POD DYKTANDO MĘŻARelacje małżeńskie. Dominujący i UległaPerfekcyjna Pani Domu. Tak Anetę nazywają jej koleżanki. Od czasu, gdy wyszła za mąż za Michała, nie ma czasu dla nikogo. Na spotkania z koleżankami z roku nie przychodzi, bo mąż, bo dzieci. Nikt z grona jej przyjaciół z lat dzieciństwa nie może zrozumieć, dlaczego dała zamknąć się w złotej klatce. Dlaczego tak mądra, zdolna osoba nie realizuje się zawodowo, nie rozwija? Michał studiował na tym samym kierunku dwa lata wyżej. Gdy sprowokował rozmowę , Aneta była wniebowzięta. Przystojny i taki męski… - tak go określała. Koleżanki postrzegały go nieco inaczej -widziały w nim dominującego zarozumialca. A Aneta nie mogła pojąć, jak taki facet jak on, mógł na taką sierotkę jak ona zwrócić uwagę. Nikt takiego postrzegania własnej osoby przez śliczną i mądrą dziewczynę nie rozumiał. Na czwartym roku pobrali się i wówczas Aneta zmieniła się nie do poznania. Jej ambitne plany prysły jak bańki mydlane. O pracy nie było mowy. Najważniejszy stał się mąż i dzieci. Może dobrze ustawione priorytety, ale… Aneta w związku zaczęła żyć pod dyktando męża. On - Pan i Władca, który musi mieć wszystko pod kontrolą. Dom lśniący, dzieci starannie ubrane, obiad na stole. Aneta jest sprzątaczką, praczką, kucharką. Ale czy coś w tym dziwnego? Skoro mąż zarabia na utrzymanie rodziny, cudownie, że żona może dbać o domowe ognisko. Nie musi nocami gotować obiadów, myśleć w pracy o niewypracowanej stercie prania. Nie denerwuje się, stojąc w korkach w drodze z pracy, że zamkną świetlicę, przedszkole, że jeszcze zakupy ma do zrobienia. Cudowna rola żony i matki. Czy na pewno? W tym związku role przydzielił Michał. To on zdecydował o tym, że Aneta nie pójdzie do pracy, to on podjął decyzję o kupnie mieszkania, o inwestycjach, to on wybrał przedszkole i szkołę. On dobierał towarzystwo, ograniczając Anecie kontakt z jej znajomymi z czasów studiów. Aneta i Michał to związek Dominującego i Uległej. W takiej relacji żądny władzy Dominujący uzależnia od siebie partnera. Z reguły osobę, która nie jest pewna siebie i ucieka od odpowiedzialności. Uległa, pomimo, iż metrykalnie jest osobą dorosłą, boi się samodzielności, jest zależna. Postawy te są wynikiem niskiego poczucia własnej wartości i słabości zarówno Dominującego, jak i Uległej. Osoby te jako dzieci bardzo często były wychowywane w rodzinach, gdzie nadrzędnymi wartościami była władza i wpływ. Wchodząc w dorosłe życie, przyjmują rolę osoby słabszej i są uległe bądź silniejszej i stają się dominującymi. W związkach takich ludzie funkcjonują dobrze, pomimo, iż relacja ta nie jest oparta zwykle na prawdziwej miłości, lecz na uzależnieniu. Oni potrzebują siebie. Problem pojawia się w momencie, gdy jedna z osób zaczyna dojrzewać emocjonalnie. Na przykład Uległa zaczyna mieć swoje zdanie, chce odzyskać niezależność. I co wówczas może się stać? Albo są to pozorne ruchy i w pewnym momencie brakuje jej sił, by walczyć o niezależność i wyjść z pancerza własnych ograniczeń. I wówczas ponosząc porażkę, z podkulonym ogonem wracają do roli Uległej. Drugie wyjście polega na wyjściu na prostą. Często dzieje się to z pomocą osób z zewnątrz - rodziny, psychologa, ale i partnera, który dostrzega, iż ich związek był relacją dwóch niedojrzałych osób. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
WYROKŻałoba, strata, tęsknota„Zmiany w kościach uszkodziły kręgosłup Billa na wielu poziomach. Kiepsko to wygląda… nowotwór. Gdy radiolog wymieniał możliwe diagnozy, przerwałam mu: <<Czy Bill wie?>>. Znałam go, nadal czekał na dodatkowe badania. Wiedział. Leżał na wąskiej platformie (…) Popatrzyliśmy sobie w oczy. I w tych pierwszych chwilach narodziła się żałoba.”* Wyrok, który słyszymy z ust lekarzy, dotyczący osób nam najbliższych, powoduje utratę gruntu pod nogami. Emocje, które w tym momencie nam towarzyszą, eksplodują jak wulkan. To są chwile, w których czujemy się tak bardzo samotni, pomimo że dzielimy je z najdroższą nam osobą, która jest główną postacią dramatu, którego bohaterami jesteśmy również my. „Wyjechaliśmy ze szpitala w pełnej oszołomienia ciszy (…) Zatrzymaliśmy się w porcie. Poszliśmy do ulubionej ławki na skraju portu Rockport – to przepiękne miejsce. Kiedy tuliłam i całowałam Billa, przystanął przy nas starszy mężczyzna, by zażartować: <<Jeśli ona ci się narzuca, daj mi znać>>. Obserwowaliśmy, jak mężczyzna i jego żona powoli idą do następnej ławki, aby rozpakować obiad na piknik – prosty, piękny moment. W naszych głowach pojawiła się taka sama myśl: Czy czeka nas jeszcze taka przyszłość?”* Miłość i śmierć - doświadczenia angażujące nas bez reszty, powodujące trzęsienie ziemi w naszym emocjonalnym życiu, zmieniające je w jego podstawach. Gdy ich drogi krzyżują się - gdy śmierć zabiera miłość naszego życia, kogoś, kto nadawał mu sens, był naszą ostoją - stajemy się nagle niepełni. Można powiedzieć, że umieramy wraz z człowiekiem, którego chcielibyśmy zatrzymać z wszystkich naszych sił, pomimo że wiemy, iż koniec zbliża się nieuchronnie. „Spodziewałam się, że żałoba to nieznośny smutek, ale dałam się zaskoczyć. Była olbrzymią niestabilnością. Utratą orientacji, utratą stabilności, utratą spójnego <<ja>>. Miejscem, w którym życie jest zdeformowane i rozwija się w surrealistyczny łańcuch zdarzeń. Miejscem, gdzie spodziewamy się smutku, a nadchodzi zmieniona rzeczywistość.”* Nie każdemu jest dane doświadczyć takiej miłości, jaką przeżyła dr Lisa M. Shulman – autorka książki „Mózg w żałobie”. Na trzystu jej stronach dzieli się z czytelnikami najboleśniejszym doświadczeniem swojego życia. Z perspektywy kochającej żony, ale i neurologa opowiada o walce, jaką stoczyli wraz ze śmiertelnie chorym mężem. Autorka opisuje dramatyczny czas od chwili diagnozy aż do jego śmierci, przeplatając swoje wspomnienia kartkami z dziennika Billa, który podobnie jak i ona, był neurologiem. „Od wielu lat zajmuję się przekazywaniem pacjentom informacji, które zmieniają ich życie – myślałem, że rozumiem siłę przekazywanych przeze mnie wiadomości, ale wyrażenie <<wywracać świat do góry nogami>> można zrozumieć dopiero, gdy człowiek sam staje w takiej sytuacji – gdy podczas rezonansu magnetycznego radiolog wchodzi do pomieszczenia i mówi, że potrzebuje więcej zdjęć.”* Lisa Shulman nie tylko pokazuje w swojej książce dramat człowieka tracącego życie i tego, który traci najbliższą sercu osobę. Ukazuje ona również emocje człowieka po opadnięciu kurtyny. Autorka prowadzi nas długą drogą prowadzącą od diagnozy, poprzez leczenie, któremu towarzyszy nadzieja, aż do nieuniknionej śmierci. A następnie przeprowadza nas przez kolejne etapy żałoby, ukazując życie w nowym wymiarze, życie, które początkowo przypomina pobojowisko, ale stopniowo, malutkimi kroczkami prowadzi do innej rzeczywistości, w której można na nowo odnaleźć siebie. Na przykładzie własnego doświadczenia chce pomóc wszystkim tym, którzy utracili dobrze im znaną codzienność, w której czuli się bezpiecznie, a którzy po stracie ukochanej osoby nie wiedzą i nie wierzą w to, że jest możliwe normalne funkcjonowanie bez człowieka, który stanowił przez długie lata nieodzowną część ich świata. Pokazuje czytelnikowi z perspektywy neurologa nie tylko jak mózg reaguje po traumatycznej stracie, ale również jak się leczy. Próbuje w sposób zrozumiały dla czytelnika nie będącego lekarzem wytłumaczyć ten proces od strony neurologicznej, po to, by pokazać, jak powrócić do zdrowia po poważnej stracie i długotrwałej traumie emocjonalnej. Czyli wskazuje człowiekowi zrozpaczonemu po stracie bliskiej osoby światełko w tunelu i daje szansę na powrót do normalnego życia. Książka, jak sama o niej napisała Lisa Shulman, „bada punkt styku między doświadczeniem ogromnej straty a poszukiwaniem emocjonalnej odbudowy i uzdrowienia.”* Niewątpliwie wielkim walorem książki poza jej autentycznością wynikającą z osobistych przeżyć, jest podparcie doświadczeń autorki jej wiedzą medyczną. Nieocenioną wartością, jaką wnosi książka są narzędzia w niej zawarte. Lisa Shulman opisuje trzy zasady leczenia umysłu i mózgu po stracie. Zachęca czytelnika do pisania dziennika, na który przeznaczone są niezapisane kartki „Mózgu w żałobie”. Dzięki temu książka staje się jeszcze bliższa osobie, która nie tylko ją czyta, ale i jest współautorem własnego i niepowtarzalnego jej egzemplarza. Celem książki - jak napisała jej autorka - jest „pomoc w zwiększeniu poczucia pewności siebie i kontroli podczas radzenia sobie z żałobą. Ma ona pomóc w zmaganiu się ze stratą po doświadczeniu utraty znanego życia i przynieść uzdrowienie prowadzące do przetrwania spójnego <<ja>>”.* Książka Lisy Shuman pomimo że porusza niezwykle trudny temat rozstania, niesie nadzieję dla osób cierpiących po odejściu najbliższych. Pokazuje, że nawet śmierć tych, bez których nie wyobrażamy sobie życia, nie zamyka nam drogi do szczęścia. Autorka daje wszystkim szansę na nowe dni, które zależą od tego, czy zechcemy je wykorzystać. Jak pisze: „Gdy przepracujemy żałobę, jesteśmy coraz bardziej świadomi cech naszych bliskich i ich wpływu na nasze życie. (…) Dochodzenie do siebie polega na odnalezieniu nowej równowagi, w której budujemy zaufanie do tego, co nas czeka, i wiarę w naszą zdolność radzenia sobie z przeciwnościami losu, abyśmy mogli stopniowo odzyskać orientację w życiu”.* Ta historia wielkiej miłości, cierpienia, będąca opowieścią o determinacji w walce o ukochaną osobę, ale i walce o odzyskanie siebie z pewnością stanie się kołem ratunkowym dla wielu z nas. Natomiast dla szczęśliwców, którzy jeszcze nie doświadczyli straty, będzie stanowiła pomoc w zrozumieniu siebie i spojrzeniu w innym świetle na świat. Jestem przekonana, że nikt, kto po nią sięgnie, nie pożałuje czasu poświęconego na jej lekturę. Piękna i mądra książka. *Fragment i cytaty pochodzą z książki Dr Lisa M. Shulman "Mózg w żałobie", Wyd. Filia, 2019 Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, jesteś na życiowym zakręcie - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
ODESZLI STĄD, ABY ŻYĆWspomnienia, tęsknota, żal„Odeszli stąd, aby żyć…” i żyją również w naszych myślach oraz sercu. Szczególnie w pierwszych dniach listopada wspominany osoby, których z nami już nie ma. Czasem byliśmy przygotowani na ich odejście (tak się nam się może wydawało, ale śmierć przychodzi chyba zawsze za wcześnie i nie w porę), czasem odeszli całkiem niespodziewanie.
Rozpacz i ból Z psychologicznego punktu widzenia wspomnienia o tych, co odeszli mogą rozbudzić w nas smutek, żal, złość, gniew, zazdrość, czyli emocje, które nakręcą w nas spiralę destruktywnej frustracji. Szczególnie, gdy chodzi o osoby bardzo nam bliskie, z którą byliśmy związani emocjonalnie. Mama, mąż, ojciec, ukochana babcia, a czasem i własne dziecko. Wdzięczność za czas Ale może być też inny wymiar wspomnień. Wspomnień, wyzwalających w nas wdzięczność za czas, który był dany do przeżycia z tymi, których kochaliśmy, a którzy odeszli. W ten listopadowy czas pamiętajmy o tym, co poza wspomnieniami i fotografiami, z których uśmiechają się do nas, zostawili. Pamiętajmy o wszystkich dobrych chwilach, przywołajmy w pamięci wszystkie szczęśliwe wydarzenia. Zostało nam też po Nich świadectwo Ich życia, Ich mądrość, dobroć, miłość, którymi się z nami dzielili oraz posag w postaci poczucia naszej wartości i wiary w siebie, to wszystko w co nas wyposażyli, a czego nikt nigdy nam nie odbierze. I o tym nie zapominajmy. Miłość i śmierć W jednym z postów "Wywracać świat do góry nogami" pisałyśmy o tym, co dzieje się, gdy krzyżują się drogi miłości i śmierci - gdy śmierć zabiera miłość naszego życia, kogoś, kto nadawał mu sens, był naszą ostoją. Gdy umieramy wraz z człowiekiem, którego chcielibyśmy zatrzymać z wszystkich naszych sił, pomimo że wiemy, iż koniec zbliża się nieuchronnie. ,,Czas leczy rany" Mówimy, że „czas leczy rany” i dlatego potrzebna jest nam żałoba. Nie chodzi w niej o to, aby zapomnieć i zaprzeczyć swoim uczuciom. W różnych kulturach i religiach żałoba trwa rok – nie bez przyczyny. Przez ten rok mamy czas, aby nauczyć się żyć bez utraconej osoby. Przeżyć po kolei wszystkie pory roku, różne rocznice, urodziny, wydarzenia – bez Niej, bez Niego i dla większości opuszczonych „rana” po stracie zacznie się goić, będzie mniejsza, mniej dokuczliwa. Co nie znaczy, że zniknie zupełnie. Dziękujmy za dobry czas, jaki mogliśmy przeżyć, z tymi, których teraz z nami już nie ma. A wszystkich przeżywających żałobę odsyłamy do przepięknej książki "Mózg w żałobie", której autorka Lisa Shulman - neurolog przeprowadza czytelnika przez kolejne etapy żałoby, ukazując życie w nowym wymiarze, życie, które początkowo przypomina pobojowisko, ale stopniowo, malutkimi kroczkami prowadzi do innej rzeczywistości, w której można na nowo odnaleźć siebie. Na przykładzie własnego doświadczenia chce pomóc wszystkim tym, którzy utracili dobrze im znaną codzienność, w której czuli się bezpiecznie, a którzy po stracie ukochanej osoby nie wiedzą i nie wierzą w to, że jest możliwe normalne funkcjonowanie bez człowieka, który stanowił przez długie lata nieodzowną część ich świata. POLECAMY:
WYWIAD Z SĘDZIĄ ANNĄ MARIĄ WESOŁOWSKĄ |
NOWOŚĆ! Anna Maria Wesołowska, Agnieszka Wojciechowska "Nie kłóćcie się. Jak pomóc dziecku, kiedy rodzice się kłócą". Wydawnictwo Sensus PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022! |
WIDZIAŁAM W NIEJ SIEBIE
Doświadczenia z przeszłości, niepewność, lęk
Nie spodziewała się, że ta oaza spokoju, do której w końcu dotarła, stanie się po paru latach miejscem, gdzie zacznie brakować wody gaszącej pragnienie i powietrza pozwalającego spokojnie oddychać. To właśnie tutaj poczuła się wolna, to tu przed trzema laty w końcu mogła być sobą. Ale jak się okazało, nic nie trwa wiecznie… A może to demony przeszłości zaczęły do niej powracać?
Spacerując po parku, Majka wyznała przyjaciółce, że ma świadomość przenoszenia na swój obecny związek pewnych wyuczonych zachowań z poprzedniego małżeństwa, które nie pozostawiło po sobie dobrych wspomnień… „Mój problem polega na tym, że czuję się w obowiązku, aby Michał był zadowolony, uważam, że to jest moje zadanie. Dlatego staram się zmienić jego nastawienie, ponieważ życie w takim stresie mnie paraliżuje. Gdy wychodzę z domu pobiegać, gdy idę na próbę chóru, albo spotkać się z kimś bliskim, na przykład z Tobą, to wiem, że on jest bardzo niezadowolony, ponieważ chce, abym jak najszybciej była z nim w domu. I to odbiera mi całą przyjemność. Spieszę się, dzwonię, wyjaśniam, przepraszam za to, że robię to, co lubię i co jest dla mnie ważne, gdyż wiem, że na mnie czeka i się niecierpliwi. A przecież każdy ma prawo do… Wiesz chyba o co mi chodzi? Gdy wczoraj wróciłam z próby chóru i usłyszałam, że martwił się, że tak długo mnie nie było, bo przyszłam 10 minut później niż zwykle, to coś we mnie pękło… Poczułam się jak na smyczy, na której byłam przez wszystkie lata małżeństwa. A przecież z Michałem miało być inaczej. Ta sytuacja spowodowała, że czułam wściekłość i moją złość wyraziłam podczas kolacji. Odnoszę ogólnie wrażenie, że ostatnio nakręcam się, że jak zacznę wylewać moje żale, to ciężko jest mi skończyć. Już sama siebie nie poznaję. A przy kolacji chodziło mi oczywiście o Idę. ”
Gdy szesnastoletnia córka Michała zamieszkała z nimi przed rokiem, Majka z otwartymi ramionami powitała ją w progach swojego domu. Jak się szybko okazało, ta młoda osoba nie sprawiała problemów, była cicha, spokojna, nie wadziła nikomu. Ale paradoksalnie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc Majka odczuwała coraz większy dyskomfort. Obserwując zachowania dziewczyny, miała ochotę ingerować w jej wychowanie. Nie rozumiała izolowania się od rówieśników, braku aktywności, nieracjonalnego odżywiania się. Niepokoił ją brak reakcji ojca. Miała poczucie, że z tą dziewczyna dzieje się coś złego. Nie wyobrażała sobie takiej postawy obojętności u siebie w stosunku do swoich już dorosłych dzieci, gdy te były w wieku Idy. Ale Michał nie wiedział, w czym ona widzi problem. Był zdania, że skoro córka ma dach na głową, wyżywienie, jest czysto, schludnie i modnie ubrana, to wszystko gra. I na zewnątrz wszystko grało. Majka była tego pewna. Ale… doskonale wiedziała, że to za mało!
Majka… Wyjątkowa kobieta, która by serce oddała drugiemu człowiekowi, która umiała z dystansem podchodzić do siebie. I nagle… zaczęła wpadać w pułapkę. Dzisiaj zrozumiała, że w Idzie widziała siebie. Dziewczynkę, a potem dziewczynę, której dla osoby patrzącej z zewnątrz niczego nie brakowało. Ale nie miała tego, czego najbardziej potrzebowała - zainteresowania ze strony mamy, która samotnie ją wychowując, była skupiona na zaspokojeniu jej wielu potrzeb, ale niestety nie tych, które były dla Majki najważniejsze. Patrząc dzisiaj na Idę, widziała siebie sprzed lat, a w Michale swoją matkę zostawiającą dziecko samo sobie…
Gdy Michał w drzwiach powitał ją słowami „Dobrze, że już jesteś” - nie poczuła w nich troski i miłości, ale chęć zniewolenia i ograniczenia. A to z kolei spowodowało wieczorny wybuch podczas kolacji i wygarnięcie mu niewłaściwej - według niej - postawy rodzicielskiej, która była, jak uważała, nie do zaakceptowania. Zastanawiała się, jak zmienić jego zachowanie, gdyż relacja z najbliższą osobą, zaczęła być coraz bardziej stresująca.
Jak Majka może odzyskać wewnętrzne wyciszenie, jak wyłączyć autopilota i spróbować przejmować kontrolę nad własnym życiem? Czy jej zachowanie nie przypomina wielu naszych postaw? Czy nie targają nami podobne emocje? Czy w głowie nie mamy gonitwy myśli i paraliżującego nas niewytłumaczalnego niepokoju? Czy relacje z bliskimi, zamiast nieść wsparcie, jeszcze bardziej nas stresują? A może nawet nie umiemy, tak jak to zrobiła Majka, zatrzymać się i przyznać przed samym sobą, że coś nie tylko z otoczeniem, ale i z nami jest nie tak.
Majka skupiała swoją uwagę na innych - na Michale i na Idze i nie było to niczym dziwnym. Czuła zagrożenie, gdyż w pamięci miała wcześniejsze doświadczenie z mężem, który trzymał ją na krótkiej smyczy, ograniczał wolność, przy którym nie miała możliwości bycia sobą. Nagle w relacji z Michałem zaczęła odczuwać przedsmak prowadzący do znanego jej piekła. Zaczęła czuć niepokój będący reakcją lękową na być może wyobrażone zagrożenie. Chcąc się chronić, zaczęła inwestować energię po to, by wpłynąć na zachowanie innych, których przecież i tak nie była w stanie kontrolować. Dużo łatwiej i skuteczniej jest wpłynąć na siebie, na to, na co my sami mamy wpływ. Majka, gdy przystanęła, widziała, że problem niekoniecznie jest w zachowaniu Michała, ale w jej podejściu do postawy, którą prezentował. Jako osoba o dużej samoświadomości zorientowała się, że koncentrując się na Michale, może paradoksalnie przestać mieć wpływ na bieg wydarzeń i wpaść w pewnego rodzaju pułapkę, odrywając uwagę od samej siebie.
Majka, jak wielu z nas w sytuacji niepokoju, zadawała sobie pytanie „dlaczego” sugerujące popełnienie błędu przez Michała. Dlaczego on chce mnie zniewolić? Dlaczego on źle wychowuje córkę? Odpowiedzi na postawienie pytania „dlaczego” ułatwia nam zrzucenie winy na kogoś innego. A należałoby skupić się na sobie, gdyż to my jesteśmy zmienną w równaniu, na którą mamy wpływ. I to my możemy sobie pomóc poprzez skupienie się nie na innych, ale na sobie.
Z reguły, gdy skupimy się na roli, jaką odgrywamy w swoim związku, zaczniemy się uspokajać. Wynika to z faktu, że będziemy mogli skoncentrować się na tym, co możemy kontrolować, czyli na samym sobie. Majka zaczęła dostrzegać, że projektuje relację z poprzedniego małżeństwa na obecny związek, w Michale widzi osoby, przez które cierpiała w swoim życiu (matkę, męża), a w Idze siebie sprzed lat. Zrozumiała, że to ją irytują słowa Michała, który pewnie wolałby, aby siedziała z nim na kanapie każdego wieczora, podczas gdy ona lubi aktywnie spędzać czas i wie, że nie ma to negatywnego wpływu na funkcjonowanie związku. Musi jedynie zmienić podejście do jego słów. Nie ma sensu jego zmieniać, ale własne podejście.
Spacerując po parku, Majka wyznała przyjaciółce, że ma świadomość przenoszenia na swój obecny związek pewnych wyuczonych zachowań z poprzedniego małżeństwa, które nie pozostawiło po sobie dobrych wspomnień… „Mój problem polega na tym, że czuję się w obowiązku, aby Michał był zadowolony, uważam, że to jest moje zadanie. Dlatego staram się zmienić jego nastawienie, ponieważ życie w takim stresie mnie paraliżuje. Gdy wychodzę z domu pobiegać, gdy idę na próbę chóru, albo spotkać się z kimś bliskim, na przykład z Tobą, to wiem, że on jest bardzo niezadowolony, ponieważ chce, abym jak najszybciej była z nim w domu. I to odbiera mi całą przyjemność. Spieszę się, dzwonię, wyjaśniam, przepraszam za to, że robię to, co lubię i co jest dla mnie ważne, gdyż wiem, że na mnie czeka i się niecierpliwi. A przecież każdy ma prawo do… Wiesz chyba o co mi chodzi? Gdy wczoraj wróciłam z próby chóru i usłyszałam, że martwił się, że tak długo mnie nie było, bo przyszłam 10 minut później niż zwykle, to coś we mnie pękło… Poczułam się jak na smyczy, na której byłam przez wszystkie lata małżeństwa. A przecież z Michałem miało być inaczej. Ta sytuacja spowodowała, że czułam wściekłość i moją złość wyraziłam podczas kolacji. Odnoszę ogólnie wrażenie, że ostatnio nakręcam się, że jak zacznę wylewać moje żale, to ciężko jest mi skończyć. Już sama siebie nie poznaję. A przy kolacji chodziło mi oczywiście o Idę. ”
Gdy szesnastoletnia córka Michała zamieszkała z nimi przed rokiem, Majka z otwartymi ramionami powitała ją w progach swojego domu. Jak się szybko okazało, ta młoda osoba nie sprawiała problemów, była cicha, spokojna, nie wadziła nikomu. Ale paradoksalnie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc Majka odczuwała coraz większy dyskomfort. Obserwując zachowania dziewczyny, miała ochotę ingerować w jej wychowanie. Nie rozumiała izolowania się od rówieśników, braku aktywności, nieracjonalnego odżywiania się. Niepokoił ją brak reakcji ojca. Miała poczucie, że z tą dziewczyna dzieje się coś złego. Nie wyobrażała sobie takiej postawy obojętności u siebie w stosunku do swoich już dorosłych dzieci, gdy te były w wieku Idy. Ale Michał nie wiedział, w czym ona widzi problem. Był zdania, że skoro córka ma dach na głową, wyżywienie, jest czysto, schludnie i modnie ubrana, to wszystko gra. I na zewnątrz wszystko grało. Majka była tego pewna. Ale… doskonale wiedziała, że to za mało!
Majka… Wyjątkowa kobieta, która by serce oddała drugiemu człowiekowi, która umiała z dystansem podchodzić do siebie. I nagle… zaczęła wpadać w pułapkę. Dzisiaj zrozumiała, że w Idzie widziała siebie. Dziewczynkę, a potem dziewczynę, której dla osoby patrzącej z zewnątrz niczego nie brakowało. Ale nie miała tego, czego najbardziej potrzebowała - zainteresowania ze strony mamy, która samotnie ją wychowując, była skupiona na zaspokojeniu jej wielu potrzeb, ale niestety nie tych, które były dla Majki najważniejsze. Patrząc dzisiaj na Idę, widziała siebie sprzed lat, a w Michale swoją matkę zostawiającą dziecko samo sobie…
Gdy Michał w drzwiach powitał ją słowami „Dobrze, że już jesteś” - nie poczuła w nich troski i miłości, ale chęć zniewolenia i ograniczenia. A to z kolei spowodowało wieczorny wybuch podczas kolacji i wygarnięcie mu niewłaściwej - według niej - postawy rodzicielskiej, która była, jak uważała, nie do zaakceptowania. Zastanawiała się, jak zmienić jego zachowanie, gdyż relacja z najbliższą osobą, zaczęła być coraz bardziej stresująca.
Jak Majka może odzyskać wewnętrzne wyciszenie, jak wyłączyć autopilota i spróbować przejmować kontrolę nad własnym życiem? Czy jej zachowanie nie przypomina wielu naszych postaw? Czy nie targają nami podobne emocje? Czy w głowie nie mamy gonitwy myśli i paraliżującego nas niewytłumaczalnego niepokoju? Czy relacje z bliskimi, zamiast nieść wsparcie, jeszcze bardziej nas stresują? A może nawet nie umiemy, tak jak to zrobiła Majka, zatrzymać się i przyznać przed samym sobą, że coś nie tylko z otoczeniem, ale i z nami jest nie tak.
Majka skupiała swoją uwagę na innych - na Michale i na Idze i nie było to niczym dziwnym. Czuła zagrożenie, gdyż w pamięci miała wcześniejsze doświadczenie z mężem, który trzymał ją na krótkiej smyczy, ograniczał wolność, przy którym nie miała możliwości bycia sobą. Nagle w relacji z Michałem zaczęła odczuwać przedsmak prowadzący do znanego jej piekła. Zaczęła czuć niepokój będący reakcją lękową na być może wyobrażone zagrożenie. Chcąc się chronić, zaczęła inwestować energię po to, by wpłynąć na zachowanie innych, których przecież i tak nie była w stanie kontrolować. Dużo łatwiej i skuteczniej jest wpłynąć na siebie, na to, na co my sami mamy wpływ. Majka, gdy przystanęła, widziała, że problem niekoniecznie jest w zachowaniu Michała, ale w jej podejściu do postawy, którą prezentował. Jako osoba o dużej samoświadomości zorientowała się, że koncentrując się na Michale, może paradoksalnie przestać mieć wpływ na bieg wydarzeń i wpaść w pewnego rodzaju pułapkę, odrywając uwagę od samej siebie.
Majka, jak wielu z nas w sytuacji niepokoju, zadawała sobie pytanie „dlaczego” sugerujące popełnienie błędu przez Michała. Dlaczego on chce mnie zniewolić? Dlaczego on źle wychowuje córkę? Odpowiedzi na postawienie pytania „dlaczego” ułatwia nam zrzucenie winy na kogoś innego. A należałoby skupić się na sobie, gdyż to my jesteśmy zmienną w równaniu, na którą mamy wpływ. I to my możemy sobie pomóc poprzez skupienie się nie na innych, ale na sobie.
Z reguły, gdy skupimy się na roli, jaką odgrywamy w swoim związku, zaczniemy się uspokajać. Wynika to z faktu, że będziemy mogli skoncentrować się na tym, co możemy kontrolować, czyli na samym sobie. Majka zaczęła dostrzegać, że projektuje relację z poprzedniego małżeństwa na obecny związek, w Michale widzi osoby, przez które cierpiała w swoim życiu (matkę, męża), a w Idze siebie sprzed lat. Zrozumiała, że to ją irytują słowa Michała, który pewnie wolałby, aby siedziała z nim na kanapie każdego wieczora, podczas gdy ona lubi aktywnie spędzać czas i wie, że nie ma to negatywnego wpływu na funkcjonowanie związku. Musi jedynie zmienić podejście do jego słów. Nie ma sensu jego zmieniać, ale własne podejście.
Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Orina Krajewska "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia." Wydawnictwo Sensus PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022! |
WYWIAD Z ORINĄ KRAJEWSKĄ
Siła umysłu, siła emocji.
12 października odbyła się premiera książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia", która jest skarbnicą wiedzy medycznej i psychologicznej, a przy pracy nad którą jej autorka miała okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami.
Miałam wielką przyjemność przeprowadzić wywiad z autorką książki - Oriną Krajewska - aktorką, współzałożycielką i prezeską Fundacji Małgosi Braunek „Bądź". Propagatorką holistycznego stylu życia i integralnego podejścia do zdrowia, która kończyła aktorstwo w London International School of Performing Arts (LISPA). Na co dzień znana jest widzom m.in. z serialu Barwy szczęścia. Od 2014 roku prowadzi cykliczne zajęcia teatralne, szkolenia i warsztaty. Ponadto jest autorką książki „Holistyczne ścieżki zdrowia. Bądź", felietonistką i autorką podcastów o zdrowiu na Vogue Polska.
Psychologia przy kawie: Pani Orino, co było bodźcem do napisania książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia"?
Orina Krajewska: Bezpośrednim bodźcem do napisania książki były oczywiście moje prozdrowotne zainteresowania i poszukiwania oraz głębokie przekonanie, że zdrowie w ogromnej mierze leży w naszych rękach. W holistycznej filozofii mówi się, że zdrowie to równowaga między ciałem, duchem a umysłem. Byłam ciekawa, jak ze zdrowotnego punktu widzenia można definiować stan ducha, jak dbałość o nasze wewnętrzne samopoczucie przekłada się na równowagę całego organizmu. W codziennej pracy w
naszej fundacji (Fundacja Małgosi Braunek Bądź) kierujemy się wiarygodnością i rzetelnością przekazywanej wiedzy. Wierzę w dawanie głosu autorytetom, stąd książka ma formę zbioru wywiadów ze światowymi autorytetami. Wobec społecznego kryzysu emocjonalnego i psychicznego, w jakim się znajdujemy, jest wręcz niezbędne, żebyśmy świadomie dbali o siebie, wzmacniali się na co dzień, wdrażając nie tylko podstawowe profilaktyczne zalecenia, ale też rozpoznawali zależności między ciałem, umysłem a stanem naszego ducha. Te wszystkie aspekty wpływają na siebie wzajemnie i mogą mieć ogromny wpływ na jakość naszego życia. Jest to już kwestia szeroko przebadana i udowodniona.
Ppk: We wstępie do książki przeczytałam Pani słowa: "Dostęp do podstawowej prozdrowotnej wiedzy i ośrodków, które oferują holistyczne leczenie, jest bardzo nierówny. W wielu miejscach choroba to nadal wstyd, lekarza nie wypada o nic zapytać i jedyne, co można robić, to czekać. A przecież każdy pacjent ma prawo do zajęcia aktywnej postawy wobec własnego zdrowia, tylko musi otrzymać w tym odpowiednie wsparcie, musi wiedzieć, jak mądrze o siebie zadbać"*. No właśnie, jak mądrze możemy o siebie zadbać?
OK: Mądre dbanie o siebie to dla mnie dbanie uważne i kompleksowe, w zgodzie ze sobą. Każda i każdy z nas jest inna/inny, w związku z tym metody, które na co dzień będą nam towarzyszyć, będą się między sobą różnić. Myślę, że nie istnieje jedno remedium dobre dla nas wszystkich. Poza tym cały czas się zmieniamy, nasze potrzeby względem wieku, sił, potrzeb też będą ewoluować. Raz ze względu na natłok pracy, tempo i stres będę w ramach codziennej aktywności fizycznej potrzebować wyciszającej i rozciągającej jogi, a kiedy indziej, kiedy będę potrzebować doenergetyzowania i zrzucenia z siebie emocji, to może być box. Myślę, że pozostawać w kontakcie z sobą to pierwszy krok do zdrowia. Oczywiście pewne podstawy dotyczą nas wszystkich - zrównoważona dieta, regularna aktywność fizyczna, regenerujący sen, prawidłowy oddech czy dobre relacje z innymi i otaczającym nas światem. Dla mnie to, co stało się niezwykle ważne w kontekście budowania zdrowia po napisaniu książki, to jasność, że codzienna dbałość o równowagę wewnętrzną, emocjonalną i duchową stoi u podstawy jakościowego życia.
Ppk: Uważa Pani, że dzięki wielu badaniom niepodważalnym stał się fakt, że praktyka uważności czy praktyki oddechowe poprawiają odporność organizmu. Dlaczego jako ludzie, którzy borykają się ze swoim zdrowiem, nie sięgamy po to, co dostępne, co jest tak blisko, co jest nam dostępne?
OK: Myślę, że jest to konsekwencją wielu lat fragmentaryzowania i gloryfikowania natychmiastowych rozwiązań oraz leczenia objawowego. Zapędziliśmy się “przyklejaniu plastrów”, które oczywiście dają efekty ale krótkotrwałe. Być może pozwalają nam funkcjonować na wysokich obrotach, być efektywnymi, ale w konsekwencji oddaliły nas od natury, naturalnego rytmu, uważności i wrażliwości na siebie i środowisko. Praktyki z zakresu umysł-ciało, zdrowe nawyki to profilaktyka, która jest bezdyskusyjnie skuteczna, ale wymaga systematyczności i przestawienia się na inne podejście do siebie i kwestii budowania zdrowia. I oczywiście nie chodzi o bycie w opozycji do medycyny konwencjonalnej albo o usztywnienie się w zdrowych nawykach. Dla mnie chodzi o mądre łączenie, o zbudowanie solidnej podstawy w postaci praktyk czy zdrowych nawyków, do której zawsze mogę się odwołać i korzystanie z dobrodziejstw medycyny, kiedy tylko jest to potrzebne i koniecznie.
Ppk: Ile jesteśmy w stanie zrobić dla siebie „domowymi sposobami”, mając do dyspozycji tylko i aż siebie - swój oddech, swoje ciało, uczucia i myśli?
OK: Myślę, że każda i każdy z nas musi to poczuć na własnej skórze. Po rozmowach ze wspaniałymi specjalistkami i specjalistami o światowych renomach, po zapoznaniu się dzięki nim z przytaczanymi badaniami czy świadectwami jest to bezdyskusyjna kwestia. To jak żyjemy, jak oddychamy, co jemy, jakie emocje nam na co dzień towarzyszą, jak odnosimy się do siebie i innych - ma ogromne znaczenie. Determinuje jakość naszego życia, a ona wpływa na stan naszego zdrowia.
Ppk: Napisała Pani, że nie da się zgłębiać tematów, które dotyczą rozwoju wewnętrznego, tego, co w nas intuicyjne, intymne, bez zatopienia się w nie. Jak możemy dokonać tego zatopienia? Czy Pani książka może nam w tym pomóc?
OK: Żeby odpowiedzieć na to pytanie powołam się tutaj na cytat z książki, z wywiadu z Sharon Salzberg, światowej sławy nauczycielką uważności, medytacji i praktyki loving-kindness “Nawet jeśli zapoznamy się z 10 tysiącami publikacji naukowych, zdobyta w ten sposób wiedza nie będzie się w pełni pokrywać ze spostrzeżeniami płynącymi z 10 minut samodzielnego medytowania”. Dlatego też każdy z wywiadów w książce uzupełniony jest praktycznymi ćwiczeniami do stosowania od razu, w domu.
Ppk: "Przy pracy nad książką <<Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia>> miałam okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami, których jeszcze niedawno w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewałam się spotkać."* Przemawia przez Panią wielka pokora. Czy tak podchodzi Pani do życia?
OK: Ścieżka związana z rozwojem i rozwojem prozdrowotnym to niekończąca się podróż i rozwój. Im więcej wiem, tym bardziej widzę jak wiele jeszcze nie wiem. To fascynujące, bo nie ma tu celu do osiągnięcia, podchodząc w ten sposób do życia, mam nadzieję zawsze pozostać ciekawą świata, otwartą i gotową poszerzać horyzonty. Dzięki pracy w fundacji i wychowywaniu się w bardzo otwartym domu, orientuję się w środowisku związanym z rozwojem zdrowotnym i duchowym. Myślę, że moi rodzice zaszczepili we mnie to poszukiwanie u innych mądrości i głębi. To są cechy łączące autorytety, z którymi się spotkałam, a spotkania z nimi uczą pokory. Wobec tak wyjątkowych osób zamieniam się w gąbkę i chłonę.
Ppk: A drugie moje pytanie brzmi: Jak Pani tego dokonała, jak dokonała Pani tego, czego się Pani nie spodziewała w najśmielszych wyobrażeniach?
OK: Krok po kroku. Kiedy zaczynaliśmy fundację, pierwszy wykład o medycynie integralnej i jej założeniach odbył się dla 5 osób. W tym 3 to byliśmy my. Kolejny to było już 10 osób, aż doszliśmy do momentu, w którym mamy kilkanaście realizowanych projektów. IV Kongres medycyny integralnej, który planujemy w marcu z Fundacją Legii, to całodniowy konwent wykładowo-warsztatowy na kilkaset osób. Wierzę w metodę małych kroków. A one mogą nas zaprowadzić daleko.
Ppk: Jest Pani osoba niezwykle sprawczą. Czy pomaga to Pani w życiu?
OK: Myślę, że jeśli w coś głęboko wierzymy, coś stanowi naszą wewnętrzną misję, to pojawia się gotowość do działania. Bardzo ważne jest dla mnie w życiu kierowanie się wartościami i wspólne działanie. Żaden z projektów nie zostałby zrealizowany, gdyby nie nasze wspólne zaangażowanie w fundacji. Fundacja to dla mnie rodzina. Jestem wdzięczna każdej zaangażowanej osobie. Myślę też, że w obliczu tego, co dzieje się teraz na świecie, wojny, cierpienia, niepewności, kryzysu ekonomicznego i egzystencjonalnego wspólnota, pomaganie sobie wzajemnie, dialog, empatia i miłość są przeciwwagą. Wkładanie energii w to, na co mam wpływ, angażowanie się w pomoc jest dla mnie odpowiedzią nie tylko na palące potrzeby, ale też potrafi złagodzić ten wewnętrzny ból. Głęboko wierzę, że to, co się dzieje przejdziemy tylko wspólnie, pozostając czujnymi na siebie, siebie wzajemnie i planetę. O tym jest też książka “Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”.
Ppk: Czego mogę życzyć tak pięknej, mądrej, ciepłej i spełniającej się kobiecie jak Pani?
OK: Ach! Na dzisiaj mam nadzieję, że książka okazała się pomocna i dotarła do jak największej ilości osób w potrzebie. Mam nadzieję że spełni swoją rolę! A nam wszystkim życzyłabym zdrowia na każdym poziomie i oczywiście spokoju tego wewnętrznego i spokoju na świecie.
Ppk: Ślicznie dziękuję w imieniu moim i Czytelników. Dziękuję również za książkę, jak i za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich wypowiedzianych i tych skrytych w sercu marzeń.
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki O. Krajewskiej "Siła umysłu. Siła emocji", Wydawnictwo Sensus, 2022
Miałam wielką przyjemność przeprowadzić wywiad z autorką książki - Oriną Krajewska - aktorką, współzałożycielką i prezeską Fundacji Małgosi Braunek „Bądź". Propagatorką holistycznego stylu życia i integralnego podejścia do zdrowia, która kończyła aktorstwo w London International School of Performing Arts (LISPA). Na co dzień znana jest widzom m.in. z serialu Barwy szczęścia. Od 2014 roku prowadzi cykliczne zajęcia teatralne, szkolenia i warsztaty. Ponadto jest autorką książki „Holistyczne ścieżki zdrowia. Bądź", felietonistką i autorką podcastów o zdrowiu na Vogue Polska.
Psychologia przy kawie: Pani Orino, co było bodźcem do napisania książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia"?
Orina Krajewska: Bezpośrednim bodźcem do napisania książki były oczywiście moje prozdrowotne zainteresowania i poszukiwania oraz głębokie przekonanie, że zdrowie w ogromnej mierze leży w naszych rękach. W holistycznej filozofii mówi się, że zdrowie to równowaga między ciałem, duchem a umysłem. Byłam ciekawa, jak ze zdrowotnego punktu widzenia można definiować stan ducha, jak dbałość o nasze wewnętrzne samopoczucie przekłada się na równowagę całego organizmu. W codziennej pracy w
naszej fundacji (Fundacja Małgosi Braunek Bądź) kierujemy się wiarygodnością i rzetelnością przekazywanej wiedzy. Wierzę w dawanie głosu autorytetom, stąd książka ma formę zbioru wywiadów ze światowymi autorytetami. Wobec społecznego kryzysu emocjonalnego i psychicznego, w jakim się znajdujemy, jest wręcz niezbędne, żebyśmy świadomie dbali o siebie, wzmacniali się na co dzień, wdrażając nie tylko podstawowe profilaktyczne zalecenia, ale też rozpoznawali zależności między ciałem, umysłem a stanem naszego ducha. Te wszystkie aspekty wpływają na siebie wzajemnie i mogą mieć ogromny wpływ na jakość naszego życia. Jest to już kwestia szeroko przebadana i udowodniona.
Ppk: We wstępie do książki przeczytałam Pani słowa: "Dostęp do podstawowej prozdrowotnej wiedzy i ośrodków, które oferują holistyczne leczenie, jest bardzo nierówny. W wielu miejscach choroba to nadal wstyd, lekarza nie wypada o nic zapytać i jedyne, co można robić, to czekać. A przecież każdy pacjent ma prawo do zajęcia aktywnej postawy wobec własnego zdrowia, tylko musi otrzymać w tym odpowiednie wsparcie, musi wiedzieć, jak mądrze o siebie zadbać"*. No właśnie, jak mądrze możemy o siebie zadbać?
OK: Mądre dbanie o siebie to dla mnie dbanie uważne i kompleksowe, w zgodzie ze sobą. Każda i każdy z nas jest inna/inny, w związku z tym metody, które na co dzień będą nam towarzyszyć, będą się między sobą różnić. Myślę, że nie istnieje jedno remedium dobre dla nas wszystkich. Poza tym cały czas się zmieniamy, nasze potrzeby względem wieku, sił, potrzeb też będą ewoluować. Raz ze względu na natłok pracy, tempo i stres będę w ramach codziennej aktywności fizycznej potrzebować wyciszającej i rozciągającej jogi, a kiedy indziej, kiedy będę potrzebować doenergetyzowania i zrzucenia z siebie emocji, to może być box. Myślę, że pozostawać w kontakcie z sobą to pierwszy krok do zdrowia. Oczywiście pewne podstawy dotyczą nas wszystkich - zrównoważona dieta, regularna aktywność fizyczna, regenerujący sen, prawidłowy oddech czy dobre relacje z innymi i otaczającym nas światem. Dla mnie to, co stało się niezwykle ważne w kontekście budowania zdrowia po napisaniu książki, to jasność, że codzienna dbałość o równowagę wewnętrzną, emocjonalną i duchową stoi u podstawy jakościowego życia.
Ppk: Uważa Pani, że dzięki wielu badaniom niepodważalnym stał się fakt, że praktyka uważności czy praktyki oddechowe poprawiają odporność organizmu. Dlaczego jako ludzie, którzy borykają się ze swoim zdrowiem, nie sięgamy po to, co dostępne, co jest tak blisko, co jest nam dostępne?
OK: Myślę, że jest to konsekwencją wielu lat fragmentaryzowania i gloryfikowania natychmiastowych rozwiązań oraz leczenia objawowego. Zapędziliśmy się “przyklejaniu plastrów”, które oczywiście dają efekty ale krótkotrwałe. Być może pozwalają nam funkcjonować na wysokich obrotach, być efektywnymi, ale w konsekwencji oddaliły nas od natury, naturalnego rytmu, uważności i wrażliwości na siebie i środowisko. Praktyki z zakresu umysł-ciało, zdrowe nawyki to profilaktyka, która jest bezdyskusyjnie skuteczna, ale wymaga systematyczności i przestawienia się na inne podejście do siebie i kwestii budowania zdrowia. I oczywiście nie chodzi o bycie w opozycji do medycyny konwencjonalnej albo o usztywnienie się w zdrowych nawykach. Dla mnie chodzi o mądre łączenie, o zbudowanie solidnej podstawy w postaci praktyk czy zdrowych nawyków, do której zawsze mogę się odwołać i korzystanie z dobrodziejstw medycyny, kiedy tylko jest to potrzebne i koniecznie.
Ppk: Ile jesteśmy w stanie zrobić dla siebie „domowymi sposobami”, mając do dyspozycji tylko i aż siebie - swój oddech, swoje ciało, uczucia i myśli?
OK: Myślę, że każda i każdy z nas musi to poczuć na własnej skórze. Po rozmowach ze wspaniałymi specjalistkami i specjalistami o światowych renomach, po zapoznaniu się dzięki nim z przytaczanymi badaniami czy świadectwami jest to bezdyskusyjna kwestia. To jak żyjemy, jak oddychamy, co jemy, jakie emocje nam na co dzień towarzyszą, jak odnosimy się do siebie i innych - ma ogromne znaczenie. Determinuje jakość naszego życia, a ona wpływa na stan naszego zdrowia.
Ppk: Napisała Pani, że nie da się zgłębiać tematów, które dotyczą rozwoju wewnętrznego, tego, co w nas intuicyjne, intymne, bez zatopienia się w nie. Jak możemy dokonać tego zatopienia? Czy Pani książka może nam w tym pomóc?
OK: Żeby odpowiedzieć na to pytanie powołam się tutaj na cytat z książki, z wywiadu z Sharon Salzberg, światowej sławy nauczycielką uważności, medytacji i praktyki loving-kindness “Nawet jeśli zapoznamy się z 10 tysiącami publikacji naukowych, zdobyta w ten sposób wiedza nie będzie się w pełni pokrywać ze spostrzeżeniami płynącymi z 10 minut samodzielnego medytowania”. Dlatego też każdy z wywiadów w książce uzupełniony jest praktycznymi ćwiczeniami do stosowania od razu, w domu.
Ppk: "Przy pracy nad książką <<Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia>> miałam okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami, których jeszcze niedawno w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewałam się spotkać."* Przemawia przez Panią wielka pokora. Czy tak podchodzi Pani do życia?
OK: Ścieżka związana z rozwojem i rozwojem prozdrowotnym to niekończąca się podróż i rozwój. Im więcej wiem, tym bardziej widzę jak wiele jeszcze nie wiem. To fascynujące, bo nie ma tu celu do osiągnięcia, podchodząc w ten sposób do życia, mam nadzieję zawsze pozostać ciekawą świata, otwartą i gotową poszerzać horyzonty. Dzięki pracy w fundacji i wychowywaniu się w bardzo otwartym domu, orientuję się w środowisku związanym z rozwojem zdrowotnym i duchowym. Myślę, że moi rodzice zaszczepili we mnie to poszukiwanie u innych mądrości i głębi. To są cechy łączące autorytety, z którymi się spotkałam, a spotkania z nimi uczą pokory. Wobec tak wyjątkowych osób zamieniam się w gąbkę i chłonę.
Ppk: A drugie moje pytanie brzmi: Jak Pani tego dokonała, jak dokonała Pani tego, czego się Pani nie spodziewała w najśmielszych wyobrażeniach?
OK: Krok po kroku. Kiedy zaczynaliśmy fundację, pierwszy wykład o medycynie integralnej i jej założeniach odbył się dla 5 osób. W tym 3 to byliśmy my. Kolejny to było już 10 osób, aż doszliśmy do momentu, w którym mamy kilkanaście realizowanych projektów. IV Kongres medycyny integralnej, który planujemy w marcu z Fundacją Legii, to całodniowy konwent wykładowo-warsztatowy na kilkaset osób. Wierzę w metodę małych kroków. A one mogą nas zaprowadzić daleko.
Ppk: Jest Pani osoba niezwykle sprawczą. Czy pomaga to Pani w życiu?
OK: Myślę, że jeśli w coś głęboko wierzymy, coś stanowi naszą wewnętrzną misję, to pojawia się gotowość do działania. Bardzo ważne jest dla mnie w życiu kierowanie się wartościami i wspólne działanie. Żaden z projektów nie zostałby zrealizowany, gdyby nie nasze wspólne zaangażowanie w fundacji. Fundacja to dla mnie rodzina. Jestem wdzięczna każdej zaangażowanej osobie. Myślę też, że w obliczu tego, co dzieje się teraz na świecie, wojny, cierpienia, niepewności, kryzysu ekonomicznego i egzystencjonalnego wspólnota, pomaganie sobie wzajemnie, dialog, empatia i miłość są przeciwwagą. Wkładanie energii w to, na co mam wpływ, angażowanie się w pomoc jest dla mnie odpowiedzią nie tylko na palące potrzeby, ale też potrafi złagodzić ten wewnętrzny ból. Głęboko wierzę, że to, co się dzieje przejdziemy tylko wspólnie, pozostając czujnymi na siebie, siebie wzajemnie i planetę. O tym jest też książka “Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”.
Ppk: Czego mogę życzyć tak pięknej, mądrej, ciepłej i spełniającej się kobiecie jak Pani?
OK: Ach! Na dzisiaj mam nadzieję, że książka okazała się pomocna i dotarła do jak największej ilości osób w potrzebie. Mam nadzieję że spełni swoją rolę! A nam wszystkim życzyłabym zdrowia na każdym poziomie i oczywiście spokoju tego wewnętrznego i spokoju na świecie.
Ppk: Ślicznie dziękuję w imieniu moim i Czytelników. Dziękuję również za książkę, jak i za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich wypowiedzianych i tych skrytych w sercu marzeń.
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki O. Krajewskiej "Siła umysłu. Siła emocji", Wydawnictwo Sensus, 2022
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Orina Krajewska "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia." Wydawnictwo Sensus PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022! |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Robert A. Glover "(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki" tłumaczenie: M. Baka Wydawnictwo Kompania Mediowa PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022! |
(NIE)MIŁY FACET
Jak być zintegrowanym mężczyzną?
Na długo ten obraz zapadł mi głęboko w pamięci. Patrzyłam parę lat temu na płaczącego i bezsilnego mężczyznę. Koszt zdrady, pomimo że nie była to zdrada fizyczna, spowodował ból, rozdarcie wewnętrzne, poczucie krzywdy. A on pomimo że umiał okazać miłosierdzie i stać go było na wybaczenie, widział, że nie było to proste. Doskonale pamiętam tego przystojnego człowieka odnoszącego sukcesy w życiu zawodowym, człowieka, który był konkretny, rzeczowy, opanowany, a jednak ta sytuacja spowodowała, że zachowywał się jak dziecko, które samo nie wie, czego chce. Obserwowałam jak Adam mówił, iż wybacza, a za moment szamotał się, walczył ze swoimi emocjami, wypytywał, wypominał. Pomimo chęci wybaczenia bardzo cierpiał. Gdzie popełnił błąd? Czy można w ogóle mówić o popełnieniu błędu? Oddany był od zawsze rodzinie, żonie, dzieciom. Pracował, by im niczego nie zabrakło, spędzał czas z córkami, wspierał żonę w codziennych obowiązkach, pomimo że ona nie pracowała zawodowo, ale on doskonale zdawał sobie sprawę, ile czasu poświęcenia na prowadzenie domu. A jednak... Czegoś zabrakło? Adam nie rozumiał dlaczego nie mówiła, że czuje się niedowartościowana, dlaczego zaczęła szukać nowych znajomości w wirtualnym świecie. Dla niej, jak powiedziała, te śmiałe maile to była tylko zabawa, ale jemu nie było do śmiechu...
Maciej musiał wziąć trzy głębokie oddechy, wychodząc z pokoju biurowego, w którym toczyła się ożywiona dyskusja kolegów. Gdy usłyszał, jak opowiadali o zachowaniu znajomego, odniósł wrażenie, że słucha o samym sobie. Odnalazł w postawie tego człowieka wiele własnych zachowań. Słuchając jak Piotr i Norbert śmiali się z postawy kumpla, który był ośmieszany i krytykowany przez swoją partnerkę w towarzystwie innych osób, dostrzegł, że w jego związku też tak właśnie zaczęło się dziać przed laty. Pamiętał doskonale, jak siostra nie potrafiła zrozumieć, dlaczego inteligentny i myślący
trzeźwo człowiek za którego uchodził, może być tak ślepo wpatrzony w kobietę, która nim gardzi, której wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Maciej oddychał głęboko, a obrazy z przeszłości przelatywały mu przed oczami. Powoli dochodził do przekonania, że kiedyś też był taki jak znajomy kolegów i może właśnie ta jego postawa doprowadziła do tego, że dzisiaj nie może żyć w zgodzie z samym sobą, a jego związek już dawno się rozpadł. Zdał sobie sprawę, że w pewnym momencie swojego życia zapomniał o sobie, o swoich potrzebach, o granicach....Był tak zwanym "Miłym Facetem", który był najszczęśliwszy w momencie, gdy uszczęśliwiał innych, ale do czasu...
Według psychoterapeuty Roberta Glovera "Miły Facet" unika konfliktów jak ognia i stanie na głowie, żeby tylko nikogo nie urazić i wierzy, że jeśli będzie dobry, szczodry i troskliwy, to w zamian poczuje się szczęśliwy, kochany i spełniony. Niestety, w pewnym momencie, kiedy spostrzeże, że "ta strategia nie przynosi pożądanych rezultatów - jak to się zazwyczaj dzieje - Miły Facet stara się często jeszcze bardziej i robi więcej tego samego. Wskutek poczucia bezradności i rozgoryczenia, jakie ten wzorzec nieuchronnie powoduje, Miły Facet często nie jest ani trochę miły."*
Wielu mężczyzn takich jak Adam i Maciej, kosztem bycia dobrym człowiekiem, w ich mniemaniu, zapomina o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach i ukrywa swoje błędy, potrzeby, emocje, by być takim, jakim chcą go widzieć inni. Ale zarówno ta gra, jak i nieustanne dawanie siebie, aby innych zadowolić, sprawić im przyjemność, zasłużyć na aprobatę, na docenienie, miłość, w pewnym momencie doprowadza ich do "frustracji i żalu płynących z dawania ponad stan i otrzymywania w zamian rzekomo tak niewiele."* I co się wówczas dzieje? "Miły Facet" staje się bierno-agresywny. Ma skłonność do wyrażania swojej frustracji i żalu w sposób niebezpośredni, zawoalowany i niezbyt miły (...) Mimo że zaprzecza, jakoby kiedykolwiek się złościł, frustracja i żale z całego życia wytwarzają w jego wnętrzu swoistą kapsułę furii pod ciśnieniem. Furia ta wybucha na ogół w najmniej oczekiwanych i pozornie niestosownych okolicznościach."*
Czy można coś zmienić i stać się osobą, która szanuje innych, kocha, docenia, ale nie zapomina o sobie, jest osobą zintegrowaną? Z pomocą może nam przyjść lektura książki Roberta Glovera "(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki" w której między innymi autor wymienia atrybuty mężczyzny zintegrowanego.
Otóż, mężczyzna zintegrowany według niego:
• Ma silne poczucie własnego ja. Lubi siebie takiego, jakim jest.
• Bierze odpowiedzialność za zaspokajanie własnych potrzeb.
• Dobrze czuje się ze swoją męskością i seksualnością.
• Ma kręgosłup moralny. Robi to, co dobre, nie to, co wygodne.
• Jest przywódcą. Jest skłonny dbać o bliskich i ich chronić.
• Jasno, bezpośrednio i mocno wyraża swoje uczucia.
• Potrafi się troszczyć i dawać bez opiekowania się czy rozwiązywania problemów.
• Wie, jak stawiać granice, i nie boi się stawiać czoła konfliktom. Mężczyzna zintegrowany nie dąży do doskonałości ani uzyskania cudzej aprobaty. Zamiast tego akceptuje siebie takiego, jakim jest, realistycznie. Akceptuje, że jest doskonale niedoskonały.
Kim jest "Miły Facet"? Jakie błędy popełnia? Co jest podłożem jego zachowań? O tym wszystkim możecie przeczytać w książce napisanej przez psychoterapeutę, który w niezwykle obrazowy i ciekawy sposób przedstawia postać "Miłego Faceta" na podstawie sylwetek mężczyzn spotkanych w swoim zawodowym życiu. Jednak nie tylko przybliża nam ich postawy i opisuje przyczyny ich zachowań, lecz także wskazuje drogę wyjścia z pułapki, w którą wpadł niejeden mężczyzna. Robert Glover proponuje wiele ciekawych ćwiczeń, które każdy jest w stanie sam przeprowadzić, a mogą one stać się początkiem dobrej zmiany.
Na zakończenie dodajemy jedno z ćwiczeń z książki "(nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki." Mamy nadzieję, że nie tylko mężczyźni będą mogli z niego czerpać :)
ĆWICZENIE:
"Przeczytaj poniższą listę zasad. Wypróbuj parę z nich. Dodaj do listy własne. Zapisz je na kartkach i umieść tam, gdzie możesz je codziennie zobaczyć.
• Jeśli czegoś się boisz, to zrób to.
• Nie gódź się na byle co. Za każdym razem, kiedy to robisz, dostajesz dokładnie to, na co się zgodziłeś.
• Stawiaj się na pierwszym miejscu.
• Niezależnie od tego, co się wydarzy, poradzisz sobie.
• Cokolwiek robisz, włóż w to sto procent.
• Jeśli robisz to, co zwykle, otrzymasz to, co zwykle.
• Jesteś jedyną osobą na Ziemi odpowiedzialną za twoje potrzeby, pragnienia i szczęście.
• Proś o to, czego chcesz.
• Jeśli to, co robisz, nie działa, spróbuj czegoś innego.
• Mów jasno i bezpośrednio.
• Naucz się mówić „nie”.
• Nie miej wymówek.
• Jeśli jesteś dorosły, to możesz tworzyć własne zasady.
• Pozwól, by ludzie ci pomogli.
• Bądź ze sobą szczery.
• Nie pozwól, by ktokolwiek cię źle traktował. Nikt nie może tego robić. Nigdy.
• Wyjdź ze złych sytuacji i nie czekaj, aż się zmienią.
• Nie toleruj tego, co nie do zaakceptowania - nigdy.
• Przestań obwiniać. Ofiary nigdy nie odnoszą sukcesu.
• Żyj zgodnie ze sobą. Zdecyduj, co jest dla ciebie dobre, i to zrób.
• Zaakceptuj konsekwencje swoich czynów.
• Bądź dla siebie dobry.
• Myśl w kategoriach obfitości.
• Mierz się z trudnymi sytuacjami i konfliktem z otwartą przyłbicą.
• Nie rób niczego w ukryciu.
• Zrób to teraz.
• Bądź gotów zrezygnować z tego, co masz, by zdobyć to, czego pragniesz.
• Baw się dobrze. Jeśli się nie bawisz, coś jest nie tak.
• Daj sobie przestrzeń na porażki. Nie ma błędów, tylko doświadczenia, które cię czegoś uczą.
• Kontrola jest ułudą. Odpuść. Pozwól, by życie się toczyło."*
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Roberta A. Glovera :"(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki", Wydawnictwo Kompania Mediowa
Maciej musiał wziąć trzy głębokie oddechy, wychodząc z pokoju biurowego, w którym toczyła się ożywiona dyskusja kolegów. Gdy usłyszał, jak opowiadali o zachowaniu znajomego, odniósł wrażenie, że słucha o samym sobie. Odnalazł w postawie tego człowieka wiele własnych zachowań. Słuchając jak Piotr i Norbert śmiali się z postawy kumpla, który był ośmieszany i krytykowany przez swoją partnerkę w towarzystwie innych osób, dostrzegł, że w jego związku też tak właśnie zaczęło się dziać przed laty. Pamiętał doskonale, jak siostra nie potrafiła zrozumieć, dlaczego inteligentny i myślący
trzeźwo człowiek za którego uchodził, może być tak ślepo wpatrzony w kobietę, która nim gardzi, której wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Maciej oddychał głęboko, a obrazy z przeszłości przelatywały mu przed oczami. Powoli dochodził do przekonania, że kiedyś też był taki jak znajomy kolegów i może właśnie ta jego postawa doprowadziła do tego, że dzisiaj nie może żyć w zgodzie z samym sobą, a jego związek już dawno się rozpadł. Zdał sobie sprawę, że w pewnym momencie swojego życia zapomniał o sobie, o swoich potrzebach, o granicach....Był tak zwanym "Miłym Facetem", który był najszczęśliwszy w momencie, gdy uszczęśliwiał innych, ale do czasu...
Według psychoterapeuty Roberta Glovera "Miły Facet" unika konfliktów jak ognia i stanie na głowie, żeby tylko nikogo nie urazić i wierzy, że jeśli będzie dobry, szczodry i troskliwy, to w zamian poczuje się szczęśliwy, kochany i spełniony. Niestety, w pewnym momencie, kiedy spostrzeże, że "ta strategia nie przynosi pożądanych rezultatów - jak to się zazwyczaj dzieje - Miły Facet stara się często jeszcze bardziej i robi więcej tego samego. Wskutek poczucia bezradności i rozgoryczenia, jakie ten wzorzec nieuchronnie powoduje, Miły Facet często nie jest ani trochę miły."*
Wielu mężczyzn takich jak Adam i Maciej, kosztem bycia dobrym człowiekiem, w ich mniemaniu, zapomina o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach i ukrywa swoje błędy, potrzeby, emocje, by być takim, jakim chcą go widzieć inni. Ale zarówno ta gra, jak i nieustanne dawanie siebie, aby innych zadowolić, sprawić im przyjemność, zasłużyć na aprobatę, na docenienie, miłość, w pewnym momencie doprowadza ich do "frustracji i żalu płynących z dawania ponad stan i otrzymywania w zamian rzekomo tak niewiele."* I co się wówczas dzieje? "Miły Facet" staje się bierno-agresywny. Ma skłonność do wyrażania swojej frustracji i żalu w sposób niebezpośredni, zawoalowany i niezbyt miły (...) Mimo że zaprzecza, jakoby kiedykolwiek się złościł, frustracja i żale z całego życia wytwarzają w jego wnętrzu swoistą kapsułę furii pod ciśnieniem. Furia ta wybucha na ogół w najmniej oczekiwanych i pozornie niestosownych okolicznościach."*
Czy można coś zmienić i stać się osobą, która szanuje innych, kocha, docenia, ale nie zapomina o sobie, jest osobą zintegrowaną? Z pomocą może nam przyjść lektura książki Roberta Glovera "(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki" w której między innymi autor wymienia atrybuty mężczyzny zintegrowanego.
Otóż, mężczyzna zintegrowany według niego:
• Ma silne poczucie własnego ja. Lubi siebie takiego, jakim jest.
• Bierze odpowiedzialność za zaspokajanie własnych potrzeb.
• Dobrze czuje się ze swoją męskością i seksualnością.
• Ma kręgosłup moralny. Robi to, co dobre, nie to, co wygodne.
• Jest przywódcą. Jest skłonny dbać o bliskich i ich chronić.
• Jasno, bezpośrednio i mocno wyraża swoje uczucia.
• Potrafi się troszczyć i dawać bez opiekowania się czy rozwiązywania problemów.
• Wie, jak stawiać granice, i nie boi się stawiać czoła konfliktom. Mężczyzna zintegrowany nie dąży do doskonałości ani uzyskania cudzej aprobaty. Zamiast tego akceptuje siebie takiego, jakim jest, realistycznie. Akceptuje, że jest doskonale niedoskonały.
Kim jest "Miły Facet"? Jakie błędy popełnia? Co jest podłożem jego zachowań? O tym wszystkim możecie przeczytać w książce napisanej przez psychoterapeutę, który w niezwykle obrazowy i ciekawy sposób przedstawia postać "Miłego Faceta" na podstawie sylwetek mężczyzn spotkanych w swoim zawodowym życiu. Jednak nie tylko przybliża nam ich postawy i opisuje przyczyny ich zachowań, lecz także wskazuje drogę wyjścia z pułapki, w którą wpadł niejeden mężczyzna. Robert Glover proponuje wiele ciekawych ćwiczeń, które każdy jest w stanie sam przeprowadzić, a mogą one stać się początkiem dobrej zmiany.
Na zakończenie dodajemy jedno z ćwiczeń z książki "(nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki." Mamy nadzieję, że nie tylko mężczyźni będą mogli z niego czerpać :)
ĆWICZENIE:
"Przeczytaj poniższą listę zasad. Wypróbuj parę z nich. Dodaj do listy własne. Zapisz je na kartkach i umieść tam, gdzie możesz je codziennie zobaczyć.
• Jeśli czegoś się boisz, to zrób to.
• Nie gódź się na byle co. Za każdym razem, kiedy to robisz, dostajesz dokładnie to, na co się zgodziłeś.
• Stawiaj się na pierwszym miejscu.
• Niezależnie od tego, co się wydarzy, poradzisz sobie.
• Cokolwiek robisz, włóż w to sto procent.
• Jeśli robisz to, co zwykle, otrzymasz to, co zwykle.
• Jesteś jedyną osobą na Ziemi odpowiedzialną za twoje potrzeby, pragnienia i szczęście.
• Proś o to, czego chcesz.
• Jeśli to, co robisz, nie działa, spróbuj czegoś innego.
• Mów jasno i bezpośrednio.
• Naucz się mówić „nie”.
• Nie miej wymówek.
• Jeśli jesteś dorosły, to możesz tworzyć własne zasady.
• Pozwól, by ludzie ci pomogli.
• Bądź ze sobą szczery.
• Nie pozwól, by ktokolwiek cię źle traktował. Nikt nie może tego robić. Nigdy.
• Wyjdź ze złych sytuacji i nie czekaj, aż się zmienią.
• Nie toleruj tego, co nie do zaakceptowania - nigdy.
• Przestań obwiniać. Ofiary nigdy nie odnoszą sukcesu.
• Żyj zgodnie ze sobą. Zdecyduj, co jest dla ciebie dobre, i to zrób.
• Zaakceptuj konsekwencje swoich czynów.
• Bądź dla siebie dobry.
• Myśl w kategoriach obfitości.
• Mierz się z trudnymi sytuacjami i konfliktem z otwartą przyłbicą.
• Nie rób niczego w ukryciu.
• Zrób to teraz.
• Bądź gotów zrezygnować z tego, co masz, by zdobyć to, czego pragniesz.
• Baw się dobrze. Jeśli się nie bawisz, coś jest nie tak.
• Daj sobie przestrzeń na porażki. Nie ma błędów, tylko doświadczenia, które cię czegoś uczą.
• Kontrola jest ułudą. Odpuść. Pozwól, by życie się toczyło."*
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Roberta A. Glovera :"(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki", Wydawnictwo Kompania Mediowa
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Robert A. Glover "(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki" tłumaczenie: M. Baka Wydawnictwo Kompania Mediowa PREMIERA ODBYŁA SIĘ 12 PAŹDZIERNIKA 2022! |
WIDOK Z HELIKOPTERA
Fragment książki "Poradnik obsługi umysłu"
W poście "Poradnik obsługi umysłu" mogliście przeczytać między innymi o tym, że każdy z nas doświadcza trudnych emocji. Jednak to, jak sobie z nimi radzimy, w dużym stopniu zależy od nas.
Dzisiaj dzięki życzliwości WYDAWNICTWA RM publikujemy fragment z książki "Poradnik obsługi umysłu", której autorem jest Nikodem Ryś.
Dzisiaj dzięki życzliwości WYDAWNICTWA RM publikujemy fragment z książki "Poradnik obsługi umysłu", której autorem jest Nikodem Ryś.
Ćwiczenie: Widok z helikoptera
"Podaj przykład sytuacji, która ostatnio Cię zmartwiła/zaniepokoiła/wywołała jakiekolwiek nieprzyjemne emocje i jak Ty ją widziałeś/widziałaś:
Zapisz doświadczaną emocję:
Określ jej intensywność na skali od 0 do 10:
Teraz spójrz na tę sytuację z szerszej perspektywy. Tak jakbyś wzleciał ponad wszystko helikopterem albo balonem na gorące powietrze. Wyobraź sobie całą sytuację bardzo dokładnie. Oddal obraz, aby zobaczyć wszystko, co się dzieje dookoła... Daj sobie chwilę na to wyobrażenie i nie przechodź do dalszej lektury, dopóki nie zobaczysz całej sytuacji. Co dostrzegasz? Czy widzisz coś nowego w tej starej sytuacji? Czy coś się zmieniło? Czy dostrzegasz więcej informacji, które mogą wpłynąć na postrzeganie tej sytuacji? Jak się teraz czujesz? Jak zmieniła się intensywność doświadczanych emocji?
Zapisz sytuację widoczną z szerszej perspektywy:
Zapisz doświadczaną emocję:
Określ jej intensywność na skali od 0 do 10 po wyobrażeniu i zapisaniu sobie szerszej perspektywy:
W ten sposób możemy dostrzec pewne fakty, które umknęły nam w czasie doświadczania tej sytuacji.
Omówienie:
Ćwiczenie Widok z helikoptera można wykorzystać w wielu różnych sytuacjach, na przykład w kłótni z bliską osobą. Najczęściej w takim przypadku dostrzegamy tylko pewien wąski wycinek wydarzeń i umykają nam bardzo istotne fakty. W takiej sytuacji warto rozszerzyć perspektywę, spróbować spojrzeć z perspektywy drugiej osoby i zastanowić się nad tym, co takiego wpłynęło na jej reakcję. Zwróć uwagę na to, co ta osoba widzi, co czuje, co takiego doświadczyła, co mogło mieć wpływ na jej zachowanie. Pomyśl również o jej potrzebach i oczekiwaniach w obecnej sytuacji. Czy zostały spełnione? Na przykład, gdy kłócimy się z drugą osobą i widzimy tylko daną sytuację sprzeczki – warto wznieść się metaforycznym helikopterem/balonem i pomyśleć z szerszej perspektywy – dlaczego ta osoba mogła tak postąpić, jak się czuła danego dnia, co mogło wpłynąć na to, że ten konflikt w ogóle pojawił, czy nie wydarzyło się coś w życiu tej osoby, co uwrażliwiło ją na takie sytuacje. Po takim ćwiczeniu możemy uświadomić sobie, że ta osoba przechodzi obecnie żałobę po stracie kogoś bliskiego, stąd jej tolerancja na trudne sytuacje może być znacznie mniejsza niż zazwyczaj. W innej sytuacji możemy sobie uświadomić, że osoba nie czuje się dobrze fizycznie, co oczywiście też może wpłynąć na jej wytrzymałość psychiczną i tolerowanie trudnych sytuacji. To może doprowadzić do większej empatii z naszej strony i bardziej empatycznego komunikowania się z drugą osobą, co wtórnie może załagodzić konϐlikt. To ćwiczenie bardziej przypomina postawienie się na miejscu drugiej osoby, ale to również jest rozszerzenie perspektywy na daną sytuację. Nieistotne, czy wzlatujemy metaforycznym helikopterem ponad całą sytuację, czy ten helikopter wlatuje do umysłu drugiej osoby. Ważne, że rozszerzamy perspektywę oraz ograniczamy opinię i konfrontujemy się z faktami (pamiętaj, że odczuwane emocje to również fakty).
Myśli często bywają nieuchwytne, pojawiają się tylko na moment, po czym znikają, pozostawiając po sobie spustoszenie w formie nieprzyjemnych emocji. Myśli, nad którymi nie mamy większej kontroli, i które wskakują nam do głowy bez ostrzeżenia, to myśli automatyczne. Jednak możemy wykonać na nich pewną pracę, która może dać całkiem istotne rezultaty. Pierwszym krokiem w pracy poznawczej jest zidentyfikowanie doświadczanych myśli. Aby pracować nad myślami, w pierwszej kolejności musimy je zauważyć. W tym celu zapisuje się myśli, które wpadają nam do głowy. Zapisywanie myśli ma kilka ważnych zalet. Po pierwsze daje spore wytchnienie i samo w sobie jest metodą terapeutyczną (Pennebaker i Chung, 2007). Przerzucenie myśli na papier pozwala uporządkować to, co w głowie wydaje się ogromnie przytłaczające. Po drugie zapisanie myśli pozwala nabrać perspektywy i zobaczyć, że jest to tylko myśl. Po trzecie dużo łatwiej jest pracować nad myślą, jeśli przybierze ona fizyczną formę i znajdzie się na kartce papieru.
Myśli należy zapisywać bez cenzurowania, dokładnie tak, jak się pojawią. Jest ogromna różnica w myśli, w której znajduje się na przykład wulgaryzm, a w dokładnie takiej samej myśli bez wulgaryzmu. Dotyczy to również wszystkich innych szczegółów, jakie się w nich pojawiają. Czyli przymiotników, opisów, epitetów itd. Technicznie dwie myśli mogą się niczym nie różnić, jeśli weźmiemy pod uwagę przekazaną ilość informacji, ale może być ogromna różnica w emocjach, jakie przeżywamy na skutek tych myśli.
Niektóre myśli towarzyszą nam w formie cytatów, pewnych zdań, które wybrzmiewają między naszymi uszami. Inne myśli funkcjonują jako wyobrażenia, wspomnienia czegoś, co było. W takim momencie trzeba jak najdokładniej zapisać wyobrażenie, jakie pojawiło się w głowie. Niektórzy bardziej myślą w sposób wzrokowy, niektórzy słuchowy, a inni – wykorzystując jeszcze inne zmysły. Za każdym razem trzeba po prostu opisać to, co się pojawia jako myśl."
* Fragment pochodzi z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu"
"Podaj przykład sytuacji, która ostatnio Cię zmartwiła/zaniepokoiła/wywołała jakiekolwiek nieprzyjemne emocje i jak Ty ją widziałeś/widziałaś:
Zapisz doświadczaną emocję:
Określ jej intensywność na skali od 0 do 10:
Teraz spójrz na tę sytuację z szerszej perspektywy. Tak jakbyś wzleciał ponad wszystko helikopterem albo balonem na gorące powietrze. Wyobraź sobie całą sytuację bardzo dokładnie. Oddal obraz, aby zobaczyć wszystko, co się dzieje dookoła... Daj sobie chwilę na to wyobrażenie i nie przechodź do dalszej lektury, dopóki nie zobaczysz całej sytuacji. Co dostrzegasz? Czy widzisz coś nowego w tej starej sytuacji? Czy coś się zmieniło? Czy dostrzegasz więcej informacji, które mogą wpłynąć na postrzeganie tej sytuacji? Jak się teraz czujesz? Jak zmieniła się intensywność doświadczanych emocji?
Zapisz sytuację widoczną z szerszej perspektywy:
Zapisz doświadczaną emocję:
Określ jej intensywność na skali od 0 do 10 po wyobrażeniu i zapisaniu sobie szerszej perspektywy:
W ten sposób możemy dostrzec pewne fakty, które umknęły nam w czasie doświadczania tej sytuacji.
Omówienie:
Ćwiczenie Widok z helikoptera można wykorzystać w wielu różnych sytuacjach, na przykład w kłótni z bliską osobą. Najczęściej w takim przypadku dostrzegamy tylko pewien wąski wycinek wydarzeń i umykają nam bardzo istotne fakty. W takiej sytuacji warto rozszerzyć perspektywę, spróbować spojrzeć z perspektywy drugiej osoby i zastanowić się nad tym, co takiego wpłynęło na jej reakcję. Zwróć uwagę na to, co ta osoba widzi, co czuje, co takiego doświadczyła, co mogło mieć wpływ na jej zachowanie. Pomyśl również o jej potrzebach i oczekiwaniach w obecnej sytuacji. Czy zostały spełnione? Na przykład, gdy kłócimy się z drugą osobą i widzimy tylko daną sytuację sprzeczki – warto wznieść się metaforycznym helikopterem/balonem i pomyśleć z szerszej perspektywy – dlaczego ta osoba mogła tak postąpić, jak się czuła danego dnia, co mogło wpłynąć na to, że ten konflikt w ogóle pojawił, czy nie wydarzyło się coś w życiu tej osoby, co uwrażliwiło ją na takie sytuacje. Po takim ćwiczeniu możemy uświadomić sobie, że ta osoba przechodzi obecnie żałobę po stracie kogoś bliskiego, stąd jej tolerancja na trudne sytuacje może być znacznie mniejsza niż zazwyczaj. W innej sytuacji możemy sobie uświadomić, że osoba nie czuje się dobrze fizycznie, co oczywiście też może wpłynąć na jej wytrzymałość psychiczną i tolerowanie trudnych sytuacji. To może doprowadzić do większej empatii z naszej strony i bardziej empatycznego komunikowania się z drugą osobą, co wtórnie może załagodzić konϐlikt. To ćwiczenie bardziej przypomina postawienie się na miejscu drugiej osoby, ale to również jest rozszerzenie perspektywy na daną sytuację. Nieistotne, czy wzlatujemy metaforycznym helikopterem ponad całą sytuację, czy ten helikopter wlatuje do umysłu drugiej osoby. Ważne, że rozszerzamy perspektywę oraz ograniczamy opinię i konfrontujemy się z faktami (pamiętaj, że odczuwane emocje to również fakty).
Myśli często bywają nieuchwytne, pojawiają się tylko na moment, po czym znikają, pozostawiając po sobie spustoszenie w formie nieprzyjemnych emocji. Myśli, nad którymi nie mamy większej kontroli, i które wskakują nam do głowy bez ostrzeżenia, to myśli automatyczne. Jednak możemy wykonać na nich pewną pracę, która może dać całkiem istotne rezultaty. Pierwszym krokiem w pracy poznawczej jest zidentyfikowanie doświadczanych myśli. Aby pracować nad myślami, w pierwszej kolejności musimy je zauważyć. W tym celu zapisuje się myśli, które wpadają nam do głowy. Zapisywanie myśli ma kilka ważnych zalet. Po pierwsze daje spore wytchnienie i samo w sobie jest metodą terapeutyczną (Pennebaker i Chung, 2007). Przerzucenie myśli na papier pozwala uporządkować to, co w głowie wydaje się ogromnie przytłaczające. Po drugie zapisanie myśli pozwala nabrać perspektywy i zobaczyć, że jest to tylko myśl. Po trzecie dużo łatwiej jest pracować nad myślą, jeśli przybierze ona fizyczną formę i znajdzie się na kartce papieru.
Myśli należy zapisywać bez cenzurowania, dokładnie tak, jak się pojawią. Jest ogromna różnica w myśli, w której znajduje się na przykład wulgaryzm, a w dokładnie takiej samej myśli bez wulgaryzmu. Dotyczy to również wszystkich innych szczegółów, jakie się w nich pojawiają. Czyli przymiotników, opisów, epitetów itd. Technicznie dwie myśli mogą się niczym nie różnić, jeśli weźmiemy pod uwagę przekazaną ilość informacji, ale może być ogromna różnica w emocjach, jakie przeżywamy na skutek tych myśli.
Niektóre myśli towarzyszą nam w formie cytatów, pewnych zdań, które wybrzmiewają między naszymi uszami. Inne myśli funkcjonują jako wyobrażenia, wspomnienia czegoś, co było. W takim momencie trzeba jak najdokładniej zapisać wyobrażenie, jakie pojawiło się w głowie. Niektórzy bardziej myślą w sposób wzrokowy, niektórzy słuchowy, a inni – wykorzystując jeszcze inne zmysły. Za każdym razem trzeba po prostu opisać to, co się pojawia jako myśl."
* Fragment pochodzi z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu"
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Nikodem Ryś "Poradnik obsługi umysłu. Jak radzić sobie z emocjami" Wydawnictwo RM PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022! |
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Nikodem Ryś "Poradnik obsługi umysłu. Jak radzić sobie z emocjami" Wydawnictwo RM PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022! PsychologiaPrzyKawie.pl jest patronem medialnym |
PORADNIK OBSŁUGI UMYSŁU
Jak radzić sobie z trudnymi myślami i emocjami?
Gabrysia wciąż wraca do wydarzeń sprzed roku. Rozkłada wszystko na czynniki pierwsze, analizuje, zastanawia się, co by było, gdyby postąpiła inaczej. Powraca do minionych chwil i nie potrafi pozbyć się ich z głowy. Podczas spotkania z przyjaciółką opowiada w nieskończoność o tym, co wówczas się wydarzyło, jak się poszczególne osoby zachowały i jaka była jej reakcja. Gdyby mogła cofnąć czas, z pewnością stanęłaby w obronie koleżanki, która wówczas straciła pracę. Dzisiaj uważa, że jest tchórzem, egoistką, a nawet idiotką.
Irek nie może sobie darować, że nie odwiedził ojca w jego urodziny. Gdyby wiedział, że były to jego ostatnie... Gdyby miał świadomość, jak przewrotne i zaskakujące jest życie. Wciąż sobie powtarza cytat, który wręcz dźwięczy mu w uszach każdego dnia, że mamy spieszyć się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Dzisiaj zrobiłby wszystko, by choć na chwilę przytulić się do taty, by spojrzeć w jego mądre oczy, wyrazić wdzięczność. Jest zły na siebie, obarcza siebie winą, a to z kolei powoduje, że od wielu miesięcy ma problemy ze snem, stał się opryskliwy, arogancki...
Diana przegląda niemalże każdego dnia zdjęcia i czyta wiadomości w telefonie. Odejście Dominika doprowadziło do trzęsienia ziemi w jej życiu. A przecież mogłam temu zapobiec... To moja wina... Ale ze mnie kretynka, jędza, zołza... Wielokrotnie siostra mówiła mi, że przesadzam, że zachowuję się jak księżniczka, że żaden chłopak dłużej tego nie wytrzyma.
Gabrysia, Irek i Diana stali się niewolnikami swoich myśli i emocji. Ciągle rozmyślają, rozkminiają, rozkładają wszystko na czynniki pierwsze, analizują z każdej możliwej strony. I oczywiście tworzą czarne scenariusze, w których grają tragiczne role. Obwiniają siebie, oczerniają, wymierzają w siebie rozmaite oskarżenia. Ten ciężar myśli jest jak balast powodujący, że stają się wykończeni emocjonalnie. Smutek, złość, żal, wstyd, poczucie winy - to tylko część przytłaczających ich emocji.
Świat naszych myśli i emocji... Wydaje nam się, że to nic. Przecież to tylko myśli: o tym, że się nie udało, o tym, że nikt nas nie lubi (albo przynajmniej wielu), że nie umieliśmy doprowadzić sprawy do końca itd. Przechodzimy nad tym do porządku dziennego i kolejnego dnia zaczynamy myśleć dokładnie tak samo. Negatywnych myśli staje się z czasem coraz więcej niż pozytywnych i nawet sami nie zauważamy, jak się zmieniamy. Ogarnia nas marazm, brak chęci do życia, czarnowidztwo. Czasem dopiero opinia kogoś z boku - zwraca nam uwagę i pokazuje, że się "pogubiliśmy", zaczęliśmy świat widzieć w czarnych barwach, gorzej się czuć, mniej robić. Dlaczego? Otóż nasze - wydawałoby się niewinne - myśli uruchomiły całą machinę, błędne koło.
Nasze myśli wpływają bowiem na przekonania o nas samych i o świecie. Jeśli myślę np. "Nie mam prawdziwych przyjaciół", to zaczynam w sobie budować przekonanie "Jestem beznadziejna, nic nie warta", to z kolei wzbudza we mnie emocje, uczucia i niestety nie są one przyjemne. Osoba, która tak myśli o sobie i ma takie przekonania na swój temat jest smutna, przygaszona, zniechęcona. I niestety taki "stan ducha"; przekłada się na jej działanie. Nie muszę chyba pisać, jak działa osoba w takim nastroju? Domyślicie się sami. W związku z tym: skoro mało robi, słabo działa (np. nie dzwoni do przyjaciół, nie umawia się z nimi, nie wychodzi) - nie zbiera pozytywnych doświadczeń, które mogłyby zmienić jej myśli. W związku z tym coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie chce się z nią spotykać i że nie ma przyjaciół.
Niestety bardzo często myśli i emocje stają się niejako naszymi panami, zarządzają nami, a my stajemy się im poddani i to nas przerasta. Ale jest na to sposób. Oddzielenie emocji od myśli powoduje, że myśli stają się mniej emocjonalne i mamy nad nimi większe poczucie kontroli. Samopoczucie, że jestem wściekła powoduje bezsilność, natomiast, gdy uzmysłowię sobie, jaka jest przyczyna tej wściekłości, wówczas widzę, co doprowadziło do takiego stanu i mam szansę na dokonanie zmiany. "Dodatkowo dużo łatwiej jest się zdystansować od stanów umysłu, kiedy dzielimy go na poszczególne elementy: myśli, emocje czy odczucia fizjologiczne. Łatwiej poradzić sobie z konkretną myślą lub emocją niż z czymś niekonkretnym, niezróżnicowanym i ogólnym. Myśli zazwyczaj stoją za konkretnymi emocjami. Nierzadko są przyczyną złego samopoczucia, lęku, agresji i innych nieprzyjemnych emocji. Praca z przekonaniami przypomina leczenie przyczyny, a nie żmudne łagodzenie objawów. Dlatego bardzo owocna w zmiany emocjonalne staje się praca z myślami."*
Zarówno Gabrysia, Irek, jak i Diana byli zaangażowani emocjonalnie w sytuację, które spowodowały, że nie mogli przestać o nich myśleć. Emocje spowodowały, że patrzyli oni na te zdarzenia jako na pewny wycinek, niewielki kawałek drogi, nie dostrzegając całości i nie uwzględniając szerszego kontekstu. Mieli też klapki na oczach. A "w takich sytuacjach dobrym sposobem jest zobaczenie szerszej perspektywy. Osoba, która podąża pewną ścieżką w lesie, widzi tylko kilka metrów drogi przed sobą. Ta droga czasami mocno zakręca, a osoba idąca tą ścieżką uświadamia sobie, że właśnie zawraca i oddala się od swojego celu. Osoba lecąca helikopterem, która widzi szerszy obraz, jest w stanie zobaczyć, że podążanie tą ścieżką to świetne rozwiązanie, bo ten zakręt pozwala ominąć przepaść, znajdującą się w linii prostej do celu. Ktoś kto przechadza się tym szlakiem, nie dostrzega tego istotnego faktu. Dlatego, jeśli jesteśmy w jakąś sytuację mocno zaangażowani (szczególnie emocjonalnie), to warto się z niej na chwilę wycofać, aby być w stanie spojrzeć szerzej."*
Ważne, abyśmy też zrozumieli, że myśli nie są faktami! "Myśl jest tylko materiałem produkowanym przez nasz umysł. Myśli mogą się zgadzać z faktami, ale nie muszą. Można je podważać i z nimi dyskutować (często na tym polega proces terapeutyczny)."*
Każdy z nas w pewnych momentach życia stał się niewolnikiem myśli i emocji. Niektórzy w tej niewoli tkwią latami. Czy jest na to sposób? Niewątpliwie wizyta u specjalisty, ale także wsparciem może być lektura książki "Poradnik obsługi umysłu", którą gorąco polecam. Co prawda, nie zastąpi terapii, ale może być pomocna w wielu momentach naszego życia. Wielkim jej atutem jest to, że została napisana przez psychologa i psychoterapeutę poznawczo-behawioralnego. Jej autor - Nikodem Ryś -pokazuje nam, jak reagować, jak się zachować i jakie techniki zastosować, aby ujarzmić swój umysł, wyregulować emocje i działać w zgodzie ze swoimi wartościami. Jestem przekona, że ćwiczenia, które tu w niej znajdziecie, wzbogacą Wasze życie i pomogą efektywniej przechodzić kryzysy życiowe.
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu", Wydawnictwo RM, której mamy przyjemność być patronem medialnym
Irek nie może sobie darować, że nie odwiedził ojca w jego urodziny. Gdyby wiedział, że były to jego ostatnie... Gdyby miał świadomość, jak przewrotne i zaskakujące jest życie. Wciąż sobie powtarza cytat, który wręcz dźwięczy mu w uszach każdego dnia, że mamy spieszyć się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Dzisiaj zrobiłby wszystko, by choć na chwilę przytulić się do taty, by spojrzeć w jego mądre oczy, wyrazić wdzięczność. Jest zły na siebie, obarcza siebie winą, a to z kolei powoduje, że od wielu miesięcy ma problemy ze snem, stał się opryskliwy, arogancki...
Diana przegląda niemalże każdego dnia zdjęcia i czyta wiadomości w telefonie. Odejście Dominika doprowadziło do trzęsienia ziemi w jej życiu. A przecież mogłam temu zapobiec... To moja wina... Ale ze mnie kretynka, jędza, zołza... Wielokrotnie siostra mówiła mi, że przesadzam, że zachowuję się jak księżniczka, że żaden chłopak dłużej tego nie wytrzyma.
Gabrysia, Irek i Diana stali się niewolnikami swoich myśli i emocji. Ciągle rozmyślają, rozkminiają, rozkładają wszystko na czynniki pierwsze, analizują z każdej możliwej strony. I oczywiście tworzą czarne scenariusze, w których grają tragiczne role. Obwiniają siebie, oczerniają, wymierzają w siebie rozmaite oskarżenia. Ten ciężar myśli jest jak balast powodujący, że stają się wykończeni emocjonalnie. Smutek, złość, żal, wstyd, poczucie winy - to tylko część przytłaczających ich emocji.
Świat naszych myśli i emocji... Wydaje nam się, że to nic. Przecież to tylko myśli: o tym, że się nie udało, o tym, że nikt nas nie lubi (albo przynajmniej wielu), że nie umieliśmy doprowadzić sprawy do końca itd. Przechodzimy nad tym do porządku dziennego i kolejnego dnia zaczynamy myśleć dokładnie tak samo. Negatywnych myśli staje się z czasem coraz więcej niż pozytywnych i nawet sami nie zauważamy, jak się zmieniamy. Ogarnia nas marazm, brak chęci do życia, czarnowidztwo. Czasem dopiero opinia kogoś z boku - zwraca nam uwagę i pokazuje, że się "pogubiliśmy", zaczęliśmy świat widzieć w czarnych barwach, gorzej się czuć, mniej robić. Dlaczego? Otóż nasze - wydawałoby się niewinne - myśli uruchomiły całą machinę, błędne koło.
Nasze myśli wpływają bowiem na przekonania o nas samych i o świecie. Jeśli myślę np. "Nie mam prawdziwych przyjaciół", to zaczynam w sobie budować przekonanie "Jestem beznadziejna, nic nie warta", to z kolei wzbudza we mnie emocje, uczucia i niestety nie są one przyjemne. Osoba, która tak myśli o sobie i ma takie przekonania na swój temat jest smutna, przygaszona, zniechęcona. I niestety taki "stan ducha"; przekłada się na jej działanie. Nie muszę chyba pisać, jak działa osoba w takim nastroju? Domyślicie się sami. W związku z tym: skoro mało robi, słabo działa (np. nie dzwoni do przyjaciół, nie umawia się z nimi, nie wychodzi) - nie zbiera pozytywnych doświadczeń, które mogłyby zmienić jej myśli. W związku z tym coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie chce się z nią spotykać i że nie ma przyjaciół.
Niestety bardzo często myśli i emocje stają się niejako naszymi panami, zarządzają nami, a my stajemy się im poddani i to nas przerasta. Ale jest na to sposób. Oddzielenie emocji od myśli powoduje, że myśli stają się mniej emocjonalne i mamy nad nimi większe poczucie kontroli. Samopoczucie, że jestem wściekła powoduje bezsilność, natomiast, gdy uzmysłowię sobie, jaka jest przyczyna tej wściekłości, wówczas widzę, co doprowadziło do takiego stanu i mam szansę na dokonanie zmiany. "Dodatkowo dużo łatwiej jest się zdystansować od stanów umysłu, kiedy dzielimy go na poszczególne elementy: myśli, emocje czy odczucia fizjologiczne. Łatwiej poradzić sobie z konkretną myślą lub emocją niż z czymś niekonkretnym, niezróżnicowanym i ogólnym. Myśli zazwyczaj stoją za konkretnymi emocjami. Nierzadko są przyczyną złego samopoczucia, lęku, agresji i innych nieprzyjemnych emocji. Praca z przekonaniami przypomina leczenie przyczyny, a nie żmudne łagodzenie objawów. Dlatego bardzo owocna w zmiany emocjonalne staje się praca z myślami."*
Zarówno Gabrysia, Irek, jak i Diana byli zaangażowani emocjonalnie w sytuację, które spowodowały, że nie mogli przestać o nich myśleć. Emocje spowodowały, że patrzyli oni na te zdarzenia jako na pewny wycinek, niewielki kawałek drogi, nie dostrzegając całości i nie uwzględniając szerszego kontekstu. Mieli też klapki na oczach. A "w takich sytuacjach dobrym sposobem jest zobaczenie szerszej perspektywy. Osoba, która podąża pewną ścieżką w lesie, widzi tylko kilka metrów drogi przed sobą. Ta droga czasami mocno zakręca, a osoba idąca tą ścieżką uświadamia sobie, że właśnie zawraca i oddala się od swojego celu. Osoba lecąca helikopterem, która widzi szerszy obraz, jest w stanie zobaczyć, że podążanie tą ścieżką to świetne rozwiązanie, bo ten zakręt pozwala ominąć przepaść, znajdującą się w linii prostej do celu. Ktoś kto przechadza się tym szlakiem, nie dostrzega tego istotnego faktu. Dlatego, jeśli jesteśmy w jakąś sytuację mocno zaangażowani (szczególnie emocjonalnie), to warto się z niej na chwilę wycofać, aby być w stanie spojrzeć szerzej."*
Ważne, abyśmy też zrozumieli, że myśli nie są faktami! "Myśl jest tylko materiałem produkowanym przez nasz umysł. Myśli mogą się zgadzać z faktami, ale nie muszą. Można je podważać i z nimi dyskutować (często na tym polega proces terapeutyczny)."*
Każdy z nas w pewnych momentach życia stał się niewolnikiem myśli i emocji. Niektórzy w tej niewoli tkwią latami. Czy jest na to sposób? Niewątpliwie wizyta u specjalisty, ale także wsparciem może być lektura książki "Poradnik obsługi umysłu", którą gorąco polecam. Co prawda, nie zastąpi terapii, ale może być pomocna w wielu momentach naszego życia. Wielkim jej atutem jest to, że została napisana przez psychologa i psychoterapeutę poznawczo-behawioralnego. Jej autor - Nikodem Ryś -pokazuje nam, jak reagować, jak się zachować i jakie techniki zastosować, aby ujarzmić swój umysł, wyregulować emocje i działać w zgodzie ze swoimi wartościami. Jestem przekona, że ćwiczenia, które tu w niej znajdziecie, wzbogacą Wasze życie i pomogą efektywniej przechodzić kryzysy życiowe.
*Fragmenty i cytaty pochodzą z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu", Wydawnictwo RM, której mamy przyjemność być patronem medialnym
POLECAMY:
NOWOŚĆ! Nikodem Ryś "Poradnik obsługi umysłu. Jak radzić sobie z emocjami" Wydawnictwo RM PREMIERA ODBYŁA SIĘ 11 PAŹDZIERNIKA 2022! |
PsychologiaPrzyKawie.pl jest Patronem wydania książki "Poradnik obsługi umysłu."
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS: