GDY ŚWIAT ZOSTANIE WYWRÓCONY DO GÓRY NOGAMI„Mózg w żałobie”„Zmiany w kościach uszkodziły kręgosłup Billa na wielu poziomach. Kiepsko to wygląda… nowotwór. Gdy radiolog wymieniał możliwe diagnozy, przerwałam mu: <<Czy Bill wie?>>. Znałam go, nadal czekał na dodatkowe badania. Wiedział. Leżał na wąskiej platformie (…) Popatrzyliśmy sobie w oczy. I w tych pierwszych chwilach narodziła się żałoba.”* Wyrok, który słyszymy z ust lekarzy, dotyczący osób nam najbliższych, powoduje utratę gruntu pod nogami. Emocje, które w tym momencie nam towarzyszą, eksplodują jak wulkan. To są chwile, w których czujemy się tak bardzo samotni, pomimo że dzielimy je z najdroższą nam osobą, która jest główną postacią dramatu, którego bohaterami jesteśmy również my. „Wyjechaliśmy ze szpitala w pełnej oszołomienia ciszy (…) Zatrzymaliśmy się w porcie. Poszliśmy do ulubionej ławki na skraju portu Rockport – to przepiękne miejsce. Kiedy tuliłam i całowałam Billa, przystanął przy nas starszy mężczyzna, by zażartować: <<Jeśli ona ci się narzuca, daj mi znać>>. Obserwowaliśmy, jak mężczyzna i jego żona powoli idą do następnej ławki, aby rozpakować obiad na piknik – prosty, piękny moment. W naszych głowach pojawiła się taka sama myśl: Czy czeka nas jeszcze taka przyszłość?”* Miłość i śmierć - doświadczenia angażujące nas bez reszty, powodujące trzęsienie ziemi w naszym emocjonalnym życiu, zmieniające je w jego podstawach. Gdy ich drogi krzyżują się - gdy śmierć zabiera miłość naszego życia, kogoś, kto nadawał mu sens, był naszą ostoją - stajemy się nagle niepełni. Można powiedzieć, że umieramy wraz z człowiekiem, którego chcielibyśmy zatrzymać z wszystkich naszych sił, pomimo że wiemy, iż koniec zbliża się nieuchronnie. „Spodziewałam się, że żałoba to nieznośny smutek, ale dałam się zaskoczyć. Była olbrzymią niestabilnością. Utratą orientacji, utratą stabilności, utratą spójnego <<ja>>. Miejscem, w którym życie jest zdeformowane i rozwija się w surrealistyczny łańcuch zdarzeń. Miejscem, gdzie spodziewamy się smutku, a nadchodzi zmieniona rzeczywistość.”* Nie każdemu jest dane doświadczyć takiej miłości, jaką przeżyła dr Lisa M. Shulman – autorka książki „Mózg w żałobie”. Na trzystu jej stronach dzieli się z czytelnikami najboleśniejszym doświadczeniem swojego życia. Z perspektywy kochającej żony, ale i neurologa opowiada o walce, jaką stoczyli wraz ze śmiertelnie chorym mężem. Autorka opisuje dramatyczny czas od chwili diagnozy aż do jego śmierci, przeplatając swoje wspomnienia kartkami z dziennika Billa, który podobnie jak i ona, był neurologiem. „Od wielu lat zajmuję się przekazywaniem pacjentom informacji, które zmieniają ich życie – myślałem, że rozumiem siłę przekazywanych przeze mnie wiadomości, ale wyrażenie <<wywracać świat do góry nogami>> można zrozumieć dopiero, gdy człowiek sam staje w takiej sytuacji – gdy podczas rezonansu magnetycznego radiolog wchodzi do pomieszczenia i mówi, że potrzebuje więcej zdjęć.”*
Lisa Shulman nie tylko pokazuje w swojej książce dramat człowieka tracącego życie i tego, który traci najbliższą sercu osobę. Ukazuje ona również emocje człowieka po opadnięciu kurtyny. Autorka prowadzi nas długą drogą prowadzącą od diagnozy, poprzez leczenie, któremu towarzyszy nadzieja, aż do nieuniknionej śmierci. A następnie przeprowadza nas przez kolejne etapy żałoby, ukazując życie w nowym wymiarze, życie, które początkowo przypomina pobojowisko, ale stopniowo, malutkimi kroczkami prowadzi do innej rzeczywistości, w której można na nowo odnaleźć siebie. Na przykładzie własnego doświadczenia chce pomóc wszystkim tym, którzy utracili dobrze im znaną codzienność, w której czuli się bezpiecznie, a którzy po stracie ukochanej osoby nie wiedzą i nie wierzą w to, że jest możliwe normalne funkcjonowanie bez człowieka, który stanowił przez długie lata nieodzowną część ich świata. Pokazuje czytelnikowi z perspektywy neurologa nie tylko jak mózg reaguje po traumatycznej stracie, ale również jak się leczy. Próbuje w sposób zrozumiały dla czytelnika nie będącego lekarzem wytłumaczyć ten proces od strony neurologicznej, po to, by pokazać, jak powrócić do zdrowia po poważnej stracie i długotrwałej traumie emocjonalnej. Czyli wskazuje człowiekowi zrozpaczonemu po stracie bliskiej osoby światełko w tunelu i daje szansę na powrót do normalnego życia. Książka, jak sama o niej napisała Lisa Shulman, „bada punkt styku między doświadczeniem ogromnej straty a poszukiwaniem emocjonalnej odbudowy i uzdrowienia.”* Niewątpliwie wielkim walorem książki poza jej autentycznością wynikającą z osobistych przeżyć, jest podparcie doświadczeń autorki jej wiedzą medyczną. Nieocenioną wartością, jaką wnosi książka są narzędzia w niej zawarte. Lisa Shulman opisuje trzy zasady leczenia umysłu i mózgu po stracie. Zachęca czytelnika do pisania dziennika, na który przeznaczone są niezapisane kartki „Mózgu w żałobie”. Dzięki temu książka staje się jeszcze bliższa osobie, która nie tylko ją czyta, ale i jest współautorem własnego i niepowtarzalnego jej egzemplarza. Celem książki - jak napisała jej autorka - jest „pomoc w zwiększeniu poczucia pewności siebie i kontroli podczas radzenia sobie z żałobą. Ma ona pomóc w zmaganiu się ze stratą po doświadczeniu utraty znanego życia i przynieść uzdrowienie prowadzące do przetrwania spójnego <<ja>>”.* Książka Lisy Shuman pomimo że porusza niezwykle trudny temat rozstania, niesie nadzieję dla osób cierpiących po odejściu najbliższych. Pokazuje, że nawet śmierć tych, bez których nie wyobrażamy sobie życia, nie zamyka nam drogi do szczęścia. Autorka daje wszystkim szansę na nowe dni, które zależą od tego, czy zechcemy je wykorzystać. Jak pisze: „Gdy przepracujemy żałobę, jesteśmy coraz bardziej świadomi cech naszych bliskich i ich wpływu na nasze życie. (…) Dochodzenie do siebie polega na odnalezieniu nowej równowagi, w której budujemy zaufanie do tego, co nas czeka, i wiarę w naszą zdolność radzenia sobie z przeciwnościami losu, abyśmy mogli stopniowo odzyskać orientację w życiu”.* Ta historia wielkiej miłości, cierpienia, będąca opowieścią o determinacji w walce o ukochaną osobę, ale i walce o odzyskanie siebie z pewnością stanie się kołem ratunkowym dla wielu z nas. Natomiast dla szczęśliwców, którzy jeszcze nie doświadczyli straty, będzie stanowiła pomoc w zrozumieniu siebie i spojrzeniu w innym świetle na świat. Jestem przekonana, że nikt, kto po nią sięgnie, nie pożałuje czasu poświęconego na jej lekturę. Piękna i mądra książka. *Fragment i cytaty pochodzą z książki Dr Lisa M. Shulman "Mózg w żałobie", Wyd. Filia, 2019 JAK MYŚLEĆ POZYTYWNIE Technik pozwolające budować pozytywne myśleniePogoda była okropna. Niebo czarne od chmur, deszcz zacinał, wiatr wiał tak, że nie można było otworzyć parasola, aby ochronić się przed kroplami zacinającego deszczu. Do tego zimno. „I psa z domu w taką pogodę nie wygonisz” – mówimy tak czasami. I to był właśnie jeden z takich okropnych listopadowych dni. Wtedy w osiedlowym sklepiku spotkałam Gosię – naszą sąsiadkę. Wyszłyśmy razem na ten świat ogarnięty wichurą i rozpoczynającą się burzą. Gosia otworzyła drzwi, zrobiła pierwszy krok i z lekkim uśmiechem powiedziała bardzo wiarygodnie i przekonywująco: ”Życie jest piękne!”. Nie ukrywam, w pierwszym momencie zszokowało mnie to. Sprzeczność między otaczającym nas światem, a opinią Gosi była drastyczna. Ale co ważne, a czego jeszcze nie powiedziałam: Gosia na głowie – jak się domyślam bezwłosej – miała rodzaj chusty, turbanu. Chorowała na nowotwór. Miała przerzuty i trójkę dość małych dzieci w domu. Stałam przez moment, nie wiedząc, co powiedzieć. Bo jak naprawdę można to skomentować? Dla mnie to był kolejny pracowity dzień, w kołowrocie obowiązków, zabiegania i kiepskiej pogody, od której wszystkiego się odechciewało. A przede mną stała wychudzona kobieta, bez makijażu, z chustą na głowie, z dość radosnym – jak na okoliczności – wyrazem twarzy, która na pewno bardzo chciała żyć i miała dla kogo. Wszystko, co mogłabym powiedzieć, wydawało mi się nie na miejscu. W końcu nie odniosłam się do jej słów, choć mocno mnie dotknęły. Przeszłyśmy kawałek, rozmawiając o jakichś mało istotnych sprawach. Cały dzień robiąc wszystkie zaplanowane rzeczy z listy, pamiętałam jej słowa „Życie jest piękne”. Normalnie narzekałabym, realizując połowę spraw, przy drugiej połowie - byłabym zdenerwowana, albo nieco wściekła. No i do tego nastrój psułaby mi ta paskudna pogoda. Tego dnia było jednak inaczej. Zaczęłam dopatrywać się w tych prozaicznych (nie ukrywajmy: czasami monotonnych i meczących) codziennych czynnościach – właśnie tego piękna. Zaczęłam myśleć inaczej. Dlaczego to spotkanie i słowa Gosi wywarły na mnie tak duży wpływ? Oczywiście po pierwsze, usłyszałam je tak wyraźnie na zasadzie kontrastu, dysonansu – zupełnie nie pasowały do okoliczności i były sprzeczne z moim nastrojem tego dnia spowodowanym pogodą. Po drugie, uznałam pewnie Gosię za osobę niezwykle wiarygodną, swego rodzaju „eksperta życia”. Gdybym nie znała jej historii, nie wiedziała o jej chorobie i byłaby to nieznajoma – pomyślałabym pewnie, że to ktoś, delikatnie mówiąc, „dziwny”. Natomiast ktoś, kto może utracić życie (choć dzielnie i z całych sił o nie walczy) – wydał mi się wiarygodną osobą do mówienia właśnie o życiu. Taki ktoś „wie”, zmieniają się mu priorytety, wie, co naprawdę jest ważne. Zaczynają naprawdę cenić życie dopiero wtedy, gdy mogą je stracić. Czy w naszej codzienności negatywnych myśli nie staje się z czasem coraz więcej niż pozytywnych i nawet sami nie zauważamy, jak się zmieniamy. Ogarnia nas marazm, brak chęci do życia, czarnowidztwo. Czasem dopiero opinia kogoś z boku zwraca nam uwagę i pokazuje, że się "pogubiliśmy", zaczęliśmy świat widzieć w czarnych barwach, gorzej się czuć, mniej robić. Dlaczego? Otóż nasze - wydawałoby się niewinne - myśli uruchomiły całą machinę, błędne koło. Otwierasz usta i płyną słowa zwątpienia, krytyki, niedowierzania. Braku wiary w siebie, w innych, w powodzenie działań. Czasami nawet nie otwierasz ust, a te same myśli rodzą się w Twojej głowie i wypierają w ten sposób myśli pozytywne, wpływając też na przekonania o nas samych i o świecie. Jeśli myślę np. "Nie mam prawdziwych przyjaciół", to zaczynam w sobie budować przekonanie "Jestem beznadziejna, nic nie warta, itd.", to z kolei wzbudza we mnie emocje, uczucia i niestety nie są one przyjemne. Osoba, która tak myśli o sobie i ma takie przekonania na swój temat jest smutna, przygaszona, zniechęcona. I niestety taki "stan ducha" przekłada się na jej działanie. Nie muszę chyba pisać, jak działa osoba w takim nastroju? Domyślicie się sami. W związku z tym: skoro mało robi, słabo działa (np. nie dzwoni do przyjaciół, nie umawia się z nimi, nie wychodzi) - nie zbiera pozytywnych doświadczeń, które mogłyby zmienić jej myśli. W związku z tym coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie chce się z nią spotykać i że nie ma przyjaciół. Natomiast pozytywnie myślący ludzie, mający pozytywne nastawienie do innych i całego świata żyją dłużej i są szczęśliwsi. Mówimy, że pozytywnym myśleniem "przyciągamy" innych pozytywnych ludzi i pozytywne doświadczenia. To nie "magia". Tak działa m.in. samospełniające się proroctwo - polegające na tym, że ludzie zachowują się tak, żeby ich oczekiwania się spełniły. „Pozytywne nastawienie do życia sprawia, że mamy więcej energii, bardziej wierzymy w swoje możliwości, a co za tym idzie – łatwiej osiągamy sukcesy. Zgodnie z badaniami optymiści żyją dłużej, mają niższy poziom kortyzolu we krwi i cieszą się lepszymi relacjami z innymi. Endorfiny, które produkuje nasz organizm w momentach szczęścia, są naturalną substancją przeciwbólową, sto razy silniejszą od morfiny. Bycie optymistą po prostu się więc opłaca.” *- przekonuje Mateusz Grzesiak w swoje najnowszej książce „Bądź skuteczny. 50 narzędzi rozwijających efektywność.” Poniżej przedstawimy kilka technik, które pozwolą budować pozytywne myślenie, a które zaczerpnęłyśmy z wyżej wspomnianej książki. Stosując je, można ułatwić sobie sukces zawodowy i społeczny, być bardziej skutecznym w życiu codziennym i czuć się po prostu dobrze – jak pisze Mateusz Grzesiak. Techniki pozwalające budować pozytywne myślenie: 1. Medytacja. 2. Zapisywanie pozytywnych doświadczeń. 3. Planowanie rozrywki. 3. Używanie pozytywnych wyrazów. 4. Afirmacje. 5. Ukierunkowywanie myśli. 6. Analiza błędów i wnioski. 7. Nagradzanie się za sukcesy. 8. Stosowanie zasady konsekwencji. 9. Zastanawianie się, co może pójść źle, i zabezpieczanie się. 10. Zastanawianie się, co może pójść lepiej. 11. Wizualizowanie sukcesu. 12. Pilnowanie swoich pozycji ciała. 13. Otaczanie się pozytywnymi symbolami. 14. Kwestionowanie dialogu wewnętrznego. 15. Odpuszczanie przeszłości. 16. Robienie przerwy od social mediów. 17. Bycie wdzięcznym, uprawianie sportów, czytanie książek. 18. Zastanawianie się, jak rozwiązać problemy. 19. Rozglądanie się i zastanawianie, co jest dobre. 20. Nienarzekanie. 21. Pomaganie innym. Pamiętajcie, że "pozytywne myślenie" ma moc i zawsze jest dobry moment, by zacząć! Nie odkładaj tego na jutro ani nawet na za godzinę! *Fragmenty pochodzą z książki M. Grzesiaka "Bądź skuteczny", Wydawnictwo Onepress POLECAMY:
CZY WIESZ, JAK POMAGAĆ?IZABELA CIEPLIŃSKA Cosmopolitan numer 7 lipiec 2019 |
|