POLECAMY:
WYWIAD Z ORINĄ KRAJEWSKĄSiła umysłu, siła emocji.12 października odbyła się premiera książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia", która jest skarbnicą wiedzy medycznej i psychologicznej, a przy pracy nad którą jej autorka miała okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami. Miałam wielką przyjemność przeprowadzić wywiad z autorką książki - Oriną Krajewska - aktorką, współzałożycielką i prezeską Fundacji Małgosi Braunek „Bądź". Propagatorką holistycznego stylu życia i integralnego podejścia do zdrowia, która kończyła aktorstwo w London International School of Performing Arts (LISPA). Na co dzień znana jest widzom m.in. z serialu Barwy szczęścia. Od 2014 roku prowadzi cykliczne zajęcia teatralne, szkolenia i warsztaty. Ponadto jest autorką książki „Holistyczne ścieżki zdrowia. Bądź", felietonistką i autorką podcastów o zdrowiu na Vogue Polska. Psychologia przy kawie: Pani Orino, co było bodźcem do napisania książki "Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia"? Orina Krajewska: Bezpośrednim bodźcem do napisania książki były oczywiście moje prozdrowotne zainteresowania i poszukiwania oraz głębokie przekonanie, że zdrowie w ogromnej mierze leży w naszych rękach. W holistycznej filozofii mówi się, że zdrowie to równowaga między ciałem, duchem a umysłem. Byłam ciekawa, jak ze zdrowotnego punktu widzenia można definiować stan ducha, jak dbałość o nasze wewnętrzne samopoczucie przekłada się na równowagę całego organizmu. W codziennej pracy w naszej fundacji (Fundacja Małgosi Braunek Bądź) kierujemy się wiarygodnością i rzetelnością przekazywanej wiedzy. Wierzę w dawanie głosu autorytetom, stąd książka ma formę zbioru wywiadów ze światowymi autorytetami. Wobec społecznego kryzysu emocjonalnego i psychicznego, w jakim się znajdujemy, jest wręcz niezbędne, żebyśmy świadomie dbali o siebie, wzmacniali się na co dzień, wdrażając nie tylko podstawowe profilaktyczne zalecenia, ale też rozpoznawali zależności między ciałem, umysłem a stanem naszego ducha. Te wszystkie aspekty wpływają na siebie wzajemnie i mogą mieć ogromny wpływ na jakość naszego życia. Jest to już kwestia szeroko przebadana i udowodniona. Ppk: We wstępie do książki przeczytałam Pani słowa: "Dostęp do podstawowej prozdrowotnej wiedzy i ośrodków, które oferują holistyczne leczenie, jest bardzo nierówny. W wielu miejscach choroba to nadal wstyd, lekarza nie wypada o nic zapytać i jedyne, co można robić, to czekać. A przecież każdy pacjent ma prawo do zajęcia aktywnej postawy wobec własnego zdrowia, tylko musi otrzymać w tym odpowiednie wsparcie, musi wiedzieć, jak mądrze o siebie zadbać"*. No właśnie, jak mądrze możemy o siebie zadbać? OK: Mądre dbanie o siebie to dla mnie dbanie uważne i kompleksowe, w zgodzie ze sobą. Każda i każdy z nas jest inna/inny, w związku z tym metody, które na co dzień będą nam towarzyszyć, będą się między sobą różnić. Myślę, że nie istnieje jedno remedium dobre dla nas wszystkich. Poza tym cały czas się zmieniamy, nasze potrzeby względem wieku, sił, potrzeb też będą ewoluować. Raz ze względu na natłok pracy, tempo i stres będę w ramach codziennej aktywności fizycznej potrzebować wyciszającej i rozciągającej jogi, a kiedy indziej, kiedy będę potrzebować doenergetyzowania i zrzucenia z siebie emocji, to może być box. Myślę, że pozostawać w kontakcie z sobą to pierwszy krok do zdrowia. Oczywiście pewne podstawy dotyczą nas wszystkich - zrównoważona dieta, regularna aktywność fizyczna, regenerujący sen, prawidłowy oddech czy dobre relacje z innymi i otaczającym nas światem. Dla mnie to, co stało się niezwykle ważne w kontekście budowania zdrowia po napisaniu książki, to jasność, że codzienna dbałość o równowagę wewnętrzną, emocjonalną i duchową stoi u podstawy jakościowego życia. Ppk: Uważa Pani, że dzięki wielu badaniom niepodważalnym stał się fakt, że praktyka uważności czy praktyki oddechowe poprawiają odporność organizmu. Dlaczego jako ludzie, którzy borykają się ze swoim zdrowiem, nie sięgamy po to, co dostępne, co jest tak blisko, co jest nam dostępne? OK: Myślę, że jest to konsekwencją wielu lat fragmentaryzowania i gloryfikowania natychmiastowych rozwiązań oraz leczenia objawowego. Zapędziliśmy się “przyklejaniu plastrów”, które oczywiście dają efekty ale krótkotrwałe. Być może pozwalają nam funkcjonować na wysokich obrotach, być efektywnymi, ale w konsekwencji oddaliły nas od natury, naturalnego rytmu, uważności i wrażliwości na siebie i środowisko. Praktyki z zakresu umysł-ciało, zdrowe nawyki to profilaktyka, która jest bezdyskusyjnie skuteczna, ale wymaga systematyczności i przestawienia się na inne podejście do siebie i kwestii budowania zdrowia. I oczywiście nie chodzi o bycie w opozycji do medycyny konwencjonalnej albo o usztywnienie się w zdrowych nawykach. Dla mnie chodzi o mądre łączenie, o zbudowanie solidnej podstawy w postaci praktyk czy zdrowych nawyków, do której zawsze mogę się odwołać i korzystanie z dobrodziejstw medycyny, kiedy tylko jest to potrzebne i koniecznie. Ppk: Ile jesteśmy w stanie zrobić dla siebie „domowymi sposobami”, mając do dyspozycji tylko i aż siebie - swój oddech, swoje ciało, uczucia i myśli? OK: Myślę, że każda i każdy z nas musi to poczuć na własnej skórze. Po rozmowach ze wspaniałymi specjalistkami i specjalistami o światowych renomach, po zapoznaniu się dzięki nim z przytaczanymi badaniami czy świadectwami jest to bezdyskusyjna kwestia. To jak żyjemy, jak oddychamy, co jemy, jakie emocje nam na co dzień towarzyszą, jak odnosimy się do siebie i innych - ma ogromne znaczenie. Determinuje jakość naszego życia, a ona wpływa na stan naszego zdrowia. Ppk: Napisała Pani, że nie da się zgłębiać tematów, które dotyczą rozwoju wewnętrznego, tego, co w nas intuicyjne, intymne, bez zatopienia się w nie. Jak możemy dokonać tego zatopienia? Czy Pani książka może nam w tym pomóc? OK: Żeby odpowiedzieć na to pytanie powołam się tutaj na cytat z książki, z wywiadu z Sharon Salzberg, światowej sławy nauczycielką uważności, medytacji i praktyki loving-kindness “Nawet jeśli zapoznamy się z 10 tysiącami publikacji naukowych, zdobyta w ten sposób wiedza nie będzie się w pełni pokrywać ze spostrzeżeniami płynącymi z 10 minut samodzielnego medytowania”. Dlatego też każdy z wywiadów w książce uzupełniony jest praktycznymi ćwiczeniami do stosowania od razu, w domu. Ppk: "Przy pracy nad książką <<Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia>> miałam okazję rozmawiać ze światowymi autorytetami, których jeszcze niedawno w najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewałam się spotkać."* Przemawia przez Panią wielka pokora. Czy tak podchodzi Pani do życia? OK: Ścieżka związana z rozwojem i rozwojem prozdrowotnym to niekończąca się podróż i rozwój. Im więcej wiem, tym bardziej widzę jak wiele jeszcze nie wiem. To fascynujące, bo nie ma tu celu do osiągnięcia, podchodząc w ten sposób do życia, mam nadzieję zawsze pozostać ciekawą świata, otwartą i gotową poszerzać horyzonty. Dzięki pracy w fundacji i wychowywaniu się w bardzo otwartym domu, orientuję się w środowisku związanym z rozwojem zdrowotnym i duchowym. Myślę, że moi rodzice zaszczepili we mnie to poszukiwanie u innych mądrości i głębi. To są cechy łączące autorytety, z którymi się spotkałam, a spotkania z nimi uczą pokory. Wobec tak wyjątkowych osób zamieniam się w gąbkę i chłonę. Ppk: A drugie moje pytanie brzmi: Jak Pani tego dokonała, jak dokonała Pani tego, czego się Pani nie spodziewała w najśmielszych wyobrażeniach? OK: Krok po kroku. Kiedy zaczynaliśmy fundację, pierwszy wykład o medycynie integralnej i jej założeniach odbył się dla 5 osób. W tym 3 to byliśmy my. Kolejny to było już 10 osób, aż doszliśmy do momentu, w którym mamy kilkanaście realizowanych projektów. IV Kongres medycyny integralnej, który planujemy w marcu z Fundacją Legii, to całodniowy konwent wykładowo-warsztatowy na kilkaset osób. Wierzę w metodę małych kroków. A one mogą nas zaprowadzić daleko. Ppk: Jest Pani osoba niezwykle sprawczą. Czy pomaga to Pani w życiu? OK: Myślę, że jeśli w coś głęboko wierzymy, coś stanowi naszą wewnętrzną misję, to pojawia się gotowość do działania. Bardzo ważne jest dla mnie w życiu kierowanie się wartościami i wspólne działanie. Żaden z projektów nie zostałby zrealizowany, gdyby nie nasze wspólne zaangażowanie w fundacji. Fundacja to dla mnie rodzina. Jestem wdzięczna każdej zaangażowanej osobie. Myślę też, że w obliczu tego, co dzieje się teraz na świecie, wojny, cierpienia, niepewności, kryzysu ekonomicznego i egzystencjonalnego wspólnota, pomaganie sobie wzajemnie, dialog, empatia i miłość są przeciwwagą. Wkładanie energii w to, na co mam wpływ, angażowanie się w pomoc jest dla mnie odpowiedzią nie tylko na palące potrzeby, ale też potrafi złagodzić ten wewnętrzny ból. Głęboko wierzę, że to, co się dzieje przejdziemy tylko wspólnie, pozostając czujnymi na siebie, siebie wzajemnie i planetę. O tym jest też książka “Siła umysłu. Siła emocji. Duchowe ścieżki zdrowia”. Ppk: Czego mogę życzyć tak pięknej, mądrej, ciepłej i spełniającej się kobiecie jak Pani? OK: Ach! Na dzisiaj mam nadzieję, że książka okazała się pomocna i dotarła do jak największej ilości osób w potrzebie. Mam nadzieję że spełni swoją rolę! A nam wszystkim życzyłabym zdrowia na każdym poziomie i oczywiście spokoju tego wewnętrznego i spokoju na świecie. Ppk: Ślicznie dziękuję w imieniu moim i Czytelników. Dziękuję również za książkę, jak i za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich wypowiedzianych i tych skrytych w sercu marzeń. *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki O. Krajewskiej "Siła umysłu. Siła emocji", Wydawnictwo Sensus, 2022 POLECAMY:
POLECAMY:
(NIE)MIŁY FACETJak być zintegrowanym mężczyzną?Na długo ten obraz zapadł mi głęboko w pamięci. Patrzyłam parę lat temu na płaczącego i bezsilnego mężczyznę. Koszt zdrady, pomimo że nie była to zdrada fizyczna, spowodował ból, rozdarcie wewnętrzne, poczucie krzywdy. A on pomimo że umiał okazać miłosierdzie i stać go było na wybaczenie, widział, że nie było to proste. Doskonale pamiętam tego przystojnego człowieka odnoszącego sukcesy w życiu zawodowym, człowieka, który był konkretny, rzeczowy, opanowany, a jednak ta sytuacja spowodowała, że zachowywał się jak dziecko, które samo nie wie, czego chce. Obserwowałam jak Adam mówił, iż wybacza, a za moment szamotał się, walczył ze swoimi emocjami, wypytywał, wypominał. Pomimo chęci wybaczenia bardzo cierpiał. Gdzie popełnił błąd? Czy można w ogóle mówić o popełnieniu błędu? Oddany był od zawsze rodzinie, żonie, dzieciom. Pracował, by im niczego nie zabrakło, spędzał czas z córkami, wspierał żonę w codziennych obowiązkach, pomimo że ona nie pracowała zawodowo, ale on doskonale zdawał sobie sprawę, ile czasu poświęcenia na prowadzenie domu. A jednak... Czegoś zabrakło? Adam nie rozumiał dlaczego nie mówiła, że czuje się niedowartościowana, dlaczego zaczęła szukać nowych znajomości w wirtualnym świecie. Dla niej, jak powiedziała, te śmiałe maile to była tylko zabawa, ale jemu nie było do śmiechu... Maciej musiał wziąć trzy głębokie oddechy, wychodząc z pokoju biurowego, w którym toczyła się ożywiona dyskusja kolegów. Gdy usłyszał, jak opowiadali o zachowaniu znajomego, odniósł wrażenie, że słucha o samym sobie. Odnalazł w postawie tego człowieka wiele własnych zachowań. Słuchając jak Piotr i Norbert śmiali się z postawy kumpla, który był ośmieszany i krytykowany przez swoją partnerkę w towarzystwie innych osób, dostrzegł, że w jego związku też tak właśnie zaczęło się dziać przed laty. Pamiętał doskonale, jak siostra nie potrafiła zrozumieć, dlaczego inteligentny i myślący trzeźwo człowiek za którego uchodził, może być tak ślepo wpatrzony w kobietę, która nim gardzi, której wymagania i roszczenia rosną z dnia na dzień. Maciej oddychał głęboko, a obrazy z przeszłości przelatywały mu przed oczami. Powoli dochodził do przekonania, że kiedyś też był taki jak znajomy kolegów i może właśnie ta jego postawa doprowadziła do tego, że dzisiaj nie może żyć w zgodzie z samym sobą, a jego związek już dawno się rozpadł. Zdał sobie sprawę, że w pewnym momencie swojego życia zapomniał o sobie, o swoich potrzebach, o granicach....Był tak zwanym "Miłym Facetem", który był najszczęśliwszy w momencie, gdy uszczęśliwiał innych, ale do czasu... Według psychoterapeuty Roberta Glovera "Miły Facet" unika konfliktów jak ognia i stanie na głowie, żeby tylko nikogo nie urazić i wierzy, że jeśli będzie dobry, szczodry i troskliwy, to w zamian poczuje się szczęśliwy, kochany i spełniony. Niestety, w pewnym momencie, kiedy spostrzeże, że "ta strategia nie przynosi pożądanych rezultatów - jak to się zazwyczaj dzieje - Miły Facet stara się często jeszcze bardziej i robi więcej tego samego. Wskutek poczucia bezradności i rozgoryczenia, jakie ten wzorzec nieuchronnie powoduje, Miły Facet często nie jest ani trochę miły."* Wielu mężczyzn takich jak Adam i Maciej, kosztem bycia dobrym człowiekiem, w ich mniemaniu, zapomina o sobie, o swoich potrzebach, pragnieniach i ukrywa swoje błędy, potrzeby, emocje, by być takim, jakim chcą go widzieć inni. Ale zarówno ta gra, jak i nieustanne dawanie siebie, aby innych zadowolić, sprawić im przyjemność, zasłużyć na aprobatę, na docenienie, miłość, w pewnym momencie doprowadza ich do "frustracji i żalu płynących z dawania ponad stan i otrzymywania w zamian rzekomo tak niewiele."* I co się wówczas dzieje? "Miły Facet" staje się bierno-agresywny. Ma skłonność do wyrażania swojej frustracji i żalu w sposób niebezpośredni, zawoalowany i niezbyt miły (...) Mimo że zaprzecza, jakoby kiedykolwiek się złościł, frustracja i żale z całego życia wytwarzają w jego wnętrzu swoistą kapsułę furii pod ciśnieniem. Furia ta wybucha na ogół w najmniej oczekiwanych i pozornie niestosownych okolicznościach."* Czy można coś zmienić i stać się osobą, która szanuje innych, kocha, docenia, ale nie zapomina o sobie, jest osobą zintegrowaną? Z pomocą może nam przyjść lektura książki Roberta Glovera "(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki" w której między innymi autor wymienia atrybuty mężczyzny zintegrowanego. Otóż, mężczyzna zintegrowany według niego: • Ma silne poczucie własnego ja. Lubi siebie takiego, jakim jest. • Bierze odpowiedzialność za zaspokajanie własnych potrzeb. • Dobrze czuje się ze swoją męskością i seksualnością. • Ma kręgosłup moralny. Robi to, co dobre, nie to, co wygodne. • Jest przywódcą. Jest skłonny dbać o bliskich i ich chronić. • Jasno, bezpośrednio i mocno wyraża swoje uczucia. • Potrafi się troszczyć i dawać bez opiekowania się czy rozwiązywania problemów. • Wie, jak stawiać granice, i nie boi się stawiać czoła konfliktom. Mężczyzna zintegrowany nie dąży do doskonałości ani uzyskania cudzej aprobaty. Zamiast tego akceptuje siebie takiego, jakim jest, realistycznie. Akceptuje, że jest doskonale niedoskonały. Kim jest "Miły Facet"? Jakie błędy popełnia? Co jest podłożem jego zachowań? O tym wszystkim możecie przeczytać w książce napisanej przez psychoterapeutę, który w niezwykle obrazowy i ciekawy sposób przedstawia postać "Miłego Faceta" na podstawie sylwetek mężczyzn spotkanych w swoim zawodowym życiu. Jednak nie tylko przybliża nam ich postawy i opisuje przyczyny ich zachowań, lecz także wskazuje drogę wyjścia z pułapki, w którą wpadł niejeden mężczyzna. Robert Glover proponuje wiele ciekawych ćwiczeń, które każdy jest w stanie sam przeprowadzić, a mogą one stać się początkiem dobrej zmiany. Na zakończenie dodajemy jedno z ćwiczeń z książki "(nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki." Mamy nadzieję, że nie tylko mężczyźni będą mogli z niego czerpać :) ĆWICZENIE: "Przeczytaj poniższą listę zasad. Wypróbuj parę z nich. Dodaj do listy własne. Zapisz je na kartkach i umieść tam, gdzie możesz je codziennie zobaczyć. • Jeśli czegoś się boisz, to zrób to. • Nie gódź się na byle co. Za każdym razem, kiedy to robisz, dostajesz dokładnie to, na co się zgodziłeś. • Stawiaj się na pierwszym miejscu. • Niezależnie od tego, co się wydarzy, poradzisz sobie. • Cokolwiek robisz, włóż w to sto procent. • Jeśli robisz to, co zwykle, otrzymasz to, co zwykle. • Jesteś jedyną osobą na Ziemi odpowiedzialną za twoje potrzeby, pragnienia i szczęście. • Proś o to, czego chcesz. • Jeśli to, co robisz, nie działa, spróbuj czegoś innego. • Mów jasno i bezpośrednio. • Naucz się mówić „nie”. • Nie miej wymówek. • Jeśli jesteś dorosły, to możesz tworzyć własne zasady. • Pozwól, by ludzie ci pomogli. • Bądź ze sobą szczery. • Nie pozwól, by ktokolwiek cię źle traktował. Nikt nie może tego robić. Nigdy. • Wyjdź ze złych sytuacji i nie czekaj, aż się zmienią. • Nie toleruj tego, co nie do zaakceptowania - nigdy. • Przestań obwiniać. Ofiary nigdy nie odnoszą sukcesu. • Żyj zgodnie ze sobą. Zdecyduj, co jest dla ciebie dobre, i to zrób. • Zaakceptuj konsekwencje swoich czynów. • Bądź dla siebie dobry. • Myśl w kategoriach obfitości. • Mierz się z trudnymi sytuacjami i konfliktem z otwartą przyłbicą. • Nie rób niczego w ukryciu. • Zrób to teraz. • Bądź gotów zrezygnować z tego, co masz, by zdobyć to, czego pragniesz. • Baw się dobrze. Jeśli się nie bawisz, coś jest nie tak. • Daj sobie przestrzeń na porażki. Nie ma błędów, tylko doświadczenia, które cię czegoś uczą. • Kontrola jest ułudą. Odpuść. Pozwól, by życie się toczyło."* *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki Roberta A. Glovera :"(Nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki", Wydawnictwo Kompania Mediowa POLECAMY:
WIDOK Z HELIKOPTERAFragment książki "Poradnik obsługi umysłu"W poście "Poradnik obsługi umysłu" mogliście przeczytać między innymi o tym, że każdy z nas doświadcza trudnych emocji. Jednak to, jak sobie z nimi radzimy, w dużym stopniu zależy od nas. Dzisiaj dzięki życzliwości WYDAWNICTWA RM publikujemy fragment z książki "Poradnik obsługi umysłu", której autorem jest Nikodem Ryś. Ćwiczenie: Widok z helikoptera "Podaj przykład sytuacji, która ostatnio Cię zmartwiła/zaniepokoiła/wywołała jakiekolwiek nieprzyjemne emocje i jak Ty ją widziałeś/widziałaś: Zapisz doświadczaną emocję: Określ jej intensywność na skali od 0 do 10: Teraz spójrz na tę sytuację z szerszej perspektywy. Tak jakbyś wzleciał ponad wszystko helikopterem albo balonem na gorące powietrze. Wyobraź sobie całą sytuację bardzo dokładnie. Oddal obraz, aby zobaczyć wszystko, co się dzieje dookoła... Daj sobie chwilę na to wyobrażenie i nie przechodź do dalszej lektury, dopóki nie zobaczysz całej sytuacji. Co dostrzegasz? Czy widzisz coś nowego w tej starej sytuacji? Czy coś się zmieniło? Czy dostrzegasz więcej informacji, które mogą wpłynąć na postrzeganie tej sytuacji? Jak się teraz czujesz? Jak zmieniła się intensywność doświadczanych emocji? Zapisz sytuację widoczną z szerszej perspektywy: Zapisz doświadczaną emocję: Określ jej intensywność na skali od 0 do 10 po wyobrażeniu i zapisaniu sobie szerszej perspektywy: W ten sposób możemy dostrzec pewne fakty, które umknęły nam w czasie doświadczania tej sytuacji. Omówienie: Ćwiczenie Widok z helikoptera można wykorzystać w wielu różnych sytuacjach, na przykład w kłótni z bliską osobą. Najczęściej w takim przypadku dostrzegamy tylko pewien wąski wycinek wydarzeń i umykają nam bardzo istotne fakty. W takiej sytuacji warto rozszerzyć perspektywę, spróbować spojrzeć z perspektywy drugiej osoby i zastanowić się nad tym, co takiego wpłynęło na jej reakcję. Zwróć uwagę na to, co ta osoba widzi, co czuje, co takiego doświadczyła, co mogło mieć wpływ na jej zachowanie. Pomyśl również o jej potrzebach i oczekiwaniach w obecnej sytuacji. Czy zostały spełnione? Na przykład, gdy kłócimy się z drugą osobą i widzimy tylko daną sytuację sprzeczki – warto wznieść się metaforycznym helikopterem/balonem i pomyśleć z szerszej perspektywy – dlaczego ta osoba mogła tak postąpić, jak się czuła danego dnia, co mogło wpłynąć na to, że ten konflikt w ogóle pojawił, czy nie wydarzyło się coś w życiu tej osoby, co uwrażliwiło ją na takie sytuacje. Po takim ćwiczeniu możemy uświadomić sobie, że ta osoba przechodzi obecnie żałobę po stracie kogoś bliskiego, stąd jej tolerancja na trudne sytuacje może być znacznie mniejsza niż zazwyczaj. W innej sytuacji możemy sobie uświadomić, że osoba nie czuje się dobrze fizycznie, co oczywiście też może wpłynąć na jej wytrzymałość psychiczną i tolerowanie trudnych sytuacji. To może doprowadzić do większej empatii z naszej strony i bardziej empatycznego komunikowania się z drugą osobą, co wtórnie może załagodzić konϐlikt. To ćwiczenie bardziej przypomina postawienie się na miejscu drugiej osoby, ale to również jest rozszerzenie perspektywy na daną sytuację. Nieistotne, czy wzlatujemy metaforycznym helikopterem ponad całą sytuację, czy ten helikopter wlatuje do umysłu drugiej osoby. Ważne, że rozszerzamy perspektywę oraz ograniczamy opinię i konfrontujemy się z faktami (pamiętaj, że odczuwane emocje to również fakty). Myśli często bywają nieuchwytne, pojawiają się tylko na moment, po czym znikają, pozostawiając po sobie spustoszenie w formie nieprzyjemnych emocji. Myśli, nad którymi nie mamy większej kontroli, i które wskakują nam do głowy bez ostrzeżenia, to myśli automatyczne. Jednak możemy wykonać na nich pewną pracę, która może dać całkiem istotne rezultaty. Pierwszym krokiem w pracy poznawczej jest zidentyfikowanie doświadczanych myśli. Aby pracować nad myślami, w pierwszej kolejności musimy je zauważyć. W tym celu zapisuje się myśli, które wpadają nam do głowy. Zapisywanie myśli ma kilka ważnych zalet. Po pierwsze daje spore wytchnienie i samo w sobie jest metodą terapeutyczną (Pennebaker i Chung, 2007). Przerzucenie myśli na papier pozwala uporządkować to, co w głowie wydaje się ogromnie przytłaczające. Po drugie zapisanie myśli pozwala nabrać perspektywy i zobaczyć, że jest to tylko myśl. Po trzecie dużo łatwiej jest pracować nad myślą, jeśli przybierze ona fizyczną formę i znajdzie się na kartce papieru. Myśli należy zapisywać bez cenzurowania, dokładnie tak, jak się pojawią. Jest ogromna różnica w myśli, w której znajduje się na przykład wulgaryzm, a w dokładnie takiej samej myśli bez wulgaryzmu. Dotyczy to również wszystkich innych szczegółów, jakie się w nich pojawiają. Czyli przymiotników, opisów, epitetów itd. Technicznie dwie myśli mogą się niczym nie różnić, jeśli weźmiemy pod uwagę przekazaną ilość informacji, ale może być ogromna różnica w emocjach, jakie przeżywamy na skutek tych myśli. Niektóre myśli towarzyszą nam w formie cytatów, pewnych zdań, które wybrzmiewają między naszymi uszami. Inne myśli funkcjonują jako wyobrażenia, wspomnienia czegoś, co było. W takim momencie trzeba jak najdokładniej zapisać wyobrażenie, jakie pojawiło się w głowie. Niektórzy bardziej myślą w sposób wzrokowy, niektórzy słuchowy, a inni – wykorzystując jeszcze inne zmysły. Za każdym razem trzeba po prostu opisać to, co się pojawia jako myśl." * Fragment pochodzi z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu" POLECAMY:
POLECAMY:
PORADNIK OBSŁUGI UMYSŁUJak radzić sobie z trudnymi myślami i emocjami?Gabrysia wciąż wraca do wydarzeń sprzed roku. Rozkłada wszystko na czynniki pierwsze, analizuje, zastanawia się, co by było, gdyby postąpiła inaczej. Powraca do minionych chwil i nie potrafi pozbyć się ich z głowy. Podczas spotkania z przyjaciółką opowiada w nieskończoność o tym, co wówczas się wydarzyło, jak się poszczególne osoby zachowały i jaka była jej reakcja. Gdyby mogła cofnąć czas, z pewnością stanęłaby w obronie koleżanki, która wówczas straciła pracę. Dzisiaj uważa, że jest tchórzem, egoistką, a nawet idiotką. Irek nie może sobie darować, że nie odwiedził ojca w jego urodziny. Gdyby wiedział, że były to jego ostatnie... Gdyby miał świadomość, jak przewrotne i zaskakujące jest życie. Wciąż sobie powtarza cytat, który wręcz dźwięczy mu w uszach każdego dnia, że mamy spieszyć się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Dzisiaj zrobiłby wszystko, by choć na chwilę przytulić się do taty, by spojrzeć w jego mądre oczy, wyrazić wdzięczność. Jest zły na siebie, obarcza siebie winą, a to z kolei powoduje, że od wielu miesięcy ma problemy ze snem, stał się opryskliwy, arogancki... Diana przegląda niemalże każdego dnia zdjęcia i czyta wiadomości w telefonie. Odejście Dominika doprowadziło do trzęsienia ziemi w jej życiu. A przecież mogłam temu zapobiec... To moja wina... Ale ze mnie kretynka, jędza, zołza... Wielokrotnie siostra mówiła mi, że przesadzam, że zachowuję się jak księżniczka, że żaden chłopak dłużej tego nie wytrzyma. Gabrysia, Irek i Diana stali się niewolnikami swoich myśli i emocji. Ciągle rozmyślają, rozkminiają, rozkładają wszystko na czynniki pierwsze, analizują z każdej możliwej strony. I oczywiście tworzą czarne scenariusze, w których grają tragiczne role. Obwiniają siebie, oczerniają, wymierzają w siebie rozmaite oskarżenia. Ten ciężar myśli jest jak balast powodujący, że stają się wykończeni emocjonalnie. Smutek, złość, żal, wstyd, poczucie winy - to tylko część przytłaczających ich emocji. Świat naszych myśli i emocji... Wydaje nam się, że to nic. Przecież to tylko myśli: o tym, że się nie udało, o tym, że nikt nas nie lubi (albo przynajmniej wielu), że nie umieliśmy doprowadzić sprawy do końca itd. Przechodzimy nad tym do porządku dziennego i kolejnego dnia zaczynamy myśleć dokładnie tak samo. Negatywnych myśli staje się z czasem coraz więcej niż pozytywnych i nawet sami nie zauważamy, jak się zmieniamy. Ogarnia nas marazm, brak chęci do życia, czarnowidztwo. Czasem dopiero opinia kogoś z boku - zwraca nam uwagę i pokazuje, że się "pogubiliśmy", zaczęliśmy świat widzieć w czarnych barwach, gorzej się czuć, mniej robić. Dlaczego? Otóż nasze - wydawałoby się niewinne - myśli uruchomiły całą machinę, błędne koło. Nasze myśli wpływają bowiem na przekonania o nas samych i o świecie. Jeśli myślę np. "Nie mam prawdziwych przyjaciół", to zaczynam w sobie budować przekonanie "Jestem beznadziejna, nic nie warta", to z kolei wzbudza we mnie emocje, uczucia i niestety nie są one przyjemne. Osoba, która tak myśli o sobie i ma takie przekonania na swój temat jest smutna, przygaszona, zniechęcona. I niestety taki "stan ducha"; przekłada się na jej działanie. Nie muszę chyba pisać, jak działa osoba w takim nastroju? Domyślicie się sami. W związku z tym: skoro mało robi, słabo działa (np. nie dzwoni do przyjaciół, nie umawia się z nimi, nie wychodzi) - nie zbiera pozytywnych doświadczeń, które mogłyby zmienić jej myśli. W związku z tym coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikt nie chce się z nią spotykać i że nie ma przyjaciół. Niestety bardzo często myśli i emocje stają się niejako naszymi panami, zarządzają nami, a my stajemy się im poddani i to nas przerasta. Ale jest na to sposób. Oddzielenie emocji od myśli powoduje, że myśli stają się mniej emocjonalne i mamy nad nimi większe poczucie kontroli. Samopoczucie, że jestem wściekła powoduje bezsilność, natomiast, gdy uzmysłowię sobie, jaka jest przyczyna tej wściekłości, wówczas widzę, co doprowadziło do takiego stanu i mam szansę na dokonanie zmiany. "Dodatkowo dużo łatwiej jest się zdystansować od stanów umysłu, kiedy dzielimy go na poszczególne elementy: myśli, emocje czy odczucia fizjologiczne. Łatwiej poradzić sobie z konkretną myślą lub emocją niż z czymś niekonkretnym, niezróżnicowanym i ogólnym. Myśli zazwyczaj stoją za konkretnymi emocjami. Nierzadko są przyczyną złego samopoczucia, lęku, agresji i innych nieprzyjemnych emocji. Praca z przekonaniami przypomina leczenie przyczyny, a nie żmudne łagodzenie objawów. Dlatego bardzo owocna w zmiany emocjonalne staje się praca z myślami."* Zarówno Gabrysia, Irek, jak i Diana byli zaangażowani emocjonalnie w sytuację, które spowodowały, że nie mogli przestać o nich myśleć. Emocje spowodowały, że patrzyli oni na te zdarzenia jako na pewny wycinek, niewielki kawałek drogi, nie dostrzegając całości i nie uwzględniając szerszego kontekstu. Mieli też klapki na oczach. A "w takich sytuacjach dobrym sposobem jest zobaczenie szerszej perspektywy. Osoba, która podąża pewną ścieżką w lesie, widzi tylko kilka metrów drogi przed sobą. Ta droga czasami mocno zakręca, a osoba idąca tą ścieżką uświadamia sobie, że właśnie zawraca i oddala się od swojego celu. Osoba lecąca helikopterem, która widzi szerszy obraz, jest w stanie zobaczyć, że podążanie tą ścieżką to świetne rozwiązanie, bo ten zakręt pozwala ominąć przepaść, znajdującą się w linii prostej do celu. Ktoś kto przechadza się tym szlakiem, nie dostrzega tego istotnego faktu. Dlatego, jeśli jesteśmy w jakąś sytuację mocno zaangażowani (szczególnie emocjonalnie), to warto się z niej na chwilę wycofać, aby być w stanie spojrzeć szerzej."* Ważne, abyśmy też zrozumieli, że myśli nie są faktami! "Myśl jest tylko materiałem produkowanym przez nasz umysł. Myśli mogą się zgadzać z faktami, ale nie muszą. Można je podważać i z nimi dyskutować (często na tym polega proces terapeutyczny)."* Każdy z nas w pewnych momentach życia stał się niewolnikiem myśli i emocji. Niektórzy w tej niewoli tkwią latami. Czy jest na to sposób? Niewątpliwie wizyta u specjalisty, ale także wsparciem może być lektura książki "Poradnik obsługi umysłu", którą gorąco polecam. Co prawda, nie zastąpi terapii, ale może być pomocna w wielu momentach naszego życia. Wielkim jej atutem jest to, że została napisana przez psychologa i psychoterapeutę poznawczo-behawioralnego. Jej autor - Nikodem Ryś -pokazuje nam, jak reagować, jak się zachować i jakie techniki zastosować, aby ujarzmić swój umysł, wyregulować emocje i działać w zgodzie ze swoimi wartościami. Jestem przekona, że ćwiczenia, które tu w niej znajdziecie, wzbogacą Wasze życie i pomogą efektywniej przechodzić kryzysy życiowe. *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki N. Rysia "Poradnik obsługi umysłu", Wydawnictwo RM, której mamy przyjemność być patronem medialnym POLECAMY:
PsychologiaPrzyKawie.pl jest Patronem wydania książki "Poradnik obsługi umysłu."
MOJA DROGA"Odkryj swoje WEWNĘTRZNE DZIECKO"Nie potrafisz zrozumieć innych? Widzisz wokół siebie ludzi sfrustrowanych, tchórzliwych, tych, którzy wycofują się z podjętych zadań oraz tych, którzy nie umieją ponosić konsekwencji swoich zachowań? Według Ciebie twoi pracownicy są infantylni i mało odpowiedzialni? A może to Ty powinnaś spojrzeć na siebie okiem drugiego człowieka i zobaczyć tą, która ocenia, krytykuje, stawia sobie i innym wygórowane oczekiwania. Może jesteś kobietą, która nie kontroluje emocji, chce mieć zawsze ostanie słowo do powiedzenia i wciąż wchodzi w sytuacje konfliktowe? Każdy z nas niesie ze sobą przez drogę, którą jest życie plecak, w który wyposażyli nas najbliżsi w pierwszych latach naszego życia. Gdy przystaniemy na tej drodze, to z radością odkrywamy, że jest w nim na przykład płaszcz przeciwdeszczowy, który ochroni nas w razie niesprzyjających warunków atmosferycznych; latarka, którą wykorzystamy, gdy się ściemni i nie będziemy widzieć drogi przed nami; butelka wody, która ugasi pragnienie w momencie, gdy wokół będzie jej brak, a my będziemy spragnieni. Ale czasami dostrzegamy, że dźwigamy na swoich plecach ciężar, który jest ponad nasze siły, który hamuje, utrudnia naszą wędrówkę, powoduje, że potykamy się i przewracamy. Gdy zajrzymy do środka, nie potrafimy pojąć, po co są nam niepotrzebne kamienie, które tylko utrudniają drogę. Myślę, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że nasz stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z naszego dzieciństwa. Stefanie Stahl w swojej najnowszej książce "Odkryj swoje wewnętrzne dziecko", która w piątek miała swoją polską premierę, napisała, że naszym zachowaniem często kieruje nasze wewnętrzne dziecko będące „sumą doświadczeń, które odcisnęły na nas swoje piętno w dzieciństwie – doświadczeń pozytywnych i negatywnych, które zebraliśmy w relacji z naszymi rodzicami oraz innymi bliskimi i ważnymi dla nas osobami. Tkwią one silnie w naszej nieświadomości. Są to wszystkie lęki, zmartwienia i nieszczęścia, które napotkaliśmy w dzieciństwie. Są to także wszystkie pozytywne doświadczenia, których wtedy doznaliśmy.” Jakiś czas temu odwoływałam się na naszym blogu do Analizy Transakcyjnej, pisząc o wewnętrznym dziecku, które jest w każdym z nas. Stefanie Stahl widzi w tym dziecku niejako dwa oblicza: Dziecko Słońca i Dziecko Cienia. "Dziecko Słońca obejmuje nasze pozytywne doświadczenia i emocje. Tworzy je to, co odczuwa radosne dziecko: spontaniczność, potrzeba przygody, ciekawość, zanurzenie się w czymś bez pamięci, witalność, zapał i radość życia. Natomiast Dziecko Cienia Cienia obejmujące nasze negatywne przekonania i wynikające z nich obciążające emocje, takie jak smutek, strach, bezradność, czy złość." I to właśnie te negatywne przekonania i emocje powodują wykształcenie się tak zwanych strategii obronnych, między innymi wycofania, dążenia do perfekcji, krytyki i ataku, dążenia do władzy i kontroli. "Dziecko Cienia tworzy ta część naszego poczucia własnej wartości, która jest zraniona i słaba.” Autorka poradnika uważa, że dopiero „poznanie swojego wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim pozwoli nam odkryć głęboko ukrywane tęsknoty i skaleczenia.” Zapytacie, jak to zrobić? Można skorzystać z pomocy psychologa. Można też zacząć z pomocą poradnika - Stefanie Stahl nie pozostawia czytelnika bez pomocy. Pokazuje klucz do rozwiązania naszych problemów, którym jest według niej przede wszystkim odkrycie wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim. Na stronach swojej książki krok po kroku przeprowadza nas przez ćwiczenia, dzięki którym mamy możliwość:
Jeśli np. mąż wpada w furię, ponieważ żona zapomniała kupić mu czegoś w sklepie, to tak naprawdę jego wewnętrzne nie dziecko nie było zaspokojone, rodzice nie dbali o zaspakajanie jego potrzeb. I jego reakcja teraz jest naprawdę wywołana frustracją z przeszłości. Autorka pomaga nam jako czytelnikom odkrywać drogę do szczęśliwego życia. Na kolejnych stronach poznajemy konkretne ćwiczenia, które pomogą nam zaakceptować nasze biedne i skrzywdzone dziecko, pocieszyć je i uleczyć. Stefanie Stahl poza pokazywaniem przykładów z życia i ćwiczeniami pomagającymi wzmocnić nasze Dziecko Cienia, zaakceptować je i zrozumieć; pomaga nam także określić nasze wartości; uświadomić mocne strony i zasoby; nauczyć się czerpania radości z życia, bycia autentycznym, rozwiązywania konfliktów, kształtowania empatii, słuchania, wyznaczania zdrowych granic, regulowania emocji, strategii pomocnych w walce z uzależnieniami, zlikwidować opór, pielęgnować hobby i zainteresowania. Dużo, prawda? Dlatego właśnie podtytuł książki brzmi: „Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów”. Bo dotyczy prawie wszystkich obszarów naszego życia. Autorka poradnika próbuje przekonać czytelnika do tego, by pozwolił sobie na bycie sobą. Jak pisze „Im bardziej kochający i bezpieczny dom znajdują w tobie twoje Dziecko Cienia i Dziecko Słońca, tym więcej spokoju znajdziesz w sobie i tym więcej wyrozumiałości i życzliwości możesz podarować innym ludziom. Twój dom jest tam, gdzie ty masz prawo być. Dom oznacza bliskość, bezpieczeństwo i pewność. Jeśli mieszkam w samym sobie, przynależę do siebie, a przez to zarówno jestem w kontakcie z samym sobą, jak i łatwiej utrzymywać mi stosunki z innymi. O to właśnie chodzi w życiu.” Moim zdaniem książka „ Odkryj swoje wewnętrzne dziecko” została napisana w sposób, który trafi do każdego niemal czytelnika. Pomimo, iż porusza bardzo ważne tematy, napisana jest przystępnym językiem, a bezpośrednia forma powoduje, że mamy wrażenie bliskiego kontaktu z autorką. Stefanie Stahl daje nam podczas lektury poczucie akceptacji, wsparcia i zrozumienia. Jestem przekonana, że ten światowy bestseller przetłumaczony już na 20 języków zyska wielką popularność również w Polsce i pozwoli wielu osobom na bycie sobą. Na koniec przekazujemy Wam jedno z ćwiczeń, które znalazłyśmy w poradniku: "Znajdź swojego wewnętrznego pomocnika" Stefanie Stahl proponuje, abyśmy w sytuacjach trudnych, z którymi ciężko nam się zmierzyć, znajdowali swojego wewnętrznego pomocnika, który będzie stanowił dla nas wsparcie. Może to być jedna osoba albo całą grupa, możemy sobie wyobrazić realną osobę, nawet jeśli już nie żyje (na przykład zmarłego ukochanego Dziadek), a może to być fantastyczna postać - wróżka, superman. Nasz pomocnik ma wyskoczyć z naszej wyobraźni i być w różnych sytuacjach, gdy jego potrzebujemy. Autorka książki proponuje, abyśmy mieli różnych pomocników - zgodnie z ich kompetencjami i naszymi potrzebami. To wyobrażenie da nam siłę! * Fragmenty i cytaty pochodzą z książki S. Stahl "Odkryj wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów." (tłumaczenie S. Miłkowska), Wydawnictwo Otwarte Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
TĘPIONE I NIEDOCENIONESyndrom Nieadekwatnych Osiągnięć Edukacyjnych. Uczeń zdolnyNauczyciel kieruje uczennicę do psychiatry w celu wyleczenia nadpobudliwości i braku koncentracji, a lekarz odkrywa jej talent… Historia jak z filmu, a to część biografii Gillian Lynne, byłej brytyjskiej baleriny, znanego choreografa oraz reżysera teatralnego i telewizyjnego, współtwórcy musicali „Upiór w operze” i „Cats”. Można powiedzieć, że Gillian Lynne miała wyjątkowe szczęście, którego niestety nie ma wiele utalentowanych i kreatywnych dzieci. One nie tylko nie wiedzą, że są wyjątkowe, ale wręcz są tępione za to, w czym są dobre. Uczniowie z ponadprzeciętnymi możliwościami bardzo często nie wykorzystują swojego potencjału. Jest to spowodowane między innymi nierównomiernym tempem rozwoju i problemami osobowościowymi oraz negatywną rolą środowiska. Czynniki te powodują, że wyniki osiągnięć dzieci zdolnych obniżają się, a czasem zdarza się tak, że uczniowie ci nawet przeżywają niepowodzenia szkolne. U dzieci zdolnych trudności edukacyjne często spowodowane są przez tzw. Syndrom Nieadekwatnych Osiągnięć Szkolnych, czyli rozbieżność pomiędzy potencjalnymi możliwościami a faktycznymi osiągnięciami. Problemy emocjonalne i społeczne są główną bolączką dzieci zdolnych mającą przełożenie na wyniki w nauce. Mówi się o tak zwanej asynchronii rozwojowej, polegającej na tym, że poszczególne sfery rozwojowe, między innymi emocjonalna i społeczna, rozwijają się wolniej od sfery poznawczej. Dzieci te mają często problemy interpersonalne, bywają egocentryczne, czasami uparte, niekiedy agresywne. Postrzegane są jako inne, czasami przemądrzałe, gdyż zadają dużo pytań, „przechwalają się” wiadomościami, które posiadają. Wśród jednostek zdolnych wielu jest też „podwójnie wyjątkowych”, czyli tych, którzy posiadają zdolności kierunkowe, a jednocześnie towarzyszą im określone deficyty rozwojowe utrudniające osiąganie wyników adekwatnych do jego uzdolnień. Wymienić tu można specyficzne problemy w nauce, ADHD, zaburzenia ze spektrum autyzmu, niepełnosprawność intelektualną, ruchową i inne niepełnosprawności. Patrząc na uczniów przede wszystkim widzimy to, co wysuwa się na pierwszy plan. Spoglądamy na nich przez pryzmat trudności. Dziecko zostaje zaszufladkowane jako nadpobudliwe, niecierpliwe, impulsywne, nieodporne na krytykę. Widzimy jego deficyt, patrzymy jak na osobę niedowidzącą, bądź niedosłyszącą i więcej nie dostrzegamy, a szkoda, gdyż pod tym deficytem leży bardzo często ogromny potencjał, który niestety zostaje zmarnowany. Poza problemami społecznymi i emocjonalnymi, przyczyną Syndromu Nieadekwatnych Osiągnięć Edukacyjnych może być negatywne oddziaływanie środowiskowa i dotyczy to zarówno środowiska szkolnego, jak i rodzinnego. Ponieważ do tematu edukacji, jej blasków i cieni będziemy jeszcze wracać w kolejnych miesiącach, skupimy się obecnie jedynie na rodzinie. Wszyscy doskonale wiemy, że w domu rodzinnym kształtują się nasze postawy. Dziecko zdolne wychowywane przez rodziców o niskim statusie społecznym często ma obojętną, a czasem nawet negatywną postawę wobec wartości, jaką jest wykształcenie. Pamiętam mamę pewnego szesnastolatka, która prosiła mnie o radę. Chciała wiedzieć, jaką szkołę wybrać dla syna. To ona jako matka chciała zadecydować o jego przyszłości, gdyż jak twierdziła: „Andrzejek jest dobry, ale nie grzeszy mądrością.” Faktycznie, chłopak z trudem przechodził z klasy do klasy i można było sądzić, że mama ocenia go obiektywnie. Okazało się jednak, że uczeń ten miał wielki, niestety nieodkryty i niewykorzystany potencjał intelektualny. Trudno było uwierzyć, że moja diagnoza była trafna. Zadawano mi pytania, jak to możliwe, by uczeń nieznający podstawowych terminów, symboli, wydarzeń, definicji i dat mógł być nazywany przeze mnie zdolnym. Mógł, gdyż nikt z nas nie urodził się z encyklopedią w głowie. Andrzej, tego, czego uczyli się jego koledzy mógłby nauczyć się w krótszym czasie, miał zdolność szybkiego przetwarzania informacji, rozwinięte myślenie logiczne, ale… Był przykładem osoby, na której rozwoju piętno odcisnęło środowisko rodzinne. W tym wypadku samotnie wychowująca go matka, będąca osobą o podstawowym poziomie wykształcenia, bez ambicji i aspiracji, niedoceniająca wartości nauki. Taka osoba nie motywowała go, a wręcz swoją postawą hamowała jego rozwój. Niekiedy dzieci zdolne dorastają w domach, gdzie oprócz braku świadomości rodziców, atmosfera tam panująca – konflikty, napięcia - wpływa negatywnie na emocje dziecka i trudno w takim wypadku oczekiwać, aby uczeń niemający zaspokojonej potrzeby bezpieczeństwa zaspokajał potrzebę rozwoju, aczkolwiek są wyjątki, gdy dla dziecka ucieczką od świata zewnętrznego jest świat książek. Czasami zdziwieni jesteśmy błyskotliwością hydraulika, który przyszedł do naszego domu usunąć awarię, zdumieni jesteśmy, jaką ripostę słowną potrafi dać mechanik samochodowy, do którego przyjechaliśmy ze swoim pojazdem. Być może mogliby dziś być dyrektorami dużych przedsiębiorstw, a może pracowaliby nad wynalezieniem leku na choroby, które zabierają nam bliskich. Być może… ale ich losy potoczyły się inaczej, gdyż to, co najcenniejsze zwykle jest trudne do dostrzeżenia, a my zwracamy uwagę na to, co w danej chwili dla nas stanowi problem. Widzimy zachowanie, a nie zastanawiamy się, jaka może być przyczyna i co moglibyśmy zrobić, aby pomóc drugiej osobie. A przecież pomagając, siejemy dobro, które kiedyś wróci. Być może portier w banku, którego jesteś dyrektorem nie lubił szkoły, gdyż był wyśmiewany przez rówieśników. Może byłeś wśród tych, którzy odwracali się od niego, bo był inny. Wszyscy widzieli to, co było niewygodne, a nie zauważyli tego, co zostało zmarnowane. Dzisiaj jest portierem, a mógłby być wynalazcą leku, który dziś uratowałby Twoją umierającą matkę. Chcesz mieć dobre relacje w dziećmi? Nie wiesz jak je motywować, zachęcać do samodzielności, asertywności i współpracy? Nie wiesz jak mówić, by chciały Ciebie słuchać? Jesteś często bezradna i przytłoczona niełatwą rolą matki? Nie jest to takie trudne zadanie. Zapraszamy Cię na porady on line. Na indywidualną "Szkołę dla Rodziców". Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :)
WYBORY I STRATYKoszt alternatywnych wyborów, psychologiczny system odpornościMAŁGOSIA W chwilach smutku, cierpienia Małgosia wraca wspomnieniami do czasów sprzed dziesięciu lat. Tego ciepła nigdy nie zapomni. A zaczęło się jak uderzenie pioruna. Pamięta swoja pierwszą dorywczą pracę na studiach. Świnoujście, stoisko z książkami, turyści i On. Pojawił się nagle. Wysoki, niebieskooki, w jasnych dżinsach i czarnym T-shircie. Pamięta, jak serce załomotało jej w piersiach. Jak się potem okazało, ona również zrobiła na Marcinie piorunujące wrażenie. JUREK Jurek od lat czuł, jak życie przelatuje mu między palcami. Studencka pierwsza miłość, ciąża i tak to się potoczyło. Patrząc z boku, stanowili z żoną udane małżeństwo. Jak na ich pokolenie osiągnęli dużo. Pięknie urządzone, duże mieszkanie, dwa samochody, wakacje zagranicą, modne ciuchy. W zasadzie, czego chcieć więcej? Tylko oni wiedzieli, że za tą atrakcyjną powłoką nie kryło się wiele. PIOTR Pracowity, inteligentny, przyzwyczajony, że nic w życiu nie dostaje za darmo. Piotr latami pracował na kolejne stopnie awansu. Powoli, ale skutecznie piął się wzwyż. Udane małżeństwo, cudowne dzieci, to wszystko było motorem jego działań. W domu była bezpieczna przystań i miejsce ładowania akumulatorów. Po latach wynajmowania pokoju, gnieżdżenia się w ciasnym, ale własnym mieszkaniu, podjęli wreszcie odważną decyzję. Wezmą kredyt i kupią dom. To najlepszy moment. Stała praca, a teraz awans i lepsza pensja. Szansa na zmianę w życiu… MAŁGOSIA Małgosia nigdy nie zapomni miłości, jaką obdarzył ją Marcin. W zasadzie wyprzedzał wszystkie jej pragnienia. Był dobry, czuły i bardzo cierpliwy. A ona… Dzisiaj nie potrafi zrozumieć, dlaczego bała się tego uczucia. Być może drzemała w niej jeszcze niespełniona miłość. Marcin rozumiał, był nienachalny. Był jej najcudowniejszym przyjacielem. Ale w momencie, gdy wyznał Małgosi, jak bardzo ją pokochał, uciekła. Dzisiaj nie rozumie tego. Nie pojmuje swojej decyzji. Wówczas nie chciała go zranić. Nie chciała zaczynać czegoś, gdy w sercu żył jeszcze ktoś inny. JUREK Jurek nigdy by nie przypuszczał, że przed pięćdziesiątką przeżyje jeszcze taki poryw namiętności. Czy to miłość? Bronił się przed nią, ale nie było to proste. Ania oczarowała go swoją naturalnością i ciepłem. Była śliczna, inteligentna i dobra. Przy niej czuł się nie tylko jakby znowu miał naście lat, ale przede wszystkim był dowartościowany. W domu atmosfera stawała się nie do wytrzymania. Żona miała wieczne pretensje, poniżała go, ośmieszała przy ludziach. A on cierpliwie to znosił, bo przecież dzieci, rodzice, tyle wspólnych lat. Gdy pojawiła się Ania, świat nabrał innych barw. Ale… czy teraz jest odpowiedni czas na zmianę? Czy jest gotów dla miłości poświęcić stabilizację i „ciepłe kapcie”? Wiedział, co miał. A jeśli Ania za trzy lata znajdzie młodszego? Zostanie wówczas na lodzie… PIOTR Dlaczego właśnie teraz? Piotr tyle czasu czekał na to stanowisko i właśnie teraz, gdy zapracował na to, czego pragnął, zadzwonił przyjaciel sprzed lat. Zawsze mógł na niego liczyć. Powrócił po latach z Kanady, by w Polsce rozkręcić interes. Piotr był idealnym partnerem. Pracowity, uczciwy. Przyjaciel zadzwonił z propozycją nie do odrzucenia. Ale Piotr w tym momencie zbyt dużo miał do stracenia. Gdyby ta propozycja pojawiła się w ubiegłym roku, to kto wie… MAŁGOSIA, JUREK, PIOTR Małgosia nigdy nie zapomni tych zakochanych, wpatrzonych w nią oczu, pomimo iż minęło tyle lat… Jurek, siedząc wieczorami w przytulnym mieszkaniu, obok nadąsanej żony myśli, co by było, gdyby nie zabrakło mu odwagi. Piotr, widząc kupony, jakie przyjaciel odcina z inwestycji, do której się nie przyłączył, ma do siebie żal. Nigdy nie wiemy, ile możemy stracić? Ale jedno jest pewne. To, czego nie mamy, co dzisiaj nie jest dla nas dostępne, staje się bardziej pożądane. Człowiek w swoim życiu niejednokrotnie stoi przed różnymi wyborami. Wybór jednej z opcji, niesie ze sobą stratę drugiej. Towarzyszy temu niepewność. Daniel Gilbert i Timothy Wilson swoimi badaniami udowodnili, że w człowieku funkcjonuje mechanizm, który jest odpowiedzialny za redukowanie negatywnych konsekwencji emocjonalnych podjętych niewłaściwych decyzji. Z reguły działa on poza naszą świadomością i nazwany jest psychologicznym system odporności. Dzięki niemu nawet, jeśli podejmiemy decyzję, z której konsekwencji nie jesteśmy zadowoleni, uruchomione zostają procesy znajdujące pozytywne aspekty owej decyzji i tym samym – redukujące negatywne emocje z nią związane. Małgosia uważa, że pomimo straty Marcina, pomimo koszmaru swojego małżeństwa nie żałuje, że się rozstali, bo nie miałaby teraz dwóch uroczych synków. Jurek, widząc schorowaną matkę, wie, że jego rozwód byłby dla niej gwoździem do trumny. Piotr docenia wolne weekendy, których przy prowadzeniu interesu pewnie by nie miał. Ale jak wiemy, człowiek jest istotą bardzo złożoną. I poza oddziaływaniem systemu odporności działa również zasada niedostępności (opisana przez Roberta Cialdiniego - polegająca na tym, że człowiek pragnie tego, co jest niedostępne albo czego jest mało) oraz koszt alternatywnych wyborów (nawet, jeśli nasza decyzja jest właściwa, widzimy atrakcyjność innych opcji). Zarówno zasada niedostępności, jak i kosztu alternatywnych wyborów powodują, że nie umiemy być szczęśliwi tu i teraz, tylko powracamy myślami do rozdroża naszych życiowych dróg i podobnie jak Małgosia, Jurek i Piotr zastanawiamy się, co by było gdyby… Ale przecież wszystko zależało od nas i od naszych wyborów. Ważne, by wyciągać dobro z każdej sytuacji, w jakiej jesteśmy i szukać szczęścia każdego dnia. Jeżeli podjęliśmy decyzje, które niosą ze sobą ciężkie konsekwencje, niech staną się dla nas lekcją na przyszłość, z której warto wyciągnąć wnioski. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
POLECAMY:
SYNDROM OSZUSTAJak pozbyć się bagażu emocjonalnego w pracy?"...kiedy idziemy do pracy, zabieramy ze sobą dwie rzeczywistości. Jedna to zewnętrzna rzeczywistość życia zawodowego, w której jesteśmy motywowani do realizowania zadań, osiągania sukcesów i zdobywania nagród finansowych. Istnieje jednak jeszcze inna, wewnętrzna rzeczywistość, złożona z naszych szczególnych cech psychicznych i obejmująca naszą niepewność i błędne wyobrażenia. Znaczną część tej rzeczywistości wewnętrznej tworzy nasza nieświadomość, w której kryją się wyparte wspomnienia bolesnych doświadczeń, popędy i tęsknoty mające korzenie we wczesnym dzieciństwie. Tutaj kierują nami inne cele niż w rzeczywistości zewnętrznej: dążymy na przykład do niedopuszczania do siebie niewygodnych prawd i bolesnych wspomnień albo rozwiązania nierozstrzygniętych konfliktów z przeszłości..."* Czułam się jak oszustka. Każdego dnia obawiałam się, że w końcu zostanę zdemaskowana. Lęk był moim nieodłącznym towarzyszem. Obawiałam się, że w końcu wyjdzie szydło z worka i wyda się, że nie ja powinnam być na tym miejscu i wówczas ze wstydu zapadnę się pod ziemię. Na każdym kroku sprawdzałam samą siebie, poprawiałam, uważałam, że wciąż za mało wiem, niewiele umiem, nie doceniałam swojego potencjału, podważałam swoje kompetencje. Byłam przekonana, że tu, gdzie się znalazłam, jestem przez przypadek, przez dziwny zbieg okoliczności. Nie wierzyłam, że zasługuję na sukces, który - jak wszyscy wokół mnie z przekonaniem w głosie mówili - osiągnęłam. Po wizytach u psychologa zaczęłam analizować swoje życie, zastanawiać się nad moimi przekonaniami, nad relacjami w mojej rodzinie, nad moim dzieciństwem. Nie była to dla mnie przyjemna podróż do przeszłości. Ale powoli uświadamiałam sobie, że odtwarzałam "w pracy niepożądaną dynamikę rodzinną z wczesnego etapu swojego życia."* Zaczęłam rozumieć, że powtarzałam pewne unieszczęśliwiające mnie schematy, tylko dlatego, że były znajome. A podobno "to, co znajome, przyciąga nas z dużą siłą, często na tyle potężną, by przeważyła nad naszymi świadomymi pragnieniami."* Po spotkaniach z psychologiem przed oczami zaczęły powracać mi obrazy z przeszłości. Rodzice, którzy zatapiali smutki w alkoholu i ledwie wiązali koniec z końcem, nie martwiąc się o moje podstawowe potrzeby. I ciocia.... Ciocia będącą dla mnie z jednej strony oparciem i autorytetem, ale z drugiej strony osobą wiecznie krytykującą, stawiającą wysoko poprzeczkę i straszącą przy każdym, nawet najmniejszym potknięciu, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. To ona uważała, że z pewnością powielę postawy moich rodziców. Faktycznie był we mnie wówczas już paraliżujący mnie strach i przekonanie, które z pewnością wyrosło na braku wiary we mnie ciotki, że nie mam szans, abym doszła tam, gdzie pragnęłam. A miałam przeogromną chęć, by w życiu dojść daleko, by osiągnąć sukces. Niestety wówczas nawet w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie siebie w miejscu, w którym dzisiaj jestem... Ale będąc już tu - na szczycie - na który przecież pięłam się z determinacją przez długi czas, nie mogłam uwierzyć, że stało się to dzięki mojej inteligencji, pracy, samozaparciu, wewnętrznej dyscyplinie. Dopiero niedawno zaczęło do mnie powoli docierać, że za tym, co mam, stały lata solidnej nauki i pracy. Syndrom oszusta. Jest to zjawisko psychologiczne, u podstaw którego leży przekonanie, że nie jest się wystarczająco dobrym. Prowadzi ono na ścieżkę ciągłego podważania swoich kompetencji, wątpienia w siebie, na umniejszaniu swoich sukcesów. Powoduje brak wiary w swoje możliwości, osiągnięcia i kompetencje. Pojawić się ono może na różnych etapach naszego życia i dotyczyć różnych jego obszarów. Jest kulą u nogi, która sprawia, że nasz rozwój hamowany jest przez nasze wieczne obawy i staje się zmorą naszego życia. Kolejne osiągnięcia nie zmniejszają go, a można powiedzieć, że dzieje się wręcz odwrotnie - staje się on coraz silniejszy. Często lęk staje się przeszkodą na drodze do rozwinięcia skrzydeł i osiągnięcia kolejnych sukcesów. "Na ogół ludzie z syndromem oszusta bagatelizują wszelkie sukcesy jako zwykły łut szczęścia albo przypisują je odpowiednim kontaktom czy urokowi osobistemu. Nie są w stanie uznać własnych osiągnięć i uważają, że są one niezasłużone. Niestety takie osoby nie potrafią odczuwać satysfakcji z pracy i często sabotują swój rozwój zawodowy. Nawet jeśli dobrze im idzie, martwią się, że są warte tylko tyle, ile ich ostatni wynik, zamiast widzieć w swoim sukcesie owoc zebranego przez lata doświadczenia i osiągnięć."* Parę dni temu do moich rąk trafiła książka Naomi Shragai "Człowiek, który pomylił swoją pracę z życiem." Autorka uświadamia nam, że "wszędzie, także w pracy, towarzyszą nam kłębiące się, poplątane emocje. Oprócz umiejętności, zaangażowania i ambicji wnosimy do biura swoje życie wewnętrzne – przewrażliwienie, błędne wyobrażenia, lęki i niepewność – silne emocje, które czasem biorą nad nami górę. Obejmuje to także naszą nieświadomość, do której spychamy doświadczenia z najmłodszych lat, uznawane przez nas za zbyt bolesne lub nieprzyjemne, by się z nimi mierzyć."* W książce tej możemy odnaleźć siebie, zobaczyć, co dzieje się z naszą psychiką w pracy i dowiedzieć się, jak obciążyć może nas własny bagaż emocjonalny. Ale znajdziemy w niej także receptę na to, jak pozbyć się tego balastu, gdyż autorka podaje nam konkretne wskazówki do pracy nad sobą. Z lektury Naomi Shragai nie tylko dowiemy się, jak rozróżniać emocje godne zaufania i te, które wprowadzają w błąd, ale także jak poradzić sobie z emocjami w pracy – zarówno własnymi, jak i współpracowników i szefów oraz jak konstruktywnie reagować na krytykę i nie projektować swoich lęków na innych. Mamy szansę dzięki niej rozpoznać źródło swoich problemów i podjąć działania, które sprawią, że w końcu przestaniemy sabotować swoją karierę. Muszę przyznać, że jest to książka dotykająca bardzo ważnych i trudnych kwestii, ale czyta się ją jednym tchem. Dlatego z czystym sercem polecam ją każdemu, kto nie boi się stanąć twarzą w twarz z samym sobą i dokonać pozytywnych zmian w swoim życiu. *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki "Człowiek, który pomylił swoją pracę z życiem”, Wyd. Znak Literanova 2022 POLECAMY:
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|