POLECAMY:
CIENIE W LUSTRZEJak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej relacji?Ola poznała Filipa przypadkiem, na jednej z letnich imprez nad jeziorem. Był czarujący, pewny siebie i emanował aurą, która przyciągała ludzi jak magnes. Mówił o swoich sukcesach, podróżach, ambitnych planach, a ona słuchała, zauroczona jego błyskotliwością. Wydawało się, że w końcu spotkała kogoś wyjątkowego. Początkowo było jak w bajce. Filip obsypywał ją komplementami, sprawiał, że czuła się wyjątkowa. Mówił, że nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona, że jest jego muzą, że bez niej jego świat straciłby kolory. Każda chwila spędzona razem wydawała się magiczna. Ale potem zaczęło się coś zmieniać. Najpierw były drobne uwagi - krytyka jej ubioru, sposobu, w jaki się śmiała, jak mówiła. „Kochanie, wiesz, że jesteś śliczna, ale może powinnaś trochę bardziej zadbać o siebie?”, albo: „Nie bądź taka naiwna, świat nie jest taki, jakim go widzisz.” Z czasem uwagi zamieniały się w przytyki, a Filip coraz częściej podkreślał, jak wiele dla niej robi, jak bardzo powinna być mu wdzięczna. Ola zaczęła czuć się jak cień samej siebie. Kiedy chciała porozmawiać o swoich uczuciach, Filip przewracał oczami. „Znowu dramatyzujesz” - mówił. A kiedy próbowała się wycofać, nagle stawał się czuły, skruszony, obiecywał zmianę. „Jesteś dla mnie wszystkim. Nie mogę bez ciebie żyć” - szeptał, a ona mu wierzyła. Dni mijały, a Ola coraz częściej czuła się winna. Cokolwiek robiła, wydawało się niewystarczające. Filip zawsze znajdował sposób, by postawić siebie w roli ofiary i sprawić, by to ona przepraszała. Gasło w niej coś, co kiedyś było pełne blasku. Pewnego dnia, przeglądając stare zdjęcia, zobaczyła dziewczynę, którą kiedyś była. Uśmiechniętą, radosną, pełną życia. A potem spojrzała w lustro i zobaczyła siebie teraz - zmęczoną, niepewną, bojącą się powiedzieć cokolwiek, co mogłoby urazić Filipa. Wtedy dotarło do niej, że to nie ona się zmieniła. To on ją zmienił. Podjęcie decyzji nie było łatwe. Filip błagał, obiecywał, że się zmieni, że będzie lepiej. Ale Ola już wiedziała, że to tylko gra. Zrozumiała, że nigdy nie była dla niego osobą, tylko odbiciem w jego lustrze - dopóki mu pasowało. Odeszła. Było trudno, bolało, ale z każdym dniem oddychała coraz lżej. Powoli wracała do siebie, odbudowywała swój świat. I choć blizny pozostały, już nigdy nie pozwoliła nikomu zgasić swojego światła. „Relacja z narcyzem ma szczególną dynamikę - skuteczną i przez długi czas niemożliwą do wykrycia, tak podstępną, że każdy może jej ulec. Kiedy potencjalna ofiara wyczuje podstęp, jeszcze zanim połknie haczyk, może uciec i zachować jedynie złe wspomnienie po spotkaniu osoby niezbyt godnej polecenia. Jeśli upłynie zbyt wiele czasu i ofiara wejdzie w związek z drapieżcą, uruchomi się pułapka toksycznej relacji sensu stricto.”* Narcyz to człowiek będący mistrzem robienia wspaniałego wrażenia. Ma wdzięk, charyzmę, jest szarmancki. A tak naprawdę jest pozbawiony empatii dla uczuć i potrzeb innych. Nieustannie udowadnia swoją wyjątkowość, a w głębi duszy czuje się bezwartościowo. Wielkie znaczenie mają dla niego zewnętrze oznaki wartości takie jak pieniądze, status społeczny, władza. Narcyz lubi demonstrować swoją pozycję, ważność, a innych traktuje jak narzędzie, dzięki któremu pragnie zyskać podziw, prestiż czy pozycję. Aby dobrze o sobie myśleć, potrzebuje innych ludzi, bo to oni dostarczają mu podziwu i poczucia, że jest kimś wyjątkowym. Jak uwolnić się od narcyza i uniknąć toksycznej pułapki - takie pytanie zadaje autorka książki „Dlaczego to tyle trwało?”. Anne Clotilde Ziegler przeprowadza dokładną analizę strategii manipulacyjnych stosowanych przez narcyza oraz wyjaśnia, jakie są powody trudności wyrwania się z jego sideł. Pokazuje czytelnikowi, jakie słabe punkty mogą stać się jego celem. Natomiast najważniejsze jest nie tylko wskazanie czułych punktów ofiary, które czynią ją podatną na celowe działania narcyza. ale przede wszystkim udzielenie wskazówek mających ułatwić wydostanie się z tej toksycznej relacji. Anne Clotilde Ziegler napisała, że aby „opuścić relację, ofiara musi na powrót nadać rzeczom właściwy porządek, odzyskać swoje myśli, swoją integralność i godność, zrozumieć i przyjąć do wiadomości to, co się dzieje. Będzie też musiała zrezygnować z możliwości zmiany stanu rzeczy, z bycia usłyszaną i z usatysfakcjonowania drapieżcy. To wyboista droga, ale dużo osób daje radę ją przejść.”* Jak to zrobić? Otóż według Anne Clotilde Ziegler należy między innymi: 1. Uświadomić sobie, jakie elementy relacji są nienormalne; 2. Zrozumieć dynamikę psychiczną drapieżcy i zniewolenia; 3. Rozpoznać ewentualne powody poczucia winy; 4. Zakwestionować powody swojego wstydu; 5. Zaufać swojemu myśleniu, swojej intuicji; 6. Zrezygnować z dyskusji; 7. Zrezygnować z zadowalania drugiej osoby; 8. Zrezygnować z uzyskania rehabilitacji. *Fragmenty pochodzą z książki Anne Clotilde Ziegler "Dlaczego to tyle trwało?", Wydawnictwo RM, 2023 **Post powstał we współpracy z Wydawnictwem RM POLECAMY:
ABYŚ NIE ŻAŁOWAŁA PRZED ŚMIERCIĄKomunikacja. Relacje interpersonalne. SamoświadomośćCzasami ważniejsze stają się dla nas te słowa, których nie powiedzieliśmy w życiu, niż te, które padły. Czy pamiętacie takie zdarzenia, w których żałujecie, że z różnych względów - braku odwagi, lęku, niesprzyjających okoliczności, braku czasu - nie powiedzieliście czegoś, co teraz z perspektywy czasu wydaje się Wam ważne? 20 rzeczy, których nie powiedzieliście i będziecie żałować przed śmiercią:
A jakie są słowa, których Wy nie wypowiedzieliście w porę i teraz żałujcie? Czy mogły zmienić Wasze życie? Czy jest jeszcze szansa, aby je wypowiedzieć? Inspiracja: artykuł „Those Top 37 Things You’ll Regret When You’re Old” Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
W ŁYKU DOBREJ HERBATYStraty życiowe, smutek, samomiłośćZnałyśmy się z krótkiej rozmowy telefonicznej i smsów, które do siebie wysyłałyśmy. Tego dnia miałyśmy się z Anią po raz pierwszy spotkać w realu. Zobaczyłam piękną kobietę, która wyróżniała się wśród innych osób urodą, ale i pewnego rodzaju ciężkim do zdefiniowania blaskiem. Gdy siedziałyśmy już naprzeciwko siebie i mogłam spojrzeć w jej oczy, widziałam ogrom cierpienia, ale też niezwykłą siłę, którą może mieć tylko ten, kto bardzo dużo w życiu przeszedł. Pamiętam dzień, w którym Karol opowiadał mi o tym, jak musiał poinformować swoją ośmioletnią córeczkę o śmierci jej mamy. Nie mogłam powstrzymać łez i pomimo że minęło już ładnych parę lat, na wspomnienie tamtej opowieści czuję wzruszenie. Z dnia na dzień ten młody człowiek musiał stać się matką i ojcem. Roczne i ośmioletnie dziecko - to nie lada wyzwanie dla mężczyzny, wielka odpowiedzialność, a w sercu potworny, rozdzierający ból i tęsknota za ukochaną żoną. Nie wierzyła, że przegra tę walkę. Zawsze szedł przecież odważnie przez życie i szczęście mu sprzyjało. Wytrwały, pracowity i niesamowicie utalentowany. Informację o chorobie przyjęli z niedowierzaniem. A potem zaczęła się nierówna walka. Kolejne bitwy wygrywał. Mówił, że ma dla kogo walczyć. Ale łatwo nie było. Ela wierzyła do końca. Przecież zawsze uważała, że jej najdroższy syn był dzieckiem szczęścia. Czy teraz, gdy tym szczęściem dzielił się z ukochaną żoną i dziećmi, musi wyrównać rachunek wystawiony przez to krótkie życie? „Mój smutek… (…) Wybrzmiewał we mnie długie tygodnie, śpiewał do ucha podczas każdej wizyty na cmentarzu. Przestałam z nim walczyć, poddałam mu się całkowicie. Mówił do mnie, choć nie chciałam go słuchać: << Muszę tu być. Jestem ci potrzebny. Wiem, że to boli, a ty wiesz, że tak ma być. Nie chcę cię zniszczyć, chcę, żebyś wypłakała z siebie wszystko. Więc płacz, dziewczyno! Niech z każdą twoją łzą wyleje się gniew, który w sobie nosisz; na niesprawiedliwość (…) Wylej z siebie pretensje do lekarzy, do świata, że nie znalazł jeszcze skutecznego lekarstwa. Wypłacz tęsknotę i złość. Jestem SMUTKIEM. Jestem tym, który przeprowadzi cię łagodnie przez cały ten proces, aż nadejdzie dzień, w którym przestaniesz widzieć tylko chmury, a znowu zobaczysz słońce i uśmiechniesz się do siebie. Odejdę, kiedy poczuję, że jesteś gotowa na to, żeby przyjąć w siebie spokój i uczucie spełnienia, kiedy pogodzisz się z tym, co się stało. I odwiedzę cię nieraz, gdy będziesz chciała wypłakać ból po kimś, kto źle cię potraktował, po kimś, kto miał kochać, a zostawił, po kimś, kto obiecywał, a częstował cię tylko pustosłowiem. Pomogę ci się oczyścić, obmyć z żalu i złości. Dlatego proszę, przyjmuj mnie z otwartymi ramionami >>”.* Trójka bliskich mi osób przeszła i przechodzi przez tunel w którym ciężko, a wręcz niemożliwe jest, by dojrzeć promienie słońca. Będąc w nim, człowiek zapomina o tym, że można żyć beztrosko, że można wierzyć w piękne dni, snuć plany, śmiać się i mieć nadzieję. I pomimo że z tego tunelu jest wyjście, to droga przez niego prowadząca jest ciemna i niezwykle bolesna. Ale człowiek wychodząc z niego, gdy światło boleśnie dotknie jego oczu, jest już zupełnie inny. Tak jakby przejrzał na nowo. Czy staje się bardziej twardy, czy może mniej ufny? Gdy powiedziałam Ani, że po tym, czego doświadczyła, tracąc najdroższą pięcioletnią córeczkę, nic już gorszego nie może się zdarzyć i to stanowić będzie jej moc, odpowiedziała mi, że podobnie sądziła, gdy mając 15 lat, traciła ukochaną mamę. Ale ja wiem, że ona pomimo kruchości, jest twardą i niezwykle silną kobietą. I podobnie jak Karol i Ela potrafi dostrzegać wartości życia, które dało jej bolesną lekcję. Lekcję, która tę trójkę wiele nauczyła. Pokazała, co w życiu jest ważne i za co należy być wdzięcznym każdego dnia, ponieważ nic nie jest nam dane na zawsze. Oni stali się bardziej uważni, mniej małostkowi, bardziej wrażliwi na krzywdę i ból drugiego człowieka. Zaczęli doceniać to, co dla wielu osób jest zwykłe i normalne - drobne rzeczy i relacje z innymi. Zrozumieli też, jak ważna jest miłość i szacunek do samego siebie, do osoby, która będzie z nimi na zawsze, do końca. Ten pobyt w tunelu, to czas w którym świat się dla nich zatrzymał, dzięki czemu znaleźli wewnętrzną siłę, która nauczyła ich nowych rzeczy o samym sobie. „Bo ludzie mogą tu być na ułamek sekundy, kilka dni bądź lat. Nie mam pewności, że będą przy mnie na zawsze, ale mam pewność, że zawsze mogą ode mnie odejść. I ja też mogę odejść. A czasem wręcz muszę. I na zawsze mam tylko siebie. Moja samomiłość to jedyna miłość, która nie umiera. Jedyna miłość, która wciąż świeci po zachodzie słońca. Jedyna miłość, która zostaje. I zawsze na rozstaju dróg zostanie tylko ona, bo to ona jest moją siłą. Bo dzięki niej wiem, że sama wybieram, komu pozwolę się chwycić za rękę i serce. I że jeśli ten ktoś nie zostanie, to świat się nie skończy. Bo dzięki niej wiem, że nigdy nie jestem sama, bo mam siebie. To najpiękniejsza pewność, jakiej mogłam dotknąć, najpiękniejsza pewność, jakiej mogłam doświadczyć.” W psychologii uważa się, że strat doświadczamy już od momentu urodzenia. Odcięcie pępowiny jest pewnego rodzaju symbolem strat, które będziemy ponosić przez całe życie, które będą bolesne, ale dzięki nim będziemy zyskiwać coś nowego. Strata niesie ze sobą zagrożenia (czasem przekracza nasze możliwości i powodować może trudności psychiczne utrudniające normalne funkcjonowanie), ale też stawia przed nami nowe szanse, pozwala nam wejść na wyższy poziom wewnętrznego rozwoju. Lekcje, które przynoszą nam życiowe straty, są chyba najdotkliwsze ze wszystkich. Ale pamiętać musimy, że choć nie jest to łatwe w momencie, gdy grunt usuwa nam się spod nóg, a serce pęka z bólu, to w ogólnym rozrachunku ostatecznie zwykle straty będą bilansowały zyski. Będziemy tracili jedną wartość, by zyskać nową. Aczkolwiek w chwili rozstania z pierwszą miłością, podczas wyprowadzki z domu rodzinnego, utraty pracy, śmierci osoby bliskiej, ból bywa przeogromny. I zwykle dużo czasu musi upłynąć, zanim się z nim pogodzimy. Zanim pustka zostanie wypełniona, a my nauczymy się żyć w innej rzeczywistości. Aby to nastąpiło, musimy przede wszystkim być pewni jednego, że to, co jest stałe i czego nie utracimy, to my sami. Każdą pustkę możemy wypełnić byciem ze sobą, gdyż my nigdy siebie nie opuścimy. „Dzisiaj wiem, że szczęście można znaleźć w łyku dobrej herbaty. Można je znaleźć w uśmiechu przyjaciela, w promyku słońca tuż po ulewie. W zasypianiu w świeżej pościeli, w tym, że już nastał sezon na truskawki. W zapachu lasu, w uczuciu stóp zapadających się w piasku, w uśmiechu dziecka w tramwaju. W głosie bliskiej osoby, która dzwoni, żeby zapytać, co słychać. W błękicie nieba, przypiekającym słońcu pierwszego dnia wiosny, w intensywnym kolorze maku. W zapachu na rogu piekarni, w ciepłej kąpieli po ciężkim dniu, w przygotowywaniu posiłków dla bliskich. W pełni księżyca, rosie na trawie, ulubionej piosence w radiu, szumie muszelki. Ale żeby to wszystko dostrzec, trzeba umieć się zatrzymać, być obecnym. Wcześniej pędziłam każdego dnia, gnałam do przodu co sił, wierząc, że gdzieś tam na końcu tego wyścigu czeka na mnie nagroda. Teraz wiem, że swoją nagrodę można znaleźć każdego dnia, w każdej chwili. Trzeba się tylko otworzyć na doświadczanie i doceniać najmniejsze rzeczy, gesty, bo to właśnie one są cegiełkami, które budują rzeczy wielkie.”* * Magdalena Czmochowska, Karolina Nawój "Dziennik DOBREGO ŻYCIA" ** Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
PLECAK NA DROGĘWewnętrzne DzieckoNie potrafisz zrozumieć innych? Widzisz wokół siebie ludzi sfrustrowanych, tchórzliwych, tych, którzy wycofują się z podjętych zadań oraz tych, którzy nie umieją ponosić konsekwencji swoich zachowań? Według Ciebie twoi pracownicy są infantylni i mało odpowiedzialni? A może to Ty powinnaś spojrzeć na siebie okiem drugiego człowieka i zobaczyć tą, która ocenia, krytykuje, stawia sobie i innym wygórowane oczekiwania. Może jesteś kobietą, która nie kontroluje emocji, chce mieć zawsze ostanie słowo do powiedzenia i wciąż wchodzi w sytuacje konfliktowe? Każdy z nas niesie ze sobą przez drogę, którą jest życie plecak, w który wyposażyli nas najbliżsi w pierwszych latach naszego życia. Gdy przystaniemy na tej drodze, to z radością odkrywamy, że jest w nim na przykład płaszcz przeciwdeszczowy, który ochroni nas w razie niesprzyjających warunków atmosferycznych; latarka, którą wykorzystamy, gdy się ściemni i nie będziemy widzieć drogi przed nami; butelka wody, która ugasi pragnienie w momencie, gdy wokół będzie jej brak, a my będziemy spragnieni. Ale czasami dostrzegamy, że dźwigamy na swoich plecach ciężar, który jest ponad nasze siły, który hamuje, utrudnia naszą wędrówkę, powoduje, że potykamy się i przewracamy. Gdy zajrzymy do środka, nie potrafimy pojąć, po co są nam niepotrzebne kamienie, które tylko utrudniają drogę. Myślę, że rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że nasz stosunek do samego siebie i relacje z innymi ludźmi są uwarunkowane przeżyciami z naszego dzieciństwa. Naszym zachowaniem często kieruje nasze wewnętrzne dziecko będące „sumą doświadczeń, które odcisnęły na nas swoje piętno w dzieciństwie – doświadczeń pozytywnych i negatywnych, które zebraliśmy w relacji z naszymi rodzicami oraz innymi bliskimi i ważnymi dla nas osobami. Tkwią one silnie w naszej nieświadomości. Są to wszystkie lęki, zmartwienia i nieszczęścia, które napotkaliśmy w dzieciństwie. Są to także wszystkie pozytywne doświadczenia, których wtedy doznaliśmy."” Jakiś czas temu odwoływałam się na naszym blogu do Analizy Transakcyjnej, pisząc o wewnętrznym dziecku, które jest w każdym z nas. Stefanie Stahl widzi w tym dziecku niejako dwa oblicza: Dziecko Słońca i Dziecko Cienia. "Dziecko Słońca obejmuje nasze pozytywne doświadczenia i emocje. Tworzy je to, co odczuwa radosne dziecko: spontaniczność, potrzeba przygody, ciekawość, zanurzenie się w czymś bez pamięci, witalność, zapał i radość życia. Natomiast Dziecko Cienia Cienia obejmujące nasze negatywne przekonania i wynikające z nich obciążające emocje, takie jak smutek, strach, bezradność, czy złość."* I to właśnie te negatywne przekonania i emocje powodują wykształcenie się tak zwanych strategii obronnych, między innymi wycofania, dążenia do perfekcji, krytyki i ataku, dążenia do władzy i kontroli. "Dziecko Cienia tworzy ta część naszego poczucia własnej wartości, która jest zraniona i słaba.” Autorka poradnika uważa, że dopiero „poznanie swojego wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim pozwoli nam odkryć głęboko ukrywane tęsknoty i skaleczenia.”* Zapytacie, jak to zrobić? Można skorzystać z pomocy psychologa. Można też zacząć z pomocą poradnika - Stefanie Stahl nie pozostawia czytelnika bez pomocy. Pokazuje klucz do rozwiązania naszych problemów, którym jest według niej przede wszystkim odkrycie wewnętrznego dziecka i zaprzyjaźnienie się z nim. Na stronach swojej książki krok po kroku przeprowadza nas przez ćwiczenia, dzięki którym mamy możliwość:
Jeśli np. mąż wpada w furię, ponieważ żona zapomniała kupić mu czegoś w sklepie, to tak naprawdę jego wewnętrzne nie dziecko nie było zaspokojone, rodzice nie dbali o zaspakajanie jego potrzeb. I jego reakcja teraz jest naprawdę wywołana frustracją z przeszłości. Autorka poradnika próbuje przekonać czytelnika do tego, by pozwolił sobie na bycie sobą. Jak pisze „Im bardziej kochający i bezpieczny dom znajdują w tobie twoje Dziecko Cienia i Dziecko Słońca, tym więcej spokoju znajdziesz w sobie i tym więcej wyrozumiałości i życzliwości możesz podarować innym ludziom. Twój dom jest tam, gdzie ty masz prawo być. Dom oznacza bliskość, bezpieczeństwo i pewność. Jeśli mieszkam w samym sobie, przynależę do siebie, a przez to zarówno jestem w kontakcie z samym sobą, jak i łatwiej utrzymywać mi stosunki z innymi. O to właśnie chodzi w życiu.”* Na koniec przekazujemy Wam jedno z ćwiczeń, które znalazłyśmy w poradniku: "Znajdź swojego wewnętrznego pomocnika" Stefanie Stahl proponuje, abyśmy w sytuacjach trudnych, z którymi ciężko nam się zmierzyć, znajdowali swojego wewnętrznego pomocnika, który będzie stanowił dla nas wsparcie. Może to być jedna osoba albo całą grupa, możemy sobie wyobrazić realną osobę, nawet jeśli już nie żyje (na przykład zmarłego ukochanego Dziadek), a może to być fantastyczna postać - wróżka, superman. Nasz pomocnik ma wyskoczyć z naszej wyobraźni i być w różnych sytuacjach, gdy jego potrzebujemy. Autorka książki proponuje, abyśmy mieli różnych pomocników - zgodnie z ich kompetencjami i naszymi potrzebami. To wyobrażenie da nam siłę! *Fragmenty pochodzą z książki Stefanie Stahl "Odkryj wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów." Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
SERCE NIE SŁUGAGry w związkachAda poznała Piotra w klasie maturalnej. Kolorowy zawrót głowy, jak to mówią młodzi. O takim chłopaku śniła. Ona – bardzo dobra uczennica marząca o medycynie, on stojący twardo nogami na ziemi urodzony ekonomista. Serce nie sługa. Po wpływem Piotra zmieniła kurs. Postanowili wspólnie wyjechać na studia, wynająć mieszkanie i zacząć nowy rozdział wspólnego życia. Decyzja Ady o zmianie planów była niezrozumiała dla osób, które znały ją od lat. W zasadzie pierwsze tygodnie wspólnego życia pokazały, że nie było ono bajką. Ciągłe kłótnie, brak pieniędzy, różnice zdań i odwieczne słowa Ady: „Gdyby nie Ty, studiowałabym medycynę. Marzyłam o tym od dziecka.” Osoby patrzące z zewnątrz na relację tej pary zdziwiła decyzja o ich ślubie. Ale cóż, uważali, że to iskrzenie było im potrzebne do normalnego funkcjonowania. Krótko po tym, jak stanęli na ślubnym kobiercu, Ada urodziła Jaśminkę. Zbiegło się to z ukończeniem studiów. Piotr podjął pracę w firmie, z która od dwóch lat dorywczo współpracował. Natomiast Ada miała pierwszy rok spędzić z córeczką w domu. Zaakceptowała taki stan rzeczy. Piotrowi ten układ bardzo odpowiadał. Żona w domu, czekająca z gorącym obiadem, zadbane i spokojne dziecko. Czego chcieć więcej? Zaczął więc namawiać ją, by iść za ciosem i postarać się o braciszka dla Jaśminy. Wówczas zaczęły się awantury. „Gdyby nie ty, twoje parcie na ślub, na dziecko, zaczęłabym pracę. Tyle ciekawych ofert przeszło mi koło nosa.” W momencie, gdy zaczęli decydować się na żłobek, gdy Ada podobno rozpoczęła poszukiwania pracy, okazało się, że pragnienie Piotra ziściło się i żona zaszła w ciążę. Pierwszy miesiąc to czas wiecznych awantur, które wszczynała Ada. Miała dosyć takiego życia. Ale czy to Piotr był winowajcą takiego stanu rzeczy? Eric Berne w książce „W co grają ludzie” opisał miedzy innymi grę „Gdyby Nie Ty…” Ada nie przez przypadek wybrała jako swojego partnera życiowego człowieka dominującego. Ona – osoba bojąca się podejmowania decyzji, wyzwań, „potrzebowała” kogoś, kto mógłby być oskarżany za ograniczanie jej tych aktywności, których tak naprawdę się bała. Medycyna będąca marzeniem jej rodziców, przerażała ją. Piotr stanowił świetną wymówkę. To przez niego – przez uczucie do niego zmieniła plany. Uciekła od tego, czego się bała, po to, by potem oskarżyć go za to. A tak naprawdę Piotr oddawał jej przysługę, chroniąc ją przed tym, czego się chorobliwie bała. Jak być może zauważyliście, wiele osób wiąże się z taka a nie inną osobą nie przez przypadek. Osoby wchodzące w grę „Gdyby Nie Ty” potrzebują kogoś, kto „ograniczy ich”. Taką osobę można oskarżać o to, czego nie udało się osiągnąć. Celem bowiem tej gry jest uśmierzanie własnych lęków i usprawiedliwianie swojej bierności. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy jedna z osób wychodzi ze swojej roli. Gdyby Piotr powiedział Adzie: studiuj medycynę, marzyłem, by mieć żonę lekarza, mogłoby się okazać, że … nie on był przeszkodą. Gdyby Piotr uznał, że decyzje o ślubie przełożą na czas, gdy obydwoje odnajdą się na rynku pracy, okazałoby się, że Ada wcale nie chce podejmować tego kroku. Często okazuje się, że to nie partner jest problemem, ale są nimi własne leki. A zmiana zasad gry poprzez powiedzenie: „Rób, to czego pragniesz”, nagle demaskuje fobie i lęki drugiej strony. *Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osób. Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
NIEPOWTARZALNA I SZCZĘŚLIWAPomysły na poprawę samopoczuciaMarta szukała miłości w ramionach silnych, opiekuńczych mężczyzn i pomimo iż było jej z nimi dobrze, zdradzała ich. Oni mieli pełnić w jej życiu rolę ojca, którego nie miała, a ona wchodziła w rolę poszukującej wrażeń rozkapryszonej dziewczynki. Pamięta odejście taty, to było jak trzęsienie ziemi. Ktoś, kto miał zapewniać poczucie bezpieczeństwa, zniknął. I nie chodziło tu tylko o bezpieczeństwo fizyczne i finansowe, ale przede wszystkim psychiczne. Swoją postawę tłumaczy przekleństwem braku miłości i akceptacji. Opowiada o rozstroju nerwowym, który komplikował zdolności poznawcze i koncentrację uwagi oraz spokój wewnętrzny. Gosia, atrakcyjna trzydziestopięciolatka, straciła w związku, który trwał dziesięć lat, swoją niezależność, podporządkowała się mężczyźnie, który odbierał jej każdego dnia prawo decydowania o sobie, godność, w końcu całkowicie ją od siebie uzależniając. Czuła się jak szara myszka. Była niedowartościowana. Szukała podziwu i zainteresowania ze strony męża. Wydawało jej się, że już nie jest kochana. Dorota, wykształcona, drobna czterdziestolatka, upokarzana, poniżana i manipulowana, najczęściej poczuciem winy. Słyszała wciąż, iż jest do niczego, że jest fatalną żoną i matką. W końcu zaczęła w to wierzyć. Tkwiła w toksycznym związku i nie potrafiła powiedzieć „dość”, nie umiała postawić granic. To wszystko trwało latami. Granica była przesuwana powoli. Marta, Gosia i Dorota straciły poczucie wartości i pewności siebie, ale także zatraciły poczucie swoich potrzeb i siłą rzeczy one same i ich wartość przestały mieć znaczenie. Ale nie tylko kobiety doświadczone przez los cierpią na kompleks niższości. Wiele z kobiet potrzebuje stałych zapewnień i potwierdzeń swojej atrakcyjności z zewnątrz – od partnera, rodziny, znajomych czy obcych osób. Może to wynikać z osobistych doświadczeń, wychowania czy określonej osobowości. Wiele z nich mogło rzadko słyszeć w dzieciństwie, że są piękne, a może były uczone nadmiernej skromności i niewybijania się ponad innych? Obecnie nawet mimo wielokrotnych pozytywnych sygnałów z otoczenia i tak nie potrafią powiedzieć o sobie „Jestem piękna”. Większość kobiet przyglądając się innym kobietom, z łatwością dostrzega nieskazitelne włosy, cerę, dłonie, figurę, i inne cechy godne pozazdroszczenia. Podczas gdy spoglądając w lustro, wykazuje „ślepotę na piękno”, zauważając wyłącznie własne niedoskonałości i elementy, które chętnie by zmieniły. Poczucie bycia urodziwą wypływa z głębokich przekonań o sobie i swojej wartości. Prawdziwe piękno nie musi wiązać się z nieskazitelną cerą i idealną sylwetką. Oczywiście wygląd zewnętrzny ma znaczenie, ale bądźmy świadome, że nie ma jednego ani nawet kilku określonych, konkretnych, ostatecznych ideałów. Piękno jest różnorodne i tkwi w różnorodności. Gdyby wszystkie kobiety wyglądały dokładnie tak samo, czy uważane by były za śliczne? Należy pamiętać słowa Angeliny Jolie „Kiedy czujemy się silne i piękne w środku, to widać to na zewnątrz”. Jak w takim razie Marta, Gosia, Dorota i wiele innych kobiet ma spojrzeć na siebie z podziwem i miłością, w jaki sposób dostrzec swój potencjał, swoje marzenia i zrozumieć, że nie trzeba robić pewnych rzeczy wbrew sobie tylko dlatego, że tak wypada? Jeśli masz bardzo niskie poczucie wartości lub silnie zakorzenione medialne stereotypy atrakcyjności, możesz mieć trudność z samodzielnym odnalezieniem swojego piękna. Ale pomożemy Ci ;) Przedstawiamy listę pomysłów na poprawę swojego samopoczucia i na odnalezienie siebie, swoich potrzeb, pragnień i emocji. 1. Zwolnij, bądź uważna na siebie i traktuj siębie jako kogoś dla siebie ważnego. 2. Zakceptuj swoje niedoskonałości. Pamiętaj, nikt nie jest idealny. Zmieniać możesz to, na co masz wpływ, a to, na co nie masz wpływu, zaakceptuj :) 3. Idź na spacer i utrwal na zdjęciach piękne widoki. Mieszkam w Gdyni i spacery brzegiem morze naładowują moje akumulatory. 4. Weź ciepły prysznic albo długą kąpiel, która relaksuje i uspakaja. 5. Wykonaj zabieg pielęgnacyjny albo kup ulubiony kosmetyk. 6. Pożegnaj wewnętrznego krytyka. Mów do siebie w sposób wspierający, dodający otuchy. Ciągłe samooskarżanie, stałe obwinianie i samokrytycyzm powodują przede wszystkim ból i obniżenie poczucia własnej wartości. 7. Wybaczaj sobie i innym. Wybaczyć, to nie znaczy zapomnieć, ale wyciągnąć wnioski i działać tak, aby trudne emocje nie rządziły naszym życiem. Wybaczenie jest niezwykle ważne, szczególnie dla nas samych 8. Myśl pozytywnie. Dostrzegaj to, co dobre, piękne. Zwracaj uwagę na to, co masz, a nie na to, czego Ci brakuje. 9. Pielęgnuj wdzięczność. Zauważaj to, za co możesz być każdego dnia wdzięczna. Wyrażaj ją, dziękuj tym, dzięki ktorym być może jesteś w tym miejscu, w którym dzisiaj mogłabyś nie być. Może były osoby, których dobre słowo, wiara w Ciebie dodały Ci skrzydeł, a może pomogły podnieść się po życiowym upadku. 10. Sięgaj po dobrą książkę, która przeniesie Cię w inną perspektywę Polecam ulubioną pełną ciepła "Alibi na szczęście", wzruszającą "Altanę" i ponadczasowego "Małego Księcia". 11. Napij się pysznej kawy albo herbaty w ukochanym kubku. Mam ich parę, które otrzymałam od bliskich mi osób. Jeden z motywem Paryża przypomina mi koleżankę, która podarowała mi go parę lat temu i pomimo że nie pracujemy już razem, nie ma dnia, bym o niej dzięki niemu nie myślała. 12. Upiecz coś pysznego. Moim ostatnim odkryciem jest rolada czekoladowa z malinami. Uwierzcie mi, pycha.... 13. Zaplanuj maraton filmowy. Może "Kogel-mogel", "W pogoni za szczęściem", "Pamiętnik" albo "List w butelce". 14. Porozmawiaj z kimś, kogo kochasz, przytul się i powiedz o swoich emocjach. A jeżeli nie masz takiej osoby koło siebie, to przytul swojego czworonożnego przyjaciela. Jeżeli jego też brak, pomyśl o adopcji psa albo kotka ;) 15. Napisz do siebie list jako do swojej najlepszej przyjaciółki. Zastanów się, jak pisze przyjaciółka? Językiem pełnym ciepła i wsparcia. Ona pozwala spojrzeć na każdą sytuację z innej perspektywy. Kochane, pamiętajcie o słowach Sophii Loren "Jeśli kobieta jest szczęśliwa, jest także piękna". Jeżeli masz niskie poczucie wartości lub silnie zakorzenione medialne stereotypy atrakcyjności, masz trudność z samodzielnym odnalezieniem swojego piękna, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, jesteś na życiowym zakręcie - pomożemy Ci. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
PRZYSTOJNY I MĘSKIRelacje małżeńskie. Dominujący i UległaPerfekcyjna Pani Domu. Tak Anetę nazywają jej koleżanki. Od czasu, gdy wyszła za mąż za Michała, nie ma czasu dla nikogo. Na spotkania z koleżankami z roku nie przychodzi, bo mąż, bo dzieci. Nikt z grona jej przyjaciół z lat dzieciństwa nie może zrozumieć, dlaczego dała zamknąć się w złotej klatce. Dlaczego tak mądra, zdolna osoba nie realizuje się zawodowo, nie rozwija? Michał studiował na tym samym kierunku dwa lata wyżej. Gdy sprowokował rozmowę , Aneta była wniebowzięta. Przystojny i taki męski… - tak go określała. Koleżanki postrzegały go nieco inaczej -widziały w nim dominującego zarozumialca. A Aneta nie mogła pojąć, jak taki facet jak on, mógł na taką sierotkę jak ona zwrócić uwagę. Nikt takiego postrzegania własnej osoby przez śliczną i mądrą dziewczynę nie rozumiał. Na czwartym roku pobrali się i wówczas Aneta zmieniła się nie do poznania. Jej ambitne plany prysły jak bańki mydlane. O pracy nie było mowy. Najważniejszy stał się mąż i dzieci. Może dobrze ustawione priorytety, ale… Aneta w związku zaczęła żyć pod dyktando męża. On - Pan i Władca, który musi mieć wszystko pod kontrolą. Dom lśniący, dzieci starannie ubrane, obiad na stole. Aneta jest sprzątaczką, praczką, kucharką. Ale czy coś w tym dziwnego? Skoro mąż zarabia na utrzymanie rodziny, cudownie, że żona może dbać o domowe ognisko. Nie musi nocami gotować obiadów, myśleć w pracy o niewypracowanej stercie prania. Nie denerwuje się, stojąc w korkach w drodze z pracy, że zamkną świetlicę, przedszkole, że jeszcze zakupy ma do zrobienia. Cudowna rola żony i matki. Czy na pewno? W tym związku role przydzielił Michał. To on zdecydował o tym, że Aneta nie pójdzie do pracy, to on podjął decyzję o kupnie mieszkania, o inwestycjach, to on wybrał przedszkole i szkołę. On dobierał towarzystwo, ograniczając Anecie kontakt z jej znajomymi z czasów studiów. Aneta i Michał to związek Dominującego i Uległej. W takiej relacji żądny władzy Dominujący uzależnia od siebie partnera. Z reguły osobę, która nie jest pewna siebie i ucieka od odpowiedzialności. Uległa, pomimo, iż metrykalnie jest osobą dorosłą, boi się samodzielności, jest zależna. Postawy te są wynikiem niskiego poczucia własnej wartości i słabości zarówno Dominującego, jak i Uległej. Osoby te jako dzieci bardzo często były wychowywane w rodzinach, gdzie nadrzędnymi wartościami była władza i wpływ. Wchodząc w dorosłe życie, przyjmują rolę osoby słabszej i są uległe bądź silniejszej i stają się dominującymi. W związkach takich ludzie funkcjonują dobrze, pomimo, iż relacja ta nie jest oparta zwykle na prawdziwej miłości, lecz na uzależnieniu. Oni potrzebują siebie. Problem pojawia się w momencie, gdy jedna z osób zaczyna dojrzewać emocjonalnie. Na przykład Uległa zaczyna mieć swoje zdanie, chce odzyskać niezależność. I co wówczas może się stać? Albo są to pozorne ruchy i w pewnym momencie brakuje jej sił, by walczyć o niezależność i wyjść z pancerza własnych ograniczeń. I wówczas ponosząc porażkę, z podkulonym ogonem wracają do roli Uległej. Drugie wyjście polega na wyjściu na prostą. Często dzieje się to z pomocą osób z zewnątrz - rodziny, psychologa, ale i partnera, który dostrzega, iż ich związek był relacją dwóch niedojrzałych osób. * Imiona i okoliczności zostały zmienione tak, aby uniemożliwić identyfikację realnych osó Jeżeli przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje, - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
MORZE ŁEZSocjopaci, manipulatorzy, kłamcyByłam szczera od początku. Mówiłam ci o moich obawach, strachu, wątpliwościach. Bałam się, bo dużo miałam do stracenia, bałam się, ale coraz bardziej coś mnie ciągnęło do ciebie. Byłam szczera, szczera do bólu i nie miałam pojęcia, że na każdym kroku okłamujesz mnie z premedytacją. A kiedy pytałam, przekonywałeś, przysięgałeś, a ja ufałam. Tak bardzo chciałam ci ufać... Mirek, po co były te wszystkie kłamstwa? Problemy z sercem, szpital... Dobrze wiesz, jak się martwiłam, całą noc nie spałam, a rano dostałam krwotoku. A to był żart moim kosztem. Do rozmowy z twoją żoną miałam jeszcze nadzieję, że może… Mirek, musiałam to wszystko usłyszeć od kobiety, z którą od naszego pierwszego spotkania rzekomo się rozwodziłeś, aby dotarło do mnie kim jesteś?! Nie mogłeś powiedzieć, że nie umiesz żyć bez nawiązywania takich relacji, że miałeś takich kobiet jak ja wiele, że każdej pisałeś, że kochasz, że pragniesz, że kobiet szukasz nawet na portalach randkowych? Nawet wówczas umiałeś zręcznie odpowiedzieć: „Nie Ninko, nie kłamałem. Ani w niedzielę, ani wczoraj. Nie kłamałem i spotykając się z Tobą, niczego nie planowałem, po prostu tęskniłem, chciałem cię zobaczyć, poczuć twój zapach. Dlaczego nie chcesz tego przyjąć?” Jak mogłeś? Jak można być tak wyrachowanym! W życiu niejednokrotnie spotykamy wiele toksycznych osób. Nie tylko Nina na swojej drodze poznała socjopatę, który stał się przyczyną jej cierpienia, bólu i wielu problemów. Mirek doskonale wiedział, jak poruszać się w swoim wyrachowanym świecie. Wiedział, jak wmanewrować ją w toksyczny związek. Świadomie wykorzystywał wzbudzające zaufanie zachowania, mówił to, co chciała usłyszeć, podzielał jej zainteresowania i przejmował się jej zmartwieniami. Martha Stout w książce „Jak skutecznie bronić się przed socjopatami” napisała: „Zachowania typowe dla socjopatycznego oszusta (jak oszukiwanie i nieuczciwość) często bywają ułatwiane dzięki takim jego cechom jak elokwencja i powierzchowny urok, pozwalające mu uwodzić innych ludzi, w przenośni lub dosłownie - rodzaj wewnętrznego żaru albo charyzmy, które początkowo mogą sprawić, że wydaje się on bardziej interesujący niż otaczający go ludzie. Socjopata jest bardziej spontaniczny, głębiej przeżywa, bardziej intryguje, jest bardziej seksowny i pociągający niż inni. Często ma w swoim repertuarze niemal hipnotycznie ujmujące zachowanie (…) Ogólnie rzecz biorąc, socjopaci są znani z patologicznej skłonności do kłamstwa i oszustwa oraz z pasożytniczych relacji nawiązywanych z partnerami i <<przyjaciółmi>>. Cechują ich zwłaszcza płytkość emocjonalna, nieszczerość i tymczasowy charakter wszelkich serdecznych uczuć, z jakimi się obnoszą wobec innych, oraz swoista, często zapierająca dech w piersiach nieczułość. Gdy ktoś zarzuci socjopacie manipulacyjne i bezduszne zachowanie – a czasami nawet złamanie prawa – można zaobserwować jego kolejną cechę, czyli mistrzostwo w wylewaniu krokodylich łez i odgrywaniu roli osoby bezradnej lub poszkodowane."* Byłam przekonana, że to dar od losu. Wierzyłam, że w końcu życie się do mnie uśmiechnie. Sądziłam, że to spełnienie moich najskrytszych marzeń o rycerzu na białym koniu. Czekałam na niego długo, ale uważałam, że było warto. Inteligentny, przystojny, intrygujący, czarujący. Czułam się kochana, zauważona, wszystkie moje kompleksy i demony przeszłości przestały przy nim dawać o sobie znać. Na początku, co prawda, stąpałam jak po lodzie. Bałam się. Ale on robił wszystko, bym czuła się bezpiecznie, a przede wszystkim wiedział, jak trafić w moje ukrywane przed całym światem, a może i samą sobą, potrzeby. Boże, ile razy zastanawiałam się, kim on jest. Kochałam, ale bałam się. Kochałam, cierpiałam, ale chciałam ufać. Pamiętam, jak wciąż powtarzał, że z nikim nie będzie mi tak dobrze jak z nim, że nikt nie dałby mi tego, co on. I dał… smutek, żal, poczucie winy, rozpacz. Rozkochał mnie w perfidny sposób po to, by zranić do żywego. Nie łatwo było zdemaskować Mirka. Stosował wybiegi, które są typowe dla socjopaty, który najpierw „zapewnia o własnej niewinności (<<Dlaczego miałbym zrobić coś takiego?>>), potem próbuje wzbudzić współczucie (<<Ostatnio myślałem o samobójstwie, a twoje zarzuty doprowadzą mnie do ostateczności!>>), a na koniec, jeżeli wypieranie się prawdy i próby wzbudzenia współczucia nie zamkną sprawy, pojawia się szokująca i pozornie absurdalna demonstracja wściekłości, obejmująca grożenie oskarżycielowi krzywdą, jeżeli on lub ona będą się upierać przy swoim zdaniu.”* Nina znajomość z socjopatą okupiła morzem łez, nieprzespanymi nocami, pretensjami do samej siebie, spadkiem poczucia wartości, poczuciem winy. Wyrwanie się z jego sideł nie było łatwe. Czy przed takimi ludźmi można się ustrzec? Po pierwsze, należy nauczyć się obserwowania ludzi, interpretowania sygnałów pochodzących od innych i rozpoznawania ludzkich masek. Po drugie, należy wiedzieć jak ich rozpoznać. Autorka książki „Jak skutecznie bronić się przed socjopatami” podpowiada, że przy wystąpieniu przynajmniej trzech spośród wymienionych poniżej siedmiu „patologicznych cech osobowości”, można przypuszczać, że mamy do czynienia z socjopatą. 1. Skłonność do manipulacji: częste stosowanie podstępu w celu wywierania wpływu na innych lub kontrolowania ich; wykorzystywanie uwodzenia, nieodpartego uroku osobistego, elokwencji lub pochlebstwa do osiągania własnych celów. 2. Skłonność do oszukiwania: oszukiwanie i nieuczciwość; przedstawianie nieprawdziwego obrazu samego siebie; ubarwianie lub zmyślanie opowieści o różnych wydarzeniach. 3. Niewrażliwość: brak zainteresowania uczuciami i problemami innych ludzi; brak poczucia winy lub wyrzutów sumienia z powodu negatywnych bądź krzywdzących dla innych konsekwencji własnych działań; agresja; sadyzm. 4. Wrogość: stałe lub często pojawiające się uczucia gniewu; złość lub irytacja występujące w odpowiedzi na drobne wyrazy lekceważenia bądź zniewagi; niemiłe, przykre dla innych oraz mściwe zachowanie. 5. Nieodpowiedzialność: lekceważenie i brak poszanowania dla zobowiązań finansowych i innych; nieposzanowanie oraz niewywiązywanie się z umów i obietnic; niedbały i beztroski stosunek do cudzej własności. 6. Impulsywność: działanie pod wpływem chwili jako bezpośrednia reakcja na bodziec; działania natychmiastowe, bez planu i analizy skutków; trudności w formułowaniu i realizowaniu planu; poczucie przymusu natychmiastowego działania, a także zachowania samouszkadzające w sytuacjach napięcia emocjonalnego. 7. Skłonność do nadmiernego ryzyka: angażowanie się w działania niebezpieczne, ryzykowne i potencjalnie szkodliwe dla samego siebie, niepotrzebnie i bez względu na konsekwencje; podatność na nudę i bezrefleksyjne podejmowanie czynności w celu jej przezwyciężenia; nieuwzględnianie własnych ograniczeń i zaprzeczanie realności zagrożenia dla siebie; lekkomyślne dążenie do celów bez względu na związane z tym ryzyko. Pomimo że Martha Stout twierdzi, że socjopaci często pozostają dla nas nieodkryci, przez co niebezpieczni, to z drugiej strony napawa nas optymizmem, pisząc „na szczęście dysponujemy nieskończenie większymi siłami niż socjopaci, ponieważ nie czerpiemy ich z patologicznego pragnienia panowania nad innymi ani nie wyzwala ich emocjonalna pustka. Nasza moc opiera się raczej na zdrowiu emocjonalnym, na zdolności do kochania i nawiązywania trwałych związków ze sobą nawzajem oraz na niesieniu wzajemnej pomocy. (Poza tym po prostu jest nas więcej). Musimy użyć tej mocy, by uratować siebie, tych, których kochamy, i całą planetę. Mamy moc i mamy misję. A kiedy socjopaty nie da się uniknąć, powinniśmy – i możemy – go przechytrzyć. Jako jednostki mamy do wykonania ważne zadanie w dużym stopniu niedoceniane przez społeczeństwo. Polega ono na podtrzymywaniu związków międzyludzkich i eksponowaniu roli sumienia w życiu osobistym, zawodowym oraz rodzinnym: musimy zmierzyć się z socjopatą, nie zapominając o naszym człowieczeństwie. Zadanie to niekiedy nas przeraża i prawie zawsze podejmujemy je w samotności, ale kiedy nie da się uniknąć socjopaty, odważna i współczująca osoba, która mu się przeciwstawia w naszym imieniu, podnosi na duchu nas wszystkich.”* * Fragmenty pochodzą z książki M. Stout "Jak skutecznie bronić się przed socjopatami", Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2020 Jeżeli żyjesz w toksycznym związku, przeżywasz trudne chwile, nie możesz poradzić sobie z tłumionymi uczuciami, targają Tobą emocje - pomożemy CI. O ile chcesz skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zapraszamy na porady on line. Wielu osobom pomogłyśmy, pomożemy i Tobie :) Możemy pomóc Ci inaczej patrzeć na świat... bo przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie!
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
|