zasadzie nie miała mu nic do powiedzenia. Nie mogła opowiedzieć mu czegoś o dzieciach, bo ich nie posiadała. Nie wiedziała też, co godnego uwagi mogłaby opowiedzieć o sobie.” Spełnione marzenia nie mają ceny. Pomimo że ktoś patrząc z zewnątrz uznałby, że nie opłacało się, nie było warto. Basia szła drogą, która wymagała wysiłku i wyrzeczeń. Ambitna, uparta perfekcjonistka, która ze swojego życia usuwała osoby mogące oddalić ją od upragnionego celu. Miłość, rodzina, dzieci nie wpisywały się w listę czynników, które mogłyby przybliżyć ją do momentu, w którym znajdowałaby się u szczytu góry, na którą zamierzała się wspiąć. Czy podejmowane przez nią decyzje były słuszne? Po latach zorientowała się, że cena, jaką przyszło jej zapłacić za życiowe wybory była bardzo wysoka. Dopiero po czasie zrozumiała, że będąc wierną swoim zasadom i krocząc swoją ścieżką, przeoczyła wiele życiowych szans, które dawało jej życie. Natomiast Roma – bohaterka książki „Tamta kobieta” Anny Niemczynow - dla osiągnięcia swojego celu wchodziła w role, których nigdy by się po sobie nie spodziewała. Stawała się osobą, o której po latach chciałaby zapomnieć. Człowiek w swoim życiu niejednokrotnie stoi przed różnymi wyborami. Wybór jednej z opcji niesie ze sobą stratę drugiej. Towarzyszy temu niepewność. Nigdy nie wiemy, ile możemy stracić? Ale najważniejsze, by w pogoni za własnym szczęściem nie zgubić siebie i być wiernym swoim wartościom. *Fragmenty pochodzą z książki Anny H. Niemczynow "Tamta kobieta", Wyd. Filia, 2020 TRZY KOBIETYRelacje. W co ludzie grają? UległaLila, Klara i Maja. Trzy kobiety, które łączy rola, jaką pełniły w życiu. Do niedawna były sfrustrowane, czuły się niedowartościowane, niedoceniane, widziały, że życie przecieka im pomiędzy palcami. Ale czy same tego nie chciały? Czy swoim zachowaniem nie sprowokowały innych do traktowania ich w ten sposób? Lila – szczupła blondynka. Niedoszła pani adwokat. Studia przerwała na czwartym roku, ponieważ w jej życiu pojawił się Kacper. Po urodzeniu synka miała powrócić na uczelnię, ale stało się inaczej. Mąż namawiał, by poczekała aż mały skończy rok, potem aż pójdzie do przedszkola. Dzisiaj Kacper ma szesnaście lat i wolny czas spędza z przyjaciółmi. A Lila została perfekcyjną panią domu. Pomimo iż stara się nie myśleć o swoich marzeniach i planach z przeszłości, z coraz większą złością patrzy na męża, który codziennie elegancki i pachnący wychodzi rano do pracy. On realizuje się zawodowo, pnie się po szczeblach kariery, jest dumny z dobrze wychowanego syna, ale i z pachnącego czystością i obiadem domu. A ona… Klara – niebieskooka brunetka. Bartek pojawił się w momencie, gdy bardzo potrzebowała bliskości. Jedynaczka z tak zwanego dobrego domu. Tata był znanym chirurgiem, mama zajmowała się domem. Nigdy niczego w sensie materialnym nie było jej brak. Piękny dom, modne ciuchy, zagraniczne wakacje. Gdy kończyła studia, w wypadku zginęli rodzice. Jedna chwila i jej świat rozpadł się na maleńkie kawałeczki. Wówczas pojawił się on – dobry, mądry, przedsiębiorczy. Przedsiębiorczy aż do granic przyzwoitości. Szybki ślub, a potem tańczyła jak on jej zagrał. Sprzedali majątek jej rodziców, a on zainwestował wszystko w firmę, którą prowadził. Obiecywał, że pomnoży pieniądze i za parę lat będą żyli, podróżując po świecie i odcinając kupony. Jaka wówczas była naiwna… Maja pamięta, że była zawsze najlepszą uczennicą. Uczyła się świetnie, zaliczała konkursy i olimpiady. Bez problemu dostała się na SGH. Miała ambicję, ale… Za namową przyjaciółki poszła wraz z nią do pracy w firmie, którą prowadziła ciocia Basi. Po dziesięciu latach robi wciąż to, co na początku swojej kariery, obserwując ciągłe awanse koleżanki. Dlaczego tego nie zmieni? Te trzy kobiety tak inne, a tak podobne do siebie. Wszystkie weszły w życiu w rolę tak zwanej uległej. Wolały na każdym kroku ustąpić, podporządkować się, a tak naprawdę pozwalać sobie wejść na głowę. Nie wyrażały swojego zdania, były ciche, spokojne, nieumiejące w żadnej sytuacji powiedzieć NIE. Dlaczego? Bo rola jaka pełniły, dawała też profity. Skoro nie odmawiam, ustępuję, inni powinni mnie darzyć sympatią. Granie biednego, słabego, to oczekiwanie od innych opieki, wsparcia i wzięcia odpowiedzialności. Lila, Maja i Klara – to osoby, które miały neurotyczną potrzebę miłości, potrzebę przynależenia do kogoś. Osoby te musiały czuć się potrzebne, doceniane i lubiane. Granie nieporadnego dziecka było sposobem na życie Klary, Mai i Lilii. Ta rola była rola wyniesioną z domu rodzinnego. Różne sploty wydarzeń spowodowały, że te trzy kobiety zaczęły dojrzewać i uległość zaczęła im dawać we znaki. Tym dorosłym kobietom zaczęło doskwierać bycie dzieckiem. Pomimo iż długa droga przed nimi, droga rozwoju i samorealizacji, prowadząca do osiągnięcia dojrzałości, zaczynają odczuwać spokój. Są szczęśliwe, odkrywając przyczynę swoich niepowodzeń i życiowych i frustracji, które doprowadziły do znienawidzenia świata, który podobno kochały. Chcesz mieć satysfakcjonujący związek? Dobrze rozumieć się ze swoim mężem, żoną? Zapraszamy Cię na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie:) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
POWIĄZANY POST: POLECAMY:
|
|